animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
Prychnęła lekko pod nosem, ale już z rozbawieniem niż z jakąś pogardą. Nie była typem osoby, która wiecznie się fochała. Nie była na przykład kompozytorem z Monterery, który podobno wiecznie się obrażał. –Następnym razem będę się przedstawiać jako Suzie. – Pewnie było to bardziej randomowe imię. Mogłaby też się przedstawiać swoim pierwszym, oryginalnym imieniem, które zostało jej nadane przy narodzinach, ale kto by uwierzył w to, że taka ładna dziewczyna jak ona nosi takie paskudne imię? Nikt. –Nie było na to czasu za bardzo. – Zauważyła. –Poza tym byłyśmy ze sobą non stop, więc nie myślałam o rozstaniu. – Wolała się cieszyć chwilami, które spędzały razem. Nawet jak nie były same, a w towarzystwie wspólnych znajomych czy tam grupy ludzi, z którymi wtedy balowały, to Gaia i tak cały czas miała Zoey przy sobie. Głównie po to, żeby nikt jej wtedy nie podebrał. –Poza tym wiesz… przyszłam do ciebie. To ty uciekłaś. – Dodała jeszcze ze smutnym uśmiechem. Jasne, miała zobowiązania rodzinne, ale nie zostawiła po sobie niczego. To Gaia powinna być obrażona. Ale nie jest, w razie co.
-To będą puste domy. Dopiero jak kupię i coś z nim zrobię to będzie moim domem. Więc po prostu pomożesz w kwestii pustej przestrzeni. – Wyjaśniła chociaż fajnie byłoby usłyszeć cudzą opinię na ten temat. Zwłaszcza kogoś kto nie będzie agentem nieruchomości i będzie jej wciskał cokolwiek, żeby sprzedać. A taka Zoey nie będzie nic z tego miała czy Gaia kupi ten dom czy nie. Więc jej opinia będzie szczera.
-A co mi po hucznej imprezie na pół miasta, skoro jedyna osoba, którą chciałabym tam zobaczyć nie przyjdzie? – Rzuciła jej szybkie spojrzenie, ale zaraz przeniosła wzrok na ciemną wodę udając, że dostrzegła tam naprawdę zajebisty punkt, który jest tak interesujący, że nic innego nie ma znaczenia. –To lepiej się nie wtrącać. Niech ludzie uczą się na swoich błędach. – Chociaż no tutaj to Simon zawinił bardziej niż koleżanka Zoey.
-Odpowiedzialna robota. Dobrze, że chociaż znaleźli odpowiednią osobę do jej wykonania. – Stać to mógł każdy i robić sztuczny tłum. Ale czy każdy mógł to robić wyglądając ładnie? Absolutnie nie. –Z modą? – Zaśmiała się. Jasne, nosiła się w obrzydliwie obrzydliwych ubraniach od projektantów, ale czy to zaraz oznaczało, że znała się na modzie? Absolutnie nie. –Skończyłam prawo. – Nie chciała powiedzieć, że studiowała prawo, bo jeszcze by sobie taka Zoey pomyślała, że Gaia studiowała, ale nie skończyła. Już i tak miała o niej słabe zdanie, nie chciała, żeby się pogorszyło.
-Nikt. Zajmują się same sobą. – Wzruszyła ramionami, ale zaraz się zaśmiała. –Żartuję. Ja się nimi zajmuję. Nie jestem w rozjazdach. Miałam urlop po prostu. – Wyjaśniła. Koty pewnie podrzuca rodzicom, bo nie chciałaby, żeby mieszkały u Brunona na łodzi. Jeszcze by się potopiły.
-Mój też. – Przyznała po dłuższej chwili milczenia. Nie za bardzo lubiła na ten temat rozmawiać, ale okres, w którym poznała Zoey był jednym z gorszych w jej życiu. Nadal leczyła serce po tym jak tragicznie zmarł jej ukochany. –Jestem pewna, że to kłamstwo. – Uśmiechnęła się delikatnie, chociaż wierzyła, że mogło tak być. Jeżeli sobie randkuje korzystając z portali randkowych to na bank każdy pasztet myśli, że ma szansę z ładną dziewczyną skoro są na tym samym portalu. –Jeśli masz miejsce to w sumie skorzystam. – Ona już nie pamiętała jak się tu dostała, wiec na bank nie przyjechała tu autem. O Jaguarze nigdy by nie zapomniała. Nawet zaczęła się podnosić. Ale zrobiła to szybko i sprawnie, bo nie była po trzydziestce. Hehs [*]

Zoey McTavish
Architekt — lorne bay
30 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
You can take me all the way, anywhere you like just don't let me go. Leave all the finer things when I'm lying next to you, that's enough for me. Just don't let me go.
- Mogłam zostać kilka dni dłużej, ale nie wiedziałam czy się pojawisz i czy kiedykolwiek się spotkamy jeszcze, a nie chciałam robić problemu ojcu, w razie gdybym miała się spóźnić na jego wielki event - mogla zostac dluzej dzien czy dwa, ale jeżeli coś dotyczyło jej rodziny to zawsze wolała być na miejscu szybciej i przypilnować, by wszystko było okej. Może miała w sobie trochę control freaka. - Całe szczeście teraz można to zmienić - dodała, bo skoro się i tak spotkały to może jednak to było jakieś przeznaczenie i nie powinny tracić kontaktu? Co prawda sądziła, że nic z tego nie będzie, bo Gaia zapomni o niej, gdy tylko alkohol z niej trochę zejdzie. Oczywiście Zoey mogłaby się jej sama przypomnieć, ale czułaby się z tym trochę głupio i niekomfortowo. Tak jak to było wcześniej, gdy okazało się, że Zimmerman jej nie pamięta.
Zoey trochę nagle zatkało, gdy usłyszała słowa Gai, bo nie spodziewała się takiego wyznania. Zarumieniła się od razu i odchrząknęła, bo nieco się nawet wzruszyła, co było idiotyczne, bo nie powinna w ogóle tak mieć. - Gdyby ta osoba wiedziała, że az tak, by Ci zależało na jej obecności to pewnie, by przyszła - powiedziała i dopiero po tym zerknęła na kobietę lekko się uśmiechając. Jakoś przeżyłaby te imprezy, gdyby dzięki temu Gai zrobiłoby się miło. Sama nie wiedziała czemu, aż tak bardzo jej zależy na dobrym samopoczuciu kobiety.
Pewnie też dlatego zaproponowała, że ją odwiezie. Chciała mieć pewność, że Gaia wróci bezpiecznie do domu i nic jej się nie stanie po drodze. Dlatego wspólnie poszły do jej samochodu, Zoey wypaliła jeszcze jednego papierosa zanim wsiadły do auta. Całe szczęście Gaia nie zrzygała się na jej tapicerkę, bo wtedy byłby przypał. McTavish grzecznie dopilnowała, by kobieta weszła do swojego domu i dopiero wtedy odjechała wracając już do siebie.

2xzt

gaia zimmerman
in your love spell
catlady#7921
luna - bruno - joshua - eric - cece - caitriona - judith - benedict -owen
ODPOWIEDZ