opiekunka koali — LORNE BAY WILDLIFE SANCTUARY
26 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Młoda weterynarz, która opiekuje się koalami. Niedawno została narzeczoną Jacoba i dowiedzieli się, że zostaną rodzicami. Jej życiu cudownie się układa.
Feraye to człowiek, którego wszędzie jest pełno i jej najbliżsi zdążyli się do tego przyzwyczaić, a jeśli nie to mają problem, bo dziewczyna po prostu taka jest i nie ma zamiaru się zmieniać. Jest chodzącym pozytywem, oczywiście nie mylić tutaj z pozytywnymi testami na jakieś okropne choroby, nie ma co przytaczać przykładów, bo każdy wie o co chodzi. Feraye jest doba duszą, która wiele jest w stanie zrobić dla swoich przyjaciół czy ukochanych, nie owija w bawełnę, chociaż czasem by mogła, jednak jest zdania, że lepiej gorzka prawda niż słodkie kłamstwo, ale czasem mogłaby się ugryźć w ten swój jęzor. Jest bardzo szczera i czasem ludzie źle ją odbierają, jednak naprawdę wiele tracą, bo Fera to osoba o wielkim serduchu, otwartym na ludzi. Bardzo lubi poznawać nowych ludzi, ale dba i to bardzo o swoich znajomych, przyjaciół i tak dalej. Nie jest typem człowieka, który do wszystkiego ma słomiany zapas, chociaż czasem można ją tak odebrać.
Dzisiaj postanowiła spotkać się z Niną. Martwiła się trochę o nią, ponieważ w swoim życiu spotkała nieodpowiedniego faceta, a Feraye nie chciała, aby jej przyjaciółka została skrzywdzona. Nina i Beardsley są jak ogień i woda, ale to chyba jest kluczem ich przyjaźni, która już trochę trwa. Fera wie, że czasem wyciąga swoja przyjaciółkę ze strefy komfortu, ale ciemnowłosa nie chce, aby blondynka zamknęła się w sobie tak bardzo, bo jest bardzo wartościowym człowiekiem, który potrzebuje trochę czasu, aby otworzyć się przed kimś. Martwi się o nią, ale jednocześnie Nina wie, że zawsze może liczyć na Ferę, zawsze kiedy będzie jej potrzebowała, nie ważne czy to będzie jakiś problem czy będzie chciała obejrzeć z nią jakiś głupkowaty serial dla dzieci czy młodzieży! Zawsze się stawi.
Dzisiaj umówiła się z Niną na babski wieczór. Obie zgodnie stwierdziły, że dziś jest ten czas, kiedy zalegną przed telewizorem przy niezdrowych przekąskach i jakimś alkoholu a może wysoko słodzonym piciu oglądając coś na jakimś serwisie streamingowym.
Kupiła trochę przekąsek i pojechała do mieszkania swojej przyjaciółki z siatami wypełnionymi jedzeniem. Weszła jak do siebie.
- Jestem! - zawołała od wejścia szukając po mieszkaniu blondynki. - O tu jesteś, cześć - powiedziała z uśmiechem Fera.
Studentka Farmacji — James Cook University
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
#29

Fera zdecydowanie była promyczkiem słońca, dawką energii w życiu Niny. Nie mogły być bardziej różne, nawet ze względu na wygląd, ale to absolutnie nie musiało o niczym świadczyć. Brunetka posiadała wiele wspaniałych cech, które ceniło się u każdej osoby. Oddanie, dobre serce, zainteresowanie drugą osobą, starania... Można by wymieniać i wymieniać. No i ta dawka entuzjazmu, energii! Coś, czego Nina nie miała, po tym jak się zestarzała w wieku kilkunastu lat i była już taką starą-malutką, która czerpie przyjemności z tego, że wyrabia ciasto na chleb. Nie było to, czym dwudziestoparolatki powinny się ekscytować! Powinny się bawić, poznawać świat i tak dalej. I choć w ostatnich tygodniach, czy wręcz miesiącach Nina doszła do wniosku, że właściwie sama by tak chciała, to nie było łatwo to spełnić.
Może i się starała, ale to do niej po prostu nie pasowało, nie miała pomysłów co robić, jak i w ogóle. A jak już wydawało się, że była na najlepszej drodze do tego, by faktycznie się przełamać, to ktoś jej mówił, że nie był to dobry pomysł. Zupełnie jak z Russelem! Może znali się w dzieciństwie i nie była to jakaś wielka przyjaźń, ale jak teraz odnowili znajomość, to blondynka była w miarę zainteresowana. Może to nie było do końca to, co Nina sobie wymarzyła, myśląc o rycerzu na białym koniu dla siebie, ale wcale nie była pewna, czy ten młody mężczyzna w ogóle jest zainteresowany nią w taki sposób. Najwyraźniej Feraye sądziła że tak jest, skoro od razu wzięła przyjaciółkę na spytki i zdecydowanie nie pochwalała takiego pomysłu. Co było dziwne dla blondynki, przecież Russel był takim fajnym facetem. Co było w nim złego? Ideałem nie był, ale one nie istnieją.
Gdy Feraye zaproponowała, żeby nie powiedzieć, zadecydowała, że spędzą wieczór same, robiąc różne babskie rzeczy, Nina zdecydowanie się ucieszyła i wręcz zapaliła do roboty! Gdy tylko wróciła ze swojej zmiany, zabrała się do roboty w kuchni, szykując im różne przekąski, maseczki do zrobienia, a także wielki fort aby się im wygodnie leżało. -Hej!-zawołała akurat z sypialni, gdzie przebierała się w coś wygodnego, bo wcześniej była w ubraniu roboczym-O matulo, ileś tego przyniosła? Mówiłam Ci, że wszystko przygotuję![/b]-zaśmiała się. Jednak wiedziała, że w tych siatach są na przykład m&msy, które lubiła, o których ona nie pomyślała. Nina przygotowała za to winogrona... Zdecydowanie byłaby matką, dającą dziecku marchewkę pokrojoną w słupki, a nie batona do śniadaniówki. I to była wada!
-Dobra, chodź do kuchni, wsadzimy do lodówki, co ma tam być, potem możemy sobie obejrzeć coś, a potem... kupiłam nam maseczki, różne z resztą, jestem pewna, że mogłybyśmy je robić jedną po drugiej i do rana by nam zeszło-Zawiesiła na moment głos, aby zastanowić się nad swoim problemem z zakupami. Cóż, i tak było lepiej, dopiero co wymieniła wszystkie garnki na takie aesthetically pleasing, więc kupno całego stosiku maseczek w płachtach i nie tylko było mniej szkodliwe dla jej portfela. A właściwie, to dla konta bankowego jej rodziców. -W ogóle, mam ochotę obejrzeć jeszcze raz Virgin River, myślę że z jeden sezon dałybyśmy radę, co?-powiedziała wyciągając różne talerze i miseczki na wszystkie pyszności, które Beardsley przytargała ze sobą.
opiekunka koali — LORNE BAY WILDLIFE SANCTUARY
26 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Młoda weterynarz, która opiekuje się koalami. Niedawno została narzeczoną Jacoba i dowiedzieli się, że zostaną rodzicami. Jej życiu cudownie się układa.
Młoda opiekunka koali zawsze starała się być dla swoich przyjaciół, nie ważne co się działo, w każdej sytuacji mogli na nią liczyć, tego samego oczekiwała od nich, chociaż może to źle brzmi. Pragnęła dostać od nich tego samego i do tej pory nikt jej nie zawiódł. Starała się pocieszać i poprawiać humor swoim sposobem bycia i chyba jej się udawało. Wiedziała, że czasem jej podejście do życia może denerwować, zwłaszcza w czasach, gdzie większość ludzi to gbury i zgorzknialcy, którym pesymizm wylewa się każdym możliwym otworem, zwłaszcza tym najniżej, poniżej pasa, w którym jednocześnie jest kil, którego nie da się wyciągnąć. No wiadomo o co chodzi.
Starała się być dobrą przyjaciółką dla Niny, zdawała sobie sprawy, że czasem jej osoba może męczyć przyjaciółkę, która była introwertykiem, ale starała się zachowywać przy niej bardziej spokojnie, ale jednocześnie nie zmieniać swojego sposoby bycia. Musiała ją rozweselić i trochę wyciągnąć ze skorupy, aby każdy widział co to ona – cudowną i ciepłą dziewczynę, która jest bardzo wartościową osobą, tylko trzeba czasu, aby ja poznać.
Fera czasem jest bardzo apodyktyczna, ale w przypadkach, kiedy jest to potrzebne. Dlatego dzisiaj trochę się wprosiła do blondynki, ale ta na szczęście nie miała nic przeciwko, wręcz się zapaliła do tego pomysłu, co bardzo jej się spodobało. Spadł jej kamień z serca.
- Proszę cię i sądziłaś, że cię posłucham? - powiedziała Beardsley unosząc wysoko brwi. - Nigdy nie przychodzę z pustymi rękami i to się nie zmieni - dodała z chytrym uśmiechem, ale taka prawda. Młoda kobieta nie lubił przychodzić do kogoś w odwiedziny z pustymi rękami, ponieważ czuła się wtedy bardzo niezręcznie. Wolała czasem przynieść czekoladę czy jakieś ciasto do kawy i czuła się wtedy pewniej, lepiej. - O, maseczki to bardzo fajny pomysł, dawno sobie ich nie robiła, bo Jake zawsze się ze mnie nabija - rzuciła wkładając to co przyniosła do lodówki. Oczywiście nie bardzo się przejmował tym co jej facet mówi, lubiła się z nim przekomarzać, więc wtedy się działo. - Na jednym się może się skończyć - prychnęła. - Jestem jak najbardziej za! Skończyłam na drugim sezonie, więc chętnie zobaczę od nowa - dodała.

Nina Peterson
Studentka Farmacji — James Cook University
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nina również ceniła sobie przyjaźń i to nie taką, która polega tylko na wysyłaniu sobie memów i spędzania wolnego czasu. Oczywiście, to nie było absolutnie niczym złym, wręcz było ważne i konieczne, ale tylko jako część relacji. Chciała spędzać czas z osobami, którym była pewna, że może powiedzieć wszystko, a nawet jeśli zostanie oceniona, to trzeźwym okiem i nie tak, aby ją skrzywdzić, czy wyśmiać. Bo przecież tak bliska osoba powinna powiedzieć prawdę, nawet jeśli jest bolesna, a nie tylko kiwać głową i chwalić podejmowane decyzje, nawet jak są kiepskie. Blondynka miała nadzieję, że i o niej można powiedzieć takie słowa, a sądząc że z Ferą znają się już jakiś czas, to na pewno musi całkiem zdawać egzamin z bycia przyjaciółką. A to, czego jej brakowało, nadrabiała prezentami, głównie tymi kulinarnymi! Skoro Peterson lubiła gotować, ale mieszkała sama, więc oczywistym był fakt, że komuś swoje wyroby musiała rozdawać!
Beardsley totalnie nie przytłaczała swoim zachowaniem tej bardziej skrytej koleżanki. Były momenty, kiedy było to bardziej doceniane (jak na przykład teraz!), a czasem mniej - chwilami Nina była naprawdę skryta w sobie. Jednak nie bez powodu mówiono, że przeciwieństwa się nie tyle przyciągają, ale uzupełniają. W ich przypadku było to totalnie prawdziwe i co może być zaskoczeniem dla wielu osób, sprawdzało się u nich.
-Myślałam, że w końcu się nauczysz, że w kwestii jedzenia, ja nie żartuję!-zaśmiała się. Bo to nie tak, że Nina uważała, że skoro impreza/spotkanie jest u niej, to ona wszystko zapewnia. Chodziło o to, że ona lubi i z chęcią przygotuje zdecydowanie za wiele, niż byłoby potrzebne. Stąd dodatkowe zapasy były zbędne. Teraz też tak było, miały przekąski na słodko, słono, coś konkretniejszego do zjedzenia, deser... A tu jeszcze torba słodyczy! Na całe szczęście, żadna z nich przesadnie nie musiała dbać o linię, bo obie były piękne takie, jakie były.
-Bo pewnie wybierasz te z nadrukami na płachcie... Nic dziwnego, że się wtedy śmieje!-zauważyła z rozbawieniem. No tak, jeśli myślało się, że z tym na twarzy będzie wyglądało się tak, jak jest to narysowane na opakowaniu, to musiał być totalnie naiwny. Choć jeśli chodzi o normalne maseczki, to i tak nie wyglądało się wcale najlepiej. Ale jakie to było przyjemne! Może to dobrze, że Ninie nikt nie marudził, bo mieszkała sama i mogła robić co tylko chce?
-No właśnie chyba jest już jakiś nowy, więc chętnie to obejrzę. Mel jest taka urocza!-powiedziała. Może nie podejmowała najmądrzejszych decyzji za każdym razem, może nie pasowała do tego niewielkiego miasteczka, ale Nina ją totalnie lubiła. Była ciekawa, czy kiedykolwiek ktoś, kto przyjeżdża do Lorne, czuje się tak jak w Virgin River, ale chyba nie. Lorne Bay było prawie metropolią w porównaniu do tamtego niewielkiego miasteczka.

feraye beardsley
opiekunka koali — LORNE BAY WILDLIFE SANCTUARY
26 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Młoda weterynarz, która opiekuje się koalami. Niedawno została narzeczoną Jacoba i dowiedzieli się, że zostaną rodzicami. Jej życiu cudownie się układa.
Feraye wiedziała, że zawsze może liczyć na Nine w każdej sytuacji, nie ważne jaka ona by była. Dla niej jest to jeden z ważniejszych fundamentów przyjaźni. Trzeba dawać, ale tyle samo dostawać i w ich przypadku działa to idealnie. Fera zdaje sobie sprawę z tego, że różnią się jak ogień i woda, czasem pewnie przesada ze swoją osobowością w towarzystwie blondynki i pewnie jest zmęczona jej energią i sposobem bycia, jednak czasem potrzeba takiego rodzaju sytuacji dla równowagi psychicznej. Dla niej Peterson jest jak kolejna siostra, tylko z takim wyjątkiem, że ją sobie wybrała, bo jak wiadomo rodziny się nie wybiera w przypadku więzów krwi, ale jakoś młoda weterynarz nie mogła narzekać. Z każdym z rodzeństwa ma się zupełnie inny kontakt i to zupełnie normalne, ona się jakoś tym nie przejmuje, ponieważ ma z kim porozmawiać, pożalić się poobgadywać chłopaków i tak dalej, więc czego chcieć więcej, prawda? Ona nie ma wygórowanych wymagań, jednak każdy z nas doskonale wie jak powinna wyglądać prawdziwa przyjaźń, a nie jej marna imitacja. To nigdy nie wychodzi, ponieważ gdy ta bardziej poszkodowana strona przestaje się odzywać to kontakt się urywa i nic z tego nie zostaje, dlatego ona bardzo starannie dobiera sobie przyjaciół i jak na razie naprawdę dobrze jej to poszło.
- Wiem! Ale dobrze wiesz ile potrafię zjeść, więc na pewno nic się nie zmarnuje, a jak zostanie to sobie wezmę do domu - powiedziała z szerokim uśmiechem. Nie dało się ukryć, że Beardsley kochała jeść i naprawdę dużo potrafiła zjeść, czego nie było po niej widać. Nigdy nie wyrzucała jedzenia i mało co jej nie smakowało, nie jest wybredna. Nie lubiła również iść do kogoś bez niczego – czy przygotowanego przez nią czy kupionego w sklepie, jak w przypadku przekąsek.
- Masz mnie, bo takie wybieram, są najlepsze - zaśmiała się kręcąc głową. Kiedyś nawet przestraszyła Jacoba, kiedy nałożyła sobie maseczkę oczyszczającą z węglem aktywnym. Wiadomo, że takie maseczki są ciemnego koloru. Popłakała się ze śmiechu na jego reakcje. - Ale nie zrezygnuje, bo je kocham, a on musi to zaakceptować - dodała.
- Typowe dla takich seriali, ale myślałam, że będzie mnie irytować trochę, jednak się pomyliłam - dodała jeszcze rozwalając się na kanapie.
Studentka Farmacji — James Cook University
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Prawdziwa przyjaźń nie była łatwa do znalezienia, nie, to nie było odpowiednie słowo. Przyjaźni się nie znajduje, nie trafia się ona jak prawo jazdy w paczce czipsów, ją trzeba zbudować. A wysiłek musi iść z dwóch stron, bo potrzeba go wiele, w różnych aspektach. Może dlatego ludzie różni od siebie tak często się dobrze dogadywali? Bo uzupełniali się, oferując różne rzeczy, podejścia do życia i spojrzenie na życie? Na pewno tak było w tej sytuacji. Nina naprawdę ceniła swoją przyjaciółkę właśnie za to, jaka jest. Nawet jeśli spotkania z nią powodowały, że socjalne baterie blondynki były wyczerpane, to ona nie żałowała nawet chwili. Po prostu potrzebowała potem chwili z mrożonym kakao zatopiona w ciekawej lekturze. - It's called balance.
Nina tylko się roześmiała, bo tego argumentu już nie potrafiła odeprzeć. Zwłaszcza, że była pewna, że jakby coś zostało, to Feraye weźmie do siebie, kilka mieszkań dalej i Jake z wielką przyjemnością się poświęci i to zje. Pod tym względem, Peterson była wspaniałą sąsiadką. Na całym osiedlu było wiele osób, który były regularnie były dokarmiane przez samozwańczą kuchareczkę. -Niech Ci będzie, nie wygram tej sprzeczki. I zdecydowanie masz rację, resztę dostaniesz na wynos-machnęła ręką, przenosząc dobroci na stolik kawowy, by wszystko było pod ręką. Tak trzeba było żyć, brać garściami z miseczki z m&msami, czy popkornem. Zupełnie jakby jutra miało nie być.
-Może najprzyjemniejsze, ale na pewno nie najbardziej twarzowe. Mimo że do twarzy są!-zauważyła. Nawet te zwykłe, białe nie koniecznie powodowały, że się pięknie wyglądało w trakcie, bo że później, to wiadomo. Z resztą ani Nina ani Feraya nie potrzebowały wiele, aby wyglądać pięknie, bo miały dobre geny i były naturalnymi pięknościami. A Jacob pewnie właśnie przez to, że uważał swoją partnerkę za piękność, mówił jej to w mało wyszukany sposób. Wiadomo jak to jest z mężczyznami i słowami. Niekoniecznie żyli w zgodzie i nie dogadywali się za bardzo.
-Szczerze? Bardziej irytuje mnie Hope, a Doca nie lubię, bo w Hart of Dixie go nie lubiłam-zauważyła. Cóż, już pomińmy ten fakt, że na samym początku Doc był strasznym bucem, szowinistą i w ogóle. Potem jednak się wyrobił, ale to w dalszych sezonach, których Nina jakoś szczególnie nie znała - stąd chciała to teraz obejrzeć!

feraye beardsley
opiekunka koali — LORNE BAY WILDLIFE SANCTUARY
26 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Młoda weterynarz, która opiekuje się koalami. Niedawno została narzeczoną Jacoba i dowiedzieli się, że zostaną rodzicami. Jej życiu cudownie się układa.
Przyjaźń trzeba budować i dbać o nią, ponieważ jeśli się ją zaniedba to nie daje już nic od siebie. można to trochę przyrównać do ogordu, o który dbamy – podlewamy rośliny, pielimy i tak dalej. Wtedy daje nam cudowny widok dla oka, czujemy się w nim dobrze przez ciężką pracę, która wykonujemy. To samo jest z przyjaźnią, nie jest to łatwe, ale nikt przecież nie powiedział, że będzie prawda? Każdy z nas jest inny, chociaż możemy się wydawać podobni, a nasze dwie panie są naprawdę bardzo różne, ale to się bardzo dobrze uzupełnia i od bardzo dawna się sprawdza, gdyby było inaczej to dziewczyny nie przyjaźniłby się. Fera bardzo się cieszyła z tego, że ma Ninę w swoim życiu, jest dla niej bardzo ważna. Można mieć wielu znajomych, czy nawet dobrych kolegów, jednak przyjaciel to ktoś zupełnie inny i nie każdy może nim być, ponieważ to jest budowanie zaufania, czegoś, czego nie z każdym można stworzyć. To chyba trafne określenie.
Fera też czasem miała takie momenty, że nie miała ochoty robić niczego poza położeniem się do łózka lub zalegnięcie pod kocem na kanapie i oglądanie jakichś głupot w telewizji z jakimiś meganiezdrowymi przekąskami, czego chcieć więcej kiedy człowiek ma chandrę, prawda? No chyba nie ma nic lepszego.
- Nie ma takiej opcji, żebyś wygrała - zaśmiała się Fera, a jej oczy błyszczały zawadiacko. - Wezmę dużo, Jacob na pewno się ucieszy - dodała jeszcze z uśmiechem, ale oboje wiedziały, że Jake również kocha jedzenie i nie pogardzi, kiedy dostanie coś i to jeszcze za darmo.
Zaśmiała się.
- To prawda, ale kocham te nadruki i niczego nie żałuje - odparła dając tym samym znać blondynce, że maseczki zostaną w jej życiu i na twarzy, nawet jak jej ukochany dowcipasek będzie się nabijał za każdym razem, kiedy będzie je mieć na twarzy.
- Pewnie i tak wszystko pomieszają. Mam wrażenie, że reżyserzy kochają niszczyć postaci, które były spoko, a te które wkurzają robią to jeszcze bardziej - skrzywiła się, ale chyba miała trochę racji.

Nina Peterson
Studentka Farmacji — James Cook University
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
O tak, Nina totalnie wierzyła, że każdą relację trzeba pielęgnować, czy to przyjaźń, miłość czy także więzy rodzinne. Bo generalnie to, że ma się wspólne geny o niczym nie świadczy, nie trzeba się dogadywać, rozumieć czy cenić. Z resztą, blondynka o tym wiedziała, bo miała tylko rodziców w Australii, żadnych dziadków, ciotek czy wujków. Nigdy nie została wtajemniczona w tego powód, zawsze słyszała, że to sprawy dorosłych, a odkąd sama dorosła, niespecjalnie się tym zainteresowała. A może powinna? Nie, jej relacje z rodzicami w tym momencie i tak nie były najlepsze, lepiej nie drażnić lwa, bo nie wiadomo co z tego wyjdzie. A nie bójmy się tego powiedzieć, bez wparcia rodziców, Nina miałaby problemy.
To, że czasem się nie chciało wychodzić do ludzi, czy czuło się zmęczonym po kontaktach socjalnych z innymi osobami, wcale nie było niczym dziwnym, ani nie musiało o niczym świadczyć. Z Niny-totalnego odludka stała się osobą, która wie, że towarzystwo ludzi jest naprawdę fajne, lecz nie w każdej ilości, nie w każdym momencie. Potrzebowała trochę czasu, aby nauczyć się, co dla niej jest najlepsze.
-Pewnie już się zastanawia, co jego najlepsza przyjaciółka dla niego przygotowała-zauważyła. Może ktoś by pomyślał, że to wykorzystywanie, czy bycie interesownym, ale absolutnie tak nie było. Peterson również nie czuła, jakby musiała to robić, by się komuś przypodobać. Wiedziała, że to tylko żarty, a jej przyjaciele i sąsiedzi doceniają to, że ktoś dba o ich puste brzuszki, w zamian oferując coś innego. To było najlepsze rozwiązanie, bo trzeba sobie pomagać, dawać wsparcie innym.
-Ja również. Choć nie powiem, czasem czuje się dość infantylnie z pandą na buzi. Przecież taka sama maseczka z białą płachtą przynosi takie same efekty!-No, ale Nina była starą malutką, która jak przestała się bawić lalkami w młodości, tak stała się poważna i lubiąca dorosłe rzeczy. A przecież wewnętrze dziecko należy pielęgnować!
-Zapewne. Im dalszy sezon, tym trzeba więcej namieszać. Zwłaszcza jak jest mało głównych postaci - a tu tak naprawdę gwiazdą jest Mel. A jak jest więcej postaci, jak na przykład w One Tree Hill, to każdemu można trochę namieszać, ale nie trzeba robić tam obrotu o 540 stopni!-Tak, blondynka wiedziała, że pełen obrót to 360 stopni, chodziło jej o to, że czasem tych zwrotów jest tak wiele, że człowiek czuje się jak na rollercoasterze.

feraye beardsley
opiekunka koali — LORNE BAY WILDLIFE SANCTUARY
26 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Młoda weterynarz, która opiekuje się koalami. Niedawno została narzeczoną Jacoba i dowiedzieli się, że zostaną rodzicami. Jej życiu cudownie się układa.
Feraye bardzo szybko stała się niezależna, a to przez to, że nie chciała być wychowywana w złotej klatce, a tak się poniekąd działo. Chciała mieć swoje życia, pracować na swoje sukcesy i tak dalej. Nie chciała być od nikogo zależna, bo bardzo ją to męczyło, a rodzice chcieli coś takiego zrobić. Sami stworzyli w swojej głowie plan dla młodszej córki, a ona się nie wpasowała. Kochała zwierzęta i chciała je leczyć, dobra wyjątkiem są pająki, które obrzydzają Feraye. Nie boi się ich, ale dla niej te stworzenia są okropne, zwłaszcza takie australijskie. Pająk wielkości kota to abstrakcja, choć kobieta mieszka tutaj całe swoje życie to niektóre stworzenia nadal wywołują w niej strach, zdziwienie i wiele innych emocji, czasem zdarzają się te pozytywne.
Młoda kobieta bardzo się przywiązuje do ludzi, dba o swoich bliskich i naprawdę jest w stanie zrobić dla nich wiele, ponieważ tak powinno być, ale nie daje sobą manipulować w żaden sposób, takie osoby od razu są wykluczane z jej życia, ponieważ nie chce takich negatywnych ludzi, jednak mimo to czasem ma dość wszystkiego. Wiedziała, że to nie jest nic dziwnego, bo każdy z nas ma w końcu koniec energii społecznej, nawet tacy ekstrawertycy jak Fera.
- Eh na pewno tak jest, bo to Jacob. Nawet mianował się królem pączków - powiedziała Feraye, a jej brwi podjechały wysoko, po czym popukała się w środek czoła. Jacob kochał jeść i nie dało się temu zaprzeczyć. Na komisariacie ciągle ma coś słodkiego, a przeważnie wyżej wspomniane pączki. Oczywiście sam ich nie robił, tylko kupował w sklepie.
- To prawda - zaśmiała się Feraye. - Ale gdzie zabawa, kiedy maseczka jest cała biała czy tam na czarnej płachcie. Trzeba się czasem się dobrze pobawić - powiedziała z szerokim uśmiechem Feraye nieświadomie wypowiadając na głos myśli przyjaciółki.
- Wiesz co, ja mam wrażenie, że im więcej sezonów ma dany serial tym scenarzyści coraz bardziej psują postaci, wprowadzają jakieś dziwne rzeczy, sytuacje i o zgrozo, zdrady. Dla mnie to jest przepis na idealną katastrofę - dodała.
ODPOWIEDZ