przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
Obrazek
#6

- Całe szczęście, że miałam tą kieckę na zmianę... - powiedziała chowając do jakiejś szafy w hotelu swój wcześniejszy strój, który był trochę bardziej... dziwkarski. Za dziwkarski jak na to, co miało się dzisiaj dziać. - No kurwa, myślałam, że jak nas zapraszają na "wieczór panienski" to będziemy robić to co sie robi na takich imprezach... pić, tańczyć i macać Joe Manganiello - skrzywiła się, bo była bardzo, ale to bardzo zawiedziona. Gdy ich koleżanka zapraszała ich a swój wieczór panieński nie wspominała, że będzie to jakaś fancy, nudna stypa, gdzie laski będą gadać o niczym i cieszyć się z tego, że pannie młodej udało sie wybrać kolor kwiatków, które będą zdobiły stół. Luna była zażenowana. Całe szczęście, że miała u swojego boku Gaie i nie musiała się martwić, że wieczór bedzie zjebany tak w stu procentach. Oczywiście żeby się bardziej dopasować w klimat to Luna przebrała się w nieco spokojniejszą kreację, chociaż pewnie i tak będą krzywo na nią patrzeć, bo kieca była czarna... niech się kurwy cieszą, że nie jest biała.
- No dobra, to jak wyglądam? Wystarczająco reprezentacyjnie? - Zapytała wciskając sobie szpilki na nogi, nawet jeżeli wiedziała, że to debilny pomysł, bo przecież cała impreza jest na plaży. Pojebane. - Myślisz, że będzie tu chociaż striptizer? - Chyba sama znała odpowiedź, ale postanowiła, że zapyta o to też Gai. Spojrzała jeszcze na swoje odbicie w lustrzanych drzwiach szafy i musiała przyznać, że nie wyglądała najgorzej... chociaż wolała swój seksi strój. Ale trudno. Skoro były otoczone nudnymi babami to trzeba było się dostosować. - A mogłyśmy siedzieć w domu i oglądać Barbie Jezioro Łabędzie - żałowała, że tego nie zrobiły.

gaia zimmerman
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
015.
Fallin’ in love with me, possibilities
I look like all you need
{outfit}

Gaia była wściekła. Niczego nienawidziła tak bardzo jak nieudanej imprezy. A trzeba pamiętać o tym, że Gaia naprawdę rzadko bywała wściekła. Ta dziewczyna była oazą spokoju. Ale imprezowanie kochała tak mocno, że słaba impreza potrafiła jej zajść za skórę. Zwłaszcza nieudany wieczór panieński. Dziewczyny na takich imprezach zawsze były piękne, rozchichotane i chętne. Nie żeby Gaia też miała zamiar korzystać z jednorazowych ekscesów z dziewczynami, które zna, bo taka nie była. W sumie raz taka była. W liceum. I kosztowało ją to bardzo wiele. Chociaż wtedy to nawet nie była jednorazowa sprawa tylko kwestia pierwszej miłości i pierwszych razów.
-Ja nie mam nic absolutnie. Ale też nie będę rozpaczać z tego powodu. To wina Poppy, że nie poinformowała nas, że jedziemy na stypę. – Westchnęła i nie mogła nawet unieść wzroku, żeby spojrzeć na przyjaciółkę. Pisała smsy z Brunem. –Jeszcze Bruno wypytuje mnie o jakąś opóźnioną laskę. – Nie lubiła tyrać aparycji innych dziewcząt, bo była uprzejma, ale ta dziewczyna wyglądała jakby była naprawdę chora. Ale w końcu Gaia miała nadzieję, że nakierowała brata na odpowiednie tory. Może chciał jej przelać hajs na jakąś internetową zbiórkę czy coś. –Odnoszę wrażenie, że nawet szampan jest bezalkoholowy. – Opróżniła swój kieliszek, który zgarnęła po drodze i odstawiła go na szafkę. W międzyczasie schowała też telefon do torebki, żeby Bruno już jej nie męczył.
-Luna. Jesteś moją ulubioną Barbie i najpiękniejszą czarodziejką jaką widziały moje oczy. Zawsze wyglądasz reprezentacyjnie. – Może jednak był alkohol w tym szampanie, bo Gaia czuła się nieco podchmielona. Zapomniała, że ona przecież nie pija za bardzo, raczej pali. Dlatego też alkohol siekał ją dopiero teraz. Stanęła obok psiapsi i obciągnęła w dół swoją sukienkę. –Jest wysokie prawdopodobieństwo, że to ja skończę jak striptizerka. – Wiedziała, że ludzie chcieliby to zobaczyć. Potrafiła wykonać kilka ruchów, które zapładniały kobiety i nawet mężczyzn. Chyba. Nie sprawdzała.
-Myślisz, że sam ślub będzie równie nudny? – Poprawiała sobie cycki patrząc w lustro. –Na ślubie to chociaż wujek Victor może zacząć się rozbierać. Co za jebany krip. – Przewróciła oczami. Poznała część rodziny Poppy wczoraj i wszyscy mieli koszmarny vibe zboczeńców.
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
Luna nie rozumiała jak doszło do tego, że wylądowały na eleganckim wieczorze panieńskim, przecież to do nich nie pasowało. Dashwood liczyła na szaleństwo, a tu chuj. Nawet powiedziała ojcu, że może się to skończyć rożnie i co? Zero przygód!? Całe szczeście, że Gaia była w tym razem z nią, to może coś same wymyślą żeby ta impreza nie była taka tragiczna na jaką się zapowiadała. - Współczuję jej mężowi, pewnie się rozwiodą za dwa lata jak typ będzie zmuszony do życia z taką nudziarą - nie dziwiłaby mu się. Luna na przyklad może nie była jakaś wybitnie crazy, bo takie rzeczy zostawiała Gai, ale na bank nie była nudna. Zawsze mogła zrobić scenę nie wiadomo o co, albo ktoś mógł ją chcieć zabić. Rozrywka. Nie to co Poppy. - A co podoba mu się? - Zapytała, bo wiedziała, że Bruno jest dziwny, ale nie podejrzewała go o to żeby się chciał umawiać z opóźnioną laską. - Zapytaj go jak mu się sprawdza kurtka, ostatnio sobie zamówiliśmy razem stroje z takiego serialu na netlflixie - była ciekawa, czy ten jego ciuszek przyszedł w dobrym stanie czy był jakiś z aliexpress. - Może to sok winogronowy, myślisz, że Poppy jest w ciąży? - Bo nie widziała innej wymówki na bezalkoholowego szampana jak ciąża.
- Owww Gaia - aż ją przytuliła. Nikt jej nie mówił takich komplementów jak Zimmerman, dzięki niej Luna nie miała chujowej samooceny. Taka przyjaciółka do skarb nad skarbami. - Ty też jesteś moją ulubioną Barbie i najpiękniejszą boginią - posłała jej szeroki uśmiech i klepnęła ją w tyłek. Na przyjaciółki zawsze można było liczyć. - Nie miałabym nic przeciwko - puściła do niej oczko. - Dałabym ci jakiegoś dolara albo pięć do majtek - chociaż pewnie Luna nie miała takich małych pieniędzy przy sobie, pewnie nie miała w ogóle pieniędzy, bo kto taki bogaty nosi gotówkę. Płaciłaby Gai zbliżeniowo hehe.
- Nie wiem, może pan młody bedzie bardziej szalony - nagle jednak ją tknęło coś innego. - Gaia, z kim idziesz na to wesele? - Zapytała, bo jednak głupio było iść samej, a była pewna, że jedyna osoba, z którą Luna chciałaby pójść w życiu nie zgodziłaby się żeby jej towarzyszyć. Już słyszała w głowie głos Joela, który mówi jak bardzo to jest nieprofesjonalne. - Mogę wypożyczyć Bruna? - To był jedyny ratunek z tej sytuacji. Zapytałaby Gai czy, by z nią nie poszła, ale ta pewnie będzie brać tą fajną dupę, z którą randkuje. - Wujek Victor to ten z wąsem? Czy ten co przychodzi z żoną i kochanką? - Zapytała, bo nie rozróżniała tych członków rodziny Poppy. Sama ich nie poznała, ale widziała na zdjęciach i słyszała opowieści więc czuła sie trochę tak jakby była członkiem rodziny.

gaia zimmerman
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
Gaia też niespecjalnie to rozumiała. W sumie to pamiętała jak Poppy je zapraszała. Były akurat wtedy na jakimś damskim brunchu, gdzie Poppy ogłosiła, że wszystkie obecne panie są zaproszone na taki wieczór panieński. Czego Gaia nie rozumiała to tego, że było tu po prostu nudno. A jednak trzeba pamiętać, że panna Zimmerman była starą wyjadaczką i imprezy były powietrzem, którym oddychała. Tak jak Luna była tym powietrzem, ale wiadomo, nie muszę ciągle o tym pisać. Barbie to po prostu wiedziały. –Proszę cię. Jestem pewna, że jej mąż już szuka pocieszenia i rozrywki u innych. – Nie była fanką zdrad, ale w tym przypadku byłaby wyrozumiała. Chociaż z drugiej strony, jakby dochodziło do zdrad to cały ślub byłby po prostu niepotrzebny. –Mam nadzieję, że nie. Bruno zdecydowanie zasługuje na lepiej, niż życie z kimś kogo będzie musiał karmić z procy. – Albo przez słomkę. Nie wiedziała jak ciężka jest choroba tej dziewczyny. Nie interesowało jej też to, bo jednak typa się przyjaźniła z C***. Spojrzała na Lunę mrużąc oczy. –Ubierasz się jak Bruno? Czy Bruno jak ty? – Wyobraziła sobie obie wersje i podobało jej się to co widziała oczami wyobraźni. –Może być. Nie uważasz, że masz vibe kogoś kto chciałby złapać faceta na dziecko? A jednak Mark jest przystojny. – Wyglądał jak typ z okładki. Magazynu dla panów, ale tego Gaia nie powiedziała na głos, bo była ostatnią osobą, która czepiała się za coś takiego.
Odwzajemniła uścisk psiapsi i nawet ją ucałowała, bo Gaia nie omijała żadnej okazji do tego, żeby ucałować kogoś pięknego. –Nikt nie miałby nic przeciwko. Potrafię dobrze zatańczyć. – Przeglądała się w lustrze jak mały Adonis i znowu, podobało jej się to co widziała. Dzięki Bogu za dobre, niemieckie korzenie. Hehe.
-Z nikim. A przynajmniej na razie z nikim. – Myślała o tym, żeby zaprosić Zoey, ale uznała, że Zoey się nie zgodzi, bo jednak znają się tak krótko, a jednak pójście z kimś na ślub czy wesele jest nieco zobowiązujące. Chociaż to też nie tak, że Zoey nagle pozna tam całą jej rodzinę. Pozna tylko Lunę. No i ewidentnie Bruna. –Możesz pożyczyć Bruna. To mój brat, a nie chłopak. – Zaśmiała się. Takie pożyczenie wchodziło w grę. Gdyby chciała z nim randkować to już Gaia kręciłaby nosem. –Jak to w ogóle możliwe, że takie partie jak my nie mają jeszcze randek na najnudniejsze wesele sezonu. – Westchnęła ciężko i poprawiła sobie włosy, żeby już przestać gapić się w lustro. Jeszcze się w sobie zakocha i będzie musiała zerwać z Zoey mimo, ze nie są nawet razem.
-Może ma dwóch wujków Victorów, bo w sumie oba opisy pasują. – Machnęła ręką, bo co ją obchodzi rodzina Poppy. Pewnie Poppy przestanie się do nich odzywać po ślubie. Albo po tym jak urodzi sekretne dziecko. Nigdy nie wiadomo. –Wracamy tam? – Zapytała, ale nie była pozytywnie nastawiona do takiego rozwiązania.
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
Zaśmiała się, bo szczerze mówiąc to ona nie wiedziała jakim cudem ktokolwiek wytrzymywał z Poppy. Ona nie dałaby rady. – Myślisz, że pociesza się u pań czy zaczął strzelać do własnej bramki? – To juz była trochę naciągana teoria, ale gdyby Lunie przyszło żyć z taką Poppy to straciłaby później chęci na spotykanie się z jakąkolwiek kobieta. Dlatego wcale, by się nie zdziwiła gdyby na swoim wieczorze kawalerskim Mark rzeczywiście obcował z kawalerami. – Ważne żeby był szczęsliwy Gaia, jeżeli jakaś niepełnosprawna osoba, by go uszczęśliwiała to dlaczego nie? Takie osoby też zasługują na miłość. – Luna być może była wielką romantyczką i nie rozumiala jeszcze tego, że przyjaciółki C*** nie zasługiwaly na nic, a już na bank nie na Bruna. Na Bruna nikt nie zasługiwał, pewnie nawet Luna nie byłaby wystarczająco dobra dla niego. – Niee no co Ty – zasmiała się i lekko ja pacnęła w ramię. – Kupilismy sobie inne modele – wywrociła oczami. – Ja sobie wzięłam taką skórzaną kurtkę z frędzlami, a on ma królować w ortalionie – Luna nie spadłaby tak nisko żeby zamówić sobie coś takiego. Szanowała się. Nie chciałaby mieć cokolwiek od Otisa. Była fanką Mavis. – Hmmm no nie wiem czy byłaby na to aż tak sprytna, chyba że matka jej to podpowiedziała. Słyszałam, że niezła z niej intrygantka. Podobno kiedys próbowała szantażować mojego ojca... dziwne, że jeszcze jej się nic nie stało. – Mogła przecież zaginąć w niewyjaśnionych okolicznościach. Luna nawet, by się nie zdziwiła gdyby tak było.
Dashwood chciałaby miec tyle pewności siebie co Gaia, ale nie było jej to dane. Ona gdy patrzyła w lustro to nie widziała greckiej boginii. Od razu wyłapywała te rzeczy, które jej się nie podobały. A to za krzywe kolana, a to małe piersi, a to włosy nie takie. Zdecydowanie nie była osobą, która w stu procentach akceptowałaby siebie. – Serio? Myślałam, że Ty to akurat otworzysz sobie kontakty w telefonie i szybko coś znajdziesz – czy tam raczej kogoś. W końcu Gaia miała pełno znajomych więc znalezienie osoby, z ktorą można iść na nudne wesele nie powinno być niczym trudno. – To dobrze, zaklepuje go – pewnie nawet wyciagnęła telefon i napisała do Bruna SMS w stylu „idziesz ze mną na wesele, Gaia pozwoliła”, no i już nie miał opcji się nie zgodzić. – W moim przypadku to akurat dość łatwe... moja randka będzie mieć wolne – wzruszyła ramionami i nieco się skrzywiła. W normalnych warunkach to poprosiłaby ładnie Joela czy poszedłby z nią na wesele, ale nie żyła niestety w normalnych warunkach. Nawet, by się nie zdziwiła gdyby ojciec doszedł do wniosku, że ona to w ogóle powinna iść na to wesele z własnym bratem, bo on mogłby ją ochronić w razie co. Nie chciala tego. – Tak, chyba powinnyśmy wrócić – skrzywiła się i spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Poprawiła jeszcze sukienke i złapała za torebkę, do której wrzuciła telefon. – Możemy iść poszukać baru z lepszymi drinkami – rzuciła gdy już wyszły z hotelu. W oddali było widać stolik, gdzie siedziała Poppy i jej nudne koleżanki. – Jeżeli kiedyś jakimś cudem będę się hajtać i wpadnę na pomysł żeby zrobić taki wieczór panieński to wyślij mnie do lekarza – stwierdziła i przybrała na usta sztuczny uśmiech, bo akurat jakaś laska się na nie spojrzała i zaczeła im machać.

gaia zimmerman
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
-Nie mam pojęcia. – Nawet jeżeli tak było i mąż Poppy strzelał do innej bramki, to jednak trochę chujowe zagranie, że i tak ciągnął niczego nie świadomą laskę przed ołtarz. Okropne. Współczesny świat nadal był okropny, ale już był raczej przyzwyczajony do tego, że ludzie mogli kochać kogo chcieli. Wiadomo, nadal nie tak na 100%, ale tolerancja była większa. Jeżeli ten typ robił to biednej Poppy, to chujowe zachowanie. A jeśli ją zdradzał to tym bardziej okropny chuj.
-Nie mówię, że nie. Ale mogłaby zasługiwać na tą miłość u kogoś innego niż mój brat. Poza tym nie wiem czemu się przejmuje. Bruno jest głupi. Wiadomo, że nie poleci na laskę z potrzebami. – Pewnie nie dałby się namówić na organizowanie jej jakiś zrzutek, albo dawania hajsu na operacje, albo jakieś przyjemności. Bez przesady. Zimmerman nie przetrwoniłby rodzinnej fortuny na coś takiego. To był inteligentny ród.
-Hmm. Okej. – Zmarszczyła brwi na sekundkę nie ogarniając tego dlaczego Luna i Bruno nagle ubierają się podobnie i zgadują się co do tego. Nie dopytywała jednak, bo nie brzmiało to jak jej sprawa. Najwyżej po prostu wyjdzie, że Bruno nie spotyka się z upośledzoną laską, tylko wyrywa jej psiapsie. Tym bardziej, że Luna nawet chce iść z nim na ślub. –Cieszę się, że moje życie jest na tyle nudne, że nie mam takich intryg i dram. – W ogóle nie zazdrościła Lunie tego, że miała takiego starego. Cieszyła się też, że sama była daleka od pojebanych intryg i że jej rodzina była zbyt sztywna, żeby się w takie rzeczy bawić.
Zaśmiała się. –Wiesz jak to jest, pełno kontaktów w telefonie, ale prawie wcale jakiś wartościowych. – Wzruszyła ramionami. Dlatego miała wąskie grono najbliższych przyjaciół, a duże grono znajomych. Nie potrzebowała otaczać się ludźmi, którym nie mogła w pełni zaufać, albo na których nie mogłaby ufać. No i to też nie tak, że miała pretensje do tych ludzi. Po prostu tak było, że z niektórymi ci klikało od razu i byłaś szczęśliwa, a z niektórymi nic nie miało prawa się wydarzyć. Circle of life.
-Nie rozumiem. – Spojrzała na Lunę. –Skora twoja randka będzie mieć wolne to nie może przyjść z tobą? – No chyba, że Luna już mówiła o Brunie, że jest jej randką i po prostu Gaia nie ogarniała. Może jednak ten szampan był z alkoholem, ale jakimś dziwnym, że jej działał na banię jakoś inaczej. Zapomniała o tym, że Luna się całowała ze swoim ochroniarzem. Ale też nie zmieniało to tego, zę skoro miał wolne to mógł iść na wesele, tak?
-Tak zróbmy. – Zimmerman od razu skierowała się w stronę hotelowego baru. Jeśli będzie musiała to będzie płacić dzisiaj za drinki. Nie rajcował jej otwarty bar jeżeli był taki słaby. –Twój wieczór panieński taki nie będzie, bo ja go będę organizować. – A wiadomo, że Gaia była imprezową bestią.
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
Próbowała pohamować śmiech, ale niestety było to bardzo ciężkie. - Myślałam, że kto jak kto, ale Ty nie będziesz nazywać swojego brata "głupim" - każdy inny go tak nazywał, ale że Gaia też! Teraz to Luna była w chuj zdziwiona i aż nie wiedziała co powiedzieć. Mogła sie tylko śmiać. Nie znała Bruna na tyle żeby wiedzieć na co poleci, a na co nie. Cieszyła sie, że nie leciał na nią, bo to byłoby bardzo niekomfortowe. - Ja trochę żałuje, że mój ojciec nie jest jej matką... przynajmniej, bym już wychodziła za mąż, a nie miała bana na wychodzenie samej gdziekolwiek - z dwojga złego chyba wolała jednak życie Poppy niż swoje. Ona przynajmniej mogła robić co chciała i łapać na dziecko tego kogo chciała. Luna takich luksusów mieć nie mogła, co było w chuj smutne i aż jej sie zachciało płakać jak sobie o tym pomyślała. Płakałaby bardziej, gdyby wiedziała, że chujowy wieczór panieński Poppy będzie ostatnią imprezą przed tym jak stary ją zamknie w domu po środku niczego.
Pokręciła głową. - To wesele Poppy, nie musisz mieć tam nikogo wartościowego - dlatego Luna pójdzie z Brunem. Upsss... nie no, ona uważała, że mogłaby go zmienić ok? Ona go ogarnie na to wesele tak, że go własna matka kompozytorka nie pozna. Już wiemy kto zrobi Brunowi makeover. - Moja randka nie może ze mą iść gdziekolwiek w momencie, w którym nie jest w pracy, która polega na ochranianiu mojej skromnej osoby - wytłumaczyła chociaż myślała, że Gaia od razu załapie o co chodzi, bo przecież jej sie zwierzała, ze swoich uczuciowych problemów. W sumie nie pochwaliła jej się tym, że ostatnio się przelizali w jej salonie, ale nie wiedziała jeszcze jaki stosunek ma Gaia do takich rzeczy. Może by jej zabroniła sie całować z ochroniarzami w jej domu. Nigdy nie wiadomo.
- OMG, a co jak Ty będziesz moją panną młoda? Wtedy nie będziesz mogła organizować... nie wypada - rzuciła puszczając do niej oczko i zaśmiała sie. Kochała Gaie i uważała, że powinny zrobić sobie taką przysięgę jak w tych wszystkich filmach, że jak nie znajdą nikogo do 40-stki to będą razem. - W sumie jebać, przecież Ty możesz byc moją randką na ślubie Poppy, a ja mogę byc Twoją - na pewno na zdjęciach z Gaią wyszłaby o wiele lepiej niż z Brunem.

gaia zimmerman
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
Spojrzała zdziwiona na Lunę. –Powiedziałam tak o Brunie? – Ułożyła sobie dłoń na klatce piersiowej. Była w szoku. Oczywiście, że nigdy nie nazwałaby tak swojego brata. Gdyby tak myślała to równie dobrze mogłaby siebie uważać za głupią. Bruno był nią, a ona była Brunem. Lol. –Może jednak w tym szampanie jest alkohol. – Zażartowała. Ja zrobiłam literówkę, a ty się czepiasz. Chamsko w chuj. Zgłaszam Cię do administracji i prokuratury. Prison honey, divorce baby. Szkoda, że Gaia nie może uznać, że to mgła covidowa. Na szczęście w tej Australii covid nie istnieje.
-Tak ci się spieszy do bycia cudzą żoną? – Zapytała rozbawiona. Myślała raczej, że Luna ceni sobie bycie singielką. Chociaż z drugiej strony, czy Luna naprawdę mogła się cieszyć z bycia singielką skoro rzeczywiście nie miała za bardzo okazji do wychodzenia z domu? Przejebane.
-Niby to jej wesele, ale jednak wiesz… wesela są od celebrowania miłości. – Wiedziała, że teraz trochę przesadza i tak naprawdę na osobę towarzyszącą na wesele mogłaś sobie zabrać kogoś z kim człowiek mógłby się po prostu dobrze bawić. Dla Gai jednak był to moment, w którym chciałaby się publicznie pokazać z kimś kto mógłby skraść, albo już skradł jej serce. Chciałaby się dobrze bawić patrząc na swoją osobę towarzyszącą i wierzyć, że w przyszłości będzie miała to samo. Niestety jej osoba towarzysząca miała już swój ślub. Przykre. –O kurde, Luna. To ty nadal kręcisz z tym ochroniarzem? – Aż jej się humor poprawił i uśmiechnęła się podstępnie, a po chwili nawet zachichotała. Tak, zdecydowanie w tym szampanie jednak był alkohol. Niestety to był słaby szampan typu Dorato, więc kopał kilka godzin później.
Zaśmiała się, bo nawet w najśmielszych snach nie myślałaby o tym, że Luna będzie jej żoną. –To jest twój sposób na oświadczenie mi się? Jestem nieco bardziej wymagająca. – Zażartowała i na szybko cmoknęła przyjaciółkę w policzek. –Brzmi jak super rozwiązanie. – Nie miałby nic przeciwko. przynajmniej będzie miała pewność, że się będzie dobrze bawić. –Ale już napisałaś do Bruna. Nie chciałabym, żebyś mu odmawiała. Bardzo ciężko przyjmuje odmowy i bycie wystawianym. – Wiedziała jak delikatne serce miał jej brat.
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
Wybuchła śmiechem. - Może Ciebie trzeba już zamknąć razem z tymi Twoimi pensjonariuszami, skoro masz aż takie dziury w pamięci - pokręciła głową z niedowierzeniem. - Mogłam mu to nagrać, teraz żałuje - znając Bruna to pewnie, by potwierdził słowa Gai, szczególnie patrząc na to w jakim obecnie znajdował się nie najlepszym stanie psychicznym. Kisne, że zaraz tu po prostu się okaże, że Bruno ta naprawdę był ciągle z nimi w pokoju, bo jest tak istotną osobistością w tej grze. Co za typ. On jest wszędzie. Ten mój mały słodki. Just George. - Już się alkoholem nie tłumacz - Gaia miała tyle wprawy, że jedna czy dwie lampki szampana pewnie gówno jej dawały. Może nawet i dosłownie, jeżeli miała później problemy gastryczne.
- Cudzą żoną może nie koniecznie - Luna była romantyczką chciała być żoną TEGO JEDYNEGO. Nie byle kogo. Chciała tego, który będzie ją kochał, szanował, który będzie z nią szczery i będzie się o nią troszczył, ale też pozwoli na to, by ona troszczyła się o niego. Chciała stabilizacji, której przez ostatnie lata nie miała. Marzyła o rodzinie, zwykłej, normalnej i bezproblemowej, bo sama nigdy takie nie miała. Jako dziecko wychowywała ją tylko matka, która miała problem z tym, by ją utrzymać. Żyły w biedzie i nie było im łatwo. Luna pamiętała tamte czasy, brakowało im wielu rzeczy, ale dziewczyna miała pewność, że mimo wszystko matka kochała ją najmocniej na świecie i dla niej zrobiłaby wszystko. Później, po jej śmierci. Luna zyskała wszystko, pieniądze o które nie musiała się już nigdy martwić, najlepsze szkoły, świetne wykształcenie, ale zabrano jej tą miłość, którą wcześnie dawała jej matka. Straciła wszystkich swoich starych przyjaciół, bo ojciec nie pozwalał jej zadawać się z ludźmi, którzy mogli być potencjalnie problematyczni. Nagle została sama i wtedy pojawiła się Gaia, która przygarnęła ją pod swoje skrzydła i Luna dzięki niej poczuła się trochę lepiej, a z czasem po prostu przywykła do takiego życia. Jednak, jeżeli kiedykolwiek miałaby założyć własną rodzinę to nie chciałaby aby jej dziecko dorastało ani w tych skrajnie biednych warunkach, w jakich ona dorastała, ani w tych, w których żyła obecnie. Chciałaby dla nich przeciętności. Dla siebie zresztą chyba też.
- A myślałam, ze od tego żeby się nawalić i dać się zmacać panu młodemu gdzieś w ciemnym kącie - zażartowała sobie z niej. - Niby są, ale miłość jest przecież różna. Możesz celebrować miłość do przyjaciół, znajomych, życia singielki - Luna czasem starała się znaleźć jakieś pozytywne rozwiązanie i to takie pokojowe, bez awantur. - Chyba, nie wiem. To skomplikowane. Gdybyśmy chodzili na randki, to powiedziałabym, że randkujemy, ale nie możemy chodzić na randki. Nie wiem jak to nazwać i czy jakkolwiek powinnam to nazywać. Na pewno nie jest mi obojętny i lubię go. Chciałabym gdzieś z nim wyjść, tak normalnie jak ludzie, a nie tylko wtedy gdy jest w pracy. - Trochę to było smutne, ale Luna naprawdę chciała byc dobrej myśli. Nagle też ją olśniło i spojrzała na Gaie z wypiekami na twarzy. - Weź go ze sobą na to wesele... nie będzie tam mojej ochrony, bo Poppy ma swoją, więc będziemy mogli przynajmniej trochę czasu ze sobą spędzić. Oczywiście jeżeli nie znajdziesz w kontaktach nikogo interesującego - dodała, bo wiedziała, że to strasznie samolubne z jej strony prosić ją o coś takiego, ale to Gaia, kogo innego mogłaby poprosić o taką przysługę. Oczywiście nie wiedziała czy Joel, by się na to zgodził.
Pokręciła głową. - Jak ja bym Ci się oświadczyła, to byś ryczała przez tydzień takie, by to było romantyczne. - Luna, by pewnie odegrała scenę z jej ulubionego filmu, którym pewnie był Shrek i musiałaby skądś wyczarować gadającego osła i smoka. Przy jej funduszach? Było to do zrobienia. - Bruno jest wrażliwy, pamiętam jak miał przewalone w szkole. - Nie wiem czy serio miał, ale patrząc na Bruno to niczego innego bym się nie spodziewała. - Ale w sumie kiedyś myślałam nad czymś co mogłoby nas ze sobą związać na wieki - przyznała, a że akurat znalazły się obok baru to na chwile przystanęła żeby zamówić im jakieś porządne drinki, bez cynamonu oczywiście. - Słuchaj, często mamy w kancelarii sprawy o odebranie praw rodzicielskich i takie tam rzeczy. Wiem, że później te dzieci trafiają do rodzin zastępczych, a z doświadczenia wie, że to nic fajnego, bo byłam w takiej chwilę zanim tato mnie zabrał do siebie. No i pomyślałam, że wiesz... stać nas, żeby im jakoś pomóc. Nie wiem jeszcze jak, ale może chciałabyś ze mną nad tym pomyśleć? Obie mamy i studia i doświadczenie, które może nam się przydać. - Gaia wiedziała jak się ludźmi opiekować, a Luna miała doświadczenie prawne i czysto administracyjne. Dałyby radę!

gaia zimmerman
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
-Demencją można się zarazić? – Zapytała z uśmiechem, ale Gaia nie była głupia. Wiedziała, że tym się nie zarazi. Po prostu coś jej się popierdzieliło. Bogowie wiedzą, że nigdy nie powiedziałaby niczego negatywnego o swoim bliźniaku. Prędzej dla Bruna by kogoś zabiła niż zmieszała go z błotem. Jeszcze za jego plecami. Obrzydliwe.
-To myślisz o byciu swoją żoną? – Chyba nie zrozumiała logiki Luny w tym momencie. Oglądała Glee i wiedziała, że w pewnym momencie Sue Sylvester wyszła sama za siebie. Było to absolutnie obrzydliwe i absurdalne, ale na tym etapie to jednak Gaia zaczęła się zastanawiać czy coś takiego jest możliwe. Będzie musiała przyjrzeć się tej gałęzi prawa jak wróci do domu. Chociaż bogowie wiedzą, że wolałaby to zrobić teraz. Bawiłaby się lepiej czytając o prawie zawierania małżeństw niż na tym wieczorze panieńskim.
-Nie no tak. Zgadzam się, że miłość ma wiele form. Na przykład ta moja do ciebie? Nikt nigdy nie będzie w stanie tego zastąpić. – Klepnęła Lunę nawet w tyłek, żeby pokazać jaka randomowa jest ich miłość. No i poza tym Gaia wiedziała, że może rzeczywiście nawet i ona będzie miała w przyszłości żonę, albo męża, ale nikt nigdy nie zastąpi jej Luny. Może to nieco przykre, ale Luna zawsze będzie miała u niej pierwszeństwo. Luna była przy niej przez ostatnie kilka lat. Ktokolwiek będzie jej mężem czy żoną, nie jest obecny w jej życiu. Albo jest w nim od niedawna. Naprawdę zdziwiłaby się jakby miłością jej życia okazał się ktoś kogo zna dłużej niż Dashwood. –Ale no jednak wesela są celebracją tylko jednego rodzaju miłości. – Bo niestety nie możesz się hajtnąć z przyjacielem. W sumie to możesz, bo chyba nikt tego nie sprawdza, ale no jednak mimo wszystko to nie ten rodzaj miłości.
-Dlaczego nie możecie chodzić na randki? – Przecież to nie tak, że żyli w średniowieczu i Luna była przeznaczona komuś innemu i spotykanie się z ochroniarzem było w jakiś tam sposób zakazane. –Chodzi o to, że pracuje dla ciebie? Nie możesz go zwolnić? – To brzmiało sensownie. Nie pomyślała oczywiście o tym, że może ten Joel nie będzie chciał zostać zwolniony, ale wiadomo, może jednak będzie chciał, bo jest zdesperowany i dawno z żadną dziewczyną nie był. Albo nie był nigdy z żadną, heeeheeee.
Zmarszczyła brwi patrząc na Lunę. –Luna, to… – Nie wiedziała co powiedzieć. Po prostu wydawało jej się to naprawdę bardzo nieodpowiednie, żeby Luna przekazywała jej swojego chłopaka. Dopiero po chwili ogarnęła o co chodzi. –Dobra. Okej. Jasne. Nie ma problemu. Po prostu mu o tym powiedz. – Przynajmniej Luna będzie mogła się dobrze bawić na tym weselu. Na Gaię tylko będą dziwnie patrzeć, że nie przeszkadza jej to, że jej randka na wesele bawi się lepiej z jej przyjaciółką niż z nią.
-Płakałabym tak bardzo, że tydzień byś musiała czekać na odpowiedź. – Teraz to Gaia na poważnie rozkminiała to, że może to jednak super rozwiązanie hajtnąć się z kimś kto jest twoim przyjacielem? Pewnie zmieni to nastawienie do hajtania się jak tylko wyjdzie, że jej potencjalna kandydatka na związek, ktoś do kogo żywiła uczucia, postanowiła się bezmyślnie hajtnąć w ramach po prostu upicia się. –No trochę miał. Ale miał też rzeszę fanek, które leciały na jego wrażliwość. – Miał też trzecią rzeszę, ale o tym Gaia nie chciała wspominać, bo może jednak Luna nie byłaby fanką takiego żartu. Poza tym po co sobie psuć humory na tak tragicznym wieczorze panieńskim? Nie ma sensu.
-Mnie i ciebie? – Dopytała, bo zastanawiała się czy chodzi o nie dwie czy o Lunę i o Bruna. Już trochę się gubiła, bo teraz nie wiedziała czy Bruno tak czy siak przyjdzie na to wesele czy już nie. Przyglądała się Lunie i słuchała jej uważnie. W międzyczasie nawet podziękowała barmanowi za drinka, ale nawet na niego nie spojrzała. Była zaintrygowana pomysłem Dashwood. –To brzmi… jak coś co mogłabym robić. – Upiła drinka. Nigdy o tym nie myślała, bo zakładała, że ojciec wymusi na niej działanie przy prawie zajmującym się obroną bogatych ludzi, ale to co proponowała Luna miało sens. Pomaganie komuś kto tej pomocy potrzebował. –Mówisz o stworzeniu jakiejś… nie wiem… kancelarii? Fundacji? Czegoś co pomagałoby dzieciom, które trafiają do systemu? – Chciała się upewnić, że dobrze Lunę rozumie. –Mogłybyśmy weryfikować rodziny zastępcze. Upewnić się, że są to ludzie kompetentni, a nie tylko łasi na hajs. – Spojrzała gdzieś na bok i kiwała głową mamrotając do siebie. Wyglądała pewnie jak jakaś jebnięta typiara, ale przynajmniej impreza stała się lepsza.
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
Wzruszyła ramionami. - A skąd ja mam wiedzieć? Pewnie nie, ale to Ty jesteś ekspertką od starszych ludzi - ona nie miała za bardzo do czynienia z ludźmi po 60-tce. Nawet jej stary jeszcze nie był w takim wieku. Co najwyżej jej dziadkowie, ale z nimi nie widywała się az tak często, a szkoda, bo bardzo tego chciała. Na razie jednak podróżować nie miała zamiaru. Musiała się ogarnąć życiowo, no chyba, że byłaby to podróż na białe święta do Aspen czy gdzieś do Szwajcarii to wtedy why not. Chętnie.
- Nie - zaśmiała się - myślę o byciu żoną tego jedynego wiesz... na całe życie - chociaż równie dobrze niedługo mogła zginać od strzału w głowę i będzie niczyją żoną. Co byłoby chujowe, ale nie tak znowu nieprawdopodobne. Może nie dane jej będzie nigdy zostać niczyją żoną. Jakoś, by to przeżyła gdyby przynajmniej miała karierę pełną sukcesów, ale na chwilę obecną jeszcze jej do tego było daleko.
Uśmiechnęła się, bo miło było usłyszeć coś takiego. Nawet zachichotała pod nosem, gdy oberwała od Gai w tyłek. Ich relacja była piękna i prawdziwa. Mogły sobie powiedzieć o wszystkim. Luna wiedziała, że mogłaby Gai powierzyć swój największy sekret, który byłby z nią bezpieczny (bo pewnie by o nim bardzo szybko zapomniała, przez tą swoją nabyta demencję). - Zgadzam sie z Tobą. Ciebie nikt mi nie zastąpi - nie byłaby w stanie stworzyć drugiej tak mocnej więzi z drugą osobą, a nawet jeśli to Gaia będzie na stałe zajmować specjalnie miejsce w jej sercu. - A tam - machnęła ręką. - My jesteśmy oryginalne, nikt nam nie zabroni celebrować takiego rodzaju miłości jaki chcemy - Luna zresztą podejrzewała, że to wesele to będzie celebracja miłości Poppy do pieniędzy jej męża.
- Bo to będzie nieprofesjonalne - odpowiedziała automatycznie. - Zresztą nie wyobrażam sobie, że mielibyśmy iść na randkę, a za nami by szedł jakiś jego kolega z pracy - to byłoby dziwne zarówno dla niej jak i dla niego, chociaż obstawiała, że dla niego jednak bardziej. Chciała żeby oboje się czuli swobodnie jeżeli kiedykolwiek się na jakąkolwiek randkę wybiorą. - To nie takie proste. W teorii nie pracuje dla mnie tylko dla mojego ojca, poza tym... to jego praca. Tym zarabia na życie i nie chciałabym żeby z tego rezygnował tylko po to żeby zobaczyć czy będziemy się ze sobą dobrze bawić na randce, bo co będzie jak się okaże, że jednak nie? Może nic z tego nie wyjdzie, a on straci pracę. - To było za duże ryzyko. Gdyby to ona pracowała dla niego to sprawa byłaby inna. Ona mogła się zwolnić i niewiele na tym traciła, bo hajs i tak miała.
Uśmiechnęła się do przyjaciółki szczęśliwa, że Gaia się zgodziła. - Super, jesteś wielka - nie wiedziała czy Joel, by chciał cos takiego zrobić, ale warto zapytać. - Ja mogę zaprosić tą Twoją dziewczynę od rejsów, ojciec pewnie wolałby mnie widzieć u boku kobiety niż własnego ochroniarza - wtedy każda z nich byłaby zadowolona. Przynajmniej na ten moment, bo wiadomo, że jak się okaże, jaką zdradziecką pizdą jest Zoey to Luna w życiu, by jej nigdzie nie zaprosiła.
Uniosła brew, bo tej rzeszy to akurat Luna nie pamiętała. Chyba za słabo słuchała na lekcjach historii. - A co w ogóle u niego? Wydawał się jakiś rozkojarzony jak zamawialiśmy te kurtki. - Nie była z Brunem na tyle blisko, żeby jej się zwierzał, zresztą ona też nie dopytywała nigdy. Za to Gai mogła. - Dalej mieszka na tej łódce? - No, bo zaczynało się robić ciepło i miała nadzieję, że Bruno znowu zaprosi ją i Gaie na rejs żeby mogły palić trawę i opalać się na jego łódce. Z tego co pamiętała, to dobrze się wtedy bawiła z Zimmermanami u boku.
- Nie, mnie i ducha świętego - wywróciła oczami - oczywiście, że mnie i Ciebie. - Później jej wytłumaczyła wszystko co miała w swojej głowie. Sądziła, że byłaby to idealna praca dla nich. Mogłyby korzystać z rodzinnych pieniędzy i pomagać innym, jednocześnie szukając sponsorów więc też w końcu być może dałyby radę też i na tym jakoś zarabiać. - Myślałam bardziej o fundacji, przynajmniej na początek. Mogłybyśmy opiekować się tymi dzieciakami, a z czasem mogłybyśmy rozwinąć to bardziej, żeby na przykład prowadzić też jakieś sprawy w sądach rodzinnych. - Miała na to pomysł, ale nie wiedziała jeszcze do końca jakby to było z wykonaniem. - Dokładnie! - Właśnie o to jej chodziło. - Myślę, że dałybyśmy sobie z tym radę i pracowałybyśmy na własnych warunkach - a jak wiadomo Luna już była przewrażliwiona i chciała mieć wolną rękę, a skoro nie mogła jej mieć w zwyczajnym życiu, to niech chociaż w pracy się uda.

gaia zimmerman
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
-Jestem ekspertką od zabawiania starszych ludzi! – Rzuciła na swoją obronę. Nie studiowała medycyny, więc miała o niej niewielkie pojęcie. Co nieco wiedziała, bo jednak wróciła do oglądania Grey’s Anatomy jak skończona frajerka, ale co zrobisz. No i jeszcze dużo się dowiedziała od współpracowników. Niczego to jednak nie oznaczało. Nie była wykwalifikowana do tego, żeby w jakikolwiek, medyczny sposób pomagać ludziom. Także nie wiedziała czy można się zarazić demencją. Miała nadzieję, że nie.
-O. Okej. Rozumiem. – Zmarszczyła na sekundkę brwi. –Nigdy nie myślałam o tobie jako o kimś kto myśli o hajtaniu się z tym jedynym. – Wyjaśniła po chwili i posłała przyjaciółce uśmiech. –Mam nadzieję, że go spotkasz i że twoje marzenie się spełni. – Dodała jeszcze ściskając delikatnie ramię przyjaciółki. Zawsze myślała, że Luna jest raczej niezależną osobą, która nie jest zainteresowana byciem cudzą żoną. W sumie to dawno o tym nie gadały, więc wiele rzeczy mogło się zmienić. Ostatnim razem poruszyły ten temat chyba w liceum.
-Oczywiście. Jestem jedyna w swoim rodzaju. – Ukłoniła się lekko prezentując całą swoją, niezastąpioną osobę. –To prawda. Ale myślę, że ważniejsze by było to, żeby cały świat mógł coś takiego powiedzieć. Że ludzie mogą celebrować taką miłość jaką chcą. Tak długo jak to jest miłość! – Świat byłby wtedy zdecydowanie piękniejszy. Spełniłyby się marzenia jednego z Beatlesów. Nie wiem, którego, bo chuj mnie oni obchodzą, ale któryś chyba o tym śpiewał. Idk.
-On pracuje dla twojego ojca? Myślałam, że jest ochroniarzem. – No teraz to się zmartwiła, bo myślała wcześniej, że typ jest zatrudniony w niezależnym miejscu, a nie że pracuje dla jej ojca. Teraz to jednak Gaia go nie lubiła. Nie chciała, żeby jej psiapsia się spotykała z jakimś gangsterem. Łobuzi wcale nie kochają bardziej. Kochają zdecydowanie brzydziej. I nie chciała tego dla Luny.
-Zobaczymy. – Oczywiście, że Gaia chciałaby zaprosić Zoey, ale nie wiedziała czy ich relacja nie jest za młoda na tego typu wspólne wydarzenia. Były ze sobą dopiero na jednej randce. Nie chciałaby się pojawiać na ślubie przyjaciółki z kimś kto później byłby tylko osobą na zdjęciach, której nikt nie pamięta imienia.
-To Bruno. Jest zawsze rozkojarzony. – Wzruszyła ramionami, bo czy nie jest to przypadłość ludzi, którzy za dużo palą? Ona też jak przesadzała to była rozkojarzona i nie ogarniała życia. A podobno paliła, żeby ogarnąć życie. –Tak. Z tego co wiem to tak. – Pewnie by się obraziła, gdyby sprzedał łódź noszącą jej imię i gdyby jej nic o tym nie powiedział. Byłoby jej przykro jakby ktoś inny pływał łodzią z jej imieniem. I pewnie było takich łodzi pełno, ale jednak ta konkretna była jej, okej.
-Myślę, że to jest bardzo dobry pomysł. – Już widziała jak przedstawia ten pomysł tacie, a on jest z niej chociaż trochę dumny. Wolałby oczywiście, żeby zajmowała się jakimś tam korporacyjnym prawem, ale w końcu siedziałaby w zawodzie i wyrabiała sobie renomę. Tak, to było coś. Była pewna, że tata nawet chętnie wyłoży jakieś fundusze, żeby mogły zacząć. –Dosłownie mam ochotę już teraz zadzwonić do rodzinnego prawnika i zacząć wszystko ustawiać. Mogłabym sobie odpuścić ten panieński i iść po prostu do pracy. – Tak bardzo cieszyła ją wizja takiej pracy. No i mogłaby pracować ze swoją przyjaciółką. To już był największy plus.
ODPOWIEDZ