23 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Wyobraź sobie taką scenę: abordaż, chłopaki przeskakują nad relingiem, kordelasy w garściach i wrzeszczą: "Koty! Oddajcie nam swoje koty!"
01.

Przed każdą nową randką z tindera jest to delikatne poczucie ekscytacji - a może właśnie tym razem spotka się swoją drugą połowę, swoje soulmate? Co z tego, że Minnie wiecznie głośno podkreślała, że tak czy siak nie chciałaby żeby jej historia miłości zatrzymała się właśnie na portalu randkowym. No sory, ale gdzie tu jest romantyzm? Gdzie tu są emocje? Ta ekscytacja? Zresztą błagam, i potem co, miałaby swoim dzieciom opowiadać, że ona i tata poznali się na stronce na której inni umawiają się na przygodny seks? Dlatego tak na dobrą sprawę nie wiedziała po co chodziła na takie randki, ale to już chyba było coś na zasadzie ćmy lecącej do rozgrzanej, świecącej się żarówki - ona musi się sparzyć ale i tak po pierwszym uderzeniu po raz kolejny wróci do żarówki. I tak niezliczoną ilość razy. Tak samo Minnie, pomimo masy nieudanych pierwszych randek już od samego rana szykowała się na to spotkanie. Okej, może nie tak typowo od samego rana bo wcześniej musiała pomóc rodzicom na farmie ale jak tylko się uwolniła z tego piekła to zaczęło się kolejne czyli wybieranie sukienki. Przed samą szafą spędziła chyba z półtorej godziny, ostatecznie dzwoniąc zrozpaczona do siostry i pytając czy ma coś u siebie, albo w lumpie, co by się nadawało na pierwszą randkę. Cała akcja zakończyła się tak, że wskoczyła na rower, pojechała do Lilki i to tam już dokończyła ogarnianie się, biegnąc na łeb na szyję do baru w którym umówiła się z Aaronem, przystojnym blondynem. Znalazła nawet wolny stolik w rogu baru i wysłała chłopakowi wiadomość o treści "hej, jak coś to już jestem, czekam przy stoliku!" i czekała. Czekała 5 minut. Czekała 10 minut. Czekała też 30 minut, a gdy dobijało do godziny to zrozumiała, że teraz już nawet nie dochodzi do pierwszych randek. Teraz jest olewana zanim one się na dobre zaczną. Aż prychnęła pod nosem z własnej głupoty i naiwności, domawiając drugiego drinka bo przecież nie zmarnuje wolnego wieczoru, prawda? Złapała za swój telefon, przeglądając kontakty i zastanawiając się czy powinna do kogoś zadzwonić i powiedzieć, żeby wbijał do Moonlight, ale był jeden zasadniczy problem - jak wtedy wytłumaczyłaby to że siedzi sama w barze, odstrojona jak szczur na otwarcie kanału? I właśnie zastanawiając się nad tym wielkim dylematem zauważyła stojącego kawałek dalej, przy samym barze... Mavericka. I wtedy też trochę spanikowała, totalnie nie wiedząc co robi, przełknęła jedynie ciężko ślinę, wbiła wzrok w menu leżące na stoliku i studiowała je jakby czytała najważniejszą księgę świata. Aczkolwiek nie powiem, ciekawość też ją zżerała okropnie i zastanawiała się czy przyszedł tu sam, czy może z kimś, a jak z kimś to z kim i po co? I tak podnosiła czasem wzrok na bruneta, aż w pewnym momencie ich spojrzenia się skrzyżowały, a ona sama spaliła totalnego buraka bo to totalnie musiało wyglądać jakby się na niego gapiła. Jesteś idiotką Minnie, pomyślała, podnosząc dłoń do góry i machając z daleka Hammondowi na przywitanie i modląc się w duchu żeby tutaj nie przychodził bo dzisiejszy dzień totalnie nie był jej dniem.
powitalny kokos
aaaarrrggghhhh
25 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
sprzedawca w sklepie muzycznym i kierowca ubera, który lubi sobie pośpiewać; wygadany, lekkomyślny i rozrywkowy; do tańca i do różańca, tylko pewnie będzie mu trzeba wytłumaczyć, jak się modlić.
#2

Maverick z kolei nie żył złudzeniami – wiedział, że na Tinderze miłości się nie spotyka. Można było tam znaleźć nudziarzy, którzy wysyłali ci dziennie cztery wiadomości, zawsze o mniej więcej takiej samej treści („cześć”, „hej”, „co tam?”, „spoko, a tam?”, „też wszystko ok”, „aha no to fajnie”, „nom”), dwutygodniowe znajomości, które nigdy nie zamieniały się w nic poważniejszego, plasterek po bolesnym zerwaniu, dobry seks i ewentualnie rozrywkę, gdy czytało się niektóre opisy. Tak czy siak, Hammond zdecydowanie wolał poznawać ludzi naprawdę, kiedy nie chowali się za memami czy emotkami, bo najgorsze rozczarowanie było wtedy, gdy ktoś nadużywał ”XDDDDDD” w rozmowach, a potem okazywał się chujowym człowiekiem bez poczucia humoru.
W każdym razie tamtego dnia nie miał w planach żadnej randki ani nawet spotkania w grupie przyjaciół. Po odwiezieniu jakiegoś gburowatego typa na kompletne zadupie, stwierdził, że zasługiwał na piwko i tym właśnie sposobem znalazł się w Moonlight Bar, siedząc tuż przy barze i patrząc z udawanym zainteresowaniem w telefon dziadka, który ulokował się tuż po jego lewej, i który postanowił pokazać mu wszystkie fotki ze swoich ostatnich wakacji. Chuj, że przed tym nawet się mu nie przedstawił i w tamtym momencie był dla Hammonda jakimś totalnym nołnejmem, taplającym się w morzu wraz ze swoim psem – uroczym goldenkiem, który, jak poinformował go typek, już nie żył. Ta wiadomość kompletnie zrujnowała mu humor.
Rozglądnął się po barze ze znudzeniem, myśląc o tym, czy nie lepiej byłoby po prostu dopić piwo, iść na siku i wrócić do domu, lecz wtem dostrzegł znajomą twarz, wgapiającą się w leżące na stole menu. Gapił się tak na nią moment, zastanawiając się, czy zostawienie wakacyjnego dziadka i doskoczenie do jej stolika było w ogóle etyczne, biorąc pod uwagę to, że była przyjaciółką jego brata, ale kiedy ona również uniosła na niego spojrzenie, uznał to za znak od wszechświata. Klepnąwszy staruszka po ramieniu, zeskoczył ze stołka i przeniósł się razem z piwem do stolika Minnie, uznając jej machnięcie za jawną zachętę.
Może był debilem, ale tylko trochę.
No cześć. – Uśmiechnął się szeroko, siadając tuż naprzeciwko niej. – Dobrze, że tu jesteś, bo obejrzałem już chyba z dwieście zdjęć tamtego typa – westchnął i... dopiero w tamtym momencie zauważył, że wyglądała jakoś ładniej niż zwykle. – Masz urodziny? – zapytał, ale trochę mu się to nie kleiło. Gdyby tak było, Billy przecież by coś powiedział. – Czy to jakaś inna okazja? – dodał, nie wiedząc czemu czując się jakoś dziwnie. Czyżby to piwo mu zaszkodziło?

Minnie Barnard
niesamowity odkrywca
śmieszna
23 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Wyobraź sobie taką scenę: abordaż, chłopaki przeskakują nad relingiem, kordelasy w garściach i wrzeszczą: "Koty! Oddajcie nam swoje koty!"
On nie podejdzie, co nie? Nieee no, gdzie by miał podchodzić, przecież Minnie to dla niego typowa gówniara, która gdzieś tam kręciła się pod nogami kiedy przychodziła do Billiego. Wiadomo, odmachać zawsze można ale nie podejdzie, pewnie jego randka właśnie jest w łazience i Mave czeka na jej/jego powrót. Dziewczyna totalnie nie zarejestrowała obecności tego pociesznego dziadka, który chyba tylko czekał aż napatoczy mu się ofiara pokroju Maverica i którego będzie mógł zamęczać swoimi arcyciekawymi zdjęciami. Natomiast co zarejestrowała to to, że... Chłopak zaczął iść ewidentnie w jej stronę, a ona poczuła narastającą gulę w gardle. Poprawiła się od razu na krześle, wygładziła włosy, prostując przy okazji też rękaw od sukienki - O hej, cześć, hej - wyrzuciła z siebie chyba aż nazbyt entuzjastycznie, trochę jak taki karabin maszynowy. Sprawiło to tylko, że uśmiechnęła się nerwowo, szczególnie gdy USIADŁ przy jej stoliku. Nagle poczuła się bardzo self-conscious o swoim ciele; czy to jak trzyma ręce na blacie jest naturalne? I czemu nagle wszystko zaczęło ją swędzieć, przecież nie zacznie się drapać bo jak to będzie wyglądać? Natomiast jego słowa, dobrze, że tu jesteś sprawiło, że jej poliki nie przestawiały różowieć, a ona na sam koniec zaśmiała się delikatnie, przez moment skupiając wzrok na własnych palcach, by dopiero po chwili, w trakcie mówienia, spojrzeć prosto w oczy chłopaka. Bold move, Minnie! - O kurde, serio? Ale to jest jakiś twój znajomy? - przeniosła spojrzenie za jego ramię, tak by przyjrzeć się osobie o której mówił i dopiero jak go zlokalizowała to doszło do niej jak głupie było to pytanie - Aaaaa dobra, nieważne, nie było pytania - dorzuciła zaraz rozbawiona, próbując tym jakoś podratować sytuację. Szczerze mówiąc to teraz kusiło trochę, żeby zapytać się czy z kimś tu przyszedł, ale może nie powinna być aż tak ciekawska? Czy mam urodziny? WCALE jej się nie zrobiło odrobinę smutno, że nawet nie kojarzył kiedy ma urodziny, ale... Ale no, cholera jasna, musi pamiętać, że dalej jest tylko przyjaciółką jej młodszego brata, nikim więcej - Nieeee, nie mam urodzin, żadna okazja - wzruszyła ramionami, opierając się o tył krzesła i wahając się przed kolejnymi słowami - To znaczy, nooo, miałam mieć randkę ale chyba koleś musiał być zajęty czy coś bo nie przyszedł. Ale to w sumie dobrze, bo ja to chyba nie miałam nastroju, a pewnie on sam robił coś ważniejszego, na bank do mnie później napisze i przeprosi, ale no to tylko randka więc wiadomo, luz, to nie jakieś oświadczy, to też nie tak że oczekiwałam że przyjdzie, w sensie oczekiwałam, ale wiesz, żadna para z nas, nie mogę mu nic kazać, każdy człowiek jest wolny i sam podejmuje decyzje, ale no mówię, jest luz, pewnie ratuje ludzkie życia teraz czy coś - plotła absolutnie trzy po trzy, zero sensu, zero składu i ładu, po prostu słowa wypadały z jej ust zanim mózg zdążył je przetworzyć, a ona sama chyba chciała wyjść na taką luzacką i cool i taką co to ją w ogóle nie ruszyło, że została po prostu bezczelnie wystawiona, nawet jeśli rzeczywistość była odwrotna - A ty tu jesteś sam? - dodała szybko, byleby zmienić temat z jej osoby na jego - ona to się już wystarczająco upokarzała.

Maverick Hammond
powitalny kokos
aaaarrrggghhhh
25 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
sprzedawca w sklepie muzycznym i kierowca ubera, który lubi sobie pośpiewać; wygadany, lekkomyślny i rozrywkowy; do tańca i do różańca, tylko pewnie będzie mu trzeba wytłumaczyć, jak się modlić.
No jasne że podejdzie. Dlaczego miałby nie podejść? Nie znali się jakoś dobrze, ale skoro Billy ją lubił to Maverick nie mógł tak po prostu udać, że wcale nie wypatrzył. Tym bardziej, że w barze wcale nie było tłumu – ot, kilka rozrzuconych po wszystkich kątach lokalu grupek i ona jedna w samym sercu tych śmiejących się, krzykliwych gromadek, niczym obraz nędzy i rozpaczy. Nie mógł jej zostawić w takim stanie, prawda? I wcale nie chodziło o to, że sam siedział tam w chuj samotny, za jedynego towarzysza obierając sobie jakiegoś randomowego dziada, od którego, tak na marginesie, już trochę śmierdziało śmiercią. Czego oczywiście mu nie powiedział, chociaż teraz zaczynał dochodzić do wniosku, że jednak mógł to zrobić. Może wtedy facet zrobiłby jakąś listę rzeczy, które musiał odhaczyć przed kopnięciem w kalendarz, i dzięki jego dobroci i wyczuciu umarłby jako spełniony, szczęśliwy człowiek? Maverick nie wiedział, ale jedno było pewne – John Green zdecydowanie wykorzystałby ten motyw w jednej ze swoich kolejnych powieści, którymi można się co najwyżej podetrzeć. I to wcale nie tak, że Hammond nigdy żadnej nie przeczytał (niektórzy mawiali, że nie umiał czytać, lecz były to jedynie chamskie pomówienia wymyślone przez jego antyfanów). Widział jakiś stworzony na podstawie jego książki film o tej dziewczynce chorej na raka i prawie zrzygał się w kinowym fotelu, podczas gdy Aurora płakała gdzieś na boku, dogłębnie tą historyjką wzruszona. Co, do cholery, było pięknego w ciągłym gadaniu do siebie ”okej”? To brzmiało niemalże jak te chujowe rozmowy z Tindera, tylko że w prawdziwym życiu. No czy to nie było zwyczajnie przykre?
No tak, hej – powtórzył, bo skoro Minnie przywitała go aż trzy razy, czuł się trochę w tyle, a przecież nie chciał być chamski. Billy nie mógł mu niczego zarzucić. – Mocny ten drink? – zapytał, bo to jej czerwienienie się powiązał z nadmiarem alko. Też czasami robił się czerwony niczym typowy polski żul, gdy wlał w siebie za dużo piwerek. – No teraz to już chyba tak, chociaż wolałbym, żeby mnie nie znalazł na Fejsie. – Skrzywił się lekko. Czy ludzie w jego wieku w ogóle ogarniali Fejsa? Chociaż z drugiej strony skoro typ cykał tyle fot i nawet kręcił jakieś filmiki, mógł ogarniać skomplikowane technologie. Boże, na wszelki wypadek musiał ukryć swój profil w wyszukiwarce.
Potem Minnie zaczęła dużo mówić i Maverick naprawdę starał się nadążyć, ale jego mózg był już chyba zmęczony całym dniem pracy i słuchania historyjek ludzi, których woził. Połowa informacji wleciała więc jego jednym uchem, a drugim wyleciała, ale ogarnął najważniejsze. A najważniejszym było to, że jakiś typ zwyczajnie ją wystawił, chociaż ona próbowała ubrać to w jakieś ładniejsze słowa.
Jak nie przyszedł to nie traktuje tego na serio – powiedział delikatnie, nie chcąc pozwalać sobie na określenie ”to ma cię w dupie”. Z jakiegoś powodu zależało mu na tym, aby jej nie zranić. Może dlatego, że była młodsza i jeszcze nie ogarniała życia? Jakby on pozjadał wszystkie rozumy.Słuchaj, pierdol go, usuń z nim parę na Tinderze i zapomnij – poradził już mniej delikatnie, obawiając się, że Minnie dalej będzie kolesia bronić. – To jakiś totalny burak, skoro nawet nic ci nie napisał. A jak nie obchodzi go pierwsze wrażenie to wiadomo, że później będzie jeszcze gorzej. – Kurde, jaki on był dobry. Powinien zostać guru dla wszystkich randkowiczów. – No, tak. – Wzruszył ramionami. – W sumie nie planowałem tu wpadać, ale zachciało mi się czegoś napić. – A do picia nie potrzebował towarzystwa.
Chociaż z drugiej strony na towarzystwo Minnie wcale nie narzekał.

Minnie Barnard
niesamowity odkrywca
śmieszna
23 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Wyobraź sobie taką scenę: abordaż, chłopaki przeskakują nad relingiem, kordelasy w garściach i wrzeszczą: "Koty! Oddajcie nam swoje koty!"
Dobrze, że ona sama nie była chyba świadoma tego jak wielki kontrast od niej bił, a od innych ludzi, którzy siedzieli w różnych, większych grupkach. Niby nie ma nic złego w byciu samotnym w barze, tak pewnie myśli zdecydowana większość ludzi do momentu, aż faktycznie przychodzi co do czego i trzeba być tym samotnikiem. Tak czy siak, Minnie w każdej chwili była gotowa się tłumaczyć i użyć argumentu, że ona próbuje najzwyczajniej w świecie normalizować samotność w barze. Bo co, przez to że akurat wszyscy jej znajomi są w pracy/są zmęczeni, a ona została wystawiona, to powinna rezygnować z takich przyjemności jak szum rozmawiających w tle ludzi i słodki drink na stoliku przed nią? No właśnie! Ona jest zdecydowanie silną i niezależną kobietą, która sama wyznacza zasady! Tak, dokładnie tak!
Ale trzeba było wrócić do rzeczywistości, a rzeczywistość była taka, że oto tutaj siedzący przed nią Maverick właśnie zadawał jej pytanie dotyczące drinka. Zmarszczyła czoło, skupiając spojrzenie na owym różowym drinku przed sobą i zastanawiając się chwilę nad odpowiedzią bo póki co sama nie łączyła tych kropek - czyli co, już przy hej wyszła przy chłopaku na idiotkę i po prostu pyta się czy już jest pijana? No to świetnie, nieźle idzie - Nieeee... - zaczęła niepewnie, opierając policzek o dłoń i dopiero wtedy poczuła jak rozgrzane jest to miejsce. W tym momencie mogła już sobie tylko wyobrażać jak to faktycznie wygląda, a zamiast przyjąć to do informacji i spróbować opanować emocje ona postanowiła zdecydowanie to wyolbrzymić i tak o to w jej głowie powstał obraz jej samej, ale zamiast jej głowy był wielki pomidor z ludzkimi oczami i wielkimi ustami; generalnie - okropna wizja - To znaczy, hm, trochę tak? To mój drugi, więc ciężko mi ocenić. To jest ten taki najbardziej zwodniczy drink bo w sumie to nie czujesz alkoholu tylko sok i truskawki, jest super słodki, ale potem wstajesz od stolika i nagle widzisz potrójnie - pokiwała z powagą głową, aczkolwiek na jej ustach czaił się łobuzerski uśmiech. - No ale pomyśl ile dobrych rad życiowych mógłby ci dać przez messengera, on ma z jakieś milion lat to widział już wszystko. Wstawałbyś codziennie rano do tych takich gifów ze wschodem słońca i z napisem życzę słodkiej kawusi, wysyłałby ci najgorsze żarty świata i pisał z takimi błędami i znakami interpunkcyjnymi w dziwnych miejscach, że rozszyfrowanie trwałoby wieki. Same pozytywne sprawy! - zaśmiała się na końcu i podnosząc szklankę z zwodniczym drinkiem do ust. Czasem nawet uważała starszych ludzi w internecie za uroczych - tak długo jak nie byli chamscy i nie obrażali innych to było totalnie okej.
Jak nie przyszedł to nie traktuje tego na serio. To może i miało być delikatne ale Minnie i tak zrobiło się smutno. Poruszyła się na krześle, zakładając kosmyk włosów za ucho. Zrobiło jej się smutno i czuła się głupio - niby wiedziała jaka jest prawda, ale wstydziła się, że Maverick teraz też to wiedział. Ze wszystkich ludzi na świecie musiała trafić na niego, już chyba by wolała żeby tutaj przyszedł ten koleś co ją wystawił z inną. Koleś który bez problemu zmienia sobie ludzi na noc pociesza laskę, która nie jest w stanie znaleźć jednego chłopaka. To po prostu... Żenujące. - No ale to nie jest chamskie? Nie mogę go chyba tak po prostu usunąć, może serio się coś stało? Leży w szpitalu, potrącił go samochód, ktoś go okradł... - i ona byłaby gotowa wymieniać tak dalej, aż nagle pokazało jej się powiadomienie na telefonie z tindera - O, napisał - podniosła spojrzenie na Hammonda - Otworzyć? Widzisz, napisał! Może się wytłumaczył - niecierpliwość i ciekawość jednak wygrała bo złapała za komórkę i włączyła aplikację - położyła telefon na stole tak, żeby Mave wszystko widział - "Hej, przepraszam, miałem dzisiaj ciężki dzień w pracy i zaspałem - przeczytała na głos, ściszając coraz bardziej głos z zażenowania - Ja pierdole, czemu faceci są tacy chujowi? Sory, ale musisz dzisiaj zająć rolę mojej jakiejś babskiej przyjaciółki, postawię ci za to piwo, skoro zachciało ci się pić. Ale serio, dlaczego? I co ja mam teraz mu odpisać? Spoko, luz, fajnie że napisałeś wcześniej bo wcale nie siedziałam w barze jak idiotka? Jezuuuu - mruknęła z niezadowoleniem, wykrzywiając twarz i wgapiając się w wiadomość od kolesia - Na bank jest teraz z inną - zadecydowała na końcu twardo.

Maverick Hammond
powitalny kokos
aaaarrrggghhhh
25 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
sprzedawca w sklepie muzycznym i kierowca ubera, który lubi sobie pośpiewać; wygadany, lekkomyślny i rozrywkowy; do tańca i do różańca, tylko pewnie będzie mu trzeba wytłumaczyć, jak się modlić.
No Minnie naprawdę była super odważna, skoro tak totalnie bez spiny sączyła sobie drinka w samotności, w dodatku w miejscu, gdzie większość osób jednak miała jakieś towarzystwo. Ja przynajmniej zupełnie szczerze ją podziwiam. Chociaż lepsze samotne picie drinka niż samotne żarcie w Maku o północy – to dopiero wygląda jak szczyt nieszczęścia. Maverick raz widział taką zapłakaną laskę, która późną nocą wepchnęła w siebie chyba z cztery cheeseburgery. I jasne, nie winił jej, bo jednak 2forU mega się opłacało, ale kiedy ją tam zobaczył, zrobiło mu się jej całkiem szkoda. Inną sprawą były namoknięte od jej łez cheeseburgery. Też straszna sprawa.
To jej zaprzeczenie brzmiało tak przekonująco, że tylko rzucił jej podejrzliwe spojrzenie, a następnie wziął do ręki szklankę z jej drinkiem i obejrzał ją z góry do dołu, jakby spodziewał się, że poczciwy barman dołączył na dole informację o zawartości alkoholu tej truskawkowej mieszanki. Niestety niczego takiego nie dostrzegł, więc bezczelnie powąchał całą miksturę z nadzieją, że chociaż jego wyćwiczony węch i alkoholizm odpowiedzą mu na tę skomplikowaną do rozwiązania kwestię.
No, pachnie ładnie – stwierdził tylko, nieco rozczarowany swoim brakiem skilli. – A to oznacza, że na pewno nie czuć alko i można pić i pić, nawalając się zupełnie nieświadomie – przytaknął zupełnie poważnie.
Kiedy temat ponownie zszedł na jego nowego BFF, mina nieco mu zrzedła.
Wiesz co, wydajesz się nim być bardzo zafascynowana – stwierdził z rozbawieniem. – Mogę go tu do nas zaprosić jeśli chcesz – zaproponował i już nikt nie mógł zarzucić mu bycia niemiłym, nietowarzyskim bucem. Chciał ją zapoznać ze swoim nowym kumplem – to musiało coś znaczyć.
Na przykład to, że miał nierówno pod sufitem.
Jestem prawie pewien, że typek ma na karku dopiero jakąś sześćdziesiątkę. Może szuka sugarbaby… – Zmarszczył brwi. Co on pierdolił? – Sory, to było nieodpowiednie. Nie mów Billy’emu, że ci tak powiedziałem. – Wilhelm zdecydowanie nie byłby z niego dumny. – A co do tych gifów to moje siostry czasami takie wysyłają i już naprawdę zaczynam wątpić, że to ironicznie. – W sumie z upływem czasu chyba te wszystkie życzenia słodkich kawusi i miłego dzionka przestawały być popisami szyderstwa, a zaczynały być zupełnie szczerymi próbami nawiązania interakcji społecznych. Przykre, ale prawdziwe. – Albo pewnie pisałby z kropkami zamiast spacji. Mój tata tak kiedyś pisał, w sensie na samym początku, bo nie ogarniał jak zrobić przerwę. – Przewrócił oczami. Boomerzy. Straszne zjawisko. Tym bardziej, że jego stary był przecież biologiem, człowiekiem nauki, a jednak totalnie nie podołał zadaniu. Wstyd.
Nie był królem dyskretnych znaków, ale obracał się w damskim towarzystwie od dzieciaka – od razu więc zauważył, że Minnie jakoś się speszyła, a wesoły uśmiech, z którym jeszcze przed chwilą opowiadała mu o możliwościach technologicznych starych ludzi, przepadł z kretesem. Jemu samemu też nagle zrobiło się głupio, co było zupełnie nowe. Na co dzień nie zwracał uwagi na to, czy swoimi słowami sprawi komuś przykrość, ale tłumaczył to sobie tym, że po prostu nie znał jej na tyle, aby móc ją ze spokojnym sumieniem obrażać. No i generalnie przyjaciele rodzeństwa zawsze byli dla niego jakimś takim niedostępnym towarzystwem, przy którym chyba nie do końca czuł się sobą.
No… – zaczął, bo już sam nie wiedział co powiedzieć, co jej poradzić i czy w ogóle jej radzić. Powinien chyba iść zamówić sobie więcej piwa czy coś. – Są to możliwości… – Serio kłamał, żeby jakaś prawie obca laska poczuła się lepiej? Nisko upadł, tragedia.
Na szczęście problem rozwiązał się sam, bo wtem nadeszła wiadomość od jej niedoszłej randki i… no musiał przyznać, że było to słabe.
Tylko w tym jesteśmy dobrzy – wytłumaczył z przekonaniem i nadzieją, że to jakoś ją usatysfakcjonuje. – Nie no, szanuj się – prychnął, kręcąc głową. – Może jest, a może po prostu leży w łóżku i ogląda anime. – Zdecydowanie bardziej obstawiałby właśnie tę wersję. W dodatku pewnie było to łóżko z niezmienioną od pół roku pościelą. – Daj. – Wystawił rękę po jej telefon, ale ostatecznie nawet nie poczekał na jej zgodę – wyciągnął urządzenie z jej dłoni i napisał wiadomość, po której typowi na pewno spadły majty z wrażenia – ”dobra spierdalaj, pewnie i tak masz małego zgreda”. I cyk, wysłane. – Możesz go bloknąć, chyba że chcesz sprawdzić, czy zacznie się bronić – zaproponował, nie czując żadnych wyrzutów sumienia z tytułu tego, jak naraził jej godność na pośmiewisko. Ale czy to się w ogóle liczyło, skoro Maverick dałby sobie małego palca u stopy uciąć, że facet naprawdę miał mini zgreda. – Słuchaj, powiem ci w sekrecie na czym to wszystko polega, ok? – Westchnął, upijając łyka piwa. – Z typami tak jest, że jak od początku nie pokażesz, że ma się chuj o ciebie starać no to... nie będzie się starać.. – Podrapał się po głowie. – No i to tyle filozofii. Trzeba ogarnąć sobie takiego, który będzie chciał się wysilić. W przeciwnym razie pewnie będą go obchodzić tylko twoje cycki i... no, inne rzeczy. – Machnął ręką, czując się coraz niezręczniej. A piwko mu się kończyło.

Minnie Barnard
niesamowity odkrywca
śmieszna
23 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Wyobraź sobie taką scenę: abordaż, chłopaki przeskakują nad relingiem, kordelasy w garściach i wrzeszczą: "Koty! Oddajcie nam swoje koty!"
Obserwowała go uważnie gdy złapał za jej drinka bo co jeśli jeszcze wpadnie na jakiś zwariowany pomysł i będzie chciał trochę upić?! Minnie wiadomo, od małego uczona była się dzielić (częściowo siłą - takie uroki posiadania starszego rodzeństwa) ale powoli szumiący i dający o sobie znak alkohol sprawiał, że robiła się terytorialna. Na szczęście Maverick nie odważył się pójść tak daleko i jedynie powąchał napój, zachowując się przy tym trochę jak prawdziwy włoski sommelier. Wizja ta skutecznie rozbawiła brunetkę, która zaśmiała się, potrząsając głową - Ciekawie się patrzy na profesjonalistę przy pracy - dodała rozbawiona - I takie właśnie nieświadome nawalanie się jest najlepsze - wydała niezwykle poważnym tonem głosu swój werdykt - A ja w ogóle ostatnio wytrenowałam trochę swoją głowę i mam silniejszą tolerancję na procenty! - tu nawet można było usłyszeć nieukrywaną dumę w głosie dziewczyny, pomijając fakt że to zdanie było okropnym kłamstwem. Barnardowa bardzo chciała wierzyć, że już było lepiej i miała coraz mocniejszą głowę, ale prawda była kompletnie inna; dalej uwalała się jak najgorsza gówniara na pierwszej prawdziwej imprezie z alkoholem.
- Och, nie nie! Nie musisz go zapraszać, myślę, że mógłby się speszyć, że tak o nim plotkujemy, wiesz? Ja po prostu bardzo się cieszę, że wreszcie znajdujesz przyjaciół na swoim poziomie, ważne żebyś to ty był szczęśliwy - błysnęła uśmiechem po czym złapała za drink i upiła sporego łyka. Zdecydowanie zaczynała się rozluźniać i chciałabym powiedzieć, że to właśnie przez towarzystwo Mavericka, ale to jednak raczej truskawkowy napój robił swoją robotę. - Sugarbaby? - powtórzyła po nim, przenosząc ponownie wzrok na starszego pana. No i żeby być delikatną, to ten pan nie wyglądał raczej na kogoś kogo mógłby wspierać finansowo poza samym sobą - Wydaje mi się, że Billy doceniłby twoją szczodrą opinię o jego osobie - powróciła spojrzeniem na swojego towarzysza - Ale ja chyba też nie byłabym dobrym sugar baby, tak myślę. Nawet na randkach jak koleś chce za mnie zapłacić to się irytuję bo mi strasznie głupio, nie wiem czemu istnieje takie przyzwolenie że to właśnie facet ma opłacać wszystko. W sensie, no, stać mnie - dlatego też często gdy dochodziło do płacenia to dochodziło do jakichś niezręcznych sytuacji i nawet miłe randki kończyły się... Niezręcznie - Ej ale co do tych kropek zamiast spacji to ostatnio gdzieś czytałam teorię, że jeśli dają ich sporo pod rząd to po prostu w tym miejscu gdyby mówili robiliby pauzę. I w sumie u mojego ojca to działa, u niego każda wiadomość jest naszpikowana wielokropkami - u niej w rodzinie to w ogóle żeby nauczyć rodziców korzystania z komórek to musiała dorobić się wielu siwych włosów; farmerom niestety nie wchodziła nauka już tak sprawnie jak innym.
Przez chwilę Minnie zrobiło się lepiej gdy chłopak przyznał, że jej denne wymówki są jakimiś tam możliwościami, ale nie trwało to jakoś super długo bo wtedy też dostała od chłopaka wiadomość, a to... To było już żenujące. - To się powinniście trochę poprawić i nie być chujowymi - mruknęła pod nosem, wyładowując trochę frustrację na Mavericku, tak jakby to była jego wina że została znowu wystawiona. Znaczy no w jakimiś minimalnym procencie była bo gdyby może wreszcie zauważył, że dziewczyna podkochuje się w nim od paru dobrych lat i gdyby zobaczył w niej materiał na dziewczynę to nie musiałaby się teraz bujać z fuckboyami z tindera. But oh well, here we are. Tak czy siak, spodobała jej się wersja Mavericka z oglądaniem anime. Dalej bolała ją duma, że przegrała z leżeniem w łóżku, ale przynajmniej nie przegrała z długonogą blondynką, co nie? Nim zdążyła zareagować telefon wylądował w dłoniach Hammonda, a ona z tych emocji zaczęła delikatnie skubać skórki przy kciuku - Ale daj przeczytać przed wysła... - zaczęła mówić, ale totalnie za późno bo oto jej oczami ukazała się ta "piękna" wiadomość - Maaaaaveriiiiiick - jęknęła przeciągle - Dlaaaaczego - dodała, wgapiajac się tępym wzrokiem w wyświetlacz, z zaróżowionymi polikami od emocji, aż nagle nie dostała krótkiej wiadomości o treści "pierdol się", a po chwili gdy chciała wejść na jego konto była... Zablokowana - Co za największy frajer, bardzo dobrze że dzisiaj nie przyszedł, jak ja mogłam z nim tyle czasu rozmawiać i nie zauważyć, że jest idiotą - właśnie tego nienawidziła w randkach online - na dobrą sprawę nikt nigdy nie wiedział na kogo trafi.
A potem słuchała jego porady, która wydawała mu się... Dziwna. - Mam... Mam pokazać, żeby się o mnie starali? Ja właśnie myślałam zawsze, że to odwrotnie, że faceci nie chcą przecież jakiejś problematycznej laski o którą trzeba się bóg wie jak starać i która ma jakieś wysokie mniemanie o sobie - zmarszczyła brwi zastanawiając się mocno nad tym wszystkim, aż nagle chłopak nie zaczął gadać o jej cyckach i innych rzeczach, a to sprawiło że i jej zrobiło się niezręcznie maks. Dziwnie jej było z myślą, że Mave zauważał, że ona w ogóle jest dziewczyną i że ma cycki i że no... Dziwnie bardzo. - Nie żebym się miała czymś jakoś super chwalić - dodała, dorzucając tylko do niezręczności przy stoliku - No ale dobra, inna sprawa - tinder jest chujowy i wiem, że tam nie znajdę nikogo wartościowego. Ale ja teraz naprawdę już nie wiem gdzie się kogoś szuka, mam wrażenie, że straciłam wszystkie możliwości, liceum minęło, na studiach nie byłam, większość czasu na farmie rodziców jestem, to jest bardziej niż pewne, że zostanę starą panną. Myślisz, że osiem kotów będzie w sam raz?

Maverick Hammond
powitalny kokos
aaaarrrggghhhh
25 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
sprzedawca w sklepie muzycznym i kierowca ubera, który lubi sobie pośpiewać; wygadany, lekkomyślny i rozrywkowy; do tańca i do różańca, tylko pewnie będzie mu trzeba wytłumaczyć, jak się modlić.
Może gdyby była jakąś jego dobrą kumpelą, przechyliłby szklankę i wydudliłby wszystko, co tam jej zostało, ale przecież nie był aż tak bezczelny. Praktycznie rzecz biorąc, Minnie była mu prawie obca, więc nie miał prawa do przywłaszczania sobie jej drinków. Niezależnie od tego, jak dobrze pachniały.
Naprawdę? – zainteresował się, patrząc na nią z lekkim uśmiechem, błąkającym się mu po ustach. – Możemy to sprawdzić – zaproponował i kiedy on stał się taki super towarzyski wobec przyjaciół swojego rodzeństwa? Odkąd pamiętał, spieprzał przed znajomymi Ruth czy Max, a koleżanki Aurory z kolei spieprzały przed nim, a tu taka niespodzianka. Czyżby jego nowy przyjaciel w podeszłym wieku uświadomił mu, że przyjaźń tak naprawdę nie znała żadnych ograniczeń? Czy kolejnym krokiem było zaproszenie Minnie do oglądania fot na swoim telefonie?
Parsknął śmiechem, słysząc jej wymówkę. No jasne, już nikt nie doceniał mądrości, jaką niosły ze sobą starsze osoby. Maverick wcale się nie dziwił, że był jedynym w całym barze, który znalazł z siedzącym przy barze dziadkiem wspólny język. I to wcale nie tak, że po prostu nie miał innego wyjścia.
Przepraszam bardzo, co to ma znaczyć? – zapytał z rozbawieniem, po czym upił łyka swojego piwa. – Wiekowo wcale nie jestem aż takim dinozaurem – zauważył, bo przecież dzieliły ich tylko dwa lata. Nie był też na tyle upierdliwy, aby zamęczać obcych ludzi swoimi fotami, więc zdecydowanie musiała się wytłumaczyć z tego przytyku.
Odetchnął z ulgą, gdy jego komentarz o życiu na czyjś koszt rozwinął się w zupełnie lekką pogadankę o plusach i minusach byciu sugarbaby. Takie rozmowy jak najbardziej mu pasowały, oczywiście czysto hipotetycznie, bo nie zakładał, że ani Minnie, ani on mogliby się odnaleźć w takiej robocie.
Serio? – No i znowu go zadziwiała. – Ja to bym chciał, żeby ktoś zabrał mnie na randkę i za mnie zapłacił – westchnął, bo zupełnie nie rozumiał, dlaczego to zawsze było tak, że ewentualnie to mężczyzna płacił za kobietę. Nigdy na odwrót. – O, albo kwiaty. Mógłbym kiedyś dostać kwiaty. – Pewnie nawet nie miałby do czego ich włożyć i ostatecznie skończyłyby w jakimś głębokim garnku, ale to zawsze miły gest, prawda? – Nie no, to akurat ma sens – zgodził się. – Ale chodzi mi o takie pisanie, że… hmm… – Jak mógł jej to wyjaśnić? – Pisanie kropka w kropka sensie kropka że kropka kropka kropka zastępuje kropka spację – powiedział mechanicznym głosem, którego nie powstydziłaby się nawet Ivona. – Czaisz? – zapytał z nadzieją, że wyraził się wystarczająco jasno.
Szkoda mu jej było, tym bardziej, że naprawdę się do tego wszystkiego przygotowała. Sukienka, makijaż – ba, nawet jej włosy wyglądały jakoś lepiej niż zwykle. Facet zdecydowanie zjebał.
Żeby się poprawić, musimy dostać jakiś bodziec – stwierdził takim tonem, jakby tłumaczył jej właśnie, jak ugotować jajko. Nie zamierzał przyjmować na siebie odpowiedzialność za winy jakiegoś nieznajomego typka, ale mógł pomóc jej w inny sposób, prawda? Więc gdy wysłał debilowi swoją piękną wiązankę i oddał jej telefon, czuł się z siebie ogromnie dumny. I w ogóle nie rozumiał jej zażenowania. – Wiem, mogłem dodać więcej przekleństw, ale z drugiej strony pomyślałem sobie, że przecież agresja werbalna wcale nie rozwiąże problemu – wyjaśnił niezwykle dojrzale. Wtem jednak Barnard zmieniła swoje nastawienie o sto osiemdziesiąt stopni i problem rozwiązał się sam. – Prawda? Randki online są bez sensu – stwierdził, będąc w tamtej chwili okropnym hipokrytą, bo przecież sam miał konto na Tinderze, a za kilka dni nawet miał umówić się z jakąś odnalezioną tam dziewczyną na spotkanie. Może to jednak wszyscy faceci byli idiotami, a nie tylko ten, na którego trafiła Minnie? – Znaczy wiesz, nie tak jakoś… w sensie… – Westchnął, pocierając skronie. – Nie jakoś bardzo, nie oczekuj randek do Disneylandu i kolacji przy świecach, co nie? – Miał nadzieję, że wyrażał się jasno. – Ale też nie bądź zachwycona, jak przyniesie ci krążki z Burger Kinga albo spóźni się tylko piętnaście minut, a nie godzinę. Rozumiesz? – Bardziej zrozumiale już chyba nie umiał. – Trzeba znaleźć jaki złoty środek. – Cholera, to piwo chyba było magiczne, bo zaczynał brzmieć jak Paulo Coelho.
Słysząc jej komentarz, zjechał wzrokiem na miejsce, gdzie zaczynał się jej biust, ale szybko znowu utopił spojrzenie w kuflu z piwem. Jakieś tam cycki na pewno miała, ale chyba wolał o nich nie myśleć. Billy na pewno nie byłby z niego dumny. On sam zresztą też. Miał jej pomóc, a nie oceniać jej walory.
Zamyślił się, gdy wspomniała mu o straconych możliwościach. Faktycznie najłatwiej było znaleźć kogoś w tym samym środowisku, ale skoro Minnie ani się nie uczyła, ani nie pracowała, mogło być ciężko.
A nie mieszkasz przypadkiem obok jakiegoś seksi farmera? – zapytał, bo chyba tylko to im pozostało. Posag w sumie fajna rzecz. – Już lepiej osiem psów. – Koty jakoś go nie przekonywały. Te małe france nawet nie cieszyły się na twój widok – co innego taki Burek czy inny Azor, który uważał cię za swojego osobistego boga.

Minnie Barnard
niesamowity odkrywca
śmieszna
ODPOWIEDZ