chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Zaśmiał się w głos, bo przecież o to właśnie chodziło - żeby strzegła tego telefonu, a przez to też i zdjęcia swojego roznegliżowanego męża, jak oka w głowie. - Bardzo, strasznie mnie to kręci, wiesz? To jak bardzo nie chcesz się mną z nikim dzielić. - wyszczerzył krótko kły, zerkając na żonę, ale hej, mówił serio! Może to głupie, ale naprawdę lubił, kiedy Debenham była o niego zazdrosna. Szczególnie wtedy, gdy zamiast robić mu z tego tytułu wyrzuty i awantury - po prostu dobierała mu się do rozporka. - Mamy ich trochę, wybierz najładniejsze. - to ich wspólne zdjęcie w ubraniach. Co prawda na większości z nich Trevisano zamiast patrzeć w obiektyw aparatu czy też telefonu, gapił się na Elise, ale… To też miało swój urok. Coś przy tej okazji wpadło mu do głowy, ale wspomni o tym za moment. Może dwa. - Pani doktor, tu nie było i nie ma nad czym myśleć. Oczywiście, że zostanę z tobą w domu. Moi pacjenci… Hej, sama mi dzisiaj powiedziałaś, że jestem zadufanym narcyzem i wcale tego nie lubisz. - bo w ich szpitalu pracowali inni, wcale nie gorsi od niego lekarze. Mhm, jej zdaniem! Jego zdaniem… Ona i on, to było ich power duo chirurgii w Cairns. Przynajmniej dopóki nie kłócili się o bzdury. - Poradzą sobie beze mnie. Zresztą, pewnie poradziliby sobie i dłużej. Może nawet całe trzy miesiące. - uśmiechnął się pod nosem i kontrolnie łypnął na Elise. W swojej dużej łapie wciąż trzymał jej drobną dłoń. - Ale tak już zupełnie na poważnie… - zaczął po ledwie ułamku chwili, naturalnie też poważniejąc na pysku. - Nie przegapiłabym tej szansy. Dobrze wiesz, że jesteś dla mnie najważniejsza. - i praca, jakkolwiek by za nią nie szalał, nigdy z Elise nie wygra. Podciągnął sobie dłoń żony do pyska i odbił na jej wierzchu ciepły ślad swoich warg. - Poza tym… Mam wrażenie, że nasz urlop na Północy był najgorszym urlopem w całej historii urlopów świata. Tych kilka dni… Po prostu nam się należy. - żeby pożegnać się ze sobą i przy okazji odreagować wszystko, a jeśli nie wszystko to przynajmniej część tego co ostatnio się wydarzyło. - Swoją drogą… - znów kontrolne zerknięcie na panią doktor. - Powiesz mi czego się spodziewałaś? Jak poprosiłem, żebyś znalazła mnie w lekarskim… Myślałaś, że czego będę od ciebie chciał? - widział, że była zaskoczona tym co finalnie się między nimi zadziało. I dobrze, właśnie o to chodziło.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Gdy się zaśmiał aż go dziabnęła w bok. Bo nie ma śmiania się! Mówiła całkowicie poważnie, gdy mówiła, że mógł zapomnieć o chwaleniu się klatą komukolwiek, kto nie był nią. Czy była zazdrosna? Oczywiście, że tak. Przecież nadal miała w głowie myśl, że faceci tacy jak Trevisano nie spotykają się z takimi przeciętnymi kobietami jak ona. I chociaż całkowicie mu ufała, dlatego też nigdy jej zazdrość nie była skierowana ku niemu i nie urządzała mu głupich awantur, to jednak to gdzieś tam z nią zawsze było… że zawsze może trafić się modelka Victorias Secret, która bardziej będzie do niego pasować wizualnie. Głupia myśl, której nie lubiła i której rzadko dawała dojść do głosu, ale tam była.
- I to wolę słyszeć. – że była dla niego najważniejsza i jeśli chciała z nim spędzić kilka ostatnich dni na pakowaniu bagaży i uprawianiu nieprzyzwoicie dużo seksu to właśnie to chciał robić. A nie wyciągał tu jakichś narcyzów i to, co ona lubi albo czego nie lubi. Na co zresztą wymownie przewróciła oczami – A nasz urlop na Północy… – urwała i znowu się skrzywiła – To prawdopodobnie nadal w nas siedzi i jeszcze tego nie odreagowaliśmy. I prawdopodobnie będzie jeszcze siedziało długo… – a przez to będą bardziej nerwowi – Dlatego tak. Należy nam się urlop i kilka dni tylko we dwoje. Bez szpitala, pacjentów i twoich rodziców. – no co zrobisz jak nic nie zrobisz. Pakowanie bagaży i uprawianie nieprzyzwoicie dużo seksu, żeby nacieszyć się nim na zapas. Taki był plan.
- Niczego konkretnego… myślałam, że dalej będziemy rozmawiać. Dalej się pokłócimy i do niczego sensownego dzisiaj już nie dojdziemy. – wzruszyła lekko ramionami – Więc dobrze, że nie. I przepraszam. Za wszystko, co powiedziałam i co sprawiło, że źle się poczułeś. – że go nie doceniała, czy był mało wyjątkowy… przecież to absurdalne! Ale chciała to zakończyć w ten sposób. Po prostu przeprosić – Ale wracając do Północy… – jeszcze na moment, krótką chwilę – Rozmawiałeś z mamą? Albo ojcem? Jak sobie radzą? – podejrzewała, że było kiepsko, ale pytanie jak bardzo kiepsko.


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Gdyby Trevisano o tym usłyszał… O tych obawach czy watpliwościach Elise, plus to, że sama siebie nazywa przeciętną, kazałby popukać jej się w czoło. Tak, właśnie tak. Dla niego ta tutaj pani doktor kardiochirurg miała w sobie sto procent więcej seksapilu niż wszystkie te modelki razem wzięte. Nie było w jej fizyczności absolutnie nic, ani jednej rzeczy, której by nie lubił lub też którą lubiłby tylko trochę. Nie. Uwielbiał ją całą i to nie tylko jako zakochany kundel, ale też po prostu jako facet. Nieskomplikowane, napędzane testosteronem urządzenie, które dostawało bzika na widok zgrabnego tyłka i fajnych piersi. Debenham miała więcej niż to, dlatego miała też jego. W swojej drobnej, ale silnej i stanowczej garści.
Logan chyba… Nie spodziewał się usłyszeć teraz z ust żony słowa „przepraszam”. Nie dlatego, że uważał, że ona nie umie przepraszać i tego nie robi, bo robi i umie, ale dlatego, że… Szlag, zrobiło mu się głupio. Za to, że w ogóle musiała to robić. Przecież był dużym chłopcem, prawda? Powinien lepiej radzić sobie z takimi sytuacjami, jak dzisiaj. Niekoniecznie wpędzać w poczucie winy jedyną osobę na świecie, której na nim zależało. Dlatego pokręcił krótko głową i mocniej zacisnął palce na kobiecej dłoni. - Jest w porządku. Wszystko jest ok. - bo było, oczywiście, że było. Każda ich kłótnia, mniejsze lub większe nieporozumienie ostatecznie obracały się w zgodę i złożenie broni. Oboje dobrze wiedzieli, że choćby nie wiadomo co - finalnie i tak się pogodzą. W ten czy inny sposób. Zdecydowanie mniej wyraźnie, natomiast, majaczyła na horyzoncie zgoda między Loganem, a jego ojcem. Bear wymownie sapnął, kręcąc zaraz głową. - Rozmawiałem z mamą, ale… Wiesz, chyba naprawdę dobrze się stało, że tam z nimi nie zostaliśmy. - pani Trevisano wiedziała co robi wysyłając młodych z powrotem do ich domu. - On przy niej przynajmniej próbuje nie być takim wrzodem na tyłku… My byliśmy dużo łatwiejszym celem. - zgryźliwości seniora Roberta, który jakoś i na kimś musiał odreagować swoją krzywdę. Na żonie nie mógł, nie potrafił i co najważniejsze - nie chciał. Na dzieciach? Czemu nie. - Obiecała, że jeśli będzie mnie potrzebowała to da mi znać. Ja sam… Nie wyrywam się. Nie planuję tam lecieć dopóki nie wrócisz z Europy. - może robiło to z niego chujowego syna, zwłaszcza w sytuacji, w której był mimo wszystko jedynakiem, ale… Trudno. Chwilowo miał to gdzieś. Nie mógł przejmować się problemami wszystkich, wystarczająco intensywnie przeżywał wyjazd Elise. - Ale pomyślałem, że… - oderwał wzrok od trasy przeniósł go na żonę. - Jeśli nie masz nic przeciwko, to będę częściej odwiedzał twoją mamę. Ona przynajmniej mnie lubi i przy okazji dobrze gotuje. - nawet nie próbował walczyć z wpychającym mu się na pysk uśmiechem cwaniaka. - Właściwie to… Chciałem zapytać cię o to już jakiś czas temu, ale nie było okazji i jakoś tak… - było mu też głupio. Tak po prostu. - Myślisz, że twoja mama kiedyś to zaproponuje? Żebym też tak do niej mówił? - to się do tej pory nie wydarzyło, więc Trevisano wciąż zwracał się do niej per pani Debenham lub po imieniu.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Cieszyła się, że wszystko było w porządku. Że wszystko wróciło do tego stanu. Kłótnie… kłótnie wcale nie były czymś tragicznie złym. Często wskazywały właśnie na to, że po prostu bardzo bardzo im zależało. I dobrze było żyć ze świadomością, że te kłótnie to nie jest kolejny gwóźdź do trumny ich małżeństwa, nie… nic ich małżeństwu nie zagrażało i na koniec dnia, albo w konfrontacji z resztą świata, mogli na siebie liczyć. Niezależnie od tego jak bardzo pokłóceni by byli.
- To dobrze… że wiesz, chociaż dla niej się stara. – być dobrym albo chociaż mniej upierdliwym. Wiedziała, że sytuacja pana Trevisano jest ciężka, bardzo ciężka… jego nowa rzeczywistość była cholernie ograniczająca i właściwie całe jego życie stanęło na głowie, więc poniekąd ma prawo marudzić. Ciężko jej jednak było znosić jak źle traktował kogoś, kto dla niej jest całym światem. Starała się nie wtrącać, zaciskać zęby i więcej czasu spędzać z panią Trevisano, ale niestety i tak słyszała za dużo. Miała wrażenie, że ten wyjazd na Północ całkowicie zmienił jej postrzeganie teścia. Niestety na jego niekorzyść.
- Dlaczego miałabym mieć coś przeciwko? – żeby odwiedzał jej mamę? – Na pewno doceni twoje towarzystwo, a jak będzie miała okazję ci coś jeszcze ugotować… proszę cię. Będzie zachwycona. – kącik ust drgnął jej w lekkim rozbawieniu, bo nie miała co do tego najmniejszych wątpliwości. Że pani Debenham będzie zachwycona. Nie spodziewała się jednak, że Logan będzie sam z własnej woli tak chętnie odwiedzał teściową. Widocznie nie była jedną z tych z piekła rodem! – A co do twojego pytania… myślę, że ona się trochę boi, że nie będziesz chciał. – wzruszyła bezradnie ramieniem – Wiesz… na zasadzie masz rodziców, a ona jest twoją teściową, dlaczego miałbyś chcieć się tak do niej zwracać. Więc pewnie jest jej głupio, ale uwierz mi na słowo… traktuje cię jak syna. – uśmiechnęła się do niego ładnie i od razu w jej głowie pojawiła się myśl, żeby porozmawiać z mamą. Skoro jej jest głupio, a i Logan pewnie nie czułby się komfortowo wychodząc z tą propozycją to może ona powinna o tym wspomnieć… - No i najważniejsze pytanie. Chciałbyś? Tak do niej mówić?


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Gdyby miał powiedzieć co takiego pani Debenham w sobie miała, co sprawiało, że Logan nie szukał ucieczki ani wymówek przed jej towarzystwem (a wręcz odwrotnie, zawsze chętnie zapraszał ją do nich albo odwiedzał u niej w domu) lista pewnie byłaby krótka, ale super konkretna. Przede wszystkim czuł się przez swoją teściową akceptowany i lubiany. Traktowany, jak pełnoprawny członek rodziny, a nie ktoś, kto po cichu wziął ślub z jej jedyną córką i to jeszcze po raptem kilku miesiącach znajomosci. Dlatego… Czy chciałby nazywać mamę swojej żony mamą? Uśmiechnął się i skinął lekko głową. - Tak. To znaczy… No wiesz, byłoby mi super miło gdyby i ona tego chciała. Twoja mama to jedna z tych teściowych do których chce się przyjeżdżać na niedzielne obiady. - właśnie dlatego, że była otwarta i nieoceniająca. No i rozumiała, jak mało kto, jak wygląda życie kiedy twoją drugą połówką banana jest lekarz, albo co gorsza chirurg. - To fajna babka. I prawdę mówiąc… Mógłbym jej znaleźć chłopaka. - jakkolwiek dziwacznie to słowo brzmiało w kontekście pani Debenham, która jednak… No miała określony wiek. Logan błysnął kłami, spoglądając krótko na żonę. - Nie mówię, że teraz, zaraz, od razu, bo to jeszcze za szybko… I dla niej i dla ciebie. Ale za jakiś czas? Nie powinna być do końca sama. Zasługuje na kogoś, kto zabierze ją… Wszędzie. Tak jak ja ciebie. - skwitował swobodnie, z zagranym przekonaniem, że tak właśnie jest i on tak właśnie ją zabiera… Mhm, wszędzie. Kontrolne łypnięcie na Elise i kolejny drański wyszczerz kłów. - No co! Zabieram cię na kawę do stołówki w szpitalu, albo na spacer po plaży. Na Północ cię zabrałem też! Zabieram cię. Ciągle cię gdzieś zabieram. Nie mówiąc o tym, że kilka razy w tygodniu zabieram cię w siódme i dziesiąte niebo. W krainę ekstazy, niekończącej się rozkoszy… Pulsującego podniecenia… - wymieniał w najlepsze, a wargi drżały mu coraz mocniej i wyraźniej. Wiadomo o jakim i dokąd zabieraniu żony mówił. Środek transportu: ich łóżko.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Uśmiechnęła się, bo to… to było miłe. Po prostu miłe. Wiedzieć, że Logan traktował jej mamę jak… mamę. Wiadomo, że miał własną i najważniejszą, ale że pani Debenham nie była dla niego stereotypową teściową z piekła rodem. Chciała, żeby się dogadywali i żeby mieli dobre relacje, bo cóż… byli jej najważniejszą rodziną. Logan był na pierwszym miejscu, ale rodzice… tak, rodzice byli dla niej ważni, bo zawdzięczała im wszystko. Autentycznie wszystko. I tak samo chciała, żeby rodzice akceptowali Logana. Ale na szczęście… nie było z tym żadnego problemu! Pani Debenham Logana uwielbiała. Po prostu uwielbiała.
- Mógłbyś znaleźć jej chłopaka? – powtórzyła za mężem zaskoczona, bo… nie spodziewała się, zdecydowanie się nie spodziewała! I nie przypuszczała, że pani Debenham mogłaby się z kimś jeszcze spotykać, ale właściwie… właściwie dlaczego nie?
- Dla mnie? Ja tu nie mam nic do powiedzenia, więc to ją musisz w tym temacie wybadać. – czy było za wcześnie, czy nie. Elise? Naprawdę nie miała nic do gadania. No i się nie wtrącała. To jej mama musiała być gotowa, a jeśli będzie… Elise mogła ją tylko wspierać i liczyć, że znajdzie kogoś, kto będzie dla niej dobry i chociaż częściowo uszczęśliwi ją tak jak uszczęśliwiał ją jej mąż. I to na tych przemyśleniach się na moment zawiesiła, więc słowa Logana dotarły do niej z lekkim opóźnieniem. Może dlatego zrobiła głupią minę? I ostatecznie parsknęła śmiechem, bo tak tak… do stołówki ją zabierał! Na spacer zresztą też! – Głuptas – stwierdziła rozbawiona, uśmiechając się pogodnie i wyciągając twarz do męża po to, żeby mógł ją pocałować. Tak w ramach zabierania ją… w to siódme niebo, czy coś! – Porozmawiam z mamą, obiecuję. W sensie bardzo subtelnie poruszę ten temat, ale poruszę… – zapewniła i uśmiechnęła się do niego ładnie. I prawdopodobnie… resztę wieczoru tak właśnie spędzili. Dała mu się zabrać gdzie tylko miał ochotę. Było miło. Jak zawsze.

/zt
Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
ODPOWIEDZ