chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Pierwsze dni od wylotu Elise do Europy były dla Logana… Trudne i bardzo intensywne. Przede wszystkim dlatego, że chcąc powstrzymać się przed ciągłym zerkaniem na telefon i sprawdzaniem czy nie czeka tam na niego wiadomość od żony, brał wszystkie możliwe dyżury i nadgodziny. Powiedzieć, że właściwie zamieszkał w szpitalu byłoby zupełnie trafne. Oczywiście rozmawiali ze sobą regularnie, zdzwaniając się na facetimie czy po prostu telefonicznie, jeśli czasu było mniej. Tak jak dzisiaj rano, kiedy telefon od żony złapał Trevisano akurat przed wejściem na blok operacyjny. Dobrze było usłyszeć jej głos, dobrze było z większym spokojem dołączyć do zespołu na sali i zająć się ich małym pacjentem z brzydkim zapaleniem wyrostka.
Tymczasem loganową nocą… Doktor Trevisano rozsiadł się wygodnie w pokoju lekarskim na „swoim” oddziale, popijając kolejnego tego dnia energetyka z brandowanej znaną energetykową firmą, puszki. Jednym okiem zerkał na karty pacjentów, które przyniósł tam ze sobą i które obiecał sobie dzisiaj skrupulatnie pouzupełniać, a drugim… Na telefon. No pewnie, ze na telefon. Za parę chwil spodziewał się połączenia od żony i za żadne skarby nie chciał go przegapić. Mijały minuty, jedna za drugą, kolejna za kolejną, aż w końcu… - Dzień dobry, pani doktor. – uśmiechnął się widząc na ekranie telefonu tę ładną kobiecą buzię, dla której jakiś czas temu tak kompletnie i beznadziejnie stracił głowę. U niego pora nocna u Elise oznaczała dzień, jego środek właściwie. Pociągnął kolejny łyk redbulla i odstawił pustą puszkę na stolik obok. – Wyglądasz, jakbyś wybierała się z kimś na randkę… – zauważył zaraz potem, dostrzegając u żony mocniejszy makijaż i sygnały bardziej „wyjściowej” stylizacji. – To ktoś przystojniejszy albo przynajmniej bogatszy ode mnie? Dobra europejska partia? – uśmiechnął się pod nosem i zaraz jeszcze dodał, już bardziej na serio. – Bardzo ładnie, pani doktor, bardzo ładnie. Ładnie i seksownie. Jak zawsze. – bo jego żona potrafiła się ostawić, no heloł! Zresztą, on i tak ją uwielbiał najbardziej zaraz po pobudce w ich wspólnym łóżku, nagą i zadowoloną, kiedy oboje dobrze pamiętali, co robili wcześniej – przez pół, albo i więcej, nocy. – Opowiadaj. Chcę posłuchać twojego głosu.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Ciężko było jej się przyzwyczaić. Do wszystkiego właściwie. Do nowych godzin funkcjonowania, do mieszkania w hotelu, do innej pogody, do innego jedzenia, do innego trybu pracy, a nawet innego akcentu! Wszystko było inne i skłamałaby, gdyby powiedziała, że nie tęskniła za domem. Jednak nie oszukujmy się – najbardziej tęskniła za mężem. I mogła być przyklejona do telefonu, mogli rozmawiać przy każdej możliwej okazji, ale jednak różnica czasu i natłok obowiązków robiły swoje. Martwiło ją to, że nieważne o której rozmawiali – Logan zawsze był w szpitalu i może wcale nie była lepsza, ale ona tam jednak pojechała skorzystać z tego innego szpitala, jak najwięcej z niego wynieść, jak najwięcej się nauczyć…
Aczkolwiek wreszcie udało jej się wyjść trochę wcześniej! I właśnie dlatego zadzwoniła do męża – bo skoro jej się udało to on też powinien!
- Najlepsza… podobno ma nawet jakieś koneksje z rodziną królewską. – uśmiechnęła się pod nosem, nie przerywając kontaktu wzrokowego z ekranem telefonu. No cóż… na jakiś czas musiało to wystarczyć, ale niecierpliwie wyczekiwała kiedy jej mąż wreszcie wsiądzie do samolotu, którym przyleci do Europy. Nie mogła się doczekać – No i mam nadzieję, że ładnie… dobre na chwilę założyć na siebie coś innego niż scrubsy. Też powinieneś spróbować! – zaczęła, opadając wreszcie miękko na materac hotelowego łóżka, zupełnie nie przejmując się tym, że może sobie pognieść koszulę albo włosy jej się nie ułożą tak jak powinny. Trudno – Mam wolne popołudnie, znajoma ze szpitala pokaże mi trochę miasta, pójdziemy na kolację, pewnie jakieś drinki… wreszcie zobaczę coś więcej niż widok z okien na oddziale. – kącik ust drgnął jej w lekkim rozbawieniu – A ty? Oglądasz coś więcej niż swój oddział i salę operacyjną? Mam wrażenie, że o której godzinie nie rozmawiamy i tak jesteś w szpitalu. Bear… tak nie można. – upomniała go, ale odzywała się łagodnie i uśmiechnęła się do niego ładnie – Więc masz zadanie na dzisiaj. Zostawić to, co robisz… i też iść na dobrą kolację. Nawet jeśli miałbyś iść na nią sam. Zgoda?


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
W jakiś sposób zabawnie było mu słuchać o tym, że Elise idzie ze znajomą na drinki. W Londynie. Tak jakby lecąc do innego świata, leciała też do innej rzeczywistości. Bo przecież tutaj, w Australii, w ich Lorne czy nawet Cairns to on był jej… Znajomą od drinków. Z nim chciała zwiedzać miasto, chodzić na kolacje, ładnie się ubierać, spędzać czas. To takie dziwne mrowienie gdzieś w brzuchu i na karku… To poczuł, kiedy usłyszał o planach swojej żony, których główną częścią nie był on. Tak, tak, narcyz poczuł się zastąpiony. – Masz znajomą ze szpitala… - mruknął, uśmiechając się pod nosem w takim trochę szelmowskim stylu. Celowo na moment „zignorował” temat swojego zadania, wiedział, że przekonanie Elise do odpuszczenia mu go wcale nie będzie łatwe. – Z którą wychodzisz na kolacje, drinki, spacer po mieście… I tak ładnie się dla niej ubrałaś. – wargi zadrżały mu wyraźnie mocniej. – Czuję się porzucony. I zastąpiony. I to znajomą z ładnym brytyjskim akcentem. – przewrócił oczami, ale hej – spokojnie, żadna pretensja czy foch pięciolatka nie wisiały w powietrzu. Odłożył karty na stolik i wpakował nogi na kanapę, na której siedział. – Ale tak serio… – zaczął, istotnie poważniejąc w całkiem naturalnym odruchu. – Cieszę się, że masz inne zajęcia. Że kogoś poznałaś, że dobrze się bawisz, a nie tylko pracujesz. To ważne. I to dobrze. – po to był ten wyjazd. Żeby nie tylko poznała szpital i europejskie przypadki, ale też ludzi, specjalistów, z którymi mogła popracować i wymienić się doświadczeniami w fachu. Nawet jeśli Logan czuł lekkie ukłucie bycia porzuconym toooo… Cieszył się. Naprawdę cieszył się z sukcesów i zadowolenia Elise. – Ja… Nie umiem nie pracować, jak ciebie tutaj nie ma. To mi pomaga… No wiesz, nie gapić się non stop w telefon. Ale przynajmniej nadrabiam zaległości w kartach, więc Capshaw przestanie mi suszyć głowę. – co pewnie robiła od zawsze, mimo całej swojej do Logana sympatii. – Ale jutro jestem umówiony z twoją mamą. – wspominając o tym nieznacznie się ożywił. Nieznacznie, bo jednak był zmęczony ostatnimi… Wieloma godzinami funkcjonowania w roli dumnego pana chirurga dziecięcego. Bohatera skrzywdzonych najmniejszych obywateli tego świata. Mhm… Tia. – Jak rozmawialiśmy ostatnio to wspomniała, że ma jakiś problem ze zlewem w kuchni, więc jutro po szpitalu będę hydraulikiem. – no i dostanie też pierwszy od dawna ciepły posiłek. A wiadomo, że pani Debenham gotowała świetnie i Logan nigdy nie odmawiał, jeśli chciała coś dla niego zrobić. – Opowiedz więcej o tej koleżance. – poprosił zaraz potem i sięgnął po kolejną, jeszcze nieotwartą puszkę swojego ostatnio ukochanego redbulla.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Tak. W domu to on był jej znajomą od drinków, ale jego tam nie było. I to stanowiło dla niej problem. Nie mogła i nie chciała jednak zamykać swojego świata tylko do szpitala i hotelowego pokoju. Przyjechała tu się uczyć i zdobywać znajomości, a czy nie najlepiej robić to poza szpitalem? Zresztą doceniała, że ktokolwiek w ogóle chciał ją gdzieś zabrać. Nie mogła odmówić i naprawdę cieszyła się, że wychodzi.
- Niekoniecznie brytyjskim. Raczej indyjskim. – poprawiła go, uśmiechając się pod nosem, bo jej znajoma również była przyjezdna, nawet jeśli wiele lat temu i nawet same studia kończyła już w Wielkiej Brytanii – I powinieneś docenić… nigdy nie byłam dobra w koleżanki. A mam koleżankę! Nie ma penisa, nie będziesz mógł sobie wmawiać, że myśli tylko o tym, żeby mnie zdobyć… ma męża i dwójkę dzieci. – więc na pewno nie była zainteresowana Elise w żadnej innej kwestii niż ta koleżeńska. A Logan? Logan nigdy nie lubił jej znajomych z pracy, którzy mogli być naprawdę tylko znajomymi, z którymi ledwie się witała na korytarzu… a on układał z tego wielką historię o niespełnionej miłości i nie wiadomo jakim pożądaniu. Nigdy tego nie lubiła, strasznie ją to irytowało, bo czuła się wtedy jak ktoś, kto nie ma nic do powiedzenia – I moja mama to całkiem niezły początek, chociaż naprawdę… powinieneś wyjść ze szpitala. Jedź do domu, Bear. Nasze zwierzęta jeszcze w ogóle żyją? Czy całkowicie o nich zapomniałeś? – kącik ust drgnął jej w lekkim rozbawieniu, bo miała jednak nadzieję, że nie zapomniał! I jeśli mieszkał w szpitalu to oddał je pod opiekę jej matki, albo kogoś równie odpowiedzialnego – I nie wiedziałam, że jesteś hydraulikiem… chociaż podejrzewam, że to tylko wymówka. Nigdy nie miała problemu z telefonem do fachowca. – właściwie nigdy w takich kwestiach nie mogła liczyć na swojego męża, musiała szukać fachowej pomocy i radziła sobie z tym doskonale – Także obstawiam raczej trzydaniową kolację. – tylko pewnie się bała, że jak mu to zaproponuje to zdezerteruje, a pomocy jej nie odmówi… - Jedź do domu, Trevisano. Wyśpij się, a nie pijesz ten syf. – z którego sama nie rezygnowała, ale hej! Była jego żoną, mogła sobie marudzić.


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Logan nie chciał ani frustrować swojej żony, ani tym bardziej denerwować tą uwagą o „znajomej z ładnym akcentem”. Nie chciał, nie taka była jego intencja, żeby zabrzmiało to, jak pretensja lub wyrzut. Naprawdę cieszył się z tego, że Elise kogoś tam sobie znalazła, z kim mogła porozmawiać albo właśnie wyskoczyć na kolację i drinka. To jednak wcale nie sprawiało, że nie mógł czuć tego zabawnego, mocno przekornego ukłucia zazdrości. O nią, o jej uwagę. O jej obecność.
Uśmiechnął się i pociągnął kolejny łyk z małej, zgrabnej puszki. – Nie mogę. – oblizał się ze smakiem, bo może to faktycznie był syf, ale… Ratował ich, kiedy tego potrzebowali. Zresztą, niech pierwszy rzuci kamieniem ten… No. – Wziąłem dyżur za Jess. Wyjechała na weekend z jakimś swoim nowym gachem. – a skoro Trevisano był na miejscu i nie miał żadnych planów, to równie dobrze mógł pracować. Tak jak teraz, to znaczy zanim zadzwoniła do niego Elise – wypełniając karty pacjentów. – Nasze zwierzęta mają się dobrze, Elise, nie martw się. Jestem lekarzem od dzieci, naprawdę myślisz, że mógłbym zagłodzić nam psa i kota? – prychnął rozbawiony, bo tak to właśnie brzmiało! Jej… Wyrzut! – Pozdrowię mamę od ciebie. Uściskam i ucałuję, zołzo. – kącik warg mocniej mu zadrżał, ale hej! On decydował się wierzyć w to, że pani Debenham naprawdę potrzebowała jego pomocy. To, że przy okazji być może trochę chciała o niego zadbać… No jak miałby temu odmówić? – I jestem z ciebie bardzo dumny. Za tę koleżankę, co ma indyjski akcent i męża i dzieci i chce ci pokazać miasto. Ale wiesz, że to brzmi trochę, tak jak byśmy byli aspołecznymi odludkami i nawiązanie jakiejkolwiek relacji miałoby być dla nas czymś wręcz nieosiągalnym? – zaśmiał się cicho, ale hej! Naprawdę tak było, to naprawdę tak brzmiało! Oboje byli w ludzi kiepscy, ale Elise… Elise jednak COŚ w tym temacie potrafiła i mogła. Logan? Ugh. Przede wszystkim nie chciał. – Rozepniesz guzik? Albo… Dziesięć guzików? – widział, że pani doktor była ubrana w ładną wyjściową koszulę. Koszula miała guziki i w normalnych okolicznościach sam chętnie by się z nimi rozprawił. Skoro jednak te okoliczności były nienormalne… - No nie bądź zołza. Rozepnij… - no niech rozepnie! - Jak rozepniesz to coś ci powiem... - tajemnicę? Albo newsa.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Ściągnęła mocniej brwi, bo jak to nie mógł? Przestać pić energetyki, czy jechać do domu? Gdy powinien zrobić jedno i drugie? Nie słuchał jej… w ogóle! Prychnęła i pokręciła rozczarowana głową – A za kogo dyżur miałeś wczoraj? I jeszcze wcześniej? Przypomnieć ci jak ostatnim razem skończyła się twoja praca ponad siły? A teraz nie masz tam mnie, żebym miała ci uratować tyłek! – wytknęła, starając się brzmieć zupełnie swobodnie, jakby mówiła o pogodzie, ale znał ją na tyle dobrze, żeby wiedzieć, że to wytykanie mu tego wynika tylko i wyłącznie z troski. Martwiła się o niego. Cały czas, a teraz, gdy nie było go obok – szczególnie mocno. Ale dobrze, uznała, że to odpowiedni moment zmienić temat. Nie mogła go przecież do niczego zmusić, ale… w głowie pojawił jej się kolejny plan. Musiała tylko wysłać odpowiednią wiadomość do mamy, ona powinna stanąć po jej stronie.
- Bear… – rzuciła, a kącik ust drgnął jej w rozbawieniu, gdy wytknął jej, że w domu byli aspołeczni. No cóż… byli – Trochę jesteśmy. Znaczy… nawet nie trochę. Jesteśmy. – wzruszyła bezradnie ramionami, bo nie było sensu z tym dyskutować – byli aspołeczni, najlepiej czuli się w swoim własnym towarzystwie i nie potrzebowali do szczęścia nikogo innego. Ale jego tutaj nie było. Musiała sobie jakoś radzić, nie chciała aż takiej samotności – Bear! – zaśmiała się do telefonu, kręcąc łbem, bo był niemożliwy – Powiedz… – zaczęła i wolną od telefonu może i złapała za pierwszy zapięty od szyi guzik, ale nic z nim nie zrobiła – To może odepnę. Coś za coś… a dobrze wiem, że to co mam ci do zaoferowania jest dla ciebie wiele warte. – że byłby w stanie wiele zapłacić, żeby faktycznie rozpięła tych kilka guzików od koszuli – Tęsknię za tobą, wiesz? To ty powinieneś je rozpinać… zresztą zawsze to robiłeś. Za każdym razem, gdy się szykowaliśmy do wyjścia, znajdowałeś jeszcze czas, żeby mnie zaliczyć. Za tym też tęsknię. – uśmiechnęła się pod nosem, ale tak właśnie było!



Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Wyszczerzył kły tak bardzo z siebie zadowolony, gdy tylko usłyszał z ust żony to bardzo wymowne i bardzo niekarcące „Bear!” Tak, tak, to właśnie on, jej Bear, jej Logan, jej Trevisano. Jej hipokryta, jej zazdrośnik, JEJ wszystko. Bez niej obok on naprawdę czuł się, jak wybrakowany model. Jak… Piernik z nadzieniem BEZ NADZIENIA! - Tęsknisz za mną… Czekałem na to, wiesz? - mruknął cicho, nie przestając wpatrywać się w żonę i cały czas też do niej uśmiechać. - Ale nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo ja tęsknię za tobą. I jak bardzo chciałbym teraz być tam, obok ciebie… Nie opanowałbym się. Nigdzie byś już dzisiaj nie poszła. Z żadną koleżanką. - wzrok wymownie uciekł mu tam, gdzie palce kobiecej dłoni faktycznie bawiły się tym nieszczęsnym guzikiem. Wodziła go za nos! Jak prawdziwa zołza! - Nie umiem zdecydować gdzie bym zaczął. - mruknął jeszcze, błądząc leniwie spojrzeniem od zakrytego koszulą dekoltu żony do jej ślicznej buzi. Zatrzymał wzrok na jej ustach… A potem w końcu na ciemnych, brązowych tęczówkach. - Całować cię. Nie wiem gdzie bym zaczął, bo chciałbym wszędzie. - i ona doskonale o tym wiedziała. Jej mąż absolutnie szalał na jej punkcie, czy miała na sobie szpitalne ciuchy, jego za dużą na siebie bluzę, czy coś tak fancy jak dzisiaj - na kolację z nową koleżanką. I całowanie było tylko jedną z tych solidnie paru „rzeczy”, które chciałby z nią teraz robić. Taaak… Gdyby była teraz obok? Nie wypuściłby jej z rąk. - No rozepnij… - poprosił ciszej, a ślepia momentalnie mocniej mu się zaiskrzyły. - Mamy nową koleżankę w naszym szpitalu. Ale nie powiem ci nic więcej dopóki nie dostanę przynajmniej dwóch… Nie, przynajmniej trzech guzików. - poprawił się szybko, w locie oceniając ile ich musi być rozpiętych, żeby zobaczył to co chciał zobaczyć. A umówmy się, chciał wszystko. - A jest o czym opowiadać… - wargi zadrżały mu mocniej. Naprawdę potrzebował, żeby je rozpięła!

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Zaśmiała się, bo oczywiście, że na to czekał! Był narcyzem, lubił wiedzieć, że go kochała i za nim tęskniła. A tęskniła jak cholera. I oczywiście, że wolałaby, żeby był obok… i żeby nigdzie nie musiała iść, bo wolałaby spędzić noc na seksie z własnym mężem. Jak zawsze. Ale go nie było, nie mogło być, więc zostało jej tylko wyjście z koleżanką… i słuchanie o tym, że chciałby ją całować. Śmieszny dreszcz przemknął wzdłuż jej kręgosłupa, ale tylko się uśmiechnęła – Zdajesz sobie sprawę, że mówienie o koleżance… to kiepski sposób, żeby zachęcić żonę do rozbierania się? – mógłby mówić o kolegach! Mógłby wspomnieć, że idzie z którymś na piwo! To byłoby zaskakujące, ale nawet w takim całkiem przyjemnym tego słowa znaczeniu. Byli aspołeczni, ale może osobno byli w stanie zdobyć jakichś przyjaciół? Ale nie! Znowu miał koleżankę w pracy! Nie dosyć, że pracował ze swoją byłą, jego stażystki na niego leciały, miał zdecydowanie za dobrą relację z pielęgniarką i jeszcze znalazł kolejną nową koleżankę w pracy? Jak na kogoś, kto jednocześnie był obrzydliwie zazdrosny miał strasznie mało instynktu samozachowawczego. Ale była ciekawa! – I co to ma znaczyć, że jest o czym opowiadać? – ściągnęła mocniej brwi przyglądając się mężowi na niedużym ekranie telefonu. Jednocześnie wolną od telefonu dłonią dość sprawnie poradziła sobie z tymi kilkoma guzikami. Ale leżała, więc nawet za bardzo grawitacja nie zadziałała, a spod materiału satynowej koszuli nie wystawiał nawet skrawek jej bielizny, która i tak była rozczarowująca, bo nie zadbała o żadne koronki. Nie tym razem. Ale też głównie dlatego, że nie zamierzała się przed nikim ubierać – Jest ładna? Ma fajne cycki? Tyłek? Co ci się najbardziej w niej podoba? Opowiedz mi o tym, Logan… – a może odsunie ciut więcej tej koszuli. Póki co jednak zrobiła to, o co prosił, jednocześnie grając mu na nosie i tak właściwie nie dając mu nic. Odpięcie guzików nic mu nie dało! Ale może był mało precyzyjny w swoich instrukcjach?


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Mruknął cicho pod nosem, ale z wyraźnym niezadowoleniem. Bo znowu to robił! Znowu gadał o innych babach, chcąc coś dostać od własnej żony. Uśmiechnął się, ale zupełnie nieprzepraszająco. Cwanie i drańsko. – Naprawdę myślisz, że jestem taki głupi? I tak łatwo dam ci się podejść? – opowiadając jej o piersiach, tyłku i czymkolwiek jeszcze w kontekście ICH – nie jego – ICH nowej koleżanki… Serio? – Debenham, daj spokój. Może jestem osioł, ale nie aż taki, żeby samemu pchać się do paszczy lwa. Tak, ty jesteś lwem. – błysnął wdzięcznie kłami i zsunął się mocniej w dół kanapy. Teraz już bardziej na niej leżał, niż siedział, łeb opierając o… To co jest z boku kanapy. Ten taki podłokietnik czy jak to się tam nazywa. – Chcę więcej. – mruknął, wskazując wzrokiem na rozpięte guziki pani doktor. Może nie odsłaniały mu wiele, ale przyjemnie rozbudzały jego wyobraźnię. Sam ten ruch jej dłoni, kiedy faktycznie je rozpinała… Szlag, aż poczuł zabawne dreszcze gdzieś wzdłuż karku i trochę niżej też. – Nie bądź zazdrosna. Albo bądź, w zasadzie lubię, jak jesteś. – jedna brew wymownie podsunęła mu się w górę. – Hope. Tak ma na imię, co w sumie pasuje, bo… Jest psychiatrą. – pani doktor od czubków. Oczywiście, że Logan tak właśnie gadał o psychiatrach – doktorzy od czubków. Był paskudnym ignorantem, co poradzić. – Za tyle guzików tylko tyle ode mnie dostaniesz. – ani słowa więcej. Ani jednej ciekawostki, której dowiedział się przez cały dzień pracy z tą osobą. Zamilkł na moment, znów skupiając się na tęczówkach żony, wpatrując się w nie z wyraźnym zadowoleniem. Jego oczy mówiły wszystko – cholernie cieszył się, że rozmawiali. Każdy taki telefon, każda okazja, żeby zobaczyć Elise, albo przynajmniej usłyszeć jej głos… Robiła mu dobrze. Po prostu. – Kocham cię. – odezwał się nagle, po dobrej chwili ucichnięcia. – I okropnie za tobą tęsknię. Tak okropnie, że… – zbliżył telefon do swojego pyska, tak jakby chciał powiedzieć coś pani doktor w absolutnym sekrecie. – Nawet mi rano nie staje na baczność. To już chyba depresja, co? – wymamrotał cicho, a jak odsunął kamerę od siebie to po prostu, całkiem bezczelnie i rezolutnie, wyszczerzył do żony kły. – Chcesz go zobaczyć? Jaki jest smutny…? – uhm… Drugiego Trevisano. O niego pytał.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nie myślała, że był głupi… ale myślała, że da się jej podejść. Chciała, żeby dał jej się podejść. Więc ona dla odmiany mruknęła niezadowolona, gdy jej się to nie udało. Ale z drugiej strony… była lwem, a to przyjemnie połechtało jej ego, więc uśmiechnęła się pod nosem.
- I uważasz, że powinnam być zazdrosna o Hope? – zapytała, ale jednocześnie dała mu coś więcej, rozpięła resztę guzików i dopiero teraz pozwoliła koszuli rozsunąć się na boki, dając mu ogląd na jej dekolt, zupełnie prosty zlewający się z jej jasną skórą stanik i kawałek brzucha. Chyba zasłużyła na to krótkie kocham cię, które również przyjemnie połechtało jej ego. Tak jak on – lubiła to słuchać, lubiła to wiedzieć.
- Depresja… myślisz, że Hope pomoże ci się z niej wyleczyć? Nie odpowiedziałeś, czy jest ładna. Czy lepsze ma cycki, czy tyłek? Zaprosiłeś ją na drinka? – pytała dalej, trochę zaczepnie i trochę mało poważnie, bo wiedziała, że nikogo nigdzie by nie zaprosił. Ciągle się zastanawiała jak to się stało, że oni razem gdzieś wyszli. Jak poszło mu to tak łatwo. Jak bardzo musiała mu się spodziewać – I Loganie Trevisano… przypominam, że jesteś w pracy. Pokazywanie mi go w pracy jest chyba średnio przyzwoite. – kącik ust drgnął jej w lekkim rozbawieniu, ale musiała przyznać, że coś w niej drgnęło… i chociaż kuta-fotki nigdy nie były w zakresie jej zainteresowań to teraz? Myśląc o swoim mężu? Poczuła jak kolejny śmieszny dreszcz przemknął wzdłuż jej kręgosłupa – Jesteś tam chociaż sam? – zamknął drzwi? Czy każdy stażysta mógł teraz wpaść go pokoju, w którym siedział i ich usłyszeć? Albo ciekawski mały pacjent? To wszystko mogło się skończyć bardzo źle, ale jednocześnie… eh, kto nie ryzykuje, co? – Nie powinien być smutny… zajmij się nim. Ze mną. Teraz. – rzuciła zupełnie swobodnie, ale zagryzła wymownie zęby za dolnej wardze i wcale nie miała na myśli nic przyzwoitego.


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Wyszczerzył swoje ostre kły jeszcze bardziej, kiedy usłyszał to NIBY karcące – upominające „Loganie Travisano!”. Od razu wiedział, że mimo pierwszej dezaprobaty, Debenham zaraz zmięknie. Szczególnie, że ta dezaprobata wcale nie była dezaprobatą. Raczej… - Przyzwoitka się znalazła… – prychnął wymownie! Bo właśnie – komu, jak komu, ale Elise nadmiaru pruderii nie można byłoby zarzucić. Nie, kiedy w pobliżu był on. Jej on. Jej Logan, jej Trevisano, jej Bear. I wszystko to co miał… Też było jej. – Jestem… A ty jesteś? – odbił pytanie, jak tenisową piłeczkę, jednocześnie nieco bardziej podciągając się w górę kanapy. Zsunął nogi z powrotem na szpitalną podłogę, a grzbietem zapadł się w miękkie oparcie. I nie przestawał się uśmiechać. Jak kawał drania i największy cwaniak w okolicy. – Naprawdę tego chcesz? Żebym… – uniósł wymownie, bo prowokacyjnie jedną brew i już instynktownie zsunął wolne od telefonu łapsko w swoje dolne partie. Oparł je na swoim udzie, wzroku nie odrywał od żony. – Zrobisz to też? Razem ze mną? – zajmie się sobą w ten bardzo szczególny sposób, który może nie zastąpi im tego czego tak naprawdę chcieli i potrzebowali, ale… Będzie receptą na przeczekanie. Substytut prawdziwego lekarstwa na ich bardzo szczególną samotność. – Nie żartowałem, jak mówiłem, że nigdy wcześniej… No wiesz… – nie uprawiał sekstingu, ani sekstelefonów, ani seksfacetime’ów. Było to dla niego tak samo nowe, jak i dla niej, ale… Zabawnie, bo w ogóle nie czuł się z tym nieswojo. Z Elise, zresztą, nigdy tak się nie czuł. W żadnej, choćby najbardziej specyficznej sytuacji. Z nią wszystko przychodziło mu naturalnie. Nawet zaciśnięcie łapska na swoich łowieckich terenach, co w tej chwili właśnie zrobił… - Obiecujesz, że… Przez całą kolację… Przez cały ten wieczór z koleżanką z Indii… Będziesz myślała tylko o mnie? – o niczym i o nikim więcej. O niczym i o nikim innym. Tylko o nim. I o tym co do niego czuła, jak bardzo za nim tęskniła i jak bardzo go potrzebowała. Szlag, bardzo chciał, żeby go potrzebowała, bo on… On potrzebował jej okrutnie. – Okropnie mi ciebie brakuje, Elise… – szepnął i teraz to on na krótki moment przygryzł swoją dolną wargę. Ściągnął też mocniej brwi, wywołując tym samym tę charakterystyczną dla siebie pionową zmarszczkę między nimi, między brwiami. A wszystko dlatego, że jego łapsko… Posuwało się coraz dalej. Z coraz większą świadomością tego czego chciał i potrzebował. Z coraz silniejszym uczuciem wzbierającego w nim podniecenia i niezaspokojonego apetytu. – Powiedz jak mnie przywitasz… Jak do ciebie przylecę, powiedz… – jak go pocałuje, jak zabierze go do swojego pokoju w hotelu, jak go rozbierze, jak go uwiedzie…

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Oczywiście, że była przyzwoita! No a nie? Ktoś z ich dwójki przecież musiał i zdecydowanie uważała, że ona w tym wygrywa, tak mimo wszystko!
- Zupełnie sama… – nawet okręciła na moment telefonem, żeby pokazać, że jej całkiem ładny i komfortowy pokój hotelowy, który stał się jej tymczasowym domem był zupełnie pusty - I kiedyś musi być ten pierwszy raz, Trevisano. – rzuciła zupełnie niewinne, wzruszając też lekko ramionami, a co do tego, czy zamierzała zrobić to razem z nim… nie odpowiedziała. Ale ustawiła telefon tak, że mógł widzieć jak przesuwa dłoń po swoim brzuchu, krótko walczy z guzikiem od eleganckich, może bardziej biurowych niż wieczorowych, spodni i jak wsuwa dłoń pod materiał swojej bielizny. Zaraz jednak wróciła kamerą do swojej twarzy, reszty mógł się tylko domyślać. I widzieć to w jej błyszczących oczach, unoszącej się klatce piersiowej od głębszego oddechu i uśmiechu czającego się w kąciku ust – I zawsze myślę tylko o tobie. – przynajmniej wtedy, gdy nie pracuje, gdy nie musi się skupić na pacjentach i myśli o tym, że został w Australii, od której dzieliło ją nieprzyzwoicie wiele kilometrów – Tak jak myślę o tym, co będzie, gdy przylecisz… gdy się pewnie popłaczę jak już zamkniesz mnie w ramionach. – rzuciła pół żartem, pół serio, ale… tak, raczej mało poważnie, bo raczej nie o to mu chodziło – Przyjedziemy do hotelu, a twoje zmęczenie podróżą nie będzie miało żadnego znaczenia, Bear. Weźmiesz mnie jak swoją własność. Bo nią jestem. – bo była jego i odległość, która ich teraz dzieliła nie miała najmniejszego znaczenia. Kochała go, kochała seks z nim i kochała, co z nią robił… że traciła rezon, traciła resztki przyzwoitości i całkowicie się przed nim otwierała – Mocniej – to instrukcja dla niego na teraz, czy na później? A może dla niej? Damska dłoń jednak też zaczęła się poruszać intensywniej, a i jej oddech stał się bardziej nierówny. Więc może instrukcja dla obojga?


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
ODPOWIEDZ