bezrobotny — na zasiłku
27 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Zbyt wiele rzeczy się nawarstwiło, przedawkował i ostatni czas spędził na odwyku. Obecnie jest bez pracy, ambicji i planów na przyszłość.
Kilka dni po powrocie do Lorne..


Mercury wrócił do miasteczka jakiś tydzień temu. Od tamtego czasu praktycznie nie wychodził z domu. Musiał trochę poogarniać wszystkie swoje sprawy, które tu zostawił przed wyjazdem. Emocje trochę opadły i mógł w końcu zająć się swoim życiem. Cała sprawa z Mayą po czasie okazała się jednym wielkim nieporozumieniem. Gdyby wiedział, że tak się wydarzy to na pewno nie wychodziłby poza ich strefę komfortu i został na płaszczyźnie przyjaźni. Mimo to nie zrażał się do życia. Człowiek przecież uczy się na błędach, prawda? Tak też chciał potraktować tę relację, która tak naprawdę nie miała prawa bytu. Ślepo zakochany w dziewczynie, która w tak szybki sposób wykorzystała jego zaufanie i zaczęła pisać ze swoim byłym. Taka sytuacja powinna złamać jego serce na kawałeczki, lecz w tym przypadku było inaczej. Przyjął to w bardzo chłodny sposób, bo jego życie emocjonalne miało w przeszłości więcej wzlotów niż taki wyskok, który zafundowała mu Maya. Na koniec poprosił ją o jedno. Chciał, aby nigdy tu nie wracała i nie musiał znów się z nią mierzyć.
Na dzisiejsze spotkanie umówił się ze swoją przyjaciółką, z którą jakiś czas temu łączyło go coś więcej. Mercury oraz Olivie zaczęli znajomość od imprez, potem seksu, a na koniec spotykali się na wspólne wyjścia, czego na pewno związkiem nie można było w żaden sposób nazwać. W tym jednak przypadku udało im się bardzo płynnie przejść z flirtu w przyjaźń. Chciał się komuś wygadać, a może więcej - potrzebował tego.
Parkował już auto pod barem, czując, jak w tył jego auta uderza coś z niezłym impetem. Przeklął pod nosem widząc auto stojące tuż za nim. Lekko spanikowany wyszedł na zewnątrz i dostrzegł kobietę, która delikatnie uderzyła w jego zderzak. Nie chciał wzywać policji i rozwiązywać tej sytuacji teraz, więc wziął od niej numer i mieli skontaktować się na dniach. W końcu nieco spóźniony zjawił się w barze.
— Mam nadzieje, że nie czekałaś zbyt długo... — zakomunikował z uśmiechem na twarzy. Fajnie było się z nią zobaczyć, mimo, że ostatnio nie spędzali zbyt wiele czasu razem. Nawet nie rozmawiając przez dłuższą chwilę łączyło ich coś takiego, że rozmowy między nimi były tak naturalne, że nikt by nie powiedział, że jest to przyjaźń przerywana. — Jakaś babka zarysowała mi auto na parkingu — pokręcił przecząco głową śmiejąc się z tej sytuacji. Oczywiście, że nie był wkurzony. Takie rzeczy się zdarzają, a szczególnie na parkingu samochodowym o tak później porze. — Dobrze Cię widzieć — dodał jeszcze na sam koniec, zajmując miejsce obok blondynki.

Olive Halsworth
piesio
banshee
Nauczycielka plastyki — LORNE BAY STATE SCHOOL
30 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Girl, come show me your true colors
Paint me a picture with your true colors
outfit

To, że Olive się nie nadawała do związków wiedział chyba już każdy. Albo wiedzieli, że panicznie się ich boi. Jednak i ona kiedyś spróbowała wejść w taką relację z mężczyzną. Zaczęli od wspólnych imprez, przeszli przez etap szybkiego związku, aby ostatecznie znowu skończyć tylko na przyjaźni i imprezach. Mimo, że blondynka potrafiła być nadzwyczaj niedojrzała, to razem z Mercury rozstali się w zgodzie, bez żalu i powrócili na inną płaszczyznę znajomości bez żadnego problemu i kwasu między nimi. O wiele lepiej wychodziła im przyjaźń, tylko przyjaźń. Byli też idealnym przykładem, że tak- można przyjaźnić się z byłym. Może gdyby byli dłużej razem, byłoby ciężej, ale na szczęście to ich nie dotyczyło.

I jak na dobrą przyjaciółkę przystało, kibicowała związkowi z Mayą. Pragnęła dla niego szczęścia i jeżeli według niego ona mu je da, to Olive nie pozostawało nic innego jak wspierać go w jego decyzjach. Chociaż było jej przykro, gdy postanowili wyjechać z Lorne Bay. W końcu niewiele osób potrafiło dotrzymać jej tempa, wytrzymać nagłe telefony w środku nocy, bo nagle musiała mu o czymś powiedzieć czy cierpliwie uczyć surfingu. Ale w jej życiu ostatnio również działo się tak wiele, że czas nieobecności Fairweathera minął dosyć szybko.
Co nie oznacza, że zanim nie tęskniła! Gdy tylko do niej napisał z propozycją spotkania to zapiszczała jak nastolatka na wieść o koncercie jej ukochanego boysbandu. Jej entuzjazm wzbudził nawet zainteresowanie współlokatora, bo kto normalnie piszczy do telefonu? Cóż, Olive. Umówili się na piątkowy wieczór, bo jednak widmo konieczności wcześniejszego powrotu do domu ze spotkania, ze względu na pracę kolejnego dnia, nie było satysfakcjonujące. A ona pracuje z dziećmi i na zajęcia z nimi musi być wypoczęta. W dodatku nie może się już spóźniać, bo w końcu dyrektor ją wyrzuci ze szkoły. Niestety pracować musi, bo za coś trzeba opłacać rachunki.

O dziwo dotarła pierwsza do baru i o dziwo to nie ona zarysowała samochód przyjaciela. To był chyba jej szczęśliwy dzień. W oczekiwaniu zamówiła sobie na spokojnie lampkę wina i zajęła miejsce przy wolnym stoliku. Zaraz jednak wstała, gdy dostrzegła Mercurego. Gdy się zbliżał do niej, to sama zrobiła dwa kroki do przodu, aby jak najszybciej uwiesić mu się na szyi ściskając mocno.

- Mer! Jak Ty urosłeś!- oczywiście to niemożliwe, żeby w tym wieku urósł. Chyba , że już tylko wszerz, ale w jej głowie wszystko jest możliwe. - Po co przyjeżdżałeś autem? Tej nocy już do samochodu nie wsiądziesz, musimy nadrobić ten stracony czas, gdy wyjeżdżając złamałeś mi serce i zostawiłeś samotną w Lorne- zaśmiała się mówiąc pół żartem, pół serio i z powrotem zajęła swoje miejsce. Oczywiście trochę wyolbrzymiała, ale stęskniła się za nim i miała do tego prawo. Jednak nie wiedziała jeszcze o jego rozstaniu, a wtedy może bardziej by uważała na dobór słów.- Czy się to podoba Mai czy nie, dzisiejszą noc spędzasz ze mną- zarządziła niczym nauczycielka w szkole i dała znać przechodzącemu barmanowi, żeby podał piwo jej przyjacielowi czy co tam sobie zażyczył.


mercury fairweather
wystrzałowy jednorożec
Miło
bezrobotny — na zasiłku
27 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Zbyt wiele rzeczy się nawarstwiło, przedawkował i ostatni czas spędził na odwyku. Obecnie jest bez pracy, ambicji i planów na przyszłość.
Mercury nigdy do końca nie wierzył w przyjaźń po nieudanym związku. Na szczęście wspólnie z Olivie pozbył się tych myśli, bo oni naprawdę potrafią się świetnie dogadać pomimo tego, że w przeszłości łączyło ich coś o wiele poważniejszego. Teraz potrafią usiąść, pośmiać się z tego i wspominać czasy, gdy oboje byli do bani podczas wspólnie spędzanych chwili pod jednym kocem. Spotkanie się z nią dziś było idealnym pomysłem. Potrzebował wygadać się osobie, która po pierwsze zna go bardzo dobrze, a po drugie, która jest dobrym słuchaczem. Blondynka idealnie wpasowywała się w te kryteria.
Brunet oczywiście również bardzo mocno ją przytulił w momencie ich wspólnej chwili euforii. Naprawdę chciał ją zobaczyć, bo mimo ich wspólnej przeszłości miłosnej, która nie była kolorowa to Olivie była bardzo bliską mu osobą. Jest bliską mu osobą. — A Ty wyładniałaś. Nie mogłaś tak wyglądać wtedy, gdy się spotykaliśmy? — powiedział z udawanie poważną miną, jednak po chwili głośno się roześmiał. Oczywiście, że żartował, bo Olivie zawsze była piękną kobietą. Nie byłby po prostu sobą, gdyby nie wbił jej małej szpileczki. — Kurwa, a miał być to pretekst do tego, aby nie pić alkoholu — pokręcił przecząco głową, jakby naprawdę mówił poważnie, chociaż ten plan od samego początku nie miał prawa bytu. Dzisiejszy wieczór musi należeć do udanych i blondynka jest idealną do tego kandydatką. Potrafili dobrze się bawić we własnym towarzystwie. — Oczywiście żartuję. Mam ochotę skończyć się tej nocy — wzruszył ramionami. Chyba taki miał właśnie plan. Niedawno jeszcze nie pił alkoholu, lecz trudne chwile w ostatnim czasie zmieniły go pod tym względem. Potrafiły pozbyć go kilku cech ludzkich i stać się zimniejszym człowiekiem niż był wcześniej. Kiedyś bardziej martwił się o innych, totalnie ignorując własne potrzeby. Chciał to bezapelacyjnie zmienić. — Też tęskniłem — odpowiedział na jej słowa odnośnie zostawienia jej samej w Lorne. Oczywiście wiedział, że nie do końca to miała na myśli, więc dał jej sygnał w taki sposób.
Również zajął miejsce przy barze, rozglądając się po butelkach i rozważając na jakiego rodzaju alkohol miał tego wieczora ochotę. W końcu wybór padł na whisky. To dobry początek. — Nie wiem jak to powiedzieć, ale nie masz o co się martwić. Maya na pewno nie będzie miała nic przeciwko. Nie jesteśmy razem — zakomunikował, uśmiechając się w taki sposób, aby zatuszować to, że nie jest mu z tego powodu źle. Oczywiście, że było, ale nie chciał tego pokazać. Maya znaczyła dla niego bardzo wiele i ich rozstanie miało zwiastować powrót do okresu przyjaźni. Tak się jednak nie stało, a Maya wybrała zupełnie inną drogę. Wyjechała z miasta i ślad po niej zaginął.

Olive Halsworth
piesio
banshee
Nauczycielka plastyki — LORNE BAY STATE SCHOOL
30 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Girl, come show me your true colors
Paint me a picture with your true colors

Faktycznie, wbrew pozorom, ale panna Halsworth była dosyć dobrym słuchaczem. Dzieciaki w szkole lubiły z nią rozmawiać, czasami się z czegoś zwierzyć, bo potrafiła wysłuchać ich bez przerywania, a co najważniejsze- bez oceniania. Zależało jej na tym, aby budzić w nich zaufanie, a jej zajęcia były miejscem, gdzie każdy mógł się czuć komfortowo. Niezależnie czy namalował obraz na miarę van Gogha czy dwulatka- każdy, który poświęcił swój czas i się starał był przez nią chwalony i nagradzany. Dla niektórych był to dosyć niecodzienny sposób nauczynia, ale zarówno dzieci jak i rodzice ją chwalili, a to dla niej było niezwykle ważne. Może więc dlatego nawet po lekcjach uczniowie łaknęli rozmowy z nią, a ona nigdy im tego nie odmawiała.

Nie wiedziała, że Mercury chciał się spotkać, aby się wygadać. Może już bardziej pochwalić swoim szczęściem przepełnionym miłością? W końcu wyjeżdżał z Lorne Bay zakochany po uszy w Mai. Olive nie sądziła, że sprawy tak się potoczyły, ale na pewno ochoczo go wysłucha.

- Nie słyszałeś, że kobieta rozkwita przy odpowiednim mężczyznie?- zapytała unosząc jedną brew do góry i zarzucając włosy, jakby chciała mu coś zainsynuować. Oczywiście żartowała, bo nie uważała, że Fairweather był do bani w ich związku. Uważała, że to ona raczej zawiniła i po prostu oboje do siebie nie pasowali. Przynajmniej na tej płaszczyźnie. W dodatku nie uważała, żeby kobieta powinna potrzebować partnera, aby rozkwitać. Jej życie zależało od niej samej, nie od mężczyzny. I przecież nie była w żadnym związku. W jej życiu były ostatnio pewne zawirowania, poznała kogoś, kto wzbudzał w niej uczucia o istnieniu których nie miała wcześniej pojęcia, ale przecież oboje nie chcieli związków. A jednocześnie nie chcieli też końca tej znajomości. - Aż tak? Pamiętaj, że ja mam słabą głowę. Piję ekonomicznie- jakieś resztki dojrzałości, aby zaoszczędzić co nieco jeszcze miała. Starała się nie wydawać wszystkiego na farby i płótna, aby mieć na rachunki. Ale jak wiadomo, była w tym fatalna, więc przynajmniej w kwestii alkoholu niewiele jej trzeba było, żeby się zniszczyć. Chociaż takich planów oczywiście nie miała.

Akurat wzięła łyk wina, gdy Mercury jak gdyby nigdy nic wypalił ze swoim wyznaniem. Nie chcąc upluć barmana, zachłysnęła się napojem i zaczęła panicznie kaszleć, aby dojść do siebie. Oczy z tego wszystkiego jej się zaszkliły i nie, nie były to łzy wzruszenia.

- Jak to nie jesteście razem?! Musisz zdefiniować to sformułowanie. Chodzi o to, że teraz tutaj w barze, tak? A w domu czeka na Ciebie?- spytała trochę spanikowana, szukając w jego twarzy potwierdzenia, że to był po prostu kiepski dobór słów i wciąż ma dziewczynę. Jednak zaraz dodała, tak na wszelki wypadek, aby nie sprawić mu przykrości. - Czy to oznacza, że jesteś znowu wolny i mogę Cię bezczelnie podrywać?- spytała z lekkim uśmiechem, niepewnie, aby trochę rozładować atmosferę, chociaż w środku buzowały emocje, BO CO SIE STAŁO??


mercury fairweather
wystrzałowy jednorożec
Miło
bezrobotny — na zasiłku
27 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Zbyt wiele rzeczy się nawarstwiło, przedawkował i ostatni czas spędził na odwyku. Obecnie jest bez pracy, ambicji i planów na przyszłość.

To plan, który założył sobie od razu po powrocie do Lorne. Chciał odbudować relacje z ludźmi, których w mniejszym lub większym stopniu odepchnął podczas związku z Mayą. Oczywiście nie było tak, że ona tego chciała. Po prostu każdą wolną chwilę chciał spędzać u jej boku starając się dać temu związkowi najwięcej jak tylko potrafił. Kto by pomyślał, że historia zatoczy koło i znajdzie się tutaj ponownie. Znów sam i znów w obecności swojej byłej kobiety. Jak widać wszystkie drogi prowadzą do Olive.

— Tym bardziej powinienem być zdziwiony tym, że spotkało Cię to tak późno — puścił jej oczko, uśmiechając się ironicznie. Oczywiście lubił wbijać jej w ten sposób szpileczki, bo wiedział, że z jej strony również może się tego spodziewać. On również nie uważał, że kobieta rozkwita przy mężczyźnie. Raczej działo się tak zazwyczaj po rozstaniu. Wówczas kobiety decydują się na odważniejsze kroki odnośnie swojej garderoby lub innej części wizualizacji. Na przykład zmiany fryzury. Wracając do ich przeszłości to Mercury wcale nie obwiniał nikogo z nich o to, że im nie wyszło. Po prostu nie było im to dane i tak się stało. Bardziej cenił ich przyjaźń i to, że potrafią sobie pomóc, a nawet wygadać się gdy trzeba. — Dziś nie ma czasu na ekonomiczne picie. Wybrałem Cię na towarzyszkę, więc musisz dotrzymać mi kroku — trącił ją delikatnie ramieniem chcąc zasugerować, że oczywiście żartował. Z tym skończeniem siebie też trochę wyolbrzymił, bo nie chciał tego robić. Smutek po Mayi odszedł w zapomnienie jakiś czas temu i teraz chciał znów stanąć na nogi. Chciał skupić się na pracy i na przyjaciołach, których trochę ostatnimi czasy olał przez związek, który wciągnął go tak bardzo. Uważał, że to jest niezdrowe, aby uzależniać się od jednej osoby. No ale niech ktoś postąpi słusznie w przypadku, gdy jest się bardzo zakochanym.

Jej reakcja bardzo go zaskoczyła. Oczywiście wiedział, że dozna szoku, ale akcja z winem totalnie zwaliła go z nóg. Zaczął się nawet po cichu chichrać w tej niezbyt korzystnej dla obojga sytuacji. — Nie czeka na mnie ani w domu, ani nigdzie. Tak po prostu wyszło — wzruszył ramionami, popijając alkohol, który dostarczył mu barman. Nie bał się rozmawiać o przeszłości z Mayą, bo już zamknął ten rozdział i mógł swobodnie poruszać się w tym temacie. Nie sprawiało mu to tyle bólu, ile kilka dni temu. — Tylko nie próbuj mi wmówić, że to, że byłem zajęty przeszkadzałoby Ci w podrywaniu mnie. Proszę Cię, za dobrze Cię znam — prychnął nosem na sam koniec, bo totalnie w to nie wierzył. Mimo, że od dawna nic wielkiego ich nie łączyło to oboje w swoim towarzystwie nie potrafili powstrzymać się od wzajemnego flirtu. Po prostu mieli dystans do siebie i swojej relacji z przeszłości. Potrafili bez problemu o tym gadać i nawet żartować z siebie nawzajem.

Olive Halsworth

piesio
banshee
Nauczycielka plastyki — LORNE BAY STATE SCHOOL
30 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Girl, come show me your true colors
Paint me a picture with your true colors

Olive zauważyła, że swego czasu Mercury miał już dla niej i pozostałych znajomych mniej czasu. A nawet gdy się spotykali w większym gronie, to szczególną uwagę i tak poświęcał głównie jednej osobie. Czy miała o to do niego pretensje? Oczywiście, że nie. Nie była takim typem osoby. Cieszyła się z tego, co otrzymywała i naprawdę rzadko narzekała. Była urodzoną optymistką, więc cieszyła się szczęściem przyjaciela i nie była zazdrosna ani jako była dziewczyna ani jako przyjaciółka. Rozumiała go też, że pragnie jak najwięcej czasu spędzać z Mayą, to było dla niej oczywiste.

Uśmiechnęła się tylko szerzej na jego prztyczeķ i odpuściła już przekomarzanki, przynajmniej w tym temacie. Bo wiadomo, że oboje lubili z siebie żartować i mieli dystans, więc pewnie w ciągu tego wieczoru jeszcze nie raz zażartują. Olive nie dałaby rady wysiedzieć będąc cały czas poważna, szczególnie w jego towarzystwie. Nie dało się, po prostu się nie dało! Ale właśnie za to go uwielbiała. Mogła być całkowicie sobą, nie musiała przy nim nikogo udawać ani hamować się w żartach. Mercury ją rozumiał, a ona jego. Zajęczała jednak głośno, bo przecież właśnie ją znał i wiedział, że ma słabą głowę.

- Merrr, wiesz że Tobie nie dam rady dotrzymać tempa. Po piątym kieliszku będziesz musiał przerzucić sobie mnie przez ramię i odstawić do domu- oboje wiedzieli, że nie zostawiłby jej samej pijanej na pastwę losu. Oboje o siebie dbali, czy to jako chwilowi kochankowie czy jako przyjaciele. Więc cóż, jeżeli Fairweather chce ją upić musi być świadomy tego, że będzie musiał ją zapakować do taksówki i bezpiecznie zapakować do łóżka.

Olive nie raz zbyt przesadnie podchodziła do niektórych sytuacji, ale uważała, że akutat teraz zareagowała jak najbardziej adekwatnie. Zaskoczył ją tym wyznaniem! I to bardzo, liczyła na happy end w ich wykonaniu. Miała go za cudownego chłopaka zasługującego na miłość do grobowej deski, a jednak siedział teraz ze swoją byłą opowiadając o rozstaniu z inną kobietą. Życie bywa przewrotne, czyż nie?

- Ej, wypraszam sobie! Nie podrywam zajętych facetów!- trochę się oburzyła na te insynuacje, bo przecież to była dla niej podstawa- lubiła się zabawiać z facetami, ale z singlami. Nie zamierzała wchodzić z butami w czyjś związek. Zaraz jednak uśmiechnęła się słabo, bo przecież nie potrafiła się na niego gniewać. Przekręciła się na stołku i oparła łokieć o bar, przyglądając się uważnie przyjacielowi. - Ale skoro jesteś znowu wolny i mogę Cię bezczelnie teraz podrywać, to zanim do tego przejdę, zapytam się jeszcze jak się z tym czujesz? Chcesz o tym pogadać?- każdy przeżywał rozstanie w inny sposób. Inni zapijali smutki, inni chcieli się wygadać, jeszcze inni woleli to przemilczeć. Każdy sposób był dobry o ile pomagał tej osobie skleić złamane serce, a ona chciała mu pomóc je posklejać. - Co się do cholery wydarzyło?- ostatni raz jak go widziała, i to całkiem niedawno, wyjeżdżał zakochany w Mai. Troche zżerała ją ciekawość, co się stało między nimi.


mercury fairweather
wystrzałowy jednorożec
Miło
bezrobotny — na zasiłku
27 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Zbyt wiele rzeczy się nawarstwiło, przedawkował i ostatni czas spędził na odwyku. Obecnie jest bez pracy, ambicji i planów na przyszłość.
Po czasie jest mu źle z tym jak traktował innych. Mimo to jest już za późno, aby to cofnąć i zmienić bieg wydarzeń. Był zauroczony i myślał tylko i wyłącznie o Mai. Nawet podczas spotkań z grupką znajomych tylko ona się tam dla niego liczyła. Sam niejednokrotnie upominał znajomych za takowe zachowanie, a potem to on był w tych samych butach co oni w tamtym czasie.
To prawda, że ich relację po czasie można uznać za wyjątkową. Mało kto potrafi tak dobrze bawić się w towarzystwie swojej... ex. Często rozstania kończą się w taki sposób jak to z Mayą, po której oboje zablokowali się na każdym możliwym portalu oraz podczas kłótni z wodospadem łez. Tym bardziej cenił to, jak dużo dała mu przez krótki okres trwania relacji Olive.
— Oj przestań, jakbym nie miał doświadczenia w holowaniu Ciebie do domu — uśmiechnął się w jej kierunku, bo przecież niejednokrotnie była podobna sytuacja, w której musiał pijaną Olive odstawić do domu. Mimo wszystko nigdy nie rozczarował i nawet, gdy on był już w niezłym stanie upojenia alkoholowego to potrafił myśleć racjonalnie. — Poza tym ej, robisz ze mnie alkoholika? Wcale tak dużo nie piję! — odpowiedział z udawanym oburzeniem w głosie. W pewnym stopniu była to prawda i pił więcej niż kiedyś, ale w taki sposób radził sobie z każdym ciężarem, który nosił na swoich barkach. Alkohol potrafił mu oczyścić głowę i delikatnie zwolnić życie, które niepozornie przyśpieszyło w ostatnim czasie.
On również tak myślał. Liczył na to, że w końcu spotkał kobietę, która okaże się oazą jego uczuć. Los bywa jednak przewrotny i zaskakuje nas w najbardziej nieoczekiwanych momentach. Widocznie wcale tak nie było i jego relacja z Maya była zaślepiona pożądaniem z jej strony, a nie miłością, o której tak głośno w jego obecności mówiła.
— Czuję się... chujowo, bo dużo siły włożyłem w tą relację, ale co mogę powiedzieć? Widocznie do siebie nie pasowaliśmy jako para. Jest ciężko, ale po burzy zawsze wychodzi słońce, prawda? — odpowiedział z udawanym uśmiechem, sięgając w tym samym momencie po alkohol. On nie miał problemu z mówieniem o uczuciach, bo zawsze chciał być szczery z samym sobą. Zamykanie się w sobie i tłumienie emocji jest niezdrowe na dłuższą metę. Dlatego też chciał to wyrzucić z siebie jak najszybciej, a Olive to dobra kandydatka, bo mało ludzi zna go tak dobrze jak ona. — Wyjechaliśmy z Lorne do jej rodzinnego miasta. Musiała załatwić kilka spraw i jak się potem okazało, jedną z tych spraw był jej ex, któremu pomagała w pracy. Nie do końca chciałem w to wierzyć i miałem racje, po tym jak zobaczyłem ich wspólne wiadomości — wzruszył ramionami, popijając kolejny łyk whisky do momentu aż nie opróżnił szklanki. Podsunął ją barmanowi, aby ponownie ją napełnił bursztynowym napojem. Już chyba przestał wierzyć w prawdziwą miłość, bo po tym co zgotowała mu Maya nie jest w stanie uwierzyć w to, że coś takiego istnieje. Nie mógł zrozumieć tego, dlaczego został potraktowany jak zabawka przez kobietę, która NIBY była w nim zakochana.

Olive Halsworth
piesio
banshee
Nauczycielka plastyki — LORNE BAY STATE SCHOOL
30 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Girl, come show me your true colors
Paint me a picture with your true colors

Ich relacja może i nie była do końca standardowa. W końcu Mercury właśnie się wyżalał na temat złamanego serca swojej byłej. Ale może pomogło też to, że ich związek był naprawdę krótki . A może to, że zaczęli od przyjaźni? Albo po prostu dlatego, że rozstali się w zgodzie bez żadnych zdrad i kłamstw w tle? Nie było afer, skandali czy łez. Tylko dwoje dorosłych ludzi, którzy uznali, że jednak związek im nie służy i wolą zostać przyjaciółmi. Bardzo dojrzałe podejście i powinno być czymś normalnym, ale jak widać- nie dla każdego.

- Oj niestety masz. A właśnie, jeżeli dzisiaj znowu będziesz miał ku temu okazję, to się nie przestrasz, ale mam współlokatora- musiało go ostrzec, gdyby napatoczył się na Jordana, którego w domu Olive nie było, gdy Mercury wyjeżdżał. Żadnego współlokatora nie było! Wiele lat mieszkała sama, więc to mogła być dla niego nowość. Zazwyczaj, gdy ją odstawiał do domu, to było mnóstwo niedokończonych obrazów i doniczek walających sie po salonie. Tym razem zamiast wpaść na jedno z dzieł Olive, może natrafić na innego mężczyznę. - Dużo nie, ale na pewno masz mocniejszą głowę niz ja- pewnie każdy miał mocniejszą niż ona, ale mniejsza o to.

Słuchała go uważnie i serce jej się krajało, gdy opowiadał o swoim zawodzie miłosnym. Dlatego ona unikała związków, zakochiwania się. Złamane serce bolało, cholernie bolało. Zamiast wylewać morze łez i walczyć z rozczarowaniem miłosnym, wolała się śmiać i bawić.

- Oczywiście, że tak! Rozumiem Cię, teraz czujesz się paskudnie, wszystko wokół wydaje się bez sensu, bez kolorów. I pewnie ciężko Ci teraz w to uwierzyć, ale jeszcze będzie przepięknie. Pomogę Ci w tym- próbowała go pocieszyć i położyła nawet swoją dłoń na jego, aby dodać mu otuchy. Zdawała sobie sprawę, że żadne słowa nie sprawią, że poczuje się lepiej. Potrzebował po prostu czasu, aby dojść do ładu ze swoimi myślami, uczuciami i poskładać na nowo swoje serce. Ona jedyne co może robić w tym czasie, to być tuż obok.
Myślała, że samą nowiną o rozstaniu ją zszokował. Ale powody końca ich związku wgniotły ją w krzesło.

- Co?!?!- spytała dosyć głośno, oburzona i zaskoczona. Potrzebowała chwili, aby to przyswoić, więc w tym czasie upiła łyk wina. W przeciwieństwie do niego nie śpieszyła się z opróżnianiem kieliszka, ale jak już ustalono- ona potrzebuje o wiele mniej niż on, aby alkohol uderzył jej do głowy. - Ale doszlo między nimi do czegoś? Rozmawialiście o tym? Co mówiła Maya?- bo co takiego tam przeczytał, że przekreślił wszystko co było między nimi? Czy dał szansę jej to wszystko wytłumaczyć? - Może to jest tylko jakieś paskudne nieporozumienie?- na codzień Olive potrafiła dosyć emocjonalnie podchodzić do życia i podejmować decyzje pod wpływem impulsu, ale czasami, tak jak właśnie teraz, starała się pewne kwestie rozważyć na chłodno i na spokojnie. Miała nadzieję, że cokolwiek postanowił zrobić Mercury, dobrze to przemyślał.



mercury fairweather
wystrzałowy jednorożec
Miło
bezrobotny — na zasiłku
27 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Zbyt wiele rzeczy się nawarstwiło, przedawkował i ostatni czas spędził na odwyku. Obecnie jest bez pracy, ambicji i planów na przyszłość.
To prawda. Olivie zawsze będzie miała w jego sercu szczególne miejsce, nawet pod względem tego, że ich rozstanie było po prostu normalne. Nikt nikogo nie zdradził, nie złamał serca, a kilka dni po tym potrafili razem wyskoczyć na piwo. Spróbowali i nie wyszło, i tak powinno to wyglądać. Dlatego też tak bardzo cenił relację, którą oboje zbudowali przez te lata i to, że wciąż potrafią do wszystkiego wracać z uśmiechem na twarzy.
— Współlokatora? Tak to się teraz nazywa? — poruszył zabawnie brwiami, chcąc, aby blondynka opowiedziała mu nieco więcej o swoim współlokatorze. Oczywiście, że nie zamierzał być o ten temat zazdrosny jako ex Olivie, ale dobrze, że go ostrzegła. Nie wiadomo jakby zareagował po odrobinie alkoholu widząc innego faceta w jej domu. Wiadomo, że na dziewczyny z którymi się kiedyś spotykało zawsze będzie patrzeć się inaczej.
Na szczęście opowiadanie o Mayi nie sprawiało mu tyle problemu co wcześniej. Potrafił wyrzucić to z siebie i nie tłamsić tych wszystkich informacji głęboko w swojej głowie. Poza tym mimo dużego bólu jaki mu sprawiła potrafił teraz patrzeć na przyszłość w jasnych kolorach. Oczywiście na przyszłość swoją, a nie przyszłość z inną kobietą. — To nie o to chodzi. Po prostu mam wrażenie, że skoro nie mogłem zaufać Mayi, to nie będę w stanie zrobić tego w stosunku do żadnej innej kobiety — wzruszył ramionami, a jego usta zatkała szklanka trunku, której zawartość znalazła się w jego ustach. Myślał, że Maya nigdy nie podważy jego zaufania zważywszy na to, jak wiele ich łączyła i w jak wielu ciężkich chwilach jego życia po prostu była. Zaraz po śmierci Noah to właśnie ona sprawiła, że Mercury w ogóle wychodził z domu. Nie zamknął się w sobie i nie zrobił nic głupiego. — A tak poza tym, w jaki sposób chcesz mi pomóc? — zapytał, chcąc szybko zmienić temat. Nie chciał gadać o smętach, a niewinni flirt z Olivie to nic złego. Robili to często i potrafili w ten sposób rozmawiać, dlatego też był ciekaw, co blondynka ma mu do zaoferowania. Oferta może być nie do odrzucenia.
Jej reakcja go nie zaskoczyła. Praktycznie każdy człowiek, który usłyszał o tym w jaki sposób potraktowała go Maya reagował podobnie. Ci, którzy ją znali nigdy by nie przypuszczali, że mogłaby zachować się w takowy sposób. — Nie wiem czy do czegoś doszło, ale nigdy nie zaprzeczała. Poza tym w wielu sytuacjach musiałem się po prostu domyślać. Nawet nie chciała o tym gadać — ponownie wzruszył ramionami. Zachowywał się momentami tak, jakby miał to gdzieś. Oczywiście tak nie było, ale Fairweatherowi nigdy nie można było odmówić dobrej gry aktorskiej. Kurtyny, za którą nie działo się zawsze tak dobrze jakby to odegrał na scenie. — Masz racje. Ten związek to jedno, jebane nieporozumienie — przytaknął głową, odpowiadając w zupełnie inny sposób niż spodziewała się tego na pewno blondynka. Mercury odbierał takie sytuacje jako lekcję na przyszłość. Poza tym podczas takich życiowych przeżyć kształtuje się nasz charakter i to, kim stajemy się potem. Im więcej noży wbili Ci w plecy, tym bardziej jesteś wytrzymały na kolejne ciosy. Po wszystkich przejściach jakie miał mógłby wyglądać jak szwajcarski ser.
piesio
banshee
Nauczycielka plastyki — LORNE BAY STATE SCHOOL
30 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Girl, come show me your true colors
Paint me a picture with your true colors

Zaśmiała się z jego reakcji na wieść o współlokatorze. W sumie wiedział, że Olive raczej nie przepada za związkami, więc może miała inną definicję współlokatora? Takiego z przywilejami? Ale nie, w przypadku jej i Jordana nic takiego nie było. Chociaż był czas, kiedy zastanawiała się intensywniej nad tym co by było, gdyby do czegoś doszło.

- Tak, współlokator. Raz się tylko całowaliśmy, do niczego więcej nie doszło panie ciekawski- przyznała się szczerze, bo nie widziała powodu, że to przed nim ukrywać. W sumie Olive była raczej typem bardzo szczerej osoby w stosunku do każdego i zawsze mówiła to co myśli, bez większego owijania w bawełnę. - Spotkałam go kilka miesięcy temu na przystanku, nie miał gdzie spać, więc go wzięłam do siebie i tak został już u mnie- skróciła mu jeszcze skąd się wziął ten jej współlokator, który miał być na chwilę, a już został na dłuższy czas. Czy jej to przeszkadzalo? Nie, przyzwyczaiła się już do tego, że przestała wracać do pustego domu.

Było jej cholernie przykro słysząc go i mimo, że ewidentnie minęło już troche czasu i potrafił o tym rozmawiać, to znała go i wiedziała, że swoje wycierpiał. Bardzo żałowała, że nie mogła być wtedy przy nim, kiedy jej najbardziej potrzebował. Miała do siebie pretensje, że w ostatnim czasie była tak pochłonięta swoimi sprawami, że zapomniała o przyjacielu i nie dzwoniła do niego tak często jak dawniej.

- Mer, ale Ty jej zaufałeś, po prostu ona to Twoje zaufanie straciła. Jesteś w stanie zaufać ponownie innej kobiecie. Znam Cię przecież!- powiedziała szybko nie zgadzając się z jego wywodem. Nie pozwoli, żeby rozstanie z Mayą tak na niego wpłynęło i na jego przyszłość! - Hola hola, co to za zmiana tematu? Nie cwaniakuj- już ona przejrzała jego zamiary, za dobrze go zna. Wycelowała w niego palcem jakby chciała mu pogrozić, ale zaraz się roześmiała i uśmiechnęła uroczo, tak jak lubił. - Pytanie jak chcesz, żebym Cię pocieszyła?- zapytała unosząc brew ku górze i upijając łyk wina, cały czas na niego zerkając. Jeżeli mały flirt mu poprawi humor, to nie może przecież odmawiać przyjacielowi w potrzebie.

Nie znali się od wczoraj. Oprócz wspólnej miłosnej historii, łączyła ich również przede wszystkim przyjaźń. Może dlatego Olive dostrzegała w nim buzujące uczucia- kiedy z jednej strony uśmiechał się, podrywał ją, a z drugiej opowiadał historię końca swojego związku. Może i dla osób postronnych wyglądało to tak, jakby to go nie ruszało, ale ona widziała drobne gesty świadczące, że Mercury nie ma serca z kamienia i zakończenie tej relacji odcisnęło na nim piętno. Nie była pewna, którą postawę teraz wobec niego przyjąć, więc odwróciła się z tak, że twarzą była skierowana z powrotem w stronę baru, chcąc dać mu trochę przestrzeni.

- Chyba musisz przestać wiązać się z przyjaciółkami. Ewidentnie Ci to nie wychodzi to- powiedziała całkowicie poważnie popijając przy tym wino, a potem znowu na niego zerknęła i uśmiechnęła się szeroko. Może z Olive rozstał się w bardziej przyjemnych okolicznościach niż z Mayą, ale dziewczyny jednak coś łączyło- obie najpierw się z nim przyjaźniły. To był tylko lekki żarcik, ale może poprawi mu humor swoim spostrzeżeniem? Ona zawsze przyjmowała taktykę żartowania w sytuacjach stresowych i kryzysowych.


mercury fairweather
wystrzałowy jednorożec
Miło
bezrobotny — na zasiłku
27 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Zbyt wiele rzeczy się nawarstwiło, przedawkował i ostatni czas spędził na odwyku. Obecnie jest bez pracy, ambicji i planów na przyszłość.
Totalnie chodziło mu o relację z przywilejami w przypadku współlokatora. Wiedział, że blondynka nie jest raczej związkową dziewczyną i wyciągnęłaby z takowej relacji jedynie korzyści w przypadku fizycznym. Nie zdziwiłby się, przecież jesteśmy tylko ludźmi i każdy z nas potrzebuje przecież bliskości, prawda?
Słysząc całą historię już przygotowywał sobie w głowie scenariusz na dalszą część swojej odpowiedzi. Nawet wiadomość o tym, że blondynka całowała się z tym kolesiem go nie zabolała, bo przecież nie mogła. Ich uczuciowe sprawy zostały zakopane już jakiś czas temu, więc nie miał nic przeciwko temu, aby jej się poukładało. — Jakaś Ty dobroduszna. Największa diablica na świecie nagle zamarzyła o tym, aby pewnego dnia trafić do nieba? — oczywiście, że nie mógł zachować powagi nawet na chwilę i musiał wbić jej delikatną szpileczkę. Doceniał takie gesty, bo też był dobrym człowiekiem i pewnie jakby jakaś dziewczyna na przystanku poprosiła go o pomoc i to, aby przygarnął ją pod dach to na pewno by się zgodził. Był dumny z przyjaciółki. — I czekaj, całowałaś się z bezdomnym? — dodał, przyglądając się Olivie i robiąc skwaszoną minę. Oczywiście tego też nie mówił na poważnie, ale bez wątpienia chciał zobaczyć jej reakcję.
On nie patrzył na to w ten sposób, ponieważ sam odepchnął poniekąd od siebie znajomych. Gdy był z Mayą czasami nawet im nie odpisywał, więc Olivie nie mogła mieć do siebie wyrzutów sumienia o to, że nie było jej wtedy przy nim. On sam sobie na to zasłużył.
— To nie pierwsza sytuacja, w której kobieta, której zaufałem straciła to zaufanie w mgnieniu oka. No i o dziwo nie mówię w tym przypadku o Tobie — uśmiechnął się do blondynki. TO prawda, że im obojgu można wiele zarzucić podczas ich zakończonej już relacji, ale o zaufanie to nigdy nie musieli się martwić. Może dlatego, że oboje są otwarci i wszystko co mają na języku od razu wyrzucają z siebie. To dobra cecha, która pozwala uniknąć wielu niedopowiedzeń w przyszłości. — Zabrzmiało to dwuznacznie, nie powiem i w sumie głupio by z takiej okazji nie skorzystać, by powiedzieć coś co każdy chciałby usłyszeć, o ile Twój współlokator nie będzie miał nic przeciwko głośnym odgłosom z Twojego pokoju — spojrzał na nią z niemalże grobową miną, po czym poruszył zabawnie brwiami. Jego powaga nie trwała zbyt długo i zaraz potem zaczął śmiać się głośniej. Nigdy nie narzekał na sprawy łóżkowe do których dochodziło między nim a Olivie i zawsze podobało mu się to pożądanie. Nawet przez chwilę zaczął się zastanawiać się czy mogłoby to kiedyś do nich wrócić.
— Tak, to prawda, ale znasz mnie. Ja nie chadzam na randki, nie umawiam się z losowymi laskami na spotkania i jedyna szansa na to, abym mógł z kimś nawiązać relację to ktoś, z kim od początku połączy mnie coś innego niż pożądanie. W innym przypadku tego nie widzę — wzruszył tylko ramionami po słowach, które wypowiedział. To była poniekąd prawda. On nie chodził na randki. Nie używał portali randkowych i zazwyczaj, gdy już poznawał jakąś kobietę to stawała się ona przyjaciółką. Dopiero potem w niektórych przypadkach stawało się to czymś więcej. Może Olivie miała racje i powinien zmienić swoje nastawienie w tych sprawach?
piesio
banshee
Nauczycielka plastyki — LORNE BAY STATE SCHOOL
30 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Girl, come show me your true colors
Paint me a picture with your true colors

To, że Olive nie chciała być w związku, nie oznaczało, że nie chadzała na randki i nie była aktywna seksualnie. Jednak nie szła z każdym mężczyzną do łóżka, bez przesady. Musiała być chemia między nimi, ale miała też pewne zasady, jak na przykład zero seksu ze współpracownikami. Gdyby się nie dogadali, coś nie zagrało, to potem ciężko z taką osobą się współpracuje. Tą samą zasadę przyjęła w przypadku współlokatora. Gdyby poszli do łóżka, mogłoby to niepotrzebnie wszystko skomplikować, a tego unikała w swoim życiu.

- Oh, oboje wiemy, że taka bezduszna nie jestem skoro zlitowałam się nad Tobą i przyjęłam Cię pod swe anielskie skrzydła- lubiła mu dogryzać i nie pozostawała dłużna na jego docinki. Trafił swój na swego! - Ej, to nie tak!- oburzyła się momentalnie, że sugerował takie rzeczy, więc od razu zaczęła się tłumaczyć. - Nie był takim bezdomnym zaniedbanym z butelką alkoholu w ręce. Okej, przez jakiś czas pił więcej, ale już przestał i dopiero niedawno się pocałowaliśmy, ale mniejsza z tym! Całuję się też z innymi dla Twoje wiadomości- oczywiście nie musiała mu się z niczego tłumaczyć, tym bardziej, że pewnie ją podpuszczał. Jednak pod wpływem emocji poleciała, a na koniec przypomniała sobie jeszcze o Gabrielu. Zerknęła jeszcze ukradkiem na telefon, czy nie przyszła żadna wiadomość, ale niestety nie. Odkąd pilnie wyjechał, rozmawiali coraz rzadziej, a na odległość nie była w stanie go wspierać tak jakby tego chciała.

Ewidentnie szczerość, którą się kierowali w swoim życiu pozwoliła im nie tylko rozstać się w zgodzie, ale przede wszystkim przyjaźnić się przed i po tym krótkim związku. Ceniła właśnie to w ich relacji i w sumie nie dziwiła się Mercuremu, że po sparzeniu się tyle razy, nie przewidywał, że zaufa komuś ponownie. Czy ona na jego miejscu zachowałaby się podobnie? Pewnie tak.

- Oczywiście, że nie o mnie. Wszyscy dobrze wiedzą, że byłam Twoją najlepszą dziewczyną i zawaliłeś po całości pozwalając mi odejść- uśmiechnęła się dumnie, wypinając pierś do przodu i zarzucając teatralnie włosem. W rzeczywistości uważała, że to ona zawaliła, chociaż nie obrzucali się przecież żadnymi zarzutami. Ale mógłby ją też pochwalić i przytaknąć. Chociażby z uwagi, że był jej przyjacielem i to takim ją wlasnie bezczelnie podrywającym. - Tak się składa, że odkąd mieszka ze mną, to żadnego mężczyzny nie sprowadziłam, więc w sumie jeszcze nie testowałam jego cierpliwości- również zaczęła się śmiać razem z nim i w sumie wiedziała, że gdyby znowu pragnęliby przypomnieć sobie dawne czasy, to Jordan na pewno musiałby zaopatrzyć się w zatyczki do uszu. Olive do cichych nie należała, na co ktoś jej niestety ostatnio zwrócił uwagę. I tak, podczas dwuznacznej sytuacji.

- Słuchaj, to albo musisz spróbować zmienić podejście albo żyć tak jak ja- bez związku i szczęśliwie- uśmiechnęła się wzruszając ramionami. Nie będzie go przecież przekonywać do umawiania się z kobietami i wchodzenia w wiążące relacje, skoro sama w nie nie wierzy. Byłaby hipokrytką wtedy.



mercury fairweather
wystrzałowy jednorożec
Miło
ODPOWIEDZ