kierownik supermarketu w Cairns — Coles
25 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Wastin' our youth on each other that beautiful summer we lost one another, but we'll always have the soundtrack
of us fallin' into love. And I know that we can't go back but we'll always have the soundtrack.
017.
{outfit}
To była jego pierwsza inwentaryzacja jako kierownika i dość mocno się nią przejmował. Chciał żeby wszystko wyszło dobrze, bo naprawdę ostatnią rzeczą na jaką miał ochotę to pisanie jakiś głupich wytłumaczeń do centrali i nie daj boże wymyślanie nowych procedur bezpieczeństwa żeby ludzie ich mniej okradali. Obrzydliwa sprawa. Przygotowywał się do tego przedsięwzięcia już od kilku dni. Robił plany i przygotowywał odpowiednie tabelki, żeby wszystko było uporządkowane. Dziwne, podszedł do tego bardzo profesjonalnie, co zupełnie nie było w jego stylu. Może Bruno doszedł do wniosku, że nowy rok, nowy on. Takie to jego postanowienie noworoczne, żeby trochę zmądrzeć i się ogarnąć. Chciał być taki jak jego starszy brat. Napatrzył się na niego na święta i poczuł inspiracje, by być lepszą wersją samego siebie. Widział, że brat jest zadowolony ze swojego życia i Bruno też właśnie tego chciał! Miał nadzieję, że mu się uda to osiągnąć w 2024! Będzie poważny! Dlatego nawet nie zajarał blanta przed przyjściem na tą nocną inwentaryzacje. Nie, nie, nie. Przyjechał swoim nowym samochodem pewnej niemieckiej marki i parkując auto na miejscu dla niepełnosprawnych, bo postanowił też być trochę rebelem. Najwyżej dostanie mandat... o nie... będzie musiał zapłacić 200 dolców. Tragedia.
Po wejściu do sklepu przywitał się z tym kogo akurat spotkał, a później poszedł pozabierać cały potrzebny sprzęt, który rozdał pracownikom na odprawie. Pokazał jak powinni go używać i jak zapisywać towary. Miał nadzieję, ze nikt nic nie zjebie. Sobie tez oczywiście przydzielił zadanie, ale w międzyczasie chodził po całym sklepie i sprawdzał jak wszystkim idzie praca. Świadomie jednak omijał miejsce, w którym pracowała Mati, bo nie wiedział czy chciał z nią gadać. Trochę czuł się dziwnie i nie fajnie w jej towarzystwie, chociaż starał sie robić dobrą minę do złej gry. Dlatego trochę się od niej odciął mając nadzieję, że to mu pomoże sie wyleczyć z tych głupich uczuć jakie żywił względem niej. Nie mógł jednak niestety jej unikać cały czas więc w końcu podszedł do jej działu. - Wszystko w porządku? Radzisz sobie? - Zapytał stając kilka kroków od niej. Wolał zachować dystans, w sumie też nawet na nią za bardzo nie patrzył tylko zerkał nerwowo po półkach jakby sprawdzał ile rzeczy jej jeszcze zostało do zrobienia. - Idziesz jak burza - nie wiedział czy to prawda, ale nie potrafił po prostu stanąć i nic nie mówić.

mathilda brubaker
przyjazna koala
catlady#7921
Luna- Joshua - Zoey - Ellasandra - Eric - Cece - Cat - Judith - Benedict - Owen
wykładacz towarów w supermarkecie — supermarket
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Pracownik sklepu Coles. Wykłada towar na półki, odnosi jogurty z działu elektroniki na miejsce. Pomaga jak trzeba, a nawet sprawdzi na zapleczu czy jest inny rozmiar tego sweterka, który tak bardzo ci się podoba
020.
Mathilda była niesamowicie podekscytowana robieniem inwentaryzacji. Była tutaj w zeszłym roku, świetnie się bawiła i miała zamiar kontynuować to w tym roku. Było coś niesamowicie dziwnego, ale jednocześnie fajnego w tym, że mogłaś sobie przyjść do pracy w swoich normalnych ciuchach. Nie musiała się przebierać w firmową kamizelkę, nie musiała mieć plakietki i nie musiała być miła dla klientów. Sklep był zamknięty dla ludzi, była obecna cała załoga. Czego Mati mogła więcej chcieć od życia.
Zabawne jak ta dziewczyna zaczynała palić skręty, żeby jej życie było ciekawsze i bardziej kolorowe, a teraz przestała palić i miała zawsze dobry humor, lepiej się czuła, poprawiła jej się cera i kondycja i ogólnie wydawała się szczęśliwsza. Jedyne czego jej w życiu brakowało to przyjaciela. Na Milani nie mogła liczyć, bo ta niestety się zwinęła i Mati straciła przyjaciółkę. Pozostawał jeszcze Bruno. Z tym, że Brubaker odnosiła wrażenie, że Bruno to jej unika. A jak jej nie unika to dzieje się w jego życiu coś co sprawia, że nie ma dla niej czasu. Ich ostatnie spotkanie z pingwinami było cudowne, ale od tamtego czasu była jakaś lekka posucha. W sklepie albo go nie było, albo zawsze był zajęty, albo był na innych zmianach. Było to nieco smutne, ale też nie mogła go zmuszać do kontaktu ze sobą. W końcu jakby nie patrzeć był jej kierownikiem. Teraz ta granica była nieco bardziej wyraźna.
Mimo wszystko ucieszyła się na jego widok kiedy zaczął im rozdawać te sprzęty. Nawet nie słuchała co mówiła do niej Dina, bo czekała na moment, w którym Bruno podejdzie do niej i coś powie, uśmiechnie się, jebnie żartem czy coś. Niestety nic takiego się nie wydarzyło. Dostała sprzęt i przydział, a Bruno nawet nie nawiązał kontaktu wzrokowego. Naturalnie założyła, że coś musiała zrobić, że ten jest na nią zły, ale nie miała okazji zapytać, bo jednak byli w pracy, a Dina była gumowym uchem i wszystko by usłyszała.
Nieco przybita brakiem tego kontaktu poszła sobie pracować. Włączyła sobie muzykę, wsadziła słuchawki w uszy, pewnie miała obsesję na punkcie Future Nostalgii i wzięła się do pracy. Dostała swój ulubiony dział budowlany. Kochała liczyć te wszystkie śrubeczki, więc rozłożyła sobie pojemniczki na podłodze, liczyła, skanowała i zapisywała w dokumentacji. Żyć nie umierać.
Przerwała dopiero jak zobaczyła zbliżającego się Bruna. Wyjęła słuchawki z uszu i czekała na jakieś zjebki, bo skoro z nią nie rozmawiał, to pewnie jak miał rozmawiać to po to, żeby za coś ją zjebać. – Wszystko w porządku. – Potwierdziła odkładając na bok jakieś śrubki, żeby się nie pomylić. – Jestem w swoim żywiole, więc wiesz. – Posłała mu nawet lekki uśmiech. Musiała sobie radzić. Taka była jej robota. A była dobra z matmy, to szybko jej szło to liczenie.
- Coś się stało, Bruno? – Zapytała wprost i nawet się podniosła, żeby zmniejszyć odległość do jego głowy. – Odnoszę wrażenie, że mnie unikasz, albo olewasz czy coś. – Skoro miała okazję z nim porozmawiać, a Dina liczyła waciki, to to była idealna okazja.
kierownik supermarketu w Cairns — Coles
25 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Wastin' our youth on each other that beautiful summer we lost one another, but we'll always have the soundtrack
of us fallin' into love. And I know that we can't go back but we'll always have the soundtrack.
Bruno czuł się głupio tak traktując Mati. Teraz jednak chyba musiał pomyśleć trochę o sobie i swoim samopoczuciu. Czy miał ciągle patrzeć na nią i myśleć, że pomimo całego swojego majątku i tego, że mógłby mieć co tylko, by sobie wymyślił, to chciał tej jedynej rzeczy, której kupić nie mógł. Tak przynajmniej podejrzewał, że Mathilda, by się nie sprzedał. Poza tym, zbyt ją szanował, żeby jaj coś takiego w ogóle proponować i na dodatek wiedział, że za pieniądze nie mógłby kupić jej szczergo uczucia. Tęsknił za ich śmieszkami, to było O C Z Y W I S T E, ale wiedział też, że jeżeli zachowa bezpieczny dystans to w końcu mu przejdzie i być może wtedy nie będzie jeszcze za późno, by ich znajomość jakoś uratować. Prawdopodobnie już byłoby za późno, ale Bruno nigdy nie był mistrzem w planowaniu. Biedny nawet nie wiedział, że Mati czuje się źle z tym, że nie spędzają ze sobą już tyle czasu. On się z tym czuł tragicznie, ale albo to, albo wiecznie bolące, złamane i krwiawiące, biedne, niemieckie serduszko.
Chciał jednak zachowywać się jak najbardziej profesjonalnie więc próbował zachowywać się względem Mati tak jak to robił do wszystkich innych pracowników. Może poza Garrethem, bo wiadomo, że z nim był dobrym kumplem i to on naskarżył mu, że nie zaprosili go na sylwestra. Bruno było przez to bardzo smutno. Nie wyżywał się jednak na nich, chociaż bardzo go kusiło. Nie wypadało, był jak jego zupełnie nie znajomy kolega Joel, pRoFeSjOnAlNy, co mu nie przeszkadzało w byciu zakochanym w swojej koleżance z pracy. Chociaż kto wie, może mu się tylko wydawało.
- To dobrze – powiedział i lekko się do niej usmiechnął. – Twoim żywiołem jest siedzenie samej i liczenie śrubek? – Zapytał marszcząc nieco czoło i zrobił jeszcze krok w jej kierunku. – Wiedziałem, że coś z Tobą nie tak, ale, że aż tak... – zażartował sobie niechcący, bo zapomniał, że miał sobie z nią nie żartować. Nie mógł sobie na to pozwolić. Dlatego nawet nie patrzył na nią jakoś bardzo, skupiał się na tych śrubkach i wszystkim co było dookoła. W sumie myślał, że może już sobie pójdzie, ale wtedy zadała mu pytanie i trochę go zamurowało. Spojrzał na nią nie wiedząc co powiedziec. Nie chciał jej okłamywać, ale czy mógłby jej powiedziec prawde? – Nic się nie stało – albo raczej nic ona mu nie zrobiła, a przynajmniej nie świadomie. Nie chciał jej tak zostawiać więc podszedł jeszcze bliżej i usiadł na ziemi obok niej biorąc jakieś opakowanie śrubek żeby zacząć je liczyć. – Bo unikam – odpowiedział oddzielając grupkę 10 śrubek na bok. – Ale to nie jest rozmowa na teraz – nie w takich warunkach i nie w pracy. Przede wszystkim nie w pracy, gdzie za chwile mogła wpaść Dina i później cały sklep by wiedział, że Bruno jest nieszczęśliwie zakochany w Mati. – Nie jestem na Ciebie zły, żebyś sobie o tym nie myślała – dodał jednak pospiesznie, bo nie chciał żeby uważała, że coś zrobiła źle.

mathilda brubaker
przyjazna koala
catlady#7921
Luna- Joshua - Zoey - Ellasandra - Eric - Cece - Cat - Judith - Benedict - Owen
wykładacz towarów w supermarkecie — supermarket
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Pracownik sklepu Coles. Wykłada towar na półki, odnosi jogurty z działu elektroniki na miejsce. Pomaga jak trzeba, a nawet sprawdzi na zapleczu czy jest inny rozmiar tego sweterka, który tak bardzo ci się podoba
Widziała ten jego lekki uśmiech i przez chwilę nawet pomyślała, że być może się myliła. Może Bruno nie traktował jej wcale inaczej? Może wszystko było normalnie tylko w pracy nie mogli się przyjaźnić? Byłoby to dla niej zrozumiałe. Zaraz jednak zadał to pytanie i sposób w jakie je zadał, to że nawet się nie uśmiechnął sprawiło, że nadzieja, którą miała przed chwilą, bardzo szybko się ulotniła. Przeniosła wzrok na te śrubki, bo patrzenie na Bruna było… dziwne. Czuła się jakby nie powinna na niego patrzeć. Jakby nie mogła na niego patrzeć. Jakby patrzenie na Bruna było czymś co nie było dla niej. Było to dziwne, bo przecież był dla niej taki super i miły z pokazaniem jej tych pingwinów.
- Na inwentaryzacji tak. – Odpowiedziała równie beznamiętnym tonem jak ten, którym on zadał pytanie. Czy było coś złego w tym, że naprawdę lubiła swoją pracę i miała działy, które były jej ulubionymi? Nie skomentowała tego tekstu o tym, że coś z nią było nie tak. Na chwilę obecną to ona odnosiła wrażenie, że to właśnie z Brunem jest coś nie tak. On się zmienił, on jej unikał, on był całkiem innym człowiekiem, niż ten, którego Mathilda znała. Nawet nie odebrała tego jako żart. W momentach kiedy na niego patrzyła, widziała, że on nie patrzył na nią. To też sprawiło jej przykrość, której się nie spodziewała. Tak się cieszyła na inwentaryzację, a teraz marzyła tylko o tym, żeby wrócić do domu. Nie chciała tych nadgodzin.
Cofnęła się i z powrotem kucnęła przy sprzęcie, który wydał jej na początku zmiany. Wróciła do liczenia śrubek. Do tego co było jej żywiołem.
- No to średnio ci wychodzi. – Odparła dopiero po chwili. Serce zaczęło jej tak bić, że słyszała krew szumiącą jej w uszach. Unikał jej. Miała rację. Unikał jej i dlatego był jaki był. – Fajnie jakbyś przestał mi mieszać i zajął się może jakimś kierowniczym zadaniem. – Odpowiedziała wkurwiona tym, że to nie jest rozmowa na teraz. To mógł jej nie mówić wcale, że jej unika. Przynajmniej nie musiałaby się zastanawiać nad tym co zrobiła, że jej unika. Nachyliła się, żeby zgarnąć te śrubki, które odliczył i wrzuciła je z powrotem do pojemnika. Nie musi jej pomagać. Radziła sobie świetnie bez niego. Była w żywiole.
- Wow. Dzięki za wyjaśnienie. – Prychnęła opierając brodę na kolanie i zajmując się wpisywaniem stanu rzeczy do dokumentacji. Postanowiła, że już na niego nie spojrzy. Nie spojrzy na niego dopóki nie powie jej prawdy, ale nie mogła żądać od niego prawdy, bo „to nie rozmowa na teraz”.
kierownik supermarketu w Cairns — Coles
25 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Wastin' our youth on each other that beautiful summer we lost one another, but we'll always have the soundtrack
of us fallin' into love. And I know that we can't go back but we'll always have the soundtrack.
Kiwnął głową, bo no nie będzie się z nią spierał. On był tu pierwszy raz na inwentaryzacji, ona miała więcej doświadczenia więc może rzeczywiście była w swoim żywiole. Mógł jej tylko pogratulować. Bruno chciałby się dowiedzieć co jest jego żywiołem podczas inwentaryzacji, ale na razie jeszcze tego nie odkrył. Całe szczęście noc jeszcze była młoda więc może się coś się jeszcze wyklaruje. Na razie jednak chciał się upewnić, że wszystko było okej u jego pracowników i najwyraźniej u Mathildy było względnie w porządku. Skoro była w swoim żywiole.
- Ciężko to robić w takich warunkach - wiedział, bo próbował. Gdyby ona była na jego miejscu to też, by poczuła jakie naprawdę trudne i wręcz niemożliwe do wykonania było to zadanie. Jak miał być dobrym przełożonym i jednocześnie unikać swojej pracownicy? To było ciężkie. Wymagało skilla, którego jeszcze chyba Bruno nie posiadał. Nie uczą takich rzeczy w szkole biznesowej. - Oh.. okej - kiwnął głową teraz czując się trochę jak intruz więc wstał i zrobił kilka kroków na bok. Nie chciał jej przecież przeszkadzać w pracy, w końcu mieli inwentaryzacje do zrobienia. - To jest moje kierownicze zadanie - wyjawił chociaż później zrozumiał, że chyba nie powinien tego mówić, bo wyjdzie, że przyszedł do niej tylko dlatego, że musiał. No w sumie już jej powiedział, że ją unikał... nie chciał więc kłamać. Chyba nie było dobrego wyjścia z tej sytuacji.
- Nie ma za co - odpowiedział i nerwowo się rozejrzał po okolicy. Miał nadzieję, że jednak Dina teraz przyjdzie i jakoś zakończy ten niezręczny moment, ale niestety się nie pojawiła, więc Zimmerman musiał sam coś wymyślić. - Obiecuje, że Ci wszystko wyjaśnię, tylko nie tutaj. - No chujowo byłoby gdyby jej wyznał miłość między pułkami ze śrubkami. Nie chciał dostać kosza w takim miejscu. - To ja już Ci nie przeszkadzam - odchrząknął i trochę zagubiony poszedł robić swoją robotę i pomagał Garrethowi, Nic się jednak do niego nei odzywał, bo zaczął sie mocno stresować tym, że Mati jest na niego zła. Nigdy nie chciał do tego doprowadzić i czuł się z tym strasznie. Z drugiej strony nie chciał jej też mówić prawdy, bo wiedział, że wtedy ich przyjaźń się prawdopodobnie skończy... ale jak jej nie powie to i tak ich przyjaźń się skończy więc mógł przynajmniej być z nią szczery.
Gdy wybiła godzina przerwy to trochę zestresowany poszedł poszukać Mati i dostrzegł ją idącą w kierunku socjalnego. Była sama więc to była idealna okazja. Podbiegł do niej (nawet bez zadyszki) i złapał ją za łokieć. - Chodź na szluga, pogadamy - najchętniej to, by się jeszcze najebał, ale był w pracy i nie wypadało jeszcze.

mathilda brubaker
przyjazna koala
catlady#7921
Luna- Joshua - Zoey - Ellasandra - Eric - Cece - Cat - Judith - Benedict - Owen
wykładacz towarów w supermarkecie — supermarket
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Pracownik sklepu Coles. Wykłada towar na półki, odnosi jogurty z działu elektroniki na miejsce. Pomaga jak trzeba, a nawet sprawdzi na zapleczu czy jest inny rozmiar tego sweterka, który tak bardzo ci się podoba
- Aha? – Nawet na niego nie spojrzała, ale skrzywiła się przy tym. Odnosiła wrażenie, że on serio ma ją za kretynkę. – Jakoś ostatnio wychodziło ci bardzo dobrze. – No teraz jak już wiedziała, że ją unikał, to była w stanie połączyć wszystkie kropki. Przypomniała jej się impreza halloweenowa, gdzie nawet nie był w stanie dobrze poznać Josha i zamienić z nimi więcej słów niż jakieś uprzejmości. Było jej przykro, bo Bruno był najbliższym człowiekiem jakiego miała w Lorne Bay, Cairns i pewnie całym Queensland. Nawet jej rodzina nie była dla niej tak bliska jak Bruno. A Bruno po prostu się od niej odsuwał. Wcześniej była w stanie wymyślić dla niego jakieś wymówki dlaczego tak się dzieje. A teraz? Teraz z taką łatwością potwierdził, że jej unikał. Było jej przykro. Nie mogła na niego nawet patrzeć, bo wiedziała, że by się tylko rozpłakała.
- To akurat nie. Liczenie śrubek jest moim zadaniem. Ty sobie możesz kontrolować po kierowniczemu. – Nie wiedziała co tak naprawdę robił kierownik, bo Bruno zawsze spędzał swoje zmiany z nią, gdzie żadne z nich nie pracowało. Przez to, że zaczął ją unikać to Mati w końcu poznała pełen zakres swoich obowiązków i skupiała się na pracy. Pewnie obroty sklepu skoczyły o 300%.
- Jasne, Bruno. Poczekam nie wiadomo ile, a przez ten czas będziesz mógł mnie ignorować tak jak robiłeś to dotychczas. – Spojrzała na niego w końcu, ale tylko po to, żeby mógł zobaczyć jaka była na niego zła, ale że przede wszystkim była zraniona. Nawet jej się oczy zaszkliły, ale na szczęście się nie rozpoznała. – Dziękuję, panie kierowniku. – Odpowiedziała i od razu spuściła wzrok, żeby dalej liczyć te śrubki, ale po paru sekundach podniosła, go żeby jeszcze odprowadzić Bruna wzrokiem. Trochę liczyła na to, że się jednak obróci, wróci i jej wszystko powie. Niestety nic takiego się nie wydarzyło. Czekała jeszcze przez kilka sekund trzymając te śrubki w ręku, ale nie wrócił. Postanowiła, więc, że to jest dobry moment na to, żeby się rozpłakać. I rzeczywiście łzy poleciały jej ciurkiem. Przestała nawet liczyć śrubki na ten czas. I tak by ich nie widziała, bo oczy jej się zalały łzami. Nie wiedziała czy straciła właśnie przyjaciela, czy powinna się obawiać o swoją karierę. Co jak jej unikał, bo musiał ją zwolnić? Albo co jak ją zwolni, żeby nie musieć jej unikać? Przejebane tak czy siak.
Na przerwę szła sobie bez jakiegoś specjalnego zapału. Dzierżyła w dłoni reklamówkę z logiem Coles, w której miała kanapki z konserwą z puszki. Wszystko zajebane ze sklepu parę dni wcześniej. Łącznie z jednorazówką. – Jasne, kierowniku. – Zasalutowała mu bez większych emocji i posłusznie ruszyła za nim na tego szluga. Czuła, że jak tylko poczuje dym papierosowy to zwymiotuje. Tak bardzo się stresowała.
kierownik supermarketu w Cairns — Coles
25 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Wastin' our youth on each other that beautiful summer we lost one another, but we'll always have the soundtrack
of us fallin' into love. And I know that we can't go back but we'll always have the soundtrack.
Pokiwał głową, bo rzeczywiście jego zadanie było nieco inne niż to jej. Jednak jaki kierownik powinien jej tez pomóc i chciał to zrobić, poza tym tęsknił za nią, chociaż nie chciałby się do tego przyznawać. Stawiał więc na jak najbardziej profesjonalne relacje, szczególnie, że żywił do niej jednak pewne uczucie, które starał się od siebie odsunąć. Ciężko byłoby mu to robić gdyby przebywali ze sobą tak jak kiedyś. Grali w simsy siedząc na jednej kanapie, albo pływali jego łódką. Szczerze mówiąc to dla niego był to perfekcyjny dzień spędzony w idealnym towarzystwie. Wiedział jednak, że to nie może się już powtórzyć ze względu na jego własne dobro. Musiał zadbać o siebie.
- Mati, daj spokój – powiedział, bo naprawde uważał, że to nie jest najlepsza pora. Nie chciał się az tak odsłaniać ze swoimi uczuciami między półkami ze śrubkami. Poza tym nie był gotowy i chyba to jednak bardziej go przekonywało. Nie odezwał się już tylko wrócił do swoich spraw, nad którymi i tak nie mógł się skupić, bo ciągle myslał o tym, że teraz Mathilda musi go naprawdę bardzo nie lubić. Było mu z tego powodu mega smutno, ale też zdawał sobie sprawę, że jest w tym sporo jego winy. Musiał się jej przyznać. Nie było innego wyjścia, żeby się uwolnić od tego potwornego uczucia. Szkoda, że na takie problemy nie było jakiegoś ibupromu. Wziąłby całe opakownaie i jakoś, by mu przeszło.
Przez resztę czasu do przerwy starał się znaleźc w sobie odwagę i w końcu postanowił postawić wszystko na jedną kartę. No będzie jak będzie co nie? Wiedział, że to nic nie zmieni, ale przynajmniej oboje będą mieli jasność co do tego na czym stoją. – Przestań – powiedział sucho, bo nie chciał żeby mówiła do niego takie rzeczy. W końcu był Brunem, a nie „panem kierownikiem”. Bruno z wyciągnięciem szlugów to nawet nie czekał, az wyjda na zewnątrz. Od razu sobie wpakował jednego do ust i podał paczkę Mati, chociaz był prawie pewien, że ona raczej nie skorzysta. Gdy tylko poczuł świeże powietrze to odpalił fajkę i zaciągnał się dymem. Nie ma co się przewietrzyć, trzeba wdychać dym. Przez chwilę tak stał nie patrząc na nią, bo bił się z własnymi myślami. 3, 2, 1... nie mógł. Zaciągnął się więc papierosem po raz kolejny. – Lubię Cię Mati – powiedział sekundę po tym jak wypuścił dym z płuc. – Bardziej niż powinienem. – Dodał, żeby nie pomyślała, że nie chciał się z nią widywać, bo ją lubi jak koleżankę. – Wiem, że Ty mnie az tak nie lubisz, bo masz swojego Johna – wiedział, że to nie jest jego imię, ale trudno. – Pomyślałam, że jak się na trochę od Ciebie odetnę to mi przejdzie i będę mógł się z Tobą normalnie kolegować – dodał jeszcze i znów się zaciągnał. – Nie rozmawiajmy o tym, po prostu chciałem Ci wyjaśnić dlaczego tak jest. – Nie potrzebował teraz jakieś smutnej rozmowy o tym, jaki to jest w niej nieszczęśliwe zakochany. Nie bedzie się nad sobą użalać, a przynajmniej nie w jej towarzystwie.

mathilda brubaker
przyjazna koala
catlady#7921
Luna- Joshua - Zoey - Ellasandra - Eric - Cece - Cat - Judith - Benedict - Owen
wykładacz towarów w supermarkecie — supermarket
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Pracownik sklepu Coles. Wykłada towar na półki, odnosi jogurty z działu elektroniki na miejsce. Pomaga jak trzeba, a nawet sprawdzi na zapleczu czy jest inny rozmiar tego sweterka, który tak bardzo ci się podoba
Nie była w stanie przypomnieć sobie kiedy ostatni raz się tak stresowała. Nie chciała stracić ani przyjaciela, ani tej pracy. Pierwszy raz w życiu miała pracę, do której chodziła naprawdę z uśmiechem na twarzy i w której dobrze się czuła. Wcześniej chwytała się każdej możliwej pracy, którą traciła dosyć szybko. W Coles miała już zagrzaną posadę, nie chciała tego stracić. Nie chciała tego zmieniać. Ona nie miała takich perspektyw jak Joshua. Nie mogła sobie iść i zostać nauczycielką. Nie miała wykształcenia. Mogłaby się starać o posadę nauczycielki plastyki, ale pewnie by jej nie wzięli bo była zbyt tępa na to, żeby nauczyć dzieci czegokolwiek. Stresowała się tak bardzo, że idąc z nim na zaplecze nie odzywała się wcale. Nie mogła nawet na niego spojrzeć, bo bała się, że zwymiotuje. Pocieszenie próbowała znaleźć w tym, że może gdyby chciał ją zwolnić to powinien to zrobić w jakimś gabinecie, na zapleczu, a nie tak po prostu przy koszach ze śmieciami. Wzięła od niego paczkę z papierosami, ale sama wyciągnęła papierosa dopiero jak byli na zewnątrz. Jeżeli nie chciał jej zwolnić, bo na przykład miał zamiar jej dać jakieś ostrzeżenie, to wolała mu nie dawać powodów do zwolnienia. Wsadziła papierocha w usta, oddała mu paczkę, a z kieszeni wygrzebała seledynową, jednorazową zapalniczkę, którą odpaliła sobie papierosa. Wypuściła dym i dopiero na niego spojrzała.
- Ja ciebie też lubię. – Odparowała od razu, bo dla niej to nie był problem, że się lubili. W sumie to było prawdziwe szczęście, że się lubili. Trochę jej jednak mina zrzedła jak jej powiedział jak ją lubi. – Oh. – To jedyne co mogła powiedzieć i w sumie dobrze, że nie powiedziała niczego innego, bo Bruno postanowił kontynuować. Mathilda opuściła tylko ramiona i słuchała tego wszystkiego co jej mówił. Czyli miała rację. Bruno ją lubił. Gdyby Joshua się nie pojawił to prawdopodobnie byłaby teraz z Brunem. No chyba, że nadal traktowałby ją tylko i wyłącznie jak koleżankę. Wtedy oboje byliby niesamowicie udupieni.
- Dlaczego nie powiedziałeś mi o tym nigdy wcześniej? – Zapytała cicho i dosyć smutno. Nie była nawet w stanie na niego spojrzeć. Upuściła na ziemię tego papierosa, bo odechciało jej się palić. Zdeptała go. – Ja też cię lubiłam bardziej niż powinnam. – Wyznała chociaż teraz nie miało to żadnego znaczenia. Była z Joshuą i teraz Joshuę lubiła bardziej niż powinna. Nawet się w nim zakochiwała. Co prawda jeszcze nie wiedziała, że za parę dni ze sobą zamieszkają, ale obecnie Josh był wszystkim czego chciała. – Myślisz, że jak ci przejdzie to będziemy mogli nadal się przyjaźnić? Nie chciałabym cię stracić. Jesteś najlepszym przyjacielem jakiego kiedykolwiek miałam. – To, że przez kilka miesięcy Mati chciała, żeby był kimś więcej to już inna sprawa. Nie wyobrażała sobie życia bez Bruna i nie chciała też, żeby jej unikał. Praca w Coles nie będzie miała wtedy sensu.
kierownik supermarketu w Cairns — Coles
25 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Wastin' our youth on each other that beautiful summer we lost one another, but we'll always have the soundtrack
of us fallin' into love. And I know that we can't go back but we'll always have the soundtrack.
Bruno naprawdę stresował się tym wyznaniem, bo sorry, ale dawno nikomu nie próbował powiedzieć, że sie w nim zakochał. Takie uczucia były mu obce od pewnego czasu, aż tu nagle pojawiła się taka Mati i wszystko zmieniła. Poczatkowo myślał, że może to dobrze, że mu się dzięki temu życie ułoży, że się zakocha w miłej, porządnej dziewczynie, która go rozumiała, a nie robiła problemy z każdej rzeczy jaką robił. Jego ostatnie miłosne doświadczenia nie były nawet w najmniejszym stopniu pozytywne i mówię tu o miłosnych doświadczeniach, a nie cielesnych. Bruno może nie był typem, który zaliczał laski na imprezach, ale też nie przesadzajmy, chociaż nie. Też nie ma się co oszukiwać. Żaden z niegi playboy, on po prostu sprawiał, że ludzie dobrze czuli się w jego towarzystwie, ale jakoś nie mógł tego wykorzystać na swoją korzyść. Poza tym, nie chciał nikogo wykorzystywać. On chciał się zakochać w kimś normalnym. Nie toskycznym i sądził, że Mati będzie właśnie taką osobą. Dziewczyną, którą mógłby przedstawić rodzicom, czy zabrać do dziadków. Przeciez to, że była biedn anie byłoby problemem. Była normalna, żadna patologiczna.
O dziwo, gdy wyrzucił to z siebie to trochę poczuł się lepiej. Przynajmniej był z nią szczery, cokolwiek, by się nie wydarzyło, nie musiał już udawać, że wszystko było w porządku. No, bo nie było. Teraz przynajmniej oboje wiedzieli dlaczego nie było już tak jak kiedyś.
- Nie wiem, pomyślałem, że to jeszcze nie czas, bo w końcu pracujemy razem i nie chciałem żeby było dziwnie, a później pojawił się Twój kolega więc już nie było o czym mówić – powiedział patrząc gdzieś przez siebie i potarł sobie szczękę, zdziwił się, że jest szorstka, jakby zapomniał na chwilę, że miał jakiś zalążek zarostu. Jednak był prawdziwym chłopcem. Jej wyznanie sprawiło, że spojrzał na nią lekko marszcząc swoje książęce czoło. – Serio? Dlaczego mi nie powiedziałaś? – Zapytał, bo w sumie żyli w XXI wieku, kobiety też mogły o takich rzeczach mówić. – Zresztą teraz to nieważne, cóż... spóźniłem się, a wiadomo, że spóźnialscy zawsze traca. Moja mama tak mówiła jak się spóźniałem na ściadanie i nie miałem już co jeść i musiałem robić sobie sam... ciężka sprawa, nie polecam. Nigdy nie moge znaleźć u nich w domu noża. – Zaczął oczywiście mówić zdecydowanie za dużo, ale to dlatego, że się stresował jak głupi. Musiał wziąć głęboki oddech żeby się uspokoić i w sumie dobrze, że miał fajkę to się zaciągnął znów patrząc gdzieś przed siebie. – Mam nadzieję, że tak. Ja Ciebie też nie chcę stracić. Przepraszam, że byłem taki... nie do końca obecny – powiedział zerkając na nią ponownie i nawet się uśmiechnął do niej. – I bardzo się cieszę z Twojego szczęścia Mati, bo widać, że jesteś bardziej zadowolona z życia niż wcześniej. – No w końcu to było dla niego bardzo ważne. Nawet mógłby mieć wyrzuty sumienia, że poprosił Gaie żeby poderwała Johna. Chociaż nie, bo w końcu wiedział, że Mati go też lubiła bardziej, a przez tego frajera trochę się rzeczy zmieniło. Starał się jednak być ponad to. Wiedział, że mu przejdzie. W końcu całkiem nieźle bawił się na swoim wyjściu z Morgan, gdyby był aż tak beznadziejnie zakochany w Mati, to na bank nie bawiłby się tak dobrze.

mathilda brubaker
przyjazna koala
catlady#7921
Luna- Joshua - Zoey - Ellasandra - Eric - Cece - Cat - Judith - Benedict - Owen
wykładacz towarów w supermarkecie — supermarket
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Pracownik sklepu Coles. Wykłada towar na półki, odnosi jogurty z działu elektroniki na miejsce. Pomaga jak trzeba, a nawet sprawdzi na zapleczu czy jest inny rozmiar tego sweterka, który tak bardzo ci się podoba
Mati nie pamiętała kiedy ostatni raz było jej tak smutno. Właściwie to pamiętała. Wtedy kiedy straciła dziecko, bo typ, który miał ją kochać uznał, że ją jednak pobije za rozmawianie z innymi. Po tamtych wydarzeniach była pewna, że nigdy już nikomu nie odda swojego serca. Chciała je oddać Brunowi. Był wszystkim czym nie był Rocky. Był inteligentny, był zabawny, kulturalny, chciał z nią spędzać czas, był przystojny i miał zadbane dłonie. Przy nim Mathilda czuła się tak jak nigdy nie czuła się przy nikim. Szczęśliwa i beztroska. Zapewne nie pokochałaby tej pracy tak bardzo gdyby nie to, że był tutaj Bruno.
- Mogłeś mi powiedzieć. – Mruknęła tylko cicho, chociaż teraz to nie miało właściwie żadnego znaczenia. Zakochiwała się w Joshu. Przez moment miała jeszcze ten odruch, żeby pocałować Bruna i żeby mu powiedzieć, że nie jest jeszcze za późno. Że mogą być razem. W końcu przez ostatni rok była tutaj z Brunem. Josha nie było. Josh ją porzucił. Nie. Nie mogła tak myśleć. Joshua był tutaj teraz z nią i się zdeklarował i obiecał, że nie wyjedzie. – Bo nie wiedziałam czy kiedykolwiek ktoś taki jak ty odwzajemni uczucia kogoś takiego jak ja. – Dodatkowo chodziło jeszcze o to, że razem pracowali i że Bruno był jej przełożonym. Ostatecznie jednak… może byłaby gotowa na poświęcenie kariery, gdyby miała szansę na bycie z Brunem? Nie była jednak gotowa na stratę przyjaciela, gdyby się okazało, że te uczucia jednak nie zostaną odwzajemnione. A z pewnością byłoby dziwnie.
Uśmiechnęła się smutno na tą historyjkę o nożach. Było jej przykro, że była śniadaniem, na które Bruno nie zdążył przyjść. Zdecydowanie wolałaby być takim, na które przyszedł i gdzie były wszystkie noże i nie musiał tego śniadania robić sam. Byłaby tam z nim. Ale bezsensowne miała teraz myśli.
- Wybaczam ci. Teraz przynajmniej wiem dlaczego to robiłeś. – Ona zapewne zrobiłaby to samo, gdyby nagle zaczęła go widywać z jakąś laską. W sumie i tak już miała często ataki zazdrości jak Dina go podrywała, albo jak słuchała o tym, że z kimś sobie tam bywał. Nawet jak to były jakieś ploty ludzi pracujących w sklepie. Odwzajemniła uśmiech. Teraz jak wiedziała, to nie mogła się na niego gniewać. – Tęskniłam za tobą, wiesz? Jak mnie olewałeś. – Musiała mu to powiedzieć. Oczy to nawet automatycznie jej się zaszkliły. Dopiero teraz ogarnęła jak bardzo były te dni puste bez niego. Tak, miała Josha, ale nie było przy niej jej najlepszego przyjaciela i kogoś kto był obecny w jej życiu przez ostatni rok, albo i trochę więcej, albo krócej. Nie wiem jaką mają tam linię czasu.
- Wcześniej też byłam zadowolona. Ale dziękuję. Masz rację. Jestem szczęśliwa. – Powiedziała ze łzami w oczach. Hhahaha. Ale to były łzy wzruszenia z powodu tego, że dogadała się z Brunem. – Mogę cię przytulić czy będzie dziwnie? – Zapytała, a po chwili przyszło jej na myśl inne pytanie. Niby była gotowa rozłożyć ramiona i go przytulić, ale się zawahała. – Będziesz teraz potrzebował przestrzeni i nie będziemy mogli się widywać? – Musiała zapytać. Pewnie by tego nie zniosła, ale dla niego, zrobiłaby to. Z bólem, ale zrobiłaby to.
kierownik supermarketu w Cairns — Coles
25 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Wastin' our youth on each other that beautiful summer we lost one another, but we'll always have the soundtrack
of us fallin' into love. And I know that we can't go back but we'll always have the soundtrack.
Dobrze, że o niektórych rzeczach Bruno Zimmerman nie wiedział. Chyba nawet tak wolał. Serce, by mu pękło gdyby dowiedział się, że rzeczywiście miał szansę na to, by związać się z Mathilda. Gdyby wiedział o tych jej przeżyciach, których niestety musiała doświadczyć i, ze po tym wszystkim chciała oddać swoje serce jemu, to chyba by umarł. Dosłownie. Nie byłby w stanie żyć wiedząc, że coś takiego miało miejsce. Nie mógłby uwierzyć w to, że był tak blisko tego, by oboje byli szczęśliwi. Razem. Na dobre i na złe. To byłoby dla niego za wiele. Nie podniósłby się z tego.
- Mogłem, teraz pozostaje mi tylko żałować, że tego nie zrobiłem - stwierdził i chociaż chciałby teraz zarzucić jakimś żartem dla rozluźnienia atmosfery, to nic nie przychodziło mu do głowy. Żałował, że nie wziął jednak czegoś do picia, może teraz gdyby wlał w siebie alkohol to poczułby się trochę lepiej. - Dlaczego miałbym tego nie zrobić? To ja się powinienem o to martwić... w końcu Ciebie wszyscy lubią, jesteś miła, zabawna, popularna, a ja... jestem kierownikiem. - On nie był tak popularny w oczach ich wspólnych, sklepowych znajomych jak ona. Jego nawet na imprezy nie zapraszali. Przy niej wcale nie czuł się jak bogaty, bawarski książę, a bardziej jak flop.
- No to kamień z serca - uśmiechnął się do niej starając się zrobić to tak żeby było jak najbardziej wesoło. Cieszył się, że mu wybaczyła. Nie wiedział co prawda jak teraz miałaby cała ta ich przyjaźń wyglądać, ale zrozumiał, że nie chciałby stracić relacji z Mati, a teraz gdy wszystko było jasne, to pewnie powinno być łatwiej. Taką miał nadzieję. - Ja za Tobą też tęskniłem - odpowiedział kiwając głową. - Ale powiem Ci, ze nie łatwo było Cię unikać. To była prawdziwa katorga. - No, bo chciał z nią porozmawiać o wielu sprawach jakie się działy. Chciał z nią popływać na łódce i pokazać jak rozrósł się jego ogródek. No, a nie mógł. Tęsknił za tym jak sobie po prostu byli razem.
- Naprawdę się cieszę Mati. Twoim szczęściem. Trochę mnie to wkurwia, nie będę udawał. ale głównie to się cieszę. Zasłużyłaś na to. - No kto jak kto, ale Mati zawsze była takim troche promyczkiem. Czasem zjaranym ale promyczkiem i powinna być szczęśliwa. Wkurzał się, że to nie on jej to szczęście sprezentował w jakimś złotym pudełku z diamentami, ale liczył się efekt. A efektem była szczęśliwa Mathilda. - Możesz, tylko nie płacz, bo zawsze mam problem z płaczącymi kobietami - powiedział i rozłożył ręce, żeby rzeczywiście mogli się przytulić. On nie lubił jak kobiety płakały, bo pewnie mu się to kojarzyło z jego pierwszym seksem, gdzie dziewczyna płakała z zażenowania i tak wiem, że znowu to robię i go tyram. Teraz już na pewno jest lepszym kochankiem. - Myślę, że jakoś przeżyje. Nie chcę Cię dłużej omijać szerokim łukiem. Teraz jak już wszystko jest jasne. - Powiedział z lekkim i nieco smutnym uśmiechem. - Dam sobie radę, jestem dużym chłopcem - jakimś cudem to serio był pierwszy raz kiedy Bruno Zimmerman aż tak przeżywał złamane serce, a to nawet nie tak, że byli z Mati w jakimś związku. Nawet nie byli na randce, a jednak bolało. - Po prostu może na razie nie widujmy się we trójkę okej? - Bo jednak nie chciał się widzieć z Johnem. To było za wcześnie. - Ale w sumie jest coś o czym powinnaś jeszcze wiedzieć - westchnął, bo skoro są już ze sobą szczerzy... nie wiedział co prawda jak powiedzieć, że jest beznadziejnie bogaty. - Mam trochę więcej kasy niż może się to wydawać po tym, że mieszkam na łódce - tylko trochę więcej. Nie musiał jej przecież podawać konkretnej kwoty. Nawet nie wiedział ile ma hajsu na tych wszystkich kantach.

mathilda brubaker
przyjazna koala
catlady#7921
Luna- Joshua - Zoey - Ellasandra - Eric - Cece - Cat - Judith - Benedict - Owen
wykładacz towarów w supermarkecie — supermarket
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Pracownik sklepu Coles. Wykłada towar na półki, odnosi jogurty z działu elektroniki na miejsce. Pomaga jak trzeba, a nawet sprawdzi na zapleczu czy jest inny rozmiar tego sweterka, który tak bardzo ci się podoba
Mathilda w sumie to zaczynała trochę żałować, że nigdy Brunowi nie opowiedziała o swoim życiu zanim trafiła do Coles. Za długo nosiła w sobie ten ciężar swoich przeżyć. Chciała się tym z kimś podzielić i chciała, żeby ktoś wiedział. Bruno wydawał się do tego idealną osobą. Wiedziała, że pocieszyłby ją jak nikt inny. Wiedziała, że był jedyną osobą, która nie zrobiłaby z tego jakiejś istnej tragedii tylko ją wsparła. Teraz jednak nie mogła mu powiedzieć. Wydawało jej się to nieco nie fair w stosunku do Josha. To Joshowi powinna o tym opowiedzieć.
Uśmiechnęła się smutno. – Przynajmniej teraz oboje wiemy. – Wzruszyła delikatnie ramionami. Chyba gorszym scenariuszem byłby tylko scenariusz, w którym żadne nie wiedziałoby co czuło to drugie. Mathilda nie chciałaby żyć w takim świecie. Teraz pozostaje im tylko żałować, że nie powiedzieli sobie wcześniej. Chociaż miała naprawdę nadzieję, że ten żal szybko im przejdzie i skupią się na innych ludziach nie zapominając o przyjaźni, która ich łączyła.
- To mnie trochę pociesza. – Dla niej katorgą było to, że on ją unikał i ona nie wiedziała dlaczego. – Przynajmniej wiem, że nie było ci łatwo z tego powodu i że trochę cierpiałeś. – Taka delikatna karma, która spotkała go właściwie od razu. Nie życzyła mu źle, ale naprawdę cieszyło ją to, że nie znajdował w tym żadnej radości i że cierpiał.
- Dziękuję. – Znowu posłała mu bardzo smutny uśmiech. – To wiele dla mnie znaczy. – Co prawda, z jakiegoś dziwnego, naprawdę posranego powodu, pojawiły się u niej wyrzuty sumienia z powodu tego, że była szczęśliwa. Może dlatego, że była z Brunem tak blisko związana, że nie mogła być po prostu szczęśliwa wiedząc, że on nie jest. – Mam nadzieję, że ty też niedługo będziesz szczęśliwi i że też będę mogła ci to powiedzieć. Poza tą częścią, w której jestem na ciebie wkurwiona. – Parsknęła lekko śmiechem. Nie chciała się na niego spinać za to, że był sobie szczęśliwy. Podejrzewała, że zawsze już będzie miała momenty kiedy będzie na niego czasami patrzyła i myślała sobie „co by było gdyby?”. Tym bardziej, że okaże się, że jest niesamowicie bogaty i wtedy będzie miała potwierdzenie tego, że jej życie z Brunem wyglądałoby rzeczywiście inaczej.
Obiecała mu, że nie będzie płakała i rzeczywiście wpadła mu w te ramiona. Może nie jakoś filmowo i dramatycznie, ale po prostu podeszła do niego i go przytuliła, a po chwili nieco się przygarbiła i po prostu się w niego wtuliła i przez chwilę czuła się bezbronnie i bezpiecznie w ramionach swojego najlepszego przyjaciela. Serce jej trochę szalało na myśl o tym, że istniał cień szansy, że mogłaby go utracić.
- Super. Bo ja nie chciałabym, żebyś mnie omijał szerokim łukiem. – Byłoby to niesamowicie bolesne. Tym bardziej, że rzeczywiście wszystko już było jasne. Wiedzieli o wszystkim i świat się nie skończył. – Dobrze. Nie będziemy się widywać we trójkę. – Obiecała mu i obiecała też sobie, że ten jeden, jedyny raz okłamie Joshuę i nie powie mu o tej rozmowie, którą miała z Brunem. Nie musiał o tym wiedzieć. Byłoby pewnie nawet lepiej gdyby nie wiedział. Po co chłopak ma się zamartwiać? – Co masz na myśli? – Zapytała marszcząc czoło i nieco się od niego odsuwając.
No i wtedy Bruno zaczął swoją wielką, niemiecką opowieść, która swe początki miała w niemieckim Monachium. Opowiedział jej o wszystkim. A przynajmniej tyle ile mógł. W międzyczasie pomógł jej z tą inwentaryzacją, bo teraz już mogła go dopuścić do pomocy skoro ze sobą gadali. No i znowu wrócili do bycia Mati i Brunem. Chociaż częściowo.

/ ztx2
ODPOWIEDZ