barmanka — moonlight bar
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Half love, half regret. Dressing up for Polaroids and cigarettes. Socialize, romanticize the life.
outfit

Mieli iść na piwko.
Później na napoje wyskokowe.
Ostatecznie pomysł przeistoczył się w kolację z alkoholem w eleganckiej restauracji. Jak? Tego nie wie nikt. Nawet ja tego nie wiem, ale stało się.
Callie pozwoliła Wrenowi wybrać czas i miejsce - na pojutrze. Umawiając się z nim nie przewidziała tylko, że jutro skończy w szpitalu ze złamaniem ręki... Ale od początku!
Dzień jak codzień: Callie, zgodnie z tym co powiedziała Wrenowi, poszła do pracy. Tam podczas największej wieczornej tabaki jedna z kelnerek się ewakuowała, bo jej dziecko miało gorączkę- czy coś tam, Callie to za bardzo nie obchodziło - co skończyło się tym, że ulubiona barmanka Wrena musiała latać z tacą po sali i zbierać szklanki, jak jakiś przegryw (sorry not sorry, wierzyła, że jej umiejętności lepiej można wykorzystać za barem). Tak się przemieszczała jak gazela między stolikami w króciutkiej sukience, że grupie wstawionych panów odbiło. Szpital, gips i przeciwbólowe na receptę - szczegóły pewnie opowie Wrenowi.
Była zdeterminowana żeby tego spotkania nie odwoływać, bo już i tak tyle w jej życiu szło źle. Miała szansę pośmiać się bez płakania o tym, że ma raka, pożartować i dla kogoś się wystroić - przynajmniej miała okazję gdzieś wyjść, zrobić makijaż i założyć wysokie szpilki, co w ostatnich miesiącach w ogóle się nie zdarzało. Zaproponowała Wrenowi żeby się przespacerowali do restauracji, bo to nie daleko, więc pewnie odebrał ją z centrum i tak przeszli się do portu. Jedna z łódek, pięknie oświetlona lampkami ozdobiona roślinnością była jednocześnie restauracją na wodzie; zajęli stolik dwuosobowy z widokiem na wodę i teraz dopiero, w tym oświetleniu, Wren mógł się lepiej przyjrzeć jej różowemu gipsowi (tak, poprosiła lekarza o użycie bandaża dla dzieci, zero wstydu) - palec mały i serdeczny, nadgarstek i kawałek wyżej były pod nim schowane. Jakby cyc wywalony do przodu w obcisłej sukience nie robił wystarczającego wrażenia, ręka w gipsie na pewno nadrabiała te braki. - Postarałeś się - pochwaliła swojego towarzysza gdy już usiedli. - Może ci wybaczę tę krewetkę - dodała z delikatnym uśmiechem; założyła nogę na nogę, łokieć oparła o stół a podbródek o swoją dłoń. Lewą - prawa, zagipsowana, leżała pod stołem, na jej udach. - Nie jesteś taki najgorszy - tak go pięknie skomplementowała, a co, w końcu musi być tajemnicza i teatralnie niewzruszona, żeby nie było, że zrobił na nią wrażenie tym wyjściem! - Wczoraj taki klient zawołał do mnie cukiereczku... - czyli tak samo, jak Wren; ale Wren mógł, bo on żartował! A może już sobie zaskarbił specjalne względy u barmanki? - Byłam cierpliwa i to przemilczałam. Ale potem, jak odchodziłam, klepnął mnie w tyłek. Więc zarobił w ryj.
Dokładnie tak, jak Wren myślał, że zarobi, za swój tekst? Którego ostatecznie nie ujawnił, bo się wstydził? Callie jeszcze nigdy nie uderzyła nikogo, dosłownie, ale tego dnia w pracy to był IMPULS. Odruch. Stało się to szybciej niż zdążyła pomyśleć.
- Muszę się chyba zapisać na lekcje boksu, bo na SORze powiedzieli, że wszystko zrobiłam źle. I dlatego mam złamaną piątą kość śródręcza. Nawet pięści nie umiem zrobić prawidłowo. Twoje starcie z kangurem staje się coraz bardziej imponujące - pokręciła głową nad swoim smutnym losem, ale rozbawiona widocznie; absurd tej sytuacji dopiero do niej docierał.

Wren Rhodes
sex on the beach
-
Prawnik — neelsen group cairns
31 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
#20

Jak Wren wpadł na pomysł, aby zabrać Callie, która wydawała się być taką dziewczyną z sąsiedztwa do wykwintnej restauracji, która samym wnętrzem będzie nawiązywać do romantycznych randek i bardziej pasowała na zaręczyny niż niezobowiązujące piwko? Nie wiedział, ale będzie zwalać na to, że wywnioskował, pomiędzy wierszami, że dziewczyna chciała czegoś więcej, że skoro nie podobało sie jej możemy się jutro spotkać, to oczekuje jakiegoś większego gestu. No to wymyślił coś lepszego niż piwo w małomiasteczkowym pubie. Czy przegiął za bardzo? Być może...
W każdym razie założył już tą białą koszulę, wyprasował spodnie i wypastował lakierki, by nie wyglądać jak łachmyta. Podał w smsie nazwę miejsca, więc był pewien, że jak to każda kobieta ma w swoim zwyczaju, Carter się postara. Nie ma nic gorszego, jak dwie osoby się nie dogadają i jedno kończy w gajerku, a druga w dresie z nieumytymi włosami. Niezależnie, która ze stron jest bliżej tego, co wypada. Już pal licho to, że Rhodes tak naprawdę też miał powód do tego, aby odwołać spotkanie, bo ostatnio jak się wydurniał po pijaku z Blanche i robili jakieś bzdurne, kolejne wyzwanie z tik toka, to zarobił piętą przyjaciółki prosto w oko. Nie było to limo stulecia, rozlewające się aż na nos, czy mieniące się wszystkimi kolorami sinej tęczy, ale było widać, że stało się to, czego się tak bardzo wystrzegał. Dostał w ryj. Co prawda za niewinność i przez przypadek i nie miał do swoje psiapsi żadnego żalu, no ale... zachwycony nie był.
-Wiesz, nie musiałaś się tak wystawiać dla mnie... A co jeśli wywiniesz orła na tych swoich szpileczkach i będziesz miała drugi gips do kolekcji?-zapytał, lekko kpiącym tonem, ale to nie tak, że nie doceniał tego, jak barmanka się wystroiła dla niego! A to przecież nie była randka... prawda? On już nie wiedział, bo chwilowo jego życie miłosne, czy raczej towarzyskie było bardzo zagmatwane, ale nie zamierzał nawet myśleć o Daisy, bo i po co. Miał się z nią spotkać i wszystko wyjaśnić, ale to będzie miało miejsce w przyszłości.
-Ej, pochwaliłaś moją krewetkę! I nie mów, że nie zjadłabyś takiej.... Słyszałam, że w tutaj serwują zajebiste risotto z owocami morza-powiedział, znów niebezpiecznie meandrując obok tego pytania, które cisnęło mu się na usta od momentu rozpoczęcia tamtej wymiany smsów. A mianowicie, czy taką krewetkę Callie z przyjemnością wzięłaby do ust... No, ale już ustaliliśmy, że Wren zdawał sobie sprawę z tego, że ten tekst jest co najmniej słaby, dlatego nigdy nie zostanie powiedziany na głos.
-O boże, dziękuje losowi, że najgorsze co mnie mogło spotkać, ALE NIE SPOTKAŁO BO PATRZYŁEM, to naplucie do BABSKIEGO drinka, który mi robiłaś-położył dłoń na piersi, jakby faktycznie mu ulżyło i to konkretnie. Bo w sumie, to tak było. No ale wiedział, nawet on, niedomyślny facet, że była różnica między tym kto i w jaki sposób użyje tego określenia z działu ksiąg zakazanych.
-Pokaż tą łapkę, zdolniacho-zaśmiał się, nie bardzo wiedząc jak można sobie w taki sposób złamać, co tam było? Piąta kość śródręcza? Obstawiałby albo palce w górnych ich częściach, albo kciuka, bo biło się z paluchem zawiniętym pod inne palce. Właściwie to cieszył się, że jeszcze nie zeszło na jego piękne oczko, wiedział że ta żółć podbijała błękit jego tęczówek, bo jego historia była totalnie lamerska. Tak naprawdę jak i ta cała historia z kangurem, ale ona choć jako temat do rozmów brzmiała naprawdę dobrze.

callie carter
barmanka — moonlight bar
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Half love, half regret. Dressing up for Polaroids and cigarettes. Socialize, romanticize the life.
Taaaaaaa, niech zwala na Callie, że to ona chce czegoś więcej. Totalnie, wcale nie Wren napisał jej DWA RAZY, że ma być grzeczna i nikogo nie podrywać. Jeśli już, to on sugerował, że chciałby ją mieć dla siebie, ona jedynie po koleżeńsku sobie z nim żartowała! Nieważne zresztą; Callie nie przyjmie zarzutów, że próbowała Wrena przymusić do randki, bo kompletnie tak nie było. Prawnikiem jest, niech jej UDOWODNI winę, jak taki mądry.
- Jak wywinę orła w tych swoich szpileczkach to będziesz mnie niósł do postoju taksówek, więc na twoim miejscu bym nie zapeszała - roześmiała się wyobrażając sobie jak absolutnie odmawia bosego spaceru, skręcona kostka puchnie, szpilki w ręku i Rhodes bohater niesie ją do taksówki. O nie, na pewno do tego nie dopuści. W szpilkach biega odkąd skończyła lat naście, musiała się stylizować na dorosłą bardzo wcześnie, żeby dorośli faceci zapraszali ją w dorosłe miejsca i chcieli robić dorosłe rzeczy, więc nabrała wprawy. Może ostatnio miała przerwę, ale szpilki to dla niej jak adidasy! - Nie wiem, czy możesz zamówić to risotto - pokręciła głową - bo owoce morza to afrodyzjak, a ja na pewno nie zaproszę cię na noc. Zapomnij - rzuciła, niby groźnie i stanowczo, ale z usmiechem szerokim, bo przecież tylko się wygłupiali i żartowali. A może nie? Granice były trochę rozmyte, ale przynajmniej na ten moment oboje byli wolni. A Callie wiedziała, że wolna chce pozostać, więc z jej strony żarty nawet z podtekstem były całkowicie niewinne.
- Nie spotkało cię, bo nie robię takich rzeczy, nie dlatego, że patrzyłeś! - uniosła się; musiała, bo jej honor barmański był tu szargany przez niego! - O właśnie. Udało mi się sprowadzić wyjątkową butelkę tequili; szef marudził, ale w końcu go przekonałam. Wpadnij kiedyś... Mam pomysł na coś, co będzie ci smakowało - zaprosiła, już cieplej, życzliwiej i bez wydurniania. Wybieranie ludziom alkoholu to był jej język miłości i sympatii. W pracy, naturalnie, każdemu chciała coś dopasować, ale poza pracą? Jeśli myślała o kimś i o tym, czego mógłby się napić, to znaczyło, że ma specjalne miejsce w jej serduszku. - O ile oczywiście będę jeszcze miała pracę w przyszłym tygodniu - przewróciła oczami. - Nie wiem, jeszcze nigdy nie uderzyłam klienta w pracy, ale to był impuls, wziął mnie z zaskoczenia, a poza tym... Kurwa, zasłużył. W każdym razie... Dyscyplinarka by mnie nie zdziwiła - nie brzmiała na przejętą, nie była jakaś smutna; stanęła w swojej obronie i nie będzie za to przepraszała, jeśli mężczyzna dotknął ją bez jej zgody, to ona jedynie odwdzięczyła się tym samym. Poza tym... Umówmy się, nie byłoby Callie ciężko od następnego dnia zatrudnić się w dowolnym innym barze w Lorne, więc nie rozpaczała z tego powodu. Ale też nie wiedziała, że Wren się ziomkuje z Blanche. Na jego prośbę wyciągnęła dumna rękę z różowym gipsem w jego stronę, nad stolikiem; na uwagę zasługiwał fakt, że zaraz tam, gdzie na palcach kończył się gips, Callie błyszczała diamentowymi pierścionkami. Gips jej nie zepsuje jedynej okazji na nie wiadomo ile żeby się wystroić. - A twoja piękna buźka? Co się wydarzyło? - spytała, nawet dość troskliwie, choć z wyraźnym politowaniem zmierzyła spojrzeniem jego podbite oko. Trochę sie z niego nabijała, ale TYLKO TROCHĘ. Jak on z niej. - Któraś asystentka nie ucieszyła się ze zdjęcia twojej krewetki? - uśmiechnęła się szeroko. I jak jej dłoń puścił, to wzięła kartę, żeby poczytać co by mogli zjeść. Choć ona w tej obcisłej sukience to raczej wiele nie zmieści.

Wren Rhodes
sex on the beach
-
Prawnik — neelsen group cairns
31 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Być może jej napisał, że ma być grzeczna, ale dziewczynki generalnie powinny być grzeczne i trzymać ręce na kolanach! To Callie kręciła nosem na "spotkanie" czy na "wyjście na piwo" i oczekiwała czegoś więcej. No to zdecydował, że zabierze ją na coś więcej niż tylko browara. Więc niech nie narzeka, bo ona chciała czegoś więcej, a teraz zwala na niego! To nie tak było, ale jakoś specjalnie by się nie dziwił. W końcu... baby, duh.
-A ja na Twoim był założył normalne buty, bo inaczej pomyślę, że chcesz mnie wyrwać na ten dekolt po pępek-powiedział. Oczywiście, że by jej pomógł! Wziął na ręce, jeśli było to potrzebne, tylko najpierw na pewno musiałby się pośmiać i być może zrobić z jedno, czy dwa zdjęcia, aby zapamiętać ten moment na wieczność i móc pokazać go potomnym. No ale skoro uważała, że potrafi chodzić na szczudłach, to niech chodzi i patrzy pod nogi.
-Ale wiesz, zawsze ja mogę Cię zaprosić do siebie. Z matką nie mieszkam-zaśmiał się. No i halo, co to za odwracanie krewety ogonem, przecież to ona miała chętkę i uwielbienie do owoców morza, nawet prowadziła własny ranking i miała swoje ulubione sztuki! No, ale prawda była taka, że mieszkał sam i mógł robić co tylko chce, zapraszać kogo chce i tak dalej. Udał jednak, że nie zrozumiał tej obelgi, że Callie wolałaby zjeść coś niedobrego, byle tylko nie musieć spędzić z nim nocy. Cios w jego małe serduszko!-ej, a swoją drogą to się chyba tylko tyczy ostryg, które są obleśne, a nie wszystkich skorupiaków, czy tam mięczaków.-zauważył bystrze, jak woda w klozecie. Nigdy nie był dobry z biologii, może dlatego został PRAWNIKIEM, a nie pływał z delfinami niczym mała syrenka.
-Wiesz, że za zmuszanie pracownika do pracy w stanie nie pozwalającym na to, jest regulowane przez prawo pracy?-uniósł brew do góry. Jeśli miała gips, to na pewno musiała dostać L4, albo chociaż propozycję tego. A jeśli pracownik taki świstek przynosi, to pracodawca musi go respektować! Choć fakt, że może zwolnić barmankę za znęcanie się nad dobrze płacącymi klientami, też miał sens. Musiał jednak poczekać aż tej się skończy zwolnienie! -Jakbyś chciała zawalczyć o swoje, to wiesz... JESTEM PRAWNIKIEM-zaśmiał się, bo pamiętał, jak przy ostatnim spotkaniu Callie go skrytykowała, że się wyrywał, by pochwalić się tym zawodem. Wtedy tego nie robił, za to teraz... z pełną premedytacją. Z drugiej strony... Racja, Wren się bardzo ziomkował z Blanche i mógł spróbować załatwić sprawę po znajomości. Fitzgeralówna zdecydowanie by to dla niego zrobiła... To znaczy, pogadałaby z ojcem, czy tam matką, kto jest odpowiedzialny za zatrudnianie w knajpie.
-Ładnemu we wszystkim ładnie-wzruszył ramionami. -Żeby dostać cokolwiek ode mnie, trzeba sobie zasłużyć.-obruszył się. Jeśli miałby cisnąć z siebie (a że miał pewien, dość duży, dystans do siebie, to czasem mu się to zdarzało), to stwierdziłby że jakiś mąż dostał pozew rozwodowy, czy o alimenty od niego i nie był specjalnie zachwycony. A jakby się z kimś spotykał, to by powiedział, że zupa była za słona. To wszystko brzmiało znacznie lepiej, niż prawda. A to zbyt często się nie zdarza...
-Więc co, wybierasz to risotto? Ja chyba zdecyduje się na tagiatelle ze świeżym łososiem-powiedział, chowając swoją szpetną facjatę za kartą dań i napoi.

callie carter
barmanka — moonlight bar
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Half love, half regret. Dressing up for Polaroids and cigarettes. Socialize, romanticize the life.
- Ty już i tak sobie ubzdurałeś, że chcę cię wyrwać - pokręciła głową w rozbawieniu i zwątpieniu. Z dekoltem czy bez, jakimś cudem Wren uznał, że ona się nie oprze PRAWNIKOWI i że już jest chętna i gotowa pisać nad I w swoim imieniu serduszka, zaraz obok nazwiska Rhodes. Ale nie przeszkadzało jej to, bo przynajmniej mogli się powydurniać i było śmiesznie; za dużo w jej życiu było ostatnio powagi, może ten ich niewinny flirt do niczego nie prowadził, ale przynajmniej pozwalał się rozchmurzyć i rozluźnić. Takiej beztroski i lekkości też trzeba ludziom w życiu, prawda? Nie wszystko musi być ciężkie i poważne i serio. - Aha… - pokiwała głową, wyobrażając sobie - siłą rzeczy - noc z facetem mieszkającym z mamą, i tę mamę za ścianą, i uciszanie siebie jakby byli nastolatkami udającymi, że grzecznie śpią. Ach, aż jej się własna młodość przypomniała! Choć jej ojca nigdy nie było w domu, więc raczej problemem byli rodzice jej nastoletnich sympatii; ale tylko na początku, bo potem szybko przeniosła się na starszych facetów i problemu nie było. - Możesz mnie zaprosić, czy zapraszasz? - przesunęła badawczym spojrzeniem po jego obitej buźce; taki był odważny? To niech doprecyzuje o co mu chodzi! Jej buzię zdobił teraz uśmieszek prowokujący do złego. Jeśli Wren zamierzał przesuwać granicę to musiał wiedzieć, że Callie jest równą zawodniczką i tak łatwo się nie ugnie. - Nie stać mnie na ciebie, skarbie - roześmiała się wesoło; może i był PRAWNIKIEM, ale jezu, na pewno się cenił, a przed nią rachunki za chemioterapię, więc musiała być oszczędna. I chodzić do tej roboty, czy jej się chciało z gipsem i rakiem czy nie, żeby wyrabiać jak najwięcej napiwków - na czasy, gdy będzie zbyt chora, by w ogóle wstać z łóżka, co nie? I co z tego, że jej ojciec był obrzydliwie bogaty. Był też obrzydliwym człowiekiem, w ogóle, więc nie chciała do niego dzwonić, o niczym mu mówić i prosić o pomoc. W życiu. - Ale może za ten dekolt do pępka podpiszesz mi gips, co? Prawniku… - tak, wtedy byłaby jak te dokumenty, o których jej mówił w barze, podpisane jego nazwiskiem! A ona spełniłaby swoje szkolne marzenie, żeby zbierać na gipsie podpisy najfajniejszych chłopaków w klasie, co nie? On niby narzekał na to, że Callie się odstroiła w kieckę i szpilki, ale umówmy się, kobiece piękno jest walutą którą można u mężczyzn wymieniać na różne profity! Takie, jak napiwek w pracy w gastro czy podpisik tu i tam! Ale nie był gwiazdą rocka, żeby go prosiła o autograf na cyckach, więc spokojnie!
- - To czym ja sobie zasłużyłam, że dostałam taką… Dużą, kuszącą krewetkę? - balansowała na cienkiej granicy ich kreweciego żartu; skoro taki był niby ostrożny z wysyłaniem, to czemu jej sprezentował pewnej nocy takiego giganta, którego nie mogła wyrzucić z pamięci? - Ten babski drink zrobił na tobie aż takie wrażenie?
Jeszcze raz zerknęła w kartę, żeby się na coś zdecydować zanim zawołają kelnera. Ech, niby mu mówiła, że te owoce morza to niebezpieczna sprawa, ale skoro twierdził, że tylko ostrygi… - Niech będzie risotto… - kiwnęła głową znad karty - … Ale tylko dlatego, że nie mieszkasz z mamą.

Wren Rhodes
sex on the beach
-
Prawnik — neelsen group cairns
31 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Wren tylko się uśmiechnął. Nie to, że miał nieprawdziwie zaburzone poczucie własnej wartości i uważał, że każda panna marzy o nim z wisienką w ustach, czy umazanym smarem, aby jeszcze podnieść jego męskość do niebotycznej już granicy, ale jednak uważał, że jest fajnym gościem. Po prostu, fajnym. Nie najpiękniejszym na świecie, nie z zabójczą osobowością, po prostu fajnym. -Dajesz mi powody-stwierdził. Bogiem a prawdą, to nie sądził, aby Callie chciała go jakoś poderwać, na pewno nie po to, aby stworzyć związek na dobre i na złe, do grobowej deski. To jakoś niespecjalnie do niej pasowało... Choć jeszcze nie rozgryzł do końca dlaczego. Raczej sądził, że w żywe oczy, z wielką przyjemnością, się z niego nabijała. A on w ramach zemsty robił z nią dokładnie to samo.
-Jeszcze nie zdecydowałem. Jeśli nie weźmiesz risotto, to nie będzie afrodyzjaków, a wtedy to chyba nie ma sensu, nie?-zapytał niczym rasowy stulejarz, który kontakty z kobietami ogranicza tylko do celów rozro.... rozrywkowych. Wren taki nie był, wierzył nawet w przyjaźń między kobietą a mężczyzną, jeśli tą kobietą była Blanche. Uwielbiał tą dziewuchę, ale nigdy nie poszedłby z nią do łóżka. Za to z Carterówną.... Na pewno by mógł, nie odpychała go. Jednak czuł, że z każdą myślą coraz bardziej się pogrąża, więc postanowił nie myśleć więcej. Dla ich wspólnego dobra.
-Zawsze mógłbym wziąć tą sprawę Pro Bono. Albo po prostu zażyczyć sobie procenta z otrzymanej ugody, czy odszkodowania-wzruszył ramionami. Nie był dupkiem, który odmówiłby pomocy koleżance z jakiegokolwiek powodu. Swojej byłej też raz pomagał z prawem, jak jej siostrą zainteresowały się służby socjalne. No, ale pewnie barmanka miała o nim tylko najgorsze zdanie, pięknie. A on tak się starał przy niej! -A potem go zlicytujesz i będziesz mieć na prawnika?-zapytał. Pamiętał jeszcze podpisy, rysunki i naklejki na gipsach swoich znajomych. Swojego niestety nigdy się nie dorobił. Właściwie, to w młodości był bardzo mało wypadkowy, nie miewał żadnych kontuzji, przez które dziewczęta mogłyby go ojojać, za to teraz? Teraz co chwila coś, choć na szczęście z naprawę niewielkimi szkodami dla ciała, gorzej dla talentu i poczucia własnej wartości. -A masz jakiś mazak? Nie mam przy sobie nawet długopisu-stwierdził. Zawsze mogli poprosić kelnera, jeśli była to restauracja z tych starodawnych, gdzie zamówienia się spisywało analogowo, na karteczkach, zamiast na padach sparowanych z systemem kasowym.
-Tak jak mówiłem, Zobaczyłem i pomyślałem od razu o tobie-puścił jej oczko. Może zabrzmiało to tak, jakby to faktycznie był przypadkowy obrazek w sieci, a nie to, co miał na co dzień w spodniach. No bo nie zapominajmy, wysłał jej zdjęcie faktycznej, olbrzymiej krewetki, pewnie tygrysiej, ale na tym to akurat się nie znał, więc nie jemu było to oceniać, czy wymądrzać się w tym temacie. -No był całkiem smaczny, nie powiem. Jednak nie liczył się, skoro nie miałaś chociaż parasolki dla mnie-wygiął usta w podkówkę, bo faktycznie, to go zawiodło. Nie wiedział, jak od tego doszło, czy już nie używało się takich gadżetów w ramach walki ze śmieciami w oceanie? Przecież to było drewno wykałaczki i papier parasolki, a nie plastikowa słomka, którą połykały potem żółwie!
-Przekażę jej. Mamo, dzięki temu, że mieszkasz sama, Callie, taka barmanka zdecydowała się na risotto z owocami morza. Jesteś zadowolona?-zaśmiał się, starając się nawiązać kontakt wzrokowy z kelnerem, aby mógł odebrać od nich zamówienie.-I wino? Obawiam się, że nie mają tutaj piwa-powiedział, mimo że według pierwotnego planu powinni właśnie tym napojem bogów się raczyć.

callie carter
barmanka — moonlight bar
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Half love, half regret. Dressing up for Polaroids and cigarettes. Socialize, romanticize the life.
Z tym proszeniem o pomoc kolegów i koleżanek to był bardzo grząski grunt, którego Callie zdecydowała lata temu unikać, bo nawigowanie niedopowiedzeń i niejasności było dla niej ostatecznie zbyt męczące i niewarte całego zachodu. Może nie była prawniczką ani lekarką ani nikim wyższego szczebla, ale była proszona o „przysługi” i „pomoce” przez znajomych wielokrotnie; bo tyyyy się znasz na alkoholach, a mój monsz ma urodziny, dobierz coś, żeby było pijalne, nie za gorzkie, do tylu procent, do tylu dolarów, ale butelka musi mieć srającego tęczą jednorożca na przodzie… Bo tyyyyy się znasz, organizujemy imprezę na dwieście osób, która hurtownia mogłaby coś taniej… Bo tyyyyyy się znasz, jak próbuję spieniać białko to mi się rozwarstwia i nie wiem, czy temperatura nie jest za niska… Jezu, koszmar. Callie naprawdę umiała być pomocna i nie robiła fochów jak ktoś ją raz o coś poprosił, ale w praktyce było tak, że ludzie nie potrafili się pohamować. I próbowali doić jej wiedzę i umiejętności przy każdej okazji. Dlatego… Sama robiła dokładnie odwrotnie i mimo, że znała takiego Wrena prawnika - nie poprosiłaby go o pomoc, na pewno nie za darmo, to już w ogóle byłoby przegięcie. Domyślała się, że jego życie może być podobne: „bo tyyyyyy jesteś prawnikiem”, zatem nie zamierzała nawet próbować prosić go o cokolwiek z jego zakresu ekspertyzy - przynajmniej przez Callie nie będzie się mógł czuć wykorzystywany, a jak ogarniał temat granic w innych relacjach, to już nie jej sprawa.
- Załatwię ci ten mazak - rzuciła rozglądając się za kelnerem. Jakiś musieli mieć w całym lokalu! - Jeśli to moja szansa na zostanie milionerką… - może była jakaś szansa, że Wren będzie za kilka lat niczym Kardashian występował w medialnym procesie a’la OJ Simpson i ten gips faktycznie będzie coś warty! Albo, co zdecydowanie bardziej prawdopodobne, pośmieje się z jego podpisu przez jakiś czas, a potem w szpitalu zdejmą jej ten gips i wyrzucą. Życie!
- Zamówię ci te parasolki żebyś już nie marudził - westchnęła rozbawiona, ta jego tęsknota do plastikowych mieszadełek i papierowych parasolek była bardziej babska niż najbardziej babski drink jaki mogłaby mu zrobić! A już miała pomysł na taki z brokatem na jego następne odwiedziny.
Skoro piwo nie było opcją, należało się zastanowić, co będzie piła tego wieczoru. Tolerancję na alkohol miała przez lata wypracowaną bardzo wysoką, więc na dobrą sprawę, to mogłaby i wódkę (i pewnie powinna, żeby uciszyć natłok własnych myśli), ale przecież damie na spotkaniu z mężczyzną nie wypada. Ale… - Nie, nie. Nie mogę pić wina - pokręciła głową widocznie rozbawiona. - Po winie robię się… Nieznośna - puściła mu oczko; nie chcąc wprost przyznać, że po kilku lampkach mogłaby mieć bardzo, bardzo głupi pomysł przekroczenia granicy koleżeństwa między nimi. Wren zdecydowanie nie powinien widzieć napalonej, wstawionej Callie, wykluczone. - Może rum? - zaproponowała; wszak dobieranie alkoholi było jej pasją, a oryginalny napój piratów naturalnie komponował się z rybami i owocami morza. Poezja. To jaki rum już było jej kwestią do dogadania z kelnerem - nie mogła pozwolić, by przyniesiono im byle co.
- Wiesz, to trochę martwiące, że wieczorami patrzysz na wielkie krewetki… - przechyliła nieznacznie głowę przyglądając mu się badawczo - … I myślisz o mnie przed snem - posłała mu szeroki uśmiech. Przed chwilą mówił, że jeśli miałby ją zaprosić do siebie, to tylko na seks, więc robiło się… na granicy niebezpieczeństwa. Zamilkła na moment, zastanawiając się nad właściwymi słowami… - Jak powiedzieć po prawniczemu: „Chciałabym, żebyśmy lepiej się poznali, ale… Musisz obiecać, że się we mnie nie zakochasz”?.
Teraz roześmiała się, widząc jego minę. Tak, wygłupiała się, ale przy okazji chciała, żeby sobie ustalili tę zasadę zanim umówią się trzeci, siódmy i piętnasty raz. Tak na wszelki wypadek, co nie?

Wren Rhodes
sex on the beach
-
Prawnik — neelsen group cairns
31 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Na pewno coś w tym jest, że często ludzie nadużywają dobrej woli kolegów czy przyjaciół, zamiast samemu się choć trochę wysilić. Poprosić o pomoc kogoś dla wielu osób było to pójście na łatwiznę - bo tak naprawdę, jeśli chodziło o głupoty to było bardzo łatwo, do tego stopnia, że innym odechciewa się grać dobrą osobę. Wren to doskonale wiedział. Nie raz został poproszony o poradę, zadane mu zostało pytanie jeszcze zanim wyraził jakiekolwiek zainteresowanie tym, aby się wysilić. Jednak, gdy tak naprawdę trzeba było pomóc, to Rhodes nie miał najmniejszego problemu. Zwłaszcza jeśli chodziło o kogoś, na kim mu zależało. I naprawdę, pieniądze nie były problemem, bo każda szanująca się kancelaria szczyciła się tym, że ileś roboczogodzin miesięcznie na sprawy pro bono. No, ale wiadomo jak to jest, taka płotka jak Wren, nie będzie udawać, że jest najlepszym prawnikiem w okolicy i wygra każdą sprawę. Jednak w razie co można było go poprosić o pomoc, dla Callie by się zgodził. Gdyby chodziło o jakiegoś innego barmana z Moonshine bar, to nie było specjalnie prawdopodobne.
-Mnie? Sobie chyba-zaśmiał się. No ale znając Callie na tyle, na ile znał, wiedział że ta się nie powstrzyma i będzie łaziła od klienta do barmana, od kelnera do boya parkingowego, byle tylko znaleźć ten mazak, albo chociaż lepszy długopis, by faktycznie blondyn mógł się podpisać na jej gipsie. -Wybacz, moja wyobraźnia nie zna granic, ale nie umiem znaleźć połączenia między mazakiem a Twoim pierwszym milionem-nie da się ukryć, że skojarzenia pobiegły daleko przed siebie, w stronę obrazów, które jeśli się raz zobaczy, to nie da się ich odzobaczyć i może mieć to wpływ na zdrowie psychiczne. Nie sądził, aby kiedykolwiek był tak znany, aby cokolwiek związane z nim można było zlicytować. Nawet pewnie gdyby wystawił kolacje ze sobą na licytację dla jakiegoś szczytnego celu, to by jadł kanapkę ze stacji benzynowej gdzieś na parkingu.
-Dziękuje, ale nie zapomnę ile czasu i próśb to mnie kosztowało-wyszczerzył swoje ząbki. Oczywiście, że nie były mu te dekoracje ani trochę potrzebne, no ale uznał, że jest to coś takiego.... oldschoolowego, że aż fajne. Pamiętał, jak w dzieciństwie chodził z matką do lodziarni i czasem dostawał banana split, w którym właśnie była kolorowa parasolka dodana.
-Nieznośna mówisz. To może po prostu soczek? -zaproponował. Cóż, każdy inaczej reagował na alkohole, Wren nie uważał, aby któryś specjalnie go odpalał, ale to nie było nic dziwnego, że sam nie zauważał swoich podejrzanych zagrań. Choć nie da się ukryć, że to przez wino dzierżył to urocze limo pod okiem. A może powinien był to zwalić na wódkę, którą piła Blanche? Tak, to zdecydowanie była jej wina. Najłatwiej zwalić na nieobecnych, bo nie będą protestować.
-Powiem otwarcie. Dziwnie, jakbym patrzył na małe, bo to musiałoby być celowe-poprawił mankiet u swojej koszuli, obserwując twarz kobiety, choć w jej przypadku absolutnie nie musiał się nie martwić, że jego żarcik nie zostanie zrozumiany. Chodziło mu o to, że jego kreweta była wielka, więc wystarczyło, że pochylił głowę... Nieważne.
-Po prawniczemu? Hmm-wiedział, że są na tiktoku i instagramie (z lekkim opóźnieniem) pojawia się wiele filmików z tłumaczeniem z angielskiego na prawniczy, albo korporacyjny i nie da się ukryć, że było to bardzo zabawne, jak prawnicy lubili krążyć wokół celu, używając pięćdziesięciu wielkich słów, zamiast dwóch przeciętnych.-Preferowałbym bym, aby nasze powiązania na stopie osobisto-towarzyskiej się znacząco zintensyfikowały, lecz zaciągam wobec ciebie zobowiązanie, że nie zainteresujesz się mną w kontekście egzaltacji romantycznej? Nie, czekaj... lecz deklaracja emocji wynikających z bycia ugodzonym strzałą amora musi zostać zredukowana do minimum wynikającego z obowiązującym norm społecznych-powiedział z poszerzającym się uśmiechem. Uff, to było spore wyzwanie dla niego, bo jednak nie były to słowa kiedykolwiek używał w kontekście prawnym. -Nie mniej jednak, zabrzmiało to jak z taniej komedii romantycznej-skwitował, spoglądając na Callie, aby ta złożyła swoje zamówienie, jak już podszedł do nich kelner w pigwinim wdzianku.

callie carter
barmanka — moonlight bar
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Half love, half regret. Dressing up for Polaroids and cigarettes. Socialize, romanticize the life.
Oczywiście, że była uparta i zawzięta i nie odpuści tego mazaka. Już się nastawiła na to, że Wren narysuje jej na różowym bandażu małą karną krewetę i na samą myśl jej się japka cieszyła!
- Wiesz, co do tego pierwszego miliona… - stwierdziła, że w sumie co jej szkodzi podzielić się z Rhodesem częścią jej życia, w którą ludzie nie wierzyli za bardzo; do momentu, aż nie zaprosiła kogoś do siebie, do luksusowego apartamentowca, na który na pewno nie byłoby stać barmanki z małego miasteczka. - Właściwie, to mogłabym go mieć za kwadrans, ale nie chcę - wzruszyła ramionami. Na tym etapie pewnie brzmiało to jak żart, bo przecież każdy by MÓGŁ, ale akurat nie chce, prawda? - Mój ojciec jest obrzydliwie bogaty. Ale tak się składa, że jest też w ogóle obrzydliwy, jako człowiek - kontynuowała swoją opowieść jak gdyby nigdy nic. - Więc… Odcięłam się, z wyboru. Przynajmniej dopóki nie mam cycków do pępka, napiwki w barze są naprawdę spore - posłała mężczyźnie szeroki uśmiech. Gdyby chciała miliona, czy dwóch, czy pięciu, mogłaby je mieć jutro, w dowolnej walucie, albo w złocie, albo w diamentach; w gotówce, albo na kontach… Tylko, że nie chciała. Nie chciała mieć z ojcem kontaktu, a branie jego pieniędzy oznaczałoby, że chce utrzymywać z nim stałą relację. Nie mogła tego zrobić, przynajmniej nie dopóki bujał się po tropikalnych wysepkach posuwając dziewczynki grubo młodsze od Callie. Dla niej to było tak niesmaczne, że nie potrafiła tego przeboleć.
- No ale dobrze, wyśmiała jeszcze jego propozycję soczku, bo niech sobie sam pije soczek jak taki mądry - ona potrzebowała alkoholu żeby w pełni docenić zamówione danie, wiadomo. Słuchała uważnie, gdy przedstawiał jej prawniczą wersję warunku kontynuowania ich relacji, szeroko się uśmiechając. Nie zdążyła mu odpowiedzieć, bo przyszedł kelner. Zamieniła z nim kilkanaście zdań o dostępnych butelkach rumu; przeczołgała tego biednego pingwina przez wszystkie możliwości by znaleźć tę jedną, jedyną, idealną. Przez moment już myślała że nie dojdą do porozumienia, bo kelner proponował jej rum dojrzewający dziesięć lat w beczkach po burbonie; a Callie jest za mądra na takie podpuchy i wie, że ciemne rumy prawdziwie nabierają głębi dopiero po latach dwudziestu pięciu. W końcu jednak udało się złożyć zamówienie, i Callie mogła wrócić do rozmowy z Wrenem. - Myślę, że dostosowanie się do tego „zobowiązania” pozwoli nam uniknąć taniej komedii romantycznej - zaśmiała się. - Nie mam czasu na dramaty, Rhodes. Will they, won’t they i inne głupoty. Jesteś przystojnym facetem, trochę bezczelnym - kobiety to lubią, poza tym jesteś PRAWNIKIEM, to liga sama w sobie, wiadomo - przewróciła oczami i gdy kelner nalał jej w końcu zamówiony alkohol, złapała szklankę w lewą rękę i upiła łyk. - Ale! Obiecuję, że nie będę chciała niczego więcej. Więc możesz teraz obiecać mi to samo, a potem dokończyć opowieść o tym, kto ci poskładał buźkę - zadecydowała za nich oboje. Mogła się z nim umawiać, ziomkować, nawet jadać kolacje przy światełkach, ale ponieważ od poznania się śmieszkowali bardzo intensywnie - no, chciała się upewnić, że tak na serio serio, dobrze się rozumieją. A jeśli tak, to mogą śmieszkować dalej, bez ryzyka, że skończy się to łzami którejkolwiek strony.

Wren Rhodes
sex on the beach
-
Prawnik — neelsen group cairns
31 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
O nie nie, nie ma szans na jakieś krewety od Wrena. Może tego nie było widać, choć i buźka i zachowanie wskazywały na to, ale gość skończył już podstawówkę, kiedy to chłopcy w każdym możliwym miejscu musieli rysować ten nos i dwoje oczu, czy też klepali się po łokciach. Później trochę panowie, powtarzam trochę, uspokajali się i przechodzili do innych akcji. W tym takich jak wysyłanie swoich krewetek. A może to chodziło o rozwój techniki, a nie charakteru? Kto wie.
-Widzę, że należysz do tego grona, które uważa, że pierwszy milion trzeba ukraść-stwierdził z rozbawieniem. Byli tacy ludzie, którzy sądzili, że a) nie da się szybko i łatwo zarobić takich pieniędzy, b) dopiero mając hajs można mądrze zarządzać pieniędzmi i inwestować, by stać się rekinem biznesu. -No okej, rozumiem. -powiedział. Pewnie, ze rozumiał. Jego ojciec też był bogaty i to właśnie przez to nie był kryształowym człowiekiem. I choć Rhodes nie chciał jego pieniędzy jako tako, tak trochę korzystał z tego, że ojczulek jednak chwilami chce się bawić w tatę i wspierać syna. Długa historia, która nie była aż tak dramatyczna, ani ciekawa. Po prostu to nie były najlepsze rodzinne relacje, ale jak można sądzić po tym, co mówi Callie, najgorzej na świecie nie miał. No, zdawał sobie z tego sprawę, żeby było to jasne. -Ale wiesz, że tak czy siak, coś od niego Ci się należy? Just sayin'-uniósł rączki w górę w geście poddania. Miał na myśli czy to tam spadek, czy zachówek... Wren na pewno w tym temacie doskonale się orientował i mógł podpowiedzieć. A skoro pan Carter był obrzydliwym człowiekiem, to raczej nie był najzdrowszym człowiekiem na świecie, więc kto wie, kiedy go szlag trafi, prawda? Albo jakaś panienka się ku temu przysłuży. Kto wie, kto wie...
Jeśli Callie MUSI wypić alkohol, to już to powinno się leczyć. No, ale to chyba choroba zawodowa w jej przypadku. Jednak spokojnie, nie będzie Wren zbyt często jej tego wypominać. Nie należał do takich osób, które jakoś bardzo analizują sytuację i szukają problemów w życiu innych. Co innego jak je widać, wtedy na pewno by się nimi przejął.
-Czekaj. Ty naprawdę myślisz, że to jest jakaś randka?-zapytał zbity nieco z tropu. Bo jaki inny sens miałoby to wyzwanie, czy też wezwanie do obietnicy, że się nie zakochają w sobie? No przecież jeśli Callie oglądała kiedykolwiek komedię romantyczną , czy też raczej cringe'ową, bo z romantyzmem miało to niewiele wspólnego, wiadomo było, że po wypowiedzeniu takich słów, ta parka na pewno się w sobie zakocha, a jak dobrze pójdzie to i weźmie ślub i będzie mieć dzieci. Albo jedna ze stron umrze ze względu na swoją chorobę, ale będzie szczęśliwa i spełniona. No nie było to coś, co Wren chciałby przeżywać, niezależnie od tego, którą ze stron by miał. No i przynajmniej na razie nie czuł jakiś większych, bardziej romantycznych uczuć do Callie. I chyba to było widać, a przynajmniej on był w stanie to zauważyć. Na randkach, czy wobec kobiet, które chciał poderwać (nie mylić z podobały, bo Callie była ładną panienką i cieszyła oko, zwłaszcza w takiej kiecce!) zachowywał się inaczej, troszkę bardziej był spięty, nie żartował aż tak swobodnie. A może to właśnie to był znak, że Carterówna będzie wyjątkową osobą w jego życiu, skoro te wszystkie inne randki kończyły się fiaskiem? OHO.
-No nie wiem, Callie. To taki trochę cios w moje męskie ego-zaśmiał się. Z Blanche nie musieli sobie nic mówić, wiadomo było, że prędzej piekło zamarznie, niż oni się choć pocałują. Może Wren tego samego w stosunku do barmanki nie czuł, jednak jakoś głupio mu było coś takiego mówić wprost, kobiecie w twarz. A apropo Blanche.-Powiem Ci tylko pod warunkiem, że nie będziesz się śmiać. Ani oceniać-pogroził palcem, no bo wiedział, że sposób, w jaki oberwał w ryj, był nad wyraz osobliwy. -Mam taką przyjaciółkę, Blanche. -kto wie, czy Callie nie rozpozna imienia jako kogoś z szefostwa-I czasem się wydurniamy, wiesz jak to jest. No i wymyśliła sobie czarownica, że chce wypróbować jakiś challenge z instagrama A jako, że dość lubię rywalizację, to się jak debil zgodziłem. No i oberwałem jej szkitą prosto w oko.-wzruszył ramionami. No, to taka dość okrojona, ale prawdziwa i wiele tłumacząca wersja. Jak bardzo im nie szło z tym zadankiem, to już inna sprawa, te rzeczy pokazywane na filmikach nigdy nie są takie łatwe, jak to by się mogło wydawać.

callie carter
barmanka — moonlight bar
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Half love, half regret. Dressing up for Polaroids and cigarettes. Socialize, romanticize the life.
Ej, przepraszam, muszę bronić honoru Callie! Żadna z niej alkoholiczka - to trochę tak, jak powiedzieć kucharzowi, że ma problem, gdy szuka okazji do próbowania nowych składników, połączeń, metod! Alkohol był pasją Carter; pierwszą, którą odkryła mając lat tylko kilkanaście; w miejscach, w których zdecydowanie w ogóle nie powinno jej być, bo była na to stanowczo za młoda, a czerwona szminka i szpilki nie powinny absolutnie nikogo zmylić. A jednak - znajdowała się często w sytuacjach niebezpiecznych, na które patrząc dzisiaj serce stawało jej na chwilę. Wiele razy mogło się to skończyć źle, a jednak, jakimś cudem, uniknęła tragedii. Nigdy nie piła po to, żeby topić smutki, ani po to, żeby mniej się stresować. Alkohol był dla niej zagadką, którą można było rozwiązywać bez końca, gdyż nawet dwie butelki tego samego trunku, wyprodukowane rok po sobie, mogły subtelnie różnić się nutami - na przykład, jeśli tego roku dębowe beczki zamówiono od innego producenta, a drewno pochodziło z innego rejonu. To wszystko było dla Callie wyczuwalne i szalenie interesujące. Nie mogłaby stracić okazji, by czegoś się napić tego wieczoru - nie dlatego, że zaraz dostanie delirki z odstawienia, lecz dlatego, że szkoda było nie skomponować ciekawego dania, w fajnej restauracji, z odpowiednim alkoholem - dla wzmocnienia doznań smakowych. Tylko tyle, i aż tyle.
- Nie myślę, że to jest randka - stanowczo zaprzeczyła, wzdychając. O nim już się wypowiedziała: obiektywnie, był całkiem niezłą partią. Ale o sobie miała podobne zdanie: była młoda, piękna, umiała się odezwać na wiele tematów… Nie mogła zatem z czystym sumieniem wykluczyć takiej szansy, że Wren by zaczął zmierzać myślami w niebezpieczną stronę, prawda? Dopiero się poznali, nie wiedziała o nim za dużo, a od samego początku z nią flirtował. Tak - „na żarty”, ale jednak. Chciała, żeby wszystko było jasne. - Po prostu nie bądź dupkiem, okej? - sięgnęła po szkło i upiła łyk swojego mocno imbirowego dark & stormy, notując w myślach, że barman poświęcił zbyt mało czasu na wytrącenie piany z imbirowego piwa. Kiedy już ustalili, że to był zły czas na rozmyte granice lub granic brak, i że muszą się oboje trzymać strony ziomkowania, była gotowa usłyszeć, co mu się w tę piękną facjatę przydarzyło.
- Oczywiście, że będę się śmiać i oceniać. Już nie bądź taki wstydliwy - zachęciła go złośliwym uśmieszkiem i czekała. Blanche znała - tylko, że więcej, niż jedną, zatem nie wpadła na to, by jakkolwiek łączyć jego opowieść ze swoim miejscem pracy. Tylko Wren powiedział „wiesz jak to jest”, a ona nie wiedziała, bo jeszcze z żadnym ziomkiem się nie turlała po podłodze walcząc na szkity, no ale cóż! CO KTO LUBI. - Ojej - słów jej zabrakło, no a śmiechu powstrzymać nie mogła. - To jest nawet lepsze, niż ten kangur! Zaczynam się o ciebie martwić, Rhodes. To trochę tak wygląda, jak w oszukać przeznaczenie - tyle razy uniknąłeś tragicznej śmierci, ale kolejnym razem może się nie udać.

Wren Rhodes
sex on the beach
-
Prawnik — neelsen group cairns
31 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Dobrze, nie alkoholiczka, a koneserka. Znaczenie podobne, choć nie identyczne, w końcu to nie głód ciągnął ją do wypicia drineczka, spróbowania nowego rocznika ginu (swoja droga, chyba niewiele osób zdawało sobie sprawę, że nie tylko wino i wyroby winopodobne winopochodne potrzebują odpowiedniego leżakowania i im starsze, tym lepsze). Niech będzie, w końcu Wrenowi absolutnie nie zależało na tym, aby obrazić kobietę, ani żeby pokazać swoją rację. Z tego co wiedział, a nie wiedział jednak za wiele, nie miała ona problemu alkoholowego, nie musiał robić jej interwencji. I nie zamierzał, żeby było to jasne!
-To dobrze. Bo to nie jest randka-powiedział i może nawet zdawał sobie sprawę z tego, że brzmiało to co najmniej kiepsko, może wręcz obraźliwie, ale nie miał tego na myśli. Serio! On tak samo uważał Callie za świetną dziewuchę, wyszczekaną (a to nie zawsze jest komplement. W tym wypadku był), pewną siebie, obytą i naprawdę ładną. I zdecydowanie miała gust, czy tam się znała, skoro podobne zdanie miała o nim samym. No na pewno pomagało temu, że się tak doskonale dogadywali. No ale nie czuł do niej tego, przynajmniej w tym momencie. -Ej, czy dałem Ci kiedykolwiek sądzić, że jestem dupkiem? Jestem cudownym chłopcem, każda matka chciałaby takiego wybranka, albo chociaż przyjaciela, dla swojej córki!-zaznaczył. Trochę rozbawiony, bo nigdy czegoś takiego nie słyszał, ale naprawdę nie zdziwiłby się, jakby to nastąpiło! Tak, Wren miał dobre mniemanie o sobie, a także nie był zbyt skromny. Podobno to do niczego nie prowadzi.
-Eh, kobiety-przewrócił oczami. No dobra, nie mógł mieć pretensji, bo była to naprawdę pokręcona historia, trochę żałosna. Jednak prawnik mógł śmiało powiedzieć, że niczego nie żałuje! A wina była Blanche, a nie jego, żeby było jasne.
-Niż ten kangur, o którym jeszcze nie słyszałaś?-uniósł brew. No w ostatnim czasie Rhodes najwyraźniej miał sporo pecha i nie miał zielonego pojęcia dlaczego. Lustra raczej nie zbił, ale kto wie, czy jakiś czarny nie przeszedł mu drogi, albo on sam nie czmychnął pod drabiną. Choć to ostatnie byłoby dość ciężkie, bo zazwyczaj leniuszek jeździł wszędzie samochodem. -A co, planujesz coś dla mnie?-zapytał. Cóż, lubił się dobrze bawić, czasem może trochę lepiej, niże jego metryka by na to wskazywała. A z Fitzgeralówną robił już trochę głupich rzeczy, a tylko raz skończył na tym źle, właśnie teraz z podbitym okiem. -No ale śmiechy chichy obok, jedna żenująca historia z Wrena, za jedną żenującą historię z Callie. Deal?-zapytał. No co, skoro nie mieli się spotykać, mogą rozmawiać o takich sprawach, zamiast tylko prężyć bicepsy i wypinać cycki, jak to Callie robiła cały czas.
ODPOWIEDZ