bezrobotny — na zasiłku
27 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Zbyt wiele rzeczy się nawarstwiło, przedawkował i ostatni czas spędził na odwyku. Obecnie jest bez pracy, ambicji i planów na przyszłość.
Nie oceniał Olivie za jej sposób życia, bo każdy bycie singlem odreagowuje na swój sposób. Mercury jednak nie był gościem, który potrafiłby pójść na randkę i zaciągnąć kobietę do łóżka bez jakichkolwiek uczuć. Miewał takie przypadki w przeszłości, jak chociażby z Suzie Worthington, ale to działo się kiedyś. Kiedyś jego umysł funkcjonował zupełnie inaczej niż teraz. Może powinien zmienić taktykę?
— Uważasz, że to Ty byłaś tą lepszą stroną naszego nieudanego związku? — przykleił się do szklanki z alkoholem zerując jego zawartość, a w między czasie poruszając zabawnie brwiami spoglądał na blondynkę wymownym wzrokiem. On uważał, że w tym związku oboje byli dobrymi stronami i właśnie zabrakło tego czarnego charakteru w pewnym momencie. Mimo to byli chyba zbyt niedojrzali i zbyt podobni do siebie, aby utworzyć coś poważnego na dłuższą metę. — Jeśli próbujesz wywołać u mnie zazdrość to powiem Ci, że idzie Ci całkiem nieźle. Jesteś w top trzy kobiet z którymi się całowałem, a jeśli się dziś nawalę to chyba będę chciał przypomnieć sobie jak smakują Twoje usta — zacisnął swoje usta w prostą linię, aby zaraz nie wybuchnąć śmiechem. Lubił to, że przy Olivie mógł być sobą i pozwalać sobie na mówienie takich rzeczy. W ich przypadku kończyło się to zazwyczaj tak, że albo oboje się z tego śmiali, albo faktycznie kończyło się tak jak w ich zapowiedziach. W sumie to nikt nie wiedział jakie plany ma na ten wieczór los w ich przypadku, więc nic nie jest przecież stracone. Prawda była jednak taka, że nie był zazdrosny w żaden sposób. Nawet można powiedzieć, że był poniekąd szczęśliwy, że blondynka tak dobrze radzi sobie w życiu ostatnimi czasy. Podczas ich rozstania życzył jej wszystkiego dobrego i słysząc to, że dobrze jej się życie układa, on również był szczęśliwy.
Mercury był facetem zbyt ufnym. Postanowił to zmienić i naprawdę przybrać pozycję defensywną przed pakowaniem się w kolejną relację. Wolał nastawiać się na najgorsze i potem pozytywnie się zaskoczyć, aniżeli miałoby to działać w drugą stronę i przyszłoby do niego rozczarowanie, gdyby zbyt bardzo na coś się nastawiał.
— Odpowiedź na to pytanie zostawię dla siebie. Oboje interpretujmy to na swój sposób, ale przyznam, że czasami żałuję tego, że tak to się między nami potoczyło — wzruszył ramionami, a chwilę później uniósł kącik ust ku górze, zostawiając tę odpowiedź dla siebie. Olivie była jedną z lepszych kobiet z którymi się spotykał i czasami żałował, że nie wyszło im z tego nic poważnego, bo naprawdę jest kimś kogo po prostu nie da się nie lubić. Mimo to jeśli chodzi o uczucie, którym darzył kogoś podczas jakiejkolwiek relacji - tutaj na pewno na czele była Maya, bo poza nią to on świata nie widział.
— Tylko wiesz jak to wygląda w moim przypadku. Nie lubię być sam i chyba potrzebuje bliskości. Nie chcę wyjść na pizdę w Twoich oczach, po prostu będąc sam radzę sobie co najwyżej średnio — przytaknął głową na swoje słowa, będąc z nią totalnie szczerym w tej sytuacji. On nie lubił być sam. Lubił budzić się i mieć obok siebie w łóżku kobietę, która sprawi, że reszta jego dnia będzie po prostu udana.
piesio
banshee
Nauczycielka plastyki — LORNE BAY STATE SCHOOL
30 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Girl, come show me your true colors
Paint me a picture with your true colors

- No a nie?! Uważasz, że byłeś bardziej uroczy niż ja?- zapytała z udawanym oburzeniem, jak w ogóle mógł myśleć inaczej? Oczywiście nie mogła narzekać na niego. Było jej z nim dobrze, byli szczerzy wobec siebie, ufni, darzyli siebie uczuciem, ale aby stworzyć stabilny związek trzeba czegoś więcej. Trzeba chęci, aby pracować nad relacją, nad sobą. Olive była chyba zbyt niedojrzała do tego. Nie raz zapomniała, że się umówiła z Mercurym, bo jej głowa była wiecznie w obłokach. Czuła, że będąc razem ogranicza go i rani. Zamiast spędzać z nim czas nie raz wolała siedzieć wieczorami w pracowni, przez co miała potem wyrzuty sumienia. Było to błędne koło.

Oczywiście nie chciała wzbudzać w nim zazdrości. Nigdy to nie było jej celem- ani wzbudzanie zazdrości ani bycie zazdrosnym. Nie czuła się też, żeby Mercury dawał jej powody ku temu. Tym bardziej, że z natury była ufną osobą. Dopóki ktoś niczego nie odwalił, dawała mu pełen pakiet zaufania. Nawet całkowicie nowo poznaną osobę. - Top 3 kobiet, z którymi się CAŁOWAŁEŚ?- tutaj już nie udawała oburzenia i specjalnie wyraźnie podkreśliła ostatnie słowo. - A pozostałe rankingi to co??- najlepsza dziewczyna ever, najlepsza z którą poszedł do łóżka, z którą rozmawiał, imprezował.... Było wiele rankingów. Ona chciała być w top tych wszystkich. Oczywiście tych pozytywnych, a nie jako top wnerwiająca dziewczyna. - I serio musisz się nawalić, żeby chcieć się ze mną całować? W takim razie dopilnuję, żebyś dzisiaj trzymał rączki z dala ode mnie. Wyznaczam nam granicę, o tutaj- najpierw wycelowała w niego paluszkiem, aby miał pewność, że mówi o nim, a potem się odsunęła i przejechała dłonią po blacie i w powietrzu, aby wyznaczyć wyimaginowaną granicę. Jak to ona, to było wszystko żartem, nawet jeżeli na zewnątrz miała poważną minę, to w środku się śmiała z tego i nawet delikatnie drżały jej kąciki ust. Lubiła ich wygłupy, bo tak to teraz traktowała. Nie zakładała z góry, że nie pozwoli się pocałować dzisiaj. Chociaż po takich słowach na pewno się nad tym zastanowi porządnie, zanim mu pozwoli na to! Co w jej przypadku może być trudne, bo zazwyczaj najpierw działa, potem myśli.

Olive również była bardzo ufną osobą, obdarzała każdego z miejsca pełnym zaufaniem. Czy tego żałowała? Póki co nie sparzyła się na tym za szczególnie. Wprost przeciwnie, wierzyła w karmę i dobro, które do nas powraca. W końcu gdyby nie postanowiła szukać kota, to by po splocie wielu dalszych wydarzeń nie doszło do tego, że miała właśnie do odebrania milion dolarów. Oczywiście wciąż się źle z tym czuła, więc nadal nie odebrała nagrody.

- W sumie to racja, nie było nam nawet źle. Moja mama Cię uwielbiała- o tak, pani Halsworth uwielbiała Fairweaher. Może dlatego, że wytrzymywał z jej córką i najzwyczajniej w świecie był po prostu dla niej dobry? Czego chcieć więcej? Olive sama się nie zastanawiała czy żałuje końca ich związku czy nie. Przyjęła po prostu, że tak miało być. Tak miały potoczyć się ich losy, taki był plan wszechświata. Ceniła sobie to, że pomimo ich rozstania wciąż potrafili się przyjaźnić, bo Mercury był ważną osobą w jej życiu. Nie chciała, aby całkowicie z niego zniknął.

- Ale nie jesteś sam, masz mnie przecież! Nie wygaduj głupot- powiedziała przekraczając ich granicę, aby położyć mu rękę na ramieniu. - Nie szukaj na siłę miłości, ona sama do Ciebie przyjdzie. A w międzyczasie spróbuj cieszyć się z czasu, który masz tylko dla siebie- próbowała go pocieszyć. Nie była pewna jakich słów powinna użyć, bo miała trochę inne podejście do tego. Lecz i ona w głębi duszy pragnęła miłości, takiej na dobre i na złej. Po prostu mimowolnie uciekała przed nią, bojąc się zranienia.


mercury fairweather
wystrzałowy jednorożec
Miło
bezrobotny — na zasiłku
27 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Zbyt wiele rzeczy się nawarstwiło, przedawkował i ostatni czas spędził na odwyku. Obecnie jest bez pracy, ambicji i planów na przyszłość.
— Urocza na pewno bardziej byłaś Ty, co nie zmienia faktu, że to ja byłem tym bardziej opiekuńczym — spojrzał na niej wymownym wzrokiem w taki sposób, aby odrobinę chciał wymusić na niej pozytywną odpowiedź. Oczywiście, że oboje byli dla siebie dobrzy, a jednocześnie zbyt niedojrzali, aby utworzyć idealną relację. Ona nie mogła całej winy zrzucać na siebie, bo on również wielokrotnie przesadzał z zapominaniem o wszystkim. Ciągle było tak, jakby oboje byli na etapie przyjaźni i w żaden sposób nie potrafili przekroczyć tej bariery. To sprawiło, że uczucie, którego oboje chcieli, nigdy tak naprawdę się nie pojawiło.
Zaśmiał się głośniej, gdy blondynka oburzyła się jego odpowiedzią. Nie powiedział przecież, że była trzecia, była po prostu w top trzy. Gdyby jej powiedział, że jest numerem jeden to mogłaby odebrać to na różne sposoby. Na przykład mogłaby pomyśleć, że wciąż jest mu źle z tym, że między nimi do niczego nie doszło. Nie chciał chyba o tym rozmawiać, bo pewnie by się do tego prędzej czy później przyznał. Olivie po prostu została w jego życiu na dłużej, aniżeli wszystkie inne dziewczyny z którymi cokolwiek go kiedyś łączyło. — Na razie mówię tylko o całkowaniu, do kolejnych chciałem przejść później, ale skoro nie dajesz mi wyboru to tak, seks na pewno z Tobą był najlepszy — przytaknął głową, bacznie obserwując to jak zareaguje blondynka. To prawda, że w sprawach łóżkowych nie miała sobie równych. Bardzo dobrze dogadywali się pod tym względem i gdy tylko o tym wspomniał, od razu przez jego głowę przepłynęła lawina wspomnień. Może to ilość alkoholu, a może dobre wspomnienia sprawiły, że chciałby to jeszcze kiedyś z nią powtórzyć.
— Wcale nie potrzebuję alkoholu, aby to zrobić! Po prostu wyznaczyliśmy sobie granicę, którą nadmiar alkoholu mógłby delikatnie przesunąć na niekorzyść naszej znajomości — zapowiedział dość dyplomatycznie, a jego słowom towarzyszyło naturalne skinienie głową. Z jednej strony oboje są wolni i nie mają nic do stracenia, lecz z drugiej natomiast mogłoby to wszystko odbić się dosyć niekorzystnie na ich przyjaźni, czego na pewno nie chciał. Mimo wszystko uważał, że przeszli razem tak wiele, że jednorazowy numerek na pewno by niczego w ich przyjaźni nie przekreślił. Znając ich pewnie dzień później by się o tym śmiali i komentowali każdy ruch, który wykonali podczas wspólnej nocy.
— Ja również ją uwielbiałem. Tak poza tym, co u niej? — na wspomnienie o jej matce pojawił się na jego twarzy szczery uśmiech. Naprawdę ją uwielbiał. Była dla niego dobrą kobietą, która nigdy go nie oceniała i starała się pokazywać, że bardzo im dopinguje. Mercury również wielokrotnie się jej odwdzięczał w różnorodny sposób. Czasami robił zakupy do jej domu, aby nie musiała sama sobie z nimi radzić. Tak, pani Halsworth na pewno była teściową, której by chciał.
— Czyli jeśli będę potrzebował bliskości to mogę na Ciebie liczyć? Przyjedziesz do mnie i zaśniemy wtuleni w siebie, a gdy będę chciał uprawiać z Tobą seks to nie będziesz miała nic przeciwko? — początkowo miał usta zaciśnięte w prostą linię, ale długo nie wytrzymał takiego stanu i wybuchnął głośniejszym śmiechem. Oczywiście, że żartował i nie musiała brać jego słów na poważnie, lecz z drugiej strony był ciekaw, co ta blondynka ma w swoim zanadrzu jeśli chodzi o odpowiedź.
piesio
banshee
Nauczycielka plastyki — LORNE BAY STATE SCHOOL
30 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Girl, come show me your true colors
Paint me a picture with your true colors

- Dobra, możemy uznać, że ja byłam tą uroczą stroną, a Ty tą opiekuńczą. I na pewno ja częściej szłam na kompromis tak jak teraz- w końcu już mu odpuściła i przyznała rację. Może wyglądało to tak, jakby zrobiła to, bo się upominał o to, ale po prostu rzeczywiście tak sądziła. Nie mogła mu odmówić tego, że dbał o nią. Nie raz przywoził jej jedzenie do pracowni, gdy przesiadywała tam do późna. Był też dobry nie tylko dla niej, ale również dla jej rodziców. Jednak może faktycznie caly czas kręcili się wokół relacji przyjaciele z przywilejami i po prostu oboje nawet nie spróbowali wynieść tej relacji na wyższy poziom? Może gdyby spróbowali zawalczyć o ten związek, to ich życie potoczyłoby się zupełnie inaczej? Może teraz byliby na romantycznej randce, a nie wieczornym spotkaniu przy drinku z przyjacielem?

Lecz oczywiście nie narzekała na dzisiejsze spotkanie. Spędzała bardzo miło czas i w ostatnich dniach nie śmiała się tyle, co teraz z Mercurym. Była całkowicie odprężona, czuła się swobodnie i była po prostu szczęśliwa. Nawet gdy powiedział, że była w top trzy dziewczyn, z którymi się całował. I tak, zorientowała się, że nie określił, które konkretnie miejsce zajęła, ale jednak sadziła, że wspomni o ciekawszej kategorii. Chociaż zawsze mogło być gorzej. Mogła być przecież w top trzy najmilszych dziewczyn. Albo top trzy najbardziej czepliwych. To całowanie jednak nie było takie złe.

- W końcu się doczekałam tej odpowiedzi! Nie mogłeś tak od razu? I nie wiem czy teraz to się liczy, bo to było wymuszone- udała, że się zastanawia czy zaakceptować jego sprostowanie, a raczej uzupełnienie poprzedniej wiadomości. Czy uważała, że mówi prawdę? Nie zastanawiała się nad tym. Dla niej to cały czas była zabawa i uwielbiała to w ich relacji, że nie mieli jakiś większych granic i hamulców podczas rozmowy. Mogli pogadać o wszystkim. Zawsze tak było i dlatego Olive bardzo zależało, aby nie stracić go całkowicie po ich rozstaniu. On ją znał- nie tylko każdą część jej ciała, którą lubił poznawać dosyć skrupulatnie podczas każdego zbliżenia, ale także znał jej charakter i tolerował ją taką jaka jest. Czemu miałaby chcieć nie utrzymywać go w swoim życiu.?

- No tak, bo pocałunki i seks kiedykolwiek przeszkodziły nam w przyjaźni- przewróciła oczami na jego wypowiedź, bo przecież byli żywym przykładem, że niekoniecznie musiało to burzyć jakiekolwiek relacje. Oczywiście nie zawsze i nie u każdego! Ale u nich ewidentnie to działało dalej.- Nie tłumacz się Mercury, ten statek już odpłynął- uniosła znacząco jedną brew i wskazała ręką na swoje ciało, aby pokazać mu co właśnie traci. Zaraz jednak się roześmiała, bo czy miała coś przeciwko jednorazowemu numerkowi z Fairweatherem? Jasne, że nie. Zawsze ją pociągał fizycznie, a skoro teraz oboje byli singlami, to nie wykluczała z góry, że nie mogą sobie przypomnieć dawnych czasów. Na ich wspomnienie poczuła nawet jak temperatura jej ciała znacząco wzrasta, więc wypiła już do końca kieliszek wina, aby ugasić pragnienie i dała znać barmanowi, aby podał jej to samo.

- Wszystko w porządku. Ostatnio zjechaliśmy się z rodzeństwem na obiad i wspólne wycinanie dyń i chyba miała już nas dosyć. Zapomniała o czasach, gdy cała ósemka Halsworth była pod jednym dachem. A poza tym suszy mi głowę, żebym sobie kogoś znalazła, jakby liczyła, że uda się jej mnie zmienić- pokręciła roześmiana głową będąc pod wrażeniem, że jej mama wciąż wierzyła, że trafi się ktoś taki, kto da radę z huraganem Olive Halsworth, pokocha ją i poradzi sobie z jej charakterem. Chyba była jeszcze większą optymistką niż jej córka.

- Oczywiście, że przyjadę, przytulę i ukołyszę do snu. Co to w ogóle za pytanie?!- spytała zaskoczona spoglądając na niego. Przecież jest jego przyjaciółką, a w dodatku on jest świeżo co po rozstaniu. Będzie go wspierać. - Ale Twoją seks zabawką na telefon nie zostanę- dodała zaraz z powagą w głosie i na twarzy, bo zabrzmiało to trochę dla niej właśnie tak. Zaraz jednak pochyliła się do niego, opierając łokieć na blacie i spoglądając mu w oczy.- Prześpię się z Tobą, jeżeli będę miała na to ochotę, a nie dlatego, że po mnie zadzwoniłeś- uśmiechnęła się i w tym momencie wyciągnęła rękę, aby zabrać kieliszek wina od barmana. Cofnęła się z powrotem, aby ponownie zanurzyć usta w alkoholu czekając na jego reakcję.


mercury fairweather
wystrzałowy jednorożec
Miło
bezrobotny — na zasiłku
27 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Zbyt wiele rzeczy się nawarstwiło, przedawkował i ostatni czas spędził na odwyku. Obecnie jest bez pracy, ambicji i planów na przyszłość.
W końcu zgodził się na jej wersję wydarzeń przytakując na sam koniec prostym skinieniem głowy. Nie chciał już dłużej brać udziału w tej - póki co - miłej przepychance słownej, zanim któreś z nich nie wjedzie na tematy, o których z pewnością nie chcieliby dyskutować. Oni tak potrafili. Zacząć od miłych słówek, a kończyć na przepychankach słownych kto komu co zrobił. Oczywiście wszystko kończyło się zawsze śmiechem.
— Nie było wymuszone. Po prostu musiała wyjść z Ciebie typowa Olivie Halsworth, która jest niecierpliwa i nie może poczekać na to, co i tak prędzej czy później dostanie — wywrócił oczami, a potem zaśmiał się pod nosem. Niecierpliwość... tak, to bardzo często towarzyszyło jej przy relacji z Mercurym. Zawsze, gdy coś planował lub miał dla niej jakąś niespodziankę to nie potrafiła usiedzieć nawet kilku minut nie pytając gdzie i po co ją zabiera. W sumie to podobało mu się to i to bardzo. Uważał nawet, że jest to poniekąd urocze. Wprowadzanie kogoś na kim nam zależy w ten stan zdecydowanie sprawiało mu frajdę.
W sumie gdyby to tak bardziej szczegółowo przeanalizować to miała rację. Seks i innego rodzaju zbliżenia nigdy nie sprawiały im większego problemu. Nigdy co prawda nie byli przyjaciółmi z przywilejami, ale potrafili czasem odpalić rakiety, odpiąć wrotki i zabawić się lepiej niż nie jedna para aktorów z filmów dla starszego grona odbiorców. — Kogo i dlaczego tak słabymi argumentami chcesz oszukać? — spojrzał na nią wymownie, odpowiadając na słowa odnośnie statku, który rzekomo w jej mniemaniu odpłynął. To prawda, że oboje są wolni, a na dodatek dojrzali, więc jeśli będą kiedykolwiek mieć na siebie ochotę to po prostu to zrobią. Tym bardziej, że Olivie wciąż była bardzo wysoko w rankingu Mercurego. Jest po prostu piękną i seksowną kobietą za którą każdy odwraca się na ulicy. Widząc jak dziewczyna kończy swój trunek on również zrobił to samo, a pustą szklankę podsunął barmanowi, aby ponownie ją uzupełnił.
— Pamiętam, od zawsze chciała, abyś miała kogoś u swojego boku. Pewnie dlatego tak bardzo mnie lubiła, bo prawie dostała to czego chciała. Jak ją spotkam to spróbuje jej wytłumaczyć w Twoim imieniu, że Ty jako singielka jesteś najlepszą wersją samej siebie — uśmiechnął się, w międzyczasie potakując głową na potwierdzenie swoich słów. To prawda, że Olivie wcale nie potrzebowała obok siebie nikogo na stałe, aby być po prostu szczęśliwą. To typowa kobieta, która świetnie radziła sobie w życiu z każdymi przeciwnościami losu i pokazywała to na każdym możliwym korku. Oczywiście, że jej mama na pewno chciała dla córki kogoś na stałe, ale przecież niczego nie może zrobić na siłę, prawda?
— Chciałem się tylko upewnić na czym stoję po moim sto pięćdziesiątym wyjeździe z Lorne — wzruszył tylko ramionami, uśmiechając się do siebie. Logiczne jest, że po kolejnym razie jak ją rozczarował mogła w końcu powiedzieć, że nie chce mieć z nim nic wspólnego. Przecież ile razy można komuś wybaczać? Mercury niestety jest tego typu człowiekiem, który lubi sobie czasem wyjechać bez zapowiedzi. — Teraz to naprawdę odpięłaś wrotki. Słyszałaś kiedykolwiek o tym, abym traktował kogoś jak zabawkę? — zapytał z dużą powagą w głosie. Był bardzo zaskoczony tym, że odebrała to w ten sposób. Przecież nigdy nie traktował nikogo w taki sposób i również nie chciał być odbierany jako osoba, która coś takiego potrafi zrobić. Tym bardziej w stosunku do osoby, na której mu wciąż zależało. — To dobrze. Nie chcę żebyś była dziewczyną na telefon — przytaknął głową, jakby było to coś wielkiego. Po chwili roześmiał się z tego co powiedział unosząc szklankę z trunkiem, którą odebrał od barmana, aby chwilę później zbliżyć ją w kierunku blondynki w celu wzniesienia toastu.
piesio
banshee
Nauczycielka plastyki — LORNE BAY STATE SCHOOL
30 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Girl, come show me your true colors
Paint me a picture with your true colors

- Znasz mnie jak nikt inny, więc chyba nie powinieneś być tym zaskoczony- zauważyła z uśmiechem na twarzy, bo przecież jako jej ex i przyjaciel wiedział o jej niecierpliwości jak najwięcej. Znaczy każdy kto poznał Olive, to po dziesięciu minutach już mógł się zorientować, że jest jedną z najbardziej niecierpliwych osób. Czasami przysporzyło jej to kilka problemów czy przykrości, gdy inni nie rozumieli jej zachowania podczas zajęć na których się wierciła po pierwszych minutach od rozpoczęcia lekcji. Czy wtedy gdy szybko chciała zakończyć jedną zabawę, aby zacząć kolejną, bo poprzednia się już jej znudziła. Niecierpliwość nie była zazwyczaj dobrą cechą, ale o dziwo Mercury jakoś sobie z tym radził i nie odnosiła wrażenia, jakby podnosiła mu tym bardzo ciśnienie. Albo był wobec niej cierpliwy albo dobrze ukrywał, że go denerwuje albo ona tego nie zauważała. Ale sama też była świadoma tej swojej cechy, więc nie zostało jej nic innego jak mu teraz przytaknąć. Cóż za zgodna para! Jak oni mogli się rozstać?

- Ciebie! A argumenty są dobre... Ok, są kiepskie, ale może być nabrał- próbowała go początkowo przekonać, ale ostatecznie pokręciła głową i się poddała, bo miał rację. - Zawsze miałam do Ciebie słabość, więc może kiedyś zawrócę ten statek- uśmiechnęła się wymownie i może z tym statkiem trochę żartowała, ale mówiła prawdę co do niego. Mercury zawsze jej się podobał i to pod każdym względem. Gdyby jej nie pociągał fizycznie, to ani razu nie wylądowaliby razem w łóżku. A zdarzyło im się to. Nie raz. Nie dwa. I Olive ani razu nie narzekała na jego umiejętności. Ale seks nie był jedynym czym przekonywał do siebie pannę Halsworth. Nie leciała tylko na ładną buźkę i umięśnione ciało. Lubiła z nim rozmawiać zarówno na życiowe tematy, dyskutować o świecie, filmach czy po prostu żartować, wygłupiać się i imprezować. Nie bez powodu był jednym z całej dwójki facetów w życiu Olive, z którym postanowiła spróbować wejść w związek. Był wyjątkowy i temu nie mogła zaprzeczyć.

- Uważaj lepiej na nią, bo jeszcze przekona Cię, żebyś się zakręcił obok mnie znowu. Jak ją spotkasz, to jej nie mów, że jesteś singlem, bo nie da Ci żyć- poradziła mu jak na dobrą przyjaciółkę przystało, bo nie chciała, żeby i jemu głowę suszyła jej mama. Wystarczy, że ją o jakiś czas pyta czy może nie poznała jakiegoś miłego chłopaka. Cóż, poznaje miłych chłopaków, ale to nie zmienia faktu, że związkom mówi stanowcze nie. I Mercury nie dałby rady przekonać pani Halsworth. Chociaż może swoim urokiem osobistym podołałby temu?

Przyjrzała mu się uważniej, gdy wspomniał o tych wyjazdach z Lorne. Faktycznie, często mu się zdarzyło uciekać z miasta bez słowa. Czy jej to przeszkadzało? Nie. Czy tęskniła za nim? Tak. Rozumiała go całkowicie, że czasami po prostu potrzebował oderwać się, zmienić otoczenie i złapać chwilę oddechu. Dawała mu tą przestrzeń i brała tyle, ile był w stanie jej dać. Tak podchodziła do wielu spraw w swoim życiu- brała od życia garściami takie jakie jest i starała się we wszystkim widzieć ten pozytywny aspekt. Tak jak tutaj- Mercury ostatecznie zawsze wracał.

- Zawsze będziesz moim przyjacielem. Nawet jak wyjedziesz jeszcze pięćdziesiąt osiem razy. Nie uwolnisz się ode mnie tak łatwo- dodała z delikatnym uśmiechem na ustach, ale z pełną powagą w głosie. Chciała go zapewnić, że na nią zawsze może liczyć.
Zaraz jednak się jej zrobiło głupio za jej tekst o dziewczynie na telefon. Zawsze musiała powiedzieć coś bez wcześniejszego przemyślenia. Szybko jednak się zreflektowała i przyjęła do siebie jego uwagę.

- Fakt, masz rację. Nie jesteś taki, więc przepraszam- może i nie potrafiła czasami się ugryźć w język, ale za to potrafiła się przyznać do błędu i przeprosić. Ulżyło jej też widząc, że Mercury już się z tego śmieje. Uniosła kieliszek, aby wznieść toast razem z nim. - W takim razie za seks z dziewczynami, które nie są na telefon- wybuchła śmiechem stukając się z nim szklem, a następnie upiła dosyć spory łyk alkoholu. Niech uważa, żeby nie musiał jej dzisiaj znowu zanosić do łóżka, bo w takim tempie, to jej wino szybko zaszumo w głowie.


mercury fairweather
wystrzałowy jednorożec
Miło
bezrobotny — na zasiłku
27 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Zbyt wiele rzeczy się nawarstwiło, przedawkował i ostatni czas spędził na odwyku. Obecnie jest bez pracy, ambicji i planów na przyszłość.
— No, więc nie jestem! — zakomunikował, uśmiechając się tajemniczo. Oczywiście, że nie był tym zaskoczony. Oboje przeszli razem tak wiele wspólnych historii, w których był zarówno śmiech jak i smutek, że nic nie potrafiło go zaskoczyć. To prawda, że blondynka ma swój charakterek i czasem bywa wnerwiająca, ale Mercuremu na szczęście udało się znaleźć na to wszystko sposób i potrafił sobie z tym radzić. Nawet z nią potrafił sobie świetnie poradzić i naprawić humor, który miała zepsuty przed spotkaniem z nim. Ona miała podobnie. Również potrafiła wyciągnąć go z każdego możliwego gówna w którym się znajdował i to w ich przyjaźni było najpiękniejsze.
— Tylko musisz uważać z tym zawracającym statkiem, aby nie skończył jak Titanic wzruszył ramionami, a jeden z kącików jego ust powędrował ku górze. Brunet uważał, że wraz z Olivie popełnili mnóstwo błędów na swojej drodze podczas związku. Niejednokrotnie postępowali niedojrzale i zamiast zawalczyć o uczucie to odpuszczali. Było wiele takich dni w których żałował tego, że tak potoczyła się ich przeszłość i nawet nieraz przez myśl mu przechodziło, że chętnie spróbowałby tego jeszcze raz. Uwielbia Olivie. Pod każdym możliwym względem. Jest seksowna, zabawna i przede wszystkim dojrzała - a tego najbardziej szuka u drugiej osoby. On na nic się nie nastawiał, nawet teraz nie myśli o próbie powrotu, ale nigdy też nie nastawiał się do tego pomysłu negatywnie, bo nikt nie wie co przyniesie przyszłość.
— Oczywiście, że jej powiem, że jestem singlem. Chcę zobaczyć co powie i jakimi argumentami będzie chciała mnie przekonać, abym znów spróbował naprawić jej córkę — puścił jej oczko, śmiejąc się jak głupi. Mama Olivie i Mercury mieli niesamowity vibe. Bardzo go lubiła i pewnie gdyby dowiedziała się, że znów są parą to byłaby najszczęśliwszą mamą na świecie. Brunet nawet nie wiedział co robił ponad stan, aby mieć taki status u matki swojej najlepszej przyjaciółki. Był sobą i najwidoczniej to wystarczało.
— Nawet nie wiesz jak miło mi to słyszeć — uśmiechnął się szczerze spoglądając na brunetkę. Naprawdę lubił wsparcie wśród swoich bliskich. Olivie była w tym wyśmienita. Zawsze potrafiła pocieszyć go po każdej sytuacji, która była dla niego niewygodna. Nawet po tym wyjeździe z Lorne, po którym znów musiał urwać kontakt ona wybaczyła mu jak gdyby nigdy nic. Po tym poznaje się prawdziwych przyjaciół, którzy są z tobą na dobre i na złe.
Kiedy Olivie go przeprosiła, nie odpowiedział. Po prostu się uśmiechnął. Nie było to czymś złym co powiedziała, ale z drugiej strony nie chciał być w ten sposób odbierany. Wiedział, że blondynka ma czasami za długi język i najpierw coś powie, a dopiero potem pomyśli. Nie był na nią zły, bo nie zrobiła nic złego. — Za seks z dziewczynami, które nie są na telefon — powtórzył po niej, a następnie oboje stuknęli się szkłem. Cały wieczór był dla nich udany. Pili jeszcze przez jakiś okres. Żartowali i bawili się w najlepsze. Po wszystkim Mercury odprowadził Olivie pod sam dom, a następnie wrócił do siebie.
piesio
banshee
ODPOWIEDZ