żałobniczka / instruktorka boksu — The Last Goodbye / LB Gym
24 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
you are too nostalgic, you want memory to secure you, console you
016.
I bet we look great from above,
lit by stars, in love.
{outfit}

Morgan nadal nie mogła uwierzyć w to, że naprawdę umówiła się na drinki z Angie Donoghue! Co prawda trochę nie wiedziała czy idą na drinka czy mogłaby to uznać za randkę, bo nadal nie była pewna tego czy jej podrywanie zadziałało. W sumie nie zdziwiłaby się jakby nie zadziałało, bo jednak powiedziała, że nie podrywała Angie. Chociaż ją podrywała. Po prostu obawiała się tego, że mogłoby nie zadziałać, albo, że wyszło zbyt chamsko i wolała się wycofać. Po tym jak jednak Angie dała jej swój numer telefonu to Morgan nie chciała się wycofać. Tak bardzo, że nawet odczekała dwa dni przed napisaniem wiadomości do Angie. A jak już wysłała smsa, to od razu wyłączyła telefon na dwie godziny i udawała, że wcale nie ma chęci go sprawdzić, żeby zobaczyć czy Donoghue jej odpisała. Jak odpisała to Adler przez kilka chwil nie mogła dojść do siebie, że na poważnie miała w telefonie numer kontaktowy do osobistości telewizyjnej. I jeszcze ta osobistość sama jej zaoferowała te drinki. Morgan musiała się tylko upomnieć. Co prawda miały to być urodzinowe drinki, ale nie było opcji, żeby Morgan czekała na to spotkanie do grudnia. Chciała się zobaczyć z Angie jak najszybciej. No i niby mogła sobie iść do antykwariatu i z nią pogadać, ale jednak wolała coś w tym stylu. Żeby nie przeszkadzać kobiecie w pracy.
Nie nastawiała się, że to jest randka, ale mimo wszystko uznała, że zrobi wszystko, żeby obie się dobrze bawiły. Potrzebowała normalności, a nic nie jest tak normalne jak nowa znajomość, którą można było pielęgnować od samego początku. Dlatego też Morgan postanowiła, że odjebie się jak szczur na otwarcie kanału. Zasługiwała na to, żeby w końcu mieć okazję do tego, żeby poczuć się ze sobą dobrze. No i chciała być ładna. Mimo, że Angie już jej powiedziała, że jest ładna i Morgan myślała o tym czternaście razy dziennie. Przyszła do baru nawet kilka chwil wcześniej, żeby zająć jakieś ustronne miejsce przy barze. Miała zrobić nawet rezerwację, bo chciała mieć pewność, że będą miały gdzie siedzieć itp., ale uznała, że nie może przesadzać. Wolała, żeby wszystko wyszło w miarę naturalnie. Pewnym siebie krokiem weszła do baru i dzięki bogu, że bywała tu już wcześniej. Nie musiała się rozglądać jak kretynka. Nastawiała się na miejsce przy barze, ale ostatecznie zdecydowała się na stolik z kanapą w rogu lokalu. Brzmiało to wygodniej. Żeby jednak Angie zobaczyła ją w pełnej okazałości, Morgan poprosiła obsługę, żeby zarezerwowali jej ten stoik i nawet wepchnęła odpowiedniej osobie napiwek w dłoń. Będzie musiała to później odrobić, ale uznała, że będzie warto. Angie Donoghue zasługuje na najlepsze traktowanie i właśnie to Morgan miała zamiar jej dzisiaj okazać. Stanęła sobie przy barze i zamówiła szklankę wody. Nadal miała w sobie pozostałości z osoby odżywiającej się zdrowo i nie pijącej alkoholu i nie zażywającej narkotyków. Wiedziała jak ważne jest nawadnianie się przed piciem alkoholu. Właśnie dopijała, kiedy kątem oka dostrzegła wchodzącą do lokalu Angie.
- Wow.... - Aż zaniemówiła na chwilę. - Zjawiskowa jak zawsze! - Skomplementowała w końcu nową przyjaciółkę i ucałowała ją na przywitanie. - Klepnęłam nam tamten stolik. - Wskazała zarezerwowane wcześniej miejsce, ale zanim się tam skierowała to podeszła jeszcze do baru, żeby zamówić sobie drinka. Postawiła na mojito. Na dobry początek. - Co dla ciebie? - Zapytała Angie, bo nie chciała jej przecież niczego zamawiać czy narzucać. Nie znały się przecież jeszcze aż tak dobrze!
Tak jakby ukrywa się przed światem — sprzedając w antykwariacie
31 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
#6

Szczerze, to Angie nie potraktowała tego wyjścia na drinka z nową przyjaciółką jako coś szczególnego. Nie, to nie tak, że umniejszała temu spotkaniu, czy nie traktowała go poważnie, bo naprawdę, z wielką przyjemnością odstawiła się po raz pierwszy od dłuższego czasu, ułożyła włosy, pomalowała się i użyła swoich ulubionych perfum o słodkim kwiatowym zapachu. Nie traktowała tego na randkę, bo dla niej randka to spotkanie kobiety i mężczyzny, ale naprawdę cieszyła się, że Morgan zaproponowała to jeszcze przed datą jej urodzin. A blondynka miała już coś wybranego dla niej w antykwariacie, co będzie wkrótce zapakowana na prezent i zapewne podarowane dziewczynie przy następnym wyjściu do baru. Cieszyła się, że Morgan zaproponowała spotkanie, choć była zdziwiona, że odpisując dosłownie pod dwóch minutach, musiała potem tak długo czekać na potwierdzenie! No, ale wiadomo, nie zawsze ma się okazję do zerkania w telefon, na przykład w pracy, czy jak się jest na mieście.
Angie może nie była osobą, która spędza każdy wolny wieczór na imprezie, zwłaszcza nie ostatnio, kiedy raczej starała się trzymać low key. Wcześniej jednak raz na jakiś czas bywała w takich miejscach, często z Olive, z którą czasem wkręcały panów, że są bliźniaczkami, a przynajmniej siostrami! Z Morgan to raczej będzie mało prawdopodobne, ale to nic! Na pewno i tak uda się im otrzymać jakieś darmowe drinki, być może z numerami telefonów od darującego te dobroci. Nie, żeby chciała się z nimi umawiać, co to to nie! Chyba jeszcze nigdy Angie nie skorzystała z takiej okazji. Choć raz pisały właśnie z Olive do jednego gościa, ale tylko w ramach żartów, nigdy się z nim nie spotkała!
-Hejo-zawołała widząc swoją koleżanką i zmierzyła wzrokiem ją od stóp do głów-Ładnemu we wszystkim ładnie! I patrz, musimy czytać sobie w myślach, że obie ubrałyśmy się na biało!-zachichotała poprawiając koniec krótkiej sukienki i stając przy barze. -Sex on the beach.... poproszę-powiedziała do barmana, który właśnie skończył szykować mojito dla Morgan, uśmiechając się uroczo, lekko przegryzając lekko wargę -Tak? No to chodźmy tam, będziemy mogły na spokojnie porozmawiać!-powiedziała czekając na swój drink, gotowa pójść do stolika w kącie. Absolutnie jej to nie przeszkadzało! Przyszła tu przecież dla Morgan, choć jakby chciały spędzić tą noc w swojej obecności, to mogły zaopatrzyć się w butelkę wódki i sok żurawinowy i pójść do Angie, miała wolną chatę, choć Didi, pies blondynki by im towarzyszyła. To żaden problem jednak. Zawsze przecież mogły tam dokończyć wieczór. Choć z reguły zaczyna się w domu, tanim kosztem, a kończy w klubie, aby dobrze się bawić do samego rana, ale co tam. Kto im zabroni zrobić coś na opak?

morgan adler
żałobniczka / instruktorka boksu — The Last Goodbye / LB Gym
24 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
you are too nostalgic, you want memory to secure you, console you
Nie mogła się napatrzyć na Angie. Poza tym widziała, że w ogóle ludzie w barze też nie mogli się na nią napatrzyć. Była zjawiskowa. Zastanawiała się czy inni ją rozpoznawali, ale byli zbyt onieśmieleni lub zawstydzeni tym, żeby do niej podejść i zagadać? Morgan mogła się tylko cieszyć, że miała okazję poznać Angie w antykwariacie i że nie były przy tym otoczone innymi ludźmi i Morgan mogła sobie fangirlować i się przy tym nie ośmieszać. Może inni chcieli dać Angie spokój, może nie chcieli jej przeszkadzać na wyjściu prywatnym. Morgan w końcu zakładała, że wszyscy ją rozpoznają. Była gwiazdą. Zasługiwała na to, żeby być rozpoznawalną. Adler tylko upominała się w myślach, żeby traktować Angie w miarę normalnie. Wiedziała, że nie wszystkie gwiazdy lubią być traktowane jak gwiazdy i że najbardziej często marzą o normalnym życiu, gdzie są traktowani jak zwykli zjadacze chleba. Morgan była takim zjadaczem chleba, chociaż nie jadła chleba, bo moja inna postać jej wmówiła, że od pieczywa m się łupież i teraz wszystkie moje postacie wierzyły w takie bzdury.
- Wielkie umysły myślą podobnie. – Popukała się po skroni, żeby pokazać jaka łączy je więź. Widziały się raptem raz, a Morgan czuła się przy Angie tak swobodnie i beztrosko.
Morgan z fascynacją obserwowała jak barman robił jej drinka. Zawsze jej imponowało to jak ludzie profesjonalnie robili coś tak pysznego i jeszcze mieli w głowie zapamiętane przepisy i nie musieli nigdzie zerkać co kiedy dodać i w jakich proporcjach. Oczywiście wiedziała, że w shakerach są miarki, ale mimo wszystko, lubiła obserwować. Podziękowała mu za swojego drinka i przystąpiła do obserwacji jak tworzył się drink dla Angie. Uznała ostatecznie, że to kwestia wprawy i praktyk i faktu, że przy najbardziej ruchliwych dniach robili tych drinków setki. Każdy by pewnie ostatecznie zapamiętał. Ale dobra, wróciła spojrzeniem do Angie, której posłała uśmiech.
- Oczywiście. Zapraszam. – Wskazała gestem ręki stolik, o którym wspomniała wcześniej. – Pomyślałam też o tym stoliku, żeby nikt nie zawracał ci głowy. Pewnie ciągle cię zaczepiają i wolałabyś skorzystać ze spokojniejszego wyjścia do ludzi. – Może i Angie była miła i nie miałaby problemu z natrętnymi fanami, ale każdy ma ograniczone pokłady cierpliwości. Pewnie nawet taką Angie dałoby się doprowadzić na skraj załamania. Nie, żeby Morgan była zainteresowana testowaniem jej cierpliwości. – To co tam porabiałaś? Co robiłaś na Halloween? Bo moje było koszmarne i traumatyczne. – Westchnęła ciężko. Miała iść się dobrze bawić, a wyszło jak wyszło. Prawie straciła życie. A przynajmniej tak sobie wmawiała.
Tak jakby ukrywa się przed światem — sprzedając w antykwariacie
31 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Różnica była taka, że mężczyźni w barze patrzyli na nią, bo miała dekolt po sam pępek i często z tego triku korzystała. Jedno, co wyszło jej na dobre w jej byłym małżeństwie, że poznała swoją wartość i teraz nie miała problemu by w taki sposób sobie załatwiać darmowe drinki w barze. Dla siebie i dla Morgan, żeby nie było! Zawsze myślała o swoich koleżankach. I taka uwaga ze strony osób jej pasowała, jak mężczyźni na nią patrzyli. Morgan jednak, chyba, patrzyła na nią przez pryzmat programu telewizyjnego, w którym blondynka wzięła udział. Przynajmniej nie uważała tego za coś złego, nie miała o niej niedobrego zdania. To był niewątpliwie plus! Szczerze, to to zainteresowane związane z programem wcale się jej nie spodobało, choć warto było zaznaczyć, że tylko w swojej pustej główce widziała, jakby ludzie jej nienawidzili i wręcz chcieli opluć, lub chociaż zrobić znak krzyża na jej widok w miejscu publicznym. Na pewno nie była tam pokazana pozytywnie, wręcz głupkowato, ale nie wylał się na nią hejt w Lorne Bay, bardziej w internetach...
-Wiadomo, hihi-uśmiechnęła się, odrzucając włosy za ramię. O matko, jak się jej dobrze rozmawiało z Morgan i faktycznie myślały bardzo podobnie w wielu różnych aspektach! W gruncie rzeczy, były całkiem podobne do siebie, a największą różnicą u nich było to, że jedna była blondynką, a druga brunetką. Jednak jak wiadomo, every blond needs her brunette. Czy jakoś tak. I dopasowywały się do siebie idealnie. Aż dziw, że wcześniej się nie znały! Choć różnica wieku mogła być tego powodem. Jeszcze niedawno Donoghue traktowałaby dwudziestolatkę jako dziecko, kogoś pokroju koleżanki młodszej siostry.
-Och dziękuje, jesteś niesamowicie urocza!-zapiała z zachwytu i klapnęła swoimi czterema literami na kanapie tuż obok Morgan. -Daj spokój, nie jestem żadną gwiazdą filmową ani Kim Kardashian!-machnęła ręką, mocząc usta w swoim drineczku. Daleko jej było do bycia celebrytkom, a jeszcze dalej było jej do posiadania takiego stanu konta, jak osoby z okładek i pierwszych stron gazet. A chyba na tym jej zależało bardziej niż na tym, aby każdy Australijczyk znał jej imię i nazwisko. Pewnie jakby tak było, to ktoś by się doczepił, że taka z niej Aborygenka, jak z koziej dupy... no właśnie, bo jest blondynką, nie wyznaje takich wartości i w ogóle wstyd im przynosi! Dlatego bycie żoną bogatego męża było dla niej lepszą opcją. Może kogoś lepszego niż Parker, oczywiście. Jednak o to chyba nie było wcale tak trudno, by znaleźć lepszego mężczyznę niż on. -Zdecydowanie jednak wolę spędzić ten wieczór z Tobą sam na sam-powiedziała, kładąc dłoń na kolanie dziewczyny. Naprawdę, nie potrzebowała adorujących, śliniących się facetów, aby dobrze się bawić. A jak się napiją, to będą mogły pójść do domku Angie, dokończyć zabawę. [/b]-W sumie to nie miałam żadnej propozycji na imprezię, więc siedziałam w domu z Didi i rozdawałyśmy cukierki. Mała miała urocze przebranie za kaktusa, a ja się przebrałam za pastereczkę. Miała być owieczką, ale już nei znalazłam przebrania na szybko[/b]-wyjaśniła, szukając telefonu w małej torebeczce, aby pokazać koleżance zdjęcia. Pewnie, że miała ich milion. Byłemu mężowi też je wysłała, w końcu był w połowie odpowiedzialny za psinkę. -Ale co Tobie się złego stało? Wywoływałyście duchy i potem Cię nawiedzał w nocy? WIesz, w jednym serialu postać przespała się z duchem-zachichotała jakby była nastolatką mówiącą słowo SEKS.

morgan adler
żałobniczka / instruktorka boksu — The Last Goodbye / LB Gym
24 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
you are too nostalgic, you want memory to secure you, console you
Mężczyźni byli tak beznadziejni jeśli chodziło o takie rzeczy. Żadna szanująca się kobieta nigdy nie uzna, że zacznie wydawać hajs na drinki dla jakiegoś typa tylko i wyłącznie dlatego, że ma dekolt, albo ma obcisłe spodnie i jego krocze się ewidentnie uwydatnia. No chyba, że owa kobieta miała po prostu za dużo pieniędzy i chciała zobaczyć jak to jest być beznadziejnym inwestorem w tej kwestii. No bo mężczyźni to robili… z jakiego konkretnie powodu? Wiadomo, że bardzo często liczyli na to, że po prostu takie stawianie drinków zakończy się seksem, ale w tym przypadku żadna z nich nie miała nawet zamiaru tych drinków pić przy barze. Jaka szansa, że będą pamiętać randomowego typa, który je stawiał? Podejrzewam, że dlatego, że typ będzie nachalnie przypominał o swojej egzystencji. Ehh. Tak jak pisałam, mężczyźni są beznadziejni. Niesamowicie prości w obsłudze, ale też beznadziejni.
No i właśnie dlatego tak dobrze się dogadywały, bo jedna była brunetką, a druga blondynką. Nie było między nimi zadnej konkurencji. Czysta przyjaźń, która eskalowała właściwie bardzo szybko. Morgan poza tym, że nadal była lekko oszołomiona tym, że jest na drinkach z gwiazdą telewizyjną, powoli zapominała o tym i zaczynała Angie traktować jak po prostu przyjaciółkę. Różnicą wieku się nie przejmowała, bo nie miała problemu z dogadywaniem się z ludźmi w różnym wieku. Potrafiła się dostosowywać.
- Oczywiście, że jestem. – Rozłożyła ramiona prezentując swoją jakże uroczą osobę. – Kto jak nie ja zapewni kobiety, że zasługują na to, żeby być traktowane z szacunkiem i jak prawdziwe księżniczki? – Zażartowała sobie, bo może pierdzielenie takich głupot przychodziło jej z łatwością, ale nie była w żadnym stopniu podrywaczką. Pewnie nawet nie potrafiła flirtować. A przynajmniej nie na trzeźwo. Może jak wypije to mojito to nabierze odwagi i pokaże się z tej flirciarskiej strony. – No i bardzo dobrze. Po co być gwiazdą filmową czy Kim Kardashian jak możesz być sobą? – Zapytała kończąc swoją wypowiedź parsknięciem. Nie rozumiała czemu ludzie chcieli być kimkolwiek innym zamiast sobą. Gwiazdy filmowe były z reguły niemiłe, Kim zapewne też. Po co być kimś niemiłym?
Uśmiechnęła się słysząc słowa Angie, bo to jednak bardzo zajebista sprawa usłyszeć, że ktoś chce spędzić z Tobą wieczór sam na sam. A jak poczuła dłoń Angie na swoim kolanie to na kilka sekund pulsująca krew w uszach zagłuszyła jej gwar otoczenia. Miała prawdziwy roller coaster, bo wierzyła, że to randka, ale próbowała sobie też wmówić, że nie powinna tego nazywać randką szanując cudze uczucia, a teraz Angie trzymała jej dłoń na kolanie. To powinno coś znaczyć, nie? Zapytałaby swoją wewnętrzną sabotażystkę, ale bała się, że zadałaby to pytanie na głos zamiast siedzieć i milczeć. – Cieszę się, bo ja to właściwie nawet zapomniałam o obecności innych ludzi w tym lokalu. – Postanowiła jednak nie milczeć. – Czasami tylko przypomnę sobie o barmanie, bo będziemy potrzebowały drinków. – Dodała z uśmiechem. W sumie to teraz żałowała, że nie zaproponowała jakiejś libacji na farmie. Cece nie mówiła, że nie powinna przyjmować gości.
- Didi? – Zapytała zaintrygowana i nie musiała długo czekać na odpowiedź, bo Angie pokazała jej zdjęcie. Morgan sprytnie wykorzystała tą okazję, żeby przysunąć się bliżej. Niby chciała oglądać zdjęcia, ale tak naprawdę to chciała szeptać Angie do ucha słodkie słówka. – O jaa! Jest przeurocza!! – Aż musiała odstawić swojego drinka, żeby bliżej przyjrzeć się psiakowi. – Też mam psa! – Pochwaliła się i nawet sięgnęła do swojej torebki, żeby wyjąć telefon i pokazać zdjęcie, bo naturalnie miała obsesję na punkcie tego psa i robiła mu tysiąc zdjęć dziennie. – Gdybym wiedziała, że nie masz planów to zaprosiłabym cię gdzieś. – Rzuciła w międzyczasie i nadal szukała swojego telefonu. Przynajmniej uniknęłaby traumy związanej ze swoją imprezą.
- To akurat brzmi jak coś co wolałabym robić. – Odparła bezmyślnie, ale zaraz się zreflektowała jak to zabrzmiało. – Wywoływać duchy, a nie uprawiać z nimi seks! – Wyklaryfikowała. – Poszłyśmy na imprezę, było strasznie niemiło i chamsko, później jacyś ludzie zmusili nas do zrujnowania nagrobku na opuszczonym cmentarzu w lesie i jakiś typek ciągle mnie tyrał. Była tam też jakaś nawiedzona babcia, której pomogłyśmy. A ten typek co mnie wyzywał to w ogóle wpadł do dołu i chciałam mu pomóc, ale mnie wyzywał i moja koleżanka powiedziała, że nie ma takiej opcji, więc wzięłyśmy babcię i uciekłyśmy. Ale później zadzwoniłam po policję i straż, żeby mu pomogli. – Powiedziała w wielkim skrócie, chociaż całe przeżycie było dla niej bardziej traumatycznie niż wynikałoby z tej historii. Teraz jednak trzymała się dobrze. Głównie dlatego, że dostała od tej babci piętnaście tysięcy dolarów. Wyjęła telefon i szybko znalazła jakieś zdjęcie psa. Specjalnie wybrała takie, na którym też jest, żeby Angie zobaczyła jak blisko z psem jest Morgan. – To moje dziecko, które nie ma imienia. – Wręczyła Angie swój telefon z włączonym zdjęciem.
Tak jakby ukrywa się przed światem — sprzedając w antykwariacie
31 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Z jednej strony, owszem, żadna szanująca się kobieta nie będzie się zachowywać tak jak facet, który zobaczy kawałek cycka. Z drugiej strony, bądźmy szczerzy, kobiety często robiły o wiele gorsze rzeczy, żeby jakiś przystojniak zwrócił na nią uwagę. I jeśli Morgan będzie się zapierać rękami i nogami, że nic takiego nie zrobiła, to albo kłamała, albo była za młoda na takie doświaczenia. Angie miała takie wyskoki na swoim koncie. Rozwiodła się już jakiś czas temu, miała psiapsiółkę, która była taka jak ona tylko odrobinę mądrzejsza, z którą potrafiły się bawić. I może nie wnikajmy w to, czy takie podchody działały.
Blondynka tak naprawdę nie wiedziała, ile Morgan ma lat, rozmawiały o różnych rzeczach, nawet dawała się pociągnąć za język na temat występu, choć nie lubiła tego robić. Jednak o wiek nie zapytała, najwyżej o datę urodzin. Jednak nie wydawała się być bardzo młoda, a przede wszystkim, nie wydawała się być nieletnia! Chyba tylko to mogłoby zrazić Angie. Z wiadomych względów. Niezależnie jak urocza była Adler, to niespecjalnie chciała być oskarżona o cokolwiek. Choć wiadomo, jak na razie wszystko było niewinne i myślała że tak zostanie!
-Dokładnie tak, girl power!-zaśmiała się. Angie zawsze lepiej się dogadywała z koleżankami, które wcale tak bardzo nie przejmowały się tym, jak naiwna jest koleżanka, jak głupie rzeczy robi. Koledzy, czy nawet bracia lubili sobie z niej żartować, nawet jeśli robili to w dobrej wierze, to jednak zawsze to trochę bolało... Morgan na razie nie zrobiła absolutnie nic, aby wytknąć jej brak szarych komórek, nawet jeśli w telewizji widziała różne momenty, które aż się o to prosiły. Było to totalnie urocze! Jednak szczerze mówiąc, choć lubiła być na językach (jeśli mówi się o niej dobrze), tak jednak chciała poznać Morgan bardziej, co robi, czym się interesuje... Prawdziwi przyjaciele tak właśnie robią! -Oj wiesz o co mi chodzi!-machnęła ręką. Nie chciała być drugą Kim Kardashian, upodabniać się do niej i wypuszczać staniki z widocznymi sutkami, co to to nie, chodziło bardziej o bycie hm.. osobowością telewizyjna? Bycie popularnym, bogatym pięknym i ... cóż, ona chyba nie była do końca szczęśliwa, ale wiadomo o co chodzi. Donoghue nie znała się na F1 i nie miała zielonego pojęcia o tym, że w ferrari też można płakać i wyrywać sobie włosy z głowy.
-O tak, barman nam się przyda! Jestem pewna, że jest tu paru mężczyzn, którzy chętnie by nam postawili jakieś drineczki, a z tego żal nie skorzystać!-może i Angie była zainteresowana płcią męską, ale spokojnie, to wcale nie znaczy, że byli dla niej ważniejsi niż jej dzisiejsza, niech już będzie, randka. W końcu randka nie musi się skończyć pójściem do łóżka, prawda? To tylko spotkanie dwóch osób, którzy się doskonale bawią i tak dalej. Więc pasowałoby do tego wieczora. Chyba.
Angie z chęcią podsunęła się do koleżanki, bo jak chciały oglądać jakiekolwiek zdjęcia, to tak będzie sto razy wygodniej. Plus rozmawiając w takim hałasie też będzie im wygodniej niemal szeptając sobie do uszka. -Pokazuj! I trzeba było napisać! Ja zazwyczaj wieczory mam wolne, nie jestem ostatnio duszą towarzystwa, choć moje rodzeństwo trochę dba o mnie, żebym nie zdziczała-zaśmiała się, choć może to nie było odpowiednie słowo? W każdym razie i Collin i Rosie ostatnio ją odwiedzili i byli ostatnimi dwoma gośćmi w jej małym domku. Niestety, nie miała wiele pieniędzy na wielką posiadłość z basenem, może kiedyś, kiedy już będzie tą australijską Kim Kardashian. Może powinna zacząć w ten sam sposób, od seks taśmy? Hm... ale z kim.
-Ciekawe jak to jest uprawiać seks z duchem...-rzuciła tylko. Czy to było jak erotyczny sen? Bo to, to chyba blondynka miała na swoim koncie, kto nie miał. -Co? Brzmi okrutnie! Mam nadzieję, że nikt nie miał do Ciebie za to pretensji, skoro ktoś Ci kazał to zrobić!-choć wiadomo, w rzeczywistym świecie to tak nie działa, człowiek ma wolną wolę i może nie wykonać polecenia, ale wiadomo, nie było to takie łatwe, zwłaszcza pod jakąś groźbą. -Ale jak to nie ma imienia? Jak do niego? Do niej? wołasz?-zapytała, odruchowo przesuwając palcem po galerii. Dopiero jak ogarnęła co robi, to się lekko zarumieniła i oddała telefon. Nieładnie tak grzebać w cudzych zdjęciach. Na całe szczęście nie zobaczyła tam nic złego.

morgan adler
żałobniczka / instruktorka boksu — The Last Goodbye / LB Gym
24 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
you are too nostalgic, you want memory to secure you, console you
O tak, co do tego nie ma wątpliwości. Kobiety potrafiły być naprawdę tragiczne. I niestety zaskoczę Cię, ale Morgan rzeczywiście nigdy czegoś takiego nie robiła. Głównie dlatego, że nie miała pewności siebie, która pozwoliłaby jej na takie zachowanie. Widziała tysiące pięknych kobiet i wpadała w kompleksy utwierdzając się w przekonaniu, że nie ma opcji, że jest coś co mogłaby zrobić, żeby zainteresować sobą mężczyznę na tyle, żeby jej kupował darmowe drinki. Pewnie chciałaby chociaż raz w życiu zobaczyć jak to jest mieć taką moc, ale nic nie zapowiadało tego, że mogłaby się kiedyś przekonać.
Aż z ciekawości spojrzałam na wiek Morgan i nie wiem czemu, ale myślałam, że ta dziewucha ma naprawdę z 27 lat, ale widzę, że z matematyką rzeczywiście u mnie słabo. Była młoda i mogła uchodzić za głupią, ale po prostu będę to tłumaczyć brakiem życiowego doświadczenia. Jeszcze niedawno mieszkała z rodzicami i nie miała zielonego pojęcia o życiu i zmartwieniach. Później wszystko jebło i została bezdomną typiarą, która musiała znaleźć sobie pracę i nauczyć się funkcjonować bez rodziców. No i w sumie nie szło jej aż tak źle.
- Naprawdę tak myślisz? – Zapytała zszokowana i nawet dyskretnie rozejrzała się po tym barze, żeby zlokalizować kogoś kto rzeczywiście chciałby im postawić drinki. Dopiero jednak po chwili ogarnęła w czym jest problem. Nikt nie będzie chciał im stawiać drinków, ale z pewnością znajdzie się ktoś kto będzie stawiał te drinki Angie. Morgan w tym przypadku była tą brzydką przyjaciółką, która dostawała ochłapy, ale zachowywała się jakby rządziła całą planetą. Chociaż Morgan nie będzie się raczej tak zachowywać. Znowu – brakuje jej tej pewności siebie, którą często mają właśnie brzydkie i niegrzeczne dziewczyny. – Tobie to na pewno będą chcieli stawiać drinki. Ba!, nawet ja chcę tobie stawiać drinki. – Gdyby Angie była mężczyzną to Morgan chciałaby jej stawiać też coś innego. Niestety na razie pozostały jej tylko drinki. A przecież specjalnie na ten wieczór wzięła ze sobą trochę gotówki, której dorobiła się na tańcu erotycznym. Była gotowa na to, żeby stawiać Angie drinki! Nie dostrzegła jednak nikogo kto wyglądał na typa, który będzie stawiał darmowe drinki. Ale ostatnio z Harper nie była też w stanie zlokalizować dilerów narkotykowych, więc ewidentnie była po prostu słaba w takie rzeczy. Będzie musiała pozwolić, żeby to Angie działała w tej kwestii. Morgan będzie tylko smutnym obserwatorem życia.
- Kurczę. Nie pisałam, bo byłam pewna, że jesteś na jakieś fajnej imprezie. U Heidi Klum albo u Taylor Swift. – Tak, Morgan wierzyła, że Angie jest gwiazdą takiego formatu, że przyjaźni się z takimi sławami. Chociaż jakby przyjaźniła się z Taylor Swift, to teraz nie siedziałaby tutaj z taką paszteciarą jaką jednak była Morgan. – Dużo masz rodzeństwa? – Ona zawsze chciała mieć rodzeństwo. Miała starszego brata, ale typ wolał być alpinistą niż się nią zająć, więc ogólnie to czuła się tak jakby tego rodzeństwa nie miała. Tym bardziej, że teraz była trochę takim człowiekiem bez jakiejkolwiek rodziny.
- To chyba zależy od tego jaki to jest duch. Wiesz… jak taki z Harry’ego Pottera, że jak przez ciebie przejdzie to go poczujesz, to podejrzewam, że jak w ciebie… dosłownie wchodzi to nie wiem… Może to takie uczucie jakby ktoś się nad tobą nachylał i dmuchał ci pulsacyjnie w krocze? Albo jakbyś sobie dmuchała suszarką do włosów? – Nie była pewna czy Angie w ogóle chciała wiedzieć, ale Morgan oczywiście nie mogła przegapić okazji do tego, żeby zacząć pierdolić jakies bzdury. A seks z duchem to jednak interesujący temat. – Albo po prostu nie wiem… budzisz się w momencie jak dochodzisz, bo po prostu duch cię wyruchał jak spałaś. – Wzruszyła ramionami. Wróci do domu to zgoogluje ten temat. Najwyżej Cece będzie miała posraną historię przeglądania dla swojego IP.
- Też mam taką nadzieję. Wystarczy mi to, że żyję w stresie, że ktoś do mnie przyjdzie i mi coś zrobi. – No bo nie wiadomo co tym ludziom odjebie. Na nie chciała nikomu niczego udowadniać, ale po prostu była pod presją Cece, która jednak chciała zabawę kontynuować.
Morgan patrzyła jak Angie scrolluje jej galerię i nie miała do niej o to pretensji. Wręcz żałowała, że nie zrobiła sobie jakiś seksi fotek. Może powinna zostać osobą, która ma w telefonie swoje własne nudeski, żeby tak niby niespecjalnie kogoś zachęcić do oglądania swojego nagiego ciała. Nie. Absolutnie nie brzmiało to jak coś co by zrobiła. – No tak po prostu… bezosobowo. W stylu wiesz.. „chodź”. Albo „idziemy”. – Teraz to jej było przykro, że pies nie miał imienia. – Nie chciałam go nazywać czymś głupim i myślałam, że wpadnę na coś oryginalnego, ale no na razie mi nie wyszło. – Bruno zaproponował, żeby nazwała psa Bruno, ale nie chciała nazywać swojego psa imieniem typka, którego dopiero co w sumie poznała. Chciała, żeby imię miało sens.
Tak jakby ukrywa się przed światem — sprzedając w antykwariacie
31 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Morgan była piękną osobą, zgrabną, z ładną buzią... Może nie miała cycków jak Angie, ale to nie musiało absolutnie o niczym świadczyć! A żeby stawiać mężczyznom, czy komukolwiek drinki trzeba było mieć nie tylko pewność siebie, ale i trochę dolców w portfelu, a to chyba nie było coś, na co obie kobiety mogły narzekać. Angie może nie była jakoś mocno biedna, ale nie mogła narzekać na przesadne bogactwo.
-Znam się na tym, spokojnie!-zapewniła koleżankę. I totalnie sądziła, że Morgan też mogła mieszać w głowie mężczyznom, swoim rozbrajającym uśmiechem. Tak naprawdę była przekonana, że ważny jest ten pierwszy raz, aby się przekonać, że ma się tę moc, a nie rozmiar stanika, czy ilość szarych komórek. A na pewność siebie trzeba było sobie zapracować, przecież taka prosta dziewucha z Tingaree, często słysząca o tym, że jest głupia, naiwna i wiele nie potrafi, nie wyniosła pewności siebie z domu rodzinnego. Cóż, jej rodzice, ani starsi bracia nie byliby z niej dumni. Już nie są, nawet z tego nie zdając sobie sprawy. -Tobie też, ślicznotko!-cóż, chyba misją blondynki na ten wieczór stanie się zwiększenie samooceny u koleżanki, choć może nieco na siłę? Morgan nigdy do tej pory nie powiedziała, że chciałaby być totalnie jak panna Donoghue, a ona będzie chciała ją na siłę uszczęśliwić.-Ty przynajmniej nie będziesz chciała, abym Ci coś innego postawiła w zamian-rzuciła tylko, jakby zdegustowana trochę tym, z czym takie darmowe drinki się łączą. I żeby było jasne, praktycznie nigdy blondynka się na to nie zgadzała! Co to, to nie.
-Żartujesz?-cóż, nawet miejscowi celebryci nie byli zainteresowani jej towarzystwem, a co dopiero dwie królowe popkultury, nie mające nic wspólnego z Australią. Jak one miały się dowiedzieć o tym, że ktoś taki jak Angie Donoghue istnieje? Pff, dobre sobie, żart. Śmiało można powiedzieć, że to Adler była największą fanką celebrytki z Lorne Bay. -Piątkę. czwórkę? No, teraz już czwórkę-powiedziała. Chwilami się zastanawiała, czy swoją nieżyjącą siostrę wciąż powinna ją liczyć, ale z żyjących osób była Rosie, Colin, Ell i Reef, więc miała czwórkę rodzeństwa. Z niektórymi miała lepszy kontakt, z innymi mniej, co było oczywiste.
-Dmuchałaś sobie suszarką w... kroczę?-zapytała, lekko aż zaróżowiona na policzkach z powodu, że rozmawiają o takich rzeczach w miejscu publicznym! Gdzieś prywatnie, to inna historia, w swoich czterech ścianach mogła spokojnie mówić i bardziej pikantne rzeczy, tam gdzie nikt nie był w stanie jej podsłuchać. I tak, Angie nigdy nie używała ani suszarki, ani prysznica do robienia sobie dobrze, choć może powinna? Choć nie wiedziała, czy chce czuć się tak, jakby ją duch zadowalał, była to dość dziwna i niewygodna myśl, mimo wszystko. -Czyli sen erotyczny? To mi się to zdarza czasem-zachichotała. Jednak absolutnie nie sądziła, że można to w taki sposób interpretować! Och, ale ona jednak była głupiutka i życia nie znała.
-Jak coś to Colin, jeden z moich braci jest policjantem, to Ci pomoże jak go ładnie poproszę!-rzuciła, będąc pewną, że dla Colina przyjaciółka jego siostry będzie jego przyjaciółką i osobą, której warto pomóc, nawet jeśli nie miałby dostać w zamian nic poza dozgonną wdzięcznością.
Angie nie szukała żadnych nudesków w telefonie Morgan, spokojnie. Na ten moment Angie by sie nieco zawstydziła, bo choć czuła nić powiązania z brunetką, taką jakiej nie miała z nikim innym, nawet Olive, tak do tej pory była zainteresowana tylko i wyłącznie mężczyznami. Choć co Parker jej krwi napsuł, to może się jej orientacja odmieniła! -Musisz mu wybrać jakieś imię! Mogę Ci pomóc jak chcesz. Piesek powinien mieć swoje własne imię, nie chciałabyś, aby do Ciebie mówić "ej ty", czy "piękna". Wolisz pewnie, jak się mówi do Ciebie Morgan... W ogóle, to jak lubisz, jak się do Ciebie mówi?-zapytała. Ona nie była bardzo kreatywna w tym temacie, Angie to była ulubiona forma jej imienia, choć jej były mąż miał parę epitetów na jej temat, które całkiem się jej podobały. Ale to chyba Parker musiałby powiedzieć, jakie one były?

morgan adler
żałobniczka / instruktorka boksu — The Last Goodbye / LB Gym
24 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
you are too nostalgic, you want memory to secure you, console you
- Wow. – Odparła tylko będąc pod wrażeniem. Aż jej się przypomniały czasy jak była w liceum i zawsze patrzyła z zazdrością na te wszystkie popularne dziewuchy, które umiały rozmawiać z innymi ludźmi i nie były przy tym niesamowicie niezręczne. Morgan zapewne umiała rozmawiać tylko z bibliotekarką. No i z jakimś dwojgiem nauczycieli. Pewnie też umiała się odezwać na lekcji jak było zadane jakieś pytanie, bo przecież musiała zabłysnąć jaka to ona jest inteligentna i oczytana.
- To musisz mieć niezłe doświadczenie jak się na tym znasz. – Pewnie bycie takim ładnym było niesamowicie proste. Wchodziłaś do baru i cały swiat był u twoich stóp. – Może mi jeszcze powiesz, że nigdy w życiu nie zapłaciłaś za żadnego drinka, co? – Zapytała rozbawiona i przez chwilę patrzyła na Angie mrużąc oczy. Miała nadzieję, że to nieprawda, bo wtedy to już w ogóle umarłaby z zazdrości. Drinki były przecież takie drogie. A często były obrzydliwe i rozwodnione. Zaraz jednak przestała być podejrzliwa i nawet na sekundę uśmiech zszedł z jej twarzy. – Oh. No tak. – Pokiwała głową. – Zawsze muszą mieć jakieś ukryte motywy, nie? – Ah ci mężczyźni. Już nie ma opcji, żeby najzwyczajniej na świecie chcieli poderwać jakąś laskę po to, żeby się z nią poumawiać na randki, albo po prostu porozmawiać przy drinku. – Nie musisz mi stawiać nic innego w zamian. Nie ma nawet co stawiać. – Próbowała zażartować wskazując, że nie jest wyposażona w penisa, więc stawianie jej czegokolwiek nie miałoby sensu. No poza drinkiem. Chociaż to też nie było dobre rozwiązanie, bo pewnie szybko się upijała i była dziwna.
- Nie. A mogłabyś być? – Morgan nigdy sobie nie żartowała z popkultury. To bardzo powazna sprawa i nieodłączna część jej życia.
- Straciłaś kogoś? – Zapytała zatroskana i teraz to się nawet ucieszyła, że niczego o Angie nie googlowała, bo pewnie jakby googlowała to by wiedziała i na wszystkie informacje od Donoghue musiałaby odpowiadać „wiem”, albo udawać sztuczne zainteresowanie. A tak to rozmowa trwała w najlepsze.
- Nie! – Odpowiedziała szybko. Pewnie nawet za szybko. – Raczej nie. Nie sądzę. Nie. Zdecydowanie nie. – Po przemyśleniu jej odpowiedź brzmiała tak samo jak oryginalna, zbyt szybko udzielona odpowiedź. Nigdy nie miała okazji dmuchać sobie suszarką w krocze. Nie, żeby coś, ale teraz to w sumie ją kusiło, żeby spróbować. – Mam po prostu wybujałą wyobraźnię. – Wyjaśniła i popukała się po skroni, gdzie na bank nie skrywała się jej wyobraźnia. – Wiedziałaś, że erotyczne sny można sobie samemu wywołać? Trzeba tylko bardzo intensywnie myśleć o seksie przed snem. Podobno. – Sama nie testowała, więc musiała dodać to „podobno”, żeby nie było, że chodzi po mieście i rozpowiada jakieś rzeczy, które sprzedaje jako „fakty udowodnione naukowo”.
- Dzięki. Mam nadzieję, że nie będę musiała z tego skorzystać. – Wolałaby o tym po prostu zapomnieć, ale no dopóki nic się nie działo to wkręcała sobie, że źli ludzie po prostu czekają na odpowiedni moment, żeby ją zajebać. Bo przecież Morgan jest naprawdę osobą wartą zajebania.
- Wiem, wiem. – Pokiwała głową i nawet zawstydzona na chwilę opuściła wzrok. – Po prostu nie chcę mu dać imienia, które nie będzie do niego pasowało, albo które po kilku dniach mi się znudzi. Albo co jak nazwę go imieniem, na które nie będzie reagował? – Miała dziewczyna poważne problemy.
- Nie zastanawiałam się nigdy nad tym. – Na bank nikt nigdy nie powiedział do niej „piękna”. No dobra, może jak żyła na ulicy to rzeczywiście była najładniejsza z bezdomnych, ale to tylko i wyłącznie dlatego, że nie zdążyła się doprowadzić do ruiny i miała wszystkie zęby. W każdym innym przypadku szybko straciłaby tytuł pięknej. – Mam takie imię, że raczej się z nim już nic nie zrobi. – Już pomijała fakt, że było to męskie imię, ale niestety musiała z tym żyć. – Ty masz jakieś preferencje odnośnie tego? Jak ludzie mają do ciebie mówić? Nie reagujesz na coś? – Ona to nawet nie myślała o tym, że mogłaby sobie coś takiego wybrać i mówić ludziom „Nazywam się Morgan, ale wolę jak mówią na mnie Piękna”. Albo „Nazywam się Morgan, ale przyjaciele mówią o mnie Sasuke”.
Tak jakby ukrywa się przed światem — sprzedając w antykwariacie
31 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Cóż, nie porównujmy Angie z liceum do Angie z dziś! Wtedy była dość wycofaną, totalnie nieprzebojową nastolatką, której wszyscy powtarzają, że jest głupia i nienormalna przez to, że tak była przywiązana do swojego pochodzenia, a przecież jej rodzice byli typowymi Aborygenami z Tingaree. Dopiero jej mąż, przebrzydła szuja, sprawiła, że pączek Angie Donoghue nieco się otworzył, a ona poznała świat i swoją wartość. No, on i przyjaciółka blondynki, Olive, która była świetną dziewuchą, choć też nie grzeszyła przesadną ilością szarych komórek. Także istniała szansa, że i w czasach licealnych dziewczyny by się dogadały, wyrzutki już tak mają. Tylko, że gdy Angie była w liceum, to Morgan... Cóż, jeszcze nie.
-No co ty! -obruszyła się. Taka nie była. Nie sądziła, że mogłaby oczekiwać tyle od ludzi, dalej nie do końca była pewna siebie.-Za mnóstwo drinków płaciłam sama. Nie jestem taka!-nie, żeby brunetka powiedziała o niej cokolwiek złego, ale warto zaznaczyć takie rzeczy. Może dlatego, że nawet ktoś tak nieogarnięty jak Donoghue wiedziała, że jak weźmie np trzeciego drinka od jakiegoś faceta, to już będzie mu coś winna... A ona wcale nie miała na to ochoty!
-Daj spokój! Postawisz mi dziś drinka, to ja Ci postawię następnego, zbereźniku!-trąciła koleżankę, ucinając już rozmowę na ten konkretny temat. Może faktycznie, skoro były na babskim wieczorze, żeby nie powiedzieć, że na randce, to nie powinny brać od nikogo drinków, a już na pewno się o nie prosić? Tak, tak chyba byłoby najlepiej!
-Oczywiście, że nie!-popkultura popkulturą, ale wiadome jest, że wcale nie tak łatwe jest być kimś. I kilka odcinków jednego z wielu reality tv zdecydowanie to było za mało. Może wygranie go i pojawianie się na eventach i imprezach w towarzystwie tych ważniejszych osób... No a do Heidi Klum to już w ogóle koszmar i lata świetlne od sytuacji, w której znajdowała się teraz Angie.
-Jedna z moich sióstr zmarła parę lat temu-powiedziała krótko. W internecie chyba nie było za wielu informacji o niej, a o jej rodzinie to już w ogóle. Nie miała problemu, aby się do tego przyznać, choć niespecjalnie lubiła sporo rozmawiać o zmarłej siostrze. To było... dość osobiste i często psuło nastrój.
-Ja też nie. Co innego słuchawką prysznicową-powiedziała ciszej, jakby to była tajemnica. -Nie sądzę... Bo nawet jak szłam do łóżka z moim mężem i uprawialismy seks wieczorem, to wcale nie miałam snów erotycznych-wzruszyła ramionami. To, że była rozwódką akurat było wiedzą powszechną, bo mówiła o tym w programie.
-Ja nigdy nie żałowałam, że Didi to Didi. Może mam milion pomysłów, jakbym następnego pieska nazwała, ale nie, żeby zmienić jej imię! -powiedziała. No, nie rozumiała tego podejścia, ale nie zamierzała nic więcej mówić, aby nie naprzykrzyć się Morgan, która ją totalnie fascynowała.
-Hm... Nie, Angie jest okej. Moi bracia często mnie inaczej wołali, ale to wolałabym pominąć...-powiedziała. I to był taki moment, że nie znały siebie, ani swoich przyjaciół, że spokojnie Sasuke mogłoby się przyjąć. Dziwnie by było, gdyby spotkała kumpelkę Morgan, która zrobiłaby wielkie oczy na taką ksywkę. -Nie wypuszczę Cię dziś, dopóki nie nazwiesz pieska, Morgan!-powiedziała w końcu, wlepiając swoje duże, niebieskie oczy w Adlerównę, chcąc na niej wymusić pierwszą rzecz, ale na pewno nie ostatnią-Nawet jeślibyśmy miały spędzić całą noc wspólnie!-chciała zabrzmieć groźnie, a zabrzmiało to jak.... propozycja nie do odrzucenia.

morgan adler
żałobniczka / instruktorka boksu — The Last Goodbye / LB Gym
24 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
you are too nostalgic, you want memory to secure you, console you
- Żeby nie było! – Szybko zaczęła, bo teraz do niej dotarło jak to wszystko w ogóle mogło zabrzmieć. – Nie uważałabym tego za jakąś złą rzecz. Bardziej bym o tobie myślała jako o przedsiębiorczej kobiecie. – No bo kobiety to miały w życiu przesrane. Wszystko co złe to spotykało tylko i wyłącznie kobiety. Gdyby Angie jej powiedziała, że nigdy nie zapłaciła za drinka to Morgan byłaby po prostu pod wrażeniem. No i zdeka zazdrosna, bo jednak drinki były drogie, więc Angie miałaby na koncie mnóstwo zaoszczędzonych pieniędzy! Morgan chciałaby tak oszczędzać hajs!
- Nie mam z tym problemu. Jestem przygotowana na taką ewentualność! – Poklepała się po cyckach, bo właśnie tam ukryła gotówkę, którą miała zamiar płacić za dzisiejsze drinki. Nawet jakby Angie nie zaproponowała tego handlu wymiennego to Morgan musiała być przygotowana. Nie wychodziła do barów czy restauracji zbyt często, więc wyżuliła trochę gotówki, żeby móc sobie pozwolić na szaleństwo. Była młoda. Nie miała zamiaru odkładać hajsu po to, żeby wszystko zabrać ze sobą do grobu. Chciała szaleć.
- O kurde. Przepraszam. Nie wiedziałam. Nie chciałam przywoływać takich tematów. Nie chciałam też być jakaś wścibska. – Nawet jakby Morgan googlowała Angie to nie googlowałaby tak intensywnie, żeby dowiedzieć się takich rzeczy. Chociaż istniała spora szansa, że jeżeli był o tym wzmianka w Internecie, to wyświetlała się jako jedna z pierwszych. Ludzie kochają żywić się cudzymi tragediami, a już na pewno kochali celebrytów z tragicznymi backstory. A jednak strata siostry jest czymś niesamowicie tragicznym.
- No to właśnie przez to, że już uprawiałaś z nim seks, więc zniknęło z ciebie całe napięcie seksualne. Więc to normalne, że po seksie nie miałabyś snów erotycznych. – Mówiła to z taką powagą jakby co najmniej była jakimś zajebistym ekspertem w dziedzinie snów erotycznych. – Masz w ogóle relacje z tym mężem? – Zapytała, bo wiadomo, że rozwody to zawsze interesujący temat. Morgan jeszcze żadnego za sobą nie miała, więc nie wiedziała, że to też może być delikatny temat. Napiła się swojego drina, bo aż trochę ją przysuszyło od tej erotycznej gadki.
- Ja to się boję, że po prostu chcę, żeby mój pies miał oryginalne imię. – No bo mogła go nazwać Fafik, a tak naprawdę to wtedy każdy Fafik w parku by do niej przybiegał, a ona wołałaby tylko i wyłącznie swojego. Także ciężki temat do rozgryzienia. A już na pewno ciężki jak się miało taką logikę jak Morgan.
- Oj przestań. Teraz to jestem ciekawa. Jak mówili na ciebie bracia? Czy nadal tak mówią? – Miała nadzieję, że nie było to nic obraźliwego i że nie wkracza teraz na takie same niebezpieczne tereny jak wtedy kiedy przywołała wspomnienie o zmarłej siostrze. – Jestem gotowa na takie poświęcenie. – Rozłożyła bezradnie ramiona. – Mój pies musi być zadowolony ze swojego imienia i ja muszę być zadowolona z jego imienia. – Oznajmiła nieco za głośno, bo ludzie ze stolika obok spojrzeli w ich stronę.
Tak jakby ukrywa się przed światem — sprzedając w antykwariacie
31 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Cóż, czy Angie była przyzwyczajona do tego, że ludzie nie tyle ją krytykują na każdym kroku, lecz nie zawsze w pełni rozumieją, czy popierają jej działania. Nie było to dla niej nowością, więc niespecjalnie się oburzyła, nie chciała się oburzać na Morgan, jednak zauważyła to i postanowiła to zignorować, zupełnie jakby nic się nie stało. Bo w głębi swojego serduszka chciała naprawdę wierzyć w to, że brunetka tak to tylko palnęła, nie mając nic złego na myśli. A z obrażaniem się za cokolwiek, na pewno nie zaszłaby daleko. -Szczerze? To chyba też nie brzmi zbyt dobrze-zaśmiała się. Kobiety miały po prostu przekichane, zawsze pod górkę i jeszcze szmatą w pysk. Na szczęście tylko w przenośni, ale i tak nie było to wcale przyjemne.
-Ja też nie mam z tym problemu-zapewniła. Nie należała do kobiet, które były nauczone tego, że każdy im wszystko pod nos podsuwał i wyręczał. Nie wyniosła tego z domu rodzinnego, a przebrzydły Parker zdecydowanie jej tak nie rozpieszczał, nie po ślubie w każdym razie. Jeśli będą sobie nawzajem stawiać drineczki, aż urwie się im wspólny film, to będzie dobrze. I sprawiedliwie. I zapewne też nie potrwa to zbyt długo, więc i ekonomicznie. Zwłaszcza jeśli miały zapewniony afterek u Angie!
-Nie, spokojnie. Nie pytasz o to co się stało, więc nie jesteś wścibska. O tym to akurat nie chciałabym rozmawiać. Wolę rozmawiać o Tobie. O nas....zym wspólnym wieczorze-powiedziała, spoglądając wprost w ślepia Morgan i lekko przygryzając wargę. Nie chciała rozmawiać o swoich problemach, o przeszłości, która nie zawsze była miła, raczej częściej nie była dobra.
-Nie widziałaś mojego byłego męża. -przyznała. Parker i jego anakonda... To nie tak, ze nagle wszystkie myśli erotyczne jej odpływały z głowy! No, ale w sumie, to poczuła się głupio, jak mówiła o byłym mężu na spotkaniu z Morgan. Nie, żeby była w pełni przekonana, że to jest randka, ale podejrzewała to i było jej dziwnie nieco. -Mamy wspólne psie dziecko-powiedziała, mając na myśli Didi. A wspólny pies to może nie wspólny kredyt, ale zobowiązanie na lata! Oby jak najdłużej, bo szkoda by było takiego pięknego, kochanego piesełka.
-Nie, nie przekonasz mnie, żebym ci to powiedziała, jeszcze za trzeźwa jestem-zaśmiała się. Nie będzie mówić takich rzeczy, jeszcze ktoś usłyszy i podchwyci. To nie były jakieś urocze, sympatyczne określenia, co to, to nie! Może jak będzie mieć więcej procentów w krwi, to się wygada. W końcu miała słabą głowę! -No to ruszmy głową! Nie może piec nie mieć imienia! Pójdę nam po następne drinki, co?-zaproponowała, mając niemal pustą swoją szklaneczkę!

morgan adler
ODPOWIEDZ