kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Tylko mu się wydawało, że nikt go w tym nieszczęsnym londyńskim szpitalu nie znał, bo cóż… prawda była zupełnie inna, zupełnie! Znali go doskonale, ale tylko i wyłącznie z perspektywy Elise. A doskonale wiedział jakie miała o nim zdanie, więc znali go w samych superlatywach, także no cóż… jak mogli go lubić? Pewnie byli okropnie zazdrośni, heh. Kto by nie był, prawda? Więc właśnie tak go znali… tylko dlatego, że jego żonie nie zamykała się buzia i nie potrafiła powstrzymać się przed twierdzeniem, że jej mąż to coś. Najgorszy możliwy typ!
- Nie wiem jak mieszkanie w szpitalu mogłoby ci wyjść na dobre, ale niech będzie, że ci wierzę… – przewróciła teatralnie ślipiami, bo ani trochę mu nie wierzyła i uważała, że był niepoważny aż tak bardzo zatracając się w pracy i znowu poświęcając jej tyle uwagi, czasu i energii, że pewnie robił to ponad siły. Doskonale pamiętała jak to się skończyło ostatnim razem – niezbyt dobrze. Żałowała tylko, że jej mąż tego nie pamiętał i nie brał pod uwagę. Teraz jednak nie mogła mu tego wypominać. Nie mogła i nie chciała. Wyjechała, zaburzyła ich rutynę, więc uznała, że lepiej będzie nie narzekać. Nie tym razem.
Spojrzała na niego zaskoczona, gdy wspomniał o drugiej specjalizacji. Ale zaraz momentalnie na jej twarz wrócił uśmiech.
- Fantastycznie, bardzo się cieszę. Bardzo! Chociaż ja tu mówię, że nigdzie nie będziemy już więcej wyjeżdżać, a ty tu się widzę szykujesz… – kącik ust drgnął jej w rozbawieniu, bo nie mogła mu tego nie wytknąć. Zwłaszcza, że jak będzie robił drugą specjalizację to będzie musiał jeździć, możliwe, że będzie musiał wyjechać na drugi koniec świata tak jak wyjechała teraz ona. Nawet jeśli już dużo umiał, musiał się uczyć… musiał się uczyć od ludzi, którzy zjedli zęby na tym, czego on chciał się stać specjalistą. Dlatego ona wylądowała w Londynie, bo chociaż znała się doskonale na sercach i te dziecięce nie różniły się niczym innym niż rozmiarem… chciała czerpać od najlepszych – Chciałbyś wyjechać? Niekoniecznie na drugi koniec świata, bo jezu… pogodę tu mają okropną. – a ona ciągle marzła, bo przecież w domu praktycznie zaczynało się lato, a tu? Dramat! – Ale wyjechać z Lorne Bay i Cairns? Pracować w lepszym szpitalu? - dlaczego w ogóle przeszło mu to przez myśl?



Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Nie chciał donikąd wyjeżdżać i w tym jego robieniu drugiej specjalizacji w ogóle nie o to chodziło. To było coś w rodzaju zabezpieczenia. Takiego na super wszelki wypadek. Powiedział o tym zresztą od razu - uważał, że gdyby, w ramach tego super wszelkiego wypadku, musieli zmienić miejsce i życia i pracy, Elise znajdzie zatrudnienie bez najmniejszego problemu. Co do siebie, natomiast, miał zwykłe i bardzo ludzkie wątpliwości. Bo przecież dobrych pediatrów było na tym świecie mnóstwo i Trevisano nie był pod tym względem wyjątkowy. Musiał mieć w swojej ofercie coś jeszcze, coś więcej i bardziej, żeby dostać tak samą dobrą fuchę, jaką wierzył, że w tej sytuacji dostałaby Elise. Dlatego uśmiechnął się teraz i pokręcił krótko, ale dość stanowczo głową. - Nie, kochanie. Nie chę nigdzie wyjeżdżać. Nie chcę opuszczać ani Lorne, ani szpitala w Cairns. To… Nasze miejsca. Tam się poznaliśmy, tam odważyłem się coś do ciebie poczuć… Zołzo. - sapnął przekornie rozbawiony, ale wierzył, że Debenham nie pogniewa się na niego za tę „zołzę”. Nigdy dotąd się nie gniewała. - Dlatego jeśli będę musiał wyjechać, żeby dostać ten papier… - drugiej specjalizacji, którą tak naprawdę praktykował każdego dnia, bo w ich szpitalu był tylko jeden neo i większość pacjentów w tym noworodkowo-niemowlęcym wieku i tak była pod opieką Logana i Capshaw. - To po prostu to urwę i zapomnę o sprawie. W końcu to nic takiego. - bo naprawdę, naprawdę, naprawdę i za żadne największe skarby tego świata nie chciał i nie wyobrażał sobie zostawić Elise samej nawet na tydzień, a co dopiero na kilka lub kilkanaście tygodni. Rozumiał dlaczego ona to zrobiła i nigdy nie miał o to do niej żalu, sam zresztą podziwiał ją za odwagę i nieposkromioną ambicję w idealnej proporcji mieszającą się z pracowitością i talentem. No i też, co zresztą powtarzał jej dość często i powtórzy też teraz… - Cieszę się, że nigdy nie pozwoliłaś mi stanąć sobie na drodze. A właściwie to na drodze twojej kariery. Sukcesu, który… - uśmiechał się i przyglądał się żonie. - Odnosisz każdego jednego dnia tutaj. Wiem o tym. Barrett rozmawiał z mamą, a mama ze mną. - przyznał, ale hej, poczta pantoflowa zawsze była najsprawniejszym sposobem przekazywania informacji. W tym przypadku też zadziałała. - Naprawdę nie chcę wyjeżdżać i wierzę ci, jeśli mi teraz mówisz, że teraz, w tej chwili też tego nie chcesz. Że chcesz wrócić ze mną do domu, chcesz tam żyć, pracować… Teraz. Może jutro i za rok, ale nie wiemy co wydarzy się po tym czasie. Może w końcu ktoś przyłapie nas jak się pieprzymy w dyżurce i oboje wylądujemy na bezrobociu…? - wzruszył ramieniem, bo naprawdę tego nie wiedzieli i nie mogli tego wiedzieć. Ich życie było pełne… Heh, niespodzianek. Tych dobrych i tych dużo gorszych też. - Nie chcę być wtedy twoim utrzymankiem, tylko dlatego, że nie mogę znaleźć pracy. Bo jestem za drogi albo za słaby. Wiesz jak jest. - starał się podejść do tego racjonalnie i racjonalnym właśnie wydawało mu się, że druga specjalizacja solidnie podbije jego wartość jako przyszłego pracownika. Tylko tyle. Chciał papieru. - Dobrze myślę? - zapytał wprost, bo od kogo, jak od kogo, ale od Debenham zawsze mógł liczyć na absolutną szczerość.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Zgadzała się z tym, że zarówno Lorne Bay jak i szpital w Cairns były ich miejscami na ziemi. Nie chciała ich opuszczać, nie miała ambicji pracować najlepszym szpitalu w kraju, czy na świecie. W domu było jej… dobrze. Kochała każdy jeden metr kwadratowy ich wspólnego domu przy plaży. Lubiła wspólną pracę. I nawet seks w dyżurkach! Nie widziała więc żadnego racjonalnego powodu dla którego mieliby wyjeżdżać i szukać pracy gdzieś indziej. Ale nie zgadzała się też z tym, że mógłby rezygnować ze specjalizacji tylko dlatego, że wiązałaby się z jakimiś utrudnieniami. Tak, ten jej wyjazd traktowała jak utrudnienie. I podobny wyjazd Logana również byłby tylko utrudnieniem. Nic więcej. Uważała, że ich związek jest na tyle silny, że poradzi sobie z tego typu… utrudnieniami. Nawet jeśli nie było to najłatwiejsze!
- Oczywiście, że to jest coś takiego – zaprotestowała od razu, unosząc się na łokciu i wbijając uważne spojrzenie w leżącego obok niej męża. Poważne i czujne – Bo na to zasługujesz i jeśli czujesz, że chcesz się w tym rozwijać oraz mieć to na papierze… powinieneś to zrobić. Nawet jeśli będzie to wymagało jakiegoś poświęcenia i trochę tęsknoty. – bo będą na kilka tygodni musieli się rozstać. Przetrwali teraz jej wyjazd, przetrwaliby też ten jego – Dlatego też nie możesz pozwolić, żeby cokolwiek stanęło tobie na drodze. Tak jak ty nie chcesz być moim ograniczeniem, tak ja nie mogę być twoim. Poradzimy sobie z moją specjalizacją i poradzimy sobie z twoją. Dobrze? Obiecasz mi to? Nie zrezygnujesz jeśli będzie to wymagało poświęcenia? Kocham cię jak wariatka… żaden wyjazd tego nie zmieni. I nie będzie dla nas przeszkodą. – bo koniec końców wrócą do wspólnego domu i będą mogli mieć swoje szczęśliwe zakończenie. Tak, mówiła, że chciałaby wrócić do domu i nie chciałaby powtarzać tego wyjazdu… ale dlatego, że już to zrobiła. Nic nie stało na jej przeszkodzie, zrobiła to dla swojej kariery i teraz mogła spokojnie kontynuować to w domu, gdzie było jej miejsce. Ale zrobiła to! – I rozumiem, co masz na myśli… i uważam, że to bardzo dobry pomysł i będę cię w tym wspierała jak tylko będę potrafiła. I nie pozwolę ci z tego zrezygnować. – nigdy, przenigdy nie usłyszy z jej ust grama narzekania, czy prośby, żeby nie wyjeżdżał albo czegoś nie robił… no chyba, że będzie już padał na twarz! Ale wtedy jej motywacja byłaby zupełnie inna. Zgadzała się z nim. Uważała, że dobrze robił i chciała, żeby to zrobił. Tak po prostu… żeby zrobił coś dla siebie – Chociaż akurat jeśli chodzi o seks w dyżurce… myślę, że musieliby wyrzucić połowę obsady. – kącik ust drgnął jej w rozbawieniu – Ten pokój widział więcej niż powinien. – zaśmiała się i pochyliła się do męża, żeby go pocałować – Będziesz w tym świetny. – jak we wszystkim innym też.



Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Nie od razu odpowiedział, właściwie cokolwiek, bo chyba był trochę zaskoczony. Nie sądził bowiem, że Elise tak mocno zapali się na tę jego drugą specjalizację, bo jednocześnie nie przeczyło temu, że dobrze wiedział, jak bardzo chciała go wspierać, i to we wszystkim. Po prostu… On sam podchodził do akurat tego tematu mocno pragmatycznie. Dlatego nie myślał o poświęceniach i pokonywaniu utrudnień. Bo nie chciał takich. Nie chciał musieć z czegoś rezygnować, żeby zdobyć ten głupi papier. Nie chciał stawać przed decyzją wyjazdu na drugi koniec świata i to na kilka dobrych miesięcy, dlatego tę decyzję podjął już teraz. Jeśli to będzie warunek konieczny do zrobienia specjalizacji – po prostu sobie odpuści. To znaczy… Tak zakładał, zanim powiedział o tym żonie. Przyglądał jej się teraz z nieukrywaną czujnością, może nawet odrobinę podejrzliwie, ale nie było to spowodowane niczym ani kwaśnym, ani gorzkim. – Mogę ci obiecać… Ale teraz tylko tyle, że jeśli już dojdzie do takiej sytuacji, jeśli będę musiał spakować walizki i wynieść się z domu, od ciebie, na dłużej niż doba dyżuru w szpitalu, żeby tylko dokończyć tę nieszczęsną specjalizację to… Porozmawiamy o tym. Usiądziemy, porozmawiamy i wspólnie zdecydujemy. – razem, tak jak rozmawiali teraz. – Dobrze wiesz, że gdybym to ja sam i tylko ja sam miał decydować w takich sytuacjach to… – sapnął rozbawiony, bo mógł być wcale nie tak znowu głupim ryzykantem na sali operacyjnej i generalnie wobec swoich pacjentów, ale tak normalnie w życiu? Heh… - Na pewno bym stchórzył i od razu to odpuścił. Od kiedy pamiętam dużo lepiej szło mi łapanie krokodyli, niż podejmowanie decyzji, przez które musiałbym wyjść ze swojej strefy komfortu. – przyznał super szczerze, no, a hej… Taki wyjazd z pewnością tym właśnie by dla Logana był. Dopił resztkę alkoholu ze szklanki i pustą odstawił na stolik przy łóżku. Zaraz potem wrócił spojrzeniem do żony. – No dobrze… – zapadł się głębiej w miękkie poduszki, które miał pod grzbietem, bo jednak bardziej siedział, niż leżał. – To teraz możesz mi opowiedzieć co po kolei mi tutaj pokażesz… W tym deszczowym mieście. – uwaga o pogodzie miała w sobie trochę prowokacji. Ale hej! W końcu oboje przyjechali z miejsca, gdzie słońce było niemal stałym gościem na niebie. – Jeśli oczywiście zdecydujemy, że w ogóle mamy ochotę stąd wychodzić. Z pokoju, z łóżka… Z ciebie… – wyszczerzył kły, jak ostatni drań i szybko zamknął usta pani doktor soczystym, zachłannym buziakiem.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Oczywiście, że się mocno zapaliła na ten pomysł, bo była jego największą fanką i uważała, że był najlepszym chirurgiem jakiego znała. Więc jeśli chciał się rozwijać – zamierzała go w tym wspierać. A jeśli jego rozwój będzie wymagał poświęcenia? Zaciśnie zęby i nadal będzie go wspierać. Po prostu. Od tego była. Taka była. Naprawdę kochała go jak wariatka… i naprawdę nic nie mogło tego zmienić. No chyba, że kogoś by zaliczył pod jej nieobecność, pewnie złamałby jej serduszko i musiałaby się z tej miłości wyleczyć, ale nie brała takiego scenariusza pod uwagę. Nie widziała więc powodu dla którego miałby odpuszczać.
- Porozmawiamy… a później pomogę ci się spakować, będę trzymać za ciebie kciuki i przylecę na urlop i seks, tak jak ty przyleciałeś teraz. Ale dobrze. Porozmawiamy. – to już i tak był spory postęp w jego podejściu niż kategoryczne ‘nie’, które początkowo usłyszała. Czy taki wyjazd faktycznie był wyjściem ze strefy komfortu? Na pewno! Ale jednocześnie to było tylko tymczasowe. To tylko na chwile. Uśmiechnęła się jednak do niego ładnie i podobnie jak on – mocniej zapadła się w poduszkach. Bo o hotelach można było mówić różne rzeczy, ale akurat łóżka miały fenomenalne… więc naprawdę nie chciała z niego wychodzić. Jego komentarz – nawet jeśli bezczelny to też bardzo trafny! I zaśmiała się pod nosem zanim zdążył ją pocałować – w co zresztą od razu poszła, lekko to przeciągając, przedłużając i wcale, ale to wcale nie chcąc się od niego odsuwać.
- Póki co nie mamy… – wymamrotała prosto w męskie wargi, a w kąciku jej ust ciągle czaił się uśmiech – A jak już nabierzemy i nie będzie to ten dzień, gdy będzie cię trzeba odwieźć na lotnisko – bo tak też się może zdarzyć! – Zobaczymy, co tylko masz ochotę… wiesz, że mają tu w muzeum pierwszy tomograf? I lampę rentgenowską? To całkiem ciekawe! – przynajmniej dla lekarzy! Albo fizyków, bo to muzeum, w którym byłam kilka razy i nigdy nie zdążyłam obejść w całości – Jedzenie mają średnie, ale za to przyjemne puby… i możemy iść do teatru, nigdy nie byliśmy na randce w teatrze. – a te akurat też mieli ładne! – No i pokaże ci szpital, w którym pracuję.


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Doceniał to ogromnie. Doceniał to, że Elise nie naciskała i nie próbowała za wszelką cenę wydobyć z niego obietnicę zgody na ewentualny wyjazd. Nie chciał tego robić, bo zawsze i każde „obiecuję” traktował bardzo bardzo poważnie. Nigdy nie złamał złożonej obietnicy i nigdy też nie chciałby tego zmieniać, a bał się, że akurat w tym przypadku… To po prostu mogłoby się wydarzyć.
Zmiana tematu na bliższy tu i teraz była chyba całkiem niezłym pomysłem. Trevisano wciąż łapał się na tym, że ilekroć Elise wspominała o Londynie, o tym co można tutaj zobaczyć i czego doświadczyć, uśmiechał się. Uśmiechał się, bo… Ona też to robiła. Jej ślepia intensywniej wtedy błyszczały, były żywsze i zarażające tym przyjemnym entuzjazmem. Widział to już przy ich pierwszej rozmowie przez facetime. Tęsknił za nią okrutnie, ale jednocześnie coraz silniej zdawał sobie sprawę z tego, że… A zresztą, może po prostu jej o tym powie. – Może uznasz mnie za dzikusa z buszu, ale… Wiesz, że nigdy w życiu nie byłem w muzeum? Rozumiem czym to jest i co się tam robi, ale… Sam nie wiem, chyba po prostu nie było okazji. – ani wtedy, kiedy jeszcze żył na Północy, ani później, gdy wyjechał na studia i do pracy. Zwiedzanie muzealnych przybytków nie było w tamtym czasie wysoko na jego liście priorytetów. – Dlatego pewnie, że możemy pójść razem. Rozumiem, że ty już tam byłaś? – zapytał, bo takie odniósł wrażenie, ale może zupełnie mylne i Elise musiała go skorygować. – Randka w teatrze też brzmi świetnie. No może poza tym, że nie wziąłem żadnych super eleganckich ciuchów… No wiesz, na takie bardzo fancy wieczorowe wyjście. – a z tym kojarzył mu się właśnie teatr. A już szczególnie teatr i randka w formie combo. Uśmiechnął się pod nosem, bo chciał czy nie, trochę wychodził z niego typowy Aussie. Mógł nie spakować eleganckich butów, ale za to miał ze sobą całą garść kabli i trzy powerbanki. – Mam takie wrażenie… Odczucie właściwie bardziej, że ten wyjazd, to, że tu jesteś… W jakiś sposób dobrze ci zrobiło. – mówiąc to, nie odrywał od pani doktor wzroku. Cały czas też ją obejmował łapskiem i lekko, samymi opuszkami palców, miział jej nagie ramię. Leniwie w górę, leniwie w dół… - Ilekroć rozmawialiśmy, wydawałaś się może zmęczona, ale też rozluźniona. Znalazłaś trochę czasu, żeby skorzystać z tego, że jesteś w obcym kraju, w obcym mieście? No wiesz, poznajesz nowych ludzi, odwiedzasz nowe miejsca… Trochę, jak żądna przygód studentka. – wyszczerzył krótko kły, ale hej, nie miał nic złego na myśli. Naprawdę wydawało mu się, że ten wyjazd dobrze jej zrobił. Po prostu. – Poza tym jednym wypadem z koleżanką z ładnym hinduskim akcentem… Pozwiedzałaś, albo pobawiłaś się z kimś jeszcze? Jestem ciekaw! – ona też by była na jego miejscu! Na pewno tak!

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Przewróciła teatralnie oczami, bo nigdy – nawet, gdy jej to sugerował – nie patrzyła na niego jak na dzikusa z buszu. Nigdy, ani przez moment. Nawet wtedy, gdy faktycznie zabrał ją na tą swoją Północ, gdy mieli okazję zostać tam sami i widziała go w tym jego pierwszym świecie… nie uważała go za dzikusa. Zawsze próbował jej to wmówić, ale to nigdy nie była prawda – W Londynie… kościołów i muzeów nie brakuje. Kościołów jest tak dużo, że część nawet przerobili na bary albo restauracje. – kącik ust drgnął jej w rozbawieniu, ale naprawdę tak było! I zupełnie się to różniło od miast w Australii, więc cóż… to nawet nie było szczególnie dziwne, że jakoś nie miał okazji. Zresztą to Anglicy byli znani z tego, że wszystko po świecie kradli, a później umieszczali to w swoich muzeach – I tak, byłam. Ale to nic nie zmienia, bo chcę tam być również z tobą. – pytał, co chciała mu pokazać, więc no… mówiła! – A eleganckie ciuchy… zawsze można kupić, nawet jeśli nie zmieszczą ci się później do walizki. – i będzie je musiał tutaj zostawić, trudno! Chciała z nim po prostu spędzić miły wieczór w teatrze jeśli miał na to ochotę. Jeśli nie? Wcale nie musieli! Miał urlop, mogli robić, co tylko miał ochotę… także oglądać Londyn na google maps nie wychodząc z łóżka! Wszystko było możliwe.
Ściągnęła mocniej brwi, gdy w pierwszej chwili nie zrozumiała o czym mówił. Wiedział dobrze, że była na to wyczulona… na to, gdy próbował ją przekonywać do tego, co miało być dla niej najlepsze, a co nie uwzględniało w tych planach jego.
- Absolutnie żadna żądna przygód studentka… będąc studentką byłam strasznie puszczalska, a teraz jestem nudna i daję się przelecieć tylko mężowi. – kącik ust drgnął jej w rozbawieniu – Ale tak, miałam okazję trochę pozwiedzać miasto… chociaż nie, nie mam tłumu znajomych. Raczej zwiedzałam je sama. – i wcale jej to nie przeszkadzało – Podoba mi się tu… to po prostu ładne miasto. I zanim zdążysz cokolwiek powiedzieć… nie, nie chcę tu zostawać, ładnych miast na świecie jest dużo. – uśmiechnęła się, bo dobrze go znała… oj dobrze go znała! – Chodźmy do wanny, co? – zaproponowała nagle, ale tak… jemu po długiej podróży pewnie przyda się rozluźniająca kąpiel, a ona szczególnie mocno je polubiła przez tą nieszczęsną pogodę za oknem.



Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Kościół przerobiony na pub to prawdopodobnie jedyny kościół, do którego Trevisano wszedłby z własnej, nieprzymuszonej woli. Był ciekaw tego, co Elise chce mu pokazać w mieście. Chciał zobaczyć te miejsca, te rzeczy, te wydarzenia, które na niej zrobiły szczególnie duże wrażenie. Chciał wejść w jej buty i też tego doświadczyć. Zachwytu Londynem. Nawet jeśli w żyłach płynęła mu australijska Północ.
Uśmiechnął się pod nosem, ale istotnie – nie powiedział nic. Oczywiście, że Debenham znała go doskonale i świetnie wyczuła to, co w innej sytuacji by jej teraz zarzucił, ale dzisiaj… Dzisiaj po prostu przyjmował wszystko jakim było. I skoro pani doktor jakiś moment temu powiedziała mężowi, że chce wrócić do domu, do niego i do ich życia – wierzył w to. Nawet jeśli Londyn ją zachwycał bardziej niż miejsce, w którym mieszkali i żyli, trudno. Tam połączył ich los i tam byli szczęśliwi. Póki co. – Opanowałaś to do perfekcji. – skwitował krótko, a widząc pewnie lekką konsternację w spojrzeniu żony, rozbawiony sapnął i szybko wyjaśnił: - Bardzo sprawną i skuteczną zmianę tematu. – tak jak teraz, kiedy zaproponowała przeniesienie się do wanny. Jasne, że przytaknął i razem z Elise przetransportował się do ładnej, dość, jak na warunki hotelowe, przestronnej łazienki. Napełnili wannę dużą ilością super ciepłej, wręcz gorącej wody, dodali nieprzyzwoicie grubą warstwę pachnącej piany, a potem, do całej tej mikstury dodali też siebie. W zwyczajowym dla nich układzie, gdzie Logan wspierał torsem kobiecy grzbiet i zamykał nagie ciało pani doktor w swoich wszędobylskich łapach. – Dopiero teraz poczułem, jaki jestem obolały. – po tylu godzinach w samolocie, który… Ech, no właśnie. – Przez to, że dość późno kupiłem bilet musiałem lecieć europejskimi liniami, a dobrze wiesz, jak bardzo tego nie lubię. Ich fotele, nawet te w biznes klasie, są twardsze niż łeb krokodyla. – bardzo obrazowe porównanie, nie ma co. – Tak sobie myślę… – pochylił głowę, sięgając pyskiem do damskiego policzka. Przytulił tam swój policzek, lewe łapsko zamknął garścią na kobiecym udzie, a potem cicho wymamrotał: - Jesteśmy małżeństwem już dobrą chwilę… A ty jeszcze nigdy nie zrobiłaś mi masażu. Jeszcze nigdy, ani razu. – jej drobne, ale stanowcze dłonie nie uporały się z napięciem w mięśniach jego karku, ramion czy pleców. To znaczy… Nie w formie masażu, bo jasne, że rozluźniała go mocno, kiedy kochała się z nim albo… Kochała go, albo też pozwalała mu kochać siebie. – Takiego porządnego, godzinnego… Z szeptaniem do ucha, jaki jestem fantastycznie atrakcyjny… Ani razu, Debenham. Ani razu. – uśmiechnął się, jak cwaniak, a ponieważ on także znał swoją ukochaną żonę bardzo dobrze tooooo szybko dodał: - I zanim odbijesz to i powiesz, że ja tobie też takiego nie zrobiłem… Byłem pierwszy i jestem starszy. To znaczy, że umrę przed tobą i powinnaś zrobić wszystko, żeby to jak najmocniej odwlec. Dbać o mnie, na przykład masując moje… Plecki. – które były malutkie. W końcu plecki. – Swoją drogą… To, że wymyśliłem sobie tę drugą specjalizację nie zmienia niczego w naszych planach, prawda? – musiał o to zapytać od razu, jak tylko rozbłysło mu to w głowie. – Będziemy mieli dziecko… Nadal tego chcemy, tak? – odsunął pysk tyle tylko, żeby wygodniej patrzeć na żonę. Nie tylko chciał usłyszeć jej odpowiedź, ale przede wszystkim chciał ją w niej zobaczyć.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Zaśmiała się, ale cóż… tak mogło być! Chociaż z drugiej strony jej propozycja wcale nie musiała oznaczać zmiany tematu. Mogli kontynuować, chętnie wytłumaczyłaby mu, że Londyn wcale nie zachwycał jej bardziej niż ich domowe strony, ani jego rodzinna Północ. Był piękny, podobał jej się, ale nie bardziej niż Australia. Zamiast jednak się o to wykłócać może faktycznie lepiej było zabawić się w małego alchemika, przygotować im przyjemną kąpiel i zanurzyć się w gorącej wodzie.
Kącik ust drgnął jej w lekkim rozbawieniu. Głównie dlatego, że teraz zabrzmiał trochę jak snob i były to słowa, których można było się z ich dwójki bardziej spodziewać po niej niż po nim – Leciałeś klasą biznes? Skarbie… nie poznaję cię. Od kiedy ty taki luksusowy? Mam nadzieję, że w grudniu też kupiłeś bilety na biznes? – kącik ust drgnął jej w rozbawieniu, no nabijała się, nic nie mogła na to poradzić – No i oczywiście mam nadzieję, że nie europejskie linie lotnicze. Nie możemy pozwolić, żebyś drugi raz leciał czymś tak niewygodnym. – zaśmiała się już w głos, nawet nie próbując się gryźć w język, ale no… trudno! Musiał jej wybaczyć, zresztą sam ją sobie wziął za żonę, więc teraz musiał z tym handlować. Tak jak ona musiała handlować z tym jego masażem, którego sobie zażyczył! Chociaż jak na wakacjach proponowała mu masaż u kogoś, kto się na tym znał i umiał… to nie, pokłócili się prawie o to! A teraz jej wytykał brak masaży? No naprawdę. Aż była bliska parsknięcia! Na szczęście nie dał jej tego wytknąć, bo powiedział coś…
- oczywiście – bo dlaczego miałoby coś zmieniać? – W ogóle nie wiem, co o tym sądzisz, ale przeszło mi przez myśl… – naturalnie spoważniała, bo to, co chciała powiedzieć wcale nie było łatwe i przyjemne – Dajmy sobie czas do końca roku. Jeśli do tego czasu wszystkie testy nadal będą negatywne… chodźmy do specjalisty. Zbadajmy się. – kochali się często w każdej możliwej fazie cyklu, więc jakim cudem ciągle im się nie udało? To było aż niemożliwe. I frustrujące, bo nie przywykła, że coś jej nie wychodziło – Skończysz dla mnie w kubeczku w gabinecie lekarskim? – no nie mogła sobie odmówić złośliwości, po prostu nie!



Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
To było… Okrutne! Złośliwe, niemiłe i super zołzowate! Mina Logana, w chwili, gdy Elise zaczęła się z niego BEZCZELNIE nabijać była CO NAJMNIEJ wymowna. Ponieważ nie miał chwilowo pod ręką, a raczej na języku żadnej trafnej riposty (takiej, żeby pani doktor poszło w pięty!), nie powiedział nic. Ale groźba zeźlenia na jego pysku mówiła więcej, niż trzy tysiące słów. Ba, trzy miliony nawet. Ma kobieta szczęście, że typ kochał ją, jak skretyniały wariat.
Prawda jest taka, że na kolejne słowa żony, te już dużo bardziej na serio, traktujących o dziecku, o które przecież tak mocno się starali i ciągle zaliczali mniejsze i większe porażki, też nie odpowiedział od razu. Nie dlatego, że nie wiedział co, ale dlatego, że… Dotarło to do niego. To o czym mówiła i co, tak naprawdę-naprawdę, chciała mu przez to powiedzieć. Patrzył w kobiece ślepia i tylko kącikiem ust lekko się do niej uśmiechnął. Czy skończy dla niej w kubeczku? Oczywiście, że tak. Skończyłby dla niej nawet w całym wiadrze, w sali pełnej gapiów, jeśli to miałoby ją uszczęśliwić, jakkolwiek irracjonalnie mogłoby to zabrzmieć. – Skończę dla ciebie w kubeczku w gabinecie lekarskim. – odezwał się po tej chwili, dwóch i na głos powiedział to, co sobie – między innymi – pomyślał. Wychylił pysk do damskiej skroni i w czułbym, lekkim pocałunku odbił tam swoje wargi. Zaraz potem cicho, półszepcąco dodał: - Wiesz, że w ogóle tego nie widziałem? To w ogóle do mnie nie dotarło. Aż do teraz… Aż o tym powiedziałaś. – nie myślał o tym, nie zdawał sobie z tego sprawy… - To, że możemy mieć problem. Że któreś z nas, albo my oboje, razem… Że… No wiesz. Coś jest nie tak. – nie tyle z nimi, co z ich skłonnościami do rodzicielstwa. Może po prostu natura chciała im powiedzieć, że wcale się do tego nie nadawali i w ogóle nie powinni nawet o tym myśleć? Że robili głupstwo decydując się na dziecko? Bear nie chciał o tym myśleć w taki sposób. Ten problem dotyczył przecież tysięcy, milionów ludzi na całym świecie. Nie byli wyjątkowi. Nie pod tym względem. – Jasne, że martwiło mnie to dlaczego nam się nie udaje, ale… Sam nie wiem, chyba dla własnego spokoju zrzucałem to na winę złego dnia, zmęczenia, niesmacznego wina albo czegokolwiek innego, bardzo codziennego. – przyznał uczciwie i wciąż krzyżował własne spojrzenie ze spojrzeniem pani doktor. I może nawet wiedział… Gdzieś w super głębokiej głębi siebie, swojego ducha, że coś musi być nie w porządku, skoro wyeliminowali wszelkie środki zabezpieczenia i wciąż nie odnosili sukcesu. Ba, już nawet nie było fałszywych alarmów. Może wiedział, ale w ogóle nie chciał tego dopuścić do głosu. Aż do dzisiaj, do teraz. – Zrobimy, tak jak mówisz. Zaczekamy do końca roku, a potem pójdziemy się zbadać. – co prawdopodobnie nie będzie najbardziej romantycznym wydarzeniem w ich małżeństwie, ale mówi się trudno, będą musieli z tym handlować. – Myślisz, że… Moi żołnierze nie są wystarczająco waleczni? – uśmiechnął się pod nosem, ale było w tym trochę gorzkości i mimowolnej niepewności. – Jak bardzo… – pytanie, które chciał zadać wcale nie było łatwe, dlatego przygryzł na ułamek chwili wargę i poukładał w głowie to o co i jak chciał zapytać. Podniósł wzrok na żonę. Czujnie. – Jak bardzo jesteśmy na to nastawieni… Zdeterminowani? Na to, żeby mieć dziecko, niezależnie od metody i kosztów? – bo co jeśli naprawdę któreś z nich, lub w ogóle oboje, nie mogli być rodzicami. Co wtedy? – Będziemy przeglądać katalog z dawcami nasienia? Albo ogłoszenia o kobietach gotowych urodzić nam idealnego Trevisano? – nigdy o tym nie myślał. Nigdy w kontekście własnego życia. - Nie chciałbym tego. - dodał ciszej, tak jakby nie czuł się z tym uczuciem pewnie. Może to egoistyczne i po prostu słabe, ale nie chciałby, żeby Elise miała, tak naprawdę, dziecko z gościem z katalogu, lub, żeby zamiast niej to dziecko urodziła im jakaś obca... Pani od takich usług.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nie chciała tak o tym myśleć, że coś jest z nimi nie tak. Bo to naprawdę był popularny problem w dzisiejszych czasach. Nie byli w żaden sposób wyjątkowi, ani przeklęci. Po prostu… po prostu mieli pecha. I tyle! Być może mieli problem, ale z nimi samymi wszystko było w porządku – Może wszystko jest w porządku – może faktycznie mieli po prostu pecha i nic więcej. Zła faza księżyca, złe wibracje albo cokolwiek innego… tylko, czy statystycznie rzecz biorąc to było w ogóle możliwe? Biologia działała, oboje byli lekarzami i jeśli wszystko było w porządku to statystyka powinna być po ich stronie… więc dlaczego ciągle nic się nie wydarzyło? Może to faktycznie był znak z góry? Ostatnia szansa, żeby się opamiętali i tego nie robili, bo wcale nie będą dobrymi rodzicami? Jeśli tak to wszechświat był naprawdę mało zabawny. Ale nawet nie zdawał sobie sprawy z tego jak wiele znaczyło dla niej jego wsparcie, że nie wyśmiał jej pomysłu z wizytą u specjalisty, badań i całej reszty. Że był w stanie skończyć dla niej w kubeczku! Jakkolwiek źle by to nie brzmiało. I jak bardzo nieromantyczne by to było. To, o co zapytał… tak, to też nie było romantyczne, a Elise zmarszczyła śmiesznie nos, bo wcale ale to wcale jej się to nie podobało – Ja też nie – czego takiego – Jeśli się nie uda naturalnie, nie wystarczy farmakologia albo invitro… po prostu pogodzimy się z myślą, że nie będziemy mieć dziecka. – wzruszyła lekko ramieniem, bo nie chciała iść w to tak daleko – Nie chcę dziecka dla dziecka… chcę mieć dziecko z tobą. – a nie dawcą, czy urodzone przez surogatkę. To zupełnie mijało się z celem! – Nie wiem… przygarniemy jeszcze jednego psa. Albo kota. – kącik ust drgnął jej wymownie – Nie martwy się tym na zapas. W ogóle się tym nie martwmy, zostańmy przy tym, co było… seks jest seksem, a nie robieniem dzieci. – niech będzie przyjemnością, a nie małżeńskim obowiązkiem i narzędziem. Wyciągnęła szyję i złożyła krótki pocałunek na jego policzku.

Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Może nie było tego po nim jakoś szalenie mocno widać przez tę jego mocno skupioną – niby groźną minę, ale… Poczuł ulgę. Oboje mieli ten temat poukładany w głowach w bardzo podobny sposób. Logan chciał mieć dziecko ze swoją żoną, a Elise chciała mieć dziecko ze swoim mężem i żadne z nich nie było ani gotowe, ani nawet chętne na jakiekolwiek w tym temacie kompromisy. Żadnych dawców spermy, żadnych surogatek. Żadnych półśrodków. Jeśli mieli zostać rodzicami, to tylko pod warunkiem, że zrobią to sami. Ok, może z pomocą leków czy invitro, przeciwko temu nigdy by się nie zbuntował, ale… Wciąż sami, bez spermowego ani macicowego udziału osób trzecich. Proste. – Dobrze to usłyszeć… Dobrze to wiedzieć, że myślimy podobnie i chcemy tego samego. Jeśli dziecka, to na naszych warunkach. – uśmiechnął się, trochę do słów Elise, a trochę do przyjemnie pulsującego śladu jej warg na jego policzku. Takie drobne, subtelne, czułe gesty, jak pocałunek w policzek, skroń, drapanie po karku, wplatanie palców w jego kudły… To zawsze robiło mu niesamowicie dobrze. W całym swoim trzydziestoparoletnim życiu nie doświadczył dużo czułości, więc teraz, kiedy dostawał ją od Debenham… To było cholernie miłe i cholernie tego od niej potrzebował. – Ale jedno muszę sprostować… – mruknął i z niby niezadowoleniem ściągnął mocniej brwi, łypiąc na panią doktor z ukosa. – Nasz seks nigdy nie był, nie jest i nigdy nie będzie tylko seksem. Ani po prostu seksem. To jest… Nie ma na to dobrego słowa, ale sama dobrze wiesz, że to zdecydowanie, zdecydowanie więcej i intensywniej niż jakiś tam seks. I dobrze też wiesz, że tak było od samego początku. – jego ego nie przeżyłoby, gdyby tego nie wtrącił. Dobry to dla niego przeciętny, a seks to seks z tym właśnie mu się kojarzyło. Z przeciętną codziennością. Z tym, czego doświadczało 90procent małżeństw na tym świecie. Mhm, tak, ale nie oni. I tego zdania będzie bronił, jak lew. Własną, w tej chwili nagą, piersią. Uśmiechnął się w końcu i przesunął lekko łapskiem po kobiecym udzie, przy okazji nieznacznie wzburzając przyjemnie ciepłą wodę. – Przez chwilę, jak o tym rozmawialiśmy… – w tej super niedalekiej przeszłości, czyli ledwie moment temu. – Wyobraziłem sobie, jak siedzisz przed katalogiem z dawcami spermy i szukasz ojca idealnego dla swojego dziecka. To byłoby takie przykre. – przykre, ale mówiąc o tym uśmiechał się rozbawiony tak absurdalną wizją. – Jeśli nam się uda, obiecuję, że nie będę idealny, ale będę możliwie najlepszy. Na pewno w czymś się pomylę, coś zrobię źle, powiem dwa słowa za dużo, albo niepotrzebnie się uniosę… Znasz mnie. Ego. – zgrymasił się lekko, przelotnie, ale hej – ego, czy nie, najwyraźniej dało się z tym i takim nim żyć. No chyba, że to tylko taka supermoc Elise Debenham. W końcu nie każdy superbohater nosi pelerynę, co? – Ego… – powtórzył cicho, niemal szeptem, nieco uważniej przyglądając się teraz żonie. Dlaczego? Ano dlatego, że w jego głowie rozbłysła taka jedna, ale dość wyraźna i natrętna refleksja… - Czy to naprawdę tak jest, że jak kobieta jest w ciąży to ten mały człowiek w niej absolutnie przejmuje władzę nad jej rankingiem ulubieńców? No wiesz… Bezczelnie wpycha się na pierwsze miejsce i brutalnie zrzuca z niego… Na przykład mnie? – bo tego jego ego zdecydowanie mogłoby nie przeżyć. – Nie chcę być na drugim miejscu. – dodał ciszej. Nie chciał być wciąż super ważny, ale nie najważniejszy. Chciał być jej wszystkim, jej światem i życiem. Zachłannie, egoistycznie, narcystycznie – tak, chciał tego i w ogóle się tego nie wstydził.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
ODPOWIEDZ