animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
033.
Spoiler
Obrazek
Gaia była olbrzymią fanką odnawiania starych znajomości, albo rozwijania znajomości, które już trwały. Sama nie była nawet pewna ile lat już znała Clarence’a. Odnosiła wrażenie, że znali się od zawsze, a to za sprawą tego, że przy okazji jakiś większych eventów organizowanych przez rodzinę Zimmermanów, Remington zawsze był zapraszany i gdzieś tam mieli okazję z Gaią porozmawiać. Nigdy nie były to jakieś przejmujące, długie i fascynujące rozmowy, ale Gaia odnosiła wrażenie, że co jakiś czas wkradał się tam niewinny flirt. Oczywiście sama nigdy z tym nic nie robiła, bo z reguły była akurat w stałych związkach, a uważała się za osobę, której daleko do zdrad. Teraz jednak żyła w typowym „nowy rok, nowa ja”, więc jak tylko zobaczyła Remingtona na balu sylwestrowym swoich rodziców, to bez oporów do niego zagadała. Naturalnie chciałaby mu poświęcić więcej czasu na tej imprezie, ale musiała jeszcze w międzyczasie brylować pomiędzy Luną, swoimi rodzicami, kuzynką, chronieniem Bruna, który się zmył z rodzinnej imprezy, a odwiedzaniem samotnej Zoey w jej pokoju hotelowym. Była naprawdę zapracowana tego jednego wieczoru. Pewnie bardziej niż przez cały tydzień zmian w domu spokojnej starości. W związku z wyrzutami sumienia, zaproponowała, żeby wyskoczyli wspólnie na drinka. W końcu nadeszła pora na to, żeby ta dwójka miała jakieś wspólne, oficjalne spotkanie. Nie musieli się przecież zawsze widywać w towarzystwie jej rodziców czy garści innych osób, prawda?
Zaproponowała klub w Cairns, bo uznała, że lokale w Lorne Bay nie nadają się na takie spotkanie. Zakładała, że zarówno ona jak i on mieli zbyt wyszukane gusta na coś takiego. Lubiła sobie poimprezować w Lorne, nie miała zamiaru udawać, że nie. Inaczej jednak było się spotkać na imprezie z ludźmi, którzy byli zbliżeni jej wiekiem, a inaczej było się spotkać na drinka z kimś poważniejszym i starszym od siebie.
Do Cairns przyjechała taksówką uznając, że albo prześpi się w jakimś hotelu, albo wróci do domu w ten sam sposób. Nie było sensu brać swojego auta i odmawiać sobie picia alkoholu. W końcu umówiła się na drinka. Na miejsce dotarła chwilę przed czasem, bo nie lubiła jak ktoś na nią czekał. Zdecydowanie była tą osobą, która czuła się bardziej komfortowo jak ktoś czekał na nią. Zamówiła sobie wodę na początek i stanęła przy jednym z tych niewielkich stolików, przy których się stało zamiast siedzieć. Nie po to się wystroiła, żeby jej strój został zasłonięty przez stolik, albo jakieś brzydkie kanapy czy krzesła. Pijąc wodę z cytryną przez słomkę przeglądała sobie Internet, bo co innego mogła robić? Nie chciała nawiązywać kontaktu wzrokowego z innymi ludźmi, bo jeszcze ktoś by uznał to za zaproszenie i miałaby na głowie kogoś z kim rozmawiać nie chciała. Uniosła wzrok na sekundę i spojrzała wprost na twarz Remingtona. – Wiedziałeś, że w Brazylii są pająki, które po ugryzieniu powodują u mężczyzn czterogodzinną erekcję? – Zapytała i uniosła telefon, żeby pokazać mu zdjęcie owego pająka. Zaraz jednak zablokowała telefon i podeszła, żeby go ucałować w policzek na przywitanie. – Cześć. – Dodała, żeby jej słowami przywitania nie były ciekawostki o erekcji.
wielki pan producent — filmowy i telewizyjny
33 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
nienasycony artysta. esteta. wizjoner z hollywood. twardy biznesmen. człowiek, który umie robić muzykę, filmy i pieniądze. potwór w ludzkiej skórze. ktoś, kto chce mieć wszystko.

Od dawna nie był już żadnym naiwnym młokosem, i od równie dawna nie wierzył w żadną cudowną moc przypadków. W końcu gdyby nie ta pewna niepisana słabość pani Zimmerman do jego skromnej osoby, nie otrzymałby zaproszenia na ich coroczną, wielką imprezę sylwestrową. Gdyby nie ostatnia-w-starym-roku kłótnia na śmierć i życie z Laurą, nie poszedłby tam sam. Gdyby nie poszedł tam sam, jego orbity kilkukrotnie nie przecięłaby tego wieczora urocza córka gospodarzy, którą to finalnie udało mu się zaprosić - a może to on dał zaprosić się jej? - na spotkanie w bardziej intymnych okolicznościach w układzie jeden na jeden. I pewnie, powinien w końcu zacząć grać w otwarte karty i stawiać serio sprawę tego, że niebawem miał stać się mężem Laury i oficjalnym ojcem jej synka, ale nic nie mógł poradzić na to, że w tym akurat czasie na topie była raczej Gaia i że odrobinę za bardzo przepadał w jej brązowych oczach i ponętnych ustach. Nic nie mógł poradzić na pewne aspekty swojej osobowości - nie chodziło już nawet do końca jedynie o to, że był pieprzonym estetą i uwielbiał wręcz piękno kobiecej fizjonomii, ale bardziej złośliwie o to, że był nieznośnym bananowym bachorem, mocno skupionym na tym, by zawsze dostawać to, czego chciał.
Czy trzeba było mówić, co było następne na tej liście?
Mógł zgrywać porządnego, mógł iść po rozum do głowy i jednak to ich spotkanie - randkę (?) - odwołać, ale musiał przyznać sam przed sobą, że jednak w cały ten temat się wkręcił i był bardzo ciekawy. Oczywiście, samego spotkania również, ale głównie jego dzisiejszej towarzyszki.
Z delikatnym uśmiechem zanotował, że najwyraźniej nie tylko on jest jednym z tych ludzi, którzy to wola być na miejscu przed czasem. On jednak, w przeciwieństwie do Gai na wstępie zajął miejsce z boku, żeby przez moment chociaż sobie ją dokładniej poobserwować. W czarnej, dopasowanej wręcz jak druga skóra sukience zdecydowanie robiła wrażenie i tyle wystarczyło, by zaczynał to ich dzisiejsze spotkanie traktować coraz bardziej jak randkę. Uśmiechnął się pod nosem, wyraźnie z takiego obrotu spraw zadowolony - wszak musiał choć odrobinę za bardzo zajmować jej myśli i dopiero wtedy, tak odpowiednio dokarmiwszy swoje ego, ruszył w stronę stolika, przy którym w końcu wyrósł jak gdyby nigdy nic.
Bez słowa ponaglenia, choć nie uważał ściółkowania social mediów za najlepszy pomysł na rozpoczęcie spotkania z kimkolwiek. Kompletnie go jednak rozłożyła na łopatki swoją ciekawostką i o ile trochę wybił go z rytmu ten jej telefon, teraz odrobinę zbyt głośno parsknął śmiechem.
- Cóż, dosyć oryginalne to powitanie - wytknął z rozbawieniem. Z jednej strony dziewczyna wyglądała mu mocno na taką, z którą nie można się nudzić - czy zatem mógł ją za cokolwiek w tym momencie dziwić? Pozwolił jej jednak dokonać oficjalnego powitania, delikatnie obejmując ją dłonią w pasie, przez co na chwilę mógł ją przyciągnąć mocniej i oczywiście odwzajemniając się całkiem czułym muśnięciem w policzek. - Cudownie wyglądasz. I mam nadzieję, że zbyt długo na mnie nie czekasz? No, i że tej wstawki o pająku nie muszę odbierać jako groźby? - dodał, również i z tego robiąc ich mały, prywatny żart.
Z drugiej strony, mógł przecież zapytać czy grozi, czy obiecuje, ale obawiał się, że obietnicą czterogodzinnej erekcji zawarta w trzecim zdaniu pierwszej randki, wiele mogłaby jednak zepsuć.
I got bad love
🔥
może kiedyś
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
Gdyby Gaia wiedziała, że Clarence nie jest typem człowieka, który się spóźnia, albo przychodzi na spotkania punktualnie to zaczęłaby się od razu rozglądać po lokalu. Chociaż… może nie zrobiłaby tego? Może specjalnie pozwoliłaby mu na to, żeby przyglądał jej się niby ukradkiem? Może właśnie o to jej chodziło ostatnimi czasy? Żeby zamiast przechodzić przez kolejne odrzucenia, ktoś w końcu patrzył na nią z pożądaniem. Nawet jeżeli nie byłoby w tym nawet grama miłości czy żadnego głębszego uczucia. Czy byłoby coś złego w tym, że najzwyczajniej na świecie, chciała być po prostu chciana i pożądana? Chociaż bardziej chyba chodziło to, żeby nie być po prostu drugim wyborem. Aczkolwiek w tym przypadku raczej nie zapowiadało się na to, żeby wyszła z tego kompleksu.
Gaia była niestety w tym wieku, gdzie social media były nieodłączną częścią jej życia i oknem na świat. Nie oglądała wiadomości jak starzy ludzie, nie czytała gazet i nie słuchała radia. Zamiast tego włączała sobie tego Instagrama i dowiadywała się rzeczy, które dzięki podsłuchom i algorytmom trafiały w jej zainteresowania. Teraz tylko trzeba się domyślić, co interesowało ją bardziej: pająki czy erekcje? Ogólnie to nie była fanką siedzenia na telefonie w towarzystwie, więc wiedziała, że szybko się go pozbędzie jak tylko Remington pojawi się w pobliżu. A długo na niego czekać nie musiała. Cieszyła się, bo dzięki temu zminimalizowali ryzyko tego, że ktoś inny mógłby do niej podejść i próbować ją wybawić z „nudy” jaką z pewnością było siedzenie na telefonie w głośnym klubie.
- O to chodziło. – Odpowiedziała i jak tylko oboje przyjrzeli się pająkowi to schowała telefon do torebki, którą pewnie gdzieś tam ze sobą miała. – Przykułam twoją uwagę, zaintrygowałam cię, teraz myślisz albo o erekcji, albo o pająkach. – Pominęła fakt, że ta erekcja jest bardzo często bolesna i nie ma w niej nic przyjemnego. Ale zrobiła to umyślnie. Wtedy ta ciekawostka nie miałaby takiego fajnego wydźwięku i pewnie nie interesowałaby tak bardzo.
Podziękowała mu posyłając piękny uśmiech. Nie odsunęła się za bardzo po tym objęciu, bo i po co? W klubie było dosyć głośno, a przyszli tutaj, żeby sobie porozmawiać, prawda? – Nie. Dosłownie to jedyna rzecz jaką zdążyłam przeczytać w Internecie. I nie musiałam jakoś długo jej szukać. – Nie zdążyła nawet przemyśleć tego co powinna dzisiaj wypić, żeby nie upić się przy nim jakoś bardzo. Nie chciałaby siary przy kimś kto jednak często widuje się z jej rodzicami. – Żadna tam groźba. – Machnęła ręką. – Ale może to będą moje oczekiwania. – Zasugerowała unosząc brew, ale naturalnie żartowała sobie. I tak szokujące było to, że pozwoliła sobie na taki temat do rozmowy na pierwsze spotkanie. Może jej grupą docelową powinni być starsi mężczyźni? Może przy niech czuła się bardziej zrelaksowana i bezpieczna?
- To co dzisiaj pijemy? – Zapytała licząc na to, że on zaproponuje coś rozważnego. Chociaż w przypadku Gai, żaden alkohol nie był rozważny.
wielki pan producent — filmowy i telewizyjny
33 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
nienasycony artysta. esteta. wizjoner z hollywood. twardy biznesmen. człowiek, który umie robić muzykę, filmy i pieniądze. potwór w ludzkiej skórze. ktoś, kto chce mieć wszystko.

Mimo, że tak właściwie już od lat funkcjonował w dość niestandardowym układzie, który na jego orbicie obejmował oficjalną partnerkę - oficjalną na tyle, by zdecydował się uklęknąć przed nią na jedno kolano, i której syn tytułował go tatą - oraz pewnego rodzaju fanklub - czytaj jako grono dziewczyn zdecydowanie za. Radzi łączących zawartość jego rozporka z zawartością jego portfela czy koneksjami, bywały momenty takie jak ten, kiedy czuł że trochę z trybu randkowania wypadł. Zdawał sobie bowiem sprawę z tego - nie miał w końcu już lat piętnastu, adwa razy więcej - że zaproszenie Gai na to spotkanie, będzie przez dziewczynę odebrane jako zaproszenie na pierwszą randkę. A nawet gdyby był skończonym idiotą i nie zrozumiałby tego wcześniej, właśnie domyślałby się po jej stroju.
- Fenomen polega na tym, że chyba nie do końca myślisz o samej erekcji, ale tak, niech będzie że z dwojga złego to jednak przyjemniejsze niż te pająki - bowiem Clarence miał raczej na myśli sam akt, to do czego owa erekcja jest wykorzystywana, jakkolwiek źle to nie brzmiało w teorii było bowiem cholernie przyjemne kiedy przychodziło do praktyki. Szczególnie z tak śliczną dziewczyną jak Gaia. Wiele rzeczy można było Remingtonowi zarzucić, ale nie to że nie był dżentelmenem, więc w tym momencie postanowił urwać temat najbardziej delikatnie jak to tylko było możliwe, wszak nie chciał wychodzić na desperata, który już w ledwo drugim zdaniu chce zaciągnąć dziewczynę do łóżka.
- Ale... - był w końcu jedynie mężczyzną wpatrzonym w śliczną dziewczynę. -...w temacie tych oczekiwań, możemy pertraktować - rzucił więc w odpowiedzi tajemniczo, uśmiechając się do niej zadziornie, tym pieprzonym firmowym uśmieszkiem Remingtonów, który w jednym momencie mógł być zapowiedzią zupełnie najdoskonalszej zabawy, jak i ewentualności totalnej zguby. A przecież nie było tak, że byłby w stanie tą dziewczynę skrzywdzić, prawda?
Zaintrygowała go. W pewien uroczy sposób była inna niż większość kobiet, które zwykły się go otaczać, każdego jednego dnia tworząc wokół jego osoby swoisty fanklub. Była urocza i spontaniczna, co ujmowało go od pierwszej chwili. I miała w sobie wielkie pokłady takiej niczym nie zaburzonej radości z życia, której samemu Clarence'owi brakowało już chyba od dawna. A może jednak hiperbolizował i to po prostu był jeden z tych jego kryzysów twórczych? Tym razem po prostu niespecjalnie delikatny? To zdecydowanie łatwiejsza do obejścia opcja.
Zaśmiał się krótko, słysząc pytanie o picie.
- Widzę, że nie lubisz tracić czasu - pokiwał głową góra - dół, potakująco, z pewną dozą uznania. - Napiję się tego, co ty - rzucił z możliwie największą nonszalancją na jaką było go w tym momencie stać. - Możesz mnie czymś zaskoczyć - choć liczył, że może akurat nie tak bardzo jak tą wzmianką o erekcji vel pająkach na dzień dobry. Musiał jednak przyznać, że biorąc pod uwagę właśnie tą nietypową ciekawostkę, jaką uraczyła go na samym starcie, liczył że może się spodziewać wszystkiego. Czy powinien się ugryźć w język? Zapewne. W innym wypadku - i czuł to w kościach - przyjdzie mu spędzać tą randkę to spotkanie popijając sex on the beach albo inne dziewczyńskie, kolorowe drinki.
Czy ktoś kiedyś powiedział, że Clarence Remington nie jest mężczyzną skorym do poświęceń?
I got bad love
🔥
może kiedyś
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
Spojrzała na niego i powoli unosiła brew, bo zaczynała rozumieć co chodziło mu po głowie. – Wow. Zbreźniku. To dziewczyna już nie może się podzielić fascynującą ciekawostką, żeby nie pobudzić zaraz żadnych brudnych myśli? – Zażartowała, bo oczywiście dobrze wiedziała co robi. Dobrze wiedziała, że sama kieruje rozmowę na takie tematy. Naprawdę chciała go sobą zainteresować. Chciała udowodnić sobie, że mogła nadal być niewinną i uroczą kobietą, ale z poczuciem humoru poderwać jakiegoś faceta. Chciała w to wierzyć, bo jej ostatni podryw, gdzie podrywała zajętego typa, żeby zrujnować mu relację, nie wyszedł i biedna prawie wpadała w kompleksy z tego powodu. To nie tak, że była jakąś namiętną podrywaczką. Po prostu chciała wierzyć, że potrafi kogoś sobą zainteresować.
Uśmiechnęła się słysząc kolejną część jego wypowiedzi. – Oczywiście. Jestem jak najbardziej otwarta na wszelkie negocjacje. – Przecież nie umówiła się z nim tutaj, żeby go zapytać jak tam narzeczona, o której nie miała zielonego pojęcia. Tak samo jak nie wiedziała o dziecku, które nazywało go tatą. Może gdyby była aż tak tragicznie zdesperowana, to byłoby coś podniecającego w tym, że powinien być teraz z kobietą, której się oświadczył, ale wolał być z nią w jakimś klubie zapomnianym przez Boga. Gaia całkiem nieświadomie wybrała miejsce, do którego sama rzadko przychodziła. Po co pokazywać się na takiej randce, gdzieś gdzie jesteś stałym bywalcem?
Dobrze, że nie czytała w myślach i nie była w stanie dowiedzieć się o tym, że według niego była inna niż większość kobiety. Zapewne nie wpłynęłoby to dobrze na jej ego, które po usłyszeniu czegoś takiego wystrzeliłoby w kosmos. W końcu kobiety niby się wspierały i były dla siebie miłe, ale jednocześnie każda chciałaby usłyszeć, że nie jest jak wszystkie kobiety. Zwłaszcza kiedy mogła to usłyszeć od przystojnego mężczyzny. Była niesamowicie podekscytowana tym, że mogła sobie tutaj z nim być i traktować to jako randkę. Jeszcze nigdy nie spotykała się z mężczyzną starszym od siebie z tak poważną różnicą wieku. Clarence miał już ugruntowaną pozycję na swojej ścieżce kariery, był poważny i z pewnością dojrzały, jak to przystało na mężczyznę w jego wieku. Prawdopodobnie już miała dosyć umawiania się z chłopcami czy paniami w swoim wieku. Powinna wejść w erę, gdzie oczekuje elegancji i dojrzałości. Coś przez co musi przejść każda młoda kobieta, żeby później zrozumieć, że warto spotykać się z rówieśnikami.
- Oczywiście, że nie lubię. To najcenniejsza rzecz na świecie. – Zmarnowanego czasu nie można odzyskać, nie można go też kupić. Każdy miał ograniczoną ilość czasu i było to jedyne co sprawiało, że ostatecznie wszyscy ludzie byli sobie równi. – Naprawdę żałuję, że to powiedziałeś. Nie będę tutaj zbyt wyrafinowana. Ale zadecydowałeś. – Rozłożyła bezradnie ramiona w geście poddania się. Poinformowała go ładnie, że za chwilkę wróci i rzeczywiście poszła do baru, gdzie zamówiła im alkohol. Zapłaciła od razu za wszystko. Miała pieniądze, więc nie potrzebowała liczyć na niego. Nie był to dla niej problem. Po chwili wróciła do niego z uśmiechem na ustach. –Mam nadzieję, że nie będziesz na mnie zły za ten wybór. – Powiedziała i trochę z niecierpliwością czekała na barmana, który po chwili pojawił się niosąc tacę z dwoma piwami z minimalną ilością piany i z dwoma szotami. Z uśmiechem na ustach podziękowała mężczyźnie i chwyciła swój kieliszek, żeby wypić szota. – Za dobrą zabawę. – Toast musiał być, bez toastu się nie liczyło. Nie wypiła jednak czekając na niego.
wielki pan producent — filmowy i telewizyjny
33 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
nienasycony artysta. esteta. wizjoner z hollywood. twardy biznesmen. człowiek, który umie robić muzykę, filmy i pieniądze. potwór w ludzkiej skórze. ktoś, kto chce mieć wszystko.

trigger warning
jestem zjebem, ale obiecuję się poprawić i odpisywać już często i regularnie! w innym wypadku możesz zawsze wpaść do kielc i nakopać mi do dupy, buziaki!
Remington nie urodził się wczoraj i w pewien sposób spodziewał się jej reakcji. Większość dziewcząt przyłapanych na gorącym (dosłownie i w przenośni) uczynku, zaczyna obracać kota ogonem i strugać porządną. Jakby zupełnie nagle taka cecha spadała im z nieba. Mało brakowało a zacząłby naprawdę mocno się przyglądać, wyglądając rysujących się na jej policzkach pąsów. Choć chyba nie mógł być pewien, że w tym świetle (a raczej jego braku) i pod warstwą makijażu, mógłby cokolwiek realnie dojrzeć. Uśmiechnął się więc jedynie tajemniczo.
- Oczywiście, że może - skinął nawet przy okazji twierdząco głową, trochę tak jakby werbalny komunikat nie był wystarczającym manifestem. Nie miał zamiaru jednak wcale być tym grzecznym i ułożonym, nie, kiedy dobrze wiedział (a przynajmniej zaczynał podejrzewać), że dziewczyna sobie z nim solidnie pogrywa. A on próbował chyba podjąć tą jej gierkę. - Jednak to ty pierwsza zasugerowałaś teraz, że moje myśli mogą być brudne, więc zaczynam podejrzewać, że i twoje intencje nie są do końca czyste - uśmiechnął się zadziornie, wbijając w nią jedno ze swoich firmowych spojrzeń, opracowanych w ten sposób żeby działały odpowiednio od głowy aż po zakończenia nerwowe w raczej niewymiernych miejscach. I jakoś tak nawet tym spojrzeniem przeciągnął, od jej oczu - w które zresztą wpatrywał się zdecydowanie zbyt długą chwilę - przez szczupłą szyję, dekolt i niżej, i niżej.... Aż do momentu w którym się opamiętał, przypominając sobie że gentlemanem się jest, a nie bywa, i że czas się panie Remington opanować.
- To od czego otwieramy stawkę? - skoro mieli w końcu rozmawiać o j e j oczekiwaniach, po prostu musiał wystosować takie dosyć bezpośrednie pytanie. Czy to był jeszcze niewinny flirt czy już raczej dosyć oczywiste przechodzenie do rzeczy? Nadal jednak nie chciał, by dziewczyna czuła, że wywiera na niej jakąkolwiek presję, albo że jakoś w oczywisty sposób łączy to ich spotkanie w miejscu zapomnianym przez Boga (jak i pewnie większość liczącego się towarzystwa, ale akurat tutaj doceniał przebiegłość panny Zimmerman) z koniecznością wylądowania po nim w łóżku.
Zaśmiał się, kiedy na jego propozycję by to ona wybrała im tego dnia drinki, zareagowała w taki a nie inny sposób. Było w tym coś uroczego, nie spodziewał się w końcu że może należeć do tego peryferyjnego towarzystwa, które to na trunkach zamawianych w takich przybytkach się nie zna, ale nadal obstawiał że za chwilę pojawią się przed nimi jedne z tych wymyślnych, kolorowych drinków, które dziewczyny namiętnie zamieszczają pięknie obfotografowane na Instagramie. On namiętnie zamierzał robić zgoła coś innego.
- Za dobrą zabawę - oboje chyba dopiero teraz otworzyli sezon na swoją wspólną grę (pompatycznie można byłoby dodać, że grę w uwodzenie). Nie wiedział jednak czy jest coś wyrafinowanego w piciu ze śliczną dziewczyną wódki, nie zamierzał jednak na to narzekać, podniósł jedynie swój kieliszek, skinął nim na nią jakby dając do zrozumienia że to czas najwyższy na ich pierwszy toast a potem jakby na raz, dwa, trzy... przechylił go na raz, w tym samym momencie, w którym uczyniła to i Gaia. Miewał jednak pewne przebłyski troski: - Wyjdę pewnie na ten czarny charakter, który tak podle cię tu upił i, nie daj Boże, jeszcze podlej wykorzystał? - zagadał, posyłając w jej stronę odpowiedni uśmieszek, nadal obracając w dłoniach swój, listy już kieliszek. Nie pił w tej chwili z kolegami, by odstawiać go na blat z impetem. Miał na to odpowiednie pokłady klasy.
Klasy, która naprawdę powstrzymywała go przed podłym wykorzystaniem tej dziewczyny.
I got bad love
🔥
może kiedyś
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
Gaia za to powinna być nieco zdziwiona swoim zachowaniem. Raczej nie była osobą, która jechała w tak odważne, bezczelne i wyposażone w podteksty flirty. Może rzeczywiście działało na nią to, że zbyt długo była samotna. Czy automatycznie robiło to z niej desperatkę, która tylko marzyła o tym, żeby ktoś jej powiedział, że ją pragnie tu i teraz? Pewnie nie. Pewnie i tak do niczego by nie doszło, bo obawiałaby się konsekwencji. I nie mówię tu o ewentualnej niechcianej ciąży. Na to są sposoby i to bardzo dostępne w Australii. Bardziej chodziło jej o kaca moralnego oraz o świadomość, że… to po prostu nie była ona. Ona się tak nie zachowywała. Ona pragnęła atencji i wielkiej miłości.
Rozłożyła bezradnie ramiona. – Rozgryzłeś mnie. – Musiała się przyznać do porażki. Raczej by się z tego wszystkiego nie wybroniła. Zaserwował jej bardzo dobry argument. – Poza tym jestem pewna, że żadne z nas nie przyszło tutaj z czystymi intencjami, prawda? – No bo jednak trochę już się znali. Co prawda nie miała zielonego pojęcia jaki jest jego ulubiony film czy kolor, ale czy takie rzeczy naprawdę miały znaczenie? Była w swojej erze chodzenia na randki z każdym kto przykuwał jej uwagę swoją aparycję. To czy będzie z tego coś więcej czy nie to już zupełnie inna sprawa. Po to człowiek chodzi na randki, żeby się przekonać.
- To jest bardzo dobre pytanie. I kwestia, której nie przemyślałam. – Zaśmiała się cicho, ale już zaczęła myśleć o odpowiednim podejściu do tej sprawy. Nie chciała być uroczą kretynką, która fantazjuje o tym, żeby zostać poderwaną bez jakichkolwiek akcji ze swojej strony. Ona chciała uczestniczyć w zabawie. Dla niej flirt był handlem wymiennym. Obie osoby powinny być zaangażowane, żeby wszystko miało sens. To, że momentami (zdecydowanie zdarzało się to zbyt często) Gaia była atencyjną kurwą, to już inna sprawa. Uwielbiała jak ludzie się nią interesowali i pokazywali, że byli nią zainteresowani. Kiedy jednak towarzystwo zawężało się do dwóch osób, to chciała być graczem, nie obserwatorem. – Chcę cię poznać. Chociaż odrobinę. Chcę sprawdzić czy to co masz w środku… – Tutaj popukała się delikatnie po skroni. – … pasuje do tego jak wyglądasz. – Nie chciała spędzać czasu z kimś kto ostatecznie okazałby się półgłówkiem, albo kimś zbyt egoistycznym jak na jej standardy. A te miała bardzo nisko, bo sama często bywała straszną egoistką.
Gaia, jak każda kobieta była fanką kolorowych drinków. Była też wielką fanką fotografowania wszystkiego i udostępniania tego na portalach społecznościowych. Miała jednak w sobie trochę rozumu i godności człowieka i wiedziała, że takiemu mężczyźnie jak Clarence nie wypadało pić różowiutkiego drinka. Z drugiej jednak strony, Gaia na widok czegoś takiego czuła dziwny pociąg. Było coś niesamowicie atrakcyjnego w mężczyźnie, który nie obawiał picia się kolorowych drinków i nie pozwalania na to, żeby w jakikolwiek sposób go to określało. Teraz jednak zdecydowała się na swój ulubiony zestaw. Może pomijając wódkę. Gaia była wielką fanką piwa. Wódka przed piwem była po to, żeby szybciej mogła się rozluźnić i przestać stresować spotkaniem z Remingtonem. Dygnęła swoim kieliszkiem w jego stronę i po chwili go opróżniła. Na koniec oczywiście lekko się skrzywiła, bo picie wódki nigdy nie jest przyjemne.
Spojrzała na niego z lekkim uśmiechem odstawiając kieliszek. – A masz w planach podle mnie wykorzystać? – Zapytała unosząc brew i sięgając po kufel z piwem. Upiła dwa łyki chcąc zabić posmak wódki. Odstawiła swój kufel i oparła się na stoliku nachylając w jego stronę. – Poza tym nie mamy pewności czy to ja nie wykorzystam ciebie. – Zażartowała, bo prawdopodobnie tego nie zrobi. Była niezbyt pijana, żeby to zrobić i nie miała wystarczającej pewności siebie, żeby czuć się z tym wszystkim swobodnie.
ODPOWIEDZ