strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
Autumn wracała z zajęć ze strzelnicy, na które zapisała się za namową randomowej laski poznanej w barze. Goldsworthy doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że Mathilda, którą spotkała, była ujarana jak nigdy. Od dziewczyny czuć było marihuanę na kilometr. Ciężko jednak było zaprzeczyć jej słowom. Argumenty, które przedstawiała brzmiały bardzo sensownie. Akurat dzisiaj miała okazję dołączyć do miłej grupki młodych kobiet, które chciały nieco więcej dowiedzieć się o broni. Autumn bardzo skorzystała na tych lekcjach. Australia nie była specjalnie zagrożonym krajem pod tym względem. Ludzie raczej nie mieli parcia na to, żeby z tej broni rzeczywiście korzystać, albo żeby nosić ją ze sobą wszędzie. Mimo wszystko, strzelanie na strzelnicy było fajnym sposobem na spędzenie czasu, a także na wyładowanie negatywnych emocji. Wracając do domu Autumn postanowiła, że jeszcze na szybko zajdzie do marketu kupić coś sobie na śniadanie. No i zaparkowała auto jakiś kawałek od najbliższego sklepu, miała problem ze znalezieniem miejsca parkingowego i ruszyła na piechotę. Idąc spokojnym krokiem słyszała, że gdzieś w oddali ktoś kogoś woła. Nie przejęła się tym specjalnie. Lorne było pełne dziwaków, więc dopóki nikt jakoś specjalnie jej nie zaczepiał, to nie miała zamiaru się wtrącać. Niespecjalnie też bała się chodzenia samotnie wieczorami. W sensie, jasne, miała jakieś tam obawy, że coś może jej się stać, ale nie po to uczyła się samoobrony i strzelania, żeby teraz być biedną damą w opałach. No i tak rozmyślała sobie o wszystkim i o niczym, że nawet nie zauważyła kiedy dziwne odgłosy stawały się coraz bardziej słyszalne, aż w końcu na kogoś wpadła. Albo ten ktoś wpadł na nią. Nieważne. W ostatniej chwili udało jej się odskoczyć, żeby nie doprowadzić do gorszej turbulencji.
Pierwsze co poczuła to zapach alkoholu. Gdyby nie to, że kobieta była młoda, ładnie ubrana i ewidentnie zadbana, to Autumn by ją zostawiła w spokoju uznając, że to alkoholiczka. Teraz jednak nie mogła nie zareagować.
Wszystko w porządku? – Zapytała ostrożnie i stanęła nawet w bezpiecznej odległości. Miała już do czynienia z alkoholikami, wiedziała, że od wymiotów dzieli człowieka jedno otwarcie gęby. Nie chciała być obrzygana przez kobietę. – Nie bardzo rozumiem. – Dodała i delikatnie rozejrzała się w poszukiwaniu jakiejś pomocy, albo czegoś co wyjaśni zachowanie kobiety. Ta może nie tyle wydawała się pijana, ale bardziej po prostu zagubiona. Wyglądała jakby czegoś, albo kogoś szukała, ale ewidentnie nie radziła sobie z wykonaniem tego zadania. Autumn miała chyba ostatnimi czasy niefajne szczęście, które polegało na tym, że trafiała na ludzi pod wpływem narkotyków, albo innych używek.
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
034.
Dzisiejszy wieczór, dla Gai Zimmerman, był potwierdzeniem dlaczego nie powinna pić. A przynajmniej nie powinna pić w samotności. Albo chociaż nie powinna opuszczać lokalu samotnie po tym jak spożyła niesamowite ilości alkoholu.
Nie wiedziała czy to, że była tak podatna na alkohol było spowodowane tym, że paliła zbyt dużo trawki czy przez to, że po prostu była słaba. Nie mogła o to obwiniać genów, bo nikt w rodzinie nie miał czegoś takiego. A przynajmniej się nie chwalili. Tak czy siak, Zimmerman wyszła dzisiaj do baru, na dwa drinki, albo trzy piwa. Na tym etapie nawet już nie pamiętała. Po prostu dostała zaproszenie od kogoś z kim się dawno nie widziała, a kto akurat był w mieście. Bawiła się tak dobrze, że oczywiście nie była w stanie odmówić żadnego drinka czy piwa. Na tym etapie nie pamiętała nawet co piła i ile. Wiedziała tylko, że piła i jutro będzie cierpiała konsekwencje tego wszystkiego. W końcu jednak nadszedł czas powrotu do domu. Pożegnała się ze wszystkimi i poinformowała, że idzie sobie zamówić Ubera. Jak się jednak okazało telefon jej się rozładował, a wstyd było jej wrócić do środka i prosić kogoś o pomoc. Uznała, że tak naprawdę to do domu ma bardzo blisko i może się przejść. Ewentualnie zahaczy o dom jakiś bliższych znajomych, żeby tam się przekimać, albo poprosić o zamówienie taksówki do domu. Albo po prostu złapie coś po drodze. Nie pomyślała o tym, że Lorne Bay to nie Nowy Jork i raczej taksówki na każdym rogu nie spotka.
Nie zataczała się jakoś specjalnie mimo wysokich butów, radziła sobie doskonale. Była nawet pewna, że idzie dobrą drogą i niedługo będzie w domu. I zapewne tak by było, gdyby nie to, że dostrzegła zagubionego pieska. Nie miała zielonego pojęcia czy pies był bezdomny i zaniedbany, bo jednak było ciemno. Zakładała jednak, że tak było, bo kto normalny wypuściłby psa samego o tej godzinie? To nawet nie była okolica domków jednorodzinnych, żeby pies uciekł sobie z czyjegoś ogrodu. Tutaj znajdowały się bloki mieszkalne. Na bank ktoś psa wyrzucił, albo po prostu był to uliczny pies.
Spanikowana rozglądała się i nawoływała psa. Oczywiście nazywała go po prostu „pieskiem” i używała takich komend jak „do nogi”, albo „chodź do pani”. Była tak przejęta swoją misją ratunkową, że nie patrzyła na nic przed sobą. Pewnie wyglądała jak obłąkana. A przynajmniej to jej przeszło przez myśl jak wpadła na kobietę, która akurat wyszła zza rogu.
- Najmocniej panią przepraszam. – Ułożyła sobie dłonie na klatce piersiowej. Nie chciała problemów. Chociaż to też nie tak, że kobietę jakoś poturbowała. – Zgubiłam psa, okej? Szłam sobie. Wracałam do domu jak normalny człowiek i nagle zobaczyłam psa i uznałam, że nie ma opcji, żeby ten pies sam sobie tutaj tak spacerował. Także go teraz szukam. Musze go znaleźć i dać mu dom, albo znaleźć dom. Jest zbyt gorąco, żeby pies spacerował samotnie. – Zaczęła nawijać, bo ogarniała ją panika. Dopiero jak zobaczyła, że kobieta nie nadąża to się zatrzymała i wzięła kilka głębszych oddechów. – Próbuję złapać psa. Wydaje mi się, że komuś uciekł. – Powiedziała już wolniej i nadal kontrolowała swój oddech.
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
W pierwszej chwili chciała zapytać czy aby na pewno wszystko w porządku. Sama raczej nie miała zwyczaju wpadać na ludzi, nawet pod wpływem alkoholu. Poza tym Autumn w ostatnim czasie raczej się oszczędzała. Poniekąd dlatego, że wszyscy jej drinking buddy nagle poznikali z horyzontu i co więcej wszyscy byli zajęci. Nawet Colton wydawał się jakoś ekstra zapracowany i nie miał czasu na drinka ze swoją eks. Możliwe, że dlatego Autumn nawet już nie pamiętała jak to jest czuć się lekko otumanioną przez kolorowe drineczki.
I dlatego, że wpadła na nią ta kobieta, momentalnie poczuła, że coś jest z nią chyba nie tak. Przyjęła przeprosiny, ale nie zdołała na nie odpowiedzieć, bo zaraz zasypała ją lawina wypowiedzi ze strony nieznajomej. Autumn wydawało się, że kobieta przed nią jest mocno zaniepokojona, niespokojna i lekko się chwieje i to od razu ją zaalarmowało, ale gdy tylko obydwie odzyskały równowagę, Autumn nie była już tego taka pewna. Może to wina tych wysokich szpilek i zmęczonych stóp? Kim ona była w swoich sportowych butach, by to oceniać? Swoją drogą, gdy już zamortyzowała to zderzenie, to nie mogła nie przyznać, że kobieta przed nią była dość atrakcyjna.
–– Zgubiła pani psa? –– wtrąciła się Autumn. Chyba już była przyzwyczajona, że dzieciaki i nastolatki z dzielnicy Opal Moonlane do niej przychodzili ze sprawami typu zaginięcie ich zwierzątka, licząc, że jako wzorowa strażaczka im pomoże. Ale kobieta przed nią nie była ani dzieckiem, ani nastolatką. Co więcej okazało się, że to nawet nie był jej pies, co nie oznaczało, że Autumn z miejsca nie aktywowała empatii. Zwłaszcza, gdy dolatywały do niej te urywki o nadaniu dachu nad głową psu. –– Okej, w porządku. Nie ma sprawy… Możemy poszukać psa razem –– oznajmiła powoli, uważnie się owej kobiecie przyglądając. –– Czy miał obrożę? Albo kokardę? Albo cokolwiek, co sugerowałoby, że jest… czyjś? –– spytała jeszcze w ramach wykonania dobrego rozeznania. –– Jak wyglądał dokładnie ten pies? –– Jeśli już miała pomóc nieznajomej w rozglądaniu się za psem, to warto było wiedzieć, jak wyglądał.
ODPOWIEDZ