Architekt — lorne bay
30 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
You can take me all the way, anywhere you like just don't let me go. Leave all the finer things when I'm lying next to you, that's enough for me. Just don't let me go.
024.
{outfit}

Yep, that's me. You're probably wondering how I ended up in this situation. Już na pewno Sadie zastanawiała się dlaczego Zoey wyciągnęła ją w jakieś dziwne miejsce. Nie żeby Tingaree (lub jak ja wolę je nazywać Tumbleweed), było jakieś dziwne, ale nie oszukujmy się. Ani Zoey, ani Sadie nie wyglądały jak typowe mieszkanki tych terenów, ani na takie, co je jakoś super często odwiedzały. Zoey to z tego co pamiętam raz może była w tym lesie deszczowym i to też nie przypadło jej jakoś mocno do gustu, bo wszędzie było pełno błota, akurat się wybrała w najmniej odpowiednim momencie na takie przechadzki. Chciała co prawda spróbować jeszcze raz, ale potrzebowała do tego odpowiedniego towarzystwa. Spokojnie, to nie jest historia o tym jak Zoey i Sadie zgubiły się w lesie deszczowym. Nie. To zupełnie inna opowieść.
To przypowieść o dwójce przyjaciółek, z których jedna ma najwyraźniej trochę nie po kolei w głowie, ale tylko trochę. Może ostatnie nie do końca miłe przeżycia sprawiły, że Zoey się coś stało? Może mózg jej wyparował? Może straciła gdzieś połowę zdrowego rozsądku? A może po prostu już nie wiedziała co ma robić i postanowiła poprosić o pomoc specjalistę. Ale to też nie jest opowieść o tym jak jedna przyjaciółka odprowadza drugą na terapię. Chociaż może to powinna być o tym, bo jak to w piosence Zary Larsson, Zoey ewidentnie ma jakiś problem ze sobą. To było jeszcze coś innego.
- Myślałam trochę o tym czego potrzebuje w swoim życiu ostatnio - bo akurat miała czas przemyśleń. Może powinna zrobić jakieś postanowienia noworoczne, które zacznie wykonywać od połowy lutego. - Byłam na spacerze z Tyfonem i akurat jakoś tak się zakręciłam, ze tu przyszłam. Myślałam wtedy o tym, że kurde chyba jako biała kobieta potrzebuje jakiegoś znaku od losu i nagle proszę... - wskazała ręką na wielki szyld z napisem Wróżka Elwira. - Znak... - to absolutnie mógł być najlepszy albo najgorszy pomysł na jaki Zoey mogła ostatnio wpaść. - Niech nam przepowie przyszłość - miała nadzieję, że z herbacianych fusów, bo miała ochotę się czegoś napić. Zaschło jej w gardle od tych upałów.

sadie mansley
in your love spell
catlady#7921
luna - bruno - joshua - eric - cece - caitriona - judith - benedict -owen
chirurg neonatolog — carins hospital
34 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I’ll never let go of you darling – I’ll prefer your chaos over someone’s calm. I’ll prefer your broken beat over someone’s steady heart.
006.
Oczywiście, że Sadie zastanawiała się nad tym co tutaj w ogóle robią. Nie rozumiała celu wybrania się w takie miejsce. Nie, żeby gardziła, albo miała z tym miejscem jakieś problemy. Po prostu było to takie nietypowe. Kiedy Zoey zaproponowała spotkanie, to naturalnie, może nie tyle, że oczekiwała, ale spodziewała się, że raczej spotkają się u którejś w domu i wypiją wino. Ewentualnie pójdą do restauracji na plażę i jedząc owoce morza, będą siedziały na tarasie i piły sobie aperola. Niestety nic nie wskazywało na to, że to będzie jakieś normalne wyjście. Z czasem jednak Sadie… przestała mieć coś przeciwko temu. Nawet się cieszyła, że robi coś co było dla niej nietypowe. Ostatnio myślała tylko o operacjach, o szpitalu, a w domu miała na głowie Benedicta, który przechodził przez naprawdę tragiczny dla siebie okres.
- Okej… – Zmarszczyła brwi. – I założyłaś, że potrzebujesz spacerowania po nieznanych terenach? – Zapytała żartobliwie i ostrożnie stawiała kroki. Nie chciała się wywalić i ubrudzić, albo po prostu połamać. Połamanie się byłoby gorsze niż pobrudzenie się.
- To może powinnaś się wybrać w jakąś podróż kulinarno-seksualno-spirytystyczną. Jak Julia Roberts w tym jednym filmie. – Na pewno nie chodziło jej o Pretty Woman, chociaż kto wie. Tam też Julia miała przygody. Tak czy siak uniosła wzrok i spojrzała na szyld wskazany przez Zoey. – Poważnie? – Zaśmiała się, bo to było zabawne, że Zoey szukała jakiegoś znaku od losu i dostała szyld informujący o obecności Wróżki Elwiry. – To jest… dosłownie chyba najlepszy i jednocześnie najgorszy znak jaki mogłaś dostać. – Nadal się śmiała i ogólnie to była pewna, że Zoey już u tej wróżki była. Że teraz po prostu były na spacerku i Zoey chciała pokazać, gdzie ostatnio spędzała czas.
- Nam? Nie byłaś jeszcze u niej? Czy przepowiedziała ci coś co ci się nie spodobało i chcesz nową przepowiednię? – Zapytała i z lekkim powątpiewaniem spoglądała na szyld. Nigdy nie była u wróżki. Nie była pewna czy chciałaby znać przyszłość. – Okej. Spróbujmy. Nie mamy nic do stracenia. – Pewnie i tak była to jakaś oszustka, która chuja wiedziała o życiu.
ODPOWIEDZ