21 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Snuje się, zaczepiam i szukam guza. Skarbie, raczej nie jestem najlepszym wyborem.
#2
Ten, kto wymyślił kaca, naprawdę powinien się smażyć w piekle. Inga próbowała znaleźć, chociaż kropelkę wody na tej Saharze, która zebrała się w jej ustach. Czemu nie zaciągnęli pierdolonych rolet? Obróciła się na brzuch, wciskając mocno twarz w poduszkę, licząc, że przestanie jej się chcieć pić, przestanie jej przeszkadzać światło, przestanie słyszeć cichy szmer oddechu faceta, który leżał obok. A właśnie, Felix. Facet, na którego zwróciła uwagę od razu, gdy tylko zasiadł przy barze kilka tygodni? Nie no dobra, nie potrzebowała aż kilku tygodni, żeby się do niego zbliżyć. Rzadko ktoś tak jej się podobał. Oczywiście w swojej dwudziestojedno letniej naiwności była przekonana, że ma kontrolę nad całą tą sytuacją. Po wyjaranym blancie dużo łatwiej sklejało się rozmowy, dużo łatwiej było patrzeć w oczy. I dużo łatwiej było skradać pocałunki – Ostberg była gotowa iść w zaparte, że to ona je inicjowała. Zdobyła, była panią sytuacji. I nikt nie miał cholernego prawa wmawiać jej, że jest gówniarą.
Wzięła głębszy oddech, niechętnie wychodząc spod kołdry. Chwyciła leżącą na ziemi koszulkę, na pewno nie swoją. Nie otwierając zbyt szeroko oczu, ruszyła powoli w stronę łazienki, gdzie odkręciła kran, żeby wypić jak najwięcej wody. Ochlapała twarz, na której makijaż prezentował się nie najgorzej, na tyle na ile może się prezentować makijaż, który przetrwał całonocny melanż. Kuchnia, lodówka.
- Błagam, niech ma w lodówce browara – mruknęła sama do siebie, otwierając lodówkę. Bingo. Bingo, bingo, bingo. Czym się strułeś, tym się, lecz. Miała wrażenie, że pochłania połowę zawartości na raz, równie smętnym krokiem wracając do zawalonej sypialni.
Stając w progu, już trochę przytomniej rozejrzała się po pomieszczeniu, przed oczami widząc to, co przeżyła poprzedniej nocy. Nie musiał, ani Felix, ani nikt inny wiedzieć, że to jej pierwszy raz gdy spała z kimś, kto nie był jej chłopakiem od przynajmniej pół roku. W gruncie rzeczy niewiele wiedziała o krótko ostrzyżonym chłopaku, z rozrzuconymi luźno nogami po łóżku. Odstawiła puszkę browara, ściągnęła koszulkę i znów zaległa obok Love’a. Powinna się do niego przytulić? Nie miałaby nic przeciwko, gdyby to powtarzali regularnie, gdyby stali się dla siebie kimś więcej, ale nie pozwoliła swoim myślom aż tak się rozpędzić.:
- O, no dzień dobry – mruknęła widząc, przebłyski świadomości na jego twarzy.
Felix Love
powitalny kokos
oszit#1116
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Lokalny diler, perkusista w zespole LOVE QUEEN, możliwe, że największy wrzód na dupie.
To absolutnie nie tak, że Felix nie potrafił być dżentelmenem. Może bywał trochę bucowaty i szorstki w obyciu, ale widząc ładną i zdecydowanie chętną dziewczynę, był w stanie uchylić jej nieba, a nawet do tego jebanego nieba ją zanieść na wytatuowanych rękach.
Inga wpadła mu w oko od razu. Należała do tego typu kobiet, które chciało się szanować w dzień, a w nocy wyduszać z nich najbardziej bezwstydne jęki. Była naturalniejsza niż większość tancerek w Shadow, była zabawna i potrafiła sprawić, że Love się śmiał, a to był nie lada wyczyn, bo na jego mordzie często widniał grymas jakiegoś niezadowolenia całym światem.
Spotkali się parę razy, w grupie znajomych, raz wpadli na siebie sami. Luźna gadka, drobny flirt; potrafiła go zakręcić i chyba to najbardziej mu się spodobało. Brała co chciała, bez zbędnych formalności. W kościach czuł, że kwestią czasu będzie jak wylądują razem w łóżku. Dobry blant, jeszcze lepsza bajera, mocny alkohol, który teraz podchodził mu do gardła żółcią i niestrawnością. Jego twarz mieściła się idealnie między jej piersiami, a tyłek mógłby sfotografować i powiesić sobie nad łóżkiem, z dumą prezentując go gościom.
A potem przyszedł ranek, a kac uderzył go ze zdwojoną siłą, wyciskając z niego chęci do życia.
Czuł, jak z materaca znika jej ciężar, ale nie był w stanie otworzyć jeszcze oczu, a tym bardziej poruszyć sie chociażby o milimetr. Zmielił w ustach soczyste przekleństwo, w zwolnionym tempie potarł zmęczoną twarz dłonią i poruszył lekko oblepionym ciałem.
Nawet jebany szum wody przyprawiał go o ból głowy,
- Hm? - pierwsze co zobaczył to Inga, wystrojona w jego koszulkę, zdecydowanie na nią za dużą, ale tym samym cholernie pasującą. Zlustrował ją od góry do domu, błądząc po zgrabnych udach, unosząc kącik ust w bladym uśmiechu.
- Do twarzy Ci w niej. Jeszcze lepiej bez niej - odchrząknął, pozbywając się nieznacznej chrypki. Obrócił się bardziej w jej kierunku, opierając leniwie głowę na jej brzuchu i sięgając po omacku po butelkę browara, by zwilżyć gardło. Pachniała idealnie. Nim. Czyli tak jak powinno być.
Marzył o fajce, blancie albo mocnym klinie, kolejność przypadkowa. Zamiast tego zadarł głowę by na nią spojrzeć, rozwalony nago na łóżku i bez cienia skrępowania.
- Wybacz, nie robię śniadań. Mogę coś zamówić.

inga ostberg
ambitny krab
Reżyser porno
21 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Snuje się, zaczepiam i szukam guza. Skarbie, raczej nie jestem najlepszym wyborem.
Piwo oblepiało jej kubki smakowe, ale w sumie nie robiło to większej różnicy w momencie, w którym Felix po prostu oparł się o jej brzuch. „ Jak ja się tobą jaram, ja pierdole” przemknęło Indze przez myśl, ale szybko tę myśl spacyfikowała. Od rozstania z wielkim hukiem z Kasem, nie spotykała się z nikim na stałe. No i jak ustaliliśmy, z nikim też nie spała, w ogóle miała wrażenie, jakby jej ostatni związek miał miejsce w poprzednim życiu. W ogóle jakby wszystko, co zaczęło się przed śmiercią jej ojca, było w poprzednim życiu.
- Ładnie pachnie – skwitowała komplement, od którego zrobiło jej się gorąco, zupełnie bezwiednie przeczesała włosy Felixa palcami gęsto przystrojonymi pierścionkami. Nie analizowała tego gestu, była zbyt skacowana, żeby w ogóle zacząć to robić. Za to dość uważnie przyglądała się nagiemu ciału, tatuażom, zarysom mięśni, czując przyjemny ucisk w podbrzuszu. Relacja z Felixem, miała tę zaletę, że wydarzyła się już w tym nowym życiu, więc Inga miała wrażenie, jakby przeżywała te emocje po raz pierwszy. Jakby po raz pierwszy przeżywała ostrego kaca, bo był w towarzystwie, bo był nowej sytuacji. Chciała więcej.
- Widziałam, co masz w lodówce, ale śniadanie na kacu to trochę jak przeszczep – zaśmiała się cicho pod nosem, wodząc wzrokiem za butelką, którą chłopak chwycił w wytatuowaną dłoń. Gdy tylko odsunął szyjkę od ust, pochyliła się, żeby przeciągle, ale nieco leniwie go pocałować. Chyba trochę badała, gdzie biegnie granica, na ile może sobie pozwolić. Czy noce obietnice, szeptane między urywanymi oddechami mają nadal moc o poranku? Nagle poczuła jednak, że krew nieco gwałtownie odpływa jej z twarzy, gdy kątem oka wyłapała coś, co nie dawało jej spokoju. Sięgnęła dłonią do dna butelki, łapiąc między palce kwadratowe, zdecydowanie nieodpakowane zawiniątko. Mrugnęła dwa razy, obracając je w palcach i przełykając głośno, może zbyt głośno ślinę:
-O kurwa…- panika nie była jej szczególnie bliska, ale też niekoniecznie miała ochotę za dziewięć miesięcy przewijać pampersy. Nie za bardzo do niej dochodziło, co właściwie trzymała w dłoni, więc zaczęła trochę chaotycznie rozglądać się po pomieszczeniu, szukając znaku, że akurat te jedną zostawili sobie na rano, a jej zamroczony alkoholem umysł nie do końca to zarejestrował.
Felix Love
powitalny kokos
oszit#1116
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Lokalny diler, perkusista w zespole LOVE QUEEN, możliwe, że największy wrzód na dupie.
Love naprawdę nie był pewien, czy koszulka przesiąknięta jego potem, papierosowym dymem i drogimi perfumami mogła ładnie pachnieć. Nie zamierzał też tego podważać - mógł jej skolekcjonować tygodniowy zapas koszulek, jeśli miałaby w nich paradować po jego mieszkaniu, a później pozbywać się ich, kiedy rzuci ją na łóżko.
Jej brzuch był miękki, jędrny i idealnie pasował go jego głowy. Przymknął na moment powieki, by ostatnie chwile spędzić na błogim, kacowym lenistwie, dochodząc do siebie. Nie będzie idealnie, póki nie wypije mocnej kawy i nie weźmie prysznica, ale na ten moment musiał zadowolić się duchotą pomieszczenia, w którym zapomniał otworzyć okna i zapachem kobiecej skóry, która koiła ból.
Nie tak źle się ustawił, jak na totalnego skurwysyna.
- Ja w ogóle nie gotuję - sprecyzował, bo nie tylko śniadania nie mógł jej zapewnić, ale również obiadu, kolacji, ani czegokolwiek zjadliwego. Ba! Nie mógł zapewnić jej też randek, trzymania się za ręce czy zmiany statusu na portalach społecznościowych. Ale chyba obojgu niespecjalnie to przeszkadzało.
Mruknął krótko, gdy jej wargi musnęły jego w delikatnym, przyjemnym pocałunku. Przez pokraczny umysł przeszło mu, że potrzebował takich miłych, drobnych chwil. Zupełnie odrealnionych i doklejonych jak z innego gatunku filmu, jakby ktoś naprędce skleił i zmontował krótki filmik na youtube, nie przejmując się dopasowaniem muzyki i kolorystyką. Odwzajemnił więc pocałunek, tak po prostu, w niemy sposób dając jej znać, że zgadza się na minimalne przesunięcie granicy.
To tak działało. Jeśli będzie odpowiednio miły, ona odwdzięczy mu się tym samym.
Oparł też silne palce na jej udzie, ściskając je i błądząc wyżej, wyczuwając opuszkami palców wilgotną i rozgrzaną skórę. Jego poranny wzwód dawał o sobie znać, a skoro i ona śniadania nie zamierzała mu robić, mogłaby po prostu w inny sposób się nim zająć.
Wiadomo.
- Co jest? - uniósł na nią spojrzenie, kiedy odsunęła się zostawiając nieprzyjemny chłód. Wsparł się na łokciu, unosząc wyżej i podążając wolno za jej przerażonym wzrokiem. Bardzo wolno, jak w slowmotion coś przeskoczyło w jego głowie, uścisk w dole żołądka się wzmógł, a żółć znowu podeszła mu do gardła, gdy uświadomił sobie nieotwarte opakowanie gumki.
Jeśli cokolwiek mogłoby postawić go na nogi, to właśnie to. Świadomość, że gumki miał dwie, i obie leżą niedaleko. Nietknięte.
- Kurwa jego mać - podniósł się i złapał Ingę za nadgarstek, trochę mocniej niż zamierzał. Zmarszczył gniewnie brwi, jakby to była tylko jej wina, a nie jego i wykrzywił wargi w wyraźnym niezadowoleniu.
- Bierzesz tabletki? - spytał, reflektując się i zluźniając uścisk, gramoląc się by zejść z łóżka. Kopnął nogą rozwalone ubrania, bo może tam natrafi się zużyta gumka, albo chociaż otwarte opakowanie.
- Pierdole, dziewczyno - syknął, pocierając twarz dłonią tak mocno, jakby chciał ją sobie zedrzeć.
Byłby okropnym ojcem. Na sto procent.
Ze wszystkich typów w Lorne Bay, był najgorszym kandydatem do wspólnego zakładania rodziny. Kto wpierdolił się bardziej? Ona, on?
- Idź pod jebany prysznic, jeszcze raz wszystko przeszukam. A później umówię Cię do lekarza po jakąś, nie wiem, ja pierdole. Tabletkę po? Jest coś takiego? - spojrzał na nią bezradnie, ze złością nasuwając na dupę wczorajsze bokserki.
- Nie zrozum mnie źle, Mała. Jesteś zajebista, ale nie mam zamiaru niańczyć bachora.

inga ostberg
ambitny krab
Reżyser porno
21 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Snuje się, zaczepiam i szukam guza. Skarbie, raczej nie jestem najlepszym wyborem.
Nagle cała ta oblepiająca, ciągnąca się i ciepła atmosfera poranka pękła niczym bańka mydlana. Inga otrzeźwiała, razem z mocnym chwytem, który poczuła na nadgarstku. Może była zbyt przerażona, żeby się zbulwersować. I zdecydowanie źródłem jej przerażenia nie był nagły zwrot w zachowaniu Felixa. Jej skacowany umysł, który walczył ze świeżo przetrawionym alkoholem, analizował wszystkie możliwe zmienne. Analizował to jak dobrze jej było i jakie to może przynieść konsekwencje. Analizował, czy na pewno skończył w niej. Czy na pewno…:
- Kurwa, nie biorę – powiedziała, teraz już trochę zbulwersowana. To przecież nie była jej odpowiedzialność, nie tylko jej. Nie ona zapomniała, ale też nie przypomniała. Miała przez ułamek sekundy wyrzuty sama do siebie, że nie bierze cholernych tabletek. Może faktycznie powinna? Może poprawiłaby jej się cera a pms przestałby być taką kurwą. Obserwowała Felixa, próbując nie zacząć wrzeszczeć z bezradności. Tylko spokojnie, wdech i wydech.
- Muszę zapalić. – powiedziała, nie oglądając się na niego, ruszyła w stronę kuchni, znów naciągając przez głowę za dużą koszulkę. Nie docierało do niej za bardzo co mówił, musiała się uspokoić. Wyjęła z lodówki kolejnego browara, otworzyła okno i odpaliła papierosa. Nawet nie przeszło jej przez głowę, że może jest jakiś balkon, na którym mogłaby zapalić. Próbowała się nie przefiltrować, próbowała nie zwymiotować, próbowała nie panikować. Całkiem nieźle stała z edukacją seksualną i wiedziała, że prysznic to co najwyżej zmyje z niej kaca, a nie ewentualne plemniki, które miały właśnie Tour the Australia. Może tam się ścigał kolejny Elton John albo Brad Pitt, ale Inga nie zamierzała pozwolić, żeby ten szalony bieg zakończył się powodzeniem. Miały nigdy nie zobaczyć mety. Nabrała kolejny raz powietrza i wróciła do sypialni. Wcale nie dużo spokojniejsza niż gdy z niej wychodziła:
- Znalazłeś coś? – zapytała bez ogródek, przeczesując włosy palcami – Lekarz nie będzie potrzebny, musimy po prostu iść do apteki. – pokiwała głową, jakby układała sobie plan w głowie. Jakby była przygotowana na tę sytuację, jakby to nie był pierwszy raz. Jakby wcale nie była cholernie przerażona i spanikowana. Jakby wcale nie złapał jej cholerny skurcz w brzuchu, przez który ciężko jej się oddychało:
- Swoją drogą, nie śpieszy mi się do zmieniania pieluch, więc nie było szansy, żebym zrozumiała cię źle. – uściśliła, bo miała dziwne wrażenie, że musi. Nie chciała mieć dzieci. Ani teraz, ani kurwa nigdy. Nie nadawała się do tego, odpowiedzialność za siebie samą średnio jej szła (co widać na załączonym obrazku) a co dopiero za dziecko. – Po prostu to załatwmy i zapomnijmy o sprawie. A następnym razem… - przez myśl przeszło jej, że może wcale nie będzie następnego razu – Zrobię tak, że nie trzeba będzie się tym martwić – wzruszyła ramionami, z lekkim grymasem na twarzy, który miał pozorować ironiczny uśmiech. Nie liczyła na wsparcie, mimo że go potrzebowała. Oparła głowę o framugę i utkwiła wzrok w Felixie.:
- Gdzie masz ręczniki? – teraz potrzebowała prysznica, jakby to był kolejny krok do trzeźwego myślenia.
Felix Love
powitalny kokos
oszit#1116
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Lokalny diler, perkusista w zespole LOVE QUEEN, możliwe, że największy wrzód na dupie.
Poczuł lekkie ukłucie wstydu i zmieszania. Zareagował impulsywnie, trochę nieodpowiednio. Był narwany, zawsze i równie zawsze potrafił skierować bezpodstawną złość na nieodpowiednią osobę. W Tym wypadku była to Inga, która tylko połowicznie brała odpowiedzialność za to, że rypali się bez gumki jak dwoje czternastolatków bez dostępu do internetu.
Odetchnął, marszcząc tylko brwi, gdy odprowadził ją spojrzeniem kiedy wychodziła do kuchni. W międzyczasie kopnął jeszcze raz czy dwa rozwalone ubrania, wątpiąc w powodzenie całej akcji - przecież i tak nie znajdzie nigdzie opakowania.
Znowu stres związał mu żołądek w supeł, gdy oczami wyobraźni próbował przywołać abstrakcyjny obraz siebie z wózkiem i torbą na pieluchy. Nie wiedział czemu, ale bachor widniał tam jak wytatuowane połączenie jego i Ostberg, z piercingiem w nosie i jej długimi włosami.
Nie miał nawet miejsca w chacie na kołyskę. I co miałby powiedzieć dziecku kiedy dorośnie? Hej, Twój stary opierdala dragi na mieście, to świetna droga kariery, weź przykład?
Posnuł się za nią jak cień, przeczesując bezradnie włosy palcami. Faceci byli w zdecydowanie lepszej sytuacji niż kobiety - to nie oni musieli nosić dziecko pod sercem, męczyć się z puchniętymi nogami, a potem rodzić w mękach i do osiemnastego roku życia porzucić wszystko; karierę, przyjaciół i pasje. Tak działał jebany świat, faceci tylko robili, czasami byli obok. To inny rodzaj zdenerwowania i możliwej odpowiedzialności.
- Jasne - westchnął tylko, sunąć spojrzeniem po jej twarzy, doszukując się w niej oznaki pewności. W końcu po prostu do niej podszedł, łapiąc ją w biodrach i unosząc, by przetransportować się na kuchenny blat, na którym ją usadził, zajmując wygodną, strategiczną pozycję między jej udami.
- Prysznic, apteka - zgodził się, zaciskając palce na jej skórze i trochę pokracznie gładząc ją uspokajająco. Naprawdę starał się zachować zimną twarz skurwysyna, ale kac tak bardzo go przyjebał, że wszystkie poranne rewelacje wywołały lodowaty prysznic zmęczenia na barkach.
- To nie tak, że nie chcę dziecka z Tobą. Nie chcę żadnego dziecka, z kimkolwiek. Ale chcę Ciebie, więc jeśli pozbędziemy się problemu, który jest albo nie jest, wszystko będzie po staremu, hm? - rzucił, trochę kiwając głową w sposób, jakby oczekiwał, że ona, jak dziecko zrobi dokładnie to samo i przyswoi informacje. Daje będziemy się rypać okazjonalnie, no big deal.
- Więc po prysznicu pójdziemy po tabletki, kupię Ci śniadanie i nigdy nie będziemy do tego wracać - przylgnął do niej, by pocałować krótko jej wargi i odsunął się zaraz, zanim mogła w jej głowie zakiełkować myśl, że jego uczucia znalazły się na gruncie bardziej stabilnym, niż okazjonalny seks.
- Ręczniki są w szafce przy prysznicu - odpowiedział, odnajdując paczkę papierosów, by odpalić jednego i zaciągnąć się przy uchylonym oknie. Nie wiedział, czy chciał słuchać jej zapewnień, tych trochę lamerskich prób złagodzenia jego zawodu i irytacji. Jakby to była jej wina, co oczywiście początkowo najłatwiej było stwierdzić będąc takim chujem jak Felix.
Chyba był tym typem faceta, którym nigdy za dzieciaka nie chciał się stać. Pasywno-agresywnym tyranem, który nawet nie potrafi sprecyzować, czy czuje coś do dziewczyny siedzącej na blacie, czy nie. Ale tym samym chce mieć ją blisko, bo jest pieprzonym psem ogrodnika.
- Poszukam jeszcze gumki. Zostały jakieś blanty? - zostawił ją samą, idąc na misję niemożliwą.

inga ostberg
ambitny krab
Reżyser porno
21 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Snuje się, zaczepiam i szukam guza. Skarbie, raczej nie jestem najlepszym wyborem.
Wdech i wydech. Nie mogła panikować. Nie była przecież gówniarą, która panikuje. Robiła dorosłe rzeczy, to powinna brać na klatę dorosłe konsekwencje. Z każdej sytuacji dało się wyjść, zawsze spadała na cztery łapy. Matka zawsze twierdziła, że to jej największa wada, bo przez to nigdy nie nauczy się tak naprawdę oceniać tego co ją w życiu spotka. Ale Inga, jak to miała w zwyczaju miała w to dobrze wyjebane.
A tak naprawdę, w ogóle nie potrafiła sobie tego wyobrazić. Ani tego, jak potencjalnie zmieniłoby się jej ciało ani tego, jaki finał miałaby ciąża i z czym by się wiązała. Jeszcze nie zdążyła dotrzeć do tego etapu życia, w którym dzieci jakkolwiek istniały w jej świadomości. I, prawdę mówiąc, nie zamierzała przez dłuższy czas opuszczać tego etapu. Może właśnie dlatego aż tak szybko zebrała się do kupy i zaczęła trzeźwo myśleć – po możliwe konsekwencje były daleko poza horyzontem. To po prostu nie miało prawa się wydarzyć. Trochę jak te wszystkie historie o złym panu, czarnej wołdze albo chłopakach oszita.
Mruknęła cicho, czując dziwne ciepło w sercu, jak Felix po prostu posadził ją na blacie i znalazł się znów tak przyjemnie blisko. Najbardziej się chyba obawiała, że ta jedna sytuacja zniszczy perspektywę, którą przed sobą mieli. Nie była aż tak naiwna, że wierzyła, że od jutra zaczną się spotykać tak na poważnie. Ani nie potrafiła go sobie wyobrazić na obiedzie u siebie w domu. Gdzieś jednak liczyła, że po prostu będą się spotykać, mniej lub bardziej zobowiązująco a czas sam przemieli to przez swoją machinę i wypluje coś, z czego rezultatu można by być bardziej lub mniej zadowolonym.
Przyglądała się mu badawczo, czując jak kolejne znaki zapytania, po prostu spadają z jej barków. Zapisała sobie w głowie, żeby jak najszybciej zapisać się do ginekologa. Z jakichś nieznanych sobie przyczyn nie chciała, żeby to się kończyło na tym jednym razie.
Odwzajemniła pocałunek, czując cholerny niedosyt. Dopiero teraz jej mocno zmęczony po poprzedniej nocy mózg, sztucznie pompowany przez poranną adrenalinę ułożył w głowie coś, co nie brzmiało naiwnie:
- Wszystko zostaje po staremu. Wypadek przy pracy – uśmiechnęła się półgębkiem, muskając jeszcze usta Felixa swoimi. Zeskoczyła z blatu, kierując kroki w stronę łazienki. Zatrzymana pytaniem, odwróciła się przytrzymując framugi drzwi:
-Tak, u Ciebie w kurtce. Jakbyś nie znalazł, a miał ochotę na wspólny prysznic to wiesz – puściła mu oczko, żeby zaraz się odwrócić i skierować kroki pełne pewności siebie w stronę łazienki. Nie do końca wiedziała co się z nią dzieje obok Love’a ale była to przyjemna, dość emocjonująca odmiana.
Felix Love
powitalny kokos
oszit#1116
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Lokalny diler, perkusista w zespole LOVE QUEEN, możliwe, że największy wrzód na dupie.
Mógł z nią konie kraść. Inga właśnie taka była - zawsze w pobliżu, zawsze chętna na jego pomysły, zawsze pomocna. Trzymała język za zębami, gdy było trzeba, a gdy było to konieczne, używała go zaskakująco wprawnie, umilając przy tym wieczory Felixowi.
Lubił ją. Była chyba kimś w rodzaju prawie przyjaciółki, dziewczyny, dla której miał specjalne miejsce w swoim sercu, ale która nigdy nie awansuje na coś więcej. Wiedział to już teraz, wiedział to nawet na samym początku. Coś go hamowało, jakiś przebłysk w głowie podpowiadał mu, że nie tylko Ostberg, ale także każda inna kobieta póki co nie jest mu pisana. Nie ten tryb życia, nie ten gówniany charakter, który zmotywowałby go do odpowiedzialności i dojrzałych decyzji. Nie chciał zobowiązań, nie chciał zaangażowania.
Ale jej obecność była kojąca, a on w tej błogości przepadał i chociaż nigdy głośno by się do tego nie przyznał, lubił leżeć z głową na jej udach, po prostu czerpiąc z jej delikatnych pieszczot na głowie.
Dziecko nic by nie zmieniło, może jedynie jeszcze bardziej popierdoliło mu w głowie - dawanie więc złudnych nadziei Indze, kłamliwe obietnice, że będzie dobrze, wizja tego wszystkiego tylko bardziej go rozjuszyła.
Ona natomiast każde jego słowo spijała, przyswajała i godziła się potulnie. Przypuszczał, gdyby za kilka miesięcy zobaczył ją z brzuchem, kazał usunąć to pewnie i na to by się naiwnie zgodziła. Love więc z całych sił nie chciał dopuścić do tak absurdalnej i dramatycznej sytuacji.
Odprowadził ją wzrokiem, oblizując wargi i unosząc odrobinę ich kącik w górę, przedstawiając nieznaczny, łagodny uśmiech. Zlustrował ją od góry do dołu, zatrzymując się na najbardziej strategicznych i ulubionych przez siebie miejscach, zanim nie uchwyciła jego spojrzenia, obracając się przez ramię.
- Innym razem - rzucił tylko, wzruszając ramionami znacząco. Normalnie nawet nie pytałby o pozwolenie, jedynie dołączając do niej pod prysznicem. Ale kurwa, miał kaca giganta, chciało mu się rzygać, a dalsze wspomnienie seksu bez gumki skutecznie obniżyło jego poranne pobudzenie.
- Wieczorem, na przykład - rzucił głośniej, by mieć pewność, że usłyszy go z łazienki, kiedy on wygrzebywał z kieszeni blanta. Obietnica i propozycja spotkania, kto wie, może nawet Felix odnajdzie w sobie coś z dżentelmena i postawi jej zamówionego chińczyka?
- Będę miał trochę czasu przed wyskoczeniem do Shadow, możemy coś zjeść i...nie wiem. Romantycznie się poruchać - parsknął cicho pod nosem, próbując wrócić na żartobliwe, niefrasobliwe tory by zagłuszyć dalsze dudnienie w skroniach i czerwoną lampkę z tyłu głowy.
Odpalił blanta, zaciągając się gryzącym dymem i znalazł sobie miejsce w drzwiach łazienki, by opierając się o framugę, obserwować rozmazany kształt jej ciała pod prysznicem.
- Chyba, że masz plany. Z kimś innym.

inga ostberg
ambitny krab
Reżyser porno
ODPOWIEDZ