animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
- No na pewno ciężko tutaj nie kochać tej pewności siebie. – Zażartowała, aczkolwiek trochę też nie. Pewność siebie była czymś co odpowiednio dawkowane potrafiło być niesamowicie seksowne. No chyba, że ktoś jest zbyt przesadny w tej pewności siebie i po prostu wychodzi cringe. Chociaż też nie oszukujmy się, jak ktoś super ładny jest zbyt przesadny siebie, to jakimś cudem i tak uchodzi im to na sucho. Gdyby ktoś brzydki był przesadnie pewny siebie, to wtedy jest cringe i szmacenie takiej osoby. Pojebane jak ten świat działał. Dobrze, że w takim Lorne i Cairns większość ludzi to jakimś cudem ludzie, którzy na spokojnie mogliby lądować na okładkach!
- Dobra. Skoro jesteś muzykiem, to pewnie musisz być elokwentny i wierzę, że ubierzesz wszystko w tak piękne słowa, że nie spadnie na mnie nawet jedno spojrzenie nienawiści. – Wiadomo jak to było z tymi psychofankami. Zawsze miały pretensje o to jak ich ulubiony muzyk spotykał się z dziewuchą, która nie była żadną z nich. Gaia nie chciała sobie narobić wrogów z powodu jednego duetu. Tym bardziej, że przecież była taką pozytywną i pokojowo nastawioną osobą. Żadne konflikty i kłótnie jej w głowie! Zwłaszcza z kobietami.
Gdyby tylko Gaia wiedziała, że nikt jeszcze Freddiemu nie rzucił stanika na scenę to sama by mu rzuciła. Gdyby w sumie jakieś nosiła, bo to człowiek, który chyba o stanikach nie słyszał. No chyba, że ubierała stylówę, która wymagała tego, że stanik był jedyną rzeczą, którą miała na górnej części ciała. Chociaż przecież mogła mu rzucić po tym występie stanik. W pracy na pewno jakiś nosiła! – Fantastycznie. W takim razie ubiorę się w strój idealny na randkę. – Wszyscy co ona ubierała nigdy nie było dobrane do okazji, ale trudno. Może tym razem zaskoczy nie tylko Freddiego, ale też siebie.
Przekalkulowała w głowie czy ma pracujący dzień, ale nic nie przychodziło jej do głowy. Nawet jakby miała poranną zmianę to na wieczorną randkę z pewnością się urwie. – Przyszła sobota jak najbardziej mi pasuje. – Najwyżej się pozamienia. A jak miała inne plany to je poprzesuwa, albo odwoła, bo wiadomo, że randka stawała się raczej priorytetem. Zwłaszcza jak wiedziesz tak samotne życie w kwestiach romantycznych jak Gaia. –Ja zawsze chciałam mieć zespół z bratem, ale niestety Bruno nie potrafi śpiewać, więc zrujnował moje szanse na karierę muzyczną. – Nie widziała siebie jako solistki. Zawsze była osobą, która lubiła się otaczać ludźmi i być przez ludzi wspierana. Kariera solowa wydawała się być bardzo samotną ścieżką. – Może jeden duet pozwoli ci się wybić i później już będziesz kontynuował jako solista! – Nie chciała, żeby sobie pomyślał, że ona mu się teraz wkręci w jego marzenia i plany, żeby mu wszystko zrujnować. Bardzo chętnie mu pomoże, ale niczego nie zrujnuje. Nawet to sobie obiecywała. – Powinnam się jakoś do tego przygotować? Ustawić jakieś spotkanie z trenerem głosowym? – Wiedziała, że takie rzeczy są, a nie chciała, żeby Freddie żałował zaproszenia jej gdziekolwiek.
opiekun kangurów — LORNE BAY WILDLIFE SANCTUARY
27 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
since I met you, all the gloomy days just seem to shine a little more brightly
Dobrze więc się stało, że Freddie zaliczył się do tej grupy, która nie dość, że miała większe prawa, to też więcej można było im wybaczyć. W przeciwnym razie byłby cholernie irytującym dupkiem, który trochę za bardzo zakochał się w swoim odbiciu, a do tego śmiało dość testuje cierpliwość wszystkich ludzi, którzy gdzieś po drodze się w jego życiu pojawili. Najgorsze było przecież to, że w żadnym razie nie zamierzał tej swojej gęby zamykać, nawet jakby go ktoś szturchnął, mówiąc, że już trochę zapędzał się za bardzo.
— No… tak — potwierdził, dając tym samym popis tego, jaki był elokwentny. Przykrył to wszystko jednak szerokim uśmiechem, pokazując się od odrobinę lepszej strony. Pewna mogła być, że jego przemowa będzie bardzo poważna i chwytająca za serce — czy rozsądna i skuteczna, to się okaże. Chociaż to nie tak, że trzeba było tłumy przekonywać do tego, że ich kochany Freddie zasługiwał na trochę szczęścia z Gaią. Smutna prawda: pewnie stali bywalcy nadal uważali, że nazywał się Tony.
— Super, ja nawet mogę przyjechać po ciebie, bo widziałem w filmach, że tak robią — zaoferował się. Mogła przystać an tę wspaniałą propozycję i pozwolić sobie drzwi otworzyć, jeśli miała taką ochotę. Nie musiała się jednak martwić, że skoro to wszystko nagle takie oficjalne się wydawało, to postawi na garnitur i zaskoczy ją jakąś kolorową muchą uwiązaną u szyi. Na pewno jednak wybierze najbardziej odświętną żonobijkę, jaką tylko w szafie posiadał, słowo. W końcu była to nie byle jaka okazja!
— Trzeba było mu dać gitarę, to zawsze ratuje sytuację — zauważył jedynie z rozbawieniem. W rzeczywistości wcale nie marudzi i nie zamierzał lekcji oferować, bo strata Bruna była równoznaczna z zyskiem Freddiego przecież. W końcu to on zyskał solistkę, z którą poruszyli już scenę ze średnią wieku osiemdziesiąt plus. Pozostawało już tylko podbić serca czterokrotnie młodszej publiczności. — Miałbym cię tak porzucić z dnia na dzień potem? — zapytał oburzony. Sława była kapryśną przyjaciółką niby (tak mówił Gilderoy Lockhart) i niby rządziła się często własnymi prawami, ale jeszcze jakieś zasady posiadał przecież. Musiał się ich trzymać!
— Tak, musisz nałożyć coś, co odsłania nogi — dodał bardzo zdecydowanym głosem. Było to niezmiernie ważne — dla publiczności, dla samego Freddiego i dla Gai też powinno być, więc nie można było jego słów nie brać na poważnie.

animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
No nie ma co kłamać. Freddie był tym człowiekiem, któremu jak babcia mówiła, że jest przystojnym kawalerem to na pewno nie kłamała. Wszystkie babcie w domu spokojnej starości tak mówiły. Pewnie nawet nie znały jego imienia, a jak znały to po sekundzie zapominały. Nazywały go chłopcem z gitarą, albo przystojnym, młodym kawalerem. Mógłby wszystkim babciom i dziadkom pozabierać galaretki i nikt nie byłby na niego zły. Pewnie pani z kuchni to by mu nawet wręczyła osobną reklamówkę z galaretkami w jego ulubionym kolorze. Tak świat działał dla ładnych ludzi.
Parsknęła śmiechem. – Wiesz co, musieliśmy widzieć te same filmy, bo ja też widziałam, że się tak robi. – Zażartowała, bo Gaia to pewnie widziała tylko ze trzy filmy. Jednym z tych filmów były Wredne Dziewczyny, więc teraz oczekiwała, że Frederick po nią przyjedzie, zatrąbi i rzuci tekstem „Get in loser, we’re going shopping”, nawet jeżeli nie pojadą na zakupy. Po prostu tak trzeba było zrobić. Nie była fanką kina i seriali. Do kina chodziła, ale jak tylko się ściemniało to ona przechodziła w całowanie się. Może dlatego nie widziała żadnego filmu. Biedna. Dobrze chociaż, że nie płaciła za bilety.
- Niestety. Bruno nie wdał się w matkę i nie ma w sobie genu muzycznego. – Mam nadzieję, że tak było, bo nie chce mi się sprawdzać karty Bruna. Ale to Gaia raczej uczyła się grywać na instrumentach i sobie podśpiewywała. Chociaż nie zdziwię się jak się zaraz okaże, że Bruno to jednak potrafi na fortepianie zagrać niemieckie kompozycje.
- Wiesz… wolałabym, żebyś tego nie robił, ale byłabym też wyrozumiała. Należałbyś już wtedy do całego świata, a nie do mnie. – Przybrała jakąś bardzo zranioną minę i ułożyła sobie dłonie na klatce piersiowej. Musiałaby patrzeć jak chłopiec z gitarą, przystojny kawaler, w którym mogłaby się zakochać, zostaje sławny i pożądany przez wszystkich.
- Nie mam z tym problemu. Akurat w coś takiego bym celowała. – Ona bardzo cierpiała za każdym razem jak w pracy ubierała ten outfit dla animatorek/pielęgniarek. Nie mogła za dużo tutaj pokazać, a wiadomo, że nie miała problemu z golizną. – Powinniśmy celować w jakieś matching outfits? – Nie musieli się ubierać tak samo, ale mogli postawić chociaż na podobną kolorystykę. Albo na przykład uzgodnić, że oboje ubierają się w coś skórzanego.
opiekun kangurów — LORNE BAY WILDLIFE SANCTUARY
27 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
since I met you, all the gloomy days just seem to shine a little more brightly
Zaśmiał się krótko, po czym pokiwał głową, bo ewidentnie widzieli te same filmy, skoro tak. Dobrze więc, że się zaoferował, że to zrobi — inaczej już na początku nie sprostałby jej oczekiwaniom i musiałby znieść jakoś myśl o porażce, której nie lubił wcale na klatę przyjmować.
— Wspaniale, w takim razie mamy deal — podsumował. Wprawdzie nie znał jej adresu i będzie musiał bardzo przyziemnie go o niego SMSowo poprosić (czego nigdy nie robili w filmach, oni po prostu wiedzieli) i nawet wskazać godzinę, o której do jej drzwi zapuka (co też było pomijane w telewizji!), ale poza tymi drobnymi szczegółami, to Frederick dołoży wszelkich starań, by naprawdę pozostało dokładnie tak, jak to na szklanym ekranie widział. Niewykluczone, że skoro taką zgodność gustową odkryli, to on sam też ją w późniejszym czasie zabierze na jakiś seans, ale na pewno dodatkowo — w pierwszej kolejności przecież dał jej słowo o jakimś drinku i zamierzał go dotrzymać.
— Najwidoczniej musiałaś odczekać swoje, by w końcu się na mnie natknąć — zauważył luźno i wzruszył do tego nieznacznie ramionami, podkreślając, jakie to było błahe i mało istotne. Po prostu któregoś dnia stanął na jej drodze i musiało się to udać — inna możliwość nie istniała. Tym bardziej skoro świat pokarał ją bratem bliźniakiem, z którym żadnego muzycznego duetu nie mogła stworzyć. Chwycił się chwilę później za koszulkę po lewej stronie, sugerując dość dobitnie, że tym komentarzem poruszyła jego serce. — Jesteś za dobra na ten świat — zapewnił ją bardzo poważnie, a jako osoba, która także zaliczała się do grona ludzi odrobinę zbyt wspaniałych, zdecydowanie znał się na rzeczy i wiedział, co mówi. Na razie jednak byli dalecy od sprawdzania tego, czy jej wyrozumiałość naprawdę była aż dalekosiężna. Nie dotarli na pierwszą randkę, on jeszcze nie rozwijał kariery i nikt go na porzucenie jej tym bardziej nie namawiał. Gdyby to robił, to prędzej jej zazdrosny były lub była, a nie menadżer Freddiego, skoro jeszcze nie istniał.
— No… też mogę odkryć nogi — przyznał. Pewnie nie będzie to widok tak spektakularny jak w przypadku Gai, ale czego się nie robi, by mieć dopasowane stylizacje? — Możesz za to wybrać kolor — pozwolił jej wspaniałomyślnie, żeby nie było, że rządził się samolubnie, odbierając jej jakiekolwiek prawo wyboru. Mieli być duetem w końcu, więc pozostawałoby to cholernie nie fair.
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
No i to jej się podobało. Bezproblemowe ustalanie. Nie trzeba było przechodzić nawet do niewygodnych kompromisów, bo mieli podobne umysły i zgadzali się bez wcześniejszego ustalania. Pewnie mieliby vibe tych ludzi, którzy siedzieliby obok siebie w ciszy, a i tak dobrze by się bawili. Może rzeczywiście Gaia powinna się zainteresować muzyką. Może muzyka była czymś co było jej przeznaczone, ale o tym nie wiedziała, bo tak bardzo przejęła się faktem, że Bruno nie potrafił śpiewać i chyba grać na żadnym instrumencie. Może była jej przeznaczona kariera solowa, albo tekściarki. Ewentualnie miała pracować z Freddiem, z którym tak łatwo by się dogadała. Człowiek uczy się przez całe życie.
Gaia będzie sprytna i mu poda inny adres, albo adres domu kilka domów od jej domu, bo to była typiara, która miała jakąś fazę, żeby nigdy nikomu nie podawać swojego adresu domowego. Bała się niezapowiedzianych wizyt ludzi, którzy kochają niezapowiedzianie wpadać. Wiedziała coś o tym, bo zajebiście śmieszne w tej kwestii było to, że sama uwielbiała składać ludziom niezapowiedziane wizyty. Po prostu sama nie chciała, żeby jej to robiono. Więc jak w zeszłym roku kupiła dom i zaprosiła do mieszkania z nią Lunę, to zapadła decyzja o tym, że ten adres jest ściśle tajny. Na tym etapie, nawet Bruno i jej rodzice nie znają jej adresu. Co wobec rodziców jest chamskie, bo to oni zapłacili za jej dom. Hehs.
- Teraz tylko nie wiem czy ty będziesz musiał mi udowodnić, że warto było na ciebie czekać czy ja będę musiała się wykazać, żeby zatrzymać cię przy sobie. – Miała nadzieję oczywiście, że chodzi o to pierwsze. Była kobietą z niesamowicie przerośniętym ego. Potrzebowała być adorowana, żeby móc swobodnie żyć i oddychać. A komplementy i zapewnienia od takiego Fredericka byłyby czymś pięknym. Jak będzie trzeba to się będzie o nie upraszać. Nie ma przecież nic złego w błaganiu o komplementy, prawda? – Ktoś musi być. – Rozłożyła ramiona. Została zesłana na ten świat przez greckie bóstwa, żeby wprowadzić trochę balansu na tym świecie. Czasami też była osobą, która wprowadzała chaos, ale ostatecznie wierzyła, że jak ktoś popatrzy na nią wystarczająco długo to zrozumie, że kobieta o takiej twarzy nie mogła być złą osobą. Może być za to fantastyczną manipulatorką.
- Dobra. To coś wymyślę. Albo po prostu skombinuję nam stroje. – Obczaiła go sobie dokładniej, żeby zapamiętać jego rozmiary. Nie chciałaby przecież, żeby występował w zbyt przyciasnym stroju. Później zaliczyłby wpadkę z pękniętymi spodniami jak Lenny Kravitz i nagle byłaby to jej wina. – Na razie widzę nas w strojach Power Rangers, ale coś mi w tym nie gra. – Zmrużyła na chwilę oczy. Zaraz jednak machnęła ręką. Był jeszcze czas na to, żeby coś wykminiła.
No, ale dobra, dopili tą kawkę i Gaia niechętnie zauważyła, że może powinni wrócić na salę, żeby sprawdzić czy wszyscy przeżyli. Frederick był zajebistym typkiem i niesamowicie łaskawą gwiazdą, więc bez problemu zgodził się na to, żeby zagrać jeszcze trzy piosenki. Jedną nawet zadedykował swojej najwierniejszej fance. Gaia myślała, że to będzie o niej, ale niestety się myliła. Zadedykował ją starszej kobiecie, która się w nim podkochiwała. Później Gaia odprowadziła Freddiego i jeszcze raz mu podziękowała za to, że przyszedł i ustalili, że będą ze sobą w kontakcie.

/ ztx2
ODPOWIEDZ