antykwariusz — basara
30 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Sprzedaje stare książki, wychowuje samotnie sześcioletniego urwisa i w końcu też postawiła na siebie, dając szansę relacji z Vinniem.
Może była, a może niekoniecznie? Starsi ludzie mają bowiem to do siebie, że czasami lubią wtrącać się w sprawy, które wcale ich nie dotyczą. Neva nie przekonała się jeszcze o tym na własnej skórze, ponieważ do tej pory żadne z jej dziadków nie próbowało nadmiernie ingerować w jej życie, ale to wcale nie oznaczało, że w którymś momencie nie mogło się to zmienić. Sama nie chciała tego, ale ktoś mógł w końcu uznać, że najlepszym skoro sama nie potrafi wziąć sprawy w swoje ręce, najrozsądniej będzie jakoś pomóc jej szczęściu. Bo właśnie, jest dokładnie tak, jak piszesz, i często to właśnie osoby trzecie dostrzegają znacznie więcej niż sami zainteresowani. Niekiedy dostrzegają też coś, czego w danym miejscu nie ma, o czym akurat Neva zdołała się już przekonać, bowiem jej dziadek niejednokrotnie podszeptywał jej coś na temat tego, jak bardzo Elvisa lubił. Nie trzeba detektywa, aby zorientować się, że starszy pan próbował jej coś w ten sposób zasugerować, ale Ebenhart za każdym razem puszczała jego uwagi mimo uszu. Rozumiała to, że czuliby się o wiele pewniej, gdyby miała przy sobie kogoś bliższego niż przyjaciel i stworzyła w końcu coś na kształt rodziny, ale to wcale nie oznaczało, że powinna szukać tego na siłę. Nie, jej sytuacja nie czyniła z niej wyjątku, zatem Neva była przekonana, że jeśli kiedyś trafi na kogoś, kto był jej pisany, sama zdoła się w tym zorientować.
Kiedy pociągnął jej żart dalej, Neva zaśmiała się pod nosem, wyraźnie tym rozbawiona. Wzruszyła też lekko ramionami, podczas gdy na jej twarzy gościł wesoły uśmiech, który miał sugerować, że nie była do tego w pełni przekonana. W rzeczywistości jednak działało to trochę inaczej. Elvis był jednym z tych wyjątków, dla których jej antykwariat był raczej formą biblioteki. Po prostu udostępniała mu te książki, które on uważał za ciekawe, a kiedy już je przeczytał, wracały ponownie na półkę. Były używane, więc w ten sposób nie traciły swojej wartości, a on nie tracił pieniędzy, a także nie kupował czegoś, co tylko zaśmiecałoby jego biblioteczkę. - Masz szczęście, że nie chcę łamać im serc - odpowiedziała tak, jakby faktycznie był to jedyny powód, co zresztą podkreśliła cichym westchnieniem. Zaraz po tym upiła kilka większych łyków piwa, a później zerknęła na Elvisa, który nadal stał przed nią. - Chyba powinniśmy wrócić do nich, zanim zacznie szumieć mi w głowie - zaproponowała, choć, jeśli miała być szczera, wcale nie czuła potrzeby powrotu do znajomych. To nie tak, że przy nich czuła się źle, ale przy nim czuła się znacznie lepiej. Zapewniał jej pewnego rodzaju komfort.

Elvis Layton
Ebenhartowie
Magda
33 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
zawodowo przywłaszcza sobie cudzą własność i chyba zaczyna porządkować swoje życie, wreszcie dostrzegając, że być może on również zasługuje na coś dobrego, co zyskiwał wiążąc się z Nevą
Również Elvis często od jej dziadków słyszał sugestywne komentarze, wśród których znajdowało się hasło ładna ta moja wnuczka, prawda?, co mniej więcej miało sprowadzać się do tego, że może warto się nią zainteresować. I jasne, Layton w pełni się z nimi zgadzał, ale uważał, że zwracali się z tym do niewłaściwej osoby, ponieważ nie widział siebie jako odpowiedniego kandydata na jej partnera. Był przekonany o tym, że na świecie było wielu właściwszych mężczyzn i Neva któregoś dnia pozna jednego z nich i ułoży sobie z nim życie, dlatego sugestie jej dziadków zwykle zbywał jakimiś żartami. Były one miłe i cieszyło go to, że ci ludzie akceptowali go do tego stopnia, że widzieli go w roli partnera ich wnuczki, ale jednak uderzali z nimi do niewłaściwej osoby. No i… W sumie najlepiej byłoby, gdyby zostawili to w rękach Nevy, która sama potrafiła znaleźć sobie partnera i podjąć decyzję czy w ogóle jest gotowa na jakiś związek.
On zaś na taki układ nie narzekał, ponieważ uwielbiał zanurzać się czasami w lekturach, więc chętnie zaglądał do antykwariatu Nevy i wypożyczał sobie stamtąd kilka tomów. Odkąd wróciła do pracy i swój czas zaczęła dzielić głównie między młodego i nią, dla Elvisa wizyty antykwariacie były również okazją na to, żeby spędzić trochę czasu w towarzystwie Ebenhart. Tym bardziej, że tam mógł liczyć na więcej uwagi z jej strony niż wtedy, gdy gdzieś w pobliżu znajdował się jej synek, z którego rzadko można było spuścić oko. - Chociaż im - rzucił rozżalony, po czym zacisnął usta w wąską linię, udając smutnego. Nie na długo, bo w końcu i tak jego usta wykrzywiły się w uśmiechu, który dzisiejszego wieczora nie chciał schodzić z jego twarzy nawet na chwilę. - Tak? W porządku, w takim razie wracajmy - skinął głową w kierunku, z którego przyszli, a następnie upił łyk piwa. Jemu również spodobało się to spacerowanie z nią sam na sam, dlatego nie spieszył się z sugerowaniem, że pora wracać, ale kiedy wyszło to od niej, nie zamierzał się z nią sprzeczać. Zamiast tego zawrócił i podążyli dokładnie tą samą trasą z powrotem na opuszczoną farmę, po drodze nie przestając ze sobą rozmawiać. Ze względu na to, że oboje byli wstawieni, nie były to żadne istotne tematy, ale to i tak mu wystarczyło, żeby utrzymać dobry humor. Najważniejsze było po prostu to, że ten czas spędzał z nią.
KONIEC
Neva Ebenhart
sumienny żółwik
nie
uczennica — Lorne Bay State School
17 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Licealistka, która mieszka z mamą i unika ojca oraz jego nowej partnerki. Trochę zagubiona, jednak skrzętnie ukrywa ten fakt pod maską zołzy i duszy towarzystwa.


Zgodnie z przewidywaniami, Damien i Emily nie spotkali się już po tamtym wieczorze sam na sam. Wymienili jedynie kilka wiadomości, bo Em obiecała, że na wszelki wypadek za kilka dni zrobi test ciążowy. Zrobiła dla pewności trzy i każdy wyszedł negatywnie, więc wyglądało na to, że problem został zażegnany. Oczywiście bardzo się ucieszyła, bo kosztowało ją to mnóstwo stresu, jednak jednocześnie czuła też pewien żal, bo straciła pretekst do utrzymywania kontaktu z Damienem. Niby nie potrzebowała pretekstu, ale jednak bez niego było jej trochę głupio odezwać się, zaproponować spotkanie, a już tym bardziej zaprosić go do siebie.
Nie oznacza to jednak, że z jej głowy uleciały wszystkie te myśli dotyczące ich. Sporo zastanawiała się nad tym, co się między nimi wydarzyło, a im więcej myślała, tym bardziej utwierdzała się w przekonaniu, że chciałaby przekuć to w coś więcej. Niekoniecznie w wielką miłość — na dobry początek wystarczyłoby jej, że zaczną się szanować i tolerować, a może nawet uda im się zaprzyjaźnić. No, od czegoś trzeba zacząć, a ona w ostatnim czasie miała okazję przekonać się, że Blanc naprawdę nie był aż taki zły, za jakiego zawsze go miała.
Na dzisiejszą imprezę, a właściwie posiadówkę na opuszczonej farmie, szła z dobrym nastawieniem. Miała nadzieję, że uda im się pogadać na sympatyczniejsze tematy niż potencjalna ciąża i nie planowała być dla niego jakkolwiek uszczypliwa. Nawet nie musiało jej to wiele kosztować, bo zachowywanie się wobec niego zupełnie normalnie zaczęło jej przychodzić zupełnie naturalnie. No, aż do dzisiaj.
Dotarła na farmę lekko spóźniona, bo nie mogła się ogarnąć. Gdy pojawiła się na miejscu, niektóre osoby były już mocno rozweselone alkoholem, ziołem i nie wiadomo czym jeszcze. Nie zamierzała jakoś mocno nadrabiać, bo nie zależało jej na sponiewieraniu, więc spędzała wieczór przy jakimś smakowym piwie. Przynajmniej miała pewność, że tym razem nie zacznie być zbyt śmiała. Czas upływał jej w sumie całkiem miło, dopóki nie zauważyła, że Damien zbyt mocno interesuje się jedną z dziewczyn — ich koleżanką z klasy, oczywiście tą, która dumnie nosiła miano najładniejszej dziewczyny w szkole. Emily nie była brzydka, ale przy dziewczynach takich, jak ona, zawsze odzywały się w niej kompleksy. Tamta była pewna siebie i umiała wykorzystywać swoje atuty, a Em jednak zawsze czuła się odrobinę niewystarczająca, co zabierało jej poczucie własnej wartości. Oczywiście nie okazywała tego wśród ludzi, no ale jednak męczyło ją to. Damien z kolei pewnie podobał się większości dziewczyn w szkole, więc razem z tamtą mogliby tworzyć najpopularniejszą parę w liceum, couple goals, a Emily pewnego dnia pękłaby ze złości i zazdrości. Bardzo prawdopodobna opcja.
Wraz ze swoimi obserwacjami, przestała dobrze się bawić. Gdyby nie zatrzymujące ją koleżanki, pewnie już dawno wróciłaby do domu. Nie umiała okłamywać już samej siebie — była zazdrosna o Damiena i nie mogła znieść jego widoku z inną dziewczyną. Gdy nad ranem na farmie zaczęło się trochę przerzedzać i wyszła na zewnątrz, chociaż do wschodu słońca było daleko, jak gdyby nigdy nic patrzyła w niebo. Co prawda było jej chłodno i chętnie wróciłaby do domu, ale poczuła potrzebę pobycia w ciszy i spokoju (prawie). Lekko naburmuszona nie zwracała uwagi na rozmowy otaczających ją nastolatków, którzy zbierali ostatnie puste butelki.

Damien Blanc
przyjazna koala
scarlett
17 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Gra na gitarze, chodzi tutaj do szkoły i pochodzi z Paryża, żyje praktycznie sam, bo dziani starzy są wiecznie w podróży
#3

Nie ma się co dziwić faktowi, że od tamtego wieczoru spędzonego wspólnie w domu Emily nie utrzymywali kontaktu więcej, niż było to konieczne. Niezręczność, która między nimi panowała, a która tamtego wieczoru na jakiś czas została uśpiona, podczas tego ich swoistego zawieszenia broni, znowu wróciła. Wymienili kilka wiadomości, możnaby wręcz uznać, że robili to z konieczności. Dziewczyna obiecała, że zrobi test ciążowy, dla pewności, że albo nie zaszła w ciążę, albo, ze tabletka zadziałała. Jedno było jednak najważniejsze: w ciąży miała nie być. I na szczęście oczywiście wynik testów był taki sam, czyli negatywny. Jej nie było jeszcze pisane zostać matką, jemu nie było pisane zostać ojcem. Mogli być szczęśliwi i mogli wrócić do tego co było wcześniej. Czyli do złośliwości przeplatanych ignorowaniem się nawzajem. Tylko… jakoś te złośliwości już tak łatwo nie przychodziły. Nie wiedział, co się zmieniło, ale jednak coś było inaczej.
Skłamałby, jeśli powiedziałby, albo nawet pomyślał, że nie widział teraz Emily w trochę innym świetle. Chociaż to może było spowodowane tym, ze przez chwilę musiał się nią zajmować i opiekować. Może mu to w jakiś dziwny sposób utknęło. A może po prostu podobały mu się te chwile, kiedy potrafili pożartować, porozmawiać i nie pluć na siebie nawzajem żadnym jadem.
Jednak nie potrafił zmienić tego, że było mu zwyczajnie niezręcznie się do niej odezwać, czy to na korytarzu, czy to nawet w głupiej wiadomości. Po prostu łatwiej było nie robić nic, ignorować i nie zwracać na niej uwagi.
Dzisiejsza posiadówka nie miała być czymś szczególnym. Nie był to pierwszy raz, kiedy tutaj ze znajomymi spędzali czas, a wiedział też, że Hannah, bo tak właśnie dostała na imię dziewczyna, która rzekomo miała być jedną z najładniejszych w szkole, zapytała go, czy nie chciałby z nią podczas tej posiadówki się napić. Było to dobrym pretekstem, by unikać towarzystwa Hawkins i po prostu skupić się na kimś – naprawdę atrakcyjnym – innym.
Dlatego też faktycznie, ani on, ani też ta Hannah, nie oszczędzali swojej wątroby. Pili, coś spalili razem i generalnie dobrze się bawili. Nie prowadzili może jakichś mega ciekawych i wciągających rozmów. Z pewnością jednak dobrze spędzali czas rozmawiając o wszystkim i o niczym. Wielokrotnie też po prostu żartując i się wygłupiając. Czy był nią jakoś zainteresowany? Może trochę, była ładna, on był przystojny i jednak Damien należał do tych popularniejszych chłopaków, którzy może nie tyle co zbierali trofea, jakkolwiek by tego nie nazwać, ale po prostu lubiący się zabawić, dlatego kilkukrotnie jego dłoń lądowała na jej kolanie, ramieniu, czy podczas wspólnego śmiechu siedzieli bardzo blisko siebie, w kilku momentach nawet będąc niebezpiecznie blisko jakichś pocałunków.
Czy zauważył coś dziwnego? Może tylko to, że Emily sprawiała wrażenie… jakby zwracała na niego uwagę. Zauważył to, i zwracała na niego uwagę w dość nietypowy sposób, bo miał wrażenie, że za każdym razem, gdy byli gdzieś obok i rzucali się w sobie oczy, to markotniała jej mina, odwracała wzrok, albo zmieniała miejsce, w którym była. Nie dopowiadał sobie nic, bo nie podejrzewał jej o zazdrość – nawet nie przeszło mu to przez myśl! – po prostu zachowywała się „dziwnie”.
Z biegiem czasu oczywiście towarzystwo się trochę przerzedziło, niektórzy też po prostu przenieśli się w inne miejsce. Co się stało z towarzyszką wieczoru Damiena? Wróciła do domu, przed chwilą. Sugerowała mu, że mogliby pojechać do niego, ale… on ją zbył, mówiąc, że teraz nie był dobry moment, by kogoś do do tego domu przyprowadzać, ze względu na obecność jego gospodyni, która miała teraz rzucać piorunami we wszystkich, którzy pojawiali się tam poza Damienem. Było to kłamstwo, bo jej nie było, a nawet gdyby była, to nie miała nic przeciwko, gdyby chłopak przyprowadził znajomych, czy znajomą.
W każdym razie, Hannah chyba coś wyczuła i z delikatnym przytupem strzeliła focha i opuściła farmę. Dziwne!
Co zrobił sam Blanc? Wyszedł przed dom na farmie i zobaczył znajomą sylwetkę. Podszedł do niej, tak po prostu. Włożył dłonie do kieszeni, stanął obok i wbił spojrzenie w niebo, tak jak Emily.
— Widzisz tam coś ciekawego, że tak patrzysz w to niebo? Jak szukasz gwiazdy polarnej, to… — Przygryzł w skupieniu dolną wargę, szukając tej gwiazdy na niebie.
— Chyba jest gdzieś tam, chociaż nie znam się na tym za bardzo. Co taka naburmuszona jesteś, Hawkins? — Powiedział i zapytał jak gdyby nigdy nic, bo jednak widział, że coś jej leżało na sumieniu!

Emily Hawkins
przyjazna koala
mkj
uczennica — Lorne Bay State School
17 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Licealistka, która mieszka z mamą i unika ojca oraz jego nowej partnerki. Trochę zagubiona, jednak skrzętnie ukrywa ten fakt pod maską zołzy i duszy towarzystwa.
Na ten jeden wieczór udało im się zgubić niepewność i niezręczność. Nie od razu, ale gdy Emily wróciła spod prysznica, rozmawiało im się już zupełnie swobodnie. Siedzieli razem do późna, a rano rozstali się szybko chyba głównie dlatego, że niebawem do domu miała wrócić pani Hawkins. Można było pomyśleć, że to początek nowego rozdziału w ich znajomości. Przez chwilę Em rzeczywiście dała się wkręcić w takie myślenie, a nawet ucieszyć się z tego powodu, ale rzeczywistość okazała się zupełnie inna. W szkole znowu się ignorowali, a na domiar złego — na dzisiejszej imprezie również. W normalnych okolicznościach miałaby to w głębokim poważaniu, ale teraz naprawdę było jej przykro. Dlaczego? Sama chciałaby to wiedzieć. Ta myśl mocno ją męczyła.
Dzisiejsza impreza, choć miała być fajna, zupełnie jej się nie podobała. Nie umiała się wyluzować i skupić na zabawie oraz spędzaniu czasu ze znajomymi; zamiast tego wodziła wzrokiem za Damienem i Hannah, czując rosnącą irytację. Nigdy nie lubiła tej dziewczyny, ale od dzisiaj miała przynajmniej ku temu jakiś powód. Chociaż… Czy miała prawo być zazdrosna o Blanca? No raczej niezupełnie i wiedziała, że gdyby to uczucie wyszło na jaw, ona wyszłaby na jakąś totalnie niestabilną emocjonalnie idiotkę. Poza tym, Damien to Damien, na pewno nie miałby oporów przed późniejszym szydzeniem z niej. Tego zdecydowanie nie potrzebowała, bo sytuacja i tak była już dla niej trudna.
Mniej więcej w połowie imprezy uznała, że patrzenie na Blanca z inną dziewczyną kosztuje ją za dużo nerwów, więc po prostu zaczęła ich unikać. Domek na farmie nie był jakiś wielki, ale wystarczająco, by mogła zachować od nich przestrzeń. Podświadomie nie chciała wracać do domu, by „kontrolować” sytuację — na pewno z czasem dotarłyby do niej plotki, gdyby między Damienem a Hannah do czegoś doszło, ale jednak wolała być na bieżąco. Nie potrafiła przewidzieć swojej reakcji na takie rewelacje, więc nie chciała, by jakaś koleżanka mówiła jej o nich, wpatrując się w nią i czekając na komentarz. Gdyby nagle posmutniała, byłoby, no cóż, słabo.
Wyrwała się z melancholijnego zamyślenia, słysząc głos Blanca. Był chyba ostatnią osobą, jakiej się tutaj spodziewała, więc lekko zmieszana odgarnęła włosy za ucho i spojrzała na niego przelotnie, by zaraz wrócić wzrokiem do nieba.
Nie znam się na gwiazdach — ucięła krótko. — I nie jestem naburmuszona. Gdzie twoja towarzyszka?
No nie była najlepsza w kryciu się ze swoją zazdrością i jeśli Damien połączyłby kropki, pewnie z łatwością zorientowałby się, o co jej chodziło. Istniała jednak szansa, że alkohol i zioło zabrały mu trochę lotności umysłu i nie będzie wiedział, w czym rzecz. W pewnym sensie tak byłoby chyba nawet lepiej, bo niekoniecznie uśmiechała jej się jakaś konfrontacja. W każdym razie, przeniosła swój naburmuszony wzrok na Blanca, skoro i tak nie umiała czytać z gwiazd. Założyła rękę na rękę, jakby liczyła, że ta pozycja doda jej trochę pewności siebie, po czym zerknęła w kierunku domku.
Zostało jeszcze coś do picia? — rzuciła mimochodem, jakby chciała podkreślić, że wcale nie oczekuje odpowiedzi na poprzednie pytanie i zadała je tylko z grzeczności.

Damien Blanc
przyjazna koala
scarlett
17 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Gra na gitarze, chodzi tutaj do szkoły i pochodzi z Paryża, żyje praktycznie sam, bo dziani starzy są wiecznie w podróży
Fakt faktem, chwilę im zajęło, by poczuli się w miarę swobodnie, chociaż chyba do ostatniej chwili takiej stuprocentowej swobody nie odczuwali. Mogli czuć się w miarę komfortowo, co i tak było już sporym osiągnięciem, ale stuprocentowej swobody nie mieli. Nie ma się co dziwić, mimo wszystko. Czy można było się spodziewać, że ich relacja po tym wieczorze się diametralnie zmieni? Można było mieć nadzieję, to było możliwe, ale… mogła być to właśnie przede wszystkim nadzieja. Mimo wszystko płonna, bo… Damien to był jednak Damien, a Emily to była Emily. A to równanie daje nam Damiena i Emily, którzy byli jak ogień i woda, jeden dzień zawieszenia broni nie mógł spowodować końca wojny, którą dotychczas prowadzili. Póki co można było uznać, że zawarli rozejm. Pytanie brzmiało, jak długo się to utrzyma?
Tej konkretnej imprezy, czy też posiadówki, jak zostało to określone, nie organizował Damien, chociaż oczywiście kogoś też zaprosił, więc mimo wszystko jakiś udział tutaj miał. Impreza należała raczej do tych względnie udanych, chociaż obyło się bez jakichś większych wydarzeń, z których później tę konkretną imprezę można by było wspominać. Jedna z wielu, ot co.
Nie był wielkim fanem Hannah, chociaż raczej nic do niej nie miał, była mu… obojętna. Była ładna i na pewno wielokrotnie wzrokiem podążył za nią na szkolnym korytarzu i wielokrotnie z nią rozmawiał, chociaż też nie na tyle często, by uznać ich za przyjaciół, czy nawet dobrych znajomych. Było im prędzej do zwykłych znajomych, chociaż.. podczas tego wieczoru dziewczyna może trochę dawała do zrozumienia, że mogłoby być między nimi coś więcej, no, a przynajmniej tak to intepretował sam Damien (i pewnie osoby postronne też).
Inną sprawą było natomiast to, że… nie czuł żadnego parcia na to, by cokolwiek się wydarzyło, co trochę go nawet dziwiło, bo miał wrażenie, że jeszcze jakiś czas temu nie zastanawiałby się zbyt długo i pozwoliłby się jej wciągnąć w swoją grę.
Nie łączył zachowania Emily z tym, że spędzał z kimś inny czas. Nie przeszło mu to nawet przez myśl, bo… no hej, niby dlaczego miałby te fakty połączyć? Miała gorszy dzień może, albo może się z kimś nie dogadała i tyle. Przecież nie była zazdrosna.
— Nie? No… ja w sumie też nie. — Zauważył, no bo się też nie znał! Zresztą, jego złota myśl o tym, że gwiazda polarna gdzieś na pewno na tym niebie jest raczej dość jasno to wskazywała.
— Widać. Gorzej się poczuła i pojechała do domu. — Odpowiedział niemal od razu. Chociaż może lepszym określeniem byłoby „skłamał”? Bo wcale nie dlatego uciekła z tej imprezy. Dlaczego natomiast on skłamał? W sumie, to… sam nie wiedział, z jakiegoś powodu stwierdził, że lepiej nie mówić, że ją trochę spławił i przyszedł zamiast tego rozmawiać z Emily. Bo przecież ona wcale nie była tego powodem.
Widząc jak się odwróciła w jego kierunku, zakładając rękę na rękę i przerzucając to swoje spojrzenie, które strzelało piorunami na niego, to aż zrobił mały krok w tył i unosząc dłonie w geście poddania.
— Spodziewałem się, że mnie tu każesz rozstrzelać przez chwilę, pani nienabumonor… — Tutaj mu się trochę język zaplątał bo to jednak było długie słowo i nie było takie łatwe w wymówieniu! — Nienaburmuszona. —, Wyartykułował powoli i uśmiechnął się dumny z tego, że mu się udało. Damien 1:0 Trudne Słowa.
— Coś tam jeszcze jest, chociaż powoli sprzątają. A co, pić Ci się chce? — Zapytał, na chwilkę zerkając w kierunku samego domku, by następnie wrócić tym spojrzeniem do samej Emily. Co on się tak interesował?

Emily Hawkins
przyjazna koala
mkj
uczennica — Lorne Bay State School
17 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Licealistka, która mieszka z mamą i unika ojca oraz jego nowej partnerki. Trochę zagubiona, jednak skrzętnie ukrywa ten fakt pod maską zołzy i duszy towarzystwa.
Tym razem Emily przynajmniej miała coś na swoje usprawiedliwienie: ona chciała wyciągnąć do Damiena rękę, przeszkodziła jej w tym Hannah. Nie chciała wcinać się im w rozmowę, a chyba nie widziała dzisiaj Blanca samego, aż do teraz. No a teraz była z kolei zbyt naburmuszona, żeby nadal chciała z nim rozmawiać. To znaczy, wiadomo, że skoro już do niej zagadał, to nie będzie udawała, że go nie zna, ale minęła jej już ochota na bycie miłą i kochaną. A przez chwilę naprawdę taką chęć miała! Teraz co najwyżej mogła mu powiedzieć, że jak chciał kogoś miłego, to niech sobie idzie do Hannah. I niewykluczone, że takie słowa od niej usłyszy, zwłaszcza, jeśli rzeczywiście uda jej się jeszcze znaleźć jakiś alkohol.
Emily była dość kontaktowa i nie miała większych problemów z nawiązywaniem relacji. Być może przypadek Damiena tego nie potwierdzał, ale naprawdę tak było! Niemniej, nie załapała nigdy kontaktu z Hannah i chyba nie rozmawiała z nią nawet nigdy tak sam na sam. Jeśli już, to raczej w szkole, w większej grupie. Po dzisiejszym wieczorze trudno chyba będzie jej jednak odnaleźć w sobie dobre nastawienie do dziewczyny, choć oczywiście będzie udawała, że wszystko jest w porządku, a o zazdrości nie powie nawet najlepszej przyjaciółce. Skoro nikomu nie przyznała się do skomplikowanej sytuacji z Damienem, to uczuciowe turbulencje też musiała zachować dla siebie. Niewątpliwie nie ułatwiało jej to całej sytuacji, ale wiedziała, że tak musi zostać. Było jej głupio przed samą sobą, a co dopiero przed kimkolwiek innym?
Jeżeli zorientuje się, że Damien nie podejrzewał jej zazdrości, to pewnie będzie zadowolona. Nie zamierzała mu o niej mówić, więc było to dla niej wygodne. Z drugiej strony, skoro nie wiedział, co czuła, to nie mógł w żaden sposób się do tego odnieść, przez co koło chyba trochę się zamykało. Tu nie było tak naprawdę dobrych rozwiązań, a Emily obawiała się — i to dość mocno — powiedzenia mu prawdy o tym, co czuła. I w sumie chyba trudno jej się dziwić.
Biedna — mruknęła i choć w jej głosie nie pobrzmiewał sarkazm, to dało się wyczuć, że nie było to zbyt szczere. Nie, żeby życzyła dziewczynie źle; po prostu Damien nie wdał się w szczegóły, więc zinterpretowała to tak, że Hannah przesadziła z alkoholem. Czyli nic wielkiego, ale w sumie sama była sobie winna.
Wiem, że masz duże mniemanie o sobie, ale nie zawsze mój humor dotyczy ciebie. Nawet, gdybym była naburmuszona, to niekoniecznie z twojego powodu — przewróciła oczami, kręcąc z dezaprobatą głową. Cóż, kłamała. Nie da się ukryć, że w ostatnim czasie to właśnie on był głównym czynnikiem wpływającym na zmienność jej humoru. Skąd to się brało? Nie miała pojęcia, ale nie była w stanie nad tym panować. I chyba to właśnie denerwowało ją najbardziej — nie miała swoich uczuć na wodzy, a do tego nie przywykła.
Tak. Prawie nic dzisiaj nie piłam, ale chyba pora to zmienić — wzruszyła ramionami i ruszyła w kierunku domu, nie czekając na Blanca, choć całkiem logiczne wydawało jej się, że pójdzie za nią. Weszła do środka, rozglądając się. Rzeczywiście, niektórzy sprzątali, ale inni byli na przykład zajęci obściskiwaniem się po kątach. Od progu naliczyła dwie takie pary i przewróciła na ich widok oczami, sięgając po osamotnioną, w połowie pełną butelkę kolorowej wódki.
Co za pech, to mógłbyś być ty i Hannah, gdyby umiała pić — skinęła głową w kierunku jednej z par i z powrotem wyszła z domku. Było chłodno, ale istniała spora szansa, że alkohol zdoła ją skutecznie rozgrzać. No bo przecież nie Damien.

Damien Blanc
przyjazna koala
scarlett
17 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Gra na gitarze, chodzi tutaj do szkoły i pochodzi z Paryża, żyje praktycznie sam, bo dziani starzy są wiecznie w podróży
Nie miał zamiaru udawać, że jej nie zna i niekoniecznie tak też przez te ostatnie dni było, po prostu nie miał zamiaru wymuszać rozmowy, a skoro ta nie wychodziła naturalnie, to po prostu jej nie było i zwyczajnie nie rozmawiali. Całkowity przypadek i wcale nie chodziło o to, że nie wiedział nawet jak miały do niej zagadać, by wyszło to naturalnie i niepodejrzanie.
Uwaga, nadchodzi zaskoczenie: Damien również jest osobą bardzo kontaktową i to raczej nie jest zbyt wielkim zaskoczeniem. Analogicznie też nie można było tego oceniać przez pryzmat jego kontaktów z Emily, bo finalnie przecież i do niej zagadał! Co prawda potrzebował do tego alkoholu, i dobrej sposobności, ale jednak był w stanie to zrobić!
Nie będzie kolejnym zaskoczeniem fakt, że i sam Damien z nikim nawet nie rozmawiał, ani tym bardziej nie myślał o tym, by rozmawiać o tym, że widział teraz Emily w innym świetle. Tę samą Emily, którą jeszcze jakiś czas temu tylko postrzegał jako taki worek do bicia złośliwościami. Dobra, jest to może trochę drastyczne, ale w sumie to trafne określenie.
Tutaj jednak zachodziła kolejna analogia, bo i również jemu było głupio przed sobą samym, więc jak miałby z kimś to obgadywać? Zresztą, nie odważyli się podnieść tego tematu między sobą, w czasie, gdy czuli się w miarę komfortowo – na ile pozwalała sytuacja – w swoim towarzystwie.
Nie spodziewał się zazdrości z jej strony, chociaż ta co najwyżej mogłaby się pojawić w jego wypowiedzi jako żart, bo poważnie raczej by tego nie brał pod uwagę. No, ale czy był to powód do zdziwienia? Przecież nie podejrzewał Hawkins o to, że ta nagle posiadłaby jakieś wielce pozytywne uczucia względem jego osoby. Mogło dojść do pewnego ocieplenia stosunków między nimi, czy w ogóle do jakichś stosunków, znaczy… co?
— Tak. — Przybrał poważny wyraz twarzy, bo skoro się Hannah miała źle w jego wersji wydarzeń, no to należało się jej z tego powodu współczucie. Nie pomyślał o tym, dlaczego miałaby się źle czuć, ale Emily nie drążyła i po prostu uwzględniła fakt jej złego samopoczucia i sarkazmem, którego Damien o dziwo nie wyłapał, wyraziła też swoją troskę o dziewczynę.
— Ja nie mam o sobie dużego mniemania o sobie, ja po prostu wiem ile jestem wart. — Odparł, chociaż… jeżeli byłby dużo wart i byłby tego świadom, to i tak chyba miałby duże mniemanie o sobie? — Tyle, że ja nie mówię, że Twój humor dotyczy mnie. Ty powiedziałaś, że Twój humor dotyczy mnie. — Zauważył, o dziwo całkiem trzeźwo. Na jego twarz wypełzł złośliwy uśmieszek, którym nie pogardziłby Draco Malfoy. — Czy jestem powodem Twojego złego humoru? — Zapytał, ciągle mając na twarzy ten złośliwy wyraz twarzy. A co mu tam!
— Przecież nie jesteś w ciąży, możesz pić. — Wypalił bez większego zastanowienia i wzruszył ramionami, idąc za nią, bo w sumie skoro z nią rozmawiał, to by tę konwersację kontynuować musiał podążyć jej śladem.
— Hannah umie pić. — Odparł, stając w obronie dziewczyny, bo ta naprawdę dobrze się trzymała mimo wypitego alkoholu, a trochę tego było i przecież nie czuła się źle z jego powodu. W sumie, to w ogóle nie czuła się źle, więc uznał, że powinien jej bronić, skoro już i tak spędził z nią większość tego wieczoru. Nie, żeby mu zależało.
— Jakbym chciał, to to mógłbym być ja i Hannah. — Dodał, równocześnie lekko wzruszając ramionami – po raz kolejny. — Czy ja wyczuwam tu w ogóle nutę zazdrości? — Zapytał, oczywiście nie podejrzewał jej o takową do tej pory, ale w sumie miał wrażenie, że Emily jednak ciągle wraca do tematu tej konkretnej dziewczyny, więc może jednak coś za tym stało? W myślach machnął ręką, bagatelizując takie rozważania, bo przecież z pewnością nie miały wiele wspólnego z rzeczywistością, ale jednak ponabijać się z niej mógł.

Emily Hawkins
przyjazna koala
mkj
uczennica — Lorne Bay State School
17 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Licealistka, która mieszka z mamą i unika ojca oraz jego nowej partnerki. Trochę zagubiona, jednak skrzętnie ukrywa ten fakt pod maską zołzy i duszy towarzystwa.
No, z tym wymuszaniem rozmowy to ogólnie kiepska sprawa, bo czasem bardzo chcesz z kimś rozmawiać, ale ta osoba zdaje się nie chcieć rozmawiać z tobą. I nie wiadomo, co zrobić, bo ile można się narzucać? Co prawda nie dotyczy to Emily, bo ona akurat nie miała takiego poczucia. Nie mogła jednak zebrać się do zainicjowania rozmowy, bo po latach kłótni przeplatanych wzajemnym ignorowaniem się, trudno było się przestawić. Podejrzewała, że z jego strony wyglądało to podobnie, przez co nie było tu odpowiedniego wyjścia z patowej sytuacji. No ale jednak Damien postanowił ją dzisiaj zagadnąć, chociaż wybrał kiepski moment, bo była wojowniczo nastawiona.
Nie liczyła już nawet na to, że obgadają całą sprawę. Oboje byli zbyt mocno zażenowani tym, co się stało i skoro nie musieli, to zdecydowanie nie chcieli do tego wracać. Na ten moment najważniejsze było, że udało im się wyeliminować ryzyko wpadki. Gdyby się nie udało… No, wtedy dopiero mieliby spory problem. Albo Emily by miała, nigdy nie wiadomo, ale jakkolwiek nie chciałaby narzekać na Damiena, to jednak tym razem stanął na wysokości zadania i nie zostawił jej samej sobie. Choć raczej nie powiedziałaby mu o tym wprost, to dał jej na tę chwilę poczucie bezpieczeństwa, którego wiele razy brakowało jej w życiu. A że otrzymała je akurat od niego? Cóż, los bywał naprawdę przewrotny.
Kącik jej ust drgnął leciutko ku górze, gdy zorientowała się, że nie wyłapał jej ironii. To dobrze, bo ironia dość jednoznacznie świadczyła tu o zazdrości, ale i tak ją to rozbawiło. Czasem zarzucał jej ironizowanie nawet wtedy, gdy tego nie robiła, a tu proszę! No ale nie zamierzała wyprowadzać go z błędu, bo nie miała w tym absolutnie żadnego interesu. Przeciwnie — lepiej, że uwierzył jej w dobre intencje względem Hannah, która w rzeczywistości w ogóle jej nie obchodziła.
Nie jesteś powodem mojego złego humoru. Zresztą, nie mam złego humoru. Ale doceniam twoje zmartwienie — odparła, choć doskonale wiedziała, że bardziej niż o troskę chodziło tu o droczenie się, którego po prostu nie mógł sobie odmówić. Gdy znowu wspomniał o Hannah, przewróciła oczami.
Nie wątpię, że znasz jej różne talenty, ale niespecjalnie mnie one obchodzą — ucięła, otwierając butelkę, gdy już znaleźli się na zewnątrz. Upiła łyk i skrzywiła się lekko, bo alkohol nie był taki dobry, jak wnioskowała po jego kolorze i smaku opisanym na etykiecie.
Nie skomentowała jego kolejnych słów. Nie wiedziała, czy to on nie chciał niczego więcej od Hannah, czy to ona nie była chętna. W każdym razie, nie niwelowało to ani trochę poziomu zazdrości Emily. Kiedy Damien zapytał ją wprost — choć żartem — o to, czy jest zazdrosna, coś w niej pękło. Mogłaby iść w zaparte i wypierać się, co na pewno byłoby rozsądną opcją, ale… Była ciekawa, co stanie się, gdy powie mu prawdę.
Tak, jestem zazdrosna. I co? — uniosła pytająco brwi, wciskając mu w rękę butelkę z alkoholem. Wytrzymała próbę nerwów; nie zaczęła unikać jego wzroku, nie speszyła się ani nie uciekła. Nawet, jeśli ją wyśmieje, to przynajmniej będzie miała poczucie, że była z nim szczera. I że nie stchórzyła.

Damien Blanc
przyjazna koala
scarlett
17 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Gra na gitarze, chodzi tutaj do szkoły i pochodzi z Paryża, żyje praktycznie sam, bo dziani starzy są wiecznie w podróży
Ogólnie tak to jest w relacjach z innymi ludźmi. Jeżeli druga osoba nie wykaże zainteresowania, zignoruje zaproszenie do rozmowy, czy po prostu pogłębiania tej relacji, nawet już istniejącej, to nikogo przecież zmuszać nie można. Narzucać też się przecież raczej nikt nie lubi, bo raczej takie coś stawia osobę na pozycji osoby narzucającej się. Tak to mniej więcej wygląda. I on sam przecież nie zabierał się do nagłej zmiany swojego podejścia, bo chyba nie potrafił zrobić tego w sposób naturalny, nie ma się co dziwić. To tak jakby wymagać od kogoś, by nagle zmienił swoje zachowanie względem kogoś, kogo do tej pory nie lubił, ale… w sumie to chyba to idealnie zresztą określa ich relację, bo przecież do tej pory za sobą kompletnie nie przepadali.
Cóż, mieli swoją okazję do tego, by to wszystko przegadać. Nie skorzystali, zostawiając między sobą sporo niedopowiedzeń i niepewności, która z biegiem czasu prawdopodobnie mogła już tylko narastać, a nie maleć. Mogli przecież próbować to sobie w głowie rozpracować, ale czy było to możliwe, by przy czymś takim nie dochodzili do błędnych wniosków, jeżeli nie mieli dokładnych informacji na temat tego, jak to widziała ta druga strona? A nie ukrywajmy, w relacjach międzyludzkich zawsze trzeba brać pod uwagę obie strony. Tak to działa. Po prostu.
Nie wyłapał, i w chwili, gdy się lekko uśmiechnęła, to akurat nie patrzył na nią, bo wrócił spojrzeniem do tego nieba. Skoro nie wyprowadziła go z błędu, to musiał mieć rację. Tak przynajmniej pomyślał. Cóz, jak zwykle miał rację, a przynajmniej jak zwykle wmawiał sobie, że ją miał.
Zdarzało mu się myśleć, że Emily ironizowała, nawet wtedy gdy tego nie robiła, ale zawsze byli w takich stosunkach, że chcąc nie chcąc, oczekiwali złośliwości, ironii, czy po prostu sarkazmu z tej drugiej strony. Było to może trochę smutne, ale równocześnie zrozumiałe, biorąc pod uwagę ich wspólną przeszłość.
— Skoro tak mówisz, to pewnie tak jest. — Odparł, wzruszając ramionami. — Tak, bardzo się przejmuję. — dodał, a nuta sarkazmu była aż nadto wyczuwalna. Chociaż może w jakimś stopniu się jednak przejmował, tylko sam jeszcze w to nie wierzył i łatwiej było ukryć się za tą maską sarkazmu i ironii.
— Weź się uspokój. — Rzucił, patrząc na Emily trochę krzywo, bo miał wrażenie, że jednak miała jakiś problem, bo strasznie jednak cisnęła do tej Hannah, ciągle też niby dając do zrozumienia, że jednak wcale się tym jakoś bardzo nie interesuje. Jakaś taka rozbieżność w tych zeznaniach się pojawiała. Dlatego też po chwili właśnie padło to pytanie o zazdrość, było rzucone raczej w żartobliwy sposób i on sam naprawdę miał w myśli żart, a to, że Hawkins mu odpowiedziała, że jest zazdrosna? Dobry żart, jak nic!
Chwycił butelkę z alkoholem, którą mu wcisnęła do ręki i uniósł ją do ust, by upić łyk. Faktycznie, nie był zbyt smaczny i również lekko się skrzywił. Mlasnął lekko zniesmaczony i odstawił butelkę gdzieś obok. Jeżeli był tu jakiś stolik, czy coś takiego – to na stolik, jeśli nie, to po prostu na podłodze przy jakiejś balustradzie/ścianie.
— Co co? Nie wiem. — Odrzucił, wbijając w nią teraz przeszywające spojrzenie, próbując wyczuć, czy jednak to co mówi to prawda, bo nie było mu w to łatwo uwierzyć.
— O mnie jesteś zazdrosna? Od kiedy? Dlaczego? — Wystrzelił serią pytań, która miała mu pomóc ustalić czy naprawdę jest zazdrosna, i jeśli tak, to… dlaczego.

Emily Hawkins
przyjazna koala
mkj
uczennica — Lorne Bay State School
17 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Licealistka, która mieszka z mamą i unika ojca oraz jego nowej partnerki. Trochę zagubiona, jednak skrzętnie ukrywa ten fakt pod maską zołzy i duszy towarzystwa.
Może czasem nie trzeba spieszyć się z pogłębianiem relacji? Emily na pewno wychodziła z takiego założenia, bo to, że niejako uzewnętrzniła się przed nim dzisiaj ze swoimi emocjami i uczuciami, wcale nie oznaczało, że oczekiwała tu od niego jakichś deklaracji. Nie przeszło jej nawet przez myśl, że Damien mógłby zareagować pozytywnie, a farmę mogliby opuścić jako para czy coś równie absurdalnego. Nie wiedziała nawet, czy jej słowa zmienią w ich relacji cokolwiek, na lepsze lub gorsze. Gdy jednak wyrzuciła to z siebie, poczuła lekką ulgę. Ale tylko lekką, bo jednak oczekiwanie na jego odpowiedź trochę ją stresowało. Zupełnie nie wiedziała, czego się spodziewać.
Jej słowa mogły też zapoczątkować rozmowę na temat wydarzeń między nimi. Wbrew pozorom, była im chyba potrzebna, żeby ruszyć to w którąś stronę — albo raz na zawsze zamknąć ten rozdział, albo wejść w tę historię głębiej. Teraz wszystko zależało od Damiena, a ona mogła tylko czekać i mieć nadzieję, że był w ogóle wystarczająco trzeźwy, by jutro pamiętać, o czym tu rozmawiali. Trochę przypał, jakby się okazało, że szybko zapomni.
O ile ostatnio rzeczywiście nie chciała być dla niego niemiła, tak teraz wychodziło to samoistnie. W tym zachowaniu kumulowała całą swoją złość, która zbierała się w niej przez cały dzisiejszy wieczór. Trochę tego było, jak to u zazdrosnej kobiety bywa.
No nie wiem, ostatnio się mną jednak trochę przejmowałeś, więc kto wie? — wzruszyła ramionami. Oczywiście wcale nie uważała tamtej opiekuńczości za coś złego, przeciwnie, ale uważała, że daje jej to podstawy, by myśleć, iż i teraz mógł się nią przejmować. Byłoby to całkiem miłe, ale chyba nie liczyła na cuda. Dla niej to wszystko było rozgrzebane i zostawione, ale być może Damien zdążył już zamknąć ich wspólny rozdział? Nawet nie mogłaby mieć mu tego za złe, skoro aż do dziś nie wykazywała chęci pociągnięcia tego tematu i poważnej dyskusji.
Jestem spokojna, sam się uspokój — rzuciła, opierając się o ścianę domu. Patrząc na nią, można było rzeczywiście wnioskować, że była spokojna, chyba że znało się mowę ciała. Nerwowe wyginanie palców i nawijanie nań później kosmyków włosów mówiło bowiem samo za siebie. Wewnętrznie była cała rozdygotana z nerwów i stresu (zaręczam, że to kiepskie uczucie) i momentami miała wrażenie, że wszystko dzieje się obok niej, a ona obserwuje te wydarzenia z boku.
Jakie to ma znaczenie od kiedy i dlaczego? Zupełnie niczego to nie zmienia — zauważyła, bo szczerze wierzyła w to, że tak właśnie było. Nie oczekiwała przecież, że Blanc zaraz wyzna jej miłość albo coś w tym rodzaju. Prawdę mówiąc, w ogóle nie oczekiwała niczego konkretnego i czuła się trochę pogubiona w całej tej sytuacji. Zerknęła na niego niepewnie, jeszcze mocniej wyginając swoje smukłe palce.
Wiem, że oboje jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że się nie znosimy i chyba żadne z nas nie chce tego zmieniać. No i okej. Ale… Chyba samo coś się zmieniło. Tak czuję. Ale może to tylko ja — mruknęła w ramach niezbyt oświecających wyjaśnień. Kopnęła czubkiem buta jakiś samotny kamyk. Jej chwilowa pewność siebie najwyraźniej siadła, bo znowu unikała jego wzroku, czując speszenie i zażenowanie.

Damien Blanc
przyjazna koala
scarlett
17 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Gra na gitarze, chodzi tutaj do szkoły i pochodzi z Paryża, żyje praktycznie sam, bo dziani starzy są wiecznie w podróży
Co fakt to fakt, i czasem najlepiej takie sprawy pozostawić naturalnemu toku rozwoju, bo wtedy wychodzi niewymuszenie. Żadne z nich nie mogło, nie powinno i raczej nie oczekiwało tutaj żadnych wielkich decyzji, czy raczej deklaracji które prowadziłyby do jakichś nagłych zmian w ich relacji, chociaż w jakimś stopniu ta już zaszła. Bo brak złośliwości względem drugiej osoby z ich pary już był sporą zmianą. Nie wiem, co by musiało się wydarzyć, żeby mogli wyjść stąd jako para, albo nawet w najbliższym czasie, żeby ich relacja aż tak eskalowała, bo byłby to potężny zwrot o 180 stopni, którego ani oni, ani nikt z ich znajomych by się raczej nie spodziewał.
Ta rozmowa była im potrzebna, mimo, że oboje bali się ją rozpocząć. Tym razem ta rozmowa co prawda wyniknęła z inicjatywy Damiena, ale to jednak Emily przeszła do najważniejszego punktu i pewnie gdyby nie to, to nigdy o ten temat by nie zahaczyli. Więc może to dobrze, że oboje byli podchmieleni – sam Blanc oczywiście bardziej, ale Hawkins też jakąś tam minimalną ilość alkoholu we krwi miała! Nie był aż tak pijany i raczej bardzo rzadko miewał sytuacje, w których urwałby mu się film. W sumie, to może zdarzyło mu się to tylko raz? Pamiętajmy, że oni mają po siedemnaście lat!
— No. Trochę się przejmowałem. No ale sama chciałaś, nie? — Zauważył, obrzucając ją teraz trochę zmieszanym spojrzeniem. — Znaczy, nie musiałaś mnie prosić, ani nic. Czułem się w obowiązku, żeby to zrobić. — Dodał, bo z niewiadomych przyczyn nie chciał by pomyślała, że zrobił to tylko dlatego, że zapytała go, czy by jej nie przypilnował, a potem, czy by po prostu nie został. Martwił się i chyba idealnym przykładem tego, że się przejmował było to, jak rzucił się do pomocy, gdy Emily zasłabła.
— Tak, tak. — Odparł tylko, kiwając głową z niemym politowaniem, bo jednak widział, że wcale taka spokojna nie była. Nie był jakimś specjalistą, czy tam behawiorystą, ale ten spokój to była właśnie co najwyżej była fasada i to nie taka, której nie dało się przejrzeć, chociażby przez to wyginanie palców i nawijanie na palce włosów. Nie był specjalistą, ale to było coś, na co się od razu zwraca uwagę i sam dobrze o tym wiedział, bo chociaż on włosów nie nawijał - bo nie miał wystarczająco długich - to i sam gdy się denerwował musiał zająć czymś dłonie. I on przecież miał momenty, w których się denerwował, czy stresował. Może było to rzadsze, albo przynajmniej mniej widoczne, ale jednak też miewał takie momenty (bo naprawdę nie ma co żyć stresem i nerwami, po co sobie zdrowie psuć?).
—Zmienia. — Powiedział cicho, bo jednak on naprawdę wierzył, że to mogło zmienić jego sposób postrzegania, bo niemal z każdym wyrazem, które padało z ust Emily miał wrażenie, że jednak faktycznie była zazdrosna.
Kiedy wymruczała swoje następne słowa i kopnęła czubkiem buta ten kamyk o bliżej nieokreślonym kształcie, to on sam podniósł dłoń do policzka i podrapał się po nim, zastanawiając się nad odpowiedzią. Nie zdawał sobie sprawy, że po raz kolejny jednak wprowadza tutaj swoisty suspens, myśląc nad tym co powie. Zauważył też teraz, że jednak już to niezłomne spojrzenie, które jeszcze przed chwilą miała, zniknęło. Już nie patrzyła mu w oczy, uciekała od kontaktu wzrokowego, szukając jakby punktuj zaczepienia.
— Nie wiem. Znaczy… nie mam już ochoty Ci ciągle cisnąć, da się z Tobą normalnie pogadać i… no, w ogóle. — Powiedział cicho, jakby chcąc by jego słowa doszły tylko do uszu jego rozmówczyni. Może też tak trochę było. —Coś… coś się mogło zmienić. Ale nie wiem co, znaczy.. no jest inaczej, tyle. — Dodał, trochę się plątając w swojej wypowiedzi, bo też nie do końca wiedział co ma powiedzieć. Czuł się teraz pewnie równie niezręcznie co sama Hawkins.

Emily Hawkins
przyjazna koala
mkj
ODPOWIEDZ