animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
035.

Gaia postanowiła, że to czas najwyższy, żeby przestać unikać spędzania czasu w domu. Było to nieco śmieszne, że kupiła dom po to, żeby ostatecznie bać się tutaj wrócić. Bała się trochę tego co może się stać jak ona i Luna w końcu na siebie wpadną. Dom wbrew pozorom nie był jakiś wielki. A powinien być większy, Gaia myślała nawet nad jakąś dobudówką. Wszystko było spowodowane tym, że Zimmerman odnosiła wrażenie, że w tym domu zaczyna się dusić. Nie wiedziała o co chodzi, bo naturalnie nie była w stanie dostrzec tego, że za wszystko powinna obwiniać tylko i wyłącznie swoje wyjebane w kosmos ego. Nie zauważyła tej zmiany, ale bardzo się zmieniła. Na gorsze. Ale dobra, dosyć o niej, bo jeszcze wpadnie w większy zachwyt nad swoją własną osobą.
Miała teraz kilka dni wolnego, więc postanowiła, że wykorzysta je na ładowanie baterii. A ładowaniem baterii w jej świecie było nieodzywanie się do nikogo i unikanie jakichkolwiek towarzyskich spotkań. Nawet telefon włączyła sobie na tryb samolotowy. Mogła przeżyć kilka dni bez Instagrama. A przynajmniej tak wierzyła, bo dopiero trzy godziny miała ten Internet wyłączony, a już zaczynały jej się powoli trząść ręce. Zostawiła telefon w swoim pokoju i siedziała sobie w kuchni i popijając paskudnego szejka z jarmużu i bananów spoglądała przez okno, gdzie widziała kawałek miasta oraz miała ładny widoczek na wodę. Tak rzadko cieszyła się tym jaki ma ładny dom i piękny widok. W sumie to traktowała swój dom jak hotel. Miała tutaj właśnie mieć swoją ostoję i się relaksować, a ostatecznie prowadziła bardziej imprezowy styl życia niż wcześniej. Było to dziwne, bo przecież jeszcze w międzyczasie pracowała w domu spokojnej starości. I to nie tak, że miała tam dwa dyżury w ciągu tygodnia. Bywała tam dosyć często. Zupełnie jakby czegoś unikała. Albo kogoś. Patrzenie przez okno znudziło jej się po siedmiu minutach, więc poszła się przebrać w strój do ćwiczeń, zgarnęła z szafy matę do jogi i poszła na ogród, gdzie postanowiła się porozciągać i osiągnąć jakiś wewnętrzny sposób. To udało jej się zrobić i nawet nie wiedziała jak siedziała tak już półtorej godziny. Dom miał świetną lokalizację. Mimo tego, że w otoczeniu było pełno sporych domów, które zapełniały rodziny, to i tak Gaia mogła delektować się spokojem i ciszą. Dopierdalała właśnie jakąś dziwną pozycję, która wymagała od niej stania na głowie. Dosłownie. Podpierała się przy tym rękoma, żeby nie było. Trwała tak w tej pozycji kilka sekund aż zobaczyła kroczącą w jej stronę Lunę. Aż cały ten zen z niej wyjebał, bo dochodziło właśnie do tego czego unikała przez ostatnie kilka dni. Zeszła z tej pozycji i obróciła się w stronę przyjaciółki.
- Cześć. - Przywitała się robiąc daszek z dłoni, bo jednak świeciło jej słońce prosto w twarz. Wcześniej tego nie dostrzegła, bo skupiała się na rozciąganiu. Sięgnęła po ręczniczek, który też sobie przyniosła i otarła spocone czoło. - Ślicznie wyglądasz. - Rzuciła na złagodzenie wszystkiego, chociaż nie spodziewała się absolutnie niczego złego. W końcu to Luna! Ona się nie wydzierała!
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
015.
{outfit}
Z domu wyszła z samego rana. Chciała załatwić kilka spraw na mieście zanim zrobi się niewyobrażalnie gorąco. Słyszała, że w całej Australii padają teraz rekordowe temperatury, podobno miało być około 48 stopni Celsjusza. To przecież było powalone. Dlatego planowała się zaszyć w swoim pokoju i leżeć plackiem ciesząc się działającą klimatyzacją... ewentualnie spędzi połowę dnia w łóżku, a drugą połowę siedząc w basenie. To były bardzo ambitne plany. Oczywiście w jej porannej eskapadzie towarzyszył jej jeden z ochroniarzy, całe szczęście nie irytowali ją już tak mocno jak wcześniej. Ojciec dał jej więcej swobody, całe szczęście. Mogła nawet jechać własnym samochodem, a ochroniarz jechał osobnym autem za nią. To była naprawdę spora poprawa i Luna miała nadzieję, że niedługo całkowicie pozbędzie się ochrony, przynajmniej większości, bo oczywiście był ten jeden ochroniarz, którego chciała mieć zawsze blisko siebie. Całej reszty mogłaby się pozbyć bez mrugnięcia okiem, ale wesoło by im pomachała na pożegnanie. Na razie jednak było jak było, już i tak nie narzekała, bo warunki się poprawiły.
Po załatwieniu tych kilku rzeczy wróciła do domu. Nie wiedziała czy Gaia jest w środku, czy znowu gdzieś wybyła unikając jej towarzystwa. Dashwood nie była głupia, a szkoda, bo może wtedy aż tak bardzo, by się tym nie przejmowała. Czasem nawet miała wrażenie, że powinna się wynieść. Przestawała się tu czuć jak u siebie, a bardziej jakby była nieproszonym gościem u Gai. Weszła do kuchni, gdzie też nikogo nie było i zaczęła przygotowywać dla siebie lemoniadę, wtedy kątem oka zauważyła jakiś ruch na ogrodzie i okazało się, że Gaia jednak jest w domu. Może to był ten moment, w którym powinny porozmawiać? W końcu ile można było tak żyć? Luna wolała mieć jasną sytuację niż ciągle siedzieć i sie zastanawiać. Zrobiła więc drugą lemoniadę i poszła do ogrodu kierując się w stronę ćwiczącej Gai.
- Hej - odpowiedziała podchodząc bliżej. Ściągnęła okularu, które miała założone na czubku głowy i podała je dziewczynie. Ona stała tyłem do słońca więc nie były jej potrzebne. - Dzięki, Ty wyglądasz na rozciągniętą - uśmiechnęła się lekko i podała jej szklankę z lemoniadą. - Pomyślałam, że może chcesz się napić. Mają być duże upały, trzeba się nawadniać - wyjaśniła i usiadła sobie na leżaku przyglądając się przez chwilę Gai. Nie chciała zaczynać tej rozmowy, ale czuła, że obie wiedzą, że powinna się ona wydarzyć i nie ma co tego przeciągać. - Jesteśmy dalej przyjaciółkami? - Zapytała na spokojnie, bo to co dalej będzie mówić zależało od odpowiedzi dziewczyny.

gaia zimmerman
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
Gdyby Gaia wiedziała jak Luna się czuje u niej w domu to pewnie umarłaby na miejscu. Przecież nie po to zaoferowała swojej najlepszej przyjaciółce wspólne mieszkanie, żeby sprawić, że Luna będzie się czuła w taki sposób. To najgorsze na świecie uczucie. Nawet złamane serce nie było tak tragiczne jak mieszkanie w domu, w którym czujesz się jak intruz. Okej, Gaia mogła się do tego wszystkiego przyczynić, bo rzeczywiście unikała ostatnimi czasy Luny, ale po prostu bała się konfrontacji, okej? Bała się tego, że Luna jest na nią zła za święta, a później za Sylwestra. Nie da się ukryć, że końcówka roku nie była zbyt łaskawa dla Zimmerman. Wręcz przeciwnie. Była przepełniona masą tragicznych decyzji. I będę szczera, początek roku jest kontynuacją tragicznych decyzji. Na razie jednak Gaia nie była tego wszystkiego jeszcze świadoma. Żyła w bańce, którą sobie stworzyła, a którą nazwała „nowy rok, nowa ja”. Nie wiedziała też jak bardzo stała się „nową sobą”.
Podziękowała okulary i od razu założyła je sobie na nos. Oczywiście niczego to nie zmieniło, bo Gaia nadal robiła daszek z dłoni i marszczyła przy tym twarz. Była prawdziwym Zimmermanem, nic jej nie chroniło przed słońcem. Poza kremem z filtrem, który normalnie był przeznaczony dla dzieci. – To znaczy, że joga działa. Dzięki. – Odwzajemniła uśmiech i wzięła szklankę z lemoniadą. Usiadła sobie wygodniej i wzięła kilka łyków. – Dziękuję. Miałam akurat iść się napić. – Mogła ogólnie coś ze sobą przynieść, ale miała ważniejsze rzeczy do roboty. Patrzenie w przestrzeń i nie myślenie o tym, że ma na chacie dwa koty. Zauważyła ten długi moment niezręcznej ciszy, gdzie żadna z nich nic nie mówiła. Nie wiedziała co powiedzieć. Nie chciała pytać o to gdzie Luna była rano, bo sama Gaia przez ostatnie dni nie bywała nawet w domu.
- Oczywiście, że jesteśmy przyjaciółkami. – Wow, to pytanie nieco ją zaskoczyło. Aż wstała, żeby podejść do Luny i przy niej kucnąć. Chciała stać, ale na sekundę nogi odmówiły jej posłuszeństwa, za bardzo się rozciągnęła. – Jesteś moją najlepszą przyjaciółką. – Dodała, bo co do tego nie było żadnych wątpliwości. Nawet jak teraz Gaia ją unikała, to i tak Luna miała to miejsce gwarantowane do końca świata. – Przepraszam jeśli zrobiłam coś, co sprawiło, że w to zwątpiłaś. – Oczywiście świętoszkowata Gaia nie przyzna się do tego, że samodzielnie mogłaby wymienić kilka powód, dla których Luna mogłaby w to zwątpić. Miała głowę zbyt głęboko we własnej dupie, żeby cokolwiek skomentować na swoją niekorzyść.
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
Luna już na tyle długo przebywała z Zimmermanami, że powinna się przyzwyczaić do ich daszków z dłoni. Pewnie na stoku stała całą rodzina i wszyscy robili dosłownie to samo mając na sobie okulary, a Luna stała obok i się dziwiła jak można być aż tak do siebie podobnym. To było aż zatrważające. Widać, że geny Zimmermanow były mocne, pewnie tylko matka tak nie robiła, albo już się nauczyła żeby wpasować się do rodziny. - Oj zdecydowanie - przygarnęła, bo Gaia zawsze się wydawała być w dobrej formie, przynajmniej jeżeli chodzi o rozciąganie. Luna nie przepadala za takimi ćwiczeniami, ona wolała kardio. Lubiła biegać i całe szczęście, bo może jej się to przydać do uciekania jeżeli jej ojcu powinie się noga w interesach. - Mam nadzieję, że niedługo spadnie trochę deszczu. - Czuła się strasznie głupio gadając o pogodzie, tak jakby nie wiedziała o czym może porozmawiać z własną przyjaciółką. To było dziwne i czuła się tym zażenowana. Tak samo jak ta dziwna ciszą jaka nastąpiła. Chyba jeszcze nigdy nie miała z Gaia czegoś takiego, zawsze były setki rzeczy, o których chciała jej powiedzieć, a teraz? Nic z luźnych tematów nie przychodziło jej do głowy. Przez to czuła się jeszcze gorzej. Jak do tego doszło? Zaczęła się obawiać, że to był początek końca ich przyjaźni, a tego chyba by nie przeżyła. Od razu poszłaby się zdezaktywować.
W końcu jednak to istotne pytanie wyszło z jej ust. Musiały ze sobą porozmawiać, nawet jeżeli obie mogły tego nie chcieć. Uśmiechnęła się lekko słysząc jej odpowiedź, bo ucieszyła się, że przynajmniej wciąż tak o sobie myślą. - A Ty moją - odpowiedziała, bo nie miała obecnie nikogo tak bliskiego jak Gaia. Jej ojciec mógł myśleć, że wie o niej wszystko ale tak nie było. Tylko Gaia znała jej myśli i uczucia, tylko z nią dzieliła się swoimi najbardziej sekretnymi pragnieniami, marzeniami czy lękami. - Przestań, nie musisz mnie przepraszać - nie chodziło jej o to żeby Gaia poczuła się zraniona, czy żeby sądziła, że musi ja przeprosić. - Nie jestem zła - dodała - nie umiałabym być na Ciebie zła - przynajmniej na razie tak sądziła, ale kto wie co przyniesie los. Ja nie wiem. Złapała ja za rękę i podciągnęła tak żeby usiadła obok niej na leżaku. - Jako Twoja najlepsza przyjaciółka mam obowiązek być z Tobą szczerą - zaczęła i ułożyła obie dłonie na jej policzkach. - Martwię się o Ciebie - chciała żeby to do Gai dotarło. - Zmieniłaś się i trochę mnie to stresuje - przyznała zabierając ręce i ułożyła je na swoich kolanach. - Dlaczego mnie unikałaś? - Zapytała wpatrując się w nią. Trochę się obawiała odpowiedzi, ale trzeba było to wyjaśnić.


gaia zimmerman
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
Daszki Zimmermanów były dosyć ikoniczne. Jedynym mankamentem w tej kwestii było to, że żadne z nich nie zdawało sobie sprawy z tego jak rodzinną rzeczą to się stało. Monica rzeczywiście postanowiła się z tego nieco wypisać. Chciała mieć pewność, że daszkowy gen rzeczywiście był domeną Zimmermanów, a nie kogoś z jej rodziny. Co prawda uważała to za urocze jak te wszystkie dzbany stały i się tak krzywiły, ale jednocześnie uważała, że takiej Gai to nie przystoi, bo już była dorosłą kobietą i powinna się prezentować elegancko, a nie jak ktoś kto ma problem z twarzą. No, ale cóż… Było jak było.
Po słowach Luny spojrzała na niebo. Nie było czyściutkie i bezchmurne, ale te chmury, które na niebie były raczej nie zapowiadały żadnego deszczu. – O tak… przydałaby się ulewa. Najlepiej taka typowa dla Saint Denis, nie? – Zażartowała troszkę i spojrzała na Lunę, żeby się upewnić, że jej psiapsia wyłapała ten żarcik. Ciężko go nie wyłapać, ale kto wie. – Boję się, że niedługo ogłoszą stan suszy czy coś i nie będę mogła dbać o ogród. – Machnęła ręką na idealnie zielony trawnik. Co prawda Gaia ani razu osobiście tego trawnika nie podlewała, bo miała od tego ludzi, ale wiadomo, czuła, że jednak o ten ogród w jakimś stopniu dbała.
- Luna, nie po to wytatuowałam sobie twój inicjał pod cyckiem, żebyś mi teraz powiedziała, że się nie przyjaźnimy. – Bo to przecież nie tak, że Gaia tatuowała sobie imię każdej osoby jaką znała. W sumie nie miałyśmy okazji tego rozegrać, ale Gaia wytatuowała sobie minimalistyczną pełnie księżyca i inicjał Luny. – Okej. To dobrze. Bo raczej bym nie przeżyła jakbyś była zła. – Dlatego też jej unikała. Bo bała się, że Luna jest zła i że się pokłócą i będzie kłótnia. A Gaia nie lubiła się kłócić. Nawet nie umiała się kłócić. Dała się pociągnąć za tą rękę i balansując jeszcze trzymając lemoniadę usiadła sobie na leżaku obok Luny. – Niczego innego od ciebie nie oczekuję. – Odparła z uśmiechem, bo nie spodziewała się tego, że to jest jakiś wstęp do grubszej rozmowy. Zdążyła jeszcze wypić kilka łyków lemoniady i odstawić szklankę na bok kiedy Luna chwyciła jej twarz w dłonie. Była nieco skonfundowana.
- Dlaczego? – Zmarszczyła brwi, bo przecież wszystko było z nią w porządku, prawda? Nie rozpoznała tego dziwnego załamania psychicznego, przez które przechodziła. – Co masz na myśli? – Ona się zmieniła? Na pewno nie. Nie do pomyślenia. Złapała nawet dłonie Luny, żeby je zabrać ze swojej twarzy. Ale nie puściła jej tylko trzymała te jej ręce, żeby Luna nie pomyślała, że Gaia ją odpycha. Wręcz przeciwnie. Najchętniej to by ją przysunęła bliżej. – Bałam się, że jesteś na mnie zła, a dobrze wiesz, że nie umiem się kłócić. – Wzruszyła ramionami. Poza tym miała bardzo dużo przewinień i zero argumentów, żeby swoje zachowanie wytłumaczyć.
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
Luna zaśmiała się cicho i pokiwała głową. - Tak, chociaż wtedy byłoby lepiej żebym nie wsiadała na konia, bo na bank bym się wyjebała - dodała, a przecież już się uczyła jak być cowboyką w realu. Parker jej pokazywał. Całe szczęście, że Dashwood miała na tyle kasy, że na luzie mogła kupić czarnego araba za 42 sztabki złota. - Całkiem możliwe, byle tylko nie było znowu takich pożarów. Serce się kraje na myśl o tych wszystkich biednych zwierzakach. - Pamiętała te przerażające obrazy spalonych kangurów czy koali. Jedyne czego nie było jej żal to oczywiście pająków. Bo były obrzydliwe, chociaż wiadomo, że też użyteczne podobno... niech im będzie. Wolała ich jednak nie mieć na chacie i o dziwo jeszcze się nie zdarzyło, żeby w domu tutaj jakiś dziad im przylazł. Barbie siła ich chroniła.
- Oczywiście, że się przyjaźnimy. Chciałam się tylko upewnić. - Poza tym dobrze wiedziała, że nawet z byłej małżonki można było zrobić Indianina więc równie dobrze z takich inicjałów coś by się dało wymyślić. Luna zapomniała zapytać Gai, czy skoro to jest prezent dla niej to czy może w każdej chwili go sobie zobaczyć hehe, ale to nie było pytanie na teraz. Teraz miała co innego na głowie. - Też bym nie przeżyła - dodała i miała ochotę Gaie przytulić, ale jeszcze nie skończyła tej rozmowy więc wolała zachować tą odrobinę dystansu, szczególnie, że właśnie miała przejść do poważnych tematów, które mogły się skończyć różnie. Uśmiechnęła się nieco nerwowo, bo skoro Gaia oczekiwała szczerości to znaczyło, że Luna nie może się już zatrzymać i nie może cofnąć tej rozmowy. Musi kontynuować i powiedzieć to co jej ciążyło na sercu, nawet jeżeli mogło to być nieprzyjemne.
- Wydajesz się być... inna. Rozkojarzona. - Nie była w stanie tego tak konkretnie nazwać. Po prostu było coś, co sprawiało, że Luna naprawdę się martwiła o jej obecny sposób bycia. - Nie wiem jak to nazwać... po prostu czasem mam wrażenie, że coś jest nie tak. Jakbyś nie była do końca sobą, a przynajmniej nie tą sobą, którą ja znam. - Zaczęła, chociaż trudno jej było o tym mówić. - Nie musisz się o to martwić, ja też nie lubię się kłócić, a już na pewno nie z Tobą - z Joelem też nie, jakbyś była ciekawa. - Znamy się na wylot, a teraz... czasem Cię nie poznaje i te kilka ostatnich tygodni mi to mocno uświadomiło. Kiedyś nie zostawiłabyś mnie praktycznie samej na imprezie w środku nocy, w obcym kraju, w którym ludzie mówią językiem, którego nie znam. Martwiliśmy się o Ciebie. Szukaliśmy Cię, nie odebrałaś nawet od nas telefonu. Mogłaś nam powiedzieć, że idziesz... - Żeby nie było, nie mówiła tego z pretensjami. Mówiła to na spokojnie, normalnym tonem głosu. - Było tak jakby liczyło się tylko to czego Ty chcesz. Już pal licho ja, ale pomyślałaś o swoim bracie? Musiał wrócić do domu, obudzić rodziców nad ranem i powiedzieć im, że nie wiemy gdzie jesteś i co sie z Tobą dzieje. - Już nie chciała nawet mówić o tym, że była później zmuszona do spędzenia kolejnych kilkunastu godzin w bardzo zagęszczonej atmosferze. To nie był przyjemny powrót do domu, trochę nawet traumatyczny, szczególnie, że zioło się skończyło. - A później te sylwester. Zaprosiłaś mnie żebym z Tobą poszła, a większość czasu musiałam spędzić z Dolores. - To było pewnie jeszcze bardziej traumatyczne przeżycie. - W tamtej chwili miałam wrażenie jakbym była Twoim pieskiem, którego można sobie wsadzić do torebki i nosić po różnych wydarzeniach, a jak się znudzi to oddać do recepcji żeby go przypilnowali. - Nie wiem jakim cudem Luna wytrzymała to żeby wszystko mówić patrząc na Gaie. Nie spuszczała z niej wzroku, nawet na moment. - Wiem, że Gaia, którą kocham nad życie, by mnie nie zlała w taki sposób, ani mnie, ani swojej rodziny. Dlatego się martwię. Boję się, ze któregoś dnia się obudzę i nie będę w stanie Ci zaufać. - To chyba bolało ją najbardziej, że nie wie co Gaia tak naprawdę odjebie. Rozumiała chodzenie na imprezy, bo sama chodziła jak jeszcze nie miała ochrony na karku, ale nie rozumiała nieroztropnego zachowania. Zawsze sądziła, że mimo wszystko, mimo szalonego trybu życia Gaia była odpowiedzialna, a teraz powoli przestawała tak sądzić.

gaia zimmerman
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
- Zawsze będziesz mogła wsiąść na mojego. Wyjebiemy się razem. – Zamachała brwiami. A teraz to już było z czego się wyjebać, bo w końcu uzbierała te 42 sztabki złota i mogła dorównać Lunie i kupić sobie czarnego araba, któremu dała bardzo wdzięczne i piękne imię, które ma głębsze znaczenie i piękny wydźwięk. – Powinniśmy wywołać jakieś zbiorowe wywoływanie deszczu. – Oczywiście żartowała, bo wiedziała, że coś takiego raczej się nie spełni. Dobrze, że ogródek Bruna nie był jakiś wielki i biedak nie musiał się martwić o swoje uprawy. Pewnie by sobie nie poradził i musieliby na szybko organizować przeniesienie jego plantacji do ogrodu Gai.
Z ulgą się uśmiechnęła. Naprawdę nie chciałaby, żeby się teraz okazało, że jest koniec przyjaźni i Gaia będzie musiała dzielić kosmetyki na półce po połowie. Nie pamiętała, która z nich co kupiła, a wolała uniknąć jakiś kwasów.
Ulga jednak szybko zniknęła i została zastąpiona tymi obawami, które właśnie miała przedstawić jej Luna. Słuchała tego wszystkiego i było jej przykro. Wiedziała, że Luna by jej nie okłamała. Wiedziała też, że akurat Luna najszybciej dostrzegłaby jakąkolwiek zmianę w jej zachowaniu. Nic więc dziwnego, że była trochę teraz zraniona i nie wiedziała nawet co powiedzieć. Nikt nie lubi usłyszeć prawdy. Jeszcze takiej prawdy.
- Rozkojarzona… – Powtórzyła sobie pod nosem, bo nie czuła się rozkojarzona. Nie wiedziała też jak to w ogóle odebrać, więc pozwoliła, żeby Luna mówiła dalej. – No to by się zgadzało. Nie mam zielonego pojęcia kim jestem. Nadal staram się to rozgryźć, ale to chyba normalne nie. Wszyscy w naszym wieku tak mają, prawda? – Zaśmiała się trochę nerwowo i spojrzała na Lunę oczekując potwierdzenia, że Luna też nie ma zielonego pojęcia kim jest. Gaia czasami zapominała, że nie ma już dwudziestu lat i że rzeczywiście fajnie jakby jednak ogarnęła kim jest.
- Chodzi o Szwajcarię? – Teraz to się trochę oburzyła, ale nie krzyczała ani nic. Nie uniosła nawet głosu. Po prostu się skrzywiła, bo to oskarżenie było chamskie. – Luna. Byłam pijana. Dobrze wiesz, że mi odpierdala po alkoholu. Nie wiem co się wydarzyło. Pamiętam tylko, że byliście na imprezie ze mną, ale obudziłam się w całkiem innym miejscu i obudziłam się sama. – Nie ma zielonego pojęcia czy jej imprezowanie z modelkami przeszło jakiekolwiek granice, których Gaia normalnie by nie przekroczyła. – Szukaliście mnie i się o mnie martwiliście, ale i tak nie przeszkodziło wam to w powrocie do domu beze mnie. – Była tym zraniona. Myślała, że to raczej normalne i że w sumie rodzice uznali, że Gaia sobie poradzi, ale skoro się martwili to taki wyjazd bez niej był absolutnie bez sensu. – Bruno jest dorosłym człowiekiem. Nie mogę przestać żyć moim życiem martwiąc się o niego. Muszę się martwić jego złamanym sercem, ale o moje nikt mnie nie zapyta. – Tutaj nawet złapała się za to biedne serce. Cięzko było być beztroską i wesołą osobą, bo ludzie sobie pewnie myśleli, żę nie masz zmartwień i problemów i złamane serce to nie jest coś co ciebie dotyczy.
- Serio, Luna? – Spojrzała na nią z wyrzutem. – Mówisz mi o tym, że jesteśmy przyjaciółkami, a teraz porównujesz się do psa, którego traktuje jak akcesorium? – Takie oskarżenie ją zraniło. Była pewna, że Luna rozumie, że ten bal poza balem sylwestrowym, dla Zimmermanów był też ważnym wydarzeniem i Gaia musiała się pokazywać ludziom. Musiała to dodatkowo robić ze zdwojoną intensywnością, bo kryła Bruna. Bruna, o którym podobno nie myślała. Nie wspomniała o powodzie, dla którego zniknęła o północy. Wiedziała, że tego Luna nie zrozumie, co byłoby absurdalne, bo dobrze wiedziała, że gdyby tylko Luna miała szansę spędzić o północy pięć minut ze swoich ochroniarzem to wychujałaby wszystkich, żeby tam z nim być.
Parsknęła śmiechem i pokręciła głową. Nie mogła patrzeć na razie na Lunę, więc spojrzała sobie na widok, którym jeszcze tak niedawno się jarała, że jest piękny. Teraz jej się nie podobał. – Pierwszy raz w życiu przestałam być kretynką, która próbuje uszczęśliwić wszystkich na około zapominając o sobie, a ty mi mówisz, że stracisz do mnie zaufanie. – Oparła się łokciami o kolana, a głowę podparła na dłoniach. Ciężko jest być egoistką, która chce się dobrze bawić.
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
Luna chwile się zastanowiła nad jej słowami. Luna też nie do końca wiedziała kim chce być, czy tą Luną żyjącą w przyczepie, czy tą z milionami na koncie. To jednak nie miało wpływu na to jaka była. - Jeżeli to jest droga, na której chcesz siebie znaleźć to radziłabym zawrócić - nie mówiła tego żeby ją zranić, wręcz przeciwnie. Chciała jej doradzić, szczerze, tak jak to powinna robić przyjaciółka. - Myślę, że nie wszyscy tak mają. Myślałam, że wiesz jaka chcesz być... coś się zmieniło? - Zapytała, bo może jednak wizja Gai się nieco zmieniła i Luna w sumie chciałaby wiedzieć. Dashwood obawiała się, że nowa wizja Gai nie będzie pasować do starej Luny. Nie chciałaby jej w jakiś sposób ograniczać swoją osobą, Może mimo wszystko Luna nigdy nie przestała być tą "biedną dziewczyną z przyczepy", mogła ubierać się w drogie ciuchy, mieć ekskluzywne auta, jeździć na drogie wycieczki, a jednak wciąż nie pasowała do świata, w którym teraz Gaia chciała się poruszać.
- I to jest wytłumaczenie? Mieliśmy się wtedy nie stresować, bo wiemy jak Ci odwala po alkoholu? Czy ja się powinnam poczuć lepiej, bo wiem, że ci odpierdala jak się napijesz. A jeżeli nie pamiętasz co się stało, to było tak, że poszłyśmy do łazienki, a jak z niej wyszłam to Ciebie już nie było. Myślałam, że wróciłaś do Bruna, ale on też Cię nie widział. Szukaliśmy Cię później, ale nikt Cię nie widział. Chcieliśmy zadzwonić na policje, ale pomyśleliśmy, że może poszłaś do domu, więc wróciliśmy, ale Ciebie nie było. Wtedy Bruno obudził Twoich rodziców i oni próbowali się do Ciebie dodzwonić. Zadzwonili na policje, ale okazało się, że jest za wcześnie na zgłoszenie zaginięcia, a rano się do nich odezwałaś sama. Twoi rodzice powiedzieli nam, że się dogadaliście i będziesz lecieć inaczej. - Ona nie miała nic do gadania w tej sprawie, bo do niej Gaia się odezwała już po fakcie. Z drugiej strony może rodzice sądzili, że taka terapia wstrząsowa się Gai przyda. - Jest Twoim bratem i w tamtym momencie martwił się o Ciebie, a nie swoje złamane serce - poza tym tutaj broniąc Brunia, to Brunio nikomu nie chciał mówić o swoim złamanym sercu i Gaia nigdy nie musiałaby się tym martwić gdyby go nie przymusiła do tego, by jej powiedział. - O przepraszam... sądziłam, że jak będziesz miała złamane serce to nie będę Cię musiała o to pytać, bo mi sama o tym powiesz. Jak to przyjaciółki robią. Może w tym jest problem Gaia. Jak coś wydarzy się w moim życiu, dobrego lub złego, to pierwszą osobą z jaką chcę się tym podzielić jesteś ty. A Ty nie mówisz mi o wielu rzeczach. O twoich problemach z tą całą Zoey dowiedziałam się grubo po fakcie... a gdybym wiedziała wcześniej to w życiu nie zaprosiłabym jej na to wesele. Joel też by wtedy nie przyszedł i spędziłybyśmy je we dwie. - Teraz też jej nie powiedziała, że wracała samolotem ze swoją eks. Luna była naprawdę bardzo do tyłu w tym co się dzieje u Gai, które najwyraźniej nie chciała jej się zwierzać.
- Takie miałam odczucia w tamtym momencie, to nie ma nic wspólnego z tym, że owszem uważam Cię za swoją przyjaciółkę. Dlatego Ci o tym mówię, żebyś wiedziała jak się wtedy czułam. - Pewnie gdyby była jaką obcą osobą to, by to zlała, bo miała w dupie to jak ktoś oby sobie o niej myśli, a jednak tu chodziło o Gaie. Luna zdawała sobie sprawę z tego, że impreza Zimmermanów nie jest takim zwykłym wyjściem. Rozumiała to, że Gaia musiała spędzać czas z innymi ludźmi zostawiając ją z Dolores... może nawet pomogłaby jej kryć Bruna, gdyby wiedziała, że Gaia musi to robić. Absurdalny byłby też pomysł, że Luna nie zrozumiałaby tego, że Gaia chciałaby spędzić północ u boku Zoey. Kto jak kto, ale Luna akurat pierwsza, by to zrozumiała i jeszcze zazdrościłaby Gai, że ma taką możliwość. Dashwood należała do wielkich romantyków więc nie było opcji, że miałaby się za coś takiego zezłościć. Gdyby tylko wiedziała, że i tak spędzi sama większość wieczoru to poszłaby się jednak spotkać z ojcem i bratem, albo zostałaby w domu z kotami. Wolałaby to niż siedzenie samej przy stoliku w sali pełnej ludzi.
Wolałaby gdyby Gaia na nią patrzyła jak gadają, ale nie będzie jej przecież zmuszać. Sama więc też odwróciła od niej wzrok żeby nie gapić się na jej plecy. - Chcę żebyś robiła to co Cię uszczęśliwia i jeżeli od tych kilku tygodni czujesz, że jesteś szczęśliwa niż wcześniej to mogę Ci tylko pozazdrościć. - Chciałaby tak mieć. Nie była jednak pewna, czy mogłaby z tą nową Gaią zakładać fundację. Za bardzo bałaby się, że kiedyś dostałaby telefon, że Gaia była na weekend na imprezie i po alkoholu odpierdoliło jej tak mocno, że wylądowała na drugim końcu kraju i Luna zostałaby ze wszystkim sama. Tego się obawiała, że Gaia nagle przestałaby odpowiedzialna za to co robi i na wszystko była w stanie znaleźć jakieś głupie wytłumaczenie. - Chciałam tylko żebyś wiedziała - a ro co Gaia już z tą wiedzą zrobi, to już nie jest zależne od Luny.

gaia zimmerman
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
Gaia nie miała zielonego pojęcia czy była na właściwiej drodze do poznania siebie. Bardziej teraz rozkminiała to, że co jeżeli Luna miała rację? Co jeżeli Gaia próbując odnaleźć samą siebie raniła wszystkich wokół? Nie była nawet w stanie powiedzieć kiedy to się zaczęło. Jedyne co by jej przychodziło na myśl to moment, w którym Zoey powiedziała jej, że się hajtnęła z jakimś typem, którego imienia do dzisiaj Gaia nie znała. Pamiętała jak pękło jej serce chociaż nie miała do tego absolutnie żadnych podstaw. Następnym krokiem było podjęcie jakiejś randomowej decyzji. W przypadku Gai była to zmiana koloru włosów. Czy po prostu ta czerwień nie była jej kolorem? – Nie wiem. – Odpowiedziała co nie było do końca prawdą. Odnosiła wrażenie, że doskonale wiedziała co się wydarzyło. Dwa lata po śmierci Noah uznała, że jest gotowa na to, żeby na nowo się zakochać i ewidentnie jej nie wychodziło. A nie chciała być laską, która swoje życie ogranicza do tego, żeby być w związku.
- Nie. Mogliście mnie po prostu pilnować. To powinien być moment kiedy ja mogę liczyć na was skoro idę się bawić z wami. – Bo poszli tam przecież we trójkę. Nie było opcji, że Gaia wyszła sama z domu i zostawiła ich samych sobie. Mogła uwierzyć we wszystko, ale nie w to. – Czemu mnie nie zabrałaś do łazienki ze sobą? – Spojrzała na nią błagalnym wzrokiem, była bliska łez. – Po obejrzeniu Harry’ego Pottera, pierwszej części, obiecałyśmy sobie, że nigdy nie będziemy chodzić do łazienki, bo wtedy atakują obrzydliwe trolle. – Oczywiście w tym przypadku obrzydliwymi trollami byli chłopcy, albo mężczyźni, albo laski, którymi Gaia nie jest zainteresowana. Zakładam, że Luna nie była zainteresowana żadną laską. Poza Gaią ofc, wink wink. – Nie ma czegoś takiego jak „za wcześnie”, żeby zgłosić zaginioną osobę. Powiedzieliście im kim jestem? – Teraz to już pokazała się od tej swojej „nowej” strony. Gai nigdy nie obchodziło to kim była, a już na pewno nie lubiła się szczycić tytułem niemieckiej księżniczki. Teraz? Teraz wymagała, żeby ludzie o tym wiedzieli i żeby przez to traktowali ją jako priorytet. Nie była byle gówniarą z Instagrama. Miała w sobie książęcą krew. – Nikt się ze mną nie dogadał. Dotarłam do posiadłości sama i tam obsługa mi powiedziała, że już wylecieliście. Jak się obudziłam to wy już byliście w drodze powrotnej do Lorne. Zostałam tam sama. – Równie dobrze mogła wrócić sobie do tych szwedzkich modelek i z nimi imprezować. Ewidentnie traktowały ją lepiej niż własna rodzina, dla której biznesy były bardziej istotne niż to czy Gaia z nimi wróci czy nie. Zapomnieli, że ona na swoich bickach i mięśniach brzucha dźwiga ciężar tej rodziny. Nie odezwała się na temat Bruna. Uznała, że tą rozmowę powinna ze swoim bliźniakiem odbyć sama. Było jej trochę przykro, że Luna była teraz adwokatem Bruna, jak powinna być jej adwokatem. Siedziała więc sobie przez chwilę ze smutną miną.
- Chcę ci o tym mówić, ale nie potrafię. – Znowu spojrzała na nią z wyrzutem i teraz to już trochę się popłakała. Albo może nie rozbeczała się jak nie wiadomo kto, ale poleciały jej ze dwie łzy frustracji. – Jak myślę o tym, żeby ci cokolwiek powiedzieć to przypomina mi się wszystko co związane z Noah. Byłam wtedy wrakiem i to ty byłaś ze mną w każdej możliwej chwili. Dosłownie na te trzy miesiące zamieszkałaś ze mną w mieszkaniu, które z nim wynajmowałam i pilnowałaś, żebym wzięła się w garść. – Nie chciała znowu przez to przechodzić. Wiadomo, że złamane przez Zoey serce nie powinno być porównywane do złamania spowodowanego śmiercią Noah. Dwie różne rzeczy. Mimo wszystko Gaia bała się, że wpadnie w depresyjny dołek związany z tym, że już nigdy nie będzie w stanie znaleźć miłości, bo nikt nie będzie jej chciał na dłużej, albo będą brać śluby z innymi, albo wezmą i po prostu jej umrą. Poza tym, nie chciała, żeby Luna przez to przechodziła. Zimmerman wiedziała jak działają przyjaźnie i cieszyła się, że miała przy sobie taką Lunę, ale mimo wszystko, nie chciała, żeby Luna rezygnowała ze swoich rzeczy, żeby wspierać ją w swoim dołku. Wtedy na to pozwoliła i Dashwood straciła trzy miesiące z życia. – Nie miałam kiedy powiedzieć ci o Zoey. Nie widziałyśmy się. Poza tym… jeżeli ty jesteś w swojej szczęśliwej bańce, to kim ja jestem, żeby ci to niszczyć moimi pierdołami. – Wolała, żeby chociaż jedna z nich była szczęśliwa. Joel przynajmniej nie miał żony i chciał się całować z Luną. Zoey miała męża i Gaia nie wiedziała czy chce się z nią całować czy woli się całować ze swoim mężem.
Gaia mogła przewidzieć, że dzisiaj wydarzy się wiele rzeczy. Prędzej uwierzyłaby w jakiś meteoryt, albo latające krowy niż to, że będzie płakała. I to nie był jakiś tam normalny płacz. Nie, nie. To był płacz, który ewidentnie wskazywał na to, że Luna miała rację. Gaia przechodziła przez jakiś kryzys tożsamości i nawet nie wiedziała, że przez niego przechodzi. Rozmowa z Dashwood wszystko striggerowała i teraz Gaia płakała. A próbowała przestać, więc jak tak sobie usiadła to otarła te łzy i wzięła kilka głębszych oddechów na uspokojenie. Nawet jej się udało.
- Nie jestem szczęśliwa. – Odparła bez zawahania. – Nie pamiętam kiedy ostatni raz byłam szczęśliwa. – Pewnie z Noah, ale nie powiedziała tego na głos, bo nie chciała jego imienia używać jako wymówki za każdym razem kiedy była nieszczęśliwa. Zbyt wiele dla niej znaczył. – Może to po prostu jakaś… nie wiem… frustracja seksualna? – Spojrzała na Lunę i nawet lekko się uśmiechnęła. Nie chciała się kłócić ze swoją najlepszą przyjaciółką. Chciała tylko potwierdzenia, że jest wyposzczona i przez to jej odpierdala. Chciała, żeby Luna zarzuciła jakimiś naukowymi artkułami na temat tego, że brak seksu rzeczywiście prowadzi do tego, że ludziom odpierdala.
- Raniłam ludzi? – Zapytała, bo to ją najbardziej stresowało.
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
Spojrzała na nią z lekko uniesioną brwią. - Może to też powinien być moment, w którym ja mogę liczyć na Ciebie - mogła to odbić. - Że mnie nie zostawisz jak pójdę sie z Tobą bawić. - Powinni się wszyscy nawzajem pilnować i Luna szczerze uważała, że zrobiła naprawdę wiele żeby pijanej Gai nie spuszczać z oka, ale niestety musiała sie wysikać, a nie umiała sikać przy kimś. - Byłyśmy razem w łazience, ja byłam w jednej kabinie, Ty w drugiej i jak wyszłam ze swojej to juz Ciebie nie było. Tobie też się chciało siku. - Bo wiadomo, że pewnie pęcherze też miały zsynchronizowane tak samo jak okresy. - Myślę, że obie wiemy, że obrzydliwe trolle mogą nas zaatakować wszędzie - Luna na przykład wiedziała, że nawet mogą ją trolle chcieć zastrzelić w drodze do własnego mieszkania. - Kim jesteś? Tak. Jestem pewna, że Twoi rodzice powiedzieli, że zaginęła im córka. - Bo w tamtym momencie tym właśnie była. Córką swoich zmartwionych rodziców, pewnie też wkurwionych. Luna nie za bardzo wiedziała, bo jednak rozmawiali z policją po niemiecku, a ona nic nie rozumiała. - To o tym powinnaś pogadać z rodzicami, bo jeżeli tak było to strasznie chujowo zrobili. Byłam pewna, że się z tobą skontaktowali zanim wylecieliśmy. - No cóż, może nie tylko ona miała chujowego ojca. Może Zimmermanowie wcale nie byli taką fajną rodziną. O MÓJ BOŻE, co jak Cece ZNOWU miała racje? Chryste. Gdyby Luna wiedziała, że tak nie było to na bank poczekałaby na Gaie. Nie miała wtedy żadnych powodów żeby nie ufać rodzicom Gai, szczególnie, że przecież wyglądali na takich co się martwią o swoje dzieci. Może jednak pozory mylą. - Chyba obie nieco inaczej wyobrażałyśmy sobie ten wyjazd - powiedziała po chwili, bo pewnie ani jedna ani druga jakoś super miło tego nie będą wspominać. Chociaż początkowo było naprawdę fajnie.
Nie chciała widzieć Gai w takim stanie. Nie mówiła jej o tym wszystkim po to żeby ją zasmucić, szczerze mówiąc to nie spodziewała się, że ta rozmowa tak się potoczy. Chciała objąć przyjaciółkę ramieniem, ale nie wiedziała czy to jest dobry moment więc tylko złapała ją za dłoń. - Gaia głuptasie... jesteś moją najlepszą przyjaciółką, najbliższą mi osobą, literalnie bym za Ciebie umarła, to że byłam z Tobą przez trzy miesiące było dla mnie jak najbardziej oczywiste i naturalne. Nie zostawiłabym Cię samej i gdyby trzeba było to zrobiłabym to jeszcze raz, bo dobrze wiem, że jeżeli sytuacja byłaby odwrotna to zrobiłabyś dla mnie to samo. - Dla niej to było po prostu oczywiste. Nie musiała z nią być tam wtedy, nikt jej nie zmusił. Chciała z nią być, chciała ją wspierać i nie wyobrażała sobie nawet, ze mogłaby postąpić inaczej. - Jesteśmy w tym wszystkim razem. Na dobre i na złe. W zdrowiu i chorobie. - Dodała jeszcze, a jej oczy same się zaszkliły od łez. Ta rozmowa nie była dla niej łatwa, nikt nie lubił krytykować swoich najbliższych, ale zrobiła to naprawdę tylko z dobroci serca. - Ty jesteś moją bańką - odpowiedziała mocniej ściskając jej dłoń. - Nie będę szczęśliwa wiedząc, że coś jest nie tak i zastanawiając się nad tym co się z Tobą dzieje. Nie chcę nawet tego słuchać - pokręciła głową - chcę żebyś mi mówiła o wszystkim, a jeżeli nie chcesz tego mówić mi, to chociaż podziel się tym z rodziną, albo wykrzycz wszystko w twarz tej larwie... ale nie trzymaj tego w sobie. - Chociaż wolałaby żeby gadała oczywiście z nią.
Serce jej się całkiem złamało słysząc słowa Gai. Wkurwiła się sama na siebie sądząc, że zawiodła jako przyjaciółka. Była obok przez tyle czasu i nie zauważyła, że Zimmerman jest nieszczęśliwa? Jak mogła być tak ślepa. - Przepraszam, że tego wcześniej nie zauważyłam - powiedziała i tym razem to z jej oczu popłynęło kilka łez i tym razem już przytuliła Gaie. Były straszne. Obie. - Kupić Ci wibrator czy coś? - Zapytała odsuwając się od niej i żartując sobie pociągając też nieco nosem. - Wiedziałam, że powinnyśmy uprawiać seks w tej Szwajcarii - dodała i uśmiechnęła się do ocierając sobie jedną ręką łzy z policzka, a drugą wciąż ściskała jej dłoń.
- Nie wiem... być może... - w końcu nie wiedziała jakie są odczucia wszystkich ludzi, z którymi Gaia się widywała. - Na pewno nikt nie ma Ci tego za złe - ona nie miała i pewnie nikt inny też. - Kocham Cię pustaku - powiedziała jeszcze na koniec i przytuliła się do niej ponownie. - Opowiesz mi teraz co się działo? - Zapytał chcąc żeby razem z Gaią skorzystały z momentu, w którym mogą pogadać o tych wszystkich swoich troskach i problemach, które ostatnio obie miały. Luna nawet podjęła jedną ważną decyzję. Będzie jak Harry Potter i nie będzie opowiadać kłamstw.


gaia zimmerman
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
Oparła twarz na dłoniach. Nie wiedziała co na to odpowiedzieć, bo zaczynała odnosić wrażenie, że teraz się zaczynały jakieś dziwne pretensje o to, że Gaia po prostu poszła imprezować. – Luna. Znasz mnie po alkoholu. Nie myślę wtedy wcale. Nie myślałam o tym, że was zostawiam. Po prostu się bawiłam. Powinnaś mieć to na uwadze. – Starała się brzmieć spokojnie, a nie jak ktoś kto jest zirytowany tym, że musi się tłumaczyć z tego, że po prostu jest nieodpowiedzialnym, dorosłym człowiekiem. – Powinnyśmy wejść do jednej kabiny. – Nawet nie po to, żeby Gaia mogła podglądać Lunę, ale po to, żeby mogły się chronić przed atakiem obrzydliwego trolla.
- Na pewno? Bo to nie brzmi jak coś co zrobiłaby policja w przypadku zaginięcia kogoś znanego. – Naturalnie już zaczęła siebie traktować jako kogoś znanego, gdzie oczywiście jedyną znaną osobą w tym momencie była jej matka. Teraz Gaia nie wierzyła, że jej matka wykorzystała moc swojej sławy. Nikt nie zignorowałby takiego zgłoszenia od znanej osobistości. – Nie. Co prawda miałam smsy i wiadomości, ale dostałam je dopiero jak podładowałam telefon, więc tak czy siak wiedziałam po fakcie. – No ona osobiście nie czuła się poinformowana i niestety ale nie odnosiła wrażenia, że ktokolwiek jej szukał. Nie potrafiła sobie nawet wyobrazić sceny, w której Luna i Bruno decydują, że idą do domu i nie upewniają się czy Gaia idzie z nimi czy w ogóle tam została czy ki chuj co się z nią stało. Była bardzo ładna. Dużo ludzi mogło ją zaatakować, żeby ją posiąść, albo sprawdzić czy jej organy są równie piękne co jej buzia.
- No ja go tak sobie nie wyobrażałam. – Uniosła tutaj ręce. Nie myślała o tym, że jej dobra zabawa, której nie będzie pamiętała, będzie miała takie konsekwencje. Może dlatego jej mama była na nią taka cięta podczas balu sylwestrowego. Może dlatego nikt się nie czepiał Bruna, bo wszyscy byli nadal wściekli na nią.
Gaia kurczowo chwyciła dłoń Luny. To na chwilę obecną było jej jedyne zapewnienie, że ta rozmowa być może i jest ciężka, ale jest tylko chwilowa. Gdyby miało być gorzej, to Luna na bank nie podałaby jej ręki i unikałaby jakiegokolwiek kontaktu fizycznego. W końcu Gaia byłaby przecież obrzydliwa i nikt nie chciałby jej dotykać. – Wiem. – Nie wątpiła w to nawet przez sekundę. Wiedziała, że mogła na Lunę liczyć (poza przypilnowaniem jej na imprezie ze szwedzkimi modelkami). – Po prostu nie chcę, żebyś ty była nieszczęśliwa z mojego powodu. – A jedna wtedy nieszczęście Gai udzieliło się Lunie i obie były nieszczęśliwe. Luna tylko trzymałą się lepiej, bo pewnie wiedziała, że wtedy musiała być tą silniejszą, żeby Gaia mogła być słabym bobkiem płaczącym za Noah.
- Nie chcę mówić niczego innym ludziom. Tylko tobie. – Nie po to wybrała Lunę na najlepszą przyjaciółkę, żeby teraz rozmawiać z innymi ludźmi. Jak kiedyś dojdzie do sytuacji, że Gaia będzie w stałym i szczęśliwym związku to niestety, ale to Luna będzie wiedziała pierwsza o wszystkim, a nie druga połowa związku Zimmerman. Taka chamska kolej rzeczy.
Wzruszyła tylko ramionami, bo co innego mogła zrobić. Nikt nie chodzi i nie chwali się tym, że jest nieszczęśliwy. Chociaż byłoby to idealne rozwiązanie. Ludzie uniknęliby przykrych samobójstw czy coś. Otwartość rozmowy o czymś takim powinna być bardziej popularna. Ale, żeby nie było. Gaia na szczęście nie miała depresji. Była po prostu nieszczęśliwa. – Chcę ciepło ludzkiego ciała. – I to nie takie ciepło na desce sedesowej. Bliskość drugiej osoby. Kolejne słowa Luny były jak policzek w twarz. – Chciałaś ze mną uprawiać seks w Szwajcarii? – Spojrzała na nią oburzona. Otarła szybko swoje policzki, bo teraz musiała postarać się być chociaż trochę seksowna, albo uwodzicielska. – Ja chciałam uprawiać z tobą seks. Nie tylko w Szwajcarii. W tym domu też. Niejednokrotnie. – Nie wiedziała czy to jakieś wyznania czy coś, ale skoro już miały być ze sobą szczere to Gaia postanowiła wylać największą frustrację sezonu. – Jesteś nadal zainteresowana? – Zapytała ze spuchniętymi od płaczu oczami, z włosami, które powinna umyć, bo jednak pociła się na jodze i w ogóle była bez makijażu, więc pewnie wyglądała na średnio atrakcyjną. Ale kto wie, może Luna obniżyła poprzeczkę.
- Ja ciebie też kocham, bobku. – Przytuliła się do Luny i kamień spadł jej z serca, że się nie pozabijały tylko odbyły normalną rozmowę jak na przyjaciółki przystało. – Gdzie się działo? – Zapytała, ale nie odsunęła się od przyjaciółki, w razie gdyby oferta seksu nadal była aktualna. – W Szwajcarii? Po? Czy w międzyczasie? – Luna musiała doprecyzować. Życie Gai nie było zbyt łatwe ostatnimi czasy.
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
Pokręciła głową. - Gaia nie Ty jedna byłaś tam pijana, każdy z nas trochę wypił... a jeżeli wiesz, że tak masz to może nie powinnaś tykać alkoholu - to była prosta rzecz. Mogła po prostu zapalić zioło od Bruna, co pewnie i tak zrobili, z tym, że Luna umiała się względnie kontrolować po wypiciu. Wiedziała kiedy powiedzieć stop żeby nie odpierdalać. Poza tym musiałaby być naprawdę najebana żeby zostawić swoich przyjaciół, chyba jeszcze nigdy nie była w takim stanie, a ja ciągle zapominam, że oryginalna Luna była imprezowiczką i latała prywatnym samolotem na party hard ze swoimi "znajomymi", których tak naprawdę to nie znała. Nigdy jednak nie odwalała niczego, co mogłoby się nieprzyjemnie skończyć. - Mogłaś wejść ze mną - były tam obie i alkohol wcale Gai nie usprawiedliwiał, musiała wziąć za siebie odpowiedzialność, bo Luna przecież była jej przyjaciółką, a nie nianią.
- Nie chcę Cię martwić Gaia, ale chyba Cię nie znają w Szwajcarii - pewnie nawet w Australii nie za bardzo poza Lorne Bay. Nie ma się też co oszukiwać, ale pani Zimmerman też była znana w niektórych kręgach, nie każdy się interesował muzyką klasyczną. - No to słabo - nie podejrzewała rodziców Gai o coś takiego, najwyraźniej nie byli tacy super na jakich mogli się wydawać. Nawet jeżeli chcieli dać Gai nauczkę to powinni to zrobić w jakiś łagodniejszy sposób, bez zostawiania jej samej po drugiej stronie świata. Przynajmniej zgadzały się w tym, że obie chciały aby te święta i cały wyjazd wyglądał nieco inaczej. Może jednak Cece i Morgan powinny pojechać do Szwajcarii. W każdym razie Luna cieszyła się, że chociaż trochę sobie rzeczy wyjaśniły.
Pokręciła głową. - Jestem bardziej nieszczęśliwa kiedy nie mówisz mi o rzeczach, bo wtedy podwójnie się martwię - bycie najlepszą przyjaciółką to była ciężka praca i Luna się na to pisała. Problemy Gai były jej problemami i vice versa. W tamtym momencie nawet nie wyobrażała sobie, że mogłaby być gdzieś indziej niż obok Gai. Potrzebowała jej i Lune musieliby siłą odciągać od jej boku.
- To mów tylko mi, ale mów. - Nie chciała się domyślać, że coś było nie tak i później doprowadzać do takiej rozmowy jak ta teraz, bo nie była to przecież przyjemna pogawędka, a naprawdę sądziła, że Zimmerman zbyt wiele negatywnych emocji dusi w sobie i później przez to nie jest do końca sobą.
Rozumiała o czym Gaia mówiła, bo przeżywały bardzo podobny okres w życiu. Luna też była... sama wiesz jaka, a najgorsze było to, że w teorii Joel był na wyciągnięcie ręki to i tak nie mogła go nawet dotknąć za bardzo. Tylko tam gdzie kamery nie sięgają. To tylko sprawiało, że czuła jak frustracja w niej rośnie, ale też bez przesady. Była dorosła umiała się powstrzymać. - Zawsze masz mnie, chociaż wiem, że to nie to samo, ale jak potrzebujesz się do kogoś przytulić to I'm your girl - mogła być jej ciepłym ciałem hehe. Zachichotała widząc reakcję Gai na jej kolejne słowa. - Być może, myślałam o tym jak siedziałyśmy zjarane w pokoju przy kominku. Pomyślałam, że to dobry pomysł, bo pewnie byłoby fajnie, bo dbałybyśmy o siebie w trakcie - przynajmniej nie byłby to seks bez uczuć i jakiegoś przywiązania, taki żeby tylko poczuć się przez chwilę lepiej. Mogłaby uprawiać seks z kimś na kim jej zależało, przez co nie czułaby się jak jakaś... szmaciara. - Naprawdę? Dlaczego nigdy nie mówiłaś? - Zapytała uśmiechając się, bo przecież mogła jej powiedzieć, nawet w ramach takiej wesołej ciekawostki. No przecież to było urocze! - Tobą? Zawsze. - Odpowiedziała chichocząc pod nosem, bo myślała, ze Gaia się tak jej pyta w ramach żartu. W tym momencie to akurat było ostatnie o czym, by pomyślała, bo bardziej się skupiała na rozmowie o ich uczuciach i emocjach niż na pogawędce o seksie.
- Wiem - nigdy w to nie wątpiła, tak samo jak w dobre serce Gai. Cieszyła się, że ta rozmowa nie skończyła się jakąś gimnazjalną kłótnią i, że koniec końców zachowały się jak dorosłe, dojrzałe kobiety. - To co się działo w Szwajcarii to już mniej więcej wiem... co się działo przed? Po? - No, bo musiało się coś wydarzyć. - Chciałam Ci podziękować za to, że przyprowadziłaś tu Joela, nie wiem jak to dogadaliście za moimi plecami... ale następnym razem jakby co to preferuje drzwi, a nie okno. Prawie zawału dostałam. - No niech Gaia się dowie, że posłuchał jej rady i jednak wybrał bycie Romeem na drabinie.

gaia zimmerman
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
ODPOWIEDZ