animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
024.

Zaraz po rozmowie z Luną, Gaia zadzwoniła do swojej mamy i poinformowała ją o tym, że Luna jedzie z nimi. Pani Zimmerman, wspaniała kobieta, nie miała oczywiście nic przeciwko temu, więc od razu zleciła swojej osobistej asystentce załatwienie dodatkowego miejsca, ubezpieczenia, noclegu i różnych pierdół. Pewnie sama pani Zimmerman nie wiedziała co trzeba załatwić. Nie miało to jednak znaczenia, asystentka wiedziała. Także Luna nie musiała się już martwić o nic poza zabraniem ze sobą dobrego humoru. A wiadomo, że taki będzie, bo leciał z nimi Bruno, który zawsze w kieszeni ma jakieś śmieszne rzeczy do odjebania. Jestem na bardzo dużo procent pewna, że młodzież porządnie się upaliła przed udaniem się na lotnisko, a później jeszcze na lotnisko w oczekiwaniu na samolot. Wiadomo, że nie mieli nie wiadomo jak długiego czekania, bo jednak wybierali się na święta prywatnym lotem. Nie obyło się w międzyczasie bez międzylądowania w celu zatankowania samolotu, ale ostatecznie po pewnie trzech dniach dotarli do Szwajcarii.
Lot był przyjemny do momentu kiedy cała trójka była upalona i śmieszyło ich wszystko. Później przyszedł głód, a wiadomo, że samolotowe jedzenie to nic przyjemnego dla takich ludzi jak oni. Mieli już wyrobione podniebienia i przyzwyczaili się do potraw wytrawnych, a nie odgrzewanych w podejrzanych warunkach. Po smutnym wytrzeźwieniu Gaia postanowiła, że najlepszym wyjściem będzie przespanie reszty lotu. No i tak zrobiła. Część przespała, a część spędziła na czytaniu książek.
Po dotarciu do Gridelwald naturalnie nie musieli się martwić o nic. Na lotnisku czekała na nich ekipa i flota samochodów, które zawiozły ich do posiadłości, którą wynajmowali na te święta. Nawet walizek nie musieli targać do swoich pokoi, bo również tym się wszyscy zajęli. No i poszło to nawet tak sprawnie, że jak Zimmermanowie i Luna dotarli do posiadłości to ich walizki już na nich czekały. Każdy miał swoją u siebie w pokoju, żeby nie musieli się martwić wnoszeniem ich po schodach. Państwo Zimmermanowie, to pewnie mieli wszystko nawet już porozkładane po szafach, bo byli ludźmi, którzy nienawidzili tracić czasu. Gaia z takiej przyjemności nie korzystała, bo jednak nie czułaby się komfortowo jakby obcy ludzie rozkładali jej gacie po szufladach. A biorąc pod uwagę jej styl ubierania się, to pewnie nosiła naprawdę dziwną bieliznę. Musiała ją dopasować do tego, że rzadko kiedy miała na sobie spodnie.
- Wow. Obczaj ten widoczek. - Podeszła do okna i przeciągając się patrzyła na przepiękny krajobraz rozciągający się przed nią. Wyjęła nawet telefon i zrobiła fotkę. Widoku. A później zrobiła sobie selfie. Może wyśle je do Zoey później. Albo nie. Pomyśli. - Jak się pakowałam to w ogóle ogarnęłam, że ja nie mam ciuchów na zimę. - Poinformowała Lunę, bo była to niesamowicie ciekawa informacja. - Które łóżko wolisz? - Zapytała, bo jej bez róznicy. Musiała za to podładować telefon, więc przysiadła gdzieś na ziemi i podłączyła telefon do ładowania. - Idziemy zaraz ogarnąć jakieś zakupy czy chcesz spać? - Ona musiała sobie coś kupić, bo jednak jutro kolacja wigilijna, więc musiała się odjebać, żeby jej rodzina pamiętała, że jest w top 3 najlepiej prezentujących się Zimmermanów. Czuła, że jest ranking. Na pewno ubierze coś co będzie prezentowało brzuch. Klasyk.
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
013.
{outfit}
Luna była przeszczęśliwa, że nie musiała spędzać świąt z ojcem i bratem. Oni już trochę mniej, ale całe szczęście żaden z nich nie robił problemów i ojciec nawet nie nalegał, by brała ze sobą ochronę. Chciał tylko zeby mu rano i wieczorem pisała, czy wszystko jest ok. To mogła zrobić, ale tak po prawdzie to trochę ją dziwił ten jego nagły liberalizm. W każdy razie strasznie sie ekscytowała wizją świąt z Zimmermanami i zaczęła sie pakować już trzy dni przed wylotem, bo chciała mieć pewność, że ma wszystko co będzie jej potrzebne. Wiadomo, że nie brała jakiś fancy rzeczy, bo razem z Gaia planowały iść na zakupy więc wszystko kupią na miejscu, ale taki strój na narty to już schować musiała. Znaczy na narty... na sanki, chociaż w tym roku wiadomo, miały spróbować przygody z deską. Cały lot minął jej naprawdę przyjemnie. Oderwała myśli od sercowych problemów i skupiła się na dobrej zabawie ze znajomymi, która na samym początku gwarantował główny wodzirej całej imprezy, czyli Bruno. Oczywiście pewnie nie jarali blantów przy ich rodzicach tylko wszyscy skitrali się w samolotowej łazience, a starzy udawali, ze wcale nie wiedzą co ta młodzież wyprawia. Już od samego początku bawiła sie zacnie, a gdy Gaia zasnęła to ona z Brunem grali w szachy, ale że żadne nie wiedziało jak w to się gra, to po prostu zmyślili sobie reguły. Po pewnym czasie jednak i ją zmorzył sen więc kilka ostatnich godzin lotu przespała.
Gdy jechali autem do willi, w której sie mieli zatrzymać to Dashwood prawie cały czas wyglądała przez okno nie mogąc się napatrzeć na piękne widoki, które mijali. I ten wszechobecny śnieg! Luna widziała to może tylko kilka razy w życiu i zawsze wtedy czuła się tak jakby wpadła do jakiejś bajki. Dom, w którym mieli mieszkać też był zresztą dojebany i śliczny. Miał swój klimat.
- Jest przepięknie - powiedziała podchodząc do okna, gdy Gaia skończyła już robić sobie sesje zdjęciową. - Mogłabym chyba zamieszkać w takim miejscu. Czaisz mieć ciągle taki widok? Pewnie a lato też jest pięknie jak wszystko jest takie zielone. - Ona niby mieszkała nad morzem, a nawet widoku na plażę z Gaią nie miały. Zresztą wtedy pewnie miałyby bardziej widok na rozebranych turystów, a to zazwyczaj był chujowy widok, czasem pewnie nawet dosłownie. - Nie dziwię się, też mam raczej niewiele. Udało mi sie znaleźć ten strój na stok co miałam ostatnio... ale chyba go nie założę. - W końcu chyba był pechowy skoro Gaia ją zgubiła na sankach! - Może zrobimy jak na tych wszystkich koloniach i obozach i sobie je połączymy? - Zapytała patrząc z uśmiechem na siedzącą na podłodze Gaie. Poczują sie jak nastolatki przez chwilę! - W sumie to sie wyspałam, a chciałabym pozwiedzać... możemy zacząć od sklepów. Muszę kupić coś na wigilię no i na tego sylwestra -bo skoro miała iść tam z Gaią to wiochy nie mogła zrobic! Musiała się ślicznie prezentować. - Nie mam też niestety prezentu dla twoich rodziców i tych starszych braci wiec moze coś mi doradzić i od razu kupimy - dla Gai i Bruna to pewnie już dawno miała załatwione!

gaia zimmerman
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
Po słowach Luny schowała telefon do kieszeni kurtkobluzy, w której stała i wpatrywała się w ten widoczek. Zastanawiała się czy coś takiego po jakimś czasie w końcu by jej się nie znudziło. Pewnie znudziłoby się, ale może nie tak od razu, bo jednak tutaj były jakieś pory roku, które wpływały na krajobraz. W takiej Australii to jednak ciągle to samo tylko czasami człowiek się topił we własnym pocie, a czasami nie.
- Możemy w sumie wrócić tutaj w lato i obczaić czy warto wracać. – Zaproponowała w końcu, bo dotarło do niej, że jednak za długo się w ten widok już gapi. – Ja nie wiem czy mogłabym mieć w sumie ciągle taki widok. – Dodała, bo jednak musiała się podzielić swoim przemyśleniem. Lubiła swój nowy widok ze swojego nowego domu. Racja, nie miała widoku na plażę, ale też tego nie potrzebowała. Miała swój własny basen. Miała za to widok na wodę, więc to jej wystarczyło. Nie była chyba do końca fanką zasypiania przy szumie morza.
- Dlaczego go nie założysz? Prezentowała się w nim fantastycznie! – Dla najebanej Gai, Luna wyglądała wtedy uroczo. Ale nawet jakby Gaia nie była najebana i naćpana to Luna byłaby urocza, więc wiadomo. – Nigdy w sumie nie jeździłam na obozy i kolonie. – Byli tylko na wycieczce po obozach koncentracyjnych, bo to jednak wiadomo, kawał historii, ale była pewna, że nie o tym Luna mówiła. – Poproszę kogoś z obsługi. – I podeszła nawet do stolika nocnego szukając kartki z numerami telefonów, ale przestała szukać. – W sumie to zróbmy to same. – Nie potrzebowała, żeby ludzie gadali. Tym bardziej, że to miał być spokojny, świąteczny wypad, a nie jakieś seks eskapady, które mogą się roznieść i z których państwo Zimmerman byliby niezadowoleni. W sumie znali orientację swoich dzieci i nawet to akceptowali, ale wiadomo, lepiej być ostrożnym. Poza tym może to stary Luny będzie chciał Gaię zajebać czy coś. Gaia zrzuciła z siebie czapkę i tą kurtkobluzę i zajęła się odsuwaniem jakiegoś stolika, żeby zaraz przesunąć jedno łóżko bliżej swojego. Oczywiście potrzebowała pomocy Luny. Była silna, ale nie aż tak. Te mięśnie to na pokaz, po to, żeby wyrywać laski.
- Luna, absolutnie nic nie kupuj. My nie robimy sobie prezentów. – No bo co się kupuje bogatym ludziom? Absolutnie nic. Poza tym Zimmermanowie mają pewnie jakieś dziwne zasady i rozdają sobie prezenty na przykład 29 lutego. – Ja mam tylko dla Bruna parę bokserek. – Pewnie za małych, więc ostatecznie Gaia i Luna będą je nosić. Tylko pani Zimmerman im przypomni, że mają w nich nie wychodzić poza dom!
- To ja się przebiorę i możemy iść. – Bo nie pójdzie w „roboczym” stroju na miasto. Bez przesady.
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
Pokiwała głową. - Tak, byłoby fajnie. Pewnie jest tu piękne późną wiosną, jak zaczynają kwitnąć kwiaty i drzewa, a rankiem jest jeszcze mgłą, która opada z gór - widziała to oczami wyobraźni. Wiadomo, że w końcu każdy widok za oknem się nudzi, ale Luna uważała, że góry są jakieś ciekawsze niż morze. Pewnie miała ten syndrom, że chciałaby być tam, gdzie akurat jej nie ma. Gdyby tu zamieszkała to po chwili tęskniłaby za Lorne Bay. - Dlaczego nie? - Zapytała zainteresowana. - Oni tu mają cztery pory roku, pewnie co trzy miesiące to miejsce się zmienia. Czaisz, cztery pory roku? Prawie jak w simsach. - Ona nigdy nie mieszkała a takim miejscu, nawet jak jeździła do swoich dziadków to zazwyczaj ichniejszym latem, żeby w Portugalii było ciepło, wtedy nie różniło się to az tak bardzo od piasków Australii.
- Bo mnie znowu zgubisz - powiedziała wprost i posłała przyjaciółce szeroki uśmiech. - Wolę jednak cos bardziej rzucającego się w Twoje oczy, więc sama w sumie możesz mi wybrać strój - wtedy przynajmniej będzie wiedziała czego szuka jakby sie Luna znowu gdzieś zawieruszyła. Mała była to łatwo ją zgubić pewnie. - Serio? Ja byłam na obozie dla Amiszy, a nie byłam nigdy amiszem... poznałam tam taką Penny, dobrze sie bawiłyśmy razem - to jeszcze pewnie było jak jej mamusia żyła. To był obóz, na który Luna dostała jakieś dofinansowanie od szkoły czy cos, żeby mogła tam pojechać. - Myślałam, że Wy to często jeździliście na tego typu rzeczy - w końcu bogaci rodzice mogli im zapewnić najlepszej jakości obozy czy kolonie, jakieś takie nie wiem obozy kosmiczne, czy nawet te żeglarskie, na których Bruno mógł się uczyć sterowania łodzią. Trochę się zdziwiła, że jednak tak nie było. - No raczej, bez przesady... damy radę - powiedziała i podeszła do Gai żeby pomóc jej z tymi łóżkami. Ona nawet by nie wpadła, że to mogłoby być odebrane jako jakieś dziwne seks eskapady. Po prostu uważała, że łatwiej by im było ze sobą rozmawiać jak obie będą obok, a nie będzie trzeba się drzeć do siebie przez pół pokoju.
- Nie Gaia... Twoi rodzice pozwolili mi tu przyjechać i chce i podziękować. To tylko jakiś drobny upominek. - Pewnie zegarek szwajcarski to takie coś drobnego akurat. - Ze słonkiem? - Zapytała unosząc brew z rozbawieniem, bo jakoś sobie nie wyobrażała tego, że Gaia kupiłaby Brunowi normalne bokserki. Poza tym, on ma drobną pupcię więc na pewno, by się zmieścił. On ma mniejszą pupcię niż Gaia i Luna... na bank. Także przykro mi, ale te bokserki będą po prostu za duże. Chyba. Tak naprawdę to nie sprawdzałam jaki typ nosi rozmiar. Mama Zimmerman pewnie Brunowi przypomina codziennie smsem, że ma zmienić slipy na bokserki, bo laski nie lecą na typów w slipach, to już nie lata 90te.
- Okejka - powiedziała i ściągnęła z siebie płaszcz, bo wykorzystała ten czas żeby się trochę rozpakować. - Gotowa? - Zapytała po 15 minutach , gdy już wszystkie rzeczy miała ułożone w szafie i z powrotem się ubierała żeby być gotową do wyjścia na mróz. - Czujesz się tu trochę jak w domu? Możesz w końcu porozmawiać po niemiecku z kimś kto Cię będzie rozumiał - nie pamiętam czy Luna umiała po niemiecku, a jestem zbyt leniwa żeby to sprawdzić.

gaia zimmerman
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
Wzruszyła ramionami. Nie miała na to jakiejś dobrej odpowiedzi.
- Nie wiem. Nie jestem aż taką fanką gór, żeby na nie patrzeć. – Ona była człowiekiem plaży i lasu. Chociaż na tej plaży to ostatnio tak rzadko bywała, że aż wstyd. W sumie to dosłownie nie pamiętała kiedy ostatni raz była na plaży. Żartuje. Oczywiście, że pamiętała. To była impreza na plaży, na której miała reunion z Zoey, gdzie Zoey musiała pijanej Gai przypomnieć, że już się kiedyś poznały. Uśmiechnęła się nawet smutno sama do siebie, bo widziała się z Zoey kilka razy przez całe życie, a ostatecznie i tak wszystkiej jej myśli wracały do niej. Masakra. – Poza tym ja szybko się wszystkim nudzę. – Machnęła ręką. Znudziła się szybko na przykład swoimi kotami, o których nie pamiętam i nawet nie wiem kto się nimi zajmuje jak jej nie ma. Pewnie Joel. – Wiem, że przyjechaliśmy tutaj, bo śnieg i odmiana, ale ja to chyba jednak jestem dzieckiem słońca. – Pewnie dlatego, że wtedy mogła się legalnie rozbierać i pokazywać swoje rzeźbione przez bogów ciało.
- Już nigdy cię nie zgubię. – Zaśmiała się. Kochała to wspomnienie tak mocno. – Dobra. Coś ci wybiorę. – Puściła jej oczko. Nie była pewna czy Luna jest świadoma tego na co się właśnie zdecydowała. W końcu Gaia ubierała się we wszystko i jednocześnie nic, a Luna była dzieckiem grunge’u. – Czym jest obóz dla Amiszy? – Nie wiedziała czy chce znać odpowiedź. – Co to za Penny? Nie mówiłaś o niej? Twoja pierwsza dziewczyna? – Przez chwilę zastanawiała się czy w ogóle Luna kiedykolwiek miała dziewczynę i czy kiedykolwiek o tym gadały. - Jeździliśmy na obozy i biwaki, ale… to były wypady dla bogatych dzieciaków. Każdy z nas miał swój pokój i swoją własną służbę. – Także nie było potrzeby łączenia łóżek, bo Gaia spała samotnie w łożu królewskim wiedząc, że za drzwiami stoi człowiek, którego zadaniem była ochrona małej Zimmermanówny. Musiała jeździć do takich miejsc, żeby zdobywać jak najlepsze doświadczenie i uczyć się jezyków i wielu pierdół, których nie wypiszę, bo who cares.
- Nie rób tego. Będzie niezręcznie. Serio. Moi rodzice uważają, że prezenty są łapówkami. Cieszą się, że jesteś z nami i jak się będziesz uśmiechać to będą pewni, że ty też się cieszysz i im to styknie. – Stary to sobie jeszcze zacznie wyobrażać, że taki upominek od Luny to jakaś próba przekupienia ich, żeby oddali jej Gaię, albo Bruna za małżonka. Bogaci ludzie myśleli inaczej. – Z piernikami. W końcu to święta! – W sumie to nawet nie wiedziała jakie, bo pewnie była zjarana jak je kupowała.
- Gotowa. – Oznajmiła i w sumie ona to tylko zmieniła adidasy na buty zimowe, żeby się nie ślizgać po śniegu. No i kurtkobluzę zamieniła na jakieś dojebane futro z mamuta. Wyjęła też dwie papierośnice, ale wzięła tylko jedną. Tą ze skrętami. Czuła, że muszą się zjarać jak tylko stąd wyjdą.
Zaśmiała się z Luny. – Proszę cię. Nawet o tym nie pomyślałam i gadałabym do tych ludzi po niemiecku. – Pacnęła się w czoło. Pewnie jak byliby tylko z Zimmermanami to gadaliby do siebie czasami po niemiecku. – My wychodzimy! – Oznajmiła na głos schodząc po schodach. Niby nie musiała się nikomu tłumaczyć, ale niech się starzy nie martwią.
No i pewnie wyszły i sobie szły w kierunku centrum i pewnie nie było daleko. Gaia wyjęła sobie skręta i oddała papierośnicę Lunie, gdyby ta chciała się poczęstować. – Mój tato pewnie będzie cię zagadywał o naszą firmę. – Pewnie już tam Lunie wspomniała, że zaczęła ten temat z ojcem, ale wolała ją uprzedzić, że stary będzie teraz ją maglował.
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
- No tak, tu byś w tych swoich skromnych ciuszkach nie poparadowała, bo byś sobie pęcherz odmroziła - mówiąc skromnych miała na myśli skromnych w materiał. Luna czasem była pod wrażeniem ile ciała Gaia była w stanie pokazać, ona by tak nie umiała. Niektóre rzeczy były dla oczu specjalnych ludzi... na przykład jej brzuch, bo nie paradowała z odsłoniętym brzuchem poza plażą czy ich ogrodem. Zabawne było to jak bardzo sie z Gaią różniły, a jednak potrafiły się dogadać na tyle by zbudować tak silną relację. Powinny być wzorem dla wszystkich polityków.
- No jak kupie odblaskowy kombinezon to na bank nie - przezorny zawsze ubezpieczony! Luna teraz już dmuchała na zimne. - Wspaniale... tylko wiesz, to ma być na narty, a nie na basen - czy tam w ich przypadku to na sanki. - No taki obóz z Amiszami. Mieszkałam tam w takim wielkim domu z farmą, miałyśmy takie głupie sukieneczki, trzeba było się modlić i robiłyśmy różne rzeczy tam... zazwyczaj związane z pracą, ale umiem dzięki temu zrobić wiklinowy koszyk. Jest to jakieś doświadczenie. - Chujowe ale jest. - Moja koleżanka, przerzucałyśmy razem siano w stodole i miałyśmy wspólny pokój, ale po 21 juz nie można było rozmawiać więc kombinowałyśmy i znajdywałyśmy sobie inne rzeczy do roboty. Nie miałam dziewczyny. - Bo dla niej to znaczyło, że byłaby w związku, a nie była. Nigdy nie spotykała sie z żadną kobietą, chociaż może powinna. Pewnie byłoby łatwiej się dogadać. - Woow... brzmi obleśnie... mogliście chociaż sie kitrać za drzewami żeby palić pierwsze szlugi? - Zapytała, bo ona pewnie takie rzeczy to już odpierdalała w podstawówce. Takie życie z patologii, albo przynajmniej w biedzie. Kupowanie szlugów na sztuki od jakiś starych, biednych ludzi, żeby wypalić jednego papierosa w pięć osób ukrywając sie przed rodzicami. Luna tak robiła ze swoimi biedakami, których nazywała wtedy przyjaciółmi. Obecnie jednego z nich mogłaby nazwać złodziejem.
- Serio? Tak to nawet mój stary nie uważa, a nie oszukujmy sie, on łapówki rozdaje od ręki - takie życie gangstera, ale wbrew pozorom na święta zawsze była cała masa prezentów i chociaż Lunie głupio się było teraz do tego przyznać, to miło wspomina świąteczny czas spędzony z ojcem i bratem. Zawsze wspólnie oglądali Kevina zadając się ciastami. Wtedy nikt im nie przeszkadzał i chociaż chwile byli normalną rodziną. - No dobra niech będzie - kiwnęła głową, bo przecież nie będzie na siłę komuś wciskać prezentów. - Yhym... to w takim razie za co te bokserki są łapówką? - Zapytała patrząc badawczo na Gaie. Czyżby Bruno był troche jak Ojciec Chrzestny tylko zapłatę przyjmował w gaciach?
- To zawsze brzmi tak strasznie... nie wiem czemu, ale Niemiecki brzmi jakbyście każdego chcieli rozstrzelać - no był naprawdę przerażający! - Ale świetnie, że potrafisz w tym języku mówić, to będziesz tłumaczyć - dodała i poklepała przyjaciółkę po ramieniu. Co prawda po angielsku pewnie też, by się dogadały.
- Spoko, niech pyta - powiedziała biorąc do ręki jednego skręta i z kieszeni płaszcza wyciągnęła zapalniczkę. Podpaliła najpierw sobie, a później podała ja Gai. - Nie podoba mu się ten pomysł? - Zapytała, bo może pan Zimmerman uważał, że dziewczyny sobie nie poradzą. - Okej, według google maps, powinnyśmy zejść w dół tą drogą, a później odbić w lewo i będziemy na takiej głównej drodze, gdzie mają być jakieś sklepy z ciuchami - dzięki bogu za rozwój technologiczny! Zjarane z mapą pewnie, by sie zgubiły.

gaia zimmerman
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
- Oj tam. – Machnęła ręką. – Po prostu dla mnie każdy dzień byłby dniem morsowania. Tylko, że nawet nie wchodziłabym do lodowatej wody. – Po prostu pokazywałaby wszystkim swój brzuch i sutki. W sumie rzeczywiście śmieszne jak różne miały podejście nawet do takich rzeczy. Dobrze chociaż, że Gaia pozwalała wszystkim oglądać swoje ciało, ale jednak nie każdy mógł sobie pozwolić na to, żeby ją dotykać. Pewnie ludzi, którzy ją dotykali mogłaby zliczyć na palcach u jednej ręki. Albo chociaż u dwóch. Ale myślę, że u jednej. Kto wie? Ja nie.
- O jezu. Ja wiem co ja ci dam. Poczekaj. – Aż musiała się zatrzymać, żeby pogrzebać w jakiejś swojej śmiesznej torebce, którą na bank ze sobą miała. Grzebała sekundkę aż w końcu znalazła nieużywanego AirTaga. – Teraz już nigdy cię nie zgubię! – Powiedziała wsadzając go Lunie do kieszeni kurtki. – Tylko pamiętaj, żeby go zawsze mieć przy sobie. W domu przykleimy ci go taśmą na środku pleców. – Bo może Luna nie jest jakaś gibka i nie będzie w stanie go sobie zdjąć. Gaia to się zwijała w ludzki precel i by mogła sobie go zdjąć stopą z tych pleców, albo zębami. Nie wiem.
- Brzmi jak egzorcyzmy. Byłaś nawiedzona? – Nie wiedziała jaki mógłby być cel takiego obozu, ale też zdawała sobie sprawę z tego, że Luna miała wcześniej nieco inne życie. – Raz zahaczyłam sutkiem o kosz wiklinowy i to był jeden z gorszych bólów jaki w życiu czułam. – Postanowiła podzielić się tą traumatyczna historią jak już gadały o koszach wiklinowych. – Byłaś na takim obozie i nie kusiło ciebie i twojej koleżanki, żeby się podotykać? – Było to nieco… nienormalne. Gaia od razu by wykorzystała okazję. Tak jak Morgan po szkółce niedzielnej wykorzystywała okazje.
- Nie było miejsca na takie wybryki, Luna. Mieliśmy bardzo napięte grafiki. Nauki gry na instrumentach, nauki języków obcych, etykieta i kurtuazji, podstawy biznesu, nauki o kulturze i sztuce, balet. – Zaczęła wymieniać. I tak wielu rzeczy już nie pamiętała, ale wiedziała, że nauczyła się naprawdę sporo fajnych rzeczy.
- No wiesz… moi rodzice mogą wiele stracić jakby ktoś ich oskarżył o takie rzeczy. – Jej matka jakby przyjęła jakiś prezent to zaraz by było, że jest miłośniczką nazistów czy coś takiego. Nie mogli sobie pozwolić na takie rzeczy. Taki stary Luny to sam sobie kreował zasady. – Za to. – Pomachała papierośnicą, w której były skręty, które na ten wyjazd skombinował właśnie Bruno. Raz, że musiał je skombinować, a dwa to to, że musiał je jakoś tutaj przemycić. Zasłużył więc na prezent. Skromne podziękowanie od siostry. – No i mam też coś dla ciebie. – Powiedziała z tajemniczym uśmiechem. – Ale to ci dam na święta. Jak będziemy same. – Dodała.
- Postaram się mówić łagodniej, żeby nie bała się żadnych ostrzałów. – Obiecała zdając sobie sprawę z tego jak brzmi ten niemiecki. Ale kochała ten język. Tak jak kochała swoje niemieckie korzenie. Nie zamieniłaby ich na żadne inne.
- Jest nim zachwycony. Wykorzystuj każdą okazję, żeby o tym gadać. – Cieszyłby się bardziej, gdyby jego córka wolała ścigać wielkie korporacje, albo gdyby chciała ich bronić, ale ostatecznie cieszyło go to, że po prostu chciała się zajmować czymś do czego się kształciła.
- Dobrze! – Zasalutowała zaciągając się skrętem i wypuszczając dym. – Uuuu. Pa jaki lód. Zakład, że dotrę na miejsce używając tylko ślizgania się? – Nawet nie czekała na odpowiedź Luny. Robiła rozbiegi i wykorzystywała oblodzone fragmenty drogi, żeby się ślizgać. Czasami nawet szalała i kucała przy ślizganiu się, albo robiła to na jednej nodze. No prawdziwa Tonya Harding. Tylko bez łyżew.
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
- Oooo możemy w sumie spróbować morsować! Tego nigdy nie robiłam. Spróbujmy! – Pewnie, by zamarzła, ale może jej się spodoba? Luna chciałaby spróbować czegoś nowego, miała ochorę na odrobinę świątecznego szaleństwa. – Może gdzies tu można pływać w przerębli – nawet zaczęła od razu googlować czy coś takiego jest gdzieś w okolicy. Była gotowa zanurzyć dupę w zimnie.
- Aż się boję – mruknęła pod nosem, bo może zaraz dostanie jakiś czip, ktory będzie musiała zjeśc i zostanie w jej organizmie na 24h zanim go nie wydali. Wszystko było możliwe. – Ha ha ha zabawne – uważała, że Gaia sobie żartuje z klejeniem czegokolwiek do jej pleców. Wzieła od niej lokalizator i włożyła go sobie do kieszeni. Tak było bezpiecznie. Z drugiej strony znowu się poczuła trochę jak z własnym ojcem, który ją też sobie lubił namierzać dzięki jakimś gadżetom. Szybko jednak tą myśl z głowy odgoniła.
- Byłam biedna, to była forma rozrywki – wzruszyła ramionami, chociaż kto wie, może opętana też trochę była. To były fajne czasy wbrew pozorom. – Chcę wiedzieć w jaki sposób to zrobiłaś? – Zapytała unosząc brew, bo nie była pewna, czy da radę to pojąć swoim małym, misiowym rozumkiem. – Aaaa... o to Ci chodziło – pacnęła się z otwartej ręki prosto w czoło. – Myślałam, że pytałaś czy była moją dziewczyną, w sensie nie byłyśmy w związku ani na tym wyjeździe ani po nim, ale miałyśmy pewien incydent w trakcie obozu – powiedziała i zarumieniła się, bo jednak o takich intynych rzeczach to nie mówiła. Trzymała je dla siebie.
Dopiero słysząc te słowa Gai Luna zdała sobie sprawę jak bardzo różniło się ich dzieciństwo. To było aż irracjonalne, bo teraz żyły bardzo podobnie, ale kiedyś było zupełnie inaczej. Gdy Gaia uczyła się języków obcych to Luna paliła szlugi za garażami. Jak Gaia spała jak księżniczka w wielkim łóżku, a za drzwiami jej osobistego pokoju, stała jakaś służba, to Luna nawet swojego własnego łóżka nie miała i spała z mamą na rozkładanej kanapie w przyczepie. Teraz ją uderzyła ta różnica i chwilę się nad tym zastanowiła. Nie skomentowała więc tego, tylko sie do niej uśmiechnęła.
- Coś, by się im stało gdyby wzięli prezent od rodziny? – Zapytała, bo przecież wątpiła w to, że dzieci chciałyby ich czymś przekupić. To było trochę dziwne zachowanie, ale nie była to sprawa Luny. Ona nie widziała nic złego w prezentach, był to dla niej po prostu miły gest od bliskich. – Gaia nie musisz mnie przekupywać żebym się z Tobą przyjaźniła – zażartowała sobie, bo skoro prezenty do łapówki to Gaia nie miała za co jej coś dawać. Luna nie chciała łapówek przyjmować. Przyjaźniłaby się z nią niezależenie od tego, czy dostałaby prezent czy nie.
- No to chyba dobrze nie? Mam tylko nadzieję, że nie będzie chciał nam pomagać za wszelką cenę. – Bo ona już wiedziała jak to rodzice, a w szczególności ojcowie, lubili się wtrącać, bo wszytsko sami wiedzieli najlepiej i zawsze mieli rację. Luna wolałaby żeby razem z Gaią swój biznes poprowadziły od początku, a jeżeli zrobią jakieś błędy to trudno, nauczą się przynajmniej. – Załozę się, że wywalisz się zanim tam dojdziemy – zaśmiała się i postanowiła, że to nagra więc wyjęła telefon z ręki i nakręciła filmik jak Gaia ślizagała się na lodzie niczym Denali. – Może wieczorem się napijemy grzańca co? Nie chce mi się dzisiaj iść na stok, możemy sobie poczillowac bombe? – Mogły obejrzeć jakiś durny film świąteczny, mogły się pośmiać z Bruna? Jakąs rozrywkę sobie znajdą. – O zobacz, to chyba tamta ulica – wskazała palcem na drogę, gdzie kręciło się bardzo dużo osób.

gaia zimmerman
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
Nie była za bardzo przekonana co do tego pomysłu. Nigdy nie morsowała. Nie wiedziała jak to jest. Czy powinny się jakoś do tego przygotować? Czy powinny skorzystać z usług specjalisty, jakiegoś nauczyciela czy coś? – Okej. Pewnie gdzieś coś takiego się odbywa. – Była ostrożna i nie tryskała entuzjazmem. Bardziej była pełna nadziei, że po prostu zabraknie im czasu i nigdy nie dojdzie do momentu, w którym będą musiały morsować.
Gaia nawet nie żartowała. Mówiła poważnie z tym przyczepianiem AirTaga do pleców Luny. Niczego jednak nie wyklaryfikowała, bo nie wiedziała, że Luna jej nie wierzy. Założyła, że wszystko jest jasne. Poza tym Gaia nie myślała tutaj o żadnym kontrolowaniu w stylu tego co robił Lunie jej stary. Po prostu nie chciała jej zgubić w Szwajcarii.
- Brałam prysznic u Noah. Wyszłam spod tego prysznica i on zaraz obok miał taką wysoką półkę i na tej półce stał kosz wiklinowy, w którym były różne mydełka i akcesoria do pielęgnacji. No i nad tym wszystkim wisiał mój ręcznik, po który się wychyliłam. No i jak się wychyliłam naga to nie ogarnęłam, że ten kosz mi zada taki ból. A wiesz jaka jest wiklina. Bardzo drażniąca. No i tak dotknęłam sutkiem i szarpnęłam ręcznik i mi cyc podskoczył i sutek zarysował o wiklinę. – Aż się skrzywiła, bo ją kolana zabolały na wspomnienie tego bólu. A ja nie wiem czy powinnam tą historię opisywać, bo to z życia wzięte. Ale jaka jest szansa, że ktoś nas czyta. Nawet ty nie czytasz postów, hehe.
Spojrzała na Lunę unosząc brwi. – Incydent? – Co za wyszukane nazewnictwo. – Przez przypadek znalazłyście się u siebie między nogami? – Zażartowała, ale zaraz spoważniała. – Nigdy mi nie mówiłaś, że miałaś… incydenty. – Trochę się obraziła, bo myślała, że mówią sobie wszystko, a tu taki klops.
- Luna. – Spojrzała na przyjaciółkę w bardzo potulny sposób. – Po prostu nie robimy sobie prezentów, okej? – Pewnie jakieś prezenty sobie robili, ale po prostu Gaia nie chciała, żeby Luna wydawała pieniądze na jej rodziców. Chodziło po prostu o to, że Zimmermanowie byli naprawdę bogaci, a takim ludziom ciężko jest kupić prezent. Państwo Zimmerman znali Lunę i ją szanowali i dbali jak o swoje dziecko, więc fakt, że czuła się dobrze w ich towarzystwie na tyle, żeby spędzić z nimi święta, był dla nich dostatecznym prezentem. Nie potrzebowali więcej. – Wiem, że nie muszę, głupia. – Szturchnęła przyjaciółkę w ramię. – Ale to chciałam ci dać i uznałam, że święta to odpowiednia okazja na to. – Uśmiechnęła się szeroko dumna z tego, że pamiętała o Lunie.
- Nie, nie. Już mu powiedziałam, że nie chcę, żeby się wtrącał i żeby był zamieszany w tworzenie tego. Rzucił mi tylko kilka porad, które zaakceptowałam, ale to tyle. – Doceniała fakt, że tata bardzo chciał im pomóc, ale miał zbyt surowe podejście do tematu. Coś czego Gaia nie chciała widzieć w swojej pracy. A zwłaszcza w projekcie, który będą tworzyć z Luną. Tam trzeba było dużo współczucia i zrozumienia. Nie było miejsca dla bycia surowym.
- Tak źle mi życzysz? – Nie chciałaby się wyjebać, ale było to nieuniknione jak weźmie się pod uwagę fakt, że przez cały czas paliła skręta. – Mi też nie chce się dziś wychodzić. Jestem padnięta. – Niby spała podczas lotu, ale wiadomo, księżniczka Gaia potrzebuje swojego beauty sleep.
- Jest i sklep! – Zauważyła i wskazując na ten sklep prawie się wypierdoliła. Na szczęście w ostatniej chwili złapała balans. Pilnowała skręt. – Co za walka o życie. – Skomentowała zaciągając się i schodząc już z oblodzonego terenu. Dopaliła swojego skręta tak szybko, że aż jej się w głowie zakręciło. Ale jak już go wypaliła, a Luna swojego to pewnie wlazły do tego sklepu i Gaia się przywitała głośno i po niemiecku, ale zrobiła to łagodnie, żeby nie przestraszyć Luny.
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
Luna z powagą wysłuchała Gai i jej historii o zranionym przez wiklinę sutku. Skrzywiła się, bo była w stanie sobie wyobrazić jak mocny to musiał być dyskomfort. - Biedny zraniony cyc - zasmuciła się. - Gdyby to nie było lata temu, to bym pomasowała żeby przestało boleć, ale teraz to już po ptakach. - Może Noah to załatwił. Pocałował żeby nie bolało. Lunie sie wydawało, ze Gaia i Noah tworzyli dobry i zgrany związek, widziała jak przeżyła jego śmierć. Dashwood sobie nawet nie była w stanie wyobrazić przez co Gaia musiała wtedy przechodzić. To musiało być okropne. Miała nadzieję, że Zimmerman już stanęła na nogi i ułoży sobie życie po takim traumatycznym przeżyciu oraz złamanym sercu przez tą zjebaną Zoey.
- Absolutnie nie przez przypadek, ale jakoś samo to wyszło. Nie planowałam tego, ale była ładna, myślę, że w tamtych czasach mogłaby być czyimś numerem 1, pierwszą żoną i obsesją. - Luna ze swoją koleżanką nie widziała się już nigdy więcej. Co się wydarzyło na obozie dla Amiszy, zostaje na obozie dla Amiszy. - Nigdy mnie o to nie pytałaś - jakby zapytała czy miała, to by jej powiedziała, że tak, ale jakoś chyba nie rozmawiały o tym po prostu nigdy, a Luna niewiele mówiła o swoich intymnych relacjach. Nikomu. Nawet Gai. No chyba, że było tam coś śmiesznego, no to wtedy owszem, ale mało kiedy się coś takiego działo. - Nie miałam wiele takich incydentów, a ostatnio to nawet nie miewam żadnych - co było zasługą trzech rzeczy. Po pierwsze ochrony, która za nią łaziła, po drugie ochroniarza, który był bardzo profesjonalny, a po trzecie siebie samej, bo nawet za bardzo się nie starała kogoś sobie znaleźć skoro być może Joel wcale nie był nią aż tak bardzo zainteresowany.
Wywróciła oczami i machnęła ręką. Nie będzie już drążyła tematu, bo to nie jej sprawa. Była u nich na święta wiec sie dostosuje do ich tradycji, nawet jeżeli będzie sie czuć minimalnie niekomfortowo. - No to teraz to mnie zaciekawiłaś. Co to jest? - Butelka jakiegoś dobrego alkoholu? Poradnik jak wyjść z toksycznej relacji? Karta rabatowa do Coles? Ze wszystkiego, by sie ucieszyła!
- Ufff to dobrze, bo czułabym się niesamowicie źle z tym, że musiałabym mu powiedzieć sama o tym, że ma się nie wtrącać. Swojemu też już powiedziałam i uważa to za bardzo dobry pomysł. - Co prawda ojciec Luny mógłby tylko jej doradzić jak zastraszyć sponsorów, ale wolałaby żeby takich rad jej nie udzielał, szczególnie, ze na początku to same będą swoimi sponsorkami. - Jestem tym bardzo podekscytowana, nie mogę się doczekać aż zaczniemy już działać. Musimy sie rozejrzeć za jakimś biurem. Może jest jakaś powierzchnia do wynajęcia w ratuszu. - Od tego mogłyby zacząć, pewnie nie kosztowałaby to wiele, a ratusz znajdował się w samym centrum miasteczka, wiec idealna lokalizacja.
- Ja Ci życzę wszystkiego co najlepsze moja droga, ale jestem realistka - powiedziała zaciągając sie skrętem. Nie ma co, widać, że nie były z Europy że sobie tak paradowały po ulicach ze skrętem w ustach. - No to bosko, najebiemy sie w takim razie - i to też brzmiało jak fajna rzecz do zrobienia w święta. Ważne, że będą razem! - Ciekawe czy będą mieć w ogóle moje rozmiary - mruknęła, gdy już stanęły pod sklepem i kończyły palić skręty. Po wejściu do sklepu Luna też się przywitała po niemiecku, bo tyle to akurat umiała powiedzieć w tym języku. Wiedziała też jak jest motylek, ale niestety nie miała jak to wpleść w rozmowę. - To może na początek znajdźmy coś na wigilię i sylwestra, a później kombinezon na stok - zaproponowała i zaczęła przeglądać ciuchy na wieszakach. - Czekaj, a czy skoro jesteśmy swoimi świątecznymi randkami, to nie powinnyśmy mieć pasujących do siebie strojów? - Zapytała unosząc lekko brew. Miała też trochę ochotę zaproponować jej założenie takich typowych, świątecznych swetrów, co mogłoby być dla Gai traumatycznym przeżyciem, bo jednak dużą część ciała miałaby zakrytą.


gaia zimmerman
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
Gaia aż odruchowo złapała się za tego zranionego suta. A konkretnie to w sumie cycka lub jego okolice. Ciężko byłoby się za niego złapać jak miała na sobie jakieś dojebane futro, żeby nie zmarzła. – Wiem, że to brzmi śmiesznie, ale to naprawdę było bolesne doświadczenie. – Pewnie miała trzydniową przerwę z Noah, gdzie poprosiła go, żeby nie dotykał jej lewego sutka, bo był drażliwy czy coś. Jest też szansa, że wtedy zrobiła z siebie ofiarę, żeby zyskać u Noah więcej atencji. – Teraz jest tylko uraz do koszów wiklinowych. – Popukała się po skroni, żeby pokazać jak to traumę ma teraz w głowie.
- Więc ewidentnie musiała być seksowna. – Chociaż teraz to głupio jej było mówić, że jakaś nieletnia typiara była seksowna. – No bo to takie trochę randomowe pytanie. Poza tym nigdy przy mnie nie okazywałaś zainteresowania dziewczynami, więc zakładałam, że jesteś po prostu sto procent hetero. – To było jej wyjaśnienie. To przecież nie tak, że randomowo pytasz typke czy kiedykolwiek miała seksualne incydenty z jakimiś innymi typkami. To raczej wychodziło naturalnie. – Mogłaś wspomnieć jak ja ci wspominałam. – No Gaia to się tam nie kryła po kątach i nie udawała, że interesują ją tylko panowie.
Machnęła ręką. – Proszę cię. Ja razem z Noah pochowałam moje życie seksualne. – Pewnie gdyby nie była osobą trzymającą się zasady, że sypia tylko z kimś z kim jest związana emocjonalnie, to miałaby ciekawsze życie seksualne. – Od dwóch lat nawet się poważnie nie całowałam. – Zaliczyła pocałunki z Zoey, ale nadal były to raczej jej niepewne podchody, żeby wybadać czy laska jest nią zainteresowana. Luna to chociaż miała porządne sesje. Jedna z płaczem, hehe, ale zawsze coś.
Wzruszyła rękoma i wsadziła ręce do kieszeni swojego futra z norek, szynszyli, niedźwiedzia polarnego czy coś w tym stylu. – Właściwie to jak chcesz to mogę ci to dać teraz. W sensie nie teraz, ale na przykład w przymierzalni. – No tak czy siak miała ten prezent przy sobie jak się okazało, więc równie dobrze nie musiały wcale czekać do powrotu do posiadłości.
- Mamy ich wsparcie i to powinno nam wystarczyć. – Gaia to nie chciałaby, żeby Luny stary mieszkał się w ich pracę związaną z dziećmi. W końcu typ nie działał do końca czysto. Nie chciałaby, żeby przyszłość dzieci została narażona przez takiego człowieka jakim był Dashwood. Nie powie tego głośno, żeby nie ranić Luny, ale no taka była prawda. I z uśmiechem potwierdziła, że rzeczywiście się najebią i będą się dobrze bawić. Jak ja teraz.
- A czemu mieliby ich nie mieć? – Wybuchła śmiechem i z niedowierzaniem spojrzała na Lunę. Podeszła do jakiś wieszaków i zaczęła je przeglądać. Nic nie trafiało w jej gusta. Ten sklep miał normalne ubrania, a Gaia nie ubierała się normalnie. – Ja już mam sukienkę na Sylwestra. Potrzebuję czegoś na jutrzejszą kolację. – Dla niej Sylwester to było ważniejsze wydarzenie niż jakaś wigilia. Tym bardziej, że na Sylwestra musiała reprezentować rodzinę skoro jej rodzice organizowali jakąś wiksę dla bogatych ludzi.
- O ja. Zapomniałam o tym. – Aż jej się głupio zrobiło, bo przecież to ona zaprosiła Lunę na bycie jej randką na święta. – Tak. Myślę, że to niegłupi pomysł. – Zgodziła się i zaczęła szukać czegoś naprawdę skąpego. Więc poszła na dział z bielizną. Kupi jakieś nasutniki i do tego spódnicę i sama skomponuje coś pojebanego. – Masz już w głowie jakiś pomysł na strój? – Zapytała, bo jednak uznała, że weźmie pod uwagę to, że Luna nie ubierała się tak jak ona.
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
- Nie śmiałabym twierdzić inaczej, to musiało być bardzo nieprzyjemne - aż się skrzywiła. Ona by nie chciała żeby jej sutek zapoznał sie z wikliną, bo to pewnie nieprzyjemne. Biedna Gaia, za każdym razem jak będzie widzieć wiklinowy koszyk to ta trauma będzie do niej wracać na nowo. Okropna sprawa. Może teraz, gdy się już jej wygadała to będzie jej łatwiej żyć z tym bólem.
- No była - kiwnęła głową, bo z jej koleżanki była dobra dupa, przecież brzydkiej, by się nie dała zmacać. Miała jakieś standardy, nawet wtedy jak była biedna. - Później już jakoś nie było okazji do incydentów, żadna kobieta nie była mną zainteresowana, a ja też nigdy jakoś nie zakładałam, że miałabym podrywać jakaś dziewczynę. Wtedy to po prostu samo wyszło i było fajnie. Dobrze wiesz, że słabo mi idzie podrywanie. - Żeby zadziałało to ktoś musiał chcieć ją zabic i musiała się popłakać u Joela w wannie. To dużo roboty jest i nie wiadomo kiedy następny raz ktoś znowu będzie do niej strzelać. - To było już po prostu bardzo dawno. - Machnęła ręką, bo był to jednorazowy incydent, o którym dawno zapomniała. Gdyby nie ta rozmowa o obozach to nigdy by się nikt o tym nie dowiedział.
- Serio Gaia, co jest z nami nie tak? - Zapytała, bo nie rozumiała skąd sie biorą ich problemy. - Serio ludzie już teraz tylko uprawiają seks z byle kim nie myśląc o uczuciach? Jesteśmy jakimś wymierającym gatunkiem? - Westchnęła, bo nie była fanką one night standów. Może powinna to zmienić? Ale nic nie znaczący seks był dla niej stratą czasu, bo równie dobrze mogła sobie kupić dobrej jakości wibrator i doznania miała podobne (chociaż kogo ja oszukuje, pewnie miała taki sprzęt). - No co Ty? A z Zoey? - Zapytała, bo myślała, że sie całowały na tej swojej randce. No to przynajmniej tu Luna miała odrobine lepiej, bo może i Joel nie był nią aż tak zainteresowany, ale przynajmniej całowali się tak, ze na samo wspomnienie jej nogi miękły.
Pokręciła głową. - Nie, nie... dasz mi wieczorem. Potrzymaj mnie trochę w niepewności. - Przebieralnia nie była miejscem na dawanie jakichkolwiek prezentów. - Ja dla Ciebie też coś mam w domu wiec się wymienimy - no, bo Luna miała drobiazgi dla Gai i Bruna, ich znała wiec łatwo było jej cos kupić samej.
- Bo ludzie w górach są zazwyczaj chyba wysocy nie? A ja jestem mała... może muszę na dziecięcy pójść - ona była kieszonkową wersja człowieka, co miało swoje plusy, ale też czasem miała problemy ze znalezieniem odpowiednych ciuchów. Przejmowałaby sie tym bardziej gdyby nie to, że była bogata i mogła mieć ciuchy szyte na zamówienie. - To poszukiwania czas zacząć - Luna pewnie znalazłaby tu cos dla siebie. Nie miała nawet zbyt wielkiego problemu z tym, żeby wybrać kilka kiecek, które później musiała przymierzyć. - Co myślisz o tej - Zapytała wyciągając jedna z sukienek i prezentując ja Gai. - Czarny jest zawsze w modzie i łatwo, by nam się było dopasować... chociaż jest mało świąteczny - ale nie można było mieć wszystkiego! - Tobie cos wpadło w oko? Mogę sie do Ciebie dostosować. - W końcu Luna miała mniej wymagający styl, więc pewnie byłaby w stanie cos znaleźć tak żeby pasowało.

gaia zimmerman
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
ODPOWIEDZ