Studentka Farmacji — James Cook University
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
#19

Nina była wielką fanką słońca, plaż i australijskiej, letniej pogody. Choć nie zawsze miała na to czas, to często lubiła przejść się brzegiem oceanu, siedzieć w kawiarni z pięknym widokiem. Nie było więc niczym dziwnym to, że wcale nie była zachwycona zmianą pogody na jesienną. Nie była to jakaś wielka odmiana, ale jednak, widoczna dla blondynki i nie wywołująca wcale uśmiechu na jej twarzy. Szczerze mówiąc, w ostatnim czasie mało co ostatnio sprawiało jej radość i jak z jednej strony było to totalnie zrozumiała (a nawet więcej argumentów mogłoby za tym przemawiać), a z drugiej... Czy ktoś taki jak Nina, ma poważne powody do tego aby histeryzować?
No właśnie, nie koniecznie. Była raczej mocno uprzywilejowaną młodą kobietą, co na co dzień było dla niej jasne i była za to wdzięczna losowi, lecz w tym momencie nieco trudniej było jej to doceniać. Każdy ma jakiś gorszy dzień, czy pewien okres i nie było w tym nic złego. A obecnie Nina przyznawała sama przed sobą, że miała do tego prawo. Może zdrowiem nie powinna się jakoś strasznie przejmować, to tylko połamana ręka, która wyzdrowieje, którą już rehabilituje i przez to ma przerwę w stażu, co wcale jej tak bardzo nie dołowało. Wydobrzeje, wróci i dokończy staż, będzie pracować dalej i tyle. Coś, co bardziej ją wkurzało, czy deprymowało było to, że mimo że miała już sporo ponad 20 lat, jej rodzice wciąż traktowali ją jak małą dziewczynkę. Dopiero co się od nich usamodzielniła, przeprowadzając się do własnego mieszkania, a teraz zdecydowanie nalegali na nią, by wróciła do domu, aż nie wróci do pełnej sprawności. Na początku było to pomocne, ale kobieta miała już dość tej rodzicielskiej kontroli i wychodziła z domu niemal przy każdej okazji.
A jak Chloe sama proponowała spotkanie, to aż żal było nie skorzystać! Umówiła się z koleżanką na plaży, kupując w pobliskiej kawiarni coś do wypicia - w przypadku Niny to była mrożona herbata, skoro kawy nie uznawała i ruszyły przed siebie. Mimo nieco gorszej pogody, wiąż było miło pomoczyć stopy, z czego Peterson chętnie korzystała. -I co on wtedy zrobił?-zapytała nawiązując do opowieści brunetki o jednym z jej klientów, z którym miała tą nieprzyjemność w ostatnim czasie rozmawiać czy go znosić. Szczerze mówiąc, to Nina chyba nie potrafiłaby pracować aż tak bezpośrednio z innymi ludźmi, była introwertyczką, więc dobrze się czuła w swojej kanciapie w szpitalu.

Chloe Rothwell
barmanka, a jak poprosisz to nawet cię narysuje — Rudd's Pub
25 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
W dzieciństwie nasłuchała się za dużo bajek, przez co uwierzyła, że znalazła swojego księcia, a ten okradł jej ojca
004


W przeciwieństwie do blondynki Chloe widziała niemalże wszystko przez różowe okulary. Uśmiech nieczęsto schodził z jej twarzy i rzadko kiedy bywała smutna dłużej, niż przez godzinę. Nastrój potrafiły jej poprawić nawet drobnostki, a jesienna chandra raczej jej nie dotyczyła. W chłodniejszych, jesiennych nocach dostrzegała same pozytywy. Dużo chętniej wychodziła wieczorem z domu, rozkoszując się rześkim oceanicznym powietrzem.
Lubiła bose spacery wzdłuż plaży, chropowaty piasek i fale co jakiś czas obmywające stopy. Nic więc dziwnego, że często dało ją się zauważyć spacerującą przy oceanie. Dzisiejszego dnia postanowiła wyciągnąć ze sobą również Ninę. Uraz ręki nie powinien wykluczać jej całkowicie z życia towarzyskiego i Chloe nie mogła pozwolić na to, żeby ta w piątkowy wieczór nudziła się sama w mieszkaniu.
Z uśmiechem na ustach szła obok blondynki, dzierżąc w dłoni sandałki i z zaangażowaniem opowiadała o ostatniej niemiłej sytuacji, która spotkała ją w pracy, gdy poprosiła jednego klientów o opuszczenie lokalu po tym, jak zbyt nachalnie podrywał dziewczyny siedzące przy barze i nawet oferował im pieniądze w zamian za towarzystwoZaczął mnie oczywiście wyzywać i krzyczeć, że mam się nie wtrącać — przewróciła teatralnie oczami. Wielokrotnie zdarzyło jej się uspokajać zbyt narwanych i pijanych klientów, którzy nieczęsto robili sobie cokolwiek z jej słów. Nic w tym dziwnego. Jej postura nie siała postrachu. — Zawołałam więc ochronę. Skończyło się na awanturze, bo na ich prośby również na reagował. Dobrze, że przynajmniej był na tyle pijany, że nie ciężko było go stamtąd wynieść — dodała już ze śmiechem, gdyż awanturnik o mało nie zaliczył bliskiego spotkania z podłogą, gdy tylko wstał z barowego krzesła. — Ale no cóż, dzień jak co dzień — machnęła ręką i spojrzała w jej kierunku — Lepiej opowiadaj co u Ciebie? Rodzice nadal nie dają ci żyć? — uniosła brwi. W tej kwestii również się różniły. Ojciec Chloe w przeciwieństwie do rodziców Niny, nigdy nie ingerował w jej życie, dając jej możliwość podejmowania własnych decyzji — a to czy zawsze były one słuszne to już inna kwestia.

Nina Peterson
piesio
weronika
brak multikont
Studentka Farmacji — James Cook University
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nina nie należała do osób przesadnie pesymistycznych, które widzą świat w ciemnych barwach, szklankę do połowy pustą, a światełko w tunelu rozumiała jako zbliżający się pociąg. Nie dało się jednak ukryć, że jeśli nadmierne rozmyślanie było problemem, to ona się z nim zdecydowanie mierzyła. Blondynka uważała się za rozsądną dziewczynę, która nie podejmuje zbyt wiele spontanicznych decyzji, tylko wszystko w swoim życiu miały zaplanowane. Ona uważała to za pozytyw, bo jednak przy przemyślanych decyzjach jej życie wydawało się być lepsze i spokojniejsze - a to, co robiła pod wpływem chwili raczej kończyło się dla niej negatywnie. Inni mogli uważać, że jest to nad wyraz ostrożne podejście do życia, że jako młoda kobieta powinna pozwalać sobie na więcej, odpuścić trochę i nie przejmować się tak bardzo wszystkim. Ona tego nie umiała, ale totalnie podziwiała osoby, które w taki sposób prowadziły swoje życie.
-Matko, ja bym chyba nie umiała pracować w takich warunkach, byłabym zestresowana i nie potrafiła sobie poradzić-stwierdziła. Użeranie się z pijanymi mężczyznami? Nina średnio potrafiła się z trzeźwymi porozumieć, nie potrafiła się kłócić, ani walczyć o swoje. Jakby ktoś na nią nawrzeszczał, to na pewno by się zmieszała i czuła niezręcznie. Nie to co Chloe, która jako barmanka chyba nie dość, że dobrze się bawiła, to jeszcze się sprawdzała. Ona była zupełnie inna niż Nina i nie dało się tego ukryć. Choć nieco zadziwiające było to, jak dobrze Peterson dogadywała się z koleżankami, które były zupełnie inne niż ona. Sama tego do końca nie rozumiała, w przypadku mężczyzn tak to nie działało.
-Często macie takie przygody?-zapytała nieco.... zniesmaczona. Na pewno nie było to nic przyjemnego i fajniej było mieszać kolorowe drinki czy prowadzić mniej lub bardziej zobowiązujące rozmowy z klientami przy barze. To mogło wydawać się być całkiem przyjemną częścią pracy barmana.
-Nie... Żyją w przeświadczeniu, że cofnęliśmy się w czasie i mam jakieś 15 lat, mogąc traktować mnie jako dziecko-westchnęła. Może na początku swojej rekonwalescencji potrzebowała sporo pomocy ze strony innych, którą przyjmowała chętnie, godząc się z tym, że jest to czasowe, ale teraz już chciała wrócić do siebie, do swojego starego życia. Jednak nie wyglądało na to, aby państwo Peterson byli gotowi po raz drugi "dorosnąć" córce i wypuścić ją spod swoich skrzydeł. A warto zaznaczyć, że ich córka nie zrobiła nic nad wyraz głupiego, aby stracić wiarę w to, że ich córka może być samodzielna i doskonale radzić sobie w życiu.

Chloe Rothwell
barmanka, a jak poprosisz to nawet cię narysuje — Rudd's Pub
25 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
W dzieciństwie nasłuchała się za dużo bajek, przez co uwierzyła, że znalazła swojego księcia, a ten okradł jej ojca
Pomimo tego, że praca w pubie nie była szczytem jej marzeń, to ją lubiła. Doskonale odnajdowała się w roli barmanki. Często sama zagajała rozmowę z klientami, żartowała z nimi, czy nawet pełniła rolę ich terapeutki — choć w udzielaniu życiowych rad nigdy nie była najlepsza.
I owszem czasem zdarzały się mniej przyjemne sytuacja, jak ta, o której opowiedziała, jednak w większości klienci byli mili; a gdy zdarzała się już awantura, to nie była sama na zmianie i zawsze mogła liczyć na pomoc któregoś z kolegów.
Jestem pewna, że szybko byś się odnalazła — rzuciła ze śmiechem, bo w końcu nie było w tym nic trudnego. Wystarczyło polewać shoty, robić drinki i nie być gburem — To tylko wydaje się takie straszne, a tak naprawdę jest całkiem przyjemnie. Można nawiązać dużo nowych znajomości i usłyszeć sporo zabawnych anegdot — stwierdziła, a uśmiech nie schodził z jej twarzy. Od czasu kiedy zaczęła pracować w Rudd’s ilość jej znajomych znacznie się zwiększyła. Dodatkowo każdy dzień był nową zupełnie inną historią; żaden nie był taki sam, zawsze działo się coś nowego i ciężko było się nudzić.
Zmarszczyła brwi, zastanawiając się nad zadanym przez nią pytaniem — Zależy od miesiąca. Czasem nie trafi się żaden taki dupek, a czasem nawet kilka razy w tygodniu — wzruszyła ramionami, nie wiedziała, od czego to zależy. Może związane było to z rozgrywanymi meczami lub innymi sportowymi wydarzeniami? Nigdy nie interesowała się za bardzo sportem, także nie była pewna. Pracując w pubie, jedynie czasem zerkała na telewizor, który najczęściej transmitował jakiś kanał sportowy.
Powinnaś w końcu się im postawić. Świetnie radzisz sobie bez ich pomocy, powinni odpuścić, a nie non stop cię niańczyć — odparła zgodnie z tym co uważała, nie przebierając zbytnio w słowach. Sama nie wytrzymałaby, gdyby cały czas ktoś usiłował nią kierować. Lubiła swoją wolność, możliwość podejmowania własnych decyzji i nawet popełniania błędów.
Zmrużyła brwi, słysząc dochodzącą z oddali muzykę i uniosła kąciki ust ku górze, gdyż do głowy wpadł jej pewien pomysł. — Nie masz już innych planów na dzisiaj? Co powiesz na to, żebyśmy wkręciły się na tę imprezę? Jacyś turyści chyba dość dobrze się bawią — stwierdziła, wskazując na grupkę młodych ludzi mniej więcej w ich wieku, którzy w towarzystwie głośnej muzyki i alkoholu bawili się na plaży.

Nina Peterson
piesio
weronika
brak multikont
Studentka Farmacji — James Cook University
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nina uważała, że wybór studiów, a potem pracy był iście po jej myśli, że faktycznie bycie farmaceutą było tym, co sprawi jej przyjemność, co pozwoli się spełnić, a przy okazji także zadowoli jej rodziców i nie będzie ujmą na ich nazwisku. W końcu w pewnych kręgach wciąż liczyło się to, co ludzie powiedzą. Zawodów, które miały dobry odbiór, było sporo. Można było być prawnikiem, lekarzem, bankowcem, posiadać własny biznes, czy być architektem. To się chwaliło, to były takie modne i zapewniający dobry byt zawody. Jednak z czasem, zwłaszcza tym spędzanym poza szpitalem, Nina nie była wcale pewna, czy to jest to, co chce robić przez następne kilkadziesiąt lat. Owszem, gdyby w pewnym momencie została panią domu i matką, to też nie byłoby źle, lecz jej mąż musiałby zarabiać naprawdę nieźle - tylko to nie było tak pewne, ani nie wiadomo było kiedy nastąpi. Może blondynka powinna była pomyśleć, skoro jest młoda i to wciąż jest dobry moment na zmianę ścieżki kariery? Było to do rozważenia, tylko, że dziewczyna nie wiedziała na co zmienić. Jednak była pewna, że taka praca za barem byłaby dla niej koszmarem. Totalnie jej charakter nie pasował do pracy bezpośrednio z ludźmi, usługiwaniu im. -O nie, nie. Absolutnie nigdy w życiu bym nie dała sobie rady za barem. Ba, nawet nie chciałabym spróbować-zauważyła. Cóż, można było żartować, a samo nalewanie do kieliszków różnych specyfików i zapamiętywanie receptur nie sprawiałoby problemu - to ludzie nie pasowaliby panience Peterson.
-Nie jestem dobra w nawiązywaniu nowych znajomości, to że ktoś chce do mnie zagadać pewnie by mnie tylko zestresowało-zauważyła. Może to było coś, co w trakcie terapii można by pokonać, ale blondynka nie próbowała jeszcze, oddalając widmo spotkań z terapeutą na dalszy plan.
-Może masz rację, ale nie wiem czy jest to warte jakiejkolwiek walki. Pomieszkam u nich jeszcze trochę, a jak w pełni wrócę do sprawności, to po prostu wrócę do siebie-Kłótliwa to ona nie była, a dodatkowo Peterson była nauczona, że zdania rodziców się nie podważa, ani w młodości, ani teraz. Czy było to dobre rozwiązanie, czy dobrze została wychowana? Niekoniecznie, ale to widzieli głównie rówieśnicy Niny. -Co mi szkodzi jeszcze trochę czasu spędzić w rodzinnym domu-tłumaczyła jakby samej sobie, nie chcąc wszczynać jakichkolwiek sprzeczek.
-Nie, właściwie to nie, a co?-a jakie plany Nina mogłaby mieć? Czytanie książki z filiżanką herbaty miętowej, oglądanie jakiegoś serialu leżąc na miękkich poduszkach? W tym momencie nie mogła mieć żadnych innych planów! -O nie, nie Chloe. To jest ich impreza...-zaprotestowała. Co innego, jakby to byli jacyś znajomi Rothwell, wtedy to wręcz niegrzecznie byłoby odmówić, ale do obcych? Zwłaszcza, że widać było że zabawa jest przednia, sporo muzyki, śmiechów...Nina by się tam czuła jako intruz. Zwłaszcza, że Chloe pewnie by z miejsca poczuła się jak wśród swoich...

Chloe Rothwell
barmanka, a jak poprosisz to nawet cię narysuje — Rudd's Pub
25 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
W dzieciństwie nasłuchała się za dużo bajek, przez co uwierzyła, że znalazła swojego księcia, a ten okradł jej ojca
Cóż, Chloe nie zamartwiała się nad wyborem przyszłej, ambitniejszej ścieżki kariery, gdyż zwyczajnie o tym nie myślała. Odkładała tę kwestię na bok już od dłuższego czasu. Choć praca w pubie miała być tylko chwilowym przystankiem, to ta chwila wydłużyła się najpierw o rok, a później kolejny, sprawiając, że nie pamiętała już nawet, ile czasu dokładnie minęło od jej pierwszego dnia w pracy.
Nie myślenie o przyszłości nie było ani dojrzałe, ani rozsądne z jej strony, jednak uważała, że wciąż jest jeszcze młoda i na podejmowanie poważnych decyzji ma jeszcze czas. Choć jej ojciec chyba już przestał wierzyć w to, że skończy jakieś studia i zdobędzie jakiś poważny zawód. Od jakiegoś czasu rzadziej już nawet pytał, jakie ma plany na przyszłość. Zapewne miał już dość słyszenia, że w sumie to żadne i wciąż się zastanawia.
Zostanie panią domu, też w jej przypadku nie wchodziło w grę, bo obowiązki domowe szły jej jak krew z nosa, a dodatkowo do facetów miała takiego pecha, że już mądrzej było pozostać singielką.
Kiedyś jak będę miała luźniejszy dzień, to cię jeszcze namówię! — stwierdziła ze śmiechem i puściła jej oczko. Upartości jej odmówić się nie dało, więc może jeszcze zdoła przekonać Nine, że stanie za barem to wcale takie straszne nie było, a klienci wcale nie gryźli, jedynie czasami potrafili być bucami. — Nawet jeśli byłby to hiper przystojny brunet o nieziemskim spojrzeniu? — zapytała, poruszając przy tym zabawnie brwiami. — Nie uległabyś jego urokowi? — dodała jeszcze, trącając ją łokciem i nie mogąc dłużej wytrzymać wybuchła śmiechem.
Moje zdanie znasz. Uważam, że powinnaś im jasno postawić granice, bo inaczej do końca życia będą traktować Cię jak pięcioletnią dziewczynkę. Masz 24 lata, nie potrzebujesz całodobowej niańki, nawet mając połamaną rękę — stwierdziła, spoglądając na nią kątem oka. Wiedziała, że nadopiekuńczość rodziców przeszkadzała Petterson i chciała zmotywować ją do wyrwania się z sideł rodziców, jednak może przekroczyła granice i nazbyt wtrącała się w jej sprawy? Może powinna przemilczeć ten temat? Oczywiście, pomyślała o tym, dopiero gdy już się wypowiedziała.
Och, nie marudź — odparła i złapała ją za rękę, ciągnąc ją pomimo jej oporów w stronę dobiegającej z głośników muzyki — Jeśli nas wyproszą, to pójdziemy — dodała, mając pewność, że raczej do tego nie dojdzie. Często zdarzała jej się już wkręcać na imprezy na plaży i nigdy wcześniej nie spotkała się z odmową — Patrz, jest nawet jakiś fajny brunet! — zachichotała, odnosząc się do swojej wcześniejszej odpowiedzi i głową wskazała na chłopaka, siedzącego niedaleko ogniska z czerwonym kubkiem z piwem — Może nawet mają jakiś likier — dodała, chcąc ją przekonać, choć w to raczej wątpiła. Imprezowicze nie wyglądali w końcu, jakby zbliżali się do emerytury.

Nina Peterson
piesio
weronika
brak multikont
Studentka Farmacji — James Cook University
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Tak może było lepiej? Pozwalać losowi, by sam wybierał i podejmował decyzje... Nina jednak należała do osób, które zdecydowanie za dużo myślą i lubią mieć każdy krok zaplanowany w stu procentach. A najlepiej stu dziesięciu, aby mieć pewność. Do tej pory wszystko w jej życiu było przemyślane, było najlepszą możliwością, jaką świat proponował, a jednak jakoś tak się złożyło, że tak naprawdę nic dobrego z tego nie wyszło. A może blondynka tylko przesadzała? Nie mogła się przecież poddawać tylko dlatego, że w innym aspekcie życia jej coś poszło nie po myśli? Przecież można było śmiało stwierdzić, że gdyby nie ten jej wypadek, to by się wcale nie zastanawiała, czy jest szczęśliwa robiąc to, co robiła? Przecież nic, poza zbyt dużą ilością wolnego czasu, nie było powodem, aby w ogóle rozważała takie rzeczy!
-Nie, serio. To nie dla mnie...-Cóż, nawet jako klient Nina nie bywała w pubach, więc tym bardziej mało prawdopodobne było to, że odnalazłaby się tam jako pracownik. No i wcale nie chodziło o to, że nie lubiła pić, czy że piwo nie należało do jej ulubionych trunków, co powodowało, że jednak omijała takie przybytki, powodów było więcej. Jej introwertyzm miał również wiele do powiedzenia tutaj, ale jak już chciała, czy musiała się z kimś wybrać, wolała pójść do restauracji, a nie do pubu, czy innego baru. Tak po prostu. -A powiedz mi, co miałabym niby mu zaproponować?-Zaśmiała się dość sarkastycznie. Owszem, bruneci podobali się jej, czy raczej zwracali jej uwagę, ale absolutnie nie sądziła, że jakiś hiperprzystojny ktokolwiek, nawet rudzielec, byłby nią zainteresowany choć w najmniejszym stopniu. Nie miała co takiemu super gościowi zaproponować, nawet nie była taką typową lalunią, którą oni lubili mieć przy swoim boku. -Chyba jestem dość odporna na takie rzeczy-zaśmiała się. Do tej pory była zainteresowana tylko jednym mężczyzną, niemal przez całe swoje życie. Żaden inny gość nie powodował u niej choć szybszego bicia serca.
-Może masz rację, ale to nie jest takie proste-cóż, Chloe miała pełne prawo sądzić, że Nina przesadza, że w ogóle relacje rodzinie jej koleżanki są niezdrowe. Nie wiedziała jednak wszystkiego, bo były różne sytuacje i argumenty, które powodowały, że decyzja nie była taka prosta i oczywista. A fakt, jaki charakter miała blondynka, powodował, że raczej trudno było liczyć na to, się tego podejmie. Choć bardzo by chciała, znów być tą silną i niezależną kobietą, za którą uważała się jeszcze parę tygodni temu.
-No nie wiem, Chloe...-jęknęła, bo przygotowała się na rozmowę z koleżanką, a nie na jakąkolwiek imprezę, czy poznawanie nowych osób. Jednak było już za późno na to, aby protestować, bo dziewczyny by zwróciły na siebie uwagę całego imprezującego towarzystwa, a to byłby wstyd jak stąd do Melbourne. No i byłyby skreślone jako przypadkowe towarzystwo. -Oj już przestań-powiedziała lekko, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że koleżanka z niej szydziła. Tak, zdecydowanie Peterson wolała kieliszek np malinówki od piwa, ale czy to coś złego? No właśnie... A bruneta obrzuciła tylko spojrzeniem.-Jak chcesz, to idź do niego, ja tutaj poczekam na Ciebie, albo się zmyje w razie co-zachęciła Rothwell, bo ona też musiała mieć jakieś miękkie miejsce w serduszku dla tego typu panów. I niezależnie od tego, jak bardzo komuś nie wychodziły związki i szukanie miłości, tak chyba nikt nie chciał być samotny.

Chloe Rothwell
barmanka, a jak poprosisz to nawet cię narysuje — Rudd's Pub
25 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
W dzieciństwie nasłuchała się za dużo bajek, przez co uwierzyła, że znalazła swojego księcia, a ten okradł jej ojca
Chloe czasami nie rozumiała słowa “nie”. Zdawała się je ignorować je w swojej głowie niezależnie, czy chodziło o wszelkiego rodzaju ostrzeżenia, czy odmowy. Nie zdołałaby zliczyć, ile głupstw przez to popełniła i jak wiele osób zirytowała swoją niekiedy głupią upartością.
W obecnej sytuacji również nie robiła sobie zbyt wiele z tego, że Nina nie pałała entuzjazmem co do pomysłu stanięcia za barem — Nawet po paru kieliszkach owocowej nalewki dla rozluźnienia? — spojrzała na nią spod brwi, uśmiechając się przy tym zachęcająco. Alkohol w przypadku Peterson nie był najlepszą zachętą, ale zawsze było warto spróbować.
Hmmm… Postawiłabym na tequile! Wszyscy lubią tequile! — stwierdziła pewnie, gdyż właśnie to najczęściej proponowała klientom z rodzaju a co proponujesz. — No prawie wszyscy — dodała zaraz, zdając sobie sprawę, że jest z tu z Niną, która zaliczała się antyfanów praktycznie wszystkich rodzai napojów wyskokowych. — I tak ci nie wierzę — zaśmiała się, lekko trącając ją łokciem. Wprawdzie nieczęsto z ust blondynki słyszała cokolwiek o jej życiu uczuciowym, ale była przekonana, że istniał typ mężczyzny, na którego sam widok jej kolana miękły.
Pokręciła z niedowierzaniem głową, na moment spoglądając na horyzont. Miała wrażenie, że cokolwiek powie Ninie, to ona i tak to zignoruje i ponownie da wejść sobie na głowę rodzicom — Nie jest takie proste, bo sama to sobie utrudniasz — może nie powinna tak ochoczo wypowiadać się na ten temat, może przekraczała granice, ale bynajmniej nie pierwszy raz. — Zresztą… nieważne… dzisiaj możemy po prostu się pobawić — stwierdziła i pomimo jej wyraźniej niechęci zaciągnęła ją w kierunku dochodzącej muzyki.
Szybko ich obecność zdążyli zauważyć imprezowicze i na szczęście (i nieszczęście Niny) nie mieli nic przeciwko temu, aby dziewczyny się do nich przyłączyły. Zaproponowali im nawet alkohol, ale niestety wśród ich zapasów nie znajdowały się żadne likiery. Chloe więc postawiła na piwo i z uśmiechem na ustach spojrzała w kierunku Peterson — Na pewno nie chcesz nic na odwagę przed tym jak wkręcę Cię w jakiś taniec z kimś? — zapytała, uśmiechając się przy tym zaczepnie w kierunku koleżanki. Ciężko było oszacować, czy jedynie żartuje, czy faktycznie ma plan, aby zabawić się w swatkę.


(przeeepraszam, twój post mi się w powiadomieniach zgubił :tear: )
Nina Peterson
piesio
weronika
brak multikont
Studentka Farmacji — James Cook University
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nina za to doskonale rozumiała słowo nie. Była od małego uczona, że tego nie wolno, tego nie wypada, a tego po prostu się nie robi. Zdecydowanie w jej młodym życiu było więcej "nie" kierowanych w jej stronę, byle tylko blondyneczka wyrosła na taką osobę, jaką sobie pani Peterson wymarzyła. Bo nie bójmy się tego powiedzieć, to on miała największy wpływ na swoją córkę i była odpowiedzialna za to, że ta jest teraz taka, jaka jest. A była... Nieżyciowa. Totalnie nie pasowała do XXI wieku, nie była taka jak ludzie jej w wieku. Swoimi zainteresowaniami i trybem życia bardziej pasowałby do domu starców niż do wchodzenia w potencjalnie najpiękniejsze lata życia, kiedy można już wszystko, jeszcze się chce i nie ma żadnych obowiązków czy męża, dzieci, które by temu przeszkadzało.
-Nie wiem ile tej nalewki musiałabyś we mnie wlać, aby mnie przekonać-odpowiedziała, traktując tą przekomarzankę właśnie jako żart, a nie jakieś niecne plany Chloe, by zmusić Ninę do zrobienia czegoś, czego ona nie chce, a wszyscy inni traktują za normalne. Warto też wziąć pod uwagę, że choć wszystkie likiery są mocne i mogą sieknąć, to panna Peterson zdecydowanie ma słabą głowę i ten cały misterny plan mógłby upaść, powodując że młoda kobieta byłaby w stanie, który dla niej na pewno byłby ujmą na honorze i dobrej opinii. Ona nigdy nie była upita, nigdy nie robiła w związku z tym żadnych dziwnych rzeczy. Zdecydowanie nadawała się do klasztoru... gdyby tylko w cokolwiek wierzyła.
Zdecydowanie Nina wzdychała do mężczyzn, lecz raczej było to związane z jej marzeniami, czy tym jacy oni są. Wiadomo, sprawy wizualne miały wiele do powiedzenia, ale to nie było to, na co Nina zwracała największą uwagę. Co jej było po Adonisie, gdyby ten nie akceptował dziewczyny taką, jaką jest? A tacy panowie z reguły mają inne podejście do świata.
-Nie utrudniam sobie sama niczego, Chloe. -choć na pewno tak było. Do tej pory największy wpływ na nią mieli właśnie rodzice, a spod czyjejś ręki trudno było wyjść ot tak. Zwłaszcza mając charakter dziewczyny i to, że tak naprawdę ostatnio przekonała się, że jeśli postępuje tak jak chce, a nie tak jak wypada, to wcale wiele na tym nie zyskuje. Serio, to całe jej dotychczasowe życie pokazywało, żeby jednak słuchać się mamusi.
Będąc już wśród ludzi, nie chciała wychodzić na dzikuskę. A jakby odwróciła się na pięcie, to zdecydowanie na taką by wyszła. Dlatego już nie protestowała za wiele, tylko podeszła do stolika z napojami. -Nie, dzięki. Ktoś musi cię pilnować-zaśmiała się, nalewając sobie do kubeczka coli. Serio, nie miała problemu z samymi procentami, czy tym jak ludzie się zachowują. To nie tak, że za wszelką cenę chciała być poprawna czy abstynencja była dla niej najwyższą wartością. Jej alkohol, a zwłaszcza wino i piwo, po prostu nie smakowały. -Akurat tańczenie to najmniejszy problem dla mnie-pewnie, nie robiła tego zbyt często i nie znała żadnych modnych ruchów, ale w związku z grą na pianinie w przeszłości, potrafiła trzymać się rytmu. Inną sprawą było to, że na pewno nieswojo czułaby się, gdyby którykolwiek z tych surferów, chciałby ją złapać w tańcu, czy objąc.
-Tamten blondyn się Tobie przygląda. Idź, nie przejmuj się mną-rzuciła, gdy odstawiła już butelkę, z której nalewała sobie, na stół. Być może on po prostu patrzył w ich stronę, może nawet w stronę Peterson, lecz ona nie była chętna nawet na flirty. Poza tym o wiele bardziej prawdopodobne było to, że to Chloe mu wpadła w oko. Była piękna, zgrabna... No i lubiła ludzi, czego nie koniecznie można było powiedzieć o jej koleżance.

Chloe Rothwell
barmanka, a jak poprosisz to nawet cię narysuje — Rudd's Pub
25 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
W dzieciństwie nasłuchała się za dużo bajek, przez co uwierzyła, że znalazła swojego księcia, a ten okradł jej ojca
Różnic pomiędzy obiema dziewczynami było wiele, zaczynając od przyjmowania odmowy, a kończąc na preferencjach co do trunków wysokoprocentowych. Właściwie to łatwiej byłoby znaleźć pomiędzy nimi rozbieżność, aniżeli podobieństwo. I choć niezgodności w ich charakterach powinny je od siebie odpychać, łączyły je.
Chloe potrzebowała kogoś trzeźwo myślącego, kogoś, kto powybija jej z głowy najgłupsze pomysły, a Ninie odrobina szaleństwa również czasem się przydawała, a Chloe pilnie dbała o to, żeby blondynka do reszty niezdziadziała.
Brzmi to jak wyzwanie! — stwierdziła entuzjastycznie, bo co jak co, ale wyzwania to Chloe akurat lubiła. Najbardziej te mało rozsądne i źle się kończące. Dodatkowo jeszcze nigdy nie widziała Paterson pijanej i musiała przyznać, że była ciekawa, czy krążący w jej krwi alkohol sprawiłby, że stałaby się nieco bardziej wyluzowana. — Mam już kupować Twoją ulubioną nalewkę w ilościach hurtowych, czy zgodzisz się po dobroci? — zapytała, poruszając przy tym zabawnie brwiami. Liczyła na to, że mała groźba zmotywuje ją do spróbowania pracy na barze, choć tak naprawdę nie wiedziała nawet, dlaczego aż tak uparła się na to, żeby przekonać ją do tego, że bycie barmanką nie jest wcale takie złe. Nie miała ku temu żadnych powodów, poza tym, że Nina jej odmawiała, a Rothwell nigdy nie radziła sobie z odmową zbyt dobrze.
Yhmmm — mruknęła pod nosem, mając zupełnie inne zdanie na ten temat. Najchętniej sama przecięłaby pępowinę łączącą Nine z rodzicami, jednak nie mogła tego zrobić. To nie była jej sprawa. Jedyne, na co mogła sobie pozwolić, to nieustanne powtarzanie dziewczynie, że powinna w końcu postawić na swoim. Niestety jej słowa odbijały się jak od ściany.
Przez kilka lat znajomości z Peterson nauczyła się, że najłatwiejszym sposobem na to, żeby ta zgodziła się na jej plan, było postawienie jej przed faktem dokonanym. Dlatego też teraz zbyt długo również się nie zastawiała, gdy pomimo jej niechęci poprowadziła ją w kierunku grupki nieznajomych.
Na jej wzmiankę dotyczącą pilnowania pokręciła jedynie głową. Nie czuła, że potrzebowała jakiejkolwiek opieki. W gruncie rzeczy nawet w najgorszym stanie trafiała jakimś cudem zawsze grzecznie do domu (poza paroma wyjątkami, ale mniejsza z nimi). — Czyli się zgadasz? — uniosła brwi i nawet nie czekając na jej odpowiedź, zaczęła rozglądać się w poszukiwaniu partnera do tańca dla koleżanki.
Zmrużyła brwi, spoglądając w kierunku blondyna, o którym mówiła Peterson. Był nawet w jej guście. Śmiało mogłaby powiedzieć, że jej się podobał, ale… — Mam złe doświadczenia z blondynami… a poza tym wydaje mi się, że to nie mi się przygląda — stwierdziła i po krótkiej chwili utwierdziła się w tym przekonaniu, gdy to wspomniany blondyn, podszedł do nich i to w kierunku Niny wyciągnął w zapraszającym do tańca geście swoją dłoń.

Nina Peterson
piesio
weronika
brak multikont
Studentka Farmacji — James Cook University
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nina była przyzwyczajona do tego, że nie za często spotyka osoby podobne do siebie. Zawsze w jednym, czy drugim aspekcie różni się od nich. Jak ktoś ma takie same zainteresowania i lubi napić się herbaty z filiżanki z niesamowicie cieniej, aż przeźroczystej filiżanki, to ma lat siedemdziesiąt, a nie 25. Aż Peterson żałowała, że nie ma w Australii własnych dziadków, bo czuła, że zwłaszcza z babciami dogadywała się doskonale. Jednak przeszłość państwa Petersonów była niejako tematem tabu, zbywanym zawsze wyjaśnieniem, że po wyjeździe do Australii przez młode małżeństwo kontakt się urwał, co również miało sens.
Przez to blondynce absolutnie nie przeszkadzało to, że niektórzy z jej znajomych są inni. Dopóki ją akceptowali i nie traktowali jako świruski, wystarczało jej. Nie mogła być za bardzo wybredna, bo byłaby sama jak palec. A ona tego nie chciała. W gruncie rzeczy to chciałaby być bardziej towarzyska i mieć chłopaka i tak dalej. Życie, które przeciętna dwudziestokilkulatka z przyjemnością prowadzi, żyjąc pełnią życia. Lecz ona nie potrafiła, było to za trudne dla niej, nie wiedząc do końca dlaczego.
-Niech stracę! Jestem pewna, że sama wygonisz mnie po dwóch minutach i na to będę liczyć-zauważyła. No szantaż to nie była najlepsza droga, aby zaskarbić sobie sympatię ze strony Peterson, a do upicia do nieprzytomności na pewno nie trzeba było mieć więcej niż jednej butelki nalewki. Choć sprawdzanie wytrzymałości totalnie nie było w jej stylu, bo przecież była po studiach medycznych i doskonale zdawała sobie sprawę z tego, jakie mogą być skutki upicia, się czy zatrucia alkoholowego. A ona akurat za wszelką cenę wolałaby się trzymać szpitalnego łóżka. Starczy jej na naprawdę wiele lat to, jak leżała tam po wypadku. Totalnie nie było to coś, co jej pasowało.
-A mam jakiś wybór?-westchnęła teatralnie, przewracając oczami. Zdecydowanie postawienie jej przed faktem dokonanym miało sens, bo Nina nie była osobą, która robiłaby jakiekolwiek sceny. Wraz z dobrym wychowaniem została nauczona tego, by nie robić niepotrzebnego zamieszania, że w towarzystwie pewnych rzeczy nie wypada, lepiej zagryźć zęby i zrobić dobrą minę do złej gry. Zupełnie jak w tym momencie.
-To tylko kolor włosów, nie ma wpływu na charakter-zauważyła. Czy ona była głupia i płytka? Nierozumna? Nie, no właśnie, a miała blond włosy. Może nie koloru zbliżonego do bieli czy promieni słońca, bo nieco ciemniejsze, słomkowe, ale to był wciąż blond! -A komu?-zrobiła nieco zdziwioną minę, bo dlaczego jakikolwiek przystojny chłopak miałby się nią zainteresować? Naprawdę, nie było to częste, a jak mężczyzna dowiadywał się, jaka jest panienka Peterson, to zmykał w podskokach. -Wybacz, ale chyba będę zmuszona odmówić-wskazała na temblak z dobrze zabezpieczoną ręką, aby po operacji, którą przeżyła nie tak dawno temu, wszystko się bezpiecznie zrosło.-Jestem pewna, że Chloe z przyjemnością z Tobą potańczy! Wybacz jeszcze raz-uśmiechnęła się delikatnie. Trzeba było przyznać, że ta wymówka miała akurat ręce i nogi, lecz to była plaża i impreza, a nie pokaz tańca towarzyskiego, który mógłby spowodować odnowienie się jakiejkolwiek kontuzji!

Chloe Rothwell
barmanka, a jak poprosisz to nawet cię narysuje — Rudd's Pub
25 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
W dzieciństwie nasłuchała się za dużo bajek, przez co uwierzyła, że znalazła swojego księcia, a ten okradł jej ojca
Cóż, Chloe zapewne niejednokrotnie podśmiewała się z koleżanki, że ta lepiej bawiłaby się z jej babcią, aniżeli z nią; jednak w gruncie rzeczy nie widziała nic złego w tym, że zainteresowania i preferencje znacznie Peterson odbiegają od tych, które zwykło się przepisywać osobom w jej wieku. Każdy miał prawo do własnego gustu, więc o ile nie wmuszała w nią przesłodzonych likierów i tony jedzenia, niczym jej babcia, to ich znajomość nie była zagrożona.
Och, jestem pewna, że będę się świetnie przy tym bawiła, więc nie ma szans, że Cię wygonie — roześmiała się, bo raczej nie sądziła, że Nina mogłaby popsuć coś na tyle bardzo, że chciałaby się jej pozbyć zza baru. Wręcz przeciwnie! Chloe była przekonana, że blondynka podeszłaby do stawianego przez nią zadania na tyle poważnie, że odmierzałaby potrzebne do wykonania drinków płyny co do mililitra.
Oczywiście, że nie — stwierdziła z szerokim uśmiechem na ustach. Na pierwszy rzut oka było widać po niej, że nie zamierza odpuścić sobie teraz imprezy na plaży oraz zaciągnięcia tam Niny.
Och, ale wiesz, pewne niemiłe skojarzenia zostają. — mruknęła, wykrzywiając przy tym usta w grymasie. Nie chciała nikogo stygmatyzować, jednak nie potrafiła nic poradzić na to, że pewne cechy wyglądu kojarzyły jej się z tą jedną konkretną osobą, którą wolałaby pozostawić za sobą w pudle wspomnień, do których wracać nie chciała.
Uśmiechnęła się jedynie enigmatycznie, gdy Nina zapytała, kogo miała na myśli, stwierdzając, że nieznajomy się komuś przygląda. Nie musiała nic mówić. Odpowiedź przyszła krótko później, gdy wcześniej wspomniany chłopak poprosił blondynkę do tańca. Niestety spotkał się z odmową, co sama Chloe skomentowała zaskoczonym spojrzeniem posłanym w kierunku koleżanki — Czemu mu odmówiłaś? — zapytała ewidentnie niepocieszona faktem, że Nina nie kręciła właśnie piruetów na plaży — Zresztą nieważne… — machnęła ręką i wychyliła kolejnego łyka piwa — Nie potrzebujemy przecież chłopaków, żeby się świetnie bawić — stwierdziła i pomimo protestów zaskoczonej Peterson pociągnęła ją za zdrową ręką, aby potańczyć z nią na plaży.
KONIEC
Nina Peterson
piesio
weronika
brak multikont
ODPOWIEDZ
cron