Prawnik — neelsen group cairns
31 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
No dobra, u Fitzgeraldów akurat było sporo osób, które mogły albo upuścić małą Blanię na głowę, albo spowodować podobny uraz. W końcu miała starsze rodzeństwo, prawda? A z braćmi pewnie za dzieciaka lała się jak durna, co również mogło spowodować, że jest jaka jest. A dokładnie mogło ot spowodować to, że Blanche nie dawała sobie kaszę dmuchać a to tak naprawdę nie było niczym złym. Ba, to się naprawdę chwaliło, choć nie zawsze. Zawsze można było przegiąć, trzeba było wiedzieć, kiedy powiedzieć powiedzieć potrzymaj mi piwo a kiedy daj, potrzymam ci piwo. Wren należał do osób, które częściej powiedzą tą drugą kwestię i cóż... Trzymałby Blanche to piwo.
Każdy, nawet najbardziej normalna, czy przeciętna osoba na świecie (Wren) mógłby znaleźć coś podobnego w SHeldonie, Raju czy Wollowitzu, skoro oni byli nad wyraz przerysowanymi postaciami. I tak, było to zrobione celowo, żeby móc się z tego naśmiewać, jak to w sitcomach. A on to totalnie rozumiał i propsował. Uważał, że gdyby twórcy nieco spasowali, to wszystko by zepsuli. W końcu nie każdy sitcom staje się klasyką.
-W twoim barze mam ci alkohol stawiać?-zapytał lekko rozbawiony, powstrzymując się od tego, aby popukać się w głowę z dezaprobatą na jej słowa. Jednak nie wykorzystywał rodziny Fitzgeraldów, pijąc tutaj za darmo za każdym razem jak siedział tutaj jedną z ich gromadki. Grzecznie płacił za siebie, za Blanche też mógł, nie była alkoholiczką, która spowodowałaby jakiś uszczerbek w jego wyciągu z karty, czy tam stanie konta, bo to określenie jakoś sensowniej brzmi.
Cóż, może Blanche tak jak większość facetów uważała, że drinki są zbyt babskie dla niej? Wren nie był tym typem mężczyzny, co mówiłby, że skoro sie już z Fitzgeraldówną zaprzyjaźnił, to nie traktuje jej jako kobiety, ale jako kumpla. Wiedział, że jest kobietą, ale nie była taką hm.... Lubiącą róż, brokat i inne świecidełka. Mogła uważać, że kolorowe drinki są nie dla niej. A Wren wciąż pamiętał tamtą rozmowę z Callie, kiedy się zaprzyjaźnili. Cóż, miał dobry czas, skoro w krótkim czasie poznał trzy świetne babki; Daisy, Callie i Blanche. I nawet dwie z nich właśnie tutaj, w Moonlight bar.
-Nic konkretnego. Po prostu czy mówiła Ci coś o mnie... ee... o sobie, czy coś-czy teraz zachowywał się jak niepewna licealistka, która była na randce z bratem swojej przyjaciółki i zżerała ją teraz ciekawość, co ten powiedział na jej temat? Być może. A jeszcze bardziej było prawdopodobne, że nie wiedział jak nawiązać do tego, że Wheeler miała dziecko. Córkę dokładnie. -No czy była sama... czy z dzieckiem-wydukał w końcu, biorąc łyk whisky, choć to nie było żadne jedzenie, czy inna krówka ciągutka, która na dobrych kilka chwil pozwoliłaby nie tłumaczyć tych słów, które właśnie wyszły z jego ust.

Blanche Fitzgerald
aktorka — Cairns Performance Art Centre
33 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Oczywiście, że lała się z braćmi jak debil ostatni. Skąd on myślał, że Blanche ma takie skille? Od braci się nauczyła, a co jest lepszą metodą niż poznawanie organoleptyczne? No właśnie. Może Wren też powinien trochę poćwiczyć, co by nie musiał za każdym razem trzymać Blanche piwa? Oczywiście nie na niej, ale mógłby się zapisać na jakieś sztuki walki czy coś. Mógłby przy okazji obronić Daisy przed jakimiś zbirami, a nie, Fitzgerald ma za niego wszystko robić. Nieładnie trochę.
Wren wcale nie był przeciętny, ok? Gdyby był, to już dawno by się z Blanche nie zadawał, bo by nie mógł dosięgnąć jej zajebistości. A tak prawie dosięgał, ale mu to nie przeszkadzało najwyraźniej, bo jeszcze od niej nie uciekał.
Blanche uwielbiała sitcomy. Znała te najbardziej kultowe od Kronik Seinfelda aż po Teorię wielkiego podrywu, jak i te mniej znane na przykład Technicy-magicy. Lubiła je oglądać, bo po pierwsze odcinki były krótkie, a po drugie bardzo ją to wszystko bawiło. No i byli bohaterowie, do których człowiek szybko się przywiązywał, a to chyba najbardziej ceniła sobie w serialach i dłuższych filmowych seriach. No bo co to za przyjemność oglądania bohaterów, których nie lubisz? W filmie to by jeszcze zdało egzamin, bo w większości więcej tych bohaterów już nie zobaczysz. Natomiast w serialach niekoniecznie.
Już otworzyła usta by gorąco zaprotestować, ale wtedy do niej dotarło, że faktycznie, była u siebie i trochę jednak głupio żeby to Wren jej stawiał. Szybko się jednak zreflektowała i zaraz znowu przybrała pewną siebie minę.
- A kto powiedział, że w moim barze? Mało to jest pubów w Lorne i Cairns? - Pytanie było oczywiście retorycznie, bo nie potrzebowała odpowiedzi Wrena by wiedzieć, że innych pubów poza Moonlight Bar jest sporo.
Był taki czas, kiedy Blanche nie trawiła kolorowych drinków i potrafiła parsknąć śmiechem, gdy ktoś jej takiego zaproponował. Zaczynała wtedy erę ciężkich alkoholi i gdyby ktoś jej wtedy powiedział, że mając trzydzieści dwa lata zagustuje w kolorowych drinkach, to by go śmiechem na miejscu z godności obdarła, tak bardzo była pewna swego. A że ostatecznie okazało się, że tylko krowa nie zmienia swoich poglądów, no to cóż. Tak wyszło.
- Rhodes, czy zachowasz się wreszcie jak mężczyzna i wykrztusisz to, co chcesz powiedzieć? - Wtrąciła jeszcze zanim Wren wyjąkał wreszcie o co chodzi. I chociaż jej słowa były ostre, to jednak patrzyła na przyjaciela z niepokojem, bo się zachowywał zupełnie jak nie on. Jakby się bał jej powiedzieć. A przecież nie musiał, bo doskonale wiedział, że nieważne co się stało, ona go nie zostawi samego z problemem. No a potem w końcu to powiedział.
- Hę? - Wyrwało jej się, kiedy gapiła się na Wrena jak ciele w malowane wrota, z równie durną miną na twarzy. Czy on właśnie powiedział dziecko?

Wren Rhodes
Prawnik — neelsen group cairns
31 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
No wiadomo, to są skille, które można zyskać tylko w trakcie młodości spędzonej z braćmi. Choć z siostrami podobno też można się lać. Jednak skomplikowana sytuacja rodzinna Wrena spowodowała, że choć ten teoretycznie posiadał rodzeństwo, tak naprawdę czuł się i wychowywał się jak jedynak. W związku z tym nie bił się z nikim, nie trenował też jakiś wielkich uszczypliwości i suchych żartów. Jaki z tego wniosek? Miał wrodzony talent. Bo, że talent miał, to było więcej niż pewne. Inaczej nie potrafiłby dotrzymać kroku Fitzgerald, a tak to on ją nawet przeganiał w pewnych momentach.
Tak, sit comy były znacznie lepsze niż filmy. I akcja się toczyła szybciej i wiele się działo. Nie to co w filmach, które z reguły nie były tak zabawne, a często w ogóle były bez sensu. Choć filmy akcji, no tam się sporo działo, ale znowu nie były one wcale zabawne. Pewnie, mógł obejrzeć i komedię, to nie był problem, ale sam z siebie takich dzieł raczej nie włączał. Dlaczego? Ano dlatego, że on to w ogóle rzadko telewizor używał. Jak na prawdziwego nerda (którym nie był ani trochę) przystało, grywał sobie w gierki na komputerze. I nie, nie były to simsy.
-Blanche, wiem że masz mnie za debila, ale bez przesady. Wiem, gdzie jesteśmy...spojrzał na nią z pełnym powątpiewaniem. No bo przecież było jasne, że są w Lorne Bay, w moonlight bar, gdzie spotykali się dość regularnie. Właściwie za każdym razem, jak nie spotykali się u siebie w mieszkaniach. -Aaaa, następnym razem-wyciągnął palce wskazujące, wycelował z nich w stronę swojej przyjaciółki i zrobił minę pod tytułem gotcha. No, oj tam oj tam, nie ogarnął, nie? Z resztą, chyba nikt normalny nie oczekiwał od nich bycia w pełni poważnymi, nawet w najbardziej wymagających tego sytuacjach, a co dopiero przy siedzeniu nad piwkiem.
Cóż, Wren jako pełnoprawny mężczyzna, też uznawał wódkę, whisky i piwo, bo kto to widział, aby podlotek lat 20 z trzeba włosami pod nosem pijał jakieś soczki z domieszką alkoholu. Ani to męskie, ani kopało. A on, zwłaszcza jako przyszły prawnik, musiał zachowywać klasę. Która na studiach była cóż, grą pozorów, nie bójmy się tego powiedzieć.
Właściwie to była prawda. Wren bał się jej tego powiedzieć, bo właściwie to wstydził się tego, co czuł w tym momencie. Wiedział, że Daisy ma córkę i wpakował się w ten związek z wiedzą. Miał prawo wtedy się tego obawiać, ale nie teraz. -No Daisy ma córkę-powiedział. No kurde, a co było w tym najgorsze? Że przy Daisy, ba przy samej Beth nie zachowywał się jakby to był problem, jakby mu to przeszkadzało, ale jak przychodziło co do czego i był sam na sam ze swoimi myślami, to jednak nie do końca potrafił to przetrawić.

Blanche Fitzgerald
aktorka — Cairns Performance Art Centre
33 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Oczywiście, że z siostrami też można było się bić, Blanche jak najbardziej to potwierdza, bo sama miała przecież Gwen. Candy też, ale małolaty nie będzie tłuc, już bez przesady. Zresztą, czy one z Gwen kiedykolwiek się biły? Urządzały debilne potyczki słowne, to na pewno, ale czy w trakcie nich dochodziło do rękoczynów? Blanche nie była pewna. Uważała że nie, a pewnie było zupełnie inaczej jak zawsze, kiedy coś jej się wydawało.
Dobrze, że na głos nie uzewnętrznił swoich refleksji, bo by Blanche ze śmiechu na miejscu umarła słysząc, że ją przegania a raczej wolał nie mieć na sumieniu życia swojej najlepszej przyjaciółki. Nikt nie przeganiał Blanche Fitzgerald w byciu debilem, nawet najgorszy debil na świecie. Była w tym mistrzem, chociaż może niekoniecznie powinna się tym chwalić. Bycie idiotą nie należało raczej do najlepszych osiągnięć.
No i tutaj diametralnie się nie zgadzali, bo dla Blanche kino było życiem, a sitcomy zwyczajną rozrywką, przy której dobrze się bawiła. Wiedziała jaki stosunek ma Wren, dlatego też nie zmuszała go do oglądania starych, czarno-białych filmów, które stanowiły istotę jej życia. Nawet miała wykupiony pakiet na stronie typu Netflix, która streamingowała tylko stare filmy. Pewnie podrzucała Wrenowi linki do tych, które uważała za najbardziej godne uwagi mężczyzny, aczkolwiek była przekonana o tym, że Rhodes nie robi żadnego użytku z tych linków. Co oczywiście nie przeszkadzało jej dalej go nimi uraczać. I kochała simsy, okej? Nudziły ją po pół godzinie gry, ale lubiła.
- Co? Ale… - już zaczęła protestować. Już przybrała swoją minę wszechwiedzącego, drwiącego mędrca. Już szykowała się, by pobłażającym tonem głosu wygłosić swoją tyradę, że chodziło jej o następne spotkanie, kiedy Wren chamsko odebrał jej tą możliwość, bo sam się zreflektował. Pewny siebie uśmieszek nie zszedł jednak z twarzy Blanche, bo to przecież stwarzało nowe, zupełnie inne możliwości.
- Brawo Sherlocku, nie było to takie trudne, nie? - poklepała przyjaciela po plecach z wielce zadowolonym z siebie uśmiechem. Wren chyba uwielbiał jej się podstawiać, a ona nie potrafiła się powstrzymać.
Nie potrafiła też powstrzymać swojej reakcji, kiedy jej zakomunikował, że Daisy ma dziecko i już po chwili szła po mopa na zaplecze, by wytrzeć z podłogi to, co właśnie wypluła z ust. Uniosła palec wskazujący, który miał mówić Wrenowi, żeby się na razie nie odzywał i dopiero jak wytarła kałużę na podłodze, odstawiła mopa na miejsce i usiadła na barowym krzesełku mogli poważnie porozmawiać.
- Nie wiedziałam, że jesteś taki szybki - wyrwało jej się, zupełnie bez pomyślunku i nawet parsknęła śmiechem, bo tak się sama rozśmieszyła swoim żartem, ale zaraz spoważniała kiedy spojrzała na twarz Wrena. Bo on wcale nie miał ochoty na żarty. Odchrząknęła, bo się zrobiło trochę niezręcznie i poprawiła na krześle, żeby to ukryć.
- Przepraszam, niechcący mi się wyrwało. Opowiadaj - poklepała Wrena krzepiąco po dłoni, a potem już oparła rękę na placie a na niej głowę i wbiła wzrok w przyjaciela. Była zwarta i gotowa na jego historię. Być może nawet udzieli mu kilku rad, a że będą durne i debilne to już nie jej wina.

Wren Rhodes
Prawnik — neelsen group cairns
31 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Oczywiście, że Wren nie przeganiał Blanche w byciu debilem, bo on debilem nie był, okej? Swojej przyjaciółki też tym mianem nie nazywał, a że nie zaprzeczał, więc... Potwierdzał? Nieważne. Jednak brunetka musiała mu przyznać, że nie był wcale taki zły w riposty, więc miał naturalny talent. Choćby to pewnie Blanche nie przejdzie przez usta. Wychowywała się w licznym rodzeństwie i cóż, nie bójmy się powiedzieć, na pewno były takie momenty, może nawet liczne, kiedy dziewczyna wolałaby pocałować ropuchę (nie mylić z żabą i potencjalnym księciem) niż przyznać, że ktoś inny ma rację. Nieważne. Rhodes nie należał do osób, którym trzeba było powtarzać miłe słówka, aby wierzył w siebie i miał wysokie poczucie własnej wartości.
Filmy na pewno były wartościowe, były klasyką i tak dalej, tego Wren nie planował negować, bo na bank wdałby się albo w długą i bezsensowną kłótnię, albo co gorsza, nudny wykład na temat wyższości czarnobiałego, najlepiej francuskojęzycznego filmu nad wszystkim, co tylko było na świecie, również pieczonych żeberek w sosie bbq. Czasem oglądał to, co mu podrzuciła, bo... cóż, Daisy lubiła filmy, więc łączył przyjemne z tym, co Blanche od niego oczekiwała. Niech już się tak nie piekli. Sitcomy jednak zdecydowanie bardziej pasowały do tego, co Wren lubił i co najchętniej oglądałby, jakby był zmęczony. Czasem musiał się odprężyć, tyle. Nie chciał wtedy myśleć i szukać okularów, w których czasem pracował, by czytać drobne napisy na telewizorze.
-Oczywiście, że nie, przecież tylko się z Ciebie nabijałem-przyznał, nie bojąc się tego przyznać. No dobra, na początku może nie zrozumiał, ale szybko się zreflektował. A nabijać się z Blanche lubił w każdym temacie, każdego dnia i tak dalej.
-A ty co, posikałaś się z wrażenia?-zapytał, co szczerze mówiąc, nie zauważył, co takiego się wydarzyło, że Blanche musiała AŻ mopa wyciągać z zaplecza. Swoją drogą, dobrze, że sama się zobligowała, a nie pokazała palcem, że ktoś z pracowników pubu miał się za to zabrać. Jakby brunetka popluła się, czy pośliniła, a nawet wylała drinka, to przecież chusteczka, czy dwie serwetki w zupełności by wystarczyły. A nie od razu mop!
-To nie jest moje dziecko, bystrzaku-przewrócił oczami. No, to akurat nie był najlepszy temat na żarty. Powiedział już, że chciał z nią porozmawiać na poważnie. W końcu przyjaciele byli nie tylko od tego, aby śmieszkować, czy doskonale ze sobą bawić. Przyjaciele powinni być też swoją podporą w gorszych chwilach również. Dlatego też chciał z tego przywileju skorzystać. A przynajmniej wziąć go na jazdę próbną, by sprawdzić, czy to w ogóle wchodzi w grę. -Daisy ma córkę... Chyba mogę powiedzieć, że z poprzedniego małżeństwa, jeśli mąż kopnął w kalendarz?-o tym ostatnim Blanche chyba już wiedziała, to nie było coś, co Wren ukrywał. A na pewno rozmawiali o tym, po pierwszym, a właściwie drugim spotkaniu z blondynką, kiedy wszystko sobie wyjaśniali i kiedy umawiali się na pierwszą randkę. To można było powiedzieć, ale to z dzieckiem było już bardziej skomplikowane.-I Daisy chce, żebyśmy się w końcu poznali. Wiesz, generalnie mi to nie przeszkadza, ale jednak.... nie wiem, nie mam doświadczenia z dziećmi-przyznał, nie bardzo wiedząc jak podejść do tej całej sytuacji.

Blanche Fitzgerald
aktorka — Cairns Performance Art Centre
33 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Oczywiście, że wcale nie był zły w riposty! Przegonić jej może w tym nie przegoni, ale zły nie był. Gdyby był, to by nie mógł jej tak pyskować, bo by po prostu nie umiał. A że Blanche nigdy tego na głos nie przyzna, to już zupełnie inna sprawa. Bo ona akurat wielu rzeczy nie chciała przyznawać, jeśli nie pasowały do jej narracji świata a fakt, że Wren wcale nie był taki zły w riposty był właśnie tym, który w tej narracji przeszkadzał. Musiał się pocieszyć tylko tym, że doceniała te jego riposty po cichu, w głowie. A przynajmniej mógłby się tym pocieszać, gdyby o tym wiedział. I to nawet nie chodziło o samo posiadanie rodzeństwa, chociaż owszem, miało to swój wpływ, ale głównie o to, że Blanche wyżej srała niż dupę miała i o. Tak wszystko wyglądało właśnie. I dobrze, że Wren miał wysokie poczucie własnej wartości, ale też nie za wysokie, bo inaczej w życiu by się z Blanche nie dogadali.
Ej, to że Blanche najbardziej lubiła czarnobiałe filmy ze Złotej Ery Hollywood nie oznaczało wcale, że nie doceniała też tych współczesnych, okej? Jeśli film był po prostu dobry, to nie miało znaczenia kiedy został wyprodukowany, na jakiej taśmie filmowej, w jakim języku ani nawet jaki był jego gatunek. Mogła uważać, że Casablanca to arcydzieło, jednak tak samo lubiła Legalną blondynkę, bo to był po prostu bardzo dobry film. I nie polecała im tylko samych klasyków albo kina niezależnego. Potrafiła polecić też coś z kina współczesnego, komercyjnego a to dlatego, że nie zamykała się na żaden absolutnie gatunek. Oglądała wszystko, to co dobre i to co złe. Wolała sama wyrobić sobie opinię, niż bazować na tym, co mówią inni. Potem mogła z czystym sumieniem i ze znajomością fabuły uczestniczyć w dyskusji o danym filmie.
- Jasne, jasne. Bujać to my ale nie nas - zaśmiała się i ponownie poklepała Wrena po plecach, tym razem w pobłażającym geście. Nie musiał przed nią udawać, przecież ona nie zrobi z tego użytku przy nikim poza samym Wrenem. Po pierwsze, nie naśmiewała się specjalnie ze swoich przyjaciół przy innych, by potem oni sami mogli to robić. Prędzej sprzedałaby komuś z pięści, gdyby jawnie wyśmiewał się z jej najlepszego przyjaciela.
- Nie, wyplułam drinka - odpowiedziała, nie czując potrzeby tłumaczenia, dlaczego akurat musiała użyć do tego mopa. Na podłodze o tej godzinie i tak już było brudno, a ona nie chciała, żeby akurat przy barze się kleiło. I nie musiała nikogo prosić o starcie podłogi. To był w jednej ósmej jej bar, a ona miała dwie sprawne ręce, więc nie widziała powodu.
- No tak - przytaknęła tylko kiedy zapytał o poprzednie małżeństwo, bo tak jej się wydawało, ale w sumie co ona tam o życiu wiedziała (bardzo dużo), a potem już słuchała co do niej mówił. I była w kropce, bo bardzo chciałaby pomóc Wrenowi, wykazać się i pokazać mu, że wcale nie musi żałować przyjaźni z nią. Problem polegał na tym, że po pierwsze nigdy nie była i prawdopodobnie nie będzie w jego sytuacji, więc nawet nie potrafiła sobie tego wyobrazić. A po drugie, słynęła z dawania najgorszych rad na świecie, o czym Wren pewnie zdążył się już przekonać.
- Wren… To jest bardzo poważna decyzja. Musisz zdawać sobie sprawę z tego, że jak już poznasz córkę Daisy, to to nie może być na chwilę. Ile ta dziewczynka ma lat? - Zapytała, bez sensu kompletnie, bo nawet gdyby Daisy była nastoletnią mamą, jej córka mogłaby mieć co najwyżej dziesięć lat. A dziesięcioletnie dziecko nadal mogłoby przywiązać się do Wrena dokładnie tak samo jak czteroletnie.

Wren Rhodes
Prawnik — neelsen group cairns
31 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Wren był bardzo dobry, choć najczęściej ćwiczył te takie albo zabawne, bo nie chciał być złośliwy dla Daisy, albo te bardzo głupie, żeby jej córka zrozumiała i się z nich zaśmiała, albo te nad wyraz wysublimowane, które mógł używać w trakcie spotkań z klientami czy wizyt na sali sądowej. Przekomarzanki z Blanche były czymś zupełnie innym, tam mógł być złośliwy czy coś. Jego wachlarz możliwości był bardzo szeroki niczym zróżnicowana dieta papug, które żywią się ziarnami, owocami a orzechami również nie pogardzą. No normalnie chłop i do tańca i do różańca, bo charakteryzował się różnorodnością w wielu aspektach. Co Blanche powinna wiedzieć, bo wydurniał się z nią często i robił rzeczy, które na pierwszy rzut oka nie pasowały do szanowanego pana prawnika.
-Nie pytam którędy, ale to tylko potwierdzenie moich słów, siusiumajtku-uśmiechnął się, choć pomimo że chwilę temu jeszcze pajacował, teraz nie do końca było mu do śmiechu. Nie, żeby cierpiał, czy jakoś mocno się użalał nad sobą, po prostu był poważny, bo sytuacja tego wymagała. Przynajmniej przy rozmowie. Bo prawda była taka, że przy Beth poważny nie był. Chciał, żeby dziewczynka go polubiła. A każde dziecko lubi pajaca na gumce, prawda? PRAWDA?!
-No właśnie wiem. Tylko co z tego, że ja mogę chcieć się na poważnie związać z Daisy, jak coś się może wydarzyć, że jednak się rozstaniemy. Chcąc nie chcąc-przyznał. Bo przecież, to nie tak, że jedyną opcją było to, że za miesiąc albo dwa Wren stwierdzi, że jednak znalazł sobie lepszy model i wymieni Daisy na jakaś inną sztunię. Może zdarzyć się wiele rzeczy, które spowodują, że Rhodes i Wheeler już nie będą ze sobą, że Beth zostanie nieświadomie zraniona. A bycie ze sobą tylko ze względu na dziecko, zwłaszcza cudze, to też nie była dobra opcja. -Cztery. I nie wiem, z czym to się wie, bo tak naprawdę ostatni raz miałem do czynienia z czterolatkami, gdy ja miałem cztery lata. Ale obawiam się, że świat od tamtej pory się nieco zmienił-uśmiechnął się durnie do Blanche. Ona na pewno miała młodsze rodzeństwo (starsze wiedział, że miała, ale nie kojarzył, żeby chwaliła się tym, że jest najmłodsza z rodu), więc pewnie wiedziała więcej. Na przykład czy takie dziecko mówi już pełnymi zdaniami, czy też może dalej trzeba jej machać grzechotką! No, ale nieważne.
Blanche nie miała za wiele do powiedzenia w tym temacie, ale przynajmniej poklepała go po ramieniu. A potem Wren jej zaproponował, by nalała sobie następnego drinka, skoro poprzedniego wylała.

Blanche Fitzgerald

/zt x2
ODPOWIEDZ