farmerka/kelnerka — farma Whitehouse'ów/Hungry Hearts
29 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
Dziewczyna z farmy, która marzyła o wielkiej karierze artystki. Uwielbia słoneczniki, kocha malować obrazy, lecz została na farmie po wypadku ojca i próbuje związać koniec z końcem, zajmując się farmą i pracując w kawiarni, łapiąc się również różnych prac i zbierając na rehabilitację oraz leczenie ojca. Obiecała przyjaciółce przed jej śmiercią że zaopiekuje się jej mężem, więc obecnie jest aniołem stróżem Aarona.
Morpheus Fitzgerald

Spotkanie z kobietą na cmentarzu, której z torebki wypadł sznurek nie dawał spokoju szatynce, ba, ta tajemnicza blondynka się wręcz jej śniła, a gdy ktoś obcy ci się śni to znak, więc może Cherry miała jej pomóc? Albo dobrze sądziła i ta kobieta targnęła sobie na życie, a teraz nawiedza ją po śmierci. Farmerka postanowiła to sprawdzić i ten plan wydawał się jej doskonały, gdy kolejne kwiaty wzięła ze sobą na grób brata, jednak nie pomyślała o jednym, a mianowicie o tym, że przecież o tej kobiecie nie wiedziała kompletnie nic, ani jak się nazywała, ani na czyj grób przychodziła, przecież spotkała ją koło wielkiego drzewa przy śmietnikach i bramie wyjściowej. Jednak gdy dotarła na cmentarz to zobaczyła grabarzy, którzy ewidentnie przygotowywali czyjś grób. Aż zaschło jej w ustach, a serce zaczęło bić mocniej. Czyżby szykowali grób dla jej nieznajomej? Podeszła zatem do tej ekipy, a dokładniej do jednego z mężczyzn, tego który wydawał się jej najbardziej kompetentny.
- Przepraszam, dla kogo wykopujecie ten nowy grób? - zapytała trzęsącym się wręcz głosem, w dodatku tak bardzo zbladła że mogło się wydawać iż kobieta zaraz padnie im tutaj. Dobrze że mieli wykopany po części już dołek hue hue. Cherry jednak czuła się winna, bo nie pomogła tej kobiecie, a widziała przecież jej smutek, tę złość na cały świat, czy to nie są ewidentne oznaki że chce się ze sobą skończyć? W dodatku ten sznurek... a tak to ta kobieta poleciła jej niebezpieczny środek na chwasty, który później Cherry zakupiła i zastosowała przy nagrobku brata i w ogóle przeszła do swojego codziennego życia jak gdyby nigdy nic. A może popełniła błąd, może powinna pójść wtedy za tą kobietą? Zadbać o to, by ta nie zrobiła niczego głupiego, czego będzie potem żałować? No dobra, może niekoniecznie to ostatnie, bo jak nie żyjesz to raczej niczego nie żałujesz. Albo powinna zadzwonić pod odpowiedni numer i opowiedzieć osobom z telefonu zaufania o kobiecie, która prawdopodobnie planowała popełnić samobójstwo na cmentarzu poprzez powieszenie się, ale Cherry jej w tym przerwała. Wtedy na pewno odpowiednie służby przejrzałyby monitoring cmentarza i znaleźliby kobietę, która była dla siebie największym niebezpieczeństwem. Ale Cherry Whitehouse nie zrobiła kompletnie nic, tylko wróciła do swoich domowych obowiązków, czyli zadłużenia farmy, mamy chorej na Alzheimera i żyjącej w swoim własnym świecie i ojca przykutego do łóżka, czyli szarej codzienności życia młodej farmerki. A teraz tego żałowała i to wszystko przez okropny sen oraz obecnie widok wykopywanego dołu na cmentarzu, co nie powinno być przecież niczym dziwnym czyż nie?
happy halloween
nick
grabarz — Lorne Bay Cemetery
32 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Nie wyszło mu w życiu, więc został grabarzem. Za dnia snuje się po wszystkich okolicznych barach, omijając jedynie ten należący do jego rodziny a pod osłoną nocy spotyka się z kimś, z kim spotykać się nie powinien.
✶ 5 ✶
Jakkolwiek źle to nie zabrzmi, wykopywanie grobów już dawno zdążyło Morfeuszowi spowszednieć i nie robiło na nim absolutnie żadnego wrażenia. Taka praca, co poradzić. Po wypadku motocykolwym (miał szczęście, że w ogóle go przeżył!) w pełni dotarło do niego, że każdy prędzej czy później umrze, więc w pewnym momencie mocno się do tematu śmierci zdystansował - do tego stopnia, że żartowanie z umierania i pogrzebów stało się w końcu kwintesencją jego humoru. Niektórzy uważali zapewne, że to nie na miejscu i że, pracując na takim stanowisku, powinien zatrzymać sobie swój czarny humor dla siebie, on jednak zwykle niespecjalnie się tym przejmował. Niech sobie gadają, jeśli nie mają w życiu lepszych rzeczy do roboty.
Dzień przebiegał mu w miarę spokojnie - przed południem pogrzeb (o dziwo nawet zdążył się przed nim w miare wyspać!), teraz kopanie dołu na kolejny pogrzeb a wieczorem pewnie skończy w jakimś barze. Ponieważ już powoli kończyli pracę, zastanawiał się właśnie, czy lepiej postawić na kulturalne upicie się w Rudd's czy upadlanie się w Shadow, kiedy nagle z zamyślenia wyrwało go pytanie osoby, której zdecydowanie nie kojarzył.
- Nie wiem, czy wolno mi udzielać takich informacji - rzucił niemal z automatu, bo jeszcze mu się chyba nie zdarzyło, żeby ktoś randomowo podbił do niego z bardzo bezpośrednim zapytaniem, kogo będą chować i nie był pewien, czy nie obowiązuje go przypadkiem jakaś tajemnica zawodowa, czy coś. Dopiero po chwili uświadomił sobie, że kobieta, która tak koniecznie chciała to wiedzieć, wydawała się mocno roztrzęsiona i wyglądała, jakby za chwilę miała tutaj zemdleć. Jeszcze tego mu dzisiaj brakowało. - Hej, wszystko w porządku? Dobrze się czujesz? - zapytał, choć pewnie można to było uznać za pytanie retoryczne, bo ewidentnie tak nie było. - Może lepiej usiądź? - Ta, ciekawe na czym. Próżno było szukać w pobliżu ławki czy czegoś podobnego, więc w pierwszym odruchu Morpheus miał ochotę usadzić ją na jakimś pierwszym lepszym nagrobku... to by dopiero było nie na miejscu! Okoliczne staruszki, tak krytykujące jego mroczny humor, dopiero miałyby o czym gadać, więc może lepiej, że się powstrzymał. Zamiast tego podniósł z ziemi swoją torbę, wyjął z niej butelkę wody i podał ją dziewczynie. Nie miał lepszego pomysłu, nie znał się na udzielaniu pomocy ale - cokolwiek jej było - bardzo nie chciał, żeby mu tu zaraz padła.

Cherry Whitehouse
farmerka/kelnerka — farma Whitehouse'ów/Hungry Hearts
29 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
Dziewczyna z farmy, która marzyła o wielkiej karierze artystki. Uwielbia słoneczniki, kocha malować obrazy, lecz została na farmie po wypadku ojca i próbuje związać koniec z końcem, zajmując się farmą i pracując w kawiarni, łapiąc się również różnych prac i zbierając na rehabilitację oraz leczenie ojca. Obiecała przyjaciółce przed jej śmiercią że zaopiekuje się jej mężem, więc obecnie jest aniołem stróżem Aarona.
Morpheus Fitzgerald

Czarny humor przez parę lat towarzyszył szatynce, teraz niby miała jakieś przebłyski słońca, ale też nie do końca, skoro nagle w snach zaczęła prześladować ją smutna blondynka ze sznurkiem. Na pewno nie zamierzała ze swoimi wątpliwościami i zapytaniem iść do księdza, bo ten zaraz uznałby ją za opętaną przez złe duchy, a oglądała horrory z egzorcyzmami w tle, jej się do takowych nie spieszyło. Uznała zatem że grabarze zdradzą jej, kto będzie chowany dnia następnego i czy to owa nieznajoma jej blondynka. Głupia była, że nie zapytała jej o imię.
- Jeżeli nie możesz mówić takich rzeczy to ja ci opiszę pewną osobę, a ty mi powiesz czy to ona, dobrze? - zapytała, wyraźnie zdesperowana, lecz gdy chciała opisać Desiree to nagle nie wiedziała co o niej powiedzieć. Bo wysoka, szczupła blondynka, ze smutnym wyrazem twarzy i sznurkiem w ręku by wystarczyło? A co jeśli nie zabiła się poprzez powieszenie, tylko w inny sposób targnęła na swoje życie? Nagle szatynka zdała sobie sprawę z tego, że nie wie kompletnie co powiedzieć na temat nieznajomej mężczyźnie i to sprawiło, że poczuła się bezradna, a to odbierało jej siłę.
- Ja... ja spotkałam ją tutaj na cmentarzu. Ona chciała się pewnie powiesić, bo miała ze sobą sznurek, wiesz? I nie zrobiła tego przy mnie, ale jaką mam pewność że nie zrobiła tego gdzieś indziej? Mogłam gdzieś zadzwonić, by jej ktoś pomógł, ale nie zrobiłam tego i muszę teraz wiedzieć czy to ona. - no i otworzyła się przed mężczyzną, w ogóle nie odpowiadając na jego pytania, tylko opowiadając historię sprzed kilku dni, może tygodnia. Ale czy to dawało jakiekolwiek podpowiedzi na temat nieznajomej blondynki? Niekoniecznie, ale jeśli Desiree przychodziła z tym sznurkiem częściej na cmentarz to grabarz mógłby kojarzyć kobietę przez wzgląd że sam również bywał często na cmentarzu.
- Mam usiąść na nagrobku? - wtem jak powiedziała o tym, co leżało jej na sercu to zdała sobie sprawę ze słów, jakie wypowiedział w jej stronę mężczyzna. Wzięła od niego wodę, ale nie chciało się jej pić, więc zmarszczyła brwi zadając to niezbyt trafne pytanie. Przecież siadanie na nagrobku to bezczeszczenie czci zmarłego, a co jeśli potem będzie on ją nawiedzał w koszmarach?
happy halloween
nick
grabarz — Lorne Bay Cemetery
32 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Nie wyszło mu w życiu, więc został grabarzem. Za dnia snuje się po wszystkich okolicznych barach, omijając jedynie ten należący do jego rodziny a pod osłoną nocy spotyka się z kimś, z kim spotykać się nie powinien.
Cóż, Morfeusz teoretycznie mógłby jej polecić dobrego księdza, który nie był żadnym nawiedzonym fanatykiem i miał super podejście do ludzi, ale tego nie zrobi, bo trochę się obawiał, że jeśli będzie za dużo gadał o Seanie to w końcu ktoś się domyśli, że są ze sobą zdecydowanie bliżej niż powinni i wtedy naprawdę oboje będą mieć duży problem. Poniekąd na własne życzenie, ale cóż - Fitzgerald miał nadzieję, że akurat w tym przypadku konsekwencje jego działań jakimś cudem go nie dosięgną.
- Na to chyba mogę się zgodzić - stwierdził, po części dla świętego spokoju, choć właściwie jego wiedza ograniczała się niemal wyłącznie do imienia, nazwiska i wieku zmarłego. O jego wyglądzie pewnie też nie mógłby powiedzieć zbyt wiele, bo widział go jedynie przelotnie w kostnicy i nawet za bardzo się nie przyglądał. Wysłuchawszy jednak przybliżonego opisu domniemanej zmarłej mógł z całą pewnością stwierdzić, że nie chodzi o tą samą osobę. - Okej. Uspokoję cię, jeśli ci powiem, że w tym grobie spocznie mężczyzna? - Tyle chyba mógł powiedzieć, zwłaszcza, jeśli miałoby to chociaż trochę uspokoić nieznajomą, bo wydawała się naprawdę mocno przejęta. Poniekąd był w stanie to zrozumieć, choć sam chyba aż tak bardzo nie zamartwiałby się o jakąś totalnie obcą osobę... albo tylko tak mu się wydawało, bo ostatecznie, w większości przypadków bywał dość empatyczny i potrafił myśleć o kimś więcej niż tylko o sobie.
- Nie, to jednak był zły pomysł - zreflektował się natychmiast, bo wypowiedziane na głos, brzmiało to jeszcze głupiej. Znaczy, jego samego siadanie na nagrobkach pewnie nie zgorszyłoby jakoś bardzo (chyba, że chodziłoby o groby jego rodziców - niech żyją podwójne standardy!), ale faktycznie lepiej, żeby tego nie robiła. Po co wzbudzać dodatkową sensację.
W tym momencie powinien zapewne stracić zainteresowanie dziewczyną i wrócić do pracy, bo nie płacili mu przecież za pogawędki z przypadkowymi ludźmi, ale po raz kolejny w ostatnim czasie naszła go potrzeba zabawy w psychologa - a nie powinna, bo kompletnie się do tego nie nadawał. Sama empatia przecież nie wystarczyła a Morpheus miał niestety specyficzne podejście do wielu kwestii.
- Mogę ci coś poradzić? - Pytanie retoryczne, i tak zamierzał to zrobić. - Wiem, że to zabrzmi okropnie i może się wydawać trudne, ale czasami nie warto przejmować się rzeczami, które nas nie dotyczą. No i zazwyczaj nie da się pomóc komuś, kto tej pomocy nie chce. - Liczył, że będzie to chociaż odrobinę pocieszające, choć dobrze wiedział, że do niektórych rzeczy ciężko nabrać dystansu. Sam zaczął zmieniać podejście dopiero po wypadku, no i na przestrzeni tych wszystkich lat, które przepracował kopiąc groby i uczestnicząc w pogrzebach.

Cherry Whitehouse
farmerka/kelnerka — farma Whitehouse'ów/Hungry Hearts
29 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
Dziewczyna z farmy, która marzyła o wielkiej karierze artystki. Uwielbia słoneczniki, kocha malować obrazy, lecz została na farmie po wypadku ojca i próbuje związać koniec z końcem, zajmując się farmą i pracując w kawiarni, łapiąc się również różnych prac i zbierając na rehabilitację oraz leczenie ojca. Obiecała przyjaciółce przed jej śmiercią że zaopiekuje się jej mężem, więc obecnie jest aniołem stróżem Aarona.
Morpheus Fitzgerald

Cherry w jakimś stopniu była uprzedzona do księży, zwłaszcza po spotkaniu kilku takich nawiedzonych, których niestety miała w swoim życiu sposobność spotkać. Poza tym ona ogółem ostatnio miała uprzedzenie do wielu grup zawodowych, póki co jeszcze grabarze się jej nie narazili, zatem Morpheus mógł czuć się spokojny. Czy powiązałaby zatem grabarza jakoś z księdzem? Uznałaby zapewne że ten tak chwali księdza, bo dzięki niemu ma pracę, czy dlatego że tamten jest jego pracodawcą, on również chwaliła swojego pracodawcę licząc na to, że kiedyś jak te słowa do niego dotrą to Whitehouse dostanie podwyżkę albo jakąś premię. Cóż, farmerka prostą kobietą była, aż tak bardzo zatem nie dociekała w ludzkie relacje, ot co. Słysząc zatem, że to mężczyzna umarł i zostanie pochowany na cmentarzu, szatynka złapała się za serce i odetchnęła z wyraźną ulgą.
- Oj nawet nie wiesz jak bardzo dobrze mi z tą wiedzą. Znaczy się szkoda zmarłego, ale przynajmniej to nie był ktoś, kogo mogłam powstrzymać przed popełnieniem największego i nieodwracalnego błędu. - w końcu uważała kobietę za niedoszłą samobójczynię, której nie pomogła i czuła się z tą myślą naprawdę źle. Ale jednocześnie widać było, że owa rewelacja nieco poprawiła jej nastrój, chociaż nikt nie powinien się cieszyć ze śmierci bliźniego. Ksiądz na pewno by tego nie popierał.
- Wiem, jednak sama już nie jestem pewna czy ta blondynka na pewno nie chciała pomocy, bo jeśli chodzisz ze sznurkiem w torebce po cmentarzu to czy przypadkiem nie jest to wołaniem o pomoc i chęcią zwrócenia na siebie uwagi? - mężczyzna w swoich słowach miał sporo racji, bo choćby Cherry znalazła nieznajomą kobietę to zapewne i tak by jej nie pomogła, jeśli tamta takowej pomocy by nie przyjęła. Poza tym jak Whitehouse mogła pomóc nieznajomej? Pieniędzy nie miała, psychologiem nie była, lekarzy też nie znała, by do nich zaprowadzić kobietę, jedynie mogłaby jej wysłuchać i to też niekoniecznie bo sama była paplą i wolała mówić niż słuchać, więc zostawało jej tylko wykonanie tego darmowego telefonu do centrum pomocy, oni by wiedzieli jak pomóc blondynce i powiedzieliby szatynce co robić dalej, o ile nadal by musiała coś z tym zrobić, bo może to oni by się wszystkim już zajęli? Kompletnie farmerka nie miała pojęcia o takich fundacjach, jak działają.
- Jak myślisz, czy tacy ludzie mogą być groźni nie tylko dla siebie, ale także dla otoczenia? - i nagle w ogóle jej myśli popędziły w innym kierunku, bo pamiętała że kobieta lubiła rozmawiać o śmierci, albo to tylko Cherry miała takie mylne wrażenie, co jeśli nie targnęła się ona na swoje własne życie, tylko postanowiła je odebrać komuś innemu? Może ten mężczyzna tutaj chowany byłby jej ofiarą?
- Powiedz tylko proszę, że ten co go będziesz chował umarł bez udziału osób trzecich. - poprosiła mężczyznę, znów nagle blednąc, choć jej twarz już wcześniej nabierała kolorów. Artyści i ich wybujała wyobraźnia.
happy halloween
nick
grabarz — Lorne Bay Cemetery
32 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Nie wyszło mu w życiu, więc został grabarzem. Za dnia snuje się po wszystkich okolicznych barach, omijając jedynie ten należący do jego rodziny a pod osłoną nocy spotyka się z kimś, z kim spotykać się nie powinien.
Morpheus zwykle starał się do nikogo z góry nie uprzedzać, bo bywało, że sam z różnych powodów też padał ofiarą uprzedzeń - warto nadmienić, że dość niesłusznie, bo przecież ocenianie pojedynczej osoby na podstawie jakichś szkodliwych stereotypów było totalnym kretynizmem. Rozumiał natomiast, dlaczego można nie przepadać akurat za księżmi i bynajmniej nie miał zamiaru nikogo wyprowadzać w tej kwestii z błędu, bo poza pogrzebami nigdy nie miał z kościołem zbyt wiele wspólnego i nie czuł się w żaden sposób jego częścią, nawet mimo sympatii do pewnej osoby. Niech żyje hipokryzja!
Przytaknął, trochę nie wiedząc, jak inaczej miałby się zachować. Nie codziennie się zdarzało, że ktoś randomowo zarzucał go pytaniami o zmarłych, którym akurat kopał groby, albo opowiadał mu, że być może jest odpowiedzialny za czyjąś śmierć, więc miał pełne prawo czuć się nieco skonfundowany.
- Być może tak... ale to nie zmienia faktu, że nie można obarczać się winą z powodu całkowicie obcych ludzi jedynie na podstawie domysłów. - Skromnym zdaniem Morfeusza, w takiej sytuacji w ogóle nie należałoby się zbytnio wychylać i zamiast tego doradzić poszukanie jakiejś profesjonalnej pomocy, bo samemu mogło się przypadkiem wyrządzić jeszcze większą szkodę i dopiero wtedy miałoby się prawdziwy powód do obwiniania.
- Nie wiem, nie jestem psychologiem... - stwierdził, wzruszając ramionami. Jego wiedza na temat psychiki niebezpiecznych ludzi sprowadzała się jedynie do Mindhuntera, którego obejrzał ostatnio na Netflixie, więc możemy się chyba zgodzić, że raczej marny był z niego ekspert. - Ale jeśli pytasz o moją subiektywną opinię, to raczej wątpię. Ludzie, którzy chcą odebrać sobie życie nie są żadnymi psychopatami. Po prostu zwykle z czymś mocno sobie nie radzą. - Chociaż to też zależało pewnie od konkretnego przypadku i każdą osobę należałoby rozpatrywać indywidualnie, ale Fitzgerald nie miał zamiaru zbytnio zagłębiać się w tą kwestię, bo się po prostu nie znał i miał wrażenie, że wszystko, co próbuje na ten temat mówić, brzmi bardzo płytko. Tak, psychologia zdecydowanie nie była jego najmocniejszą stroną... choć odrobinę się zmartwił o zdrowie psychiczne swojej rozmówczyni, kiedy usłyszał jej następne słowa, najprawdopodobniej zwiastujące jakiś kolejny napad paniki, w razie, gdyby nie potwierdził tego, co chciała usłyszeć. Morfeusz nie miał pojęcia, skąd się urwała, ale sprawiała wrażenie, jakby właśnie pierwszy raz w życiu usłyszała, że istnieją morderstwa, wypadki i inne drastyczne sposoby na opuszczenie tego świata.
- Nah. Starość. No i chyba chorował. - Aż tak bardzo szczegółowo się w to nie zagłębiał, bo mimo, że przez lata uodpornił się psychicznie na takie informacje, to nie chciał nadmiernie zaprzątać sobie tym głowy, jeśli nie musiał. Nawet on miewał gorsze dni, w trakcie których szczegóły czyjejś śmierci potrafiły wywoływać w nim dyskomfort - wprawdzie tylko czasami, ale zdarzało się.

Cherry Whitehouse
farmerka/kelnerka — farma Whitehouse'ów/Hungry Hearts
29 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
Dziewczyna z farmy, która marzyła o wielkiej karierze artystki. Uwielbia słoneczniki, kocha malować obrazy, lecz została na farmie po wypadku ojca i próbuje związać koniec z końcem, zajmując się farmą i pracując w kawiarni, łapiąc się również różnych prac i zbierając na rehabilitację oraz leczenie ojca. Obiecała przyjaciółce przed jej śmiercią że zaopiekuje się jej mężem, więc obecnie jest aniołem stróżem Aarona.
Morpheus Fitzgerald

Każdy, jeśli raz wywołał na drugiej osobie negatywne wrażenie to stawał się obiektem uprzedzeń, albo przyczepiana była jemu dana łatka, a takowych naprawdę ciężko się w życiu pozbyć. Każdy pewnie tego doświadczył, a poza tym często wystarczyła jakaś afera z daną na przykład grupą zawodową, wtedy osoba praktykująca dany zawód była źle oceniania poprzez jego łatkę. Ponadto liczyły się również znajomości, jeśli trzymałeś się z kimś, kto był o coś oskarżony, ciebie również będą oceniać przez pryzmat osoby, z którą się zadajesz. Wielu ludzi uważało nadal że z kim się zadajesz, takim się stajesz ot co.
- Wiem że to jest dziwne, ale moja empatia i poczucie winy że mogłam coś zrobić, a tego nie zrobiłam wynika oczywiście z tego względu że jestem artystką. - wytłumaczyła się, bo ogółem jak już mówimy o łatkach to zwykle podawano że artyści to właśnie uczuciowe i emocjonalne istoty.
- Chyba nawet domyślam się z czym nie radziła sobie tamta kobieta... - spojrzała w stronę dziecięcych nagrobków. Kobieta ta wspominała o zmarłym synku, to pewnie z jego śmiercią się nie pogodziła i nie potrafiła bez niego dalej żyć. Sama nie mogła tego rozumieć gdyż nigdy nie była matką, ale mogła się domyślać co to za ból, bo jej rodzice przecież również stracili syna, a jej młodszego brata i widziała to ich cierpienie, z którym po jakimś czasie się pogodzili. W końcu musieli wrócić do życia codziennego, żałoba nie mogła trwać wiecznie, zwłaszcza że mieli jeszcze córkę, która również miała uczucia i przelewała je na płótno.
- Cieszę się. Znaczy się nie cieszę się z jego śmierci, tylko z tego względu że nic mu nie zrobiła tamta kobieta. Bo wie pan, jeśli chciała ona zwrócić na siebie uwagę z powodu odczuwanego przez nią cierpienia to mogła zrobić coś naprawdę głupiego i narazić nie tylko życie swoje własne, ale także i osób dookoła, a jeśli tak by się stało to ja bym była współodpowiedzialna z racji tego, że jej nie powstrzymałam tutaj, na cmentarzu. - wyjaśniła mu swoją pokrętną logikę, licząc na to że mężczyzna cokolwiek z tego zrozumie. Po prostu gdzieś tam ubzdurała sobie w głowie że powinna coś wtedy zrobić, a nie zrobiła nic i poniesie tego konsekwencje. To tak jak z tą nieszczęsną klątwą, która spadła na nią przypadkiem i musiała szukać szamanki po nieznanych jej i niebezpiecznych zakamarkach Lorne Bay, by ta ją z niej odebrała, skoro ta klątwa nie była przeznaczona właśnie dla niej.
happy halloween
nick
grabarz — Lorne Bay Cemetery
32 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Nie wyszło mu w życiu, więc został grabarzem. Za dnia snuje się po wszystkich okolicznych barach, omijając jedynie ten należący do jego rodziny a pod osłoną nocy spotyka się z kimś, z kim spotykać się nie powinien.
No właśnie, dlatego stereotypy były strasznie chujową sprawą i Morpheus raczej takim sposobem myślenia pogardzał, choć niektóre z tych stereotypów, pewnie mniej lub bardziej świadomie, sam utrwalał. Cóż, zdarzało mu się niestety być hipokrytą, choć dzielnie nad tym pracował.
- Nie powiedziałem, że to dziwne. - No, przynajmniej nie wprost, ale czasami same sugestie wystarczały. Mimo to uważał, że nie ma sobie w tej chwili absolutnie niczego do zarzucenia. - Ale jest różnica między empatią a dopowiadaniem sobie rzeczy, których nie jest się pewnym - dodał, żeby nie było wątpliwości, co o tym wszystkim sądził. Z reguły mówił to co myślał, zwłaszcza, jeśli totalnie się z czymś nie zgadzał, a naprawdę ciężko mu było nadążyć za tokiem myślenia tej kobiety, czy tym bardziej zgodzić się z tym, co mówiła. Na dobrą sprawę, nie miał pełnego poglądu na sytuację, bo nigdy nie spotkał na cmentarzu blondynki ze sznurem - a z pewnością zwróciłby na to uwagę, bo w swojej karierze widział już naprawdę bardzo różne anomalie, kręcące się po cmentarzu.
- Skoro tak, może trzeba było zasugerować jej wizytę u specjalisty? - rzucił luźną myśl, choć pewnie mógł sobie darować, bo nie daj Boże nieznajoma znów zacznie obwiniać się o coś, czego nie zrobiła ale co na dobrą sprawę w ogóle jej nie dotyczyło. Nie wiedział, co jeszcze mógłby w tej sytuacji zrobić. On tu tylko przyszedł do pracy, chciał zrobić co do niego należy i sobie stąd iść, bo miał zdecydowanie ciekawsze rzeczy do roboty... nie spodziewał się, że zostanie psychologiem z przypadku i będzie próbował analizować szalone teorie jakiejś nieznajomej kobiety, która za bardzo sobie coś wkręciła. A to miał być taki spokojny i normalny dzień!
- Nie obraź się, ale wydaje mi się, że to już dosyć spora nadinterpretacja - spróbował ująć to najdelikatniej jak potrafił, bo nie chciał jej oczywiście w żaden sposób obrazić, ale za cholerę nie potrafił dopatrzeć się w tym jakiegoś logicznego ciągu. - Jeśli nie masz żadnych dowodów na to, że tamta kobieta może być niebezpieczna, to moim zdaniem nie ma sensu zakładać, że może coś komuś zrobić. To już podpada pod paranoję. - No, i to chyba na tyle z ostrożnego dobierania słów, ale naprawdę nie wiedział, jak inaczej wytłumaczyć nieznajomej, że to, co wygadywała to jakiś absurd i że na pewno oszczędziłaby sobie nerwów, gdyby przestała się tak nakręcać.

Cherry Whitehouse
farmerka/kelnerka — farma Whitehouse'ów/Hungry Hearts
29 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
Dziewczyna z farmy, która marzyła o wielkiej karierze artystki. Uwielbia słoneczniki, kocha malować obrazy, lecz została na farmie po wypadku ojca i próbuje związać koniec z końcem, zajmując się farmą i pracując w kawiarni, łapiąc się również różnych prac i zbierając na rehabilitację oraz leczenie ojca. Obiecała przyjaciółce przed jej śmiercią że zaopiekuje się jej mężem, więc obecnie jest aniołem stróżem Aarona.
Morpheus Fitzgerald

Tak, to prawda, bardzo często nieświadomie utrwalamy pewne stereotypy, mimo że twierdzimy iż przecież nie myślimy stereotypowo i nie uznajemy gdy inni kierują się stereotypami opisując daną osobę czy tak ją odbierając, bo na przykład każda blondynka jest głupia, a to jest kompletną nieprawdą.
- Może artyści też tak mają? W końcu tworzymy sztukę, więc musimy mieć bardzo rozbudowaną wyobraźnię, która się ujawnia nawet w takich sytuacjach, w których nie powinna. - i już znalazła wytłumaczenie na swoje zachowanie, chociaż mężczyzna jasno dał jej do zrozumienia, żeby dała sobie spokój z tymi domysłami bo to nigdzie jej nie prowadziło przecież. A po co się zadręczać jak można przejść nad tym zdarzeniem do życia codziennego i skupić się na tym, co w życiu ważne?
- Widzi pan, gdyby pan był wtedy z nami to pan by jej to zasugerował, a ja nie pomyślałam o tym z racji tego, że na cmentarzu każdy przecież jest przygaszony i smutny. - sama też jak odwiedzała nagrobek brata to odczuwała przenikliwy smutek, bo to był jej mały braciszek, kochała go i naprawdę uważała że osoby w tak młodym wieku nie powinny umierać. Co innego starcy, którzy przeżyli już swoje najlepsze lata. I już uznała że usłyszała od mężczyzny wystarczająco wiele by zaspokoić swoją ciekawość, dać sobie spokój z tą sprawą i wrócić do domu, już nawet mu podziękowała i odwróciła się na pięcie by opuścić cmentarz, tak doszedłszy do alejki, gdzie znajdowały się groby dzieci, coś ją nagle olśniło. Wróciła zatem pospiesznie do mężczyzny, bo co jak co, ale mógł on szybko skończyć pracę, jeśli był w niej już wprawiony i pracował w tym miejscu tak wiele lat.
- Wie pan może czy ksiądz ma jakąś kartotekę dotyczącą zmarłych? - zapytała, bo wpadła na tak genialny plan, że znajdzie kobietę po jej grobie. Wiedziała tylko że pochowała ona swoje dziecko oraz gdzie mniej więcej znajdował się grób, więc mogłaby uzyskać dzięki temu dwa, góra cztery nazwiska. A po nazwiskach w mediach społecznościowych można znaleźć każdego w obecnych czasach i być może wtedy znajdzie swoją zgubę i upewni się że ta żyje, jest cała i zdrowa. A wtedy jeszcze Cherry jej wspomni o tym by udała się na terapię i uzna swoje zadanie za skończone. Naprawdę ostatnio szatynka miała same rewelacyjne pomysły, od kradzieży po szukanie niedoszłych samobójczyń po grobach.
happy halloween
nick
grabarz — Lorne Bay Cemetery
32 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Nie wyszło mu w życiu, więc został grabarzem. Za dnia snuje się po wszystkich okolicznych barach, omijając jedynie ten należący do jego rodziny a pod osłoną nocy spotyka się z kimś, z kim spotykać się nie powinien.
On aż takiej wyobraźni nie miał, nie ulegało to najmniejszej wątpliwości. Od zawsze twardo stąpał po ziemi, trzymając się rzeczy, które znał i które dało się wytłumaczyć w racjonalny sposób i póki co nigdy nie wyszedł na tym źle. Mógł więc śmiało pokusić się o stwierdzenie, że jego podejście do życia było bardziej słuszne, choć to tylko subiektywna opinia a nie żadna prawda objawiona, z którą trzeba się zgodzić.
- Nie mam pojęcia. Nie znam zbyt wielu artystów. - Choć z drugiej strony, pojęcie artysta było bardzo względne i można było pod nie podpiąć całą masę ludzi, utalentowanych w różnych dziedzinach - malarzy, rysowników, fotografów, pisarzy, tancerzy, drag queens... no, możliwości było całe mnóstwo, co jednak nie zmieniało faktu, że Morfeuszowi było do tego wszystkiego daleko. Jedyna forma sztuki z jaką bezpośrednio stykał się na codzień, to efekty pracy tanatokosmetologów z miejscowego zakładu pogrzebowego, którzy za pomocą makijażu potrafili sprawić, żeby zmarli nie wyglądali na zmarłych tylko na śpiących. Taką sztukę też należało doceniać!
- Każdy? Polemizowałbym - rzucił krótko, sam nie wiedział po co, bo w gruncie rzeczy, w tej jednej kwestii miała t r o c h ę racji; dla większości ludzi wizyty na cmentarzu faktycznie nieodłącznie wiązały się z pewną nostalgią. Mimo wszystko, potrzebował to sprostować, bo idąc za takim tokiem rozumowania, on sam musiałby chodzić przygaszony i smutny praktycznie dzień w dzień - a było wręcz na odwrót, szczególnie w ostatnim czasie.
Nie był pewien, ile jeszcze absurdów usłyszy, zanim będzie mu dane w spokoju dokończyć swoją pracę, ale już powoli zaczynał tracić cierpliwość.
- Nawet jeśli ma, to nie wydaje mi się, żeby mógł udostępniać zawarte w niej informacje - spróbował nieco ostudzić jej zapał i sprowadzić ją na ziemię. Wolał chyba nawet nie zastanawiać się, na jaki genialny pomysł wpadła tym razem; dopytywać tym bardziej nie zamierzał, bo obawiał się, że, cokolwiek planowała, próba wybicia jej tego z głowy niemal na pewno zakończy się niepowodzeniem. - Nie możesz, nie wiem, pomodlić się za tą kobietę... czy coś? Niektórym to pomaga. - Morfeusz nie był religijny (ciężko się nie domyślić, skoro jego wypowiedzi w tak jednoznaczny sposób gloryfikowały naukę oraz opieranie swoich przekonań o twarde fakty i zdrowy rozsądek), wiedział za to, że jeśli ktoś faktycznie wierzył, to modlitwa mogła pozytywnie oddziaływać na podświadomość więc może Cherry faktycznie powinna spróbować.
Gorzej, jeśli też była niewierząca.

Cherry Whitehouse
farmerka/kelnerka — farma Whitehouse'ów/Hungry Hearts
29 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
Dziewczyna z farmy, która marzyła o wielkiej karierze artystki. Uwielbia słoneczniki, kocha malować obrazy, lecz została na farmie po wypadku ojca i próbuje związać koniec z końcem, zajmując się farmą i pracując w kawiarni, łapiąc się również różnych prac i zbierając na rehabilitację oraz leczenie ojca. Obiecała przyjaciółce przed jej śmiercią że zaopiekuje się jej mężem, więc obecnie jest aniołem stróżem Aarona.
Morpheus Fitzgerald

- W okolicy jest ich zapewne wielu, popatrz tylko na tamten grobowiec, o tamten z dużym aniołem. Tego anioła przecież stworzył rzeźbiarz, jak i cały ten grobowiec, to też jest artysta. Ale przyznam szczerze że stworzenie takiego anioła musi być potwornie trudne, nie nadając mu rysów twarzy kogoś nam znanego. - stwierdziła, bo ona mimo tego że była malarką z zamiłowania to nigdy nie namalowała anioła. Może to wynikało z jej małej wiary, a może dlatego bo nie wiedziała jaką twarz powinien mieć anioł? Uważała że wszyscy twórcy obrazów z aniołami tworzyli tam twarze sobie znanych osób, a anioł był istotą wyjątkową, więc musiał mieć niespotykaną twarz. A to było niezwykle trudnym zadaniem do stworzenia, ot co.
- No może wykluczając wrogów danego delikwenta, którzy przychodzą na jego grób z triumfalnym uśmiechem, że to oni wygrali, wygrywając imperium przykładowo. - stwierdziła, wzruszywszy ramionami, gdyż sama by tak pewnie zrobiła gdyby jakiś jej wróg wylądowałby na cmentarzu. Ciekawa była ilu się znajdzie chętnych do odtańczenia tańca zwycięstwa nad jej grobem w przyszłości.
- Hm, czyli musiałabym tam pójść z kimś, kto odwróci jego uwagę, podczas gdy ja zajrzę do spisów... Czy ja powiedziałam to na głos? - już nowy plan zrodził się w jej głowie, problem tkwił w tym, że już go zdradziła, zatem owy plan był już spalony, musi wymyślić zatem inny.
- Najwidoczniej tylko to mi pozostaje. Dziękuję za poradę i ogółem, za rozmowę. - stwierdziła smutno. Kiedy ona ostatni raz się modliła? Nawet by nie pamiętała jak to się dokładnie robi. Prędzej gdyby mężczyzna jej powiedział by spróbowała wywołać ducha tej kobiety, jeśli się nie uda to znaczy że ona żyje, z tym by sobie poradziła, w końcu miała w tym małą, ale jednak wprawę. Może jednak spróbuje najpierw seansu spirytualnego w stodole, a gdy to się nie powiedzie to wtedy znajdzie jakiś modlitewnik i pomodli się za tę kobietę? Ewidentnie musi to wszystko przemyśleć. Ostatnio zbyt wiele rzeczy robiła nie przemyślawszy ich wcześniej, a to się później na niej odbijało po prostu. Czas zacząć ponosić konsekwencje swoich czynów i zastanawiać się, jakie konsekwencje będzie miała decyzja, którą zamierzała podjąć.
- Modlisz się za każdego, którego tutaj grzebiesz? - po dłuższej chwili milczenia zapytała mężczyznę, ciekawa jak on rozróżnia ludzi na tych wartych modlitwy i tych wręcz przeciwnie. Czy modliłby się za samobójcę mordercę tak samo jak za niewinne dziecko, albo starego dziadka?
happy halloween
nick
ODPOWIEDZ