striptizerka, tarocistka — Shadow
24 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Przeprowadziła się do Lorne, by odszukać i poznać swojego starszego brata, o którego istnieniu do niedawna nie miała pojęcia. Rozbiera się w Shadow, wróży z kart i ma za sobą kilka nieudanych odwyków, ale próbuje udawać, że wcale nie ma problemu z alkoholem.
Blair z początku również upatrywała się w tej relacji korzyści, choć zupełnie innych niż Darnell - mowa oczywiście o darmowym alkoholu, który regularnie sępiła u barmanów po odwaleniu własnej roboty. Żałosne, ale jakie ekonomiczne! Sporo w ten sposób zaoszczędziła, ale najpierw musiała powchodzić w dobre układy z barmanami, żeby nie musieć za każdym razem iść na żebry do Luke'a. Trochę się obawiała, że brat w końcu odkryje, jak bardzo daleko posunięta jest jej toksyczna relacja z alkoholem i że tak naprawdę wcale nie różniła się od ich starych, więc wolała nie dawać mu zbyt wielu pretekstów do podobnych przemyśleń.
- A może wzięłam? - Uśmiechnęła się zagadkowo, potrząsając torbą, w której poza butelką było pewnie kilka innych pierdół, bo miała nawyk wrzucania tam losowych rzeczy, które akurat w danej chwili uznawała za niezbędne. - Ale to na później. Nie chcę, żeby zabrali ci prawko za jazdę pod wpływem. - Szkoda by było i na pewno nie chciała się do tego przyczynić. Wprawdzie miała tylko dwusetkę, czyli jak na ich standardy niewiele - zwłaszcza, jeśli mieliby to wypić na pół - ale policja potrafiła się przyjebać nawet o mniejsze ilości, więc bez sensu ryzykować.
Wpakowała się na przednie siedzenie, uprzednio rzucając torbę do tyłu, obok paczki Nate'a. Z ulgą powitała fakt, że może wreszcie usiąść, bo dość lekkomyślnie wybrała się tu w nowych butach, które zaczęły obcierać ją gdzieś tak w połowie drogi z Sapphire.
- Pracujesz po godzinach? Ambitnie. Jak tak dalej pójdzie to niedługo awansujesz na managera Shadow - zaśmiała się, bo lubiła się droczyć, a pracowanie ponad normę wydawało jej się abstrakcją... oczywiście w tej chwili, bo kiedyś, zanim alkohol na dobre zaczął wyżerać jej mózg a ona posiadała jakieś minimum ambicji, potrafiła brać wszystkie możliwe nadgodziny, żeby jak najszybciej uzbierać pieniądze na wyprowadzkę od starych. Teraz wystarczyło jej do szczęścia, że miała za co wypić i opłacać swoją chatkę na bagnach. - Nie wystarczy ci, że napatrzysz się w pracy? - rzuciła pół żartem, lekko dźgając go palcem w bok. Inni za to płacili a on miał za darmo! Praca w Shadow to najwyraźniej prawie same korzyści. - Żartuję! Wiesz, że nie trzeba mi dwa razy proponować takich rzeczy - dodała zaraz, bo oczywiście była totalnie na tak. Nawet, gdyby plaża była pełna ludzi to nie miałaby problemu, żeby pójść popływać nago - lubiła swoje ciało i nie miała absolutnie żadnego problemu z tym, żeby je pokazywać. Gdyby miała, pewnie dalej zarabiałaby na życie stojąc za barem. - A wcześniej możemy podjechać po coś do picia, bo to co mam ze sobą raczej nie starczy na długo. - Wchodzenie do wody po alkoholu nie było pewnie najrozsądniejszym pomysłem, ale słowa Blair i rozsądek zwykle nie miały racji bytu w jednym zdaniu, więc dla niej to byłaby najnormalniejsza rzecz na świecie.

darnell winslow
barman i dealer — shadow
22 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Kręci interesy na boku nie biorąc pod uwagę możliwych konsekwencji. W jego życiu zrobił się bajzel, ale mówi ludziom, że wszystko u niego ok.
Darnell w tym przypadku nie miał żadnego problemu. Szybko złapał wspólny vibe z rudowłosą i niejednokrotnie po kryjomu dostarczał jej alkoholu. Nie pytał o przeszłość i o nic konkretnego. Nie jest jej ojcem, aby ją rozliczać. Skoro dziewczyna chciała się dobrze zabawić to trafiła pod dobry adres. Winslow nigdy nie był facetem, który dużo analizuje i zastanawia się czy komuś coś wolno, czy nie.
Gdy Blair potrząsnęła torebką zaśmiał się cicho. Wychodzi na to, że na samym starcie źle ją ocenił. Oczywiście nie zaglądał jej do torebki i nie wiedział czy robi go w konia czy nie, ale mimo to jej ufał i wierzył, że ten wieczór może potoczyć się bardzo korzystnie dla obu stron. — I pomyśleć, że będziemy rozmawiać o rozsądnym postępowaniu. Jeszcze nie zauważyłaś, że w naszym przypadku to nie działa? — pokręcił przecząco głową, unosząc jeden z kącików ust ku górze. Tego się nie spodziewał. Myślał, że Blair wyciągnie flaszkę i razem będą popijać z butli podczas przejażdżki samochodem. Poza tym od kilku większych łyków jeszcze nikt nie umarł, prawda?
Można powiedzieć, że jest to pewnego rodzaju przysługa dla Nathaniela, ale są to przysługi bardzo dobrze płatne. Nic wielkiego — przytaknął głową i momentalnie się zamknął. Nie chciał i nie mógł zdradzić tej tajemnicy. Tak naprawdę jest garstka osób, która wie, że brunet handluje narkotykami. Im mniej ludzi wiedziało, tym lepiej. Zawsze przesyłki dostarcza bez kontaktu face to face, aby nikt go nie rozpoznał. No a gdy takowej usługi nie da się zrealizować w podobny sposób to po prostu ubiera kaptur i zakrywa swoją twarz. Musiał mieć na to wszystko patent, aby nikt go nie zdemaskował. — A co jeśli z czasem patrzenie będzie już niewystarczające? — zlustrował ją wzrokiem tym swoim charakterystycznym spojrzeniem. Normalnie miał ochotę oblizać się na samą myśl! Darnell nigdy nie ukrywał, że na obecnym etapie swojego życia oczekuje od kobiet tylko jednego. Nie chciał tracić czasu na związki i tym podobne. Zawsze szczerze mówił dziewczyną, że chce je przelecieć. Dziwne jest to, że większość nie miała z tym żadnego problemu. Chyba ludzie cenią go za jego szczerość. Gdy rudowłosa zgodziła się na pomysł z plażą, Winslow tylko się uśmiechnął. Szykuje się naprawdę konkretny wieczór. — Tam dokąd jedziemy będzie sklep w pobliżu. Ja polecę ogarnąć swoje sprawy, a Ty w międzyczasie możesz skoczyć do monopolowego — zaproponował, bo w taki sposób zaoszczędzą najwięcej cennego czasu i będą mogli już potem zająć się tylko i wyłącznie sobą. Brzmiało to jak zdecydowanie dobry plan.

Blair Emerson
ambitny krab
Da'Vinchi
miles, cooper, liam
striptizerka, tarocistka — Shadow
24 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Przeprowadziła się do Lorne, by odszukać i poznać swojego starszego brata, o którego istnieniu do niedawna nie miała pojęcia. Rozbiera się w Shadow, wróży z kart i ma za sobą kilka nieudanych odwyków, ale próbuje udawać, że wcale nie ma problemu z alkoholem.
Blair pewnie nigdy nie powiedziała tego na głos, ale była mu cholernie wdzięczna za to, że w takich sytuacjach nigdy o nic nie dopytywał i że jej nie oceniał. Mimo, iż gadała wszem i wobec, że zdanie ludzi w ogóle jej nie obchodzi, bardzo nie chciała, żeby przylgnęła do niej łatka alkoholiczki, więc naprawdę doceniała fakt, że ma osobę, przy której mogła czuć się z kieliszkiem swobodnie.
- Ano, rozsądek jest przereklamowany, to prawda - zgodziła się, dobrze wiedząc, że całe jej życie było jednym wielkim zaprzeczeniem rozsądku. - Ale dużo razy wsiadałam za kierownicę najebana i skończyłam bez prawka, za to z poobijanym samochodem, którego nikt nie chce kupić. - Pewnie miało to związek z tym, że zawyżała cenę, nie chcąc przyjąć do wiadomości, że nie jest w stanie sprzedać go za tyle, za ile go kupiła. No i rzecz jasna pominęła w swej pouczającej historyjce fakt, że na trzeźwo prowadziła równie fatalnie a jej pozytywny wynik na którymś z kolei egzaminie dowodził jedynie, że głupi zawsze ma szczęście.
- No chyba że tak! Dobre pieniądze za nic wielkiego to idealny układ. Może i dla mnie Nate znajdzie jakąś dodatkową robotę? - To ostatnie oczywiście rzuciła w żartach, bo na rozbieraniu się i okazjonalnym wróżeniu z kart zarabiała wystarczająco dużo, by nie musiała dodatkowo nadstawiać karku. Poza tym trochę się domyślała, że chodzi o coś nie do końca legalnego i nie była pewna, czy chciałaby się w takie rzeczy plątać. Oczywiście nie oceniała! Jej krzywa moralność dopuszczała robienie nielegalnych rzeczy - po prostu sama za bardzo obawiała się o swoją dupę, żeby się w to mieszać, więc nawet nie próbowała wypytywać o zawartość paczki.
- Jeśli nie masz cycków to nic z tego nie będzie, sorry not sorry - rzuciła, oczywiście z szerokim uśmiechem, bo wszelkie komplementy zawsze jej schlebiały, bez względu na to, czy dostawała je od kobiet czy od mężczyzn. Była jednak w stu procentach pewna swojej orientacji, co więcej, uważała ją za swego rodzaju błogosławieństwo - choćby dlatego, że nie groziła jej nieplanowana ciąża, dzięki czemu nigdy nie przekaże dalej swoich spierdolonych genów. No i oszczędzi potencjalnemu dzieciakowi wychowywania się w patologii, w której sama dorastała... była pewna, że byłaby równie chujowym rodzicem co jej starzy, którymi z całego serca gardziła i chyba nie potrafiłaby żyć ze świadomością, że zniszczyła komuś życie, tak, jak oni zniszczyli jej.
- Uczciwy deal. Masz jakieś konkretne życzenia, czy zdajesz się na eksperta? - Owszem, miała na myśli siebie, choć w rzeczywistości żaden był z niej ekspert, bo zwykle nie przywiązywała zbyt dużej wagi do tego, czym się upadla. Pewnie nawet spirytus byłaby w stanie wypić, gdyby była bardzo zdesperowana. - Ach, no i mam nadzieję, że nie będę później musiała wracać do Sapphire na piechotę w środku nocy? - zapytała, bo owszem, po roku mieszkania na bagnach, wciąż zdarzało jej się tam gubić - zwłaszcza w nocy i w stanie nietrzeźwości. Tym razem wolałaby tego uniknąć.

darnell winslow
barman i dealer — shadow
22 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Kręci interesy na boku nie biorąc pod uwagę możliwych konsekwencji. W jego życiu zrobił się bajzel, ale mówi ludziom, że wszystko u niego ok.
Tylko mi nie mów, że jest Ci z tego powodu przykro. Każdy Ci wozi dupę i nie musisz się tym martwić — wzruszył ramionami, szczerząc się jak głupi. Oczywiście w żaden sposób jej nie atakował, ale potrafił znaleźć również plusy takiej sytuacji. Facet bez prawa jazdy to faktycznie fajtłapa, lecz kobieta? Przecież nie wszystkie laski muszą jeździć autem. Poza tym gdyby Darnell miał dziewczynę to na pewno nie pozwoliłby jej prowadzić samochodu w jego obecności. Siedzenie pasażera nie jest mu totalnie pisane.
Brunet nie do końca chciał zdradzać więcej szczegółów na temat tajemniczej pracy u Nathaniela. Wybrał więc po prostu najbezpieczniejsze rozwiązanie i zaproponował rudowłosej, aby sama skontaktowała się z szefem. Nie mógł jej powiedzieć wszystkiego. — Nate jest dobrym kolesiem. Myślę, że jak z nim zagadasz to na pewno coś znajdzie również dla Ciebie — przytaknął głową na potwierdzenie swoich słów. Nie koniecznie musi być to handlowanie prochami. Nate na pewno znajdzie coś dla Blair również. Winslow totalnie jej się nie dziwił. Każdy martwi się o swoją kieszeń i chce mieć w portfelu jak najwięcej. To sprawa oczywista. Każdy chwyta się wszystkiego.
Gdy tylko Emerson zaczęła mówić o cyckach, zachował powagę. Mimo, że śmieszyło go to wewnątrz to chciał być w ów sytuacji poważny i zobaczyć jak wiele może tym wskórać. Oczywiście nie miał praktycznie najmniejszych szans, lecz on nigdy się nie poddawał. — Oh daj spokój. Po tym spojrzeniu widzę, że chciała byś mnie przelecieć. Nawet tu i teraz — przegryzł wargę lustrując ją wzrokiem. Był już totalnie na granicy wytrzymałości, aby nie wybuchnąć śmiechem. Cała sytuacja była komiczna, a szczególnie jego zachowanie. Wyciągnął rękę w jej kierunku i objął jej siedzenie, kładąc przedramię na zagłówku jej siedzenia. — Nie musisz się z tym kryć — uniósł jeden z kącików ust, nie odpuszczając. Oczywiście, że teraz sobie z nią trochę pogrywał. Nie zmienia to jednak faktu, że Blair jest piękną kobietą. Totalnie w jego typie. Gdyby trafiła na jego listę dziewczyn, które musi zaliczyć to byłby z tego osiągnięcia dumny! Oczywiście nie miał takiej listy... oficjalnie. W głowie mimo to trochę mu się takowa formułowała.
Zaskocz mnie — odpowiedział na jej pytanie. Nie miał sprecyzowanego planu na to co chciałby dzisiejszego wieczora wypić. Blair nie musiała się w tej kwestii hamować i Winslow na pewno się do niej dostosuje. Z tym nie będzie żadnego problemu. — Coś wymyślimy. Najwyżej prześpimy się w samochodzie — przytaknął głową. Dla niego nie byłoby to czymś dziwnym. Wielokrotnie przychodzi mu spać w samochodzie po jakiejś grubszej imprezie. Można powiedzieć, że pewnego rodzaju jest to jego zwyczajem.

Blair Emerson
ambitny krab
Da'Vinchi
miles, cooper, liam
striptizerka, tarocistka — Shadow
24 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Przeprowadziła się do Lorne, by odszukać i poznać swojego starszego brata, o którego istnieniu do niedawna nie miała pojęcia. Rozbiera się w Shadow, wróży z kart i ma za sobą kilka nieudanych odwyków, ale próbuje udawać, że wcale nie ma problemu z alkoholem.
- Cholernie przykro - oznajmiła z udawaną powagą, ocierając wyimaginowaną łezkę. Tak naprawdę to jej było wszystko jedno, czy ma to prawko czy nie (liczyła się z tym, że prędzej czy później je straci, skoro zaliczała za kierownicą przypał za przypałem), denerwowało ją natomiast, że straciła tyle pieniędzy na kursy i egzaminy, i już nikt jej nigdy tych pieniędzy nie zwróci. No i ten nieszczęsny samochód! Przynajmniej na nim nie chciała być stratna, ale minął już ponad rok, odkąd jeździła nim ostatni raz i przez cały ten rok nikt nie raczył docenić korzystnej ceny, którą sobie za niego zaśpiewała.
Układ idealny - on wolał nie mówić, ona wolała nie wiedzieć. Nie bez powodu mówi się, że co z oczu to z serca.
- Zapamiętam, dzięki! Zgłoszę się do niego, jeśli kiedyś będę pod kreską. - Bo póki co wystarczało jej na wszelkie codzienne wydatki (pod tą nazwą kryło się oczywiście mnóstwo rzeczy, które wcale nie były jej do życia niezbędne), więc bez sensu, żeby miała się dodatkowo wysilać. Nie była aż taka ambitna... już nie. Jeszcze kilka lat temu zależało jej w życiu na czymś więcej niż imprezy i pieniądze na alkohol, jednak na przestrzeni czasu pozbyła się wszelkich ambicji i potrzeby zadbania o swoją przyszłość, na rzecz niekończącego się melanżu, który z dnia na dzień coraz bardziej wymykał jej się spod kontroli.
Wywróciła oczami, widząc, że Darnell nie odpuszcza. Wiedziała jednak, że chłopak się z nią droczy, więc postanowiła przez chwilę pociągnąć tą jego gierkę.
- No dobra, słońce, rozgryzłeś mnie. Od dawna na ciebie lecę, ale udaję lesbijkę, żeby żadne oblechy z Shadow do mnie nie zarywały - rzuciła, posyłając mu słodki, niewinny uśmieszek. Zgrywała się, dla niej to było jasne i miała nadzieję, że chłopak również nie weźmie tego na poważnie, bo nie chciała robić mu złudnej nadziei. Była wprawdzie egoistką, która zwykle nie liczyła się z cudzymi uczuciami, ale akurat Darnella lubiła - a jeśli kogoś lubiła to również potrafiła okazać mu od czasu do czasu trochę życzliwości i człowieczeństwa.
- Mmm, zaimprowizowany kamper w rozmiarze XS. Wchodzę w to! - Oczywiście, że nie miałaby problemu ze spaniem w samochodzie. Niejednokrotnie sypiała w dużo bardziej ekstremalnych warunkach, a jak będzie pijana to już w ogóle będzie jej wszystko jedno. - To jak daleko jeszcze? - zapytała, bo widok, który roztaczał się przed nią przez przednią szybę totalnie nic jej nie mówił. Nie znała zbytnio tych bogatszych, bardziej ekskluzywnych części Lorne, bo dość rzadko zapuszczała się w te okolice. Zresztą, o czym my tu w ogóle rozmawiamy, skoro potrafiła się jeszcze gubić nawet na własnych bagnach, które przecież przemierzała codziennie.

darnell winslow
kierownik supermarketu w Cairns — Coles
25 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Wastin' our youth on each other that beautiful summer we lost one another, but we'll always have the soundtrack
of us fallin' into love. And I know that we can't go back but we'll always have the soundtrack.
#2

Bruno chciał sobie jakoś zająć wolny czas żeby przypadkiem nie chcieli go odwiedzić rodzice. Oni myśleli, że żył sobie w wielkiej willi i pracował w wielkiej korporacji, w której piął się na wysokie szczeble kariery. No, a jak dobrze wiadomo to była gówno prawda, bo Zimmerman postanowił trochę odpocząć od wystawnego trybu życia. Zaczął pracować jaki kierownik zmiany w supermarkecie, kupił sobie łódkę (no i okej, ona była trochę wystawna, bo jednak bał się o swoje życie i nie chciał mieszkac w czymś co może za chwilę utonąć) i żył jak przeciętny człowiek nie ruszając rodzinnych funduszy. Dlatego wolał się z rodzicami nie widzieć, bo nie chciał ich okłamywać, a jak sie z nimi nie zobaczy to nie będzie musiał. Główka tego chłopaka jak zwykle pracuje na najwyższych obrotach.
W każdym razie, znajdował sobie rożne zajęcia, by powiedzieć swojej mamie, gdy do niego zadzwoni, że nie ma czasu i akurat wtedy kiedy chce wpaść to go nie będzie w domu. Dzisiaj jako wymówkę znalazł sobie wolontariat. Już od jakiegoś czasu działał w schronisku, gdzie pomagał jak mógł, a akurat tak wyszło, że schronisko urządzało jakiś event na świeżym powietrzu i potrzebowali ochotników do zajmowania się pieskami, które tam ze sobą zabiorą. Oczywiście więc, że Bruno się zgłosił i zaangażował w to też Darby, bo wiedział, że ona pieseczki też lubi. - Pa jaki słodki - powiedział biorąc na ręce jakiegoś puszystego szczeniaka z dużymi uszami. -Dzień dobry, czy chce Pani ze mną porozmawiać o Bogu? - Zapytał udając głosik pieska i przystawiając go Darby pod twarz. - Ciekawe czy wszystkie zostaną zaadoptowane - trochę tych piesków było w okolicy, a on oczywiście wziąłby je wszystkie, gdyby tylko mógł, ale niestety nie mógł. Łódź nie była odpowiednim miejscem dla szczeniaka, jeszcze by wypadł i się utopił.
przyjazna koala
catlady#7921
Luna- Joshua - Zoey - Ellasandra - Eric - Cece - Cat - Judith - Benedict - Owen
agentka nieruchomości — Axford Real Estate Agency
27 yo — 162 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
008.
Była tylko człowiekiem. Roztrzepanym, zapominalskim człowiekiem, przez co była zmuszona zapisywać sobie wszystko w kalendarzu, a także nastawiać milion budzików, aby nie zapomnieć o rzeczach, o których nie mogła zapomnieć. Zwykle bardzo dobrze to działało, ale zdarzały się dni, gdy coś szło nie tak. Tak, jak tego dnia, kiedy obudziła się w południe z wielkim kacem i urywkami wspomnień ze wspólnej nocy z mężczyzną, którego dopiero co poznała. Była wtedy w opłakanym stanie, ale nie żałowała ani tego, ile wypiła, ani swojej jednonocnej przygody — przynajmniej dopóki nie nastał kolejny dzień, a ona nie zorientowała się, że najwidoczniej przespała bardzo ważny budzik i nie wzięła tabletki antykoncepcyjnej.
W tej samej chwili, w której to do niej dotarło, oblał ją zimny pot. Normalnie nic by sobie z tego nie zrobiła i po prostu unikała przygodnego seksu przez następny tydzień, ale na to było już za późno. I niby wiedziała, że istnieje bardzo małe ryzyko na to, że poprzez pominięcie jednej tabletki, nagle zajdzie w ciąże, ale i tak nic nie mogła poradzić na to, że się zestresowała i tylko o tym potrafiła myśleć. Bo co zrobi, jeśli, jakimś cudem, jednak okaże się, że zaszła w ciążę?
Musiała z kimś o tym porozmawiać. Mogła zadzwonić do swojego najlepszego przyjaciela, do swojego brata bliźniaka, do jednej z przyjaciółek, a jednak numer, na który wysłała wiadomość o treści musimy porozmawiać, nie był numerem żadnej z tych osób. Naprawdę nie wiedziała, co jej odbiło, że napisała akurat to Jordana — do tego samego, z którym przespała się te kilka dni temu — ale chyba podświadomie chciała, aby nie tylko ona się stresowała; aby druga osoba również czuła tę presję, którą czuła ona. Cóż, pewnie trochę niemiło z jej strony, ale nic nie potrafiła na to poradzić.
Umówili się w Pearl Lagune, w okolicach plaży. Może i publiczne miejsce nie było najlepszą opcją na takie rozmowy, ale wolała załatwić to w miejscu, które nie było w żaden sposób dla niej ważne. To oznaczało jednak długi spacer, bowiem nie zamierzała jechać na miejsce samochodem — była na to zbyt mocno roztrzęsiona. Na szczęście takie wycieczki po miasteczku nie były dla niej niczym nowym, bo codziennie wychodziła na spacer ze swoim psem, którego dzisiaj wolała zostawić w domu. Na miejscu pojawiła się więc sama, a kiedy jej wzrok wyłapał Jordana przy jednym ze stołów piknikowych, jej stres podskoczył w górę natychmiast.
Cześć — rzuciła niepewnie, siadając naprzeciwko niego z mocno bijącym sercem. Sama nie wiedziała, czym się tak stresuje, bo przecież to nie tak, że miała mu powiedzieć, że jest w ciąży — na razie była to jedynie minimalna możliwość i być może, za kilka tygodni, okaże się, że stresowała się bez sensu. Miała nadzieję, że tak właśnie będzie, bo naprawdę nie wiedziała, co by zrobiła, gdyby okazało się inaczej.
pisarz/artysta — sam sobie u siebie
37 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pisarz/artysta o złamanej duszy i problemie ze startem nowego życia w Lorne Bay.
Był facetem, prostym i niezbyt skomplikowanym. To logiczne, że po dłuższym czasie bycia w jednym i stałym związku, czuł się aktualnie gorzej, niczym porzucony na deszczu szczeniak. Potrzebował bliskości drugiej osoby, potrzebował na nowo odnaleźć się w towarzystwie, randkowaniu czy w akcjach typowo na jedną noc. W Australii było to o tyle trudne, że nie znał tutaj kompletnie nikogo, przyjeżdżając w ciemno, liczył na spadek po wuju, a potem miało się coś wykluć z tego wszystkiego, pomału. Wyszło znacznie inaczej niż pierwotnie zakładał, pogubił się we wszystkim, pogubił się w życiu. Nocne wieczory zakrapiał alkoholem, gonił dzień za dniem, przesypiając połowę z powodu kacu i rytmu wczorajszej nocy. Mało mu brakowało aby upaść na samo dno, a myśl o ogarnięciu się przyszła dopiero w chwili gdy wisiało nad nim widmo zostania bezdomnym, gdy omal nie wyrzucono go z mieszkania.
Ogarnął się na tyle mocno, że tego jednego wieczoru w pubie, siedział ponad dwie godziny nad pełnym piwa kuflem, zwracając pewnie na siebie znacznie uwagę. Nie pamiętał konkretnie w którym momencie dołączyła do niego śliczna brunetka, ale jakoś tak wyszło, że przeszli od rozmowy o niczym do pocałunków w drodze do jej mieszkania w taksówce. W teorii tego właśnie potrzebował Jordan – porządnego resetu głowy, miłej nocy z uroczą dziewczyną i co najważniejsze – braku zobowiązania na kolejne dni. To miała być relacja na jedną noc, może góra dwie, w porywach.
Nie oczekiwał, że będą się po wszystkim kolegować, albo że coś wyjdzie z tej relacji, po za tym nie oszukujmy się – był dorosłym i doświadczonym życiowo facetem, nie nastolatkiem. Wiedział z czym się je taka relacja i w sumie jemu to odpowiadało. Dlatego też wyraźnie go zaskoczyła gdy tak pił sobie kawę i wisiał na kolejnym wierszem, jej sms brzmiał dziwnie ale też był przejawem dzwonka ostrzegawczego, który powinien dostrzec. Nie rozmawiali o antykoncepcji wtedy, wszystko działo się szybko i w szale przypływu nagłego pragnienia. Rozumiał, że jej to odpowiadało skoro nie nadmieniła nic o gumkach. Czy była aż tak pijana? Chyba nie. W końcu Jordan był dżentelmenem, nie rzuciłby się na biedną i pijaną dziewczynę.. Chyba.
Tak czy inaczej zgodził się na spotkanie w miejscu, które wybrała – zainteresowany też tym co ma mu do przekazania. Nie zapaliła mu się lampka, że może chodzić o potencjalne konsekwencje ich upojnej nocy, no bo jak to? Przez tyle lat będąc ze swoją małżonką, starając się o potomka – nie wyszło, a teraz miałby ustrzelić za pierwszym razem? Nie wchodziło to do jego głowy póki co, wręcz myślał, że dziewczyna może żywić do niego jakieś uczucia i to ma być pretekst do rozmowy na ten temat, że może potrzebuje pomocy w jakimś aspekcie życia. Nie nastawiał się na nic innego, ale sytuacja sama to za niego zrobi gdy usłyszy to co ma Milani do przekazania.
— Hej.. — rzucił w odpowiedzi gdy już go odnalazła i zasiadła po drugiej stronie stolika. Przez chwilę przypatrywał się jej w ciszy, jakby to miało pomóc w odszyfrowaniu co jest powodem tego spotkania. Był głupcem, myśląc iż to będzie łatwe i miłe spotkanie, cóż nie miało takowe być, niestety. Nawet jeśli finalnie nic złego z tego nie wyjdzie to stan przedzawałowy i tak murowany.
— Chciałaś się spotkać, więc słucham? — nie lubił się bawić w kotka i myszkę, chciał aby postawiła sprawę jasno i określiła o czym „muszą porozmawiać”. Fakt, że zaraz miał pożałować swojej dociekliwości, pokazywał tylko że trzeba było trzymać w ryzach swojego ptaszka i nie mieć takich problemów – najrozsądniejsze wyjście.


milani fairweather
przyjazna koala
Ł.
brak multikont
agentka nieruchomości — Axford Real Estate Agency
27 yo — 162 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Odkąd Joel zniknął bez słowa z miasteczka, jak i jej życia, postanowiła dać sobie spokój z facetami. A przynajmniej z randkami i związkami, bo jednak ciężko było zrezygnować z seksu i stwierdziła, że jeśli nadarzy się okazja na jakąś niezobowiązującą noc, to nie zamierza jej odrzucać. Zadziwiająco nadarzyła się ona dość szybko, ale stwierdziła, że los wreszcie postanowił się do niej chociaż na chwilę uśmiechnąć. Ach, gdyby tylko wiedziała, co jej szykuje na później! Zapewne odwróciłaby się tego wieczora na pięcie i wróciła do domu, zamiast podejść do nieznajomego siedzącego przy barze nad kuflem piwa, który ją wtedy zaintrygował. Wtedy przynajmniej nie znajdowałaby się w tej stresującej sytuacji, choć przecież nie powinna się aż tak stresować — nie doszła jeszcze nawet do spóźniającego się okresu, a już panikowała. Niestety to właśnie robiła z nią myśl o potencjalnym dziecku, na które zdecydowanie nie była gotowa.
Dobrze wiedziała, jak mocno ucieszyłaby się jej matka. No, może zanim dowiedziałaby się, że to dziecko z przypadku z obcym mężczyzną, wtedy pewnie padłaby na zawał, bo jednak wciąż uważała ją za swoją niewinna córeczkę. Co z tego, że ta sama córeczka jeszcze kilka lat temu miała problem z narkotykami. Może dlatego tak usilnie pragnęła, aby Mila znalazła sobie stałego partnera i założyła z nim rodzinę — chyba myślała, że wtedy żadne głupie pomysły nie wpadną jej do głowy, bo dziecko zmusiłoby ją do zmiany swojego życia niemal o sto osiemdziesiąt stopni. Z tym, że Mila wcale tego nie chciała, bo lubiła swoje życie i więcej obowiązków zdecydowanie nie było jej na rękę. Nic dziwnego, że na samo minimalne prawdopodobieństwo zajścia w ciążę zrobiło jej się słabo i to uczucie nie chciało odejść. Uczepiło się jej tak mocno, że nie była w stanie normalnie funkcjonować. Liczyła na to, że podzielenie się z kimś tą obawą nieco jej pomoże, że Jordan uspokoi ją na tyle, że przestanie tak mocno panikować. Z tym, że nie miała pojęcia, jak mężczyzna na takie rewelacje zareaguje, bo go przecież nie znała. Cholera, powinna pogadać jednak z kimś innym. Niestety na to było już za późno.
Hmm, tak, masz rację, chciałam — powiedziała niepewnie, po czym odchrząknęła cicho, aby pozbyć się nieprzyjemnej guli z gardła, ale niestety nic to nie dało. — Nie wiem, jak to do końca wytłumaczyć. Wiesz, trochę głupia sprawa, bo… Pamiętasz, że się nie zabezpieczaliśmy, nie? No więc normalnie nie byłoby z tym problemu, bo biorę tabletki, ale… Hmm, tak jakby zapomniałam wziąć tej, którą powinnam wziąć dzień po naszym, ugh… Spotkaniu — wytłumaczyła powoli, z mocno tłukącym się w klatce piersiowej sercem. — Musiałam przespać budzik, bo obudziłam się w południe, a zawsze biorę tabletkę rano, o czym przypomina mi powiadomienie. No i tak jakby ogarnęłam to dopiero następnego dnia — dodała, zaczynając nerwowo obgryzać paznokcie, co robiła naprawdę rzadko. Zwykle wtedy, gdy mocno się denerwowała, a nie miała takiej sytuacji już od dobrych kilku lat. — Wiadomo, to nie jest nic pewnego, bo czasem nic to nie zmienia, ale przy pominięciu istnieje większa szansa na… — urwała, gdyż nie była w stanie wypowiedzieć odpowiedniego słowa na głos. Nie była w stanie też na niego spojrzeć, toteż jej spojrzenie wędrowało po okolicy, zatrzymując się czasem na znajdujących się niedaleko innych ludziach.
pisarz/artysta — sam sobie u siebie
37 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pisarz/artysta o złamanej duszy i problemie ze startem nowego życia w Lorne Bay.
Australia miała być dla niego nowym domem i nadzieją na lepszy start, na poprawienie swojej sytuacji życiowej chociaż trochę. Nie zamierzał tutaj zostawać na zawsze póki co, miał ambitne plany i chciał je zrealizować - w momencie jednak gdy wszystko to upadło niczym domek z kart, sam Jordan ponownie popadł w zły stan. Problem z alkoholem powrócił nad wyraz szybko, a on sam już nie miał pojęcia co w życiu przeskrobał, że tak właśnie teraz dostawał okrutnie po tyłku. Nie widział niczego dobrego na horyzoncie, a perspektywa kolejnego wieczoru w barze, stawała się brutalną rzeczywistością, praktycznie codziennie. Co lepszego mógłby robić? Był w sumie tylko biednym artystą, który ślepo wierzył w znalezienie swojego złotego Graala, który sprawi iż zostanie gwiazdą, bogaczem, bestsellerem na rynku. Do tego dochodziła ślepa wiara w to, że wróci w ten sposób może też do żony i będą żyć długo i szczęśliwie. Taki obraz klarował się w jego głowie każdego dnia gdy sięgał po coś mocniejszego, ale finalnie porzucił go - stawiał na trzeźwość co raz mocniej.
Gdy poznał przyjemną kompankę w swojej niedoli, cała magia wywiązała się tak po prostu i naturalnie - byli w końcu tylko ludźmi, jak każdy potrzebowali bliskości i spełnienia. Nie obiecywali sobie miłego poranka dnia następnego czy nawet telefonu z propozycją kolejnej nocy. Miało być łatwo, szybko i przyjemnie właśnie w tamtej chwili, bez patrzenia w przód i układaniu wielkich planów na rozwój tej relacji. Jemu to odpowiadało tak samo mocno jak i jej. Nie oczekiwał, że będzie chciała zostawić mu swój numer, że zaproponuje mu śniadanie czy inne przyjemne aktywności. Zgadali się jednak i miał do niej kontakt, dlatego chyba tak bardzo się nie zdziwił, że się odezwała. Może połechtało to jego ego? Czy mógł jej spodobać? Czy mógł wydać się na tyle dobrym kochankiem aby chciała to kontynuować? Różne miał myśli, ale na pewno były ona daleki od tego co miał usłyszeć tego dnia.
Od początku zabrzmiała dosyć mocno poważnie, a jego dotychczasowy entuzjazm szybko zgasł, z każdym kolejnym zasłyszanym słowem. Nie przerywał jej, nie miał tego w zwyczaju. Pozwolił jej płynąć z żaglem, bo zrozumiał jak poważna jej sytuacja i jak poważne konsekwencje mogą ich dotknąć z powodu paru minut przyjemności. Wysłuchał jej i nawet nie musiała kończyć bo doskonale wiedział co może wyniknąć z kontaktu seksualnego dwójki osób bez zabezpieczenia.
Cholera... — mruknął na początek, przecierając twarz dłońmi, z tego wszystkiego. Z automatu również złapał się dłonią za klatkę piersiową, jakby szykował się właśnie na zawał... Czy był aż tak cholernie pechowy? Czy to była kara od życia? Zastanawiał się przez chwilę czy lepszy będzie śmiech czy łzy, ale finalnie postawił na poker face. Bo ktoś z ich dwójki musiał zachować racjonalne myślenie i próbować trzymać się w ryzach. — Nie znam się na tym kompletnie, w sensie ile trzeba odczekać aby zrobić test i tak dalej. Ale rozumiem, że masz ku temu solidne przesłanki aby to podejrzewać, prawda? — pytał ją głównie o objawy sugerujące, że mogła zajść w ciąże. Dla niego samo myślenie o tym w tamtej chwili było niczym głaz, który spada na głowę i masz mało czasu na reakcję. Musiał się poważnie zastanowić nad każdym kolejnym słowem, aby a) nie wyjść na dupka i b) nie obrazić kobiety w żaden sposób, bo to w końcu wspólna wina. Jordan był na tyle doświadczonym życiowo facetem, że nie było opcji aby uciekł z podkulonym ogonem jak małolat czy próbował ją obwiniać o tą wpadkę.
Słuchaj, nie powiem Ci, że się cieszę z tego. Ale w razie gdyby wyszło faktycznie to.. w sensie, że jesteś w C I Ą Ż Y... To ja jestem. Przyjmę to na klatę, nie ucieknę od odpowiedzialności i nie wyprę się tego. Musimy jednak być dobrej myśli, że to TYLKO Twój organizm świruje.. — starał się zabrzmieć dosyć mocno szczerze i faktycznie tak jak powinien facet - dojrzale. W geście swojej solidarności, wyciągnął do niej swoje ręce, tak aby dodać jej otuchy i przy okazji też nieco ciepła. Nie znał jej dobrze, ale widział patrząc na nią i na jej ciało, jak dużo kosztuje ją sama myśl o takiej perspektywie, a co byłoby dopiero gdyby... gdyby jej słowa były prorocze i się sprawdziły. Zawał murowany.


milani fairweather
przyjazna koala
Ł.
brak multikont
agentka nieruchomości — Axford Real Estate Agency
27 yo — 162 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Widząc go pochylonego od paru godzin nad jednym kuflem piwa, była pod wrażeniem. Widziała bowiem w jego oczach to, że najchętniej by się napił, a później jeszcze raz i jeszcze, aż w końcu oderwałby się od rzeczywistości; od swoich problemów, które coraz bardziej go przytłaczały. Mila doskonale znała ten stan, bo choć od sześciu lat nie tknęła narkotyków i trzymała się od nich z daleka, czasem wciąż ją kusiły. Gdy miała gorszy dzień, gdy ktoś popsuł jej humor, gdy siedziała sama w swoim domu i miała wrażenie, że czegoś jej brakuje, choć nie miała pojęcia czego. Ciężko było tę chęć przezwyciężyć i nie wie, czy byłaby w stanie to zrobić, gdyby ktoś położył przed nią woreczek z białym proszkiem. Może i nie siedział w tym uzależnieniu jeszcze aż tak głęboko, ale i tak wymagało to sporej ilości silnej woli, aby powiedzieć nie tej jednej rzeczy, która mogła przynieść ulgę.
To właśnie to sprawiło, że mężczyzna zwrócił na siebie jej uwagę; że ją do siebie przyciągnął, choć nawet się nie starał, zbyt skupiony na stojącym przed nim piwie. Nie odmówił jej jednak rozmowy, ani innych rzeczy, które wydarzyły się później. Najwidoczniej i on był spragniony towarzystwa i bliskości drugiej osoby — kogoś, kto rozumie. Co prawda nie opowiedziała mu wszystkiego, całej swojej historii, ale wspomniała, że ona też czasem walczy. To wystarczyło, aby znaleźli wspólny język i w swoich ramionach odnaleźli to, czego oboje nieświadomie szukali.
Sama nie wiedziała, po co wymienili się numerami. To nie tak, że którekolwiek z nich liczyło na coś więcej, raczej oboje rozumieli, że to tylko coś ulotnego, co zapewne skończy się na jednej nocy. Mila miała zbyt dużo na głowie i wielkiego pecha, aby szukać teraz czegoś stałego. Teraz jednak poniekąd cieszyła się z tego, że miała jego numer, bo przynajmniej nie musiała być sama z myślą, że coś z tej ich wspólnej nocy mogło wyniknąć.
Z drugiej strony obawiała się, że może powiedziała mu za wcześnie. Powinna pewnie trochę odczekać, zrobić test, a dopiero wtedy się do niego dobijać, mając już niemal pewność, że zjebała. Na razie były to tylko przypuszczenia i czarne myśli, ale obawiała się, że jej życie za długo było dobre i teraz musiało coś się zjebać, aby zachować równowagę w przyrodzie.
Trzeba odczekać co najmniej tydzień, najlepiej dwa. — Kiedy tylko uświadomiła sobie, że pominęła tabletkę i zaczęła panikować, od razu też zajrzała do internetu, aby dowiedzieć się, jaka jest szansa na ciążę w takim przypadku i kiedy powinna zrobić test, żeby mieć pewność, czy całkowicie spierdoliła, czy może tym razem jej się upiekło. — Cóż, solidne to może za dużo powiedziane. W końcu minęło raptem kilka dni od tamtej nocy, więc żadnych objawów i tak bym jeszcze nie miała, ale przy pominięciu tabletki w pierwszym tygodniu… Nieważne, w każdym razie istnieje szansa — odpowiedziała, po czym przygryzła delikatnie wargę. W końcu to nie tak, że spóźniał jej się okres, że miała nudności czy różne zachcianki, bo na to było zdecydowanie za wcześnie. Po prostu czuła w kościach, że może się to źle skończyć, ale może i odrobinę za bardzo przesadzała. Niestety nic nie mogła na to poradzić, bo choć próbowała sobie powtarzać, że ta szansa jest naprawdę mała, wciąż się cholernie stresowała, tak bardzo nie chciała mieć teraz dzieci.
Skrzywiła się odrobinę na słowo ciąża, bo było to słowo, które jej nie mogło przejść przez gardło. Tak, zachowanie odrobinę dziecinne i to jeszcze bardziej pokazywało, że zdecydowanie nie jest gotowa na dziecko. Mimo to uśmiechnęła się lekko, gdy Jordan obiecał, że nigdzie nie ucieknie, nawet jeśli jej największe obawy okażą się prawdą. Tak szczerze, to mówiąc mu o tym wszystkim, wcale na to nie liczyła, po prostu musiała komuś się wygadać, ale i tak poczuła się miło, że w razie co, nie zostawiłby jej z tym wszystkim samej.
Na razie to nie mój organizm jeszcze świruje, a mój mózg. Przepraszam, czasem tak mam, że martwię się czymś za bardzo, ale nie potrafię nic na to poradzić — westchnęła cicho, marszcząc odrobinę brwi w zaskoczeniu, gdy wyciągnął w jej stronę ręce. Wystarczyła jednak sekunda, aby z wdzięcznością chwyciła jego dłonie i delikatnie je ścisnęła, szukając w nim choćby odrobiny wsparcie i pocieszenia. — Za dwa tygodnie zrobię test, aby się przekonać, czy mój największy koszmar się ziścił. A do tego czasu… Nie wiem, chyba będę musiała wziąć urlop i odpocząć, bo wątpię, abym mogła się na czymkolwiek sensownym teraz skupić — powiedziała po chwili, wciąż trzymając jego dłonie, których ciepło odrobinę koiło jej nerwy. — A my… Nie chcę, żebyś czuł presji czy coś, ale będziemy się w tym czasie widywać? Tak bez jakichkolwiek obietnic, zobowiązać, czegokolwiek… Po prostu jako znajomi? — spytała niepewnie, zerkając na niego spod uniesionych brwi. Nie chciała być w tym czasie sama, a jakoś nie chciała mówić o tej sytuacji komukolwiek innemu.
pisarz/artysta — sam sobie u siebie
37 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pisarz/artysta o złamanej duszy i problemie ze startem nowego życia w Lorne Bay.
Alkohol należał do używek, które nawet jeśli były śmiertelne dla niektórych w przeróżny sposób, to i tak wciąż zdobywały co raz większe grono zwolenników. Zataczało się więc błędne koło, bo nawet jeśli Jordan starał wyciągnąć siebie z nałogu, to na pewno gdzieś na świecie ktoś mógł w niego wpaść i tak na nowo krąg się zamykał. Oprócz samej niepohamowanej chęci napicia się, widział w tym zajęciu głównie ucieczkę od myśli i problemów jakie go przytłoczyły na raz w jednym momencie. Do tego dochodziło przekonanie, że jako artysta potrzebuje tego typu natchnienia i stąd pojawiła się ta regularność. Nawet jeśli nie był aż tak szkodliwy po alkoholu w kwestii fizycznej, to znowuż psychicznie wykończało to i jego i osoby, które w jego pobliżu przebywały. Wiedziony więc tym, do czego to wszystko prowadzi postanowił powiedzieć sobie jedno - NIE. Potrafił odmówić ludziom w wielu kwestiach czy to kiedyś zawodowo, czy też w przypadku osobistych przeżyć wśród znajomych czy nawet w chwili gdy miał żonę. Stąd ta wola, a gdzie najlepiej przezwyciężać takie stany zwątpienia? Na pewno w miejscu gdzie pod dostatkiem jest prowiantu co nie miara. Może to było głupie i bez celowe, bo pokusa była wręcz na wyciągniecie ręki, ale jak widać dał radę. Do tego wszystkiego doszła rozmowa z nieznajomą wtedy kobietą, wymiana zdań na różne tematy i to jakoś odciągało skutecznie go od chęci sięgnięcia po piwo, a potem i coś więcej. Chociaż sama rozmówczyni sobie pozwoliła na drinka czy dwa, nie oponował przed tym aby jej tak po ludzku potowarzyszyć. Od rozmowy przeszli do jazdy do jej mieszkania, a potem wylądowanie w łóżku. To działało wręcz z automatu, skoro oboje tego potrzebowali i miało to pokryć niepowodzenia jakie ich spotkała, co mieli się ograniczać, prawda? Nie musiał znać jej daty urodzenia, numeru buta czy kodu do domofonu, nie musiał również myśleć o jutrze i poważnych deklaracjach. Działali na ludzkich zasadach, dwójki dorosłych osób, które potrzebowały jednego - seksu. Czy myślał wtedy o potencjalnych konsekwencjach? Na pewno nie. Czy liczył na to, że się odezwie do niego? Także nie. To mogło się równie dobrze skończyć w momencie gdy zatrzasnął za sobą drzwi od jej mieszkania. Mimo wszystko jednak jakoś tak wyszło, że kontakt do siebie mieli. I może za to warto było podziękować Bogu!
Co prawda tylko za to, bo jednak teraz oboje musieli mierzyć się z okropnych stresem związanym z tym swoim jednorazowym wyskokiem. Gdy usłyszał co chcę powiedzieć, a co nie przeszło przez jej usta, zamarł podobnie pewnie jak ona, myśląc o tabletce, której nie wzięła o porze. To nie mogło już przekraczać aż takiej dozy absurdu, to jego życie i śmieszny ciąg zdarzeń. — Jezu... — jęknął żałośnie słysząc ile muszą poczekać na TEN wyrok. To było okropnie długo, ale też i krótko - chociaż czy aktualnie świat nie stanął w miejscu? Przynajmniej Jordan miał takie wrażenie, gdy zaczynał myśleć na poważnie o całej tej sytuacji, tak jakby właśnie usłyszał, że już się stało.
W sumie to logiczne, że działasz zapobiegawczo i już myślisz o potencjalnych konsekwencjach. Ale fakt, trochę trzeba poczekać na ostateczny wynik. Trzeba mieć nadzieje.. — pierwszy raz był w takiej sytuacji, więc musiała mu wybaczyć potencjalny słowotok i mieszanie się w tym co mówi. Nie żeby coś, ale taka informacja ścina z nóg człowieka i sprawia, że zaczyna się myśleć całkiem inaczej. Jeśli ona zaczynała mieć na tym punkcie schizę, to co będzie gdy spotkają się za dwa tygodnie pochylając się nad testem ciążowym? Chyba pasowało o tym pomyśleć chociażby dla spokoju ducha ich obojga, a że Jordan był dorosłym i poważnym facetem, to w życiu nie chciał zostawiać kobiety sam na sam z takim obciążeniem. Jaki kol wiek rezultat by się objawił na tym teście, on chciał ją wesprzeć bo widział jak się stresuje tym wszystkim i jak czuje się winna przez swoje gapiostwo. Posyłał jej wręcz od siebie jakąś niewidzialną moc wsparcia, tylko po to aby nie denerwowała się tym aż tak, skoro to i tak dopiero początek, a punkt kulminacyjny przed nimi.
Rozumiem Cię, nie tłumacz się i nie przepraszaj. To logiczne, że się boisz. Jesteś wciąż młoda i ambitna, nie gotowa na niańczenie dziecka. Nie chce aby to zabrzmiało oczywiście źle, ale uważam że najlepiej dla kobiety gdy sama decyduje, że jest gotowa. — przyznał, delikatnie się krzywiąc przy tym, ale przynajmniej dalej był szczery i nie czarował w jej żaden sposób. Swoje ręce wyciągnął w jej stronę aby po prostu oddać powagę tej sytuacji, to jak on to widzi i ogólnie aby nie myślała, że jest z tych co znikną na samą wieść o dziecku. Gdyby nie dzielący ich stój pewnie by jej swoje ramię zaoferował, ale tyle też im wystarczyło w tej jednej chwili. — Jasne. Rób co uważasz za słuszne, jeśli potrzebujesz spokoju i czasu aby pomyśleć to jestem za. Zresztą chyba wiem, jak trudno się skupić na pracy albo ogólnie zająć czymś przy takiego typu myślach. — miała rację co do tego, to nie unikało wątpliwości. Słuchając ją pewnie czekał na te słowa, na pewno chciał do niej wpaść i być obecnym przy całym procesie, ale też chciał aby w chwili słabości do niego zadzwoniła albo poprosiła o spotkanie. — Hej! Oczywiście, że chcę. To nie tak, że nagle będę Cię unikać albo zachowywać się jak dupek. Chcę być miała we mnie wsparcie gdy będzie Ci źle. Ewentualnie mogę też posłużyć za miśka w gorszej chwili. Po prostu zachowujmy się normalnie jak para kumpli, okej? Ale jak coś to wiesz, że mogę sprawdzić czy Twoje piersi urosły nawet o centymetr.. — to ostatnie zdanie dodał specjalnie aby się rozchmurzyła i chociaż trochę rozbawiła samym tym stwierdzeniem. Czy trafił z tym czy nie, to i tak wciąż trzymał ją za dłonie, smyrając ją po ich wierzchu. To raczej było oczywiste, że nie będą sobie składać wielkich obietnic i deklaracji w takim wypadku, bo przecież kim dla siebie byli? Wciąż tak jakby dwojgiem nieznajomych z baru, a sam Buchanan niewiele pewnie wspomniał o sobie, co najwyżej może o tym skąd pochodzi i że jest pisarzem, artystą. Nie musiała wiedzieć, że aktualnie to alimentów by z niego nie ściągnęła, musiałaby się ustawić w kolejce za bankiem najpierw. Hehe.


milani fairweather
przyjazna koala
Ł.
brak multikont
ODPOWIEDZ