Prawnik — neelsen group cairns
31 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Czasem takich rzeczy się nie planuje, one po prostu wychodzą. Wren może i nie zachował się najlepiej na świecie, ale... właściwie to nie miał nic na swoje usprawiedliwienie, bo nie uważał, że cokolwiek potrzebuje. Był prawnikiem, potrafił ubrać w piękne słowa zdanie bez żadnego sensu, albo wypunktować to, co uważał za konieczne. Więc to coś musiało znaczyć. Nie koniecznie było to coś co dobrze świadczyło o nim - jako mądry człowiek powinien umieć zawsze język w gębie, a tym razem tak nie było. Dlaczego? Właściwie to nie był pewien, uważał że to przez Daisy. Nie to, że to była jej wina, ale to było przez nią. Nie lubił niejasnych sytuacji, miał ich wystarczająco wiele w swojej rodzinie, a jak był młodszy to nie bardzo mógł od tego uciekać. Wolał usłyszeć prosto w twarz, nawet najgorsze słowa, aby wiedzieć na czym stoi. Takie krążenie, domyślanie się nie było tym, co on lubi. A teraz tak się czuł. No, ale miało się to wyjaśnić. Nie wiedział tylko w którą stronę się to odwróci. No ale obiecał, że się pojawi, to się pojawił. I usiadł po turecku jak jakiś przedszkolak. Oj, zabolą go jego stare kości, gdy będzie trzeba się podnieść.
-Nie, tylko się lekko spóźniłem, musiałem wrócić z Cairns, przepraszam-powiedział, na podejrzenie że mógłby ją wystawić. No przecież nie powie na głos, że faktycznie o tym myślał. Wiedział, że zastanawiałby się, co takiego blondynka chciała mu powiedzieć. Nie potrafiłby się ot tak odciąć. No i ciekawski też zawsze był, lubił wiedzieć wszystko.
-Po prostu to powiedz, nie musisz ubierać tego jakoś w słowa, czy szykować wielkiej przemowy-powiedział. Relacje ludzkie właśnie takie powinny być, swobodne, spontaniczne, a nie wyćwiczone, czy wyreżyserowane. O wiele bardziej ceniłby, gdyby Wheeler po prostu mu powiedziała o co chodzi, a nie wydukała wyuczony tekst. Faktycznie, był fanem jedzenia, dlatego czekając aż blondynka zbierze się w sobie, wsunął sobie kilka winogron do ust. Leżały tak na kocu, więc stwierdził, że po prostu może się poczęstować. Najwyżej po łapach dostanie. Krzywda się nie stanie.
Jeśli pierwsze słowa blondynki nie spowodowały, że zaświeciła mu się żaróweczka nad głową, ani że połączył ze sobą fakty, siedział dalej i starał się za bardzo nie wpatrywać w kobietę. Nie bardzo jednak wiedział gdzie podziać wzrok, więc jednak zerkał to na nią, to na ocean, a to na jeszcze inne miasto. Kolejne słowa jednak go nieco ... zbiły z tropu, bo jednak nie spodziewał się tego. Szczerze? Oczekiwał jakiejś rzewnej historyjki na temat, że może jeszcze są małżeństwem, ale on ją zdradza na prawo i na lewo, lub że dopiero co się rozeszli i nie potrafi się pozbyć pierścionka z palca. To byłoby dość trudne do uwierzenia, Rhodes na pewno by się nie złapał. Zbyt często spotykał się z zdradzanymi kobietami w pracy, by być w stanie uwierzyć w takie bajki. -Nie wiedziałem...-powiedział tylko cicho, bo faktycznie nie wiedział. Skąd miał wiedzieć? Nie była to zbyt błyskotliwa odpowiedź na coś takiego, więc mężczyzna tylko podrapał się po skroni, po czym przeniósł swoją dłoń na kolano Daisy.-Nie musisz nic więcej mówić-stwierdził. Pewnie, że był ciekawy całej tej historii, ale nie będzie zmuszał Daisy do tego, by wszystko mu opowiedziała tutaj. Ta opowieść nie mogła być łatwa.
Trochę nie wiedział, co zrobić, bo tego akurat się nie spodziewał. Okej, przynajmniej nie przykłada się do żadnej zdrady, nawet tej symbolicznej i noszenie obrączki miało sens. Jednak pokazywało tez, że Daisy chyba nie do końca pogodziła się z tą sytuacją, co mogło niezbyt dobrze wróżyć ich relacji, gdyby zdecydowali się choć próbować z sobą. -Przyjechałaś tutaj oderwać się od tej rzeczywistości, którą znałaś z nim?-zapytał, aby przerwać tą niezręczną ciszę. Jak rozmawiali, to blondynka wspomniała, że do niedawna mieszkała w innym miejscu, więc pytanie chyba było na miejscu. A może nie? Rhodes chyba nie wiedział, jak się w tym momencie zachować.

Daisy Wheeler
Właścicielka restauracji — BEACH RESTAURANT LORNE BAY
27 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Look for the girl with the broken smile
Ask her if she wants to stay awhile
And she will be loved

Taki stary już nie jest. Niech nie przesadza. Gdy przyjdzie pora na poznanie kolejnego sekretu Daisy w postaci jej czteroletniej córki Beth, to wtedy się przekona, że siadanie po turecku na kocu jest najprzyjemniejszą częścią. Potem go będzie czekało latanie i opieka nad dzieckiem, więc niech korzysta z tych chwil.

- Nie szkodzi, nic się nie stało- odpowiedziała z lekkim uśmiechem, bo w sumie nawet nie zauważyła, żeby się za szczególnie spóźnił. Była tak zaaferowana swoją przemową, że nie patrzyła na zegarek. Mógłby się spóźnić godzinę, a ona by mogła się nie zorientować!
Ale cieszyła się, że dotarł. Że dał jej szansę na wyjaśnienie wszystkiego, a nie po prostu zatrzasnął przed nią drzwi na podstawie swoich domysłów. Ceniła to bardzo, a jednocześnie odczuwała wiszące w powietrzu napięcie między nimi, co ją tylko jeszcze bardziej zestresowało. Bo może się wkurzy na nią za wciąż noszenie obrączki? Może uzna, że i tak mimo wszystko go zwodzi za nos?
A tak nie było przecież. Stresowała się spotkaniem i wciąż się stresuje tworzącą się relacją między nimi, ale gdyby nie była gotowa na nowy etap w swoim życiu, to by przecież nie zakładała tindera i by z nim nie rozmawiała. Jeżeli przez ponad dwa lata takich zachowań nie było z jej strony, to gdy w końcu to nastąpiło, było przemyślane.

Powiedzenie o tym na głos było niezwykle trudne. Trudniejsze niż sądziła, bo jeszcze nie znała na tyle dobrze Wrena. W dodatku mówiła o tym pierwszy raz facetowi, który jej się podobał. Ba! Rhodes jest w ogóle pierwszym mężczyzną na którego zwróciła uwagę Daisy po śmierci męża. To naprawdę nie była łatwa wypowiedž i była wdzięczna, że nie ciągnął jej za język. Może by mu jeszcze teraz powiedziała o Beth, ale wtedy położył dłoń na jej kolanie. Ten mały drobny gest był niezwykle kojący. Żadnej długiej wypowiedzi, a proste słowa i gest dodający jej otuchy. Zakryła jego dłoń swoją, licząc że jej stąd nie zabierze.

- Dziękuję Ci Wren- powiedziała cicho i dopiero teraz na niego spojrzała. Poczuła się trochę lepiej, że mogła część swojego sekretu z siebie wyrzucić i mu powiedzieć o tym. Nie chciała ich relacji budować na kłamstwie, nie taki był jej zamysł, ale przecież niektórych rzeczy nie można po prostu ot tak napisać w wiadomości tekstowej. Część z nich musiało być powiedziane prosto w twarz, tak jak teraz.
I to nie tak, że Daisy nie pogodziła się ze śmiercią męża aż tak, że nie dałaby rady stworzyć związku z innym mężczyzną. Część jej nigdy nie pogodzi się z utratą kochanego i zawsze będzie za nim tęsknić, bez względu na wszystko. Ale przez ten czas nauczyła się, że czasu nie cofnie i musi umieć żyć bez niego. - Tak, przez te ponad dwa lata dochodziłam do siebie, uczyłam się na nowo jak przeżyć każdy dzień. I ostatecznie uznałam, że aby zrobić kolejny krok do przodu, muszę się wyprowadzić. Dlatego powróciłam po latach do Lorne i zainstalowałam tindera, aby pomału iść dalej. I mam nadzieję, że Cię tym nie wystraszę, ale tylko Tobie odpisałam. Cholera, jesteś pierwszym facetem, z którym naprawdę chciałam się umówić po śmierci Jacka- mówiąc to cały czas delikatnie głaskała go po dłoni. Zrobiła to nieświadomie, a jednak pomagało to jej w pewien na wyrzucanie z siebie kolejnych słów prosto z serca. Gdy skończyła swoją wypowiedź i to zauważyła, to się speszyła i znowu delikatnie zarumieniła. Może chciał zabrać swoją rękę, a ona mu na to nie pozwała? Podniosła szybko swoją dłoń z jego i oparła ją o udo.

- Więc teraz znasz mój sekret- a przynajmniej jeden z dwóch! - A czy Ty byłeś kiedyś żonaty? Albo masz jakiś inny sekret, którym się podzielisz jak na przykład trzecie oko albo jedenaście palców u stóp? Oh albo jesteś seryjnym mordercą i ukrywasz w szafie trupy. Wiesz, istnieje zasada sekret za sekret- zażartowała trochę z delikatnym uśmiechem, chcąc nieco rozluźnić atmosferę. W dodatku zawsze żartowała, gdy się stresowała. Wiedziała też, że powinna mu powiedzieć o córce. Ale jeszcze nie teraz... Jeszcze potrzebowała chwili z nim.


Wren Rhodes
Prawnik — neelsen group cairns
31 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Z byciem po trzydziestce to już tak jest, że dopóki się ruszasz, a Wren robił to dość często, bo w końcu surfował i jeździł na rowerze, to się ruszasz i jest wszystko okej, możesz góry przenosić. Gorzej, jak już usiądziesz... Wstać się nie da. Zdecydowanie byłby tym rodzicem, który lata za swoim potomkiem, bawiąc się i wydurniając, ucząc jeździć na rowerze, czy rzucać frisbee.
Nie no, jakby spóźnił się godzinę, to Daisy na pewno by to zauważyła, sądząc, że typ ją wystawił, że Wren jest dupkiem i właściwie, to lepiej nie wychodzić ze strefy komfortu, bo nie bez powodu ona się tak nazywa. Coś w tym było, jednak czasem trzeba się naprawdę postarać, aby urządzić sobie tam dokładnie tak, aby móc przebywać już w tym miejscu do końca swojego życia.
Była tylko jedna sytuacja, w której Rhodes, czy każdy inny, potencjalny mężczyzna miał prawo się wkurzać, że wybranka jego serca nosi obrączkę, którą podarował jej nieżyjący już maż. Tylko wtedy, kiedy Daisy wolałaby nosić ten pierścionek, zamiast tego, który proponował nowy wybranek serca. I to byłoby zrozumiałe. Jednak żadna inna opcja nie wchodziła w grę i Wren doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Może jakieś sytuacje były dla niego niewygodne, ale to nie znaczyło, że cały świat m się do niego dostosować, aby mógł być szczęśliwym gościem.
To wszystko było miłe, co myślała o nim blondynka, pochlebiało mu, ale tak naprawdę o niczym nie świadczyło. Mogła myśleć, że jest gotowa na następny krok w życiu, na poznanie kogoś nowego, a wcale tak nie być, bo dopiero spotykając się, przekona się, że jednak nie jest na to gotowa. I miała ku temu pełne prawo, lecz czy byłoby to miłe dla niego? Absolutnie nie. Jednak było widać, że oboje będą musieli się postarać i popracować nad tym, aby im wyszło, jeśli będą mieli ochotę.
-Nie ma za co. Rozumiem, że nie było Ci łatwo powiedzieć tego jakiemuś randomowemu typowi, bo choć nie jest to nic wstydliwego, to jest to bardzo osobiste.-powiedział. Musiał przyznać, że sam się przekonywał tym, bo poczuł się po prostu jak dupek. Nie miał prawa oskarżać Daisy o nic, a jednak to zrobił. No, miał trochę wyrzutów sumienia, ale nie powie tego na głos, nie bardzo mu to pasowało.
-Nie powiem, nakładasz na mnie niemałą presję-uśmiechnął się, sięgając tym razem po truskawkę. On tego o sobie powiedzieć nie mógł, on szukał, rozmawiał z wieloma kobietami, spotykał się już z nielicznymi, ale takich, z którymi spotkał się po raz drugi było znacznie mniej, właściwie to Daisy była drugą. -Mam nadzieję, że odnajdziesz się faktycznie tutaj tak, jak planujesz. Powiedziałbym, że Cię mogę oprowadzić po miasteczku, ale nie oszukujmy się znasz je na pewno lepiej ode mnie-w końcu on mieszkał tu już jakiś czas, ale dość krótki. Coś tam wiedział, znał obecne biznesy, knajpki, których mogło nie być zanim Wheeler wyjechała na studia.
-O nie!-zaśmiał się. Czy Wren Rhodes miał sekrety? Oczywiście, kto ich nie ma. Sytuacje bywały różne i na pewno Rhodes mógłby tutaj powiedzieć o swojej relacji rodzinnej, o matce i ojcu, który wolał żyć z inną rodzinę i trzyma go jakby w tajemnicy. Tylko tak naprawdę nie były to jego tajemnice, a właśnie jego rodziców. -Nie wiem. Żonaty nie byłem, w więzieniu nie siedziałem, dzieci nie mam....-zaczął wyliczać potencjalne tematy, których mógłby się wstydzić. -Nie wiem, pomyślę, nie przychodzi mi nic do głowy-powiedział, bo miał rację. Jakby teraz kobieta się zapytała go, czym się interesuje, to totalnie zbity z tropu pewnie powiedziałby, że golfem i robieniem przetworów a to nie mogłoby być bardziej dalekie od prawdy.

Daisy Wheeler
Właścicielka restauracji — BEACH RESTAURANT LORNE BAY
27 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Look for the girl with the broken smile
Ask her if she wants to stay awhile
And she will be loved

Daisy nie myślała jeszcze o tym, czy kiedykolwiek ściągnie obrączkę po zmarłym mężu. Była częścią jej od dawna i w ogóle nie rozważała jej ściągnięcia. Ale przecież, gdy się zakocha, to będzie robiła wszystko, aby sprawić przyjemność ukochanemu. Zamknie jeden etap, skupi się na drugim i będzie pracowała nad przyszłością. Nie przyznała się do tego przed nikim, ale liczyła na to, że w końcu pozna kogoś, kto pomoże jej pójść naprzód. Może Wren będzie tym mężczyzną? Czas pokaże.
Póki co doceniała jego wsparcie. Ciężko jej było otworzyć się przed, jak to powiedział, randomowym facetem, ale w rzeczywistości nie było tak źle. Obawiała się, że wstanie, ucieknie i tyle go zobaczy. A jednak wciąż tu siedział i ją wspierał. I Daisy była na tyle doświadczona życiowo, że sobie całkowicie zdawała sprawę, że aby jakiś związek wyszedł, trzeba się postarać i to bardzo. Może i w jej przypadku nawet bardziej? Ale jeżeli oboje będą chcieli, to wszystko może się udać. Wheeler pomału była coraz bardziej pozytywnie nastawiona ku temu.

- Dziękuję, cieszę się że mnie rozumiesz. To naprawdę jest bardzo pomocne w tym wszystkim- uśmiechnęła się do niego w podziękowaniu. Była wdzięczna za jego reakcję, to dodawało jej do odwagi.

- Oh, nie chciałam, żebyś poczuł jakąkolwiek presję- speszyła się tym trochę, bo tego nie chciała. Ok, był pierwszym i jedynym facetem do tej pory, ale to przecież nie oznaczało, że planowała od razu z nim ślub i dzieci. Powiedziała mu o tym, bo chciała być po prostu z nim szczera. Przynajmniej w tej części. - I jak będziesz chciał, to ja Cię mogę oprowadzić. To miejsce było jednym z moich ulubionych, gdy tu mieszkałam. Mam nadzieję, że Ci się podoba. Mam też kanapki i ciasto czekoladowe. Uznałam, że jak nie będziesz chciał mnie słuchać to przekupię Cię jedzeniem- wskazala na otoczenia i piknik między nimi. Liczyła, że tym go trochę do siebie przekona. Nie wiedziała jak się teraz randkuje. Czy powinna go zapraszać na piknik? Czy nie powinna bardziej flirtować? Cholera, zaczęła o tym znowu za dużo rozmyślać, zamiast po prostu się dobrze bawić. Chwyciła za piwo i mimo, że było bezalkoholowe to liczyła, że nawilży jej suche z nerwów gardło.
Ale za to jego śmiech ją na nowo rozluźnił. Był to przyjemny dźwięk i chciałaby go znowu rozśmieszyć. Naprawde... ale to było po prostu silniejsze od niej...

- W więzieniu również nie byłam, ale mam dziecko, czteroletnią córkę- wypaliła prosto prosto z mostu, gdy tak wyliczał wszystko. To było silniejsze od niej. Nie mogła już dalej unikać tego tematu. Nie wiedziała kompletnie co wyjdzie z tej znajomości i niczego nie zakładała ani na nic się nie nastawiała. Ale nie chciała też dłużej ukrywać tak istotnej kwestii w swoim życiu. Spotkali się, aby mogła mu wyjawić, dlaczego się wzbraniała przed spotkaniem. No to mu wyjawiła i czekała jak na szpilkach na jego rekację, skubiąc etykietę od butelki piwa.


Wren Rhodes
Prawnik — neelsen group cairns
31 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nie musiała, a wręcz nie powinna robić niczego na siłę. Jeśli sama będzie uważać, że jest to dobry moment, aby przenieść obrączkę z palca na na przykład łańcuszek na szyję, to powinna to zrobić. Nikt nie miał prawa do tego, aby czegokolwiek od niej wymagać, nawet jeśli będzie to sprawiać pewien dyskomfort, jak u Wrena. Nigdy nie spotykał się wcześniej z wdową. Z rozwódką też nie, więc tym bardziej nie miał doświadczenia w tym temacie. Daisy powinna o tym pamiętać i dać mu taryfę ulgową, choć na początku. Nie bójmy się powiedzieć, dla niego też była to nowość!
Wren był całkiem spoko gościem, starał się nim być. Taki gest, jak złapanie Daisy za kolano, czy powiedzenie miłego słowa, albo zadanie delikatnego pytania było dla niego oczywiste. Czy czuł się totalnie w porządku z tą informacją? Na razie nie, ale mógł usłyszeć tyle innych, znacznie gorszych rzeczy, że po prostu będzie musiał się przespać.
-Staram się. Nie mogę powiedzieć, że mam wprawę-uśmiechnął się lekko. Taka była prawda. Daisy była młodą kobietą, może już wiele przeszła, ale to jej nie definiowało. Powinna dać sobie szansę, czy też otrzymać od losu szansę, aby ułożyć sobie życie. Powinna próbować, nie zawsze to wychodzi od razu. Wrenowi na razie nie wychodziło, ale jak widać, nie poddawał się na razie.
-Myślę, że sporo już poznałem na własną rękę, ale nigdy nie byłem wielkim fanem pikników, więc tego miejsca nie znałem. Chętnie zobaczę to miasteczko Twoimi oczami-jeśli dobrze rozumiał to, co Wheeler mówiła pomiędzy wierszami, to potrzebowała czasu, powoli podejść do tematu związku i tak dalej. Okej, żaden problem, Rhodes w żadnym momencie nie rozbierał jej wzrokiem, czy planował zaciągną do łóżka. Mogli na razie lepiej się poznać, chodzić na spacerki za rączkę. Mężczyzna czuł, że blondynka jest taką kobietą, piękną i zjawiskową, dla której warto. Warto dać jej szansę, aby decydowała na co i kiedy jest gotowa.
-Myślę, że rozgryzłaś już mnie i nie wiem czy to dobrze, czy źle-zaśmiał się. Totalnie był wzorcowym "przez żołądek do serca", bo uwielbiał nie tylko jeść, ale i gotować. Co mu co prawda słabo wychodziło, ale to na razie mogła być jego mała, słodka tajemnica.
-Och... okej-powiedział, prawie się krztusząc się truskawką, którą wciąż miał w ustach. No, to była druga bomba, która została na niego zrzucona w ciągu... ilu? piętnastu minut? Skoro była kiedyś mężatką, to w sumie dziecko nie powinno być zaskoczeniem prawda? W końcu zdecydowanie oboje byli w takim wieku, że już się świadomie decydowało na potomstwo. -Wyglądasz na zdecydowanie zbyt młodą, aby mieć czteroletnią córkę-powiedział, wysilając się na żart. No, trochę to była prawda, Daisy wyglądała naprawdę świeżo i młodo, choć nie na szesnaście lat, co by wykluczało posiadanie jakiegokolwiek dziecka.-Wiesz, nie mamy po piętnaście lat i trudno oczekiwać, że wszyscy będziemy mieć czystą kartę. To nie jest nic wstydliwego, ani złego...-zaczął się tłumaczyć, chcąc jak najlepiej wyjść, choć im bardziej otwierał buzię, tym chyba bardziej się pogrążał. No, zaskoczony był! -Nie, inaczej. Nie powiem, żeby to było coś, czego szukam u kobiet, czego oczekuje.... Ale nie sądzę aby było to coś dyskwalifikującego-powiedział po chwili zastanowienia. I to były szczere słowa, no ale wiadomo, mógł to powiedzieć jakoś subtelniej, to na pewno.

Daisy Wheeler
Właścicielka restauracji — BEACH RESTAURANT LORNE BAY
27 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Look for the girl with the broken smile
Ask her if she wants to stay awhile
And she will be loved

Daisy wiedziała już, że Wren jest spoko gościem. Te kilka tygodni rozmowy, jego reakcja na pierścionek i wieść o ślubie już wiele definiowało. Gdyby nie czuła, że jest odpowiednią osobą do kontynuowania znajomości, to już by dawno odpuściła. A tak to została i czuła się naprawdę dobrze w jego towarzystwie. Była coraz bardziej odprężona.

- W takim razie z przyjemnością Ci je pokażę- przyznała szczerze, bo rzeczywiście chciałaby mu pokazać to miasto ze swojej perspektywy. I chciałaby wspólnie z nim na nowo je odkryć. Zaczynała się łapać na tych myślach i chyba Stasia faktycznie miała rację, że wpadła totalnie.- Oczywiście, że dobrze. Zważając na to, że pracuję w restauracji, to i ja nie mam problemu z przekupieniem Ciebie i Ty będziesz mieć dostęp do ogromnej ilości jedzenia- zaśmiała się z tego, ale taka była prawda! Typ przez żołądek do serca, to najłatwiejszy typ faceta. Jak coś spieprzy, będzie mogła mu zaoferować przeprosinowe jedzenie. A gdy będzie chciała coś osiągnąć, to Wren dostanie jakiś afrodyzjak. Prościzna!

Ale póki co tak prosto nie było, bo Daisy właśnie zrzuciła na niego kolejną bombę. Spodziewała się każdej reakcji, naprawdę. Włącznie z tym, że bez słowa wstanie i ucieknie. Przyglądała się jego reakcji na jej rewelacje i miał punkt, że wciąż tu siedział i nie zaczął krzyczeć. Doceniała to! Chociaż na jego pokręczne wywody lekko się skrzywiła. Widziała, że to był dla niego trudne i czuł się zagubiony, ale nie mogła nic poradzić, że dziwnie się z tym czuła. W końcu był pierwszym mężczyzną, z którym się umówiła i powiedziała o córce. To dla niej też nowość.

- Oh, cieszę się, że nie jestem zdyskwalifikowana- skomentował sucho, bo trochę ją to sformułowanie ukłuło, ale zaraz głośno westchnęła, bo nie chciała się z nim kłócić. Jego reakcja była zrozumiała i w sumie według Daisy zareagował spokojniej niż sądziła. - Wren, wiem że to dużo. Naprawdę to wiem i dlatego obawiałam się tego spotkania. Łatwiej było uciekać w wymienianie wiadomości nie zagłębiając się w to, jaki bagaż doświadczeń mam za sobą. Obawiałam się Twojej reakcji, jak to wszystko się potoczy, jak się zakończy...- zaczęła się tłumaczyć, co i jej słabo to zaczęło wychodzić. Przecież nie przekreślała od razu ich znajomości! Wzięła jednak zaraz głęboki wdech i postanowiła to odkręcić. - Tak jak mówiłam, nie chcę na Ciebie naciskać. Dopiero się poznajemy i dla mnie też wiele z tego jest nowością. I nie szukałam też ojca dla córki na Tinderze. Nie chcę jej na razie w to wszystko mieszać. Chciałabym teraz po prostu skupić się na tym, aby Cię poznać. Chcę wiedzieć, jak Cię rozśmieszyć i poprawić humor po ciężkim dniu. Chcę wiedzieć, co jadasz na śniadanie i co lubisz robić, aby się odprężyć. Chcę żebyś Ty poznał mnie. 27 letnią Daisy, która uwielbia spędzać czas na plaży z książką w ręku. Która potrafi katować jedną piosenkę przez tydzień, gdy jej wpadnie w ucho. Która zawsze chciała nauczyć się jeździć na deskorolce, ale nigdy jej się to nie udało i za bezę odda nerke. Nie chcę żebyś skupiał się na 27 letniej Daisy, która jest wdową z 4 letnim dzieckiem- skoro miała być z nim szczera, to postanowiła być szczera po całości i oprócz swoich sekretów, odkryła również część swojego serca, duszy. Tą najbardziej wrażliwą. Pytanie czy Wren to doceni i da jej szansę?


Wren Rhodes
Prawnik — neelsen group cairns
31 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Określenie "fajny gość" chyba było idealne do jego osoby. Nie był jakiś super ekstra hiper, książę z bajki, bohater erotyków, posiadający własną firmę przed 30, do tego pachnący zawsze piżmem i drzewem sandałowym. Był chwilami niekumaty, miał nieśmieszne żarty (chwilami), więc określenie "fajny" będące takim przeciętnym przymiotnikiem idealnie tu pasował. Choć kto wie, może kiedyś Wren zasłuży aby awansować piętro wyżej, jednak na to trzeba sobie na pewno zapracować. A bóg mu świadkiem, że tego w tym momencie nie robił! Nie specjalnie, oczywiście, bo niezależnie od tego, co sądził, to nie chciałby nigdy zrobić przykrości jakiejkolwiek pani. A już na pewno nie Daisy, która wydawała się być naprawdę super dziewczyną, trochę dotkniętą przez życie, ale młoda i zasługująca na naprawdę wiele dobrego.
-Czyli dla Ciebie dobrze, a dla mnie niekoniecznie, bo skoro będę musiał być przekupywany, to żebym zrobił coś wbrew sobie-zaśmiała się. W gruncie rzeczy, to pewnie powinien woleć samemu gotować, szlifować swój warsztat i stawać się coraz lepszym kucharzem, a nie stołować się non stop nawet w najlepszej restauracji, ale to zdecydowanie będzie mu na rękę. Gotowanie dla jednej osoby nie jest idealne i potrafił do tego przekonać każdą osobę, która tylko miała ochotę słuchać jego wywodów.
-To nie tak-westchnął. Okej, może dobór słów nie był idealny, może powinien użyć innego słowa, ale doceńmy to, że nie uciekł i wcale nie był tak samo zaskoczony, jakby był, gdyby ktoś dał mu w twarz martwą rybą. A wtedy byłby naprawdę zdziwiony!
-No nie powiem, tego absolutnie się spodziewałem. Ale to chyba dobrze, bo wyobrażałem sobie, że będziesz coś ściemniać o nieudanym, martwym już małżeństwie, w co wybacz, ale nie uwierzyłbym-powiedział. Wheeler wiedziała, że jej randka jest prawnikiem i zajmuje się różnymi rozwodami i walkami o opiekę nad dziećmi, więc wiele historyjek słyszał i wiedział że to wszystko to jedna wielka ściema.
-Okej, ma to sens-powiedział, patrząc na blondynkę. Właściwie, to mu ulżyło, że blondynka nie chce mieszać od razu w to dziecka, bo to mogło być bardzo niezręczne dla wszystkich no i był to poważny krok. Tak jak w młodości wielkim wydarzeniem było poznanie rodziców, tak w dorosłości najwyraźniej było to poznanie dzieci. Dziwne.
-Filmiki z śmiesznymi zwierzętami zawsze mnie rozbrajają... I przeklinające dzieci. Widziałaś filmik jak dziewczynka zamiast happiness mówi happi penis?-aż się uśmiechnął. Kolejnym jego ulubionym filmikiem było, jak matka narysowała dziecku brwi kredką i ojciec jest zaskoczony. Ot, niegroźne żarciki. -Na śniadanie nigdy nie mam czasu, ale uwielbiam grzanki z sosem holenderskim, bekonem i jajkiem w koszulce. Za awokado nie przepadam. -zaczął odpowiadać na pytania zadane przez Daisy. Też chciał ją poznać i choć na pewno będzie musiał to przetrawić, to naprawdę nie chciał przekreślać tej znajomości. -Może nie jak jestem bardzo zmęczony po pracy, ale tak to lubię pójść na rower albo na deskę popływać-był człowiekiem, który lubi ćwiczyć i ceni sobie ruch i tak dalej.
-Nawet nieźle brzmi ta Daisy, nie będę mówił, że nie-uśmiechnął się lekko. Parę z tych rzeczy zdążył się już dowiedzieć w trakcie rozmowy, ale wiadomo, że to coś zupełnie innego, niż rozmowa twarzą w twarz. Szczerość była ważna, była podstawą każdej poważnej relacji.. Czy to jednak było coś, czego oboje chcieli? Już nieważne, czy konkretnie ze sobą? Wren chyba tak, był już w takim wieku, że może o zakładaniu rodziny jeszcze nie myślał na tyle, by mieć parcie na to, ale na pewno nie był już w swojej erze jednonocnych przygód. To było zbyt męczące, a także mało satysfakcjonujące.

Daisy Wheeler
Właścicielka restauracji — BEACH RESTAURANT LORNE BAY
27 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Look for the girl with the broken smile
Ask her if she wants to stay awhile
And she will be loved

Dla Daisy Wren nie musiał zawsze pachnieć drzewem sandałowym, mieć wypchany portfel i sześciopak, którym mogłaby kroić ser. Nie, to nie było dla niej. Ona chciała mężczyznę, który pokocha ją i jej córkę. Który będzie stawiał ich dobro na równi ze swoim. Który będzie ją przytulał w deszczowe dni i chodził na rower z jej córką. Jeżeli pewnego dnia Wren będzie takim gościem, to wtedy określenie spoko zostanie zmienione na najlepszy facet pod słońcem.

- A dlaczego byś nie uwierzył w martwe małżeństwo?- spytała z czystej ciekawości, bez żadnych oskarżeń. Może kiedyś spotykał się z taką kobietą i ma z uraz z tego powodu? Niewiadomo, a nie chciała za szybko go oceniać. Była jedynie zainteresowana jego punktem widzenia.

Spodobało jej się jak bez większej dyskusji, po prostu zaczął opowiadać o sobie. Przed chwilą powiedziała mu, że jest wdową z córką, a on po lekkim szoku potrafił przejść ponad to. Wszystko wydawało się przy nim takie proste, łatwe, przyjemne... Uśmiechnęła się szeroko na jego odpowiedzi. Chciała go poznać i dowiedzieć się o nim jak najwięcej.

- Nie widziałam, ale moja córka kiedyś powiedziała w przedszkolu "What the fuck", gdy podali jej na obiad brukselkę. Gdy nauczycielka mi o tym powiedziała, to myślałam, że spalę się ze wstydu- zaśmiała się i schowała twarz w dłoniach ze wstydu. Przecież ona nie przeklinała przy dziecku! Nie wiedziala skąd mała wzięła ten tekst! Ale w sumie dzieci chłoną wszystko jak gąbka. Równie dobrze Beth mogła to usłyszeć w sklepie i przecież Daisy jej przed tym nie uchroni.

- Ok, zanotowane- i od razu zapisała sobie w pamięci, aby zagadać z kucharzem z restauracji, aby ją nauczył robić jajko w koszulce. W jej głowie pojawiła się myśl, że gdy pewnego razu będzie okazja do wspólnie spędzenia śniadania, po miejmy nadzieję wspólnie spędzonej nocy, chciałaby go zaskoczyć takim właśnie śniadaniem. Może to nie będzie filmik ze śmiesznymi zwierzętami i przeklinającymi dziećmi, ale może wtedy również się uśmiechnie?

- Cieszę się. Mnie ten Wren nabijający się z przeklinających dzieci i wcinający boczek na śniadanie też zainteresował. I to bardzo- przyznała z uśmiechem i delikatnie tym razem to ona położyła dłoń na jego kolanie. Mimo, że rozmowa z Wrenem ją stresowała i zrzuciła na niego dwie naprawdę duże bomby, to teraz... czuła spokój. Czuła, że jest w odpowiednim miejscu, z odpowiednią osobą. Nawet jeżeli im nie wyjdzie, to cieszyła się w tym momencie, że to z nim na nowo wraca do randkowania i wychodzi ze swojej dziury. Jej era jednonocnych przygód była krótka i szybko się skończyła, ale nie brakowało jej tego. Poznała smak stałego, stabilnego, szczęśliwego związku i pragnęła już tylko tego.


Wren Rhodes
Prawnik — neelsen group cairns
31 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Wren na takiego przeciętnego, aczkolwiek fajnego faceta nadawał się znacznie bardziej. Jak mu pójdzie bycie chłopakiem, czy ojcem, to już wyjdzie w praniu. Nie zamierzał udawać, że na pewno będzie idealnym, bo nie miał pojęcia, a nie uważał, że jest perfekcyjny we wszystkim co robi i każdy jego oddech trzeba podziwiać. Absolutnie! Patrząc na to, że on również nie szukał jakiejś fikcyjnej, sztucznie idealnej kobiety, tylko taką, z którą będzie można żartować, gotować, czy oglądać film w rozciągniętych dresach. Okazjonalnie robić coś szalonego, czy niczym z filmu, aby się nie nudzić. W końcu nie był wcale stary, aby spędzić całe swoje życie na fotelu, czy nawet biegając za czyimś rowerem.
-Mówiłem Ci, jestem prawnikiem. Wiele widziałem, jeszcze więcej słyszałem. Jeśli ktoś chciałby się rozwieść, to zdecydowanie by to robił. To nie wcale takie trudne.. Przynajmniej wnieść sprawę o rozwód, czasem doprowadzić do zakończenia trudniej... Jednak nie wierzę w żadne "dla dziecka lepiej jak będziemy małżeństwem" czy "prowadzimy firmę nie chcę jej spłacać". -wzruszył ramionami. Zarówno faceci i kobiety często kłamały, aby mieć ciastko i zjeść ciastko, a Wren tego nie pochwalał. Nie lubił kręcić, kłamać, wykorzystywać ludzi. Nie pochwalał romansów, tajemnych rodzin i tak dalej. Możliwe, że dlatego że sam był dzieckiem takiego romansu, a jego ojciec do dziś nie przyznawał się do niego w miejscach publicznych. -Wyślę Ci potem, jak nie zapomnę.-zaśmiał się. Takich filmików miał więcej w swoim telefonie, można by rzec, że instagrama używał tylko i wyłącznie do wymiany i oglądania memów, śmiesznych filmików i tym podobnych. Nie wrzucał swoich fotek, nie obserwował pół nagich babeczek.
-Pewnie podali jej rozgotowaną i polaną bułką tartą, fuj. Jakby ją ugrillować, albo chociaż upiec w piekarniku, z boczkiem i żółtym serem, to jestem pewna, że by z chęcią zjadła. -powiedział. Tak, umiał gotować, a przynajmniej tak uważał. Przynajmniej znał przepisy w związku z oglądaniem różnych programów rozrywkowo-kulinarnych, choć sam nigdy ich nie wykonywał. Jednak uwielbiam grille, wypieczone mięso, warzywa, a nawet owoce. Jeśli kiedyś kupi sobie dom, to zdecydowanie będzie miał tam miejsce do grilla. -A Ty się nie przejmuj, większość rodziców, pewnie głównie ojców, miałoby problem aby nie parsknąć nauczycielce śmiechem prosto w twarz -stwierdził. Bo przecież jak dziecko zrobi coś nieodpowiedniego, czy przeklnie to rodzice często nie są w stanie utrzymać powagi. Wren totalnie by był takim rodzicem, który śmieje się z upadku dziecka, czy jak powie "kulwa". Nikt nie był idealny.
-No weź, Daisy. Jak mówisz "Wren śmiejący się z przeklinających dzieci" to nie brzmi to dobrze, ani trochę-powiedział udając nieco obrażonego. Powiedział o sobie różne rzeczy, na przykład, że lubi surfować, albo nie lubi awokado. Jednak co innego wpadło blondynce do głowy, super. no po prostu świetnie. Spojrzał na dłoń Daisy na swoim kolanie i się lekko uśmiechnął. Nie miał nic przeciwko takiemu gestowi. -A co lubisz robić w wolnym czasie? -on lubił aktywny tryb życia, choć też posiedzieć na dupie też lubił. Właściwie to mieli jeszcze milion pytań to odpowiedzenia sobie nawzajem. Na pewno mogliby rozmawiać resztę wieczoru i do samego rana.-Powiedz mi jeszcze jedną rzecz, bo jestem ciekawy-uśmiechnął się lekko przebiegle. Cóż, niech blondynka się przyzwyczaja do suchości humoru Rhodesa, bo dostanie zaraz jego próbkę.-Nie chciałaś się ze mną spotkać w restauracji, bo tam nikt nic nie wie o Twojej córce?-aby nie uśmiechnąć się na własny żart, to sięgnął po tą rzeczoną kanapkę z krewetkami, którą blondynka mu przy wcześniejszym spotkaniu polecała.

Daisy Wheeler
Właścicielka restauracji — BEACH RESTAURANT LORNE BAY
27 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Look for the girl with the broken smile
Ask her if she wants to stay awhile
And she will be loved

- Masz rację, nie pomyślałam o tym w ten sposób- przytaknęła głową, bo tak to przedstawił, że faktycznie ma rację. Daisy też uważała, że szczęśliwi rodzice, to szczęśliwe dziecko, więc jak rodzice mają byś szczęśliwsi z kimś innym, to nie było sensu tkwić w takim związku. To tylko psuło atmosferę w domu.
Gdy opowiadał o sposobie przyrządzanie brukselki, to spojrzała na niego zaskoczona. Czyżby był fanem jedzenia z każdej perspektywy? Nie tylko konsumowania, ale i jego przyrządzania?

- Dobra, oficjalnie Ci proponuję rzucenie fuchy jako prawnik i zostanie kucharzem- powiedziała z uśmiechem pół żartem pół serio. Może powinna go kiedyś zaprosić jako testera do restauracji? Może zaproponowałby jakieś urozmaicenia? - Oj tak, to było mega ciężkie. Nawet nie potrafiłam jej potem na to zwrócić uwagi- zaśmiała się na wspomnienie tamtej sytuacji. Walczyła wtedy z całych sił, żeby nie wybuchnąć śmiechem wprost przed nauczycielką. To wymagałoby bardzo dużego opanowania, którego by na pewno jej zabrakło podczas rozmowy z Beth.

- Od prawie trzech lat jestem samotną matką, nie wiem co to jest wolny czas- odpowiedziała mu dalej rozbawiona, bo jego pytanie było całkiem zabawne w jej przypadku. Jednak po wypowiedzeniu tych słów, zabrzmiały on w rzeczywistości brutalniej niż sądziła. Od prawie trzech lat jest samotną matką, bo prawie trzy lat temu zginął ojciec jej dziecka, jej ukochany. Przez pierwszy rok zajmował się dzielnie córką. Na pierwsze pół roku wziął urlop, aby jej pomagać i być cały czas przy dziecku. Gdyby żył, pewnie wciąż by tak było. Opieka rozłożyłaby się na nich dwoje, więc Daisy miałaby więcej wolnego czasu. Może nauczyłaby się wtedy jeździć na deskorolce? Albo powróciła do surfowania, co robiła, gdy była nastolatką.
Westchnęła głośno i zaczęła kreślić palcami kółeczka na jego kolanie. W pewien sposób ją to uspokajało. - Gdy byłam mała, to moi rodzice bardzo dużo pracowali. Ojca, który jest lekarzem, czasami w ciągu miesiąca mogłam widzieć raptem pięć razy. Mama też niewiele się mną interesowała. Dlatego, gdy zaszłam w ciążę, to postanowiłam, że ja będę innym rodzicem, więc staram się Beth poświęcać jak najwięcej czasu- opowiedziała mu kolejną historię z jej życia, która również była istotna. W końcu nasze relacje z rodzicami mają istotny wpływ na nasze dalsze życie. Daisy coraz łatwiej było się otwierać przed Wrenem. Był bardzo dobrym słuchaczem, a ona czuła się przy nim komfortowo. - Ale gdy uda mi się wieczorami złapać wolną chwilę, to zawsze wtedy czytam. Na moim stoliku nocnym zawsze leży książka. Zanim zostałam matką, to również surfowałam jak Ty- bo mimo wszystko jej życie nie kręci się tylko wokół dziecka. Czyta, bo chce móc porozmawiać również o czymś innym aniżeli o dzieciowych sprawach.

- Taaak, ostatnio jak przyszłam z nią do pracy, to powiedziałam, że ją właśnie znalazłam na przystanku, więc sobie zabrałam- odpowiedziała rozbawiona jego pytaniem, a jej dobry humor znowu powrócił. - A tak serio, to nie wiedziałam jak zareagujesz na te wszystkie rewelacje i czy w ogóle przyjdziesz. Więc jeżeli miałam dostać kosza albo uciekłbyś ode mnie w podskokach, to wolałam nie zostać upokorzona przed swoimi pracownikami- przecież to byłoby straszne! Szeptaliby po kątach, pojawiłyby się plotki... Nie, nie chciała się tam spotykać. Potrzebowała ustronnego miejsca. I nawet o tym mówiła z uśmiechem. Przy Wrenie ciężko jej było zmazać tego banana z twarzy.


Wren Rhodes
Prawnik — neelsen group cairns
31 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Szczęśliwi rodzice, to szczęśliwe dziecko, na pewno w tym coś było, jednak rodzice razem, którzy nie chcą być ze sobą to nie są szczęśliwi ludzie. Wren uważał, że lepiej się rozwieść i stworzyć dwa domy dla dziecka, niż jeden nieszczęśliwy. No, ale on nie miał doświadczenia z tym, takiego własnego, poza swoim dzieciństwem, które może nie było najlepsze na świecie, ale złe również nie było. -Nie bawi mnie z resztą bycie jakimś kochankiem, nieświadome, czy świadome niszczenie komuś... no może nie życia, bez przesady, ale samopoczucia na pewno.-stwierdził. Wiadomo, czasem robi się to nieświadomie, ale wcale to nikogo nie usprawiedliwiało. Takie miał podejście do swoich związków mniej lub bardziej poważnych i uważał, że kobieta, zwłaszcza jego, powinna tak samo postępować.
-Nie sądzę, abym się sprawdził. Przynajmniej nie w tym momencie-owszem, lubił gotować, podobno, rzadko to robił bo mu się nie chciało, ale absolutnie nie sądził, że kiedykolwiek w życiu mógłby robić to zawodowo. Po części dlatego, że jak trzeba robić coś non stop, niezależnie od chęci i humoru, to przestaje to robić frajdę. A gotowanie dla niego było frajdą. -Nie powiedziałaś tego na głos, ale wiem, że czekasz aż powiem, że kiedyś Cię zaproszę na moje popisowe danie. Pomyślimy o tym-zmrużył jedno oko, jakby go słońce raziło, a trochę raziło, skoro powoli zbierało się do zachodu, po czym spojrzał na blondynkę. Nie wiedział, co mógłby jej ugotować, ale na pewno coś by wymyślił, co by mu wyszło, było smaczne a jednocześnie łatwe. Bo to wszystko niekoniecznie szło w parze.
-Nie bardzo w to wierzę, że nie masz wcale wolnego czasu, ale w takim razie co byś robiła, gdybyś go miała?-zapytał. Wierzył, że ten wolny czas jest bardzo ograniczony, lecz czasem po prostu trzeba coś dla siebie zrobić, bo się zwariuje. A istnieli przyjaciele, sąsiedzi, rodzina i przede wszystkim nianie, więc raz na jakiś czas można było się wypuścić z domu. Jeśli tak by nie było... To chyba nie wróżyło to zbyt dobrze ich relacji, skoro na razie niespecjalnie palili się do tego, by spotykać się w trójkę, z Beth. -Nuda.-powiedział o czytaniu książki. Nie był wielkim fanem czytania, ale nie uważał tego za totalną nudę. Na przykład leżąc na plaży, nad oceanem można było poczytać. Albo siedząc w samolocie. -Będę Cię musiał zabrać kiedyś na deskę i nie przyjmuję odmowy-wycelował w nią palcem. Dorosłą osobę mógł uczyć, zwłaszcza, że ona już wiedziała z czym to się je, ale nie podjął się uczenia dziecka. Z resztą nawet nie miał pojęcia, czy rzeczona Beth w ogóle umiała pływać, a to była podstawa. -Moi rodzice nie poświęcali mi zbyt wiele czasu, rodzice nie mieszkali razem, więc z jednej strony popieram to, a z drugiej strony jakoś specjalnie nie czułem się poszkodowany-powiedział szczerze. Teraz jednak były inne czasy, niż jeszcze dwadzieścia lat temu, gdy oni byli dziećmi. Nie planował swoich dzieci, ale pewnie chciałby spędzać z nimi czas i zarażać swoimi hobby, czy mieć coś co by robili wspólnie... No, ale na razie nie myślał o tym wcale.
-Myślę, że bez problemu uwierzyli i sami starali się aby ją nakarmić i zabawiać, co?-zaśmiał się. Oczywiście, że żartował! Gdzie tylko się dało, raczej stawał na luźne podejście do życia i Daisy na pewno sobie zaplusowała u niego, że podłapywała to i żartowała razem z nim. Chyba by nie mógł być z kimś, kto nie ma poczucia humoru, lub dystansu do siebie samego. -No okej, masz racje. Z resztą takie odludne miejsca są chyba lepsze na takie poważne rozmowy. Nikt nie podsłuchuje, nikt nie przeszkadza-stwierdził. Nie pomyślał o tym, proponując, aby spotkali się w tym samym miejscu, co ich pierwsze spotkanie. -Choć nie powiem, takie odludne miejsce trochę skłaniało do przemyśleń, czy jak coś nie pójdzie po Twojej myśli, to nie masz łopaty w bagażniku, aby mnie zabić i zakopać-może był to dość odważny żart z jego strony, bo gdyby role się odwróciły i to on ją zaprosił na odludzie, to można było tak naprawdę podejrzewać, że to dla kobiety się źle skończy. Miał nadzieję, że tym durnym żartem nie strzeli sobie w kolano, bo poza tymi dwiema bombami, które na niego spadły, to Daisy była tą samą, fajną dziewczyną, którą wydawała się być na tinderze.

Daisy Wheeler
Właścicielka restauracji — BEACH RESTAURANT LORNE BAY
27 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Look for the girl with the broken smile
Ask her if she wants to stay awhile
And she will be loved

Gdy Wren opowiadał, że nie mógłby być niczyim kochankiem, to przypomniała jej się rozmowa ze Stasią i na jej twarzy wyskoczył szeroki banan. Jego reakcja na obrączkę była oznaką tego, co właśnie potwierdził. Podobało jej się to, co mówił. Świadczyło to o jego odpowiedzialności, wrażliwości, dojrzałości... i mogłaby tak wymieniać bez końca.

- Jak mieszkałam jeszcze w Lorne, to w liceum miałam chłopaka, który zdradzał mnie na prawo i lewo... Nie mogłabym tego zrobić komuś, nie mogłabym tak traktować drugiej osoby jak on mnie- miała wręcz alergię na zdrady. Ok, była w stanie zrozumieć, że ludzie mogli zwrócić uwagę na inną osobę, gdy byli w związku. W końcu serce nie sługa, prawda? Ale zanim się wtedy przeniesie taką relację na inny poziom, należy zakończyć tą poprzednią. Dla niej to nie podlegało dyskusji i słowa Wrena idealnie wpasowały się w jej przemyślenia i zasady.

- Oh oczywiście, że czekam! Nie powiedziałam tego na głos? Przecież to oczywiste!- zaczęła się śmiać, ale mówiła serio i miała nadzieję, że Rhodes to zrozumie. W końcu, która kobieta nie chciałaby, żeby jakiś mężczyzna zaprosił ją na przyrządzony samodzielnie przez niego obiad? I miała przeczucie, że na pewno wszystko by jej posmakowało co przyrządził.

Może dla Wrena to wydawało się mało realne, ale Daisy faktycznie miała w ostatnich latach niewiele czasu tylko dla siebie. Przez pierwsze miesiące po śmierci Jacka dochodziła do siebie i starała się spędzać z córką jak najwięcej czasu próbując jej zastąpić również ojca. To był ciężki dla niej okres, nie miała wtedy przy sobie rodziny, która by jej pomogła. Teraz natomiast ma na głowie restaurację i uczy się na nowo zarządzać odpowiednio swoim czasem. I coraz częściej zostawia Beth pod opieką opiekunki, jak na przykład teraz. Potrzebuje na nowo wejść w ten rytm, potrzebuje na to czasu. Nie miała jednak do niego pretensji o to zdanie. Nie żyje z nią na codzień, nie wie ile ma na głowie jako samotny rodzic i właściciel restauracji. Obie prace to jest etat 24/7.

- Słuchaj, możemy się na tydzień zamienić. Ogarniaj restaurację i dziecko jednocześnie, a jak dasz radę, to dostaniesz medal z ziemniaka- zażartowała oczywiście, bo przecież nie wyobrażała sobie takiej zamiany. Przynajmniej nie w najbliższym czasie. - Ale na deskę z przyjemnością pójdę, obiecuję się nie wywinąć- przyznała z entuzjazmem i spodobała jej się jego propozycja. Czy to oznaczało, że czeka ich kolejne spotkanie? Miała taką nadzieję, bo dobrze się czuła w jego towarzystwie. Mimo ciężkiego początku, to cały czas ją rozbawiał swoimi komentarzami.

- A już się tego nie obawiasz? Jesz jedzenie, które przyniosłam, a którego ja nie tknęłam ani razu. Skąd wiesz, czy nie jest zatrute?- spytała unosząc jedną brew do góry i przyglądając mu się tajemniczo. Czy już jej ufa?
Spędzili jeszcze trochę czasu rozmawiając, śmiejąc się non stop i podjadając przygotowane przez nią jedzenie. Dopiero gdy zrobiło się całkowicie ciemno, to zorientowała się, która godzina. Czas jej bardzo szybko zleciał. Było to przyjemne uczucie.

- Mam nadzieję, że nie żałujesz, że jednak przyjechałeś?- spytała składając razem z nim koc, na którym przesiedzieli kilka godzin. Może nie było to odpowiednie pytanie? Trochę wymuszało na nim jedną odpowiedź, bo pewnie głupio by mu było powiedzieć jej, że żałuje. Ona z kolei pożałowała swojego pytania i lekko się zarumieniła speszona. Miała nadzieję, że nie dostrzeże tego w blasku księżyca.


Wren Rhodes
ODPOWIEDZ