kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Zawsze jej się wydawało, że będzie chciała oglądać tylko negatywne testy ciążowe, a najlepiej nie doprowadzać do sytuacji, w której mogłaby się narazić na taką sytuację. Ale jednak! Jej pierwszy negatywny test ciążowy rozczarował ją bardziej niż mogła przypuszczać. Kiedykolwiek. Ale żyje się dalej, prawda? Dopiero zaczęli się starać, więc nie powinna się tym aż tak bardzo przejmować, a… starać się dalej, prawda? Z tym na szczęście nigdy nie mieli problemu.
Ale mieli też pracę, którą kochali i której też się poświęcali. Nie samym łóżkiem człowiek żyje, prawda? Szczególnie, że w Cairns wreszcie pojawił się nikt inny jak sam Barret, bóg dziecięcej kardiochirurgii, którego ściągnął tutaj Logan przez kontakty swojej matki. Czy Elise była zadowolona? Właściwie to mało powiedzieć. Po pierwsze Barrett okazał się po prostu sympatycznym facetem koło pięćdziesiątki z ogromem wiedzy i doświadczenia, ale bez nadęcia i bufonowatości. Chętnie dzielił się wiedzą i nie był przy tym pretensjonalny. I zwyczajnie też znaleźli wspólny język, więc Elise pracowało się z nim bardzo dobrze. Bardzo, bardzo dobrze!
Ale doskonale wiedziała, czyja to zasługa. Dlatego, gdy wyszli z bloku operacyjnego w momencie, jeszcze chwilę dyskutując o tym, aż Barrett stwierdził, że musi napić się kawy… ona obiecała, że dołączy do niego później. Teraz jeszcze musiała coś załatwić.
Dlatego chwilę później znalazła się na oddziale pediatrycznym i od razu zauważyła stojącego na korytarzu Trevisano rozmawiającego ze swoim stażystą. Gdy podniósł wzrok pomachała mu radośnie, nie mogąc przestać się szczerzyć i gdy tylko dotarła do niego, tak żeby móc wspiąć się na palce i sięgnąć jego policzka, który pocałowała na przywitanie – Możesz mieć teraz przerwę? Krótką? Albo wcale nie? – zapytała z błyskiem w oku – Byłam na bloku z Barrettem, gość jest niesamowity w tym, co robi… chciałabym być kiedyś chociaż w połowie tak dobra jak on. – niewątpliwie była pod wrażeniem, uwiesiła się na męskim ramieniu i ruszyła wzdłuż korytarza, gdy tylko potwierdził, że może mieć przerwę… jeśli może to będzie ją miał. Wciągnęła go do pokoju lekarskiego, upewniła się że są w nim sami, zamknęła za nimi drzwi i przyciągnęła do siebie Trevisano, całując go mocno i zachłannie – Jestem strasznie nakręcona. Strasznie… – podśmiechując się wymamrotała prosto w jego wargi, bo tylko on mógł sobie z tym poradzić.


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Wizyta Barretta była dla Trevisano - i sam musiał w końcu uczciwie to przed sobą przyznać - mocno stresująca. Głównie dlatego, że nie znał typa wcześniej, nie miał przez to pojęcia czy jest jakkolwiek sensowny do współpracy i zawodowego współżycia. Denerwował się tym, że tego nie wiedział i istniało pewne ryzyko, że wpakował ukochaną żonę na minę. Nie mówił o tym i nie wtrącał się też. Właściwie to mocno się pilnował, żeby trzymać się jak najbardziej z boku, dać Elise absolutną przestrzeń, nie wypytywać, no i przede wszystkim… Panować nad swoją okropną zazdrością. I nawet dobrze mu to wychodziło, nie był ani trochę upierdliwy, dokuczliwy i niedobry. Ale był zestresowany.
Godzinę temu zszedł z bloku, a w grafiku nie miał już dzisiaj nic więcej zaplanowanego. Jedyne co mogło wyskoczyć to coś nagłego - albo z izby, albo u któregoś z jego aktualnych pacjentów. W związku z tym i z tym, że potrzebował czymś zająć myśli do momentu, w którym on i Elise skończą pracę i będą mogli razem wrócić do domu, postanowił mieć gest i poświecić więcej czasu swoim stażystom. Musiał przyznać, że w ostatnim czasie żadne z nich nie zaliczyło żadnego fakapu, a przynajmniej nie tak dużego i poważnego, żeby to do niego dotarło. Dlatego uznał, że zasłużyli na jego zainteresowanie i to właśnie umawiał z jednym z nich, kiedy na pediatrii zawitała doktor Debenham-Trevisano. Ciemnowłosa (czy jasnowłosa?) mignęła mu w kącie oka, więc natychmiast podniósł głowę, a widząc, że to faktycznie Elise… Momentalnie stracił ochotę na spędzanie czasu ze stażystami. Odprawił typa, z którym rozmawiał, jednocześnie już go wymijając i ruszając w kierunku żony. Spotkali się wpół drogi, a gdy Debenham tak się do niego przykleiła, Logan nawet nie krył swojego zaskoczenia… I rozbawienia. - No dzień dobry, pani doktor. - uśmiechnął się i oplótł damską talię łapskiem. Zaraz też dowiedział się z czego wynikały te kobiece ekscytacja i super dobry nastrój. Gość jest niesamowity, te słowa wywołały specyficzny i wcale nie najkorzystniejszy dreszcz na męskim karku, ale Logan sam dał sobie za to mentalnie w pysk. Opanuj się, idioto! - warknął na siebie w myślach. Oczywiście, że potwierdził chęć zrobienia sobie przerwy. Nawet jeśli nie bardzo by mógł… Cholera, znalazłby czas. W tym konkretnym momencie musiałby i chciałby go znaleźć, choćby nie wiem co. Czuł, że Elise aż wewnętrznie skacze z zadowolenia i to… To musiał przełknąć! To, że przyczyną tej radości był jakiś obcy gach w białym kitlu. - Heeej… - zaśmiał się cicho, tuż przed tym intensywnym, bardzo zachłannym pocałunkiem, a po tym, jak kobieca siła przyciągnęła go do siebie mocno. Pocałunek był naprawdę zniewalający i sam Trevisano na dobry moment stracił po nim rezon. Elise odkleiła się od jego warg, a on jeszcze przez chwilę wpatrywał się w jej usta. Na karku znowu pojawił mu się dreszcz, nawet kilka dreszczy… Tym razem znacznie przyjemniejszych. - Widzę właśnie… Aż kipisz. - przyznał z uśmiechem i teraz to on pochylił pysk do kobiecej twarzy, odnalazł wargami kobiece usta i pocałował żonę - mniej gwałtownie, ale cholernie zmysłowo. Od takich pocałunków, jak ten właśnie, powinna tracić dla niego głowę. Ba, głowę i jakiekolwiek hamulce. Na koniec skubnął lekko zębami kącik jej ust i trącił koniuszkiem nosa jej zarumieniony policzek. Uśmiechnął się i… - Dla mnie jesteś najlepsza. Sto razy lepsza niż jakiś tam Barrett. Wiesz dlaczego? - bo jest jego żoną, tak tak, to jasne, aleeeee to wcale nie wszystko. - Bo nie chcesz próbować tylko jednego kawałka tego tortu… - tortu chirurgii. - Jesteś wszechstronna. I to cholernie mi imponuje. Poza tym twoje szwy ósemkowe są perfekcyjne. Zazdroszczę… - przyznał szczerze, opierając w międzyczasie łapska na kobiecych biodrach. Oczywiście zmyśliłem te szwy ósemkowe, nie mam bladego pojęcia czy takie w ogóle istnieją, ale kij z tym. Wyobraźnia, heloł. - Chcesz mi opowiedzieć coś więcej czy…? - zapytał, nie przestając się uśmiechać, a jako zakończenie - i to wymowne - tego pytania (lub sugestii) było bardzo wymowne łypnięcie na usta pani doktor. Bo te usta… Szlag, te usta działały na niego cholernie piekielnie mocno.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Była podekscytowana, bo robiła coś, czego robić jeszcze okazji nie miała. Wbrew pozorom… lubiła się uczyć, a już szczególnie lubiła się uczyć od ludzi, którzy faktycznie mieli coś do przekazania, a nie tylko nazwisko i sławę wynikającą nie wiadomo z czego. Ostatnią rzeczą, której chciała było wzbudzanie loganowej zazdrości, bo cóż… między nią a Barrettem nie było nawet pół grama jakiejkolwiek seksualnej chemii. Złapali dobry kontakt jak na pstryknięcie palcami i dobrze im się pracowało, ale nic poza tym. No i był przynajmniej o dziesięć lat za stary. Więc jej ewidentne podekscytowanie wynikało tylko i wyłącznie z pracy, którą tego dnia wykonała, a którą przecież kochała.
A tracenie głowy dla Trevisano? To już dawno się zadziało. Niezależnie od pocałunków, które jej serwował, a które ona chętnie i z pełnym zaangażowaniem odwzajemniała.
- Bo jestem twoją żoną? – wtrąciła zanim dokończył i zaśmiała się pod nosem, bo oczywiście, że dlatego! Była jego żoną i musiał jej mówić miłe rzeczy. I mówił! Gdy już dokończył… nawet jeśli sama nie do końca mogła się z nim zgodzić – wiedziała, że on naprawdę tak uważa i to była jedna z tych rzeczy, które ją w nim rozczulały. Widział w niej rzeczy, których sama nie potrafiła dostrzec. Uważał ją za lepszą niż ona sama się uważała.
- Jak będziesz kiedyś dla mnie miły mogę cię ich nauczyć. – zaśmiała się prosto w jego wargi, nie dając mu szans na odpowiedź i znów łącząc je w pocałunku – Oh nie… nie będziemy rozmawiać. Nie po tutaj przyszłam. – zaśmiała się, kręcąc lekko głową. Więc po co? To akurat całkiem oczywiste! - Chciałam ci podziękować, że to załatwiłeś. – i że naprawdę dzielnie znosił to, że cały dzień pracowała z mężczyzną, który cóż… nie był nim – Kocham cię Trevisano. – szepnęła raz jeszcze zanim znowu złączyła ich usta w pocałunku, a później naparła dłonią na męski tors przesuwając go w głąb pomieszczenia, dając mu jasno do zrozumienia, że powinien usiąść na kanapie. A gdy tak się stało bez chwili zawahania zajęła po prostu miejsce pomiędzy jego udami.


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
No pewnie, że chciał, żeby go nauczyła. Nie mówił tego wszystkiego, bo chciał jej sprawić przyjemność. Mówił to wszystko, bo naprawdę tak uważał. Tak czuł i myślał. Nawet chciał jej to powiedzieć, ale niekoniecznie zdążył. Pocałunek i „kocham cię” skutecznie zamknęły mu pysk. Zaśmiał się cicho, pod nosem i posłusznie, pokornie wycofał się do kanapy. W sumie sporo ryzykowali, bo pokój lekarski był… Pokojem lekarskim. W każdej chwili inny lekarz mógł chcieć się tutaj dostać. Ale nawet jeśli, Trevisano w ogóle teraz o tym nie myślał. W chwili, gdy ciemnowłosa (pytam ponownie - ciemno czy jasnowłosa?) zeszła mu do parteru, poczuł specyficzne dreszcze na karku i w okolicach podbrzusza. - Gdybym tylko wiedział, że tak nastroi cię operowanie z innym facetem… - zażartował mocno przekornie, sięgając dłonią do damskiego policzka, potem karku i zbierając przy tym w garść kilka zagubionych jej tam kosmyków włosów. Cokolwiek Elise chciała mu teraz dać, jakkolwiek chciała mu podziękować i udowodnić, że była zainteresowana tylko nim - pokornie to przyjął. Zawsze wiedziała jak doprowadzić go do szaleństwa… Tego najbardziej pożądanego szaleństwa. Tracił głowę codziennie, co minutę, co ćwierć chwili. Tracił głowę nieustannie, tracił ją dla żony i przez żonę. Żonę, która właściwie od ich pierwszego bycia razem dobrze wiedziała jak go ogłupić i od siebie uzależnić. Boleśnie uzależnić. Wszystko to czuł właśnie teraz, kiedy poddawał się pieszczotom żony. - I chcesz mi powiedzieć, że myśl o tym.. - o tym, że chciała mu zejść do parteru. - Była pierwszą myślą, która wpadła ci do głowy po wyjściu z sali operacyjnej? - zapytał rozbawiony, szczerząc krótko, ale łobuzersko kły. - Stałaś tam cztery godziny z Barrettem i… I co? - prowokował, oczywiście, że tak. Chciał, żeby to przyznała. Żeby powiedziała to na głos - że myślała o nim, nawet wtedy kiedy wcale nie powinna. - Mogę… Kiedyś wpaść? Popatrzeć? - na jej i Barretta salę operacyjną. Pewnie, że liczył się z tym, że mogła go tam nie chcieć. Przecież wiedział jaki był. Elise mogła się bać, że zachowa się jak gbur.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Czy tak ją nastroiło operowanie z innym facetem? Nie, raczej nie. Prędzej sama ekscytacja, że robiła coś innego, coś nowego i okazywało się to być super, a jeszcze on był w to mocno zaangażowany. To nie był przypadek, że „inny facet” znalazł się w tym szpitalu i Elise mogła z nim współpracować. To była tylko i wyłącznie zasługa Trevisano, a ona mu właśnie za to podziękowała. Krótko, ale intensywnie… to nie był czas ani miejsce na długie pieszczoty. Ale dostała to czego chciała… a chciała właśnie tego. Doprowadzić go do szaleństwa. Skończyć we własnych ustach. Na kilka chwil wyłączyć jego myślenie, a przynajmniej ograniczyć je tylko do tu i teraz, żeby zapomniał o całym świecie i skupił się tylko na niej. Lubiła to. Lubiła, gdy cały jego świat ograniczał się tylko do niej, klęczącej między jego udami.
Na szczęście nikt nie dobijał się do pokoju lekarskiego, ale w momencie, gdy Logan odzyskiwał rezon, ona nawet podnosząc się z kolan podeszła do drzwi i przekręciła znowu zamek, żeby nie wzbudzać podejrzeń i nie kusić losu (i wścibskich stażystów). Później po prostu wróciła na kanapę, zapadając się w niej trochę i przekładając nogi przez uda Trevisano – Oczywiście – rzuciła swobodnie, bez grama skrępowania i uśmiechnęła się pogodnie – I doskonale mi się z nim pracowało. Dużo się nauczyłam. I doszłam do wniosku, że muszę ci podziękować za tą okazję. – wzruszyła ramionami, bo naprawdę tak było. Stała tam z Barrettem przez kilka godzin na bloku operacyjnym i po wyjściu z niego chciała się po prostu spotkać z mężem. Nie mniej i nie więcej – I oczywiście, że możesz. Głupie pytanie. – przewróciła oczami, bo naprawdę… no i dodatkowo szczerze wierzyła, że skoro sam go tu zaprosił to nie będzie warczącym gburem – Póki co… zaprosił nas dzisiaj na kolację. W Cairns. Pomyślałam, że możemy skoczyć do domu, przebrać się, wrócić i już zostać… oboje będziemy mogli napić się drinka, a później pieprzyć w hotelowym pokoju? Brzmi jak plan, co? – gdyby wracali po kolacji do Lorne, któreś z nich musiałoby być niepijące, a do tego powrót późnym wieczorem? Wiedział, że nie była tego wielką fanką, zwłaszcza przy aktualnej deszczowej pogodzie.


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Prawdę mówiąc, Logan myślał, że to dopiero początek. Gra wstępna do… Całej reszty. Nie to, żeby oczekiwał takiego czy nawet jakiegokolwiek podziękowania, ale skoro już je dostał… Dlatego, kiedy Elise zostawiła go na to pół chwili samego sobie, on łypnął za nią gniewnie, a w głowie wybrzmiała mu głośna i pełna pretensji myśl: Gdzie ona, do cholery, idzie?! Na szczęście wróciła do niego zaraz potem - na tyle szybko, że chyba nawet nie zdążył zdjąć z pyska tej niezadowolonej miny. Chciał coś powiedzieć, wtrącić i dodać, ale… Wiadomość o kolacji z panem „jestem super w małych serduszkach” wprawiła go w niemałą konsternację. Wyraz jego pyska, zresztą, skutecznie to odzwierciedlał. Minęła chwila, dwie krótkie… Logan ściągnął mocniej i niby groźnie brwi. No i w końcu też się odezwał: - Zaprosił nas czy ciebie? - to była podstawowa kwestia. Musiał to wiedzieć. Musiał usłyszeć od Elise, że to naprawdę chodziło o ich dwójkę, a nie tylko o nią, a to, że ona zrobiła z tego zaproszenie dla nich razem nie było jakąś… Zasłoną dymną dla intencji pana doktora. - Bo jeśli tylko ciebie… - zaczął szybko, zanim ciemnowłosa zdążyła cokolwiek tutaj wtrącić. Zaczął, ale nie dokończył. Urwał wpół myśli i ściągnął ciasno wargi. Przecież obiecał, tak? Że popracuje nad swoją podłą zazdrością i nie będzie taki. Bo nawet jeśli Barrett zaprosił na tę głupią kolację tylko Elise, to co? Może po prostu chciał z nią zjeść coś dobrego, wypić wino, obgadać udaną operację i w ogóle nie zaciągnąć jej do łóżka. Mhm, Bear bardzo bardzo baaaaaaardzo mocno walczył teraz z samym sobą, żeby nastroić się właśnie w taki sposób. Elise może mieć kolacje z innymi facetami. Bez seksu. Może mieć kolacje, a ty nie będziesz robił afery, kretynie. Tia… Spodziewam się jednak, że pani doktor skutecznie swojego męża naprowadziła na właściwą ścieżkę i skoro faktycznie mieli się na tej kolacji pojawić oboje, tooo… - Nie chcę się pieprzyć. - mruknął trochę jeszcze tonem obrażonego pięciolatka. - Chcę się kochać. - tududum. I niech sobie Debenham teraz z tym handluje. - A ty nie musiałaś i nie musisz mi za nic dziękować. Choć nie ukrywam, że to miłe, że będąc z nim, myślałaś o mnie. - nawet jeśli w kontekście dobrania mu się do portek. Dodał i w końcu co nieco się uśmiechnął. Oparł łapska na udach żony i podniósł wzrok do jej ładnej buzi. - Myślałem, że… No wiesz… - mruknął, a spojrzeniem wymownie zsunął się do kobiecych ust. - Że to będzie coś więcej niż… To co było. - wargi mocniej mu zadrżały. - Skoro byłaś taaaaka nakręcona. - i sama mu to przecież powiedziała!

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nie zdawała sobie sprawy z tego, że jego skrzywiona mina wynikała z tego, że podniosła się na równe nogi i poszła otworzyć drzwi, które za nimi zamknęła, dając im tym samym chwilę prywatności. Była pewna, że chodzi o kolację, na którą dostali zaproszenie. Przewróciła teatralnie ślipiami – Gdyby zaprosił mnie… to powiedziałabym ci, że mnie zaprosił. – sprecyzowała, więc oczywiście, że zaprosił ich. Razem. Wiedział do kogo przyjeżdża, załatwiła to jego matka… naprawdę Logan nie był dla Barretta anonimowym gościem mijanym na szpitalnym korytarzu. Dlaczego więc miałby go nie zaprosić? Elise naprawdę nie rozumiała. Po prostu nie rozumiała. Plus widziała jego wyraz twarzy i no… musiał wiedzieć, że nieszczególnie jej się to podoba, bo zaczynał. Jeszcze raz wzniosła oczy ku niebu, wymownie nimi przewracając – I ty twierdziłeś, że nie miałbyś nic przeciwko mojej służbowej podróży do Europy. – prychnęła, bo kręcił nosem na samą myśl, że mogłaby zostać sama zaproszona na kolację, a co dopiero jakby miała gdzieś z nim jechać. Temat co prawda jeszcze się nie pojawił i wspomniał o nim tylko i wyłącznie Trevisano, ale tak… był tam gdzieś. Zdążyli się już o niego posprzeczać.
- I może nie muszę… ale chcę. – wzruszyła po prostu ramionami, nie spuszczając wzroku z męża – I głuptasie… myślę o tobie tak jakoś w każdej sekundzie mojego egzystowania, niezależnie z kim akurat pracuję. – dodała, kręcąc głową, bo naprawdę… miała o nim zapomnieć i lecieć do Barretta? Naprawdę takie miał o niej zdanie? Że zapomni o własnym mężu, bo miała z kim pracować? – Jesteśmy w pokoju lekarskim na oddziale pediatrycznym – przypomniała i kącik ust drgnął jej w lekkim rozbawieniu – Jak wreszcie powiesz, co myślisz o tym planach na wieczór. – bo przecież nic nie powiedział, poza zwątpieniem w to, czy zaproszenie było faktycznie dla nich, nijak nie zareagował na jej propozycję – Będziemy mogli nadrobić. Przynajmniej taką mam nadzieję. – że jednak nic tego nie popsuje, prawda? I przez „nic” miała na myśli głównie zupełnie bezpodstawną zazdrość Logana.



Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Nic nie zaczynał właśnie. A nawet jeśli zaczynał, to zaraz potem skończył. Sam siebie przyhamował, więc… Elise nie musiała się na niego boczyć! A tym bardziej nie powinna wypominać mu tej podróży z Barrettem do Europy. Trevisano zaraz zresztą do tego wróci, bo w chwili gdy to padło - tylko cicho prychnął. Póki co niecierpliwie cyknął i kwaśno-gorzko zgrymasił swój brodaty pysk. - I pewnie będę musiał się wystroić? - zapytał bez większego entuzjazmu, bo to jednak żadna tajemnica, że najlepiej czuł się w casualowym wydaniu. Kolacja z żoną i jej nowym mentorem nieszczególnie wydawała mu się odpowiednia dla tego typu ałtfitu. Zdecydowanie bardziej kojarzyła mu się z wyprasowaną koszulą, drogimi perfumami i butami nie w stylu „chodźmy łapać krokodyle”. - No dobrze, dobrze… Pójdziemy na kolację z Barrettem. A później pójdziemy do hotelu. - robić to, co ustalili, że będą robić. - Nadrabiać twoje niepełne podziękowanie. - dodał jeszcze, już z wyraźnej przekory i chęci zaczepki. Uśmiechnął się do żony lekko i… Po krótkim zagapieniu się w jej brązowe ślepia, zaczął się gramolić. Zaczął się gramolić w jej kierunku, pakując się między jej nogi i po tym, jak zdecydowanie ściągnął panią doktor w dół i w swoją stronę, przykrył ją całym sobą. Caaałym dużym sobą. Ten obrazek zdecydowanie nie był dla oczu ani jego pacjentów, ani prawdopodobnie współpracowników. No… Ale chwilowo miał to w nosie. Zawisł pyskiem tuż przy jej ładnej buzi i ciszej wymamrotał: - Jeśli zaprosi cię do tej Europy… Obiecuję, że nie będę ci tego utrudniał. - a ona powinna mu zaufać, że tak właśnie będzie. - Jestem zazdrosny i zawsze będę zazdrosny, ale… To chyba w sumie nie tak najgorzej, co? Chyba gorzej byłoby, gdyby w ogóle mnie to nie ruszało… Tak? - obojętność zabijała związki, ale im obojgu było do niej w cholerę daleko. Najdalej. Tak daleko, że dalej już się nie dało. Dlatego Bear się uśmiechnął i dlatego jeszcze dodał: - Naprawdę o mnie myślisz? Tak dużo i często? - wyszeptał, zbliżając pysk do kobiecych ust. - Ale o mnie-o mnie czy… - mocniej przycisnął własne podbrzusze do jej międzyudzia. - Nim? - drugim Trevisano. Tym, z którym tak bardzo chciała się dzisiaj zobaczyć.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Zaśmiała się, bo tak… wystrojenie się mogło być faktycznie najgorszym elementem tej układanki, tego całego wyjścia – Zdecydowanie – zwłaszcza, że ona tam lubiła go w bardziej eleganckim wydaniu. Uparcie twierdziła, że to do niego pasuje, że w koszulach wygląda jak milion dolarów i szczególnie mocno na nią działały. Koszule, nie miliony dolarów – I moje podziękowanie było całkowicie pełne. Zwłaszcza, że uznałeś, że wcale nie musiałam dziękować… a teraz jeszcze się dopominasz? No naprawdę, Trevisano. – prychnęła rozbawiona, bo na szczęście nie zamierzała się na niego dąsać za to kręcenie nosem i pierwsze objawy zazdrości, tej niefajnej zazdrości. Tak, doceniała, że nie poszedł w to dalej, ale jednocześnie wiedziała, że walczył ze sobą, żeby to zdusić w zarodku.
Zaśmiała się też, gdy ściągnął ją w dół na kanapie. Bo naprawdę… był niemożliwy! Kiedy już się nad nią pochylił, zarzuciła łapska na jego kark i wpatrywała się prosto w jego twarz. Nie mogła się nie uśmiechnąć.
- Wolę jak w zazdrości, chcesz zaliczyć mnie, żeby mi udowodnić, że nic lepszego mnie nie spotka… – z czym się całkowicie zgadzała i nawet nie próbowała szukać nic lepszego – Niż jak się denerwujesz. – i zaczyna kręcić nosem! Ale przyjmowała, co mówił o Europie. Sama nie miała na ten temat zdania i raczej nie była gotowa nigdzie jechać, ale pożyjemy zobaczymy, prawda? – I to jest bardzo głupie pytanie. – stwierdziła, sięgając jego warg, skoro i tak były tak blisko, że bliżej się już prawie nie dawało – Tobie. To zawsze jesteś ty… – ten drugi był miłym, bardzo istotnym, ale jednak dodatkiem – Jak będziesz stary i nie będziesz już w stanie nic z siebie wykrzesać też będę cię kochać. I o tobie myśleć. – zaśmiała się i wyszczerzyła kły w szerokim uśmiechu – Mam nadzieję, że ty jednak też myślisz o mnie, a nie o moim tyłku… i przemyśl odpowiedź. Po pierwsze śmiertelnie się obrażę jeśli będzie inaczej. A po drugie to mocno nieprzyzwoite, żebyś myślał o moim tyłku operując dzieci.



Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
On chyba dzisiaj miał cały dzień pod znakiem głupich pytań, bo Elise wytknęła mu to chyba już jakiś pięćdziesiąty raz. Jak nie głupio pytał, to był głuptasem. Aż prychnął. - Wcale nie jest głupie. - a jeśli nawet takie było, to ona też je zadało, więc heloł, też była głuptasem! Mruknął zadowolony, kiedy pani doktor sama sięgnęła jego pyska swoimi miękkimi wargami. Lubił, kiedy się rządziła, tak samo bardzo, jak i ona lubiła, kiedy robił to on. Zresztą… Jeśli miał być tak zupełnie zupełnie szczery to uwielbiał ją w każdym wydaniu. Tym rządzicielsko-zołzowatym i tym bardziej subtelnym, choć to chyba widywał rzadziej. Teraz na przykład nie było po nim śladu. Bo przecież miła, delikatna, zakochana żona w życiu by mu nie powiedziała, że jak będzie stary to wysiądzie mu sprzęt. Ech. - Myślę o tym… - zaczął ciszej, instynktownie i zupełnie dla tej sytuacji naturalnie, trochę przy tym poważniejąc. Przyglądał się ładnej buzi swojej osobistej, bardzo prywatnej pani doktor, a już samo to, że miał ją tak blisko - bo na wyciągnięcie pyska dosłownie - przyprawiał go o piekielnie przyjemne dreszcze. - Czy wszystko u ciebie w porządku. Czy nie jesteś głodna, zmęczona, czy miałaś czas na kawę, czy nie boli cię za bardzo, jak masz te dni… - myślał o niej. Nie o jej tyłku, choć ten - tak jak i jego generał - był cudownym, genialnym, ale jednak dodatkiem. - Jak za długo nie schodzisz z bloku, to się martwię. O ciebie, bo to wysiłek i wiem, że może nie pokażesz, ale będziesz wykończona. Myślę czy masz miły dzień… I kiedy uda mi się ciebie zobaczyć. - Elise już dobrze wiedziała, że Logan nie lubił tych dni, kiedy oboje nie mieli szansy do siebie lub na siebie wpaść podczas pracy, między pacjentami, operacjami i tak dalej. Bywały takie dni, niestety. Był wtedy okrutną zrzędą, co najdotkliwiej odczuwali jego stażyści. Ale hej, po to ich miał, co nie? Teraz - uśmiechnął się i sam zbliżył pysk do kobiecych warg, czule je zaraz muskając. - Uwielbiam twój tyłek, dobrze o tym wiesz… - mruknął prosto w jej wargi, nie odsuwając się od nich nawet na centymetr. - Ale przede wszystkim uwielbiam ciebie. Dlatego poprosiłem Barretta, żeby przyjechał i dlatego nie będę szalał, jeśli zaprosi cię na wycieczkę do Europy. Nie jestem taki zły… Obiecuję. - i wiedział, że Debenham, czy raczej Trevisano doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Ba! To ona właściwie go tego nauczyła - dostrzegania w sobie plusów, a nie tylko tych złych cech. - Myślę też o tym czy robiłaś już test… - kącik ust wyraźniej mu zadrżał. Tak, to jeszcze był moment, w którym żadne z nich się tym nie martwiło. Starali się, często i intensywnie, ale stres i zmęczenie robiło swoje. Mogli po prostu nie mieć szczęścia.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
No więc właśnie! Myślał o wszystkim innym, a nie o tym, co miała między nogami. Więc dlaczego ona miałaby o tym myśleć? Uważał ją za tak płytką? Nieczułą? Bez serca? Myślała, że już dawno to przerobili i nic takiego nie miało miejsca, więc takie sugestie uważała za głuptaskowate. Z drugiej strony… lepiej tak niż miałaby się śmiertelnie obrażać za to, że coś takiego swoimi słowami jej zasugerował. A przecież mogła, prawda? No mogła!
- No więc właśnie… no więc właśnie! – powinien doskonale rozumieć, co mówiła, kiedy przyznała, że myśli o nim w każdej jednej sekundzie swojego jestestwa. Powodów do myślenia o swojej drugiej połówce, jak sam widział i mówił, było całe mnóstwo!
- Nie jesteś w ogóle zły. Widzę, że z tym walczysz… z tą swoją zazdrością. Widziałam jak marszczysz nos. – zaśmiała się i nawet go pocałowała – w ten jego zmarszczony nos właśnie! – Ale nie jesteś złośliwy i bardzo to doceniam. Dlatego uważam, że na tej kolacji będziemy się bardzo dobrze bawić. – w trójkę z Barrettem. Bo tamten był po prostu sympatycznym facetem, a Logan i Elise byli udanym małżeństwem i czasami udawało im się spotkać też z innymi ludźmi. I dobrze przy tym bawić. A ta nieszczęsna Europa… to ciągle wydawało jej się mało realne. Po prostu bardzo mało realne.
- Nie robiłam testu, Logan. – skrzywiła się lekko, bo on wyglądał na rozbawionego – ona wcale nie – I nie będę go dzisiaj robić. – wzruszyła lekko ramionami – Mamy się dzisiaj dobrze bawić, a nie czuć rozczarowanie kolejnym negatywnym testem ciążowym. – bo niezależnie ile ich zrobiła, wszystkie były negatywne i z każdym kolejnym było to coraz bardziej rozczarowujące. I chyba zwyczajnie było jej z tego powodu przykro. Bo tak jak pierwsze podejrzenie ją przeraziło i myśl, że mogą tak szybko i niespodziewanie zostać rodzicami była paraliżująca, tak teraz? Nie rozumiała i było jej smutno.


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Nigdy w życiu, nawet przez ułamek chwili nie pomyślał o Elise, jako o płytkiej, nieczułej i bez serca kobiecie. Nigdy. Zapytał, bo taki przecież był - potrzebował to usłyszeć. Żeby, zgodnie z jej uznaniem, nadmuchać sobie ego. Nic więcej za tym nie stało.
Mruknął cicho, kiedy kobiece wargi sięgnęły jego nosa. Skłamałby mówiąc, że nie zezłościł się teraz na siebie. No… Przynajmniej trochę. Nie chciał przecież, żeby Debenham to widziała - tę jego walkę i niezadowolenie. Obiecał jej, że przepracuje to w sobie, że się zmieni, że będzie lepszy i tak dalej, a każdy taki moment, w którym ona dostrzegała symptomy jego słabego charakteru, no cóż, nie napawały go entuzjazmem. Raniły morale i wywoływały wewnętrzną i skierowaną przeciw samemu sobie, frustrację. Ale to jedno przynajmniej zdołał zakamuflować. Prawdopodobnie przez to, że Elise spoważniała, a on momentalnie poczuł, tym razem, mało przyjemne dreszcze na karku. Milczał przez chwilę i tylko przyglądał się jej ładnej buzi. Jej ciemnym tęczówkom, ściągniętym w powadze i wyraźnym rozżaleniu wargach, idealnie krągłych policzkach… Miał absolutnego bzika na punkcie tej twarzy. Mógł wpatrywać się w nią godzinami, co zresztą robił, kiedy zdarzało się, że Elise pierwsza zasnęła, albo druga się obudziła. Tak czy inaczej… Rozumiał co miała na myśli i dlaczego nie chciała dzisiaj tego sprawdzać. Właściwie to… - Może faktycznie… - miała rację. Tak, miała. Nawet jeśli użył „może”, dobrze o tym wiedział. - Może tego nam potrzeba? Dobrej kolacji w miłym miejscu, trzech butelek najlepszego wina w karcie i nocy w hotelowym pokoju. - uśmiechnął się, ale nie z rozbawieniem. Raczej… Z taką potrzebą, żeby ją trochę tym uśmiechem zarazić. Nie chciał żeby się smuciła, denerwowała czy martwiła. Nie tym, nie tak. Nie było przecież takiej przeszkody, której by razem nie pokonali, prawda? - Może dzisiaj będzie ta noc, kiedy zrobimy sobie małego albo małą Trevisano… - dodał ciszej, znów zbliżając pysk do ust żony. Wino i rozluźnienie przyjemnym wieczorem mogły tylko pomóc. - Nie martw się tym, Elise. - szepnął i przechylił pysk tak, żeby przytknąć go do jej policzka, a potem dalej - ucha. - Prędzej czy później, ten przeklęty test będzie pozytywny. Obiecuję. - a obietnica miała u niego w serduszku bardzo szczególne miejsce. Musnął wargami policzek pani doktor, a potem po prostu się do niej przytulił. Mocno i ciasno. Tak, żeby czuła go całego - całą sobą. No i żeby traciła dla niego dech. - Wszystko robimy dobrze. Tak jak trzeba… Kochamy się, chcemy tego dziecka, kochamy się ze sobą kochać… Nie ma powodu, żeby nam się nie udało. - może później, niż wcześniej, ale jednak. Trevisano szczerze i uczciwie w to wierzył. - Kocham cię. - domamrotał półszeptem, jeszcze ciaśniej przyciskając pysk do damskiego policzka. Przymknął ślepia i pociągał nozdrzami przyjemny zapach swojej żony.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
ODPOWIEDZ