Remontuje i buduje + Latarnik — Latarnia morska
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
012.
Prawda była taka, że Ronan powinien być już daleko stąd. Powinien wrócić do Melbourne w momencie, w którym Philomena powiedziała mu, że czuje się przytłoczona jego obecnością. Z drugiej jednak strony zobowiązał się do tego, żeby pomóc Mirze i wiedział, że jak ją zostawi w połowie takiego syfu to biedna długo nie znajdzie nikogo kto skończy to co on zaczął. Ze względu na Mirę postanowił zostać. Było to absolutnie beznadziejne, bo jednak powinien tutaj zostać ze względu na Philomenę. Powinien jak skończony debil siedzieć i czekać aż Philly się odezwie. Nie oczekiwał żadnych przeprosin czy coś. Po prostu, po raz kolejny, oczekiwał po prostu wyjaśnienia. Nie wiedział na czym stoi. Znowu. Chociaż teraz sytuacja była nieco inna. Nie wiedział czy Philly już z nim zerwała czy byli po prostu na jakiejś dziwnej przerwie. Zastanawiał się nawet czy w ogóle teraz o nim myślała. Czy zastanawiała się czy Ronan wrócił do Melbourne czy zakładała, że po prostu siedzi w Lorne albo okolicach i czeka na nią? W sumie to bardziej skłaniał się ku temu scenariuszowi, że tak naprawdę to miała w niego już wyjebane.
Przy okazji remontowania domu Miry i odnawiania starych znajomości, dowiedział się o tym, że po cichu dzieje się niewielki przetarg odnośnie stawiania nowego biurowca w Carins. Nie miał za wiele do zaoferowania, ale postanowił wystartować ze swoją niewielką firemką. W Melbourne na kontraktach stawiał osiedla z domkami jednorodzinnymi, to teraz mógł pocelować w coś wyższego. Chociaż naprawdę zakładała, że niczego nie wygra. No, ale jak się okazało wygrał i nawet był już na kilku spotkaniach, gdzie popodpisywał odpowiednie kontrakty i tylko teraz mógł czekać aż nastąpi dzień rozpoczęcia budowy. Inwestorzy byli bardzo bezproblemowi i zrobili z niego szefa budowy i jednocześnie dostarczyli mu odpowiednią ilość ludzi do postawienia tego budynku. Dla Ronana w końcu pojawiła się szansa na to, żeby wyjść z długów. Najbardziej jednak cieszyło go to, że znowu znalazł coś co pomogło mu oderwać myśli od swojego związku, który prawdopodobnie związkiem już nie był. To też podsunęło mu głupi pomysł. Dobra. Może nie głupi, ale dosyć odważny. Przez całe spotkanie wymieniał sobie spojrzenia i uśmiechy z Zoey, która siedziała naprzeciwko niego. Mieli już okazję poznać się i spotkać wcześniej, ale wsztstko odbywało się na spotkaniach związanych z budową. Teraz Ronan postawił na rozwijanie nowych znajomości. Zaczął w pośpiechu zbierać swoje rzeczy i już miał podbijać do Zoey, ale zagadał go jeden z mężczyzn i niby wymienił z nim kilka miłych słów, ale zauważył, że Zoey mu się wymyka, więc przeprosił mężczyznę i za nią ruszył. Nawet podbiegł parę kroków, bo taki był zdesperowany. Żartuje.
- Nie chciałabyś może wyskoczyć na drinka? Albo dwa lub trzy? – Zapytał wprost. Nie nosiła żadnej obrączki, więc nie musiał się obawiać żadnego męża. Poza tym nawet jeśli miałby obrączkę to to po prostu drink, prawda? – Wiesz, żeby świętować wspólnie sukces. Wiem, że niby mamy oficjalną imprezę w przyszłym tygodniu, ale skoro będziemy ściśle ze sobą współpracować to może warto… poznać się bliżej. – Posłał jej piękny i nieco flirciarski uśmiech. Trochę chciał sprawdzić czy wyszedł z wprawy czy nadal miał w sobie to „coś”. Czymkolwiek to było.
Architekt — lorne bay
30 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
You can take me all the way, anywhere you like just don't let me go. Leave all the finer things when I'm lying next to you, that's enough for me. Just don't let me go.
039.
{outfit}
Będzie dobrze. To sobie powtarzała każdego dnia, gdy wstawała z samego rana. Musiała sobie to mówić, bo czasem w pracy miała uczucie, że nic nie będzie dobrze i wszystko sie zaraz zawali. Zdecydowanie musiała szybko podjąć decyzję o wyborze asystentki, bo nie poradzi sobie sama z natłokiem roboty. Być może wzięła na siebie zbyt wiele, ale chciała odnosić sukcesy w swojej pracy więc nie mogła inaczej. Nikt nie powiedział, ze droga do zostania najbardziej pożądanym architektem w tej części Australii będzie łatwa i przyjemna. Musiała ciężko pracować, całe szczęście, że większość tej roboty mogła odwalać w domu, przez co nie było aż takiej tragedii. Nawet miała jeszcze czas na to żeby rzeczywiście ogarniać uwaga uwaga... kulinarne przepisy aha. Zoey podeszła bardzo poważnie do przygotowania dla Gai dań z jej rodzinnej Szkocji. Zaczęła więc sprawdzać czy w okolicy dostanie wszystkie potrzebne składniki żeby zrobić haggis. Nie było to łatwe zadanie o dziwo, a już na pewno bardzo obrzydliwe. Całe szczęście mimo tego całego zapracowania zarówno jej jak i panienki Zimmerman znajdowały czas żeby ze sobą pogadać, głównie wieczorami, bo wtedy robiło się już nieco spokojniej.
Dzisiejszego dnia McTavish po spotkaniu z klientem miała w planach ruszyć dupsko do biegania. Ostatnio sobie trochę odpuściła, a nie chciała wyjść z formy. Obiecała więc sobie, że jak wróci z Cairns do Lorne to od razu się przebierze i pobiegnie swoją ulubioną trasą wzdłuż wybrzeża. No chyba, że się na tym spotkaniu wkurwi wtedy pewnie nic z tego. Całe szczęście nie było aż tak tragicznie, chociaż inwestor czasem pierdolił głupoty, na które tylko Zoey się chciało śmiać. Oczywiście, jak to zazwyczaj na takich spotkaniach, była jedyną kobietą w całym pomieszczeniu. Już się do tego przyzwyczaiła, ale wciąż czasem miała wrażenie, że niektórzy nie za bardzo traktują jej słowa poważnie. Czuła jednak, że miała wsparcie w nowym kierowniku budowy, który wydawał się być całkiem w porządku. Miała wrażenie, że się ze sobą dogadają i będzie im się dobrze współpracować. Gdy spotkanie się skończyło to Zoey szybko spakowała swoje rzeczy i ruszyła ku wyjściu żeby móc szybko złapać taksówkę i wrócić do Lorne. Zatrzymała się jednak, gdy usłyszała męski głos.
Trochę się zdziwiła, bo jednak nie za często ktokolwiek jej proponował wyskoczenie na drinka, a już na pewno nie człowiek z pracy. - Po trzech musiałbyś mnie zbierać z podłogi, nie mam najmocniejszej głowy - powiedziała posyłając mu uśmiech, żeby na niego spojrzeć to tradycyjnie musiała dość mocno zadrzeć głowę do góry. Już też się przyzwyczaiła. Była niska i takie to już uroki niskich osób. - Tak, masz racje. Jasne, zdecydowanie powinniśmy. - Pokiwała głową, bo jednak dla niej było to ważne. Chciała mieć jakiś autorytet wśród budowlańców, a zdecydowanie łatwiej będzie go uzyskać jak ich szef nie będzie do niej negatywnie nastawiony. - Niedaleko jest całkiem niezła restauracja, na pewno mają tam też drinki - chociaż wiadomo, że całkiem niezła restauracja to dla Zoey mogłoby być nawet pizzahut. Niedługo to się miało zmienić, skoro zostanie współwłaścicielką własnego kulinarnego przybytku. - Jak Ci się podobało spotkanie? - Zapytała, gdy już wspólnie ruszyli w stronę wyjścia z budynku. - Jestem ciekawa jak długo będą jeszcze debatować na temat tych sufitów. Wiesz, że robiłam im już 5 różnych projektów, a oni dalej nie mogą się zdecydować? - Wywróciła oczami, które później zakryła ciemnymi okularami przeciwsłonecznymi, gdy już wyszli z budynku i słoneczko zaczęło mocniej przygrzewać.

ronan ashford
in your love spell
catlady#7921
luna - bruno - joshua - eric - cece - caitriona - judith - benedict -owen
Remontuje i buduje + Latarnik — Latarnia morska
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Ronan nie miał zielonego pojęcia jak wygląda praca z ludźmi przy tak dużych projektach. Miał tylko lekką świadomość tego, że inwestorzy niespecjalnie będą chcieli się spotykać na drinka z takim parobkiem, jakim był w tym całym scenariuszu Ronan. Pewnie z jego pracownikami z budowy też nie chcieliby się widywać. Wiedział, że ludzie tak wysoce postawienie nie będą chcieli się „bratać z plebsem”. Nawet ta wielka impreza, która miała być zorganizowana dla każdej najmniejszej osoby pracującej przy budowaniu tego wieżowca była zaproszona. Wiedział jednak, że nie było opcji, żeby zwykły pracownik fizyczny siedział niedaleko jakiegoś prezesa. Tak działał świat. Ronan jednak lubił mieć dobre relacje z ludźmi, z którymi pracował. A podejście do Zoey wydawało się najłatwiejsze skoro była tutaj jedyną kobietą i przy tym nie odnosił wrażenie, żeby miała kij w dupie.
- Nie jeżeli ty pierwsza będziesz musiała mnie zbierać po dwóch drinkach. – Zażartował. Pewnie byłoby to komiczne, gdyby taka mała ona musiała go rzeczywiście podnosić. Nawet jakby miała mu pomóc stanąć na nogach o własnych siłach, byłoby to zabawne doświadczenie. Pewnie nie dla niej, ale byłoby. – Właściwie to po drugiej stronie ulicy jest fantastyczny bar. Niewiele osób o nim wie, bo jest w alejce i jest osadzony w piwniczce, ale gwarantuję, że mają świetnie drinki i jeszcze lepsze jedzenie. – Wiedział, że bar istnieje od kilku lat i nadal ma te same opinie, które miał jak jeszcze Ronan tutaj mieszkał. A jednak on wychował się i dorastał w Cairns. To Lorne Bay było dla niego lekką nowością. Nie jakąś dużą, bo jednak miał tutaj rodzinę, którą czasami odwiedzał. Ale to Cairns było miastem, które nie miało przed nim tajemnic.
Wzruszył ramionami. – Jak to każde spotkanie z „ważnymi” ludźmi. Dużo gadania o niczym i klepanie po plecach osób, które niewiele zrobiły. – Trochę żartował, ale trochę też nie. Ci panowie w garniturach to kochali omawiać jak wiele zrobili dla sprawy, a tak naprawdę wielu z nich nie kiwnęło nawet palcem. – Słyszałem o tym, ale nie miałem pojęcia, że to prawda. – Zaśmiał się i pokręcił głową. Wskazał dłonią kierunek, w którym powinni iść. – Co najmniej jakbyśmy mieli te sufity ręcznie rzeźbić. – To by trochę zajęło. No i pewnie wymagałoby to zatrudnienia rzeźbiarzy. Ronan niestety rzeźbiarzem nie był. – Długo to trwa i bardzo opóźnia rozpoczęcie prac? – Zapytał i jak stanęli przy przejściu to Ronan oczywiście kliknął przycisk, żeby magicznie zapaliło im się zielone światło. On to w sumie nawet chciał tym ludziom zaproponować, że on i jego ekipa już mogą zacząć pracować chociaż nad stawianiem fundamentów, ale na tym etapie obawiał się, że i to może ulec zmianie.
ODPOWIEDZ