kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Sydney, 05.2015

Miała dwadzieścia pięć lat i powinna żyć pełnią swojego życia. Powinna – stanowiło w tym przypadku słowo klucz. Gdy jej znajomi kończyli studia, zaczynali lub rozwijali swoje wielkie kariery, zakładali rodziny albo prowadzili jakkolwiek wartościowe życie… ona? Ona nie miała czym się pochwalić. Dorastała w warunkach, w których nigdy nie mogła liczyć na wsparcie rodziców. Para alkoholików i narkomanów nigdy nie powinna decydować się na dziecko i chociaż oboje mieli zrywy, gdy próbowali naprostować swoje życie – to zawsze trwało krótko, a ostatecznie kończyło się jak zawsze. Przywykła i dość szybko nauczyła się, że nie ma sensu im wierzyć, że już przestaną i już będzie lepiej. Od najmłodszych lat była samodzielna. Jeśli mogła na kogoś liczyć to właśnie na siebie. Chyba tylko tak przetrwała. Chciałaby móc powiedzieć, że się od tego odcięła, ale nie było to takie łatwe.
Teraz? Kilka dni temu dostała rachunek z kliniki uzależnień. Jej matka postanowiła kolejny raz spróbować szczęścia, a ona kolejny raz naiwnie jej w to uwierzyła i obiecała pomóc. Zawsze obiecywała i zawsze kończyła tylko z ogromnymi długami, które trudno było spłacić z pensji kelnerki. Ale nie potrafiła jej odmówić. Zadzwoniła po prostu do managera i kolejny raz poprosiła o zmianę grafiku, żeby dołożył jej jak najwięcej wieczornych zmian. Musiał mieć do niej słabość, że wysłuchiwał jej błagalnych próśb. A może po prostu było mu jej żal?
To był trudny wieczór. Jedna z bardziej popularnych restauracji w Sydney w piątkowy wieczór, ruch był ogromny. Dowiedziała się, że w pobliskim centrum konferencyjnym jest jakiś duży medyczny kongres i stąd dzisiejsze – jeszcze większe niż normalnie – tłumy. Lekarze byli specyficzną klientelą. Wydawało jej się, że powinni być lepiej wychowani, a jednak… trochę jak psy spuszczone ze smyczy? Byli głośni, roszczeniowi i domagali się sporej uwagi. Miała nadzieję, że obsługując spory stolik będzie mogła liczyć chociaż na duży napiwek. Albo mogła o tym zapomnieć, gdy okazało się, że pomyliła zamówienie jednej z lekarek i właśnie próbowała ją przeprosić, jednocześnie starając się uśmiechać, gdy kobieta rzucała całą wiązankę na temat braku kompetencji i bałaganu, który tu panował… cóż, uśmiechała się, chociaż najchętniej zrzuciłaby jej tą nieszczęsną sałatkę na czubek głowy. To tylko pomylone zamówienie, a nie koniec świata… w końcu w odróżnieniu od nich była tylko kelnerką, od jej pracy nie zależało ludzkie życie, a zbierając opieprz od kobiety trochę tak się właśnie czuła. I z każdą kolejną sekundą miała wrażenie, że jej cierpliwość zbliża się do granicy.



Logan Trevisano
motywująca ara
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Trochę będę improwizował, bo nie za bardzo orientuję się na jakim poziomie doświadczenia Trevisano mógłby być mając te dwadzieścia osiem lat. Pewnie coś w okolicach rezydenta któregoś tam roku? Popraw mnie, jeśli zmyślam kompletnie.
Konferencje medyczne, zwłaszcza te wyjazdowe były czymś za czym Trevisano… No, powiedzieć, że nie przepadał to jak nie powiedzieć nic. On tego po prostu nie znosił, a już szczególnie od momentu, w którym szefowa oddziału, na którym robił rezydenturę, jadąc lub lecąc z nim na taki spęd wykorzystywała tę okazję do chwalenia się nim swoim koleżankom z branży. Problem polegał jednak na tym, że wcale nie chwaliła się jego kompetencjami ani talentem do chirurgii dziecięcej, a tym, że od jakiegoś czasu po prostu ze sobą sypiali. Logan sam nie do końca był pewny, jak właściwie do tego doszło, ale im dłużej o tym myślał i im bardziej zagłębiał się w ten przysłowiowy las, tym większy miał w głowie mętlik. Wyjazd do Sydney miał w niczym nie różnić się od każdego wcześniejszego wyjazdu z doktor Capshaw i całą resztą tej mało wyrafinowanej bandy białych fartuchów. Cały dzień spędzili w lokalnym centrum konferencyjnym, wysłuchując wielu śmiertelnie nudnych i raptem kilku uczciwie ciekawych wykładów i prezentacji, zatem wieczorny drink w przyjemnej knajpie tuż obok był zdecydowanie mile widziany. To co mile widziane, natomiast, nie było to zachowanie Capshaw wobec młodej i ładnej kelnerki. Bear obserwował tę sytuację przez chwilę z boku, mając nadzieję, że jego szefowa raczy zaraz odpuścić i zachowa się przyzwoicie, ale widząc, że ta zamiast odpuszczać to nakręca się coraz bardziej – kilka drinków, które w siebie już wlała zdecydowanie temu pomogły – nie wytrzymał i warknął. – Zamknij się, Jess. – blondwłosa kobieta zdębiała, a siedzący wokół lekarze zszokowani spojrzeli na Trevisano. – Po prostu się zamknij, bo na przeprosiny na pewno cię nie stać. Zachowujesz się idiotycznie. – nie przebierał w słowach, choć może powinien, ale… Pieprzył to. Miał to gdzieś. Dopił co miał w szklance i raptownie wstał od stołu. – Nie do twarzy ci z chamstwem i zgorzkniałością starej baby. – tududum. Pani doktor totalnie zapomniała języka w buzi, nie potrafiła wydusić z siebie nawet słowa, a Logan po prostu odszedł od stołu i przeszedł do baru, za którym kręcił się młody czarnoskóry barman. Wcześniej zatrzymał jeszcze na moment wzrok przy młodej i ładnej, no i też niczemu winnej kelnerce. – Najlepszą whisky jaką tu macie. Muszę jakoś przetrwać ten okropny wieczór. – uśmiech barmana sugerował, że rozumie o czym lekarz mówił. – Powiesz mi, jak ma na imię? Twoja koleżanka. – zapytał chłopaka, wracając do niego spojrzeniem, które jeszcze przez moment kierował ku dziewczynie. Skinął w jej kierunku głową, dając barmanowi znak o kogo konkretnie chodzi.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Wspinała się na wyżyny samokontroli, naprawdę. Nie spodziewała się jednak, że ktoś może stanąć w jej obronie. A już na pewno nie spodziewała się, że może być to mężczyzna, który siedział koło marudnej klientki. Spojrzała na niego, gdzieś przez jej wargi przemknął uśmiech, ale nie odezwała się. Nie mogła. Nie mogła wylecieć z pracy. Wykorzystała jednak okazję, gdy odwrócił uwagę kobiety od niej. Zabrała pomylone zamówienie i po prostu ewakuowała się do kuchni, żeby naprawić to, co zepsuła. A przynajmniej spróbować to naprawić. Złożyła teraz poprawne zamówienie i ubłagała kuchnię, żeby przygotowali jej to najszybciej jak to tylko możliwe. Ruszyła jednak z resztą serwisu i miała nadzieję, że po prostu przez resztę wieczoru uda jej się uniknąć katastrofy. Wszystko na to wskazywało, bo nawet, gdy zaniosła lekarce jej dobrą sałatkę, nie usłyszała nic więcej poza burkniętym pod nosem dziękuję. To więcej niż mogła się spodziewać!
Weszła za bar, żeby nalać grupie mężczyzn przy jednym ze stolików zamówione przez nich piwa. Do tego nie potrzebne były umiejętności barmańskie, więc mogła zrobić to sama, a przy okazji miała jakieś pół minuty przerwy, żeby podyskutować z kolegą, który tego dnia był za barem.
- Co za okropni ludzie, naprawdę… przez ułamek sekundy, naprawdę przez ułamek sekundy, miałam tą myśl, żeby wyrzucić jej tą sałatkę na czubek głowy. Gdyby nie to, że stary pewnie by mnie za to wyrzucił, a przy okazji obciążył pewnie rachunkiem całego stolika, za co nigdy bym się nie wypłaciła… – chciała kontynuować do przyjaciela, jednocześnie nalewając piwo, gdy jej wzrok zatrzymał się na mężczyźnie siedzącym zaraz naprzeciwko niej, który zapewne wszystko słyszał… a chwilę temu siedział przy stoliku z ludźmi, których właśnie nazwała okropnymi. Miała ochotę zapaść się pod ziemię. Nie miała pojęcia, że mężczyzna chwilę wcześniej pytał o jej imię, a barman chętnie mu je podał i teraz głupkowato uśmiechał się pod nosem – Przepraszam – mruknęła – Nie powinnam była… – komentować, zapewne… - I przy okazji dzięki. Za tamto. Przy stoliku. – dodała jeszcze i uśmiechnęła się pod nosem, bo skoro sam nie przebierał w słowach to jej też się nie oberwie szczególnie mocno.


Logan Trevisano
motywująca ara
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Elise, powtórzył w myślach dla lepszego utrwalenia, choć coś cichego, jakiś dyskretny głosik w jego głowie podpowiadał mu, że nie będzie miał problemu z zapamiętaniem imienia dziewczyny. Szklanka z zamówioną whisky ledwie wylądowała pod jego łapą, jak przed oczami wyrosła mu… Ona. Elise, powtórzył sam do siebie i utkwił w dziewczynie uważne, bystre spojrzenie swoich intensywnie zielonych oczu. Intensywności kolorytu dodawało mu złudzenie optyczne wywołane przez jego koszulę w kolorze ciemnej, głębokiej zieleni. Słowa wyskakiwały z jej ust – ładnych, co Trevisano zdążył już odnotować w myślach – wartko i dynamicznie, a każde kolejne sprawiało, że uśmiech na jego pysku, dotychczas niewielki i dyskretny, stawał się coraz wyraźniejszy i śmielszy. Ostatecznie, kiedy ciemnowłosa w końcu odnotowała jego obecność przy barze, a ich spojrzenia spotkały się ze sobą, parsknął śmiechem i wyszczerzył kły. – Przestań, nie przepraszaj. – nie miała za co. Przecież… - Choć może zamiast słowa „okropni” użyłbym „rozpuszczeni, bezczelni, chamscy, pretensjonalni, bucowaci, gburowaci, niewychowani, aroganccy” i pewnie jeszcze kilka podobnych. – dorzucił z pełną swobodą i podniósł szklankę z drinkiem do swoich warg. Upił niewielki łyk i pokiwał z uznaniem głową. To była naprawdę dobrej jakości whisky. – Dziękować też nie masz za co… Elise. – łypnął na nią kontrolnie, mocno ciekaw tego, jak zareaguje na to, że skądś już znał jej imię. – Powiedzmy, że nawet wśród lekarzy kretynów znajdą się tacy… Trochę mniej skretyniali. – tacy, którzy każą się zamknąć swojej szefowej i nazwą ją zgorzkniałą starą babą. Tia… to wróżyło mu naprawdę świetlaną przyszłość w tym toksycznym lekarskim świecie. – To ona powinna przeprosić ciebie. Ale nie łudzę się nawet, że to zrobi. – odruchowo obejrzał się na doktor Capshaw, która miała taką minę, jakby zjadła słoik dziegciu. – To może chociaż… W ramach moich przeprosin za nią, pozwól, że postawię ci drinka. – było to absolutnie nic w konfrontacji z całą tą wiązanką nieprzyjemności, z którą Elise musiała się tego wieczora zmierzyć, ale… No cóż, od czegoś musiał zacząć. Drink był neutralny.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
W jego uśmiechu było coś zaraźliwego, bo i ona zaczęła się uśmiechać. Chociaż może to bardziej słowa, którymi ją uraczył? Niewątpliwie był lepszy w epitetach niż ona, ale cóż… zawsze była pierdołą, którą można było rozstawiać po kontach. Nic dziwnego, że nie zdecydowała się na dużo lepsze określenia kiepskiej klienteli, a już i teraz czuła się lekko zakłopotana, że któryś z gości to usłyszał. Domyślała się, że gdyby był to ktokolwiek inny z tamtego stolika… miałaby ogromne problemy. O g r o m n e. Więc zakłopotanie mijało z każdą chwilą, a gdy użył jej imienia – spojrzała wymownie na kolegę za barem, bo nie miała wątpliwości skąd je znał. Chłopak jedna wzruszył bezradnie ramionami, wyraźnie rozbawiony ’jak seksowny gość będzie pytał o moje imię obraziłbym się jakbyś mu go nie podała’, skwitował a Elise tylko przewróciła oczami zanim skupiła całą uwagę na gości przy barze.
- Rozumiem, że należysz do tej rzadkiej, praktycznie bliskiej wyginięcia części lekarskiego towarzystwa? Czyli tej mniej skretyniałej? – odbiła piłeczkę, sunąc spojrzeniem po jej twarzy i w myślach przyznając koledze rację. Był seksowny, ale jednocześnie był gościem restauracji, a do tego lekarzem, więc… jakby nie jej liga? Zupełnie nie jej liga. Nawet jeśli właśnie usłyszała propozycję drinka, która była szalenie miła i którą może nawet w przypływie dziwnej odwagi by przyjęła, gdyby nie jeden drobny szczegół – Nie mogę pić w pracy. – zauważyła – A będę w niej jeszcze przez kilka następnych godzin, więc… raczej nic z tego nie będzie. Ale dziękuję, doktorze… – urwała, spojrzała na niego wymownie, oczekując, że się przedstawi. To byłoby fair, prawda? Skoro sam już znał jej imię, zupełnie poza jej wolą. Piwa, które właśnie nalała ustawiła równo na tacy i pewnie powinna wrócić do pracy, więc uśmiechnęła się wymownie, gdy mężczyzna się przedstawił. Zakładam, że to zrobił – No i nie musisz mnie przepraszać, Logan. Nie ty byłeś… bucowaty. – użyła jego własnego określenia koleżanki przy stole i zabrała kufle, które przygotowała do stolika, który obsługiwała. Zaraz musiała obsłużyć następny i kolejny, nawet jeśli jakaś część jej chciała wrócić do baru, przy którym siedział jej nowy znajomy nie była w stanie tego zrobić. Po prostu nie była. A wciągnięta w wir pracy nawet nie zerkała w tamtym kierunku i ostatecznie nie wiedziała, czy ciągle siedział przy barze, czy może jednak wrócił do swoich znajomych.



Logan Trevisano
motywująca ara
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Wyszczerzył kły i spojrzał na barmana, który ledwie chwilę temu nazwał go seksownym. Nawet jeśli Trevisano nie był zainteresowany relacją ze swoim własnym gatunkiem tooo… To było miłe. Tak po prostu miłe i chyba też trochę liczył na to, że Elise nie zaprzeczy. Ba, że nawet się z kolegą, choćby tylko sama przed sobą, zgodzi. Nie wiedział dlaczego i skąd mu się to wzięło, ale tak, chciał, żeby widziała w nim seksownego i interesującego gościa. Nawet jeżeli był lekarzem. Tym mniej skretyniałym. Wzruszył trochę bezradnie ramionami, bo cóż on mógł na to poradzić. - Jestem całkiem nisko w ich hierarchii. Chyba po prostu jeszcze mnie tak do końca nie zepsuli. Nie zarazili… - tym wszystkim, czym nazwał tych ludzi przed paroma chwilami. Arogancją, bucowatością, chamstwem… Upił kolejny łyk swojego drinka i ściągnął w niezadowoleniu brwi kiedy Elise… No trochę dała mu kosza. - Trevisano. Bear. To znaczy Logan. Logan Trevisano. - przedstawił się, wciąż z uwagą wpatrując się w tę ładną kobiecą buzię. Nie odwrócił wzroku od swojej nowo poznanej znajomej nawet wtedy, gdy ona wróciła do obsługiwania gości restauracji. Popijał swoją whisky, wciąż siedząc przy barze i co krótki moment kontrolnie zerkał w jej kierunku. Stracił przez to czujność i nawet nie zauważył podchodzącej do niego Capshaw. Była mocno wstawiona. - Powinnaś wrócić do hotelu. Jutro masz prezentację, byłoby dobrze jakbyś była w formie. - a nie na jakimś kacu gigancie. Brzmiał oschle, protekcjonalnie, niekoniecznie przyjacielsko. Pani doktor nie była z jego zachowania zadowolona. Jej mina mówiła więcej niż wszystkie słowa świata. Warknęła tylko cicho coś w rodzaju „pieprz się, Trevisano, jesteś skończonym dupkiem”, a potem odwróciła się na pięcie i wyszła z restauracji. Logan przez ułamek, dosłownie ułamek chwili miał myśl, żeby pójść za nią i przynajmniej dopilnować, aby złapała taksówkę, a potem bezpiecznie, cała i zdrowa, wróciła nią do hotelu. Ta ochota minęła mu jednak w tej samej sekundzie, w której jego wzrok znów napotkał kręcącą się sprawnie między stolikami, Elise. - No to pieprz się, Trevisano. - powtórzył cicho po swojej obrażonej i urażonej szefowej, sam do siebie, a potem dopił resztę swojego drinka. Zanim poprosił o kolejny, wyjął z kieszeni portfel i wyciągnął z niego porządny, naprawdę wysoki nominał. I to w dwóch banknotach. Wskazał barmanowi, żeby podszedł bliżej. - Jak już sobie pójdę, daj to Elise, proszę. - chłopak wyglądał na zaskoczonego, ale uśmiechnął się i ze zrozumieniem pokiwał głową. - Chociaż tyle mogę zrobić, żeby zmniejszyć jej niesmak po naszej wizycie tutaj. - wyjaśnił i zerknął w stronę lekarskiego stolika. To naprawdę nie byli ludzie godni naśladowania. Ani też godni decydowania o ludzkim życiu i zdrowiu. - Jest… Zajęta? No wiesz, ma kogoś? - zapytał, wciąż kierując swoje słowa do chłopaka za barem, a przy okazji kompletnie nie mając świadomości tego, że sama zainteresowana była tuż za Logana plecami. Zdecydowanie mogła go usłyszeć… Szlag!

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Bear. Gdyby nie to, że miała co najmniej kilka stolików do obsłużenia pewnie nawet zatrzymałaby się nad tym dłużej. Była ciekawa skąd to przezwisko, dlaczego akurat Bear. Był wysoki, dobrze zbudowany, a tatuaże, które wystawały spod materiału eleganckiej koszuli sprawiały, że nie wyglądał jak lekarz… ale nie wyglądał też misiowato, więc dlaczego tak? Tylko, że nie mogła zapytać. Nie mogła spędzić wieczoru przy barze dyskutując z gościem, bo skończyłoby się to dla niej źle i zdecydowanie nie byłaby w stanie spłacić tym rachunków za leczenie matki. Musiała być rozsądna, musiała pracować… i ta praca pozwalała jej odciągnąć uwagę i myśli od faceta, który chciał, żeby mówić na niego Bear.
Jego przyjaciele zaczęli się zbierać. Zaczęli rozbijać rachunek na dziesięć tysięcy mniejszych, czym doprowadzali ją do szału, ale nie mogła nic powiedzieć. Nawet jeśli chciała. W myślach tylko powtarzała wiązankę Trevisano, a z twarzy nie znikał jej pogodny, firmowy uśmiech. Rozliczając ostatni rachunek z lekarskiego stolika prychnęła pod nosem, bo koniec końców za tak duże zamówienie dostała śmiesznie mały napiwek, ale i tak wsunęła go do tylnej kieszeni czarnych jeansów i wróciła do obsługi pozostałych stolików. Skoro im nie pomyliła zamówień to wieczór skończy z lepszym rachunkiem. Musiała.
Szła właśnie po kolejne piwa i usłyszała prawdopodobnie o kilka słów za dużo. Barman chrząknął wymownie, bo Chyba powinieneś sam ją o to zapytać. Może i powinien – Twoi znajomi już się zebrali. Wspominali coś o hotelowym barze, więc zakładam, że czeka was długa noc. – a on prawdopodobnie powinien iść z nimi? Przeszła na drugą stronę baru, ale znów go obserwowała przy pracy – I nie, nie mam nikogo. – odpowiedziała na jego pytanie – Ty chyba za to tak, co? – pracując z ludźmi nauczyła się ich czytać, widziała spojrzenia blondynki w jego kierunku i od początku miała wrażenie, że coś ich łączyło. Gdy widziała ją odchodzącą od baru w nerwach… tylko ją tu utwierdziło w swoim przekonaniu – Nie wyglądała na zadowoloną, gdy wychodziła… wolałabym nie zostać obsmarowana w sieci. Manager skrupulatnie sprawdza oceny. - ona podpadła złym zamówieniem, a on jeszcze dolał oliwy do ognia najpierw stając w jej obronie, a później nie wychodząc w towarzystwie swojej dziewczyny.


Logan Trevisano
motywująca ara
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Szlag!!! Zacisnął gniewnie powieki, ściągnął wargi i wywołał zmarszczkę między swoimi ściągniętymi brwiami. Był zły. Był zły na siebie, bo… Miałeś być tym mniej skretyniałym, idioto!. Mentalnie dał sobie w pysk i dopiero wtedy, już z lekkim, ale wyraźnie zakłopotanym grymasem na wargach odnalazł wzrokiem ciemnowłosą znajomą. Musiał sam przed sobą przyznać, że miała sto razy więcej klasy niż wszyscy ci jego koledzy i koleżanki po fachu razem wzięci. Łącznie z nim oczywiście. Nie spodziewał się jednak tego, że Elise zaobserwuje to coś, co łączyło go z Capshaw. Znów ściągnął niby gniewnie brwi i przez moment, krótki, tylko na nią patrzył. Bił się w myślach z samym sobą, jak powinien zinterpretować jej słowa i jak w efekcie powinien się wobec nich zachować. Czy była to zwykła sugestia, żeby po prostu sobie poszedł? Nie podobało mu się to ani trochę, ale nie chciał tego pokazać. Pokręcił więc głową, krótko, ale stanowczo. - Nic ci nie grozi ani ze strony mojej szefowej, ani żadnego z tych idiotów. Z mojej też nie. Masz moje słowo. - choćby miał ukryć przed Capshaw wszystkie komputery i telefony świata, nie pozwoli jej na tak niedojrzały i zwyczajnie głupi ruch. - Ona dobrze wie ile znaczy opinia w sieci. Jest arogancka i bezczelna, ale… Nie zrobiłaby ci tego. Jestem pewien. - wyjaśnił jeszcze i lekko się do Elise uśmiechnął. - Chcesz żebym wyszedł? - zapytał po ledwie chwili, już zupełnie wprost. Bez ceregieli, podchodów i owijania w bawełnę. - Najpierw wspomniałaś o moich znajomych… Że się zbierają, a potem dodałaś, że nie chcesz być obsmarowana w sieci. To aluzja, żebym dał ci spokój i sobie poszedł, tak? - drążył i ciągnął, ale zamiast faktycznie podnieść tyłek z barowego stołka i wyjść z restauracji, wskazał na swoją pustą po wypitym drinku, szklankę. - Muszę cię rozczarować. Wyjdę dopiero, jak wypijesz ze mną drinka. I tak, tak, wiem… Kończysz pracę dopiero za kilka godzin. - uprzedził to, co spodziewał się od Elise usłyszeć. - To nic. Mam czas. Dużo czasu. - dodał, a wargi mocniej mu przy tym zadrżały. Trochę cwanie i drańsko, choć wiedział, że ryzykuje koszem numer dwa. Tym razem pewnie znacznie boleśniejszym. - I nie. Nie mam nikogo. To co widziałaś… To błąd młodego, głupiego Trevisano, który ciągnie się za nim jak smród za psim tyłkiem. - dodał na koniec, wcale nieintencjonalnie określając Capshaw smrodem psiego tyłka. No cóż…

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Wbrew pozorom wcale nie chciała, żeby sobie szedł. Z jakiegoś dziwnego powodu – zupełnie sobie nieznanego – miała nadzieję, że zostanie. Tylko po co? Ewidentnie nie był stąd, mieszkał w hotelu, prawdopodobnie za kilka dni wróci w swoje rodzinne strony. Ale nawet jakby nie wracał… szlag, co cię to interesuje? Na pewno nie powinno jej też interesować to z kim mężczyzna się spotykał. Przeklęła się w myślach, że w ogóle to poruszyła. Nie powinna była. To nie była jej sprawa, a facet przy barze – nawet jeśli się nią interesował, co było ewidentne i musiałaby być ślepa (i głucha), żeby tego nie zauważyć… nie był z jej ligi, po prostu. Goście tacy jak on nie spotykali się z dziewczynami takimi jak ona. Wróć! Jej myśli wybiegły zdecydowanie za daleko, bo kto tu mówi o spotykaniu się, prawda?
- Szefowej… – powtórzyła za nim i nie ukrywała zaskoczenia, bo słowa, których w stosunku do kobiety użył raczej nie wskazywały na to, że mogła być jego szefową. Widocznie jednak wśród lekarzy obowiązywały inne zasady. Gdyby ona tak odezwała się do swojego szefa… prawdopodobnie nie byłby już jej szefem. Albo nim był i zniszczyłby jej życie.
Uwierzyła mu jednak na słowo, że nie musiała się obawiać negatywnej opinii. Nawet uśmiechnęła się z tego powodu pod nosem. Nie odezwała się też tak od razu, gdy wspomniał o tym, czy powinien sobie iść. Przyglądała mu się, ale nie mówiła nic… część jej chciała od razu protestować, ale nie zamierzała wyjść na desperatkę. No i najważniejsze – z tyłu głowy miała tą irytującą myśl, że nie była dziewczyną z jego świata.
Otworzyła usta, żeby mu przypomnieć, ale ją uprzedził, więc tylko się uśmiechnęła.
- Z tego, co zdążyłam zauważyć… ona chyba tego nie uważa za błąd. A uwierz mi, widziałam tu już chyba wszystkie możliwe dramaty. Jestem całkiem niezłą obserwatorką, znam się na tym. – tak naprawdę nigdy nie znała całej historii, obserwowała i sobie dopowiadała, więc teraz przesadzała z tą autoreklamą, ale no cóż… - Jeszcze jednego drinka? Skoro zamierzasz tu siedzieć jeszcze przez kilka godzin? Tym razem na koszt firmy. – zaproponowała, skoro się upierał i chciał czekać? Chyba nie zamierzał czekać o suchym gardle, prawda?



Logan Trevisano
motywująca ara
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Spodziewał się, że „szefowa” w jakiś sposób ją zaintryguje. To, jak Capshaw na niego patrzyła, kiedy podeszła do baru, przy którym siedział, to jak zacisnęła dłoń na jego udzie i wychyliła twarz do jego twarzy, zdecydowanie nie wskazywały na to, że łączyła ich relacja szefowa - podwładny. Nie dziwił się wcale zaskoczonej minie swojej nowej znajomej… Chociaż z drugiej strony, skoro widziała tutaj już wszystkie możliwe sercowe dramaty świata… To może wcale nie powinno jej dziwić to co zobaczyła dzisiaj. Trevisano nie poświęcił tej myśli więcej niż pół sekundy. Cały czas wpatrując się w ciemnobrązowe lub niemal czarne - jeszcze nie miał pewności - tęczówki kobiety, uśmiechał się trochę do niej, a trochę do samego siebie. Kto by pomyślał, że ten kretyński wyjazd wcale nie okaże się tak tragiczny, jak Logan z początku zakładał. Spotkanie i rozmowa z Elise skutecznie budowała w nim to miłe wrażenie. - Pewnie. Ale… Ty wybierz. - co mu naleje do szklanki. Uniósł trochę zawadiacko brew i błysnął przekornie kłami. - Spróbuj wybrać to, co mi zasmakuje. I nie pytaj kolegi, ani nie sprawdzaj co zamówiłem wcześniej. Graj czysto! - zastrzegł śmiejąc się cicho pod nosem, rozbawiony swoim własnym przebiegłym pomysłem. Prawdę mówiąc, był naprawdę ciekaw za jakiego typu mężczyznę Elise go brała. Pijącego babskie kolorowe drinki, drogie wino, whisky, a może po prostu wódkę? - A potem ja zgadnę co pijesz ty. Jak już skończysz pracę oczywiście. Swoją drogą… Ten twój manager, jest tutaj teraz? - zapytał i odruchowo rozejrzał się po restauracji. Głupi odruch, bo przecież nie miał pojęcia jak typ wygląda, choćby więc nawet go zobaczył - nie wiedziałby, że to on. Szybko zdał sobie z tego sprawę i wrócił spojrzeniem do ładnej buzi ciemnowłosej znajomej. Nawet nie wiedział kiedy, ale zamiast przy oczach na moment zatrzymał ślepia przy jej ustach. Miała naprawdę ładne, kuszące usta. Grzeszne. To słowo, to określenie przyszło Loganowi do głowy w pierwszej chwili, jak na nie spojrzał. Jej usta były grzeszne. - Lubisz kino? - zapytał znienacka, dopiero też wtedy wyrywając się z letargu zapatrzenia na kobiece wargi. Uśmiechnął się i dodał: - Samochodowe. Lubisz?

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Oczywiście, że „szefowa” ją zaintrygowała i to z wielu różnych powodów. Zaczynając od interakcji przy stole, przez różnicę wieku i kończąc na tym, że kobieta wróciła do hotelu, a on ciągle siedział przy barze i twierdził, że z nikim się nie spotykał. Musiała przyznać sama przed sobą, że to całkiem osobliwy przypadek, ale ani trochę nie była to jej sprawa. Nie zamierzała komentować, a tylko uśmiechnęła się pod nosem. I spojrzała na niego wymownie, gdy rzucił jej wyzwanie wyboru mu drinka. Przez chwilę po prostu mu się przyglądała, trochę mierzyła go wzrokiem i ostatecznie sięgnęła po szklankę z grubym dnem, żeby nalać do niej whisky. Dobrej whisky. Prawdopodobnie będzie miała przez nią małą dziurę w budżecie, ale była w stanie ją przeżyć. Była jeszcze nieświadoma, że lekarz przy barze już wcześniej ją załatał i opłacił wszystkie swoje drinki ze sporą górką. Ale szklankę z drinkiem przesunęła po barze w jego stronę i uśmiechnęła się.
- Na szczęście nie. Pewnie siedzi na zapleczu. – i niczym wielki brat patrzy na nich z góry przez monitoring, ale może nie zauważy tego, że stawia kolejkę gościowi przy barze. Nie chciała słuchać, a przy okazji nie chciała też stracić jego… sympatii? Cokolwiek by to nie było, doceniała i chciała taki stan utrzymać.
Nie czekała jednak na ocenę wyboru drinka dla mężczyzny. Po pierwsze wiedziała, że to dobry alkohol, a po drugie ciągle była w pracy i jeszcze chwilę będzie się ociągać to ktoś się zbulwersuje. Więc dokończyła nalewać piwo do kufli i znów przełożyła je na tacę.
- Nigdy nie byłam w kinie samochodowym, więc… nie wiem. Ale zakładając, że nie różni się szczególnie mocno od zwykłego to chyba tak. Lubię kino. – uśmiechnęła się pod nosem. Złapała za tacę i jeszcze spojrzała na mężczyznę, naprawdę nie przestając się uśmiechać. Nie miała pojęcia, o co chodziło, ale nie potrafiła przestać się uśmiechać… - Mam to pytanie potraktować jako zaproszenie? Tylko… kiedy wyjeżdżasz z Sydney? – bo przecież to nie było tajemnicą, że nie był stąd, jego znajomi otwarcie mówili o hotelu i że byli tu z powodu konferencji. Jak długo więc zamierzał tu zabawić?



Logan Trevisano
motywująca ara
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Logan sam jeszcze nie wiedział jak to się dzieje i co takiego ta kobieta miała w sobie, że mimo woli czuł do niej mocno intensywne przyciąganie. Bo przecież nie znał jej, nie miał pojęcia o tym co lubi, czego nie znosi i jaka jest, tak po prostu. Nie miał pojęcia czy w ogóle warto zawracać sobie głowę. Nawet jeśli skończą ten wieczór bardzo po koleżeńsku, Trevisano lubił wiedzieć, że warto się o to postarać. Teraz? Nie wiedział, ale to cholerne, niewytłumaczalne przyciąganie… Choć może to po prostu whisky, której właśnie wychylił ze szklanki porządny łyk. Uśmiechnął się, bo nieznajoma-znajoma oceniła go dobrze. Bursztynowy trunek był bardzo w jego stylu. Tak samo grube szkło. W duchu ucieszył się też, że nie dolała mu do szklanki coli. To byłoby po prostu bardzo złe. Whisky tej rangi zasługiwała na szczególne traktowanie. Bear wiedział o tym doskonale i był też ciekaw czy Elise też to wiedziała i czuła. Ale nie zapytał, przynajmniej na razie. - Obie te rzeczy w jakiś sposób zależą od ciebie. To czy zapraszam cię na randkę w kinie i to kiedy wrócę do Cairns. - skwitował zuchwale i wyszczerzył zaraz potem kły, z dokładnie taką samą bezczelnością jaką napakował swoje słowa i sposób w jaki teraz na nią patrzył. - Zanieś im te piwa i wróć do mnie to ci wyjaśnię. No chyba, że wcześniej się upiję i zasnę na barze. - co nigdy dotąd mu się nie zdarzyło, ale hej! Przykre pierwsze razy zdarzały nawet najlepszym. Odprowadził kobiece biodra i pośladki wzrokiem kiedy przyszła pani Trevisano - hehe - faktycznie zanosiła kufle z tym nieszczęsnym piwem do stolika zajmowanego przez czterech mało wyrafinowanych z gęby, chłopów. Przypominali mix australijskiego drwala, buszmana i trochę kierowcy tira. Urocza mieszanka. Logan obserwował ich uważnie, kiedy Elise obsługiwała ich stolik. Dobrze widział, że przynajmniej jeden z nich mało dyskretnie obczaił damskie pośladki. Musiał przyznać i tego też nic, a nic nie rozumiał, że trochę go to zagotowało. Odwrócił wzrok dopiero wtedy, gdy Elise odeszła od stolika i wróciła do baru. Do niego. Uśmiechnął się, unosząc wzrok do jej ładnych ciemnych tęczówek. - To dasz się zaprosić do tego kina? Nie zasłaniaj się moim wyjazdem. Może wcale nie muszę wyjeżdżać, kto wie. - wzruszył ramionami i upił kolejny łyk swojego drinka. Krótko i kontrolnie łypnął jeszcze w kierunku tamtych mało eleganckich jegomościów. - Byli grzeczni? Nie zaczepiali cię? - nie proponowali niczego paskudnego, nie komentowali jej ciała i urody? Jasne, Logan był hipokrytą, bo przecież sam bardzo chętnie zawiesił wzrok przy kobiecych pośladkach. Ale on mógł. Bo był miły i grzeczny. Oni nie.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
ODPOWIEDZ