Prokurator Koronny — Crown Prosecutor's Office
37 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Skorumpowany prokurator, który perfekcyjnie udaje przykładnego obywatela. Rok po ślubie zamordowano mu żonę, od tego czasu Tony przybrał maskę impertynenckiego i wyniosłego człowieka. Wierzy, że jest szczęśliwy i na wszelkie sposoby ucieka przed poznaniem prawdy o samym sobie.
Zlustrował sobie wzrokiem sylwetkę Hayworth. Ostatecznie interesowała go głównie dlatego, że miała całkiem przyjemne dla oka proporcja ciała. Charakter miała znośny, właściwie to Hemingway niekoniecznie dbał o to, aby poznać ją jakoś wybitnie blisko. Potrafiła się zabawić, nie chciała niczego poważnego i umiała trzymać gębę cicho, a przynajmniej wtedy gdy wypadało, bo niekiedy lubił jak ostentacyjnie jęczała jego imię.
- Znajdź dla mnie czas, ale niekoniecznie będziesz zajmowała się moim serwisem - odpowiedział, spoglądając na nią ostentacyjnie. Liczył na jakąś miłą pogawędkę, w końcu po raz pierwszy, publicznie zdecydował się powiedzieć do niej coś więcej poza "dzień dobry", gdy mijali się na kortach. Ich prywatna znajomość nigdy nie miała stać się powodem do plotek, bo Anthony za bardzo lubił to miejsce i nie chciał by jego romanse cieszyły się czyimkolwiek zainteresowaniem na kortach. Ku swojemu zaskoczeniu miał wrażenie, że Stasia nie ma najlepszego nastroju. Może wywnioskował to po tonie jej głosu, a może po słowach jakich użyła, by zacząć z nim konwersację. W każdym razie spojrzał na nią nieco skonsternowany, po czym odchylił się wygodniej w krześle i obserwował jak dziewczyna zajmuje miejsce na przeciwko.
- A po czym tak wnioskujesz? - Nie odpowiedział wprost, a postanowił się nieco z nią poprzedrzeźniać skoro sama zaczęła rozmowę w taki sposób. Upił też nieco kawy i pozwolił Stasii zadecydować o tym, czy nadal chce przybierać postawę nieco naburmuszonej panny, czy ma ochotę na milszą dyskusję. - Widziałem twój dzisiejszy trening. Masz ciężką rękę do swoich kursantów... albo to wyjątkowa sytuacja - dodał po chwili, bo przecież dostrzegł jak w mało delikatny sposób potraktowała swojego ucznia. Z jednej strony było w tym coś pociągającego, bo Tony w pamięci szybko odnalazł obraz ciała Hayworth zmysłowo wyginającego się w łuk przy serwie. Zaś z drugiej wydawało mu się, że kierowały nią emocje, które nie przystoiły profesjonalnej trenerce i ciekawiło go, czy to on był ich powodem, czy też nie... Szczerze liczył na tę drugą opcję, bo rozmowy o "związkach" czy takich niezobowiązujących, czy też nie, nigdy nie należały go jego ulubionych dyskusji.

Stasia Hayworth
Instruktorka tenisa — FRESHWATER TENNIS CLUB
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Nowoczesna hipiska, ucząca dzieci bogaczy gry w tenisa, lubiąca podróże swoim campervanem i sączenie szampana, gdy nikt nie widzi.
Stasia nie była kobietą, która szczególnie zna swoją wartość, uważa się za piękną kobietę, która może wiele tym argumentem zdziałać w życiu. To nie tak, że uważała się za totalnie bezwartościową osobę, niewykształconą, nudną i brzydką, bez przesady! Już sam fakt, że ktoś taki jak Hemingway się nią kiedyś zainteresował, wiele mówił. I tak, dość mile to łechtało to jej ego. Niezależnie od tego, czy mężczyźnie na tym zależało, lub czy mu się podobało. W końcu był przystojnym, wysoko postawionym mężczyzną, który tak naprawdę jakby chciał, to mógłby mieć każdą. A on chciał akurat ją.
-A nad czym chciałbyś popracować?-zapytała. Miała prawo o to zapytać, z resztą, zawsze pytała swoich kursantów - czy chcą po prostu pograć, czy też może odbyć lekcje. A może brakuje im kogoś do debla i są w stanie za to zapłacić. Mogła się drażnić, czy nawet przekomarzać z Anthony'm, jakie ma plany względem niej, czy faktycznie chce z nią pograć (na początku ich znajomości im się zdarzało), czy też może w jakimś innym celu. Może faktycznie była jakoś nie w nastroju? Kobiety tak mają, dlatego też tak często mężczyźni nie chcą się z nimi wiązać na pełen etat. Co poniekąd miało sens.
-Bo jeśli po swoim meczu masz potrzebę wzięcia korepetycji, to znak, że jest coś do poprawienia-wyjaśniła mu. Cóż, faceci mają ego, które bardzo łatwo urazić, a przegrany mecz, zwłaszcza taki z kretesem, z nieodpowiednią osobą, może tą męską dumę urazić. -No może trochę za mocno rozgrywałam z nim piłkę, przyznam-powiedziała po chwili zastanowienia. Była wymagającą nauczycielką, nie da się tego ukryć jednak to nie musiało znaczyć, że miała takie właśnie metody nauki. Nie wyżywała się zazwyczaj na swoich uczniach, nie miała w zwyczaju pokazywać im, jak mało potrafią w porównaniu do niej. -Nie mniej jednak, nie wydaje mi się, abyś Ty miał się czym martwić. Albo przejmować, nie jesteś przecież jego ojcem. Ani moim szefem-zauważyła, lekko się uśmiechając. No co, zdecydowanie nie był kimś, kto miał jakiekolwiek prawo do tego, by komentować jej metody pracy. Z resztą, nie bez powodu nie poruszali wielu różnych tematów, w tym takich poważnych jak te, dlaczego nie spotykają się częściej i dlaczego nie robią niczego wspólnie. Jak było widać, Stasia wcale nie była do tego taka chętna. Może i odpowiedzi by chciała, ale nie inicjować taką rozmowę.

Przeniesiona do retrospekcji

[oznacznie]Anthony Hemingway [/oznaczenie]
Instruktorka tenisa — FRESHWATER TENNIS CLUB
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Nowoczesna hipiska, ucząca dzieci bogaczy gry w tenisa, lubiąca podróże swoim campervanem i sączenie szampana, gdy nikt nie widzi.
#10

Nie dało się ukryć, że blondynka pół dnia bujała w obłokach, totalnie nie będąc w pełni skupiona ani na grze, ani na prowadzeniu szkółki. Z tym drugim nie było problemu, bo w związku ze zbliżającym się końcem roku szkolnego, dzieciaki również już nie były szczególnie skupione na grze, chciały tylko się dobrze bawić, albo rozmawiały, co będą robić w przerwie, i że koniecznie muszą po nowym roku zapisać się z powrotem do tych samych grup, bo przecież przyjaciółka, czy najlepszy kumpel tu chodzą. Na bank nikt się nie zorientował, dlaczego ich nauczycielka czasem nie trafiła w piłkę. Co dziwne, nie do końca było tak, że z każdą kolejną godziną, coraz bardziej nie mogła doczekać się, aż skończy, wejdzie pod prysznic, wskoczy na rower i pojedzie do domu. Tam na nią w sumie nic nie czekało. Ella pewnie była w domu, więc pewnie by zrobiły sobie kolację, włączyły film i poleżały brzuchem do góry, marnując kolejny wieczór ze swojego młodego życia.
Do tego stopnia nie była to wcale kusząca wizja, że po swojej ostatniej godzinie, została parę minut dłużej, aby zebrać wszystkie piłki. Powinny to zrobić dzieciaki za nią, ale to nieważne. Mogła się poświęcić, zwłaszcza, że nie było widać, aby ktoś miał wynajęty ten kort po niej. Co prawda jakiś mężczyzna stał niedaleko z telefonem w ręce, ale nie wydawał się być zniecierpliwiony, aby zacząć korzystać z rakiety, którą miał obok siebie. -Daj mi jeszcze dwie minuty, już się zmywam-zwróciła się do niego, wynosząc po kolei wszystkie swoje rzeczy. Miała duża torbę z rakietami, koszyk z piłkami, pachołki i inne takie, więc musiała się ogarnąć. Odłożyła to wszystko poza kort, zakładając plecak na ramiona, by zostawić to wszystko w kantorku i ruszyć do szatni dla kobiet. -Czyżby Cię ktoś wystawił?-zapytała, lekko się uśmiechając. Nie chciała być złośliwa, ani sarkastyczna, ot zagaiła mężczyznę, który musiał być gdzieś w jej wieku, chciała być miła! A tenis to sport nie tyle drużynowy, co w parach i jeśli brunet był sam, to nie pogra sobie za bardzo. Mógłby najwyżej poćwiczyć serwy, a to słaba zabawa. -Właściwie... Jeśli brakuje Ci przeciwnika, to mogę z Tobą pograć. Jeśli nie boisz się przegrać z dziewczyną-zaśmiała się, dając chwilę na odrzucenie tej oferty i zapewnienie, że jego dziewczyna, czy tam kumpel są patologicznymi spóźnialskimi i na bank zaraz będą, a za karę będą biegać karne kółka wewnątrz kortu. A nie, to tylko Hayworth miała takie drakońskie metody wychowawcze. Cóż, a wydawała się taka miła i niewinna z buzi.

mercury fairweather
bezrobotny — na zasiłku
27 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Zbyt wiele rzeczy się nawarstwiło, przedawkował i ostatni czas spędził na odwyku. Obecnie jest bez pracy, ambicji i planów na przyszłość.
Mercury powoli zaczynał wracać do żywych. Zaczął spotykać się ze znajomymi i rodziną po swoim powrocie do Lorne. Dziś umówił się ze swoim kumplem Luke'm na wspólną grę w tenisa. Oczywiście nie nastawiał się na nic konkretnego i bardziej podejrzewał, że do gry w ogóle nie dojdzie. Umawianie się z Luke'm właśnie tak wyglądało. Przez tydzień powtarzał, że nie może doczekać się wspólnego wypadu, aby chwilę później napisać i cały odwołać.
Brunet zapakował wszystkie potrzebne rzeczy do torby. Odkurzył rakietę, której nie używał minimum rok, a buty do tenisa znalazł dopiero po około godzinie czasu szukania. Mimo wszystko udało się i gotowy do gry wsiadł do auta, aby chwilę później znaleźć się obok obiektów.
Brunet stanął obok kortu z telefonem w dłoni, bo dostał właśnie wiadomość od swojego kumpla, że znów nie może się wyrobić z czasem i po prostu go nie będzie. Mercury wkurzył się, bo to nie pierwszy raz, gdy Luke go wystawia. Był już zrezygnowany i zaczął zastanawiać się nad tym czy chce wracać, czy poodbijać sobie piłkę sam ze sobą. — Spokojnie — odpowiedział dziewczynie, która sprzątała po sobie na korcie. Nie musiała się śpieszyć, bo sparing partner Mercurego się obsrał i się nie zjawi. — A daj spokój, to nie pierwszy raz kiedy mojemu kumplowi nagle COŚ wypada — zaakcentował końcówkę, a po wszystkim wzruszył ramionami. Blondynka zaczęła wychodzić, więc podszedł bliżej siatki i usiadł na ławeczce, która znajdowała się obok. Zaczął szukać w swojej torbie butów, bo postanowił jednak wyjść na kort. Nawet jeśli będzie musiał poodbijać piłkę o ścianę albo po prostu potrenować serwowanie.
— Nie boję się przegrać z dziewczyną, bo w ogólnie nie ma szans, aby do tego doszło — spojrzał się na nią przez ramię, a na jego twarzy pojawił się arogancki uśmieszek. Skoro sama zaproponowała grę to nie było żadnych przeciwwskazań do tego, aby zaakceptować ofertę. Oczywiście będzie trzeba ustalić warunki i nagrodę dla zwycięzcy, bo Mercury nigdy nie gra o nic. Zawsze musi być coś na szali, aby większa motywacja pojawiła się na horyzoncie.
piesio
banshee
Instruktorka tenisa — FRESHWATER TENNIS CLUB
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Nowoczesna hipiska, ucząca dzieci bogaczy gry w tenisa, lubiąca podróże swoim campervanem i sączenie szampana, gdy nikt nie widzi.
Dobrze było wracać do życia, do żywych, do tego co się kiedyś robiło. Stasia tak naprawdę od lat nie opuściła rodzinnego miasteczka na więcej niż parę dni, może ponad tydzień. Nie miała gdzie jeździć, nie miała marzeń do spełnienia, wykształcenia do zdobycia, ani ukochanego do odwiedzenia. Jednak czasem zaszywała się gdzieś, by potem pojawić się z powrotem, niczym feniks z popiołów, czy motyl z poczwarki. Jednak absolutnie nie przyznałaby się do tego, nie porównywała do innych osób, bo wiedziała, że w każdej takiej sytuacji wypadałaby słabo. A ona, choć miałaby pewnie ku temu powody, nie lubiła się skarżyć. Co z tego, że zawsze była mniej ważna, czy gorsza niż jej bracia? Co z tego, że musiała sama sobą radzić, bo zawsze wszyscy byli zajęci innymi. Teraz nie potrzebowała ich i robiła naprawdę wiele, aby nie czuć się gorszą od innych. To był jej życiowy cel. Była jednak młoda jeszcze i daleko jej było do spełnienia go i osiągnięcia duchowego zen.
-Taki kumpel to skarb-zaśmiała się ironicznie. Nie znosiła spóźniania się i uważała, za wystawianie czy odwoływanie w ostatnim momencie istniało specjalne miejsce w piekle! Chyba, że był jakiś naprawdę sensowny powód, jak to zazwyczaj było w jej przypadku. Wiadomo, że siebie traktuje się inną miarą. Czasem bardziej restrykcyjną, czasem pozwalało się sobie na znacznie więcej. Do momentu, aż nie zdarzało się to zbyt często, to nie było nic złego. Jednak jeśli kumpel Mercury'ego ZNOWU coś takiego odwalił, to jednak należał do osób, do których odnosiła się pierwsza część zdania blondynki.
-No, no. Prawdziwy mężczyzna nigdy nie przegrywa z kobietą, co? Niezależnie kim ta kobieta jest i co robi zawodowo?-zaśmiała się. Spotkała już nie jednego takiego fifa rafa, co uważał się za lepszego tylko dlatego, że ma penisa w spodniach. Pewnie, penis fajna rzecz, Stasia nie miała partnera, ale nie żyła w celibacie, ale nigdy w życiu nie chciała być traktowana jako ktoś gorszy, tylko dlatego, że jest kobietą. Okej, Mercury może bezpośrednio tego nie powiedział, ale dało się to wyczuć. To spowodowało, że Stasia tym bardziej będzie chciała wygrać! -Jestem Stasia-powiedziała, tym razem wpakowując wszystkie swoje rzeczy z powrotem na kort, odniesie je do kantorka po tej grze, nic się nie stanie. Wyciągnęła jedną ze swoich rakiet, rozstawiła kosz z piłkami, który miała ze swoich zajęć i podeszła do siatki. Musieli ustalić kilka rzeczy, w tym to, kto pierwszy serwuje.
bezrobotny — na zasiłku
27 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Zbyt wiele rzeczy się nawarstwiło, przedawkował i ostatni czas spędził na odwyku. Obecnie jest bez pracy, ambicji i planów na przyszłość.
Wychodząc dzisiaj z domu nie spodziewał się tego, że nieznajoma dziewczyna będzie jego towarzyszką na resztę wieczora. W sumie to nie przeszkadzała mu perspektywa gry z nią. Skoro była tutaj to na pewno coś potrafiła, a to już dobry sygnał do tego, że gra nie będzie jednostronna. Tym bardziej, że Mercury zdążył zauważyć jej sprzęt i rakietę, która na pewno do tanich nie należała. Podejrzewał, że może być kimś więcej niż hobbistycznym graczem. Jakąś trenerką lub czymś w tym rodzaju.
— Powiem Ci, że lepszego nie mogłem sobie wyobrazić — wywrócił teatralnie oczami, po czym roześmiał się głośniej. Już nawet nie chciało mu się wkurzać na kumpla, że po raz kolejny go wystawił. Miał to gdzieś i tym samym nigdy więcej nie umówi się z nim na partyjkę tenisa. Rozumiał, że człowiekowi może coś wypaść, ale nie któryś raz pod rząd podczas umówienia się z Mercurym. Na dodatek odwoływał spotkanie na kilka minut przed mniemanym przybyciem.
— Ej, Ty to powiedziałaś, nie ja. Nigdy nie uważałem, że porażka z kobietą jest ujmą dla faceta — pokręcił przecząco głową, bo chyba nie do końca zrozumiała go tak, jak chciał jej to przekazać. Tu bardziej chodziło o jego pewność siebie, a nie o to, że uważał iż kobiety są gorsze, bo tak nie było. — Po prostu jeśli chodzi o tenis to znam siebie i swoje możliwości, jeśli chcesz to możesz się o tym przekonać — wzruszył ramionami, aby rzucić jej wyzwanie, chociaż miał wrażenie, że ona zrobiła to chwilę wcześniej. Nieważne. Fajnie, że tutaj była i na dodatek chciała z nim zagrać. Gdyby po raz kolejny musiał obejść się smakiem i wrócić do domu rozczarowany to na pewno by się wkurwił. Tak to chociaż zapomni o tym, że został wystawiony, a sparing partner nie był w tej sytuacji istotny. Nawet można powiedzieć, że wyszło mu to na lepsze, bo dziewczyna jest bardzo urodziwą blondynką. — Mercury — wyrzucił z siebie, mając już praktycznie zawiązane buty. Wziął z torby rakietę i podszedł do środka kortu, stając centralnie pod siatką. Oczywiście, że musieli zagrać o coś, bo granie dla gry było w jego przypadku bez sensu. — O co gramy? — zapytał bardzo bezpośrednio, aby narzucić już mały ton rywalizacji między tą dwójką.
piesio
banshee
Instruktorka tenisa — FRESHWATER TENNIS CLUB
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Nowoczesna hipiska, ucząca dzieci bogaczy gry w tenisa, lubiąca podróże swoim campervanem i sączenie szampana, gdy nikt nie widzi.
Stasia była naprawdę dobrą sparing partnerką, nieskromnie mówiąc! Lubiła grać w tenisa i może nigdy nie była na tyle dobra, aby choć myśleć o zawodowstwie, tak idealnie nadawała się do gry amatorskiej, czy uczenia kolejnych zagrań i odbijania piłeczki. A oprócz tego miała również inne zalety, różne, w zależności od tego, czego kto oczekiwał i kto pytał.
-Nie chcę się narażać, ale nie sądzę-zaśmiała się. Nie chciała krytykować gościa, o którym słyszała tylko jedno zdanie, ani krytykować Mercurego za to, że uważa takiego typa za kogoś wartego przyjaźni. Co ona wiedziała? Jeden minus nie powinien absolutnie niczego przekreślać i może rzeczony gość miał więcej zalet, które równoważyły ten jeden wielki minus w postaci odwoływania spotkań w ostatniej chwili. Może nie robił tego wcale aż tak często?
-To nie dlatego założyłeś, że na bank ze mną wygrasz?-zapytała. Owszem, ona tak powiedziała, trochę w związku z tym, że sporo w życiu widziała i nie raz poczuła męski szowinizm na sobie. Cóż, w klubie tenisowym często pojawiali się wysoko postawieni mężczyźni o krótkich penisach, którzy musieli podbudować sobie ego w inny sposób, stąd może była trochę wyczulona na tym punkcie. Jednak trzeba było przyznać, że trochę żartowała. Nie miała powodu, aby wziąć Fairweathera za jakiegoś złego, czy skrzywionego gościa. -Jasne, przekonajmy się. Ja też znam swoje możliwości-zadarła nieco nosa. Czasem podkładała się, aby klient był zadowolony, ale nie zawsze czuła potrzebę. Czasem wręcz nie chciała i to spotkanie zaczynała powoli brać ambicjonalnie!
-Przegrany stawia kolejkę w klubowym barze?-zaproponowała. Cóż, to było coś, choć wiązałoby się z tym, że ta dwójka spędziłaby ze sobą jeszcze trochę czasu, poza godziną na mączce. Przecież nie zgarną szklanki z baru i nie pójdą w dwa różne kierunki! A jednak nie było to bardzo zobowiązujące. -Zaczynaj-rzuciła mu piłeczkę, którą trzymała w dłoni i udała się w głąb kortu, aby być gotową do przyjęcia serwisu. W jej blond główce już zakiełkował pewien niecny plan, aby urozmaicić grę.

mercury fairweather
ODPOWIEDZ