animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
Gaia zawsze podziwiała ludzi, którzy urodzili się w „normalnych” rodzinach i jakimś cudem dochodzili do sukcesu. Ona nawet nie potrafiła sobie wyobrazić sytuacji, w której nie byłaby bogata, albo dobrze ustawiona. Co prawda wszystkie pieniądze, które zarobiła pracując w domu spokojnej starości przelewała na osobne konto, z którego nigdy nie korzystała (chciała mieć jakieś niezależne od rodziców zaplecze finansowe), więc jakieś tam oszczędności miała. Mimo wszystko w dosyć swobodny sposób żyła za pieniądze rodziców. To oni kupili jej pierwszy dom, to oni kupili jej Jaguara na pierwsze auto i to oni kupili jej Porsche, bo… taką miała zachciankę. Cieszyła się, że przy tym jej rodzice byli bardzo normalnymi ludźmi, którzy unikali jakichkolwiek kontrowersji. Dzięki temu mogła być spokojna, że pewnego dnia nie obudzi się zaskoczona informacją, że wszystkie karty kredytowe zostały zablokowane. Nie potrafiłaby żyć… „normalnie”.
- Owszem. – Odparła rozbawiona, bo sama, niejednokrotnie się o tym przekonała. Kobiety chyba często nie zdawały sobie sprawy z tego jaką niebezpieczną bronią dysponują na co dzień. Oczywiście nieco delikatną, bo jednak mogą skończyć tracąc takiego paznokcia, ale szkody, które mogą wyrządzić mogłyby być gorsze. W końcu paznokieć odrośnie. – Coś ciekawego czym chciałbyś się podzielić? – Skoro jak każda, szanująca się kobieta, słuchała podcastów i czytała o seryjnych mordercach to makabryczna historia z damskimi paznokciami w tle nie mogła być przecież taka zła, prawda? Poza tym mogła sobie z tego wyciągnąć jakieś wnioski na przyszłość, chociaż sama nie nosiła już przesadnie długich paznokci, bo postanowiła, że skoro rzeczywiście wróciła na arenę randkowania, to powinna sprawiać ludziom przyjemność, a nie zadawać ból.
Aż spojrzała na niego szczerze zmartwiona układając dłonie na jego klatce piersiowej. – Mówisz poważnie? – Widziała uśmiech na jego twarzy, widziała jego rozbawienie. Ona sama jednak na tą chwilę postanowiła zachować powagę. A przynajmniej na tyle na ile pozwalał jej nietrzeźwy umysł. To brzmiało jak zagrożenie życia. I to poważne. Cholernie poważne. Najgorsza śmierć jaką mogła sobie wyobrazić to taka przez utopienie się, bycie zakopaną żywcem, albo bycie spaloną żywcem. Zastanawiała się teraz czy Chris miał jakieś psychofanki.
Uśmiechnęła się słysząc jego odpowiedź. – To co dziewczyna musi zrobić, żeby skraść twoje serce i zagwarantować sobie intrygujące i godne zapamiętania życie? – Brzmiało to zdecydowanie lepiej niż dobre życie. Chociaż dobre życie też nie mogłoby być tak tragiczne. Ale mają do wyboru odrobinę szaleństwa… dlaczego się ostatecznie na to nie skusić? Taka Gaia uważała, że jeszcze była za młoda na małżeństwo i nudne życie. Co prawda jak już się z kimś wiązała, to lubiła sobie wyobrażać swoje życie u boku danej osoby, ale czy było coś złego w pragnieniu odrobiny szaleństwa zanim człowiek całkowicie poświęci się jednej osobie? Co jeżeli podczas tego szaleństwa okaże się, że ta jedyna osoba jest tuż pod nosem?
Pokręciła głową mrużąc lekko oczy. Nie mogła się tak do końca z tym zgodzić, ale nie było tam też kłamstwa. – Może odpuśćmy sobie to ciągnięcie za włosy do jaskini? – Parsknęła lekko. – Pociągnięcie w sypialni? W odpowiedniej pozycji? Nie mamy nic przeciwko. – Wzruszyła niewinnie ramionami. Nie chciała mówić tak otwarcie o takich pragnieniach w imieniu każdej kobiety na świecie, ale nie czuła się komfortowo z mówieniem o tym, że są to jej pragnienia. Jeszcze ktoś by usłyszał. – Ale rano? Na kuchennym stole? Tak. Zdecydowanie tak. – Dla niej miałoby to sens. Zdecydowanie była poranną osobą jeżeli chodziło o takie rzeczy. Wolałaby zostać obudzona porannym seksem niż kubkiem gorącej kawy. – Po prostu z jakiegoś powodu kobietom nie wypada mówić o tym czego pragną. – A jak wiadomo Gaia lubiła robić to czego raczej robić nie wypada. Nie chciała być nudną kobietą, która nie korzysta ze swojej młodości, bo ktoś jej próbuje wmówić, że czegoś robić nie wypada.
W dość łapczywy sposób odwzajemniała jego pocałunki. Dłońmi błądziła po jego szyi, aż w końcu zjechała na klatkę piersiową, gdzie delikatnie nawet wbiła mu paznokcie pod wpływem odwzajemnianych pieszczot. Dopiero kiedy się od niej odsunął przypomniała sobie o tym, że powinna oddychać o czym świadczyła szybko unosząca się i opadająca klatka piersiowa.
- Co chcesz, żebym ci powiedziała? – Zapytała wpatrując się w jego usta. – Powiem ci wszystko. – Obiecała unosząc wzrok, a później szeroko się uśmiechając. – No dobra, prawie wszystko. Nie może być tak łatwo, prawda? – Zaśmiała się cicho. – Moje pragnienia? Marzenia? Troski? Problemy? Fantazje? Rzeczy, którymi mógłbyś mi zrujnować życie? – Ponownie zarzuciła ramiona na jego szyję uwieszając się na nim. Zbliżyła swoje usta do jego ust, ale nie całowała go. Czekała na odpowiedzi.
pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter
Właściwie Chris kilka lat temu zaliczył potężny kryzys finansowy i wizerunkowy, co skutkowało strąceniem z drabinki sukcesu. Nie dość, że cały jego dom spłonął, a przecież była to willa jak z Dynastii, to na dodatek sam uległ poważnym poparzeniom. Na początku owszem, wszyscy go wspierali i czekali na jego powrót do żywych, ale wreszcie publika znudziła się oczekiwaniem i zaczęła grzebać w jego prywatnych sprawach. Gdy okazało się, że pożar był pokłosiem romansu z młodziutką dziewczyną, już był spalony. Tym razem wyjątkowo nie w znaczeniu dosłownym. Gospodynie domowe jednak nie mogły mu wybaczyć zdrady żony, która łaskawie zaczekała aż wydobrzeje, a potem od niego odeszła.
To wtedy imał się różnych zajęć, łącznie z pisaniem scenariuszy do kiepskich telenowel, by tylko przetrwać i by mieć za co opłacić czynsz. Rozwód pożarł jego oszczędności, a przecież nie miał ich za dużo, bo lubił dobrze i lekko żyć. Najwyraźniej dla pisarza bez zaplecza finansowego był to kiepski pomysł, ale przynajmniej wiedział, że w razie kolejnej zapaści da sobie radę. Jakoś, co było słowem kluczem, bo otarł się o problem alkoholowy i jeszcze nie wyszedł z braku natchnienia, choć podpisał już umowę na kolejną książkę, więc machina wydawnicza ruszyła.
Zaś właśnie doświadczeniu w pisaniu scenariuszy zawdzięczał fakt, że mógłby się z nią podzielić niejedną historią, ale teraz jedynie pokręcił głową.
- Zachowam jeszcze resztki godności na później- puścił jej oko, bo przecież nie zamierzał występować w towarzystwie pięknej kobiety jako ten, który niekoniecznie sobie radzi z kobiecymi paznokciami. Bywały gorsze katastrofy i jedną z nich była próba spalenia go żywcem, choć był przekonany, że Pearl nie zrobiła tego specjalnie. To była karma za te wszystkie lata, w których nie zachowywał się tak jak powinien i podejrzewał, że jeszcze z nim szmata nie skończyła, bo przecież potem był jeszcze gorszą wersją samego siebie.
- Oho, i właśnie pojawia się ta znajoma powaga i fakt, że zupełnie nie wiesz co powiedzieć- wycelował w nią niemal oskarżycielsko palec, ale za często zdarzały mu się takie atrakcje, by nie być tym faktem rozbawionym. - Tak, niestety to ponura prawda, ale nie przejmuj się, to już za mną- pocieszył ją nieco głupio, bo przecież jasnym było, że nie jest jakimś wampirem, którego główni bohaterowie usiłują spalić od kilku sezonów. To była jednorazowa akcja, o której nie zamierzał myśleć w towarzystwie pięknej kobiety.
Gdyby takie rzeczy zajmowały jego głowę w tej chwili, musiałoby być z nim coś skrajnie nie tak, więc z ulgą powrócił do tematu i do samej Gai, która wydawała się coraz bardziej intrygująca.
- Lubię kobiety niezależne, pewne siebie, takie, które nieco trzeba gonić, bo jak każdy samiec jestem myśliwym i lubię czuć, że ścigam, a nie dostaję kogoś na talerzu- wyjaśnił tak składnie jak potrafił, ale zadanie miał utrudnione, bo była zdecydowanie za blisko, by umiał być aż tak elokwentny.
- Uwielbiam poranny seks- za to o swoich pragnieniach mógł rozprawiać godzinami. - Niezależnie od tego czy na blacie, łóżku, pod prysznicem, a może w miejscu publicznym. Gdy kogoś chcę, nie waham się iść na całość i nawet czasami podduszać- oczywiście tylko za zgodą, ale dziewczyna wyglądała na taką, której nie były straszne tego typu wyzwania. Może dlatego tak go pociągała, a może po prostu krążyły między nimi feromony, które sprawiły, że wreszcie zaczęli się całować i nie były to delikatne muśnięcia warg, a łapczywe pocałunki, zupełnie jakby ktoś zaraz miał ich nakryć i rozgonić, więc musieli się sobą nasycić.
Bezskutecznie, oderwali się od siebie, a jemu zaczęło jej brakować.
Miał się skupić na rozmowie, ale jak on mógł się skupić, gdy tak nonszalancko zarzucała ręce na jego szyi i była tak blisko, że mógł bez końca wpatrywać się w fakturę jej skóry, którą również miała idealną. Najbardziej jednak pociągały go jej usta- idealnie wykrojone wargi, które układały się w słowa. Te bez znaczenia, ale sam podjął tę grę, więc postanowił jeszcze na chwilę pokazać jej, że mogą rozmawiać, niezależnie od tego jak bardzo był na nią nakręcony i pragnął więcej.
- Sama się podłożyłaś z tym fragmentem o rujnowaniu sobie życia- odparł niemal z teatralnym westchnieniem i nachylił się, by wyszeptać do jej ucha: - Ale dam ci coś w rodzaju wyjścia awaryjnego i chętnie się dowiem o twoich fantazjach, związanych ze mną- i delikatnie przygryzł jej płatek, a potem wyprostował się z bezczelnym uśmieszkiem.
zdolny delfin
enchante #8234
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
Gaia zapewne wiedziałaby o tym nieco więcej, gdyby w jakikolwiek sposób interesowała się popkulturą i ciekawostkami z życia gwiazd. Nie miała jednak na to czasu. Poza tym jej mama, dobra, może nie była typową celebrytką, której życie osobiste interesowało każdego na świecie, ale jak zaczynała karierę to rzeczywiście była nękana przez paparazzich. Głównie ze względu na swoją urodę oraz na fakt, że pojawiła się znikąd i zaczęła zdobywać salony. Każdy chciał wiedzieć z kim ostatecznie randkuje, albo skończy. Było to na tyle uciążliwe, że ostatecznie wpoiła swoim dzieciom, że śledzenie losów cudzych żyć nie jest czymś pasjonującym, a już na pewno nie byłoby mile widziane w ich rodzinie. Ale może to i dobrze, że Gaia nie wiedziała zbyt wiele o przeszłości i przejściach Chrisa. Gdyby wiedziała to pewnie patrzyłaby na niego teraz inaczej. Ze współczuciem. A zapewne takich spojrzeń miał już dosyć. Co do zdrad, cóż… Gaia nie powinna być tą, która oceniałaby coś takiego, bo na trzy związki, które miała to w dwóch była tą, która ostatecznie zdradziła.
- W porządku. – Odparła z lekkim uśmiechem dając za wygraną. Mimo wszystko było ciekawa czego musiał w życiu spróbować biedny Chris, żeby pozostały mu tylko resztki godności. Nie była jednak typem kobiety, która zamierzała mężczyznę z nich obdrapać, więc pozwoliła mu na to, żeby ten sekret zachował. Kto wie, może jeszcze dojdzie do momentu, w którym będzie chciał jej się z niektórych rzeczy wyspowiadać. Gaia była fantastyczną powierniczką sekretów.
- Całkiem naturalny, ludzki odruch. – Powiedziała na swoją obronę i złapała go za ten palec, żeby w nią tak nieładnie nie celował. – Oczywiście, że nie wiem co powiedzieć. Jestem słaba w pocieszające gadki. Wolę działać i na przykład… pocałować miejsca, które bolą. – Zażartowała sobie, ale rzeczywiście nie była zbyt dobra w jakiekolwiek wyznania. I tak była pod wrażeniem tego jak dobrze jej się flirtuje z Chrisem. Nie ma żadnej niezręczności i pauz, gdzie któreś z nich nie wie jak dalej kontynuować. Nadal nie uważała, że była w tym dobra. Po prostu czasami z odpowiednią osobą wystarczyła tylko chemia, a reszta szła gładko, jak po maśle.
- Mam bardzo podobnie. – Zgodziła się z nim. Nie chciała dostawać kogoś na tacy. Chciała nieco powalczyć. Oczywiście chciała przy tym wzajemnego ścigania się, a nie, żeby tylko jedna strona się wysilała. Lubiła dobrą zabawę, ale druga osoba smakowała jeszcze lepiej, kiedy była nagrodą po przejściu wielu trudów.
- Teraz się zastanawiam czy naszym przeznaczeniem było się tutaj spotkać. – Przygryzła wargę palcami wodząc delikatnie po jego policzku i zjeżdżając niżej ku jego szyi. – Za dużo nas łączy w tych kwestiach. Za dużo harmonii pomiędzy naszymi pragnieniami, a jednocześnie… widzę, że mogłabym spróbować z tobą rzeczy, których nie próbowałam wcześniej, panie Haynes. – Mówiąc to ułożyła dłoń na jego szyi. Nigdy nie bawiła się w żadne podduszanie, ale nie miałaby nic przeciwko temu, żeby spróbować. Jej dłoń spoczywała na jego szyi, kciuk ułożyła na jabłku Adama. Niczego jednak więcej nie zrobiła. Nie mogła przecież dać mu wszystkiego. Poza tym nie była w tej kwestii doświadczona.
Zaśmiała się przymykając oczy i ciesząc się jego ciepłym oddechem na uchu i szyi. Mógłby zrujnować jej życie i nie miałaby do niego żadnych pretensji. Pozwoliłaby mu na to, a później zapraszałaby go wielokrotnie, żeby ponownie je rujnował. – Dobrze. – Odparła z leniwym uśmiechem i obróciła się tak, że teraz przylgnęła do jego klatki piersiowej i brzucha plecami. Jego dłonie złapała i ułożyła na swoim brzuchu i klatce piersiowej. – Chciałabym, żebyś mnie ścigał. Nie dosłownie w sensie jakiegoś pościgu. Ale spojrzeniem, z drugiego końca sali. Ja robiłabym to samo myśląc o tym, że mamy podobne myśli, a jesteśmy otoczeni bandą ludzi, którzy są nieświadomi tego jak bardzo się pragniemy. – Skoro oboje chcieli tego samego, kogoś kogo nie dostaną od razu podanego na tacy to czemu nie zrobić z tego pięknej zabawy. Napięcia i chemii, która byłaby z nimi za każdym razem. Nieważne czy będą się widywać na takich imprezach czy w supermarkecie na dziale z mrożonkami. – Nie obchodzi mnie to czy jest z tobą twoja dziewczyna, żona czy obecna partnerka. Liczy się tylko to o czym wiemy my. – Puściła jego dłonie pozostawiając je na swoim ciele, swoje natomiast ułożyła na jego udach. Głowę odchyliła do tyłu, żeby musnąć delikatnymi pocałunkami jego żuchwę.
pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter
Z sekretami miał tak, że wolał je szeptać na ucho w sytuacji całkiem intymnej, gdy już ubrania stają się zbędnym dodatkiem i gdy obnażenie fizyczne powoli pójść o krok dalej. Właściwie poza Salmą (i Cons, ale z nią omyłkowo już poszedł do łóżka) nie posiadał przyjaciółek, którym zwierzał się bez żadnych relacji seksualnych. Miał wrażenie, że nie potrafił być całkiem szczery bez zbudowania bliskości, a nigdy nie ukrywał, że ta wiąże się dla niego z pewnym przekraczaniem granic, również tych erotycznych. Z tego powodu jednak coraz śmielej flirtował z tą młodą dziewczyną, która mogłaby być ekspertką w sztuce uwodzenia.
Dostrzegał pewne zblazowanie i znużenie z jej strony, zapewne wynikające z jej statusu społecznego i tę chęć zabawy, tę iskrę w oku, która była momentami bardziej podniecająca niż jakikolwiek wachlarz słów, choć skłamałby, gdyby stwierdził, że nie umiała nimi władać. Wręcz przeciwnie, podziękował jej uśmiechem za to, że nie była jedną z tych, które by się znacznie nad nim rozczulały bądź analizowały jego tragedię w nieskończoność. Jeszcze gorsze były te nawiedzone, które próbowały mu wytłumaczyć, że to była lekcja. Nie był przecież jakimś heretykiem, którego należało oczyszczać ogniem, więc takie teksty traktował jako obelgę.
- Wolałbym, żebyś całowała coś innego, ale nie będę narzekać- skomentował więc z uśmieszkiem, który sam cisnął mu się na usta, bo przecież z tą dziewczyną nie dało się inaczej i byłby głupcem, gdyby myślał, że uda im się uniknąć pewnego rodzaju dwuznaczności. Nie, gdy czuł chemię między nimi i drobne iskry, które przebiegały za każdym razem, gdy przyszło mu ją dotknąć. Albo na odwrót, bo na całe szczęście nie była jedną z dziewcząt, która pozowały na księżniczkę.
Jasne, kobietę trzeba było zdobywać, ale za jej subtelnym pozwoleniem, a nie było nic gorszego dla Haynesa jak te, które łaskawie sobie na to pozwalają. Takich unikał chyba bardziej niż ognia, co w jego wypadku nie było tylko czczymi słowami.
- Nie wiem czy wierzę w przeznaczenie, panno Zimmerman- zaczął nie spuszczając z niej wzroku. Tego typu aspekt kojarzył mu się z pewnego rodzaju romantycznością, a ta nigdy nie była jego mocną stroną. - Wierzę za to w hormony, w chemię ludzkiego organizmu, która przyciąga nas do ludzi, z którymi zaczynamy współgrać. Uwielbiam też fizykę i to jak można czasami ją nagiąć- na przykład,gdy funduje się partnerce niezłą pozycję, ale tego nie musiał jej mówić wprost, bo mimo braku jego wiary w przeznaczenie, podejrzewał, że Gaia mogła po części w nim czytać jak w otwartej księdze i w jego spojrzeniu odnajdywać pragnienia, które były również i jej udziałem.
Nic więc dziwnego, że nagle ta impreza zaczęła mu się coraz bardziej podobać i pozwalał jej układać swoje własne dłonie na ciele. To była zaledwie chwila, w której coraz śmielej sobie poczynał przesuwając nimi, zupełnie jakby uczył się jej na pamięć, choć zaledwie było to intro ich wspólnego spotkania w innych okolicznościach.
Przecież wiedział, że nie poprzestaną na tak znaczących gestach, odczuwał to wręcz z każdym zbliżeniem się do niej o te milimetry.
- A więc chcesz mieć ze mną tajemnicę- podsumował i nagle z jej słowami przeniósł się faktycznie do dusznego i zatłoczonego pomieszczenia, w którym faktycznie łowiłby jej spojrzenie, bo byłaby dla niego najdoskonalszym dziełem sztuki. - Dla ciebie zostawiłbym każdą… żonę, narzeczoną, dziewczynę- dodał, ale w zasadzie czy można było go winić, że obiecałby jej wszystko, gdy delikatnie całowała jego żuchwę.
- Chodź ze mną na randkę- zaproponował wreszcie, gdy opuszki jego palców delikatnie wędrowały po jej odsłoniętych plecach i skórze, na której pojawiły się delikatne kropelki potu. - Chcę cię uwodzić cały wieczór- a potem jak na dorosłych ludzi uprawiać seks choćby w jego samochodzie. Ale zasługiwała na kolację, na traktowanie jej tak jak na to zasłużyła.
zdolny delfin
enchante #8234
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
Coś takiego Gaia byłaby w stanie zrozumieć. Właściwie to nawet byłaby pewna, że gdyby usłyszała coś takiego to dodatkowo by ją to nakręciło. Zaufanie w intymności jest poważną i piękną sprawą i ludzie bardzo często o tym zapominają. Nawet przy przygodnym seksie coś takiego było potrzebne. Nie, żeby Gaia kiedykolwiek coś takiego praktykowała. Ale nie praktykowała dlatego, że znała ideę przygodnego seksu i wiedziała, że bardzo często nie ma tam czasu na budowa nie zaufania czy intymności. Naturalnie czasami lepiej powierzyć się nieznajomemu, który ma mniejsze pole do popisu, żeby ostatecznie kogoś oceniać, ale… Gaia po prostu nie mogła się do tego przemóc. Próbowała, starała się. Nawet teraz, nie było opcji, żeby jeszcze dwa miesiące temu pozwoliła sobie na takie zachowanie względem człowieka, z którym rozmawiała pierwszy raz w życiu. Była jednak w nowej erze, gdzie starała się poznać samą siebie. Chciała być odważniejsza i pewniejsza siebie.
Odwzajemniła uśmiech, chociaż właściwie to nie przestawała się uśmiechać odkąd do niego zagadała. A już z pewnością odkąd wylądowali z dala od tych wszystkich ludzi. Nie była jakoś mocno zjarana, ale nie była sobie w stanie przypomnieć powodu, dla którego znajdowała się na tej imprezie. Teraz rozumiała jak łatwo było stracić dla kogoś głowę. – Jak będziesz niegrzeczny i mi pozwolisz, to nie będzie fragmentu na twoim ciele, którego nie poznałyby moje usta. – Przecież nie nagrodziłaby go czymś takim za bycie poprawnym i grzecznym. Na to miała jeszcze czas. Teraz preferowała nieco adrenaliny oraz bycie niegrzeczną. Nawet jeżeli w jej przypadku, jeszcze było to w granicach normy.
Gaia od czasu do czasu lubiła mieć kontrolę. Nie mogłaby więc być osobą, która jest tylko i wyłącznie zdobywana. Sama chciała zdobywać, starać się o kogoś flirtować, nęcić. Chciała przejmować kontrolę kiedy inne narzekałyby, że brakuje im atencji. Co prawda Zimmerman na brak atencji nie mogła narzekać, ale dla odmiany lubiła pokazać, że nie jest pierwszą lepszą, pustą laską, którą można zdobyć i zapomnieć. Wolałaby, żeby o niej nie zapominano, ale jednocześnie chciała pokazać, że w jej przypadku warto się postarać. Że gra jest warta świeczki.
- Możemy się przekonać razem czy przeznaczenie nam pomagało. Mogłabym cię przekonać. – Sama nie do końca była pewna czy wierzyła w przeznaczenie. Gdyby coś takiego istniało, to jej życie uczuciowe byłoby tylko i wyłącznie dowodem na to, że Gaia, dla przeznaczenia, była tylko i wyłącznie żartem. Z drugiej jednak strony… z Chrisem? Byłaby w stanie w nie uwierzyć. Niecodziennie spotyka się kogoś z kim tak łatwo nawiązujesz wspólny język. Tym bardziej, że chemia była bardzo wyczuwalna. – W to uwierzyłabym dopiero teraz. – Ponownie chwyciła jego dłonie i ułożyła je sobie wyżej, na piersiach. – Żadne z nas nie jest w stanie zaprzeczyć tej chemii i tym hormonom, prawda? – Mogłaby dorzucić do tego jeszcze działanie skrętów. Przynajmniej ze swojej strony, bo na pewno ją rozluźniły i dodały jej odwagi. Dlatego unikała alkoholu, a sięgała po marihuanę. Po alkoholu robiła głupie rzeczy i nie było w nich absolutnie nic seksownego i uwodzicielskiego. Po skrętach? Zapewne była Gaią, którą chciałaby być na trzeźwo. Pewną siebie i emanującą czymś co przyciąga takich ludzi jak Haynes.
- Nie tylko chcę mieć z tobą tajemnicę. Chcę też, żebyś był moją tajemnicą. Moją samotnią. – Może szukała w złych miejscach tego co mogłaby mieć z Chrisem. Może Tinder był nieodpowiednim miejscem do znalezienia kogoś dojrzałego z kim mogłaby stworzyć intymną więź bazującą na wspólnym zaspokajaniu swoich potrzeb? Zapewne nigdy nie powinna zakładać tam konta. Było to z jej strony… zniżenie się do poziomu, którego nie chciała reprezentować. W tym momencie to Gaia żałowała, że nie miała męża, którego mogłaby zostawić dla Chrisa. Może nawet nie musiałaby od niego odchodzić. Po prostu potajemnie widywałaby się z kimś kto dorównywałby jej w kwestiach intymnych. Udawałaby, że chodzi na jogę, na siłownie, na zakupy, a tak naprawdę spędzałaby cały ten czas w ramionach Haynesa. Podniecała ją sama myśl o tym, że mogłaby wymyślać najgłupsze wymówki, żeby tylko być z nim. Żeby ją dotykał w sposób, w który jej mąż nigdy nie byłby w stanie jej dotknąć.
Przerwała pocałunki, żeby móc na niego spojrzeć. Nie spodziewała się takiej propozycji, ale nie byłaby w stanie udawać, że coś takiego jej nie ucieszyła. – W takim razie zabierz mnie na randkę. – Odpowiedziała, a całość skwitowała uśmiechem. Byłaby skończoną kretynką jakby mu odmówiła. Prawdopodobnie nienawidziłaby się do końca życia, gdyby powiedziała nie. Nawet jeżeli miałaby to być jedna randka, to na starość siedziałaby zastanawiając się nad tym „co by było gdybym jednak poszła z nim na randkę”. Obróciła się z powrotem do niego i plecami oparła się o chłodną ścianę. Chwyciła jego krawat i przyciągnęła go do siebie. Było jej gorąco, pragnęła, żeby się ochłodzić, ale jednocześnie nie zamierzała sobie odmawiać bliskości jego osoby. – Chcę, żebyś mnie uwodził cały wieczór. I żebyś mnie… – Tutaj już pozwoliła sobie nie dokończyć. Zamiast tego ponownie wpiła się w jego usta obdarowując go pocałunkiem. Czuła, że ich spotkanie na dzisiaj dobiega końca, więc chciała jeszcze z tego co nieco wycisnąć.
pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter
trigger warning
post może zawierać treści o lekkim zabarwieniu erotycznym
Zapewne powinni oboje zachowywać się tak jak przystało na gości poważnej imprezy, w której brali udział. Tego wymagali od nich gospodarze oraz w przypadku Chrisa menedżer, a w przypadku Gai rodzice, których reprezentowała. Może pewna niesubordynacja sprawiała, że sprawy tak prędko stały się gorące. W każdym, a już na pewno w Haynesie tkwiła nutka buntownika, który domagał się zachowywania na przekór, a już zwłaszcza w takich sytuacjach. Ta zaś była jedną z jego ulubionych.
Był mężczyzną i nic nie mógł poradzić na to, że flirtowanie z piękną kobietą sprawiało, że krew krążyła szybciej w jego żyłach, a myśli zdecydowanie biegły do rejonów, o których żaden dżentelmen nie wspomina głośno. Poza tym Chris był już dojrzałym mężczyzną i bardziej cenił to, co zostawało w strefie domysłów.
Teoretycznie, bo wystarczyło, że usłyszał jej kuszący szept, który sugerował wiele, by zapragnąć przyciągać ją do siebie w ten bardziej pierwotny sposób i dobrać się do niej właśnie tutaj, wśród tłumu gapiów, choć to podwórze dawało im złudne poczucie, że są tutaj sami i że w tej intymnej atmosferze nikt nie zauważy przekroczenia przez nich granic. Te zaś okazały się bardzo łatwe do naruszenia, Gaia uśmiechała się za pewnie i kusząco, jego nie trzymały na ten moment zawsze więzi emocjonalne czy związane z przysięgą, chociaż tak, dla takiej kobiety byłby w stanie zdradzać, kłamać i oszukiwać.
Można było rzec, że w tej dziedzinie niemal był ekspertem, choć akurat tego nie zamierzał jej mówić.
- Zawsze jestem niegrzeczny w towarzystwie pięknych kobiet. To moja wada- stwierdził jedynie zgodnie z prawdą i był przekonany, że jeszcze chwilę, a kobieta (dziewczyna) mogłaby się o tym namacalnie przekonać. Balansowanie jednak na granicy pragnień i czynów było jednak zgoła bardziej intrygujące. Przynajmniej dla Haynesa.
Chyba nawet bardziej niż przeznaczenie, choć musiał stwierdzić, że jego wizyta tutaj była dziełem niezaprzeczalnego przypadku, który faktycznie mógłby być zapisany gdzieś w kosmosie. Przecież wystarczył moment, lepsza wymówka, którą zasugerowałby swojemu agentowi, a znalazłby się pewnie w jakimś przydrożnym barze sącząc drinka i poznając inną dziewczynę. Czy wówczas chemia byłaby równie silna czy zadowoliłby się czymś innym?
Nie wiedział i wyjątkowo nie chciał sprawdzać, zwłaszcza gdy dziewczyna tak autorytatywnie ułożyła sobie jego dłonie na swoich piersiach, a on z podłym uśmieszkiem zakradał się palcami pod jej sukienkę delikatnie zaznaczając dłoni linię jej biustonosza, który nagle przestał mieć jakiekolwiek znaczenie.
Jak i motyw przeznaczenia.
- Mam wrażenie, że chemia między nami mogłaby napędzić niejedną elektrownię jądrową- szepnął jej do ucha, bo przecież wystarczyło dotknąć jej wilgotnej skóry, a zapominał o całym świecie wokół i mógł skupić się jedynie na pożądaniu, na tym, że owszem, i on chciałby, by ona była jego tajemnicą. Taką, z której kiedyś na łożu śmierci miałby spowiadać się swojemu zakonnikowi, choć przecież w tym konkretnym przypadku nie mógłby uczciwie przyznać, że jej żałuje. Nie potrafiłby chyba, więc dlatego tak śmiało proponował jej randkę.
Przynajmniej taki miał zamiar, bo nawet jeśli gdzieś nie czekała na nich jego żona bądź jego mąż, nadal mogliby być w nieskończoność dwójką nieznajomych, którzy uwodzą się samym spojrzeniem, a między nimi znajduje się drewniany stolik, pod którym dzieją się niegodne rzeczy. Jako pisarz mógłby z łatwością wprowadzić tę wizję w życie i zakochać się w samej idei tego idealnego schyłku dnia, ale zanim jednak zdążył się z nią platonicznie pożegnać, zrozumiał, że to była walka z wiatrakami.
Nie mógł przecież ją opuścić, gdy jej wargi tak bezczelnie i nagląco spijały to całe pożądanie z jego ust, a on niemal automatycznie podniósł ją do góry i oparł ich o ścianę budynku nie przestając tej walki i jednocześnie tańca ich języków, podczas gdy jego dłoń zsunęła się po jej nagiej skórze niżej zahaczając palcami o rąbek jej bielizny.
Jak na pożegnanie nie potrafili się całkowicie od siebie oderwać i w tym momencie Chrisowi przestało zależeć na tym, że ktoś może ich przyłapać na tym leciutkim nierządzie. Chyba mógł nawet skończyć się świat, a on nie zamierzał puścić tej dziewczyny, której usta smakowały tak dobrze.
zdolny delfin
enchante #8234
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
Gaia już dawno przestała myśleć o tym, że przyszła na tą imprezę w konkretnym celu. Nawet nie przyszła. Została zmuszona do przyjścia w ramach odpokutowania za swoje grzechy i występki. Właściwie to nawet nie pamiętała co zrobiła takiego złego, żę została skazana na tą imprezę. Jedyne czego była pewna to to, że spotkała ją najprzyjemniejsza kara. Żałowała teraz, że nie rozglądała się za nim wcześniej. Może mijali się już wcześniej, ale jeszcze wtedy nie była obrażona na cały świat za to, że musiała być na jakiejś imprezie. Zawsze miała towarzystwo rodziców, albo braci. Dzisiaj była pozostawiona sama sobie. Niby chciała pomóc rodzicom, ale jednocześnie chciała dać im do zrozumienia, że wysyłanie jej samej na imprezy nie było dobrym pomysłem. Mogła tylko domyślać się, że wysłali ją tutaj ze względu na jej pracę i jako przytyk. Skoro lubiła pracować ze starszymi ludźmi, to niech z nimi też imprezuje. Nie przewidzieli jednak tego, że na imprezie pojawi się Chris, który zdecydowanie do geriatrii się nie zaliczał.
Zimmerman nawet nie przejmowałaby się tym, gdyby ktoś ich podglądał. Znając życie potraktowałaby to jako coś co dodałoby całej sytuacji nieco pikanterii. Nie myślała nawet o konsekwencjach i o tym, że obserwator mógłby donieść jej rodzicom. Chociaż wątpiła, żeby to się wydarzyło. Jak już się tutaj ktoś kręcił, to byli to ludzie z obsługi. Goście z tej imprezy raczej nie chcieliby chodzić tam, gdzie chodzi obsługa. Dlatego Gaia wiedziała, że jest tu bezpiecznie. Oczywiście w kwestii palenia skrętów. Nie wiedziała, że impreza tak się rozwinie.
- Dla odpowiedniej kobiety to może być zaleta. – W tym przypadku to ona była tą odpowiednią kobietą co nawet zaanonsowała uśmiechem i kolejnym muśnięciem jego linii szczęki. Nie potrzebowała, żeby był dla niej grzeczny. Nie potrzebowała, żeby był poprawny i wierny. Nie przyszła tutaj po to, żeby znaleźć idealnego kandydata na partnera czy nawet męża. Chciała się dobrze bawić, a w jego towarzystwie bawiła się wybitnie. Jego żona/partnerka/dziewczyna mogłaby być nawet na tej imprezie razem z nimi, a Gai nic nie powstrzymałoby przed kontynuowaniem tego wieczoru. Ba!, nawet jego dzieci mogły czekać aż tata wróci z tej „ważnej rozmowy”, którą musiał odbyć z tą panią.
- Jak często spotykasz coś takiego? – Ona dawno nie poznała nikogo takiego. Właściwie to… mogła powiedzieć, że nigdy nie miała takiej chemii z nikim. Pierwszy raz spotykało ją coś takiego. Cieszyła się tylko, że nie była osobą kochliwą, bo wtedy byłaby szansa, że nie mogłaby wyrzucić Chrisa ze swoich myśli. Oczywiście tak czy siak będzie o nim myślała, co do tego nie było żadnych wątpliwości. Po prostu teraz będzie o nim myślała w całkiem innych kategoriach. Nie wiedziała co sprawiało, że chemia między nimi była tak niezaprzeczalna. Czy to, że tak dawno nie była dotykana? Gra słowna, która szła im niesamowicie sprawnie, nie było tam nic wymuszonego, a jednocześnie nic co mogłoby uchodzić za niesmaczne? To w jaki sposób na nią patrzył czy jej dotykał? Ton jego głosu? To, że był starszy? To, że się nie spieszył? To wszystko właściwie mogło się składać na tą piękną całość, która tak ją ujęła i której tak bardzo chciała się poddać.
Nie potrafiła ocenić czy to ponowny chłód ściany czy odważniejszy dotyk Chrisa sprawiły, że po jej ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Objęła go nogami i przysunęła jeszcze bliżej siebie pogłębiając pocałunek. Przerwała na chwilę kiedy poczuła jego dłoń na swojej bieliźnie. Nie powstrzymała jednak jego dłoni, ani się od niego nie odsunęła. Była na tyle blisko, że nadal mogła, delikatniej już, muskać jego usta. – Nie mogę ci dać od razu wszystkiego. – Odpowiedziała i tym razem położyła swoją dłoń na jego i ją cofnęła. O parę centymetrów, ale cofnęła. – To jest moment, w którym cię zostawię, żeby nie psuć apetytu na randkę, której oczywiście będę wyczekiwać. – Uśmiechnęła się i przejechała palcami po jego włosach, żeby nieco mu je wygładzić i przywrócić do pierwotnego porządku. Po chwili zajęła się poprawieniem jego krawatu i pozbycia się delikatnych śladów szminki, które gdzieniegdzie pozostawiła na jego twarzy. – A skoro będziemy się bawić, to nie zostawię ci mojego numeru telefonu. Pozwolę, żebyś go zdobył samodzielnie. – A nie będzie to specjalnie trudne, jak ma się koneksje. Zarzuciła na siebie swoją marynarkę, wyjęła z kieszeni pomadkę i poprawiła sobie makijaż ust.
- Mam nadzieję, że do zobaczenia. – Rzuciła delikatnie klepiąc go po klatce piersiowe. Już miała odchodzić, ale postanowiła jeszcze na pożegnanie stanąć na palcach i prawie niewyczuwalnie złożyć pocałunek na jego policzku. Tego śladu szminki, choć niewielkiego, postanowiła mu już nie ścierać. Nie oglądając się już za siebie ruszyła w stronę wejścia dla obsługi.

/ zt x2 <3
ODPOWIEDZ