chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Trevisano od kilku minionych dni czuli na karku coraz wyraźniej ten tak bardzo upragniony oddech – oddech perspektywy powrotu do domu. Do ich domu, do ich życia i do ich normalności. Dziś jeszcze wychodzili do pracy z hotelu, ale w trakcie dnia, po swojej trzeciej z rzędu zaplanowanej operacji, Logan dostał telefon, który mógł w tym temacie przyjemnie namieszać. Nie chciał pisać do żony wiadomości, potrzebował powiedzieć jej to osobiście, z widokiem na jej ładną buzię, dlatego zszedł z bloku operacyjnego, na krótki tylko moment wstąpił na swój oddział dopilnować tego, co dopilnowania wymagało, a potem od razu skierował się na kardiochirurgię. Po drodze zdążył się zorientować, że Debenham nie powinna mieć w tym czasie żadnej operacji, ani nawet mniejszego zabiegu, który mógłby zatrzymać ją poza oddziałem. Powinna tam być, zdecydowanie powinna... I była. Bear tylko wszedł na oddział i już z daleka zobaczył swoją piękną, seksowną żonę w nie mniej seksownym białym doktorskim kitlu. Stała w towarzystwie stażystki i pielęgniarki, żywo o czymś z nimi dyskutując. Logan chciał to wykorzystać i podejść do szanownego kobiecego trio w stylu człowieka-cienia, niezauważenie i bezszelestnie, ale... Nie wyszło. Pielęgniarka spostrzegła go pierwsza, od razu też dając sygnał i Elise i młodej stażystce. Bear, jak tylko zauważył, że głowa Debenham obraca się w jego kierunku, spojrzenie szuka jego osoby, wszedł w swoją rolę. Rolę mężczyzny, któremu zrobiło się słabo, serce boleśnie stanęło w poprzek i pod którym ugięły się nogi. Chwytając się łapskiem za pierś, tam gdzie jego serducho szczęśliwie i wbrew obrazkowi, biło silnie i stanowczo, opadł na kolana i kompletnie ignorując wszystkich ewentualnych gapiów, świadków tej sceny, głośno zawołał... - Doktor Trevisano... To wszystko pani wina! Moje serce aż płonie na pani widok! - i choć wciąż grał zbolałego i nieszczęśliwego, błysk w jego oczach mówił wszystko. Wszystko, więcej niż wszystkie słowa świata. Jasne, że się zgrywał, robił szoł, szopkę, jeden pies, wszystko jedno. Chciał ją rozbawić, trochę rozbroić, a jaki jest na to lepszy sposób niż powiedzenie głośno, że się za kimś szaleje? Szczególnie wtedy, kiedy była to absolutna i jedyna najprawdziwsza prawda! - Kocham panią, wie pani o tym?! Jak wariat kocham! Jak... Szaleniec i idiota! - i co ona na to? Podobno lubiła, jak to mówił czyż nie? Hyhy.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nie spodziewała się żadnych… turbulencji dzisiejszego dnia. Dzień jak co dzień, jak każdy inny. Nic szczególnego, nic złego, nic spektakularnego. Zajęta pracą nie myślała o niczym innym niż właśnie to – praca. Cały dzień spędzała na zabiegach, konsultacjach i kontrolach. Właśnie omawiała jedną z takich kontroli z zespołem, tłumacząc co powinna zrobić w następnej kolejności, gdy usłyszała szept pielęgniarki, że jej mąż przyszedł. Jej? Czy jej? Podniosła wzrok znad karty i spojrzała w kierunku, który wskazywała od razu natrafiając na Logana. Uśmiechnęła się pod nosem i od razu pokręciła głową, bo od razu wyczuła jego intencję… No naprawdę?! Prychnęła pod nosem. Stażystka obok niej wstrzymała oddech, a pielęgniarka się zaśmiała, bo akurat ta dwójka nie wzięła go na poważnie. Trójka! Bo Elise ani trochę również nie. Oddała kartę pacjenta stażystce, założyła ręce na piersi i zrobiła krok lub dwa w stronę męża, mierząc go wzrokiem i raczej nie rzucając się na ratunek.
- Nie udawaj, Trevisno. Co jak co… ale serce akurat masz zdrowe, sama widziałam te wyniki! – rzuciła, uśmiechając się pod nosem – No chyba, że to nie serce… a bardziej głowa. To już nie biorę odpowiedzialności. Jeśli oszalałeś to na pewno nie przeze mnie. – wyszczerzyła kły w szerokim uśmiechu i pochyliła się do męża – Uważaj, bo jest twoja ulubiona pielęgniarka… chyba nie chcesz, żeby się zmartwiła i wzięła cię na badania. – doskonale wiedział, o której mówiła! Starszej pani, która miła była tylko dla bardzo nielicznych jednostek (na szczęście w tym Elise, ale Logan już się tym pochwalić nie mógł) i raczej się z pacjentami nie cackała. Zwłaszcza z trudnymi pacjentami! Takimi, którzy… nie współpracowali. Sama Elise skoro już się pochyliła do męża to oprócz szepnięcia mu tego na uszko, to jeszcze musnęła jego policzek i uśmiechnęła się ładnie – Też cię kocham, wariacie. – zapewniła i wyprostowała się, podając mu łapsko, żeby łatwiej było mu się podnieść do pionu z tej dramatycznej pozycji umierającego na serce człowieka – Skąd ten doskonały humor? Coś się stało? – oh, no jasne… wcale nie musiało! Ale jednak wpadł na jej oddział, zrobił przedstawienie, wyglądał na zadowolonego z siebie… to wyglądało jakby jednak COŚ się stało i była bardzo ciekawa.


Logan Trevisano
motywująca ara
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Cyknął niecierpliwie, bo co tam wyniki! Mogły kłamać! On wiedział lepiej, co siedziało mu w środku! - Akurat nie przez ciebie... - mruknął pod nosem, ale nie na tyle jednak cicho, żeby Debenham nie mogła go usłyszeć. Uśmiechnął się zadowolony, kiedy pani doktor podeszła bliżej i pochyliła się do niego. Momentalnie poczuł w nozdrzach zapach jej perfum, a zaraz po tym – dreszcze na karku. - Dzisiaj niczego się nie boję. Nawet tej podłej baby. - skwitował kobiece groźby, ale w kolejnej chwili rzeczywiście złapał żonę za jej drobną dłoń i niekoniecznie się na niej podpierając, bo byłaby to walka mocno nierówna, wstał do pionu. Do pionu... Na pół chwili, bo jak tylko wpadł to przechylił się na żonę, dosłownie wpadając w jej szczupłe ramiona, co także było pojedynkiem z rodzaju niezbalansowanych. - No mówię ciiii, tak mi słabo z tej miłości. - łapskiem objął ją na wysokości ramion i nie pozwolił jej się od siebie odsunąć. - Rozumiem, że coś się musiało stać, żebym mógł przyjść do własnej żony na jej oddział, w odwiedziny po prostu, powiedzieć głośno, że ją kocham, bo ona lubi, jak to mówię i przy okazji zapytać czy znajdzie dla mnie kilka chwil na... - urwał, a błysk w jego spojrzeniu i draństwo czające się na pysku jednoznacznie to zdanie dopowiadały. Mimo to jednak, zrobił to też sam, na głos. - Rozmowę, Trevisano, rozmowę. Już ja dobrze wiem co ci się tam pomyślało w tej twojej... - chwycił w palce kobiecy podbródek. - Seksownie mądrej głowie. - z burzą ciemnych loków, które lokami wcale nie były, ale to tylko takie wyrażenie, wiadomo. - Mała zdzira jesteś i tyle. - i na dodatek znieczulona, bo w ogóle się nie martwiła, kiedy upadł przed nią na kolana. I to na oczach... No... Wielu osób. - Dobra, chodź gdzieś. Mam newsa. - zdecydował zaraz potem, wypuszczając żonę z ciasnych objęć i naporu własnego uroku, a następnie - jeśli ona na to poszła - dał się zaprowadzić w jakieś nieco bardziej ustronne miejsce. Gdzieś, gdzie mogli chwilę pobyć tylko we dwoje, sam na sam ze sobą, ze swoimi słowami i myślami. No i newsem Logana. - Tuż przed moim przyjściem tutaj, do ciebie, zadzwonił do mnie nasz kierownik budowy. Dom jest gotowy, możemy wracać. - wypalił bez zbędnego owijania w bawełnę, bo doskonale przecież wiedział, jak bardzo i Elise czekała na te wieści, dobre, cholernie dobre wieści, które pozwolą im w końcu wrócić do domu. Ich domu. - To co? Zasłużyłem na szybkiego...? - wypalił, jak gdyby nigdy nic, szczerząc bezczelnie i drańsko kły i tak samo wskazując spojrzeniem na swoje łowieckie tereny. W końcu przyniósł jej naprawdę dobre wieści! - Będę cichutko, obiecuję. - jak myszka.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Brew powędrowała jej do góry, bo naprawdę? Niczego się nie bał? Nawet tej podłej baby? Jakiś cichy głosik z tyłu głowy mówił jej, żeby to zrobić… żeby sprawdzić, czy faktycznie niczego się nie bał, bo przecież wystarczyło ją zawołać i zlecić kilka kontrolnych badań. W końcu przy wszystkich padł na ziemię łapiąc się za serce, nie można było tego bagatelizować, prawda? Świadków było pod dostatkiem! A pielęgniarka bardzo chętnie by się nim zajęła… ale Elise się powstrzymała. Niech zna jej łaskę! Pokręciła tylko (jeszcze raz) głową i kolejny, i uśmiechnęła się pod nosem. Bo na pewno! Na pewno było mu słabo z miłości! Jak się tak kiepsko przez nią czuł to może powinien się odkochać? Dla własnego zdrowia!
- Jak tak mówisz to tylko mnie upewniasz, że coś się stało. – prychnęła, bo przecież gdyby nic się nie stało to po prostu by tak powiedział. Nie, chciałem cię zobaczyć. Albo… nie, chciałem wypić razem kawę. Cokolwiek! Więc gdy tego nie zrobił – było wiadomo, nie miała wątpliwości – Rozmowę – potwierdziła, powtarzając za nim i nie przestała się podśmiechiwać pod nosem, gdy się w niego wpatrywała – Dobrze, chodźmy rozmawiać. – nic innego, wiadomo! Poprowadziła go do pustego aktualnie pokoju lekarskiego, bo naprawdę była ciekawa, co to był za news. A był… wow. Przez chwilę nic nie mówiła. Tylko patrzyła na niego i czekała, jakby miał zaraz rzucić jakimś ‘żartowałem’, nie rzucił jednak a jej oczy aż się zapaliły – Możemy wracac do domu? – wystrzeliła jak z procy i rzuciła mu się na szyję z radości, bo mogli wrócić do domu. Nareszcie – To nie ty nam wykończyłeś dom, Trevisano. Od kiedy posłaniec na coś zasługuje? – wyszczerzyła kły w szerokim uśmiechu, bo przecież głupio sobie żartowała. Aczkolwiek faktycznie nic nie zamierzała robić! No może jedynie zamknęła mu usta pocałunkiem, żeby nie mógł marudzić – Myślę, czy mam jutro jakieś istotne operacje, ale chyba nie… więc to dobrze się składa. Dzisiaj też jest już raczej spokój, więc właściwie mogę się już zbierać. Musielibyśmy najpierw pojechać do domu póki jest pusto i dobrze tam posprzątać. Później można zacząć przeprowadzkę. – ona już myślała o tym, a nie o czymkolwiek innym. Chciała jak najszybciej wrócić do domu i ktoś się mógł dziwić?



Logan Trevisano
motywująca ara
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Jasne, spodziewał się radości, ekscytacji i motylków, ale bycia przyduszonym przez własną żonę? Nope, wcale nieszczególnie. Sapnął rozbawiony tą mocno ożywioną reakcją Debenham, ale natychmiast zamknął ją w swoich łapskach i mocno do siebie przytulił. Zaśmiał się też w głos, bo to była tak złośliwa i przy okazji słuszna uwaga - że nie on wykończył im dom - że... Że aż musiał! - Zołza! - mruknął już po tym profilaktyczno-zapobiegawczym i antymarudzeniowym pocałunku. Mogła być choć odrobinę wdzięczna, prawda? Chociażby dlatego, że nie zwlekał z przekazaniem jej tej wiadomości, przyszedł tutaj od razu. Jakaś zasługa zdecydowanie w tym była. Tak czy inaczej, Bear wpatrywał się w żonę z nieskrywanym i nieudawanym rozbawieniem. A w zasadzie to na początku było rozbawienie, a potem coś w rodzaju niepewności i powątpiewania, bo... - Serio Debenham? Serio? Pierwsze co chcesz zrobić w naszym nowym-starym domu to sprzątać? A co z namiętnym, super zmysłowym seksem ze swoim może nieuzdolnionym w kierunku budowlanki, ale wciąż fantastycznym mężem? I to na każdej jednej powierzchni, na jaką tylko trafimy, sama tak powiedziałaś... - ten jakiś czas temu, jak byli z wizytą na ich wówczas jeszcze domowo-remontowym pobojowisku. - Niech ktoś to zrobi za nas, co? Wynajmijmy kogoś, zrobię płatne nadgodziny w klinice i wyjdziemy na zero, nieważne, bez znaczenia. - ostatnim czego teraz chciał to wracać do domu, ich dużego, pięknego domu i musieć go sprzątać. - Poza tym... Nasze dłonie są zbyt cenne na kontakt z czymś tak prozaicznym, jak sprzątanie po remoncie. Sprzedałbym na czarnym rynku jedną twoją i mógłbym sobie kupić Bentleya. Nówkę sztukę. - przekomarzał się w najlepsze, tak samo jak w najlepsze przytrzymywał Elise przy sobie. Patrzył na jej ładną buzię, w jej roziskrzone podekscytowaniem ślepia i sam nie mógł przestać się uśmiechać. Przez nią właśnie. Albo dzięki niej. - Naprawdę będziesz kazała mi to zrobić, co? - wargi zadrżały mu mocniej, a wzrok na ułamek chwili, ale w wymownym błaganiu o boską interwencję, powędrował do sufitu. To znaczy do nieba. - A na pewno dobrze sprawdziłaś te moje wyniki? Z moim sercem na sto procem wszystko okej? Jesteś pewna? Nie chcesz mnie... - spauzował i drańsko zamajtał brwiami, co stanowiło raz, że zaczepkę, a dwa prowokację. - Dokładniej osłuchać, pani doktor?

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Spojrzała na niego wręcz oburzona… bo co serio Debenham? Chciała się jak najszybciej wprowadzić. Wyprowadzić z hotelu. Wrócić do domu. A on jeszcze na to narzekał? Że chociaż ona jedna w tym związku przez pięć minut chciała być odpowiedzialnym dorosłym! Ściągnęła mocniej brwi, gniewnie mu się przyglądać, bo gdzie ona powiedziała, że nie chce uprawiać seksu ze swoim fantastycznym mężem na każdej jednej powierzchni, którą tam mają? Oczywiście, że chciała! Ale wolałaby, żeby ta przestrzeń była jednak… czysta, a nie w budowlano-remontowym kurzu, który ciężko usnąć. Oh i oczywiście, że mogli do tego kogoś wynająć. Na dobrą sprawę nie byli aż tak zrujnowani finansowo, żeby musiało to oznaczać dla niego jakiekolwiek nadgodziny, ale w grę wchodził jeszcze jeden aspekt… czas. Więc on był rozbawiony, ona wyglądała na nieprzekonaną. Głównie dlatego, że naprawdę chciała wrócić do domu. Potrzebowała wrócić do domu. Zresztą chyba oboje tego potrzebowali. W hotelowym pokoju na dłuższą metę można było dostać klaustrofobii. I nerwicy. I kurwicy.
- Czy ty właśnie próbujesz podważyć moją opinię? – odbiła piłeczkę i to podkręconą – Potrzebujesz drugiej konsultacji? Mogę poprosić jakiegoś kolegę… – żeby go osłuchał jeśli jej opinia nie dawała mu stu procentowej pewności! I wiedziała, naprawdę wiedziała, że sobie robił jaja, więc sama też nie była szczególnie poważna i kącik jej ust drgnął wymownie w rozbawieniu – A co do sprzątania… jeśli znajdziesz kogoś na teraz. Na dzisiaj. Na już właściwie… kogoś, kto posprząta nasz dom w momencie, gdy zakończymy wszystko, co mamy dzisiaj do zrobienia w szpitalu, pojedziemy na zakupy i się spakować. – czyli czasu wcale nie miał tak dużo biorąc pod uwagę wielkość domu - I już go nie będzie, gdy tam pojedziemy… – żeby mogli uprawiać bardzo nieprzyzwoity seks na każdej wolnej powierzchni, która tam na nich czekała. Czystej powierzchni! – Dwa razy nie musisz mnie namawiać, ale musiałbyś mieć sporo szczęścia, żeby ci się to udało. Dobre kontakty. Albo kogoś umówionego od dawna i wyjdzie na jaw, że mnie okłamywałeś i o oddaniu domu wiedziałeś wcześniej. – ale jeśli miała do wyboru sprzątać albo nie sprzątać – wolała nie sprzątać, ale jednocześnie za bardzo chciała odzyskać ich przestrzeń, żeby się do tego nie zmuszać. Nawet była w stanie poświęcić swoje bardzo drogocenne dłonie!


Logan Trevisano
motywująca ara
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Parsknął szczerze rozbrojony, bo takiej odpowiedzi się kompletnie nie spodziewał! No gdzie, no jak! Jak on mógłby próbować podważyć decyzję swojej pięknej, cudownej i zawsze bardzo profesjonalnej żony? No jak? Szczególnie, kiedy to on miał być pacjentem, a nie ulegając zbyt mocno swojej silnej próżności - podejrzewał, że w rankingu pacjentowej ważności to on zajmował to najwyższe z najwyższych miejsc. - To takie masz fantazje... Rozumiem... - odbił jej podkręconą piłeczkę, podkręcając ją jeszcze mocniej. Bo przecież fantazje, w których Logan miałby dać się osłuchiwać innemu lekarzowi zdecydowanie nie były, nie mogły (!!!!) być czymś co siedziało w głowie Debenham. Bear naprawdę mocno na to liczył. Mega mocno! Tak samo mocno liczył też na to, że pani doktor po prostu popłynie w te miłe fantazje razem z nim, ale... Nope, dzisiaj była wyjątkowo mocno pragmatyczna. Normalnieeeeeee stąpała po ziemi taką twardą stopą, jak nigdy wcześniej, zdaje się. Logan to widział. Widział i nie krył rozbawienia, ale też i zniechęcenia perspektywą sprzątania ich dużego domu. - Nigdy cię nie okłamałem i nigdy cię nie okłamię, zołzo. Nikogo nie mam i pewnie nikogo nie znajdę tak na już. Na jutro? Czemu nie, ale... Dobra, już dobra. Nie dyskutuję z tobą. - przewrócił oczami, robiąc czy raczej grając trochę kwaśny grymas. Że niby był niezadowolony, nieszczęśliwy i zniesmaczony. Ale nie był, spokojnie, nie był. Szybko więc lekki i pod samym jego nosem uśmiech wrócił mu na pysk. - Pani odpowiedzialna... Wolałem, jak byłaś albo zołzą albo małą zdzirą. - i żeby postawić pod tym stwierdzeniem solidną i namacalną pieczątkę, zacisnął oba łapska na zgrabnej, seksownej pupie swojej bardzo odpowiedzialnej, pragmatycznej żony. Błysnął kłami i usłyszał, że ktoś puka do drzwi. Cienki głosik po drugiej ich stronie jasno wskazywał na niepewną stażystkę, z którą Elise rozmawiała tuż przed głośnym nadejściem swojego męża. Zanim pani doktor zdążyła się odezwać do dziewczyny, Logan zrobił to pierwszy. A na pysku miał drański, szarlatański uśmiech. - Nie wchodzić! Jestem bez spodni! - co mogło wydarzyć się, prawda, z wielu, naprawdę wielu różnych powodów. Tia... Bear zdecydowanie jednak miał na myśli i w intencji ten najprostszy, najszybciej nasuwający się w sytuacjach takich, jak ta. - Śmieszna ta twoja stażystka. Miała naprawdę zabawną minę, jak mnie zobaczyła. Żeby się tylko nie zakochała... - w mężu swojej mentorki.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Kącik jej ust drgnął wymownie i wzruszyła lekko ramieniem, bo chciał to nazywać fantazjami? Kim ona była, żeby mu tego zabraniać, prawda? I oczywiście, że była pragmatyczna. Skupiła się na celu, a tym celem był ich dom. Chwilowo była dorosła i chwilowo była odpowiedzialna. Jak długo? Pewnie aż znów nie będą ‘na swoim’, czyli tak naprawdę Loganowi powinno zależeć na tym tak samo jak jej. Bo im szybciej wrócą do domu, tym szybciej wszystko wróci do normalności – Na jutro… powiedzmy, że na jutro jestem w stanie przeżyć. Dzisiaj pojedziemy na zakupy, zaczniemy się pakować, a jak ktoś kogo załatwisz jutro skończy, będziemy mogli się przeprowadzić. Powiedzmy, że jeszcze jedną noc w hotelu przeżyję, ale będziesz musiał mnie udobruchać. – że doprowadził do tego opóźnienia, bo nie chciało mu się sprzątać! – Powiedzmy, że będę nadal zdzirą, a ty będziesz musiał mnie przelecieć tak, żebym tą noc zapamiętała na bardzo długo. Żeby… od czasu do czasu przypomniało mi się, że tęsknię za tym hotelem. – zażartowała, szczerząc kły w szerokim uśmiechu, bo no… tęsknienie za hotelem raczej nie wchodziło w rachubę. Na jakiś czas (dłuższy czas) miała go serdecznie dość. Chociaż przelecieć ją mógł, żeby jakoś jej umilić tą ostatnią (miejmy nadzieję) noc w lokalnym hotelu. Jeśli miała jeszcze nocować w hotelach to tylko gdzieś poza miastem! Gdzieś w ładnych miejscach.
Ale nie tylko ona była zdzirą! Pacnęła go w ramię rozbawiona za te spodnie – Bear! – bo był okropny! – Nikt nie jest bez spodni, możesz wchodzić. – rzuciła do stażystki, która niepewnie wsadziła głowę do środka i wyglądała na mocno zmieszaną i z całych sił skupiała wzrok na Elise, co było jednak dość trudnie – uniknięcie wzroku Logana, gdy Debenham wcale, ale to wcale się od niego nie odsunęła. Ciągle tkwiła w jego ramionach, pewnie ciągle trzymał łapska na jej pośladkach, a ona po prostu spojrzała w kierunku dziewczyny i odpowiedziała na jej pytanie o pacjenta, którym się zajmowała – Jak na kogoś, kto twierdzi, że jest trudny… jednocześnie zaskakująco często sugerujesz, że ktoś mógłby się w tobie zakochać. – prychnęła – Jest dla ciebie za młoda i raczej nie jesteś z jej… kręgu zainteresowań. Zdecydowanie szybciej mogłaby się zakochać we mnie. – zaśmiała się pod nosem i wyszczerzyła kły w szerokim uśmiechu, mając nadzieję, że trochę Loganowi ten przemądrzały nos utrze – Cieszysz się? – zapytała, nie precyzując, że chodzi o dom, ale jej myśli znów ruszyły w tym kierunku.


Logan Trevisano
motywująca ara
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Skłamałby gdyby powiedział, że było mu wszystko jedno i kiedy Elise przyznała, że jest skłonna wytrzymać do jutra – nie odetchnął z ulgą. Odetchnął. Odetchnął, jak jasna cholera. Naprawdę nie miał dzisiaj ochoty babrać się w tym remontowym bajzlu. Jasne, że mogli tam pojechać tak po prostu, ale... Szlag, zdecydowanie Debenham zaszczepiła w głowie swojego męża myśl, którą wziął sobie bardzo soczyście i mocno do serduszka. Chciała, żeby jej to oczekiwanie umilił? Chciała, żeby ją przeleciał tak, żeby zapamiętała ten hotel i tę ostatnią w tym hotelu noc na caaaaaaaałe miesiące, lata, dekady i stulecia? Nie musiała mu dwa razy powtarzać, a błysk w jego oczach był tego najlepszym potwierdzeniem. Ten błysk wcale też nie zmalał w swojej intensywności, kiedy ich osobistą przestrzeń w pokoju lekarskim zakłóciła mocno zakłopotana stażystka. Logan naprawdę na początku dałby sobie rę... Nie, rękę nie, bo zbyt cenna, ale ucho tak... No więc dałby sobie uciąć ucho, że to on wprawiał dziewczynę w ten zabawny stan onieśmielenia. Tak, dałby. Mhm, do momentu, aż usłyszał od żony tę sekretną prawdę o jej stażystce i nie zaczął łączyć kropek. Jasne, tych do połączenia wcale nie miał aż tak znowu za wiele, bo widział dziewczynę ledwie kilka razy w życiu i dopiero dzisiaj nieco uważniej się jej przyjrzał, ale... No wciąż! To zdecydowanie układało się w całość, a on – jak tylko sobie to uświadomił - wyszczerzył kły, jak największy w świecie drań. - Po pierwsze to wcale nie jest za młoda. Pełnoletnia już jest, a po drugie... Skoro już wiemy, że to wcale nie o mnie i mój urok osobisty chodzi... No Debenham, muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem twojego profesjonalizmu. Wiesz dlaczego? Bo jak na moje, to ona już jest tobą nieźle zauroczona. - oczywiście, że musiał to powiedzieć na głos. Zdecydował o tym, jak tylko ta myśl pojawiła się w jego bezczelnej głowie. Zaśmiał się cicho i dodał: - Czy cieszę się, że moja śliczna, super seksowna żona ma swoją cichą wielbicielkę, która ilekroć ją widzi to czerwieni się, jak idealnie dojrzałe soczyste jabłuszko? Kochanie, nawet nie wiesz jak bardzo. Od teraz będę tu przychodził niemal co chwila. - żeby znów tego doświadczyć i nazbierać świeżej amunicji do przekomarzanek z Elise. Na całe szczęście dobrze wiedział i miał co do tego absolutną pewność, że pani doktor Trevisano nie interesowały kobiety – ani romantycznie, ani tym bardziej seksualnie. Jego zazdrość była spokojna, drzemiąca w przyjemnym ukojeniu... I lekkim rozbawieniu. - Cieszę się, zołzo, jasne, że się cieszę. Przecież wiesz, że mam już dosyć tego pieprzonego hotelu. - odpowiedział jednak na to pytanie, które faktycznie zadała mu żona. Nie był głupi, wiedział o co chodzi od razu, po prostu jako pierwsze wybrał cwaniakowanie. - No dobra, ale wróćmy do rzeczy ważnych... To co z tym moim sercem, pani doktor? - wargi znów drżały mu do absolutnego zuchwalstwa i łobuzerstwa. - Bo tak mnie coś boli od rana... To może chociaż recepta na “pocałuję i przestanie”? - boleć oczywiście. - Najlepiej od razu z aplikacją. - tego najlepszego w świecie i historii medycyny naturalnej, leku. Od razu, teraz, już. I jak o tym mówił i myślał to instynktownie też skupił wzrok na kobiecych wargach. Szlag, te wargi... Doprowadzały go do czystego szaleństwa. Nawet teraz.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Wcale nie jest za młoda, bo jest pełnoletnia? Spojrzała na niego wymownie, bardzo wymownie nawet, bo takiego stwierdzenia z jego ust jeszcze nie słyszała… i jednak wolałaby nie usłyszeć! Bo do tej pory żyła w bańce, w której Logan nie gustował w dużo młodszych dziewczynach i nie musiała się martwić, że wymieni ją na jakąś dwudziestosześciolatkę, ale jak widać była naiwna! Znaczy okej, ufała że nie wymieni jej wcale, ale jednak… no jednak myślała, że jak coś to będzie musiała się martwić o swoje równolatki, a nie gówniary. Prychnęła wymownie – Bo ty się akurat znasz… przed chwilą stwierdziłeś, że jest w tobie zakochana. Nie jest w nikim zauroczona. Jest przestraszona. I raczej nie planuje zostać kardiochirurgiem, więc nie czuje się w tym wszystkim pewnie, przez co jest jeszcze bardziej przestraszona. Naprawdę, Trevisano… ludzie czasami ze sobą pracują i się w sobie nie zakochują. – ani nie próbują się sobie dobrać do majtek, po prostu funkcjonują razem w tej samej przestrzeni, dzielą obowiązki, rozmawiają i współpracują. Tak jak pracowali ze wszystkimi innymi stażystami, wszystkimi innymi rezydentami i specjalistami. Myślała, że już to przepracowali… że już z tym skończyli i ustalili, że jej koledzy z pracy naprawdę nie chcą jej przelecieć przy każdej możliwej okazji – I znowu zaczynasz? Z twoim sercem jest wszystko w porządku. – prychnęła, kręcąc lekko łbem… uśmiechnęła się pod nosem i wspięła się na palce, żeby sięgnąć jego twarzy. Przybliżyła się, ale zanim go pocałowała – Nie umrzesz na serce. Musisz sobie wymyślić coś innego jak chcesz się ode mnie uwolnić, Trevisano. – zdecydowała i zanim zdążył cokolwiek jej odpowiedzieć – zamknęła mu usta pocałunkiem. Może nawet trochę zbyt długim i zbyt intensywnym jak na warunki szpitalne, ale no trudno – A ważne to jest dzisiaj mieszkanie. Chcę jechać na zakupy… kupić pościel, ręczniki, nową zastawę. Wiem, że większość rzeczy mamy w garażu u mojej matki, ale skoro już zrobiliśmy remont to możemy zaszaleć z wyposażeniem. – rzuciła jak przystało na kobietę, która cieszy się z przeprowadzki! – To są dzisiaj rzeczy ważne. Najważniejsze. Nowe poduszki, nowa pościel… wiesz jak będzie fajnie. – jak już w niej zalegną! Bo wcale nie musieli spać.


Logan Trevisano
motywująca ara
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Bo nie gustował, więc ta bańka była jak najbardziej na miejscu! Interesowały go... Nie, wróć. Interesowała go ona. I to nie tylko dlatego, że miała dobrą datę urodzenia. Powinna o tym pamiętać. Ale jej spojrzenie go rozbawiło, bo to zdecydowanie mówiło więcej niż wszystkie słowa świata. - Oho... - mruknął pod nosem, ale nie powiedział co sobie pomyślał. Nie pomyślał też nic złego, więc pewnie żadna strata, że tego finalnie nie zwerbalizował. Cyknął jednak niecierpliwie - bo tylko tyle zdążył zrobić w ramach reakcji, zanim Elise zamknęła mu usta sobą - kiedy wyczuł... Heh, no właśnie, zniecierpliwienie swojej osobistej pani doktor od swojego osobistego serca. Czy naprawdę myślała, że chodziło mu o serce? Ba, o jakiekolwiek badania? Po prostu się zgrywał, prowokował, przekomarzał, grał na jej ładnym, zgrabnym nosie. To wszystko miało podtekst, jeśli nie seksualny to przynajmniej jakkolwiek fizyczny. Podtekst, który - wydawało mu się - był szyty naprawdę grubymi nićmi. Tymczasem Debenham była zniecierpliwiona... I chyba niekoniecznie we flow jego dzisiejszych zaczepek. Zrozumiał to późno, bo dopiero kiedy zaczęła wymieniać te wszystkie rzeczy, które kupią, a on zobaczył w jej spojrzeniu, że to było zdecydowanie TO co chciała dzisiaj robić, podczas gdy on chciał po prostu się z nią być. Gdziekolwiek, jakkolwiek, ale z nią. To są dzisiaj rzeczy ważne - na te słowa kącik męskich warg lekko uniósł się do uśmiechu. Rozumiał to, rozumiał ją. Rozumiał naprawdę. I nie zamierzał tego psuć. - W porządku. Pojedziemy na zakupy, kupimy co tylko będziesz chciała. - on będzie dzielnie pchał sklepowy wózek i wkładał na jego pokład wszystko to, co Elise namaści, jako nadające się do ich nowego-starego domu. Starego domu, ale w nowej odsłonie. Uniósł dłoń do kobiecej twarzy, odgarnął z policzka żony zagubiony tam kosmyk jej ciemnych włosów i lekkim ruchem założył jej go za ucho. - No dobrze... To... - wyczuł, że to już koniec przestrzeni na robienie z siebie drania i zgrywanie się w ten sposób, więc naturalnie też spoważniał. - Ile czasu potrzebujesz, żeby pozamykać swoje dzisiejsze sprawy tutaj? Ja muszę tylko złapać Capshaw, potem sterroryzować stażystów, żeby jej za bardzo nie denerwowali i będę wolny. - rzucił luźno, cofając łapska na ramiona żony i nie odrywając spojrzenia od jej ładnej buzi. - Przyjść po ciebie tutaj czy spotkamy się na dole już? - zapytał i poczuł, jak telefon w kieszeni jego fartucha wibruje. Cofnął tam łapsko, mrucząc z niezadowoleniem pod nosem, bo nigdy tego nie lubił - nie lubił, kiedy cokolwiek lub ktokolwiek przerywał mu czas z Elise. Nawet, jeśli mieli ten czas w szpitalu i dookoła było mnóstwo czynników, które mogły go zrujnować. Nah, po prostu tego nie lubił i tyle. Rzucił okiem na ekran i... - O wilku mowa. - o Capshaw znaczy się. - Stresuje się tą ciążą, jak nie wiem. Nawet poprosiła, żebym poszedł z nią ostatnio na usg, aaaaaleeeee... - wrzucił telefon z powrotem do kieszeni spodni i szybko podniósł wzrok do oczu żony, a palec do jej ust - w wymownym geście uciszenia. - Zanim się zdenerwujesz i dasz mi po głowie... Odmówiłem. Stanowczo. Bo cię kocham i bo kocham nas i nie chcę tego psuć takimi bzdurami. - a tym właśnie by to było, gdyby się zgodził i poszedł.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Uśmiechnęła się wyraźnie zadowolona. Wyraźnie. Bo tak, to było właśnie to, czego od niego dzisiaj chciała. Jeśli ich dom był gotowy to priorytetem było uwicie tam sobie gniazdka, a nie żarty, czy zaczepki na jakikolwiek inny temat. Chciała iść na zakupy. Chciała wydać abstrakcyjne pieniądze na pierdoły, które sprawią, że ich dom będzie jeszcze bardziej ich, że stanie się rzeczywistością. Tak wyczekaną.
- Pół godziny. Spotkajmy się na dole. – zadecydowała, bo wydawało jej się, że akurat w pół godziny powinna się ogarnąć, przekazać pacjentów, przebrać się i spokojnie pojawić się w szpitalnym lobby o czasie, żeby móc wyjść razem z mężem z pracy. Naprawdę miała nadzieję, że to faktycznie będzie tylko pół godziny… ale gdy jego telefon się rozdzwonił trochę w to zwątpiła. Ściągnęła mocniej brwi i przyglądała mu się uważnie. A z każdym jego kolejnym słowem jej wyraz twarzy stawał się… ostrzejszy. Nawet nie próbowała ukrywać, że to, co usłyszała jej się nie podoba, że ją zdenerwowało. Już miała otwierać buzię i zacząć swoją tyradę, ale jej nie pozwolił. Mruknęła coś niezrozumiale i jeszcze mocniej ściągnęła brwi. Chociaż niewątpliwie to, co powiedział trochę ją… usatysfakcjonowało.
- Tobie jak tobie… gdyby nie była w ciąży pewnie dałabym jej w zęby. Ale i tak z nią porozmawiam. – zdecydowała – Zaprosiła cię na usg? Co ona sobie wyobraża? Rozumiem, że nie zna ojca swojego dziecka i naprawdę nic mi do tego, jestem ostatnią, która mogłaby ją za to krytykować… ale niech chodzi tam sobie z przyjaciółką, sąsiadką albo ulubioną stażystką, która i tak jej nie odmówi. Ale z żonatym facetem, z którym kiedyś sypiała? Czy tylko mi się to wydaje mocno nienormalne? I naprawdę mi się dziwisz, że nie lubię tego, że z nią pracujesz, Bear? Wkurzałeś się na moich znajomych z oddziału… ale jakoś z żadnym z nich nie spałam, a później nie zapraszali mnie, żebym trzymała ich za rączkę przy badaniu prostaty. – naprawdę się zirytowała. I cieszyła się, że jej to powiedział, naprawdę… gdyby tego nie zrobił, a ona dowiedziałaby się przez przypadek – byłoby źle, bardzo źle. A tak była tylko zirytowana i to na Capshaw, a nie na Logana - Więc może jednak widzimy się w lobby za czterdzieści minut. - zadecydowała, bo w pierwszej kolejności postanowiła iść sobie coś wyjaśnić z koleżanką z pracy.


Logan Trevisano
motywująca ara
nick autora
brak multikont
ODPOWIEDZ