lorne bay — lorne bay
21 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Lokalna. Pływam i jeżdżę na desce. Pilnuję dźwięku w radio. Mieszkam przy Sapphire River. Seksualnie wyzwolona
Jakiś cwaniak tak to wykombinował, żeby przystosować skateparki bardziej do deskorolek niż upadków nimi spowodowanych. A kto wie, może nawet dogadał się z tymi od produkcji ochraniaczy i kasków? To brzmiało jak całkiem logiczny spisek. Luli po zielsku zawsze jakoś lepiej się myślało. Tak przynajmniej utrzymywała od lat. Z tymi zdartymi kolanami za to bywało różnie. Raz beton, raz szorstka wykładzina czy łazienkowe płytki pod prysznicem. Bo poszukiwać zastrzyku adrenaliny można na różne sposoby. Dziewczyna taka jak Bowie z pewnością o tym wiedziała.
- To jest jeszcze jakaś nagroda specjalna? - rozpromieniła się Bidwell, za podstawowego fanta uznając podarowany jej z okazji świąt blant. Tak ślicznie pasował pomiędzy zgrabne usta Hillbury. Lula nawet trochę zazdrościła zrolowanemu filterkowi takich przywilejów - I nie przesadzaj, to jak z jazdą samochodem, się nie zapomina - próbowała dodać szatynce otuchy. Widziała ją w akcji , więc nie martwiła się o nią aż tak przesadnie. Z drugiej strony nie była też tak głupia, by nie skorzystać z takiej szansy - Będziemy trzymać się za ręce - zaproponowała.
W ten sposób na pewno mogła się dziewczynie nieco zrewanżować, choć gdyby tylko poprosiła o więcej, Tallulah nie kazałaby jej powtarzać dwa razy. Jak z tym odwdzięczaniem się w naturze - W sumie dawno nie byłam na porządnej randce - wspomniała, niby mimochodem, po raz któryś oddając skręta po ściągnięciu z niego kilku buszków - O tym coś wspominał? - dodała z nutą rozbawienia, przyglądając się Bowie.
Nie brała ją za fankę indiańskich rytuałów, ale widać, tak jak Bidwell, miała w sobie duszę naukowca. Choć w tym wypadku 'szamana' pasowało chyba bardziej. Lula oczywiście słyszała o tym silnym psychodeliku, słyszała nawet o kilku osobach w swoim otoczeniu, które miały z nim doświadczenie. Człowiek podobno doznawał prawdziwego objawienia, czasem też umierał. Tak w przenośni, a czasem dosłownie. Dziwna sprawa.
- A wiesz, że zapytam w kilku miejscach - na myśl blondynce zaraz przyszedł Boris, nowy gangsterski chłopak Loli, jej współlokatorki. Taki Ryder, tylko z parą sporych cycków i pupą w kształcie gruszki. Kenzington na pewno pachniała też nieco lepiej od Fitzgeralda. Tallulah to jednak wygrała życia z tą swoją przyjaciółką. A dopalonego peta podjechała wyrzucić do najbliższego śmietnika - Gotowa? - rzuciła w stronę Bowie, gotowa by ruszyć dalej.


bowie hillbury
Obrazek
I just wanna know your name
and maybe some time
We can hook up, hang out, just chill
sumienny żółwik
Stasz
studiuje — i sprzedaje dragi
22 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Było warto oszaleć dla tych uszytych z pozłacanej waty sekund.
Ci ludzie od desek to jednak byli podli. To jest od skateparków, ale po skrętach czasem jej się słowa myliły w głowie, a jeszcze gorzej wychodziło zebranie myśli i ubranie ich w zdania. Miała jednak wrażenie, że jak druga osoba jest tak samo spizgana to nagle zaczynają nadawać na tych samych falach, jakby miały w środku wbudowane radio i ono się automatycznie dostrajało na znaną tylko im częstotliwość. Bowie często o tym myślała, że to trochę tak jak w tej dziwnej, sekciarskiej książce Sekret o sile przyciągania i innych pierdach, które wciskają ludziom coachowie, krojąc ich na gruby hajs. Niemniej była pewna, że gdyby się teraz skupiły, odkryłyby jakiś gruby spisek, ale były rzeczy ważne i ważniejsze, a kiedy Lula zaczęła dalej mówić, to Bowie już kompletnie zapomniała o czym w ogóle przed chwilą myślała.
- Zawsze jest jakaś nagroda specjalna - stwierdziła pewna siebie, wypinając pierś do przodu, jakby wiedziała o czym mówi, ale ten cholerny blant, jeszcze nie dostroił ostatecznie radia, a Bowie ze swoją pamięcią złotej rybki, już zapomniała o czym wcześniej mówiła. Zresztą jeśli to działało w obie strony to sama też chętnie taką nagrodę przygarnie.
- A umiesz jakieś triki? - zapytała, w wyobraźni widząc siebie jak zachowuje powagę, ale w zderzeniu z rzeczywistością i zmrużonymi oczami, musiała zabrzmieć całkiem zabawnie. - Bo wiesz, jakby dobrze mi szło, to mogłabyś mi pokazać coś więcej - w końcu naoglądała się tych wszystkich rolkarzy na youtubie, którzy jeździli do skateparków żeby odstawiać jakieś cyrki, a sama chociaż jeździła całkiem znośnie i nawet zdarzało jej się jeździć swego czasu tyłem, nic więcej nie robiła. Wtedy totalnie Lula zgarnie tą nagrodę, ale co zrobić, Bowie nie mogła z czymś takim konkurować.
- Ej, wiesz, że ja też? - zastanowiła się chwilę. Jakby nie patrzeć, ostatnie spotkanie z Dexterem nie było z tych pokroju randki, zwłaszcza że wpadli na siebie pod klubem, kiedy ochroniarz znalazł jej kolorowe dropsy w kieszeni. - Ale kuuurde, tak sobie myślę, że chyba nie umiałabym odstawić się i pójść do kina, a potem na kolację przy świecach. Raczej jakieś włamanie się na cudzą posesję żeby popływać w basenie. Albo wspięcie się na wieżę ciśnień! To by było romantyczne w chuuuj - wyznała Luli, w razie jakby ta kiedyś chciała skorzystać z któregoś pomysłu. Zresztą była całkiem ciekawa jakie wyobrażenie na temat randek ma blondynka.
- Na pewno by powiedział, gdyby dożył - czasem zdarzało jej się mylić boskiego rasta mana z Bobem Marleyem, ale to prawie to samo przecież, więc wzruszyła ramionami, niepomna swojego błędu. Za to na wieść o poszukiwaniach ajałaski zaświeciły jej się oczy.
- Gotowa! - odpowiedziała, unosząc się do góry. No proste, że po takim papierosku była gotowa na wszystko.

Lula Bidwell
grzybiara
bowie
lorne bay — lorne bay
21 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Lokalna. Pływam i jeżdżę na desce. Pilnuję dźwięku w radio. Mieszkam przy Sapphire River. Seksualnie wyzwolona
420 Radio. Kurcze, powinny z Bowie o tym pomyśleć. Może Lula to wszystko źle sobie zaplanowała z ta inżynierią dźwięku i studiami. Może jej miejsce mimo wszystko było za konsolą w kontrolce. Jakby nie patrzeć nie czuła się tam aż tak źle. Swoją pracę to nawet lubiła, choć jej zdaniem lokalna stacja puszczała zbyt mało staroci. Takich klasyków z lat 70 i 80 szło przecież słuchac na okrągło. No ona przynajmniej tak robiła. Szczególnie po inhalacjach z kopru. Pewnie stąd też ta cała sympatia do wrotek. Czasem czuła się w nich niczym królowa disco. Nadal jednak powinny z Hillbury ustalić czy brunetka nada się na prowadzącą do ich programu. Zdaniem Lu głos miała odpowiedni. Twarz tez. Albo mogłyby ogarnąć własny podcast i nagrywać go nocami, w kłębach gęstego dymu. Brzmiało jak praca idealna.
- Jak nie wywalisz się do kolorowych ławek, to Ci parę pokaże - obiecała Bidwell, rozbawiona gorliwością Bo. Bo z jednej strony niby zapomniała jak jeździć, a z drugiej już planowała jak sobie jazdę urozmaicić. Zapał godny pochwały. Tallulah zrobiłaby pewnie dokładnie tak samo. Zwyczajnie lubiła sprawdzać własne granice i ucierać nosa niedowiarkom. Tak samo jak lubiła chadzać na randki.
- Też zawsze chciałam wejść na wieżę ciśnień! - poinformowała, jak tylko usłyszała o tym pomyśle. Koncept randek przedstawiony przez Bowie też był jej raczej bliższy niż wystawne kolacje. Nawet za zwykły 'Netflix and chill' by się nie obraziła, choć zdecydowanie bardziej wolała ciekawsze przygody - Powinnyśmy się na jakąś wybrać, tak oficjalnie - zasugerowała jeszcze blondynka, rzucając koleżance pytające spojrzenie spod jasnych rzęs.
Krótko potem ruszyły przed siebie, trzymając się za dłonie, tak jak obiecała Bidwell. Bez trudu dostosowywała się do dziewczyny, nie stanowiły też jakiegoś nie wiadomo jak niecodziennego widoku.
- A właśnie, masz jakieś plany na Sylwestra? Chyba skończę z pustą chatą, myślałam, żeby sprosić ludzi - Lola miała już plany ze swoim ruskim mafiozo. Picie drogiego szampana z kryształowych kieliszków czy coś takiego. Cóż, Lula Bowie mogła zaoferować co najwyżej czipsy oraz pijane żelki. Brownie z wkładką też piekła całkiem niezłe, tyle, że wegańskie, z buraka - Pewnie i tak wszyscy spotkamy się wcześniej na plaży.



bowie hillbury
Obrazek
I just wanna know your name
and maybe some time
We can hook up, hang out, just chill
sumienny żółwik
Stasz
studiuje — i sprzedaje dragi
22 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Było warto oszaleć dla tych uszytych z pozłacanej waty sekund.
Ona miałaby się wywalić? No jasne, że tego nie zrobi. Nie kiedy została wyzwana. A Bowie lubiła rywalizację. Na przykład kilka lat temu założyła się, że dostanie rolę w jakiejś szkolnej sztuce. I choć nie była to żadna Julia (i dobrze, bo Romeo miał nieświeży oddech, a przecież o pocałunek tu wszystko się rozchodziło!), to Przechodzień numer dwa też jej pasował. Niezbyt wymagające. Nie trzeba było się specjalnie dużo odzywać, a że wtedy już i ona koper inhalowała, to oddała tej roli całe swoje serce, odbywając spacer życia po niewielkiej, szkolnej scenie. Więc tak. Jeśli następny level zaczynał się po dojechaniu do kolorowych ławek, wchodziła w to. Podwinęła nawet rękawy, chociaż kiedy to robiła, okazało się, że ma bluzkę na ramiączka, więc nie było co podwijać i odepchnęła się we wskazaną stronę, brawurowo zaliczając przejazd linią prostą pięć metrów na przód. Zatrzymawszy się wypięła biodro w jedną stronę, zgięła przednią nogę, wysuwając ją do przodu i wygięła klatkę piersiową do przodu, prezentując się w pozie zwycięzcy.
- Słowo się rzekło, więc ucz mnie mój mistrzu, bogini wrotek - nie żeby chciała zostać teraz jakimś prosem, ale fajnie było nauczyć się dodatkowych rzeczy, zwłaszcza jeśli w roli instruktora miała pojawić się taka ładna, zgrabna blondynka. A walory estetyczne Bowie zdążyła ocenić już w dniu, w którym się poznały, zastanawiając się skąd Ryder bierze takie ładne koleżanki.
- Czy Ty właśnie zapraszasz mnie na randkę na wieży ciśnień? - zapytała, ale tylko retorycznie, taksując dziewczynę spojrzeniem. To mogłoby być coś, zwłaszcza, że w ich kręgu zainteresowań leżały podobne miejscówki, tak dalekie od zwykłej restauracji, czy spaceru po parku w świetle gwiazd. - Bo jeśli tak to w to wchodzę - dodała, bez zbędnego trzymania jej w niepewności. Wieża ciśnień brzmiała spoko, zwłaszcza, że pewnie nie będzie jedynym miejscem, w jakim taka randka się będzie odbywać.
Jazda we dwójkę sprawiała, że czuła się znacznie pewniej i nawet co jakiś czas przyspieszała, co by nie wyjść lamersko na tle swoich poczynań na desce. W końcu jazda na wrotkach nie może być taka straszna, nie? Zwłaszcza kiedy już przejechało się tych kilka metrów, więc kiedy Lula pokazywała jej nowe rzeczy, Bowie z niegasnącym zaangażowaniem naśladowała je, bez obawy o swoje życie.
- W sumie to niespecjalnie. Miałam iść gdzieś z Ryderem i Lyrą, ale pewnie tak jak mówisz, wszyscy się spotkamy na plaży i jeśli będzie ładna pogoda to w sumie może i tam się to skończy przy ognisku - ale pomysł z wolną chatą też brzmiał obiecująco, zwłaszcza jeśli w grę wchodziły ciasteczka Luli, które choć wegańskie, były na tyle zajebiste, że Bowie też chciała się kiedyś ich nauczyć, ale pomyliła buraka z fasolą.

Lula Bidwell
grzybiara
bowie
lorne bay — lorne bay
21 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Lokalna. Pływam i jeżdżę na desce. Pilnuję dźwięku w radio. Mieszkam przy Sapphire River. Seksualnie wyzwolona
To w sumie łączyła je kolejna rzecz. Zamiłowanie do rywalizacji, ale takiej zdrowej. Jasne, Lula w swoim hippisowskim duchu zawsze powtarzała, że liczy się sam udział oraz przyjemność z zabawy, jednak sama nie do końca potrafiła odpuścić. Od samej wygranej chodziło bardziej o pokonywanie własnych granic i udowodnienie sobie na jak dużo ją stać. Czy to na rolkach, deskorolce czy prawdziwej desce. Bo nie oszukujmy się, skatepark był głównie zamiennikiem do surfowania po spienionych falach. Taką ziemną wersją, przynajmniej dopóki Bidwell i jej podobni nie wykształcą płetw i skrzeli. A występ Bowie w przedstawieniu Tallulah pewnie widziała na własne oczy. Do tego z pierwszego rzędu, bo początkowe szlify w zawodzie zdobywała właśnie jako spec od nagłośnienia dla szkolnych apeli oraz przedstawień. Już wtedy interesowały ją kabelki. Z resztą, tak samo teraz obserwowała występ Hillbury. Imponujący przejazd w linii prostej wykonany praktycznie bezbłędnie. Potem przyszła kolej na nią.
- Moonwalk na przykład, każdy kojarzy - zaproponowała blondynka, dając krótki pokaz jak powinno wyglądać wykonanie. Oczywiście założyła, że jazda w tył nie stanowi dla Bo żadnego problem. Tylko dlatego, że uważała ją dziecinnie prostą - Obciągasz palce, a drugą się odpychasz - zademonstrowała nieco bardziej instruktażowo, krok po kroku. Dziewczyna musiała jedynie za nią powtórzyć. Bez strachu. Najgorsze co mogło się stać, to upadek do przodu i wybite zęby. W razie czego zawsze może wstawić sobie nowe. Tak białe i tak proste jak tylko sobie wymarzy.
- Kurcze, na to wygląda, więc chyba nie możesz odmówić? - przyłapana na gorącym uczynku, Lula usiłowała wykorzystać humor by przekonać brunetkę. W końcu to był trochę jej pomysł z tą wieżą ciśnień. Widok stamtąd musiał być niesamowity. W sam raz by skopcić przy nim bolka lub dwa. Więcej nie, tak żeby dały radę zejść. Głupio jakby musiała ściągać je straż pożarna czy jacyś himalaiści - No to jesteśmy umówione, na kiedyś - słysząc odpowiedź dziewczyny Bidwell wyszczerzyła się szeroko. Może jednak z tego jej kaca miało wyjść coś pozytywnego. Jak poprosi, Bowie na pewno zgodzi się pstryknąć jej kilka panoramicznych fotek na Instragram. Tak, zdecydowanie brzmiało jak randka idealna.
- Robienie za piąte koło u wozu, brzmi znajomo - westchnęła jeszcze blondynka, unosząc lekko brwi. Też od czasu do czasu robiła za przyzwoitkę dla najbliższej przyjaciółki i jej księcia z bajki. Jasne, cieszyła się ich szczęściem, ale rozumiała też odczucia Hillury. Ogólnie wychodziło na to, że nieźle się rozumiały.


bowie hillbury
Obrazek
I just wanna know your name
and maybe some time
We can hook up, hang out, just chill
sumienny żółwik
Stasz
studentka kryminalistyki — Lorne Bay
24 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Studentka kryminalistyki, przenosząca studia z Paryża do Cairns, odkładająca na bok poszukiwania zaginionej matki, aby ruszyć z życiem do przodu i skupić się na relacji z Eleonore
#1

Mimo chęci odnalezienia matki, w jak najszybszym czasie, nie mogła pozwolić, aby kierowała nią brawura. Dopiero co odnalazła kalendarz, należący do Sary, pełen zapisków z datami spotkań z klientami. Cały wczorajszy wieczór poświęciła na sporządzanie notatek, mogących nakierować ją na motyw zaginięcia matki. Bo chyba… nie było jej na tyle źle, aby sama postanowiła zniknąć? Nie zrobiłaby tego. Nie bez słowa wyjaśnienia.
Kiedy ostatni raz ojciec ją widział? Wieczorem, dzień przed zaginięciem. Przecież nie tak dawno temu, rozmawiały razem przez telefon, uskarżając się na strefy czasowe.
Musiała przynajmniej odrobinę przewietrzyć umysł.
Słońce powoli chowało się za horyzontem, ale to nie przeszkadzało ani trochę w odwiedzeniu skateparku. O tej porze zazwyczaj kręciło się tam sporo licealistów i studenciaków, raczących się ukradkiem niskoprocentowym alkoholem. To również jej nie przeszkadzało. Zdążyła się oswoić z wzrokiem postronnych osób, jawnie obserwujących jej wyczyny na desce. To przynajmniej jakiś sposób na zawarcie nowych znajomości. Na odkopywanie tych starych raczej nie miała co liczyć. Większość osób z jej rocznika, wyjeżdżało w kierunku większych miast, oferujących cały wachlarz ofert pracy. Zapewne, gdyby nie sytuacja z matką, sama zostałaby w Paryżu, kończąc studia z zamiarem podjęcia wyuczonego zawodu.
To jednak mogła odłożyć na kiedy indziej.
Zawiązała sznurówki krótkich vansów, sięgając następnie po klucze od mieszkania i wysłużoną deskorolkę. Aktualne lokum w niczym nie przypominało domu wybudowanego przez ojca, ale tyle w zupełności jej wystarczało. Co prawda, w pewnym stopniu dzieliła z Francisem zamiłowanie do architektury, jednak nie miała w tej dziedzinie wielkich wymagań. Co innego, gdyby zamierzała spędzić w Lorne Bay więcej czasu, niż by zakładała. Wszystko zależało od tego, jak potoczy się sprawa zaginięcia. To w ogóle nie powinno mieć miejsca.
Z zaciętym wyrazem twarzy, sunęła deskorolką po ulicy, zmierzając w stronę wybrzeża w Pearl Lagune. Wdychała miarowo chłodne powietrze, pozwalając sobie na rozluźnienie mięśni (na ile było to możliwe, podczas jazdy na deskorolce). Mijała znajome ulice, dostrzegając jak bardzo się zmieniły, od czasów jej dzieciństwa. Przyjeżdżała do Lorne Bay przynajmniej trzy razy do roku, przy czym większość czasu i tak spędzała z rodziną. Dopiero teraz, gdy rzeczywiście postanowiła otworzyć się na miasto, dostrzegała wiele zmian, które być może wcześniej mimowolnie ignorowała.
Im bliżej miejsca docelowego się znajdowała, tym więcej osób dostrzegała. Większą grupkę, zebraną przy bezprzewodowym głośniku, zauważyła dopiero przy samych rampach. Nie była w stanie powiedzieć, o czym dokładnie rozmawiali. Unosił się nad nimi szum rozmów, przerywanych śmiechem i szturchaniem siebie nawzajem. Cóż, gdyby co nieco wypiła przed wyjściem, zapewne nie miałaby oporów, aby dołączyć do towarzystwa. Choćby pod głupim pretekstem pożyczenia zapalniczki. Zamiast tego, postanowiła przećwiczyć kilka prostych ollie, żeby nieco rozruszać kończyny. I jeśli najdzie ją w którymś momencie na alkohol, raczej da radę coś sobie wykombinować.

Eleonore Hartmann
aktorka — Cairns Performance Art Centre
25 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
naczelna drama queen, marząca o wielkiej karierze aktorskiej; młoda awanturniczka, która często wpada w kłopoty
To był naprawdę bardzo dobry dzień. Przynajmniej tak było w przypadku Eleonore, która nie mogła na nic narzekać. Miała za sobą naprawdę udany poranek i południe na uczelni oraz na sali teatralnej,  gdzie po raz pierwszy wystawiali sztukę, nad którą pracowali całą grupą przez ostatnie tygodnie. Oczywiście całe przedsięwzięcie okazało się sporym sukcesem. Publiczność przyjęła naprawdę ciepło ich własną interpretację Wieczoru Trzech Króli, w którym akurat Hartmann przypadła rola Violi.
Nie ulegało wątpliwości, że podobny sukces należało uczcić. Dlatego też grupa studentów postanowiła zrobić tym razem imprezę polową zamiast rundki po barach czy klubach, aby znaleźć miejsce, w którym mogliby się zadekować na kilka czy też kilkanaście drinków. Śmiechu było co nie miara, alkohol zakupiony w którymś ze sklepów monopolowych lał się dosyć swobodnie, powodując wesołość wśród początkujących aktorów i techników scenicznych, którzy wznosili co chwila kolejne toasty. 
Po pewnym czasie trupie teatralnej wyraźnie znudziło się przesiadywanie z piwkiem w jednym miejscu i postanowili przejść się nieco po Lorne Bay, by rozprostować nogi. Tyle dobrego, że wciąż mogli chodzić w miarę prosto bez większego zarzucania na boki. Śmiechom i rozmowom nie było końca, a grupa studenciaków tymczasem dotarła do skateparku, gdzie postanowili przysiąść na jednym z murków w rządku jak jeden mąż, aby obserwować kręcących się w okolicy deskorolkarzy, rowerzystów i innych ludków, którzy ćwiczyli swoje sztuczki na różnych przeszkodach.
Wzrok Eleonore przykuła głównie jedna dziewczyna, która poruszała się na desce. I trudno było stwierdzić czy była to jej wrodzona pewność siebie czy też może odezwały się w niej procenty, ale nagle zapragnęła również wsiąść na deskę. Co prawda nie byłby z niej żaden Tony Hawk, ale spróbować nigdy nie zaszkodzi. Poza tym po prostu coś tknęło ją do tego, aby po prostu zaczepić skateboardzistkę.
- Idę do niej zagadać - powiedziała w końcu do siedzących obok znajomych, którzy przed chwilą ją o coś zapytali, ale oczywiście nie dane im było usłyszeć odpowiedzi, bo zamiast tego Hartmann przytknęła do ust butelkę z piwem, by upić z niej spory łyk, a następnie wcisnęła ją w dłoń jednego z chłopaków.
Zsunęła się z murka, aby podejść do dziewczyny, starając się stawiać kroki prosto, noga za nogą. Póki się nie wyjebała to wszystko było w porządku. Przywołała jeszcze na twarz przyjazny uśmiech i zbliżyła się do nieznajomej.
- Hej - przywitała się, próbując nie brzmieć jakby była zalana w płaskorzeźbę. Trochę jej do tego stanu brakowało, ale wciąż była naprawdę nieźle wcięta. - Mogłabym spróbować? Zawsze chciałam nauczyć się jeździć.
Miała nadzieję, że dziewczyna odpowie twierdząco chociaż naprawdę by się nie obraziła, gdyby jej odmówiła. W końcu byłaby to zupełnie zrozumiała reakcja na kogoś kto podbija do ciebie niespodziewanie i prosi o skorzystanie z twojej deski.
dzielny krokodyl
arisu._.
studentka kryminalistyki — Lorne Bay
24 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Studentka kryminalistyki, przenosząca studia z Paryża do Cairns, odkładająca na bok poszukiwania zaginionej matki, aby ruszyć z życiem do przodu i skupić się na relacji z Eleonore
W początkowej fazie swoich wybryków, odbijała się podeszwą od końca deskorolki, przy jednoczesnych wyskokach do przodu. Każdy z wykonanych ollie zakończył się sukcesem, zwieńczonym małym okrążeniem nieopodal mniejszej rampy, co do której jeszcze się zastanawiała. Nie była początkującym, skateparkowym bywalcem, mimo to, musiała się odrobinę bardziej rozgrzać, przed bardziej wymagającym trikiem. Nie potrzebowała kontuzji, szczególnie po tym, jak postanowiła wyluzować i odpocząć od burzy mózgów (jednoosobowej).
Widząc zbliżającą się dziewczynę, wyhamowała deskę, tuż przed chęcią wykonania kickflipa. Pokazałaby się z tragicznej strony, gdyby wytarty kawał rozklekotanego cholerstwa poleciał nieznajomej prosto pod nogi. Albo w piszczel. Bardzo bolesny rodzaj atrakcji.
- Hej - powtórzyła ten prosty rodzaj powitania, jeszcze chwilę wpatrując się pytająco w dziewczynę. Nie kojarzyła jej ze swoich dawnych czasów w Lorne Bay, ale kto wie, być może kiedyś na siebie wpadły – i obie o tym nie wiedziały. W przeciągu lat, ludzie potrafili się znacząco zmienić, zarówno w kwestii charakteru, jak i wyglądu.
Nie musiała być również znawcą tutejszej gwary, aby wyczuć w słowach delikwentki procentowe nuty. Cóż, alkohol dodawał odwagi, szczególnie komuś, kto nigdy nie próbował jazdy na deskorolce, albo robił to bardzo dawno temu.
Z tego wszystkiego, uzmysłowiła sobie, że milczy już kilka sekund, od momentu usłyszanego pytania.
- Pewnie - wyrzuciła z siebie, trochę niespodziewanie, bo zamierzała ostrzec dziewczynę przed brawurą, napędzaną alkoholem. Tylko, że kim ona była? Ledwo ich rówieśniczką, a nie matką, albo nauczycielką, żeby nagle stawać w roli głosu rozsądku.
Miała wyluzować.
Mimo wszystko, raczej nie chciała, aby studentka (a przynajmniej wyglądała na studentkę) rozwaliła sobie nos, nogę, łokieć, albo co gorsza kręgosłup. Gdyby tylko w skateparkach montowali poduszki, zapewniające miękkie lądowanie…
- Tylko uważaj, ok? - musiała przynajmniej usłyszeć, że dziewczyna postara się zachować minimalną ostrożność. - Po swoim pierwszym podejściu nabawiłam się poobijanych kolan i blizny na łokciu.
Podkolorowała swoje słowa rozbawionym uśmiechem, przesuwając nogą deskę w stronę imprezowiczki.
- Próbowałaś kiedyś opanować odpychanie się od ziemi?
Zapytała nieco zaczepnie, chcąc udzielić kilku wskazówek, w zależności od odpowiedzi. Po alkoholu wszystko wydaje się łatwe…

Eleonore Hartmann
aktorka — Cairns Performance Art Centre
25 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
naczelna drama queen, marząca o wielkiej karierze aktorskiej; młoda awanturniczka, która często wpada w kłopoty
Cóż Hartmann mogła być w tej chwili jedynie postronnym obserwatorem, który naprawdę nie znał się na tych wszystkich trikach. Jeśli znała nazwy jakiś deskorolkowych wyczynów to z pewnością zdołała je zapomnieć od czasów podstawówki, kiedy to właśnie oglądała z jednym swoim kumplem filmy z Tonym Hawkiem. Zresztą tam bardziej interesowała ją fabuła, wyścig po sławę i mistrzostwo, a nie technikalia i terminologia środowiskowa. Chociaż wcale nie było powiedziane, że za jakiś  czas nie siądzie do YouTube'a i jakiś stronek internetowych, które wytłumaczyłyby jej co jak wygląda i tak dalej. O praktyce trudno było mówić.
Nie da się raczej ukryć tego, że Eleonore znajdowała się obecnie w stanie wskazującym. Głównie dlatego, że sama nie próbowała jakoś tego tuszować. No i ktokolwiek zwracał uwagę na siedzącą w pobliżu grupkę studentów doskonale widział to jak od jakiegoś czasu popijają tajemnicze eliksiry z różnorakich butelek. I choć część z tego była piwem to co do innych trunków nie miała pojęcia jaką moc w sobie kryły. Jedno było naprawdę mocne i jakoś dziwnie zalatywało spirytusem. Kumpel twierdził, że było robotą jego babci, ale kto go tam wiedział. I wiedział starą babinkę, która mogła do butelki wrzucić kompletnie wszystko.
Uśmiechnęła się jedynie, gdy tylko usłyszała od dziewczyny odpowiedź twierdzącą. Przynajmniej pierwszy etap jej planu szybkiego przejechania się na desce okazał się sukcesem. Kolejny będzie niestety już nieco bardziej skomplikowany, bo zakładał faktyczne robienie czegokolwiek.
- Jasne, będę na siebie uważać - zapewniła ją z niezwykle przekonującym uśmiechem.
Powstrzymała się jeszcze od jakiegoś naprawdę durnego komentarza na temat tego, że w sumie blizny i tak dalej dodawały ludziom dodatkowych punktów atrakcyjności. Nie, nie flirtujemy z nieznajomymi po alkoholu, a przynajmniej nie w taki sposób. Tyle dobrego, że była naprawdę osobą, która potrafiła trzymać język za zębami i nie mówić czegoś, czego mogłaby potem żałować. Jednak działał jej jakoś ten filtr.
- Nie - odpowiedziała zgodnie z prawdą, gdy już przydepnęła deskę nogą, gdy tylko dziewczyna jej ją przysunęła i spojrzała na nią ponownie ze swoim firmowym uśmiechem. - Ale szybko się uczę. Także jeśli zechciałabyś mnie poinstruować...
Jak na razie nawiązywanie znajomości szło dobrze i może uda jej się uzyskać jakiś podstawowy kurs nauki jazdy na desce. Powinno być dobrze. W końcu czy naprawdę było coś z czym nie dałaby sobie rady? Przynajmniej tak wmawiała jej ta zdradziecka pewność siebie. 

Max <3
dzielny krokodyl
arisu._.
studentka kryminalistyki — Lorne Bay
24 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Studentka kryminalistyki, przenosząca studia z Paryża do Cairns, odkładająca na bok poszukiwania zaginionej matki, aby ruszyć z życiem do przodu i skupić się na relacji z Eleonore
Uśmiech nieznajomej - choć bardzo sympatyczny - raczej nie zwiastował bezstresowej pierwszej lekcji. To ani trochę nie przeszkadzało pannie Parkins, chociaż czuła się dziwnie, będąc zapewne jedyną trzeźwą osobą, w promieniu czterdziestu metrów. Wypełzła ze swojej jaskini detektywa, zamiarem wyluzowania, więc powinna pójść w ślady tutejszej młodzieży i upić co nieco porządnego trunku. Żadna to zabawa, uczyć podchmielonej dziewczyny jazdy na desce, samemu będąc kompletnie trzeźwym. Nie na tym przecież polega życie.
- Jasne, właśnie miałam ci zaproponować… kilka wskazówek - odpowiedziała dziewczynie, czując lekkie zażenowanie swoim tonem głosu. Naprawdę brzmiała na taką spiętą czy tylko jej się wydawało? Powinna upić odrobinę browara, co do tego nie było wątpliwości. Być może za dużo czasu spędzała przed notatkami, zapisanymi kalendarzami i innymi teoriami, spędzającymi sen z powiek? Gdyby nie wypicie w dniu dzisiejszym dwóch, porządnych porcji kawy, właśnie zażywałaby wieczornej drzemki, trwającej do późnego ranka.
- Ale czekaj chwilę - nieco schłodziła entuzjazm nowej koleżanki, zerkając raz jeszcze w stronę grupki, raczącej się alkoholem. - Masz może coś z procentami?
Niech już będzie – skoro ma zostać nauczycielem podpitej dziewczyny, niech odrobinę wejdzie w jej skórę. Nie takie rzeczy się wyprawiało, w czasie studiów w Paryżu. Większość osób miało ją za kujona, ale kiedy przychodziło co do czego, wiedziała, jak się bawić. Nie krztusiła się dymem papierosowym, mocnym alkoholem i nie gorszyły ją krzywe akcje, związane ze studenckim towarzystwem. Młodość rządziła się swoimi prawami i nawet ojciec architekt by jej przytaknął.
- Żebyś nie była stratna, następne piwo stawiam ja - uśmiechnęła się, w przypływie pewności siebie, bo hej, Lorne Bay nie było żadną metropolią, więc istniały spore szanse wpadnięcia na tę konkretną dziewczynę, po raz kolejny. I jeszcze kolejny. Oczywiście, rozchodziło się o spotkania zupełnie grzeczne, koleżeńskie. Nic przecież nie stało na przeszkodzie, aby się „zakumplowały”, prawda? Większość znajomych Max, zajaranych deskorolką stanowili faceci, a tu niespodzianka. Spośród chlejącej zbieraniny, wyłoniła się odważna przedstawicielka płci pięknej, nie przypominająca w żadnym wypadku poobcieranego skejta. Bo tak, zdarzyło jej się spotkać kilka dziewczyn, śmigających na deskach, ale większość z nich niewiele się różniła od swoich męskich odpowiedników. Co innego, ta intrygująca nieznajoma. Wydawała się w porządku i przy okazji nie sprawiała wrażenia od drinka oderwanej laski, pchającej się na deskę w szpilkach, albo innych sandałach na platformie. Na swój sposób, chyba wiedziała, co robi.

Eleonore
aktorka — Cairns Performance Art Centre
25 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
naczelna drama queen, marząca o wielkiej karierze aktorskiej; młoda awanturniczka, która często wpada w kłopoty
Dla kogo jak dla kogo, ale dla Hartmann z pewnością będzie to bezstresowa lekcja. Trudno było to nawet w pełni zrzucić na karb wypitego wcześniej przez studentkę alkoholu, bo często po prostu nie brakowało jej pewności siebie, która podpowiadała, że wszystko pójdzie zgodnie z planem. Zwłaszcza, że miała w końcu przy sobie profesjonalistkę, a przynajmniej tak powiedzmy. W takim razie czy na pewno mogłoby jej się coś stać pod jej czujnym okiem? Owszem mogło, ale nikt jej wcześniej tego nie powiedział.
- Będę za nie dozgonnie wdzięczna - odparła, nie przejmując się kompletnie tym, że swoją nagłą prośbą najwyraźniej nieco zestresowała szatynkę. No, ale czym tu się było denerwować? Nie zamierzała w końcu jej jakoś surowo oceniać pod względem umiejętności pedagogicznych. W zasadzie nie miałaby nawet nic przeciwko temu jakby została zostawiona sama z deską, by samej ogarnąć co i jak. Dlatego tym bardziej doceniała zaangażowanie.
- Coś na pewno się znajdzie - powiedziała jeszcze w kwestii procentów po czym machnęła na jednego ze znajomych, przekazując mu w skomplikowanym komunikacie niewerbalnym, że ma podnieść swój tyłek z murka i przyniósł jej coś, do picia.
Uniżony sługa w mig połapał o co chodzi i natychmiast zerwał się, aby podejść do dziewczyn z dwoma butelkami piwa, które akurat do tej pory pozostawały bezpańskie. Jak dobrze, że jeszcze mieli zapasy. Choć pewnie jeśli zaczną się kurczyć wybiorą posłańca z arcyważną misją skoczenia do monopolowego.
- Trzymam cię za słowo - dodała jeszcze, gdy tylko usłyszała, że skateboardzistka zaproponowała, że kolejne piwo będzie na jej koszt. No proszę jak ślicznie rozwijała się ta znajomość. Odebrawszy browary od bezimiennego znajomego, wręczyła jedną z butelek swojej przyszłej nauczycielce. - W ogóle jestem Eleonore. A ty?
Chyba jednak wypadało się jakoś wymienić imionami skoro zaraz miały zamiar jeszcze gdzieś kiedyś wyskoczyć. Przynajmniej tyle jej podpowiadał jej pijany umysł. W końcu wypity wspólnie alkohol do czegoś zobowiązywał. No i intuicja podpowiadała jej, że deskorolkowa nieznajoma może zapewnić jej naprawdę wiele atrakcji w życiu.

Max
dzielny krokodyl
arisu._.
studentka kryminalistyki — Lorne Bay
24 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Studentka kryminalistyki, przenosząca studia z Paryża do Cairns, odkładająca na bok poszukiwania zaginionej matki, aby ruszyć z życiem do przodu i skupić się na relacji z Eleonore
Dozgonnie?
To przecież nic takiego. Kilka wskazówek od doświadczonego użytkownika deskorolki nie musiało wcale skutkować pełnym opanowaniem czterech kauczukowych kółek. W tym przypadku, zarówno teoria, jak i praktyka, miały spore znaczenie.
Lepiej zrzucić wszystko na karb upojenia alkoholowego, w którym nieznajoma niechybnie tkwiła, mówiąc tak łatwo o dozgonnej wdzięczności. Nie można było jednak odmówić dziewczynie szczerości, bo kiedy, jeśli nie po porządnej ilości spożytych procentów, człowiek stawał się najbardziej otwarty? Coś wiedziała na ten temat.
Zerknęła stronę grupki studenciaków, dostrzegając butelki z piwem. Sądząc po etykiecie, nie był to wysokiej jakości alkohol, nie mniej, nie zamierzała kręcić nosem. Najważniejsze, że posiadał w składzie ten konkretny związek chemiczny, mącący ludziom w głowach.
Z wdzięcznością, wymalowaną na twarzy, odebrała od swojej nowej uczennicy piwo.
- Max - przedstawiła się grzecznie, delikatnie stukając butelką o tą drugą, w rękach Eleonore.
- Znaczy się, skoro już przedstawiamy się pełnymi imionami... - bo takowego użyła jej nowa koleżanka. - Maxine.
W porę powstrzymała się z dodaniem paru słów o tym, jak z Paryża przywędrowała niedawno do Lorne Bay. To zrodziłoby zbyt wiele pytań, a póki co, wolała nie wplatać do rozmowy zaginionej matki. Nie przyszła tutaj w sprawie śledztwa i lepiej, aby tak zostało.
Pociągnęła spory łyk z butelki, zerkając przelotnie w stronę zachodzącego słońca. Idealna pora na lekcję nauki skateboardingu. Co z tego, że za kilkadziesiąt minut zrobi się zupełnie ciemno… Przerabiała podobne sytuacje kilka razy, we francuskiej odsłonie. Takie chwile miały w sobie coś osobliwego, co z łatwością zapisywało się w pamięci. Nawet, gdyby nie spotkała więcej Eleonore na swojej drodze, wciąż mogłaby wracać w myślach do tego konkretnego dnia.
- No dobra - odezwała się po dwóch kolejnych łykach, odstawiając butelkę na ziemię (i byle tylko nikt jej nie strącił). - Możemy zacząć od zwykłego odpychania się nogą. Będę cię asekurować.
Tak na wszelki wypadek, żeby dziewczyna nie doznała błyskawicznej kontuzji. Ochraniacze byłyby wskazane, ale w tej sytuacji musiały sobie radzić na inne sposoby.
- Więc, El… jesteś prawo czy leworęczna? - zapytała w następnej kolejności, co mogło zabrzmieć trochę od rzeczy. - Chodzi o ustawienie nogi. Ta silniejsza powinna być tą, którą się odpychasz. Zwykle, jeśli jesteś praworęczna, jesteś też prawonożna… jeśli wiesz, co mam na myśli.
Z uśmiechem, wciąż obecnym na ustach, trąciła deskorolkę nogą, wskazując przy okazji front.
- Wiem, że to sporo do przyswojenia, jak na pierwszą lekcję, ale na pewno wszystko załapiesz.
Upiła kolejny łyk z butelki, która uprzednio zgarnęła z ziemi. Wskazała deskę ruchem głowy, zachęcając dziewczynę do działania.
- Wskakuj.

Eleonore Hartmann
ODPOWIEDZ