Tak jakby ukrywa się przed światem — sprzedając w antykwariacie
31 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
#5

Gdy Angie tylko usłyszała, że jej przyjaciółka złamała nogę, nie mogła, po prostu nie mogła zachować się inaczej, niż tylko szybko, wręcz natychmiastowo się do niej udać! Mogłaby ją zaprosić do siebie i tam ją obsługiwać (na tyle, na ile ona potrafiła, na pewno gąbką by jej nie myła, ale może zapewnić jej jakieś zamówione jedzonko! i poduszkę pod tyłek, co by blondynce nie było niewygodnie na ziarnku grochu), ale skoro nauczycielka plastyki miała złamaną nogę, to chyba nie było sensu, aby telepała się tyle, by spędzić popołudnie w doborowym towarzystwie!
Zamiast tego, udała się po pracy w antykwariacie do supermarketu, a potem prosto pod znany sobie adres. Miała ręce pełne dobroci. Zakupiła parę rzeczy w antykwariacie, takich jak jakiś bardzo stary romans, który mógł być ciekawy, jeśli się w ogóle lubiło taką literaturę. Jako nauczycielka, chyba powinna Olive lubić czytać, nawet jeśli uczyła plastyki! Dlatego też wzięła jej jakiś album z obrazami obrazów, by mogła też poprzeglądać, jakby czytanie pełnych zdań było zbyt nudne. Nie da się ukryć, odkąd Angie zaczęła pracować w sklepie ze starociami, zniosła do swojego domu wiele różnych pierdół, które wpadły jej w oko. Była osobą, którą łatwo do czegokolwiek namówić. Również do wydania kilku dolarów na coś, czego nie potrzebuje. Ba, do tego wcale jej nie trzeba było namawiać! Oprócz tego, kupiła czipsy, colę, pudełko lodów i m&msy z orzechami, jej ulubione! Tak obładowana jak wielbłąd, łokciem nacisnęła na dzwonek po tym, jak jakiś przystojniak przepuścił ją przez drzwi wejściowe do budynku. Ale nie zaproponował, że zaniesie te zakupy za nią, na wskazane wcześniej miejsce. No, bezczelny! Nie, żeby Donoghue była aż tak naiwna, by sądziła, że gentlemani jeszcze chodzili gdzieś po świecie, no ale nie trzeba było być jakimś super szarmanckim gościem noszącym błyszczącą zbroję, aby pomóc!
-Mam wejść?-zawołała, zbliżając głowę do drzwi od mieszkania, nie słysząc ani aby ktoś otwierał drzwi, ani tłukł się w o kulach w jej stronę. Kto wie, może Halsworth i tym razem nie zakluczyła drzwi? Nie zrobiła tego, więc Angie już po chwili była w środku.-Oj moja bidulko-zawołała zostawiając zakupy, czy raczej prezenty niemalże w progu i podbiegła do łamagi, która siedziała w salonie. Mocno zacisnęła swoje ręce, nie dłonie, przedramiona i ramiona wokół dziewczyny, gotowa wysłuchać wszystkiego na temat jej nieszczęsnego wypadku w Halloween, choć trochę informacji już wymieniły, gdy Olive chwaliła się tym, co się jej stało.

Olive Halsworth
Nauczycielka plastyki — LORNE BAY STATE SCHOOL
30 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Girl, come show me your true colors
Paint me a picture with your true colors
outfit

Olive szykując się jakiś czas temu na Halloween nie sądziła, że tak to się wszystko zakończy. Traumą, wizytą w szpitalu i skręconą kostką. Cieszyła się, że ostatecznie nie jest złamana, ale i tak skręciła ją na tyle poważnie, że musiała chodzić w stabilizatorze przez kilka godzin i LEŻEĆ. A panna Halsworth nie należała do osób, które lubiły leżeć i nic nie robić. Ona przecież była wręcz stworzona do działania i ciągłego ruchu, a nie leżenia na kanapie. Po krótkiej dyskusji z lekarzem, który nie był żadnym McDreamy ani McSteamy, uznała że tą bitwę przegrała i skoro chce jeszcze w życiu poszaleć bez bólu, to te kilka tygodni musi odpocząć i obejrzyć stare odcinki Chirurgów. Tam byli prawdziwi lekarze, a nie podrabiani jak tutaj.

Ostatecznie odpoczynek nie był taki zły. Cała ta akcje halloweenowa, którą ledwo przeżyli z Mercurym dała jej tak w kość, że czas na spokojnie złapanie oddechu okazał się zbawienny. W domu czuła się bezpiecznie, spokojnie. To była jej oaza, w której mogła dochodzić do siebie i nikt jej nie zagrażał. Potrzebowała tego poczucia bezpieczeństwa, chociaż wciąż go nie odbudowała tak jakby chciała. Wcześniej nie miała problemów z zasypianiem, a teraz? Przekręcała się z boku na bok nasłuchując odgłosów z zewnątrz. Na szczęście dostała leki przeciwbólowe, które wzmagały sen, dzięki czemu po ich zażyciu mogła zasnąć. Jednak na samą myśl o wyjściu z domu, czuła ciarki przeszywające jej ciało. Nie wyobrażała sobie w tym momencie, aby wyjść tak jak dawniej. A już szczególnie w nocy. Nie była jeszcze na to gotowa.

Dlatego poprosiła Angie o zrobieniu kilku zakupów w drodze do niej. Cieszyła się też na to spotkanie, bo Jordana prawie w ogóle już nie widywała, więc czuła się jakby znowu mieszkała sama w domu i tęskniła za towarzystwem. Chciała z kimś porozmawiać, zobaczyć się, pośmiać. Angie nadawała się do tego idealnie! Blondynki były do siebie bardzo podobno. Przede wszystkim wizualnie - wyglądały jak bliźniaczki i czasami w klubie wkręcały tak facetów. Charakterem też były podobne, chociaż Olive uczyła w szkole, więc nie miała aż takich braków w wiedzy jak przyjaciółka :lol:
Akurat brała szklankę wody z kuchni, gdy usłyszała dźwięk domofonu. Wiedząc, że to pewnie Donoghue, otworzyła drzwi i pokuśtykała sobie spokojnie na kanapę. Miała kule i dostała przykaz ich używania, ale czuła się z nimi jeszcze bardziej pokracznie, więc używała ich jak najrzadziej.

-Wchodź!- krzyknęła siadając na kanapę i kładąc nogę ze stabilizatorem na rozłożonych poduszkach obok. - Oj taka biedna już nie jestem, skoro przeżyłam ten koszmar. Ale wiesz, złego diabli nie biorą- zażartowała, bo to był jej sposób na wszystko- na radzenie sobie ze stresem, bólem, złością, szczęściem. Musiała z tego żartować, aby przepracować to jak najszybciej. Odwzajemniła oczywiście uścisk na ile to było możliwe w tej pozycji i ze szklanką w ręce. - Musisz się niestety sama obsłużyć, bo teraz bez żadnego wstydu mogę być chujową panią domu


Angie Donoghue
wystrzałowy jednorożec
Miło
Tak jakby ukrywa się przed światem — sprzedając w antykwariacie
31 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Cóż, Halloween od lat było owiane złą sławą i może ci zatwardziali katolicy, którzy mówili, że to wzywanie szatana, proszenie się o kłopoty i tak dalej. Zupełnie, jakby złe duchy potrzebowały specjalnego zaproszenia, aby zrzucić na kogoś pecha, zły urok i tak dalej. Angie doskonale wiedziała, co jej rodzice i sąsiedzi wierzyli i praktykowali. Blondynka może nie była jakoś mocno w to zaangażowana, ale w kościół też nie wierzyła. Dlatego też nie będzie widziała żadnego problemu, aby ojojać i po głaskać po głowie swojej biednej przyjaciółki, która przeżyła taki olbrzymi koszmar i traumę pewnie będzie leczyć przez długie miesiące. Donoghue jeszcze nie znała całej historii, ale była pewna, że nie było ani krzty winy biednej Olive!
Jeśli nie można spać, to trzeba wziąć jakieś tabletki na spanie! Po co się męczyć, przecież sen tak naprawdę jest najlepszy do regeneracji! Nie mówimy tu o jakiś wielkich, mocnych tabletkach, ani o narkotykach, ale o melatoninie, o czymś, co lekarz by przepisał. I to każdy, nie konkretnie psychiatra! Choć Angie nie była przeciwna psychologom, terapiom i tak dalej. W gruncie rzeczy, to czuła jakby sama mogła wiele uzyskać wybierając się do specjalisty. Pewnie, słyszała od braci nie raz, że to nie ma sensu, bo jak się nie ma mózgu, to się go nie leczy, ale te teksty to raczej były lata młodości. Teraz jednak trochę wydorośleli i mieli trochę inne sposoby na pojazd po sobie.
O tak, wkręcanie obcych, że są bliźniaczkami zdecydowanie należało do jej ulubionych zajęć. W klubach też lubiła bawić, z jakiś powodów nigdy nie musiała nadwyrężać swojego budżetu, bo darmowe drinki nadpływały z lewa czy prawda. Może to był jej uśmiech, a może to była kwestia tych dużych dekoltów, które z reguły nosiła. Nie wiadomo. Jednak nie widziała najmniejszego problemu z tym, by zrobić zakupy i zabawić przez chwilę tą małą bidulkę leżącą na kanapie!
-To dlatego ledwo uszłaś z życiem?-zapytała. Nie, to nie był pojazd, to było poważne pytanie zadane przez Angie. Uważała panienkę Halsworth za anioła, nie kobietę, nigdy się z niej nie nabijała, nie mówiła żadnych przykrych rzeczy na jej temat, ani nie pozwalała innym, aby coś takiego robiła. Więc nie była zła! A jak złych diabli nie biorą, to ją musiały... I konkretnie wzięły w obroty, skoro wyglądała jak kicające nieszczęście!-Nie ma problemu! Wiesz, mój były mąż mi powtarzał, że marna ze mnie pani domu, ale ja nie sądzę, aby to była prawda. Zawsze czekał na niego obiad, jakby chciał, to bym mu i kapcie i piwo podawała. Po prostu oczekiwał ode mnie czegoś innego.... -wzruszyła ramionami. Jakoś sobie radziła z prowadzeniem domu. Głodna nie chodziła, pranie nie gromadziło się w koszu, kupka do prasowanie również nie była zbyt duża. Nie jadała przegrzebków, czy innych fancy dań, ale głodna nie chodziła! I wcale tak często nie stołowała się na mieście! -Coś potrzebujesz, jesteś głodna? Co mogę zrobić, skoro już jestem?-zapytała, niemal zakasując rękawy do roboty. No, najpierw obowiązki, potem przyjemności!

Olive Halsworth
Nauczycielka plastyki — LORNE BAY STATE SCHOOL
30 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Girl, come show me your true colors
Paint me a picture with your true colors

Olive do Kościoła miała stosunek neutralny. Co niedzielę do niego nie chodziła, ale czy to dlatego, że nie wierzyła w Boga? Ciężko jej to było stwierdzić. Ale na pewno wierzyła w karmę, w to że dostajemy tyle dobra, ile dajemy od siebie samych. Ona zawsze dla wszystkich starała się być miła, dobra i wspierająca. Czasami była wręcz naiwna jak dziecko, a przecież z niej to już 30 letnia kobieta. Lecz chyba czas karmy się skończył, teraz dostała po dupie, na której musiała grzecznie siedzieć przez kolejne tygodnie. Czy podejście do życia panny Halsworth również się zmieni? Całkiem możliwe.

Z kolei akurat do psychologów i psychiatrów Olive miała stosunek jak najbardziej aprobujący. Wiedziała, że to są zawody, które mają na celu pomóc innym i bardzo doceniała ich pracę, chociaż sama z ich usług nigdy nie korzystała. Tak jak nigdy nie korzystała z tabletek nasennych, ani tych mocniejszych ani słabszych. Chociaż może kiedyś jej rodzicielka podawała nieświadomie w dzieciństwie jakieś ziółka na uspokojenie jej buzującego charakteru, gdy o północy nie chciała iść spać, a jeździć na rowerze przed domem. Nigdy niewiadomo! Pewne takie akcje rodzicielskie wychodzą po latach. Tak jak to, że psa wcale nie wywieziono do ciotki, bo ma większe podwórko, a zdechł i leży zakopany za domem.

Widok panny Donoghue poprawił nieznacznie humor Olive. Dobrze było zobaczyć przyjaciółkę, chociaż wolała w lepszych okolicznościach, gdy darmowe drinki napływały z każdej strony, a one nie mogły się odpędzić od facetów. Nigdy nie mówiła, że odmawia jednonocnych przygód, a takie znaleźć najłatwiej! Lecz po ostatnich wrażeniach na pewno przez długi czas nie sprowadzi żadnego nowopoznanego faceta do domu.

- Uszłam z życiem przez moją wolę walki! No i donośny głos- powiedziała lekko roześmiana, ale przecież wolała o pomoc, która w końcu nadeszła. Chociaż po dość długim czasie i w tamtym momencie już nie krzyczała od jakiegoś czasu, bo przecież Mercury spał na jej kolanach z ogromnym bólem głowy po upadku.

- Czego jeszcze oczekiwał? Zapytałabym się czy seksu, ale obie wiem, że do cnotliwych nie należysz- nawet się zaśmiała glosniej z samej siebie, bo przecież widziała te dekolty! Sama nosiła takie same, oczywiście nie do szkoły! Ale na imprezy nie raz wymieniały się ciuchami. Ale wiedziała, że Angie była dobrą żoną i dbała o dom. Gdy ich odwiedzała, to zawsze było niesamowicie czysto, szczególnie w porównaniu do mieszkania Olive. - Umieram z głodu, więc możemy coś zamówić i możesz mi opowiedzieć jak jest na zewnątrz. Czy są już latające samochody?- bo czuła się, jakby wieki tu siedziała, a minęło raptem kilka dni. Nawet jak w dzieciństwie chorowała, to tyle czasu nie spędziła w łóżku co teraz.



Angie Donoghue
wystrzałowy jednorożec
Miło
Tak jakby ukrywa się przed światem — sprzedając w antykwariacie
31 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Pochodząc z Tingaree, mając rodziców, którzy czuli się mocną częścią kultury aborygeńskiej nie da się nie wierzyć.. w coś. Nie jest to katolicyzm, chrześcijanizm, są to raczej inne wierzenia, siły pierwotne, naturę i Śnienie. I w takiej kulturze była wychowywana Angie, co z jednej strony spowodowało, że miała otwarty umysł na wiele tematów, a z drugiej strony, nie miała ani krztyny wiary w jakiegokolwiek Boga, zwłaszcza takiego monogamistycznego. Czy to miało wpływ na jej życie? Pewnie nie, niektórzy nie czują potrzeby wiary w cokolwiek, tłumaczenia tym swojego życia, dobrych i złych wyborów. Jednak nikt nie bronił jej zakładać kocich uszu i bawić się na imprezie! Choć to raczej też nie było pochwalane, ale tylko i wyłącznie przez komercję i konsumpcjonizm, a nie jakieś górnolotne argumenty!
Patrząc na Olive, to jej rodzice naprawdę musieli się starać, aby wychować ją na ludzi. I tak, podawanie uspokajających ziółek jak najbardziej mogło mieć miejsce, nie było w tym jednak tak naprawdę nic zdrożnego, chyba... Angie nie potrafiła oceniać zachowań rodziców, bo sam instynkt macierzyński był dla niej totalnie obcy. Nie byłaby dobrą matką, a nawet w swoim małżeństwie ten temat nigdy nie został poruszony... Z jakiegoś bliżej niesprecyzowanego powodu. W każdym razie, jak w tym momencie Angie naprawdę mogłaby chcieć mieć partnera, czy męża, dzieci dalej nie było w jej najbliższych planach. Chyba po prostu się nie nadawała na matkę. Tak jak i jej psiapsiółka, Olive, też była dużym dzieckiem i żyła z dnia na dzień.
Cóż, darmowe to one dziś nie będą, ale jak Halsworthówna nie brała tabletek nasennych to mogły przecież się nabzryngolić! Kupowanie alkoholu w monopolowym i tak było tańsze, niż w Shadow, więc tak źle by na tym nie wyszły! Wystarczyło powiedzieć jedno słowo, a Angie może nawet się poświęci i skoczy do tego sklepu, skoro już nie wymyśliły tego wcześniej. Angie może nigdy nie była bardzo rozwiązła, ale odkąd się rozwiodła, to... cóż, kobiety mają swoje potrzeby. A znalezienie odpowiedniego mężczyzny, by się z nim związać wcale nie było takie łatwe!
-Cóż, ja tam nie wiem, co bym zrobiła na Twoim miejscu! Chyba bym tam umarła!-powiedziała. Cóż, płuca miała niczego sobie i też pewnie by mogła krzyczeć, ale ona chyba by spanikowała i kto wie, czy by ze stresu nie zemdlała, a w takim stanie trudno krzyczeć. Za to ta druga osoba mogłaby robić to swobodnie, bo nawet jakby t ocuciło Donoghue, to zadziałałoby to na ich korzyść. W każdym razie, takie ekstremalne zabawy zdecydowanie nie były dla niej! Dobrze więc, że kobieta postanowiła spędzić ten wieczór w mieszkaniu i rozdawać cukierki, które sama podjadała w wolnych chwilach.
-Olive!-zaśmiała się, lekko się rumieniąc. Cóż, może i nie była cnotliwa, korzystała z tego, że faceci ślinią się na jej widok, lecz to wcale nie znaczyło, że nie peszyła się poruszając takie tematy! -No oczekiwał, ale ja też, to normalne w małżeństwie...-cóż, chyba nasza blondyneczka nie zrozumiała tego ciętego komentarza w stronę jej nieudanego małżeństwa. Cóż, po prostu nie była na tyle światowa, nowoczesna i otwarta, by udało się im zbudować wspólne życie na wiele, wiele lat. -Możemy coś zamówić. Pizzę, co? Ostatnio chodziła za mną pizza, więc zrobiłam sobie zapiekanki ze starej bułki, ale to nie to samo...-westchnęła. Choć ostatnie, co można było o Angie powiedzieć, to to, że jest rozsądna, ale akurat wiedziała, że nie mogła codziennie zamawiać dostaw z jedzeniem, czy chodzić nawet do tych małych, parszywych knajpek. -Latające samochody?-zadziwiła się, aż z zaciekawieniem podchodząc do okna od salonu, aby zerknąć za nie. -Masz na myśli samoloty?-zapytała, a jej dwie szare komórki bardzo, ale to bardzo się wysilały do tego, aby skumać, co Olive miała na myśli.

Olive Halsworth
Nauczycielka plastyki — LORNE BAY STATE SCHOOL
30 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Girl, come show me your true colors
Paint me a picture with your true colors

Rodzice Halsworth w ogóle mieli utrudnione zadanie, ich praca do najlżejszych nie nalezała. Ojciec farmer, matka nauczycielka, do tego szóstka dzieci, a Olive niestety niewiele im ułatwiała. Chociaż tak liczne rodzeństwo sprawiało, że więcej par oczu ją pilnowało, aby żadna krzywda się jej nie stała, bo jak wiadomo- blondynka czasami wręcz nie miała żadnych granic i to był wręcz cud, że przez 30 lat żyła bez uszczerbku na zdrowiu. Jak to się mówi- głupi ma szczęście?
Ale rodzice chyba dobrze ją wychowali, bo może i była dużym dzieckiem, to była także niezwykle empatyczna i nigdy celowo nikomu krzywdy nie zrobiła. Zawsze starała się dostrzegać w ludziach tylko dobro i wiele trzeba było, aby przekreśliła człowieka na wieki wieków. Kochała ludzi, kochała się nimi otaczać, a co do tych najmniejszych... też je kochała, kochała je uczuć, wspierać ich, wysłuchiwać. Ale własne? Nie, też się do tego nie nadawała. Może to brak instynktu? Może strach? Może to, że nie trafiła nigdy na odpowiedniego mężczyznę? A może najzwyczajniej w świecie nie chciała dzieci? Cokolwiek to było, Olive w tym momencie nie wyobrażała sobie zostanie rodzicielką.

Olive wie jeszcze lepiej, że znalezienie odpowiedniego mężczyzny nie jest łatwe. Była raptem w dwóch związkach, które nie były szczególnie długie, a co dopiero o mężu wspominając! Chociaż akurat za bardzo to ona tego męża nie szukała. Faceta na schadki? Jasne. Ślub? Nie. I na pewno dzisiaj to one raczej w klubie nie poszaleją, ale Angie mogłaby skoczyć po jakieś winko, co by się lepiej potem spało i się nie przeziębiło :lol:

- Dałabyś radę, zbajerowałabyś nawet seryjnego zabójcę- zażartowała jak zwykle, gdy starała się sobie z czymś poradzić. Wtedy szybciej dochodziła do siebie, a teraz szczególnie tego potrzebowała. W dodatku faktycznie tak uważała - Angie może Nobla by nie dostała, chyba że takiego z randkowania. Zagadałaby, zakręciła i szybko by wyszła cało z opresji!

- Oh, już nie udawaj. To, że brałaś ślub w białej sukni, to nic nie znaczy- zaśmiała się głośniej widząc, że Donoghue taka cnotliwa. Aż przed oczami stanęły jej wspólne imprezy sprzed ślubu, Olive ją znała wiele lat! I dzięki temu wiedziała, że przyjaciółka jest cudowną osobą i to, że małżeństwo nie przetrwało próby czasu nie oznaczało, że Angie była niewystarczająca, a jej mąż nie dorastał jej do pięt.

- O tak! Zamówmy! Z podwójnym serem i szynką. Zamówmy od razu dwie, nie ma co się cackać- powiedziała niesamowicie podekscytowana, bo pizza i wino są dobre na wszystko. Ich nigdy nie odmówi, szczególnie gdy od dłuższego czasu siedziała w domu w kiepskim humorze. Nie żywiła się codziennie kupnym, gotowym jedzeniem, ale na chandrę to było idealne połączenie.

- Co? O czym Ty gadasz? Na samochody mówimy teraz samoloty? To jak teraz nazywamy samoloty?- spytała, nie lekko, a bardzo skonsternowana. Aż tak się świat zmienił? Tak wiele ją ominęło? A może upadając do dziury uderzyła się w głowę i była w śpiączce??

Angie Donoghue
wystrzałowy jednorożec
Miło
Tak jakby ukrywa się przed światem — sprzedając w antykwariacie
31 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Cóż, można by złośliwie powiedzieć, że sami sobie zgotowali ten los, ale to tak nie było. Nie mogli wiedzieć, że trafi się im taka trzepnięta, w pozytywnym tego słowa znaczeniu, Olive. Z resztą, nie byli jedyną wielodzietną rodziną w Lorne Bay, Angie miała również wiele rodzeństwa, więc państwo Donoghue totalnie rozumieli się z państwem Halsworth. Plus, chyba obie rodziny powoli dorastały do przekonania, że powiedzenie małe dzieci, mały kłopot-duże dzieci, duży kłopot było więcej niż prawdziwe. A wracajac do samej Olive i jej szczęścia... To patrząc na to, jak teraz wyglądała, to chyba musiała zmądrzeć, bo ta skręcona kostka zdecydowanie nie była jedyną kontuzją, która ją nawiedziła w Halloween. No, ale to nie do wytykanie przez Angie, ona wciąż miała szczęście.
Angie może i chciałaby mieć dzieci, ale totalnie nie widziała się w roli matki. Plus, nie miała z kim sobie tego dziecka zrobić. Jedyne do czego dorosła i była w tym więcej niż pewna, to fakt, ze psie dziecko, które dzieliła ze swoim byłym mężem to było top, na co mogła i chciała dać sobie pozwolenie. Choć z Didi sobie doskonale radziła, tak jednak miała alimenty i pomoc ze strony Parkera! Co było olbrzymią pomocą. To i fakt, że psa można było zostawić na parę godzin w domu i nic się nie działo. Bo ten mały stworek był totalnie jak ten bulldog z tiktoków, co założyło mu się iwatcha na łapę, żeby zobaczyć ile zrobi kroków podczas nieobecności właściciela i po całym dniu wynik wyniósł 32. Przy psinie Angie liczba pewnie byłaby nieco wyższa, bo to mały piesek i miał małe nóżki, musiał nimi przebierać, żeby dostać się od miski na kanapę, na którą miał swoje własne schodki.
Jeśli Olive potrzebowała wina, czy innego alkoholu, aby zdzierżyć przyjaciółkę, to a) źle o niej świadczyło, b) mogła powiedzieć to wcześniej, bo wiedziała że Donoghue (Angie wróciła do swojego panieńskiego nazwiska zaraz po rozwodzie. Pomimo tego, że dopiero chwilę przed rozwodem nauczyła się pisać poprawnie to koszmarne nazwisko) do niej wpadnie i może zrobić zapasy! Teraz to tylko trzeba by prosić jakiegoś dobrego taksówkarza o zrobienie dostawy. Bo ubereats chyba takich dobroci nie zapewniał?
-Nie sądzę...-zaśmiała się, choć zdawała sobie sprawę, że jej dekolt w połączeniu z uśmiechem i nawijaniem włosów na palec, mogła załatwić wiele spraw. Czy podziałałoby to również na mordercę? Trudno powiedzieć, jakaś szansa była. -Moje koleżanki może prędzej-aż dotknęła swoich piersi, poprawiając je w staniku. Cóż, połowa jej uroku tkwiła właśnie tam, bo panowie to byli wzrokowcy.
-Brałam ślub w białej sukni, bo taki jest zwyczaj-przewróciła oczami. I niby potwierdziła tym samym słowa, że tamtego dnia dziewicą nie była, ale w sumie to pewnie nawet nie wiedziała, że to powinien być tego symbol. To już nie te czasy, co się wstrzymywało do ślubu, a jednak białych sukni w salonach nie ubywało. To musiało coś znaczyć!
-Żebyś mogła sobie od razu odgrzać na jutrzejszy obiad?-zapytała, składając zamówienie na dwie duże pizze. Napewno tego nie przejedzą, ich figury musiały na to wskazywać. Takie puste kalorie trafiały zawsze bezpośrednio w brzuch, zamiast w biodra, eh.
-No nie... To co lata, na lotnisku to samoloty, nie samochody-zmarszczyła brwi, totalnie gubiąc się już w rozumowaniu. Czy to swoim, czy Olive, nie była pewna. Była jednak pewna tego i była się w stanie o to kłócić, że samochody to jeżdżą po ulicach, a samoloty latają w powietrzu. A nie na odwrót!

Olive Halsworth
Nauczycielka plastyki — LORNE BAY STATE SCHOOL
30 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Girl, come show me your true colors
Paint me a picture with your true colors

W przypadku rodziny Halsworth to chyba nie do końca tak było z tym przysłowiem, bo przecież Olive się wyprowadziła na swoje i już im tak głowy nie zawracała. Jasne, jeździła po słoiki albo na niedzielny obiadek, ale była już samodzielna. Sama się utrzymywała i nie sprawiała im zmartwień... No dobra, to ostatnie to może nie do końca, bo zdarzyło jej się mieć bardziej szalone pomysły w dorosłym życiu aniżeli za dzieciaka. I Halloween jest jedną z wielu historii, która to potwierdza i która na pewno w pewien sposób odciśnie na niej swoje piętno.

A co do dzieci, to racja - aby takie urodzić to jednak potrzebny był dawca nasienia. Kwestia wychowania, to już inna para kaloszy, bo stworzyć potomka to łatwo, ale aby je wychować to jest już prawdziwa sztuka. Olive się boi nawet psa posiadać, a co dopiero o małym człowieku mówić! Oczywiście chciałaby mieć psa, marzy o nim. Może trochę większym niż Didi, aby na niego nie wpaść w nocy do łazienki albo śpiesząc się przed wyjściem z domu. Lecz była na tyle dojrzała i zdawała sobie sprawę, że nawet posiadanie zwierzaka to bardzo duża odpowiedzialność, a przy jej stylu życia i charakterze może się to nie udać. Chociaż może po ostatnich wydarzeniach, taki duży labrador sprawiłby, że zaczęłaby się czuć bezpieczniej?

Olive nawet przez myśl nie przeszło, że nie da rady zdzierżyć Angie bez alkoholu! Oczywiście nie o to chodziło, ale chyba żaden taksówkarz nie będzie potrzebny, bo prawdopodobnie zostało jeszcze wino, które ostatnio przyniósł Mercury, gdy u niej był.

- Twoje koleżanki potrafią zdziałać cuda. Nie raz byłam tego świadkiem- zaśmiała się na wspomnienie wspólnych imprez, gdy obie jeszcze były pannami. Znaczy teraz znowu są, ale chodzi o czasy sprzed ślubu, po którym Angie miała tak skomplikowane nazwisko, że Olive nigdy nie potrafiła ani go zapamiętać ani wymówić ani tym bardziej zapisać. Po prostu została Angie i tyle. Jak to dobrze, że wróciła do panieńskiego nazwiska!

- O tak tak, nie uśmiecha mi się stać przy garach z tą nogą, a Jordan się wyprowadził, więc jeżeli sama nic sobie nie ugotuję, to lipa. Będę głodować, ale to może wtedy zejdzie mi parę kilo- powiedziała rozkładając się bardziej na kanapie. Nie żeby uważała dietę pt. Nic nie jem za zdrową dietę, ale czasami jak wpadała w trans malowania to potrafiła godzinami nie myśleć o posiłku. Za to teraz nie odmówi takiej pizzy z podwójnym serem. - Gdzieś w kuchni w szafce powinno być jeszcze wino- dodała, aby przyjaciółka nie musiała się zastanawiać czy mają coś do picia.
Zaraz jednak spojrzała na nią całkowicie skonsternowana i miała wrażenia jakby każda mówiła kompletnie o czymś innym.

- Za chiny nic nie rozumiem- wzruszyła ramionami i chyba faktycznie nieźle przywaliła w głowę podczas upadku. - To nie ma latających samochodów? Nic się nie zmieniło? Przecież ja tutaj wieki siedzę- jęknęła odchylając głowę do tyłu. Po części była załamana tym, że utkwiła w domu, a po części strach, który jej towarzyszył trzymał ją w tych ścianach, gdzie czuła się najbezpieczniej. Patowa sytuacja.


Angie Donoghue
wystrzałowy jednorożec
Miło
Tak jakby ukrywa się przed światem — sprzedając w antykwariacie
31 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nie da się ukryć, że Angie była albo odrobinę odważniejsza, albo po prostu głupsza, bo ona o psa się wcale nie bała. Miała go, już jakiś czas, sprawiła go sobie jeszcze w małżeństwie, dlatego też miała na niego alimenty zasądzone i mąż miał widzenia z nim, ale radziła sobie z jego wychowaniem, dawała mu jeść, wyprowadzała na spacer. Może i Didi nie znała wszystkich sztuczek na świecie i nie zawsze reagowała na słyszane komendy, ale hej! Jej pańcia również taka była! Do dzieci się Angie nie spieszyła, również kiedy miała pod ręką potencjalnego dawcę nasienia. Raczej gdzieś tam, w przyszłości pewnie chciałaby je mieć, ale kiedy i z kim... Trudno powiedzieć, a jej zegar biologiczny tykał, blondynka była już po trzydziestce. Więc może nigdy się nie zdarzyć, ale cóż, no trudno. Nie można mieć wszystkiego. Choć jakby tak patrzeć, to Angie niewiele w życiu miała. Nie miała dziecka, nie miała męża, ani nawet partnera, zawodu czy kariery, o szarych komórkach i zdrowym rozsądku nie wspominając. Nawet największe i najładniejsze cycki, które akurat posiadała, tego nie zastępowały.
Mercury przyniósł wino do Olive i jeszcze zostało? Wow, musieli być totalnie czymś zajęci, ale to chyba rozumiało się samo przez się, więc Angie nawet nie musiała mówić tego na głos. Z resztą, co to jest resztka butelki na je dwie? No ale jak nie ma więcej, to będą musiały sobie poradzić. Choć też mogły zawsze zapukać z potrzebą do Niny, ona na pewno miała jakieś zapasy i to nie byle sikacza, które z przyjemnością dałaby swojej sąsiadce, którą z resztą dokarmiała! -Twoje też są niczego sobie!-powiedziała, bo nie raz z Olive korzystały ze swoich wdzięków, w trakcie swoich imprez. I Olive zdecydowanie była jedną z kobiet, dla których blondynka mogłaby zmienić swoją orientację. Jednak one we dwie... Świat by się zatrząsł w posadach i to nie w takim pozytywnym znaczeniu.
-No tak, z kości na ości-przewróciła oczami. Przecież Olive zdecydowanie nie miała się z czego odchudzać. Była piękna i szczupła i faceci zdecydowanie byli ślepi, jeśli nie potrafili docenić jej zalet! Cóż, jako że Angie też wciąż była singielką... a może nie była? W końcu była na randce z Morgan! Wciąż nie była przekonana do tego wszystkiego, nie wiedziała co myśleć o swojej nowej koleżance. Przyjaciółce? Blondynka czułą się doskonale przy niej, bo tak jak Halsworthówna, nigdy jej nie wypominała jej głupoty, nieporadności i innych wad, które ewidentnie posiadała!
-Nie no, trochę się zmieniło! Ale nie sądzę, aby aż tyle. W końcu dalej jesteś młoda i piękna, no i siedzisz tutaj tylko kilka dni? Kilkanaście?-zauważyła. Chciała pocieszyć swoją Olivkę! Więc wstała, aby odszukać tą resztkę wina i nalała do kieliszków. To faktycznie była reszta... Ale podała kieliszek blondynce i zagadnęła-Spałaś kiedyś z inną dziewczyną? Ale wiesz, nie tak jak ze mną po imprezie, tylko spałaś, spałaś?-zapytała , mając nadzieję, że nie będzie musiała więcej tłumaczyć, o co jej chodzi.

Olive Halsworth
Nauczycielka plastyki — LORNE BAY STATE SCHOOL
30 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Girl, come show me your true colors
Paint me a picture with your true colors

Może gdyby Olive miała męża, który pomagałby jej w opiece nad psem, to by się na niego zdecydowała. Na psa oczywiście, nie męża. Póki co pannie Halsworth nie było śpieszno do zamążpójścia. Ona chciała się bawić, nie musieć nikomu się tłumaczyć gdzie była, z kim i co robiła. Chciała żyć jak wolny ptak. Z drugiej strony miło byłoby jednak wracać do domu, gdzie ktoś na Ciebie czeka, przytuli i z kim można porozmawiać. W głębi duszy chciała też tego. Chciała miłości jak z filmów czy książek. Chciała romantycznej miłości. Tylko o tym głośno nie mówiła. Z kolei jeżeli chodzi o psa, to z tym się nie kryła i akurat ostatnio rozważała adopcję jakiegoś. Kto wie, może w jej życiu czekają ją spore zmiany w najbliższym czasie?

I życie Angie nie było taką katastrofą, bez przesady. Miała rodzinę i przyjaciół, którzy ją otaczali i kochali. Pewnie miała nawet jakiś fanów po epizodzie w show biznesie! Miała męża, przez chwilę bo przez chwilę, ale miała. Miała też psa, który pewnie się cieszył jak wróciła nawet po dwóch minutach nieobecności w domu. Miała też niesamowitą urodę i pewnie nie jeden mężczyzna, ale i kobieta się odwrócili za nią na ulicy. Trzeba widzieć szklankę do połowy pełną.

- A dziękuję dziękuję- uśmiechnęła się dumnie. Nie ma to jak chwalić swoje zderzaki, co nie?i nie ma co narzekać na resztki wina, a to że nie wypili z Mercurym całego od razu, nie świadczy o niczym. Może coś było, może nie było? To ich słodka tajemnica, ale jak wiadomo - Olive nie raz lądowała w łóżku z byłym facetem. Był jak bumerang - wracał co jakiś czas, a ona go zawsze przyjmowała. Lecz czy będzie tak następnym razem? Do tego już nie była przekonana. Tym razem go naprawdę potrzebowała w swoim życiu. Oboje przeszli przez ten horror w lesie i tylko on ją mógł zrozumieć, a niestety zniknął gdy tylko sprawy między nimi zaczęły przybierać znowu na intensywności.

- Młoda może i tak, ale piękna? Wyglądam jakbym przelażała w łóżku cały tydzień, co w sumie zrobiłam- przyznała przewracając oczami, bo teraz nie była w swojej najlepszej formie. W dresie, bez makijażu, z prowizorycznym kokiem na czubku głowy. Nie miała siły ani ochoty dbać teraz o swój wygląd. Jednak doceniała komplementy przyjaciółki. Gdyby jeszcze miała faceta u boku, który by jej tak słodzil! Lecz skoro żadnego nie ma na horyzoncie, to może faktycznie powinna zmienić orientację? Może powinna spróbować związać się z kobietą, na przykład z Donoghue? Z mężczyznami jej nie wychodziło, więc może pora przerzucić się na płeć piękną? I chyba Angie czytała jej w myślach skoro zadała akurat teraz takie pytanie. Aż Olive się winem zachłysnęła, którego akurat upiła łyk od razu po wzięciu kieliszka od blondynki. Zakasłała kilka razy zanim doszła do siebie i spojrzała na przyjaciółkę. - Kiedyś w liceum z taką jedną Em się całowałam- przyznała cofając się do czasów nastoletnich. - A i na studiach na jednej z imprez zaliczyłam małe macanko- dodała zaraz ściągając brwi, bo intensywnie przeszukiwała historię pamięci w swojej głowie. - A Ty?- spytała ostatecznie i wzięła kolejny łyk wina, licząc że tym razem się nie zachłyśnie.


Angie Donoghue
wystrzałowy jednorożec
Miło
Tak jakby ukrywa się przed światem — sprzedając w antykwariacie
31 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Fakt pozyskania Didi absolutnie nie miał nic wspólnego z Parkerem, nie bójmy sie powiedzieć. Typ tylko nadawał się do pilnowania krokodyli i aligatorów, bo z pilnowaniem własnego węża miał już problem. Psa może tolerował, ale niespecjalnie się angażował w jego wychowanie. Dlatego Angie będzie nalegała, że jej psiapsi absolutnie nie powinna się przejmować jakimś fagasem, tylko sprawić sobie psa, jeśli tylko ma na to ochotę! Albo kota, jego przynajmniej nie trzeba wyprowadzać i była większa szansa, że będzie lubił mizianko i leżenie na kolanach. Choć w Australii raczej nieczęsto pojawiała się konieczność, aby ogrzewać się cudzym futrem, ale jednak! No i to też nie było tak, że mając czworonoga i alimenty na niego, to już Angie nikogo nie będzie chciała mieć w swoim życiu, bo chciała. I po to poszła do telewizji. Po to i aby zrobić karierę. Jak widać, nie wyszło jej ani jedno, ani drugie. Zamiast tego, raz na jakiś czas szła do łóżka ze swoim byłym mężem. Cóż, nie można mieć wszystkiego.
Angie i szklanki to niekoniecznie dobre porównanie. Nie powinna mieć szklanki do połowy pełnej, bo miała dość słabą głowę i dużym drinkiem zdecydowanie była w stanie się ubzdryngolić. O czym Olive musiała wiedzieć, jak bardzo ekonomiczna jest jej przyjaciółka!
Musiało znaczyć, że nie dopili całej butelki! Albo się pokłócili, albo poszli do łóżka, albo to była ich druga, albo trzecia butelka! A z tego też dało się wiele wyczytać. Angie nie raz słyszała o tym byłym Olive i cóż... Mając taką twarz, to się wcale nie dziwiła, że Halsworth czasem się na to łapała. Z resztą, nie mogła oceniać, bo sama czasem sypiała ze swoim byłym.
-No dobra, ale w tym momencie. Jakbyś chciała, to w pięć minut byś się zrobiła na bóstwo! Wystarczyło ściągną tylko te dresy i chwycić szczotkę do włosów w rękę!-zaczęła mówić, machając ręką, aby zasygnalizować co miała na myśli! -UUuu!-rzuciła, trochę zaskoczona. Szczerze, nie spodziewała się takiej odpowiedzi. Nie wiadomo dlaczego, ale spodziewała się, że jej przygoda z Morgan będzie czymś, czym inni nie mogą się pochwalić, że robiła coś naprawdę zdrożnego! A tu proszę, nawet w tym aspekcie życia była zacofana!-Ja w sumie nie-przyznała, jakby to był koniec rozmowy. A jednak nie był. Umoczyła wargi w winie i odłożyła kieliszek na bok.-Ostatnio, w antykwariacie poznałam taką Morgan. Mówiła, że kojarzy mnie z programu... No i poszłyśmy ostatnio na drinka, do Moonlight bar-zaczęła opowiadać, niepewnie. To był pierwszy raz, kiedy z kimkolwiek na ten temat rozmawiała i cóż, trochę się wstydziła!

Olive Halsworth
Nauczycielka plastyki — LORNE BAY STATE SCHOOL
30 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Girl, come show me your true colors
Paint me a picture with your true colors

Skoro radził sobie z pilnowaniem aligatorów, z psem nie powinien mieć większych problemów. Tym bardziej z Didi, który był o wiele większy niż wspomniany gad. Niech nieupilnowanie węża go nie dyskwalifikuje! Ale fakt, Olive mogłaby wziąć pod opiekę psa. Bywa roztrzepana i żyje z głową w chmurach, ale może zwierzak nauczyłby ją dyscypliny? Może stałaby się bardziej opowiedzialna jeżeli by odpowiadała za czyjeś życie? W końcu nie była aż tak niedojrzała. Miała stabilną pracę, tą samą od lat. Utrzymywała się samodzielnie, opłacała rachunki (nieważne, że nie na czas) i gotowała (nieważne, że nie zawsze i nie zawsze było to zjadliwe). A więc miała predyspozycje, aby dorosnąć! I jak już by miała brać zwierzątko, to jednak raczej psa. Kochała także koty, ale była jednak bardziej psiarą. Koty chodziły własnymi ścieżkami, a psy zawsze lubiły się przytulać. Chociaż przy obecnych temperaturach w Australii to rzeczywiście dodatkowe ogrzewanie nie było potrzebne.

Oczywiście, że Olive wiedziała o tym jak bardzo ekonomiczna była jej przyjaciółka. W końcu była tak sama. Te dwie to jak totalne siostry bliźniaczki, jedna drugą mogłaby grać w filmie. Nawet obie miały tendencję do spania ze swoimi byłymi. Swoimi swoimi, nie że się wymieniały partnerami. Tego jeszcze nie przerabiały! Nie jest pewna jakby zareagowała, gdyby Angie chciała się zakręcić wokół Mercurego i czy sama chciałaby się umówić z Parkerem. Pewnych granic się jednak nie przekracza, a ta była prawdopodobnie jedną z nich.

- Jesteś najlepszą przyjaciółką, wiesz? Ktoś inny by powiedział, że teraz wyglądam jak bóstwo, ale Ty jesteś całkowicie szczera nie oszukując mnie, że jednak teraz trochę mi brakuje, aby zawalczyć o tytuł królowej piękności- roześmiała się na te jej wymachiwanie rękoma i musiała przyznać, że to jej poprawiło humor. Nie miała problemu z leżeniem na kanapie w dresie, bez makijażu i potarganych włosach. Ale po prostu lubiła od czasu do czasu się wystroić, a już od dawna nie miała takiej okazji.

Sączyła winko i bardzo uważnie słuchała każdego słowa Angie, aby niczego nie pominąć. Liczyła jednak na większe szczegóły, bo przecież coś musiało zajść, prawda? -Iii??- zaciągnęła pochylając sję do przyjaciółki i czekając na dalszą część historii. - Obie wiemy jak kończy się wyjście z Tobą na drinka. Znaczy nie jako przyjaciółka, ale jako fanka- doprecyzowała, bo przecież między Donoghue, a Halsworth nigdy do niczego nie doszło. - Opowiadaj co się zadziało, jak było i czy Ci się podobało- powiedziała nakręcona i powróciła do powolnego, ale systematycznego popijania winka. Cóż to były za emocje! Jakby oglądała telewizję. Ewidentnie jej brakowało kontaktu z ludźmi.


Angie Donoghue
wystrzałowy jednorożec
Miło
ODPOWIEDZ