kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Spojrzała na niego odrobine podejrzliwie, bo co to właściwie miało znaczyć? Jak to zależało od niej? Okej, była w stanie zrozumieć, że od niej zależało, czy zaprosi ją na randkę – w sumie poniekąd właśnie to zrobił, a ona musiała tylko zdecydować, czy chce z nim iść. I z jednej strony oczywiście, że chciała. W facecie po drugiej stronie baru było coś, że chciała spędzić z nim czas, po prostu. Ale jednocześnie w grę wchodziła jej niepewność, której może na pierwszy rzut oka wcale nie było widać, bo w pracy chowała ją głęboko do kieszeni, ale ona tam była i podpowiadała jej, że nie powinna się umawiać z gośćmi restauracji, że nie była z ich ligi i nie było sensu się rozczarowywać. Ale! Co to miało znaczyć, że od niej zależało kiedy wróci do Cairns? W ogóle próbowała sobie przypomnieć o której części kraju była mowa i cóż… był to spory kawałek drogi. Miała nadzieję, że jednak nie zaśnie przy tym barze, bo chciałaby wiedzieć, co miał na myśli. Więc wróciła… obawiała się, że w każdej możliwej chwili może jej się oberwać, bo zdecydowanie za mało czasu poświęcała gościom na sali, a za dużo tym temu przy barze, ale chwilowo była po prostu ciekawa.
- Aż tak spodobało ci się w mieście? Znalazłeś nową ofertę pracy? Nowego szefa? – kącik ust drgnął jej w lekkim rozbawieniu – A oni są w porządku, to stali klienci, wiem czego się po nich spodziewać i zostawiają dobre napiwki. – wyjaśniła, bo może faceci wyglądali jak wyglądali, ale naprawdę byli w porządku. Właściwie byli bardziej z jej świata niż lekarz siedzący przed nią. Chociaż jeśli miała być szczerza to żaden z nich mógłby nie gapić jej się na tyłek aż tak bezczelnie…
- No i dobrze, chodźmy do tego kina, ale muszę wiedzieć kiedy wracasz – bo jakoś nieszczególnie wierzyła w to, że tak po prostu mógł zmienić miejsce zamieszkania. Był lekarzem, na pewno miał zobowiązania – I kiedy chcesz iść, żebym mogła zmienić grafik. Co prawda wczoraj jeszcze prosiłam o wszystkie wieczorne zmiany, ale no… może jeszcze mnie będą mieć dość.



Logan Trevisano
motywująca ara
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Spodziewał się, że zdobędzie jej uwagę. Właśnie tego teraz chciał. Bo choć potrafił być naprawdę cierpliwy i potrafił czekać na to co miało nastąpić, to jednak tym razem, tutaj, w tej konkretnej sytuacji… Szlag, czuł zabawny zawód za każdym razem kiedy ciemnowłosa odchodziła od baru i szła zajmować się innymi gośćmi restauracji. Nie, jego ego nie mówiło mu, że on powinien być tym najważniejszym gościem, tym którego powinna obsługiwać non stop. Jego ego mówiło mu, że chce poznać ją bliżej, bardziej, a nie zrobi tego, jak sama zainteresowana nie przestanie tak, w tę i z powrotem, biegać.
Zaskoczyła go wzmianką o wszystkich wieczornych zmianach. Kto normalny chciał brać wszystkie wieczorne zmiany? To tak jakby on brał wszystkie nocne dyżury. Zdziwiło go to mocno, dlatego całkiem wprost zapytał. - Dlaczego? Tak bardzo lubisz pracować wieczorami? Śpisz do południa i jesteś typem sowy? - uśmiechnął się i dyskretnie znów zsunął wzrok do kobiecych ust. Byłby absolutnym frajerem i przegranym kłamczuchem, gdyby sam sobie próbował teraz wmówić, że nie była w jego typie. Szlag, była. Była i to jak diabli. - Za trzy dni mam samolot powrotny. Ale trzy dni to dużo czasu. Dużo się może zmienić, wydarzyć… - mógłby na przykład wcale nie dotrzeć na lotnisko. - Nie jestem przekonany czy tak bardzo mi się tak spieszy. - przyznał zaraz potem, pijąc oczywiście do Cairns, w którym mieszkał, żył i rozwijał się zawodowo. Dopił co miał w szklance i pustą odstawił na blat baru. - Jeśli naprawdę tak bardzo potrzebujesz tych nocnych zmian… - bo coś mu jednak podpowiadało, że nie był to zwyczajny kaprys czy widzimisię. - To do kina zabiorę cię jutro, jak już skończysz pracę. Tak, wiem, będzie późno, ty prawdopodobnie będziesz zmęczona więc nawet wybaczę ci jeśli przyśniesz mi na ramieniu. Przy filmie oczywiście. - może nie powinien stawiać jej w takiej sytuacji, może przekraczał cienką granicę, której ona wolałaby nie przekraczać. Nie myślał teraz o tym. Przyglądał się jej oczom, jej ładnej buzi i myślał o czym zupełnie innym. - Przestraszyłem cię? Tym, że nie spieszy mi się wracać do domu…? - i mógłby zostać w Sydney dłużej. Dużo dłużej.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Prawdopodobnie mogła zaliczyć dzisiejszy wieczór do najdziwniejszych od bardzo, bardzo dawna, ale… podobało jej się. Skłamałaby, gdyby powiedziała, że zainteresowanie ze strony mężczyzny jej nie schlebiało. Był ciekawy. No i Martin miał stuprocentową rację – był seksowny. Cała ta mieszanka sprawiała, że wracała. I widziała wymowny uśmiech przyjaciela, ale co miała zrobić… to było silniejsze od niej.
- Nie. Po prostu wieczorami jest więcej pracy, więcej gości… nie wiem, czy zdawałeś sobie z tego sprawę, ale na przykład faceci przyprowadzający tu kobiety na randkę są skłonni zostawić wyższe napiwki, żeby się przed nimi popisać. – wzruszyła bezradnie ramionami, bo jej motywacja była dość prosta. Nie pracowała tutaj z powodu ambicji, była kelnerką… musiała opłacić rachunki, mnóstwo rachunków. Typem sowy również nie była. Była typem potrzebującym pieniędzy. I to zabawne, że w ogóle nie przeszło mu to przez myśl… to tylko udowadniało z jak bardzo różnego środowiska pochodzili. Ale postanowiła tą myśl chwilowo, na chociaż parę minut odsunąć – Dobrze. Zgoda. – zabierze ją jutro do kina, uśmiechnęła się pod nosem, bo może było to trochę szalone… zwłaszcza, że zmiany miała długie i właściwie musiała zostać do zamknięcia restauracji. Na dobrą sprawę nawet nie wiedziała, czy jeszcze funkcjonują wtedy jakiekolwiek kina, ale hej… postanowiła płynąć z prądem. Nie wiedziała dlaczego i dlaczego tak łatwo się na wszystko zgadzała, ale… zgadzała – I nie tak łatwo mnie przestraszyć, Bear. – zaśmiała się – Co najgorszego mogłoby się stać? Zamordujesz mnie na tylnym siedzeniu wynajmowanego auta? Wtedy faktycznie nie wróciłbyś szybko do domu, ale nie wyglądasz na takiego. – na takiego, który podrywał kelnerki, żeby je później zamordować. Chociaż może pozory mylą? – I skoro jesteśmy umówieni na jutro to wiesz… nie czuj się zobowiązany, tego drinka możemy zostawić na jutro. – tego, którego mieli wypić dzisiaj, wcale się nie upierała. Mógł spokojnie wrócić do znajomych na after party w hotelowym barze – A teraz wrócę do pracy zanim ktoś mnie stąd wyrzuci. – i dość przesiadywania przy barze! Zabrała się za obsługę gości restauracji i tylko od czasu do czasu zerkała w kierunku baru, ciekawa czy zostanie, czy faktycznie przełożą to spotkanie całkowicie na jutro.



Logan Trevisano
motywująca ara
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
To prawda, element pieniędzy nie był pierwszym o czym pomyślał w kontekście codziennej pracy do późnych godzin wieczornych czy nawet nocnych. Ale nie pomyślał o tym nie z powodu, o który posądzała go Elise. Skoro już wiedział o co chodziło, mogli o tym porozmawiać. Zaraz. Za parę chwil. Póki co mruknął wymownym „nah”, bo morderstwo w wypożyczonym aucie brzmiało strasznie banalnie! - Jeśli już miałbym cię zamordować, czego oczywiście nie zrobię, bo jestem gościem ratującym ludzkie życia, a nie je odbierającym, toooo wybrałbym jakieś naprawdę fancy miejsce. No i oryginalny sposób. Utopiłbym cię w wannie pełnej szampana, na przykład. Brzmi nieźle, co? - zaśmiał się cicho, pokazując krótko w rozbawieniu kły i znów odruchowo zerknął na resztę sali, gdy tylko Elise wspomniała o tym, że przecież musi pracować. - Jeszcze chwila i naprawdę pomyślę, że po prostu chcesz się mnie stąd pozbyć, a na jutrzejszą randkę zgodziłaś się tylko z poczucia grzeczności i przyzwoitości. Szlag, Elise, uspokój się! Znamy się ledwie trzy minuty, a ty już mi robisz w głowie niezły bajzel! - zażartował w swoim stylu, posyłając dziewczynie całkiem drański, ale też przy okazji zupełnie przyjemny i pogodny uśmiech. Jeśli miał być sam ze sobą szczery… To nawet nie pamiętał kiedy ostatni raz tyle się uśmiechał. Może z Capshaw gdzieś na początku ich dziwacznej relacji. Im dalej w las, tym więcej było w tym lesie pułapek. I to nie on z ich dwójki je zastawiał. Pomyślał teraz o tym, kiedy przez moment obserwował zajmującą się kolejnymi gośćmi i kolejnymi stolikami, Elise. W międzyczasie poprosił barmana Martina o szklankę wody mineralnej z plastrem cytryny. Nie chciał się nawalić whisky. Chciał zachować trzeźwą głowę i broń boże nie narobić sobie wstydu. Nie przed nią. W którymś momencie jego telefon dał znać o przychodzącym połączeniu, więc wstał z barowego krzesła i ruszył do wyjścia z restauracji. Po drodze wychwycił spojrzenie Elise i tylko porozumiewawczo do niej mrugnął. Niech sobie nie myśli, że znika na zawsze. Stał pod restauracją dobrych kilka minut, rozmawiając z kimś kto był po drugiej stronie połączenia. Debenham mogła go widzieć przez duże restauracyjne okna. Kiedy wrócił do środka, od razu skierował się do baru, ale chwila nieuwagi wystarczyła - on spojrzał w bok, na dziwną parę, starego gacha i ledwie osiemnastolatki - a ona odchodziła od stolika. To wystarczyło, żeby na siebie wpadli. Na całe szczęście Elise nie miała w rękach ani kufli z piwem ani sosjerki z sosem pomidorowym, bo Trevisano naprawdę lubił tę koszulę. - Ale spokojnie, nie było mnie raptem trzy minuty, naprawdę aż tak zdążyłaś zatęsknić? - zapytał bezczelnie, wciąż trzymając kobietę w swoich łapach.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Już chciała powiedzieć, że przecież czasami pod latarnią jest najciemniej i mógł ratować ludzkie życia, ale jednocześnie je w wolnych chwilach odbierać. Mało było seryjnych morderców wśród szpitalnego personelu? Nie oglądał tych wszystkich seriali na netflixie? Nie słuchał podcastów kryminalnych? Mogłaby mu to wytknąć, gdyby nie to, że ją rozbawił. Śmierć w wannie pełnej szampana? Nie mogła się nie zaśmiać. To byłoby prawdopodobnie najbardziej… ekskluzywne doświadczenie w jej całym życiu! Nawet mogłaby tak umrzeć, spokojnie. Pokręciła łbem z rozbawieniem i zostawiła go przy tym barze. Razem z tym bajzlem! Chociaż nie był w tym tak całkiem osamotniony. Naprawdę nie wiedziała, o co chodziło… ale była nawet w stanie dać mu się zamordować w wannie pełnej szampana! Albo na tylnym siedzeniu wynajętego auta. Jakkolwiek. Nagle ta zmiana dłużyła się niesamowicie i jednak chciałaby, żeby już się skończyła. Chyba właśnie dlatego była rozkojarzona, bo z reguły refleks miała na najwyższym poziomie! A teraz jednak na niego wpadła. A jego dłoń na jej biodrze, gdy uchronił ją przed większą katastrofą, sprawiła że przeszedł ją dreszcz. Bardzo przyjemny dreszcz. Bardzo jednoznaczny dreszcz. I chyba aż zrobiło jej się ciepło, więc dobrze, że w restauracji oświetlenie było… specyficzne, więc nie mógł zobaczyć jej rumieńców. Na szczęście!
- Niesamowicie. Ważny telefon? Coś się stało? Prawdę powiedziawszy myślałam, że jednak zdezerterujesz… – kącik ust drgnął jej w lekkim rozbawieniu, ale no co zrobisz jak nic nie zrobisz – była człowiekiem małej wiary, szczególnie w stosunku do mężczyzn. Wiele razy się przecież zawiodła – Wiesz, co? Nie, nie mów. Rozluźnia się, ktoś mnie zastąpi… chodźmy na tego drinka. Ale nie tutaj. – nie chciała z nim pić w barze, chciała z nim stąd wyjść. Jakiś cichy głosik z tyłu głowy mówił jej, że bardzo chciała stąd wyjść – Dziesięć minut? – tyle potrzebowała, żeby zamknąć, co miała do zamknięcia i się ogarnąć.



Logan Trevisano
motywująca ara
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Najpierw prychnął z udawanym wyrzutem, bo jak ona mogła podejrzewać go o frajerską dezercję, a zaraz potem sapnął wyraźnie zaskoczony, bo… - A jednak… – a jednak musiała go choć trochę polubić, skoro chciała wyjść na tego drinka już teraz, zaraz, niemal natychmiast. Wyszczerzył kły i nawet nie czuł, że dłoń instynktownie przesuwa mu się dalej… Niżej. – Dziesięć minut. I ani minuty dłużej. – zdecydował i dopiero wtedy zreflektował się w tym co robiły jego łapska. Odchrząknął cicho i wypuścił Elise ze swoich ramion, a gdy łypnął kontrolnie po stolikach obok nie mógł oprzeć się wrażeniu, że siedzący przy nich goście, przynajmniej część nich, wiedziała już co się między tym dwojgiem święci. – Zaczekam na zewnątrz. Przewietrzę głowę… Czy coś.ochłonę, bo w nozdrzach wciąż jeszcze czuł zapach jej perfum, a pod palcami krągłość jej bioder… Tak, zdecydowanie powinien złapać oddech rześkości. Tak zrobił, grzecznie czekał na Elise przed restauracją, a kiedy ona w końcu do niego dołączyła, od razu obarczył ją odpowiedzialnością. – Nie znam miasta, ty je znasz, więc… Zaprowadź mnie tam, gdzie zawsze chciałaś pójść, ale nigdy nie miałaś dość odwagi. – ha! Takie wyzwanie od niego dla niej. Czy Elise na to przystała czy nie, to już pozostawiam tobie. Tak czy inaczej, na pewno w końcu trafili do jakiegoś miłego miejsca. Takiego, w którym mogli spróbować naprawdę interesujących drinków, a przy okazji lecąca z głośników muzyka nie przeszkadzała im w swobodnej rozmowie. Bo po to przecież tutaj przyszli, prawda? Wypić trochę procentów i pogadać. – Smakuje ci? – Logan zapytał wskazując na wysoki kieliszek Elise, w którym miała jakąś super nowatorską, absolutnie szaloną wariację klasycznej margarity. Sam Bear bardzo nie poszalał. W jego szklance była whisky z dwiema kostkami lodu. – Możemy zamówić coś innego, jeśli chcesz. Wino, inny koktajl, tequilę… Na cokolwiek masz ochotę. – wymieniał pobieżnie lustrując listę alkoholi w karcie. Ostatecznie i tak po chwili podniósł ślepia do ładnej buzi swojej szanownej towarzyszki. – W zasadzie to chyba… Trochę powinienem przeprosić? – zmarszczył śmiesznie nos, pokazując w ten sposób swoje zakłopotanie tym co zrobił jeszcze tam, w lokalu, w którym pracowała. – Wypytywałem twojego kolegę o ciebie, a mogłem po prostu zapytać... No ciebie. Głupio wyszło. – sapnął cicho, ale wykrzywił zaraz wargi w lekkim, może trochę przepraszającym uśmiechu. Głupio wyszło, bo usłyszała, jak pytał czy kogoś ma. Gdyby nie słyszała, to wcale głupio by nie wyszło. Proste? Proste! - To... Skoro już mam cię tutaj tak zupełnie dla siebie... Skoro już dałaś mi się zabrać na tego paskudnego drinka... – zaśmiał się wskazując skinieniem na szklankę z jej drinkowym szaleństwem. – To opowiedz mi coś o sobie. Powiedz mi kim jest Elise… Elise… Której nazwiska jeszcze nie znam. Jak to się stało, że Elise mieszka w tym dziwacznym mieście i podrywa nieznajomych facetów, a przy okazji lekarzy, w knajpie, w której pracuje…? Hm? – był ciekaw! I to jak diabli!

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Przewietrzy głowę. Czyli nie tylko ona to poczuła, prawda? Nawet trochę mu zazdrościła, że mógł wyjść od razu, bo sama w tym momencie nie pogardziłaby chłodnym wiatrem prosto w twarz. Chociaż wróć! Czy powietrze o tej porze roku w Sydney było chłodne? O jakiejkolwiek godzinie? Pewnie nie. W każdym razie ogarnęła się. Ubłagała, żeby ktoś ją zastąpił, pozamykała swoje rachunki i wszystko, co miała do zamknięcia. I nawet się przebrała, bo przecież nie chodziła w firmowej koszulce! Jeansy zostały, ale sama miała na sobie najzwyklejszy biały top na szerokich ramiączkach. Nic wymyślnego, ale przynajmniej podkreślało to, co miało podkreślać i o dziwo… właśnie na tym jej zależało, gdy wychodziła z restauracji. Próżna myśl. A jego zadanie było szalenie trudne, bo raczej nie miała miejsc, do których nie miała odwagi pójść… no chyba, że tych ze striptizem, ale nie zamierzała go zabierać do klubu gogo. Faktycznie wylądowali więc w barze z bardziej szalonymi drinkami, nawet jeśli ich drinki ostatecznie wcale nie były szalone. Bo margarita, którą dostała była szalona w formie, ale w smaku nie różniła się aż tak bardzo od zwykłej margarity. Była smaczna. I mocna, a to akurat dobrze. Potrzebowała alkoholu, który doda jej odwagi.
- Faktycznie… mogłeś. Ale no już trudno. Powiedzmy, że ci wybaczę. – tą zniewagę i że wypytywał o nią kogoś innego niż samą zainteresowaną – I Elise przeprowadziła się tutaj, gdy tylko osiągnęła pełnoletność. Wcale nie podrywa nieznajomych facetów, a raczej bardzo łatwo daje się poderwać nieznajomym lekarzom w knajpie, w której pracuje. – kącik ust drgnął jej wymownie i upiła kolejny łyk swojego drinka – Elise James. – bardziej pospolicie się nie dało, prawda? Prawda – Wróćmy jednak na chwilę do mojego kolegi w barze! – przypomniało jej się coś jeszcze i z tylnej kieszeni jeansów wyjęła banknot, który wcześniej dał Martinowi. Jeden z banknotów – Martin dostał swoją połowę, ja go nie chcę… – podała go więc z powrotem Loganowi i miała nadzieję, że nie będzie z nią dyskutował – Nie mogę wziąć od ciebie napiwku. – i to akurat było bardzo proste – Jeśli stąd wyjdziemy i skończymy w twoim hotelu nie chcę mieć wrażenia jakbyś mi za to zapłacił. – właśnie dlatego potrzebowała, żeby to od niej zabrał. Uśmiechnęła się przy tym wymownie i bardzo uważnie go obserwowała, bo doskonale wiedziała, co powiedziała… i była ciekawa jego reakcji na to – Nie patrz tak na mnie. Nie zaproszę cię do siebie. Wynajmuję mieszkanie, którego nie pokażę facetowi, do którego ligi nawet nie doskakuję. – bo było wielkości pudełka po butach i pozostawiało wiele do życzenia – Niech zgadnę… sam mieszkasz w domy przy plaży. – tak obstawiała, wyglądał jej na kogoś takiego!



Logan Trevisano
motywująca ara
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Jeśli zależało jej na tym, żeby Logan miał ogromne trudności z niezerkaniem w jej dekolt, to tak, zdecydowanie ten plan się powiódł. Kawałek odkrytego kobiecego ciała uruchamiał jego wcale nie tak znowu wybujałą wyobraźnię, popychał ją w oczywistym, bardzo szczególnym i konkretnym kierunku, rozbudzał uśpione potrzeby, pozornie uspokojone zniecierpliwienie… I wszystko przez to, że miała na sobie ten cholerny biały top. Nawet jak już wspólnie siedzieli w tym szalono-drinkowym barze, męski wzrok co parę chwil uciekał, mniej lub bardziej dyskretnie, w okolice damskiego dekoltu. Tak, tak, wiedział, że oczy Elise są wyżej i w nie też bardzo chętnie spoglądał. Tak jak teraz, kiedy idąc w nadany przez niego ton, opowiadała mu o sobie co nieco. Chciał zapytać skąd w takim razie przyjechała, gdzie się urodziła i gdzie spędziła całe swoje, wierzył, że udane dzieciństwo. Chciał, ale nie zdążył, bo autentycznie zaniemówił. Na ułamek chwili – kiedy Elise podsunęła mu pod łapę jeden z banknotów, który chciał, żeby zatrzymała dla siebie… No, nie spodziewał się tego. Nic, a nic. Ale jeszcze bardziej nie spodziewał się tego, co powiedziała później. Patrzył na nią i tak jak najpierw coraz szerzej i śmielej, bardziej zuchwale i drańsko się uśmiechał, tak kiedy zrozumiał to co powiedziała o „doskakiwaniu do ligi” – natychmiast spoważniał. Ściągnął mocno brwi, wywołując tę tak bardzo charakterystyczną dla siebie, pionową zmarszczkę między nimi. No tak, charakterystyczną według niego, ona tego jeszcze przecież wiedzieć nie mogła. – Czy ty właśnie powiedziałaś… Czy ty właśnie powiedziałaś, że nie sięgasz do… Jezu, do mojej ligi? – był absolutnie zszokowany i było to po nim widać. Jak diabli. – Nie wierzę, Elise. Jesteś piękną, cholernie inteligentną, bystrą i interesującą kobietą, nie wierzę, że naprawdę możesz tak myśleć. Że możesz wierzyć w te bzdury. – tak, to były dla niego absolutne bzdury! Jaka liga? Jakie doskakiwanie? Dżizas… Sapnął pod nosem i pokręcił z widocznym niedowierzaniem swoim strapionym łbem. Cały czas czujnie wpatrywał się w kobiece ślepia. – Nie jestem żadnym pieprzonym księciem, pani James! Na litość boską… – prychnął wymownie i mocniej pochylił się w kierunku ciemnowłosej. – Tak, mieszkam w domu przy plaży i tak, zarabiam zupełnie nieźle, ale jestem zwykłym rzemieślnikiem, Elise. Mechanikiem. Naprawiam zepsute dzieci. To moja praca, nic innego. Nie jestem lepszy, większy, ważniejszy. Nigdy więcej… Nigdy więcej tak nie myśl. Że mogłabyś znaczyć za mało. – wylał z siebie ten potok słów, ale… No szlag, nie powstrzymałby się. Nigdy wcześniej nie zdarzyło mu się, żeby kobieta, którą naprawdę był zainteresowany uważała, że nie jest z jego ligi, albo świata. – I właśnie dlatego zaprosisz mnie do siebie. A jeśli nie zaprosisz, to sam się wproszę. Pójdziemy do łóżka, twojego łóżka, nawet jeśli jest małe i niewygodne, mam to gdzieś. Powtarzam ci… Jestem zwykłym, bardzo typowym gościem. – dodał jeszcze i zerknął z ukosa na banknot, który James mu zwróciła, a który wciąż leżał na stoliku. – Chciałem ci jakoś wynagrodzić tę idiotyczną sytuację z moją szefową. I byłoby mi naprawdę miło, gdybyś to wzięła. – nie płacił jej za potencjalny seks, nie płacił jej za nic. Raczej… Rekompensował dyskomfort. Tylko i aż tyle. – Liga… Szlag, Elise… Skąd ci się to wzięło, co? Mam się wprowadzić do tego twojego wynajmowanego mieszkania, żebyś mi uwierzyła, że takie rzeczy kompletnie nie mają dla mnie znaczenia?

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Brew jej drgnęła do góry i przyglądała mu się uważnie. Oczywiście, że to właśnie powiedziała, dokładnie to miała na myśli i ani trochę nie zamierzała się z tego wycofywać. Nie znał jej. Nie wiedział o niej nic. Chociaż nawet te strzępki informacji, które miał… to jasno sugerowało, że byli z zupełnie innych światów. Mogła mu się podobać fizycznie – tak jak on podobał się jej – ale poza tym? To były dwa różne światy. I wcale nie musiał być księciem, żeby tak właśnie było. Ale był lekarzem, zapewne pochodził z dobrej rodziny, ratował dzieci, mieszkał w domu przy plaży… tak, zdecydowanie byli z dwóch różnych światów. Jak mógł tego nie widzieć? Jak mógł myśleć, że to wszystko nie ma absolutnie żadnego znaczenia? Upiła spory łyk swojego drinka, na dnie kieliszka właściwie niewiele już zostało.
- Zaprosiłeś mnie na drinka, już mi to wynagradzasz. Nie wezmę od ciebie pieniędzy. Możesz tym zapłacić za drinki, zostawić ten napiwek komuś tutaj, ale ja ich na pewno nie wezmę. – była na to zdecydowanie zbyt dumna, bo nawet jeśli potrzebowała pieniędzy to nie chciała, żeby chociaż przez ułamek sekundy ktokolwiek (a przede wszystkim ona sama) nie pomyślał, że wzięła od niego pieniądze za towarzystwo tego wieczoru. Aż tak nisko nie upadła – I ani nie wprowadzisz się do mojego wynajmowanego mieszkania, ani nie pójdziemy tam dzisiaj. – postanowiła, nie zamierzała zmienić zdania, a on mógł z tym handlować. Miał właściwie dwa wyjścia… albo się z nią zgodzić albo po wypiciu drinków rozstać i nigdy więcej nie zobaczyć – Jeśli pójdziemy do łóżka to do tego w twoim hotelu… z pościelą z egipskiej bawełny, nieprzyzwoicie wygodnym materacem i twoją szefową za ścianą. – kącik ust drgnął jej w lekkim uśmiechu, bo to już tak całkiem poważnie nie było, chociaż… no jednak prawdziwie. W międzyczasie złapała kontakt wzrokowy z kelnerem i wzięła sobie jeszcze jednego, dokładnie tego samego drinka, którego przed chwilą wypiła – Chociaż jeśli wpadniemy na nią rano w windzie może być dość niezręcznie… ale to chyba nawet lepsze niż napiwek. – była okropna, o k r o p n a. I on się dziwił, że byli z dwóch różnych światów?



Logan Trevisano
motywująca ara
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Jak mógł? Mógł! Mógł, bo dla niego NAPRAWDĘ to nie miało znaczenia. Mogła zamiatać ulice albo być kontrolerem biletów w miejskim autobusie, miał to gdzieś. Tak, podobała mu się fizycznie, ale przede wszystkim zainteresowała go sobą. Tym jaka była, a nie jak wyglądała. Okładkę miała śliczną i cholernie seksowną, ale to treść sprawiała, że nie wyszedł z „jej” knajpy zaraz po swoim drinku tylko cierpliwie zaczekał aż ona skończy pracę. Chciał ją poznać. Szlag, jak bardzo on chciał ją poznać! Chciał dowiedzieć się o niej wszystkiego. Bez choćby jednego wyjątku. - No dobra, przekonałaś mnie. Nie wiem, co prawda, czy faktycznie mam tam egipską pościel, ale tak, doktor Capshaw ma pokój tuż obok. I już nie mogę się doczekać jej miny kiedy rano zobaczy nas razem. Będę się do ciebie kleił, jak krówka do zębów. Zobaczysz. Trzymaj mnie… - łypnął porozumiewawczo na Elise i uśmiechnął się do niej jak drań. - Za słowo. Mocno. - nie mogła jeszcze tego o nim wiedzieć, ale obietnica znaczyła dla niego wszystko. Nie umiał nie dotrzymać danego słowa czy złożonej deklaracji. Był pod tym względem cholernie niedzisiejszy. Odruchowo spojrzał na pusty kieliszek panny James i szybko dopił to co sam miał w szklance z grubego szkła. Kiedy kelner dostarczył im do stolika nowego, świeżego drinka dla Elise, Logan też poprosił o „dokładkę”. - Wiem, że znamy się raptem pięć minut i musi upłynąć pewnie sporo wody, zanim zmienisz o mnie zdanie, ale… Przekonam cię. Udowodnię ci, że to czym się zajmujesz, jak żyjesz i co nawywijałaś w przeszłości jest dla mnie tak samo istotne, jak zeszłoroczny śnieg. - czyli w ogóle. Nic, nada. Jak mógłby myśleć o niej, jako nie ze swojej ligi? Nie ze swojego świata? Pomyślał teraz o tym i aż się wzdrygnął. Nigdy nie chciał być takim facetem i nie był nim. Nigdy nie chciał też być o taką próżność posądzany. A jednak był. Wybaczał jej to. Miała w sobie coś, co sprawiało, że wybaczyłby jej wiele. - To… Powiesz mi skąd się tutaj wzięłaś? - gdzie żyła przed przyjazdem do Sydney. - Masz tu kogoś bliskiego? Rodziców, siostrę, brata? Byłego męża? Dzieci? - pytał, a przy dzieciach jedna brew mocniej wygięła mu się w górę. Wargi zadrżały, bo nawet jeśli to nie byłby żaden problem - jakoś nie czuł, że Elise była matką.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Kącik jej ust drgnął wymownie w rozbawieniu, bo dokładnie to chciała od niego usłyszeć. Głównie dlatego, że dał jej jasno do zrozumienia, że nie przeszkadzałoby mu to, gdyby faktycznie wpadli na jego szefową… twierdził, że nikogo nie miał, ale ustalili też już, że z kobietą łączyła go relacja z tych skomplikowanych. Mógł nie chcieć jej się tłumaczyć. Mógł nie chcieć, żeby widziała go w towarzystwie kelnerki, która pomyliła jej zamówienie. A jednak! – Trzymać cię za słowo… – uśmiechnęła się, ale to chyba mogła zrobić. Tak jej się przynajmniej wydawało! Tak jak wydawało jej się, że nie miał racji… to co robiła, jak żyła i czy coś nawywijała w przeszłości było istotne. Takie rzeczy były istotne. Chociaż… nie, dobrze. Nie były istotne, gdy relacja miała się ograniczyć do zaledwie kilku wieczorów przed jego powrotem do Cairns. Zabawne, ale naprawdę założyła, że nie skończą na dzisiejszym. Tym bardziej, że obiecał jej kino!
- Dwóch byłych mężów i troje dzieci, które jednak zabrała opieka socjalna. A kota zabrało towarzystwo opieki nad zwierzętami. – rzuciła swobodnie i uśmiechnęła się do kelnera, dziękując mu za drinki, które właśnie postawił im na stole. Wzięła swój kieliszek i momentalnie umoczyła w nim wargi, wróciła też spojrzeniem do Trevisano i wyszczerzyła kły w szerokim uśmiechu – A tak poważnie to przeprowadziłam się po skończeniu liceum, żeby pracować i uciec z Brisbane. – czyli ze stanu, w którym aktualnie mieszkał, swoją drogą wydało jej się to całkiem zabawne! Ale jednocześnie coś jej nie pasowało i pewnie wkrótce mu o tym powie – Nie, żebym miała coś do zarzucenia Queensland, ale mam rodzinę, od której chcesz uciec jak najdalej. Z lepszym lub gorszym skutkiem. Pytałeś dlaczego chcę brać same wieczorne zmiany… własnie przez moją rodzinę. Matka poszła na odwyk, znowu. Nie wiem na jak długo, ale obiecałam jej pomóc, więc muszę za niego zapłacić. – wzruszyła lekko ramieniem i naprawdę nie przypuszczała, że kiedykolwiek będzie potrafiła komuś o tym opowiedzieć z taką lekkością. Jednak wzbudził jej ciekawość – Pracujesz w Cairns, ale nie jesteś z Cairns… masz akcent. Z Północy? – zgadywała, naprawdę tak! W pracy poznawała tak ogromne liczby ludzi z różnych zakątków kraju i świata, że zaczynała takie niuanse wyłapywać – Bo coś za coś, też musisz coś o sobie opowiedzieć, Bear.



Logan Trevisano
motywująca ara
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Zaśmiał się cicho, pod nosem, bo oczywiście, że od razu wziął jej „trzech mężów i odebrane przez opiekę społeczną dzieci” jako całkiem dobry żart. Przysunął sobie bliżej swoje szkło z whisky i tylko krótko zerknął za odchodzącym od ich stolika kelnerem. Kontrolowal czy nie podsłuchuje ich rozmowy! Był to zwykły odruch, ale zważywszy na to o czym Elise mu teraz opowiedziała - zdaje się, że całkiem na miejscu. Mimowolnie i zupełnie naturalnie spoważniał, bo w problemach jej matki nie było nic śmiesznego, miłego ani uroczego. Głównie dlatego, że największe konsekwencje tych problemów ponosiła dzisiaj sama James. Logan był mocno wyczulony na punkcie obarczania dzieci kłopotami rodziców. Czy to finansowymi czy jakimikolwiek innymi. Jasne, Elise była dorosła, ale to zjawisko zdarzało się w każdej skali wiekowej i każdym kontekście samych kłopotów. Ile razy widział to wśród swoich małych pacjentów… Dziecko wymagające bardzo kosztownej terapii w przypływie nerwów i frustracji oskarżone o bankructwo całej rodziny. To było po prostu złe. Złe, jak cholera. Zanim pozwolił sobie jakkolwiek skomentować to czym w, jak zakładał, poczuciu dyskrecji i zaskakującego zaufania, podzieliła się z nim Elise - uznał, że faktycznie fair będzie dać jej najpierw coś od siebie. Uśmiechnął się pod nosem i podniósł wzrok do kobiecych oczu. Skinął też lekko głową w ramach przytaknięcia. - Bardzo dobry strzał. Tak, tam się urodziłem i wychowałem. Tam wciąż mieszkają moi rodzice. Tereny Północne, absolutny koniec świata, środek buszu i królestwo krokodyli. - zaśmiał się pod nosem, ale hej, tak właśnie było. To było jego naturalne środowisko. Całoroczny niewyobrażalny upał, czające się niemal na każdym rogu drapieżne gady i cała ta północna mentalność. - Żadnej żony i żadnych dzieci. Żadnej dziewczyny ani narzeczonej. - dodał jeszcze, biorąc w palce swoją szklankę i zaraz lekko stuknął nim w szkło siedzącej obok kobiety. - Za spotkanie. I za ten wieczór. - bo był wart nie tylko zapamiętania, ale też i powtórzenia. Trevisano był o tym absolutnie przekonany. Upił łyk i ciągnął dalej… - W Sydney studiowałem, więc spędziłem tu trochę czasu. Potem dostałem się na staż do szpitala w Cairns i jakoś tak leci. Jestem chirurgiem dziecięcym, co już wiesz. - bo powiedział jej, że naprawia dzieci. Jak rzemieślnik meble albo mechanik auta. - Jestem dramatycznym zazdrośnikiem. I nie lubię kiedy kobieta chce dzielić się dźwiganiem zakupów albo bagaży. Ja od tego jestem. To moja rola. - i już, nie było tutaj miejsca na kompromis. - Bywam… Jestem gburem. Nie mam problemu z powiedzeniem komuś, że spartaczył robotę. Wiem, że ja zrobiłbym to sto razy lepiej. Tak, mam ego tak wielkie, że mógłbym wozić je taczkami. - uśmiechnął się, bo nie zamierzał sprzedawać jej czegoś czym nie był. Był próżny, zaborczy i trudny. - I jestem dotykalski. Jak kogoś lubię… Jak ktoś mi się podoba… Jestem dotykalski. - jak diabli. Nie wiedział co to dla niej znaczy, ale tak, taki był. - I… Co mam zrobić żebyś pozwoliła mi sobie pomóc...? Z kasą na odwyk mamy. - wypalił w końcu coś, co wierciło mu w brzuchu nieprzyjemnie głęboką dziurę. Tak, chciał pomóc.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
ODPOWIEDZ