Architekt — lorne bay
30 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Whatever our fate is or may be, we have made it and do not complain of it.
- Biurowiec – odpowiedziała i pokiwała głową. – Tak zdecydowanie. Palarnia to bardzo ważne miejsce. Myślę, że zrobię kilka, bo jednak jedna na cały budynek to może być za mało. Na pierwszym albo drugim piętrze zrobię takie małe tarasiki żeby ludzie mogli sobie tam wychodzić i zapalić. – Musiała wziąć pod uwagę wiele czynników, tak samo jak cały budynek musiał być przystosowany do osób niepełnosprawnych, by mogli się tam swobodnie poruszać. – Już się nie mogę doczekaż, aż będe po wszystkich wstępnych spotkaniach i zacznę projektować – praca była jej wielką pasją, a skoro w życoi osobistym nie szło jej najlepiej, to przynajmniej tam mogła się spełniać. Zaśmiała sie głośno słysząc jej komentarz. – Myślisz, że mam foldery z TAKIMI zdjęciami? – Zapytała unosząc brew i pokręciła lekko głową. – Ja jestem grzeczną kobietą Gaia, nie wiem o co Ty mnie podejrzewasz – poza tym, gdyby ktoś kiedyś włamał się jej do telefonu i później poszłoby w świat co córka znanego polityka trzyma w folderach to jej ojciec znowu miałby do niej pretensje. A po co to komu!? Wolała nie ryzykować. Już i tak zrobiła mu sporo problemów.
- Nie wiem, to pierwsze co mi przyszło do głowy – rzuciła śmiejąc się. Miała naprawdę dobry nastrój i wiedziała, że to wszystko zasługa Gai i jej towarzystwa. Brakowało jej ich spotkań, nawet jeżeli nie było tego jakos super wiele do tej pory. Miała nadzieję, że to się zmieni i znów będa mogły gdzies wspólnie wyjść. – Nikomu nie powiem, obiecuje – nawet gdyby chciała to nie za bardzo miała komu, bo Zoey nie posiadała zbyt wielkiej grupy znajomych jak już wiemy. – Kraść? – Zapytała ciszej, żeby się upewnić. – Ale, że jakies rzeczy czy ludzkie serca? – No, bo hello. Zoey to wiadomo, że ukradła coś innego niż ogrodowego krasnala. – Ktoś Cię kiedyś przyłapał? – Miała tak wiele pytań, na które teraz oczekiwała jakiś odpowiedzi. Nie zostawi tego w ten sposób.
- Pół żart, pół serio. Jak jest mi bardzo źle to rzeczywiście czasem się sama napije, żeby po prostu iść szybciej spać. – Było to smutne, ale jej życie od dawna nie jest już wesołe. Miała kilka nieprzyjemnych sytuacji w życiu, które nie zostawiły jej w najlepszym stanie psychicznym. – Ale nie śpiewam All by myslef – dodała, żeby nie zrobiło się nagle za bardzo poważnie.
- Ja podziękuję, niezaleznie od powodów – czuła się wtedy zawsze skrępowana i było to mocno nieprzyjemne. – Wolę być szarą eminencją – nie potrzebiowała żyć w centrum zaintersowania i blasku fleszy. Było jej bardzo dobrze w szarej strefie, z daleka od tego wszystkiego, gdy mogła sobie po prostu robić swoje i normalnie żyć. Jej „małżeństwo” niestety trochę ją z tej strefy wyciągnęło, bo przynajmniej w gronie rodzinnym była w centrum zainteresowania i to ponownie nie ze względu na dobre powody. – Nie, jedyne co zmusza to presja znajomych i rodziny – całe szczęście ona tu nie miała ani tego, ani tego, bo dosłownie Gaia była jedyną osobą, którą tu znała. No i może Lune już kojarzyła.
Trochę uśmiech jej zniknął z twarzy, gdy Gaia jej odmówiła tańca. Kiwnęła jednak głową na znak, że ją rozumie. Nie miała zamiaru jej przeciez namawiać. – Samej to nie chcę – pokręciła głowa, bo dopiero głupio, by się czuła. – Może następnym razem nam się uda – dodała, bo ona oczywiście wciąż wierzyła w to, że kiedyś będzie jeszcze jakiś następny raz, gdy będą mogły potańczyć.

gaia zimmerman
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
when you crave something, crave me
- Dobrze wiedzieć. – Powiedziała z uśmiechem, ale był to bardziej komentarz do samej siebie niż do Zoey. Oczywiście Gai już się włączyło myślenie przyszłej pani bizneswoman, więc myślała o swojej firmie. Będą z Luną potrzebowały jakiejś przestrzeni, żeby to wszystko ogarnąć. Pewnie nie byłoby problemu z wynajęciem czegoś małego na sam początek, ale skoro obie były kasiaste to Gaia mogła fantazjować. Chociaż był to niesamowicie głupi pomysł, bo Gaia i Luna będą potrzebowały jakiegoś miejsca już na przyszły rok, a Zoey nawet nie ruszyła z planowaniem tego budynku. Gaia nie miała tyle czasu.
Prychnęła. – Wszyscy mają foldery z TAKIMI zdjęciami. – Była nadal rozbawiona jak to mówiła, ale z każdą sekundą coraz bardziej poważniała. Co jeżeli nie każdy miał takie foldery i teraz Gaia wychodziła na typiarę, która miała taki folder? Gdzie nie miała nawet takiego foldera. Chciała sobie pożartować. Ona miała folder ze swoimi pijanymi selfie. Nie była też pewna co do tego czy Zoey rzeczywiście jest taka grzeczna. W końcu hajtnęła się z kimś dla zabawy. Chociaż Gaia nawet nie wiedziała co było w tym zabawnego.
- Ha. Ha. Bardzo zabawne. – Przewróciła trochę oczami, bo gdzie tam Gaia kradnąca ludzkie serca. Nie potrafiła zrobić czegoś takiego. Gdyby potrafiła to teraz może trzymałaby Zoey za rękę, a nie szklankę z piwem, które jej nawet nie smakowało. – Może lepiej na razie nie będę przyznawać się do tego co kradnę. – Zaśmiała się. Jeszcze Zoey ją zgłosi, bo okaże się, że jest miłośniczką krasnali ogrodowych. – Parę razy się zdarzyło. – Przyznała z uśmiechem, bo przecież nie będzie płakać. Miała kondycję, więc dawała radę uciekać. A często jak wytrzeźwiała to zwracała ludziom te krasnale, więc to tak nie do końca była zbrodnia. W sensie była, ale przynajmniej nie żyła z wyrzutami sumienia. Dobra, żyła.
- Alkohol nie jest dobry przed snem. Są lepsze sposoby na szybsze usypianie. – Pewnie by coś zaproponowała, ale to może jakby Zoey nie miała męża. Teraz to by nie wypadało sugerować, że najlepiej to się zasypia jak ktoś cię przytula, albo jak ty przytulasz kogoś, albo jak po prostu ktoś leży obok. Gaia coś o tym wiedziała, bo pewnie od dwóch lat nie miała porządnie przespanej nocy. Trudno, takie życie.
- Następnym razem. – Obiecała obawiając się, że to będzie pierwszy raz kiedy Gaia Zimmerman nie dotrzyma obietnicy. A przynajmniej tej, o której pamiętała. Ale raczej była słowną osobą. A przynajmniej starała się być.
Resztę wieczoru spędziły na rozmawianiu, piciu i jedzeniu i trochę nawet Gaię korciło, żeby pójść zatańczyć, ale nie mogła tego zrobić, bo pewnie taniec wymagałby dotknięcia Zoey, a jednak nie mogła się na to odważyć. Dla Zimmerman to była jedna z najkrótszych imprez na jakich była. Zabawa bez tańca nie miała za bardzo sensu. Tak jak tańczenie z kimś kogo nie można dotknąć.

/ztx2
ODPOWIEDZ