bezrobotny — na zasiłku
27 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Zbyt wiele rzeczy się nawarstwiło, przedawkował i ostatni czas spędził na odwyku. Obecnie jest bez pracy, ambicji i planów na przyszłość.
Od czasu przyjazdu do Lorne Mercury nie miał jeszcze okazji przywitać się z rodzeństwem. Można uznać, że poniekąd trochę ich unikał, aby nie mówić o tym do czego doszło między nim, a Mayą. Nie chciał o tym rozmawiać z członkami rodziny, którzy powtarzali mu, że przyjaciółka nie jest dobrym materiałem na dziewczynę. Brunet zdawał sobie sprawę z tego, że Milani odbierze to nieco inaczej. Ona go zrozumie i nie będzie oceniać, więc ona jest pierwszą osobą z rodzeństwa o której pomyślał, aby zobaczyć się w pierwszej kolejności.
Oboje umówili się dziś na wizytę w ulubionej pizzerii. To kolejny z punktów za którymi poniekąd tęsknił podczas swojej nieobecności w miasteczku. Zarówno pizza jak i spotkanie z siostrą to coś czego nie mógł się doczekać. Ten dzień zapowiada się naprawdę wybitnie. Był ciekaw co słychać u bliźniaczki.
Na miejsce dotarł jako pierwszy. Zajął miejsce przy wolnym stoliku, przy oknie. Wpatrywał się tępo w szybę i obserwował przechodniów, rozmyślając nad sensem swojego życia.
W pewnym momencie dostrzegł, jak do pizzerii wchodzi jego siostra. Od razu wstał, aby przytulić ją na powitanie w momencie, w którym zbliży się do niego na wystarczającą odległość. Minęło kilka chwil zanim się do tego zebrała, ale w końcu mógł wtulić się w siostrzyczkę za którą cholernie tęsknił w ostatnim czasie. — Heeeeeeej — uśmiechnął się, a chwilę później delikatnie odsunął. Zanim jeszcze zdążył usiąść na swoim miejscu, zaczął lustrować siostrę w bardzo teatralny sposób. — Ale się zmieniłaś. Gdy ostatnim razem Cię widziałem miałaś całe czoło w pryszczach i aparat na zębach — przytaknął głową z grobową miną, lecz parę sekund później wybuchnął śmiechem. Oczywiście, że żartował, a taka sytuacja nie miała nawet miejsca. Po prostu żarty i docinki to część ich cudownej relacji jednej krwi. Chyba dzięki temu oboje w tak piękny sposób się dogadują, bo mają niesamowity luz w rozmowach, które miedzy sobą prowadzą. Dodatkowo szczerość jest czymś na co oboje mogą liczyć z ust tej drugiej osoby.
piesio
banshee
agentka nieruchomości — Axford Real Estate Agency
27 yo — 162 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
007.
Kochała swoją rodzinę. Była ona dla niej najważniejsza i zawsze potrafiła znaleźć czas zarówno dla rodziców, jak i rodzeństwa. Co prawda nie zawsze tak było, bo kiedy miała ten gorszy okres w swoim życiu, praktycznie odcięła się od rodziny i nie dopuszczała do siebie nawet swojego brata bliźniaka. W tamtym czasie była okropną siostrą i córką, za co teraz w zasadzie próbowała odpokutować, bowiem wciąż nie mogła wybaczyć sobie tego, jak wobec nich się zachowywała. Dlatego teraz dzwoniła, pisała i spotykała się z rodzeństwem i rodzicami regularnie, a przynajmniej na tyle, na ile było to możliwe. Każdy w końcu miał swoje życie — obowiązki, pracę, drugie połówki. Czasem więc ciężko było się spotkać, szczególnie wtedy, gdy Mercury znajdował się poza Lorne Bay. Na szczęście jej brat bliźniak wreszcie wrócił do rodzinnego miasteczka, a ją aż nosiło, aby z nim porozmawiać — by wypytać go, jak było, co się stało, dlaczego wrócił.
Domyślała się, że coś wydarzyło się pomiędzy nią a Mayą. W końcu była jego bliźniaczką i zwykle rozumieli się bez słów. Wystarczyło, że usłyszała jego głos przez telefon, by wyczuć, że coś jest nie tak. W tamtym momencie jednak to przemilczała, uważając, że na takie tematy lepiej jest porozmawiać na żywo. I nie, nie zamierzała go oceniać, bo po pierwsze, była osobą, która nic na temat związku z przyjaciółką nie mówiła, a po drugie… Och, tak cholernie go rozumiała. Bo czy to przypadkiem nie ona odkrywała właśnie, że zaczyna czuć coś więcej do swojego najlepszego przyjaciela? Z tym, że ona zbyt się bała, aby cokolwiek z tym zrobić, nie mając pewności czy on te uczucia w ogóle odwzajemnia. Żyła więc ostatnio w takim dziwnym zawieszeniu, szczególnie że w Lorne Bay znowu pojawił się Joel, który kilka miesięcy temu zniknął z jej życia, a także miasteczka, bez słowa. Jak widać, sama miała bratu wiele do powiedzenia.
Wręcz wpadając do ulubionej pizzeri, niemal od razu spostrzegła Mercury’ego przy jednym z ich ulubionych stolików. Pisnęła cicho z ekscytacji, nie przejmując się spojrzeniami innych klientów, po czym ruszyła sprintem w kierunku bliźniaka, aby chwilę później wpaść w jego ramiona i mocno się do niego przytulić. Cholernie się za nim stęskniła.
Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że cię widzę — westchnęła, odsuwając się w końcu od mężczyzny, aby opaść na siedzenie naprzeciwko niego. Powiesiła torebkę na oparciu krzesła, wywracając przy tym teatralnie oczami na komentarz brata. — Nigdy nie nosiłam aparatu, a pryszczy pozbyłam się już dawno temu. Nie zachowuj się, jakby nie było cię tutaj ponad dekadę — prychnęła, wystawiając w jego kierunku język. Takie żarty i przepychanki między nimi były, rzecz jasna, na porządku dziennym i za tym również zdążyła się stęsknić, nawet jeśli czasem to dziecinne zachowanie brata ją irytowało.
Z przyzwyczajenia chwyciła leżące na stoliku menu, ale przychodzili tu już od tak dawna i tak często, że znała ją już niemal na pamięć. Nie była jednak pewna, co sobie dzisiaj weźmie, więc przejrzenie menu może pomoże jej się zdecydować na to, na co ma ochotę. Jej uwaga była jednak skupiona bardziej na bracie, niż na karcie.
To jak, masz mi coś do opowiedzenia? — spytała, zerkając na niego spod uniesionych brwi. Niemal umierała z ciekawości, co takiego się wydarzyło ostatnio w jego życiu i nie zamierzała czekać na to, aż będą po pizzy. Musiała wiedzieć już, teraz — w tej chwili.
bezrobotny — na zasiłku
27 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Zbyt wiele rzeczy się nawarstwiło, przedawkował i ostatni czas spędził na odwyku. Obecnie jest bez pracy, ambicji i planów na przyszłość.
Zdawał sobie sprawę z tego, że Milani może coś podejrzewać. W końcu są bliźniakami i czasami rozumieją się bez słów. Nawet bez bezpośredniego kontaktu mają przeczucie, że u drugiej osoby coś złego lub dobrego mogło się wydarzyć. Nie chciał opowiadać jej o tym przez telefon, bo to nie było totalnie w ich stylu. Nigdy w taki sposób nie rozwiązywali swoich problemów i chciał tę passę kontynuować.
Siostra zawsze była dobrą słuchaczką. Mimo, że rodzina Fairweatherów była liczna i statystycznie wychodzi, że Mercury powinien o takich rzeczach gadać ze swoim starszym bratem to w rzeczywistości było inaczej. Nie potrafił mu o tym powiedzieć, bo starszy brat zawsze był dla niego kimś, kto osiągnął w swoim życiu więcej. Może bał się bycia ocenianym? Bycia tym gorszym z braci? Kto wie. Milani też osiągnęła w swoim życiu więcej niż Mercury po tym, jak wyszła na prostą. Czasami czuł się tam brzydkim kaczątkiem, który poza świetnym surfingiem i sprzedawaniem desek nie potrafił niczego ciekawego zaoferować. Może to właśnie widziały w nim również kobiety, które tak szybko z niego rezeygnowały?
— Ja też, nawet nie jestem w stanie opisać tego, jak bardzo zdążyłem się stęsknić — szybko odpowiedział na jej słowa i poczęstował ją tym samym. Merc i Milani mają tak silną relację, że nawet nie muszą sobie wzajemnie mówić, że tęsknili, bo tak naprawdę było. Nigdy nie wyobrażał sobie, że z biegiem lat ich wspólne życie potoczy się w taki sposób, że będą dla siebie również najlepszymi przyjaciółmi.
Brunet zaśmiał się pod nosem w momencie, w którym siostra zaczęła tłumaczyć się z pryszczy oraz aparatu na zęby. Oczywiście, że o tym wszystkim wiedział, ale sposób w jaki zawsze się tłumaczyła był po prostu uroczy.
— Może i masz rację, ale ja właśnie czuję się tak, jakby minęła co najmniej dekada od momentu, w którym widzieliśmy się po raz ostatni — wzruszył ramionami. Mercury może nie jest jakimś hiper rodzinnym człowiekiem, ale zbyt długa przerwa w widywaniu się dawała mu się we znaki. To bez wątpienia. Poza tym wyjazd z Lorne był pewnego rodzaju rozłąką. Nie utrzymywali zbyt dużo kontaktu również online, więc stąd ten szok, że znów tu jest, wracając tym samym na stare śmieci.
Mercury zrobił dosłownie to samo. Chwycił za menu wiedząc już wcześniej co chce zamówić i co znajduje się w karcie ich ulubionej pizzerii. Nie wiedział czy był to odruch podczas delikatnego momentu dezorientacji, gdy siostra zapytała go co u niech słychać. Oczywiście, że chciał powiedzieć jej całą prawdę o tym co wydarzyło się z Mayą, ale i tak wywoływało to u niego pewnego rodzaju niepokój. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że siostra nie będzie go oceniać. Mimo wszystko trochę się zestresował. Nie lubił chyba rozmawiać na poważne tematy w gronie rodzinnym. — Obawiam się, że może zabraknąć nam czasu, abym zdążył opowiedzieć Ci wszystko — prychnął pod nosem, uruchamiając swój mechanizm obronny. Mimo wszystko nie chciał owijać w bawełnę i rozpoczął prosto z mostu. — Rozstałem się z Mayą — wyrzucił z siebie, cały swój wzrok skupiając na karcie i starając się unikać wzroku Milani.
piesio
banshee
agentka nieruchomości — Axford Real Estate Agency
27 yo — 162 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Telefonu zwykle używali do tego, aby się umówić, ewentualnie przesłać sobie jakieś śmieszne memy. Bo, owszem, często sobie luźno ze sobą pisali, ale kiedy trzeba było coś przegadać, zawsze robili to twarzą w twarz. No, prawie zawsze, bo gdy znajdowała się na odwyku na drugim końcu kraju, zostawały im jedynie rozmowy telefoniczne. Może zdarzyło się, że raz czy dwa rodzeństwo ją tam odwiedziło, ale i tak było to dla niej za mało — cieszyła się więc, gdy wróciła do Lorne i znowu mogła widywać ich niemal codziennie, gdyby tylko chciała. Oczywiście w praktyce tego nie robiła, bo nie dość, że pracowała, to i reszta jej rodzeństwa miała swoje życie i czasem ciężko było się spotkać.
Zawsze jednak potrafiła znaleźć dla nich czas, w szczególności dla Mercury’ego, którego przecież tak dawno nie widziała! A przecież to jemu mówiła najwięcej z rodzeństwa, to on rozumiał ją najlepiej — i ze wzajemnością, oczywiście. Mila nigdy nie oceniała brata, nieważne co robił i jakie decyzje podejmował. Co prawda potrafiła trzepnąć go po głowie, gdy robił jakąś głupotę, ale, tak czy inaczej, była przy nim i wspierała go na każdym kroku. Nie uważała go za żadną czarną owcę czy brzydkie kaczątko. Miał pracę — bo żadna praca nie hańbi — miał też hobby, nie mówiąc o tym, że był przystojnym, młodym i zdrowym mężczyzną. Wielu facetów chciałoby być pewnie na jego miejscu, bo przecież nie każdy musi być bogatym filantropem z mnóstwem różnych hobby. Niektóre kobiety pragnęły mężczyzn ze spokojnym życiem i, przede wszystkim, z dużą ilością czasu, który mogliby poświęcić właśnie jej i, być może, ich przyszłej rodzinie. Mercury najwidoczniej jeszcze na kogoś takiego nie trafił, ale to nie oznaczało, że nigdy nie trafi. Mila wierzyła, że jeszcze znajdzie kogoś, z kim będzie mógł się zestarzeć. Wierzyła też, że i ona kogoś takiego znajdzie, choć i ona miała w tej kwestii pecha.
To chyba znak, że nie możemy mieszkać zbyt daleko od siebie. Jeszcze kiedyś uschniemy z tęsknoty za sobą i co wtedy? — zaśmiała się, bo choć początki bez Mercury’ego nie były takie złe, tak im dłużej go nie było, to Mila czuła się coraz gorzej. Jakby musiał być gdzieś niedaleko, aby mogła normalnie funkcjonować. Czasem naprawdę zadziwiała ją ta bliźniacza więź, którą dzielili. — To fakt, mi też dłużył się ten czas. Chociaż, z drugiej strony, mam wrażenie, jakby ostatnie dziesięć lat minęło w zaledwie kilka sekund. Nie sądzisz, że to dziwne? — mruknęła, marszcząc odrobinę brwi w konsternacji, bo z jednej strony czas płynął naprawdę szybko, a z drugiej czasami miała wrażenie, że mija zdecydowanie zbyt wolno.
Zmrużyła delikatnie oczy, widząc delikatną zmianę w jego zachowaniu na jej pytanie. Jeśli wcześniej jedynie podejrzewała, że coś się stało, teraz była już tego pewna, choć wciąż nie wiedziała, o co konkretnie chodzi, choć się domyślała.
Mam jutro wolne, dla mnie możemy spędzić nawet i całą noc na rozmowie, jeśli będzie trzeba. — Uśmiechnęła się łagodnie, bo choć planowała wreszcie się wyspać, brat był dla niej zdecydowanie ważniejszy. Odespać mogła to później. Szczególnie że sytuacja była naprawdę poważna i widziała po Mercurym, że mocno się na nim odbiła. Westchnęła cicho, sięgając ręką przez stolik, aby złapać go za dłoń i delikatnie ją ścisnąć w ramach wsparcia. — Co się stało? — spytała miękko, chcąc, aby brat wszystko z siebie wyrzucił, bo dobrze wiedziała, że po wygadaniu się komuś, człowiekowi zawsze było odrobinę lepiej. Ona zaś nie zamierzała oceniać, nie zamierzała dawać mu żadnych rad, a już na pewno nie miała zamiaru mówić a nie mówiłam, bo przecież, w przeciwieństwie do niektórych, ona nic nie mówiła. Ona po prostu słuchała i wspierała psychicznie Mercury’ego — i tak też chciała zrobić dzisiaj.
ODPOWIEDZ