animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
029.
Gaia nigdy nie była typem osoby, która gwiazdorzyłaby z powodu swojego pochodzenia. Starała się być bardzo przyziemną i przyjemną osobą, hehe. Nie dało się jednak ukryć tego, że była przyzwyczajona do pewnych standardów. Jednym z takich standardów były miejsca, do których się wybierała. Kiedy chodziła imprezować najczęściej decydowała się na domówki, albo imprezy na plaży. Rzadko kiedy chodziła do klubów, zwłaszcza tych w małych miastach. Jak jeździła po stolicach czy metropoliach to naturalnie, że korzystała z usług jakiś VIP-owskich sekcji w popularnych klubach. Miała hajs to mogła sobie na to pozwolić.
Do Shadow nie chodziła. A przynajmniej zaglądała tu naprawdę rzadko. Głównie dlatego, że rodzice już dawno uprosili swoje dzieci, żeby nie korzystały z usług tego miejsca. Ze względu oczywiście na złą sławę jaką to miejsce miało. Państwo Zimmerman próbowali udawać, że nie widzą zjaranych oczu swoich ukochanych bliźniaków. Udawali, że nie czują mdłego zapachu skrętów, który dzieci po sobie zostawiały czy tego chciał czy nie. Mimo wszystko Gaia i Bruno nigdy nie przynieśli rodzinie wstydu, więc Monica i Christopher nie mieli do czego się przyczepić. Nadal dzieciom ufali. Tak czy siak Gaia czuła się niekomfortowo przyjeżdżając tutaj. W dodatku musiała być trzeźwa pod każdym możliwym względem. Dobra, może nie do końca musiała, ale postanowiła sobie, że będzie trzeźwa. Przyjechała nawet autem, żeby zapewnić sobie bezpieczny powrót do domu. Wiedziała, że nigdy nie zostawi swojego Jaguara pod takim klubem. Zabierze go do domu, razem ze sobą.
Sama nie była do końca pewna tego jak będzie wyglądał jej dzisiejszy wieczór. Miała włączoną kartę w przeglądarce internetowej, na telefonie, ze zdjęciami barmana, którego miała… nie wiedziała co miała z nim zrobić. Miała go poderwać? Przespać się z nim? Obczaić go? Pogadać z nim? Sprawdzić czy jest porządnym człowiekiem? Mogła z Brunem ustalić więcej szczegółów, bo w sumie to na razie miała wrażenie, że bez problemu z Brunem uznali, że Gaia przehandluje swoje ciało dla randomowego barmana w Shadow, żeby się upewnić, że dziewczyna, do której Bruno nie chce się przyznać, wybierze jego, a nie barmana, który ją zdradził. Wow. Trzeba docenić to ile rzeczy Gaia była w stanie zrobić dla swojego ukochanego brata. Nie była w stanie puścić się z kimś na kogo leciała, ale dla szczęścia brata była gotowa to zrobić z barmanem z Shadow. Wow. Gdyby wszystkie siostry były takie chętne do puszczania się…
Wchodząc do klubu czuła się naprawdę głupio i dziwnie. Dosłownie jakby zaraz miała przyjść jej mama, żeby ją skarcić, że Gaia zamiast już spać to się włóczy po takich miejscach. Ignorowała wszystkich ludzi i skierowała się do baru, gdzie zapewne najprędzej znalazłaby tego barmana. Ukradkiem jeszcze raz zerknęła na jego fotki, żeby mieć pewność, że zabierze się za odpowiedniego. Niestety przy barze nie dostrzegła nikogo, kto by go przypominał. Była już nawet gotowa zrezygnować, bo zaczęła wzbudzać podejrzenia, że stała przy barze, ale odmawiała złożenia zamówienia. Wtedy go dostrzegła. Wyszedł akurat z zaplecza niosąc skrzynkę parującego, czystego szkła, które dopiero co wyjął z wyparzarki. Nie rzuciła się na niego od razu, pozwoliła mu zająć się wystawieniem czystych szklanek i dopiero jak skończył to nawiązała z nim kontakt wzrokowy i przywołała go gestem ręki.
- Wybieram ciebie na mojego dzisiejszego barmana. – Oznajmiła posyłając mu piękny uśmiech i nawet starała się przyjąć w miarę intrygującą postawę przy tym barze. – Co byś polecił dla naprawdę samotnej dziewczyny, która chce się zabawić? – Zapytała i miała nadzieję, że nikt poza nim nie usłyszał jaka to była samotna. Jeszcze zaczną jej stawiać drinki oczekując ekscesów.
barman — shadow
30 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
chłopiec o smutnym spojrzeniu, który miał zostać słynnym astrofizykiem, a w zamian tego barmanuje w Shadow, po tym jak wrócił ze swoich wielkich podróży
009.
{outfit}

To nie była jego praca marzeń i nigdy tego nie ukrywał. Przez długi czas sam nie wiedział czym chciałby się tak na poważnie zająć. Robota za barem była po prosu wygodna, bo w każdej chwili mógł to rzucić, wyjechać na drugi koniec kraju i zatrudnić się gdzieś znów jako barman. Tak na to patrzył przez większość swojego życia po studiach, gdy zrozumiał, że nic nie będzie z jego marzeń, bo nie stać go na robienie doktoratu. Od tamtej pory nie miał wielkich planów, żył chwilą, a jedyne co sobie ustalał to swoje podróże. Chociaż to też raczej robił na bieżąco, bo mając kampera mógł jeździć gdzie chciał i kiedy chciał. Nic go nie trzymało. Teraz juz cos go trzymało. W sumie to nawet ktoś.
Nie wiedział jak potoczy się jego relacja z Mati, czy nie okaże się, że ten ich pocałunek był tylko jednorazową rzeczą, która nigdy sie nie powtórzy. Mogło tak być. Joshua jednak zakładał, że to tylko jego głupie obawy mu tak podpowiadają i tak naprawdę to Mati coś do niego czuje. Tak samo jak on coś czuł do niej. W końcu powiedziała, że go lubi i miał nadzieję, że mówiła to w takim samym znaczeniu jak i on. Nie chciał wyjeżdżać i nie planował tego robić, chciał zobaczyć co przyniesie mu przyszłość w Lorne Bay. Była na to gotowy. Ba! Nawet nie mógł się już doczekać. Był pewien, że w tym roku wprowadzi jakieś zmiany w swojej karierze, ale nie od razu zbudowano Rzym dlatego tkwił jeszcze w Shadow.
Wyciągał właśnie umyte szkło i poparzył sie, tak jak to miał w zwyczaju. Nigdy chyba nie udało mu sie wyciągnąć tego badziewia bez małego poparzenia. Wolał jednak chwilę spędzić na zapleczu, mógł wtedy wymienić z Mati parę wiadomości, bo ona akurat też musiała zostać do późna w pracy więc przynajmniej wiedział, że jeszcze nie spała. Wrócił w końcu za bar, wyładował wszystkie rzeczy na miejsce i nawet nie zdążył sie dobrze ogarnąć, gdy jakaś niunia do niego zaczęła machać. Josh już znał takie panienki, było takich tutaj pełno. Uważały, że ludzie pracujący za barem to ich sługusy. Odwzajemnił jednak jej uśmiech, bo w końcu byłą tu klientką i podszedł do niej.
- Lepszego sobie wybrać nie mogłaś - rzucił cały czas się do niej miło uśmiechając. Ładna była, więc pewnie zaraz sobie znajdzie kilku gachów, którzy bedą zabawiać ja rozmową. - Hmmm... w takim wypadku proponowałbym powrót do domu, to nie jest najlepsze miejsce dla samotnych kobiet - odpowiedział całkiem szczerze nachylając się nieco w jej stronę. Pewnie, by go wyjebali, gdyby to usłyszał jego przełożony, ale i tak mu nie zależało. - Ale jeżeli bardzo Ci zależy to Power Screwdriver jest całkiem spoko, nie jest ciężki i raczej smakuje większości klientek - zaproponwał cały czas nieco się pochylając do przodu, żeby po prostu była w stanie go usłyszeć przez tą głośną muzykę. - No chyba, że masz jakieś swoje ulubione smaki - piwo też jej mógł nalać, ale obstawiał, że taka dama to nie wali rozcieńczonego browara.

gaia zimmerman
sumienny żółwik
catlady#7921
luna - zoey - bruno - ellasandra - cece - eric - caritriona - judith - benedict - owen
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
Gdyby Gaia miała wymienić top pięć najgorszych momentów w swoim życiu to zdecydowanie ten wieczór znalazłby się wśród finalistek. Lubiła sobie chodzić na podrywy, lubiła flirtować, nie ma co tutaj kłamać. Korzystała z tego, że może nie była astrofizykiem, ale przynajmniej miała urodę. To ułatwiało jej wiele rzeczy. Miała tą pewność siebie, która jej przed niczym nie powstrzymywała. Wiedziała, ze ludziom będzie ciężej jej odmówić. Nigdy jednak nie wykorzystywała flirtowania do tego, żeby uzyskać jakieś korzyści. A już na pewno nie wykorzystywała tego do rujnowania czyichś związków, albo podrywania zajętych osób. Chociaż z tym ostatnim to też nie tak, że wiedziała o statusie związku każdej osoby, z którą flirtowała. W swoich oczach była bardzo niewinna. Wiem jednak, że były osoby, które oskarżą ją o tak niegodziwe czyny jak łamanie serc. Obrzydlistwo.
- Tak właśnie myślałam. – Odparła dumna z siebie i dosłownie na ułamek sekundy zapomniała o tym, że przyszła tutaj w konkretnym celu. – Siedzę tutaj już może z sześć minut, ale coś mi nie pozwalało zamówić drinka u twoich kolegów i koleżanek. Czekałam na tego właściwego. – Przyznała i nawet wycelowała w niego palec, żeby mu pokazać, że to rzeczywiście on jest tym jedynym, tym właściwym. Może gdyby była już trochę pijana, to by mu zaserwowała jakieś pick me, choose me, love me.
- Znasz jakieś sekrety, o których klienci nie powinni wiedzieć? – Uniosła brwi. – Myślałam, że barmani powinni zatrzymywać klientów, a nie sugerować im wyjście. – Zaraz jeszcze wyjdzie, że nie będzie mogła Josha poderwać, bo typek najzwyczajniej na świecie będzie zbyt miły. Nie chciałaby niczego rujnować dla człowieka, który w drugim zdaniu już pokazał troskę. Nie takiego zachowania spodziewała się po barmanie z Shadow.
- W takim razie niech będzie Power Screwdriver. – W ogóle nie powinna pić jak chciała cokolwiek dzisiaj osiągnąć, ale jak inaczej miała rozmawiać z barmanem, który na wstępie zasugerował jej powrót do domu. – Nie jestem znawczynią czy miłośniczką alkoholu. Raczej rzadko pijam, ale dzisiaj mam ochotę zaszaleć. – Absolutnie nie miała zamiaru szaleć, bo skończyłoby się tragicznie. Przynajmniej dla niej. – Jaki jest twój ulubiony drink? – Zapytała i korzystając z okazji, że był tak blisko to wpatrywała się w jego oczy. – O której kończysz pracę? – Zapytała wprost.
barman — shadow
30 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
chłopiec o smutnym spojrzeniu, który miał zostać słynnym astrofizykiem, a w zamian tego barmanuje w Shadow, po tym jak wrócił ze swoich wielkich podróży
Och już niech Gaia nie przesadza. To na bank nie był taki zły moment. Była może w nie najlepszym miejscu, ale przynajmniej miała dwie ręce, dwie nogi i zero kataru, mogło być gorzej co nie? Co prawda nie wiadomo jak to będzie jak wyjdzie z Shadow, bo różnych ludzi tu można było spotkać i nie każdy z nich był pozytywnie nastawiony do kobiet, albo w ogóle do ludzi. Czasem aż strach było myśleć o tym jak bardzo zjebana potrafi być ludzka psychika i do czego niektóre zjeby są zdolne. Joshua pamiętał ile było informacji o zaginieniach lub morderstwach w okolicy, jeszcze jakiś czas temu. Teraz to wszystko się jakoś uspokoiło, ale i tak nigdy nie wiadomo do komu odjebie i kiedy. Flint mógł się cieszyć, że nie wyrósł na jakiegoś wielkiego pojeba, pomimo tego, że nie miał jakiegoś super dzieciństwa, bo jednak żył z piętnem tego, że matka go zostawiła razem z jego młodszą siostrą na przystanku autobusowym #weremypeopleat.
- Wiele dziewczyn tak mówi. Czekają na księcia z bajki, a moją Josha zza baru - zażartował sobie posyłając jej uśmiech. Oczywiście nie odbierał tego jako jakikolwiek komplement, bo był tak samo właściwy jak i jego kolega Radek, który polewał alkohol na stanowisku obok. W sumie Radek to nawet był wyjątkowy, bo nie pochodził stąd i mówił ze wschodnim akcentem. Chociaż patrząc na pochodzenie Gai to miało sens, dlaczego akurat tamtego nie uważała za właściwego.
- Znam wiele sekretów, o których klienci nie powinni wiedzieć - powiedział, a później pochylił się nieco prze bar w jej kierunku. - Zdradzę Ci jeden, ale nie możesz go nikomu powtórzyć... toaleta dla pracowników jest zawsze otwarta więc można z niej korzystać jeżeli akurat damska jest zajęta - to był wielki sekret! Skracał czas oczekiwania do oddania moczu lub zrobienia czegoś innego. - Pewnie powinni, ale później to nas by targali po komisariatach i przesłuchaniach gdyby coś Ci się stało. Wolę więc Cię ostrzec w porę. - Nie chciałby mieć jej na sumieniu. Oczywiście to nie była jego sprawa, ale później czułby się głupio, gdyby okazało się, że jego klientkę ktoś znalazł gdzieś martwą.
- Się robi - rzucił z uśmiechem i zaczął przygotowywać dla niej tego drinka. Robił oczywiście wszystko jak najbardziej na wierzchu żeby nikt mu później nie zarzucił, że coś jej dosypał do drinka. Była to częsta praktyka wśród barmanów, ale Joshua był na to zbyt normalny. Nie chciał kogoś truć dragami tylko po to żeby ściągnąć z niego większy napiwek. Wolał być po prostu miły, albo też miał na to wyjebane. - To w takim razie lepiej zadzwoń po kogoś, nie szalej w pojedynkę, bo co to za fun - zaproponował, poza tym z kimś byłaby bezpieczniejsza. Po chwili zrobił jej tego drinka i postawił na barze nieco zaskoczony jej śmiałym pytaniem. - Za 45 minut, a czemu pytasz? Chcesz mnie zgłosić do kierownika? - Uniósł lekko brew. - Kartą czy gotówką? - Zapytał nabijając drinka na kasę żeby wydać jej paragon. Cóż za profesjonalny kolega, nawet skarbówka go nie złapie.

gaia zimmerman
sumienny żółwik
catlady#7921
luna - zoey - bruno - ellasandra - cece - eric - caritriona - judith - benedict - owen
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
Jedyne co ją trzymało przy życiu w tym momencie, to to, że robiła to dla swojego brata. Fabuła tej gry w ogóle brzmi jak opis filmu sensacyjnego z lat dziewięćdziesiątych. Piękna siostra próbuje odebrać chłopaka dziewczynie, w której jest zakochany jej brat. Właściwie to mogłaby szybciutko napisać o tym książkę i kto wie… może ktoś by to zekranizował i Gaia zarobiłaby miliony, których przecież tak desperacko potrzebowała, bo była biedna jak mysz kościelna, eh. Co ona ma w głowie jak się stresuje to ja nie wiem.
- Brzmi jak jedyny i słuszny wybór. – Odparła posyłając mu szeroki uśmiech. – Książe z bajki jest już nieco przereklamowany, co? – Prawie mu zarzuciła pogadankę o tym jak to dziewczyny teraz wolą brać sprawy we własne ręce zamiast czekać na zbawienie i na to, że ten książę się pojawi. Byłoby to zalatujące hipokryzją jak się weźmie pod uwagę to, że ona tutaj siedziała i czekała na niego.
- Uuu. Teraz jestem zaintrygowana. – Jak się tak pochylił w jej stronę to i ona jeszcze pochyliła się bardziej. Wiedziała, że jak będzie nieco zaburzać jego przestrzeń osobistą, to będzie wydawała się na bardziej chętną. A jednak musiała wykorzystywać każdy dany jej moment, bo rozdzielał ich bar, a to nie tak, że mogła sobie tam do niego wskoczyć i flirtować z nim otwarcie jak on próbuje ludziom polewać. Tak czy siak miała tylko nadzieję, że sekret baru nie dotyczył higieny i na przykład tego, że tą samą ścierką, którą przecierają bar, wycierają też szklanki. – To jest akurat bardzo dobry sekret. Dziękuję. – Pewnie ta łazienka dla pracowników była w lepszym stanie niż jakiekolwiek toalety dla gości. – Ale można tam iść tylko jak się czeka w kolejce do damskiej? – Zainteresowało ją to jak to podkreślił. Może jakbyś zrobiła wyraz kursywą, albo ze spacjami to bym wiedziała o tym podkreśleniu, ale niestety olałaś to.
- Wszyscy są tutaj tacy porządni czy tylko ty? – No bo chyba prawdziwemu barmanowi zależałoby na tym, żeby upić klienta i wyżulić w jakiś niezbyt oczywisty sposób napiwki. On się pozbywał napiwków takim nastawieniem.
Zaśmiała się na sugestię, żeby po kogoś zadzwoniła. Co za ciężki przypadek. Gdyby Bruno jej nie powiedział, że Joshua jest chłopakiem Mathildy, to by założyła, że jest gejem. Chociaż z drugiej strony, nigdy też nie dopytała Bruna jaką ma pewność, że Mati i Josh są razem. – Liczyłam bardziej na to, że poznam kogoś… tutaj. – Mówiąc ostatni wyraz patrzyła na niego i próbowała nawiązać kontakt wzrokowy, ale był tak zajęty robieniem jej drinka, że pewnie tego nie wyłapał. Starała się na marne.
- Nie. – Parsknęła. – Dlaczego miałabym cię zgłaszać do kierownika? – Był przecież bardzo uprzejmy i pomocny. No chyba, że barmani z Shadow nie mogli tacy być i zdecydowanie powinna go zgłosić. – Kartą. – Wzięła telefon, żeby zapłacić, bo przecież nie nosiła przy sobie kart jak jakiś plebs z 2022 roku. Była już w 2024. – Pytam kiedy kończysz, bo tak sobie pomyślałam, że może wyjdziemy stąd razem? Jestem bardzo… właściwie to trochę… jestem trochę… – Zachciało jej się płakać na myśl, że mogłaby użyć wyrazu wyposzczona. Nie mogła tego zrobić. Wiedziała, że jakby wypowiedziała to na głos to Luna by to usłyszała i by tu przyszła i ją spoliczkowała. – … samotna. – Skończyła uznając, że to lepsze słowo. Bardziej zalatujące desperacją.
barman — shadow
30 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
chłopiec o smutnym spojrzeniu, który miał zostać słynnym astrofizykiem, a w zamian tego barmanuje w Shadow, po tym jak wrócił ze swoich wielkich podróży
-Nie mam pojęcia, nie mam za bardzo kontaktu z księciami, nie znam żadnego – on nigdy księcia z bajki nie szukał, ani żadnego nie potrzebował. On tam wolał księżniczki z marketu najwyraźniej. Cos z nim chyba było po prostu nie tak, skoro nie reagował jakoś wybitnie na zaczepki ze strony Gai. Może był po prostu przyzwyczajony do tego, że laski czasem tak zagadywały? Głownie po to żeby dostać drinka za darmo. Nie był jakoś wybitnie rozchwytywany z innych powodów, ale może też dlatego, że jakos specjalnie nie szukał zabaw. Był skupiony na sprawach rodzinnych i swoich podróżach, a teraz miał inne sprawy na głowie.
Zachichotał bo był prawie pewien, że ten jego sekret jest bardzo mało inrygujący. No chyba, że ktoś miał jakieś dziwne zapędy co do publicznych toalet, wtedy może by go to ziantrygowało. – Hmmm... zróbmy tak, że po znajomości Ci pozwolę z niej korzystać nawet jak nie ma kolejki w damskiej toalecie. Zgoda? – Zapytał usmiechając się szeroko, bo to była bardzo głupia konwersacja, ale i zabawna.
- Nie wypada mi oceniać moich kolegów i koleżanek – chociaż dobrze wiedział, że nie każdy był tu taj porządny jak on. Istniało nawet to małe prawdopodobieństwo, że on był tutaj najporządniejszym z nich wszystkich, ale to nie jego sprawa. Nie był tutaj żeby wydawać jakieś wyroki na resztę ludzi. Robił swoje.
Pokręcił głową. – Lepiej nie, trafisz jeszcze na kogoś okropnego. – Pomyślał oczywiście o tym, że chciała kogoś poznać na parkiecie, a nie gadając z barmanem. Chociaż kto wie, może zaraz ją tu zagada jakiś podejrzany przystojniak. On całe szczęście nie był podejrzany.
- A bo ja wiem? Ludzie mają różne odpały. – Wzruszył ramionami serwując jej tego drinka, a później nabił na terminal kwotę, którą miała zapłacić i podał jej sprzęt żeby mogła przyłożyć do niego telefon. Tak jakbyśmy przypadkiem nie wiedziały jak to działa. Dobrze, że akurat Joshua niczego nie pił, bo by się zakrztusił tym jej pytaniem. Nie był przyzwyczajony do takiej bezpośredności. – Przykro mi to słyszeć. – Odpowiedział i troche tez się dziwił, bo przeciez była ś l i c z n o t k ą, mogła mieć na bank facetów na pęczki, jeżeli potrzebowała. – Mogę Cię odprowadzić, jeżeli boisz się sama wracać po nocach – najwyżej zrobi sobie dłuższą podróż do domu. Nic mu się nie stanie.

gaia zimmerman
sumienny żółwik
catlady#7921
luna - zoey - bruno - ellasandra - cece - eric - caritriona - judith - benedict - owen
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
Pokiwała głową. Oczywiście nie odebrała tego jako oznakę płci, którą Joshua byłby zainteresowany. Pomyślała o realnych książętach. – Ja poznałam, ale żaden nie był zainteresowany. – Westchnęła niby smutno, ale tak naprawdę to miała to w dupie. Wiedziała, że Bruno się identyfikuje jako niemiecki książę, ale ona nigdy nie myślała o sobie jako o księżniczce. Wiadomo, że wolałaby być królową. Żartuje. Gaia to pewnie wolałaby być czyjąś faworytą. A najlepiej to po prostu być jakąś damą dworu, która może sobie imprezować i sypiać z rycerzami za plecami swojego męża, który pewnie byłby jakimś starym handlarzem czy coś. Do dołączenia do rodziny królewskiej nigdy nie była chętna. Nawet jakby rzeczywiście jakiś któryś z kolei książę był zainteresowany, to Gaia by spasowała. Nie chciałaby być czyjąś własnością i żyć pod czyjeś dyktando, a z takimi rodzinami tak właśnie by było.
- Wow! – Była zszokowana taką propozycją! – Jezu, tak. O mój boże. Tak. Zgoda. Zdecydowanie zgoda. – Pokiwała energicznie głową. – Czym sobie zasłużyłam, żeby dostąpić takiego zaszczytu? – No bo to jednak poważna sprawa, że nie musiała sprawdzać czy w damskim kiblu jest kolejka tylko mogła sobie od razu iść do toalety dla obsługi. Wow. Dobrze, że nie była fanką korzystania z publicznych toalet, bo jeszcze by poszła od razu sprawdzić o co tyle hałasu.
Zachichotała machając palcem. – To tylko mi potwierdza, że jesteś jedynym porządnym człowiekiem w tym barze. – Nawet nie żartowała. Momentalnie pojawiły się wyrzuty sumienia w związku z tym co robiła. Co jeżeli Joshua był naprawdę dobrym człowiekiem i Mathilda rzeczywiście była z nim szczęśliwa, a teraz Gaia próbowała to szczęście rozbić? Oczywiście to były bardzo mocne słowa, bo nie miała potwierdzenia, że Josh i Mati są parą. A poza tym to szło jej naprawdę tragicznie. Tak tragicznie, że równie dobrze Josh mógł być gejem.
- Myślę, że trafiłam na kogoś porządnego. Na ciebie. – Skoro nie zadziałał kontakt wzrokowy, to musiała mówić wprost. Poza tym myślała sobie, że dzieci z tego nie będzie, marne szanse na to, że jeszcze kiedykolwiek się z Joshem zobaczy, więc równie dobrze może się porządnie zbłaźnić.
- Zgłaszali cię już ludzie za jakieś pojebane rzeczy? – Zapytała rozbawiona. Ona nie miała zamiaru tego robić. Bez przesady. Miałaby z tym więcej roboty i tłumaczenia niż to wszystko warte. To, że teraz traciła czas na podrywanie kogoś kto nie był nią zainteresowany, to już zupełnie osobna kwestia. – Mi również. – Zrobiła smutną minkę. – Myślisz, że mógłbyś coś temu zaradzić? – Zapytała i z zażenowania w związku z tym pytaniem chwyciła drinka i wypiła kilka sporych łyków. Chciałaby go wyzerować na raz, ale wiedziała, że urwałby jej się film i dopiero wtedy byłby przypał. – Tak. Bardzo proszę. Byłabym niesamowicie wdzięczna. Ale myślę, że dam radę wpaść na coś, żeby ci to wynagrodzić! – Nawet sobie poprawiła ładnie włosy i posłała mu przepiękny uśmiech.
barman — shadow
30 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
chłopiec o smutnym spojrzeniu, który miał zostać słynnym astrofizykiem, a w zamian tego barmanuje w Shadow, po tym jak wrócił ze swoich wielkich podróży
Uśmiechnął się i pokręcił głową. - To pewnie byli ślepi i głupi - odpowiedział, bo no była ślicznotką więc raczej miała rwanie, a jak jej jakiś książę nie chciał to pewnie już był jego problem. No chyba, że była chujowa z charakteru tego Josh nie był w stanie ocenić, bo jej nie znał. Mogło być różnie. Na razie wydawała się być raczej okej, nie różniła się wiele od lasek, które tu przychodziły. Może była trochę bardziej bezpośrednia, ale tak poza tym, to typowa laska, która pewnie myśli, że jak będzie flirtować z barmanem to dostanie zniżkę na drinki. Nie z Joshem takie numery. On tu przychodził pracować, zarabiać pieniądze, a nie flirtować z klientkami.
- Może być i Jezu - zażartował sobie po ojcowemu, aż dziwne, że Josh jeszcze nie miał dzieci... chyba nie miał chuj go wie. Może gdzieś jakieś małe joshuątko jest, ale on o tym biedaczysko nie wie. - Czekałaś na właściwego barmana, a to się ceni - dodał i powinna mu teraz dać spory napiwek za to jaki był miły i dzielił się z nią takimi tajemnicami. Teraz się ludzie mogą śmiać, ale jak pęcherz przyciśnie to doceni ze zdwojoną siłą, że jej się wygadał.
Tym razem to on zachichotał. - Akurat będąc w Shadow to nie jest jakieś wielkie osiągnięcie - w końcu były tu podejrzane typy, ćpuny, alkoholicy, prostytutki. gangsterzy. Wśród nich wszystkich jakimś cudem trafił się taki astrofizyk Joshua, który po prostu chciał mieć hajs na swoje podróże, a teraz na mały remont domu babci. Obawiał się, że będzie musiał podjąć drastyczne kroki żeby go było stać na kupienie nowych mebli. Nie chciał w końcu mieszkać z rzeczami po babci.
- Tak wiem, bo jestem jedynym porządnym w tym barze - może już była nawalona? Może nie powinien jej sprzedawać tego alkoholu, bo przecież nietrzeźwym się nie sprzedaje! Co jeżeli nie był taki porządny. Aż mu się gorąco zrobiło. Nie no żart, Josh miał w dupie komu i co sprzedawał byle miał za to zapłacone.
- Czasem bywało, chociaż nie wiem czy za pojebane... - czasem po prostu zbyt głośno wyraził opinie na jakiś temat, który akurat klientowi się nie spodobał. Wtedy te Karyny i Janusze chcieli rozmawiać z kierownikiem i wtedy mu się obrywało, bo przecież klient nasz pan. - Hmm, myślę, że mogę z Tobą pogadać jak chcesz, ale chyba jestem dość słabym towarzyszem na imprezy - nie był, ale teraz jednak czuł się nieco nieswojo i na dodatek był w pracy. Nie za bardzo wiedział jak powinien się zachować żeby nie wyjść na gbura. - Spokojnie, nie musisz. - Dodał szybko, bo wcale nie potrzebował wynagrodzenia. - Zrobię to z dobroci serca - zaczął też wycierać szklankę żeby go ktoś nie podpierdoli, że stoi i nic nie robi tylko gada z jakąś ładną typką. - Pochodzisz z Lorne Bay? - Zapytał i cóż, widać, że Joshua nie za bardzo używa instagrama i nie wiedział, że tu ze słynną Gaią Zimmerman gada.

gaia zimmerman
sumienny żółwik
catlady#7921
luna - zoey - bruno - ellasandra - cece - eric - caritriona - judith - benedict - owen
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
- Bardzo możliwe. – Aż żałowała, że to nie te czasy, gdzie mogła sobie odpalić papierosa w barze, żeby mu pokazać jakie palenie może być seksowne. Może tak mogłaby go uwieść skoro już dosłownie poniża się do wszystkich znanych sobie sztuczek. Zostały jeszcze żenujące teksty na podryw, ale nie wiedziała czy to trafia w jej gusta. Czy chciała się aż tak poniżyć? Ja w sumie też tak piszę o tym paleniu papierosów przez Gaię, a odnoszę wrażenie, że Australia wprowadziła zakaz palenia. Później zgoogluję.
- Czasami się opłaca poczekać na tego właściwego, nie? – Może właśnie to był jej błąd w tym podrywie. Gadała tak jakby przyszła tutaj szukać prawdziwej miłości. A przecież nie chodziło tutaj o to, żeby go w sobie rozkochać, nie? Wystarczyłby pewnie jakiś jeden, dłuższy pocałunek i Gaia mogłaby powiedzieć Brunowi, że całowała się z Joshem i wtedy Bruno mógłby to powiedzieć Mathildzie, która pewnie jak każda szanująca się kobieta nie zdzierżyłaby tego, że zdradza ją partner. Nikt przecież nie chciał być podrywany na miłość do końca świata. Chodziło jednorazowe uniesienia. Pewnie dlatego Gai szło tak słabo. W ogóle się na tym nie znała.
- Właśnie wydaje mi się, że jest. Ludzie w końcu wpadają pod presję bycia jak wszyscy. Ty jednak postanowiłeś być porządnym barmanem. – A przecież mógł teraz wciągać krechę z brudnego blatu i jeszcze otwarcie dosypywać jej czegoś do drinka. Może właścicielom Shadow nie zależało na tym, żeby mieli pozytywną opinię. Może renoma klubu nie odstraszała ludzi i ludzie i tak tutaj przychodzili. Gaia sama nie wiedziała czemu, bo ona na przykład mogła sobie brać narkotyki, które znała i kiedy była świadoma tego, że je brała. Nie wyobrażała sobie jednak sytuacji, w której idzie do klubu potańczyć i ktoś ją narkotykami faszeruje.
- Poważnie? – W sumie to nie powinno być to aż tak szokujące. Ludzie chodzili do barów i klubów, upijali się i powodowali jakieś awantury. Mimo wszystko Gaia zakładałaby, że takie awantury powodowali między sobą – gośćmi baru. Kto w ogóle chciałby sobie robić wroga z barmana? Barman to powinien być twój najlepszy i najbardziej zaufany przyjaciel. Jak się z takim pokłócisz to później możesz dostawać chujowe drinki, albo takie, w których w ogóle nie ma alkoholu. No i na co to komu jak ludzie przychodzą do baru nieco się upić i zapomnieć o wszystkim. – To narażałeś się po prostu ludziom? Może wcale nie jesteś tak porządny, co? – Dobra, jak nie podryw to chociaż wyciągnie od niego jakieś brudy, które zrujnują mu związek. Chociaż gdyby tak to Bruno chciał rozegrać to powinien załatwić Dolores, a nie Gaię. Gaia była beznadziejna w czymś takim.
- Spokojnie. Nie jestem wymagajaca. – Uśmiechnęła się chociaż odnosiła wrażenie, że albo jej słabo idzie, albo Joshua po prostu nie lubi ludzi. Albo nie lubi jej. Albo nie lubi swojej pracy. Cokolwiek. Był po prostu dziwny. – Nie przepadasz za ludźmi? – Zapytała i napiła się tego swojego drinka. Może prawda była taka, że nieważne co by zrobiła, Joshua nigdy by na nią nie spojrzał, bo są dwójką różnych ludzi. Nie mają ze sobą nic wspólnego.
- Tak. – Skinęła głową i odstawiła prawie już pustą szklankę na bar. – A ty? – Musiał być nie stąd, bo był zbyt dziwny.
barman — shadow
30 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
chłopiec o smutnym spojrzeniu, który miał zostać słynnym astrofizykiem, a w zamian tego barmanuje w Shadow, po tym jak wrócił ze swoich wielkich podróży
Joshua sam, by sobie chętnie zapalił szluga stojąc za barem. W sumie, bez sensu, że w Shadow nie było takiej opcji, Tu szerzyło się wszystko co najgorsze, a jakimś cudem palenie było zabronione. Bez sensu serio. Bardziej opłacało się być gangserem niż zwykłym człowiekiem uzależnionym od nikotyny. Tragedia. Z jej następnymi słowami Joshua nie mógł się bardziej zgodzić. Czasem się opłacało poczekać na właściwą osobę. On czekał 30 lat, aż w jego życiu pojawiła się Mati i to w chyba w bardzo randomowy sposób, bo po prostu zaparkował kamperem obok jej domu. GPS mu tak wskazał i teraz proszę. Wszystko zawdzięczają lokalizacji satelitarnej. Po drodze oczywiście popełnił parę głupstw, ale koniec końców teraz czuł, że wszystko się układa i zmierza w dobrym kierunku. – Tak, tu się mogę zgodzić. Warto poczekać. – Usmiechnął się, bo oczywiście jak już myślał o Mathildzie to od razu się uśmiechał. Był w niej zauroczony, możliwe nawet, że był w niej zakochany, chociaż jeszcze było za wcześnie, by mógł o tym mówić na głos, albo co gorsza powiedzieć to jej. To nie była pora na takie szaleństwa. Pewnie gdyby Gaia tu do niego podbiła rok temu, zanim wyjechał do Ameryki to ta rozmowa mogłaby się potoczyć o wiele inaczej, byłby na pewno bardziej chętny na flirt, bardziej lub mniej niezobowiazujący. Teraz jednak nie interesowała go żadna inna dziewczyna niż ta, która obecnie siedziała w swojej chatce i wysyłała mu memy.
- Mam dla Ciebie kolejny sekret w takim razie – powiedział i ponownie przechylił się nieco przez bar żeby być nieco bliżej niej. – Po prostu mi nie za bardzo zależy – przyciszył głos tak żeby jednak nikt z jego kolegów z pracy tego nie słyszał, ale taka była szczera prawda. Jakby go zwolnili to zatrudniłby się gdzieś indziej i tyle. Naprawdę mu jakoś wybitnie nie zalezało na pracy tutaj. Po prostu już ją miał to się jej trzymał. – Tak naprawdę to jestem szalonym naukowcem – dodał jeszcze i dopiero się od niej odsunął poruszając przy tym brwiami. Mówił prawdę! Może nie był szalonym, ale jak najbardziej chciał być naukowcem, a później plany się zmieniły i już nie bada pięknych gwiazd.
Kiwnał głową przytakując jej. – Możliwe, to tylko mylne pierwsze wrażenie – zasmiał się pod nosem i wzruszył lekko ramionami. Przeciez to nie jemu to oceniać. – Ludzie czasem sobie chcieli za bardzo tu folgować, a jak się im powie, że niktórych rzeczy robić nie wypada to powodowało to mały problem – dobrze, że jesczze go nikt nie zdzielił. Nie był typem, który się wdaje w bijatyki. Całe szczęście ochrona w Shadow była po to żeby w razie burd wyprowadzić klienta na zewnątrz.
- To się ceni w takim miejscu – od Shadow nawet nie powinno się zbyt wiele wymagać. Tu mozna się było tylko rozczarować. – Lubię ludzi – odpowiedział zdziwiony nieco jej pytaniem. – Nie mam problemów z ludźmi, ani z imprezami, ale chyba wolę nieco inne imprezowe klimaty niz te, które serwuje to miejsc.e Poza tym, to moja praca. Nie umiałbym się tu bawić. – Już pominał fakt, że nawet jakby umiał to, by nie chciał. Nie po to zwiedzał szalone tereny, jeździł po świecie, poznawał wiele róznych ciekawych miejsc, żeby jak jakiś pajac chodzić na imprezy do Shadow. Wolał już chlanie na plaży przy ognisku. Jakoś to bardziej do niego przemawiało.
- Tak jakby stąd, mieszkam tu odkąd miałem 7 lat – chyba tyle, bo nie pamiętam kiedy dokładnie włączył się jego etap życia na Roxxxy Andrews. Najwyraźniej obracali się w innych kręgach znajomych, że nigdy wcześniej na siebie nie wpadli. Joshuna rozejrzał się dookoła i zauwazył, że wszyscy mieli dzisiaj jakoś wszystkich w dupie więc wyciągnął na blat dwie szklanki i polał im po jednej z najlepszych whisky jakie mieli na stanie. – Twoje zdrowie Gaia – powiedział unosząc szklankę do ust i wypił wszystko za jednym razem. – Dobra, myślę, że nikt się nie popłacze jak wyjdę wcześniej – dodał i przeskoczył zwinnie przez blat, by stanąć obok niej. – Zwijamy się, czy jednak wolisz żeby ktoś inny Cię odprowadził? – Zapytał sprawdzając tylko czy w kieszeni ma klucze i telefon.

gaia zimmerman
sumienny żółwik
catlady#7921
luna - zoey - bruno - ellasandra - cece - eric - caritriona - judith - benedict - owen
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
Zobaczyła jego uśmiech i też odpowiedziała mu uśmiechem. Trochę jednak ją to zgasiło. Rozpoznała ten uśmiech. Wcale nie uśmiechał się z tego samego powodu co Gaia i jej fałszywy uśmiech. Już przestali mówić o właściwym barmanie czy coś. Gaia była też boleśnie świadoma tego, że Joshua nie mówił tutaj o niej. Wiedziała, że mówił o Mathildzie. Momentalnie poczuła, że ta walka jest przegrana. To był jeszcze ten moment relacji kiedy wszystko było piękne i cudowne i druga osoba była spełnieniem twoich marzeń. Piękny początek relacji, gdzie wszystko układa się tak jak powinno się układać. Gaia pamiętała te momenty ze swoich poprzednich związków. Z Biancą, z Benedictem i z Noah. Dobrze, że imię tego ostatniego nie zaczynało się na B, bo uznałabym, że Gaia ma jakąś obsesję na punkcie tej litery i to miałoby sens skoro miała brata Bruna i sama urodziła się jako Berta. Lol. Illuminati czy ki chuj.
Uniosła brwi na kolejną rewelację, którą ją zaszczycił. – Czyli praca tutaj to tylko etap przejściowy? – W sumie było to mądre posunięcie. Pewnie sobie dorabiał spore sumy napiwkami od napitych i naćpanych ludzi, którzy po dwóch kreskach nie potrafili już niczego porządnie przeliczyć. Chciała nawet powiedzieć, że sama jest w podobnej sytuacji, ale raczej nie była. Z tego co wiedziała od Bruna to Mathilda i Joshua byli biedni. Gaia była bogata i równie dobrze mogłaby hobbystycznie być świadkiem Jehowy, a i tak żyłaby lepiej niż inni. – Powaga? – zaśmiała się na te jego brwi. – To czym się zajmujesz? – Miała tylko nadzieję, że nie pierdolnie jej jakimś nerdowym tekstem, że próbuje być jak dzieciak z Powrotu do przyszłości. Gaia nie była na tym w kinie, ale kiedyś oglądała to z Noah. W sensie on oglądał, ona go całowała, więc niewiele z tego filmu pamiętała.
- No tak. – Skinęła głową. Przecież to obrzydliwe mówić ludziom w barze, że nie wypada się zachowywać jak zwierzęta w miejscu publicznym. Nie ma nic gorszego jak tacy, którzy przychodzą, zamawiają najtańsze drinki i oczekują, że będą traktowani jak osoby z królewskim pochodzeniem. Nawet taka Gaia, niemiecka księżniczka, siedziała sobie teraz grzecznie i nie oczekiwała cudów. Jasne, chciałaby, żeby Joshua się na nią rzucił i żeby mogła o tym powiedzieć Brunowi i zakończyć związek Josha i Mati, ale to jednak nie to samo co napierdalanie ludzi po mordach.
Pokiwała głową chociaż nie do końca to rozumiała. Ona bawiłaby się świetnie w takim miejscu, nawet jakby była tutaj barmanką i było to jej miejsce pracy. Dobra, może nie konkretnie Shadow, ale po prostu jakiś klub, w którym mogłaby sobie pracować. – To co wolisz bardziej? Kameralne imprezy w ograniczonym gronie czy siedzenie w pubie? – Gaia na przykład lubiła wszystko co miało w sobie ludzi. Nawet alkoholu nie potrzebowała, chociaż piła.
- To rzeczywiście tak jakbyś był stąd. – Dziwne, że go nigdy nie widziała. Może po prostu całe życie był barmanem w Shadow, a Gaia raczej tutaj nie wpadała. Wyzerowała swojego drinka i przesunęła pustą szklankę w jego stronę. Już nawet chciała zamówić drugi raz to samo, żeby go przy sobie zatrzymać, ale wtedy on postawił to whisky. – Twoje zdrowie, Joshu zza baru. – Uniosła szklankę w toaście i prawie się płakała na myśl, że znowu będzie mieszała alkohol. Wypiła jednak wszystko za jednym razem, nie mogła być gorsza od niego.
- Wow. – Nawet nie musiała udawać, była pod wrażeniem tego jak sprawnie przeskoczył przez ten bar. – Zdecydowanie wolę wrócić z tobą. – Już nawet nie chodziło o dalsze podrywanie go (chociaż miała zamiar nadal próbować). Po prostu z nim czułaby się bezpiecznie po zmieszaniu dwóch różnych rzeczy. Gaia odsunęła się od tego baru i jeszcze w torebce wygrzebała kilka banknotów. Nawet nie zaszczyciła ich spojrzeniem, żeby ogarnąć ile tam jest. Warto jednak nadmienić, że nie nosiła niskich nominałów. – Chcę ci dać napiwek. Za bardzo dobrą obsługę i wolę to zrobić teraz niż później, okej? – Żeby później nie było, że mu płaci za seks, albo za pocałunek, bo naturalnie wierzyła, że do obu rzeczy dojdzie. Bała się, że nie weźmie od niej tych pieniędzy więc wsadziła mu je do kieszeni spodni skoro już stał przy niej.
- Myślisz, że jak zostawię tutaj auto to ktoś mi je ukradnie? – Ewidentnie Zoey leciała tylko na laski, które jeżdżą Jaguarami. W sumie też nie pamiętam jak tutaj Gaia dotarła, ale już zakładam, że przyjechała swoim autem. Zapytała Josha o to szeptem jak już wyszli z klubu. Nie chciała, żeby ludzie palący przed lokalem usłyszeli, że samotny Jaguar będzie sobie tutaj stał całą noc. Najwyżej zadzwoni do Bruna.
barman — shadow
30 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
chłopiec o smutnym spojrzeniu, który miał zostać słynnym astrofizykiem, a w zamian tego barmanuje w Shadow, po tym jak wrócił ze swoich wielkich podróży
Nie pamiętał kiedy ostatnio czuł się tak dobrze sam ze sobą. Sam w swojej skórze, ale też we własnym życiu. Ta praca była mało istotna, dawała mu zarobić żeby miał co włożyć do garnka, ale wiedział, że istniały ważniejsze rzeczy. Rodzina, przyjaciele, bliscy. W swoim obecnym życiu Josh miał tak naprawdę już tylko dwie bliskie osoby. Jedną z nich była siostra, którą kochał nad życie, a drugą była Mati. Nawet nie wiedział, że będzie mógł tęsknić za nią tylko dlatego, że nie widzieli się dzień czy dwa. To było okropne, a z drugiej strony było wspaniale. Sama myśl o niej poprawiała mu humor i pozwalała na to, żeby przeżył te kilka godzin pracy wiedząc, że być może jak wróci to się zobaczą. Może, że tylko na chwilę, bo oboje byli zarobieni, ale to nie miało znaczenia.
Kiwnął głową. - Taką mam nadzieję, ale też na razie nie mam za bardzo pomysłu gdzie się ruszyć - to nie było do końca prawdą, bo wciąż zastanawiał sie nad pracą w szkole. Nie chciał tego robić, ale na pewno byłaby to lżejsza robota. Tak czy inaczej miałby wyjebane, a mógłby pracować o wiele mniej godzin niż teraz. Trochę, by się mu przydało, gdyby miał rzeczywiście zabrać się za ogarnianie domu babci. - Powaga - uśmiechnął się - patrzę w gwiazdy - tak w skrócie można to było w ten sposób nazwać. - Jestem astrofizykiem z wykształcenia, mam nawet własny teleskop - akurat tym się mógł pochwalić i niech tylko Gaia powie Brunowi, ze Josh ma własny teleskop. Bruno będzie miał nagle własne obserwatorium. Taki spoiler.
Gdyby Joshua wiedział po co Gaia tu przyszła, to by się roześmiał tak głośno, że aż by jeszcze łezka z oka poleciała. Nigdy nie przypuszczał, że ktokolwiek mógłby się poniżyć do takiego poziomu żeby rzeczywiście być w stanie ukartować coś takiego. Przeciez takie rzeczy działy się tylko na słabych komediach romantycznych. Tak czy inaczej wychodziłoby na to, ze Josh jest głównym bohaterem i po wielu przejściach w końcu zgarnia serce swojej wybranki. Całe szczęście nie wiedział co tu się odwalało, pewnie dlatego rozmawiał z Gaią tak względnie normalnie, gdyby znał prawdę to, by z nią nie rozmawiał wcale. - Lubię kameralne imprezki, lubię bary, lubię puby, ale najbardziej lubię imprezy w plenerze. Lubię jak jest przestrzeń i można sobie gdzieś pójść i pogadać z kimś kto Cię interesuje bez przymusy plucia mu do ucha, tak jak tutaj - poza tym za długo pracował w klubach żeby lubić takie miejscówki. Nie myślał tu już tylko o Shadow, ale ogólnie, nawet gdy dorabiał sobie podczas swoich podróży.
Nic dziwnego, że się nie znali, skoro pewnie żyli w zupełnie innych kręgach znajomych. On w tych biednych, a ona w tych fancy. Poza tym był też od niej trochę starszy, wiec tym bardziej miał innych znajomych. Uśmiechnął się do niej i wypił to co sobie sam nalał. - No to chodźmy - był dobrym człowiekiem, nie widział problemu w tym żeby ją odprowadzić. - Przestań Gaia... - machnął ręką, bo przecież wcale jej nie obsługiwał jakoś wybitnie. Nalał jej jednego drinka nic wielkiego. Nie będzie się z nią jednak przecież tutaj szarpał. - Dzięki - no, bo wypadało podziękować nawet jeżeli planował jej te pieniądze i tak oddać.
- Ja bym tutaj samochodu nie zostawiał - przyznał przyciszając głos, nie wiedział jakie auto miała, ale i tak ktoś mógł je rozkręcić i sprzedać na złom albo na części. - Ale to nie tak, że już teraz masz jakieś wyjście. Oboje już piliśmy więc nie pojedziemy. - On co prawda trochę mniej, ale nie chciałby żeby mu zabrali prawko. - Daleko mieszkasz? - Zapytał, bo jeżeli nie mieszkała daleko, to jeszcze można było spróbować trochę nagiąć prawo, ale jak mieszkała na drugim końcu miasta, to trochę lipa. Większa szansa na przypał.

gaia zimmerman
sumienny żółwik
catlady#7921
luna - zoey - bruno - ellasandra - cece - eric - caritriona - judith - benedict - owen
ODPOWIEDZ