szefowa kuchni — THE PRAWN STAR
33 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Minęło dziesięć lat od kiedy straciła córeczkę i od kiedy mąż ją zostawił, a ona wciąż tęskni za jej śmiechem. Lawiruje pomiędzy masą zamówień w kuchni, a mężczyznami w Shadow.
Przychodzą takie momenty w życiu, że czas staje w miejscu, a świadomość odpływa gdzieś w nieznane. Delaney często zdarzało się jej mieć takie właśnie momenty; jak gdyby ktoś na górze stwierdził, że to odpowiednia pora, by ukraść jej nieco czasu. Odklejona od rzeczywistości, zatopiona w swoich myślach, nawet nie rejestrowała co dzieje się dookoła niej. Dotarło do niej tylko, że w pewnym momencie przyszło jej podziękować za kawę, więc mruknęła coś nieco głośniej niż miała to w planach i znów wyjrzała za okno, przyglądając się ludziom na ulicy. Każdy z nich pędził w jakimś kierunku — niektórzy wściekli, niektórzy smutni, niektórzy szczęśliwi. Zobaczyła też kobietę, która tak jak ona, wpatrywała się w pustą przestrzeń przed sobą, w duchu pewnie podejmując niezwykle ważną decyzję, bowiem determinacja była wręcz wypisana na jej twarzy.
Nie wiedziała, ile minut spędziła na oczekiwaniu na przyjaciółkę — po wciąż ciepłym kubku kawy z pewnością niewiele. Przyzwyczaiła się jednak do tego, że Rowland zazwyczaj pojawia się mocno spóźniona i na dodatek, zmachana i niewyspana. Praca chirurga była z pewnością o wiele bardziej stresująca niż praca szefa kuchni, nawet nie chciała wiedzieć, z jakim stresem i odpowiedzialnością musiała się mierzyć na codzień, a mimo to, wciąż potrafiła znaleźć czas dla rudowłosej. Na myśl o tym poczuła ciepło w okolicy klatki piersiowej, czując wdzięczność za taką przyjaźń.
Dopiero jej znajomy głos i tupot butów wyrywa ją z zamyślenia. Odrywa wzrok od nieznajomej i przenosi go na Noel, czując jak na usta wypływa jej szczery uśmiech.
— Spokojnie, nic się nie stało — śmieje się, widząc jak szatynka ledwo oddycha. — Weź głęboki oddech, odetchnij — poucza ją, pokazując dłonią na to, jak sama bierze głęboki oddech i dopiero wtedy nachyla się w jej kierunku, by szybko cmoknąć ją w policzek — A teraz opowiadaj co jest, bo widzę, że chyba nocna zmiana nie poszła najlepiej?
Zbyt długo ją znała, by nie zorientować się, że coś musiało być na rzeczy. Do pogodności ducha było jej daleko, a od czego w końcu są spotkania przyjaciółek, jak nie od wylewania żali i zrzucania z siebie ciężaru? Upiła łyk ze swojego kubka i niemal momentalnie się skrzywiła. No tak, z tego wszystkiego zapomniała pomieszać, co zaraz zrobiła. Wciąż mieszając, zerknęła na swoją koszulkę, bo nawet nie pamiętała co ma na sobie. Ach, tak!
— Masz bardzo dobry gust, przyznaję — ostatnie zakupy należały do udanych. Co prawda, Noel uparła się, by zrobić z Odette modelkę, więc kazała jej przymierzać tonę ubrań, ale ruda odpłaciła jej tym samym.


Noel B. Rowland
powitalny kokos
naleśnik puchowy
torakochirurg — cairns hospital
34 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Kilka miesięcy temu wzięła rozwód, ale nie wróciła do Melbourne, bo wiąże ją kontrakt, który podpisała ze szpitalem w Cairns. Dlatego ugrzęzła. I zaczęła robić kolejną specjalizację, by zabić czas. Lub siebie.
Posłuchała. Wzięła głęboki oddech, pozwalając rozprężyć się płucom. Spod na wpół przymkniętych powiek zerkała na przyjaciółkę, która jak zwykle wykazała się spostrzegawczością i doskonale odczytała zmęczenie na twarzy Noel. Choć zmęczenie nie było idealnie pasującym słowem; była raczej rozgorączkowana, wściekła, ale jednocześnie pogodzona z zaistniałymi wypadkami. Wprawdzie szarpała się z własnymi myślami, gdyż rządzący ludzkim losem p r z y p a d e k doprowadzał ją do szewskiej pasji, ale przede wszystkim frustrowało ją to, że niektórzy wykazywali się ponadprzeciętną głupotą i poprzez idiotyczne decyzje, przyczyniali się do śmierci innych. Jakież to nieodpowiedzialne! I niesprawiedliwe. Ze świstem wpuściła powietrze z płuc, prostując się na krześle. Niedbałym uśmiechem podziękowała kelnerowi za bezkofeinowy napój i wreszcie skupiła swoją uwagę na Oddie.
— Aż tak widać? — odpowiedziała pytaniem na pytanie. Zerknęła w stronę okien, próbując się w nich przejrzeć, ale w odbiciu widziała jedynie niewyraźną, rozmytą sylwetkę. — Koło trzeciej w nocy przywieziono pięcioro poszkodowanych. Wypadek, trzy zderzone ze sobą samochody. Nietrzeźwy kierowca, który to wszystko spowodował, doznał lekkiego wstrząśnienia mózgu, ma też kilka zadrapań, a jutro pokażą się siniaki. Za to zabił przynajmniej jedną osobę. Mężczyzna, czterdzieści jeden lat. Jego syn jest w ciężkim stanie, ale przynajmniej udało się go ustabilizować. Ponoć wracali z jakiegoś meczu z drugiego końca kraju. Mieli pecha? Nie wiem, jak to nazwać — wydusiła z siebie, słysząc, jak głos nasiąka jadem z każdym kolejnym słowem. Za to wystarczyło, że powiedziała to głośno i poczuła się odrobinę lepiej. — Nie szukam pocieszenia, po prostu musiałam komuś powiedzieć — dodała znacznie cieplej. Oplotła kubek dłońmi – nigdy nie lubią filiżanek, uważała, że miały zdecydowanie za małą pojemność – i po chwili podniosła go, by wziąć niewielki łyk.
Uśmiechnęła się, widząc, że Odette wciąż nie przykładała wagi do noszonych rzeczy. Noel była pod tym względem nieco bardziej wymagająca. Z uwagi na brak czasu zazwyczaj robiła zakupy przez internet, ale gdy zdołała wyszarpać wolny dzień, chętnie przeznaczała go na zakupy. Lubiła schludnie wyglądać, aczkolwiek nie zawsze stawiała na elegancie rzeczy. — Już mi lepiej — zaznaczyła. — Możemy przejść do aktualizacji informacji. Wciąż jestem rozwiedziona. Wciąż nie umówiłam się na żadną randkę. Wzięłam w tym miesiącu około stu nadgodzin i dalej nie zmieniłam fryzury, a to ponoć pomaga w otwarciu nowego etapu w życiu — wygłosiła, stukając krótkim paznokciem o kubek z kawą.

Odette Delaney
szefowa kuchni — THE PRAWN STAR
33 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Minęło dziesięć lat od kiedy straciła córeczkę i od kiedy mąż ją zostawił, a ona wciąż tęskni za jej śmiechem. Lawiruje pomiędzy masą zamówień w kuchni, a mężczyznami w Shadow.
Znała ją na wylot. Wystarczyło rzucić okiem na znerwicowaną przyjaciółkę, by wiedzieć, że coś się dzieje. Pomimo upływu lat ich przyjaźni, wciąż nie wyszła z wprawy, rozczytując jej zachowania. Oczywiście, zamierzała dać jej wpierw trochę przestrzeni; zrozumiałaby też, gdyby dziewczyna nie chciała rozmawiać o tym, co ją trapi i nie robiłaby z tego powodu problemu. Trzymałaby jej stronę, nie dbając o to, czy zna prawdę czy nie; mimo, to wolała, by ta otworzyła się przed nią i wylała to, co siedziało jej na sercu. Z pewnością zrobiłoby jej się lżej.
Upija łyk ze swojej filiżanki, uważnie przyglądając się brunetce. Widziała więcej, niż mogłaby to znieść ludzka psychika. Zawsze podziwiała w niej tą wytrwałość — brak snu, życia towarzyskiego, ciągły stres i śmierć czyhająca, by zabrać jej pacjentów, nie ułatwiała jej dyżurów. Dlatego Odette słuchała jej, marszcząc przy tym brwi ze zmartwienia. Zdecydowanie brała na siebie zbyt dużo, lecz taki był najwidoczniej los lekarzy.
— Cholera — odzywa się w końcu, po krótkiej chwili ciszy. Co mówi się w takich sytuacjach? — Cieszę się, że to zrobiłaś, ale mam nadzieję, że nie obwiniasz się za jego śmierć? — jeszcze tego, by brakowało, żeby Rowland śnił się martwy mężczyzna po nocach z powodu wyrzutów sumienia. Nawet jeśli nie ona przejęła stery w ratowaniu go, coś takiego mogłoby jeszcze bardziej uprzykrzyć jej dni.
Odwzajemnia uśmiech, przekrzywiając lekko głowę na bok, by na wszelki wypadek jeszcze dokładniej jej się przyjrzeć, czy aby na pewno nie kłamie, a kiedy ma już pewność, że zmiana tematu to dobry pomysł, wyrywa jej się cichy śmiech.
— Aktualizacja informacji, o matko, tak! — spotkanie byłego męża i jedynej większej miłości na parkingu supermarketu należało do wiadomości, którymi wypadałoby się podzielić, prawda? — Co, czekaj, co — z lekka przy głośno odstawia naczynie na spodek, obrzucając ją zszokowanym spojrzeniem — Wciąż nie poszłaś na żadną randkę? A co z tym gościem z Instagrama czy tam Tindera? Nie dałaś mu żadnej szansy? — co prawda, kiedyś padła o nim jakaś wzmianka, do której Delaney musiała się przyczepić — Dziewczyno, jesteś ideałem każdego faceta, więc do roboty! Musimy Ci kogoś znaleźć, ale to już, żebyś mogła raz na zawsze zamknąć rozdział tamtego pacana. A tuż przed tym jak zaciągniesz go do łóżka czy na kozetkę szpitalną, umówisz się do fryzjera. I jeśli będę musiała, sama osobiście Cię tam zaciągnę!


Noel B. Rowland
powitalny kokos
naleśnik puchowy
torakochirurg — cairns hospital
34 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Kilka miesięcy temu wzięła rozwód, ale nie wróciła do Melbourne, bo wiąże ją kontrakt, który podpisała ze szpitalem w Cairns. Dlatego ugrzęzła. I zaczęła robić kolejną specjalizację, by zabić czas. Lub siebie.
Ciężki oddech utknął w piersi Noel. Próbowała zablokować myśli. Opędzić się od nieprzyjemnych obrazów, by móc w pełni skoncentrować się na rozmowie z przyjaciółką. Słysząc pytanie, uśmiechnęła się przekornie, bo jego treść uznała za uroczą. Nie tylko ona – wszyscy chirurdzy tracili pacjentów. Śmierć była nieoddzielną częścią ich pracy. Stali na pierwszej linii oporu, mieli największe możliwości, ale jednocześnie najwięcej do stracenia. — Miałabym obwiniać siebie? Oddie, to nie pierwszy pacjent, którego straciłam w tym tygodniu i prawdopodobnie nie ostatni. Dawno temu nauczyłam się, że jeśli nie popełnię błędu podczas operacji, niczemu nie jestem winna — wyjaśniła, wreszcie wypuszczając z płuc powietrze ze spokojem, którego jeszcze przed chwilą na próżno było szukać na jej twarzy. — To nigdy nie jest łatwe, ale wściekam się nie na siebie, a na tych, którzy doprowadzają do wypadków. Pijany kierowca?! Jezu, kiedy ludzie wreszcie zmądrzeją!? — warknęła. Koszmary rzeczywiście nie były jej teraz potrzebne. Na szczęście – po tylu godzinach pracy – zazwyczaj padała jak mucha. Przemęczanie organizmu było najskuteczniejszym sposobem na problemy z zasypianiem.
Napiła się swojej bezkofeinowej kawy ani razu nie krzywiąc się przez jej smak. Mimo braku najważniejszego składnika, była dobra. Nie idealna, ale dobra.
Zaśmiała się odrobinę zażenowana. Tak, temat odświeżania informacji był znacznie ciekawszy, a przede wszystkim znacznie bardziej przyjemny niżeli przepychanie się przez meandry chirurgicznych okropieństw.
— Okazało się, że jestem za stara na umawianie się przez aplikacje. To nie dla mnie — przyznała. Nie poczuła się z tego powodu staro, co najwyżej s t a r o ś w i e c k o lub – aby ładniej brzmiało – tradycjonalistycznie. Noel przede wszystkim miała problemy z zaufaniem, nie mogła tak po prostu zawierzyć słowom mężczyzny, którego nigdy wcześniej nie widziała. Była ostrożna. Nie, była przestraszona tym, że w ogóle miałaby spotkać się z kimś innym niż Gabe’em. — Żebyś wiedziała, przydałby mi się dobry seks. Zero romansu, sam seks. I nowa fryzura — zachichotała, dziwiąc się, że mówiła to z takim spokojem. — Mów lepiej, co u ciebie?

Odette Delaney
szefowa kuchni — THE PRAWN STAR
33 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Minęło dziesięć lat od kiedy straciła córeczkę i od kiedy mąż ją zostawił, a ona wciąż tęskni za jej śmiechem. Lawiruje pomiędzy masą zamówień w kuchni, a mężczyznami w Shadow.
Noel była jedną z najsilniejszych osób, jaką znała Delaney. Nie jedna osoba na jej miejscu, pod wpływem ciągłego stresu i porażek związanych z zawodem, w pewnym momencie załamałaby się. Natomiast jej przyjaciółka przyjęła akceptację z niepowodzeniami, czego rudowłosa jej zazdrościła. Sama nie miała tak mocnej psychiki, choć uparcie trwała przy tym, by pokazywać się innym od tej lepszej, pewnej siebie strony. Tylko najbliżsi znali ją naprawdę, tylko oni wiedzieli, jak kruchą istotą była w środku.
Pokręciła głową z niedowierzaniem. Jedyne czym mogła to skwitować to krótkie
Nigdy, kochana, nigdy — i taka była prawda. Jedynie poszczególne jednostki grzeszyły inteligencją, wyłamując się ze schematów. Reszta? Albo ślepo podążała za tłumem albo naznaczona egoizmem, dbała jedynie o własne interesy. Pijany kierowca nie myślał o nikim innym, jak o tym, by wlać do gardła większe ilości alkoholu. Nie myślał, kiedy siadał za kółkiem, a w szczególności nie myślał, kiedy wpatrywał się przed siebie na jezdni, tępym wzrokiem, i nie zdążył wyhamować na widok przechodniego. W takich chwilach człowiek myśli jedynie o sobie, co tylko pokazywało to, jak wielu kierowców uciekało z miejsca zdarzenia, nie dzwoniąc nawet po karetkę.
Nie chciała jednak ciągnąć tego tematu, widząc jaki wpływ ma na koleżankę. Nie spotkały się przecież, by się denerwować, a odpocząć, wygadać i może nawet pośmiać się z głupich igraszek losu.
Och, doskonale to rozumiem. Sama często zastanawiam się, jak można znaleźć kogokolwiek sensownego, machając kciukiem w prawo i w lewo — czy była w tym choćby kapka romantyzmu? Czy otrzymanie dick pic’a po pięciu minutach dennej rozmowy, miało ją zachęcić do spotkania? Chyba obie były staroświeckie w tym przypadku. Jako rozwódki przeżyły już swoje historie miłosne i żadna z nich nie zaczynała się od pisania smsów.
Zero romansu? Ani trochę? — podpytuje, z łobuzerskim uśmieszkiem na ustach. W końcu wzdycha ciężko, jednocześnie wykręcając oczami — O seks nie trudno. Wystarczy wypić kieliszek czegoś mocniejszego w piątkowy wieczór w jakimś barze, czy pójść potańczyć do Shadow i będziesz mieć z głowy.
W przeciwieństwie do Rowland, Odette nie mogła narzekać na brak przygód. Gorzej, bo przed wschodem słońca, wszyscy mężczyźni byli dosłownie wykopywani z jej domu, pozostawieni bez numeru telefonu czy social media.
Następnym razem zamiast na kawę, wybieramy się na imprezę. Może ten piątek? — proponuje chętnie, kręcąc odrobinę ramionami, jakby poruszała się w rytm muzyki. Taniec, tego było im trzeba.
Co u mnie? — i jak na zawołanie, jej uśmiech markotnieje. Zaczyna nerwowo stukać w milczeniu w spodek filiżanki, zastanawiając się, czy warto w ogóle wspominać o tym dupku, czy po prostu zignorować go i udawać, że nic się nie wydarzyło, by bardziej nie rozgrzebywać bolesnego tematu. Z drugiej strony jednak, Noel była jej najlepszą przyjaciółką. Musiała wiedzieć. — Spotkałam Washingtona na parkingu supermarketu. Nie obyło się bez konfrontacji — dziwnie było wypowiedzieć swoje stare nazwisko, którym niegdyś posługiwała się na codzień. Odette Washington, o zgrozo.

Noel B. Rowland
powitalny kokos
naleśnik puchowy
torakochirurg — cairns hospital
34 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Kilka miesięcy temu wzięła rozwód, ale nie wróciła do Melbourne, bo wiąże ją kontrakt, który podpisała ze szpitalem w Cairns. Dlatego ugrzęzła. I zaczęła robić kolejną specjalizację, by zabić czas. Lub siebie.
Znaczną część niezłomności oraz nieustępliwości charakteru oddawała z siebie podczas operacji. Po zakończeniu dyżuru, zrzucając z barków ciężar odpowiedzialności, stawała się mniej zawziętą osobą, a lwie, wypełnione męstwem serce, wiotczało, pozwalając kobiecie na odczuwanie emocji takimi, jakimi były w rzeczywistości. Nauczyła się jednak osłaniać, ukrywając to, czego nie chciała pokazywać szerszej publiczności. Jednocześnie nie uważała, by balansowanie między zakładanymi maskami było czymś niewłaściwym. Pozwalało bowiem dopasowywać się do wymogów sytuacji. Gdyby nie potrafiła się uodpornić, nie byłaby dobrym chirurgiem. Gdyby nie potrafiła zdobyć się na empatię, nie byłaby dobrym człowiekiem.
Nigdy było właściwą odpowiedzią. Smutną, ale właściwą. Z drugiej strony, gdyby nagle wszyscy ludzie zaczęli postępować ostrożnie, Noel straciłaby w i e l u pacjentów.
— Te aplikacje z pewnością ułatwiają życie tym, którzy szukają przygód. Ale nawet przygoda powinna mieć w sobie coś emocjonującego, nie uważasz? Nie ma niczego porywającego w ustalaniu wszystkiego z góry. To jakby pozbawić dzikie zwierzę przyjemności polowania — dodała, zgadzając się z przyjaciółką, że relacje nawiązywane w taki sposób odarte były z najprzyjemniejszych elementów – zaskoczenia oraz ekscytacji towarzyszącym poznawaniu nowych osób i wzajemnym rozbudzaniu w sobie pożądania. Tego wrażenia niepewności i rodzącego się zafascynowania drugim człowiekiem. Noel coraz częściej przyłapywała się na zwątpieniu, czy jeszcze kiedykolwiek będzie miała okazję poczuć się w taki sposób. — Dobrze, masz rację. Znasz mnie za dobrze. Odrobiną romansu też bym nie wzgardziła — przyznała z uśmiechem godnym osoby przyłapanej na drobnym kłamstwie lub przeinaczeniu rzeczywistości. — Chętnie pójdę się rozerwać, ale nie w Lorne Bay i nie w Shadow. Jeśli mamy się zabawić, to zróbmy to tam, gdzie nikt nas nie zna — zaproponowała, chcąc się uchronić przed ewentualnym zderzeniem się z ludźmi, których wolała unikać. Czasami wystarczyło przejechać pięćdziesiąt kilometrów, by kupić sobie bezcenną anonimowość.
Skrzywiła się na brzmienie tego nazwiska. Nim zareagowała, napiła się kawy, żałując, że jednak nie wzięła takiej z zawartością kofeiny. — Byli mężowie to przekleństwo — stwierdziła z grymasem. W jej przypadku temat rozwodu był stosunkowo świeży, dlatego nie do końca pogodziła się jeszcze z utratą męża, którego przecież kochała. Jednak zdrada była czymś, czego nie potrafiła wybaczyć. — Chciał czegoś poza popsuciem ci humoru? — spytała znad kubka coraz chłodniejszego napoju.

Odette Delaney
Koniec.
Studentka Farmacji — James Cook University
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
#2

Dorosłe życie było dość trudne - choć Nina musiała stwierdzić, że podoba się jej ta samodzielność, swoboda. Wielu rzeczy jeszcze musiała się nauczyć, więc zdarzały się momenty, że lodówka była pusta, lub wręcz przeciwnie, lodówka była pełna, a ona nie miała najmniejszej ochoty gotować. Lubiła to robić, wydawało się jej, że jest całkiem dobrą panią domu, ale sterczenie godzinę, aby ugotować jedną porcję obiadu, nie było jej ulubionym zajęciem. Zupełnie co innego, gdyby taki jeden przystojny przyszły lekarz... No ale to się na pewno nie stanie. Alfie na pewno ją lubi, docenia i widzi jej zalety, ale sam na kobietę swoje życia, czy tam roku (w końcu jego związki nigdy nie wydawały się trwałe), na pewno by jej nie wybrał. Z resztą, kto by wygrał, jeśli jej rozrywki to układanie kwiatów w wazonie, a od wizyty w klubie boli ją głowa? Ewidentnie urodziła się w złej epoce.
No ale jednak na co dzień nie narzekała na swoje życie. Może nie była duszą towarzystwa, ale nigdy nią nie była. Potrafiła się dobrze bawić w niewielkim, zaufanym gronie. Była generalnie ze swojego życia zadowolona, choć czasem doskwierała jej samotność.
Jednak wtedy mogła zawsze napisać do tych kilku osób, które w swoim życiu miała. Ich wiek był różny, najwięcej rówieśników, ale także kilka starszych osób. Z młodszymi nie bardzo się dogadywała, bo oni to głównie oczekiwali hedonizmu od życia.
Na to popołudnie umówiła się z Ainsley, którą czasem traktowała jako starszą siostrę. Mogła z nią porozmawiać na różne tematy, niemal nie mając żadnych granic. Peterson była jedynaczką i trochę żałowała tego faktu, ale jakby miała się z rodzeństwem nie dogadywać, to lepiej go nie mieć, prawda?
Dziewczyny, czy raczej kobiety, wybrały się na kawkę i ciastko. Nina miała ochotę przejść się na farmers market, gdzie rolnicy i inni mali przedsiębiorcy wystawiali swoje rzeczy, często dużo droższe niż w sklepie, ale podobno lepsze, ale okazało się, że tam trzeba być z samego rana, co tym razem nie wyszło. Ups. Jednak Nina musi się jeszcze wielu rzeczy nauczyć.
Blondynka zamówiła swoją ulubioną herbatę i sernik - chyba bardziej emeryckiego zestawu się nie da, ale cóż. Czekała aż Ainsley usiądzie do ich stolika ze swoim zamówieniem. Właściwie to bardzo główkowała, czy powinna powiedzieć to, co jej się ciśnie na język. Alfie w końcu nie chciał nikomu mówić, że wrócił do Lorne, a także Atwood nie wiedziała, dlaczego to tak bardzo było ważne dla jej koleżanki. -Chodź, chodź. Wydaje mi się, że tu słońce nie będzie nam za bardzo przeszkadzało-no, to są problemy, które każdy Australijczyk zna. Za mało cienia, za gorąco, za mocno działająca klimatyzacja. Jednak Peterson za nic w świecie nie zmieniłaby miejsca zamieszkania. No chyba, że dla Alfiego, ale to było tak mało prawdopodobne, że spokojnie można mówić, że nie było żadnego argumentu.

Ainsley Atwood
olimpijka w jeździectwie — właścicielka ośrodka jeździeckiego — hodowca koni
33 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
dotychczasowa królowa świata, której niczym jakieś upiorne domino sypie się wszystko - od niej samej zaczynając, przez zdrowie i spektakularną karierę, po najważniejsze małżeństwo. mimo wszystko kocha dicka (za) bardzo i oddałaby wszystko, by znowu go nie stracić.
[17] + Nina Peterson

Trzeba to było przyznać - Ainsley zawsze dosyć dobrze odnajdowała się w nowych okolicznościach przyrody, więc i tym razem z pewnego rodzaju łatwością przyszło jej przyzwyczajanie się do swojej nowej codzienności. Trzeba jednak było odrobinę zejść z chmurki pompowanej zupełnym zauroczeniem i pokraczną nieporadnością pierwszych wspólnych dni z - cóż, czas nazwać rzeczy po imieniu - nowym-starym facetem i wrócić do szarego i zwyczajnego żyćka. Dick od samego rana miał dyżur w pracy, więc Ainsley, jako że korzystała ze swojego zasłużonego wolnego, musiałaby się obijać w czterech ścianach. Na rękę więc było jej zaproszenie na kawę, które otrzymała od Niny. Dziewczyny nie dość, że się nie widziały jakiś milion lat to na codzień niespecjalnie pozostawały w specjalnie zażyłych kontaktach, ale od kiedy tylko się znały, Atwood (dłuuuugo się zejdzie, zanim przyzwyczai się do zmiany w tym aspekcie życia) traktowała drugą blondynkę jak swoją dużo młodszą siostrę. A skoro z biologicznym rodzeństwem mogła żyć 'z doskoku', z tym przyszywanym i narzuconym samej sobie - tym bardziej. Wiedziała, że dziewczyna przyjdzie na to niby niezobowiązujące spotkanie wystrojona (jak hehehe, stróż w Boże Ciało), więc i sama Ainsley się odstawiła w jakiś supermodny komplet z metką od superdrogiego projektanta. Ba, nawet szpilki założyła (jak mi się zachce to coś znajdę i potem pokażę, a co!). Pojawiła się na miejscu i zanim zdążyła się zorientować, szła do stolika, który upatrzyła im na dzisiejsze spotkanie Nina.
- Gdzie tak pędzisz, spokojnie - zaśmiała się. Chodzenie w dwunastocentymetrowych obcasach po jakimkolwiek bruku mogło być ostatnim wrzodem na tyłku, a jeszcze lawirowanie między krzesłami i stolikami! No, może i Ainsley zdążyła sobie wyrobić w temacie szpilek skillsy jak Rihanna, że nawet na metalowej kratce obcas nie wpadnie jej w dziurę, ale kiedy chciała być królową gracji, starała się wyglądać na dwieście procent. Niech obserwatorzy od razu wiedzą, z kim mają do czynienia! Postawiła swoje zamówienie na stoliku i udało się jej szczęśliwie zająć miejsce w pięknie ocienionym fotelu. Zarzuciła więc włosami za siebie, tak by falami zdobiły jej plecy, ściągnęła okulary przeciwsłoneczne z nosa i postanowiła podjąć rozmowę:
- Cóż zatem było tak pilnego? - szczerze mówiąc to nie wiedziała czy pilnego, ale jakoś automatycznie zakładała, że dobrze znająca jej tryb życia (do niedawna!) Nina, postanowiłaby marnotrawić jej cenny czas, bo się stęskniła i chciała spotkać akurat z nią. Nie, nie nie, tu musiało być grane coś grubszego. Coś, co pewnie awansuje ich spotkanie z przesłodzonego earl greya do buzującego bombelkami prosecco.
Studentka Farmacji — James Cook University
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Ainsley Atwood

Nina oczywiście nie wiedziała nic o żadnym ślubie. Już pal licho, czy uważała, że powinna być na niego zaproszona czy nie, po prostu w ich kręgach, w których udzielała się dzięki rodzicom, wszystkie takie sytuacje były głośno komentowane, można to było wręcz porównać z zapowiedziami w kościele. A tutaj nikt nic nie wie, nikt nie był zaproszony.... To też nic dziwnego, że Peterson żyła w błogiej niewiedzy. Jakby jednak wiedziała, że coś takiego wspaniałego i wielkiego miało miejsce, to spotkałyby się nie w jakiejś przypadkowej kafejce, ale w jakiejś fajnej restauracji, aby świętować ślub!
Nina nie była wcale wystrojona jak stróż w boże ciało, tylko była jak zawsze ubrana ładnie, schludnie i kobieco, nawet modnie - ona po prostu już taka była. I to nie fakt, że traktowała to spotkanie jako coś wielkiego, czy też chciała pokazać, że ma większą klasę niż Ainsley - po prostu było bardzo wątpliwe, aby ktokolwiek, kiedykolwiek zobaczył młodą Peterson w dresie w miejscu publicznym. Według niej, nie przesadzała. Nie zakładała sukien do ziemi i szpilek na zwykłą kawkę. Obcasy miała, ale rozsądnej wysokości....
-Pilne, dlaczego pilne?-zdziwiła się mieszając słomką w wysokiej szklance z owocowym koktajlem. Jako osoba, która nie pije kawy pod żadną postacią, nie zawsze miała spore możliwości do wyboru. Blondynka nieco się obruszyła, bo choć były tematy, które chętnie by poruszyła, zwłaszcza z kimś tak doświadczonym życiowo, jak i zaufanym, tak wcale nie była pewna, czy powie o nich na głos, bo... częściowo były to tajemnice jej własne, a po częsci Alfiego, więc tym bardziej wypadałoby trzymać język za zębami.
olimpijka w jeździectwie — właścicielka ośrodka jeździeckiego — hodowca koni
33 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
dotychczasowa królowa świata, której niczym jakieś upiorne domino sypie się wszystko - od niej samej zaczynając, przez zdrowie i spektakularną karierę, po najważniejsze małżeństwo. mimo wszystko kocha dicka (za) bardzo i oddałaby wszystko, by znowu go nie stracić.
+ Nina Peterson

To był właśnie jeden z tych aspektów, które wpakowały pewnego pięknego dnia młodą pannę Peterson w rolę niepisanej młodszej siostry (z innych rodziców co prawda, ale kto tam by się dochodził szczegółów?) - nie, to nie tak, to zupełnie przypadkiem, nic pilnego, nie musisz się o mnie martwić, niczego od ciebie nie chciałam. A potem jeb, prawdziwa newsowa bomba, i to taka, że biedna blondynka niespecjalnie wie co powiedzieć. Albo co poradzić. Ainsley nie urodziła się jednak wczoraj, i tak jak zauważyłam już poprzednio, wiedziała, że bez powodu się tutaj nie spotkały.
- No to zaczniemy inaczej - westchnęła sobie cicho. Nie denerwowało jej to, i tak wiedziała że wyjdzie na jej, po prostu musiała wiedzieć od której strony to ugrać, by skutecznie rozwiązać język swojej koleżanki. Zaczęła układać w głowie odpowiednie pytanie, mieszając przy tym swoją mrożoną herbatę. Tak, racja, nie trzeba tego robić, ale pewnych nawyków u blondynki nie wyplenisz, i tak jak od dziecka już miesza zwykłą herbatę, chociaż jej nie słodzi, tak samo robi w przypadku jej doprawianego lodem odpowiednika. Może i wygląda to głupio, ale nikt nic z tym nie zrobi.
- Cóż takiego się zatem stało w ostatnim czasie, że warto o tym porozmawiać aż w Port Douglas? - przecież w Lorne Bay też były kawiarnie i to takie zupełnie niczego sobie, prawda? Zresztą, równie dobrze mogły się spotkać w domu u jednej czy u drugiej. Klimatyzacja. Intymność. Nikt niczego nie słucha. Dla Ainsley na dodatek to była pierwsza zima lato spędzane całkowicie w Australii i trochę już dawało jej tymi upałami w kość. Nie, żeby nie była zupełnie zwyczajna, przecież jakby nie było to związana z tym kontynentem jest od blisko trzydziestu lat, ale kiedy przychodzi do tak wysokich temperatur przez tak długi czas, to ona po prostu wysiada. Zwykle zimę lato spędzała przecież na Wyspach, gdzie o tej porze roku raczej zalega gruba warstwa śniegu a mróz nie pozwala na wychylanie się zza puchowych kurtek. Mimo tego, że wyglądała dziś cudownie, zaczynało jej troszkę brakować chyba nie tyle tego ciepłego okrycia, co samego bywania w Szkocji.
Studentka Farmacji — James Cook University
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Mimo że towarzystwo bogatej śmietanki Lornebay było na pewno zmanierowane, nieznośne i z przerośniętym ego, to można było poznać tam naprawdę wspaniałych ludzi. I to naprawdę wspaniałych, a nie tylko fajnych, czy tylko takich, z którymi można doskonale się bawić i balować za hajs rodziców. I jedną z takich osób była na pewno Ainsley - każdy chciał mieć taką siostrę. A że z innych rodziców? Cóż, zupełnie tak, jakby była pewność, że jej rodowici bracia mają tych samych rodziców, co ona. Choć to tylko były plotki, nikt na głos przy Atwoodach o tym nie mówił, ale już po kątach owszem. Drugą taką osobą był Alfie. Był i jest, bo Nina już wiedziała, że chłopak wrócił do Lorne, że znów będzie mieć swojego przyjaciela na wyciągnięcie ręki. Mogłaby powiedzieć, że Ainsley to jej starsza siosta, a Buxton starszym bratem. Tylko... Nie, to nie pasowało, bo takimi uczuciami nie darzy się brata, zdecydowanie nie.
Ninie na język pchało się wyznanie, a może nawet dwa, ale nie była gotowa, aby do jednego się przyznać, a drugie... to tajemnica, ale nie jej. Dlatego jeśli kobieta ją podejdzie odpowiednio, to wyciągnie z farmaceutki wiele, ale jakim kosztem.
-Och, o Port Douglas akurat zadecydowała pogoda. To pierwszy taki piękny dzień, kiedy mam wolne. Ostatni raz akurat była wielka burza i zamiast cieszyć się latem, to siedziałam i sortowałam pranie-zaśmiała się. Właściwie... To czy Ainsley wiedziała, że jej koleżanka dorośleje i postanowiła i wyprowadziła się od rodziców? Teraz była panią na włościach we własnym mieszkaniu, miała całkiem niezłą pracę jako stażystka w szpitalnej aptece... Żeby wszystko było tak jak każdy rodzic sobie tego życzy, należałoby teraz się szybko zaręczyć, wziąć ślub i spłodzić dzieci.... Tylko kawalera brak!


Ainsley Atwood
olimpijka w jeździectwie — właścicielka ośrodka jeździeckiego — hodowca koni
33 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
dotychczasowa królowa świata, której niczym jakieś upiorne domino sypie się wszystko - od niej samej zaczynając, przez zdrowie i spektakularną karierę, po najważniejsze małżeństwo. mimo wszystko kocha dicka (za) bardzo i oddałaby wszystko, by znowu go nie stracić.
+ Nina Peterson

Atwood była o blisko dziesięć lat starsza od swojej aktualnej towarzyszki, zdążyła się już więc na tej nieszczęsnej śmietance przejechać tyle razy, że ostatnią rzeczą jaka jej się z całym tym towarzystwem kojarzyła, było to, że znajdziesz w tym gronie dobrych ludzi. I była tego więcej niż pewna, nawet pomimo faktu, że tak się nieszczęśliwie składało, że takie pochodzenie miał również jej mąż. Mimo wszystko pewne konwenanse trzeba było zachować i niezależnie od mniejszej lub większej chęci, utrzymywała kontakt z większością. Wiadomo, z jednymi mniej, z drugimi - jak np. z Niną, bardziej.
Upiła odrobinę swojej herbaty, w międzyczasie robiąc zdziwioną minę. Naprawdę nie rozumiała jak Australijczycy mogą uznawać takie upały w grudniu za 'piękną pogodę', ale najwyraźniej była to różnica kulturowa tak wielka, że dla Ainsley nie do przeskoczenia. Ona bowiem, choć oficjalnie mieszkała przecież na kangurzym kontynencie od blisko trzydziestu lat, była stu procentową Angielką, dla której lato kończyło się na 25 stopniach Celsjusza. Później było już tylko piekło.
- Jak można się przy tej pięknej pogodzie nie topić? - zaśmiała się i powachlowała odrobinę dłonią. Zupełnie jakby mogło to cokolwiek pomóc. - Jest środek grudnia, powinny tu leżeć zaspy śniegu! - zwykle Ainsley była o tej porze roku w Szkocji, albo gdzieś w Alpach. Albo chociaż w Londynie. Przyzwyczajona więc była raczej do spędzania akurat tego miesiąca pomykając w ciepłej kurtce i kozakach, a nie zwiewnym komplecie, w którym między Bogiem a prawdą to czuła się odrobinę niekomfortowo, bo zwyczajna była raczej się zakrywać, a nie odkrywać. Odruchowo poprawiła więc dół, czyli krótkie spodenki, naciągając je mocniej na nogi, jakby więcej mogły w tym momencie zakryć.
Nie mogła przecież wyjść na ostatnią marudę, więc uśmiechnęła się szeroko i radośnie stwierdziła:
- Hej, sortowanie prania może być bardzo relaksujące - zaśmiała się nawet w głos. Ona sama złapała się na tym, że robiąc na początku roku remont mieszkania, bardziej jarała się właśnie zakupem pralki i suszarki, albo lodówki, która jest chyba mądrzejsza od niej samej, niż całą resztą wystroju. Przez chwilę skupiła się na swojej mrożonej herbacie, w głowie analizując jak odpowiednio można dziewczynę podejść, by dowiedzieć się więcej. Była przyzwyczajona do tego, że pewne informacje musi od niej wyciągać.
- A powiedz mi, co z tym mieszkaniem? - cóż, Ainsley była takim rozmówcą, który w dosyć wybiórczy sposób pamiętał pewne fakty z poprzednich rozmów, ale potrafiła później wpleść je w dialog w taki sposób, by nie wyglądało to na narzucanie się, a raczej na delikatną ciekawość drugiej osoby.
ODPOWIEDZ