lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
26 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Prowadzi sex shop i bloga, na którym opowiada, co się robi z łechtaczką. Za cenniejszego od przyjaźni uważa instagrama i odcina się od przeszłości.
Two, like Teamwork
outfit // daniel wilson

Tym razem zamówiła nieprzyzwoicie dużo towaru, w tym bezwstydnie dużo nowinek. Myślała już o urodzinach interesu i zamierzała zachować najciekawsze rzeczy na zapleczu, by korzystniej sprzedać je za trochę - ale promocję należało zacząć lada moment. Może trochę nie ufała własnym zdolnościom fotograficznym, a może ciążyło jej za dużo bezużytecznych pieniędzy (choć przecież miała odłożyć na nowy dom), ale postanowiła rozejrzeć się za fotografem. Nie mogła teraz zbyt wiele oszczędzać, by nie stracić zbyt wiele za miesiąc. Ktoś dał jej numer jakiegoś Wilsona i chyba niekoniecznie skojarzyła fakty. Po prostu napisała kilka wiadomości, rzuciła stawkę i nawet nie wyjaśniła, że chodzi o sesję dla kusych majtek i stymulatora łechtaczki. Przesłała mu adres, dochodząc do wniosku, że jak będzie chciał wybrzydzać nad zleceniem, to sprawdzi w internecie, co to za firma. Bo po co ona miała sprawdzać, co to za fotograf?
Sklep już zamknęła, wysprzątała, nadała paczki, dołożyła towar na półki, ale mimo tabliczki closed drzwi były otwarte, a światło zapalone. Siedziała na ladzie z telefonem w ręce, sklejając w notatkach posta o skinny-shamingu i machając nogami jak dzieciak, bo z jej wzrostem do ziemi miała kawałek. Wystawka dla pana fotografa czekała na zapleczu, ale Clara stwierdziła, że nie będzie się chować, bo jeszcze przyjdzie jakiś dzieciak, nie wejdzie, nie zadzwoni i będzie problem - a ona nie miała czasu na codzienne sesje zdjęciowe i ganianie dzieciaka, który dorabia sobie na sesjach produktowych. Tak - jej wyobrażenie na temat Daniela nieco... odbiegało od rzeczywistości. Ale czasu nie miała tak bardzo, że nawet nie weryfikowała swoich wyobrażeń. Nie uważała widocznie wizyty Wilsona za dostatecznie ważną.
Dokładnie w momencie, gdy wybiła godzina, na którą byli umówieni, wybrała jego numer, nie biorąc poprawki na niezsynchronizowane zegarki czy zwyczajne kilka sekund marginesu. Automatycznie podniosła wzrok, słysząc dźwięk dzwonka telefonu za szybą wystawy - a na piegowatej twarzy odmalował się wyraz dość... intensywnego zdziwienia. Wewnętrzny obraz został całkiem brutalnie skonfrontowany z rzeczywistością. Chyba na korzyść rzeczywistości. Tym samym - na niekorzyść Clary.
ambitny krab
amygdala#8798
33 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
W wolnym czasie, kiedy nie zajmował się sprawami ojca bądź rodzinnym sklepem, oddawał się temu, co wychodziło mu bezsprzecznie najlepiej - robieniu zdjęć. Gdyby nie sprzęt, który zdecydował się zabrać z Sydney oraz wypalane całymi paczkami papierosy, prawdopodobnie dawno temu zdążyłby już zwariować. Pobyt w Lorne Bay niekoniecznie mu służył. Gdyby tylko miał taką możliwość, jeszcze w maju opuściłby miasteczko - wróciłby do swojego normalnego życia; zajął realizacją zleceń, których nie brakowało. Sprawy były jednak na tyle skomplikowane, że o powrocie nie mogło być mowy. Być może nie miał z ojcem najlepszych relacji, ale daleki był od tego, żeby w tych okolicznościach zostawić Franka samego sobie.
Podejmując się pierwszego, przypadkowego zlecenia, nie spodziewał się, że w ślad za nim pojawią się kolejne. Nie chwalił się zanadto tym, że z zawodu był fotografem. Nie przyjechał do Lorne Bay w celu zdobycia wiernych klientów. Tych zresztą wcale nie potrzebował. Informacja zdawała się jednak rozchodzić drogą pantoflową, zataczając coraz szersze kręgi. Dzień po dniu, tydzień po tygodniu, zapytań o sesję zdjęciową pojawiało się więcej. A Daniel nie wybrzydzał. Pieniądz nie śmierdział, a i robota była znacznie przyjemniejsza od stania za kasą - nawet jeśli modelem miał być pies bądź dzieciak, który nie był w stanie przez nawet kilka sekund usiedzieć na dupie.
Zmierzając na kolejne, umówione spotkanie, nieszczególnie przejmował się tym, czy na miejscu pojawi się punktualnie. Na tym punkcie zresztą nigdy nie miał jakiegoś bzika ani nic w tym stylu. Zatrzymując się przed sex shopem, pozwolił sobie zapalić papierosa. Zaciągnął się, wypuścił powietrze. Zerknął na dzwoniący telefon, na którym pojawił się kolejny, nieznajomy numer. Nie zapisywał ich, nie widział takiej potrzeby. Z cięższym westchnięciem zdecydował się zgasić papierosa i z przewieszonym przez szyję aparatem, wszedł do wnętrza sklepu. Nie czuł się niekomfortowo, dopiero na miejscu orientując się w tym, czego konkretnie miała dotyczyć robota. Pieniądz nie śmierdział. A i on sam od dobrych kilku lat nie był smarkaczem, w którym buzowały hormony.
- Wilson. - Przedstawił się przy pomocy samego nazwiska, wyciągając w stronę niziutkiej dziewczyny dłoń. - A Ty musisz być... Clara? - Potrzebował kilku sekund na to, żeby przypomnieć sobie imię niedawnej rozmówczyni. Pamięć na szczęście miał nie najgorszą, choć jednocześnie dość wybiórczą.

Clara Madden
powitalny kokos
Daniel Wilson
26 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Prowadzi sex shop i bloga, na którym opowiada, co się robi z łechtaczką. Za cenniejszego od przyjaźni uważa instagrama i odcina się od przeszłości.
Zawsze była z siebie dumna, że nie ocenia ludzi po okładce, wyrywa się więzom stereotypów i nie jest uprzedzona. Wciąż nie mogła jednak pozbyć się wyobrażeń i oczekiwań. W jej biednej główce Daniel Wilson był młodszym od niej studenciakiem, który chciał sobie dorobić, cykając kilka zdjęć lustrzanką, którą dostał od rodziców na urodziny. Czuła się niemal jak ambasadorka młodych talentów, headhunterka czy poszukiwaczka skarbów. Nie była pewna, czy się rozczarowała, gdy zrozumiała, że palący papierosa mężczyzna jest prawdziwym Danielem Wilsonem, a nie jedynie jego gładkim wyobrażeniem. Lubiła, gdy świat ją zaskakiwał. Ostatecznie nie miała na co narzekać – prezentował się przyzwoicie. Profesjonalnie. W końcu chyba o profesjonalizm jej chodziło, a nie o wrażenie, że pomaga studentowi zapłacić za akademik. Rozłączyła się natychmiast, gdy jej mózg przetrawił docierające do niego impulsy. Był punktualny. Robienie mu telefonicznej pogadanki o spóźnialstwie, gdy stał tuż za szybą, nie miało sensu.
Gdy wszedł do środka, schowała telefon do kieszeni i zsunęła się zgrabnie z blatu. Nie umknęło jej, że dzieli ich jakieś trzydzieści centymetrów wzrostu, przynajmniej pięć lat różnicy i spory niewidzialny dystans. Ci przystojni faceci – zawsze albo zbliżają się za bardzo, albo trzymają za daleko… Dwa kroki później stała już przed nim, wcale nie zachowując się jak niższa, młodsza i słabsza. Może nawet wręcz przeciwnie. Minę i błysk w oku miała takie, jakby czuła się panią sytuacji, a przy tym wcale nie próbowała go zdominować. Po prostu – była silną sobą.
- Madden – odparła, ściskając jego dłoń, bo skoro wolał nazwisko, to nie zamierzała mu ustępować. Skinęła głową w kierunku drzwi prowadzących na zaplecze i ruszyła w tamtą stronę. – Wiesz coś o sesjach produktowych, Wilson? – zagadnęła, wchodząc przodem. Zaplecze przypominało raczej bardzo uporządkowane biuro z kartonowym magazynem w jednym rogu; przy przeciwległej ścianie na wąskim stoliku znajdowała się sterta wszystkiego, co mogło przydać się przy komponowaniu kadrów, i pudełko z produktami do sfotografowania – kilka kompletów bielizny, kilka zabawek, kilka buteleczek o przeróżnej zawartości. – Jeśli chodzi o same zdjęcia, chciałabym, żeby były dość subtelne. Minimalistyczne, ale nie w stylu wpisywania w Google dildo jot pe gie. Po prostu bez lampek, bukietów róż i ogolonych nóg w tle. Prostota, naturalność, chcesz kawę? – dodała z naturalnością właśnie, odchodząc w kierunku ekspresu. Trochę trajkotała, ale nie można jej było odmówić konkretności.

daniel wilson
ambitny krab
amygdala#8798
33 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nie dało się ukryć tego, że od kilku dobrych lat nie był już studentem, który przy pomocy kiepskiej jakości lustrzanki próbował trochę dorobić na boku. Przede wszystkim na takiego nie wyglądał - i to już od dłuższego czasu. Niezależnie od tego jak bardzo by się starał, całkiem szybko można było się zorientować, że na karku miał jakieś 30 lat. Niewiele mniej, niewiele więcej. Pod nosem Daniela nie znajdywało się mleko, a jego ręka nie trzymała się kurczowo matczynej spódnicy. Jeśli więc Clara miała na jego temat takie wyobrażenie, to niestety - nie okazało się one trafne. Choć może to i dobrze?
Zapytany o fotografie produktową wzruszył ramionami. Nie była ona czymś, czym zwykł zajmować się na co dzień. W normalnych warunkach pewnie nawet nie wziąłby takiego zlecenia pod uwagę i przekierował je do jakiegoś znajomego, który wykonałby tę robotę od ręki. Będąc uwiązanym do Lorne Bay nie miał jednak zbyt dużego wyboru - zwłaszcza jeśli chciał zajmować się czymś więcej niż staniem za kasą w rodzinnym sklepie budowlanym.
- Dawno tego nie robiłem, ale powinienem dać sobie radę. - Odpowiedział tymi słowy, rozglądając się po pomieszczeniu, do którego go zaprowadziła. Oceniająco. Na tyle dużo uwagi poświęcił zapoznaniu się z tym, co się tutaj znajdywało, że przez krótką chwilę Clara mogła mieć wątpliwości odnośnie tego, czy aby na pewno słuchał wszystkiego, co miała mu do przekazania w kontekście swoich oczekiwań. - Wystarczy woda. - Kolejne słowa były jednak w stanie sprostować to wrażenie. Skoro wychwycił pytanie, musiał chyba przynajmniej po części słuchać jej trajkotania? Prawda?
Wreszcie odwrócił się w stronę Clary. Drapiąc się lekko po brodzie spróbował dobrać odpowiednie słowa.
- Mamy tutaj trochę mało miejsca. Co prawda nie mam przy sobie dużej ilości sprzętu, ale jednak sporej części z tego nie wykorzystamy. Przy mniejszych przedmiotach wystarczy nam przenośne studio, ale możliwości zaaranżowania czegoś ciekawego będą w jego przypadku mocno ograniczone. - Poinformował, nie zastanawiając się nad tym ile z tego wszystkiego dziewczyna będzie w stanie zrozumieć. Zawsze można dopytać. - Możemy też spróbować ze światłem w pełni naturalnym, tylko wtedy nie zagwarantuje zadowalających efektów, Cla... pani Madden. - W ostatniej chwili ugryzł się w język, zamiast przy pomocy imienia, zwracając się do niej nazwiskiem. Brzmiało to nieco... kuriozalnie? Na pewno nienaturalnie. Skoro jednak dziewczyna je podała, najwyraźniej wolała rozegrać to w ten sposób. Nie jemu oceniać. Poza tym do głowy mu nie przyszło, że jej nastawienie było po części efektem tego, że sam przed momentem przedstawił się jako Wilson, nie jako Daniel. W zasadzie to kompletnie nie zwrócił na ten szczegół uwagi. Wyszło samo z siebie.

Clara Madden
powitalny kokos
Daniel Wilson
26 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Prowadzi sex shop i bloga, na którym opowiada, co się robi z łechtaczką. Za cenniejszego od przyjaźni uważa instagrama i odcina się od przeszłości.
Czy była zaskoczona? Tak. Czy rozczarowana? Nie, raczej nie. Najwyżej sobą, bo gdyby nie te głupie wyobrażenia, lepiej by się ubrała, może stanik założyła, zrobiła makijaż... Chociaż - nie. Tak było dobrze. To była jej wielka próba kochania siebie i nieprzejmowania się tym, co sobie jakiś tam facet pomyśli. Nawet dość przystojny facet. I dość wysoki. I... No tak, nie jego sprawa. I byli tutaj zawodowo, a nie na towarzyskiej pogadance przy kawie - dlatego Clara przestała wewnętrznie przeżywać jego urodę, wyobrażając sobie, że pewnie ma dwie różne skarpetki i ukryty złoty ząb. Nareszcie mogła się skupić.
Gdy on oceniająco lustrował pomieszczenie, ona oceniająco lustrowała jego. Dawno tego nie robiłem, ale powinienem dać sobie radę. Kogo ona tu w ogóle ściągnęła? Powoli docierało do niej, że w ogóle mężczyzny nie sprawdziła i że w zasadzie mógł zajmować się czymkolwiek innym, ale skoro twierdził, że sobie poradzi, czy mogła w to wątpić? Nie za wiele miała zresztą do stracenia. Jego odpowiedź sprawiła, że od razu zrozumiała, że słuchał jej raptem połowicznie, ale nawet nie wzruszyła ramionami. Zazdrościła ludziom, którzy mieli magiczną dźwignię w głowie, którą dało się ustawiać na opcję nie słyszeć lub słuchać strategicznie. Ona chłonęła cały świat. Nalała mu wody, a sobie wstawiła kawę, spodziewając się, że jeszcze kupa pracy przed nią, jeśli i dziś nie zamierza wracać do domu. Oparła się na dłoni o biurko, czekając, aż tym razem on powie coś błyskotliwego. Choć nie spodziewała się takiego eposu. Ani tego pani, na które drgnął jej kącik warg.
- Jakieś propozycje, Wilson? - spytała rzeczowo, z leciutkim brzmieniem rozbawienia w głosie. Ona nie zawracała sobie głowy panem i miała nadzieję, że trafiła na kogoś bystrego i uda mu się to wychwycić. - Nie wiem, czy uda nam się od ręki wynająć studio, mogę przedzwonić, ale nie uśmiechają mi się dopłaty bez rezerwacji. Ewentualnie możemy zrobić tyle, ile się da, żebyś był zadowolony - dodała od siebie, żeby nie spotkać się z zarzutem, że tylko stoi, robi kawę i ładnie wygląda. Z jakiegoś powodu czuła, że woli nie wdawać się z nim w pozbawione uprzejmości dyskusje. Może po prostu bała się, że ucierpi na tym jej profesjonalizm? Nie pozwalając sobie zbyt długo na bezczynność, zajęła się z powrotem ekspresem, bo jej kawa była już gotowa. Cholernie gorąca w porównaniu z raczej chłodną atmosferą panującą na zapleczu Liberated. Może właśnie to sprawiło, że Clara postanowiła nieco ocieplić ich relację. - Pracowałam kiedyś przez chwilę w Sydney w małym, ale bardzo modnym wtedy cocktail-barze, trzydzieste piętro, z trzech stron szyby, sztuczne światło. Gdy nad ranem po ciężkiej zmianie szef kazał nam robić zdjęcia koktajli na stronę internetową, bo zamierzał oszczędzić na fotografie, zamiast blendy używaliśmy białego obrusu z restauracji piętro niżej, a za tło robiło przykryte moim szalikiem krzesło, trzymane w powietrzu przez barmana - zaczęła opowiadać od rzeczy, dolewając mleka do kawy. Nie miała pojęcia, że łączy ich Sydney - po prostu liczyła na to, że trochę poprawi mu humor. I nie zakatuje samej siebie oceniającą ciszą.

daniel wilson
ambitny krab
amygdala#8798
33 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Podczas gdy Clara zajęła się nalewaniem wody i przygotowywaniem kawy, Daniel nadal zajmował się badaniem pomieszczenia. Niby wyraził już swoje zdanie w tym temacie, ale mimo wszystko - wciąż miał nadzieje, że coś sensownego przyjdzie mu do głowy. Bliżej zapoznał się z przedmiotami, które mogły być pomocne przy komponowaniu kadrów. Spojrzał też na te, które miały zostać uwiecznione na zdjęciach. Kilka, jeszcze niezbyt wyraźnych koncepcji, pojawiło się w jego głowie. Będzie musiał przedstawić je Clarze, przy okazji poznając jej opinie. Niby dziewczyna powiedziała kilka zdań o tym czego oczekuje, ale nadal informacji było stosunkowo niewiele.
- Wynajmowanie studia nie ma sensu. - Pokręcił głową, przez krótką chwilę wyglądając jakby na rozbawionego takim scenariuszem? Owszem, komfort pracy w studio byłby zupełnie inny i temu zaprzeczyć się nie dało. Jednocześnie jednak takie rozwiązanie na pewno nie byłoby opłacalne dla Clary pod względem finansowym. - Jak już mówiłem, do części produktów wystarczy małe studio przenośne i takie mam nawet w aucie. - Wyjaśnił, przyglądając się kolejno buteleczkom, które przyjdzie mu sfotografować. One na pewno nie będą sprawiać problemów. Nieco gorzej sprawy wyglądały natomiast z bielizną. - Reszty sprzętu, nawet gdybyśmy się bardziej postarali, raczej tutaj sensownie nie rozstawimy. Przydałoby się... - Tutaj raz jeszcze rozejrzał się po całym pomieszczeniu, dopiero po kilku chwilach wskazując najbardziej odpowiednie miejsce. - Przesunąć nieco na bok wszystkie rzeczy z tej okolicy. Będę potrzebował miejsca na dwie, niewielkie lampy i mały namiot. Stołu nie musimy zabierać, wygodniej będzie działać, jeśli namiot ustawimy na nim. - Słysząc dźwięk wydany przez ekspres, na krótką chwilę zamilkł. Pozwolił jej skupić się na przygotowaniu dla siebie kawy. Zresztą, chyba nawet nic więcej do powiedzenia na ten moment nie miał i piłka znajdywała się po jej stronie.
Jeśli wzmianka o Sydney go zaskoczyła, to raczej nie dał tego po sobie poznać. Miasto jak miasto. Całkiem duże. Dość znane. Ciągnęło do niego ludzi z różnych części Australii. Sam raczej nie mógł pod tym względem stanowić jakiegoś wyjątku.
- Efekty zapewne były powalające? - Dopytał w kontekście właśnie przytoczonej historii. Mniej więcej był w stanie sobie to wyobrazić i w efekcie tego kolejny raz dało się z jego strony wyczuć pewne rozbawienie, pomimo którego byłby jednak skłonny docenić ówczesną pomysłowość Clary oraz pozostałych pracowników wspomnianego cocktail-baru.

Clara Madden
powitalny kokos
Daniel Wilson
26 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Prowadzi sex shop i bloga, na którym opowiada, co się robi z łechtaczką. Za cenniejszego od przyjaźni uważa instagrama i odcina się od przeszłości.
Starała się wyłączyć wszystkie pojawiające się z tyłu głowy wątpliwości, niepewności i podirytowanie tym jego oceniającym wzrokiem, choć przecież sama miała takie samo spojrzenie. Z jakiegoś powodu Daniel był… rozpraszający. Była niemal pewna, że pogubiony studenciak nie robiłby na niej takiego wrażenia i nie sprawiałby, że zaczęłaby się zastanawiać, czy to w porządku, że robi sobie kawę i czy te wszystkie kartony w kącie nie są nieeleganckie, i czy jeszcze zdąży jakoś to wszystko naprawić. Jeśli na samym początku była ostoją pewności siebie i siły, to teraz stawała się stopniowo coraz mniejsza – nawet jeśli nie dawała tego po sobie poznać, wątpliwości siłą zatrzymując w swojej głowie.
- Z twojej perspektywy może nie ma sensu. Z mojej to i tak zysk – wzruszyła lekko ramionami. Zarabiała na tym interesiku więcej, niż się wydawało, ale nie zamierzała szpanować i naciskać na wycieczkę do studia, zwłaszcza że powinna oszczędzać na wyprowadzkę do jakiegoś cywilizowanego miejsca. Mały domek w Sapphire River, wyglądający jak dusza babci Fry, nie był spełnieniem jej marzeń i służył już chyba tylko jako schronienie przed deszczem, bo i dla krokodyli nie byłby fortecą nie do zdobycia. Willa jednak nie kupi się sama, więc Clara rozejrzała się raz jeszcze po zapleczu, starając się wyobrazić sobie to proponowane przez fotografa przemeblowanie, które mogło stać się pierwszym krokiem do oszałamiającego bogactwa. Pokiwała tylko głową, dochodząc do wniosku, że jest gotowa na tyle się poświęcić – zapach kawy sugerował jednak, że Daniel musi chwilę zaczekać, jeśli liczy na pomoc Clary. Zresztą – sam nie puścił jej historyjki o Sydney mimo uszu, więc choć musnął rzucony mu ocieplający atmosferę haczyk.
- Cóż, tak powalające, że tydzień później byłam już w Adelaide, przysięgając sobie, że będę trzymać się z daleka od wszystkiego, co ociera się o gastronomię – przyznała z rozbawieniem. Nie wspominała kelnerskich epizodów najlepiej, ale w ogóle nie była szczególną entuzjastką standardowej pracy i kontaktu z ludźmi ulegającymi wpływowi alkoholu. Upiła łyk kawy i cicho odstawiła filiżankę na blat. – Pomożesz mi z przesuwaniem? Sama będę to robić do rana – poprosiła, bo nie dało się nie zauważyć, że jest nie tylko niewysoka, ale też niespecjalnie silna. Zresztą zaraz na dowód naparła na biurko, które ledwo drgnęło pod jej niewielkim ciężarem. – To twoje… przenośne studio nie jest za ciężkie, mam nadzieję? – zaśmiała się, gdy biurko znalazło już sobie nowe miejsce. Była skłonna pomóc mu z noszeniem, jeżeli istniał cień szansy, że okaże się użyteczna.

daniel wilson
ambitny krab
amygdala#8798
33 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Zmiany, które zachodziło w przypadku Clary, zwłaszcza te w kontekście jej pewności siebie, dla Daniela nie były zauważalnymi. Nie tylko nie znał kobiety, ale również skupiony był na czymś innym niż uważna obserwacja jej osoby. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, dlaczego obydwoje znajdywali się w tym sklepie. Ona była jego właścicielką, on zaś fotografem, któremu miała zapłacić za wykonanie kilkunastu zdjęć.
- Wiem ile to kosztuje. - Odpowiedział w nawiązaniu do wynajmu studia oraz tego, że dla Clary nadal miało to stanowić zysk. Jeśli nie posiadała w tej branży znajomości, które były raczej wątpliwe skoro opłacała Daniela, to niestety koszt wynajmu profesjonalnego studia nawet z najtańszym sprzętem, nadal pozostawał dość wysoki w stosunku do przedsięwzięcia jakim było wykonanie fotografii produktowej. Zwłaszcza, że przecież nie spędzą tam zaledwie kilku minut. Poza tym, w tych okolicach studia na wynajem można było policzyć na palcach jednej ręki. Wilson sprawdził to krótko po swoim przyjeździe do Lorne Bay.
Pokiwał ze zrozumieniem głową, kiedy Clara poinformowała go o swoim dawniejszym zamiarze trzymania się z daleka od wszystkiego co wiązało się z gastronomią. Sam również nigdy nie przepadał za pracą w tej konkretnej branży, ale jako młody chłopak, który dopiero co zwiał z rodzinnego miasteczka do wielkiego Sydney, nie miał zbyt wielu możliwości. Zwłaszcza jeśli nie zamierzał wracać z podkulonym ogonem do Lorne Bay oraz ojca będącego alkoholikiem. Był wystarczająco uparty, żeby pracować również w tych miejscach, z których inni uciekali widząc panujące warunki. Nie mógł sobie pozwolić na wybrzydzanie.
- Oczywiście. - Zamrugał raz i drugi oczyma na aż nadto wyraźną sugestię dotyczącą tego, że przestawianiem rzeczy na zapleczu Clara miałaby zająć się sama. Mówiąc o konieczności zorganizowania odpowiedniej przestrzeni, liczył po prostu na zielone światło i współprace w tym zakresie. - Przecież nie będziesz tego robić samodzielnie.
Przyłączył się do pracy, przenosząc bądź przesuwając wszystkie, tymczasowo zbędne w tej części zaplecza rzeczy - rzecz jasna według instrukcji wydawanych przez dziewczynę. Sam rządzić się pod tym względem nie zamierzał. Po kilku minutach mógł zacząć już na spokojnie rozglądać się za gniazdkami elektrycznymi oraz zająć się oceną tego, czy miejsce na wykonanie zdjęć jest teraz bardziej odpowiednie.
- Masz może jakiś przedłużacz? - Dopytał, widząc że część gniazdek jest na stałe zajęta. Potrzebował podłączyć lampy do prądu. Dwie. Od biedy może uda się coś zrobić z jedną, ale zapytać nie szkodziło. - Pójdę po sprzęt.

Clara Madden
//Przepraszam! Mam urlop, więc okazało się, że przy tej okazji mam znacznie więcej roboty niż normalnie. :(
powitalny kokos
Daniel Wilson
26 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Prowadzi sex shop i bloga, na którym opowiada, co się robi z łechtaczką. Za cenniejszego od przyjaźni uważa instagrama i odcina się od przeszłości.
A ja wiem, ile zarabiam, miała ochotę mu odpysknąć, ale starała się zachować profesjonalne, stabilne relacje i być tym miłym typem, dla którego czasem można dorzucić jakiś gratis lub popracować pół godzinki za darmo. Była niezła w zdobywaniu zwolenników, i równie dobra w zdobywaniu przeciwników. Wolała mieć więcej zwolenników, ale czasem młodzieńcza impulsywność dawała o sobie znać i Clara mówiła rzeczy, których nie powinna mówić albo zachowywała się tak, jak nie powinna się zachowywać. Zastanawiała się, czy jeszcze kiedykolwiek nauczy się, jak skutecznie trzymać język za zębami w każdej sytuacji - ale chyba nie była do tego stworzona.
Była za to stworzona do zarządzania. A przynajmniej do dyrygowania przemeblowaniami. Sprawa poszła gładko i bezboleśnie, a Daniel okazał się niezłym pracownikiem fizycznym. Odnotowała w myślach, że może chciałby jej kiedyś pomóc przy remoncie z noszeniem mebli - choć chyba szkoda by go było do tego typu roboty. Mógłby za to siedzieć na jej wystawie i przyciągać klientki. Uśmiechnęła się lekko do tej myśli, odgarniając z twarzy zabłąkane przy przemeblowaniu kosmyki. Gdy spytał o przedłużacz, zamyśliła się na moment.
- Coś znajdę. Idź - orzekła i wróciła na sklep, pewna, że w którejś z szuflad pod ladą zamiast pudełeczek pełnych umilających życie gadżetów ukrywa dwudziestometrowy przedłużacz na wypadek awaryjnych sytuacji. I faktycznie - znalazł się. Piekielnie długi, jaskrawożółty kabel był nieco poplątany i raczej niedokładnie zwinięty, ale Clara i tak z zapałem przerzuciła sobie pętlę przez ramię, by ruszyć w kierunku zaplecza. Pomijając sam ciężar tego kabla - jego długość sprawiała, że przy wzroście Madden i swoim rozchełstaniu ciągnął się niebezpiecznie po ziemi. Tak niebezpiecznie, że gdy końcówka zaczepiła się o próg, przewód runął na ziemię, niefortunnie oplątał stopę Clary - i zaraz i ona runęła. Była do tego stopnia zaskoczona, że nosem uderzyła w podłogę i od razu złapała się za niego gorączkowo, przerażona, że może się złamał. Odruchowo dźwignęła się na kolana, z kostką wciąż oplątaną kablem, a ręka powędrowała do kieszeni. Bez chwili zastanowienia napisała do Diany, że jej ulubiona pani doktor ma natychmiast przyjeżdżać i się nią profesjonalnie zająć. Właśnie gasiła ekran, gdy Daniel wrócił ze sprzętem. - Ekhm... Wiesz co? Nie rozkładaj może, chyba sobie coś rozwaliłam, nos albo... ałć! Nogę - mamrotała nerwowo, podnosząc się, ale kostka niemal sama się zaraz wykręciła i Clara przytrzymała się ściany. I tyle z jej profesjonalizmu.

daniel wilson nie ma sprawy!
Diana Puchalska gratis
ambitny krab
amygdala#8798
26 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Prowadzi sex shop i bloga, na którym opowiada, co się robi z łechtaczką. Za cenniejszego od przyjaźni uważa instagrama i odcina się od przeszłości.
Five, like Feasible
outfit // Ernest Thornton

Życie było odrobinę piękniejsze, odkąd nie musiała pracować sama. Chodziło o kwestie bardzo techniczne - nie musiała już ciągać kartonów z dostawą i ktoś inny mógł urządzać wycieczki do paczkomatu, i Clara nie musiała już robić tego po pracy, pchając kartony zapięte w dziecięcej spacerówce przez miasto. Zastanawiała się nawet, czemu wcześniej nie zdecydowała się na zatrudnienie kogoś, ale szybko doszła do wniosku, że po prostu było jej na to szkoda kasy. Teraz zyski wciąż znacząco przewyższały straty, a jej wicedowódca nawet sobie radził, choć zwykle nie zostawiała go samego na sklepie, tak na wszelki wypadek. Nie zrobiła mu co prawda nadal testu ze znajomości asortymentu (czym mu czasem, w żartach, groziła), i trochę powątpiewała, że jest w stanie doradzić kobiecie zabawkę stosowną do potrzeb, ale miał jeszcze czas i musiała po prostu mieć na niego oko. Wciąż był dzieciakiem i odrobinę zgrywała jego starszą siostrę, wprowadzając go w ten mały seks biznes krok po kroczku. I tak był niezłym wsparciem i głęboko wierzyła, że chłopak się wyrobi. Potrzebował po prostu szansy. Póki nie spóźniał się więcej, niż pół godziny i chodził do tego paczkomatu za każdym razem, gdy rzucała hasło paczkomat, wszystko było w porządku.
Ale dzisiaj, wbrew jej wewnętrznemu uporowi, musiała go zostawić na kwadransik samego. Z kwadransiku wyszło pół godziny, ale sprawy w banku nie załatwią się same. Na głowę Clary spadła masa spraw, a trzeba było jeszcze zabrać się za remont. Na dniach wybierała się na zakupy do meblowego z Dianą, ale na samą myśl o demolowaniu sklepu i ekspresowym remoncie w ostatnich tygodniach przed urodzinami biznesu, Madden robiło się słabo. No ale nic. Teraz przynajmniej pracował tu ktoś, kto nie będzie potrzebował drabiny tak bardzo, jak ona.
Poprosiła Ernesta, żeby, korzystając z małego porannego ruchu, wypakował na sklep świeżą dostawę bielizny. Wierząc w jego męskie zdolności powierzyła mu karton z majtkami, obawiając się, że staniki to zbyt wiele dla młodego chłopaka. Z banku do sklepu prawie biegła, ale gdy zza witryny jeszcze zobaczyła, że wszystko stoi na swoim miejscu i nic nie wybuchło, uspokoiła się trochę i do środka weszła już z ciśnieniem w normie. Na szczęście nadal było pusto, więc Clara mogła liczyć na to, że zdąży zaparzyć sobie kawkę.
- I jak te gacie? - zagadnęła, lawirując między wieszakami i gumką owiniętą dotąd wokół nadgarstka związując włosy w luźny koczek na czubku głowy. Po chwili patrzyła już na ten... zmieniony porządek wystawy z mieszanką podejrzliwości i rozbawienia. - Kolorystycznie? - upewniła się, trochę nie do końca wierząc w to, co widzi, choć chyba powinna była się spodziewać takiego klucza porządkowania. Dobrze, że w ogóle jakiś klucz widział.
ambitny krab
amygdala#8798
19 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Zapalmy szluga na tarasie, niech nas klimat porwie
dwa

Ta robota w sex shopie spadła mi jak z nieba normalnie i w końcu, po wielu miesiącach różnych niepowodzeń, czułem, że pod względem finansowym wychodzę powoli na prostą. Nie musiałem już mieszkać w rozwalającej się chacie razem z kumplem, bo w końcu było mnie stać na wynajęcie małego, ale w miarę ogarniętego mieszkania, a co więcej, nie musiałem oszczędzać na papierosach, które praktycznie jeden po drugim zamieniały się w dym, rujnujący moje płuca, ale kto by się tym przejmował? Mogłem też odkładać niewielką sumę na sprawy rodzinne, bo przecież wkrótce na świat miał przyjść mój bąbelek, tylko szkoda, że wciąż nie wiedziałem, że to nieprawda.
Wciąż nie byłem mistrzem w tym sex biznesie, jednak Clara na całe szczęście wykazywała się ogromną cierpliwością i powoli i bardzo dokładnie mi wszystko tłumaczyła, a ja starałem się za każdym razem wyciągać odpowiednie wnioski z tych lekcji. Co prawda, czasem dziękowałem bogu, że to nie ja w tym momencie obsługuję jakąś na maksa wymagającą klientkę, bo raczej nie dałbym sobie z tym rady, ale śmiało mogłem powiedzieć, że z każdym dniem szło mi coraz lepiej.
Dziś Clara musiała załatwić coś ważnego na mieście, dlatego zostawiła mnie samego na warcie w sklepie, a w tym czasie miałem też zająć się rozpakowaniem i zawieszeniem w odpowiednich miejscach majtek, co z pozoru nie wydawało się trudnym zadaniem, ale w praktyce… tu już było trochę gorzej. Rozmieściłem je więc na wieszakach według własnego uznania, licząc, że moja wspaniała szefowa nie zauważy, że zaszły tutaj pewne zmiany. Ale zauważyła praktycznie od razu, kiedy tylko wróciła. -Rozpakowałem wszystko i rozwiesiłem, kolorystycznie- splotłem ręce na klatce piersiowej i stanąłem na środku sklepu, by podziwiać swoje dzieło. -Tam są czarne, tam białe, a tam czerwone…. plus dołożyłem też różowe, bo to praktycznie te kolory się nie różnią od siebie- wzruszyłem ramionami. No, według mnie było okej, ładnie wszystko i w ogóle, ale z niecierpliwością czekałem na opinię eksperta w tej dziedzinie. -A co, coś nie tak? Inaczej to miało wisieć?

Clara Madden
powitalny kokos
michałowa#8117
ODPOWIEDZ