Właścicielka restauracji — BEACH RESTAURANT LORNE BAY
27 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Look for the girl with the broken smile
Ask her if she wants to stay awhile
And she will be loved

Kiedy kobieta będzie wiedzieć, że to ten jedyny? Że to ten mężczyzna, któremu chce powierzyć swoje serce i duszę? U boku którego chce kroczyć przez nieznane? Z którym chce się zestarzeć? Z którym chce dzielić śmiech i łzy?
Ostatnie tygodnie były dla Daisy niczym powrót do lat nastoletnich. Gdy próbowała znaleźć czas dla chłopaka między zajęciami, a przyjaciółmi. Gdy czuła ten dreszczyk ekscytacji, bo jeszcze poznawali się z Wrenem i tak wiele o sobie nie wiedzieli, a jednocześnie tak bardzo pragnęli się poznać. Chciała zarówno cały czas z nim rozmawiać, dowiedzieć się jak najwięcej o jego życiu, światopoglądzie, dyskutować czy po prosto wiedzieć, jak najszybciej go rozśmieszyć i co zrobić, gdy jest zły. Ale chciała również móc cały czas go dotykać, czuć go na swojej skórze, ciepło bijące z jego ciała tuż obok niej. Pragnęła być blisko niego. Czy to oznacza, że była zakochana?
Całkiem możliwe, ale nie była chyba jeszcze gotowa tego nazywać. Starała się nie określać w żaden sposób ich relacji. Nawet nie rozmawiali, czy są na wyłączność i kim w ogóle dla siebie są. Ale wszystko między nimi wychodziło tak naturalnie, że nie czuła już potrzeby rozmawiania o tym. Rhodes zachowywał się w taki sposób, że nie miała obaw co do jego intencji. Dawał jej poczucie bezpieczeństwa na tyle, że pewnych tematów nie musieli poruszać.

Jednak w końcu nadszedł dzień, kiedy uznali, że Wren powinien poznać Beth. To też był jeden z sygnałów, że prawnik chyba bierze to na poważnie, skoro się przed tym teraz nie opierał rękoma i nogami, prawda? Postanowili, że nawet pójdą razem na zbieranie cukierków w Halloween. Spotkanie na otwartej przestrzeni, gdzie będzie wiele osób wydawało się bardziej komfortowe i naturalne, aniżeli Rhodes miałby przyjść do ich domu i usiąść na kanapie naprzeciw Beth niczym na spotkaniu z teściem. Oczywiście Daisy wiedziała, że tylko ona z córką będą przebrane, bo przecież latanie w rajtuzach było niemęskie. Jednak mimo wszystko cieszyła się i tak, że przyjdzie, a ich relacja dzięki temu przejdzie na kolejny etap.
Więc gdy odczytała wiadomość, że zatrzymali go w sądzie i niewiadomo kiedy w ogóle przyjdzie, ale raczej bardzo późno, momentalnie ogarnął ją smutek. Jasne, przez ułamek sekundy miała żal, że ma taką pracę, a nie inną, ale zaraz się opamiętała. Takie było przecież życie, a niektóre zawody były bardziej angażujące niż inne. Szanowała go i podziwiała i nie mogła mieć do niego pretensji, że coś mu wypadło. Przecież nie zrobił tego specjalnie, bo stchórzył, prawda? A może jednak? To było kolejne ziarenko niepewności, które postanowiła zdusić jak najszybciej. Miała czteroletnią córkę, z którą musiały iść się przejść po domach w ramach zabawy cukierek albo psikus. Tak jak mu opowiadała w smsach, przebrała się za Wilmę, a Beth za Pebbles z Flinstonów i ruszyły na przedmieścia. Tłum dzieciaków latał po ulicy, rodzice wymieniali uprzejmości i rozmawiali o swoich pociechach. Daisy co rusz zerkała na Beth biegającą razem z innym dziećmi, gdy nagle kątem oka dostrzegła coś pomarańczowego. Spojrzała przed siebie wyostrzając wzrok i wtedy go dostrzegła. FREDA FLINSTONA. A raczej Wrena kroczącego z wielkim uśmiechem w jej kierunku przebranego za Freda. Momentalnie i na jej twarzy zagościł tak szeroki uśmiech, że nie sądziła, że jeszcze ktoś taki.w niej wywoła. Gdy podszedł chciała coś powiedzieć, cokolwiek, ale nie dość że głos ugrzązł w jej gardle, to ktoś ją właśnie ubiegł.

- Fred! Fred! Fred!- mała rączka Beth właśnie ciągnęła za pomarańczowy materiał UROCZEJ sukienki Wrena. - Zobacz ile mam cukielków. Tak dużo już nazbielałam!- i jak gdyby nigdy nic pokazała mu swój koszyczek wypełniony już pokaźną ilością słodyczy. Daisy wpatrywała się w nich jak zahipnotyzowana, wciąż nie będąc w stanie wydusić z siebie ani słowa. Jej organizm pracował na przyśpieszonych obrotach, aby nadążyć za oszalałym sercem, które wyrywało się do Wrena. Jej Wrena.


Wren Rhodes

Podgląd do uroczego obrazka rodzinki Rhodes Wheeler
Prawnik — neelsen group cairns
31 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
#23

Wren totalnie czuł się jak w liceum, jednocześnie czując się zupełnie inaczej, kiedy tak w każdej wolnej chwili sprawdzał telefon, pisał smsy na dzień dobry, czy jak coś zobaczył, usłyszał, czy coś takiego. Wiedział, że nie zawsze mogą rozmawiać, na całe szczęście jego Daisy nie miała nic przeciwko linkom, obrazkom czy właśnie wiadomościom. Totalnie to było jej plusem, bo może nie miał nigdy jakiś wielkich list oczekiwań względem potencjalnej kobiety, tak coś takiego zdecydowanie by się na niej znalazło. Spotykali się, gdy tylko mogli, choćby na pół godziny, więc oczywistym było, że trochę zaniedbał pracę, siedział po nocach, by ogarnąć to, co potrzebował przygotować do sądu, czy na spotkania z klientami. Dlatego też, jego wymówka, że musi zostać trochę dłużej w Cairns, w sądzie, była jak najbardziej wiarygodna. A on wcale nie był w sądzie, bo to skończył około 16 i nawet zdążył wpaść do biura.
Prawdą było jednak to, że nie zamierzał latać w rajtuzach. Nie wszystkie przebrania jednak tego wymagały. W takie normalne, np za gracza rugby mógł się przebrać, ale to nie pasowałoby nijak do strojów Beth i Daisy. Pewnie, stroje grupowe miały sens, wiedział, że w koszuli wyglądałby dziwnie przy Wilmie z kością przypiętą do kucyka. No właśnie, więc koniec końców jedynym rozsądnym rozwiązaniem było przebranie się za Freda. Albo za Dino, przenośny kubeł na śmieci. No, ale Wren wpadł na to na tyle późno, że ogarnięcie pomarańczowej sukienki wcale nie było łatwe. No i przebranie się też było pewnym zadaniem. Musiał pojechać do Opal do swojego mieszkania, przebrać się, po czym dojechać do Fluorite, znaleźć miejsce do parkowania i potem znaleźć swoją ... żonę i córkę (W końcu Wilma i Pebbles to były żona i córka Freda, nie?) w tłumie. Okazało się, że nie było to wcale takie trudne, bo Flinstonów i Rubble'ów wcale nie było tak dużo.
-Cześć Pebbles-uśmiechnął się, totalnie zaskoczony tym, jak dziewczynka z miejsca przyjęła, że jest ich Fredem, czy ma cokolwiek z nim wspólnego. No chyba, że Daisy pokazywała córce zdjęcie pana, z którym się spotkają tego wieczora! Na twarzy nie miał żadnego przebrania, tylko wdzianko, maczugę i japonki, bo jednak na bosaka łazić po ulicy nie zamierzał. -Woow, widzę swoje ulubione w koszyczku, a Ty które lubisz?-zapytał jak gdyby nigdy nic, kucając przy dziewczynce. Rzucił tylko szybko spojrzenie na Daisy, po czym skupił jednak swoją uwagę na dziewczynce. Był trochę niepewny w tym co robi, bo nie miał doświadczenia z dziećmi, ale na razie się nie zrażał. -Zdarzyło Ci się, że ktoś wolał psikusa od podarowania Ci cukierka?-zapytał jeszcze, zanim podniósł się i objął jej mamę w pasie, by dać jej buziaka na powitanie. No, to, że tego się nie spodziewało, chyba tylko sprawiało, że jego niespodzianka była lepsza, prawda?
Właścicielka restauracji — BEACH RESTAURANT LORNE BAY
27 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Look for the girl with the broken smile
Ask her if she wants to stay awhile
And she will be loved

Daisy bardzo lubiła dostawać od niego wiadomości! Szczególnie te na dzień dobry, chociaż to ona pierwsza wstawała i zanim on napisał, to już dawno była po śniadaniu. A że jeszcze u niej nie nocował ani ona u niego, to nie miał okazji się przekonać, że Daisy czasami to wstaje wręcz ze wschodem słońca. Jednak miło było czytać jak jej życzy miłego dnia, a potem zasypuje ją śmiesznymi filmikami sprawiając, że codziennie chodzi roześmiana. W sumie to uśmiechała się już na widok samego powiadomienia nadchodzącej wiadomości od od niego. Dlatego łapała każdą wspólną chwilą, nawet 30 minutowy wspólny lunch był na wagę złota. Najchętniej chciałaby spędzać z nim jak najwięcej czasu, byli totalnie na etapie tego pierwszego zauroczenia albo nawet i miesiąca miodowego. Niestety było też coś takiego jak obowiązki, które ich ograniczaly.

Tak jak miały ograniczyć ich dzisiaj. Mimo, że Daisy było przykro, że Wren do nich nie dołączy, to rozumiała go. I tak jej poświęcał ostatnio dosyć dużo czasu, nie mogła być przecież w centrum wszystkiego, prawda? Dlatego nie spodziewała się zobaczyć go dzisiaj. A już na pewno nie przebranego, bo przecież pisał jej, że za tym nie przepada. Natomiast Wren ją zaskoczył. I to bardzo! Przyjechał z małym opóźnieniem i nie dość, że się przebrał, to jeszcze dopasował się do ich stroju. Mimo, że go nawet o to nie prosiła ani tego nie sugerowała! Nic dziwnego, że aż jej słów zabrakło. Stała tak wpatrując się w córkę i swojego chłopaka, zauroczona tym widokiem. Dopiero jego pocałunek ją trochę otrzeźwił, jakby była jakąś Śpiącą Królewną.

- Ja liubię te i te, i te...- powiedziała Beth wskazując palcem na każde pokolei. W tej kwestii nie była wybrednym dzieckiem. Lubiła każde te, które mama pozwoliła akurat zjeść. I nie widziała żadnego zdjęcia Wrena, ale był jedynym Fredem, którego dzisiaj zobaczyła, więc z miejsca uznała, że jest z nimi.- Nie, wsiscy dają cukielki. Jedna pani pozwolila nam wziąć tak duzio!- powiedziała podekscytowana rozkładając szeroko ręce. Ewidentnie nie przejmowała się tym, że widziała Wrena pierwszy raz na oczy. Daisy była przyzwyczajona do tego, Beth otwartość do ludzi odziedziczyła po tacie.
Przysłuchiwała się tej wymianie zdań kompletnie w nią nie ingerując. Niech budują sami relację między sobą! Jedynie delikatnie głaskała Wrena cały czas po plecach, a uśmiech nie znikał jej z twarzy.

- Chodź Fled, musimy jeście pójść do miliona domów po cukielki- i w tym momencie Wren został stracony, bo Beth podeszła do niego i łapiąc go za rękę pociągnęła, aby poszedł z nią. Daisy tylko się roześmiała i wzruszyła ramionami, bo to było dla niej tak urocze, że nie miała serca zwrócić teraz uwagi córce, że powinna najpierw go zapytać czy chce iść z nimi. Ani że nie powinna mówić do niego Fred.... Ale chyba póki co jej odpowiedzialne matczyne serce było bardziej przepełnione miłością do tej dwójki, dla której to było bardzo ważne spotkanie. - Dziękuję- szepnęła jeszcze, gdy ruszyli i udało jej się pocałować go w policzek. Te podziękowania były naprawdę z głębi serca!


Wren Rhodes
Prawnik — neelsen group cairns
31 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Wren nie wstawał zbyt późno, bo musiał się ogarnąć, z reguły znaleźć czysty krawat, a także dojechać do Cairns, co nie było wcale takie szybkie w trakcie porannego szczytu. Jednak zawsze jak wstawał, słońce było już wysoko na horyzoncie, więc można było bez zawahania założyć, że Daisy wstawała pierwsza, by ogarnać jeszcze dziecko i zrobić kanapki w kształcie misia. Zapewne, gdyby Rhodes mieszkał z nimi, to dostawałby resztki z tych kanapek. Cóż, na razie musiał się sam karmić, co często kończyło się pitstopem w Starbucie, aby kupić bajgla z jajkiem i bekonem, bo nie miał czasu gotować, czy bawić się w owsianki przed wyjściem z pracy. Jednak pierwszy pisał, często pisał! Co podobno nie jest podobne do mężczyzn, ale on miał to w dupie. Zasada trzech dni w dzisiejszym czasie absolutnie już nie obowiązywała. Po takim czasie można zostać oskarżonym o ghosting!
Według tego, co Wren powiedział przez telefon, miał zamiar dołączyć, lecz później! Może ominąłby zbieranie cukierków, lecz może dałby radę jeszcze poznać Beth, zanim ta poszła spać. A jeśli nie, to spędziłby wieczór z Daisy. Totalnie nie wiedział, ile mu zejdzie, choć w przypadku problemów ze znalezieniem wdzianka z tygrysa, mógłby się poddać i przyjść ubrany po cywilnemu, byle tylko poznać dziewczynkę? Może było to rozsądne, ale na szczęście nie musiał podejmować takich decyzji!
-Pokazałaś chyba wszystkie cukierki, spryciulo-uśmiechnął się do niej. Cóż, był prawnikiem, zadał jasne pytanie, oczekiwał konkretnej odpowiedzi o jednym typie cukierków. Beth jednak zdecydowanie nie była wyćwiczona w sztuce przesłuchań, co absolutnie nie było niczym dziwnym, w końcu była tylko dzieckiem!-A nie wolałabyś komuś zrobić psikusa? Widze w Twoich oczach, że jesteś małym diablątkiem...-zaśmiał się, trochę ją podpuszczając. Oczywiście, że trochę o dziecku słyszał od Daisy, to mógł się wypowiadać. A przecież nie miał absolutnie nic złego na myśli.
-Do miliona? Nie zmieści Ci się milion cukiereczków ani w koszyku, ani w brzuszku!-zauważył, choć podał jej rękę, aby poprowadziła go w stronę tego miliona domów po miliard cukierków. -Wybacz Daisy, ale chyba z nami koniec-zaśmiał się, odwracając się w stronę tej wyższej blondynki, a miał na mysli tylko to, że Beth go porwała i zaanektowała w całości, a on nie miał nic do powiedzenia w tym temacie. Kto wie, czy mała Wheelerówna jeszcze pozwoli Wrenowi choć porozmawiać z jej mamą!

Daisy Wheeler
Właścicielka restauracji — BEACH RESTAURANT LORNE BAY
27 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Look for the girl with the broken smile
Ask her if she wants to stay awhile
And she will be loved

Oczywiście, że Daisy robi kanapki w misie! Resztki sama dojada, ale gdy Wren zamieszka z nimi albo początkowo będzie chociażby tylko na śniadaniach, to pewnie on będzie mieć ten zaszczyt. Przynajmniej nie będzie musiał robić pistopu, zaoszczędzi czas i pieniądze- same korzyści z takiego rozwiązania. A poza tym Wheeler przygotowuje również zestaw świeżych owoców ułożonych w uśmiechniętą buźkę na dobry początek dnia. Takie śniadania wymagają trochę przygotowań, więc dlatego Daisy musi wstawać dosyć wcześniej, ale za szczególnie na to nie narzeka.
Tak jak nie narzeka na wiadomości od Wrena. Czy pisze za dużo, za często? W ogóle tego nie zauważyła. Cieszyła się na każdą wiadomość i już dawno zapomniała o zasadzie trzech dni. W ogóle przestała jakoś bardzo rozważać jak się zachować czy co powiedzieć w jego towarzystwie. Czuła się przy nim tak bardzo komfortowo i spokojnie, tak jakby znali się od dawna, że po prostu płynęła z tym uczuciem.

- Wciale nie! Tych nie lubię, moziesz je zabrać, ploszę- odpowiedziała mu Beth wciskając mu cukierek z orzechami, których nie lubiła, więc niekoniecznie pokazała wszystkie. W dodatku co to za przesłuchanie czteroletniego dziecka. Przyjdzie jeszcze pora, gdy ona się obudzi w środku nocy, przyjdzie do sypialni mamy, a tam Fred! Wtedy to się zacznie przesłuchanie, ale zamienią się rolami.- Mama mówi, że jestem za mała na psikusy- powiedziała ze smutną minką, bo oczywiście chciała zrobić jakiegoś psikusa i gdy zapytała się mamy, co mogłaby zrobić to dostała właśnie taką odpowiedź. Może Wren jej pomoże? Pewnie dlatego go pociągnęła za sobą.

Zanim prawnik oddalił się z małą blondyneczką, Daisy zdążyła się jeszcze nachylić do jego ucha i powiedzieć tak cicho, aby córka nie usłyszała jej nikczemnego planu.

- Oh myślę, że jakoś damy radę się Tobą podzielić. Przekupię ją dodatkową godziną oglądania bajek- trzeba sobie w końcu jakoś radzić! Ale póki co podziwiała z oddali jak jej córka z pełną ufnością zmierza za rękę z Wrenem ku kolejnemu domu. Ten obrazek wprost rozgrzewał jej serce. Nie mogłaby sobie tego lepiej wymarzyć- Beth ewidentnie z miejsca pokochała Wrena, który według niej miał świetne podejście do dzieci. Obserwując ich razem, czuła już pełen spokój, jakby właśnie wszystkie elementy układanki trafiły na swoje miejsce.

- To twoje. Jesteś moim paltnelem biznesiowym- powiedziała Beth do Wrena wciskając mu do ręki całą garść cukierków, którą właśnie dostała od gospodarzy domu. To był jej sposób na okazanie mu sympatii, gdyby się jeszcze nie zorientował, że młoda Wheelerówna jest nim zauroczona. Pociągnęła go jeszcze do kolejnego domu, aż trafiła na grupę dzieci ze swojego przedszkola, więc podbiegła się z nimi przywitać. Wtedy Daisy wykorzystała ten moment, aby podejść do Rhodesa. Dotychczas trzymała się z boku, pozwalając im zapoznać się ze sobą bez jej ingerencji. Objęła go w pasie i pocałowała w policzek, a następnie zerknęła na córkę, aby cały czas mieć na nią oko.

- Poszło dosyć szybko i bezboleśnie- nie wiedziała jak Wren, ale ona sie trochę stresowała jak jej córka zareaguje i czy zacznie zadawać od razu wiele pytań. Oczywiście rozmowa jeszcze ich czekała, ale pierwsze koty za płoty. - I nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, ale skradłeś jej serce- dodała rzucając mu spojrzenie, a na jej twarzy wciąż gościł szeroki uśmiech.



Wren Rhodes
Prawnik — neelsen group cairns
31 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Halo, może chociaż na początku związku dostałby własne śniadanie, pełną kanapkę i kubek kawy? To nie jest prośba o naleśniki z borówkami, czy tosta z awokado z jajkiem w koszulce, czy boczek z syropem klonowym! On chciał po prostu swoją kanapkę... Własną. Całą i z tym, co sam najbardziej lubił. Może to był ten powod, dlaczego mężczyźni nie wiążą się z kobietami z dziećmi? Coś w tym mogło być, niewątpliwie. Oni faktycznie czuli się i zachowywali się, jakby znali się od lat i byli w związku długi czas, ale jednak warto było pamiętać, że dopiero tą noc mieli spędzić wspólnie po raz pierwszy. Gdy już poznają się z Beth, to nie będzie to aż tak problematyczne. I może być początkiem ich prawdziwego związku, wspólnego życia i budowania przyszłości. Jednak na chybotliwych fundamentach najwyraźniej!
-Deal-powiedział, sięgając do jej koszyczka po cukierki z orzechami. On je uwielbiał. Może to była kwestia tego, że był stary, a dzieci wolą smaki bardziej.... sztuczne, czy owocowe. No ale nieważne, poczęstował się cukierkiem i nawet jednego zjadł, bo przecież nie mógł sobie tego odmówić, a akurat jego mama nie pilnowała, aby nie najadł się cukru przed snem. Hehe, ma farta, nie to co Beth. -Nawet na takiego małego? E, nie zna się-puścił jej oczko. Cóż, wiadomo było już, że Wren nie do końca jest dorosły i często się wygłupiał, więc lepszego partnera w przestępstwie mała nie mogła sobie wymarzyć. Może to był sposób, aby go zaakceptowała i dopuściła do swojej małej rodziny? Nie było to przekupstwo, ale ewidentnie na dziewczynce została przeprowadzona intryga.
-Godziną?-zapytał przerażony, a przynajmniej takiego udawał. -Skarbie, mnie to raczej pięć minut wystarczy i to spokojnie...-Cóż, do łóżka też jeszcze nie poszli, może blondynka miała jakieś wielkie, wydumane oczekiwania po tym, jakiego miała męża, może on dawał radę przez godzinę? Nie no, to tylko żarty. Więc tylko się uśmiechnął i wrócił uwagą do swojej nowej ulubienicy, prowadząc się właśnie w stronę dużego domu, gdzie na pewno straszyło! On sam chyba widział staruszkę za firanką najwyższego okna.. -Ty, mała, a po kim ty jesteś taka mądra?-zapytał tym razem ze stuprocentowo prawdziwym zaskoczeniem, czy wręcz konsternacją. Skąd czterolatka mogłaby znać takie określenia, a dodatkowo je rozumieć? Choć nie myliła się, był jej paltnelem, bo jako Fred robił wrażenie na wszystkich. Niektórzy ojcowie się tak nie postarali i w bluzie dresowej łazili znudzeni za swoimi dzieciakami.
-A wiesz, kto będzie dziś wieczorem obiektem rozmów wszystkich rodziców z grupy?-zapytał, kładąc rękę na ramieniu swojej ukochanej, ciesząc się, że z nią też może spędzić trochę czasu. W końcu tak naprawdę to dla niej się tutaj pojawił. A co do ploteczek, to na pewno wszyscy rodzice z grupy przedszkolnej Beth będą słyszeli, że Daisy prowadziła się tutaj z jakimś mężczyzną. I on ją chyba lubił, skoro dla niej się przebrał! -Oj wierz mi, zdaje sobie z tego sprawę. Nie była trudna do przekonania, zupełnie jak jej mama-zaśmiał się. No okej, może odmawiała mu spotkania i to nie raz, ale jak już się spotkali, to nigdy nie musiała być jakoś specjalnie przekonywana, nie zgrywała niedostępnej i niechętnej.

Daisy Wheeler
Właścicielka restauracji — BEACH RESTAURANT LORNE BAY
27 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Look for the girl with the broken smile
Ask her if she wants to stay awhile
And she will be loved

Nie no, kawy mu nie pożałuje. Dostanie własną, Beth kawy nie pije. A w dodatku dostanie swoją kanapkę, nikt mu z talerza nie będzie tych resztek podbierał. Ale niech już będzie, że chociaż na pierwsze wspólne śniadanie Daisy wygoogluje jak zrobić nieszczęsne jajka w koszulkach o których już opowiadał. To co, że to ona go cały czas karmiła. Najwyraźniej było mu za mało cały czas.
I to były porządne fundamenty! To co, że jeszcze nie przypieczętowali związku. Daisy trochę żartowała ze Stasią na ten temat, ale prawda była taka, że po takim czasie przerwy trochę się bała powrotu w rejony łóżkowe i seksualne. A i przede wszystkim zależało jej na zbudowaniu relacji z Wrenem, nie tylko tej fizycznej. Pomijając kwestię wieku, miała przede wszystkim dziecko, które odgrywa kluczową rolę w jej życiu. Jeżeli jakikolwiek mężczyzna się miał pojawić w jej życiu, to każdy jej ruch musiał być dokładnie przemyślany.

Beth mu dała tylko jednego cukierka, a ten już zabrał dziecku całą resztę. Chociaż moze to i dobrze, im on więcej zje, tym mała Wheelerówna pochłonie mniej. Daisy będzie z tego zadowolona! I nawet puściła mimo uszu ich rozmowę na temat psikusów. Dzisiaj całkowicie oddała kontrolę Wrenowi. Było trochę tak jakby to on się zajmował samodzielnie dzieckiem, a ona obserwowała ich z oddali bez możliwości wtrącenia się. Bardzo ważne było dla niej, aby córka zaakceptowała jej wybranka, nawet kosztem tego, że będą razem robić drobne psikusy. To było warte tego, aby oboje złapali wspólny język i się polubili. Dlatego Daisy teraz przymykała na wszystko oko. Najwyżej jak Beth zacznie robić psikusy w przedszkolu, to będzie wysyłać Wrena na dywanik do przedszkola!

Daisy słysząc o pięciu minutach w pierwszym momencie stanęła jak wryta, bo jak to tak... Serio dłużej nie da rady? Muszą zainwestować już teraz w niebieskie pigułki? Przecież 30 lat to nie emeryt! Może i kolana chrzęszczą, ale bez przesady. Zaraz jednak razem z nim zaczęła się śmiać i pokręciła z niedowierzeniem głową. Uwielbiała jego otwartość, dystans i żarty. Brakowało jej takiej relacji.

- W takim razie razie 55 minut zajmiesz się najpierw mną, potem pięć minut poświęcimy Tobie- mruknęła jeszcze zanim zniknął ze swoją ulubienicą. I gdyby to Daisy usłyszała, to jej serce zmiekłoby już całkowicie.

- Mama mówi, że po tacie- oczywiście Beth była za mała, żeby zapamiętać takie słowa z ust ojca, który zginął, gdy była mała. Wyrażenie partner biznesowy podsłuchała kiedyś u mamy, która również zawsze dużo jej opowiadała o tacie. Pokazywała jego zdjęcia z różnych okresów w życiu i przytaczała historie. Nie chciała, żeby pamięć o nim zniknęła wraz z jego odejściem. Tylko tyle mogła dla niej zrobić.
Ale Wren stawał się równie istotny w życiu Beth. Przebrał się za jej ulubioną postać z bajki! Pozostałe dzieciaki jej zazdrościły, że chodzi za rękę z Fredem, kiedy ich ojcowie znudzeni w dresie chodzili za nimi z miną jakby tu byli za karę. Rhodes już na pierwszym spotkaniu zdobył sto punktów do zajebistości. I teraz gdy Beth rozmawiała z koleżankami i kolegami z przedszkola o przebraniach, Daisy i Wren mieli chwilę tylko dla siebie.

- Niezbyt mnie to interesuje, niech zazdroszczą. Oczywiście tych zajebistych przebrań- mruknęła jeszcze w jego usta zanim go pocałowała, chociaż po kolejnych słowach zarobił kuksańca w ramię. - Ej, jak coś to nie jestem łatwa- jęknęła cicho, żeby nikt ich nie słyszał i mimo, że trochę się z niej nabijał, to i tak uśmiech nie schodził z jej twarzy. W dodatku zdawała sobie sprawę, że przy nim kompletnie traciła głowę i może się wydawać na bardzo dostępną. Niech tak będzie! Jest tego wart!


Wren Rhodes
Prawnik — neelsen group cairns
31 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
No tak, skoro Beth kawy nie pije, to może dostać własną. Daisy jest naprawdę łaskawą, kobietą, aż chce się z nią mieszkać i jeść śniadania. No łaska z niej bije na odległość. Pewnie skończyłoby to się tym, że tak czy siak zajeżdżałby do kawiarni, by dojeść po tym, jak mało dostał po Beth. Chyba, że Daisy by przygotowała jej jakaś kanapkę, której ona nie lubi i wszystko by skapnęło prawnikowi... Ciężki jest los nowego partnera matki, eh.
Jeśli nie spieszyło się im do łóżka, to mogło świadczyć o dwóch rzeczach, całkowicie sobie przeciwnych. Albo coś z jednym, albo z drugim było nie tak, że seks nie był aż tak priorytetowym, co nie było prawdą, a nawet jeśli, to nie musiało być końcem świata. Albo lubili spędzać czas w swoim towarzystwie na tyle, że woleli robić coś ciekawego, rozmawiać, spędzać wspólnie czas - co na pewno doskonale świadczyło o ich związku. Wren się tym specjalnie nie przejmował, choć też nie zamierzał żyć w celibacie! Nie da się ukryć, że skoro miał przenocować u Wheelerów, to brał coś takiego pod uwagę. Czy słusznie, czy niesłusznie, to się dopiero okaże!
Wcale nie zabrał wszystkich! Pewnie Beth i tak by mu nie dała za często sięgać do koszyczka, bo nie wyglądała na taką dziewczynkę, która da sobie w kaszę dmuchać, czy kraść cukierki. No chyba, że Wren naprawdę miał specjalne miejsce w jej małym serduszku i on akurat mógł to robić, a zostało mu to tak czy siak wybaczone. Najlepsze było to, że mężczyzna wcale nie czuł się oceniany, czy nawet obserwowany! Mogła Daisy uważać się za żywą nanny cam ukrytą w oczku misia, aby rodzice mogli podglądać swoją pociechę, ale wcale tak nie było. I trochę Wren nie miał wyboru, Pebbles totalnie go pochłonęła i zaangażowała całą swoją osobą, że gość nie miał wyboru, ani chwili na zastanowienie.
Pewnie, akceptacja dziecka, czy partnera była ważna, ale w tym momencie chyba nie trzeba było się o co martwić. Skoro pierwsze spotkanie poszło tak dobrze, to z następnymi też nie powinno być źle... Zwłaszcza jeśli zaczną razem robić psikusy, czy znajdą inne hobby, to już w ogóle będzie sytuacja idealna! Oby to jednak nie było przebieranie się za księżniczki... Skoro jednak przedszkolaczek zażyczył sobie na halloween być dziewczynką z epoki kamienia łupanego, to może wcale nie bawi ją ubieranie brokatowych sukienek i plastikowe szpilki?
30 lat to nie emeryt, ale można zyskać niesamowite poczucie humoru w ciągu tak długiego życia! Nie, nie potrzebował już viagry, nie potrzebował jej wcale! Na pewno jednak zejdzie mu dłużej niż pięć minut, choć o pięciu godzinach raczej nie ma co marzyć... To chyba biologicznie nie było możliwe?
-Nie znałem Twojego taty, ale Twoja mama też jest całkiem mądrą kobietą-powiedział, dość nieświadomie zapewne poruszając tkliwy temat jej ojca. Wiadomo, że nie można o nim zapominać, że trzeba pielęgnować wspomnienia o nim. Jednak jeśli nowy partner matki mówi coś o jej poprzednim, mogło być niezręcznie. Nawet jeśli prawnik nie miał niczego złego na myśli.
-Miło słyszeć, że masz mnie tylko za zajebiste przebranie. Jestem oceniany jak sztuka mięsa...-westchnął, oczywiście, że żartując! Choć też miał dość wysokie mniemanie o sobie, więc mógł powiedzieć, że jest wiele rzeczy, których znudzone matki przedszkolaków mogą Daisy zazdrościć! -Nie powiedziałem, że jesteś łatwa! -zaznaczył. Nawet specjalnie użył słów "nie trudna"! Wiedział, że słowo "łatwy" jest ogólnie odbierane za negatywne, a on nie pozwoliłby nikomu, a już na pewno sobie, obrażać blondynki. Musiał przecież stawać w obronie swojej ukochanej i jej córki! Bo jak nie on, to kto to będzie robił? No właśnie. -Dużo jeszcze mamy domów do obejścia? Wiesz, pod skórą tygrysa tak jak pod kiltem, to majtek się nie nosi... A chodzenie comando wcale do najwygodniejszych nie należy-puścił oczko Daisy, żartując. Miał bieliznę pod swoim wdziankiem!!

Daisy Wheeler
Właścicielka restauracji — BEACH RESTAURANT LORNE BAY
27 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Look for the girl with the broken smile
Ask her if she wants to stay awhile
And she will be loved

Daisy jest bardzo łaskawa i pewnie oprócz resztek z misiowej kanapki i własnej kawy, Wren dostałby również.... jajka w koszulce! Może do tego jeszcze z sosem holenderskim i bekonem, ale bez awokado, którego nie lubi. Tak, słuchała go uważnie, gdy opowiadał co lubi jeść na śniadanie i miała wszystko przygotowane na jutrzejszy poranek, bo skoro dzisiaj prawnik miał poznać jej córkę i nocować u nich, to Daisy również liczyła na małe co nieco po którym chciałaby go zaskoczyć dobrym, przyrządzonym przez nią, posiłkiem na dobry początek dnia. Lubiła z nim spędzać czas, który schodził im na wyjściach do restauracji czy na deskę, rozmowach, żartach, pocałunkach... Ale chciała czegoś więcej. Ostatnie lata żyła w celibacie i tej nocy zamierzała to zakończyć. Raczej nie obawiała się, że mężczyzna ma inne plany niż ona na wieczór. W końcu faceci seksu nigdy nie odmawiali. Daisy czasami była też zaskoczona, że prawnik na nic nie naciskał. Nie obawiała się, że mu się nie podoba. Jasne, była świadoma, że jest seksowną laską, ale okazywał jej zainteresowanie w inny sposób niż próbując ją zaciągnąć do łóżka. I nie, nie liczyła na pięć godzin, ale pięć minut to było dla niej zdecydowanie za mało. Więc ewentualnie pojedzie mu nawet do apteki po tą viagrę!

Beth oczywiście miała specjalne miejsce w serduszku dla Wrena, ale jeszcze nie na tyle duże, żeby mógł jej wyżerać wszystkie cukierki. Co on myślał, że przebierze się za Freda i już na wszystko mu pozwoli? Bez przesady. Przyjdzie też jeszcze pora na przebieranki za Elsę i Annę. Nie ominie go to, bo mimo, że teraz była epoka kamienia łupanego, to jeszcze wiele przed nimi. A najmłodsza Wheelerówna to urodzona księżniczka. Niech Rhodes tylko poczeka aż zobaczy ten różowo księżniczkowy pokój. Ale też ją dobrze odczytał- wspólnych psikusów mu nie odmówi. Jak wtedy zaczną razem działać, to może go zaakceptuje jako partnera jej matki, a potem jako nowego tatusia. Póki co jest jej paltnelem biznesowym.

- Ale jako sztuka dobrego, porządnego mięsa- uśmiechnęła się szeroko i dała mu całusa w policzek, aby się już nie fochał za to. Chociaż już znała go na tyle, że wiedziała, że dystans do siebie to ma bardzo duży. - A czy łatwa to nie jest synonim nietrudnej?- bo co on już tutaj cwaniakował. Wiedziała jednak też, że to były żarty z jego strony. Przecież by jej nie obrażał, nie był takim typem człowieka. Znała go, a przynajmniej myślała, że go znała, bo kolejnymi słowami to ją zaskoczył, aż otworzyła szeroko oczy.

- Wrenie Rhodes- szepnęła tak stanowczo i się zaczerwieniła na myśl, że nie ma na sobie bielizny, bo w to mu akurat uwierzyła. - Jesteśmy w miejscu publicznym, ciszej- dodała zaraz właśnie tak cichutko, aby tylko on ją mógł usłyszeć, ale nie mogła się powstrzymać przed mimowolnym uśmiechem. Podobało jej się to! Zaraz rozejrzała się za córką, która właśnie zmierzała z grupą dzieci do kolejnego domu.- Słuchaj, musisz zagadać z tą kierowniczką wycieczki jaki ona czas jeszcze przewiduje- wskazała na swoją córkę posyłając mu szerszy uśmiech, ciekawa jak sobie z nią poradzi. Czy poczeka cierpliwie czy wykorzysta swój prawniczy urok?


Wren Rhodes
Prawnik — neelsen group cairns
31 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
No i to jest kobieta, dla której można się poświęcić i czasem zjeść ścinki z kanapki jej córki! Serio, pal licho jak to wyjdzie, bo choć tost z jajkiem w koszulce, chrupiącym bekonem i sosem holenderskim nie brzmiało jakoś mocno skomplikowanie, ale ani drugi, ani czwarty składnik nie był prosty do wykonania! Ważne, że chciała, czy że starała się, nieważne z jakim skutkiem, zostanie to jej zapamiętane i to nie była groźba, a obietnica! Wren przełknie wszystko, co dostanie na talerzu i będzie pamiętać, że jego dziewczyna się starała. No i słuchała go, bo rozmawiali o tym raz, na samym początku znajomości.
Owszem, Wren brał coś takiego pod uwagę, że po dobranocce obejrzanej z Beth (ciekawe co teraz leci i co się ogląda), niekoniecznie oni też pójdą od razu spać. Nie, żeby jakoś wyjątkowo planował tą noc, żeby było to dla niego jakimś priorytetem, po co robił to wszystko, łącznie z przebieraniem się za Freda. Po prostu uważał, że jest to część związku, dość ważna, aby udało się im być razem długo. Taki był plan w głowie każdego z nich, prawda? Więc tak, istniała naprawdę spora szansa na to, że coś tej nocy się wydarzy. Chyba nie było to nic złego, że jednak nie miał popędu niczym trzynastolatek, który za wszelką cenę chciał zaliczyć, nie patrząc na cokolwiek innego? No i spokojnie, da sobie radę dłużej niż pięć minut, to był tylko jego suchy żarcik, do czego Daisy powinna była się już przyzwyczajać. A choć mówią, że w każdym kłamstwie jest ziarnko prawdy, to chyba w tym przypadku jednak tak nie było. Przynajmniej nie teraz, może za kilkanaście lat. Choć mając taką kobietę przy sobie, która na pewno będzie się starzeć jak dobre wino (to było na razie tylko założenie, bo nawet pani Wheeler nie poznał, aby oceniać geny), to raczej trudno podejrzewać jakiekolwiek problemy z potencją!
Halo, te wszystkie cukierki, to POMÓWIENIA i Wren będzie się tego trzymać! Choć zdecydowanie będzie wolał z nią psocić, czy nawet uczyć jeździć na dwukołowym rowerku niż bawić się w Elsę, to jednak będzie musiał, zapewne do końca życia walczyć o to, aby być zaakceptowanym przez nią, więc kto wie, może jeszcze będzie pomykał po korytarzach i pokojach z koroną na głowie. Ale tylko wewnątrz domu! Nigdy publicznie!
-Naprawdę myślisz, że jestem sprzedajny za byle buziaka?-zaśmiał się. Nie fochał się, bez przesady, w końcu mógł być porównany do czegoś gorszego, na przykład do głupiej kupy mięśni, to jednak mógł starać się rozegrać tą sytuację z korzyścią dla siebie. Trzeba korzystać, jak nadaje się okazja, prawda? Nie wiadomo kiedy będzie następna...
-Cóż, jeśli chcesz się bawić czepiać znaczenia słów...-uśmiechnął się. Był prawnikiem, musiał być złotousty, umieć ubierać myśli nie tylko w słowa, ale odpowiednio ważne i buńczuczne, aby w sądzie wybrzmiały mądrze i w zamierzony sposób. Na co dzień może nie używał wielkich słów, jak nie było ku temu potrzeby, ale je znał!
-Jesteś urocza, jak się łapiesz na wszystko co mówię-zaśmiał się, rezygnując z dalszego wkręcania blondynki w to, że faktycznie nie ma nic na sobie poza skórą tygrysa... Cóż, jego wdzianko bardziej przypominało skalp raczej z jakiegoś dywanu, bo nie bardzo miał czas na to, aby być wybredny w temacie przebrań. Jakby był w innym umaszczeniu, to pewnie można by go pomylić z Sallym z Potworów i Spółka. Z resztą, gdyby tylko Daisy miała ochotę, to wystarczyłby jeden ruch, aby się przekonała, kładąc rękę gdzieś w okolicach jego bioder - wyczułaby majtaski. -Nagle się wstydzisz naszej miłości?!-specjalnie nieco podniósł głos, zupełnie jakby chciał zwrócić uwagę innych na ich dwójkę. I pierwszy raz użył tego słowa na m, choć specjalnie tego nie planował. Samo wyszło.
-Myślałem, że jako matka masz jakieś prawo głosu... Potrzebujecie silnej, męskiej dłoni w tym domu-zażartował, a potem pociągnął swoją Wilmę w stronę domu, do którego cała dzieciarnia poleciała. Niech sobie jeszcze pozbiera trochę cukierków, aby Wren miał co jej ukraść, hehe.

Daisy Wheeler
Właścicielka restauracji — BEACH RESTAURANT LORNE BAY
27 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Look for the girl with the broken smile
Ask her if she wants to stay awhile
And she will be loved

No i to jest facet, dla którego warto się starać i czasami wstać parę minut wcześniej, aby zrobić mu wymarzone śniadanie. Facet, który doceni i ukocha za przypalone grzanki, rozgotowane jajko i nieudany sos. Facet, dla którego się liczy, że jego kobieta go słucha, wykazuje inicjatywę i się stara nie zważając na to z jakim skutkiem. A Daisy o swojego mężczyznę będzie dbać. Może nie zawsze usmaży bekon i przygotuje jajko w koszulce, ale to ona zawsze pierwsza wstaje w domu i Wren może być pewien, że w związku z tym nie będzie już musiał przyrządzać śniadania.

Teraz oczywiście obowiązkowo na dobranoc muszą polecieć Flinstonowie. Na szczęście są platformy, gdzie można znaleźć bajki sprzed lat i właśnie w taki sposób Beth się dowiedziała o tej historii z epoki kamienia łupanego. I jednak dobrze by było, żeby chociaż trochę Wren planował tę noc i pamiętał o czymś tak istotnym jak o ZABEZPIECZENIU. Daisy już jedno dziecko miała i kochała je najmocniej na świecie, ale w najbliższej przyszłości nie planowała kolejnego. W dodatku chciałaby trochę bliżej poznać potencjalnego ojca potencjalnego dziecka. Nie żeby uważała, że prawnik jest beznadziejny i do niczego się nie nadaje. Gdyby tak było to by przecież się z nim nie związała! Był wartościową osobą, ale... Ale jednak znała go raptem kilka tygodni, miesięcy i jednak wolałaby jeszcze się nie spieszyć z zakładaniem z nim rodziny. Taki był jej plan, więc jeżeli Wren nie był przygotowany, to niech teraz leci do jakiegoś sklepu, bo inaczej do dobranocce pójdzie grzecznie spać. Nawet jeżeli obieca Daisy godzinną zabawę.

Oczywiście, że poznała już jego suche żarty! I nawet uznała je za urocze, dlatego śmiała się z jego pięciu minut wtórując mu w jego żartach. I póki co nie myślała o tym, czy będzie mieć jakieś problemy na starość. Wtedy to nawet najseksownjejsza kobieta może niewiele zdziałać. Póki co jednak byli bardzo młodzi. Wren może już mniej, pewnie musi uważać na kolana , które trzeszczą jak stara szafka. W kręgosłupie mu już strzyka i pamięć nie taka jak dawniej. Może dzięki temu zapomni o swoim postanowieniu nie zakładania korony i przebrania księżniczki poza domem. Może kiedyś będzie brał udział w przedstawieniu przedszkolnym Beth i będzie zmuszony dko przebieranek? Nigdy nie mów nigdy Rhodes!

- Oh, a czy każdy pocałunek ode mnie nie jest na wagę złota? Tak cenny, że przyjmiesz każde uczucie moich warg na swoim ciele?- spytała kładąc rękę na piersi i mówiąc do niego jakby recytowala jakiś romans Szekspira. W dodatku przez przesady, że nie wiadomo, kiedy trafi się kolejna okazja pocałunku. Tego mu nie odmawiała, szczególnie gdy byli sami!

- Mój drogi, nie próbuj na mnie swoich prawniczych zagrywek, bo jeszcze ja zacznę Ci rozkazywać tak jak to robię w pracy- zasugerowała poruszając znacząco brwiami, bo jeszcze nie wie czy to aby nie kręci Wrena! I tak, będzie się czepiać niektórych słów. Heloł, czego on innego oczekuje?

- Po prostu Ci wierzę w to co mówisz!- zaczęła się bronić zawstydzona i przecież go nie będzie macać stojąc na chodniku. Nie była pewna czy przez ubranie coś wyczuje, więc jej ręka wciąż grzecznie spoczywała na wysokości talii. Potem w sypialni go wymaca, a nie pod odstrzałem spojrzeń innych rodziców i swojej córki. Zaraz jednak zaczerwieniła się jeszcze bardziej. Nie była pewna czy na jego podniesiony głos czy słowo na M. Pewnie raczej to drugie doprowadziło, że jej twarz przybrała kolor bardzo dojrzałego pomidora. Nie wstydziła się ich MIŁOŚCI. Pytanie tylko, czy to była miłość...? Nie myślała o tym i teraz nie wiedziała, czy Wren jej coś insynuuje czy to był jego żart czy w ogóle bez przemyślenia tak wypalił? Gdyby się okazało to żartem albo rzuconym słowem całkowicie niechcący, a ona dalej by poruszyła ten temat, to chyba zapadłaby się pod ziemię. Wolała udawać, że tego nie słyszy i tylko roześmiała się nerwowowo wdzięczna, że ruszyli dalej za ekipą, co by Wren miał co podbierać.

Beth miała jeszcze siłę na zapukanie i grożenie psikusem do kilku domów. Daisy i Wren niczym cierpliwi, wprawieni w boju rodzice, posłusznie chodzili za nią trzymając się delikatnie z boku. W końcu Beth była zajęta! Oni w tym czasie cały czas trzymali się za rękę i co chwilę skradali sobie całusy niczym zakochani nastolatkowie. W pewnym momencie zauważyli zmierzającą do nich małą Wheeler, która wręcz powłóczyła nogami.

- Mamo, kiedy idiemy do domku? - spytała pocierając oczy, które ewidentnie się jej kleiły. Daisy puściła rękę Wrena i w tym momencie musiała już całkowicie skupić uwagę na córce. Pochyliła się, aby wziąć od niej koszyk ze słodyczami, których było mniej niż w rzeczywistości uzbierała, co musiało świadczyć, że pewnie wylądowały w jej brzuszku. Przerzuciła sobie koszyk przez rękę i podniosła córkę przytulając ją do siebie. - Możemy już wracać kwiatuszku jeżeli chcesz- powiedziała całując ją w czoło, gdy dziewczynka się w nią wtuliła.

- A Fled może pojechać z nami?- spytała zamykając oczy i nawet nie patrząc na Wrena i jedynie Daisy na niego spojrzała podnosząc wzrok znad głowy córki. Uśmiechnęła się tylko na myśl, że Wren chyba skradł szybciej serce jej córki niż jej własne.


Wren Rhodes
Prawnik — neelsen group cairns
31 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
I takie drobne gesty robiły całą relację. Wren też starał się zapamiętywać, co lubi Daisy, jakie memy najbardziej ją bawią, aby je wysyłać, co zamawia jak są w knajpie, jaka kawę pije, czy o czym wspomina. Uważał, że takie pierdoły są ważne i faktycznie pokazują, że to co mówi, robi druga osoba jest ważna. Nawet biorąc pod uwagę, że można coś przekręcić (w końcu się coś zapamiętuje, a nie zapisuje z miejsca, bo jednak tak głupio w trakcie rozmowy!), czy jednak nie trafić, to Wren uważał, że liczy się gest, same chęci. Spalony tost to może już za dużo, bo to akurat było łatwo zrobić, ale ścięte żółtko w jajku absolutnie nie zostanie odebrane źle! On nie był wymagający, nie oczekiwał, że kobieta, jakakolwiek, będzie mu usługiwać. Był nowoczesnym mężczyzną, który i gwóźdź przybije, obiad zrobi, choć na razie dziecku warkoczyka nie zaplecie, bo nigdy w życiu tego nie robił. Najwyżej ciągnął za nie koleżanki w podstawówce.
Spokojnie, spokojnie, każdy porządny facet ma prezerwatywę w portfelu! Zazwyczaj jedną i tą samą przez całe życie, ale cii. Nie należał do żadnych playboyów, który zawsze miał jakaś gumkę w kieszeni, bo nie znasz dnia ani godziny, nie był facetem, który chodził do łóżka na pierwszej randce, lub o zgrozo, chodził na pierwszą randkę, aby zaliczyć! Jednak nie był głupi, jeśli brał pod uwagę, że coś może się tej nocy wydarzyć, to był przygotowany... Nie, żeby miał coś do dzieci, ani do Daisy, ale jednak było za wcześnie na choćby rozmowy o dziecku, żeby nie mówić o chęci spłodzenia go... Kiedyś, za jakiś czas, pewnie by nie miał nic przeciwko, no ale jeszcze nie teraz. Zwłaszcza, że byli młodzi! Bo byli, a im więcej Wheeler będzie się nabijać z jego wieku, tym szybciej ją dopadnie starość w ramach zemsty. Powinna uważać na słowa i smarować viporubem biedne kolanka i plecy swojego wymarzonego partnera, by ten nie skrzypiał z rana, ani nie cierpiał na wieczór. Nie musi śpiewać przy tym soft kitty, warm kitty, litte ball of fur..., już bez przesady. Sheldonem Cooperem nie był.
-Coś szalenie łatwo szastasz tym złotem, skarbie-zaśmiał się. Pewnie, że doceniał takie buziaki, czy jakiekolwiek inne czułości ze strony blondynki, bo wciąż byli w tej fazie miesiąca miodowego, ale nie mógł pokazywać, że jest taki łatwy! W końcu ona co dopiero co oburzała się, gdy powiedział, że jest nietrudna, to sam nie mógł tego po sobie pokazać, prawda? Nawet jeśli było to powiedziane słowami Shakespeara, czy wzorowane na nim. Nie mógł dać się ot tak omotać, bo to źle wróżyło na jego przyszłość!
-A może ja lubię, jak mi kobieta rozkazuje?-zapytał prowokująco, unosząc brew do góry. Nie, nie lubił jak ktokolwiek mu rozkazywał, uważał, że był dużym chłopcem, który wie co robić, a jeśli nie, to nie trzeba od razu się do rozkazów uciekać, ale wiedział, a przynajmniej spodziewał się, że taka odpowiedź nieco zagnie Daisy! Tego się na pewno nie spodziewała. Choć znając go powinna już wiedzieć, że może się po nim spodziewać absolutnie wszystkiego. Zwłaszcza moment po tym, jak powiedział, że przyszedł tutaj bez majtek!
-Wciąż?-zaśmiał się, no bo nawet Daisy powinna już przyzwyczajona do tego, że jak trzeba, to Wren potrafi być poważny i odpowiedzialny, jak na przykład rozmawiali o jej mężu, czy dziecku, ale jak nie ma takiej potrzeby, to raczej się wydurniał i niekoniecznie był najbardziej poważną osobą, więc te jego słowa trzeba brać z przymrużeniem oka. A teraz, w trakcie zabawowej nocy, jak Halloween nie było potrzeby posiadania kija w tyłku, aby być sztywnym!
Właściwie, to Wren palnął to słowo bez większego zastanowienia - jednak to nie tak, że totalnie nie uważał, że coś takiego między nimi kiełkuje! Może dlatego użył bezwiednie tego słowa, bo podświadomie wiedział o co chodzi i nie miał problemu z powiedzeniem tego? Jakby rozmowa na to zeszła, to pewnie by pogadali, może było niezręcznie, ale takie rozmowy mieli już za sobą, na początku znajomości, więc wiedzieli, że nie ma się tak naprawdę czego bać. -Co Ty taka różowiutka? -zapytał, totalnie nie kojarząc tego, z zażenowaniem, czy wstydem związanym z jego poprzednimi słowami. Oh, ale on był jednak tępy czasem, no ale to facet, trzeba wybaczyć.
-Mama też chce, żeby Fled pojechał z wami, na nocowankę-zapewnił ją, puszczając mamie oczko, ale też wyciągnął ręce, aby zabrać ten bezwładny ciężar od swojej dziewczyny, w końcu on był mężczyzną i on powinien się takimi rzeczami zajmować! Był pewien, że Pebbles nie będzie miała nic przeciwko. -Wilma, prowadź do samochodu!-zarządził, nie wiedząc, gdzie blondynka zaparkowała, choć on to chyba tylko je wsadzi do samochodu i cofnie się do swojego, bo tam miał torbę z rzeczami na przebranie! Mógł do wieczora siedzieć w swoim wdzianku, ale wracać tak jutro rano nie zamierzał, to byłby istny walk of shame

Daisy Wheeler
ODPOWIEDZ