animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
021.
Life is an awful,
ugly place to not have a best friend.
{outfit}
Gaia doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że zachowywała się jak naprawdę okropne dziecko z tym całym nieodzywaniem się do Luny. I to nawet nie było tylko nieodzywanie się, Gaia dosłownie Luny unikała. Co jednak było trochę poważnym wyczynem, bo razem mieszkały. Na szczęście Zimmerman była zdolną dziewuchą i udało jej się przez te kilka dni unikać przyjaciółki. Nie powinna być obrażona, ale pozwoliła sobie na to. Odnosiła wrażenie, że w przeciągu ostatnich kilku tygodni wszyscy się od niej odwracali. Może nie było to do końca poprawne stwierdzenie, ale pierwszy raz od naprawdę dawna czuła się samotna. Zupełnie jakby jakby jej najbliżsi przyjaciele postanowili żyć swoim życiem i nie przejmować się w tym czasie problemami Gai. A Gaia na przykład bardzo chciała z kimś porozmawiać o tym jak Zoey złamała jej serce. A kto ją zrozumie lepiej niż Luna? Całe to "nieodzywanie się do Luny" miało związek z tym, że Gaia czuła się opuszczona. W momencie jak Zoey jej wyznała, że wzięła ślub z kimś innym to Luna najzwyczajniej na świecie rozpłynęła się w powietrzu. Zimmerman była pewna, że Luna po prostu umarła, albo została porwana. Zadzwoniła nawet na policję, ale policja jak zwykle nie mogła nic zrobić, bo nie mieli żadnych dowodów na to, że Dashwood została porwana, a że była dorosłą osobą to miała sobie prawo zniknąć. Tak więc Gaia spędziła dwa dni na płakaniu z powodu nie tylko Zoey, ale też z powodu Luny. A później, po jakimś czasie (Gaia nawet nie jest pewna po jakim czasie) Luna najzwyczajniej na świecie sobie wróciła. No i wszystko wskazywało na to, że jest cała i zdrowa, więc Zimmerman uznała, że to odpowiednia pora, żeby się na przyjaciółkę obrazić.
Na weselu Poppy dotrzymała tylko umowy i zaprosiła ochroniarza Luny, żeby Luna mogła się dobrze bawić. Sama Gaia wymieniła z Luną tylko kilka słów dając jej do zrozumienia, że jej uczucia są zranione. A po ślubie to już nie miała okazji za bardzo bywać w domu, więc unikanie Luny było łatwiutkie. Dzisiaj jednak, w to upalne, środowe popołudnie, Gaia uznała, że musi wyjąć z tyłka kij, na którym jest przywieszona biała flaga i w końcu odezwie się do Luny. Wyczekiwała więc jak ta się pojawi w domu, a jak już się pojawiła to Luna zaczaiła się pod drzwiami jej pokoju i zastanawiała się jak tu zagadać i wyglądać na wyluzowaną. Zerknęła na korytarz, gdzie stały pudła z ozdobami świątecznymi, którymi miała się zająć, żeby ozdobić nieco dom. Uznała, że to będzie dobry powód do zagadania. Zapukała do drzwi i nie czekając na odpowiedź weszła do środka.
- Hej. - Przywitała się jakby nic, ale jednak było słychać, że jest nieco skruszona. - Pamiętasz jak dwa lata temu zrobiłyśmy sobie świąteczne pidżama party u moich rodziców i oglądałyśmy świąteczne filmy? - Zapytała i przysiadła sobie na łóżku. - Obiecałyśmy sobie, że fabułę jednego z nich wcielimy w życie. Jak nie będziemy miały żadnych partnerów w okresie świątecznym i noworocznym to będziemy swoimi randkami. Żeby w dobrym towarzystwie spędzić święta. - Przypomniała z lekkim uśmiechem. - Myślisz, że to nadal aktualne? - Nie wiedziała czy Luna jest w sumie nadal singielką czy może już jest dziewczyną swojego ochroniarza. Nie rozmawiały te kilka dni i biedna Gaia czuła się do tyłu z plotkami.
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
012.
{outfit}
Luna nie była idiotką. Wiedziała, że Gaia jej unika, bo nawet nie odpisała jej na Messengerze, nie mówiąc już o DM na Instagramie. Czuła, że przyjaciółka jest na nią wkurwiona i w sumie nawet nie za bardzo miała jak się jej dziwić. W końcu pewnie ona byłaby sama zła gdyby Gaia wyjechała bez słowa i nie raczyłaby jej nawet napisać smsa, że wszystko z nią w porządku. Martwiłaby się o nią w chuj i pewnie Gaia miała dokładnie tak samo, gdy Dashwood nagle wyparowała. Najgorsze było to, że Luna nawet nie za bardzo miała jak jej się wytłumaczyć, żeby nie powiedzieć za wiele na temat swojego ojca i jego gangserskch porachunków. Nie mogła przecież wpaść i powiedzieć jej wprost, ze jej stary wysłał ludzi żeby zabili innych ludzi tylko po to, by Luna mogła iść po bułki do sklepu bez całej obstawy. Ojciec powiedział, że niedługo ochrona trochę odpuści i będzie miała nieco więcej przestrzeni, na razie jednak musieli się upewnić, że ich działania dały pożądane efekty więc jeszcze jakiś ochroniarz stał pod drzwiami domu. Od razu było widać, ze Luna jest na chacie. Pozostało jej tylko uwierzyć ojcu na słowo i czekać aż ochrona zostanie odwołana, a ona będzie w końcu wolna. Nie mogła się tego doczekać.
Tak samo jak momentu, w którym Gaia w końcu wróci do domu albo chociaż odpowie na jej wiadomości. Siedziała w swoim pokoju sądząc, że jej przyjaciółka jak zwykle gdzieś wyjebała z samego rana albo w ogóle nie wróciła na noc do domu. Martwiła się o nią, ale z drugiej strony Gaia była dorosła mogła robić co chciała i nic jej do tego. Luna mogłaby za nią biegać, gdyby nie fakt, że wtedy, by umarła. Jej płuca, by tego nie wytrzymały. Paliła ostatnio jeszcze więcej niż zazwyczaj, wszystko z nerwów oczywiście, a na dodatek było tak gorąco, ze czuła jak się topiła. Ściągnęła więc z siebie koszulkę i po prostu leżała plackiem na łóżku słuchając muzyki. Nagle usłyszała pukanie do drzwi i zdziwiona uniosła głowę żeby zobaczyć kto to. Uśmiechnęła się szeroko, gdy wyszło na jaw, że to jej marnotrawna przyjaciółka. - Hej - odpowiedziała i zmusiła się do tego, żeby jednak ruszyć się i usiadła po turecku na łóżku. - Pamiętam i wciąż uważam, że szklana pułapka to nie jest świąteczny film - miała dość strzelanin i pościgów w realnym życiu. Uśmiechnęła się szerzej słysząc jej kolejne słowa i pokiwała energicznie głową. - Oczywiście, że tak, ale muszę Cię ostrzec... jak będę Twoją randką to istnieje dość spora szansa, że się we mnie zakochasz - z tym drugim to sobie żartowała, bo nie wiedziała jak Gaia, ale ona już w niej była zakochana od dawna! W końcu były najlepszymi przyjaciółkami i Dashwood nie wyobrażała sobie życia bez tego promyczka jakim była dla niej Gaia. To chyba miłość nie? - Nie jedziesz z rodziną na święta? - Zapytała, bo ona to, by bardzo chętnie wybyła jak najdalej żeby nie siedzieć ze swoim starym i bratem. W sumie to myślała, że Gaia sobie gdzieś wyjedzie z rodziną, a ona po prostu posiedzi tutaj sama i będzie później udawać przed Gaią, że wcale tak nie było. Chociaż pewnie długo, by to nie trwało, bo kto jak kto, ale Zimmerman umiała przejrzeć jej kłamstewka.

gaia zimmerman
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
Zapewne sytuacja wyglądałaby inaczej gdyby na przykład Luna nie mieszkała z Gaią. Wtedy Gaia by się tak wszystkim nie stresowała i po prostu uznałaby, że Luna gdzieś sobie za bardzo zaimprezowała i nie ma czasu na pisanie wiadomości czy odbieranie telefonów. Oczywiście nadal byłoby to niesamowicie chamskie, ale wciąż byłaby to lepsza wymówka. A tak to biedna Gaia przychodziła do domu, a Luny nie było i nie odbierała i nie oddzwaniała i nie odpisywała. Chamsko w chuj. Warto jednak pamiętać o tym, że Gaia to nie żaden psotnik i nie bawiła się uczuciami Luny. Kusiło ją trochę, żeby pogrywać Luną. Żeby przyprowadzać do domu inne przyjaciółki i zachowywać się głośno, żeby Dashwood słyszała. Szybko jednak wybiła sobie z głowy ten pomysł, bo wymagałoby to od niej tego, że pokazałaby randomowym laskom gdzie mieszka.
Uśmiechnęła się szeroko widząc, że Luna wcale nie była na nią zła za to, że ta była zła i się obraziła. Pojebane. No tak czy siak prawie by się też wzruszyła, ale postanowiła trzymać emocje pod kontrolą. – A pamiętasz jak później poszłyśmy na sanki i byłyśmy tak zjarane, że jak cię zgubiłam to ogarnęłam parę metrów dalej? – W sumie fascynujące było też to, że Luna przez te parę metrów nie zauważyła, że spadła z tych sanek i leży na ziemi. – I zgadzam się. Szklana Pułapka to nie jest świąteczny film. – Tak samo jak Harry Potter nie jest świątecznym filmem. Po prostu były elementy, albo tło świąteczne, ale nie miało to ze świętami nic wspólnego. Proste.
- I byłoby w tym coś złego? Jakbym się zakochała w mojej najlepszej przyjaciółce? – Zapytała i podeszła do łóżka, na którym skromnie sobie przysiadła, ale zaraz jednak się przesunęła, żeby usiąść bliżej Luny. Złapała ją nawet za rękę, a drugą objęła. Tęskniła. Te kilka dni bez Luny i kolejne kilka dni bez odzywania się do niej były jak życie bez powietrza. – Jadę. Ale chciałabym, żebyś pojechała ze mną. Ocean jest super, ale święta powinny być białe. W małym, urokliwym miejscu. Lecimy do Szwajcarii w tym roku. – Wyjaśniła wszystko. – No i jeżeli to cię nie skusi to mama zatrudniła tą samą ekipę, którą mieliśmy dwa lata temu. Pamiętasz te ich krewetki w tempurze? – Tak, to była potrawa typowo świąteczna. Ale co zrobisz, Gaia nie mogła sobie odmówić krewetek, a te były tak pyszne, że mogłaby je jeść przez cały rok.
- Połóż się ze mną. – Powiedziała i przesunęła się bardziej na środek łóżka, żeby się położyć. Zrobiła nawet więcej miejsca dla Luny chociaż Luna była mała i urocza i Gaia mogłaby ją nosić w kieszeni. Olała też to, że jednak były upały i bliskość nie sprzyjała nikomu. Do Luny mogłaby się przykleić na zawsze. Tak jak przykleiła się te 10 lat temu i nigdy się nie odkleiła.
- Brakowało mi ciebie. – Powiedziała w końcu smutna. Ostatnimi czasy czuła się porzucona przez wszystkich. Mówiąc to nie patrzyła na Lunę, bo głupio było jej się przyznać do tego, że jest samotna. Bo przecież była taka popularna i imprezowa. Przykre. – Powiesiłam ci bombkę jak cię nie było. – Wskazała palcem na miejsce, które nieco przyozdobiła, żeby Luna czuła świąteczny klimat w domku Barbie. Trochę jej też było przykro, że Luny nie było przy tym, żeby ozdabiać dom z nią. Musiała zatrudnić do tego ludzi i pokazywać im palcem co mają robić.
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
Luna czuła się naprawdę mocno średnio przez to, że tak zniknęła, ale co miała zrobić? Mogła się tylko denerwować na ojca, co już robiła i tak, jednak dla niego to nie była żadna kara, bo jego podejście do córki nie za mocno się zmieniło. Już niedługo, zdziwi się jak się okaże, że Luna znalazła swoją prawdziwą rodzinę. Mogła się smucić myśląc o tym jak pan Dashwood ją traktował, ale było to i tak nic w porównaniu z tym co, by poczuła gdyby Gaia tu sobie zaprosiła koleżanki, z którymi by się dobrze bawiła, a ją by ignorowała. To, by złamało jej serce. Rozumiałaby to, ale płakałaby równie głośno co ta grająca muzyka.
Niezależnie od tego co, by się stało to Dashwood nie byłaby w stanie być zła na Gaie. Była jej najlepszą przyjaciółką i prędzej, by sobie coś zrobiła niż wkurzałaby się na nią. – Pamiętam – zasmiała się pod nosem do wspomnień – dobrze, że miałam gruby strój wtedy, bo tak leżałam plackiem i umierałam ze śmiechu więc jeszcze bym sobie dupę przeziębiła – a to na bank było niekomfortowe uczucie! W sumie Luna zdała sobie sprawę własnie, że naprawdę dawno nie jarała. Nawet się jakoś specjalnie nie nawaliła w przeciągu kilku ostatnich miesięcy. Była grzeczna. Naprawdę! – Nie to co Władca Pierścieni – ona uwazała, że to jest idealny film na święta, a w sumie to nawet trzy filmy. Nic tylko oglądać wieczorami.
Spojrzała na nią z uśmiechem i lekko pokręciła głową. – Absolutnie nie, podobno to nawet lepiej jak osoba, w której się zakochujesz jest Twoim najlepszym przyjacielem – można było wtedy stworzyć udany związek, chociaż z drugiej strony pewnie i bez tego też się dało, a przynajmniej Luna miała co do tego nadzieję. W innym wypadku miałaby powazny problem, bo jedyną osobą, z którą mogłaby być była Gaia, a nie chciała jej przeszkadzać w związku z Zoey. Chciała żeby Gaia była szczęśliwa, tego jej życzyła. – Twoja rodzina nie będzie miała nic przeciwko? Nie chciałabym się Wam wpychać w rodzinne święta – wiedziała, że Gaia nie widuje się ze swoimi braćmi jakoś super często, przynajmniej z tymi starszymi. Może oni nie byliby zadowoleni, gdyby taka Luna się tam pojawiła i pałętała im międzynogami. – Szwajcaria brzmi super, o ile nie zostawisz mnie znowu na środku stoku – kiwnęła głową patrząc na nią z szerokim uśmiechem, a później przeniosła wzrok na ich dłonie. To był bardzo miły gest. Luna nigdy nie miała problemów z bliskością Gai. Pewnie gdyby ktoś inny siedział tak blisko niej i trzymał ją za rekę to mogłaby się czuć niekomfortowo, ale nie przy Zimmerman.
Dashwood obserwowała jak Gaia kładzie się na jej łóżku i rzeczywiście położyła się obok tak, by patrzeć na przyjaciółkę. – Mi Ciebie też – odpowiedziała i delikatnie przejechała dłonią po policzku dziewczyny. – Przepraszam, że tak wyjechałam bez słowa... mój ojciec sobie coś wymyślił i musiałam z nim jechać, a tam nie było zasięgu – no nie będzie jej mówić, że była porwana przez ojca, który zabrał jej jakiekolwiek urządzenia elektroniczne. – Zaważyłam – zaśmiała się cicho – piękna, dziękuję. Od razu czuć świąteczny klimat. – Ona pewnie nie chciała nic zdobić, bo nie miała humoru na obchodzenie świąt, przynajmniej do teraz. – Wszystko w porządku? Jesteś jakaś smutna. – Zapytała przyglądając się przyjaciółce z troską.

gaia zimmerman
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
Zaśmiała się i w sumie to już nawet zapomniała o tym, że jeszcze piętnaście minut temu była na Lunę śmiertelnie obrażona. Okej, może nie śmiertelnie, bo nie była Simem, który trzyma urazę do końca życia. Była Simem, który się odbraża już po trzech interakcjach. Tylko, że z Luną wystarczyła jedna.
- Wyglądałaś tak uroczo w tym kombinezonie. W sumie obie wyglądałyśmy uroczo. – Gaia uparła się wtedy, że powinny sobie kupić takie jednoczęściowe kombinezony na zimę, żeby wyglądać zajebiście. No i Luna wyglądała uroczo. Jak Maggie Simpson w wersji zimowej. A zwłaszcza tak wyglądała jak już spadła z tych sanek. – Musimy sobie na te święta też takie kupić. – Tamte święta były jednymi z lepszych świąt Gai. Wtedy pierwszy raz bawiła się tak świetnie odkąd zmarł Noah. A przynajmniej mam nadzieję, że ten człowiek miał na imię Noah. Nie pamiętam. No i spędziła je z rodziną i z Luną. A Luna była jak rodzina, którą Gaia sama sobie wybrała. – Masz niesamowitą obsesję na punkcie tego gejowego filmu. – Zachichotała, bo serio ona nie ogarniała jak Dashwood może się tak jarać filmem o dwóch kowbojach, którzy są w sobie zakochani. Chociaż rozumiała wątek kowbojski. To były zajebiste czasy. Aż Gaia ma ochotę poujeżdżać jakiegoś byka mechanicznego ubrana w skromne wdzianko i kapelusz. Dobrze wiemy jakiej piosenki właśnie słucham jak to piszę.
- Więc jesteśmy umówione. – Odwzajemniła uśmiech. – Spędzimy razem święta i spróbuję się w tobie nie zakochać, ale obie wiemy, że absolutnie mi się to nie uda. Poniosę słodką porażkę. – Oczywiście żartowała, bo wiadomo, że jakby miała się zakochać w Lunie to zrobiłaby to te dziesięć lat temu jak ją poznała. Prawda? – Oczywiście, że nie. Uwielbiają cię. Już nawet zapytałam mamę na zapas. – Za krótko znała Zoey, żeby to ją zaprosić. No i też obecna sytuacja Zoey niespecjalnie sprawiała, że człowiek chciał ją zaprosić na coś takiego. Niby nie była zadowolona z tego małżeństwa, ale Gaia wolała się w to nie mieszać. Co jakby jej rodzice się dowiedzieli, że przyprowadziła mężatkę? – Nie mogę tego obiecać. Wiesz, że robię się nieobliczalna jak wypiję za dużo ajerkoniaku. – Ona mogłaby wypić kieliszek wódki i już skakałaby po ścianach odpierdzielając dziwne rzeczy. A na pewno chciałaby sobie jeszcze raz pójść z Luną na sanki.
Uśmiechnęła się smutno jak Luna położyła się obok niej, jak dotknęła jej policzka i jak wyznała, że też za nią tęskniła. Chwyciła między palce kosmyki włosów Dashwood i zaczęła się nimi bawić. – Okej. Tak myślałam, że to przez niego. – Rozumiała, że Luna miała sytuację jaką miał, ale nie zmieniało to faktu, że tego nie lubiła. – Nie lubię jak mnie tak zostawiasz. Zwłaszcza teraz jak mieszkamy razem. – Dom był wielki i pusty i jeszcze bardziej potęgował w Gai tą samotność jak nie miała Luny w pobliżu. – Kupiłam ją specjalnie dla ciebie. – Uśmiechnęła się. Pewnie to była szklana bombka od Versace warta więcej niż moje życie w polskim mieście.
- Nic nie jest w porządku. – Wzruszyła ramionami. – Teraz już w sumie jest. Bo wróciłaś i jesteś w domu. – Przeniosła wzrok na twarz Luny. – Zoey wzięła ślub. Z mężczyzną. – Ostatni wyraz powiedziała z nieukrywanym obrzydzeniem. Mężczyźni wszystko rujnowali.
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
Luna pewnie miała inne podejście co do tego. Uważała, ze Gaia wyglądała uroczo, a ona bardziej przypominała ludzika Michelina. - Czy ja wiem... - miała pewne wątpliwości! - Ale trzeba im przyznać, że przynajmniej były ciepłe. Nie dało się w tym chodzić za bardzo, ale było ciepło. - I na tym kończyły się plusy według Luny. Później ściągnąć to z siebie to też była mała katorga. - Serio? Tego chcesz? Żebyśmy wyglądały jak sumo tylko w złym kraju? - Zapytała rozbawiona i westchnęła. Nie byłaby w stanie jej odmówić, nawet nie próbowała się w okłamywać. - Dobra niech będzie, ale ja biorę różowy, żeby mnie było widać z daleka jak wypadnę... a nie biały tak jak ostatnio żebyś mnie później znowu długo szukała - pewnie wtedy bardziej przypominała śmiejąca się zaspę. W sumie może byłoby łatwiej gdyby nie szły na sanki będąc zjarane, ale wiedziała, że jeżeli pojadą tam z jej rodziną to będzie z nimi Bruno, a wtedy na bank cała trójka się zjara. - To nie ten film! Aczkolwiek tam jest piękna historia zakazanej miłości dwóch mężczyzn! I konie... tez piękne. - A wiadomo, że kowbojski świat ostatnio był jej bliski. Poznała takiego Parkera co był kowbojem po pracy. Chciała się nauczyć rzucać lassem.
- Przestań tak mówić - rzuciła śmiejąc się do niej i kręcąc przy tym z niedowierzeniem głową, była pewna, że Gaia sobie z niej teraz żartuje. Już ona ją znała! - Bo się zarumienię zaraz! - Dodała wyraźnie rozbawiona tym wszystkim. Dobrze było wrócić do domu i nie myśleć o tych wszystkich nieprzyjemnościach, które ostatnio miały miejsce. Właśnie dlatego ceniła sobie przyjaźń z Gaią. Potrafiła ją wyciągnąć z najciemniejszych i najbardziej ponurych odmętów jej życia i rozmyślań. - No dobrze, w takim razie powiem ojcu żeby mnie nie oczekiwał na święta. Myślę, że oboje odetchniemy z ulgą. - Luna była przekonana, ze stary miał jej dość. Uczucie było zresztą odwzajemnione. Nie chciała być w pobliżu tego mężczyzny przez dłuższy czas. - Może w ty roku spróbujemy pozjeżdżać na desce co? Wiem, że ostatnio trochę panikowałam, ale chyba już dojrzałam do tego. - Poza tym deska nie powinna być jej obca. Od razu widać, że jej stanik był po prostu sporym push upem. - To już moja w tym głowa żebyś była trzeźwa jak będziemy gdzieś wychodzić - będzie ją pilnować! - Napiłabym się ajerkoniaku w sumie, zrobiłaś mi smaka - lekko się skrzywiła, bo teraz będzie o tym myśleć przez następne kilka godzin. Niestety nie miała takiego alkoholu pod ręką.
Kiwnęła głową. Rozumiała ją i czuła się głupio widząc, że Gai było źle przez to jak ją potraktowała. Nie chciała tego. - Nigdy bym sama, z własnej woli, nie wyjechała bez słowa. Nie jestem takim typem dziewczyny. Nie znikam z samego rana. - Chciała takim żartem nieco rozluźnić atmosferę, a wiadomo, ze Luna nie uciekała z rana, bo po prostu lubiła sobie dziewczyna pospać. No i też nie miała za bardzo od kogo uciekać. Nie chodziła na randki, nie miała przelotnych romansów ani żadnych one night standów. - Owww Gaia, nie musiałaś - lekko ją pacnęła w rękę, ale cieszyła się z tego, że Zimmerman o niej pomyślała.
Luna zrobiła wielkie oczy słysząc tą rewelację jaką Gaia jej tu zarzuciła. - Słucham? Jak to wyszła za mąż? Ona miała narzeczonego? Ile mnie nie było? - Dość sporo rzeczy się musiało zmienić pod jej nieobecność i aż nie wiedziała jak ma na to zareagować. Jedynym słusznym wyjściem z sytuacji było po prostu wzięcie Gai w ramiona. Co zresztą zrobiła i zaczęła delikatnie głaskać ją po włosach. - Przykro mi Gaia, wiem, że ją polubiłaś - powiedziała i ucałowała ją w czubek głowy tuląc ją do siebie.

gaia zimmerman
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
Gaia była tą moją postacią, która miała bardzo wysoką pewność siebie. I to nawet nie było coś co miała wpojone niesłusznie. Była całkiem atrakcyjna i jeszcze punktowała miłym charakterem i tym, że się nie puszczała. Nie potrafiła tylko gotować, ale w sumie to też nie problem, bo jednak była bogata i po prostu mogła sobie kogoś do tego zatrudnić. Także idealny materiał na żonę. Więc ogólnie to tak, ona też uważała, że wyglądała uroczo, ale równie uroczo co Luna. Co do tego nie było żadnych wątpliwości i biłaby się z Luną na pięści, żeby udowodnić swoją rację.
- Tak. Dokładnie tego chcę. – Potwierdziła. Ona już widziała siebie w jakimś żarówkowym kombinezonie. Też żeby było ją z daleka widać. – Też sobie wezmę jakiś oczojebny. Niech helikoptery nas widzą. – To był idealny plan. Zaginięcie na sankach nie było już takie straszne.
-Aaa. To pomyliły mi się. – Myślała chwilę o filmie, o którym wspomniała Luna i próbowała przebrnąć przez wszystkie filmy, które w życiu widziała. Widziała ich wiele, ale była słaba w filmy. – To o tych dwóch chłopcach co idą na przygodę w góry i się w sobie zakochują? – Dopytała. Brzmiało jak to, bo pamiętała, że któryś rzeczywiście był zaobrączkowany.
- Nie mówię niczego złego, okej? – Zaśmiała się cicho i złapała Lunę za brodę, żeby już tak nie kręciła głową i nie zaprzeczała temu, że rzeczywiście w okresie świątecznym się w sobie zakochają. Tak jak pan Bóg nakazał. – Powiedz mu, że w Nowy Rok też ma cię nie oczekiwać. Rodzice organizują jakąś galę w hotelu, więc naturalnie tam też pójdziesz ze mną. – Nie zapowiadało się na to, żeby miała iść z Zoey, bo ta to pewnie o północy będzie całować swojego księcia z bajki. Tragiczne. – Spróbujmy. Już wiem, że będę w tym tragiczna, ale pewnie nie pójdzie nam tak źle jak Juniorowi. – Musiała być świadoma tego, że na niektóre rozrywki z Luną będzie musiała zabrać swojego brata. Pewnie mama będzie jej kazała, żeby Bruno nie zawracał głowy dorosłym. No chyba, że on zaraz po świętach poleci do Niemiec zwiedzać bawarskie zamki z jakąś aryjską dziewuchą. Nigdy nie wiadomo. Albo z jakąś sklepową!
- Mogę po kogoś zadzwonić, żeby przywiózł. – Pewnie nie miała czegoś takiego w domu. Pewnie nawet nie miała składników, żeby to zrobić. Ale na bank miała numer telefonu do kogoś kto pierdolnie wszystko, żeby spełnić jej zachciankę. A ona jednak chciała spełnić zachciankę przyjaciółki.
- Masz szczęście. Bo ja nie jestem dziewczyną, która lubi być zostawiana z samego rana. – Parsknęła cicho. Gaia też nie chodziła na randki, nie miała przelotnych romansów i nie miała ONSów. Poszła na jedną randkę to bawiła się tak dobrze, że typka postanowiła się hajtnąć z kimś innym.
- Nie miała. – Wzruszyła ramionami na tyle na ile mogła leżąc. Znowu spuściła wzrok, bo nie mogła patrzeć na Lunę wiedząc, że była niewystarczająca dla laski, w której szybko zaczęła się zakochiwać. – Upiła się i wzięła z nim ślub. Teraz pewnie zrobi sobie z nim po pijaku dzieci i będą ze sobą szczęśliwi pijani. Idc. – Dobra, pewnie tak nie będzie, ale musiała trochę ponarzekać, bo w końcu był ktoś kto ją wysłucha. Przysunęła się do Luny i wtuliła się w jej cycki udając, że to poduszka ortopedyczna, która pomoże jej na ból karku. – Mi też. Naprawdę byłam gotowa na to, żeby znowu się zakochać. – No, bo jednak od śmierci Noah bardzo się przed wszystkim wzbraniała, bo bała się ponownego przechodzenia przez coś takiego. – Jak z twoim Kevinem Costnerem? – Zapytała, bo może Luna miała więcej szczęścia niż ona.
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
Zachichotała. – Tak, o tych dwóch chłopcach – przytaknęła, chociaz w jej głowie to był film, w którym był po prostu Jake Gyllenhaal. Pewnie Luna miała kiedyś crusha na tego pana i chciała być jak Taylor Swift, tylko ona nie pisała smutnych piosenek. Zrobiłaby smutną biżuterię czy coś w tym stylu.
- Być może, całkiem prawdopodobne, ale pewnie się o tym nie przekonamy – bo wątpiła w to żeby Gaia się w niej zakochała skoro tego nie zrobiła przez 10 ostatnich lat. Tak samo jak i Luna zresztą. Kochała ją mocno, ale nie w ten sposób w jaki kochac się powinno partnera. Była jej bratnią duszą, tego była pewna, ale w sposób totalnie platoniczny. Przynajmniej obecnie tak myślała, a kto wie co będzie za 5 minut? Ludzie się zmieniają. – Dobrze – kiwnęła głową – ale będziemy musiały pójść na zakupy, nie mam chyba odpowiedniej kreacji – byla podeskcytowana i miała nadzieję, że dopadną jakiś fajny sklep w Szwajcarii i tam coś dla siebie wybierze. – To kiedy wylatujemy? – Musiała się przecież przygotować i spakować, ale już nie mogła się doczekać. Wyjazd na pewno dobrze jej zrobi. – Ojej, rzeczywiście... wykupmy mu od razu jakieś porządne ubezpieczenie co? Żebyśmy się nim nie musiały stresować. – W końcu leczenie za granica mogło być związane z jakimiś niepotrzebnymi problemami, a tak jak będzie miał ubezpieczenie to już niech się dzieje co chce. – A co tam u niego? Przestał już zawracać Ci dupę tą upośledzoną dziewczyną? – Zapytała, bo skoro Bruno był bratem jej najlepszej przyjaciółki to tak jakby by też odrobinę i jej przyjacielem... bardzo odrobinę, ale jednak. Na pewno źle dla niego nie chciała.
Pokręciła głową, bo nie chciała nikomu robić problemów. Pewnie gdyby jej bardzo zależało to, by zamówiła sobie na glovo czy innym uberze. Jednak pogoda nie była odpowiednia żeby pić takie likery, jak będą w Szwajcarii. Teraz co najwyżej mógł wlecieć aperol.
- Idealnie, jezu nie mogę uwierzyć w to jak bardzo jestesmy zgrane – zachichotała ponownie i uśmiechnęła się do przyjaciółki. Pewnie w innym świecie byłyby najlepszą parą w Lorne Bay. Na razie też były, najlepszą parą przyjaciółek nie tylko w Lorne Bay, ale też w całej Australii.
- No to tyle dobrego – mrukneła pod nosem, bo jednak to byłoby strasznie chore gdyby Zoey zaczęła się widywać z Gaią będąc jednocześnie żoną kogoś innego. Luna nie dawała zielonego światła na zdrady. – Aha... ale chce z nim zostać? – Zapytała, bo jeżeli była w nim zakochana i chciała mieć z nim dzieic no to w sumie beznadziejnie się zachowała dając nadzieję Zimmerman. Luna już przestała Zoey lubić. – Spokojnie, może to nie była po prostu odpowiednia osoba. Jeszcze Cię uderzy strzała amora, jestem tego pewna – powiedziała głaszczac ją dalej po włosach. Gaia zasługiwała na miłość i bycie z kimś dla kogo będzie numerem jeden. Trochę jednak posmutniała słysząc jej pytanie. Sama nie wiedziała co ma jej na to odpowiedziec. – Nie mam pojęcia – odpowiedziała więc szczerze. – Był ze mną podczas tego wyjazdu i mieliśmy małą sprzeczkę, a później niby było okej... nie wiem Gaia. Chyba nie ma w planach się określić w najbliższym czasie, a ile można czekać na to żeby z kimś pójść na normalną randkę? – Nie wiedziała czy jest jakiś limit czasowy. Już trochę czasu minęło odkąd pocałowali się po raz pierwszy i dalej byli w bardzo podobnym miejscu. – Bede musiała z nim o tym porozmawiać, a trochę chyba nie jestem na to gotowa – bała się tego co mogłaby usłyszeć.

gaia zimmerman
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
Pokiwała głową, bo tak, teraz już znała ten film. Wiedział co to był za film i to był piękny film. Pamiętała jak Luna ją namówiła, żeby sobie zrobiły maraton wersji reżyserskich i Gaia zasnęła tylko dwa razy. No i pamiętała, że płakała. A tylko frajerzy nie płakali na tych filmach.
- Pewnie nie. – Nie sposób się nie zgodzić. Rzeczywiście, jeżeli miałyby się w sobie zakochać, a zwłaszcza Gaia w Lunie, to zakochałaby się w niej już dawno. Teraz? Teraz byłoby szkoda marnować taką piękną i trwałą przyjaźń na miłość, która mogłaby niestety tą relację zrujnować. Bo nie oszukujmy się, w miłości zawsze ktoś ostatecznie kończy ze złamanym sercem. I Gaia wiedziała, że prawdopodobnie w tym scenariuszu byłaby to ona. – Oczywiście pójdziemy na zakupy już w Szwajcarii, nie? – Pewnie się obkupią na lotnisku, bo tam przecież same dizajnerskie ciuszki, a wiadomo, że taka Gaia to nie ubiera się w normalne ciuchy tylko jakieś wymyślne pantalony. – W środę. Pasuje ci? – Wolała dopytać, bo ewentualnie mogła z Luną dołączyć dzień później. I tak lecieli pewnie jakimś prywatnym lotem, bo nie wyobrażam sobie, żeby rodzina ZImmermanów miała lecieć lotem komercyjnym z tymi wszystkimi Januszami i Grażynami. Musieli popijać kolorowe drinki w wygodnych fotelach, z wyprostowanymi nogami.
- Mama już o to zadbała. Napiszę do niej później, że lecisz z nami, to wykupi też tobie pakiety. – Pewnie mama forwarduje smsa Gai do swojej asystentki, która to ogarnie. Gaia wiedziała, że mama ma asystentkę, bo oczywiście Gaia znała ją z imienia i nazwiska i wiedziała wszystko o jej rodzinie, bo lubiła rozmawiać z ludźmi. Nie robiła innym koszmaru z życia. Bała się, że później ją opiszą na jakimś DeuxMoi.
- W sumie to przestał mi zawracać dupę w ogóle. Miał tam jakieś problemy sercowe, ale myślę, że troszkę się ogarnął. Jutro idę do niego dekorować mu łódkę światełkami i ozdobami świątecznymi. – Miała nadzieję, że Bruno nie zrobił tego bez niej, bo będzie musiała go wtedy udusić. Albo chociaż poddusić, bo jednak nie zabije swojego bliźniaka. Nie była pojebana.
Zachichotała, bo rzeczywiście były zgrane. Ale to też tylko świadczyło o tym dlaczego ich przyjaźń była taka udana. Jakby były różne to może nie dogadywałby się tak bardzo. Chociaż i tak w sumie to były różne. I to jednak bardzo. No cóż. Przynajmniej dzieliły takie same poglądy na świat. – Dlatego jeszcze bardziej szokuje mnie to, że nie jesteśmy parą. – Westchnęła ciężko. Może ludzie mieli je za parę? Może po prostu Gaia tego nie dostrzegała.
No, a Gaia nie chciała być czyjąś kochanką. Nawet jeżeli Zoey twierdziła, że ten związek się nie utrzyma. – Twierdzi, że nie. Ale też mówi, że nie może się z nim rozwieść tak od razu. – Podrapała się po nosie. Pamięta te słowa Zoey jak przez mgłę, bo po wyznaniu, że wzięła z kimś ślub tak szumiało jej w uszach, że nic innego już do niej nie dotarło. Pewnie tym szumem był dźwięk łamiącego się serca, ale jeszcze wtedy Zimmerman o tym nie wiedziała. – Może po prostu moja odpowiednia osoba zmarła. – Może Noah był jej odpowiednią osobą i teraz go nie miała i dlatego szukała jakiejś dziewczyny, bo wiedziała, że żaden facet nie będzie jak Noah. I może będąc z dziewczyną nie czułaby się jakby raniła, albo próbowała zastąpić zmarłego chłopaka.
- Jezu Chryste… – Przewróciła oczami, bo ewidentnie Luna nie miała łatwiej. – Jakim cudem takie partie jak my mają utrudnione życie tak bardzo? Czy my przyciągamy niewłaściwe osoby? – Aż musiała się delikatnie podnieść, żeby podeprzeć głowę na dłoni. – Myślisz, że w ogóle wypada z nim o tym rozmawiać? Myślisz, że myśli o tobie w ten sposób? – No dla niej ten ochroniarz Luny to się wydawał taki niemrawy. Kto wie czy wtedy się z nią nie całował, bo był po prostu wyposzczony? Nigdy nie wiadomo.
- Kilka minut rozmowy z tobą, a ja już czuję jak mi lżej na sercu i od razu mam lepszy humor. – Mruknęła z uśmiechem nadal bawiąc się włosami Luny. Nie wiedziała jak w ogóle przeżyła te kilka dni bez rozmawiania z nią.
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
Kiwnęła głową zarówno na zakupy w Szwajcarii jak i ten wylot w środę. Będzie musiała tylko wziać urlop w pracy, ale to też nie powinno być jakimś wielkim problemem. Na pewno jej pozwolą, a jak nie to trudno i tak pojedzie. Odkąd miała wizję pracy razem z Gaią to aż tak bardzo nie zależało jej na tym, by utrzymywać swoją robotę w kancelarii. Mogli ją wywalić, świat by się nie zawalił. To nie tak, że nie miała pieniędzy i potrzebowała tej pracy za wszelką cenę.
- Gaia będzie dekorować Gaie - zaśmiała sie, bo to brzmiało zabawnie. - A co laska go rzuciła? - Nie wiedziała nawet, ze jakąś ma. - Nigdy nie uważałaś, ze to trochę dziwne, że nazwał łódkę Twoim imieniem? - Zapytała, bo ja to zawsze ciekawiło. Wiedziała, że są blisko i, ze Bruno na pewno nie miał nic złego na myśli, ale jednak czasem wydawało jej sie być to trochę dziwaczne. Z drugiej strony lepsza Gaia niż Berta, bo nawet Luna zdawała sobie sprawę, że wtedy Gaia, by sie już nigdy do brata nie odezwała, a już na bank nie weszłaby na tą łódkę. Co byłoby głupie, bo jednak często wykorzystywały fakt, że Bruno tą łódkę ma i mogły sobie dzięki temu spędzać weekendy na wodzie.
Zmarszczyła nieco czoło. - A nie jesteśmy? Kurwa... to wiele wyjaśnia. - Zażartowała sobie, ale no może rzeczywiście ludzie tak je odbierali i przez to nie wychodziło im w życiu uczuciowym!? Może myśleli, ze są zajęte! Nic dziwnego, w końcu wychodziło na to, że oczekiwania Luny potrafiłaby spełnić tylko Gaia i vice versa. Luna chciała żeby ktoś w końcu powiedział prosto z mostu co do niej czuje i cóż, Gaia byłaby w stanie to pewnie zrobić. Tak samo jak dla Luny Gaia byłaby najważniejsza. W sumie to już jest. Nie miała obecnie nikogo z kim byłaby bliżej niż z nią.
- Popierdolona akcja - przyznała - serio myślisz, że można być aż tak pijanym żeby nieświadomie się z kimś hajtnąć? Takie rzeczy nie dzieją się tylko w tych głupich filmach z Cameron Diaz? - Ona szczerze w to wątpiła. Nikt chyba nie był aż tak pijany. Ona nie raz i nie dwa była nawalona, ale jakoś nie miała obrączki na palcu. Może powinna spić Joela? Było to jakieś wyjście z sytuacji. - Nie mów tak Gaia... - powiedziała ostro i pokręciła głową. - Na pewno tak nie jest, zobaczysz... czuję w kościach, że niedługo się wszystko zmieni i obie będziemy szczęśliwe. Musi tak być. - Bo jak nie to Gaia pewnie wróci do Niemiec, a Luna zostanie wędrowną cyganką skupującą od przejezdnych kwiatki i jakieś badziewia w stylu tęczowych grotów. Nie była to przyszłość, którą by dla siebie wybrała.
Zaśmiała się pod nosem. Cóż Gaia miała troche racji. - Jesteśmy chyba po prostu popierdolone, co ja Ci poradzę - nie mogła sie powstrzymać więc cały czas się śmiała, ale no lepsze to niż łzy. - Może po prostu mamy jakieś kosmiczne wymagania? - Wątpiła w to, bo ona absolutnie niewiele oczekiwała. Chciała być po prostu kochana i traktowana jak partnerka. Nic więcej. Nawet seks nie musiał być jakiś wyjebisty, bo radziła sobie bez tego już jakiś czas i żyła! - Nie wiem Gaia, ale nie dowiem się jak nie zapytam. Chociaż byłoby to bardzo chujowe z jego strony... nie po to od roku go wyrywam żeby być jego koleżanką z pracy - prychnęła, bo to byłaby wielka strata jej cennego czasu. Zegar biologiczny tykał!
- Polecam się na przyszłość - uśmiechnęła się i spojrzała na sufit wciąż głaszcząc Gaie, bo to ją też trochę uspokajało. - Myślisz, że jakbyśmy się poznały dopiero teraz to też byśmy się zaprzyjaźniły? - Zapytała nie zmieniając miejsca. - Może skończyłybyśmy na randce co? Przynajmniej bym się dobrze bawiła. - Była przekonana, że z Gaią bawiłaby się wyśmienicie nawet gdyby ledwo co się poznały, bo Zimmerman po prostu była fajną, ciepłą i miłą osobą.

gaia zimmerman
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
Gaia to pewnie już pół roku temu musiała sobie zaklepać urlop w grudniu. Oczywiście nie było z tym problemu w pracy, bo jednak wiedzieli, że jakby się nie zgodzili to pewnie Zimmermanowie albo kupiliby sobie dom spokojnej starości w Lorne Bay, albo ośrodek stałby się wrogiem rodziny Zimmermanów. A nikt tego nie chciał. Oczywiście nic z tego nie wydarzyłoby się na życzenie Gai. Gaia chciała jak najlepiej dla wszystkich ludzi. A już na pewno dla swoich ulubionych staruszków.
Parsknęła cicho na tą Gaię. – Nie. – Pokręciła głową wzdychając ciężko, bo Bruno to czasami ciężki temat. – Laska, która NIBY mu się nie podoba znalazła sobie chłopaka i Bruno udaje, że wcale jej nie lubi, ale jest zirytowany tym faktem i boi się o nią walczyć, więc pedałuje z jakąś inną typiarą czy coś. Nie wiem. – Machnęła ręką, bo co ją obchodziło to, że Bruno ma dwie laski na raz jak ona nie mogła mieć nawet jednej. I dobra, wiedziała, że to niemiłe i że Bruno też przeżywa swoje rzeczy, ale na razie Gaia musiała uleczyć swoje serce zanim pójdzie do kogokolwiek innego. – Oczywiście, że to jest dziwne. Ale jednocześnie to jest Bruno. Ja nigdy za nim nie nadążę, więc po prostu niektóre rzeczy uczę się akceptować bez rozumienia ich. – Ostatecznie patrzyła na tą łódkę z myślą, że to dosyć urocze, że jej brat chciał ją uhonorować w taki sposób. Naturalnie wolałaby być jakimś dojebanym jachtem, ale już niech będzie jego łódka.
- Możemy być. – Zaproponowała beztrosko, ale jednocześnie w żarcie, bo przecież naturalnie, że się tylko przyjaźniły i nie było opcji, żeby były parą. No chyba, że jak żadna sobie nie znajdzie nikogo do tegorocznych świąt to okej, na upartego mogą zostać parą!
- No właśnie nie sądzę, żeby to było możliwe. Tym bardziej, że jednak Zoey raczej nie jest osobą, która się tak upija. – Gaia miała lekką teorię, ale może wymyślała, że Zoey może chciała zobaczyć jak to jest tak imprezować jak Gaia imprezuje i po prostu przesadziła? Tym bardziej, że Gaia nigdy się nie upijała. Ze względu na krasnale. – Mam nadzieję, bo naprawdę chcę żebyś znalazła szczęście. – Już w sumie nawet miała wyjebane w to czy ona kogoś znajdzie. Luna zasługiwała na szczęście bardziej. Gaia po prostu będzie kontynuowała swoje imprezowe życie do 27 roku życia. Później umrze, albo skupi się na pracy w fundacji. Jakby Luna została wędrowną cyganką skupującą śmieci znalezione wykrywaczem metalu, to Gaia byłaby tą lesbijką na koniu, która regularnie przywozi jej te śmieci i kupuje mapki, żeby znaleźć więcej śmieci. Zapętlone love story z Ameryką z 1888 roku w tle.
- Co jest kosmicznego w tym, że ta dziewczyna marzy tylko o tym, żeby ktoś ją szczerze kochał i chciał? – Położyła sobie rękę na klatce piersiowej, żeby pokazać, że jest tą dziewczyną. Na tym etapie Gai była nawet obojętna płeć. Jebać. Mógł być nawet zarośniętym kowbojem. – Zapytaj go. To dorosły facet, Luna. Może jest bardziej ogarnięty niż my, ale ma po prostu nie wiem… ograniczony mózg, bo jest mężczyzną? – No Joel jej na takiego wyglądał. No, ale też troszkę z nim pogadała na tym weselu jak jechali na wesele razem i jak czekali wspólnie na Lunę. Wydawał się sympatyczny i po prostu nieco wycofany, ale nie w złym znaczeniu tego słowa.
- Zdecydowanie skończyłybyśmy na randce. Proszę cię. Nie mogłabym się oprzeć tej idealnie zarysowanej szczęce i seksownemu głosowi. I te sarnie oczy? Nazywałabym cię Bambi. – Głównie dlatego, że nazywanie Luny „niunią” było już zajęte. – A wiesz czym skończyłaby się nasza randka? Pijanym ślubem, którego wcale bym nie żałowała. – Tak. Właśnie tak by było. Gaia po prostu chciałaby szybko zaobrączkować Lunę. Proste.
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
Luna zmarszczyła czoło słuchając tego co przyjciółka jej mówi i pokręciła lekko głową. – Strasznie to skomplikowane – stwierdziła zupełnie tak jakby jej obecna sytuacja skomplikowana nie była. Pewnie dwa miesiące temu miała nadzieję na prawdziwie polskie święta, ale jak widac nic z tego nie wyszlo. Całe szczęście, że Gaia wyszła ze swoją propozycja, bo gdyby Luna miała siedzieć naburmuszona w rodzinnym domu nie odzywając się do ojca i brata, to byłyby chyba najgorsze z możliwych świąt. Musiałaby się upić sama i siedzieć we własnej sypialni oglądając romantyczne gówna z Hallmarka płacząc, że jej życie nie wygląda tak jak tam. – Byliście z nim u lekarza? – Zapytała całkowicie serio, ale później jak zrozumiała jak to zabrzmiało to trochę się zaśmiala. – W sensie może ma jakieś problemy, może psycholog czy coś – no martwiła się! Chociaż może lepiej, że Bruno nigdzie nie był, bo jakby zaczął opowiadac o swojej fascynacji pewnym okresem niemieckiej historii to jeszcze, by go zamknęli gdzieś. Tego mu Luna nie życzyła.
- Idealnie – zachichotała wesoło. – Czaisz, że byłybyśmy chyba najładniejszą parą w Lorne Bay? – Pewnie, by dostały jakiś puchar albo chociaż medale. Może pomnik, by im postawili? Z ich hajsem to wiele jest możliwe.
- Hmmm, no ale w sumie myślisz, że rzeczywiście chciałaby wziąc ślub z byle kim? No przecież to głupie. – Luna, by nie chciała wziąć ślubu z kimś kogo, by nie znała, a przynajmniej świadomie, by tego nie zrobiła. Z drugiej strony nigdy nie była tak pijana żeby odwalić jakąś wielką głupotę. Wbrew pozorom raczej się pilnowała na imprezach. Poza tym ostatnio nie miała za wiele możliwości żeby na takie imprezy wielkie rzeczywiście chodzić. Do klubów raczej nie wbijała ze względu na ochronę, która wszedzie za nią łaziła. – I vice versa – odpowiedziała posyłając przyjaciółce uśmiech. Obie na to zasługiwały.
- Nie mam pojęcia – zaśmiała się – może to jakieś już wiesz nie na topie czy coś? Może powinnyśmy się skupić na byciu wolnymi i na karierze? – No nie wiedziała jak to teraz działa. To, że ona chciała być kochana i być w związku z kimś kto będzie jej szczerze oddany i być może z kim będzie mogła założyć rodzinę, najwyraźniej było czymś niespotykanym. Luna nie chciałą dram, chciała zwykłego życia, które nie jest jej dane. Wkurwiało ją to. – Oj przestań, wcale nie ma ograniczonego mózgu... chyba – skrzywiła się, ale no wątpiła w to! – On po prostu chyba sam nie wie czego chce. Najpierw się do mnie nie odzywa, później mnie całuje, a później się znowu nie odzywa. Ile można żyć w taki sposób? – Pokręciła głowa, takie zachowanie ją mocno irytowało, ale co mogła zrobić? Nie chciała się też Joelowi narzucać. Ech, skomplikowana sprawa. – Ale idę niedługo się uczyć rzucać lassem. Złapię Cię. – Chciała zmienić temat na coś bardziej miłego i zabawnego. Nie mogły się ciągle tak zasmucać.
- Bambie? – W sumie miało to sens. Jej mama też zginęła. – Wiesz, że Bambie był chłopcem?- I nawet się lekko podniosła, żeby spojrzeć na dolną partię swojego ciała. – Ja zdecydowanie nim nie jestem... musisz mi uwierzyć na słowo – zażartowała, a słysząc dalszą część wypowiedzi Gai to od razu pokręciła głową. – Nie, nie byłby pijany tylko bardzo świadomy. Nie wyobrażam sobie żebym miała nie pamiętać ślubu z Tobą – i nocy poślubnej, ale tego już nie powiedziała na głos.

gaia zimmerman
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
ODPOWIEDZ