chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
A może właśnie to była jego próba pokazania Elise, że naprawdę nad sobą pracował i jeśli ona zdecyduje, że chciałaby polecieć to on nie będzie miał z tym problemu? Mówił jej co najmniej kilka razy już, że próbuje się zmienić, próbuje TO w sobie zmienić, to czego potrzebował od niej to szansa. Nic więcej. To, że nie chciałaby wyjeżdżać bez niego, bo nie chciałaby wyjeżdżać bez niego, to oczywiście inna sprawa. On też wolałby, żeby nie musiała wyjeżdżać i zostawiać go tu samego, ale panował nad swoją zazdrością. To nie ona dyktowała w tej sytuacji warunki i główne narracyjne kwestie. Przywiązanie i zakochanie, jak najbardziej. Toksyczna zazdrość - znacznie mniej. Tak czy inaczej, zdążył tylko cicho, pewnie nawet dla samej Elise niesłyszalnie, mruknąć pod nosem co było raptem wstępem do tego, jak chciał pociągnąć ten wątek, ale… Szlag, ona swoim pytaniem… Totalnie go zmiotła. Kogo bzyknął, żeby jej to załatwić? Aż zaniemówił. Serio. Wgapiał się dobry moment w żonę i wyglądał, jak ryba wyciągnięta z wody. Mało bystra mina to… To jak powiedzieć nic. - Właściwie to… - zaczął i szybko musiał cicho, dyskretnie odchrząknąć, bo z tego wszystkiego aż zaschło mu w gardle. Zamrugał śmieszniej szybciej powiekami i wyraźnie wyrwał się z tego pierwszego szoku. Czy raczej otumaniania wywołanego pytaniem pani doktor. Serio? Kogo bzyknął? Aż mu się… No… No po prostu nie. - Jestem prawie pewien tego, że za moment zrobi ci się naprawdę głupio, ale… - dodał i w końcu zaczął się uśmiechać. Nieznacznie, dyskretnie, pod nosem, stopniowo… - Moja matka. Twoja teściowa. To ona pomogła mi to załatwić. I gwarantuję ci, kochanie, że nie było mowy o żadnym bzykaniu. - ugh! Dlatego właśnie tak go ścięło w pierwszym odruchu, bo sama ta myśl była… Aż nawet nie chciał zastanawiać się jaka ona była! Absurdalna, to na pewno. Tymczasem wyszczerzył kły i cicho się zaśmiał. - Zapomniałaś, co? Że ty i ja nie jesteśmy jedynymi Trevisano w białych fartuchach, w naszej rodzinie. - w końcu to właśnie jego madre zaszczepiła w nim jakąkolwiek pasję do tego zawodu. Do tej roli superbohatera bez czerwonej peleryny na grzbiecie. - Może i wylądowała na tym naszym zdupiu kupę lat temu, ale… Wciąż ma kontakty. - akurat z tym lekarzem szczególnie zażyłe. Logan się uśmiechał i spojrzał na żonę. - Naprawdę myślałaś, że kogoś musiałem bzyknąć? Tylko to jest u mnie warte wymiany na przysługę? - żałował, ale z czystej przekornej żartobliwość. Nazywała go męskim wibratorem, który mógł załatwić… Dużo swoim penisem. Świetnie.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Jego mina? Była bezcenna. Autentycznie bezcenna, a przecież ona nie miała nic złego na myśli, a już na pewno nie zakładała, że musiał kogoś zaliczyć, żeby cokolwiek załatwić. Żartowała. I dlatego wydawała się być nie wzruszona, a ciągle rozbawiona, gdy stwierdził, że na pewno powinno jej się zrobić głupio. No nie zrobiło! Właściwie to zaczęła się śmiać w głos.
- No tego się nie spodziewałam. – że to jego matka mu pomogła w ogarnięciu takiego ważniaka, który pewnie wcale takim wielkim ważniakiem nie był, tylko był zdolny i miał sporo szczęścia, że jego nazwisko było znane. Plus jednak działeczkę miał wąską, dużej konkurencji nie było, więc proszę – łatwa droga do zastania gwiazdą! – Fajnie. Swoją drogą rzadko o tym wspomina… o takiej medycynie jaką uprawiamy my tutaj. – a ona zanim wyprowadziła się na Północ, gdzie może nadal była aktywna zawodowo, ale na pewno bardziej ograniczona niż w szpitalu. Za to sama Elise uważała, że tacy lekarze na pustkowiach odwalają kawał dobrej roboty i są w tym wszystkim dużo lepsi niż wielki chirurdzy z doskonale wyposażonych ośrodków, którzy mieli klapki na oczach na swoją dziedzinę i nic więcej. Więc miała mnóstwo szacunku dla swojej teściowej, ale natomiast nie przypuszczała, że mogła zachować tego typu znajomości. Ale to doskonale!
- Więc nie, nie jest mi głupio… zwłaszcza, że nawet jakby nie była twoja matka, a na przykład doktor Capshaw. – kącik ust drgnął jej w lekkim rozbawieniu – Też powinieneś się trzymać z daleka od bzykania, bo byśmy się na siebie bardzo mocno pogniewali. Więc wiesz… Ż A R T O W A Ł A M. – uśmiechnęła się pod nosem, spoglądając na męża – Jestem jedyną osobą, którą możesz bzykać, żeby osiągnąć swój cel… i idzie ci to doskonale – dodała żartobliwie, ale hej – najłatwiej było zamknąć jej usta pocałunkiem, a seksem załatwić całą resztę. Była naprawdę prosta w obsłudze! I beznadziejnie zakochana w swoim mężu, od którego przy okazji się uzależniła.


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Brzmiało to trochę jakby była jego… Szefową. Albo sugar mummy. Chcesz nowe jeansy, Logan? To złaź do parteru. Chcesz nowe auto? To ściągaj portki. Chcesz wakacje na Bali? To… Trevisano wymownie przewrócił oczami. - A ja durny sądziłem, że działamy na zasadzie partnerstwa i nikt nikogo nie musi do niczego „namawiać” podstępem. - a raczej podstępnym, wyrachowanym seksem, bo tym przecież właśnie by to było, gdyby kochał się z nią, albo ona z nim, tylko jeśli stałby za tym jakiś cel. Kaprys, widzimisię i tak dalej. Oczywiście tylko sobie żartował, tak samo jak żartowała Elise. - I właśnie w tonie tego partnerstwa… Naszego partnerstwa… - bo tego chcieli, prawda? I to starali się wspólnie i zgodnie uprawiać. Partnerstwo. - Wspomniałem o tej Europie z Barretem. - przeniósł wzrok z bliżej nieokreślonej przestrzeni, ponownie na leżąca czy siedzącą tuż przy nim żonę. Potrzebował, naprawdę mocno tego potrzebował, żeby zrozumiała, że… Nie wkręcał jej. Że jeśli tak o tym mówił, to tak naprawdę czuł i myślał. - To duża szansa, Elise. Tak mi się wydaje przynajmniej. I uważam, że powinnaś to przynajmniej porządnie i uczciwie wobec samej siebie, przemyśleć. Chociaż tyle. Decyzja oczywiście będzie absolutnie po twojej stronie, ale… - powiedział jej to kiedyś i teraz powtórzy, to to też było ważne. - Nigdy przenigdy nie chciałbym, żebyś kiedykolwiek czuła, że to ja stanąłem na drodze twojego rozwoju. Twojej kariery. - nie dał jej tutaj wtrącić nic, bo jeszcze nie skończył, tak naprawdę. Zgrymasił pysk ledwo zauważalnie, bo… - Trochę tak czuję, wiesz? Z tym programem, na który mogłaś i powinnaś była się wtedy zdecydować. - z lokalnym bogiem kardiochirurgii, którego nie pamiętam chwilowo jak nazwaliśmy, a za którym przy okazji Logan nieszczególnie też przepadał. A raczej po prostu mu zazdrościł. - Czuję, że nie zrobiłaś tego… - nie zdecydowała się na to. - Z mojego powodu, a to… - pokręcił głową i wymownie cyknął. - Nie możesz tak robić, Elise. Nie możesz zaniedbywać samej siebie tylko przez wzgląd na mnie. - na niego, jego zazdrość, widzimisię i tak dalej. - Dlatego przynajmniej się nad tym zastanów, dobrze? Nad tą Europą z Barretem. - która miałaby być ich kilkutygodniowym rozstaniem, ale Trevisano nie wierzył, że to jakkolwiek mogłoby im zaszkodzić. Bo nie mogło, prawda? Już nie.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nie była ani jego szefową, ani jego sugar mammy… i na szczęście seks w ich związku tylko nie był drogą do celu, więc raczej nie groziło to rozwodem. I jak był taki mądry to niech pierwszy rzuci kamieniem jeśli nigdy nie bzyknął jej, żeby się nie złościła o jaką głupotę! – Zaraz podstępem – prychnęła, ciągle rozbawiona, przewracając jednocześnie ślipiami, ale ciągle bardziej w żartach niż w jakimś tam oburzeniu. Generalnie podchodziła do tematu mocno swobodnie, do całej ich rozmowy. Nie uważała, żeby cokolwiek z tego było warte fochów, a przy okazji przynajmniej zmienili temat na odległy od chłopca z operacji Trevisano.
Ściągnęła mocniej brwi przyglądając mu się uważnie, bardzo uważnie nawet… i to nie tak, że mu nie wierzyła, bo wierzyła, że chciał dla niej jak najlepiej. Nie wierzyła tylko, że mógł chcieć, żeby wyjechała do Europy… bo ona sama tego nie chciała.
- Nie zrezygnowałam z niczego ze względu na ciebie. – to po pierwsze i najważniejsze – Zrezygnowałam z tego ze względu na siebie i na nas, jako związek. – i zwyczajnie tego chciała, do niczego jej nie zmuszał a ona wcale nie czuła presji. Nie była też kimś, na kim ta presja zrobiłaby wrażenie. No po prostu nie. Zrobiła to, bo tego chciała.
- Zastanowię się jak ten człowiek tu w ogóle przyjedzie, jak będzie mi się z nim dobrze pracowało i to w ogóle zaproponuje, dobrze? Dlaczego mamy o tym dyskutować, albo jeszcze lepiej… pokłócić się o to, gdy to tylko hipotetyczna propozycja? – spojrzała na męża i ładnie się do niego uśmiechnęła – Zwłaszcza, że nie podoba mi się to… – to, co z góry o niej założył – Że nie wziąłeś pod uwagę, że to JA nie chcę tam jechać, nie sama i nie na tak długo, a z góry założyłeś, że to dlatego, że myślę, że będziesz się złościł. – tak jakby nie brał tego pod uwagę, że nie chciała go zostawiać, jego i ich życia.


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
A jemu nie podobało się to, że ilekroć podejmował próby, żeby udowodnić Elise, że faktycznie pracuje nad sobą i może inaczej podchodzić do spraw, takich jak ta, to to i tak obracało się przeciwko niemu. Nawet teraz… Pokręcił lekko, ale z wyraźnym zrezygnowaniem głową. Oczywiście, że nie chciał się kłócić. Dżizas… Jedyne co chciał to dobrze. Chciał dla Debenham dobrze. Chciał jej pokazać, że może być facetem - otwartym na jej wyjazdy z jej potencjalnym mentorem czy choćby nawet współpracownikiem. Chciał tylko tyle. Pokazać jej to, zapewnić ją i tym, w którym momencie próbował jej coś narzucić? - Powiedziałem dwukrotnie, że to będzie tylko twoja decyzja. Nie zakładam niczego, Elise. Chciałem po prostu mieć pewność, że wiesz co ja uważam i co ja czuję wobec tej sytuacji. - a on uważał, że to dla niej duża szansa, nie tylko na zobaczenie kawałka świata, ale przede wszystkim na kopniaka dla jej kariery. O ile, oczywiście, go chciała! Bo mogła go nie chcieć, tak jak nie chciał go sam Trevisano. Było mu dobrze z tym gdzie był i co miał, a czy Elise też było dobrze - nie wiedział, nie zakładał, niczego nie próbował jej wmówić. - Nie zakładam z góry, że nie chcesz jechać z mojego powodu. Po prostu daję sygnał, że jeśli tak jest to chciałbym abyś to przemyślała. A jeśli tak nie jest, jeśli nie chcesz jechać z jakiejkolwiek innej przyczyny to… - to to też było ok. Właśnie w tym kryło się sedno. Dla niego to było ok - niezależnie od tego, czym to „to” miałoby być. - Może właściwie to… Czy ty w ogóle chcesz, żeby on przyjechał? Bo może wyszedłem za daleko przed szereg… - ponownie (!!!!!), nie zakładał i niczego nikomu nie wmawiał. Pytał. Pytał czy chciała przyjazdu Barreta. Nie zapytał jej o to, zanim to zorganizował, ale miejskie legendy uparcie powtarzały, że lepiej późno niż wcale. Zanim jednak Elise cokolwiek zdążyła Loganowi odpowiedzieć, do pokoju wpadł Lucas - zdyszany i podekscytowany. - Mamy płuco. Chodź! - bo okienko dla skutecznego przeszczepu, z każdą mijającą minutą robiło się wciąż mniejsze i mniejsze. Tutaj czas był życiem i Trevisano doskonale to rozumiał. - Idź. Później się złapiemy. - rzucił cicho do żony, a kiedy ta już zebrała się i z niego i z kanapy i ruszyła w stronę wyjścia na korytarz, on jeszcze… - Elise…? Powodzenia. Nie potrzebujesz go, ale… Powodzenia. - bo kiedy wstała, kiedy zobaczył jak zakłada na siebie swój biały fartuch, jak poprawia fryzurę i wchodzi w tryb super chirurga, poczuł takie dziwne coś… Dziwne przeklęte coś. Gdzieś w środku, w samych trzewiach. Jakiś cholerny i niczym nieuzasadniony niepokój, który jednak dawał mu posmak tego, że ta noc będzie trudna dla któregoś z nich. A może nawet dla każdego z nich. Oczywiście, że pomyślał o pacjencie, który miał dzisiaj dostać nowe płuco, a w tej samej chwili, w której to zrobił - dostał pilne wezwanie na salę, w której spał jego niedawno zoperowany pacjent.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Problem stanowiło to, że on próbował jej udowodnić coś, o co ona go nie podejrzewała. Powiedział jej o tym wyjeździe, nie był przy tym złośliwy ani nie odwołał całego zamieszania, żeby do tego nie doprowadzić. Więc nie miała powodu podejrzewać go o tą niezdrową zazdrość, więc jak najbardziej widziała jego starania – po prostu nie o nich była teraz mowa. Jasne, że to była jej decyzja i właściwie od razu powiedziała mu jaka ona jest – nie pojadę z nim do Europy na kilka tygodni. Po prostu. Nie pojedzie i już. I to była jej decyzja, podjęta szybko, ale całkiem świadomie – Rozumiem… jeśli chcesz to ode mnie usłyszeć raz jeszcze – zastanowię się. – ale wcale jej się to nie podobało, ta wizja. Znaczy jasne… to byłoby ciekawe wyjechać i zobaczyć jak pracują gdzieś tam na świecie. Zwłaszcza, że od zawsze też powtarza, że chciałaby zobaczyć kawałek świata… ale nie sama albo nie z obcym jej lekarzem. Chciała go zobaczyć z nim. I już chciała mu to powiedzieć, tak samo jak to, że oczywiście, że chce żeby przyjechał… ale no cóż, nie mieli okazji.
- Kocham Cię. – mruknęła prosto w jego wargi zanim podniosła się z kanapy i faktycznie ruszyła do boju, bo trochę tak się czuła, gdy zarzuciła na plecy fartuch i szybkim krokiem ruszyła w kierunku bloku operacyjnego.
Operacja była… długa. Dużo dłuższa niż przypuszczali. Dużo bardziej skomplikowana niż przypuszczali. Udała się, ale wcale nie poszła tak gładko jak mogłoby się wydawać. I jasne – przeszczep płuc to zawsze była skomplikowana operacja, ale teraz dodatkowo doszło parę innych komplikacji. Gdy wyszła po tych wielu godzinach z bloku operacyjnego była padnięta. Absolutnie padnięta. Nie miała pojęcia, czy jej pacjent dożyje następnego dnia, ale chwilowo była tak zmęczona, że sama nie wiedziała, czy go przeżyje. Poczłapała do dyżurki, zwinęła się w kłębek i tylko zdążyła napisać Loganowi smsa, gdzie jest i żeby dołączył jak będzie wolny.
Dlatego, gdy drzwi się otworzyły, a po chwili ktoś się do niej przytulił – nie miała wątpliwości. Momentalnie wtuliła się w jego ramiona – Nie wiem, czy facet przeżyje… mam nadzieję, że tak, ale nie wiem. – wymamrotała nawet nie otwierając oczu – A jak twój dzieciak?


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
To kocham cię, które usłyszał przed ich chwilowym rozstaniem od żony, jeszcze przez jakiś czas przyjemnie mu towarzyszyło. Wtedy kiedy biegł opustoszałymi nocnie korytarzami na pediatrę, wtedy kiedy wyciągał schodzącego dzieciaka z absolutnej „drogi do światła” i wtedy, gdy zmęczony, zmartwiony, ale przede wszystkim czujny… Nie orzekł zgonu. To jeszcze nie był ten moment, ale Trevisano czuł, że… Nieważne, nie chciał o tym myśleć. Wyszedł z pokoju chłopca i poprosił tych ze swoich stażystów, którzy byli razem z nim na nocnym dyżurze, żeby, choćby nie wiadomo co się działo, przynajmniej jedno z nich zawsze było przy chłopaku. Nie przed salą, nie przy dyżurce pielęgniarek - tuż przy łóżku. Wpatrując się w jego parametry, jak jastrząb w biegającą po zielonej łące mysz. Każda, choćby najmniejsza zmiana w liczbach i stanie chłopca miała być niezwłocznie - i to słowo Trevisano podkreślił parokrotnie, licząc na to, że wryje się ono do głów tych młodych lekarzy, niczym pacierz do głów młodych katolików - raportowana Loganowi. Nie przypuszczał jednak, że te zmiany… Każde i wszystkie, nawet najdrobniejsze, zaczną się wydarzać właściwie już po krótkiej chwili od rozmowy Logana ze szczeniaczkami. Zdążył odejść na ledwie kilka kroków, jak aparatura ich małego pacjenta znowu wymownie zawyła, a Bear ponownie tej nocy poczuł taki przypływ adrenaliny, że na dobry moment kompletnie zapomniał o swoim zmęczeniu. Reanimując dzieciaka przez bite dwie godziny, nie czuł ani bólu ramion i grzbietu, ani spływającej mu po karku strużki potu, ani nic związanego ze swoim ciałem, swoją fizycznością… Nie czuł niczego poza tym, że naprawdę potrzebował, żeby ten dzieciak przeżył. Potrzebował tego, jak diabli…
Zmęczenie fizyczne i psychiczne przyszło zaraz potem, jak wyszedł z sali pacjenta na pusty korytarz. W głowie wciąż odbijały mu się echem wszystkie te proceduralne, towarzyszące walce o ludzkie życie, odgłosy. Przyjemnym zakłóceniem tego echa był dźwięk smsa, który nie mógł przyjść od nikogo innego, jak od Elise. Przeczytał i od razu poszedł tam, gdzie miał ją znaleźć. W międzyczasie spojrzał na zegarek. Z tego wszystkiego kompletnie stracił rachubę czasu i dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, że przeszczep Debenham trwał niespodziewanie długo. Za długo, jak na przeszczep bez komplikacji. Za długo, jak na „poszło gładko i przyjemnie”. Tymczasem dotarł do dyżurki i faktycznie wpakował się do żony na łóżko. Może było niewielkie, ale jakimś cudem zawsze potrafili zmieścić się na nim we dwoje. Elise przylgnęła do niego, a on momentalnie zamknął ją w swoich łapach. Ciasno i blisko. Jej oddech, spokojny oddech, przyjemnie kojąco na niego działał. - Nie dał rady. Miał cztery zejścia pod rząd… Sama wiesz najlepiej, że to jak walka z goliatem. - bo oczywiście, jakieś szanse na wygraną Logana w tej walce istniały, ale jednocześnie były one tak mikroskopijne, że musiałby być albo idiotą albo bardzo początkującym lekarzem, żeby łudzić się, że cokolwiek dobrego z tego wyniknie. - Twój przeszczep długo trwał… Jakieś komplikacje? - zapytał po chwili, nie otwierając nawet oczu, bo te kleiły mu się tak mocno, jakby ktoś nalał do nich butaprenu. Ciało i umysł Logana były tymczasem tak mocno zmęczone, że… Miał wrażenie, że nie będzie umiał przez to zasnąć. Taki trochę syndrom przesycenia. - Chcesz się kochać? - zapytał cicho, jak gdyby nigdy nic, leniwie sunąć łapskiem w dół i w górę kobiecych pleców. Bo zakładam, że ciemnowłosa leżała odwrócona do niego przodem…? Jak nie to nie. I już.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nie chciała tego usłyszeć, naprawdę myślała, że chłopakowi się uda… z drugiej strony, gdyby Logan faktycznie posunął się za daleko i miałby resztę życia spędzić w łóżku to może lepiej? O ile można było w ogóle coś takiego powiedzieć o śmierci dziecka. Najgorsze, co mogło się wydarzyć. Było jej zwyczajnie przykro, bo wiedziała, że Travisano zależało, że podchodził do tego emocjonalnie i też mocno ambicjonalnie. Nie chciała, żeby czuł się winny, ale jeszcze nie wiedziała jak mogłaby temu zaradzić – Strasznie mi przykro, Bear… strasznie. – nie mówiła tego tylko dlatego, że tak wypadało albo dlatego, że on mógł chcieć to od niej usłyszeć. Powiedziała to, bo autentycznie było jej przykro. Po prostu – Tak, zatrzymał się… – dlatego właśnie nie wiedziała, czy przeżyje i mogła mieć tylko nadzieję. A te jak widać nieszczególnie im sprzyjały. On stracił pacjenta, ona mogła go stracić lada moment… nic przyjemnego. I oczywiście, ze seks był najlepszą metodą na rozładowanie emocji, więc jego propozycja – chociaż pewnie kontrowersyjna – wcale jej nie dziwiła – Mhm – oczywiście, że tak. Oczywiście, że chciała i oczywiście, że momentalnie mocniej się do niego przysunęła i wsunęła dłoń pod męską szpitalną koszulkę, a wargami odnalazła drogę do jego ust i chciała go pocałować. I wtedy rozdzwonił się jej telefon. Szlag. Momentalnie się obudziła, sięgnęła do stolika, na którym leżał – Płuco – poinformowała męża, gramoląc się przez niego do wyjścia – Prześpij się, zasłużyłeś na odpoczynek. – zatrzymała się jeszcze na sekundę, żeby musnąć jego wargi – Zaraz wrócę. – szepnęła i wybiegła z pokoju w kierunku ostrego dyżuru.
Ale nie wróciła zaraz. Zajęło to zdecydowanie więcej czasu niż powinno, co również mogło wskazywać na kłopoty. Ale wróciła… zamknęła za sobą drzwi do pokoju i spojrzała na męża – Nie dał rady. – nowe płuco jednak mu nie pomogło, a raczej serce nie poradziło sobie z nowym płucem, chociaż przecież powinno, bo ułatwiało mu życie. Spojrzała na męża i zdjęła swoją chirurgiczną koszulkę, rzuciła ją niedbale na podłogę i weszła do łóżka, od razu łącząc ich usta w pocałunku. Zdecydowanie musiała odreagować.


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Oczywiście, że to nie było fair. Śmierć nigdy nie była fair – zwłaszcza, że zawsze bardzo walczyli o swoich pacjentów. To nie była głupia, przypadkowa śmierć, a taka poprzedzona walką, ciężką walką. Więc to było nie fair dla pacjenta, jego rodziny i dla nich również. Ale Elise nie chciała o tym teraz rozmawiać. Po prostu nie. Chciała odreagować. I oczywiście, że mogliby po prostu stąd wyjść, jechać do domu, albo jeśli byli zbyt zmęczeni, żeby jechać do Lorne Bay – po prostu wynająć pokój w pobliskim hotelu. Mogliby. Ale za każdym razem mieliby tą przerwę, w której musieliby rozmawiać… a ona chciała to po prostu odreagować. Logan momentalnie wyczuł jej zamiary. Zawsze to wiedział. Co czuła i czego potrzebowała. Jej mózg wyłączył się z tego wszystkiego, co działo się za drzwiami pokoju lekarskiego. Na szczęście po przekroczeniu progu była na tyle przytomna, że przekręciła zamek, więc nikt nie mógł im przeszkodzić… i dobrze. Potrzebowała zapomnieć o tym, co tam się działo. To nie był dobry dzień – dla żadnego z nich. I może teoretycznie seks nie mógł tego w żaden sposób naprawić, ale odreagować? Jak najbardziej. Dlatego zachłannie sięgała jego ust, mocno się w nie wcałowując. Rownie zachłannie pozbyła się jego koszulki i przyciągnęła go do siebie, zaciskając palce na jego ramionach. Była uzależniona od jego bliskości, potrzebowała jej jak powietrza. Jęknęła wymownie, gdy zsunął się z pocałunkami na jej piersi, a dłoń mocniej zacisnął na jej biodrze, którym mocno go oplatała. Nie mieli może wiele czasu, bo w każdej chwili ktoś się mógł dobijać, ale wykorzystali każdą jedną sekundę… mocno, zachłannie i najlepiej jak potrafili. Zresetowali mózgi. Zresetowali wszystkie swoje obwody.
- Potrzebowałam tego… – wyszeptała wreszcie do ucha męża, gdy tylko odzyskała rezon na tyle, żeby się odezwać i musnąć wargami jego policzek, gdy ciągle był tak blisko. Ciągle ciasno obejmowała go zarówno biodrami jak i ramionami, nie chciała się od niego odsuwać. Jego silnie bijące serce, które czuła pod skórą działało na nią uspokajająco – To nie był dobry dzień.


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Prawdopodobnie potrzebowali tego seksu bardziej, niż gdyby potrzebowali go w sytuacji odwrotnej - w sytuacji sukcesu, zwycięstwa i uratowanego życia. Wtedy mogliby porozmawiać, wrócić do domu, zjeść smaczną kolację, wypić jeszcze smaczniejsze wino i dopiero wtedy wylądować razem w łóżku. Mógłby to celebrować. Teraz, tutaj? To nie miało nic wspólnego z celebrowaniem czegokolwiek. Nawet jeśli Trevisano brał swoją żonę tak intensywnie, tak mocno, tak zachłannie i z takim pulsującym w nim wyraźnie nienasyceniem, że to, każde z osobna i wszystkie razem wzięte, było nie do opanowania. Reset, którego tak oboje dzisiaj potrzebowali, przyszedł nagle i silnie. Pochłonął, rozpalił, a zaraz potem ukoił wszystkie ich zmysły naraz, zostawiając po sobie to cholernie specyficzne uczucie, mieszankę spełnienia z ochotą na więcej. Trevisano czuł to nie tylko w podbrzuszu, w tych najbardziej newralgicznych strefach swojego loganostwa, ale wszędzie indziej też. Nawet w serduchu, które istotnie biło teraz w męskiej klatce, jak, nie przesadzając, dzwon Zygmunta. Mocno i namiętnie! - Wiem. Widziałem to. - i czuł. A teraz, kiedy wyszeptał tych kilka słów, zaraz potem lekko i pod samym nosem uśmiechnął się trochę do siebie, a trochę do żony. Podniósł głowę tyle tylko, żeby móc na nią spojrzeć. Uwielbiał widzieć ją, przyglądać się jej z tak bliska. - Prawdopodobnie jeden z ostatnio najgorszych… Ale wiesz, jak to mówią… - przysunął pysk do czubka damskiego nosa i lekko ją tam capnął zębami. - Co nas nie zabije, to nas wzmocni. A przynajmniej cholernie zmęczy i da nauczkę na przyszłość. - bo on raczej widział to w ten sposób. Zwłaszcza po dniu, takim jak ten dzisiaj. - Śmieszna myśl wpadła mi teraz do głowy… - a skoro śmieszna, to nawet lekko się uśmiechnął. - Gdybym dzisiaj nie był twoim mężem, a ty nie byłabyś moją żoną… I wciąż tkwilibyśmy na tym głupim etapie tylko się kumplujemy i próbujemy ignorować fakt, że jak jesteśmy gdzieś sami i jesteśmy blisko siebie to robi nam się gorąco i myślimy tylko o tym, jakby to było się z nią, z nim pieprzyć
bo przecież byli na takim etapie. I to jak cholera. - Ty byłabyś wolna, ja byłbym wolny. Przyszłabyś do mnie? Przyszłabyś do mnie… No wiesz, odreagować? - wargi zadrżały mu mocniej, bo odreagowanie w ich słowniku było miłym synonimem dla „pieprzyć się po trudnym dniu”. - Wpakowałabyś mi się do łóżka bez słowa wyjaśnienia? Myślisz, że mógłbym tego chcieć? - zadał ostatnie pytanie i w końcu też cicho, dyskretnie się zaśmiał. To była naprawdę śmieszna myśl. Może trochę głupia, może absurdalna, ale… Był ciekaw, po prostu.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Była zmęczona i skłamałaby, gdyby powiedziała, że nie. Serce biło jej jednak mocno, a oddech z trudnej wracałam do normalności. Ale tak, naprawdę tego potrzebowała. I nawet nie była zaskoczona, gdy Trevisano stwierdził, że to widział. Zaśmiała się pod nosem, bo zawsze wszystko widział, nie miała, co do tego absolutnie żadnych wątpliwości.
Ściągnęła mocniej brwi, gdy śmieszna myśl wpadła mu do głowy, bo to naprawdę ciekawe… wpatrywała się w niego uważnie, ale gdzieś tak w połowie kącik ust drgnął jej wymownie do uśmiechu. Bo znała odpowiedź na to pytanie! Ba! Mogłaby się spokojnie obrazić za to, że on jej nie znał… i że w ogóle zadawał to pytanie! – Oczywiście – że przychodziłaby do niego odreagować, a on mógłby tego chcieć. Proste! – Wiesz skąd wiem? Bo to robiliśmy. – naprawdę zapomniał? A ten dzień, gdy straciła ulubionego pacjenta, a jej ojciec trafił na izbę przyjęć po tym jak się przewrócił? Albo ten głupi przypadek z autem! Takich sytuacji pewnie było dużo więcej gdzieś pomiędzy tym jak zaczęli się ze sobą przyjaźnić, a być ze sobą. Gdy miała problemy od początku szła do niego, nikogo innego – No mooooże ciut więcej rozmawialiśmy. – zaśmiała się pod nosem – Ale tylko trochę! Bo nigdy nie byłeś szczególnie dobry w trzymaniu rąk przy sobie. – ehe, wiadomo! Wszystko jego wina, ona przychodziła tylko po pomoc albo pocieszenie, nic więcej! Wyszczerzyła kły w szerokim uśmiech, bo przecież tylko sobie żartowała. Winni byli akurat po równo! – Chcesz porozmawiać? – jednak naturalnie spoważniała, bo koniec końców to naprawdę był kiepski dzień i był w czołówce ostatniego czasu, mogli go odreagować w ten, czy inny sposób, ale koniec końców mogli też porozmawiać. Bo z kim jak nie z drugą połówką banana, prawda? – Czy jednak spać? – bo to było równie kuszące! Może nawet bardziej? Podśmiechiwała się pod nosem, więc pewnie nie miałaby nic przeciwko.


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
ODPOWIEDZ