animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
045.

Gaia dzisiaj postanowiła sobie poczilować bombę. Uznała, że ma dzień wolny to równie dobrze może z tego skorzystać i po prostu nigdzie nie wychodzić, za nikim nie latać, nie musi nawet palić żadnego zielska, a już na pewno nie będzie piła żadnego alkoholu. Wczoraj po pracy i tak już wróciła późno, bo w domu spokojnej starości panuje jakaś dziwna grypa czy ki chuj i wszyscy czują się źle i ogólnie jacyś osłabieni. Przez to Gaia nie miała nawet okazji sobie w tej pracy się pobawić. Nikt nie miał siły nawet na to, żeby pograć w bingo. Pod koniec zmiany nawet ona zaczęła się czuć osłabiona. Sama jednak nie wiedziała czy to przez to, że nikt nie chciał się z nią bawić czy przez to, że coś ją zaczęło chwytać. Szybko jednak rozwiała swoje objawy dotyczące choroby. Okazało się, że po prostu była przybita faktem, że wszyscy chorują. Jak tylko okazało się, że może iść do domu, bo nadszedł koniec jej zmiany to wystrzeliła jak z procy i do tego domu pognała. Umyła się i poszła spać, bo potrzebowała swojego beauty sleep, żeby później nie mieć worów pod oczami.
Rano wstała i odjebała sobie jakieś królewskie śniadanie, a później czilowała bombę na ogrodzie. Biegała sobie z Ponyo, trenowała ją, przyzwyczajała do siebie, poznawała ją. No tak się świetnie bawiły aż w pewnym momencie Gaia położyła się na leżaczku, żeby teraz zaznać słońca leżąc bezruchu. Podniosła telefon, żeby sobie popatrzeć Instagrama i prawie spadła z tego leżaka jak zobaczyła, że Luna miała Walentynki bez niej. Po napisaniu smsa zerkała w okna sypialni Luny oczekując, że ta będzie potajemnie również na nią zerkać. Nic takiego się nie wydarzyło. Pozostała im więc wymiana smsowa, aż w końcu doszło do tego, że mają się spotkać w łazience na piętrze. Gaia najpierw poszła do kuchni, gdzie przygotowała dla Luńci tego gofra z bitą śmietaną. Pewnie panienka Anioł Stróż wyczuła śniadanie jak Gaia robiła je dla siebie. Nic dziwnego. Pachniało zajebiście. Na talerz położyła również oliwki, ale upewniła się, że te nie będą dotykać gofra. W razie gdyby Luna zaczęła wymyślać i się sadzić, że teraz nie zje swojego słodkiego gofra, bo ten zalatuje oliwkami. Niestety nie miała stanika zrobionego z cukierków, ale miała na sobie coś lepszego. Chociaż to też nie tak, że Gaia naprawdę chciała zaburzyć linię czasu i poderwać Lunę po tym jak złamała serce innym twoim postacią. Gaia starała się być porządną. Lubiła Luńcie, chciałaby ją poderwać, ale nie robiła sobie z tego jakiegoś niewiadomo jakiego celu życiowego.
Poszła z tym talerzem na piętro, zapukała do łazienki i weszła do środka. - Twoje zamówienie przybyło, pani. - Postawiła talerz z gofrem na blat i pokłoniła się nisko jak nadworny błazen, którym była. - Gdzie się tak odwaliłaś? - Zapytała, bo przecież Luńcia wyglądała cudownie. Ogólnie zawsze wyglądała cudownie, ale teraz to prawie przechodziła sama siebie. Rozejrzała się też po tej łazience. - Hmm. Rzeczywiście nikogo tu nie ma. - Spodziewała się, że Luna jednak będzie kogoś tutaj kitrała.
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
017.
{outfit}
Myślała, że ten dzień będzie tragiczny. Serio. Sądziła, że spędzi większość dnia krzywiąc się na te wszystkie pary, które migdaliły sie na każdym kroku, a którym tak naprawdę Luna zazdrościła tego, że mogą sie migdalić na każdym kroku. Ona też, by tak chciała. Chciała oczywiście głośni narzekać na to jakie walentynki są chujowe do momentu aż nie zadzwonił dzwonek do drzwi. Gdy je otworzyła okazało się, że to pan z poczty kwiatowej, który wręczył jej piękny bukiet róż. Prawie umarła na miejscu z zachwytu. Chciało jej się nawet płakać, ale chuj tam, wytrzymała. Luna zastanawiała się jak podziękować Joelowi za te kwiaty, bo nie mogła mu napisać smsa. Podeszła więc do tego sprytnie, z nadzieją, że się uda, chociaż wątpiła w to, że Joel ma instagrama.. no trudno. Poprosiła ochronę żeby jej zrobili zdjęcie, ale tak sie z tym kurwa guzdrali, że aż ją ręka zaczęła boleć i musiała nią poruszać, a później wyszło zdjęcie jakby komuś chciała przyjebać. Doszła do wniosku, że już trudno. Wstawiła jakie wstawiła, z nadzieję, ze może Joel je jakimś cudem zobaczy. Później szła do siebie do pokoju, ale zauważyła komentarz Gai więc oczywiście od razu poleciała do niej do pokoju żeby się rozjebać na łóżku, ale jak ta nie przychodziła to Lunie trochę zachciało się siku i przy okazji chciała tez przymierzyć nowy strój, który sobie niedawno kupiła. No więc poszła do siebie, wzięła rzeczy poszła do łazienki i oczywiście akurat wtedy Gaia musiała jej wysłać sms'a. Luna trochę nawet żałowała, że nie poczekała w tym łóżku, bo nie miałaby nic przeciwko zobaczyć Gai w takim outficie. W końcu była śliczną kobietą, Luna lubiła sobie czasem zniszczyć samoocenę patrząc na Gaie. Popisała sobie smsiki z przyjaciółka i czekała aż ta przyjdzie, a w międzyczasie Luna sobie próbowała ułożyć włosy na milion sposobów.
- Proszę - powiedziała, gdy Gaia zapukała i aż zatarła ręce patrząc na te przysmaki. - Dziękuje panience, dam panience za to napiwek. Może panienka zjeść ze mną. - No oczywiście nie chciała tego wszystkiego tylko dla siebie. Usiadła na kiblu i spojrzała na Gaie lustrując ją wzrokiem. - To jest nie fair... - pokręciła głową. - Tez bym chciała tak wyglądać. Hot. - Ona co najwyżej to już wyglądała jak mały krasnal. Słodki, ale krasnal. Gaia miała nogi do nieba. - Jak to gdzie... na naszą randkę. W końcu są walentynki. Widzę, ze Ty już gotowa na czas "po randce" - stwierdziła puszczając oczko do przyjaciółki i wzięła sobie kawałek tego gofra, który zaczęła jeść. - Co Ty myślisz, że ja trzymam na chacie Lady Gaga - Paparazzi? - Zapytała śmiejąc się pod nosem do przyjaciółki. - Kupiłam sobie nowy telefon, robi zajebiście zdjęcia, ale jeszcze się nim posługuje jak geriatria - musiała się z nim oswoić! - Wracając do tematu, to chcesz być moją walentynką? - Zapytała trzepocząc rzęskami żeby Gaia się zgodziła.

gaia zimmerman
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
Gaia to w sumie miała wywalone w Walentynki. Zwłaszcza jeśli obchodziła je samotnie. Albo jak po prostu była w tym okresie samotna, bo jednak nie świętowała Walentynek w pojedynkę. Mijałoby się to trochę z celem. No, ale ogólnie to nie gryzły ją jakoś osoby, które to świętowały. Wiedziała, że gdyby była w kimś zakochana w takim okresie to też chciałaby być jedną z tych obrzydliwych par, które nie mogły się od siebie odkleić i pewnie spamowałaby swojego Instagrama zdjęciami, których nikt nawet nie chciał widzieć czy oglądać. Chciałaby iść na wystawną kolację walentynkową, która zakończyłaby się śniadaniem, a pomiędzy byłoby dużo całowania się, dotykania i przytulania. Chciałaby tego, zwłaszcza, że dobrze wiedziała, że jest w*********a. Teraz jednak jak już wiedziała, że spędzi sobie ten dzień z Luną, to mogła w ogóle nie myśleć o tym, że są Walentynki. Tym bardziej, że każdy dzień z Luną był dniem, który Gaia chciała celebrować. Była wdzięczna za to, że miała przy sobie tak pięknego bombelka jakim była Dashwood. Największym szczęściem była jednak możliwość nazywania ją swoją przyjaciółką.
- Dziękuję za pozwolenie. – Ukłoniła się i nawet wzięła sobie rzeczywiście jedną oliwkę. Gofra zrobiła dla Lunie, więc na razie nie miała zamiaru jej podjadać. „Na razie” to słowo klucz, bo wiadomo, że Gaia jednak miała zamiar coś wsunąć. Już ona znała te wszystkie laski, które nie jadły nic (Zoey), albo jadły jak wróbelek (Luna). – Co jest nie fair? – Zmartwiła się, że coś było nie tak ze śniadaniem. Dobra, no śmietana trochę się już topiła, ale to nie jej wina, leżała na ciepłym gofrze. – Co? Przestań, Luna. – Skrzywiła się i machnęła ręką, ale oczywiście zaczęła się sobie przyglądać w lustrze. Gdyby wzięła ze sobą telefon to pewnie już by sobie cykała jakieś fotki. Albo selfiaczki z Luńcią, żeby jej udowodnić, że obie są hot. – Dobrze wiesz, że jesteś zajebista i hot. – Obie były jak Styks w tej tragicznej książce, którą czytałam i o której chciałabym zapomnieć, ale za każdym razem jak widzę wyraz „hot” to myślę o Styks. – Wychodzimy gdzieś czy robimy randkę w domu? – Oczywiście potraktowała to jak zaproszenie do wspólnego spędzania Walentynek. Sorry not sorry. Podeszła do Luńci, zgarnęła jej palcem z nosa trochę bitej śmietany i cmoknęła w policzek. – To jest moje „przed”. „Po” nie miałabym niczego na sobie. – Oblizała sobie tą śmietanę z palca i usiadła na blacie, przy zlewie.
- Nowy telefon czy nowe ciuszki? – Spojrzała na nią podejrzliwie i patrzyła na ten outfit. Nie widziała jeszcze Luny w czymś takim, a wiadomo, że Gaia lubiła wierzyć, że jest modną osobą. Chociaż nawet nie podążała za modą. Ona tworzyła trendy. A przynajmniej tak sobie wmawiała. – Oczywiście, że chcę. Ale wiesz, że w moim przypadku to jest zobowiązanie na cały rok, a nie tylko na jeden dzień? – Wolała się upewnić. Niech Luna zna ryzyko. Niech biedna wie na co się pisze.
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
- A nie ma za co, cała przyjemność po mojej stronie - pewnie nawet dygnęła, skoro miała spódniczkę to mogła to zrobić. Nie było problemu. Gaia mogła sobie jeść ile wlezie, Luna nie miała problemu żeby się z nią dzielić. Tym bardziej, że Zimmerman sama to jedzenie zrobiła więc jej się należało połowę porcji. na pytanie co jest nie fair to wskazała rękami jakoś tak ogólnie na jej ciało, bo cóż. Luna nie uważała się za seksowną laskę. Była ładna, byłą urocza, ale czy była seksi? Nie czuła tego jakoś. Może czasem ale na pewno nie tak każdego ranka, a miała wrażenie, że Gaia właśnie tak ma. Wstaje rano i wie, że jest hot niezależnie od tego co ma na sobie. - Jestem zajebista, mądra i urocza - takimi przymiotnikami mogła się opisać. To bycie hot zostawiała Gai. Mogła być tą biedną, mniej atrakcyjną koleżanką, ale za to z gangsterskimi plecami więc nikt jej nic przykrego nie powie. - Hmmm myślałam, że możemy sobie teraz pójść i zrobimy to czego jeszcze nie robiłyśmy, a obie chciałybyśmy zrobić - skakać ze spadochronem, pływać kajakiem, uprawiać seks w jakimś randomowym miejscu. Nie wiem, chociaż się mogę domyślać, na co my byśmy stawiały. Lunie pewnie to przeszło przez myśl, ale odgoniła to od siebie, bo mogły sobie równie dobrze zrobić pasujące tatuaże, czy coś jeszcze innego. Sesje zdjęciową czy ki chuj. - A wieczorem możemy zrobić sobie jakąś fajną kolację i może jakiś małe spa? - Zaproponowała przyglądając się Gai z zainteresowaniem, czy da się namówić na coś tak lamerskiego zamiast jakiś wielkich szaleństw. Zmarszczyła nieco nos, gdy Gaia jej ściągała bitą śmietanę i uśmiechnęła się po tym całusie w policzek. Doceniała to, że jej relacja z Gaią się naprawiła i było już normalnie, chyba by nie przeżyła, gdyby dalej się unikały. - Tak? Ale obiecujesz? - Zapytała żartobliwie przyglądając się jej z zawadiackim uśmiechem na ustach. - To też jest nie fair, ja nie umiem oblizywać śmietany żeby to wyglądało seksownie. - Pokręciła głową i machnęła ręką. - Myślisz, że powinnam sie nauczyć? Jest to jakaś przydatna umiejętność? - Zapytała i sama wzięła trochę tej bitej śmietany na palec, ale absolutnie nie było nic seksownego w tym jak to zjadła. Była po prostu uroczą Luną jedzącą bitą śmietanę.
- Oba - odpowiedziała i pokazała jej telefon, a później wstała z kibla żeby jej się zaprezentować w pełnej krasie i nawet sie obróciła. - Myślisz, że tyłek jest okej? Trochę mi się wydawało, ze spłaszcza, a jednak nie po to chodzę na te "brazylijskie pośladki" - no ćwiczyła, wylewała poty z siebie i chciała mieć ładne kształty. - Wiem - uśmiechnęła się i złapała przyjaciółkę za rękę - w zeszłym roku się na to zgodziłam, ale w tym nie mogę. W tym roku masz być szczęśliwa, nie możesz utknąć ze mną na cały rok. - Luna będzie w pełni szczęśliwa tylko wtedy kiedy Gaia będzie szczęśliwa, a jak się okazało to ostatnio Zimmerman do takich osób nie należała. - Ale myślę, że powinnyśmy sobie zrobić pewien pakt - zaczęła i ustawiła Gaie przodem do lustra, a później stanęła obok niej, co pewnie wyglądało śmiesznie, bo była dużo mniejsza i o wiele bardziej ubrana. - Jak za dziesięć lat się okaże, że jesteśmy same, albo w nieszczęśliwych związkach to rzucamy wszystko, bierzemy cichy aczkolwiek szalony ślub i kupujemy dom w Szwajcarii. Nauczę sie nawet niemieckiego niech już będzie - powiedziała opierając się głową o ramię Gai i patrząc na ich odbicie w lustrze. Za 10 lat pewnie będą wyglądać równie ładnie.

gaia zimmerman
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
- Oczywiście, że jesteś. – Potwierdziła i nawet przez sekundę się nie zawahała. W oczach Gai to Luna była chodzącym ideałem. Był śliczna, miła, pocieszna, malutka, urocza, zajebista, wszyscy ją lubili, inteligentna, mieściła się w kieszeni i była hot. Gaia oddałaby wiele, żeby być taką Luną. Może nie chciałaby jej życia, bo jednak nie chciałaby starego, który by ją ograniczał i kontrolował. Gdyby Zimmerman tak miała, to pewnie by się rozleniwiła i nie wychodziła z domu i wyglądała jak blob, a nie osoba, którą mogłaby być.
- Mówisz serio czy mnie teraz jakoś dziwnie podpuszczasz? – Gdyby wiedziała, że będzie wychodzić z domu to umyłaby włosy rano, a nie wczoraj wieczorem. Pewnie by się też już powoli ogarnęła. A tak to nastawiła się na siedzenie w domu i spędzenie czasu z psem i kotami. Musimy też już uznać, że Luna wie, że Ponyo z nimi mieszka, bo ja oczywiście zapomniałam to gdzieś zawrzeć. – Okej. – Pokiwała głową i oblizała usta. – To co zawsze chciałaś zrobić, ale nigdy nie zrobiłaś? – Wolała zapytać najpierw Lunę, bo Gaia to w sumie zawsze miała dostęp do pieniędzy i milion razy zrobiła rzeczy, na które normalni ludzie, ze średniej klasy nie mogli sobie nigdy pozwolić. A Luna była bogata od niedawna. W sumie to już od dawna, ale jednak nie była bogata zawsze. Zaraz się okaże, że Luny fantazją będzie zjedzenie steku z kangura, a nie na przykład naga kąpiel z piraniami. – Ooo. Możemy sobie zrobić wieczorem kolację i spa. To brzmi super. Zamiast zamawiać czy iść do restauracji same zrobimy i będziemy mogły mieć pretensje tylko do siebie, jak będzie niedobre. – To brzmiało super. Gaia potrafiła gotować, ale ona była mistrzynią w jedzeniu śniadaniowym. Rzadko kiedy robiła obiady i kolacje. W sumie też nie miała komu tak naprawdę. Zanim zamieszkała w Barbie House z Luną to mieszkała z rodzicami, a tam to pewnie cała załoga kuchenna mieszkała.
- Przestań. – Skarciła ją. – Nie oblizałam tej śmietany seksownie. – Zmarszczyła brwi i się zastanawiała czy zrobiła to seksownie czy może rzeczywiście była seksowna i nawet jakby dłubała w nosie to wyglądałaby przy tym hot. Na bank nie. Nie była aż tak seksowna. – Nie jest to przydatne i nie jest seksowne. Raczej jest obrzydliwe. – Przewróciła oczami, bo zaraz będą mieć kurs z seksownego lizania śmietany. – Chociaż wiesz… to może być jednak seksowne. – Zmieniła zdanie, bo przypomniało jej się, że można zlizywać bitą śmietanę z innych części ciała, niekoniecznie tylko z palców. Musiała jednak odwrócić wzrok, żeby nie widzieć Luny trzymającej talerz z bitą śmietaną i gofrem. Jej trzy ulubione rzeczy.
Wzięła telefon do ręki i go obejrzała, zaraz sobie odblokowała też, bo pewnie znała kod blokady Luny i zrobiła sobie parę fotek, żeby Luńcia miała co oglądać przed snem. W końcu jednak telefon odłożyła i podeszła do psiapsi, żeby obczaić ten jej tyłek. – Nie spłaszcza. Jest idealnie. – Powstrzymała się od klepnięcia jej w ten tyłek, albo od jakiegoś obleśnego złapania go. Zamiast tego musiała sobie oprzeć dłonie na biodrach, żeby zająć czymś te swoje łopaty.
- O czym ty mówisz? – Zmarszczyła brwi. – Zrywasz ze mną przyjaźń czy coś? – Musiała dopytać, bo dla niej to brzmiało jak zerwanie. Aż jej tętno skoczyło i gdyby nosiła smartwatcha to dostałaby właśnie powiadomienie o stresującym okresie. Chyba była nawet gotowa na to, żeby się rozpłakać.
- Luna, przestań, głupolu. – Przewróciła oczami. Ją na przykład taki pakt by ranił, bo wiedziała, że przez te dziesięć lat czekałaby na to, żeby być nieszczęśliwą i żeby Luna też była nieszczęśliwa, żeby mogły ten pakt spełnić. Wiedziała jednak, że Luna nie zrobi tego samego dla niej. – Nie będziemy się ograniczać do żadnego głupiego paktu, przestań. Nie możesz mi mówić takich rzeczy i oczekiwać, że nie będę tego traktować na poważnie. – Gaia miała problem i bardzo łatwo się zakochiwała w swoich przyjaciółkach. Najpierw Bianca, później Amalia, kilka słów i byłaby gotowa zgrzeszyć dla Luny.
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
Wywróciła tylko oczami, bo Gaia mogła myśleć swoje, a Luna wiedziała swoje. Widziała jak wygląda, codziennie patrzyła na swoje ciało i było w porządku, ale nie powiedziałaby, że wygląda zajebiście. To miłe, że Zimmerman sądziła inaczej, ale Luna raczej swojego zdania nie zmieni. Po prostu jakoś sie nie widziała w roli hot typiary, to było zarezerwowane dla Gai.
- Mówię serio, powinnyśmy zaszaleć, a nie siedzieć w domu. Później za 50 lat jak będziemy siedzieć na ganku to sobie o tym przypomnimy i powiemy "Eeej a pamiętasz jak zrobiłyśmy coś szalonego w walentynki 2024?", a jedna z nas pewnie nie będzie pamiętać - i dobrze wiemy, że to nie będzie ani Luna, ani Gaia tylko pewnie Ty. W każdym razie Dashwood sądziła, że powinny zrobić coś co zapadnie im w pamięć na długo. - Nie wiem w sumie... nie myślałam o tym aż tak. Byłaś kiedyś na strzelnicy? Latałaś balonem? Nurkowałaś żeby zobaczyć rafę? - Zapytała, bo mogły sobie coś wspólnie ustalić tak żeby każda była zadowolona. To miał być specjalny dzień Luny i Gai. - Idealnie - uśmiechnęła się wesoło zadowolona, że Gai spodobał się taki pomysł. - Wybierzemy coś prostego, czego nie będziemy w stanie zepsuć... albo może powinnyśmy właśnie wziąć coś nie prostego i spróbować to zrobić wspólnymi siłami? Może powinnyśmy sobie stawiać małe wyzwania? - Najwyżej coś zamówią jeżeli będzie nie do jedzenia. - Zapijemy niedobry posmak jakimś winem, przeżyjemy - to też było dobre wyjście. Jak będzie nie za dobre to po każdym kęsie potrawy odrobina alkoholu i dadzą radę, bo jednak marnowanie jedzenia to trochę słabo, a pewnie ten szczur, który podobni jest psem, by tego nie zjadł, bo by zdechł.
- No bo się nie widziałaś - wzruszyła ramionami. Jak dla niej to było seksowne. Wyglądała dobrze. - Może jest trochę obleśne, ale też bez przesady. - Machnęła ręką i zaśmiała się po chwili, gdy Gaia jednak zmieniła zdanie. - Yhym... pewnie coś Ci się przypomniało. Miałaś jakiś incydent z bitą śmietaną? - Była zainteresowana. Może coś się odjebało w liceum, jeszcze zanim Luna się zaczęła z Gaią przyjaźnić. Zanim Gaia ukradła swojego pierwszego krasnala. Ugryzła też kolejny kawałek gofra i zagryzła to jeszcze truskawką upewniła się tez, że znów się cała nie uwaliła przy tym.
Luna śmiała się pod nosem jak Gaia robiła sobie foteczki, bo mimo nowego telefonu to już miała w nim więcej zdjęć Gai niż czegokolwiek innego. Niektóre rzeczy pozostają niezmienne. - Załóż sobie folder i wrzucaj tam te foteczki żeby był porządek - nie miała nic przeciwko temu żeby mieć pierdyliard zdjęć Gai, bo niby czemu miałaby mieć? Była jej przyjaciółką i to było wytłumaczenie dosłownie na wszystko. - Bosko - rzuciła i sama sie wygięła do lustra żeby spojrzeć na swój tyłek. - Ale to jeszcze nie jest strój na teras, zagotowałabym się w tym golfie. Muszę się przebrać. Powinnyśmy sobie wzajemnie coś wybrać do ubrania jak będziemy wychodzić na miasto - kolejny challange. Luna miała chyba jakiś dzień stawiania sobie wyzwań.
- Co? - Zapytała robiąc wielkie oczy. - Broń boże... oczywiście, że nie zrywam z Tobą przyjaźni. Nawet tak nie myśl. Jezu... - aż się musiała złapać za klatkę piersiową, bo prawie zawału dostała. Nie miała nigdy w planach tego robić. Nawet jak się wtedy unikały to tak czy inaczej Gaia była jej przyjaciółką. Nawet jakby sie na śmierć pokłóciły to i tak uważałaby ją za swoją przyjaciółkę.
- Ej... - niestety nie wiedziała, że Gaie by coś takiego raniło. Ona myślała, że jest to kjut pomysł, bo przecież znają sie, uwielbiają się, uważają się wzajemnie za atrakcyjnie, kochają się, byłyby idealną parą. Oczywiście nie teraz, bo teraz Luna była zauroczona w Joelu, a Gaia kochała się w Amalii. Teraz, by to nie wypaliło, ale za dziesięć lat? Jeżeli im nic nie wyjdzie? Może akurat. - Ale ja mówię serio Gaia, nie żartowałabym sobie z czegoś takiego. Chociaż też niewiele, by ślub u nas zmienił oprócz tego, że pewnie byłabym Zimmermanem i musiałbym robić daszek żeby patrzeć pod słońce - uśmiechnęła się na samą myśl, bo to było wciąż dla niej coś absurdalnego, te daszki. - To tylko taki pomysł, bierze mnie na romanse w walentynki - dodała puszczając do niej oczko i wróciła do jedzenia gofra. - Co robiłaś z rana? - Zapytała i zaczęła ściągać kamizelkę i golf, bo musiała się z tych nowych ciuchów wyciągnąć, szkoda żeby je pobrudziła i przepociła, a w taką pogodę nie byłoby o to trudno.

gaia zimmerman
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
Parsknęła śmiechem, bo już widziała jak któraś z nich za pięćdziesiąt lat porusza takie temat. Gaia na pewno nie będzie niczego pamiętała, bo ona odziedziczy mój mózg z Alzheimerem. Czy tego chce czy nie.
- Okej, Dashwood. – Wiedziała, że nic takiego się nie wydarzy, ale wiadomo, że Gaia nie była osobą, która odmawiała dobrej zabawy. Tym bardziej z Luną. Dawno nie robiły niczego razem. A już na pewno niczego szalonego. Chociaż wspólne założenie fundacji było szaleństwem. – Raz byłam na strzelnicy, ale nie mogłam za bardzo nic robić, bo miałam za długie paznokcie. – Pamięta jaka była wtedy obrażona. Zepsuła zabawę prawię wszystkim. – Nigdy nie latałam balonem. Nurkować nurkowałam. Ale ten lot balonem? Myślisz, że uda nam się coś skombinować? – Aż ponownie chwyciła ten telefon Lunki i zaczęła googlować loty balonem. Żałowała, że nie pomyślały o tym wcześniej, bo w dzień Walentynek to może być słabo ze znalezieniem czegokolwiek. Ehhh.
- Dobra. To sprawdzę zaraz jakieś proste przepisy. – Odpowiedziała nadal wgapiona w telefon, bo szukała dziwnych atrakcji w okolicy. – Wiesz co ostatnio widziałam na Instagramie? – Spojrzała na Lunę, która była najpiękniejszą istotą na ziemi. Nie dziwiła się, że Joel w tym wieku był dla niej gotowy wspiąć się przez okno. – Gofry, ale których bazą było mac&cheese. Tego chyba byśmy nie spierdoliły, co? – Zapytała. Ale ostatecznie była też otwarta na coś bardziej eleganckiego i walentynkowego.
- Nic mi się nie przypomniało. – Zaśmiała się. – Nie miałam nigdy seksu powiązanego z jedzeniem. Po prostu przemyślałam i uznałam, że w sumie zlizywanie z kogoś czegoś, mogłoby być seksowne. Poza resztkami, które pewnie by się kleiły. – Przełknęła ślinę i spuściła wzrok, bo Gaia pewnie nie była osobą obdarzoną wielką fantazją i nie wybiegała myślami w kierunku jakiś ludzi, których nie było w okolicy. Myślała o tej jednej, którą miała przed sobą. Czuła się źle z tego powodu, bo jednak Luna to nie byle jaka psiapsia.
- Naprawdę? Jesteś gotowa na to, żebym JA wybrała strój tobie? – Wolała się upewnić. Ostatnio chyba nawet o tym rozmawiały. Wiem, że Zoey jej na to zwróciła uwagę, ale wydaje mi się, że Luna i Gaia na bank też o tym gadały. Ale to też ja i mój pusty łeb pozbawiony wspomnień.
- Okej. To masz szczęście. Bo naprawdę byłam gotowa się teraz rozpłakać i podać ci tysiąc powodów, dla których nie powinnaś ze mną zrywać. – Zarzuciła sobie ramiona na szyję Luńci. Była taka malutka, że aż przyjemnie się robiło z niej taką osobistą podpórkę na łokcie. – Jesteś już trochę na mnie skazana. Wiesz o tym, nie? – Uśmiechnęła się ładnie i ucałowała Lunę w czubek nosa i w czółko. Rozsiewała zarazki na całego. Miała dobry humor. Nie była typową singielką w Walentynki, która nienawidziła miłości, bo była niezdolna do stworzenia czegoś stałego i pięknego.
- Przestań, słońce. Nie potrzebujemy ślubu, żeby być ze sobą na zawsze. – Relacja z Luną była połączona nierozerwalną więzią, której nic nie byłoby w stanie naruszyć. Nawet jakby Gaia się zakochała, to dusiłaby to w sobie tak długo, żeby nie wpłynąć na przyjaźń z Dashwood. – Jaki daszek? – Zmarszczyła brwi, bo przecież ona nie była świadoma tego, że Zimmermanowie mają w genach robienie daszków z dłoni. Mogłaby oglądać album ze zdjęciami rodzinnymi, na których każdy robi daszek, a i tak nie ogarnęłaby o co chodzi.
- Cokolwiek słyszałaś rano… to co dziewczyna robi z rana w łóżku jak jest sama… to sprawa dziewczyny, okej? – Wycelowała w nią palec, ale żartowała sobie, bo w sumie to nie robiła nic. Nic złego. A już na pewno nic głośnego. Miała w domu Lunę i zwierzaczki. – Rozciągałam się przy basenie, a później się opalałam. – Nawet podeszła do lustra i opuściła delikatnie majtki, żeby sprawdzić opaleniznę. Coś tam ją chwyciło. – A ty? Seks telefon z Kevinem Costnerem? – Wychwyciła spojrzenie Luny w lustrze i wyszczerzyła się.
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
No dobra czyli dwie rzeczy odpadały, ale balon był spoko opcją. Luna nigdy nie latała balonem, a podobno było to fajne. - Nie mam bladego pojęcia, ale jak zapłacimy to pewnie wszystko nam zorganizują. Możemy sobie też zrobić tatuaże, ale jedyny wzór jaki jestem w stanie zaakceptować to u Ciebie na czole "Własność Luny Dashwood", a u mnie to samo tylko z twoim imieniem i nazwiskiem. - Zażartowała sobie, chociaż może nie powinna takich śmiałych pomysłów rzucać przy Gai, bo zaraz rzeczywiście skończą z tatuażem na czole. Tak czy inaczej chciałaby zrobić cos szalonego, specyficznego, coś co nie robiło się każdego dnia. Może Gaia cos wynajdzie w tym internecie.
Przez chwilę się musiała zastanowić i spróbować sobie wyobrazić jak takie gofry, by wyglądały i smakowały, bo było to w jej głowie jakieś dziwne połączenie. - Wiesz co... możemy to zrobić. Znaczy, ty będziesz pewnie robić, ja będę kroić, pomagać i pić. Okej? - Zapytała posyłając jej uśmiech. Miała jakiś dobry humor dzisiaj. Ciekawe czy to przez kwiaty od Joela, czy przez to, że będzie mogła spędzić dzień z Gaią. Może też oba.
- Ja też nie - odpowiedziała od razu - zdarzało mi się za to nie mieć jedzenia, więc chyba nie marnowałabym go teraz na coś takiego... chociaż okej bita śmietana czy jakiś syrop to jeszcze jest do przeżycia. Mmm... taki syrop truskawkowy, jak do lodów. - Zjadłaby teraz lody, zrobiła sobie ochotę, ale taki duży puchar jakiś dobrych lodów i na bank zaciągnie Gaie do cukierni. Luna o dziwo mogła mówić takie rzeczy i wcale sobie tego nie wyobrażać, aczkolwiek... - Jak tak teraz o tym myślę, że takie zlizywanie ma sens tylko na kobiecym ciele, bo faceci... za dużo mają włosów. Kobiety są gładkie mają miękką skórę, większość się jeszcze regularnie smaruje balsamami - powiedziała i spojrzała na Gaie z łobuzerskim uśmiechem. - Powinnyśmy Gaia kiedyś spróbować, czy to rzeczywiście ma sens i czy to takie fajne. - Nie proponowała jej tu teraz seksu z jedzeniem, raczej, a po prostu test czy to jest rzeczywiście seksi i nawet nie sprecyzowała, że to muszą robić takie testy na sobie, chociaż nie oszukujmy sie, nie miałaby nic przeciwko.
- Tak, jestem gotowa. Jak szaleć to szaleć, ale wiesz, że wtedy JA wybieram strój Tobie - czyli będzie to bardzo ubrana Gaia, cos czego się zbyt czesto nie widuje w świecie. - Gaia... przestań. Ja znam tysiąc jeden powodów, dla których to nawet nie jest opcją. - Nie chciałaby nigdy kończyć ich przyjaźni. To byłoby straszne. Wierzyła, że bedą ze sobą do końca świata i jeden dzień dłużej. - A Ty na mnie i nawet nie jest mi z tego powodu przykro, nie będę kłamać - uśmiechnęła się pozwoliła żeby ją Gaia wycałowała. Nie miała z tym problemu, chociaż Luna zazwyczaj była bardziej powściągliwa w takim okazywaniu uczuć.
- Wiem, że nie, ale chcę mieć białą sukienkę okej? - Wskazała na nią palcem uśmiechając się. Cały czas się zresztą uśmiechała, bo była po prostu jakoś zadowolona. Spędzanie czasu z Gaią zawsze sprawiało, że czuła się po prostu lepiej, zarówno ze światem jak i sama ze sobą. Wierzyła, że jednak musi być w niej coś ciekawego, że Zimmerman chciała dalej się z nią przyjaźnić i spędzać czas. - No daszek, ten z ręki - i tu zademonstrowała słynny daszek Zimmermanów. - Wszyscy to robicie jak tylko trochę słońca na was padnie - żałowała, że nie zrobiła im zdjęcia jak byli w Szwajcarii teraz mogłaby Gai pokazać o co jej chodzi.
- Gaia, nie mam nic przeciwko, możesz być głośno. Jestem dorosła rozumiem, że ludzie mają potrzeby - rzuciła i niby też sobie żartowała, ale też nie koniecznie. No, bo to jednak był jej dom i miała sie tu czuć komfortowo. Luna zawsze może wyjść na spacer! - Czyli relaksik - kiwnęła głową i zjadła oliwkę, ale o mały włos się i by się zakrztusiła słysząc jej następne pytanie. - Gaia jakbym z Kevinem Costnerem miała sex telefon, to bym jeszcze leżała na łóżku nie będąc w stanie ogarnąć co się właśnie wydarzyło - bo to akurat brzmiało jak coś do czego, by żadne z nich się nie odważyło, a już na pewno nie teraz. Więc jeżeli, by do tego doszło, to byłby to prawdziwy Multivers of Maddness. - A jak tam Twoje tinderowe sprawy? Udało Ci sie znaleźć to czego szukałaś? - Zapytała, bo była w sumie ciekawa, może jednak była w błędzie i Gai się to spodobało i była teraz szczęśliwa? Albo szczęśliwsza, a przecież Luna tego chciała. - Dalej nie mogę uwierzyć, że mnie nigdy o to nie zapytałaś. - Miała przecież pod nosem taką przyjaciółkę, a posłuchała Dolores z Tinderem.
- Chodź, bo muszę się ubrać w coś, gorąco mi w tych rajstopach - mruknęła łapiąc Gaie za ręką i splotła palce w ich zaciśniętych dłoniach. Pociągnęła ją w stronę swojej sypialni, bo w końcu Zimmerman miała jej cos wybrać do ubrania. - Dobra to szalej - wskazała jej na swoją garderobę, a sama rzuciła sie na łóżko i ściągała te durne rajstopy, w których się gotowała.

gaia zimmerman
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
Machnęła ręką, bo wiadomo, że dla niej pieniądze nigdy nie były problemem. Dla Luny obecnie pieniądze nie były problemem. Jak pieniądze nie zadziałają to Luna zadzwoni do taty i tata zastraszy odpowiednie osoby. A jak to nie zadziała to Luna pokaże cycki, bo jednak chyba miała większe od Gai. Albo najwyżej obie pokażą. Albo pocałują się przed typem, żeby mu ziścić fantazje. A Gaia przy okazji upiecze dwie pieczenie na jednym ogniu, hehe. – Według strony internetowej loty balonem nie są już dostępne. – Podrapała się po nosie i szukała dalej. – Ale jest za to lot awionetką! – Spojrzała na Lunę oczekując jej aprobaty, albo dezaprobaty. Gaia już awionetką leciała, ale dla dobra tej przyjaźni i udanych Walentynek miała zamiar kłamać i przez cały lot trzymać Lunę za rękę udając jaka jest zestresowana. No i w sumie będzie, bo najczęściej właśnie tak ginęli bogaci ludzie. – No wiesz… ja już ciebie sobie wytatuowałam. – Przypomniała i nawet uniosła delikatnie koszulkę, żeby przez przypadek nie pokazać cycka, tylko tatuaż, który sobie dla Luny zrobiła. W sumie nie pamiętam czy w końcu ustaliłyśmy czy go Lunie pokazała czy nie.
- No słuchaj. To brzmi jak coś co byłabym w stanie zrobić. Po prostu robi się mac&cheese i później to zapiekasz w gofrownicy. Nic specjalnie trudnego. Ale czy jest to romantyczne i seksowne? Czy jest to coś co zasługuje na nas w tak specjalny dzień? – Takiego gofra w stylu mac&cheese to im mogła zrobić jak będą skacowane czy znudzone. W taki dzień jak ten zasługiwały na jakiś seksowny makaron, albo chociaż po steku w sosie z zielonego pieprzu.
- Masz szczęście, że cię znalazłam i już masz jedzenie. – Zażartowała, bo oczywiście wiedziała, że to nie tak było. Gaia nie była głupia okej. – Czy to by było marnowanie jedzenia skoro ostatecznie je z kogoś zlizujesz? – No bo ostatecznie jedzenie trafiało tam gdzie powinno. Do żołądka. Tylko talerzem w tym przypadku było ludzkie ciało. – Fuuu. Czaisz zlizywać coś z zarośniętego mężczyzny, a później mieć włosy w gębie? – Skrzywiła się. No cóz. Dla Gai to było jasne, że taką seksualną fantazję będzie mogła spełnić tylko z Lu… z kobietą! Mężczyzn Gaia preferowała zarośniętych, więc wszystko jasne. – Zdecydowanie. Powinnyśmy. – Pokiwała głową i miała tą smutną świadomość, że Luna nie proponowała jej tego tu i teraz. Więc po prostu pamiętała, że jak kiedyś, za trzy lata pewnie, będzie uprawiać seks, to będzie musiała to spróbować i przekazać Lunie wrażenia. O ile będzie pamiętała, żeby to zrobić, bo wszyscy znamy jej głowę.
- Oczywiście. I będziesz ją miała. – Miała tylko nadzieję, że jak Luna będzie się hajtać to dopiero jak jej stary wyzionie ducha. Jak będzie wtedy jeszcze żył to na bank ktoś przyjdzie i coś odjebie i jej stary będzie siedział i pierdolił, że ktoś do niego przychodzi w dniu ślubu jego córki. Gaia na to nie pozwoli. Tak czy siak Gaia wiedziała, że Luna się hajtnie, bo jest zajebistą partią i Gaia mogła tylko mieć ból dupy, ze jedyne co zrobi to ją odprowadzi do ołtarza, żeby oddać jakiemuś frajerowi. Albo Joelowi.
- Daszek z ręki? – Zmarszczyła brwi i patrzyła na daszek pokazywany przez Lunę. Miała tylko nadzieję, że to nie jest jakiś słaby żart i nawiązanie do niemieckiego salutu. – Nie zauważyłam. – Parsknęła śmiechem i próbowała sobie przypomnieć sytuację, w której robiła daszek z ręki, ale oczywiście nic jej nie przychodziło do głowy. Było to tak naturalne, zakorzenione w genach, że wydawało się nieprawdziwe. Jedyna rzeczy, którą pewnie mają po ojcu.
- Przestań. Nie robiłam nic dziwnego w łóżku. – Teraz to się trochę aż zawstydziła. Wiadomo, lubiła czasem zgrzeszyć, ale czekała raczej jak Luny nie będzie na chacie, żeby nie być dziwną. – Byłam też z Ponyo na spacerze. – Teraz jej się przypomniało, że przecież ma psa. – Relaksik. – Potwierdziła. Pierwszy dzień od początku nowego roku, gdzie mogła poczilować bombę i nie szła na żadna imprezę, albo widzieć się z ludźmi w poszukiwaniu szczęścia. – Wow. Obrzydliwe. – Parsknęła śmiechem nie chcąc chyba słuchać o tym jak się zabawiali przez telefon. Aczkolwiek wiadomo, jak to robili to good for them. Nie będzie się czepiać, nie była chora.
- Umówmy się, że może nie będziemy o tym rozmawiać, co? Przynajmniej nie dzisiaj! – Zaproponowała, bo ostatnie czego chciała to rozmawiać o Tinderze. Na razie to cisnęło jej się na usta, że zrezygnowała i ma wyjebane, ale nie chciała okłamywać Luny. Luna by ją przeczytała jak książkę. – Przestań. Wyśmiałabyś mnie i do niczego by nie doszło. – Przewróciła oczami, bo już to przerabiały. Gaia by naturalnie na to poszła, ale nadal nie była pewna czy Luna sobie z niej żartuje czy nie. Poza tym ryzykowanie takiej pięknej przyjaźni? Ciężki orzech do zgryzienia.
Ścisnęła dłoń Luńci i poszła za nią do jej sypialni. Stanęła przed jej szafą i nie wiedziała co wybrać. – Luna nie wiem… to wygląda jak szafa lesbijki słuchającej tylko i wyłącznie The Runaways. – Westchnęła ciężko. – Ale dobra. Najpierw? Odpowiednia muzyka. – Wzięła znowu ten telefon Luny, bo swój miała chuj wie gdzie i podłączyła się pod sprzęt nagłaśniający. Zakładam, że bogaci ludzie mają coś takiego zamiast się podpinać pod telewizor jak ja. Szybko sparowała telefon z głośnikami przez bluetooth, wpisała supertajnehasło i załączyła taką nutkę. Nie udawaj, że się tego nie spodziewałaś. – Ściągaj te rajstopy, kocie. Albo je z ciebie zerwę. – Zażartowała, zaśmiała się głośno i zaczęła grzebać w tej garderobie Luny. Sory, ale na bank miały garderoby, a nie szafy. Zaczęła powoli kompletować strój. – Kocham cię w tym twoim smutnym, grunge’owym looku więc na to postawimy. – Oznajmiła bardziej do siebie niż do Luny. W końcu skompletowała jej to. Skromnie, wygodnie, ale seksownie. Seksi stroje powinna zachować dla Joela :tear:.
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
- Awionetka też brzmi zajebiście - kiwnęła głową, chociaż co prawda ona już leciała kiedyś awionetką, ale postanowiła dla dobra przyjaźni jednak udawać, że wcale tak nie jest. Będzie się wtulać w Gaie udając zestresowaną. Chociaż zazwyczaj nie miała problemu z lataniem, ale każda okazja do wtulania się w Gaie była dobra. - No wiem, że wytatuowałaś, ale tam to mało kto widzi, a na czole to od razu będzie wiadomo - nawet się klepnęła w czoło, ale trochę za mocno ro zrobiła i aż się skrzywiła, bo zabolało. - Powinnam mieć dostęp do oglądania tego tatuażu kiedy mi się podoba skoro to mój prezent na święta? - Zapytała unosząc brew, bo w sumie nigdy się tego nie dowiedziała więc teraz wypadało to ustalić.
- Hmmmmm... no dobra, to może coś prostego ale pikantnego, żeby do nas pasowało... proste i ostre - Luna jak czasem coś powie to wychodziło z niej jednak głupiutkie dziewczę, całe szczęście tylko przy Gai. - Może spaghetti aglio e olio? - Zaproponowała głównie dlatego, ze to był mój ulubiony rodzaj pasty. - Możemy do tego zrobić sobie jeszcze jakąś deskę serów, żeby było bardziej fancy i romantycznie, no i wino oczywiście, bo bez tego to nie ma kolacji walentynkowej - pewnie w tle włączą sobie top 100 lesbians hits, albo zapętlone do I wanna know i I wanna be yours. Luke przyjdzie i im zaśpiewa. - Ugh... bita śmietana z dodatkami, okropne - aż sie skrzywiła, chociaż... pewnie zależy z jakiego mężczyzny miałaby to zlizywać. Zdecydowanie jednak kobiece ciało bardziej się do tego nadawało. - Albo picie z pępka... u kobiet okej, ale u mężczyzn? Oni pewnie nawet nie myją pępków. - Bo byli obleśni w większości, oczywiście nasi mężczyźni byli w stu procentach higieniczni i każdy był czysty.
- Dziękuję bardzo - chciała swoją białą sukienkę, tą z premiery Barbie, w tej by się hajtała, gdzieś na plaży albo po środku lasu. Nie chciałaby wielkiego wesela, raczej skromną uroczystość i szybki wypad na miesiąc miodowy, który trwałby tak naprawdę z pół roku. Dlatego myślała o ślubie z Gaią, bo inaczej nie wytrzymałaby pół roku nie widząc się z nią. - No robicie taki daszek, przypatrz się kiedyś Brunowi jak będziecie na łódce - w sumie mogły też po prostu wykorzystać Bruna, który na bank nie robi nic w walentynki i on, by je woził po różnych okolicznych lagunach żeby mogły popływać i robić ładne fotki.
Zachichotała, bo przecież to nie było nic dziwnego i Luna, by jej nie oceniała! Sama pewnie nie była święta, poza tym były przyjaciółkami więc nie miały się czego wstydzić. - Przestań... nie gadałam z nim. - A nawet jeśli to wcale nie byłoby to obrzydliwe. Joel i Luna absolutnie nie byli osobami, u których cokolwiek mogłoby być obrzydliwe. - Byłam tylko ciekawa czy Ci się już z kimś widziałaś, ale okej... nie rozmawiajmy o tym. - Kiwnęła głową zgadzając się z nią. Niech to będą tylko ich walentynki. - Teraz się nie dowiesz co bym zrobiła i co, by się wydarzyło, bo nie zapytałaś - wzruszyła ramionami i puściła jej oczko.
Później już poszły do tego jej pokoju i Luna zaśmiała sie głośno jak usłyszała komentarz Gai. - I love playin' with fire I don't wanna get burned - zaśpiewała na głos fragment swojej ulubionej piosenki The Runways, bo może i nie była lesbijką, ale też nie była ignorantką i znała oczywiście dużo piosenek The Runways. Później jednak Gaia puściła inną muzę i Luna dopiero się zdziwiła. Tego się nie spodziewała. - Miau! - Powiedziała ściągając te rajstopy i śmiejąc się pod nosem jak głupia. - Smutnym? Ubieram sie smutno? - Zapytała przekręcając głowę w bok żeby spojrzeć na Gaie, a że akurat w piosence był fragment Monici Bellucci to Luna zaczęła to też śpiewać patrząc cały czas na Gaie. Później podniosła się z łóżka i podeszła do przyjaciółki łapiąc ją za rękę i przyciągnęła ją do siebie żeby się mogły pokołysać w rytm muzyki jednocześnie Luna ciągle śpiewała raz ciszej, raz głośniej. Całe szczęście, że była uzdolniona i umiała kilka języków w tym włoski więc przynajmniej nie kaleczyła. - Polecimy do Włoch jak już będzie u nich ciepło? - Zapytała zadzierając głowę do góry, by zerknąć na przyjaciółkę.

gaia zimmerman
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
- No i ekstra. To robię rezerwację na awionetkę. – No i jak już korzystała z tego telefonu to skontaktowała się smsowo z typem, który ogarniał te loty. Odpisał dosyć szybko, więc miały już rezerwację klepniętą. Gaia nawet wycelowała telefon w twarz Luny, żeby zobaczyła, że ich randka w przestworzach oficjalnie się wydarzy. Najwyżej zginą razem, przytulone do siebie jak te zwłoki co znaleźli w Pompejach czy gdzieś tam. Nie wiem. Ty mi powiedz. – Bo to tatuaż tylko dla ciebie. – Chociaż pewnie jak już go zaprezentowała Lunie po raz pierwszy to pochwaliła się nim na insta stories, żeby wszyscy widzieli, że typka się obrandowała inicjałami psiapsi. Wcześniej tego nie robiła, bo nie chciała psuć niespodzianki. – Oczywiście, że tak. Tatuaż i lewa pierś należą do ciebie. – Bo wiadomo, pod lewą piersią skrywa się serce, które zawsze będzie należało do Luny.
- Dobrze. Postanowione. Zrobimy spaghetti aglio e olio oraz deskę serów. Będziemy fancy i romantyczne i będziemy do tego pić winiacza. – Dobrze, że Walentynki nie były tak pojebane jak na przykład święto dziękczynienia, gdzie indyka trzeba kupić trzydzieści lat przed świętem, bo później nagle brakuje indyków w sklepach. A tak to mogły sobie na luzie iść do tego sklepu i kupić składniki i odjebać ten obiad. W końcu będą mogły pościągać ceny z patelni i garnków. Żartuje ofc.
- Z pępka piłam. Z damskiego i męskiego. – Pokiwała głową. – Chociaż moje ulubione doświadczenie z piciem z czyjegoś ciała jest takie, że kucasz sobie przed kimś, najlepiej przed laską i ktoś leje jej alkohol po klatce piersiowej i wszystko leci ciurkiem do twoich ust, bo… no jesteś po prostu na dole z otwartym pyskiem. – Pewnie odpierdalali coś takiego z Ericiem na tej imprezie, na którą się wbili, a na której były drag queens. Nikt nie imprezował tak jak drag queens i biseksualiści.
- Serio… – Skrzywiła się jeszcze raz, bo naprawdę nie wierzyła w ten daszek. Stała tak z lekko otwartymi, skrzywionymi ustami i zastanawiała się czy ktoś inny, poza Luną to zauważył. Będzie musiała napisać na grupowym czacie rodzinnym. – Myślisz, że Bruno o tym wie? – Zapytała i jeszcze zrobiła sobie ten daszek zakładając, że to jakimś cudem obudzi dziwne wspomnienia i dozna flashbacków z momentów kiedy ten daszek robiła.
- Luna, przestań. To jest naprawdę okropne co mi teraz robisz. – Spojrzała na nią z bardzo widocznym smutkiem. Gaia niczego w życiu nie żałowała tak jak tego, że w Szwajcarii wybrała imprezowanie ze szwedzkimi modelkami zamiast nocy z Luną. Oczywiście głupia nie wiedziała, że ma taką noc do wyboru, więc to była jej dobra wymówka. Temat Tindera i Joela delikatnie wyminęła. Nie było co o tym rozmawiać. Gai wystarczyło to, że sama pomagała Lunie spędzać czas z Joelem. Dobra, raz pomogła, ale już czuła się jak bohaterka, która nie nosi peleryny, bo nie chce się obnosić ze swoją zajebistością.
- Nie ubierasz się smutno. Ale nosisz często smutny wyraz twarzy. – Była to niestety prawda, ale też Gaia nie miała do niej pretensji. Luna miała nieco przesrane życie, miała niewiele powodów do uśmiechu (chociaż Gaia była zajebistym powodem, żeby się uśmiechać, ale okej). Można by powiedzieć, że po adopcji przez bogatego człowieka, jej los się odmieni, ale tak niestety się nie stało. W sensie trochę się odmieniło, ale jednak nadal miała te durne ograniczenia. – Ale to nic. Wszyscy dobrze wiemy, że nie jesteś smutnym człowiekiem. – Dodała jak już przestała się cieszyć, że Luna tak ją do siebie przyciągnęła w tym tańcu. Trochę zazdrościła, że to Dashwood była Monicą w tej piosence, ale nie szkodzi. Sama śpiewała fragmenty Umberto, żeby wypełnić ten duet i sprawić, żeby był kompletny.
- Polecimy do Włoch, bo zjadłabym gofra z pastą pistacjową. – A wiadomo, że taka pasta pistacjowa to najlepsza jest we Włoszech. Teraz to w sumie Gaia zgłodniała, a dosłownie dopiero co zeżarła. Okropne dziewczę. Ujęła sobie twarz Luny w dłonie i zaciskając szczęki patrzyła na nią z bardzo dziwnym objawem miłości. Takim, który świadczył o tym, że zabiłaby dla Luny z miłości. Nachyliła się i oparła czoło o jej czoło. – Uwielbiam cię. Jakie moje życie było pojebane i puste bez ciebie. – Pocałowała ją po raz tysięczny tego dnia w nos i odsunęła się o parę centymetrów. – Ubieraj się. Spóźnimy się na nasz lot dookoła świata. – Wiadomo, że całym światem było Lorne i Cairns, bo właśnie tutaj mieszkał obiekt zainteresowania Gai – Luna.
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
Świetnie, że dość szybko udało im się ustalić wszystkie istotne rzeczy, zarówno co będą robić jak, co jeść, jak i to, kto jest włascicielem lewej piersi Gai. Gdyby w ten sposób działał sejm, to Polska byłaby wspaniałym krajem. Już wiemy kto powinien być u władzy w kraju nad Wisłą. No, ale niestety Gaia i Luna pewnie nie chciałyby tego robić, bo po co. Chociaż okej Luna miała jednak takie małe powiązanie z tym okropnym krajem. Opis tego picia z czyjegoś ciała wywołał na jej twarzy lekki grymas. – Prawie tak jakby ktoś Ci sikał do ust – skrzywiła się, bo było to obrzydliwe i już nawet nie chciała o tym myśleć. Pępek jeszcze był względnie w porządku i tego, by się trzymała.
Uśmiechała się szeroko, bo to było zabawne, że Gaia serio nie wiedziała, że robi daszek z ręki. – Nie mam pojęcia, ale on też tak ma. Może tez nie robi tego świadomie. Kiedyś Wam zrobię zdjęcie to zobaczycie, ale jest to bardzo urocze – nie chciała żeby Gaia pomyślała, że Luna się z niej teraz naśmiewa czy coś. To było bardzo kjut, że mieli taką swoją rzecz. Pokreciła głowa, bo wcale nie uważała, że to co mówi jest okropne, to było po prostu prawdziwe, ale nie wdawała się już w dalszą dyskusję na ten temat. Już nie było co roztrząsać. Stało się to się stało.
- Smutny wyraz twarzy? – Zapytała lekko oburzona. Wcale nie uważała, że ma smutny wyraz twarzy. – Po prostu nie często się uśmiecham do obcych ludzi – do swoich znajomych to oczywiście się uśmiechała szeroko i bardzo czesto, czego Gaia była świadkiem, nawet dzisiaj. – Staram sie nie być – może była małą emo dziewczyną, ale nie była smutna. Chyba. Czasem była wkurwiona, czasem miała moment gdy nie chcialo jej się absolutnie nic, ale przecież każdy miał takie zawirowania. Nie była jakimś wyjątkiem. Miała ochotę im zacząc bić brawo, bo pięknie im wyszedl ten duet. Może powinny częściej razem śpiewać? Dobrze im szło. Ich głosy do siebie pasowały.
- Idealnie – już nie mogła sie doczekać – do Rzymu, chcę odwiedzić koloseum – może będą tam jacyś Gladiatorzy czy coś. Może akurat będzie Mescal w kostiumie z drugiej części Gladiatora. Mogłaby sobie na to popatrzeć. Tak samo jak na Gaie węrdującą wąskimi włoskimi uliczkami. Mogłaby jechać już dziś, ale bez sensu, bo tam zimno. Uśmiechnęła się, gdy złapała ją za twarz, ale szybko jednak spoważniała patrząc się Gai prosto w oczy. – Gaia... – zaczęła i prawie łezka jej się w oku zakręciła. – Jesteś najlepszą rzeczą jaka mi się przytrafiła odkąd zmarła moja mama. Literalnie uratowałaś mnie, nie wiem jakim potwornym i samotnym człowiekiem mogłabym być, gdybyś nie została moją przyjaciółką. – W końcu nie znała nikogo z tych „bogatych” ludzi. Nie mogła utrzymywac kontaktów ze swoimi starymi znajomymi, była samotna, a dla dzieciacków z wyższych sfer była tylko „tą biedną laską”, ale nie dla Gai. Ona od samego początku traktowała ją jakby niczym się od siebie nie różniły. – Tak jest – kiwnęła głową i odsunęła się od niej żeby wziąć te ciuchy i zacząć się przebierać. Mogła to przecież zrobić przy niej. – Dobra, daj mi jakieś 5 min to zrobię sobie jeszcze szybki makijaż – no, bo jednak szły do ludzi, wypadąło się pomalować. – A Ty tak idziesz? – Zapytała unosząc brew i patrząc na jej strój. Obstawiam, że tak nie poszła i obie się w końcu ubrały, przygotowały i pół godziny później wsiadły do Jaguara żeby pojechać na miejsce, z którego miałą startować ich awionetka. Luna oczywiście w aucie była DJ-em więc włączyła im Halsey i akurat leciało Gasoline więc mogły sobie pośpiewać. – Myślisz, że dadzą nam spadochrony? – Zapytała gdy już dojeżdżali na miejsce. Wiedziała, że nie, bo już przecież leciała kiedyś, ale starała się robić dobra minę do złej gry.

gaia zimmerman
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
ODPOWIEDZ