graficzka komputerowa — freelancerka
28 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
tworzy grafiki, dużo kłamie i udaje, że lubi aktualne życie
005.

Była po dwóch drinkach, gdy podniosła się od stolika. Ciężki dzień w pracy, pełen nerwowo gaszonych pożarów, zachęcił ją do wyjścia z przyczepy, obklejonej absurdalną ilością światełek, których — poniekąd przez Marcy’ego — odrobinę bała się odpalić. Bo chociaż szczerze nienawidziła tej ciasnej przestrzeni, to niekoniecznie było jej po drodze do tego, by ją opuszczać. Myśl o ponownym pakowaniu kartonów przyprawiała ją o migrenę — tym większą, im dłużej zastanawiała się nad tym, czy jej finanse w ogóle pozwoliłyby na zmianę.
Mężczyzna, siedzący tuż przy storze bilardowym wcale nie był osobą, którą zamierzała zaczepić. Podniosła się w pierwszej kolejności po to, by zamówić nowego drinka. Siedzący jednak samotnie — trochę bardziej w typie Teagan, niż zaczepiający ją, podchmieleni czterdziestolatkowie — sprawił, że gdy już barman przygotował jej szklankę z ginem, podeszła do niego i zatrzymała się obok. W pierwszej chwili nie powiedziała nic, zaczepiając wzrok na pustym stole bilardowym, jakby tam coś dostrzegła.
— Też masz zawsze wrażenie, że jesteś w to lepszy, niż okazujesz się w rzeczywistości? — zapytała ze wzrokiem utkwionym w równo ustawionych bilach. Dopiero wtedy przesunęła wzrok na jego twarz, posyłając mu zupełnie niezobowiązujący uśmiech — taki, który posyłało się bliskim znajomym i ludziom, których imiona jakoś zapadły w twojej pamięci. Teagan nie miała tak naprawdę pojęcia, nie tylko kim był, ale czy przypadkiem nie czekał na swoją randkę, czy grupę kolegów. Równie dobrze mógł być detektywem śledzącym właśnie z uwagą jakąś niewierną żonę — co byłoby wyjątkowo ciekawe i powinien na słowo uwierzyć Tei, że mogła być wyjątkowo dobrą przykrywką, jeśli zajdzie taka potrzeba! — Ja tak, dlatego rzucam ci wyznanie, że cię pokonam — przyznała, ciągnąc wcześniejszą myśl. Przeszła te kilka kroków, stając przy stoliku w sposób, który umożliwiał jej wygodne zawieszenie wzroku na jego twarzy. Nie zamierzała go poganiać, ale była prawie pewna, że musiał decydować się szybko, bo podnoszący się powoli mężczyźni, znajdujący się dotychczas na przeciwległym końcu baru, prawdopodobnie zmierzali dokładnie w tym kierunku.
— Przegrany stawia frytki — zadecydowała, podejmując najwidoczniej samodzielnie decyzją. Podeszła więc do opartych tuż obok kijów i chwyciła oba, jeden z nich wyciągając w jego stronę wyczekująco, by dać mu szansę na podjęcie decyzji. Ona tylko zachęcała. A jeśli posiadał jakiekolwiek inne, ciekawsze plany, wtedy znajdzie innego przeciwnika.
game designer — ea games
37 yo — 179 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
001.
Daleko mu było rzeczywiście do podchmielonych, nachalnych gości, którzy nie rozumieli, że słowo nie najczęściej rzeczywiście znaczy nie i warto po prostu się odwalić, gdy ktoś ich o to prosi. Tak naprawdę miał już iść do domu, bo jego kumple, z którymi zdążył wypić chyba maksymalnie ze trzy drinki, mieli jakieś dorosłe życia i poważne sprawy (dzieci w tym wieku dla Darcy’ego nadal brzmiały jak temat dla uwagi, bo dzieci miały dzieci…), więc zaczęli się po kolei zbierać, gdy on jeszcze uważał, że nie jest nawet czas na kolację, a co dopiero powrót do domu. Zamówił jednak jeszcze jednego drinka, skoro już tu był, i sączył go sobie powoli. Oczekiwania w kwestii tego wieczoru miał absolutnie zerowe, jego plany raczej też nie były jakieś wybitne — wiedział, że za chwilę stąd się zwinie, ale w sumie nie zastanawiał się do końca, co dalej.
Drgnął lekko, gdy kobieta zatrzymała się przy jego stoliku, podnosząc na nią wzrok, zastanawiając się przez chwilę, czy powinien ją znać. Wydawało mu się, że nie i miał nadzieję, że się nie mylił — byłoby to co najmniej niekomfortowe, a on unikał takich sytuacji. Na szczęście jej słowa utwierdziły go w przekonaniu, że raczej nie mieli okazji spotkać się wcześniej.
Bardzo mocno rozważam, czy powiedzieć Ci w tym momencie prawdę, czy może zostawić ją dla siebie, żebyś miała niespodziankę — stwierdził, wracając spojrzeniem do kobiety od stołów bilardowych, na które chwilę wcześniej wskazała. Trudno było wywnioskować po tym, czy tak naprawdę był w bilard naprawdę świetny, więc nic mu się nie musiało wydawać, czy może jednak na tyle beznadziejny, że nawet już się nie oszukiwał, że potrafi sobie z tym poradzić.
Okej, wyzwanie przyjęte — stwierdził po chwili namysłu, która jednak nie trwała zbyt długo, a gdy zadecydowała o nagrodzie skinął lekko głową, odbierając od niej kij. — A wygrany wybiera, skąd te frytki? — zaproponował jeszcze, bo w sumie to była istotna kwestia. Nie od dziś wiadomo, że ludzie mieli bardzo różne poglądy na temat tego, jakie frytki są najlepsze. On to szanował, ale oczywiście miał w okolicy swoje własne miejsce, które było jego prywatnym numerem jeden, podejrzewał że ona też. Dlatego ważne, żeby wygrany mógł zjeść darmowe frytki, które rzeczywiście spełnią jego oczekiwania, inaczej to marna nagroda.
Jestem Darcy — przedstawił się jeszcze, bo chyba tak wypadało, oczekując od niej, że zdradzi mu swoje imię również. — Tak chyba wypada, żeby przeciwnicy znali swoje imiona, zanim zaczną — dodał poważnie, jakby co najmniej znaleźli się na jakimś oficjalnym turnieju.

teagan reddington
graficzka komputerowa — freelancerka
28 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
tworzy grafiki, dużo kłamie i udaje, że lubi aktualne życie
Może i faktycznie odrobinę zbyt się spoufalała już od pierwszej chwili. Nie przyszło jej jednak w żadnym momencie do głowy, że mógłby pomyśleć, że kiedyś już się spotkali, a jej imię jakoś niefortunnie wypadło mu z głowy. Ona na przykład nie miała wątpliwości co do tego, że dotychczas na jej drodze nie stanął — i to nawet nie dlatego, że dopiero niedawno wróciła do miasteczka. Miała zaskakująco dobra pamięć do twarzy, tym bardziej gdy były miłe dla oka. Co pozostawało całkiem oczywiste — próżność odrobinę przez nią przemawiała, gdy przystanęła przez nią, nie wybrałaby mężczyzny, który nie wydawał się w żadnym wypadku interesujący.
— Powinieneś zachować to dla siebie. Mówię to świadoma, że mogę tego pożałować, ale to taki trochę mały hazard, więc warto stawiać poprzeczkę coraz wyżej — zauważyła. Nie chodziło o nic więcej, niż zabawę — którą wyciągnęłaby z tej rozgrywki, nawet gdyby czystym przypadkiem okazało się, że swoje głupie wyzwanie rzuciła tegorocznemu mistrzowi świata w bilarda. Co byłoby dość niefortunne, jak wiadomo. Tym bardziej że jej umiejętności w żaden sposób nie zachwycały.
— To uczciwe — przyznała, bo faktycznie — nawet ona miała miejsce, do którego udałaby się najchętniej. Jeśli wygra i wybierze inne, będą musieli zjeść dwie porcje, bo zaprowadzi go w to, które zredefiniuje dla niego słowo frytka. Kiedy odebrał od niej kij, Tea uniosła drinka, by napić się odrobiny alkoholu, zanim odstawiła go na stolik, który chwilę temu zajmował mężczyzna. Udając profesjonalistę — bo akurat w kłamaniu i pozowaniu była świetna — chwyciła kredę, by patrzeć nią końcówkę swojego kija, zanim przystanęła tuż przy stole w momencie, w którym się przedstawiał.
— Teagan — dodała i nawet rękę wyciągnęła w jego stronę, by mógł ją uścisnąć, co nadałoby temu już całkiem poważnego tonu. — Pozwól, że ja rozbiję, bo to moja szczęśliwa piosenka — rzuciła, uśmiechając się lekko, gdy z głośników faktycznie zaczęła grać Beyonce. Sięgnęła po białą, żeby po odłożeniu jej na odpowiednie miejsce, przygotować się do uderzenia. Jedna połówka wpadła do łuzy, co przyjęła z zadowoleniem, zanim obeszła stół, w poszukiwaniu kąta, pod którym chciała spróbować ponowić ten chwilowy sukces.
— Okej, oddaję ci teraz stół — rzuciła chwilę potem, gdy jej kolejne uderzenie okazało się pudłem. Kiedy on przygotowywał się do swojego pierwszego ruchu Tea sięgnęła po drinka, by razem z nim stanąć bliżej, patrząc mu bezczelnie na ręce.
game designer — ea games
37 yo — 179 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nie przeszkadzało mu wcale, właściwie chyba wręcz przeciwnie. Darcy nie odnajdywał się do końca wśród ludzi, którzy sztywno trzymali się jakichś społecznych zasad narzuconych z góry na zasadzie bo tak wypada, bo sam za często zaliczał różne wtopy i mniejsze oraz większe gafy. Poza tym, ta jej pewność siebie i lekka bezczelność w tym wszystkim całkiem mu się podobały — dodawały jej atrakcyjności, a i bez tego była naprawdę ładna i zdecydowanie by ją zapamiętał, gdyby spotkali się wcześniej.
Czyli lubisz hazard sam w sobie, czy po prostu ciągnie Cię do niespodzianek i ekscytuje nieznane? — zapytał, unosząc lekko brew, przyglądając się jej uważnie całkiem, jakby prowadzili bardzo poważną konwersację w tym momencie. I w sumie on uważał, że trochę tak było, nawet jeśli to pytanie było wypowiedziane nieco rozbawionym i zaczepnym tonem. Chciał jednak wiedzieć, bo skoro już go zaczepiła, to uznał, że byłoby miło dowiedzieć się o niej odrobinę więcej. Nie planował jej pytać jednak o to, o co większość ludzi standardowo pyta na randkach: gdzie chodziła do szkoły, co robi w życiu, gdzie pracuje albo co studiowała i ile ma rodzeństwa albo czy go nie ma. Zdecydowanie wolał dowiedzieć się na przykład tego, jak była nastawiona do niespodziewanych zwrotów akcji. I przy okazji do hazardu, ale to akurat jej wina, to nie tak, że miał niecny plan zabrać ją do Vegas po 3 minutach znajomości i obawiał się, że po szybkim ślubie u Elvisa przegra obrączki w pobliskim kasynie.
Bo ja jestem bardzo uczciwym facetem — zapewnił ją z uśmiechem na twarzy, który był niby wesoły, ale jednak chyba trochę też tajemniczy, przez co trudno było uznać, czy aby na pewno nie mija się z prawdą. Nie mijał, ale oczywiście kłamstwem byłoby stwierdzenie, że nie miał swoich przewinień, grzeszków i oszustów drobnych na sumieniu. Teraz jednak przecież nie o tym rozmawiali. Poznali się, przypieczętowali umowę poważnym uściskiem dłoni, który przecież był niezbędny, jeśli zakład miał być ważny i obowiązujący, i mogli zacząć grać.
To ciekawy wybór szczęśliwej piosenki — zmarszczył lekko brwi, wsłuchując się w melodię przez chwilę. — Ale proszę bardzo oczywiście — zreflektował się, bo przecież pytała, czy może. Wskazał ruchem dłoni nawet na stół w nieco teatralnym geście. — Czyń honory — w końcu był to bardzo poważny zakład o frytki. Gdy nastała jego kolej, był już gotowy. Nie będę jednak wdawać się w szczegóły, bo to prawie, jakbym miała udawać, że umiem naprawiać samochód. Darcy jednak na pewno znał się trochę bardziej na rzeczy, bo inaczej nie zgodziłby się wcale na taki zakład. — Jesteś trochę bezczelna, wiesz? — stwierdził z rozbawieniem, przekręcając głowę i podnosząc wzrok, aby na nią spojrzeć, gdy tak mu się bacznie przyglądała, jakby co najmniej chciała wywierać presję i go rozproszyć.

teagan reddington
graficzka komputerowa — freelancerka
28 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
tworzy grafiki, dużo kłamie i udaje, że lubi aktualne życie
Aktualna sytuacja potwierdzała jedynie teorię, że Teagan posiadała trochę więcej szczęścia, niż ewentualnego rozumu — czystym przypadkiem trafiając całkiem dobrze. Sporo rzeczy mogło sprawić, że pożałowałaby zaczepienia go. Mógł przecież okazać się jednym z pijanych, natarczywych facetów z dość obrzydliwym żartem, a od takich przecież Tea tego wieczora uciekała. Może po prostu potrafiła ocenić ludzi lepiej, niż jej się zdawało i lepiej, niż robili to samo — w przeciwnym razie wiedzieliby, że Teagan Reddington także należało unikać.
— Do dzisiaj nie sądziłam, że lubię, ale chyba wychodzi na to, że trochę tak. I oczywiście, że ciągnie do niespodzianek, trochę nie wierzę ludziom, którzy mówią, że ich nie lubią i wolą nudę i spokój — wygłosiła bardzo poważnie, jakby co najmniej przygotowała sobie tę odpowiedź już wcześniej. Prawda była jednak taka, że raczej nikt jej o to wcześniej nie pytał, więc Teagan nie posiadała wyrobionej opinii tak długo, jak nie przyszło jej się nią podzielić. A skoro musiała to zrobić, to wyrzucała wszystko to, co jej się w głowie sformułowało, ale z odpowiednim przekonaniem — przez które sama nie umiałaby do końca przyznać, czy mówiła zupełnie szczerze, czy może nie do końca.
— Tak? No proszę, wspaniale trafiłam — zauważyła, z rozbawieniem, zanim sięgnęła po szklankę z alkoholem, by upić go nieco. Nie wątpiła w to prawie wcale, bo sprawiał wrażenie porządnego dość. Z pewnością Teagan znała się na tym najlepiej, skoro o niej samej nie można było podobnych słów wypowiedzieć. Zaraz potem skupiła się jednak na grze, którą sama zaproponowała. Szczególnie na momencie, w którym to on wykonywał swój ruch, bo ciekawa była, czy wpakowała się w kupowanie im frytek, czy może jednak miała jakiekolwiek szanse na wygraną.
— Ja? — zapytała, otwierając szeroko oczy. Uśmiech błądził po jej ustach i zdradzał, że jej oburzenie niewiele miało wspólnego z prawdą. Przechyliła jednak głowę, nadal mu się uparcie przyglądając, bo ciekawa była, co też takiego miał na myśli dokładnie. — Niby wiem, ale czemu tym razem? — zagadnęła więc zainteresowana. W końcu nie robiła nic złego. Jedynie stała, przyglądając mu się, jak wbijał kolejne bile do łuzy, dopóki nie stracił swojej kolejki, więc Tea mogła podejść do stołu, przy którym stał Darcy.
— Zaczynasz martwić się, że przegrasz i próbujesz mnie rozproszyć złośliwościami? — zapytała z udawanym oburzeniem, gdy nachyliła się do stołu, by przymierzyć się do uderzenia.

game designer — ea games
37 yo — 179 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Mogło coś w tym być, chociaż to chyba niezbyt na miejscu i na pewno mało skromnie, aby Darcy oceniał, czy trafiła całkiem dobrze. Nie był jednak żadnym kripem i nachalnym typem, nie miał też skrajnie żenującego poczucia humoru, nie planował jej naciągać na drinki i orzeszki, a potem bezczelnie uciec i nie czekała na niego w domu żona lub partnerka, której powiedział, że wychodzi z kolegami, a teraz świetnie bawił się z jakąś blondyną przy stołach bilardowych. Także chyba rzeczywiście można było go uznać za nie najgorszą opcję na wspólne spędzenie wieczoru. Liczył, że w jej przypadku sprawy kształtują się podobnie, chociaż jakoś przesadnie się nad tym nie zastanawiał. Bywał naiwnym człowiekiem, więc raczej zakładał, że ludzie są całkiem prawdomówni. Głupie, co nie? No ale trudno, nawet on nie mógł okazać się aż takim ideałem. I najwyraźniej nie miał aż tyle szczęścia, co ona, skoro wierząc w prawdomówność i szczerość innych trafił na Teagan — osobę, która była przecież dowodem na to, że często jest wręcz odwrotnie i być może zasłużyła na tytuł naczelnej bajkopisarki życiowej w tym miasteczku.
A nie sądzisz, że pomiędzy niespodziankami a nudą i spokojem jednak jest jeszcze całkiem sporo innych rzeczy do upchnięcia? Na przykład nie wiem, robienie planów na ekscytujące aktywności? — uniósł lekko brew, patrząc na nią pytająco. Nie zamierzał się z nią sprzeczać, to pytanie raczej było podyktowane czystą ciekawością, czy bierze w ogóle taką opcję pod uwagę.
Zobaczymy, ile szczęścia będziesz miała w grze — uznał z niewinnym uśmiechem. Może tu też trafianie pójdzie jej wspaniale. A może wcale nie. Nie poszło jej fatalnie, więc Darcy odrobinę próbował się skupić, gdy przyszła jego kolej, a ona zdecydowanie i bardzo jawnie chciała go rozproszyć. — Mhmmm, dokładnie Ty — przyznał, zerkając na nią, a potem zrobił przerwę, aby uderzyć w bilę i wbić pierwszą do łuzy.
Myślę, że dobrze wiesz, dlaczego — odpowiedział jej, wbijając kolejną bilę do łuzy. — Ale jak widzisz nie bardzo to działa — uśmiechnął się do niej ładnie, przerywając na chwilę grę. — Nie muszę zniżać się do takich zagrywek, Teagan — miała tego dowód, bo szło mu całkiem dobrze. Jego umiejętności najwyraźniej jakoś bardzo nie zardzewiały, więc w tym momencie mógł poczuć się zdecydowanie pewniej siebie, gdy wskazał ruchem dłoni na stół, bo w końcu nadeszła jej kolej. — Śmiało, graj. Ja sobie postoję grzecznie z boku i zacznę się zastanawiać, które miejsce z frytkami wolę… — dodał, nieco bezczelnie, zakładając od razu, że z nią wygra. Taki się z niego cwaniak zrobił nagle, gdy kilka bil mu się udało trafić.

teagan reddington
graficzka komputerowa — freelancerka
28 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
tworzy grafiki, dużo kłamie i udaje, że lubi aktualne życie
W tej konkretnej chwili nie posiadała nawet zbyt wielu powodów ku temu, by kłamać. Mogłaby wprawdzie odrobinę przeceniać swoje umiejętności, podsycając w nim niepewność, ale nie byłoby to z pewnością równoznaczne brzydkim, naciąganym historiom, które zwykle opowiadała. Nie znaczyło to jednak wcale, że gdy sam bilard jej nie znudzi, to nie rozpocznie zabawiania go historiami, które mijały się z prawdą bardziej, niż robili to zwykle politycy. Istniała przecież całkiem spora szansa na to, że więcej na jej drodze nie stanie, skoro ten ich mały turniej miał być niczym więcej, jak zajęciem czasu i znalezieniem sobie wieczornej rozrywki. I chociaż Lorne Bay nie wyróżniało się specjalnie wielkością, to i tak wierzyła, że można się tutaj mijać skutecznie. Chyba że na koniec staromodnie poprosiłby ją o numer telefonu (link do TikToka, Instagrama, czy czegokolwiek innego), to prawdopodobnie nawet by się nim otwarcie podzieliła!
— Plany też są nudne. Ekscytujące aktywności nie, ale samo planowanie nie jest aż tak fajne — stwierdziła. W świecie Teagan dużo rzeczy było czarno-białych, bo potrzebowała, by takie pozostawało. Usprawiedliwiało to jej wybujałą wyobraźnię i potrzebę ubarwiania rzeczywistości. A potrzebowała przecież wierzyć, że miała do tego pełne prawo, by nadal uważać się na dobrą osobę!
Uśmiechnęła się niewinnie, godząc się z jego słowami. Pech jednak chciał, że jej starania, by go rozproszyć, nie przyniosły zupełnie, nawet najmniejszego efektu. Nieco niezadowolona przyglądała się jego poczynaniom, widząc, jak wysuwa się na prowadzenie. Popijała w międzyczasie swojego drinka leniwie.
— Teraz to ty jesteś trochę bezczelny — wytknęła mu, przechylając lekko głowę. Nie zależało jej na wygranej, więc jeśli będzie musiała wziąć na siebie kupowanie frytek, nie będzie dramatyzowała. A kiedy skończył swój ruch, Tei nie pozostało nic innego jak tylko wywrócić oczami na kolejne słowa i ruszyć ze swoim kijem w stronę stołu. — Cofam poprzednie słowa. Jesteś bardzo bezczelny — dodała, ale z rozbawieniem dośc wyraźnym. Kiedy uderzyła nieudolnie już za pierwszym razem, nie pozostało jej nic innego jak tylko westchnąć ciężko.
— Mam nadzieję, że to miejsce, które wybierzesz będzie tak dobre jak to, które ja bym wybrała — podsumowała ostatecznie i odsunęła się, pozwalając mu dojść do stołu, by — jeśli dobrze mu pójdzie — wykonać ostatnie uderzenia.

game designer — ea games
37 yo — 179 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
To chyba nie do końca kwalifikowało się nawet na kłamstwo. To znaczy może trochę, ale miało więcej sensu niż układanie sobie rzeczywistości na nowo, bo doskonale wiedziała w tym momencie, że ta kwestia dość szybko zostanie zweryfikowana. Dlatego też na razie wszystko wyglądało całkiem normalnie i wiarygodnie, a jemu absolutnie nie przyszło do głowy, aby uznać, że była jakąś koszmarną kłamczuchę. Wręcz przeciwnie, jak na razie nie miał żadnego powodu do tego, aby narzekać na fakt, że do niego podeszła. Była to całkiem miła odmiana w tym dniu i jak na razie wydawała się być przeurocza i całkiem zabawna w sposób, który jemu odpowiadał.
Masz bardzo rygorystyczne podejście do tej kwestii — zauważył, unosząc lekko brew, ale nie było w jego tonie słychać ani jakiegoś oceniania, ani dezaprobaty co do jej słów. Chociaż faktem było, że Darcy aż tak mocno nie negował tego, że planowanie nie mogło być fajne. Wszystko zależało jednak od podejścia i od tego, jakie to były plany. I z kim oraz gdzie, to też było bardzo istotne.
Nie robił tego celowo, jednak musiał przyznać, że całkiem dużą satysfakcję w tym momencie czuł. Nie z samego powodu wygrywania, ale dlatego, że Teagan ewidnetnie próbowała go tutaj rozproszyć (co trochę działało, ale starał się być względnie odporny).
Ja? Ależ dlaczego? Myślałem, że gramy w bilard, powinienenem robić coś innego? — uśmiechnął się do niej nieco zaczepnie, podchodząc do niej, aby stanąć naprzeciwko niej, stosunkowo w niewielkiej odległości. — Może mi się udzieliło od Ciebie — dodał niewinnie, jakby zupełnie nie wiedział, o co chodzi. — Normalnie jestem bardzo miłym facetem i zupełnie nie znam się na bezczelności — zapewnił ją bardzo poważnym tonem. Tylko jego mina wskazywała bardziej, jakby właśnie uroczyście przysięgał coś niedobrego, a nie zapewniał, że jest prawdziwym aniołkiem.
Niedługo się przekonasz i będziesz mogła zama ocenić — wyszczerzył się do niej w szerokim uśmiechu, podchodząc do stołu, aby rzeczywiście wykonać kilka ostatnich uderzeń i zakończyć ich rozgrywkę swoim sukcesem. — Jeszcze jeden drink, zanim pójdziemy na frytki? — zaproponował, odwracając się do niej. Nawet specjalnie nie starał się triumfować nad nią teraz brzydko, tylko uśmiechnął się lekko, bez zbędnego przechwalania. Nie, żeby był jakimś przesadnym gentlemanem, po prostu postanowił zachować sobie to na trochę później. I kto wie, może nawet uprzejmie jej zaproponuje, że mogą się umówić i przy następnym spotkaniu ją nauczy, jak lepiej grać, żeby mogła sama wybrać miejsce na frytki po rewanżu.

teagan reddington
graficzka komputerowa — freelancerka
28 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
tworzy grafiki, dużo kłamie i udaje, że lubi aktualne życie
Zdarzało się, że Teagan naprawdę prezentowała się z całkiem przyzwoitej strony. Oczywiście najczęściej wszystko to było uzupełnione jakimś kłamstwem, ale — jak w tym przypadku — więcej w tym wszystkim było po prostu jej samej. Całkiem wyluzowanej za sprawą alkoholu i chętnej na to, by jakoś ten wieczór sobie zapełnić. I faktycznie udało jej się znaleźć całkiem przyjemną rozrywkę, z mężczyzną, który nie sprawił w żadnym momencie, że miała pożałować swojej decyzji. Co jednak było dość zaskakujące, bo zanim go zagadała, nie poświęciła nawet sekundy na to, by przeanalizować jakoś tę sytuację.
— Do wielu kwestii — przyznała z rozbawieniem, nie dostrzegając w tym oczywiście absolutnie nic złego. Teagan nie była tą, która najwięcej radości z życia czerpała, odpoczywając. Wolała jakoś umilać sobie czas aktywnościami, nowymi relacjami i niespodziankami, które gdzieś tam na jej drodze się znikąd pojawiały.
— Nie wiem, czy ci wierzę — przyznała rozbawiona. Wydawał się taki, więc byłaby skłonna uwierzyć mu na słowo. Zaprzeczała temu jedynie w akcie czystej złośliwości, trochę zaczepnie. Ostatecznie przecież wcale jej aż tak w tej grze nie przeszkadzał, nie triumfował też bezczelnie i nie cieszył się ze zwycięstwa w sposób, który, chciałby jedynie zagrać jej na nosie. Mógł to zrobić — i możliwe że gdyby Teagan wygrała, to przyjęłaby to z mniejszą klasą.
— Dobrze, już nie mogę się doczekać — przyznała, patrząc, jak wbija ostatnią bilę. Westchnęła ciężko, przyjmując na klatę przegraną i podeszła do niego, by wyciągnąć rękę w jego stroną, z zamiarem złożenia profesjonalnych gratulacji, na które sobie przecież samodzielnie zapracował. Uścisnęła mu ją więc, tak, jakby faktycznie zakończyli najprawdziwszy turniej. — Chętnie — przyznała, kiwając głową. Nigdzie jej się nie spieszyło, nawet na frytki. Podeszła więc razem z Darcym w stronę baru, żeby mogli złożyć zamówienie.
— Co pijesz? — zapytała jeszcze, wypatrując barmana, który stał po przeciwnej stronie baru, ale machnęła na niego, by wiedział, że może podejść w wolnej chwili, bo potrzebowała trochę alkoholu. Który pomoże jej przełknąć tę przegraną która — w gruncie rzeczy — wcale nie była bolesna. Inna sprawa, że Teagam lubiła po prostu sobie odrobinę dramatyzować.
game designer — ea games
37 yo — 179 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Po prostu ona sama najwyraźniej całkiem mu przypadła do gustu i Darcy ani przez chwilę nie miał w głowie planu uciekać i ją wystawić, na przykład z tymi frytkami. Właściwie wręcz przeciwnie, zaskakująco dobrze się z nią bawił i miał wrażenie, że dość lekko przyszło im dogadanie się. Co prawda oczywiście, nie robili nic takiego znaczącego, w czym potrzebowali jakichś dyskusji i podejmowania bardzo istotnych decyzji, ale jednak czasami po prostu się wie, że coś zaskoczy albo nie. W tym przypadku raczej obstawiał tę pierwszą wersję. Był nawet zaintrygowany jej osobą na tyle, że chętnie dowiedziałby się o niej czegoś więcej, poza tym że kocha niespodzianki, nie jest najlepsza w bilard i ma na imię Teagan.
Do jakich jeszcze? — zapytał z zainteresowaniem, skoro miał okazję zaspokoić swoją ciekawość. Przeniósł wzrok na nią, gdy odchodzili od stołu bilardowego, aby zacząć kierować się do baru, omijając przy tym ludzi, którzy stali im na drodze.
Może Cię jeszcze do tego przekonam — stwierdził lekko, uśmiechając się do niej. Mieli jeszcze trochę czasu zaplanowanego razem, dlatego też może będzie miał okazję, aby się wykazać jakoś szczególnie i udowodnić jej, że wcale nie kłamał. Ani teraz, ani w sumie prawie nigdy. Wyjątki potwierdzające regułę zdarzały się mu tylko w dobrej wierze. Nadal niestety nie nauczył się za dobrze, że to prawie nigdy nie wychodzi nikomu na dobre.
Nie martw się, i tak byłaś bardzo dzielna — zapewnił ją. — Mogę przygotować Ci dyplom za uczestnictwo z wyrazami uznania — dodał jeszcze, nie krępując się wcale, że rzeczywiście był teraz dość bezczelny, a przecież jeszcze chwilę temu zapewniał ją poważnie, że dobry z niego typ i jeśli tak się zachowuje, to jej wina. Może jednak wcale nie do końca, może to była ta wygrana w bilard, która przeciążyła szalę i sprawiła, że obrósł w piórka, stając się jakimś narcyzem. Oby nie, bo wtedy będzie miał problem, aby spojrzeć w lustro.
Gin z rozmarynem i lodem — poinformował ją. — A Ty? — uniósł brew w pytającym geście. Mogło spaść na nią kupowanie frytek, ale skoro sam zaproponował kolejnego drinka, to zamierzał jej go teraz postawić. Poczekali chwilę na barmana, który przygotował im w końcu napoje, aby mogli odejść do jakiegoś wolnego stolika i wypić je w spokoju, a nie przy zatłoczonym barze. — Jak bardzo bezczelne i zuchwałe będzie, jeśli zaproponuję, że następnym razem mogę Cię trochę nauczyć grać, żeby już Ci się tylko nie wydawało, że jesteś w to naprawdę dobra? — zapytał, lekko żartobliwie, ale w sumie mówił całkiem poważnie. Śmiało dość zakładając, że w sumie czemu nie miałoby być następnego razu?

teagan reddington
graficzka komputerowa — freelancerka
28 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
tworzy grafiki, dużo kłamie i udaje, że lubi aktualne życie
Nie miałaby nic przeciwko temu, by nie tylko zdradzić mu o sobie coś więcej, ale też samodzielnie się jeszcze czegoś dodatkowego dowiedzieć. Wcale nie zamierzała uciekać chwilę po zjedzeniu ostatniej frytki — chyba że przyznałby nad nią, że powinien już wrócić do żony, dziecka lub kogokolwiek innego. Nie sądziła jednak, by coś podobnego miało się stać — i należało jej przeczuciu wierzyć, bo Teagan pozostawała święcie przekonana, że naturalny talent do rozczytywania ludzi miała po prostu w genach.
— Jestem kolorowym terrorystą — przyznała nagle. Może i nie do końca pokrywało się to z zadanym przez niego pytanie, ale była to pierwsza rzecz, jaka wpadła jej do głowy. — Nie potrafię zaakceptować, że ludzie odrzucają kolory i wybierają tylko depresyjny czarny i nijaki biały — wyjaśniła, by miał pogląd na sytuację i nie pomyślał przypadkiem, że było to tak poważne, jak można by było przez sekundę założyć. Nie malowała ludziom mieszkań pod ich nieobecność (pewnie wiedziała, że Marcy by ją za to znienawidził). Pewnie gdyby sam Darcy był ubrany w jakiś przygnębiający sposób, to może nawet nie zwróciłaby na niego uwagi w kontekście gry w bilard? Kto wie! — Nie wiem, czy da się mnie do tego przekonać. Podobnie jak do jedzenia frytek z majonezem — przyznała, mrużąc oczy podejrzliwie, jakby czekała na jakiekolwiek słowa wyjaśnienia z jego strony — żeby zadeklarował się, czy jest osobą stawiającą na puste frytki, ketchup, czy może należał do tej niezrozumiałej przez nią grupy. I nie sądziła, by zdołał ją przekonać do tego, nawet gdyby sobie taki właśnie cel tego dnia postawił.
— Czy narysujesz mi go samodzielnie? — zapytała z poważną miną, bo jeśli tak — to zdecydowanie chciała. Może i na ścianie nie powiesi (bo w jej przyczepie pewnie nawet i na to nie byłoby miejsca), ale zachowa sobie na pamiątkę. Na jego miejscu z pewnością by trochę w piórka obrosła, irytując go swoją radością zdecydowanie mocniej.
— Też — rzuciła, zanim pojawił się barman. A kiedy już zajęła miejsce przy stoliku, napiła się trochę alkoholu, przyglądając mu może nawet nieco uważniej, niż wcześniej, gdy przecież bardziej skupiali się na samej grze, niż sobie samych. Zaśmiała się krótko na jego słowa i pokiwała głową. — Bardzo. Ale chętnie się poduczę, skoro proponujesz. W co jesteś jeszcze na tyle dobry, żebym mogła na tym skorzystać? — zagadnęła, przechylając lekko głowę. Może miał jakieś umiejętności, które mogłaby przy nim rozwinąć? Inne niż kolejna partyjka w bilarda, bo jedna na wieczór była wystarczająca, zdecydowanie.


game designer — ea games
37 yo — 179 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Na szczęście w domu nikt na niego nie czekał. I nawet jeśli mogło zabrzmieć to smutno, to jemu taki stan rzeczy odpowiadał jak najbardziej. Daleko było mu do samotnika, ale jednak nie potrzebował towarzystwa w domu — przynajmniej jak na razie, bo nie znalazł do tej pory kogoś na tyle istotnego, aby dzielić swój dom na dwoje i układać sobie w nim życie, czy zakładać rodzinę. Także żony czy dziecka (albo żony z dzieckiem na rękach w progu baru) nie musiała się obawiać.
Poczekał aż rozwinie, do czego odnosi się to określenie po czym zaśmiał się lekko. — Okej, w tej kwestii jestem bezpieczny — pokiwał głową z ulgą, nieco zbyt teatralną, żeby brać go poważnie w stu procentach. — Do jakiego stopnia nie potrafisz zaakceptować? Masz przy sobie zawsze balony z farbą i jak widzisz kogoś ubranego całego na czarno albo biało, to w nich rzucasz? — był ciekawy, czy jakoś to okazywała też obcym. Wydawała się dość oryginalną osobą, dlatego też nie wykluczał, że w tej kwestii miała jakiś określony plan działania, którego trudno było się spodziewać.
Hm, w tej kwestii nie jestem bezpieczny. Nie wiem, czy powinienem iść w to głębiej, ale ja właściwie jakoś specjalnie nie lubię ketchupu… — przyznał, przyglądając się jej z niewinną miną, typową dla człowieka, który wcale nie był niewinny, tylko zrobił jakiegoś psikusa albo coś przeskrobał. — Będziesz musiała to przeżyć. Ale do grubych frytek belgijskich ketchup po prostu nie gra… — dodał jeszcze z przekonaniem i był skłonny bronić swojego zdania, bo jednak nikt nie był w stanie go przekonać do zmiany zdania.
Mogę, czemu nie — przyznał po chwili zastanowienia. Na szczęście był całkiem zdolny, więc nawet nie było szansy, że jakoś specjalnie się zbłaźni. — Masz jakieś życzenia względem kolorystyki? — dopytał, bo może coś jej się marzyło, to on to chętnie spełni na osłodę porażki. — Poza tym, że nie może być czarno-biały, to już wiem — dodał, bo oczywiście że to zapamięta i nie narysuje jej czarnym markerem na białej kartce czegoś, mówiąc, że to już. Napił się swojego drinka, bo jakiś czas temu udało im się je otrzymać od bardzo zajętego barmana, zerkając na nią z zainteresowaniem.
Hmmm… — zastanowił się przez chwile, nieco przesadzając z powagą wypisaną na twarzy, którą po chwili zastąpił nieco zaczepny uśmiech. — Kto wie, może się jeszcze dowiesz — stwierdził odrobinę bezczelnie. Chociaż oczywiście, jak już wspominał: Darcy był porządnym facetem. Absolutnie nic niecnego nie chodziło mu po głowie. Normalne, dorosłe sprawy, serio. — Idziemy? — spojrzał na jej pustą szklankę, a potem rzeczywiście mogli skierować się na obiecane frytki.

teagan reddington
ODPOWIEDZ