chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Kilka dni, tyle minęło odkąd Elise i Logan wrócili z europejskich wojaży. Sylwester i Nowy Rok świętowali jeszcze w górach, a potem, na tych parę ostatnich momentów ich urlopu postanowili wrócić jeszcze do Paryża. Tak czy inaczej, w dobrych nastrojach, raczej bardziej wypoczęci, niż mniej, polecieli do domu i wrócili do swojej, wcale nie tak znowu szarej rzeczywistości. Skok w rytm pracy był szczególnie intensywny, bo lato w Australii, a szczególnie w ich stanie, zawsze obfitowało w ogrom niedoświadczonych z tutejszym słońcem turystów na szpitalnej izbie przyjęć. Ten początek roku wcale nie wyglądał inaczej. – Czy ci ludzie kiedyś w końcu się nauczą? – komentarz Trevisano padł nad kartą jednego z pacjentów, dorosłych pacjentów, którego – ze względu na zbyt małą liczbę rąk do pracy – musiał przyjąć on. – Przyjeżdżają tu, jak na… Sama wiesz. A nawet nie potrafią czytać ze zrozumieniem znaków i słuchać pieprzonego radia. Jak inaczej jeszcze można powiedzieć „siedźcie w klimatyzowanych pomieszczeniach, a jak wyłazicie na ten skwar to przynajmniej załóżcie pieprzoną czapkę i użyjcie filtra”, żeby w końcu zrozumieli? – ciągnął tę osobistą tyradę dalej, a stojąca obok pielęgniarka kiwała przytakująco głową. Logan skończył odklikiwać dane w karcie pana Jacobsona, który spędził ubiegłego dnia dziesięć godzin na plaży, wypił trzy piwa i dorobił się raz, że oparzenia pleców w drugim stopniu, a dwa – książkowego przegrzania. I to takiego fest. Oddał tablet pielęgniarce i szybko łypnął po pozostałych pacjentach na sorze. Sporo z nich miała już swojego „anioła stróża” w białym kitlu, ale jeszcze kilka osób czekało na przyjęcie. I wtedy wzrok Logana trafił na… - Co do diabła… – sapnął pod nosem, momentalnie ruszając się z miejsca w kierunku mężczyzny, który zajmował łóżko pacjenta, więc najpewniej taką w tym duecie dzisiaj miał rolę, i kobiety, która siedziała przy jego boku, a jednocześnie była… - Pani Debenham? – yup, mamą Elise. – Co się stało? Co pani tutaj robi? Co… – szybko łypnął na typa na łóżku i nieświadomie ściągnął przy tym gniewnie brwi. W ostatniej chwili ugryzł się w język i zamiast zapytać „co to za frajer”, finalnie zapytał czy… - Mogę jakoś pomóc? – jak już wyjdzie z tego dziwacznego szoku, który bez wątpienia widok teściowej na „jego” sorze w nim wywołał. Nie wspominając już o tym, że była tam razem z tym… Kimś. Kobieta wstała ze szpitalnego krzesła i uśmiechając się do Logana z wyraźnym zakłopotaniem, przywitała się z nim lekkim uściskiem i buziakiem w policzek. Zanim jednak cokolwiek zdążyła mu wyjaśnić, Bear wychwycił kątem oka, dwa stanowiska dalej, znajomą postać. Elise. Też tam była, też nieświadoma tego, że jej własna osobista matka… No właśnie… Co ona właściwie robiła? Odwrócił pysk w kierunku żony i wlepił w nią wzrok tak silnie, że nie mogła tego nie poczuć.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Powrót do rzeczywistości, a przede wszystkim powrót do pracy wcale nie był łagodny i spokojny. Nie dało się. Odpoczęli trochę od australijskiego lata, ale ono było tutaj w pełni i ciągle sprawiało kłopoty. Przynajmniej turystom i lekarzom na izbach przyjęć, a aktualnie wszyscy byli lekarzami na izbie przyjęć w każdej wolnej chwili. Więc ręce mieli pełne roboty i Elise nie miała nawet kiedy pomyśleć o tym, że tęskni za górskim klimatem i chętnie poleżałaby teraz w śniegu. Oj tak… zdecydowanie chętnie poleżałaby w śniegu, gdy wypełniała kolejną kartę dotyczącą udaru słonecznego.
Oddała ją pielęgniarce, podniosła głowę do góry i spojrzała przed siebie, trafiając prosto spojrzeniem w Trevisano. Widząc jego wymowną minę, aż ściągnęła mocniej brwi i podeszła. Oczywiście, że podeszła. I nawet nie ukrywała swojego zdziwienia…
- Mamo? Czemu nie dzwoniłaś, co się stało? – ale to nie jej matka była pacjentką i wreszcie zdała sobie sprawę i spojrzała na człowieka leżącego w szpitalnym łóżku. Zdziwienie Elise więc było jeszcze większe – Pan Powell – spojrzała na niego zaskoczona, bo po pierwsze co się stało, a po drugie… dlaczego był z jej matką? Dlaczego ona przyjechała z nim do szpitala? I wtedy przypomniała jej się rozmowa z Loganem na temat tego, że jej matka mogłaby się zacząć z kimś spotykać… no tak. Było to dziwne, ale musiała to jakoś zaakceptować – Logan, poznaj… Ben Powell. Przyjaciel rodziny od… zawsze właściwie – wytłumaczyła mężowi, mając nadzieję, że zrozumie do czego piła. Pałeczkę jednak przejęła w tym momencie pani Debneham, która zaczęła mówić o tym, że mężczyzna źle się poczuł, że zasłabł i że jej zdaniem uderzył się w głowę, że ktoś powinien go zbadać, że najlepiej jeśli Elise sprawdziła, czy to nie jest coś z sercem… panikowała, ewidentnie panikowała! Gdy Elise spojrzała na mężczyznę ten tylko lekko pokręcił głową i zapewnił, że na pewno nie jest tak źle, że czuje się dobrze i to pewnie od tych upałów. Przyjęła wszystko do wiadomości – Zlecimy wszystkie badania i dowiemy się, co było przyczyną. – zapewniła z uśmiechem – Bear, możesz… – odejść z nią na bok? Zniknęli na klatce schodowej, gdzie chociaż przez chwilę mogli mieć spokój – Co oni…



Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
- Wyprawiają? Robią tutaj razem? – dokończył myśl żony, kiedy faktycznie odeszli na bok, z dala od wścibskich oczu i uszu, ale przede wszystkim – z dala od samych zainteresowanych. Zanim jednak to… Przedstawiony mężczyźnie Logan, podał mu rękę i sam też przywołał swoje nazwisko. Być może nawet nie był do końca świadomy siły i stanowczości z jakimi uścisnął dłoń Bena, ale… Może po prostu chciał mu dać do zrozumienia, że ma na niego oko. Oczywiście nigdy otwarcie by się do tego nie przyznał… No chyba, że przed samą Elise. Szybkie spojrzenie na pacjenta, nawet z boku nie alarmowało Trevisano jakoś mocno, ale rozumiał niepokój swojej teściowej i od razu zresztą przytaknął temu, że… - Obiecuję, że jest pan w najlepszych rękach, proszę się nie martwić. – chodziło mu o ręce swojej żony, na którą zresztą przy tych słowach bardzo wymownie spojrzał. Cała sytuacja była trochę zabawna… Ale przede wszystkim mocno konfundująca. Teraz, stojąc z Elise na szczęśliwie opustoszałej klatce schodowej szpitala, nawet nie próbował ukryć wpychającego mu się na pysk lekkiego uśmiechu cwaniaka. – Stawiam wszystko co mam w portfelu, że to wina viagry. – to całe zasłabnięcie! Bear wyszczerzył bezczelnie kły i cicho, pod nosem się zaśmiał. – Viagry i twojej mamy. – nie inaczej! Zaraz potem, ekspresowo dodał, wymownie wznosząc ślepia do szpitalnego nieba. – No dobra, już dobra. Żartuję sobie tylko, przecież wiesz. – nikt normalny nie chciał przecież myśleć o swojej matce czy ojcu uprawiających seks i to jeszcze pozamałżeński. On to rozumiał! Rozumiał, jak diabli. – Pamiętasz? Mówiłem ci, że się spotykają. Widać coraz częściej i… Coraz intensywniej. – wargi znowu chytrze mu zadrżały. Nie chciał sobie żartować, ale ughhhhh ta sytuacja aż się o to prosiła! Po prostu sama się o to prosiła! – No dobrze, a tak już bardziej na poważnie… Jak chcesz to ugryźć? – zapytał i wsunął dłonie do kieszeni spodni, a wzrok w skupieniu zawiesił przy kobiecych tęczówkach. – Chcesz go zbadać czy komuś oddać? No i… – ślepia rozbłysły mu mocnym blaskiem, a grymas drania znów zaczął wpychać mu się na pysk. – Myślisz, że doczekasz się rodzeństwa? – strzelił kolejnym żartem w stylu dzieciaka – skończonego osła, ale… No nie mógł sobie odmówić! Po prostu nie mógł!

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Gdyby wzrok mógł zabijać, Trevisano właśnie padłby trupem. Byłby martwy. Bo w momencie, gdy wspomniał o viagrze spojrzenie, które mu posłała było bardziej niż wymowne. Naprawdę bardziej niż wymowne! – Logan! – fuknęła, bo sugerowanie, że Powell zasłabł podczas dobierania się jej matce do majtek… było bezczelne. Sprawiało, że jej wyobraźnia podsuwała jej obrazki, których wcale oglądać nie chciała – To, że się spotykają to jedno… Ale jest wcześnie, jeśli już zdążyli się spotkać to znaczy, że prawdopodobnie spędzili razem noc i to jest już czego nie chciałam wiedzieć. – bo właśnie… było to dziwne! Myśleć w ten sposób o swojej matce. W ogóle o swoich rodzicach. Usiadła na jednym ze schodków klatki schodowej, bo przecież mężczyzna był w całkiem dobrej formie, nawet jeśli coś mu było – nie był umierający, nie musiała biec go ratować. Nic na to nie wskazywało. Zastanawiała się nad tym, gdy no właśnie…
- TREVISANO! – rzuciła oburzona marszcząc czoło! – Pamiętaj, że ty się możesz doczekać jeszcze takiego ślubnego! W końcu twój ojciec stracił tylko nogę. – prychnęła, kręcąc lekko głową, bo naprawdę… okropna myśl. Okropna! – I jak chcę to ugryźć? Normalnie. Zbadam go, zlecę badania, pewnie przepiszę leki na nadciśnienie, bo nie wydaje mi się, żeby miało to być coś poważnego i wypiszę do domu. A moja matka znowu będzie mogła poczuć się jak pielęgniarka. – rzuciła, starając się nie zabrzmieć szczególnie złośliwie, ale tak trochę było. I szczerze? Przez wzgląd na swoją matkę miała nadzieję, że to właśnie coś tak mało poważnego. Zasługiwała w końcu na święty spokój! I na to, żeby cieszyć się życiem po latach spędzonych w domu na opiece nad doktorem Debenham. Nawet jeśli miało to być życie w towarzystwie Powella – Myślisz, że powinnam go komuś oddać? – teraz tak do niej dotarło to, o czym wspomniał Logan – Że wiesz… to rodzina, czy coś? Ale to przecież nie jest moja rodzina. To tylko znajomy. – więc nic nie stało na przeszkodzie. Ale może jednak? Nagle zaczęła mieć wątpliwości i chyba potrzebowała by w tym momencie Logan był głosem jej rozsądku, bez głupich żartów.



Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Rozdziawił pysk w wyrazie szoku, bo szlag! Elise miała rację – było wcześnie, a jej matka i Powell już zdążyli się spotkać. To mogło oznaczać tylko jedno! – Kolacja ze śniadaniem… No, no, no… – był pod wrażeniem! Naprawdę! Coś w tej sytuacji było takiego, co raz za razem wywoływało w jego głowie kolejne durne żarty. Mimo to, jedną rzecz musiał i chciał zauważyć i przyznać zupełnie na serio. – To w sumie całkiem urocze. To, że twoja mama przyjechała tu razem z nim. Widać, że jej zależy. – nietrudno było to dostrzec, choćby po tej ledwie trzyminutowej rozmowie z panią Debenham przy łóżku… Jej Bena. Heh. Logan myśląc o tym i uśmiechając się pod swoim niezmiennie zadartym nosem, posadził tyłek na tym samym schodku co Elise. Usiadł obok niej i sięgnął łapskiem do jej dłoni. Widział, że miała w głowie małe zamieszanie i nie bardzo wiedziała, co zasadniczo powinna w tej sytuacji czuć. – Nie, nie uważam tak. – że powinna oddać Bena w ręce innego lekarza. – Sama to powiedziałaś, póki co to nie rodzina. Nikt nie zajmie się nim lepiej od ciebie. Wiesz dlaczego? Nie tylko dlatego, że po prostu jesteś Elise Debenham i jesteś piekielnie dobra w tym co robisz, ale też dlatego, że ci zależy. Zależy ci na szczęściu i spokoju mojej teściowej. – uśmiechnął się szerzej, pewniej i podciągnął kobiecą rękę do swojego pyska. Spotkał swoje wargi z wierzchem dłoni pani doktor, a potem jeszcze dodał: - I na moim dobrym samopoczuciu też ci zależy, a muszę przyznać, że cała ta sytuacja zaskakująco poprawiła mi humor. – błysnął kłami, jak zwykły drań, ale hej! Debenham znała swojego męża, wiedziała, że jak złapie haczyk to będzie rzucał głupimi dogadywankami, aż mu się nie znudzi. A jeszcze mu się nie znudziło! – Ale jeśli miałem minę chociaż minimalnie podobną do tej twojej, kiedy zobaczyłaś ich razem… Musiałem wyglądać doprawdy komicznie. – szok, zdziwienie, co-tu-się-odpierdala-nizm. Zdecydowanie czuli to oboje. Wyciągnął pysk i odbił soczystego, ukochliwego buziaka na damskim policzku. Tkwiąc tak przez kolejną chwilę, cicho wymamrotał… - Trochę się martwię, że jak Ben zdejmie koszulę, żebyś mogła go osłuchać, to ty też stracisz dla niego głowę… – bo na pewno klata sześćdziesięciolatka plus była czymś co doprowadzało Debenham-Trevisano do stanu najwyższego podniecenia.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Kolacja ze śniadaniem. Spojrzała na męża wymownie, bo tak… wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że to była kolacja ze śniadaniem. Raczej nie samo śniadanie po porannym spacerze z kijkami wzdłuż plaży. Chyba, prawda? Może jednak? Może Elise dla własnego zdrowia psychicznego tak powinna myśleć? Że to było zwykłe spotkanie na poranną kawę, które skończyło się w ten, a nie inny sposób? Ugh.
- No a miała go przywieźć i zostawić na podjeździe? Jeśli byli razem? Widocznie nie robi na niej wrażenia nawet to, że się dowiemy. Bo przecież musiała brać to pod uwagę. – raczej wszyscy w tym szpitalu wiedzieli kim była – ze względu na swojego męża, a teraz także córkę i zięcia. Nie była anonimowa i nie mogła się przed nimi ukryć na izbie przyjęć. Prędzej czy później dowiedzieliby się, że przyszła tu w towarzystwie mężczyzny.
- I zawsze go lubiłam. – dodała jeszcze pod nosem, ale taka była prawda. Zawsze lubiła doktora Powella, który w ich domu był obecny właściwie od zawsze. Pamiętała jak umierała jego żona, pamiętała jak próbował pomóc ojcu… a teraz znaleźli z jej matką wspólny język. Oboje stracili kogoś, kogo kochali najmocniej. Może to mogło zbliżyć?
Za to Logan sobie grabił, oj grabił… jego żarty na poziomie klasy trzeciej podstawówki? Jej mina była bardziej niż wymowna. Ale wiedziała, że kiedyś się odegra, odegra…
- Myślę, że mogłeś mieć jeszcze lepszą niż ja. Przynajmniej wiedziałam, kto to jest. W twoim przypadku? Obstawiam, że chciałeś mu wybić zęby jeszcze zanim się odezwał. – kącik ust drgnął jej w lekkim rozbawieniu – Więc spojrzałeś na niego tym swoim groźnym spojrzeniem, gdy ktoś ci się nie podoba… tak, tak to widzę. – uśmiechnęła się pod nosem i trąciła jego bok, żeby czasem się nie dąsał za trą wprawną psychoanalizę – Na pewno nie tak jak ty dla swojej znajomej od prywatnej kliniki. Noooo… i nie przypominajmy kto tu miał starszą dziewczynę! – i sypiał ze swoją nauczycielką, przełożoną i jak tam można było jeszcze Capshaw nazwać. Był złośliwy, więc mogła zrobić to samo, bez konsekwencji! – Gdyby próbowali zaprosić nas na kolację… mamy już plany. Teraz jest wystarczająco niezręcznie, nie musimy siedzieć w czwórkę przy jednym stole przez cały wieczór. - ostrzegła od razu, żeby Logan czasem nie wpadł na głupi pomysł, żeby się zgodzić.



Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Cyknął wymownie, bo no jasne, że nie miała go przywieźć i zostawić na podjeździe. Ale mogła, na przykład, czekać w poczekalni, a nie tuż przy jego łóżku, narażając się tym samym na spotkanie z Trevisano lub Elise. No chyba, że naprawdę pani Debenham i Ben byli ze sobą już na tyle blisko, że po prostu mieli to w nosie. – Nie mam żadnego groźnego spojrzenia, co ty opowiadasz w ogóle… – sapnął z mooooocno udawaną pretensją, ale przy tym nawet nie próbował ukryć swojego rozbawienia. Choćby nawet nie chciał – a chciał! – zgodzić się musiał. Przyznać też musiał, że siedząca obok niego kobieta znała go już na tyle dobrze, że prawdopodobnie potrafiła dopasować głębokość zmarszczki na jego czole do nastroju, w jakim w danej chwili był. Nie miał co do tego żadnych wątpliwości. Żadnych!
Gdzieś na wyższym piętrze rozległy się czyjeś głosy, więc Bear odruchowo podniósł łeb i nadstawił ucha w tamtym kierunku. Szybko zrozumiał, że to dwójka stażystów, która zamiast pracować… Inaczej spędzała czas. Na przykład na obgadywaniu swoich rezydentów i lekarzy specjalistów. – Doktor Debenham, nie wiem czy pani się ze mną zgodzi, ale mam takie wrażenie, że dzisiaj na izbie mamy niezły kocioł, prawda? I chyba potrzebujemy WSZYSTKICH rąk na pokładzie. Wszystkich, podkreślam… WSZYSTKICH. – odezwał się trzy razy głośniej, niż dotychczas rozmawiał z żoną czym natychmiast wywołał… Ciszę. Jak makiem zasiał. Spojrzał na żonę i uśmiechnął się do niej najbardziej zuchwale, jak tylko potrafił. – A, no i nie wiem czy pani słyszała, ale nasz dyrektor ma w tym tygodniu robić czystkę wśród stażystów. Ci NAJBARDZIEJ LENIWI odpadną w pierwszej kolejności. Potem ci najgłupsi, a na końcu ci, którzy uważają, że mogą korzystać z ekspresu w pokoju specjalistów. – nie minęła chwila, jak drzwi, przez które wcześniej parka młodzików wyszła na klatkę – teraz ponownie trzasnęły. Elise i Logan znów byli sami. – Wracając do sprawy… Po pierwsze, sto razy ci już mówiłem, że Capshaw nie była moją dziewczyną. A po drugie… Jeśli oczekujesz ode mnie, że będę kłamał prosto w twarz mojej ukochanej teściowej, to musisz mi coś za to dać. Coś… Miłego. – zamajtał zaczepnie brwiami, a jego wzrok sugestywnie zatrzymał się przy kobiecych ustach. – Na pewno wymyślisz coś odpowiedniego…

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Prychnęła, bo naprawdę… nie mam groźnego spojrzenia? Naprawdę? Mógł jej próbować wmówić wszystko, ale nie to. Bo tak, to była prawda. Nie była najbardziej domyślnym człowiekiem na świecie, ale znała swojego męża. A przede wszystkim znała twarz swojego męża i umiała z niej czytać jak z otwartej książki. Zabawne, bo czasami bardziej niż z tego, co mówił! Tak jak teraz…
Ściągnęła mocniej brwi, gdy widziała zmieniający się wyraz jego twarzy jak tylko okazało się, że na klatce schodowej nie byli sami. Po chwili zrozumiała, a kącik jej ust drgnął wymownie w rozbawieniu, bo był o k r o p n y. No po prostu okropny! Pokręciła łbem, ale nawet tego nie skomentowała. Zamiast tego wyszczerzyła kły w szerokim uśmiechu.
- Dziewczyną, z którą sypiałeś… więc jednak trochę nią była! – obruszyła się, bo mógł sobie to nazywać jak tylko chciał, ale koniec końców efekt był taki, że ze sobą sypialni, a ona była od niego starsza i była jego nauczycielką oraz szefową – I oczywiście, że będziesz kłamał prosto w twarz swojej ukochanej teściowej. – podniosła tyłek ze schodka i spojrzała na męża – Dlatego, że prosi cię o to twoja ukochana żona. – a to proste kogo kochał bardziej, prawda? I komu bardziej nie chciał podpaść. I kogo lepiej było nie denerwować, prawda? – Zwłaszcza, że powiedziałam… mamy plany na wieczór. – stwierdziła swobodnie, wzruszając ramionami, bo to było oczywiste. Nie kazała mu aż tak bardzo kłamać tylko powiedzieć, że mają plany… a te mogli mieć zawsze! Randka w basenie albo coś takiego! Wszystkie chwyty dozwolone – Także przemyśl to dobrze, Trevisano. – rzuciła, uśmiechając się pod nosem i wycofując się w stronę drzwi na izbę – A teraz chodź, bo mamy kocioł i potrzebujemy wszystkich rąk na pokładzie. – użyła jego własnych słów i poczekała aż też podniesie tyłek, żeby mogli razem wrócić do pracy – Widzimy się później. – rzuciła, musnęła jego policzek i poszła do pracy, a właściwie to poszła do Bena, którego musiała zbadać i którego zabrała na wszystkie możliwe badania, jednocześnie też trochę podpytując o co chodzi z jej matką i jak mu się życie układa… no starała się być bardzo subtelna, bardzo! I z tym cię zostawię, a ty ładnie przeskocz w czasie do kiedy masz ochotę!


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Aż sapnął z wrażenia i zadarł łeb do góry dokładnie w tej samej sekundzie, w której Elise podniosła swój zgrabny tyłek ze schodka. – To się nazywa nieczyste zagranie, Debenham! Stawiasz mnie między… – młotem, a kowadłem? Gdyby tak dokończył to zdanie, pewnie w odwecie dostałby przez łeb pytaniem i pretensją, kogo niby nazywa młotem, a kogo kowadłem. O nie, nie, nic z tego. Nie da się tak załatwić, nie tym razem. – Ty naprawdę masz szczęście, że ja tak totalnie oszalałem na twoim punkcie. – skwitował, kręcąc łbem i samemu też w końcu dźwigając się do pionu. Posłał żonie jeden z ładniejszych uśmiechów, na jakie, w tej jego gburowatej, niedźwiedziej naturze, było go stać i z zadowoleniem mruknął, kiedy jej wargi spotkały się z jego policzkiem… A jego łapa z jej zgrabną pupą. Nie odmówił sobie łapczywego uszczypnięcia. – Miałem nadzieję, że zajmiemy się nim razem, ale jasne… Zostaw mnie samego… Jak palec, czy coś. – skwitował, kiedy Debenham już przechodziła przez próg izby przyjęć. Spojrzał niechętnie na zegarek, a sekundę potem dostał wezwanie… Szlag, na sor. Warknął pod nosem, zaklął cichutko i ruszył śladem swojej żony. Mijając łóżko zajęte przez Bena, widział, jak Elise organizuje dla mężczyzny cały zestaw badań, uzgadnia szczegóły ze swoim stażystą i wklepuje co trzeba do karty pacjenta. On sam tymczasem, był wezwany do… No w końcu, dziecka. Przywitawszy się z dziesięcioletnim ciemnowłosym chłopcem i jego przerażoną babcią, nawet nie przypuszczał, że ten przypadek tak bardzo da mu dzisiaj w kość. To wszystko w końcu potoczyło się tak szybko…
Nie minęła nawet godzina od przyjęcia chłopca na oddział pediatryczny, a jego stan dramatycznie się pogorszył. Ból brzucha, lekko podwyższona temperatura i nieznacznie „zapalona” rana po wypadku w ogrodzie babci – wystrzeliły na samą górę skali. Skali zaognienia, bolesności i złego samopoczucia. Dzieciak dosłownie zaczął schodzić z tego świata, a Trevisano nie miał pojęcia co, do cholery, było tego przyczyną. Morfologia i toksykologia zajmowały całe wieki przez jakąś ogromną awarię w ich szpitalnym laboratorium i braki w ludziach do pracy, wszyscy musieli więc działać na ślepo. Zgodnie ze swoją intuicją, zgodnie z tym, co widzieli, słyszeli i czuli – w oczach, w oddechu i ciepłocie ciała, pacjenta. To była prawdziwa jazda bez trzymanki… Szczególnie w chwili, w której Elise szła jednym ze szpitalnych korytarzy i usłyszała krzyki. Męski, cholernie zdenerwowany głos rzucał pod adresem kogoś groźby, między innymi rozpieprzenia mu gęby i rozjechania go pieprzonym tirem. Jak tylko pani doktor wyłoniła się zza winkla, wszystko stało się jasne. Adresatem tych mało wyrafinowanych gróźb był sam Trevisano – przyciskany do ściany przez równego sobie wzrostem, totalnie odpalonego mężczyznę. Ten był w furii, niemal furczał prosto w twarz Logana, a sam Bear nawet nie próbował się bronić. Jeszcze w czepku chirurgicznym, przez naprawdę dobrą chwilę stał pod tą cholerną ścianą, słuchał obelg, inwektyw i mało przyjacielskich obietnic, ale w końcu nie wytrzymał i… Z całym impetem odepchnął od siebie rozjuszonego typa. – Nie rozumiesz, idioto, że jakbym tego nie zrobił to już nie miałbyś syna?! – warknął, bo zabrakło mu cierpliwości, ale zaraz potem gorzko tego pożałował. Ojciec chłopaka z soru wziął szybki zamach i z całej pary przywalił Loganowi pięścią w pysk. Bear znów wylądował na ścianie, ale utrzymał się na nogach. Poczuł rozcięcie na policzku, spowodowane prawdopodobnie pieprzonym sygnetem na łapie tego pieprzonego agresora. Wokół nich zebrała się już całkiem niemała grupka gapiów, w tym, w znacznej większości, ekipa szpitala. Żona rozpaczającego ojca próbowała go odciągnąć na przeciwną stronę szerokości korytarza, ale ten był tak wściekły, że odepchnął ją od siebie niczym natrętną muchę, a że była drobna i niska… Spotkanie z podłogą miała gwarantowane. Upadła, a jej mąż stanął jak wryty, patrząc to na nią, to na Trevisano, to zaraz na wszystkich dookoła… - Na co się kurwa gapicie?! – Bear prawdopodobnie nie powinien był tego robić, ale… - Na pieprzoną małpę w zoo. – odwarknął ocierając palcami krew z policzka. Gdzieś na horyzoncie zamajczyła ochrona.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Tak jak przypuszczała Benowi nic poważnego nie było. Znaczy… było. Starość. Niestety musiał już na siebie uważać, zwiększyć dawkę leków na nadciśnienie i generalnie wszystko powinno być w porządku. W ten upał lepiej żeby siedział w klimatyzowanych pomieszczeniach i żeby pamiętał, żeby dużo pić. Także zalecenia były dość proste, a pani Debenham obiecała, że będzie go pilnować. Co prawda spotkała się wtedy z wymownym spojrzeniem córki, ale no cóż… taka była prawda, a Elise naprawdę nie miała nic do powiedzenia. Pożegnała ich, kazała na siebie uważać i wróciła do pozostałych pacjentów, którzy potrzebowali jej pomocy. W mniej lub bardziej nagłych i poważnych przypadkach. Czas mijał więc szybko, musiała odpocząć od izby przyjęć i chyba właśnie dlatego postanowiła poszukać Logana i może wyciągnąć go na coś do jedzenia. Podejrzewała, że sam o takich rzeczach zapominał.
Nie spodziewała się jednak zastać go w takich a nie innych okolicznościach przyrody. Słysząc krzyki i groźny… coś nieprzyjemnego przemknęło wzdłuż jej kręgosłupa i od razu ruszyła w kierunku, z którego dochodziły. No i zdecydowanie nie to chciała zauważyć. Zdecydowanie.
Skrzywiła się wymownie, gdy pięść mężczyzny uderzyła w szczękę Trevisano. Oh, oczywiście… mogła się teraz rzucić pomiędzy dwóch osiłków, ale skończyłaby jak żona napastnika, którą rzucił niczym szmacianą lalką. Rozejrzała się po korytarzu, a jej wzrok zatrzymał się na wózku z lekami. Złapała przechodzącą pielęgniarkę, kazała jej wezwać jak najszybciej ochronę i przygotować wózek wstrząsowy, tak na wszelki wypadek. Tak, Trevisano dokładnie takich słów użyła. Pielęgniarka w pierwszej chwili nie zrozumiała, ale gdy Elise wyjęła z szuflady strzykawkę z odpowiednim lekiem – nie pytaj mnie jakim, to mało istotne. Niewiele w tym momencie myślała. Gdy mężczyzna znów spojrzał na jej prowokującego go męża – zbliżyła się do niego możliwie niezauważona i po prostu zaatakowała – chociaż to zdecydowanie za dużo powiedziane. Po prostu wbiła w niego igłę, uwolniła lek i sprawiła, że mężczyzna padł na ziemię jak długi. Zamierzony efekt. Nie chciała go jednak zabić, bo miała lepsze plany na przyszłość niż więzienie, więc z pomocą obecnego obok pielęgniarza przerzuciła go na plecy i sprawdziła funkcje życiowe. Będzie żył. Wózek wstrząsowy nie był potrzebny – Wezwijcie policję za napaść na lekarza – spojrzała na ochroniarzy – A wy zróbcie mu ekg, podłączcie płyny i monitorujcie. Nie chcę być morderczynią. – zwróciła się do stażystów, którzy tylko skinęli i z pomocą ochroniarzy zaczęli zbierać mężczyznę z podłogi.
- Czy ty masz na drugie imię problemy, Trevisano? – pokręciła głową i pomogła mężowi usiąść na jednym z krzeseł rozstawionych wzdłuż ściany – Zrobimy ci tomografię, czy nie doszło do jakiegoś urazu.



Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
To naprawdę była niezła jazda bez trzymanki…
Moment, w którym Trevisano dostrzegł swoją żonę, podchodzącą dyskretnie, po cichu do napastującego go typa, był momentem, w którym czas wyraźnie dla niego zwolnił. To wszystko, co wydarzyło się w kilku kolejnych, następujących po sobie chwilach, Bear oglądał jakby w slow motion. Elise unosząca strzykawkę do szyi czy ramienia agresora, agresor wydający z siebie dziwaczny jęk i zaraz potem upadający ciężko na szpitalną posadzkę, żona agresora wybuchająca głośnym, nerwowym płaczem, znów Debenham badająca agresora, podbiegający stażyści, podbiegająca ochrona… Stał pod tą cholerną ścianą, trzymał łapę przy obolałym pysku i sam chyba do końca nie wierzył, że to naprawdę się wydarzyło. Mało tego! Że to wydarzyło się z nimi w rolach głównych! Aż zaklął, cicho i pod nosem, wodząc ślepiami za żoną i tylko czekając aż ta do niego podejdzie. No i podeszła. Mhm. Podeszła, że hej. – Liczyłem raczej na jakieś „nic ci nie jest, kochanie?” albo „nie martw się, Bear, z potłuczonym pyskiem wciąż będziesz śliczniutki”. A tu od razu, że problemy… – mruknął trochę w żarcie, ale też i trochę na serio. Usiadł na krześle, do którego zaprowadziła go Debenham i tylko krótko i kontrolnie łypnął na zbieranego z podłogi nieprzytomnego mężczyznę. – Nie chcę być niemiły, ale to nie mnie pacjenci regularnie atakują w tym szpitalu…. Doktor Debenham, chyba pani coś o tym wie. - Logan nawet nie wiedział, kiedy kącik jego warg lekko uniósł się do uśmiechu. Podniósł wzrok do oczu żony i zaraz potem dodał: – Nie potrzeba tomografii. Wszystko jest dobrze, nie pierwszy i pewnie nie ostatni raz dostałem po gębie. – i zazwyczaj kończyło się to siniakiem i może kilkudniową bolesną sztywnością. W każdym razie – niczym poważnym. Tak musiało być i tym razem. – Zęby mam wszystkie, spokojnie. Gorzej z dumą. – dostać wpierdziel na oczach połowy szpitala? Jasne, że ta „połowa” była srogim nadużyciem, ale hej, nawet jeśli byłyby to raptem dwie osoby – duma i tak cierpiała! – Zresztą, to nieważne. To wszystko nieważne, bo ja nie miałem pojęcia, że ja mam w domu drugą Natashę Romanoff. Załatwiłaś go, jak zawodowy hitman, Elise. – nie żartował, choć się uśmiechał i z rozbawieniem przyglądał się żonie, naprawdę nie żartował. Był pod mega wrażeniem tego jak to wykombinowała i potem jak to zrealizowała. On pewnie zrobiłby to w staroświecki sposób. Lewy prosty – prosto w ryj. – I nieważne co sobie myślisz, ale tym razem to naprawdę nie była moja wina. – te problemy, które jej zdaniem miały się za nim ciągnąć.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
xNie przemyślała tego w nawet najmniejszym stopniu. Działała instynktownie i pewnie głupio, ale skutek osiągnęła dokładnie taki jakiego chciała. Nie myślała w tym momencie o urażonej dumie jej męża, ale po prostu się o niego troszczyła. Nie chciała, żeby miał kłopoty – nawet jeśli to byłaby tylko obrona własna. Czy bała się, że sama mogła mieć problemy? No szczerze? Ani trochę. Instynkt.
- No i rozumiem, że mi pozazdrościłeś? Strasznie to głupie. – kącik ust drgnął jej w lekkim rozbawieniu, ale no… miał rację, nie mogła z tym dyskutować. Zdecydowanie częściej była ofiarą jakichś idiotycznych ataków ze strony pacjentów (lub rodziny pacjenta), ale wcale nie trzeba było jej w tym gonić! – I to nie była prośba Trevisano. – żeby zrobił badanie – To zalecenie lekarskie. Pokaż to jeszcze. – stanęła przed nim i go przebadała, sprawdzając stabilność kości i całą resztę, która pewnie do najprzyjemniejszych nie należała, chociaż i tak starała się być przy tym delikatna – I twoja duma szybko dojdzie do siebie – zapewniła, pochylając się i dając mu buziaka w sam środek czoła, które jako jedyne nie był w żaden sposób poobijane – I nadal będziesz śliczny. – dodała, uśmiechając się pod nosem – Natasha Romanoff… myślisz, że powinnam sobie kupić taki kombinezon? Podobałby ci się? – zażartowała, siadając obok męża i spoglądając na niego z uśmiechem na ustach, bo może i faktycznie będzie żył, może faktycznie nic mu nie będzie, może to tylko obita twarz, ale prawdę powiedziawszy w ostatnim czasie tak dużo się działo, że chyba nie chciała ryzykować. Po prostu nie chciała ryzykować. Gdyby jeszcze teraz coś się stało Loganowi? Nie udźwignęłaby tego – A powiesz mi o co chodziło? I… możemy iść na układ. Jeśli obiecasz mi, że nie wrócisz do pracy, odpoczniesz i będziesz blisko, żebym mogła cię obserwować, daruję ci ten tomograf. Na razie. – ale tylko na razie, gdyby coś ją zaniepokoiło… byłaby skłonna jego też obezwładnić, żeby go zabrać na badanie!



Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
ODPOWIEDZ
cron