księgowa — w LB Police Station
25 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
nowozatrudiona księgowa w LB Police Station, które z wycieczki dookoła świata wróciła z brzuchem, o którym nikomu nie mówiła, a sprawa rozwiązała się sama
4.

Większość jej spotkań po powrocie kończyła się tym samym wnioskiem. Musimy się umówić brzmiało już dla dziewczyny jako najbardziej wyświechtany zwrot, jednak za każdym razem z bladym uśmiechem odpowiadała, że koniecznie, że zaprasza do mieszkania swojej ciotki, w którym do czasu znalezienia miejsca na stałe mieszka, jednak niewiele osób wychodziło z poważniejszą propozycją, a ona wcale nie miała im tego za złe. Co innego, jeśli chodziło o jej młodszą siostrę, po nią zadzwoniła sama, cóż, biorąc pod uwagę czasy w jakich żyły i ich wiek, to raczej napisała jej smsa i choć piątkowy wieczór w towarzystwie niepijącej siostry nie był czymś, co pewnie było dla Prism kuszące, Ryan potrzebowała rozmowy z kimś, komu zwykle mówiła o wszystkim.
Zdawała sobie sprawę z tego, że jej wyjazd doprowadził do rozluźnienia siostrzanych relacji i że to wszystko było jej winą. Wiedziała, że są z dobrej rodziny, nic im nie brakuje, ale nie umniejszało to problemom, z którymi sama się te trzy lata temu mierzyła, nie wspominając już o tych, które miała teraz, bo rosnący w jej brzuchu pasożyt był istnym przekleństwem, a jedyna osoba, której o nim powiedziała, zwiała na samą wiadomość. Cóż, Elton z pewnością nie będzie ojcem roku, jeśli w ogóle będzie miał być czyim ojcem.
Żeby zająć czymś myśli, pogrzebała porządnie w szafkach mieszkania ciotki Hillbury i odnalazła w niej formy do pieczenia, składniki kupiła po drodze w sklepie, a dzwonek do domofonu wyrwał ją z małej drzemki, którą sobie przypadkiem urządziła, w oczekiwaniu na wypieki. Najwyraźniej była zbyt długa, bo w mieszkaniu roztaczał się zapach spalenizny, a kiedy ponownie rozległ się dzwonek, tym razem do drzwi, wyszeptała tylko kurwa, wyciągając poczerniałe kawałki, które miały być muffinami.
- Zaraz to wywietrzę, mały wypadek przy pracy - tymi słowami ją przywitała, a że nie czuła się gospodarzem w nieswoim mieszkaniu i miała do niego takie samo prawo jak siostra, odsunęła się po prostu z progu, dając dziewczynie wejść do środka. Pierwsze spotkania po jej powrocie miały już za sobą, więc nie było potrzebny ckwilych powitań, były przecież siostrami, nie udawanymi przyjaciółkami z liceum.

bowie hillbury
przyjazna koala
my name is jeff
studiuje — i sprzedaje dragi
22 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Było warto oszaleć dla tych uszytych z pozłacanej waty sekund.
- 1 -

Nie trzeba być geniuszem zbrodni żeby wiedzieć, że przy Bowie nie warto było wspominać o wyjeździe siostry, jeśli nie chciało się żeby do takiej doszło. Kiedy pierwszy raz do jej uszu dotarły wieści, że Ryan wraca do miasta, była pewna, że jeśli zobaczy jej imię na wyświetlaczu, schowa telefon do kieszeni, udając że nic takiego nie miało miejsca. Była wszak śmiertelnie obrażona. Do czasu. Do czasu tego pierwszego telefonu, którego miała nie odebrać, a jednak wybrała zieloną słuchawkę, tłumiąc ekscytację w głosie. Cóż. Mogła dąsać się na każdego, nie odzywać dzień, miesiąc, rok, ale potrzebowała siostry, chociaż bardzo nie chciała się do tego przyznać. Zwłaszcza od momentu jej wyjazdu, kiedy postanowiła za wszelką cenę udowodnić, jak bardzo dorosła.
Chyba nie wystarczająco. Była taka dorosła, że wyjebali ją z dobrych studiów, a rodzice musieli świecić oczami żeby dostała się na gówniany uniwerek w Lorne, a gdyby nie obietnica, którą złożyła, nie zamieniłaby z nimi już więcej ani słowa. W ich przypadku była przynajmniej bardziej konsekwentna, omijając wzrokiem telefon kiedy dzwonił, w klitce, w której gnieździła się ona i jej współlokator. "Utargi" w Lorne nie umywały się do tych kiedy studiowała na UWA i chociaż czysto teoretycznie, mogłaby dalej żyć w nieskromnych luksusach, jej duma nie pozwalała korzystać jej z rodzinnego konta. Przynajmniej na razie.
Już na korytarzu rozchodził się swąd spalenizny, a im bliżej 11b, tym bardziej była pewna, że to z mieszkania ich ciotki. Pomachała ręką przed nosem, jakby ten cudowny gest był w stanie rozgonić dym weszła do środka, wyminąwszy siostrę.
- Mam wrażenie, że nic się nie zmieniło. Pani domu raczej z Ciebie chujowa, ale i tak Cię kocham - nie żeby sama była lepsza. Rzadko porywała się na wyczyny kulinarne we własnej kuchni, bo przeważnie kiedy już się za gotowanie zabierała, ograniczało się to do gotowego sosu ze słoika. - No i doceniam te starania żeby nie było - Bowie-miłosierna.

Ryan Hillbury
grzybiara
bowie
księgowa — w LB Police Station
25 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
nowozatrudiona księgowa w LB Police Station, które z wycieczki dookoła świata wróciła z brzuchem, o którym nikomu nie mówiła, a sprawa rozwiązała się sama
- Okej, może nigdy nie byłam mistrzem sprzątania, ale jakoś nigdy nie narzekałaś na moje obiady - restauracja dziadka, którą po jego śmierci, a przed narodzinami Bowie i Ryan przejął starszy brat ich ojca, stanowiła dla dziewczyny miejsce, w którym być po prostu lubiła. Częściej plątała się komuś pod nogami, niż była prawdziwą pomocą w godzinach szczytu, kiedy zwiększone natężenie głodnych mieszkańców Lorne Bay w połączeniu z turystami dawało się pracownikom we znaki. W wakacje, jeszcze w liceum, dorabiała na zmywaku, obsługiwała stoliki, czy nawet podpatrywała kucharzy w pracy, chcąc wyciągnąć od nich trochę darmowej nauki, którą mogła potem wcielić w życie przy garnkach w rodzinnym domu. Niezaprzeczalnie to Ryan była tym dzieckiem, które zapraszało rodzinę na wykwintne kolacje, niezależnie od tego, czy potrawa była zjadliwa, czy też zamiast soli dodała do niej cukru. Z biegiem lat wszystko wychodziło jej coraz lepiej, a umiejętności przydały się podczas kilku miesięcy, które spędziła na podróżowaniu. W końcu za nocleg mogła zaproponować komuś pełne wyżywienie, a dzięki takiemu trybowi życia, zrozumiała, że liczy się coś więcej niż własne miejsce na ziemi. Szkoda tylko, że kiedy test ciążowy pokazał dwie kreski, a ona przekazywała Eltonowi radosną nowinę, wszystko się posypało, musiała więc wrócić do Lorne Bay. Rodzice, siostra, kuzynki i mieszkanie ciotki to była bezpieczna przystań i może powinna im w końcu powiedzieć dlaczego wróciła, zamiast wymyślać kolejne wymówki, ale na to jeszcze sama nie była gotowa. Była za to przekonana, że kiedy komuś w końcu powie, ciąża stanie się prawdziwsza, zacznie chodzić na wizyty do lekarza, brać witaminy, ograniczać używki. Ah, jak jej teraz brakowało wina, albo choć zimnego piwa, ale wiedziała, że bezalkoholowe jest w tym momencie rozsądniejszą opcją. Tyle mogła zrobić.
- Dobra, trzeba pootwierać wszystkie okna i mam nadzieję, że nikt tu nie zamontował jakiegoś czujnika dymu - zabrała się za odsuwanie pudełek z kuchennego parapetu, żeby wpuścić trochę powietrza i wywietrzyć ten smród. Przynajmniej było ciepło, uroki początków australijskiego lata. - Ale jak chcesz, to są też nachosy i jakaś salsa - te sklepowe nie umywały się nawet do rzeczy, które jadła w Hiszpanii, ale po rozpieszczeniu swojego podniebienia musiała przywyknąć do zwyklejszych smaków.

bowie hillbury
przyjazna koala
my name is jeff
studiuje — i sprzedaje dragi
22 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Było warto oszaleć dla tych uszytych z pozłacanej waty sekund.
- No i tu mnie masz - rozłożyła ręce na boki, zgadzając się na trafienie i zatopienie. Chociaż z tym drugim mógłby być aktualnie problem, chyba że zdecydowałyby się na przykład na podtapianie w zlewozmywaku, ale to akurat chyba zdążyło się zmienić i obie celowały w bardziej wyrafinowane rozrywki. Nie zmieniało to faktu, że z nich dwóch to Ryan lepiej wychodziło gotowanie i kiedy starsza siostra przychodziła do restauracji podpatrywać kucharzy, Bowie wolała to zdecydowanie bardziej robić z barmanami, chociaż ze względu na jej wiek, najczęściej jej po prostu grożono palcem, kiedy wpatrywała się w przelewane do shakera mikstury. Najwidoczniej bezskutecznie, patrząc na to co się z nią obecnie działo.
Mimo to, kiedy osiągnęła pełnoletniość, szybko odkryła że praca za barem nie spełnia jej oczekiwań, bo a) do tego trzeba było mieć jakąkolwiek koordynację w rękach, b) głównym zadaniem barmana jest polewanie innym, a nie sobie. Łatwiej było rozprowadzać mniej legalne specyfiki, które w większości jej nie nęciły, a po "zarobkowej nocy", nie budziła się ze skurwysyńskim kacem z głową przyklejoną do lodówki za barem.
Wycelowała palec do góry, jakby właśnie jej się przypomniało, że w gości (o ile to tak można było w ogóle nazwać) nie przyszła z pustymi rękoma. Po kolei wyłożyła na kuchennym blacie kraftowe, schłodzone piwka i śmiesznego papieroska ze swoich własnych zapasów.
- Ostatnio nie miałyśmy okazji, bo wyjechałaś z tą swoją nową ideologią życiową, że niby ograniczasz picie, ale no zobacz jakie dobre i w dodatku nie są same tylko z towarzyszem! - miała na myśli jointa rzecz jasna, ale to chyba jej siostra wyłapała. Zamrugała oczami dwa razy, naśladując sławny gest zapożyczony z bajek i od wkurwiających dzieciaków, licząc na to, że może nie gestem, ale samym "prezentem" skusi Ryan do złamania swojego dziwacznego postanowienia.
- Może da się coś jeszcze z nich uratować - zaryzykowała, zbliżając się w stronę piekarnika, ale uchylenie go było błędem, bo kolejna dawka dymu wypełniła mieszkanie. - Albo i nie. Nachosy i salsa też brzmią zajebiście. No i nie chcę nic mówić, aleeee... Idealnie pasują do tego co przyniosłam - Bowie nie miała jakiegoś super wymagającego podniebienia. W rzeczywistości wystarczył jej najtańszy browar i paczka czipsów, w miarę odbiegających smakiem od posolonej tektury.

Ryan Hillbury
grzybiara
bowie
księgowa — w LB Police Station
25 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
nowozatrudiona księgowa w LB Police Station, które z wycieczki dookoła świata wróciła z brzuchem, o którym nikomu nie mówiła, a sprawa rozwiązała się sama
Piwo i blant. Jak ona miała ochotę usłyszeć dźwięk zdejmowania kapsla i wypatrywać wypływającej piany, jeśli przypadkiem potrząsnęła za mocno. Odpalić po raz drugi przygaszonego jointa, bo zapomniała się w opowiadaniu bardzo ważnej anegdotki, która właśnie przyszła jej do głowy i musiała kontynuować, w międzyczasie samej sobie próbując przypomnieć o czym to ona w ogóle. Ale nie mogła robić tych rzeczy, nie powinna, zważając na swój stan, bo choć nie słyszała jeszcze, żeby ktoś głośno mówił o niejaraniu zielska w ciąży, to podejrzewała, że nie oznacza to zbawiennego wpływu na płód. I wszyscy pewnie bez zbędnego gadania zrozumieliby jej powody, ale Ryan nie chciała głośno mówić o swojej ciąży i koniec kropka, po prostu nie. - I dalej ją podtrzymuję, zero używek, taki detoks od wszystkich dziwnych rzeczy, muszę się przestawić na naturalne rzeczy - i właśnie dlatego zaproponowała nachosy z salsą ze słoika, najbardziej naturalne rzeczy na świecie, zero substancji konserwujących i tego całego szajsu, który w składzie kryje się pod skrótowymi nazwami na E. - Trzeba je będzie jakoś pod osłoną nocy zutylizować - może do tego czasu piekarnik sam z siebie przestanie śmierdzieć? Nie chciała wzbudzać w pozostałych mieszkańcach budynku jakiegoś zamieszania, że coś się pali, ani prowokować ich do opowiadania ciotce po jej powrocie, że się tu kręciła jakaś młoda i co ona w tym mieszkaniu wyprawiała! - To bardzo proszę, częstuj się, ja mam gdzieś w lodówce sok - przepuszczony tego samego poranka przez sokowirówkę, ze wszystkimi dziwnymi warzywami, jakie mogła znaleźć w domu.
Gotowanie i przygotowywanie jedzenia w ogóle ją bardzo odprężało, pozwalało się skupić na poszczególnych czynnościach, nie na przemyśleniach, ociągało ją od czarnych myśli, kto wie, może gdyby ta psychopatka z You więcej czasu spędzała w kuchni to też byłaby jakaś spokojniejsza? - Chcesz też? Zastrzyk witamin przed alkoholem - a wiadomo, że to było bardzo ważne i jak chciało się pić, najlepiej było zwracać uwagę na to, co się wcześniej, w trakcie i później spożywa, żeby nie skończyć przedwcześnie, albo z gigakacem u kogoś obcego w domu.

bowie hillbury
przyjazna koala
my name is jeff
studiuje — i sprzedaje dragi
22 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Było warto oszaleć dla tych uszytych z pozłacanej waty sekund.
Dziwnie było słyszeć te wszystkie bluźnierstwa z ust własnej siostry. Ust, które tak chętnie się rozchylały kiedy przywierał do nich zimny ustnik piwa. Albo blant. Bowie nie miała jej co prawda za alkoholiczkę, ale obie miały jeszcze tyle życia przed sobą, że raczej detoks przewidywała w kolejnej dekadzie, jeśli nie jeszcze następnej. Była pewna, że to chwilowa zachcianka. Taką jaką robi się po ciężkim weekendzie, kiedy w poniedziałki na myśl o używkach chce się wymiotować, a nawet zapach zwykłej kawy przyprawia o torsje. Odsunęła się o krok do tyłu i przeskanowała wzrokiem starszą siostrę, krzywiąc się jakby ta była poważnie chora.
- Coś z Tobą ewidentnie jest nie tak - najgorsze było to, że nie była w stanie znaleźć przyczyny tej anomalii, która się kryła w jej raptem trzy centymetry niższym ciele. Przez chwilę stała z rękami założonymi na boki, tworząc w głowie równania, aż wreszcie kiwnęła głową, jakby udało jej się znaleźć wyjście z tej sytuacji. - Ale wiesz, że to też czyssssta natura? - sięgnęła po skręta i pomachała nim przed nosem Ryan. Akurat towar, w który zaopatrywała się Bowie był wysokiej klasy. Tak mawiał jej diler, a klienci się nie skarżyli, więc tak musiało po prostu być i szczerze wierzyła, że zielsko, które trzymała pod łóżkiem pochodziło prosto z jakiejś kolumbijskiej plantacji. Nawet jeśli tak nie było, a ktoś hodował je w lasach otaczających farmy, ta informacja była jej zupełnie zbędna. To prawie tak jak powiedzieć, że ta rybka prosto z nadmorskiej restauracji, w rzeczywistości pochodzi z marketu i od trzech dni leży w zamrażarce. Nie niszczy się cudzych marzeń.
- W razie gdyby jakaś sąsiadka robiła dochodzenie, możemy zwalić na tą z naprzeciwka, ona chyba rzadko wychodzi z mieszkania, to powinni uwierzyć - zasugerowała w razie czego, bo nie warto było prowokować podejrzeń zwłaszcza kiedy ledwie przekroczyło się dwudziestkę i wchodziło w samodzielność. Potem co by się nie działo, spadałoby na "te młode siksy" spod 11b, a raz przypiętej łatki ciężko było się pozbyć.
- To nie będziesz nic jeść? Chryste, co to za detoks? - trochę się zaniepokoiła. Co jeśli Ryan trafiła do jakiejś sekty i niedługo będzie pościć 40 dni na samej wodzie, czekając aż ta zamieni się w wino? Bowie nie była specjalnie wierząca, więc być może coś jej się pomieszało, ale nie o to w tym wszystkim chodziło.
- Przyda się, skoro to wszystko będę musiała wypić sama - westchnęła z rezygnacją. Była naprawdę zawiedziona. Nie podejrzewała, że siostra wytrwa w swoim postanowieniu tak długo.

Ryan Hillbury
grzybiara
bowie
księgowa — w LB Police Station
25 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
nowozatrudiona księgowa w LB Police Station, które z wycieczki dookoła świata wróciła z brzuchem, o którym nikomu nie mówiła, a sprawa rozwiązała się sama
- Ze mną jest coś nie tak, bo w środku tygodnia odmawiam skręta i browara? - uśmiechnęła się szeroko, chcąc wyglądać na jak najbardziej wyluzowaną i odsunąć od siebie wszelkie podejrzenia jakoby była w ciąży. Bo przecież zawsze, całe swoje życie, tak właśnie mówiła do koleżanek, kiedy odmawiały alkoholu. Co ty, w ciąży jesteś? Niestety całe dwadzieścia cztery lata życia zajęło jej zrozumienie jak kłopotliwe to może być pytanie i jak bardzo nie wypada go zadawać. Na bogów, miała nadzieję, że nigdy nie postawiła żadnej znajomej w prawdziwie niezręcznej sytuacji! - Aha, ayahuasca też jest w pełni naturalna, a jakoś też w tym momencie średnio mam ochotę - w ogóle średnio miała ochotę, chyba była jednak zbyt strachliwa i tego spróbować by nie chciała, chociaż trochę czytała. A może właśnie dlatego, że czytała, bo zdawała sobie teraz sprawę z czym to się je. Ale, jak każda ciekawsza rzecz w życiu, to też było niedozwolone dla kobiet w ciąży.
- I wcaale nie będzie czuć z naszego mieszkania, co? - otworzyła kolejne okno, blokując je jakąś doniczką, żeby przypadkiem nie zamknęło się z trzaskiem przez przeciąg. To powinno wystarczyć, zabrać cały ten zapach spalenizny, najwyżej jak będzie trzeba to następnego dnia Ryan kupi jakieś świeczki zapachowe i rozstawi w każdym kącie, żeby nie było żadnych podejrzeń zniszczenia. Chciała zostawić mieszkanie w stanie idealnym, nawet jeśli ciotka wyjechała gdzieś w głąb kraju do swojej siostry i nie było wiadomo czy wróci za tydzień, miesiąc, rok, a może postanowi dokonać żywota w swoim rodzinnym domu, nie w Lorne Bay, gdzie zamieszkała dla swojego męża, który zmarł kilka lat temu. Może Hillbury nie powinna nigdy prosić dżina o spełnienie żadnego z życzeń, bo kiedy zastanawiała się w samolocie powrotnym do Australii czy będzie miała gdzie mieszkać, to wcale nie marzyła o chorobie ciotki i jej wyjeździe. Bardziej powinna prosić o pomoc gin, taki z tonikiem, ale tego też jej nie było wolno w tym stanie. Cholera.
- Nie powiedziałam przecież, że nie będę jeść - wywróciła oczami, wyciągając gęsty i rozwarstwiony napój, a do tego jakieś szklanki. Co za szczęście, że każdy miał kuchnię urządzoną w podobny sposób i za pierwszym otwarciem szafki trafiła na naczynia. - Już tak nie dramatyzuj, jeszcze kiedyś wrócę do gry - jak urodzę, albo się tego pozbędę, tylko nie zdecydowałam co wybiorę.

bowie hillbury
przyjazna koala
my name is jeff
studiuje — i sprzedaje dragi
22 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Było warto oszaleć dla tych uszytych z pozłacanej waty sekund.
- No - nie musiała nic więcej dodawać. Znały się nie od dziś, więc to nie byłby ich pierwszy browar albo skręt w ciągu tygodnia. To, że nie robiły tego nagminnie, nie znaczyło, że powinny ograniczać to do minimum. Jeszcze raz popatrzyła na siostrę, odchylając się nieco do tyłu, jakby zmiana perspektywy na szerszą, była w stanie pomóc odnaleźć jej clue całej tej dziwnej sytuacji. Ale dalej nic. Wciąż wyglądała tak samo. Ta sama Ryan, z tymi samymi włosami, może ciut jaśniejszymi od słońca, z tą samą nonszalancją w oczach, z którą obiecywała, że kupi Bowie flaszkę, kiedy ta była niepełnoletnia, ale warunek był jeden. I wcale nie chodziło w nim o to żeby nie zgnoić się przed wybiciem północy. Musiały napić się razem! No i to rozumiała. Tego teraz - zupełnie nie.
Pomyślałaby, że może siostra jest w ciąży, ale ani nie przytyła, ani nie wyjadała ogórków kiszonych ze słoika. Poza tym Ryan i ciąża? Jakoś nie potrafiła sobie tego wyobrazić. Najprawdopodobniej po prostu jej odbiło.
- Dobra, dobra, już nie popadajmy w skrajności, bo zaraz użyjesz argumentu, że heroina jest z maku, a mak tez jest naturalny. Dobrze, wiesz o co mi chodzi - prychnęła szczerze zawiedziona, tym że w grę została zaangażowana jeszcze Ayahuasca. Inna sprawa, że tego akurat sama chętnie by się napiła. Może niekoniecznie dzisiaj, w środku tygodnia, bo to była trochę przesada, ale wiedząc że następny dzień miałaby wolny, mogłaby pogodzić się z tym kolosalnym kacem i wybrać się w podróż na drugą stronę. Ryan też by się to przydało.
- Słuchaj, jak szybko się to wywietrzy, to może nikt nie zdąży zauważyć, że tam na korytarzu to wali akurat od nas - pomogła pootwierać okna i nawet wyciągnęła z torebki swoje perfumy, celem wypsikania tego pomieszczenia, ale poddała się już po chwili, kiedy zorientowała się, że daje to zupełne nic. Cóż, na chwilę obecną musiały wystarczyć im domowe sposoby, to jest przeciąg.
- No nie wiem, po tych Twoich dziwactwach, mam wrażenie, że mogę się już wszystkiego spodziewać - trochę dramatyzowała, twierdząc że świat się zawalił, kiedy Ryan odmówiła po raz kolejny wspólnego picia, ale z drugiej strony to był jej świat, który legł w gruzach. Przynajmniej jakieś fasady, czy coś. Może nawet same okiennice odpadły, ale za bardzo to wszystko było poważne i dorosłe, a aktualnie Bowie chciała być jak najmniej poważna i myśleć jak najmniej o tej całej, parszywej dorosłości, która na nią dybała, ale na szczęście jeszcze daleko.
- Kiedyś? - złapała się rękami po obu stronach policzków jak munchowy Krzyk. - To ile masz zamiar czasu to ciągnąć? - teraz to się przejęła nie na żarty.

Ryan Hillbury
grzybiara
bowie
księgowa — w LB Police Station
25 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
nowozatrudiona księgowa w LB Police Station, które z wycieczki dookoła świata wróciła z brzuchem, o którym nikomu nie mówiła, a sprawa rozwiązała się sama
- Oho, jeszcze mnie posądzisz o cytowanie tego starego obrazka, że czekolada jest z kakaowca, kakaowiec to roślina, więc jak opierdolisz tabliczkę, to jak sałatka - żałosnym się jej wydawało myślenie, że taka właśnie jest kolej rzeczy, ale jeśli już ludzie potrzebowali w swoim życiu zapewnień, że ich zachcianki są usprawiedliwione i robili to w formie obrazków na Facebooku, to Ryan szybko ich usuwała z grupy znajomych, bo trochę to było dla niej żałosne - dla Bowie też, w końcu tyle razy sobie z podobnych wytworów ludzkiej głupoty żartowały. - Mój sok też jest w stu procentach naturalny - dodała za to i po porządnym wstrząśnięciu rozlała go do dwóch szklanek, skoro już jej młodsza Hillbury tak jojczyła, że się przyda, bo musi pić sama. Uśmiechała się na to narzekanie trochę tak, jak zawsze uśmiechała się mama, kiedy jeszcze z Romy się we trójkę kłóciły, tak pobłażliwie, zanim nie wkroczyła do akcji, zarządzając podanie sobie rączek na zgodę, co było jednym z głupszych sposobów wychowywania dzieci według Ryan, nie, żeby myślała o sposobach wychowywania dzieci tak w ogóle.
- Stare baby zawsze wyniuchają - westchnęła głośno, ale nie pozostało nic innego jak wietrzenie i nadzieja, że jednak sąsiadka nie wyściubi nosa dopóki zapach nie przestanie się tak intensywnie unosić w powietrzu. Zmarszczyła nos, czując duszący zapach perfum, który w nadmiarze działał tak samo jak swąd spalenizny - przyprawiał dziewczynę niemalże o mdłości. - Stanowczo za bardzo dramatyzujesz, Bowie. To tylko browar i blant, więcej dla ciebie - doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że samotne picie, czy palenie, to wcale nie to samo, ale nie wydawało się jej, żeby siostra az tak bardzo potrzebowała towarzystwa, była już wystarczająco wprawiona w bojach. We wczesną młodośc wchodziła z Ryan u boku, kto jak nie ona mógl wiedzieć? Kto jak nie ona tak cholernie chciałby się z nią napić. - Czy chcesz mi powiedzieć, że jak nie piję i nie jaram, to jestem nudziarą i nie ma co ze mną robić? - uniosła do góry brew, bo, może to była prawda? Może Ryan na trzeźwo była tym typem człowieka, który rozwali każdą atmosferę i ludzie nie chcą się z nim spotykać? To była prawdziwa obawa, al miała jednak nadzieję, ze nie.

bowie hillbury
przyjazna koala
my name is jeff
studiuje — i sprzedaje dragi
22 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Było warto oszaleć dla tych uszytych z pozłacanej waty sekund.
- Chyba jeszcze z Tobą nie jest tak źle - spojrzała na nią podejrzliwie, bo w każdym żarcie kryje się odrobina prawdy, a przynajmniej tak mówią. Na szczęście Ryan nie wyglądała jakby zaraz miała zacząć rzucać z rękawa mądrościami znalezionymi na stronach z sucharami. - Jeśli kiedykolwiek zaczniesz tak mówić będę musiała Cię wypisać z listy sióstr albo odesłać na oddział zamknięty - to pierwsze raczej nie wchodziło w grę, ale drugie było całkiem realne. Nawet miała swoje znajomości z kilkoma osobami, którym wystarczyłoby dać kilka torebeczek z ciekawą zawartością w ramach łapówki, a te poruszyłyby za sznurki albo przynajmniej drzwi. Nie żeby kiedykolwiek coś takiego planowała. Teraz była taka mocna w gębie, ale prawdopodobnie gdyby przyszło co do czego, prędko by się rozmyśliła i zaczęła googlować instrukcje do odprawiania egzorcyzmów domowymi sposobami. Skoro w obecnych czasach przez internet można uzyskać licencję na udzielanie ślubów, to na wyganianie złych demonów na pewno coś by się znalazło. Albo szybki kurs psychologii online z nieograniczonym dostępem do konta.
- Może i tak, ale moje zioła działają korzystnie na zahamowanie nowotworów, migreny i pewnie nawet na cholesterol, a to wszystko udowodnione naukowo! - była pewna, że znalazłaby jakieś artykuły w razie potrzeby. W końcu od lat trwa wielka walka o legalizację marihuany na świecie, tylko ludzie nie chcą płacić podatków.
Podniosła szklankę na wysokość oczu i przyjrzała się zielonkawej zawartości, przechylając ją raz w jedną, raz w drugą stronę, jakby w nadziei, że może to jednak nowy rodzaj Krwawej Mary, tylko taki wegański. Nie żeby sok z pomidorów taki nie był, ale no... Nie był zielony, ok?
- No właśnie, dla mnie. Przez Ciebie jestem na dobrej drodze do zostania alkoholiczką, wiesz? Zaczyna się od samotnego picia, a potem... No nieważne, Twoje zdrowie - wysunęła szklaneczkę w stronę siostry w obawie, że jeśli tak dalej będzie jojczyć, to ta jej powie coś w stylu, że nie musi przecież tego pić, a Bowie i tak się napije, i wyjdzie szydło z worka. Po prostu miała ochotę na browara. Najlepiej z siostrą do towarzystwa, ale jeśli ta tak stanowczo się przed nim wzbraniała, to Bowie nie jest przecież żadnym alko-narkotyzującym gestapo. Najwyżej jak blant wjedzie za mocno, przez następną godzinę Ryan będzie ją musiała niańczyć jak za starych czasów i wysłuchiwać pseudo filozoficznego pierdolenia, od którego pożałuje, że jednak postanowiła odmówić.
- Jak pijesz i jarasz to też nią jesteś - odgryzła się, ale nachyliła się zaraz żeby cmoknąć siostrę w policzek, bo obie wiedziały, że żartuje. Czy piły, czy nie, to z nią przeżyła niemalże wszystkie pierwsze szaleństwa młodości, więc nie mogła narzekać.
- Bardziej obawiam się tego, że to ze mną nie wytrzymasz. Pamiętasz tamten raz, kiedy odebrałaś mnie z imprezy, na której byłam z Lyrą, a potem nie mogłam się zamknąć przez resztę wieczoru, a Ty mnie ciągle uciszałaś żeby mama nie usłyszała? To mniej więcej o to mi chodzi - może i czas płynął nieubłaganie, ale pewne rzeczy się nie zmieniały.

Ryan Hillbury
grzybiara
bowie
księgowa — w LB Police Station
25 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
nowozatrudiona księgowa w LB Police Station, które z wycieczki dookoła świata wróciła z brzuchem, o którym nikomu nie mówiła, a sprawa rozwiązała się sama
- Prowadzisz listę sióstr? Musi być dość krótka, chyba, że ustawiasz mnie i Romy w kolejności, to wtedy ma to sens - a wiadomo, że każda się chciała uważać za tę ulubioną siostrę, chociaż pozycja Ryan w nie za długim rankingu sióstr Hillbury musiała być słaba po jej niespodziewanym wyjeździe na kilka miesięcy i ciszy w kontaktach z rodziną. Była jednak na drugim końcu świata, nie zawsze zgadzała się strefa czasowa, nie zawsze miała naładowany telefon i nie zawsze miała pieniądze na koncie, w końcu te wszystkie zagraniczne połączenia kosztowały majątek, a czasem pomiędzy dotarciem z jednego większego miasta do drugiego, nie mijała po drodze żadnego McDonalds z darmowym WiFi. - Mój sok działa korzystnie na niedobór witamin, poprawia koncentrację, wzmacnia odporność! - a przynajmniej taką miała nadzieję, bo sparafrazowała w tym momencie tekst reklamy suplementów diety w musujących tabletkach, jakby ludzie nie mogli po prostu zacząć się zdrowiej odżywiać. Owszem, nie każdy pilnował tak diety, żeby mieć wszystkie wyniki dograne na sto procent, ale Ryan nawet lubiła sobie rozpisywać wszelkie warzywne koktajle i posiłki, żeby dowiedzieć się jakich składników w czym jest najwięcej. To pewnie starość.
- A to nie jest tak, że najpierw musiałabyś pić do lustra, a dopiero później zostałabyś alkoholiczką? - nie powinny sobie może z tego tak luźno żartować, ale nie wiedziała co sprawia, że ludzie są alkoholikami i gdzie jest ta granica uzależnienia. Kiedy kupują sobie codziennie piwo, żeby je wypić po pracy przed telewizorem, czy kiedy co weekend przesadzają przy drinkach? A może jak nie potrafią wyobrazić sobie wyjścia bez jakiegoś kieliszka? Tak czy siak, Ryan uważała, że jeszcze są na alkoholizm za młode, kojarzyła go raczej z młodszymi osobami, ale była to tylko wiedza wyssana z dupy, ciężko więc powiedzieć czy miała jakąkolwiek rację. - Ja? To ja z tej rodziny jestem nudziarą? - uniosła wysoko do góry brwi, trochę naburmuszona, bo uważała, że wygrała konkurs na ciekawe opowieści przy świątecznym stole, które pewnie już niedługo ich czekają. Co prawda ten najciekawszy fakt pozostawał tajemnicą, ale same podróże, zwiedzone miejsca i zdjęcia, które powinna posortować i wybrac do pokazania już wystarczały. - Całe szczęście mamy tu nie ma i nie muszę już udawać, że jak gdzieś razem wychodzimy, to jestem za ciebie odpowiedzialna - ciężkie brzemię starszej siostry niestety polegało na ściemnianiu rodzicom za każdym razem, kiedy nie dało się jej upilnować.

bowie hillbury
przyjazna koala
my name is jeff
studiuje — i sprzedaje dragi
22 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Było warto oszaleć dla tych uszytych z pozłacanej waty sekund.
- Jak trzeba to prowadzę, ale dopóki nie pierdolisz tekstów w stylu "Zjeść sałatkę w Maku to jak przytulić dziwkę" albo "Cześć, czy to twoja bombka?" na przykład żeby kogoś poznać na jarmarku, nie masz się o co martwić - rzecz jasna chodziło o wcześniej wspomniany tekst z kakaowcem, ale na wszelki wypadek postanowiła wymienić jeszcze dwa inne przykłady żeby jej siostra miała jak najszersze pojęcie co robić, a czego nie wypada.
- Zobaczymy, efekty będę mogła ocenić dopiero jutro w skali kaca od zera do mordercy - nie żeby po tych paru piwach miała zamiar zgonować, ale jeśli wróci do domu i będzie czuła niedosyt, to może otworzy jeszcze kilka następnych i wtedy nie wiadomo. Zresztą już nawet po wypiciu czterech zdarzało jej się następnego dnia odczuwać pewien dyskomfort, więc jeśli ten cudowny sok rzeczywiście jest takim lekiem na wszystko jak mówi Ryan, to jutro powinna się czuć jak nowonarodzona.
- To chyba bardziej skomplikowane, ale nooo póki nie mamy obie problemów z nadużyciem, a Ty aktualnie masz wyzerowany licznik, to chyba nie ma się o co martwić - zdarzało się, że czasami na przeróżnych portalach przewijały się jej reklamy artykułów o różnorakich spektrum alkoholizmu, ale zazwyczaj je omijała, nie biorąc ich za żaden alarmujący życiowy czynnik. Prawdopodobnie wyświetlały się dlatego, że raz przypadkiem zasubskrybowała dostawę win do domu, z której musiała szybko się wymiksowac, bo inaczej poszłaby z torbami. Wszystko przez ten jeden miesiąc w turbopromocji, o którym zapomniała żeby odsubskrybować jak będzie dobiegał końca.
- Nie no już bez przesady, jak Romy zaczyna nawijać o tej swojej wiklinie, to zdecydowanie zajmuje znacznie wyższe miejsce w rankingu, ale chyba i tak osadziłabym na samej górze któregoś z rodziców - bo czy to nie oni swego czasu na okrągło powtarzali te życiowe mądrości na temat przyszłości i tego jak można ją sobie zmarnować? Przeważnie w takich momentach Bowie się wyłączała i przeliczała w głowie ile torebek śmiesznych ziółek i kolorowych tabletek powinna sprzedać w ciągu tygodnia żeby jak najszybciej się wyprowadzić bez sięgania do rodzinnych funduszy.
Wzięła szklankę z magicznym napojem i nachosy, machnęła na siostrę i skierowała się w stronę kanapy żeby odpalić telewizor. Z głośników dobiegł ją wysoki, piskliwy głos bohaterki jakiejś telenoweli:
- Poprosiłam cię żebyś zapalił lampki... Ale nie zapalniczką!!! - na ekranie właśnie jakiś niezbyt bystry mężczyzna stał z zapalniczką na przeciwko choinki, na której ktoś już zawiesił klasyczny łańcuch świetlny, z którego zwisała wtyczka do kontaktu.
- Ej Ryan, wiesz czego chcę na święta? Zwłok tej głupiej małpy pod choinką - roześmiała się wdzięcznie ze swojego własnego dowcipu, celując palcem w ekran, na którym ta sama bohaterka, teraz podskakiwała wokół płonącej choinki.

Ryan Hillbury
grzybiara
bowie
ODPOWIEDZ