kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Ciągle nie wróciła do pracy na pełen etat. Coraz częściej, gdy przyjeżdżała na rehabilitację zostawała na konsultacjach albo wpychała się Trevisano na salę operacyjną. Bo mogła. No kto jej zabroni? Jej własny prywatny mąż? No chyba nie. Więc korzystała z tych przywilejów, których póki co się dorobiła od momentu, gdy została mężatką. Ale poza tym? Ciągle większość czasu spędzała w domu.
Tego dnia jednak było inaczej. Pojechała rano z Trevisano do szpitala, żeby zaliczyć rehabilitację, ale później przejęła auto i obiecała, że po niego przyjedzie po dyżurze. Miała tylko nadzieję, że nic się nie wydarzy i nie przeciągnie mu się żadna operacja, bo miała przyszykowaną niespodziankę. O umówionej porze napisała mu wiadomość, że czeka na parkingu, a gdy parę chwil później zobaczyła go przemierzającego ten parking w jej kierunku – uśmiechnę się, że wszystko idzie zgodnie z planem – No cześć przystojniaku, dasz się gdzieś porwać? – rzuciła na dzień dobry kiczowatym przywitaniem i zaśmiała się pod nosem, a gdy podszedł bliżej zarzuciła mu łapska na szyję i pocałowała go ładnie – Ale to właściwie nie było pytanie. Nie masz wyboru. – wymamrotała prosto w jego wargi i uśmiechnęła się ładnie – Wsiadaj, kupiłam nam po drodze kawę. – czekała już w aucie. Sama zajęła miejsce kierowcy, poprawiła na nosie okulary przeciwsłoneczne i gdy Trevisano się usadowił – odjechała ze szpitalnego parkingu. Dokąd? Tego mu jeszcze nie mówiła i cóż, nie zamierzała mówić póki nie znajdą się na miejscu – Jak tam dzień? Co u młodego, u którego we wtorek robiliśmy przeszczep? Wszystko w porządku? – nawet jeśli to nie byli właściwie jej pacjenci to wcale nie znaczyło, że się nimi nie interesowała, wręcz przeciwnie. Zwłaszcza, że każdy nieudany zabieg sprawiał, że Logan robił się smutny, a ona nie chciała, żeby był smutny. Proste! – Dzisiaj rano wpadłam na dyrektora. – spojrzała na niego wymownie, lekko się przy tym krzywiąc – Dopytywał kiedy wracam i co z moją specjalizacją… powiedziałam, że jeszcze nie wiem, że pewnie niedługo wrócę. - no cóż... lekarz na zwolnieniu pewnie generował spore koszty, nie mogła się z tym kłócić. Zresztą... chyba już trochę chciała wrócić. Dla siebie i swojej głowy.



Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Trevisano nawet nie przypuszczał, jak łatwo mu przyjdzie przyzwyczajenie się do nowego stanu rzeczy i obrączki na swojej dłoni. Sam ślub był miłym akcentem i symbolem wejścia na teoretycznie nowy dla nich obojga szlak, ale… No właśnie, teoretycznie, bo w praktyce niewiele, tak naprawdę I NA SZCZĘŚCIE, w ich wspólnym życiu się zmieniło. Logan nie chciał, żeby zmieniało się cokolwiek. No ok, cokolwiek poza tym, żeby Debenham wróciła do pracy i realizowania się w roli super pani chirurg. Widział przecież i widział to coraz częściej, jak bardzo jej tego brakowało, jak bardzo za tym tęskniła. Nie musiał być alfą i omegą, żeby to dostrzec i wiedzieć. Wystarczyły mu te wspólne chwile, które spędzali na bloku operacyjnym „z okazji” jego małoletnich pacjentów. No właśnie… Wtedy widział też coś jeszcze. Coś, o czym być może zaraz wspomni…
Póki co, faktycznie zjawił się na ich pracowniczym parkingu na czas, a widząc stojącej przy aucie uśmiech swojej żony, nie mógł nie odpowiedzieć tym samym. - Porwać, mówisz… No skoro nie mam wyboooru… - mruknął rozbawiony, tuż po tym miłym powitalnym pocałunku, który Elise złożyła na męskich wargach. Zaraz potem byli już w aucie, a Trevisano sam przed sobą musiał przyznać, że… - Wyglądasz super seksownie. - wypalił, chwilowo „ignorując” wszystko to, co usłyszał od żony. Obserwował ją uważnie, kiedy rozgaszczała się w fotelu kierowcy i sprawnie ujarzmiała duże terenowe auto… Nie przestawał się uśmiechać. Pod nosem i jak cwaniak. Zadowolony cwaniak. - Możesz mnie wozić codziennie i wszędzie. I trzymaj mnie za rączkę, ja ciebie zawsze trzymam… - dorzucił zaraz potem i sam sobie sięgnął po kobiecą dłoń, przyciągając ją zaraz do siebie i opierając wraz z własną, o swoje udo. Oparł wygodniej łeb o zagłówek i choć zerkał kontrolnie na trasę, znakomita większość jego uwagi skierowana była na Debenham. - Dzieciak w porządku. Przeszczep się przyjął, przynajmniej na to na razie wygląda, więc jeszcze kilka dni i wypuszczę go do domu. Jedyne czego się obawiam to tego, że będzie zapominał o lekach… - tych anty-odrzuceniowych, czy jak one się tam nazywają. - Trochę chodzi z głową w chmurach, więc sama rozumiesz. - duża w tym rola rodziców, no i Logana jaki jego lekarza, przynajmniej jeszcze przez kilka najbliższych dni. - A jeśli chodzi o szefa, tooooo… Mnie też dzisiaj zaczepił. Próbował podpytać czy wracasz czy nie wracasz, a jak nie chciałem mu powiedzieć ani tak, ani nie to zapytał wprost czy nie jesteś w ciąży i dlatego to przedłużamy. - mina Logana, kiedy o tym wspomniał była bezcenna. Mocno ironizującej z szanownego pana dyrektora. Przewrócił oczami i pociągnął dalej: - Powiedziałem mu, że przeszliśmy wspólnie na nową wiarę, kościół świętego antyseksualisty, gardzimy seksem i gołym ciałem, a jedyna ciąża w jakiej możemy teraz być to ta spożywcza. Albo po piwie. - przyznał z absolutną swobodą, bo przecież Elise chyba niczego innego się po nim nie spodziewała, prawda? Musiał jakoś dogryźć wścibskiemu dyrektorowi. No i wyszło całkiem nieźle. - Pytasz mnie o zdanie, prawda? Jasne, że pytasz… - dodał zanim jeszcze pani doktor jakkolwiek skomentowała jego słowa o ich niewydarzonej ciąży. - To moje zdanie jest takie, że jesteś gotowa. Powinnaś wrócić. I do kardio i zacząć drugą speckę. Nie cackać się. Jesteś gotowa. - brzmiał pewnie, bo był tego pewny. I sposób w jaki patrzył teraz na żonę też jasno to sugerował. - Wiesz najlepiej na świecie, że gdybym uważał inaczej, to kazałbym ci siedzieć w domu. - dlatego powinna mu zaufać. Po prostu zaufać.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Zaśmiała się, bo dokładnie tak chciała być witana – Wyglądam super seksownie, bo jestem żoną czekającą na ciebie w domu? No prawie, ale wiesz o co mi chodzi… – kącik ust drgnął jej w lekkim rozbawieniu – Czy raczej dlatego, że moje nowe jeansy robią robotę? – bo właściwie nieszczególnie się wysilała tego dnia jeśli chodziło o wygląd zewnętrzny. Jeansy, prosta koszulka i włosy związane w swobodny kucyk nad karkiem. Nie była królową szkolnego balu, nie dzisiaj! A skrzywiła się lekko, gdy wspomniał, że chłopak nadal zachowywał się dość… niefrasobliwie. Można było bujać w obłokach – w tym wieku nie było to nic złego, ale gdy działy się takie rzeczy jak tak… zderzenie z ziemią było dość bolesne. Naprawdę miała nadzieję, że rodzice nie pozwolą mu zaprzepaścić tej szansy, którą dostał – A widzisz… mnie nie miał odwagi o to zapytać. Wiedział, że mogłabym z tym iść na skargę. – prychnęła, ale bardziej rozbawiona niż faktycznie zezłoszczona, bo cóż… nawet jej rodzice na informację o tak szybkim ślubie zareagowali pytaniem o ciążę. Pewnie takich reakcji było więcej, nawet jeśli ktoś nie był w stanie im tego powiedzieć prosto w twarz – Oczywiście, że pytam cię o zdanie. – przewróciła teatralnie ślipiami – Ostatnim razem, gdy tego nie zrobiłam… oświadczyłeś mi się, strach pomyśleć na co zdecydowałbyś się teraz. – żartowała, naprawdę żartowała! Zwłaszcza, że od razu tez wyszczerzyła kły w pogodnym uśmiechu – I w takim razie wrócę. Porozmawiam jeszcze o tym na rehabilitacji i wrócę. – bo chciała mieć całkowitą pewność, stuprocentową. Nie chciała się nieładnie zdziwić, gdy jej ciało odmówi współpracy w najmniej oczekiwanym momencie. Jednocześnie wyjechała z miasta i niby kierowała się w stronę Lorne Bay, ale nieszczególnie w okolicę, gdzie mieszkali – Ale przejdźmy do konkretów… – zaczęła, gdy znaleźli się w tej części miasta, w której stały nieliczne, może trochę bardziej luksusowe domy w pierwszej linii brzegowej, były na uboczu, wszystkie miały wystarczająco dużo otaczających terenów, żeby zapewnić mieszkańcom prywatność. Coś takiego, o czym wspominał kiedyś Logan – Znalazłam go zupełnie przypadkiem, więc nie myśl, że robiłam coś za twoimi plecami. Zresztą nie podjęłam jeszcze żadnej decyzji, chcę ci go najpierw pokazać. Jest świeżo po remoncie, do zamieszkania – wyjaśniła, gdy podjeżdżali pod odpowiedni dom i nie było sensu dalej tego trzymać w tajemnicy – Wiem też, że mieliśmy się z tym nie spieszyć… ale skoro wpadł mi w ręce i to okazja, a na pierwszy rzut oka spełnia wszystkie nasze wymagania. To stwierdziłam, że ci go pokażę. – wysiadła z auta, wyciągnęła dłoń do Trevisano, gdy i on wysiadł i pociągnęła go w stronę domu, który mieli razem obejrzeć.



Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Jeansy! Jeśli Trevisano miał tylko taki wybór, to wybierał jeansy i to bez zawahania. Wcale przecież nie chciał, żeby Elise przeistoczyła się w kurę domową, czy też po prostu żonę pokornie i cierpliwie czekającą na powrót męża z pracy. No… Nie. Kompletnie sobie tego nie wyobrażał. Dlatego jeansy. W tym wypadku jeansy.
Parsknął śmiechem, bo TO, co usłyszał od żony było bardziej niż trafne. To było… Pieprzonym strzałem w dziesiątkę. - No nie wiem, może kupiłbym nam tego kampera. - odparował wciąż jeszcze kompletnie nieświadomy tego, po co właściwie gdziekolwiek jechali. I to gdziekolwiek, które ewidentnie nie było ich obecnym domem. Tak czy inaczej, dobrze było usłyszeć pewność w głosie Elise i jej deklaracji powrotu do szpitala i kariery. Ostatnim czego Trevisano kiedykolwiek chciał dla żony to rezygnacja z jej marzeń, pragnień czy ambicji. Zresztą, powiedział jej to kiedyś - powiedział, że stanie na głowie i zrobi absolutnie wszystko, co konieczne, byle tylko pomóc jej wrócić na właściwy szlak. Nie chciał być jej przewodnikiem, bo doskonale wiedział, że nikogo takiego nie potrzebowała. Bardziej… Chciał być jej ulubionym termosem! Takim, który zabierze na najtrudniejszą wycieczkę - w tym wypadku w drogę powrotu do kariery - i który będzie ją rozgrzewał we wszystkich zimnych, nieprzyjemnych chwilach. Tak. Właśnie tak. Taka głupia myśl nawet przeszła mu krótko przez głowę, ale słowa pani doktor „przejdźmy do konkretów…” skutecznie go otrzeźwiły. Spojrzał na Debenham spod instynktownie mocniej ściągniętych przy nasadzie nosa, brwi. - Do konkretów? Myślałem, że jedziemy na seks. - i to zasadniczo było konkretem samym w sobie. Ostatnim co Logan mógłby teraz podejrzewać było to, że mieli tutaj oglądać dom. Serio myślał, że został porwany na małżeński seks w jakimś ładnym, trochę publicznym, a trochę wcale nie publicznym, miejscu. Dlatego, kiedy Elise zaczęła mówić… Tłumaczyć i opowiadać, męski pysk wyrażał absolutną dezorientację. - Dom? Znalazłaś nam dom? - sapnął cicho, nie mogąc wyjść z mieszanki zdziwienia, szoku, konsternacji i bycia pod cholernym wrażeniem. No… Zaskoczyła go! Totalnie był wzięty znienacka i jeszcze nie wiedział, jak właściwie to ograć. Rozejrzał się szybko po okolicy, a skoro parkowali właśnie przed jednym konkretnym domem, no to tyle zdążył ogarnąć - że to najpewniej ten. Ten, który mógłby być ich.
Wysiadł z auta pół chwili później, niż Debenham, bezwiednie podał jej swoje łapsko i przez moment jeszcze nie odrywał oczu od naprawdę ładnego kawałka domu. Zatrzymał się wpół drogi do drzwi wejściowych, jednocześnie zatrzymując też żonę. Spojrzał w końcu na nią, znów też ściągnął mocniej brwi i… - Debenham… Ale nie jesteś w ciąży, prawda? - to nie dlatego chciała zmienić im chałupę i przy okazji zadbać, żeby w tej nowej był porządny pokój dla małego lub małej Trevisano. - To znaczy, jak jesteś, to wszystko super, jak nie jesteś to tym bardziej super, ale… No powiedz mi po prostu. - nawet nie wiedział, kiedy po karku zaczęły mu przechodzić specyficzne, trochę łaskoczące dreszcze. Przeniósł wzrok na dom i cicho, pod nosem, pufnął… - Jest super ładny. Możemy wejść do środka? - i nie wiem czy wiesz, ale zasadniczo to powinnaś znaleźć zdjęcia tej chałupy. Hyhyhy.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Zaśmiała się, bo cóż… jeśli bardzo chciał – mogli jechać na seks! Nie miałaby absolutnie nic przeciwko, jak zawsze. Jednak tym razem nie to było ich celem. Wyjątkowo. Aczkolwiek domyślała się, że to, co właśnie mu powiedziała mogło być zaskakująco. W końcu nie poruszali tego tematu od jakiegoś czasu, ale z drugiej strony – jak szaleć to szaleć! Zrobili jedną szaloną rzecz pobierając się – mogli więc zrobić i kolejną, kupując razem dom. I to wcale nie było tak, że zawzięcie przeglądała strony z lokalnymi ogłoszeniami, nienie. Ten naprawdę wpadł jej w ręce przez przypadek i to był impuls. Po prostu chciała go zobaczyć, a jak zobaczyła… zrobił na niej wrażenie, ogromne wrażenie. Miała też nadzieję, że równie pozytywne wrażenie zrobi na Loganie, bo przecież to miał być ich dom i musieli tą decyzję podjąć wspólnie. Oboje musieli się w nim zakochać. Nie przypuszczała jednak, że coś takiego przyjdzie mu do głowy.
- Że niby wiję gniazdo dla dzieci? Nie, to nie to. – przyznała, bo nie, nie była w ciąży i nie chciała być jeszcze w ciąży – Mam nadzieję, że cię to nie rozczarowało. – że nic z tego, nie teraz. Uśmiechnęła się pod nosem i pociągnęła go w stronę wejścia – A co sobie myślałeś? Że będziemy go oglądać tylko z zewnątrz? – oczywiście, że mogli wejść do środka, zupełnie przypadkiem Elise załatwiła im możliwość obejrzenia go w spokoju i tylko we dwójkę. Czy coś ją to kosztowało? Oczywiście. Ale nie żałowała ani jednego dolara, który na to poświęciła. Otworzyła drzwi przed Trevisano i jego oczom ukazała się duża otwarta przestrzeń z dużą ilością drewna i przepiękny widok z okien. Z jednej strony dżungla, ładny ogród a z drugiej plaża… i nic więcej, żadnych sąsiadów, żadnych nieproszonych gości (chyba, że pająki). Sama Elise uważała, że to miejsce było bardzo, bardzo w ich stylu, ale może to było tylko jej wrażenie? Może się myliła? Dlatego uważnie przyglądała się twarzy męża, chciała widzieć jak zmienia się wyraz jego twarzy, jak marszczy czoło albo na coś się krzywi… chciała widzieć i wiedzieć wszystko – Pamiętaj, że liczy się tylko szczera opinia. Mówimy o miejscu, w którym chcemy dożyć emerytury. – przypomniała zanim się jeszcze odezwał i wydał jakikolwiek werdykt.


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Kiedy zaprzeczyła i rozwiała jego… Trudno powiedzieć, że obawy, ale lekkie niepokoje o ciąży, Logan może nie powinien, ale odetchnął z ulgą. - Dobrze… Dobrze, bardzo dobrze. - pokiwał też głową, jakby samego siebie upewniając w tym, że to była dobra wiadomość. Zdecydowanie nie wyglądał na rozczarowanego - to chyba po prostu nie był JESZCZE ten moment… Kiedy ruszyli do drzwi tej ładnej i w bardzo realnej perspektywie - ich willi, Trevisano zapaliła się w głowie jaskrawo czerwona lampka. I nie, to nie miało kompletnie żadnego związku z domem, ale moment, w którym się zgrymasił, zmarszczył czoło, brwi, ściągnął wargi, mógł dać Debenham zupełnie mylne wrażenie, że to co widział - nie podobało mu się. A było wręcz odwrotnie. Po prostu jego myśli jeszcze przez chwilę zajęte były czymś innym. Dlatego nie minęły nawet trzy porządne chwile tej ich wspólnej małżeńskiej wycieczki po wnętrzu ich być może wspólnym małżeńskim domu, jak Trevisano zwrócił się ku swojej osobistej, super seksownej pani doktor i z miną szalenie skupioną, czujną - posłał jej trochę wilcze spojrzenie. - Elise, ale to nie jest tak, że byłbym rozczarowany, jakbyś jednak była. Musisz to wiedzieć, okej? Jakbyś była, jakbyśmy jednak wpadli… To ja będę dobrym mężem i dobrym tatą. Nie uciekłbym na drugi koniec kraju. Ucieszyłbym się. Bardzo. Wiesz to, tak? Wiesz na pewno? - to właśnie TO utkwiło mu w głowie na ten moment dłużej - to, że nie była w tej nieszczęsnej-szczęsnej ciąży, a on zamiast posmutnieć, powiedział, że to w sumie lepiej. Bo może mógł ją tym przestraszyć? Bo może ona teraz myślała, że gdyby jednak pod jej sercem rosło ziarenko, to on byłby niezadowolony? Ech… Dylematy Trevisano! I to jak diabli! Zresztą, to właśnie zamierzał jej teraz powiedzieć. - Nie chcę, żebyś myślała, że skoro nie jestem rozczarowany tym, że nie jesteś w ciąży toooo byłbym rozczarowany, gdybyś jednak w niej była. To nie tak, okej? Po prostu… - przeczesał nerwowo ciemne kudły dłonią. Mruknął zniecierpliwiony, warknął też gardłowo - zły na samego siebie. - Jak będziesz gotowa, to ja też będę gotowy. Jak nie będziesz, to ja też nie będę. To wszystko. - bo dla niego każda opcja była w porządku i naprawdę nie chciał, żeby ciemnowłosa myślała inaczej. On, w każdym razie, powiedział co chciał i uświadomił sobie, że… - Pewnie gadam, jak przytrzaśnięty, co? No już, możesz się śmiać… - przewrócił oczami, zaraz też je w końcu odrywając od kobiecej twarzy i przenosząc faktycznie na dom. Na ładną, naprawdę atrakcyjną przestrzeń, w której byli. Ściany, sufit, podłogę… No i to co za oknami, oczywiście też. - Jest… - zaczął, a sposób w jaki skończył mógł być odrobinę zaskakujący… - Wolny od zaraz? Możemy się przeprowadzić jeszcze w tym miesiącu? - ot! Krótka piłka. Konkrety i karty na stół. - Jak dla mnie - bomba. Nie wiem jakim cudem go znalazłaś… A raczej, jakim cudem nikt go jeszcze nie kupił i obstawiam, że pewnie ktoś tu umarł, aleeee… Jest świetny. - cofnął ślepia do Trevisano. Wyszczerzył kły i wyciągnął do niej łapsko. - Chodź, zobaczymy sypialnię. - która najpewniej była na piętrze?

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Zupełnie się tym nie martwiła. Że jakby wpadli to zostałaby z tym sama… no gdzie. Raczej martwiła się, że mógłby poczuć się rozczarowany, że to jednak nie to, że może w jego głowie pojawiło się ziarnko nadziei i trochę liczył na taki rozwój sytuacji. A nic takiego się nie działo, niestety. Lub stety – jak kto woli. Ale z tego też powodu trochę nie rozumiała tego, co tłumaczył jej Trevisano – Wiesz… gdy o to zapytałeś martwiłam się raczej, że będziesz rozczarowany, że to nie to. – uśmiechnęła się pod nosem, zbliżyła się do niego i podniosła łeb, żeby na niego spojrzeć i ładnie się uśmiechnęła. Bo on się niepotrzebnie denerwował! Zupełnie niepotrzebnie – Nie gadasz jak przytrzaśnięty. Zdaję sobie sprawę, że to nie jest łatwy temat, ale jesteśmy małżeństwem i powinniśmy o tym rozmawiać, żeby któreś nie poczuło się w pewnym momencie nieszczęśliwe. Musimy znaleźć kompromis. – wcale nie uważała, że musiał się dostosowywać tylko do jej widzimisię, nawet jeśli mieli wykorzystać do tego jej macicę. Ona miała w głowie myśl, że kiedyś będzie chciała zostać mamą, jeszcze nie teraz, ale kiedyś… ale to może on musiał być impulsem, kiedy to kiedyś nadejdzie? Wszystko możliwe! – Plus nie musisz mi mówić, że będziesz dobrym tatą. Doskonale o tym wiem. Najlepszym. – zapewniła, sięgając krótko jego warg i całując go trochę na rozchmurzenie się – No i hej… to fajne miejsce na wychowywanie dzieci. – nawet jeśli jeszcze nie teraz i nie w tym momencie – Nikt nie umarł! Właściciele wyprowadzili się do Stanów, dlatego sprzedają to trochę na szybko i trochę poniżej ceny rynkowej. – wyjaśniła, bo na szczęście żadnych złych duchów w tym domu nie było. A przynajmniej taką miała nadzieję! – I wcale go nie znalazłam… on trochę znalazł mnie! – zaśmiała się, ciągnąc go na piętro, bo skoro chciał zobaczyć sypialnię to kim ona była, żeby mu tego zabraniać, prawda? Zaprowadziła go do odpowiedniej sypialni łączonej z łazienką i ładnym tarasem – I jak? Jesteś w stanie sobie to wyobrazić? – usiadła na brzegu łóżka, gdy on się rozglądał – I to wcale nie muszą być grzeczne myśli, Trevisano! – zaśmiała się i opadła górną częścią ciała na materac wpatrując się w sufit, nawet on wydawał jej się być po prostu… ładny.

Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Dla Logana teraz najważniejsze było to, żeby Elise wiedziała, że - gdyby jednak była w tej ciąży - on nie byłby rozczarowany, tak samo jak nie był rozczarowany teraz - kiedy w niej nie była. To… No miała rację, nie był łatwy temat, ale Trevisano nie czuł się ani trochę właściwie decydować o tych sprawach bez spokojnej, długiej i otwartej rozmowy. Najchętniej przy dwóch butelkach wina. Teraz? Tutaj? Nie. Po prostu chciał mieć pewność, że ona wie. Że ona wie, że dla niego każda opcja jest w porządku. I już, tylko tyle.
Sypialnia, do której weszli, tak jak i reszta domu, była jednocześnie gustowna i w jakiś sposób klimatyczna. Na pewno brakowało jej typowych dla Trevisano i Debenham elementów, jak choćby jego ulubione wytarte adidasy stojące pod ściana, których używał do treningów i których za żadne skarby nie chciał się pozbyć, albo jej balsam na nocnej szafce, po jej stronie łóżka, którym co wieczor sobie smarowała swoje zgrabne nóżki, hyhy. Tak czy inaczej… Logan czuł się tu w porządku. Właściwie to chyba nawet bardziej niż jedynie w porządku. Podszedł do rozleniwionej na ich przyszłym łóżku, żony i stanął tuż przy niej, patrząc na nią z góry. Uśmiechnął się, łapy wsunął w kieszenie swoich ciemnych spodni. - Jestem tylko facetem. Na dodatek z północy…. Miejsca, gdzie psy szczekają tyłkami. Chyba trochę przeceniasz moje możliwości, wiesz? - uniósł lekko i wymownie jedną brew i nie przestawał się uśmiechać. - Moja wyobraźnia jest kompletnie do niczego. Dobrze zresztą wiesz, że… Jestem wzrokowcem. - czyli zamiast sobie cokolwiek wyobrażać, wolałby… Taaak. Pochylił się nad panią doktor, wsuwając się wcześniej między jej uda, rękoma oparł się o łóżko po obu stronach jej głowy i wlepił baczny wzrok w jej ładną buzię. W jej miękkie wargi i roziskrzone tęczówki. - Możesz mi na przykład pokazać… To co chciałabyś, żebym sobie wyobraził… - skoro byli tutaj caaaaałkiem saaaami i najwyraźniej byli też mocno zdecydowani, że kupują… To co komu za różnica, jeśli porobią tu COŚ więcej niż tylko zwiedzanie…? - Albo przynajmniej opowiedzieć. - dodał ciszej i mocniej pochylił pysk nad kobiecą twarzą. Jego oddech drażniąco muskał jej skórę, a wargi niebezpiecznie zbliżyli się do jej warg…

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Podniosła się na łokciach, żeby spojrzeć na męża i uśmiechnąć się pod nosem. Zawsze się tak uśmiechała, gdy wspominał o swojej północy i sugerował jakby co najmniej wychował się w dziczy przez wilki. A przecież tak nie było. Jego rodzina była świetna, naprawdę lubiła jego rodziców i Banjo – zapewne po swojej podróży poślubnej na bezludnej plaży później odwiedzili jego rodzinne strony i wszyscy byli super mili (chyba, że nie to mnie poprawisz), a poza tym postrzegała Trevisano jako całkiem ogarniętego, cywilizowanego gościa…nie kupowała jego wymówki o byciu facetem z północy. Ale nie protestowała, gdy się do niej przybliżył i pochylił się nad nią, a jej dłoń momentalnie drgnęła w kierunku jego brzucha, do którego spokojnie mogła się dostać przez opuszczoną koszulkę, bo się rządzę, że ma koszulkę. Mogła drażniąco przesunąć paznokciami po jego skórze i uśmiechnąć się wymownie – Opowiedzieć? – powtórzyła za nim, ale nic więcej… zaśmiała się pod nosem, przyciągnęła go do siebie bliżej za koszulkę i zamknęła mu usta pocałunkiem – mocnym i gwałtownym – Nie wydajesz się być zakochany… w tym miejscu. Ładny to za mało, żeby kupić dom. Wiesz, że wcale nie musimy, prawda? Mamy gdzie mieszkać, nic nas nie goni, to właściwie pierwsze miejsce, które obejrzeliśmy… możemy szukać dalej. – zaproponowała zupełnie swobodnie, bo nie chciała, żeby czuł presję z tym wszystkim – Nawet nie zapytałeś o cenę… – kącik ust drgnął jej w lekkim rozbawieniu – Na dole w kuchni są wszystkie dokumenty, możemy je przejrzeć… oczywiście, że najchętniej bym ci teraz pokazała i opowiedziała wszystko, co mogę sobie wyobrazić w tej sypialni. – zaśmiała się, rozglądając się znowu po wnętrzu – Ale tak naprawdę nie ma znaczenia miejsce… – bo we wszystkim, co jej wyobraźnia była w stanie jej podrzucić – najważniejszy był on. Najbardziej istotny! Bez niego nie miałoby to najmniejszego sensu – Porozmawiamy? Powiesz mi, co myślisz? – tak naprawdę i szczerze? Była ciekawa, nie upierała się dlatego, że jako pierwsze wpadło jej to w ręce. Mieli tu być szczęśliwi. Razem. Więc powinni od pierwszych chwil.

Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Dla Logana to właśnie tak trochę było z tą „jego” północą. Tyle lat, ile żył już poza nią, a ciągle miał wrażenie jakby trochę pochodził z innego świata. Chodziło przede wszystkim o ludzi i styl życia, który prowadzili - szczególnie w mieście. Wciąż nie był skłonny tak do końca się przystosować. Wciąż uważał, że jest w tym, bardzo zróżnicowanym narodowościowo, kulturowo i społecznie, świecie, jak jakiś pieprzony muzealny eksponat. Ze swoim mocno staroświeckim podejściem do wielu spraw, po prostu nie pasował. Nawet jeśli był „ogarnięty” - po prostu nie pasował. Nie miał jednak bladego pojęcia o tym, że jego szanowna małżonka w duchu się z niego i z jego gadania „jestem z północy”, śmieje. JESZCZE nie miał pojęcia. JESZCZE.
Skupiony na jej oczach i wargach, nawet nie wiedział kiedy jej dłoń wsunęła mu się pod materiał koszulki i spotkała się w ciepłym, przyjemnie drażniącym dotyku ze skórą jego brzucha. Przez to zaskoczenie - dreszcz przyjemności był trzykrotnie intensywniejszy. Po chwili zdusił mruknięcie zadowolenia w kobiecych wargach i pocałunku, w którym Debenham przyciągnęła go do siebie, momentalnie też, nie mniej zachłannie i soczyście, na niego odpowiadają. Przez ułamek chwili zdążył już pomyśleć, że może faktycznie udało mu się ją skusić do złego, aleeee… Wystarczyło, że odsunęła od jego pyska wargi i spojrzała na niego w ten bardzo specyficzny sposób… Już wiedział. Wiedział, że… No to nici z całowania. I czegokolwiek więcej, niż całowanie - też. Uśmiechnął się pod nosem i przez moment jeszcze wisiał uparcie nad żoną i bacznie przyglądał się jej oczom. - Sądziłem, że już wiesz co myślę… - wymamrotał cicho, całkiem umyślnie zsuwając wzrok niżej - do kobiecych warg. Wymowny gest, po którym… - No dobra, wiem o co pytasz. O dom. - sapnął po ledwie chwili i odsunął się od Elise na tyle, żeby usiąść obok niej na łóżku i krótko, kontrolnie jeszcze raz rozejrzeć się po sypialni. Ich sypialni, bo tak już zdążył nazwać to miejsce w swojej głowie. - Przecież wiesz, że nie jestem… Ani trochę dobry w okazywaniu zakochania. - bo to mu wytknęła, tak? Że nie wyglądał na zakochanego w tym miejscu. Wzruszył ramionami i dodał: - Gdybym nie czuł, że to może być dobre miejsce dla nas, wiedziałabyś to od razu. Nie miałabyś żadnych wątpliwości. Zaufaj mi. - podniósł ślepia do kobiecego spojrzenia i uśmiechnął się lekko i pod samym nosem. - Lubię to, że jest trochę lasu… I zaraz obok jest plaża, o której prawdopodobnie, wiedzą tylko ludzie stąd. Lubię też to, że sam dom jest odcięty od reszty tego okolicznego świata. Nikt nas tutaj nie zobaczy, nikt nie będzie wpieprzał się w nasze sprawy… Wiesz, że to dla mnie ważne. - prywatność. I to też wyniósł z północy. - Lubię przestrzeń tego domu. To, że wydaje się duży, a jednocześnie jest tak pomyślany, że nie masz wrażenia, jakby był ZA duży. Jeśli wiesz co mam na myśli. - dorzucił, a jego wzrok podążył w dół, do materaca, na którym siedzieli. - Sypialnia jest bardziej niż w porządku… Łóżko zawsze możemy wymienić na większe i wygodniejsze. - ciągnął dalej i miał nadzieję, że z tym co mówił - Elise czuła się już trochę pewniej. Bo jemu naprawdę się tutaj podobało i chyba nie chciałby, żeby tak szybko rezygnowali z tego miejsca. - Nie zapytałem o cenę, bo jaka by nie była - poradzimy sobie. Sprzedamy to miejsce, w którym mieszkamy teraz, mam trochę oszczędności… A jak będzie mało to sprzedam łódkę i wezmę dodatkowe dyżury. Nie chcę, żeby kiedykolwiek temat pieniędzy blokował nas przed robieniem tego, co chcemy. A skoro chcemy tutaj zamieszkać… - znów spojrzał na żonę i znów też się lekko do niej uśmiechnął. - A wydaje mi się, że chcemy… No to chodźmy podpisać papiery i jedźmy się pakować. - proste! Dla Logana takie sprawy miały tylko proste rozwiązania. Nic skomplikowanego. Nie było nad czym myśleć - dom ich kupił, więc oni kupią dom.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Chciała to właśnie wszystko od niego usłyszeć. Nie chciała ‘nie mieć wątpliwości’ – chciała od niego usłyszeć, że mu się tu podoba i że jest w stanie sobie wyobrazić tutaj ich wspólną przyszłość. Nawet jeśli był kiepski w wyobrażaniu sobie! To powinien umieć. Zwłaszcza, że gdy mówił zdawał się skupiać na rzeczach, które ją przekonały już przy pierwszym spotkaniu. To były właśnie te wszystkie elementy, które sprawiły, że była w stanie powiedzieć, że to jest dom szyty dla nich na miarę. Jasne – był duży, pewnie większy niż aktualnie potrzebowali biorąc pod uwagę, że póki co rodzina im się nie powiększała… ale w przyszłości? – Wymienimy materac… – w łóżku. Duze było wystarczające, ale jednak świadomość, że ktoś przed nimi na nim spał… tak, na wszelki wypadek lepiej je wymienić. Zwłaszcza, że sami też nie zamierzali go oszczędzać w nawet najmniejszym stopniu. Ale coś innego sprawiło, że ściągnęła mocniej brwi – Mamy oszczędności… – poprawiła go, bo przecież całkiem nie tak dawno sprzedała swoje panieńskie mieszkanie. I może nie były to pieniądze, które dostaną za dom, ale były. Na brak oszczędności również narzekała – Kupimy dom, Trevisano. Nie chcę, żebyś ty mi kupił dom… – o to właśnie chodziło! – Nie chcę, żebyś musiał sprzedawać łódkę albo musiał brać dodatkowe dyżury przez które więcej nie byłoby cię w domu niż było. Wiem, że to twoje północne wychowanie, ale ja nie jestem w Północy. Dla mnie ważniejsze, żebyś był ze mną niż żebyś na mnie pracował – zwłaszcza, że oboje dobrze zarabiali i nikt nie musiał mieć z tego powodu żadnych kompleksów. Mogli sobie na wiele pozwolić i nie chciała, żeby on musiał więcej pracować, bo ona sobie wymyśliła dom, na który nie mają wystarczających oszczędności. Chciała męża, a nie sponsora – Chodźmy podpisać papiery. – skoro już wszystko ustalili. Uśmiechnęła się i jeszcze raz się do niego pochyliła, żeby położyć dłoń na jego policzku i przybliżyć się do jego twarzy, a na policzku złożyć pełen uczucia pocałunek – Będziemy tu szczęśliwi, prawda? – zapytała, nie odrywając się właściwie od jego twarzy, potrzebowała potwierdzenia. Jakby to w ogóle zależało od miejsca.


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
To był jeden z tych punktów, które dobrze wiedział, że musi przepracować i zmienić. To właśnie północne podejście do pieniędzy i roli mężczyzny w domu. W rodzinie, nawet jeśli ta rodzina składała się tylko z dwóch osób. Elise więc dawała mu tę lekką reprymendę, a on cały ten czas uśmiechał się do niej i ledwie zauważalnie kiwał głową. Nie zamierzał się kłócić, ani sprzeczać. Ba, w ogóle tego nie chciał. To czego chciał to, żeby Elise mu zaufała, kiedy mówił… - Będziemy tu bardzo szczęśliwi. Wiesz dlaczego? - zapytał i przechylił minimalnie głowę. Na tyle tylko, żeby samemu też przylgnąć mocniej pyskiem do damskiego policzka. W nozdrzach poczuł przyjemny zapach perfum Debenham i od razu po karku przeszło mu kilka zabawnie drażniących dreszczy. - Bo wymienimy materac. Właśnie dlatego. - i kupią sobie najlepszy dostępny na rynku. Mercedesa wśród materaców, a co! Trevisano sapnął rozbawiony i cofnął pysk nieco bardziej od żony - tak, żeby swobodnie móc przyjrzeć się jej tęczówkom. - Mamy oszczędności, za które kupimy dom. Razem, ty i ja… Tak naprawdę ja wcale nie chcę na ciebie pracować. Chcę, żebyś to ty pracowała na mnie. Kupowała mi rzeczy… Ubrania, kosmetyki… Rozpieszczała mnie. Widzisz? Nauczyłem się tego słowa. - wyszczerzył kły, bo może i głupio gadał, aleeee… Rozumiał co Elise do niego mówiła. Rozumiał czego od niego oczekiwała i chciał jej to dać. Chciał to w sobie wypracować - wyeliminować podejście w stylu „jesteś facetem, więc masz nosić spodnie w tym związku i masz zapewnić jej bezpieczeństwo - każde!”, finansowe też. Spodziewał się, że w świecie Debenham i w świecie znakomicie dużej części ludzi z obszarów nie będących jego ukochaną północą, takie podejście było w porządku. To znaczy… Takie podejście negujące jego podejście. Jego północne podejście, jakkolwiek zawiłe i głupio mogłoby to zabrzmieć. - Chodźmy. Przy okazji sprawdzimy taras na dole i zastanowimy się czy będzie nas stać na zatrudnienie ładnej gosposi, która będzie nam sprzątać i gotować i prasować moje koszule… - gadał w najlepsze, w międzyczasie podnosząc tyłek z łóżka i wyciągając łapsko do Elise. - Ogrodnika nie potrzebujemy. Twój mąż ogarnia kosiarkę i sekator od siódmego roku życia. Nie to, żebym się chwalił, tak? Ale trafił ci się zupełnie porządny egzemplarz… - mhm, właśnie tak, zupełnie porządny. Szczerzył kły ten egzemplarz w najlepsze, a jak tylko Debenham wstała - razem wyszli z sypialni i poszli z powrotem na dół. Tam do kuchni, w której na blacie faktycznie leżał plik dokumentów…. W tym kilkustronicowa umowa kupna-sprzedaży. - Twoi rodzice naprawdę mnie znienawidzą… Nie dość, że po kryjomu im cię ukradłem… Nie poprosiłem o pozwolenie ani, no wiesz, jakieś błogosławieństwo czy coś… To teraz jeszcze oskubię cię z oszczędności życia. Bo chcę dom. - to naprawdę nie wyglądało dobrze. - Nie martw się, moi pomyślą o tobie dokładnie to samo. - dodał jak gdyby nigdy nic i kompletnie nie czytając ani jednego paragrafu umowy… Od razu przeszedł do ostatniej strony. Tej na której należało się podpisać. - Podpisujemy i idziemy się całować, tak? - pytał, sugerował czy zarządzał, a jednocześnie faktycznie nabazgrał swoje imię i nazwisko tam gdzie doczytał, że trzeba. Zrobił to i oddał długopis Elise. Spojrzał też na nią super z siebie zadowolony. Oczy aż mu się czarcio błyszczały. - Nie żałujesz, że nie będziemy jak inne młode małżeństwa? No wiesz… Stać ich tylko na zdezolowaną kawalerkę w podejrzanej dzielnicy. Albo jakiś stary dom do totalnego remontu. Przez trzy miesiące śpią na podłodze, na dmuchanym materacu i zbierają kasę na farby, pędzle, lepszą kolację… Brzmi romantycznie, co? - a Logan ewidentnie się z tej romantyczności teraz nabijał. Ewidentnie! Szczerzył kły, jak drań. - Seks na dmuchanym materacu? Chcesz? - pytanie, jak każde inne!

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
ODPOWIEDZ