Studentka Farmacji — James Cook University
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nina nieco inaczej czuła się wśród przyjaciół rodziców i ich bliskich i dalszych znajomych królika. Uważała, że ich "dobroć" czy porządność jest sinusoidą i jak małe dzieci faktycznie są grzeczne, z kakardą na głowie, lekcjami baletu i pianina, po czym następuje bunt młodzieńczy i ostatnie co o tych zmanierowanych bananowych dzieciach można powiedzieć, to to że to dobrzy ludzie. Jednak wraz z wiekiem stają się coraz bardziej nudni i faktycznie znów porządni... Choć niekoniecznie we wszystkich aspektach życia. Wiadomo, biznes to osobna historia i pewne decyzje podejmowane są z premedytacją, mimo że mogłyby zakończyć się w najlepszym razie duża grzywną z urzędu, w gorszych okolicznościach: więzienie. Ale poza tym, to potrafią się zachować, sączą kieliszek szampana w pięknej sukni i nadaje się ona do ponownego założenia. I Nina prosto z tej pierwszej fazy przeszła automatycznie do trzeciej, nie mając okazji, aby szaleć, dobrze się bawić i tak dalej. Okazja to może była, ale nie została wykorzystana. Ainsley doskonale musiała zdawać sobie z tego sprawę.
Brak zainteresowania trzydziestoma stopniami w grudniu można spokojnie wytłumaczyć, bo jednak białe święta, to podobno białe święta (podobno, Nina nigdy ich nie przeżyła), tak wiedziała, ze nawet Anglicy wydają ciężko zarobione funciaki, aby choć skoczyć na Ibizę, lub inne miejsce, gdzie woda jest lazurowa, piasek biały a temperatura pozwala spiec się na raczka. Czy tak nie było? Więc jęki Ainsley nie były do końca zrozumiałe.
-Zaspy śniegu? A w życiu! Idealny moment na bikini-zaśmiała się. Ktoś, kto mieszkał w Australii nawet nie potrafił wyobrazić sobie czegoś takiego jak przymrozek! -I tak lepiej jest być tutaj, w Port Douglas niż w Cairns czy Brisbane.... Upał w wielkim mieście jest bardziej uciążliwy-zgodziła się. Mieszkanie na Golden Coast miało swoje plusy, choć chyba żadna z blondynek nie była wielką fanką plażingu i smażingu. Jednak lepiej mieć możliwość, niż chęci i brak wody.
-Mam lepsze rozrywki, nie mów, że Ty nie-zaśmiała się. Sortowanie prania nie było idealne, ale już przy prasowaniu można było się rozluźnić. I wbrew pozorom trzeba przyznać, że jak na razie, to Nina nie miała żadnej sprzątaczki czy innej pomocy. Jak długo się utrzyma jej ambicja, trudno stwierdzić.
-Moim? No już skończyłam się urządzać i pierwszy raz w życiu mieszkam bez rodziców. Nawet już pierwszych gości przyjmowałam... Alfie u mnie był-te ostatnie słowa wypowiedziała z pewnym zawahaniem. Niby nie miała nikomu mówić, że Buxton wrócił do Australii, nie bardzo wiedząc dlaczego tak naprawę to ukrywa. Jego sprawa, pewnie się dowie w odpowiednim momencie. Nie da się ukryć, że ten niespodziewany nieco powrót bardzo Ninę ucieszył, bo ona w tym przystojniaku to się już od wielu lat kochała. Oczywiście wiedziały o tym może dwie osoby, z czego żadną z nich nie był sam zainteresowany. No ale nie da się ukryć, że ten na pewno nie byłby zainteresowany swoją młodsza koleżanką i wszystko by się popsuła. Po sekundzie zawahania, kiedy to myśli Petersonówny poleciały w świat, szybko się ogarnęła i napiła swojego soczku, czy tam koktajlu.

Ainsley Atwood
olimpijka w jeździectwie — właścicielka ośrodka jeździeckiego — hodowca koni
33 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
dotychczasowa królowa świata, której niczym jakieś upiorne domino sypie się wszystko - od niej samej zaczynając, przez zdrowie i spektakularną karierę, po najważniejsze małżeństwo. mimo wszystko kocha dicka (za) bardzo i oddałaby wszystko, by znowu go nie stracić.
+ Nina Peterson

Owszem, tak samo jak bardzo prawdziwa jest teoria Niny o tym że i Anglicy zimą marnotrawią swoje ciężko zarobione funciaki na Wyspach Kanaryjskich, Florydzie czy w Dubaju, tak bardzo Ainsley tego nie rozumie. Z tym, że w jej przypadku jest jednak trochę inaczej - ona nie musi znosić przez większą część roku dżdżystej angielskiej pogody. Atwood ma raczej w tej Australii ciepło i sucho, więc śnieżna zima i wielkie jej oddanie może się więc wydawać po prostu kolejną durną fanaberią bogaczki. Cóż...
- Czy przypadkiem tutaj ten idealny moment na bikini nie trwa... jakby zawsze? - no jednak nawet australijską zimą jest tutaj jakieś dwadzieścia trzy stopnie, więc swobodnie w kostiumie z jakąś narzutką można hasać choćby przez i większą część dnia. Przytaknęła głową, jakby dodatkowo potwierdzając to o czym mówi Nina. Między Bogiem a prawdą to Ainsley rzadko w Australii bywała poza Lorne Bay. No chyba, że można w to wliczyć czas na trasach między domem a lotniskiem, ale ten głównie spędza w klimatyzowanym samochodzie, więc ciężko by wiedziała coś o tym, czy w dużym mieście jest goręcej. Ale, że z założenia tak jest po prostu na każdym zakątku globu, przyznała niewerbalnie swojej aktualnej towarzyszce rację.
- Cóóóóż, skoro Alfie u ciebie był to nic dziwnego, że masz lepsze rozrywki niż składanie prania - roześmiała się perliście i nawet wzniosła szklankę z herbatą w geście toastu. Sama Ainsley co prawda kojarzyła o kogo chodzi, ale raczej po prostu przez to, czyim dzieckiem był. No i głównie z tego, że dosyć blisko przyjaźnią się z Niną. Ciężko, żeby było inaczej skoro było między nimi jakieś dziesięć lat różnicy. Ainsley średnio kojarzyła z rzeczonej śmietanki towarzyskiej swoich rówieśników, a co dopiero taką młodzież.
- No ale mów więcej! - rzuciła radośnie, z góry zakładając trochę, że skoro temat pojawił się wraz z inną nowością w życiu Peterson, czyli jej mieszkaniem, może akurat i w tej materii coś się serio zmieniło? Trochę już ze sobą nie rozmawiały, wiele mogły się stać. Przecież i sama Ainsley miałaby w tym momencie czym się chwalić, nie?
Studentka Farmacji — James Cook University
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Anglicy, jak z resztą wiele narodów, chyba nie przepadało za warunkami ekstremalnymi - Ainsley nie narzekała bardzo, gdy w Australii była zima i 20 stopni, ale duże upały już przeszkadzały. Dla Anglików mieszkających w Wielkiej Brytanii, grudzień i tak dalej to przecież okres najgorszej pogody w roku, do czego również nie byli przyzwyczajeni. A śnieg na święta? To było coś pokroju czerwonego mikołaja wykreowanego przez coca colę, tylko wypromowane przez filmy świąteczne. Może ma to coś wspólnego z powiedzeniem: "wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma" albo "trawa u sąsiada zawsze jest bardziej zielona"? Trudno powiedzieć, Nina lubiła tropikalny klimat i nie wyobrażała sobie, aby przenieść się gdziekolwiek indziej. Chyba że za kimś, kogo kochała... To pewnie by jej dało do myślenia, ale na razie cieszyła się, że nie ma takich problemów, więc nie musiała rozważać co bardziej lubi, pogodę czy danego kawalera.
-Sezon na bikini trwa zawsze. Idealny sezon właśnie teraz-wytłumaczyła. Pewnie, większość Australijczyków nie posiadała żadnej kurtki, a swetry tylko dwa, ale nie każdy był skłonny kąpać się w oceanie w najzimniejszym miesiącu. Na przykład taka Nina. Pal licho, że była zajętą kobietą, studiującą i tak dalej, więc nie bardzo miała czas na wylegiwanie się na plaży.
-Oczywiście, przecież nie będę robiła tego przy gościach...-Nie da się ukryć, że nasza niewinna Nina zdecydowanie nie załapała dwuznaczności tego żartu. Również dlatego, że dlaczego niby Alfie chciałby robić cokolwiek z Niną, w sypialni? Ainsley znała swoją przyjaciółkę, więc musiała wiedzieć, że raczej nigdy nie mogła narzekać na zbytnie zainteresowanie jej osobą! A Alfie? Przecież nigdy nie rozmawiały na ten temat. Zdecydowanie Petersonówna minęła się z tym żartem. -Właściwie, to nie ma co mówić. Tylko prosił mnie, żebym nie mówiła jego rodzicom, że zrezygnował z Edinburga.-powiedziała, jednocześnie prosząc o to, aby to pani Remington, to znaczy Atwood, nie rozpowiedziała o tym nikomu. Musiała to zaznaczyć, bo farmaceutka zdecydowanie nie chciała być tą, przez którą cały plan Buxtona bycia incognito legnie w gruzach. A Nina nie mogła by mu tego zrobić, jej długi jęzor i ekscytacja nie mogły do tego doprowadzić.

Ainsley Atwood
olimpijka w jeździectwie — właścicielka ośrodka jeździeckiego — hodowca koni
33 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
dotychczasowa królowa świata, której niczym jakieś upiorne domino sypie się wszystko - od niej samej zaczynając, przez zdrowie i spektakularną karierę, po najważniejsze małżeństwo. mimo wszystko kocha dicka (za) bardzo i oddałaby wszystko, by znowu go nie stracić.
+ Nina Peterson

U Ainsley pewnego rodzaju idealizacja samej Wielkiej Brytanii wynikała chyba ze swoistego rodzaju buntu, spowodowanego tym, że jakiegoś pięknego dnia ktoś wziął, i niespecjalnie licząc się z jej zdaniem ją stamtąd zabrał, na dodatek do miejsca, gdzie większości rzeczy się albo boi, albo brzydzi. Zupełnie nieważne jest to, że raczej mało którzy rodzice liczyliby się ze zdaniem pięciolatki. No, ale skoro przez te blisko trzydzieści lat w Australii poświęciła już tyle energii, we wszystko co tu ma, to tak sobie tylko markota w kółko o porzuceniu kangurzego kontynentu dla krainy deszczu, bo wszyscy pewnie wiedzą że nie ma w sobie aż tyle samozaparcia, by w końcu to zrobić. Zresztą, zamiast sobie to ułatwiać, to w kółko utrudnia - proszę znaleźć osobę, która przekonałaby Dicka do przeprowadzki na drugi koniec świata. Nie, dzięki.
- Powiedzmy - rzuciła dyplomatycznie i przez chwilę zajęła się popijaniem swojej mrożonej herbaty. Cóż, blondynka należała do tego małego odsetka Angielek, które raczej wolą być zakryte ubraniem niż odkryte, więc momenty kiedy eksponowała jakiś nadmiar swojego ciała rok rocznie można pewnie przez jej ledwo trzydziestokilkuletnie życie policzyć na palcach jednej ręki. Zawsze, tak jak sama Nina, tłumaczyła to tym, że nie ma czasu, że jest zajęta. A była taką szczęściarą, że te kilka razów starczało w zupełności na tyle, by przez cały rok obnosiła się z delikatną, taką naprawdę subtelną opalenizną. Taką z klasą.
- Jezu, nawet ja nie robię takich rzeczy przy gościach! - rzuciła z udawanym, teatralnym oburzeniem, po czym jednak całkiem serdecznie się roześmiała. Może tym razem Nina załapie kontekst jej wypowiedzi, bo albo jej aktualna towarzyszka zrobiła się już zupełnie świętoszkowata, albo po prostu u Ainsley wychodzi nadmiar przebywania z Dickiem. To chyba magia, albo serio miłość, bo wystarczyło tylko że blondynka pomyślała o swoim szanownym małżonku a ją jakby oświeciło. Klasnęła bezdźwięcznie w dłonie i rzuciła z zapałem, jakby właśnie odkryła Amerykę: - Ej, ty go LUBISZ!! - i to było takie lubisz-kochasz-chcesz przelecieć*-niewłaściwe skreślić. Zrobiła wielkie, wyczekujące odpowiedzi oczy a w usta ponownie wcisnęła słomkę, i tak sobie powolutku popijając, wpatrywała się bez mrugania w Ninę. Ciekawość to pierwszy stopień do piekła.

* oczywiście księżna Ainsley nie używa w myślach takich bezeceńskich sformułowań, na bank nazwała to w bardziej wyrafinowany sposób (wcale nie! - sic!)
Studentka Farmacji — James Cook University
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Jak widać młodzieńczy bunt może przejawiać się nawet po trzydziestce. Albo Ainsley była na tyle uparta, że zadra sprzed lat wciąż była w niej żywa. Owszem, Australia miała parę obrzydliwych aspektów, ale miała wiele plusów! Ainsley powinna w końcu odpuścić i pokochać miejsce, w którym osiadła. W końcu fakt, że już od paru lat nie była zależna od rodziców, a wciąż tu siedziała. Teraz po tym ślubie, o którym Nina jeszcze nie wiedziała to było oczywiste, że zostaje dla Dicka, ale wcześniej? Teraz naprawdę siłą jej tu nikt nie trzymał!
Nina również nie była osobą, która często korzystała z plaży, ona była taką totalnie "bułką przez bibułkę", która podziwiać turkusową wodę lubi właśnie z tarasu kawiarni, siedząc pod parasolem. Z resztą, wśród ich znajomych, czyli wyższej sfery Lorne Bay, mało kto korzystałby nawet z prywatnych plaż, gdyby mieściły się na terenie ich posiadłości. Basen w ogrodzie to must have, ale żeby się w nim kąpać? To już mniej prawdopodobne. Dlatego też Nina dobrze czuła się w mieszkaniu, które kupili jej rodzice. Z możliwością korzystania z ogrodu i właśnie basenu w rodzinnej posiadłości.
-Oj, wiesz o co mi chodzi. -przewróciła oczami. Może nie wyłapała seksualnego podtekstu, ale ewidentnie widziała, że Ainsley się z niej nabija. Może Peterson była szkolona do bycia idealną panią domu, może akurat jej rodzina niespecjalnie wierzyła w służące, lokajów i tak dalej, ale to nie tak, że sprzątanie było jakąś wielką pasją Niny! Co jak co, ale mamusia nauczyła ją jak przyjmować gości, sprawić aby dobrze się bawili, była dobra atmosfera i tak dalej. Może Petersonowie nie mieli tytułów szlacheckich, ani największych majątków, ale na pewno mieli swoje plusy i ludzie ich cenili - właśnie również dlatego, jak urządzali przyjęcia.
-Ainsley, przecież ja się z Alfiem przyjaźnię od najmłdoszych lat-nad wyraz teatralnie przewróciła oczami, bo tak. Doskonale zrozumiała, że to nie o takim normalnym lubieniu blondynka mówiła. to było takie "ty go luuuubisz", jakie można było usłyszeć w wieku szczenięcym gdy się nie zrobiło "eeeew" po usłyszedniu imienia chłopaka. Jednak Nina nie miała najmniejszej ochoty się do czegoś takiego przyznać. Nikt nie miał prawa tego wiedzieć, poza nią samą. -Oczywiście, że się ucieszyłam, że będzie teraz na miejscu, a nie w Edynburgu-siorbnęła sobie swojego napoju przez rurkę, robiąc niewinną minę. Pewnie wychodziło jej to do bani, ale no. Można by rzec "ladies do not kiss and tell", ale Alfie nigdy nie pocałował Niny. I wice wersa, oczywiście.

Ainsley Atwood
olimpijka w jeździectwie — właścicielka ośrodka jeździeckiego — hodowca koni
33 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
dotychczasowa królowa świata, której niczym jakieś upiorne domino sypie się wszystko - od niej samej zaczynając, przez zdrowie i spektakularną karierę, po najważniejsze małżeństwo. mimo wszystko kocha dicka (za) bardzo i oddałaby wszystko, by znowu go nie stracić.
+ Nina Peterson

Kiedy się tak nad tym zastanowić, Ainsley została w Australii dla Dicka. Jako nastolatka spokojnie przecież mogła sobie uwidzieć jakąś super-hiper-turbo szkołę, pewnie średnią gdzieś w Edynburgu. Albo jeszcze lepiej, w Londynie. A że się wszystko wtedy tak cudownie zeszło, że Remington najpierw ją pocałował, potem zaprosił na pierwszą randkę i tak się szczęśliwie okazało, że tam jest grana jakaś wielka miłość, to biedna została. Będzie mieć teraz cudowny argument, kiedy się będą kłócić! Ja się poświęciłam, zostałam, a ty nie chcesz przyznać mi racji! Albo coś w ten deseń. Pani Atwood Remington nie zawaha się tego wykorzystać.
- Uważaj, bo odpowiem, że nie wiem - pozwoliła się sobie lekko zaśmiać. Dobrze wiedziała, że Nina należy akurat do tych raczej wstydliwych dziewcząt i na wiele tematów reaguje po prostu szkarłatnym wręcz pąsem. I pewnie to było podłe, ale należąca do raczej alternatywnej grupy niezbyt pruderyjnych ludzi Ainsley, często się z tego po prostu podśmiewywała. No może nie w takim złym sensie, ale chyba po prostu licząc, że w jakiś pokręcony sposób tą drugą stronę ośmieli.
Wywróciła dosyć mocno oczami, kiedy Nina sama wpakowała się w tak głęboki... jest takie słowo w Internecie. Friendzone? Friendzone, że chyba do końca życia bez pomocy się stamtąd nie odkopie.
- A to jakieś równoznaczne z trądem? - jasnym było, że u Peterson pewnego rodzaju patrz, ale nie dotykaj rozgościło się za bardzo. - Kochanie, moje "przyjaźnię się z nim od najmłodszych lat" jest moim mężem, więc co to za problem? - Ainsley nie dodała jednak, że może się w tym temacie mądrzyć, bo to nie ona wzdychała dniami i nocami do niespełnionej miłości, tylko Dick się pewnego pięknego dnia po prostu pojawił i ją sobie wziął. Dwa razy na dodatek. Więc niespecjalnie powinna kogokolwiek w tym temacie pouczać, ale na swój sposób stwierdziła, że może taka historia będzie dla Niny... hm, krzepiąca?
- Nie zmieniaj tematu - powiedziała stanowczo i nawet pogroziła Ninie palcem, jak jakaś wymagająca nauczycielka. Zdawało się jej w tej chwili, że wyczuła pismo nosem, a wszelkie krygowanie się w wykonaniu Peterson tylko ośmielało jej ciekawość.
Studentka Farmacji — James Cook University
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Ainsley jeśli by chciała, to by mogła wybrać sobie szkołę z internatem w Szwajcarii czy na Hawajach. W końcu w ich kręgach nie było to nic dziwnego, że dzieciarnia rozpierzchała się po świecie, nawet jeśli w Lorne Bay czy okolicach były całkiem niezłe szkoły, zwłaszcza te prywatne, choć te publiczne również. Nina zdecydowanie nie zdecydowała się na taki krok, nie podpadła też rodzicom na tyle, aby to oni zaproponowali takie rozwiązanie, by znajomi i rodzina nie musiała ich obserwować, widzieć wpadek i tak dalej. Możliwości było wiele dla kogoś takiego jak Ainsley, ale przecież też nie było tak, że każdy chciał się pozbyć problemu w postaci dziecka.
-Ainsley.-przewróciła oczami. Teraz już nie dało się ukryć, że Nina doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że koleżanka się z niej nabija. Były pewne powody, dlaczego jest taka, a nie inna. Jednym z nich na pewno było to, że do tej pory nie znalazła kogoś takiego, jak Dick dla Atwood. I tu nie do końca chodzi o sprowadzanie na złą stronę (przecież Remington nie miał najlepszej famy w związku z narkotykami i tak dalej). Po prostu Nina była grzeczna, ułożona, a o innych tematach mogła się najwyżej dowiadywać z książek i seriali. I tam zawsze był jakiś kompan do wycieczek, przygód, a ona? Jak na nudziarza przystało, jej znajomi też byli nudni.
Oczywiście, że to był głęboki friendzone, a perspektyw brak. Czy naprawdę ktokolwiek sądził, że drobna blondynka wyjdzie z inicjatywą, pokazując Alfiemu, że kocha się w nim i chętnie spróbowałaby stworzyć z nim związek. Już bardziej prawdopodobne było to, że pozna kogoś innego, kto jej zawróci w głowie bardziej. Było to w końcu możliwe, bo jednak różniła się od Buxtona znacznie i musiała zdawać sobie sprawę z tego, że jest spora szansa, że im nie wyjdzie, że nie są dla siebie stworzeni. A ktoś, niesamowicie przystojny, posiadający pewne cechy przyszłego lekarza, ale także te podobne od cech Peterson chodził po świecie. Nie musiał nawet robić tego w Lorne Bay, mógł w Cairns!
-Jakby się tak dogłębnie zastanawiać, to na pewno widział mnie w trakcie ospy wietrznej i kilku innych dość żenujących momentów-zaśmiała się, bo faktycznie, niby nie było to nic złego, wręcz zaleta tego, że skoro tyle lat wytrwali ze sobą w przyjaźni i wciąż chcą ze sobą spędzać czas i dogadują się. Jednak skoro przez tyle lat nic się nie wydarzyło wskazującego na to, że mogłoby coś głębszego ich łączyć, prawda? Przynajmniej Nina tak to rozumiała. Jednak patrząc trzeźwym okiem, Nina na pewno nie wykonała pierwszego kroku a czekanie na niego ze strony mężczyzny było dość starodawne i cóż, lamerskie.
-Czekaj, co?-zapytała po chwilowym parsknięciu śmiechem i przewróceniu oczami. Dopiero po momencie dotarły do niej te słowa. Mężem? Przecież Nina nic nie wiedziała o żadnych zaręczynach, nie mówiąc o ślubie i tak dalej. -Jakim mężem? Jak?-zapytała, bo przecież w takich sferach zaślubiny, zwałaszcza jedynej córki to było wydarzenie roku! Nina w sumie to nie mogła się już doczekać tej całej otoczki, zaręczyn, imprezy z wszystkimi bliskimi, by to świętować, przygotowań do ślubu i tak dalej. Choć to znów było dość tradycyjne myślenie, z którym było jej nad wyraz do twarzy.
Jako, że wyszedł o wiele ciekawszy temat do rozmowy, czyli ślub, postanowiła już nie wracać do tego głupiego pytania, na które nie chce odpowiedzieć. Głupia nie była, wiedziała, że kto jak kto, ale Ainsley taki brak odpowiedzi potrafi sobie odpowiednio zinterpretować. Nie zagłębiając się w szczegóły i nie kompromitując się.

Ainsley Atwood
olimpijka w jeździectwie — właścicielka ośrodka jeździeckiego — hodowca koni
33 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
dotychczasowa królowa świata, której niczym jakieś upiorne domino sypie się wszystko - od niej samej zaczynając, przez zdrowie i spektakularną karierę, po najważniejsze małżeństwo. mimo wszystko kocha dicka (za) bardzo i oddałaby wszystko, by znowu go nie stracić.
+ Nina Peterson

Bywały takie momenty, że Ainsley po prostu nie mogła się nadziwić gdzie - a raczej w jaki sposób - gdzieś w dzisiejszym świecie, w takich specyficznych czasach udało się ukryć Ninie. Dziewczyna z tą swoją pruderyjnością z jednej strony bowiem wydawała się tutaj zupełnie nie pasować, z drugiej jej raczej staroświeckie podejście do wielu aspektów życia powodowało, że była doskonałym towarzyszem rozmowy i kompanem do wspólnych wypadów.
- Nina - naiwnym byłoby jednak zakładać, że w jakikolwiek sposób drobna blondynka będzie w stanie przystopować dwuznaczne wycieczki swojej aktualnej towarzyszki. Ainsley uśmiechnęła się odrobinę przekornie i przyglądała Peterson, czy ta w odpowiedni sposób podejmie rzuconą jej rękawicę. No przecież znały się już od tylu lat, że dziewczyna spokojnie mogła się przy swojej starszej koleżance rozkręcić.
- I uwierz mi, zapewne żadnego z nich nawet nie pamięta. Niezależnie czy mają dwadzieścia, czy trzydzieści lat faceci mają pamięć orzecha - zaśmiała się. Akurat z tym stwierdzeniem bazowała raczej na przykładzie swojego ojca czy braci, bo miała to wątpliwe szczęście, że jej mężem została wyjątkowo pamiętliwa bestia. Tak się jej przynajmniej wydawało, ale mieli chyba za krótki staż, by mogła podać to w wątpliwość. Ainsley tak właściwie nie miała zbyt wielkiego pojęcia jak gdzieś głębiej wygląda relacja Niny i młodego Buxtona, bazowała jedynie na jakiś strzępkach informacji rzucanych przez Peterson, ale sam błysk w oku blondynki, kiedy wspominała swojego przyjaciela był z kategorii tych, które mówią więcej niż tysiąc słów. - Mógł cię nawet widzieć, kiedy marchewka z groszkiem postanowiła opuścić twój żołądek i wrócić na stół a i tak będzie pamiętał raczej, że jego przyjaciółka jest śliczną dziewczyną. I znowu zmieniłaś temat. Oczy ci się błyszczą jak diamenty, kiedy tylko o nim pomyślisz. Znam jedną taką dziewczynę, i znam to spojrzenie. To ja a coś takiego... - urwała i dosyć bezpośrednim gestem wskazała, że chodzi o maślane oczka blondynki. - ... jest zarezerwowane dla mojego m ę ż a - ludzie, jak ona akcentuje to ostatnie słowo, z jaką dumą je wypowiada to się nie da opisać. Może i ślub z Richardem nie był najbardziej przemyślaną decyzją w życiu obojga, ale biorąc pod uwagę jak cudownie im się to wszystko od wtedy zgrywa to chyba nic innego, poza czystym szczęściem, nie słychać w jej głosie kiedy tylko wspomina swojego świeżo upieczonego małżonka. Wyszczerzyła się szeroko, jakby zadowolona że Nina w ogóle podłapała temat jej zamążpójścia. Zaśmiała się też w glos.
- Jak to jak? Normalnie. Jednego dnia wpadliśmy na durny pomysł wzięcia ślubu, i jeszcze tego samego popołudnia go po prostu wzięliśmy. O, coś takiego wystarczyło żebym od pewnego czasu była dumną panią Remington - zamachała w powietrzu ręką, na której błyszczała złota obrączka. Nawet nie pomyślała o tym, że Petersonowie - w tym i Nina - musieli być zaproszeni na to ogromne weselisko, które było planowane na ten sam rok, ale z jej nieszczęsnym eks. Serio, dopiero po takim czasie się złapała na tym, że plan na 2022 wykonany. Mistrzostwa zdobyte, ślub wzięty. A że wszystko trochę stanęło na głowie... To był dobry rok.
- ALE!! Zadałam ci pytanie. Więc? - nawet fakt, że jej myśli zeszły na moment na jej w ostatnim czasie ulubiony temat czyli męża, nie pozwoliło jednak by zapomniała o głównym clue dzisiejszej rozmowy. Nie pozbędziesz się tak łatwo Ainsley, panno Peterson.
Studentka Farmacji — James Cook University
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nina była spełnieniem marzeń swoich rodziców. A także wielu innych rodzin z tego samego towarzystwa, tak zwanych wyższych cel. Panienka, wykształcona, mądra - to pasowało niemal do 100% z osób z młodszego pokolenia, tylko każde z nich miało także drugą stronę, tą nieco ukrywaną przed rodzicami, gdzie byli najnormalniejszymi młodymi ludźmi lubiącymi się napić, zabawić, może nawet spowodować jakiś drobny incydent, aby nie powiedzieć że skandal. Ją to nie kręciło. Może to, jaka była wyszło od oczekiwań rodziców- ale jej naprawdę to nie przeszkadzało. Czuła się dobrze w swoim życiu, nawet jeśli nie przysparzało to jej wielu przyjaciół - choć i z biegiem czasu się to zmieniało, im była starsza tym więcej ludzi potrafiło ją zrozumieć. Inni, od najmłodszych lat.
-No nie wiem, ja tam takie rzeczy pamiętam. Ty nie?-na pewno mieli wiele wspólnych, lub nie, znajomych, których znali od najmłodszych lat, nawet dłużej, niż ich pamięć sięgała. Nie była tu mowa bezpośrednio o Alfie'm, czy Dicku, ale tak ogólnie. W końcu nawet Nina, choć od wielu lat kochająca się w Buxtonie, pamiętała czasy, zanim zdała sobie z tego sprawę. -Daj spokój. Wydaje Ci się-rzuciła tylko. W kwestii seksualności, czy też wysokiej swojej wartości Nina naprawdę nie była pewna tego, co ktokolwiek, niezależnie czy znajomy, czy też nie, mógł o niej widzieć. Ceniła się w różnych kwestiach - uważała że jest rozsądna, inteligentna, wykształcona czy odpowiedzialna - ale na prawdę nie nazwałaby się śliczną. Prędzej zgrabną. -Ainsley, wydaje Ci się. Jesteś zakochana i wszędzie widzisz jakąś miłość, czy coś takiego-machnęła ręką, naprawdę starając się szybko przemyśleć, czy może naprawdę błyszczą się jej oczy? Cieszyła się, że Alie wrócił, to na pewno, ale czy było to naprawdę po niej widać? Nie powinno było, bo wtedy sam (nie)zainteresowany mógłby to zobaczyć. Na razie jednak Nina uważała, że najlepiej, żeby o tym nie wiedział, to nie będzie musiał jej odrzucić. Chyba, że już wie, tylko to ignoruje. Czy to było dobre? A może wręcz przeciwnie? Nie dało się ukryć, że to stwierdzenie pani Remington dało Ninie trochę do myślenia.
-Jesteście szaleni, ja bym tak nie potrafiła-zaśmiała się. To brzmiało trochę jak scenariusz do filmu, choć może bardziej jak sama akcja jakiegoś serialu? Trudno powiedzieć, w każdym razie komuś tak tradycyjnemu, kto na swoim ślubie pewnie miałby cały długi rząd druhen, coś niebieskiego, starego i pożyczonego i tak dalej, wydawało się być nierealne. Nie to, że krytykowała Ainsley, bo ta dla niej zawsze była jakimś wzorem, choć trudno powiedzieć czego dokładnie, Po prostu nie bała się przyznać do tego, dla niej było to do nie do wykonania. Może było to romantyczne, taka namiastka spontanicznego ślubu w Vegas, tylko w warunkach australijskich?
-Jakie pytanie?-zaśmiała się, choć nie było to do końca granie na zwłokę - bo w sumie farmaceutka sądziła, że już wystarczająco przekonująco zapewniła, że ją i młodego Buxtona absolutnie nic nie łącz poza znajomością i przyjaźnią. Więc nie wiedziała, jakiej jeszcze odpowiedzi Ainsley oczekuje.

Ainsley Remington
olimpijka w jeździectwie — właścicielka ośrodka jeździeckiego — hodowca koni
33 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
dotychczasowa królowa świata, której niczym jakieś upiorne domino sypie się wszystko - od niej samej zaczynając, przez zdrowie i spektakularną karierę, po najważniejsze małżeństwo. mimo wszystko kocha dicka (za) bardzo i oddałaby wszystko, by znowu go nie stracić.
+ Nina Peterson

Zastanowiła się nad pytaniem swojej towarzyszki. Trudno jej było jednak określić na ile to co pamięta jest realnym wspomnieniem a ile historią znaną jedynie z czyjejś opowieści, więc postanowiła się w tym temacie nie wypowiadać. Jakby na to jednak nie patrzeć, początki znajomości Ainsley z jej - teraz, szczęśliwie już - mężem, były dosyć szorstkie, bo po prostu tłukli się wzajemnie niemiłosiernie. Było to pewnie swoiste znaczenie terenu w wykonaniu dwójki na swój sposób jedynaków. Ale czy to nie jest na swój sposób romantyczne? Taka znajomość jeszcze z piaskownicy, która z biegiem lat kończy się małżeństwem? Jak to się fajnie wszystko skończyło, aż się samą zainteresowana uśmiechnęła pod nosem.
- Mówię serio - powiedziała poważnie i z całą mocą, odrywając akurat usta od swojej szklanki z mrożonym napojem. - Dłużej po tym świecie chodzę od ciebie i więcej widziałam - dodała raptem trzydziestokilkuletnia Ainsley, bo jak ogólnie zostało w końcu przyjęte trójka z przodu kwalifikuje cię już w dosyć hermetyczne kręgi seniorów. Aby wyszło jednak, że powiedziała to całkiem na serio, zajęła się przez chwilę piciem swojego napoju, w zupełnym skupieniu, małymi łykami. Trochę jak te wszystkie filmowe famme fatale, co właśnie zwizualizowała sobie w głowie i jednak się uśmiechnęła.
- Jeśli ktoś tu jest zakochany, to ty - oceniła dosyć szybko. Między Bogiem a prawdą Ainsley nie lubiła mówić o uczuciach, nazywanie ich było dla niej trudne a kiedy ktoś próbował robić to za nią, zwykle wymuszając tym samym jakąś deklarację, zwykle się jedynie jeżyła i psuł się jej humor. Zgrabnie zatem próbowała odbić w tym momencie piłeczkę. Kochała Richarda, cały ich wielki powrót do siebie, a na końcu małżeństwo właściwie uświadomiły jej, że nigdy nie kochała nikogo poza nim. Uznawała więc śmiało ten fakt za oczywisty, co więc nie wymagało żadnego potwierdzenia na głos.
- A co, marzy ci się olbrzymie weselisko? - zaśmiała się dźwięcznie. Tak właściwie to też przecież nie było tak, że jej się taki olbrzymi i wystawny ślub nie widział, tym bardziej że na temat wesela coraz śmielej przebąkiwał sam Dick, ale jak wiadomo - z cudzymi jest łatwiej. Więc chętnie podłapała temat. Coś sobie jednak przypomniała:
- Fajny ten twój Buxton? - Ainsley co prawda chociaż pi razy drzwi kojarzyła o kogo chodzi, ale jak wiadomo opinia wydana przez zakochaną w nim kobietę, jest dużo bardziej miarodajna.
Studentka Farmacji — James Cook University
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Wiadomo, część wspomnień było przekłamanych, część znało się z opowieści innych. Nina broń boże nie mówiła, że jej wszystkie wspominki są stu procentowo prawdziwe, czy że za wszystkie da sobie rękę uciąć. Po prostu twierdziła, że niezależnie od tego, jakimi uczuciami teraz darzyła Alfiego, tak pamiętała też dziwne, mniej ekscytujące rzeczy, wpadki czy wybryki. Może patrzyła na to inaczej, może głównie pamiętała te rzeczy, że tak często o nim myślała. Była gotowa przyznać, że młody mężczyzna nie miał aż tak rozwiniętych wspomnień o niej, mniej zapamiętywał, ale nie miała mu tego za złe. Nawet by się chyba z tego cieszyła, bo jak każda nastolatka, robiła różne dziwne rzeczy, a także dość długo szukała samej siebie, własnego stylu i tak dalej.
-Niech Ci będzie, że tak jest. Mam inne zdanie, ale kłócić się nie będę.-zauważyła. Było to istne "agree to disagree", raczej na podstawie "hm, może wezmę twoje zdanie pod uwagę i kiedyś zmienię zdanie, na razie jednak obstaję przy swoim, bo na prawdę tak sądzę". A to już coś, kamyczek wrzucony do ogródka Niny, który działałby raczej na jej korzyść. A warto zaznaczyć, że blondynka wcale nie miała jakiejś wielkiej samooceny, właśnie w temacie kontaktów z chłopcami, czy tego, czy jest w stanie komuś się podobać, czy coś w tym stylu.
-A co, nie kochasz swojego męża?-zapytała podchwytliwie. Oczywiście, że to Ainsley była zakochana po uszy, Nina... podkochiwała się Buxtonie. Czuła do niego miętę i nie była w gruncie z tego zadowolona - głównie przez jego niedostępność. A te słowa pani Remington w połączeniu z tym, jak przebiegło ostatnie spotkanie tej dwójki...
-Właściwie to niedługo jestem zaproszona na wesele do koleżanki. O własnym nie myślę-rzuciła. Ona na pewno miałaby wielkie wesele. Może nie koniecznie wielkie w postaci 500 zaproszonych gości, ale takie z klasą i na pewno nie byłby to ślub w obecności rodziców i świadkow, a po tym toast szampanem. Kareca z białymi końmi nie wchodziła w grę, ale już piękna biała suknia na pewno. Choć Peterson nigdy specjalnie nie myślała, nie planowała własnego ślubu.
-Żaden on mój. Bardziej dba o moją świętość, niż ja sama.-rzuciła, aż się wzdrygając na wspomnienie tego, jak zaprotestował, że wspólne zamieszkanie z mężczyzną doszczętnie zniszczy jej "renomę" i będzie ona nie do odzyskania, bo już zawsze będzie tą, która mieszka z facetem przed ślubem, lub mieszka z obcym facetem.-Jest wspaniałym przyjacielem. Wyważonym, wychowanym i zawsze można na niego liczyć. Ciężko pracuje i będzie kiedyś wspaniałym kardiochirurgiem. I jest całkiem przyjemny dla oka-zakończyła z cichym chichotem, przygryzając wargę i zerkając na Ainsley.

Ainsley Remington
olimpijka w jeździectwie — właścicielka ośrodka jeździeckiego — hodowca koni
33 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
dotychczasowa królowa świata, której niczym jakieś upiorne domino sypie się wszystko - od niej samej zaczynając, przez zdrowie i spektakularną karierę, po najważniejsze małżeństwo. mimo wszystko kocha dicka (za) bardzo i oddałaby wszystko, by znowu go nie stracić.
+ Nina Peterson

Przez chwilę musiała wyglądać tak, jakby się zastanawiała, szybko jednak uśmiechnęła się szeroko, a jej oczy błysnęły w ten charakterystyczny sposób, o którym dopiero co opowiadała Ninie. Zaśmiała się nawet lekko, szczerze mówiąc pewnie jak jakaś zakochana nastolatka i pokiwała głową z niedowierzaniem. Od kiedy ona się zachowuje w taki sposób?
- Zostawmy mojego męża, ok? - rzuciła jedynie, nadal jednak szczerząc się w zadowoleniu. Ainsley ciężko przychodziło nazywanie uczuć, tym bardziej swoich uczuć po imieniu. Ciężko zresztą jej samej było teraz wytłumaczyć stan, w którym od powrotu do Dicka znajdowały się jej uczucia - bo jak nazwać moment, w którym jesteś pewny tego, że kogoś kochasz, a zarazem że zakochujesz się w danej osobie na nowo, coraz bardziej każdego dnia? Miała zresztą wrażenie, że aby Nina nie podejrzewała jej o postradanie zmysłów, musiałaby w tym momencie opowiedzieć całą historię ich znajomości, a z tym by zeszło. I nie wszystkie decyzje At... Remington pewnie zostałyby przez Peterson poparte. Aż zaczęła się w tym momencie zastanawiać, czy jej aktualna towarzyszka w ogóle personalnie chociaż kojarzy kto rzeczonym mężem zainteresowanej jest. Hm.
- Kiedy byłam w twoim wieku, moja matka stwierdziłaby, że czemu nie, bo to już czas najwyższy - rzuciła kpiąco i znowu skupiła się na piciu swojej herbaty. To jeden z powodów, dla którego ogranicza kontakty z rodzicielką do minimum.
Wciągnęła głośno powietrze, udając chyba wielkie oburzenie.
- Drogi Boże, ta dzisiejsza młodzież, myśli tylko o jednym - i nawet jakieś takie oczy wielkie, oburzone strzeliła. Zaśmiała się jednak, bo przecież kto jak kto ale ona akurat nikomu morałów na temat jego czy jej życia seksualnego nie ma najmniejszego prawa wygłaszać. - Miałam na myśli t w ó j w takim raczej uczuciowym sensie, a nie od razu dbanie o świętość - nie wiedzieć czemu, ale akurat to ją rozbawiło. Musi dzisiaj to określenie zaserwować mężowi. Choć w tym kontekście akurat ta dwójka zbyt długo, i zbyt skutecznie o siebie wzajemnie nie dbała. Ani za pierwszym, ani za drugim podejściem.
- Więc? Co stoi na przeszkodzie ku czemuś więcej? - gdyby Ainsley kiedyś znudziła się jazda konna, powinna zacząć przesłuchiwać ludzi, z tą swoją bezpośredniością miałaby z pewnością na pewno wysokie wyniki! Po chwili nawet co prawda troszkę żałowała, że nie ugryzła się w język, bo przecież nie ma żadnego porównania do znajdowania się w takiej sytuacji, ale co jeśli to dzięki niej Nina by się w końcu ośmieliła do czegoś więcej? Zostałaby chrzestną matką tego związku!
P.S. Buxton, nie dziękuj, Szkoci muszą trzymać się razem.
ODPOWIEDZ