animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.

Zoey McTavish
Architekt — lorne bay
30 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
You can take me all the way, anywhere you like just don't let me go. Leave all the finer things when I'm lying next to you, that's enough for me. Just don't let me go.
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


gaia zimmerman
in your love spell
catlady#7921
luna - bruno - joshua - eric - cece - caitriona - judith - benedict -owen
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
Zoey może o tym nie myślała, ale Gaia jak najbardziej. Przypominam, że wbrew pozorom Gaia zawsze była zakompleksioną typiarą, która ma różnego rodzaju obawy. Po prostu dobrze się z tym wszystkim kryje. A musi też mieć na uwadze to, że Zoey wcześniej nie była z kobietą, więc jest spora szansa, że teraz jej powie, że w sumie to jednak rzeczywiście woli mężczyzn, ale, że to była fajna przygoda i mogą się dalej przyjaźnić jakby nigdy nic. A tu biedna Zimmerman już zaczęła sobie żywić jakieś głębsze uczucia w stronę Zoey. Nie chciałaby się ich pozbywać przez to, że ktoś ma kutasa. Albo penisa. Bo już bez hajdów. Sorki.
- Cieszę się. – Pogładziła Zoey po włosach wpatrując się w nią zadowolona, że mogą sobie teraz normalnie pogadać i nie jest niezręcznie, a obie zakładałyśmy, że Gaia będzie dziwna i pojebana. Co najmniej jakby bez tego wszystkiego taka nie była. – Mam nadzieję, że jednak nie za szybko. Niech wiedzą. – Puściła jej oczko, ale w sumie zaraz spoważniała. – Albo nie. Bo jeszcze pomyślą, że ktoś się nad tobą znęca. Mam gdzieś bepanthen to ci posmaruje. – No bo może taka jedna, delikatna malinka byłaby spoko. Ale Gaia to chyba przesadziła w tym całym uniesieniu. Boże. Była aż tak wypuszczona, że nad sobą nie panowała.
- Tak. – Zaśmiała się. – Wiesz jak dotknąć. – Dalej się śmiała i na chwilę ukryła twarz w dłoniach, bo to było jednak takie niezręczne, żeby coś tak powiedzieć. Ale jak na pierwszy raz to Gaia bawiła się dobrze. Nie mogła narzekać. Miała gorsze Geschlechtsverkehr w swoim życiu. – Geschlechtsverkehr to stosunek płciowy. – Każde niemieckie dziecko o tym wiedziało. – Pamiętam jak z Juniorem. Brunem. Moim bliźniakiem. Jak pierwszy raz usłyszeliśmy to słowo i nie wiedzieliśmy co oznacza, więc poszliśmy do rodzinnej biblioteki, spędziliśmy godzinę na szukaniu słownika i jak już znaleźliśmy to później musieliśmy sprawdzać co to jest stosunek i co to jest płciowy. – Zaśmiała się, bo to było takie durne, dziecięce wspomnienie, ale ona z Brunem to zawsze dowiadywali się rzeczy na przypale. – Kiedyś, rodzice urządzili wystawną kolację w Berlinie dla ważnych ludzi po tym jak moja mama dostała gwiazdę na Alei Sław i jakimś cudem rozmowa zeszła na szycie. – Parsknęła, bo to było absurdalne, bo nikt z zebranych tam ludzi nie miał zielonego pojęcia o szyciu. – No i Bruno bardzo chciał się popisać tym, że on w szkole uczy się szycia i krzyczał głośno, że zawsze nakłada sobie na palec napletek, żeby się nie pokłóć. – Biedny Bruno pomylił naparstek z napletkiem. Gaia zaczęła się z tego chichrać tak intensywnie, że aż musiała sobie powycierać łzy z kącików oczu.
- Po prostu przyznaj się Zoey, że nigdy nie było żadnego sąsiada. – Zażartowała sobie, ale w sumie, jakby nie patrzeć to Gaia tego sąsiada nie widziała. Nie słyszała też pod blokiem żadnych erotycznych uniesień, więc równie dobrze Zoey mogła kłamać. – Tak bardzo chciałaś się po prostu ze mną zobaczyć, nie? Nie ma w tym nic złego. Możesz śmiało to powiedzieć na głos. – Próbowała ją zachęcić i nawet sobie lekko zarzuciła włosami, bo pewnie trochę kosmyków z tego jej upięcia powylatywało i się teraz błąkało po jej głowie.
- Teraz już wiesz, że powiem wszystko, żeby namówić kogoś do seksu. – Wzruszyła beztrosko ramionami. Zaraz jednak szturchnęła Zoey. – Żartuję oczywiście. Ale propos tego co mówiłam w łazience… – Niestety musiała się trochę odsunąć od Zoey i wyciągnęła się w stronę szuflady przy łóżku. Wygrzebała stamtąd stertę zdjęć w polaroidach i zaczęła je przerzucać. W końcu zostawiła w ręku jedno, a resztę wrzuciła do szuflady. – Proszę. Na siniaki. – Wręczyła jej bepanthen, bo przecież dopiero co musiała sobie smarować tatuaż dla Luny. – A to odnośnie obrazu, który chciałabyś mieć w domu. Namiastka, ale zawsze coś. – I wręczyła jej takie zdjęcie, bo wiadomo, że Gaia jak robiła ludziom prezenty to takie, które nawiązywała do niej. Chociaż żeby nie było… nie wręczała ludziom swoich zdjęć. Właściwie to tylko Zoey dostawała od niej takie zdjęcia jakie dostawała. No i dostała też polaroida. – Na samotne wieczory, kiedy nie będę mogła być przy tobie. – Dodała śmiejąc się tak bardzo zadowolona ze swojej głupoty, że to aż smutne. Przygryzła nawet wargi z zadowoleniem wpatrując się w Zoey i jej reakcje na to zdjęcie. Zerkała też na fotkę, bo uważała, że wyszła tam dobrze.
- Zostaniesz jeszcze u mnie? – Zapytała, bo oczywiście pomyślała, że teraz Zoey będzie chciała się zmyć na chatę czy coś. – Możemy obejrzeć Mój przyjaciel Totoro. To jedna z moich ulubionych bajek. – Może i nie znała się za bardzo na filmach i w ogóle popkulturze, ale wprowadzam, że kochała japońskie bajki. To pewnie jedyne kino, na którym nie usypiała.
Architekt — lorne bay
30 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
You can take me all the way, anywhere you like just don't let me go. Leave all the finer things when I'm lying next to you, that's enough for me. Just don't let me go.
Zachichotała, bo to jednak było urocze, że się tak martwiła. Naprawdę. Aż Zoey czuła się dziwnie, mało kto się o nią troszczył. - Oj przestań to naprawdę nic takiego, będę je nosić z dumą, a jak ktoś zapyta to powiem, że pewnie zazdrości, bo chciałby żeby się ktoś nad nim znęcał w TEN sposób - ona nie miałaby nic przeciwko gdyby Gaia się nad nią tak znęcała częściej. Bawiła się zacnie, nawet jak na pierwszy raz. Nie żałowała. Nie czuła się dziwnie i wcale nie brakowało jej penisa w swojej pochwie. A to chyba najważniejsze.
- No to kamień z serca - aż odetchnęła z ulgą. Cieszyła się, że nie było tragicznie i Gaia też dobrze się bawiła. Cóż Zoey jak zwykle się starała. - Wiem jak dotknąć... - powtórzyła bardzo próbując się nie zaśmiać, ale było to bardzo ciężkie do zrobienia i w końcu pękła zanosząc się śmiechem, który pewnie wypełnił całe pomieszczenie, bo już jak Zoey się śmiałą pełną (chociaż dość skromną) piersią, to już porządnie. - Chryste... macie na to osobne słowo? - Ponownie się zaśmiała chociaż teraz już nieco ciszej. - Język niemiecki zawsze jest zadziwiający - powiedziała, bo Niemcy naprawdę mieli dziwne określenia na rzeczy, które z pozoru były bardzo proste. - Nauczysz mnie kiedyś czegoś po niemiecku? Poza Geschlechtsverkehr - bo to już najwyraźniej znała. Wysłuchała historii Gai śmiejąc się co jakiś czas, bo była to piękna opowieść z dzieciństwa. - Nie wiem co mnie zadziwia bardziej, to w jakim stylu dowiedzieliście się o stosunku płciowym, czy to, że macie tak dużą rodzinną bibliotekę, że zajęło wam godzinę znalezienie słownika - tak czy inaczej uśmiechała się wesoło, bo była to zabawna historia. - Dzieci zawsze dowiadują się o wszystkim w dziwny sposób - pokręciła głową. - Pamiętam jak pierwszy raz, zupełnie przypadkowo, razem z kuzynostwem odkryliśmy pornosa na VHSie. Byliśmy wtedy na wakacjach u dziadków, wtedy jeszcze mieszkali w rodzinnym domu w Edynburgu i moi kuzyni spali w starym pokoju jednego z naszych wujków i znaleźli kasetę. Myśleliśmy, że to bajka albo jakiś normalny film... ale cóż, to nie była bajka ani normalny film. Jak moja babcia to zobaczyła... nie była zadowolona. - Wujek dostał opierdol za trzymanie takich rzeczy w ich domu. - Powinnaś kiedyś ze mną pojechać do Szkocji - była prawie pewna, że Gai, by się nie spodobało, bo nie było tam aż tak wiele słońca, ale i tak powinna pojechać i zobaczyć Highlands, ulubione miejsce Zoey w całej Szkocji. Na historie o jej bracie to ponownie się zaśmiała. - Wasi rodzice zachowali powagę czy się nie dało? - Zapytała, bo jednak biedny Bruno jak go rodzice wyśmiali, co innego jakby taka Monica Zimmerman po prostu poprawiła syna, ale pewnie wyśmiali i to wiele wyjaśnia dlaczego jest jaki jest.
- Gaia musimy sobie wyjaśnić jedną bardzo ważną rzecz - powiedziała zaczynając nieco na poważnie - czy sąsiad był, czy nie było, nie ma żadnego znaczenia, bo zawsze mam ochotę się z Tobą zobaczyć. - To akurat było prawdą, bo gdyby było inaczej to, by ją nie wpuszczała do siebie do domu w środku nocy, albo sama, by jej nie zawracała tyłka o tak później porze. Nawet jak się nieco naburmuszyły na siebie to i tak chciała się z nią widzieć.
- Tak czy inaczej podziałało - uśmiechnęła się, bo żart czy nie, działał, chociaż też akurat nie trzeba było jej jakoś specjalnie namawiać. Zoey przyglądała się temu co Gaia robi i jak wyciąga rzeczy z szafki. Nie odzywała się tylko grzecznie czekała aż Zimmerman zacznie kontynuować temat. Wzięła od niej maść, ale nie otworzyła jej jeszcze, bo nie chciała poplamić jej pościeli maścią. Posmaruje się jak wstanie. - Gaia... dziękuję - odpowiedziała patrząc to na zdjęcie to na nią. - Jest piękne, będę je mieć przy łóżku... na samotne wieczory ale nie tylko - na pewno je sobie oprawi w jakąś ramkę i ułoży na nocnej szafce. - I tak żebyś wiedziała to dalej mam Twoje zdjęcie na tapecie - to zdjęcie, które sobie ustawiła jak Gaia u niej nocowała przez te pare godzin. Dokładnie to samo. Pijana Gaia.
- Zostanę - przytaknęła i pochyliła się żeby ją pocałować - nie spieszy mi się do domu jeszcze. - Dodała z delikatnym uśmiechem na ustach. - Jasne możemy obejrzeć, nie kojarzę tytułu, co to za bajka? - Teraz już wiem, ze najsłodsza bajka pod słońcem. - Ale jeżeli mogę coś zaproponować to może weźmy szybki prysznic i pożyczysz mi coś do ubrania żebym mogła się posmarować tą maścią? - Fajnie tak było leżeć nago, ale pewnie do oglądania bajki mogły się ubrać żeby nie było kripi. Poza tym jeszcze wpadnie Ponyo i koty i dopiero będzie dziwnie. - Powiem też coś dziwnego, co zszokuje zarówno mnie jak i Ciebie, chociaż pewnie bardziej Ciebie niż mnie... ale... chyba zgłodniałam przez to wszystko. Może zamówimy coś? - Napiłaby się też, bo od tych całych akcji zaschło jej w gardle i zaraz będzie chciała kwaśnych zelek.

gaia zimmerman
in your love spell
catlady#7921
luna - bruno - joshua - eric - cece - caitriona - judith - benedict -owen
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
Skrzywiła się i wygięła usta w podkówkę. – Nie. Błagam. Nie mów tak. – Ułożyła dłoń na ustach Zoey, żeby przestała mówić o znęcaniu się. Rozumiała, że to żarty i żartobliwe ujęcie tematu, ale jednak… nie powinno się to wydarzyć. Nigdy. W sensie ta rozmowa i porównanie tego do znęcania się, które mogło się wydarzyć. Te malinki to pewnie nie był jakiś zły znak, skoro ich nie poczuła. Ugryzienie to już była przesada, ale to wina Gai. Obiecała sobie, że będzie się pilnować.
Zaśmiała się. – A czemu mamy nie mieć na to osobnego słowa? – Wpatrywała się w Zoey. – Czy ostatecznie nie jest tak, że każdy język ma na coś osobne słowo? – Uniosła brwi i gdyby tylko znała się na czymkolwiek, to poczułaby się jak Dakota Johnson pytająca „Isn't any sentence out of context, out of context?”. – Jasne. Nauczę cię czegoś po niemiecku. – Obiecała i już wiedziałą, że Zoey będzie potrafiła powiedzieć po niemiecku tą samą rymowankę, którą ja potrafię powiedzieć. O chłopcu, którego rodzice zostawili na parkingu, a on zapomniał wziąć kurtki, a było zimno. Fascynujące czego można się nauczyć z niemieckich podręczników. – Mamy sporą bibliotekę. – Rozejrzała się po swoim pokoju. – Większą od mojej sypialni. Moi rodzice są kolekcjonerami. Mamy bardzo dużo pierwszych wydań. No i mamy też książki, które są w rodzinie od pokoleń. Zabiorę cię tam kiedyś. – I ją tam wycałuje i podotyka w otoczeniu pierwszych wydań i Mein Kampf.
- O boże… – Zaśmiała się na opowieść Zoey. – Dużo obejrzeliście? To musiało być tragiczne. Pornografia vintage. Bardzo dużo włosów. Za dużo. – I to słowa od osoby, która była przecież fanką owłosienia. Tutaj jednak sprawa była bardziej skomplikowana. W pornografii vintage tych włosów było często tak dużo, że po prostu człowiek widział dwa krzaki ocierające się o siebie. Obrzydliwe. Gaia miała wyobraźnie, ale jak już patrzyła na pornografię to chciała widzieć to po co przyszła. – Może powinnam. – Zoey już ją przecież zapraszała do Szkocji. Chwaliła się nawet swoim dworkiem czy coś. Chyba. Tak mi się wydaje. Jestem pewna na 90%, ale pod koniec tego zdania nie będę już pewna absolutnie niczego. – Pamiętam, że ludzie się śmiali, ale w taki uprzejmy sposób. Nikt juniora nie wyśmiał. Nie ogarnęliśmy dlaczego się z nas śmiali, ale później rodzice nam wszystko wyjaśnili. – Monica i Christopher Zimmerman byli bardzo cierpliwymi rodzicami. Nigdy nie stosowali krzyków, przemocy czy jakiegoś werbalnego znęcania się nad swoimi dziećmi. Nie po to te dzieci płodzili, żeby je później gnoić. Później Zoey będzie mogła podziękować państwu Zimmerman za stworzenie tak cudownego dziecka jakim była Gaia. Ja sama mam im ochotę podziękować.
W odpowiedzi postanowiła się tylko uśmiechnąć. Już nie raz o tym myślała, a Zoey nie raz o tym wspominała. Gaia miała w głowie za to wspomnienie tego, że jak już ostatecznie się widziały to wychodziło średnio i dziwnie. Ze sklepu wyparowała obrażona, w mieszkaniu Zoey to Gaia się często czuła niekomfortowo. Ciężki temat. Na pewno nie na teraz.
Machnęła tylko ręką, ale zerknęła sobie na to zdjęcie. Wyglądała na nim dobrze. Zoey miała dobry widok na jej cycki, bicki i wąską talię. To było dobre zdjęcie. – To nic takiego. – Machnęła tylko, żeby oczywiście zbyć temat, bo normalnie to by zaczęła o tym wszystkim nawijać, a nie chciała. Nie było o czym gadać. Ot zwykłe zdjęcie, które udawałaby, że zrobiła sobie sama, ale obie dobrze wiemy, że to nieprawda. Dobrze, że nie pytała o pozostałe polaroidy, które miała w szafie. – O nie. – Skrzywiła się i ukryła twarz w dłoniach. – Czemu mi o tym przypomniałaś? Tamto zdjęcie jest tragiczne. Miałaś zmienić na lepsze. – Mówiła nadal ukrywając twarz. Obie dobrze wiemy, że tamto zdjęcie nie było tragiczne, ale wiadomo, że typiara musiała zrobić z siebie drama queen.
- Japońska. O dwóch siostrach, które przeprowadzają się do nowego domu i nawiązują znajomość z leśnym stworzeniem. – Fabuła brzmiała absurdalnie, ale jak już wiesz i jak wie moje przedramię, to jedna z piękniejszych bajek jakie istniały na tym świecie. – Oczywiście. – Zgodziła się na ten prysznic, bo to był w sumie dobry pomysł. Klepnęła nawet Zoey w tyłek, bo to ostatnia szansa, bo później już się typa ubierze i nie będzie mogła tego robić. – Możemy zamówić. Ale ty wybieraj. – Usiadła sobie na łóżku i przy okazji podniosła telefon i zobaczyła smsa od Luny. Inne wiadomości i nieodebrane połączenia olała, bo nikt nie był na tyle ważny, żeby sobie tym zawracać teraz głowę. Smsa od Luny też olała, bo i tak już za późno, żeby na to odpowiadać. Odłożyła telefon na stolik i poszła do garderoby skąd wróciła niosąc ubrania dla Zoey. Wręczyła jej jakieś dresy od Louis Vuitton. Sama była bardziej dziewczyną Versace i Valentino, ale zauważyła, że Zoey preferuje LV, więc postanowiła uszanować jej decyzje. No i pewnie poszły się umyć, a skoro Gaia miała spory ten prysznic, to bawiły się w oszczędzanie wody i był to wspólny prysznic. Pewnie Gaia jeszcze nie raz wykorzystała okazję do tego, żeby wycałować Zoey. Nie było sensu w byciu skromnym skoro już niewiele miały przed sobą do ukrycia, prawda? No i tym razem to Gaia umyła sobie włosy, bo skoro już się prysznicowała, to głupio nie skorzystać. Po powycieraniu się jak normalny człowiek, a nie Cece Calloway ubrała się w dresy, bo okej, była w domu, ale nadal musiała się stylowo prezentować. Otworzyła też drzwi od sypialni i zawołała zwierzęta, żeby im nie było przykro. Przybiegła tylko Ponyo. S Z O K U J Ą C E. – Ponyo też jest nazwana na cześć mojej innej, ulubionej, japońskiej bajki. – Wyznała, bo może to będzie dla Zoey interesujące. A jak nie to trudno. Gaia zaczęła grzebać w jakiejś szafce, aż w końcu wyjęła stamtąd laptopa. Odłożyła go na stolik i podeszła zaścielić łóżko, żeby nie wyleżały na takiej wyruchanej pościeli. Położyła się tam, wzięła tego laptopa i poklepała miejsce obok siebie. – Chodź. – Uśmiechnęła się, ale Ponyo źle zrozumiała znaki i się tam wpakowała. – O jezu, nie ty. Masakra. – Wzięła tego niedopieszczonego emocjonalnie psa i położyła go sobie na klatce piersiowej. Włączyła lapka i zaczęła odpalać platformę, żeby włączyć bajkę.
Architekt — lorne bay
30 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
You can take me all the way, anywhere you like just don't let me go. Leave all the finer things when I'm lying next to you, that's enough for me. Just don't let me go.
- Chodzi mi o to, że macie jedno słowo na cos takiego. - Normalnie były dwa, stosunek i seksualny. - W sumie to po gaelicku brzmi to dość podobnie... dàimh ghnèitheasach i jak na moje uszy jest to seksowne - nie jej wina, że lubiła język gaelicki. Mogłaby go słuchać godzinami, miał coś w sobie, tak samo jak szkocki akcent, którego jednak normalnie nie używała, bo pewnie mało kto, by ją zrozumiał. Aż poczuła tęsknotę za Szkocją i dziadkami, którzy tam dalej mieszkali. - Twoja rodzina jest naprawdę fascynująca i te wszystkie rzeczy, które macie od tak dawna. Wielka biblioteka, stare wydania. - Chciała dodać, że rodzinna atmosfera, ale to mogłoby źle zabrzmieć, że niby jej rodzina jest jakaś pod tym względem upośledzona. No i może i była, ale jeszcze aż tak dużo nie musiała Zoey o własnej, dość chłodnej rodzinie mówić. To nie był dla niej dobry moment. - Dotarliśmy do momentu, aż przyszła przyjaciółka głównej bohaterki i chciała dołączyć - takich rzeczy się nie zapomina. Pewnie ta główna bohaterka była z pochodzenia Niemką, a druga Albanką i teraz już wszystko co Zoey odwalała było jasne. - To musiało być przezabawne - uśmiechnęła się na samo wyobrażenie małej Gai i małego Bruna, jak gadają takie głupoty. - Twój tato nazywa się Bruno, że Twój brat jest juniorem? - Zapytała, bo wiedziała jak się nazywa jej mama, co było oczywiste, ale o tacie wiele nie wiedziała oprócz tego, że był prawnikiem z dużą dozą cierpliwości.
Całe szczęście, że Zoey miała cierpliwości równie sporo, tak samo jak i miejsca na telefonie w odpowiednim folderze zatytułowanym Gaia, gdzie już miała zapisane wszystkie zdjęcia, które Zimmerman jej wysłała. Mogła śmiało zmieniać tapety, ale tamta jakoś bardzo przypadła jej do gustu i serduszka. Może dlatego, że było to CHYBA pierwsze zdjęcie, które od Gai dostała. Tak mi sie wydaje, ale mogę się mylić. - Przykro mi, nie zmienię, uwielbiam tamto zdjęcie. Jest
p
r
z
e
c
u
d
n
e, naprawdę Gaia wyglądasz tam tak bardzo uroczo, że serce mi się od razu rozczula jak to widzę. -
No tak było! Od razu się uśmiechała jak pojeb, prawie jak ja na widok tego co sobie zrobiłaś na przedramieniu. Też się uśmiechem jak pojeb.
- No to skoro japońska bajka to weźmy sushi, żeby pasowało - powiedziała i pewnie wybrały sobie co tam chciały i zamówiły, żeby później, po prysznicu, nie czekać jeszcze jakoś super długo. No i okej, poszły pod prysznic, pocałowały się tam jeszcze, umyły dupy iks de i o dziwo nikt nie mówił, że się mu nudzi, zupełnie nie tak jak Cece Callaway pod prysznicem. W każdym razie jak sie już wytarły to Zoey założyła na siebie to. Oczywiście cały zestaw był na nią za duży więc zanim wyszła z łazienki to musiała trochę z nim powalczyć żeby podwinąć nogawki i rękawy, ale i tak trochę wyglądała jakby się w tym topiła. Trudno. Nie przeszkadzało jej to i wróciła do pokoju akurat jak Gaia ścieliła łóżko. - Jesteś fanką Japonii czy tylko bajek? - Zapytała poznając kolejną część osobowości Zimmerman. Zaśmiała się widząc jak piesek zajmuje jej miejsce i pokręciła lekko głową wdrapując się na łóżko. - Widzę, że jedna z nas będzie zazdrosna - powiedziała do Ponyo i pogłaskała ją za uchem, a później ułożyła się obok Gai oplatając ręką jej talię i przerzuciła też jedną nogę przez nią, bo teraz to ona chciała być jak mały glonojad tęskniący za matką. Musiała być tak blisko jak to było możliwe. - 3, 2, 1 włączaj - odliczyła gotowa na bajkę. Już po pierwszych sekundach wiedziała, że przepadła. - Ooo jakie słodkie maleństwo, jakie ma rąsie malutkie i jak maszeruje - no to było przesłodkie i już nawet ja o tym wiem. - Chyba jedyną japońską bajką jaką oglądałam do tej pory były Czarodziejki z Księżyca, więc chyba i tutaj mnie wiele ominęło - chociaż akurat była to zajebista bajka, podobno, nie wiem, bo nie oglądałam, ale Zoey oglądała. Niech coś ma od życia. Zamiłowanie do krótkich spódniczek u dziewczyn. Oglądały tak przez chwilę, aż dobiegł ich dźwięk dzwonka więc obstawiam, że niestety ale Gaia musiała się ruszyć żeby odebrać im jedzenie, bo to był jej dom. McTavish lubiła sushi, ale problem był taki, że nie umiała za bardzo posługiwać się pałeczkami i jeżeli nie musiała to wolała tego nie robić. - Będziesz się śmiała z tego w jaki sposób jem sushi... ale trudno - obstawiam, że jadły w łózku oglądając dalej bajkę tylko bardziej siedząc niż leżąc. Zoey musiała zjeść po swojemu więc wzięła jeden kawałek w palce, pomoczyła go lekko w wasabi i wrzuciła sobie do buzi. Najwyraźniej to dziewczę lubiło jeść paluchami.

gaia zimmerman
in your love spell
catlady#7921
luna - bruno - joshua - eric - cece - caitriona - judith - benedict -owen
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
Zmarszczyła brwi patrząc na Zoey. – W jakim świecie to jest podobne do Geschlechtsverkehr? – Parsknęła śmiechem. Wiadomo, że po niemiecku brzmiało to okropnie, ale jednocześnie ładnie. Po galicku to brzmiało po prostu tragicznie i Gaia nie była w stanie nawet niczego z tego zrozumieć. Ale zamiast komentować i tyrać inny język to się po prostu śmiała. – Jesteśmy całkiem normalni. – Wzruszyła ramionami. Wyróżnia ich tylko to, że byli bogaci i że Lady Zimmerman była znaną kobietą. Plusem było to, że poza tą częścią niemiecką i z wątpliwą przeszłością, to nie byli kontrowersyjną rodziną. Jedyne co było u nich kontrowersyjne to to, że rodzice naprawdę się kochali i że wszystkie dzieci miały tych samych rodziców i że jednocześnie cała rodzina była niesamowicie piękna. – Mmm. Ominęła was najlepsza część. To moje ulubione fragmenty. Jak przyjaciółka casualowo chce dołączyć i nikt tego nie kwestionuje. – Jakby Luna teraz przyszła z zapytaniem czy może dołączyć to Gaia by się rozpłakała i wybiegła z tego domu i wróciła do Lorne za jakieś dwa tygodnie udając, że ta sytuacja się nie wydarzyła. – Nie. Tato to Christopher. Mój dziadek to Bruno. Dziadek bardzo chciał mieć w rodzinie dziecko, które nosi jego imię i trafiło na mojego bliźniaka. – Pewnie była rodzinna spina o to, że najstarszy syn nie został Brunem. Na szczęście jednak do konfliktów dochodziło tylko jak dziecko się rodziło, później o wszystkim zapominano i znowu sobie przypominano. Tragedia. Ale wszystko zostało zażegnane wraz z przyjściem na świat Bruna.
- Kiedyś… nie wiem kiedy, ale nadejdzie taki moment, że w końcu podasz mi swoje hasło do telefonu i jak nie będziesz patrzeć to wykorzystam to hasło i zmienię tą tapetę. – Obiecała z uśmiechem. Chciała nawet poprosić o ten telefon teraz, ale w sumie to nie wiedziała czy Zoey w ogóle ten telefon przy sobie miała, bo nie widziała jej z telefonem odkąd ją odebrała spod jej domu. No może nawet nie odebrała, po prostu się pojawiła. – Już nigdy nie wyślę ci żadnego zdjęcia, które może być żenujące, albo źle się zestarzeć. – Teraz jej się przypomniało, że wysłała też kiedyś Zoey zdjęcie swoich cycków. – Usunęłaś to zdjęcie, które ci wysłałam kiedyś… jak byłam w pracy, prawda? – Wiadomo, że takie zdjęcia zawsze wyciekają w złych momentach, a jej mama będzie teraz promować nową płytę. Nie wypada, żeby wyciekło zdjęcie jej córki, która robi takie rzeczy w domu spokojnej starości. A łatwo będzie zidentyfikować, że to Gaia, bo jednak ma te swoje tatuaże.
- To i to. – Lubiła i Japonię i japońskie bajki. Ale lubiła też po prostu bajki. Dzięki bajkom czuła się jak dziecko i jakby jej wszystkie problemy odchodziły w zapomnienie. Lepsze to niż filmy z Emmą Stonę, które były… dziwne. A przynajmniej ten oscarowy. Bo jednak reszta nie była aż tak dziwna. Gaia przesunęła Ponyo trochę tak, żeby nie była zwrócona do Zoey tyłkiem i żeby Gaia przy okazji mogła sobie patrzeć na bajkę. – Hah, no. Śmieszna jest ta typka. – Uśmiechnęła się na widok małej Mei. – Wow. Czarodziejki z Księżyca jest zajebiste. Ale nie wierze, że oglądałaś tylko to. Śpisz pod kamieniem czy co? – Zażartowała sobie typiara, która dosłownie kurwa nie widziała żadnego filmu w swoim życiu poza tym nieszczęsnym Shrekiem. Nawet teraz się nie popisała, bo objęła sobie ramieniem Zoey i napisy początkowe nie zdążyły się skończyć jak zaczęła sobie odpływać. Głowa jej trochę uciekała, zaczynała lekko pochrapywać i dopiero jak zadzwonił dzwonek to rzeczywiście pobiegła za Ponyo, żeby otworzyć drzwi. Wróciła z jedzeniem i wodą, bo przy okazji zaszła do kuchni po coś do picia.
- Jesteś absolutnie absurdalna. – Parsknęła widząc jak Zoey je sushi, ale nic więcej nie komentowała. Głównie dlatego, że sama próbowała jeść, oglądać bajką, a w międzyczasie jeszcze wolną ręką i nogą odpychała zwierzęta, które oczywiście teraz postanowiły się zachowywać, jakby od dwóch tygodni nie jadły. Gaia skończyła dosyć szybko, bo była jak odkurzacz i wróciła do leżenia. Wtedy też na nowo zaprosiła do siebie Ponyo. Kramer i Kratos kręcili się przy Zoey.
Architekt — lorne bay
30 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
You can take me all the way, anywhere you like just don't let me go. Leave all the finer things when I'm lying next to you, that's enough for me. Just don't let me go.
- W świecie fizycznym - odpowiedziała puszczając do niej oczko. Tam nawet jeżeli cos brzmiało inaczej to i tak sprowadzało się do tego samego. Zoey byłą cwana czasem i miała odpowiedź na wiele pytań. Gaia nawet nie wiedziała jak Zoey pewnie będzie jej tej normalnej, zwyczajnej rodziny zazdrościć. Ona chciałaby taką mieć, naprawdę! Jej nie tyle, że była zła, co po prostu inna. - Kurde, to chyba będę musiała odnaleźć tą kasetę jak bedę u dziadków i ją dokończyć - zaśmiała się, chociaż no gdyby teraz tu nagle wparowała Sameen i powiedziała, że chce dołączyć to Zoey, by Gaie wygoniła dla jej własnego bezpieczeństwa, bo dobrze wiedziała, że mogłoby się to skończyć wcale nie takim erotycznym podduszaniem. No i raczej też nie chciałaby, żeby jej przyjaciółka kiedykolwiek zobaczyła nagą ganię. Wolała taki widok mieć zachowany dla siebie. - Okej, czyli Monica, Christopher, Bruno i... jakie jest Twoje prawdziwe imię? - Zapytała, bo wcześniej nie chciała jej podać, ale teraz jak już wyczerpująco poskakały wspólnie, to Zoey powinna znać prawdziwe imię swojej pierwszej seksualnej partnerki.
Zaśmiała się i pokręciła głową. -Nie mam przed Tobą tajemnic, wiec mogłabym Ci podać nawet dzisiaj, ale skoro chcesz zrobić mi taką okropną rzecz jak zmiana tej tapety to nie wiem czy kiedykolwiek to nastąpi - może Zoey sama sobie ogarnie jakieś zdjęcie Gai i wtedy tamto sobie ustawi na tapetę. To nie tak, że McTavish każdemu pokazywała ten swój telefon, pewnie nikt nie widział tej tapety także Gaia nie miała się co martwić. - Mówisz o Twoich cykach? - Zapytała unosząc lekko brew. - Napatrzyłam się i z bólem serca usunęłam, ale resztę dalej mam. - Wiadomo, że nagich foci to, by nie trzymała. Głównie dlatego, że obawiała się, że Sameen mogłaby kiedyś chcieć sprawdzić jej telefon, a jak już wiadomo, nie chciała żeby ktos widział nagą Gaie.
Co innego małą, naburmuszoną Gaie. Jak kiedyś Sameen będzie chciała coś obejrzeć, chociaż pewnie to się nie wydarzy, to Zoey jej zaproponuje tą bajkę bo była przesłodka i McTavish nie mogła się przestać uśmiechać patrząc na ekran. To była bardzo urocza postać i pewnie Zoey bardzo często robiła takie OWWWW, jak dziewczynka wyciągała swoje pulchne łapki.
- Wolę stwierdzenie, że jestem absolutnie absurdalnie urocza - odpowiedziała jedząc kolejny fragment sushi w ten durny sposób. Najważniejsze, że jej było wygodnie. Oczywiście na takie coś pozwalała sobie tylko w domu i to w spokojnym towarzystwie, żeby nikt się z niej nie śmiał. Jak już zjadła to ułożyła się wygodniej i akurat przyszedł do niej Kramer, który ułożył się na jej brzuchu i dawał się głaskać, co było niesamowicie slodkie, prawie tak samo jak mała Gaia na ekranie. - Piękna bajka, nie wiedziałam, że istnieje w kinematografii coś tak uroczego - odpowiedziała, gdy bajka się skończyła i spojrzała na Gaie. - Będę się musiała zbierać jakoś za godzinę - dość niechętnie to powiedziała, ale jak kończyły oglądać bajkę to dopiero wtedy na laptopie zobaczyła, która jest godzina. - Ale mam jeszcze chwilę żebyś mi pokazała te swoje ulubione wiersze - była ciekawa i chciała wiedzieć do czego wracać jak będzie już dzisiaj leżeć samotnie wieczorem w łóżku.

gaia zimmerman
in your love spell
catlady#7921
luna - bruno - joshua - eric - cece - caitriona - judith - benedict -owen
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
Parsknęła tylko śmiechem, bo wychodziło na to, że Gaia w takim razie nie znała żadnego fizycznego świata. A już na pewno nie takiego, w którym te dwa wyrazy były do siebie w jakimkolwiek stopniu podobne. – Jeżeli twoje dziadkowie nadal będą mieli tą kasetę, to będę pod wrażeniem. – W sumie teraz jak myślała o tej kasecie to żałowała, że nie zapytała czy to było porno wersji domowej, w której występują członkowie rodziny Zoey czy raczej po prostu coś co ktoś kiedyś kupił, albo wypożyczył i zostawił sobie na stałe. Nie wiem czy w kioskach można było kupować gazety pornograficzne z kasetami VHS. Z płytami na DVD to na pewno, ale VHS? – Monica, Christopher, Bjol, Bjorn, Bruno i… Gaia. – Uśmiechnęła się, bo nie była taka głupia. Nie wystarczy rozłożyć przed nią nóg, żeby zaczęła zdradzać sekrety. Może gdyby Zoey o to zapytała w seksualnym transie, gdzie Gaia mogłaby podpisać papiery adopcyjne, albo czeki na milionowe kwoty, to może udałoby jej się wyszeptać swoje paskudne imię. Teraz? Teraz nie było takiej opcji. – Musisz się bardziej postarać. – Dodała jeszcze bardzo rozbawiona tym, że Zoey tak bardzo próbowała ją wystrychnąć na dudka.
- Serio nie masz? – Zapytała trochę zestresowana, bo Gaia to na przykład miała tajemnice. Jedną z większych było na przykład to co się wydarzyło w Walentynki po tym jak się całowała z Zoey. Ale nie mogła o tym mówić. Nie mogła nawet o tym myśleć. Ale zestresowało ją to, że Zoey była otwartą księgą, a Gaia ewidentnie nie. Ehh. Już czuła jak szambo związane z tym jeszcze kiedyś się wyleje i wspomnienie dzisiejszego dnia będzie tylko schodzącym naskórkiem dawnych uniesień. – Dziękuję. To było głupie i wiedz, że nie robię takich rzeczy. – Miała nadzieję, że Zoey sobie z niej teraz nie żartowała i że na poważnie pozbyła się tego zdjęcia. Z kobietami to było inaczej. Miały to poczucie, że takie zdjęcie warto usunąć. Mężczyźni? Trzymali te zdjęcia, pokazywali kolegom i jeszcze później całemu światu i mieli pretensje do kobiety, że jej nagie zdjęcia są wszędzie. Co najmniej jakby Gaia potrzebowała kolejnych potwierdzeń, że mężczyźni są beznadziejni.
Gaia znowu na bajce przycięła komara. Nie wiedziała czy Zoey to zauważyła czy nie, ale jak bajka się skończyła to rzeczywiście potwierdziła, że jest piękna. – Poczekaj aż obejrzymy Ponyo. Zakochasz się.Ponyo była bardziej chwytająca ze serce. Gdyby nie postać małej Mei, to Gaia zdecydowanie wolałaby Ponyo. Mei jednak była osobą decydującą w tej kwestii. – Później obejrzymy inne bajki studia Ghibli. – Obiecała, a jak Zoey wspomniała o tym, że będzie musiała wracać do domu to pokiwała ze zrozumieniem głową. – Odwiozę cię. – No nie wyśle przecież Zoey do domu jakąś taksówką. Jeszcze w takim za dużym dresie. Od razu będzie widać, że jest wyruchana i taksówkarz będzie rzucał komentarze. Już ona znała tych mężczyzn.
- Nie. – Oznajmiła i zamknęła laptopa i odrzuciła go na bok. A jak spadł to trudno. Kupi nowego. Ten i tak był już stary, bo miała go może z siedem miesięcy. – Mam lepszy pomysł. – Powiedziała zadowolona z siebie i zaczęła całować Zoey. No i pewnie tak się całowały jeszcze z tą godzinę, ale Gaia nie dopuściła do żadnego stanu, w którym Zoey mogłaby ją zapytać o jej prawdziwe imię. Nie mogła być taka łatwa. No, ale w końcu nadszedł czas rozstania i rzeczywiście wsiadły do Porsche i Gaia odwiozła Zoey. Pewnie w samochodzie ją jeszcze pocałowała z trzydzieści siedem razy i dopiero pozwoliła jej wysiąść. A jak Zoey wysiadła to Gaia opuściła szybę i patrzyła jak ta idzie. – Pojadę do rodziców opowiedzieć im o tobie i o tym co robiłyśmy. – Puściła jej oczko, zaśmiała się i odjechała. I rzeczywiście pojechała do rodziców. Potrzebowała hajsu na nowego laptopa co nie.

/ ztx2
ODPOWIEDZ