chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Właściwie to… Nie miał większych oporów, żeby ustalić to już tutaj, na Północy, w domu jego rodziców, bez jednoczesnego – tak naprawdę – ich w to angażowania i wtajemniczania. Jeśli jednak Elise miałaby czuć się niekomfortowo w związku z samą ich obecnością na terenie domu – Logan nie miał z tym problemu. Wrócą do siebie i wrócą do tematu. A póki co, słysząc o Williamsach aż przewrócił oczami. Powody były dwa – pierwszy to taki, że naprawdę ich nie lubił, a drugi… - To chyba najbardziej niezgrabna próba zmiany tematu jaką słyszałem w całym swoim życiu. – no, bo napraaaaaaaaaaaawdę… Już lepiej byłoby, gdyby po prostu zamknęła mu usta sobą, kazała się całować i więcej nie gadać. To zadziałałoby o nieeeebo lepiej. O niebo! – Nie lubię ich, bo od kiedy zaczęli mieć jakiekolwiek pieniądze zrobili przemądrzali, zadufani w sobie i zwyczajnie nieprzyjemni. Stary Williamson pracował kiedyś dla mojego ojca, pomagał mu przy koniach, ale potem nagle dostał kupę kasy w spadku i mu odbiło. Wymyślił, że też będzie miał gospodarstwo i to lepsze niż Trevisano. – Logan prychnął i z wymowną pogardą pokręcił głową. Zaraz potem odsunął się od żony i tak jak ona wcześniej, tak on teraz – opadł grzbietem na ciepły piasek. – Zaczął nam dokuczać, jego dzieciaki też. Doszło nawet do tego, że ukradł ojcu dwa czystej krwi byki, oczywiście potem udawał, że to nie on, ale… To nie są głupie zwierzęta. Uciekły mu, zerwały ogrodzenie i wróciły do domu. – uśmiechnął się pod nosem, bo to była ta jedna historia w kontekście Williamsów, której opowiadanie sprawiało mu frajdę. Sam zresztą lubił o tym słuchać od ojca. Najchętniej po paru mocnych drinkach, kiedy faktycznie brało ich na wspominki tego typu sytuacji z przeszłości. – Naprawdę nie rozumiem dlaczego ojciec im pomaga. Można być porządnym człowiekiem, dobrym sąsiadem, ale… – przechylił głowę i spojrzał na leżącą obok Elise. – Dla nich to czysty interes. Mają korzyść, powiedzą fałszywe „dziękuję”, a potem będą się z niego śmiali, że frajer. – był pewien, że tak to właśnie za kulisami wyglądało. – Swoją drogą, ojciec kupił ostatnio podobno jakiegoś super fantastycznego ogiera… – do hodowli, robienia małych super fantastycznych źrebaczków. – Zleciał z niego już trzy razy. Aż kusi mnie, żeby spróbować. – znów uśmiechnął się lekko, ale tym razem bardziej cwanie, z większą satysfakcją, bo… - Nie patrz tak. Jestem w tym dużo lepszy, niż on. Poza tym on jest stary i już ma refleks nie ten. Ze mną temu skurczybykowi tak łatwo nie pójdzie. – a nawet jeśli pójdzie, to… Ochroni go jego wielkie ego, prawda? Mhm, jasne…
Ostatecznie śliczna Elise i jej brzydka bestia spędzili na plaży jeszcze trochę czasu, a później zapakowali się z powrotem na koński grzbiet i wrócili do domu państwa Trevisano. Tam zastali już Roberta, ojca Logana, który opowiedział im pokrótce o swoim dniu z Williamsami, a przyniesione do tego przez jego żonę wino było idealnym tej historii umilaczem. I tak właśnie spędzili pierwszy dzień na ukochanej Północy Logana, nie mając bladego pojęcia co czeka ich już jutro...

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Jedno musiała przyznać przed samą sobą. Na północy bardzo dobrze się spało. Bardzo dobrze. Zupełnie nie przeszkadzał jej fakt, że nie mieli szumu oceanu za oknem (bo nie mieli, prawda?) ani nie było to ich łóżko, a za ścianą spali jego rodzice. Na północy spało się zaskakująco dobrze. Aż nie chciało się wstawać. Zwłaszcza, że jednak siedzieli długo, bo jeszcze po wieczorze z jego rodzicami i winem, zamknęli się w pokoju Trevisano, żeby wrócić do tematu, który zaczęli na plaży. Plusy i minuty. Wszystkie dobre i złe strony wyjazdu Elise do Europy. I nie oszukujmy się… wszystkie rozsądne argumenty przemawiały za wyjazdem, za pozostaniem w Australii tylko te emocjonalno-uczuciowe. Te, których jednak nie chciała tak całkowicie ignorować. Już nie. Nie, gdy nie była już sama na tym świecie, gdy nie mogła patrzeć tylko na czubek własnego nosa, gdy chodziło o coś więcej niż pracę i karierę. Dlatego nadal miała dylemat, była tak samo rozdarta jak parę godzin wcześniej. Więc sen… no cóż, trochę liczyła, że jak się z tym prześpią trochę im się rozjaśni, przynajmniej jej. Od kiedy byli małżeństwem takie rzeczy to może nie była jej decyzja, ale na pewno do niej należało ostatnie zdanie. I zupełnie nie wiedziała jak powinno brzmieć.
Dlatego nie chciała wstawać, nie chciała otwierać oczu i podejmować ważnych decyzji. Wolała mocniej zakopać się w pościel, przytulić do poduszki i przerzucić na drugi bok, żeby pospać jeszcze chociaż dwie minuty.
Czuła, że Logana nie ma obok. Zawsze to czuła, gdy wstawał i zostawiać pustkę w łóżku, ale dzisiaj wyjątkowo nie wstała za nim. Północ to było jego miejsce, więc dała mu się nim nacieszyć od samego rana, a ona cóż… ona mogła odespać. I mieć nadzieję, że w końcu do niej wróci. I na szczęście tak się stało.
W pewnym momencie poczuła kawę, więc chyba ktoś jednak do niej wrócił… chyba jednak ktoś ją kochał! I chyba jednak mogła otworzyć oko
- Ładnie pachnie – wymamrotała, ciągle zaspana, przez chwilę wiercąc się w łóżku, ale ostatecznie otwierając oczy i ciągle lekko nieprzytomnym spojrzeniem odnajdując męża z kubkiem kawy. Od razu też wyciągnęła łapsko w jego stronę, domagając się oczywiście kofeiny – Długo nie śpisz? – wiedziała, że nie spał, nie wiedziała tylko jak wiele czasu minęło i która w ogóle była godzina.


Logan Trevisano
motywująca ara
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
To, że ubiegłego wieczora nie udało im się tak do końca i jednoznacznie ustalić co z wyjazdem Elise, pewnie trochę wpłynęło na tę wczesną ucieczkę Logana z łóżka. Skłamałby mówiąc, że nie czuł wyrzutów sumienia, kiedy myślał o wczorajszym dniu i o tym, jak narozrabiał… A raczej namieszał, prosząc żonę, żeby nie wyjeżdżała do Europy i nie zostawiała go tutaj samego. Im dłużej i intensywniej o tym myślał, tym bardziej żałował, że to zrobił. I o ile w normalnych warunkach, tj. gdyby sprawa nie była tak duża, tak poważna, po prostu by przeprosił i odwołał wszystko, co powiedział minionego dnia, o tyle w tych okolicznościach, które faktycznie mieli… No coś czuł, że to nie bardzo przyniesie jakikolwiek skutek. Ziarno wątpliwości zostało zasiane w kobiecej myśli i Trevisano nie miał pojęcia, jak je zneutralizować. Albo przynajmniej solidnie osłabić. Myślał o tym, kiedy ruszył na poranne bieganie po okolicy. Znał te ścieżki od tylu lat i od tylu lat one też w ogóle się nie zmieniały. Północ, mimo, że tak daleka od świata, w którym Elise i Logan żyli razem na co dzień, wciąż miała w sobie coś, co Trevisano uparcie do niej przyciągało. Może właśnie to, że w tym zakątku kontynentu naprawdę i szczerze nie liczyło się to jak bardzo wypchany masz portfel i jak duże sukcesy odnosisz w tym co robisz zawodowo lub nie, a to, jakim jesteś człowiekiem, sąsiadem, mężem, ojcem i tak dalej. Logan mógł zgrywać gruboskórnego, odpornego na takie wpływy, wielkiego i dumnego pana chirurga, ale prawda jest taka, że gdzieś głęboko głęboko w środku czuł, że to właśnie to miejsce dało mu najwięcej. To miejsce sprawiło, że był takim, a nie innym człowiekiem, facetem, mężem… Nieidealnym, ale szlag, kto na tym świecie taki jest? Drobnym załagodzeniem tej jego nie-idealności miała być ta kawa, którą Bear przygotował dla żony. Dokładnie, taka jaką wiedział, że lubi. Z idealną proporcją kawy do mleka, bo nawet jeśli on sam był fanem mocnej czarnej to tę dla Elise nauczył się robić najlepiej na świecie. – Dzień dobry. To dla ciebie… – przywitał się z panią doktor i podał jej kubek z naprawdę dobrze pachnącą kawą. Wpakował się obok niej do łóżka, zaraz potem. – Długo. – przytaknął swobodnie i wyciągnął łapsko do policzka żony, dotykając go zaraz potem lekko i czule palcami. – Właściwie to… Nie mogłem jakoś spać. Za dużo myślałem i… No wiesz, nie mogłem tego wyłączyć. – uśmiechnął się i wymownie wskazał palcem na swój łeb, w którym istotnie w nocy i nad ranem toczyły się skomplikowane procesy myślowe. Szukanie rozwiązania w trudnej sytuacji było znacznie prostsze, kiedy można było wykorzystać do tego skalpel, pomoc dobrego anestezjologa, asystującego chirurga i full wyposażoną apteczkę silnych leków. Tia… - A ty? Dobrze spałaś? – zapytał przysuwając się bliżej do żony i przyglądając się jej ładnej, choć jeszcze wyraźnie rozespanej buzi. – Mam taką propozycję na dzisiejsze przedpołudnie… Ja i ojciec pojedziemy zobaczyć tego bydlaka, zastawimy pułapkę jeśli się uda, a ty, jeśli masz ochotę, spędzisz trochę czasu z mamą…? Widziałem parę minut temu, jak szykowała pierścionek, o którym ci opowiadałem… – uśmiechnął się śmielej, bo to chyba był ten dzień. Dzień, w którym Debenham zostanie już tak bardzo oficjalnie przyjęta do kompanii Trevisano. – A potem ja z ojcem wrócimy i… Może zabiorę cię w końcu do miasta? – wargi mocniej mu zadrżały, bo nazwać tę małą miejscowość, do której i tak będą jechać dobre trzydzieści/czterdzieści minut, miastem to było… No… Srogie nieporozumienie. – Zabiorę cię na najlepszego steka, jakiego jadłaś w całym swoim życiu. Ja stawiam. To będzie taka prawdziwa randka w stylu chłopaka z Północy. Steki, spacer, obściskiwanie się w samochodzie… – chyba mu nie odmówi…?!

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nie chciała, żeby miał wyrzuty sumienia z powodu jej wątpliwości. W końcu sama kazała mu to powiedzieć na głos, prawda? Chciała, żeby wyartykułował to, co oboje czuli – wcale nie chciał, żeby leciała się uczyć, chociaż praktycznie sam jej to zorganizował. A jeśli on tego nie chciał… ona też nie. Jej głowa bardzo chciała, ale serce ani trochę i stąd te wątpliwości. Wątpliwości, które miała nadzieję dzisiaj zostawić w tyle. Nowy dzień, miejmy nadzieję, że dobry… chwilowo nie było sensu tego dalej roztrząsać.
- Wyjście za mąż to była jednak dobra decyzja. – zażartowała, podnosząc się wyżej na poduszkach, żeby móc upić spory łyk kawy. No jak inaczej miałaby je dostawać do łóżka, prawda? Oczywiście, że musiała mieć do tego męża. Kawa jak zawsze smakowała doskonale, a ona mogła spokojnie skupić się na tym, co mówił Logan… ściągnąć mocniej brwi i pokręcić głową, bo nie chciała, żeby cierpiał na bezsenność przez jej wątpliwości. Dlatego to nie była rzecz, którą chciała od samego rana usłyszeć. Mruknęła coś niezrozumiałego niezadowolona, gdy upijała kolejny łyk kawy – Doskonale, jak zawsze na północy. – przyznała i ani trochę nie było jej z tego powodu źle. Powinien brać z niej przykład, a nie!
- Oh… to dzisiaj jest ten dzień. – dzień łapania krokodyli, aż przeszedł ją nieprzyjemny dreszcz – Ale dobrze. Przypomnij mi tylko, co miałam z tym pierścionkiem zrobić… przyjąć, uśmiechać się i nosić, czy być asertywna i powtarzać, że na niego nie zasługuje i nie mogę go przyjąć? – bo pamiętała, że na pewno się on Trevisano nie podobał i wydał konkretne polecenia, które jednak już kilkukrotnie zdążyły uciec z jej głowy. Nie miała pojęcia!
- A randka wieczorem brzmi dobrze… bardzo dobrze. I przynajmniej wiesz, że nie możesz stracić ręki na tym… polowaniu. Z jedną nie da się obściskiwać na tylnym siedzeniu auta twoich rodziców. – bo huh, swojego tutaj nie miał! - Myślisz, że długo wam to zajmie?


Logan Trevisano
motywująca ara
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Prychnął rozbawiony, bo jego instrukcje a propos pierścionka, który Elise dostanie od jego matki, zdecydowanie nie zawierały punktu o noszeniu go gdziekolwiek i kiedykolwiek. Był… Kompletnie nienowoczesny i Logan naprawdę nie rozumiał, dlaczego jego matka czuła do niego tak duży sentyment. – Pierścionek masz przyjąć, uśmiechać się, założyć go na chwilę, a potem czym prędzej zdjąć i schować w najgłębszy zakamarek naszego bagażu. – to były jego instrukcje! Potem, jak już dolecą do domu, być może Logan doda o tej listy punkt o „sprzedaży pierścionka w lombardzie”. Naprawdę go nie lubił. – Trudno powiedzieć… Mam nadzieję, że nie. Że pójdzie sprawnie i szybko i będę mógł do ciebie wrócić raz, dwa… – samo ustawienie pułapki było dość czasochłonne, bo musieli przy tym uwzględnić kilka różnych scenariuszy, aleeee… Logan naprawdę miał dzisiaj potrzebę skrócić ten wypad to niezbędnego minimum. Może to kwestia dnia, a może tego, że byli tu razem i nie chciał Elise zostawiać samej – ale nie czuł w związku z tym wypadem jakiejś większej ekscytacji. To było dziwne, ale jeszcze dla niego nie niepokojące. Jeszcze… Póki co, wyciągnął w końcu pysk do damskiego policzka. – Nie doceniasz mnie, wiesz? Dałbym radę nawet bez żadnej ręki… – obściskiwać się z nią w samochodzie swoich rodziców. Bo tak, zdecydowanie będą musieli pożyczyć któreś z aut państwa Trevisano. – Dopij kawę, mama szykuje na dole dla was śniadanie, więc jak już będziesz się na to czuła, możesz tam do niej zajrzeć. – wymamrotał z pyskiem tuż przy jej twarzy. Nie chciał, żeby Debenham jakkolwiek stresowała się perspektywą spędzenia czasu tylko z teściową, nie chciał też, żeby czuła presję, że musi wygramolić się z łóżka wcześniej, niż miałaby na to ochotę. Nic podobnego, nie musiała. – Ale też bez pospiechu. Żadnej presji, tak? To weekend. W weekend nigdzie się nie spieszymy. – ot niepisana zasada. Ale tak, w weekend nigdzie się nie spieszyli, ani na łapanie krokodyli, ani na śniadanie z teściową. – Będę cały czas pod telefonem. – gdyby go potrzebowała… W jakikolwiek właściwie sposób i w jakimkolwiek właściwie kontekście. Uśmiechnął się i w końcu odbił całuśne wargi na kobiecym policzku. Mruknął zadowolony i zamiast wyskakiwać już z łóżka, zbierać się do wycieczki z ojcem i generalnie nastawiać się na spotkanie z krokodylem, on nie wydawał się gdziekolwiek spieszyć. Lekko, zaczepnie trącił policzek żony końcem własnego nosa, uśmiechnął się i instynktownie sięgając głosem szeptu, wymamrotał: - Mógłbym mieć jeszcze dwie chwilę, wiesz? Dla ciebie… – tymczasem jego łapsko leniwie i dyskretnie, jak gdyby nigdy nic, niespostrzeżone i nieprzyłapane, wsunęło się najpierw pod kołdrę, a potem na kobiece udo. Jego palce wymownie skierowały się bliżej tego uda wewnętrznej strony… - No nie bądź taka… – zrobił jej kawę, był super miły, patrzył na nią super zakochanym wzrokiem… Naprawdę nie chciała?

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Prychnęła, bo nie mogła prezentu od teściowej schować w głąb bagażu będąc u teściowej! Jeśli miała go przyjąć z uśmiechem na ustach musiała go nosić chociaż do końca pobytu, ale wbrew pozorom wcale nie miała z tym większego problemu. Po pierwsze to, że nie podobał się Loganowi wcale nie znaczył, że nie będzie podobał się jej. A poza tym to biżuteria… rodzinna biżuteria, sam fakt, że ją dostanie – to było miłe. Żadna jego wcześniejsza dziewczyna go nie dostała!
- Oczywiście, że dałbyś radę… ale lubię twoje ręce! Przydają się – zdecydowanie lepiej szło mu obściskiwanie się, gdy używał rąk – I spokojnie, Trevisano. Nie musisz się obchodzić ze mną jak z jajkiem. – uśmiechnęła się pod nosem, bo bardzo doceniała to, że na każdym kroku powtarzał, że mogła coś zrobić, ale przecież nie musiała. Na swój sposób ją to rozczulało – Zjem z twoją mamą śniadanie. Spędzę z nią tak dużo czasu jak będzie trzeba i obiecuję nie dzwonić po ratunek, że już się nudzę. – zapewniła, zarzucając mu łapska na szyję i zjeżdżając trochę na poduszkach w dół, bardziej do pozycji leżącej niż siedzącej, ale była to jego wina. Tylko i wyłącznie!
- Jaka? No jaka? – rzuciła zaczepnie, ale nie dając mu dojść do słowa, bo zamknęła mu usta pocałunkiem – I mówiłam, że twoje ręce się przydają… – zwłaszcza jak ich używa! A ona nie miała nic przeciwko, więc szczególnie mocno ud przed nim nie zaciskała, wręcz przeciwnie. Więc, gdy kontynuował swoją wędrówkę, powodując kolejne dreszcze przechodzące przez jej ciało, a gdy dotarł do celu mruknęła zadowolona prosto w jego wargi – Zwłaszcza, że masz bardzo sprawne palce, Trevisano. Bardzo! – zaśmiała się pod nosem, odkleiła się od jego warg i opadła ponownie grzbietem na poduszkę, uśmiechając się jednak do niego bardziej niż wymownie. Na pewno się nie spieszył? Na pewno nie musieli wstawać? Był tego całkowicie pewien? Bo chyba nie trzeba mówić, że jej ciało reagowało zupełnie naturalnie (i w zupełnie pożądany przez niego sposób) na jego zaczepki, gesty i pieszczoty.



Logan Trevisano
motywująca ara
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Nie musiał, oczywiście, że nie musiał. Ale chciał. Żeby wiedziała, że nic nie musi. Że niczego się tu od niej i po niej nie oczekuje, bo to jest tak samo jej dom, jak i jego. Chciał, żeby Elise miała ten komfort i była tego absolutnie świadoma. No i chyba była… Samo to, że zamiast dać mu po łapach i kazać spadać, pozwoliła swojemu ciału reagować na jego zaczepki, coś niecoś mu na temat tego komfortu mówiło. Logan nie mógł się cicho nie zaśmiać. - Co zrobiłaś z moją żoną, ty niedobra kobieto? - wsunął łapsko bardziej i nachalnie między zgrabne uda pani doktor, a sam instynktownie mocniej pochylił pysk nad jej ładną buzią. - Moja żona powiedziałaby mi teraz, że z teściami za ścianą to ona nie chce… - kącik warg wymownie mu zadrżał, akurat w chwili gdy stanowczo zmniejszał dystans między swoimi, a żony wargami. - Ale chyba jednak chce… - bo tak, jej ciało zdecydowanie mówiło samo za siebie i swoje potrzeby i chcenia. Artykułowało je bardzo wyraźnie i Trevisano nie miał żadnych, najmniejszych wątpliwości co do tego, że nawet jeśli musiał lub choćby powinien się spieszyć - wcale tego nie chciał. I wcale też nie zamierzał. Zamknął usta żony pocałunkiem, nachalnym i z tak samo intensywnym, jak intensywne stawała się obecność jego ręki w kobiecym międzyudziu. Te jego sprawne palce uparcie drażniły newralgiczne kobiece punkty, a sam Logan czuł, że rosnące podniecenie żony wywołuje jego własne. Aż cicho warknął - w tym pocałunku, który przerwał zaciskając ostre kły na dolnej kobiecej wardze. - Nie chcę tracić czasu… Jeszcze się rozmyślisz… - wymamrotał, odsuwając się nagle od Elise, ale tylko po to, żeby szybkim i zdecydowanym ruchem ściągnąć sobie przez łeb koszulkę. Ta miękko opadła na podłogę obok łóżka, a Trevisano wsunął się na żonę, z biodrami między jej uda, z pyskiem tuż przy jej wargach… W ułamku chwili, jakby odblokował się w nim inny Logan. Ten skupiony na Elise w ten bardzo jednoznaczny sposób. Chcący jej, nie myślący o niczym innym i nikim innym, niż ona, poddający się swojemu dyktatorskiemu ego. Jedna chwila i oddychał szybciej i w wyraźnym pośpiechu zsunął sobie z tyłka krótkie gatki, które wciągnął na niego tuż po prysznicu. Ślepia momentalnie rozbłysły mu tak znajomo, tak charakterystycznie, że to co teraz czuł i czego chciał najbardziej na świecie było nie do pomylenia z czymkolwiek innym. Wcałował się silnie w żonę, w jej miękkie wargi, odbierając jej na moment lub dwa oddechową autonomię i szansę na protest, a razem z tym zaczął leniwie poruszać biodrami, przez co zniecierpliwienie i napięcie w łowieckich partiach obojga, jednoznacznie rosło. Prawdę mówiąc, myślał o tym już od świtu, jak tylko się obudził, a biegowy trening po okolicy miał skutecznie ostudzić jego temperament, myśli i chcenia. Mhm… Jasne…

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Bo powinna się rozmyślić. Wspomnieć o teściach za ścianą i tak dalej. To był argument nie do podważenia i rozwiewający wszelką… ochotę. Ale przecież sam powiedział, że jego mama kręciła się teraz po kuchni przygotowując śniadanie, a ojciec… zakładała, że był podobny do Trevisano i raczej nie wylegiwał się godzinami w łóżku, tylko już dawno był na nogach. Zakładała więc, że nikogo nie ma za ścianą, nikt nie maszeruje pod drzwiami pokoju, który zajmowali. Nikt nie mógł im przerwać, popsuć atmosfery ani usłyszeć – ich przyspieszonych oddechów i lekko skrzypiącego łóżka, gdy ich biodra odnalazły wspólny rytm, co nie było szczególnie trudne. Znali się. Wiedzieli, co lubią i czego od siebie oczekują. Wiedzieli jak doprowadzić się do szaleństwa oraz na sam szczyt. Nawet jeśli nie mieli szczególnie dużo czasu i nie mogli sobie pozwolić na całkowite… puszczenie hamulców. Bo jednak nie byli sami! Trzeba było trzymać język za zębami i pozwolić sobie tylko na tyle, na ile można było sobie pozwolić. I to był bardzo, bardzo, bardzo… satysfakcjonujący początek dnia.
- Ale pod prysznic już cię nie zaproszę – rzuciła rozbawiona, gdy usiadła na łóżku, sięgnęła po kolejny łyk kawy, która zdążyła przestygnąć i spojrzała na męża, który wciągał na tyłek portki. Uśmiechnęła się pod nosem na ten widok, bo hej… ciągle trochę nie mogła wyjść z wrażenia, że ktoś taki został jej mężem. W jej wyobrażeniu faceci tacy jak Trevisano nie umawiali się z kimś takim jak ona, czyli w jej mniemaniu kimś zupełnie pospolitym. Zwyczajnym – Idź. Szybciej wyjdziesz, szybciej wrócisz… i pamiętaj, masz wrócić z kompletem dłoni i palców, stóp i generalnie… z kompletem wszystkiego. Za bardzo to wszystko lubię, żebyś mógł to stracić. – zażartowała jeszcze, stając na progu łazienki – Nie mówić o twoich dzieciakach… one też tego wszystkiego potrzebują. – dodała, używając ostatecznego argumentu, bo przecież chodziło o chore dzieciaki! Nie mógł im odmówić ratunku, bo straciłby kończyny w starciu z krokodylem… no przecież wiedział! – Kocham Cię, Trevisano. Wróć szybko. I powiedz mamie, że zaraz zejdę tylko biorę prysznic. – poprosiła, przesłała mu buziaka w powietrzu i faktycznie zniknęła za drzwiami łazienki, żeby wziąć szybki prysznic na rozbudzenie się i jednocześnie ogarnięcie po poranku z mężem. Jej teściowa naprawdę nie musiała wiedzieć od czego były jej zarumienione policzki! Więc miała parę chwil na dojście do siebie i na dół zeszła już świeża, pachnąca i pogodna. Gotowa na dzień z panią Trevisano!


Logan Trevisano
motywująca ara
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Gdyby nie to, że każda kolejna chwila spędzona z Elise zwiększała ryzyko tego, że Logana zacznie szukać jego ojciec, Bear z pewnością domagałby się powtórki. Albo przynajmniej zaproszenia pod prysznic, którego właśnie Debenham mu odmówiła. Słysząc to, aż cicho parsknął. – Zołza. – zerknął na żonę, kiedy faktycznie wciągał na tyłek portki, a ona zajmowała się swoją kawą, która na zimno wcale nie smakowała już tak dobrze, jak wcześniej. Z drugiej strony… Elise dostała znacznie lepszą formę rozbudzenia, niż kawa, więc w sumie chyba nie miała na co narzekać… Obrazki i dźwięki sprzed ledwie paru chwil wciąż jeszcze przewijały mu się w głowie, kiedy patrzył na żonę i słuchał jej „wróć ze wszystkimi członkami” wykładu. Prawdę mówiąc, jeszcze chwila i byłby gotów zrezygnować z tego nieszczęsnego wypadu z ojcem na krokodyle, bo im dłużej na nią patrzył, tym bardziej chciał wejść z nią pod ten cholerny prysznic… - Diabeł, nie kobieta. – sapnął pod nosem, kiedy Debenham zniknęła już w łazience. Poprawił sobie na grzbiecie koszulkę, zgarnął w łapsko telefon i buty i na krótki moment zatrzymał się jeszcze pod przymkniętymi drzwiami łazienki. – Kocham cię… Myśl o mnie, co? Dużo. – o ich wspólnym poranku i o perspektywie ich wspólnego wieczoru także. Bear też o tym myślał, kiedy schodził na dół spotkać się w końcu z lekko już zniecierpliwionym ojcem. Zgarnęli wszystkie potrzebne fanty i bagaże, zapakowali się do dużego, typowo terenowego jeepa i tyle ich widziano.
Godziny zatem mijały, jedna za drugą, Elise i jej teściowa siadały właśnie do późniejszego lunchu, kiedy telefon młodszej pani doktor znienacka się rozdzwonił. Jedno kobiece spojrzenie na ekran – to Logan. Odebrała? Zakładam, że tak, a kiedy tak się stało, nawet nie zdążyła do końca się z nim przywitać. Zaczął mówić. Szybko, nerwowo, choć bardzo, cholerne starał się nie. Próbował zachować spokój, o który w tej popieprzonej sytuacji było zajebiście trudno. Na domiar złego gdziekolwiek Logan był, miał dramatyczne problemy z zasięgiem, więc wszystko co mówił – było przerywane, zakłócane zasięgowymi dziurami. To, co jednak Elise z pewnością mogła zrozumieć to tyle, że był wypadek, jedziemy do szpitala, jest źle. Z kim? Z kim było źle? Z nim? Z jego ojcem czy z jego kolegą, który miał im pomóc w ich dzisiejszej krokodylej akcji? Nawet jeśli powiedział – połączenie zostało przerwane. Wystarczyło, że Debenham powtórzyła to wszystko swojej teściowej, ta może i pobladła, ale momentalnie weszła też w tryb działania.
Szpital, do którego przyjechali najpierw Logan z ojcem, a potem obie panie doktor, był w tym samym miasteczku, do którego Bear chciał zabrać żonę na ich dzisiejszą randkę. Nieduży, bardzo skromny, kiepsko wyposażony ośrodek. Mocno prowincjonalny, z brakami kadrowymi i sprzętowymi… Był dosłownie niczym w porównaniu z tym, co Elise i Logan znali ze swojej codziennej pracy. A jednak jakimś cudem los skierował ich dzisiaj właśnie tutaj… Bear usłyszał szybkie kroki, więc podniósł łeb i spojrzenie, które przez ostatni moment zawieszał na szpitalnej posadzce przy swoich stopach. Widząc, żonę i matkę, momentalnie poczuł, jak krew silniej uderza mu do głowy. Jak tak stał, to cały był we krwi. Zaschnięta jucha była na jego koszulce, portkach, rękach… Widząc spojrzenie Elise, energicznie pokręcił głową. – To nie moja. To nie moja… – nie on był pacjentem. Nie jemu stała się krzywda, nie on leżał teraz na skromnej sali operacyjnej tocząc nierówną walkę z zakapturzoną kosą. – To ojca… – dodał ciszej, wpatrując się w żonę i czując, jak drżą mu ręce. Czy jeszcze był w szoku? Czy adrenalina dopiero teraz dawała sobie z nim spokój? Czy dopiero teraz zaczynał rozumieć co tak naprawdę tam się wydarzyło?

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Dzień z teściową mijał… miło, naprawdę miło. Łatwo szło złapać kontakt z teściową, chociaż wcześniej nie miały ku temu wielu okazji. Jednak rozmawiały tak, jakby znały się od zawsze. O wszystkim. Także o pracy, a nawet i o Barrecie oraz o wyjeździe do Europy. Może Logan będzie zdziwiony, gdy się o tym dowie, bo jego własna matka nie powinna kopać pod nim dołków, ale pani Trevisano była dość stanowcza w swoim zdaniu i uważała, że Elise powinna jechać z Barrettem do Europy. Ale tak generalnie było bardzo miło.
Kiedy jednak zobaczyła na ekranie telefonu imię i twarz Logana – raczej spodziewała się zdania raportu i informacji, że wracają już do domu, że lada moment będą. A dostała… najgorszy możliwy scenariusz. Zwłaszcza, że niewiedza w takich momentach była paraliżująca. Z kim było źle? Próbowała sobie tłumaczyć, że skoro to Logan dzwonił to raczej nie z nim, ale z drugiej strony… wiedziała, że po jej mężu można się było spodziewać wszystkiego. Więc była przerażona i nigdy, absolutnie nigdy nie dłużyła jej się tak droga do szpitala.
Wystarczyło przekroczyć jego próg, żeby wiedzieć, że to nie jest najlepsze miejsce do radzenia sobie z trudnymi przypadkami, ale jednocześnie wiedziała, że mogą mieć doświadczenie z typowymi dla tutejszych rejonów wypadkami. Czy ten ich był typowy?
W momencie, gdy jej spojrzenie zatrzymało się na Loganie – z jednej strony poczuła ulgę, a z drugiej jego widok przyprawił ją o szybsze bicie serca w panice, bo wyglądał jakby naprawdę coś złego się stało. To, że krew nie była jego to jedno i to dobrze, ale jednak świadczyło o tym, że ktoś jej stracił bardzo bardzo bardzo dużo. Gdy tylko dobiegła do męża, rzuciła mu się na szyję, ciesząc się że czuje pod sobą jego ciepłą skórę i silnie bijące serce. Był cały i zdrowy – C-co… co się stało – rozejrzała się, spojrzała na teściową, która jeszcze mocniej straciła kolorów na twarzy – I co z nim? Ktoś mi coś powie? – bo mogła przecież pomóc, chciała pomóc… jakkolwiek. Teraz to ona musiała im się na coś przydać.


Logan Trevisano
motywująca ara
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Gdy tylko Elise zawisła mu na szyi, jego łapska momentalnie zamknęły jej ciało w ciasnym, silnym i stanowczym uścisku. Potrzebował tego, potrzebował jej, potrzebował ją poczuć tak bardzo, tak intensywnie, tak ożywczo. Przez ostatnich kilkanaście minut siedział tu, jak w transie, próbując zrozumieć co tak naprawdę się wydarzyło i dlaczego, do jasnej cholery, jego ojciec teraz… Ugh, naprawdę walczył o życie. Ta myśl znów przemknęła mu przez łeb, a gdy tak się stało, instynktownie mocniej wtulił się w swoją drobnej budowy, ale silną charakterem, żonę. Pysk na moment przycisnął do jej policzka, zamknął oczy i… Ta chwila była za krótka. Potrzebował więcej, dłużej, ale rozumiał, że obie kobiety potrzebowały wyjaśnień. Szlag, on sam ich potrzebował. On sam potrzebował zrozumieć… Wypuścił Elise z łap i podniósł wzrok na bladą, jak ściana matkę. – Był… Był wypadek. My mieliśmy wypadek. – powtórzył cicho to, co powiedział już przez telefon. Odetchnął płytko i przetarł pysk dłonią. One obie drżały mu coraz mocniej, zupełnie, jakby nie był chirurgiem z krwi i kości, a drżenie rąk nie było mu obce. Szlag, było i powinno być, ale dzisiaj… Dzisiaj emocje brały górę. – Rozstawiliśmy klatkę i już mieliśmy wracać, ale… – Logan zerknął niepewnie na żonę. To, co miał teraz powiedzieć było super trudne i nawet nie chciał sobie wyobrażać tego, jak okrutnie poczuje się z tym jego matka. – McGregor znalazł w krzakach obok gniazdo… Ich gniazdo. Nie widział, że matka tam jest, pilnuje jaj… – urwał na moment i znów nerwowo przetarł pysk rękoma. Pokręcił głową, bo sam wciąż nie mógł uwierzyć w to, że TO się stało. – Ten idiota tam wlazł, ona dostała szału… – samica pilnująca gniazda. – Więc ojciec chciał mu pomóc… Wyciągnąć go i… – czuł, jak oczy samoistnie mu wilgotnieją. – Poślizgnął się. Poślizgnął się na pieprzonym błocie. – i tyle wystarczyło, żeby… Logan spojrzał na bladą, jak ściana kobietę, która właśnie miała usłyszeć o tym, jak rozjuszona pani krokodyl okalecza jej męża na całą resztę życia… - Złapała go za nogę. Wciągnęła go do wody, ja i McGregor jakimś cudem go wyciągnęliśmy, ale… – kolejna przerwa na złapanie oddechu. – Rozorała mu całe udo… Przegryzła tętnicę, stąd cała te krew… – spojrzał po sobie i swoim zaplamionym ojcowską krwią ubraniu. – Zabraliśmy go stamtąd i przywieźliśmy prosto tutaj. Operują go teraz, ale… – stracił cholernie dużo krwi? To nie chciało mu przejść przez gardło. Pani Trevisano była już niemal przezroczysta, ale wciąż hamowała emocje. Kamienna twarz, ściągnięte wargi i tylko ciche, ale bardzo wymowne pytanie: - Czy McGregor jest cały? Heh… Logan skinął głową. Tak, idiota, przez którego mąż tej biednej przerażonej kobiety walczył teraz o życie, był cały i zdrowy. Nie miał nawet pieprzonego draśnięcia. – Gdyby nie to, że zwiał, jak tylko przejęli od nas ojca… Nie wiem co bym zrobił. Nie wiem czy bym się opanował. – i nie połamał kretynowi jego koślawej szczęki!

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Tego właśnie się bała. Za każdym razem, gdy mówił o krokodylach, o tym że to, co robili było ważne i potrzebne, że to lubił, że ojciec zabierał go na to od dziecka… dokładnie tego się bała. Że nawet jeśli pięćdziesiąt razy wszystko było dobrze to ten pięćdziesiąty pierwszy raz może się skończyć tragedią. I wykrakała. Czuła się z tym okropnie, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę te wszystkie żarty o kończynach, którymi dzisiaj żartowali. Oczywiście, że się bała, ale żartowała… a teraz? Teraz stary Trevisano walczył o życie. To kiedyś musiało się wydarzyć. Zawsze się tak kończy, gdy próbuje się igrać z dziką naturą.
Obserwowała męża, widziała jak cały zaczyna się trząść, więc nic nie mówić po prostu złapała go za dłoń. Mocno. Znacząco. I znów do niego przylgnęła, przytuliła się i nie mogła się pozbyć tej jednej cholernej myśli, która prawdopodobnie robiła z niej najgorszego człowieka na ziemi, więc nie odważyłaby się jej powiedzieć na głos, ale ona tam była… i wręcz krzyczała – całe szczęście, że to nie był Logan. I był prawdopodobnie jedyną osobą, która mogła wiedzieć, że coś takiego siedziało w jej głowie, bo to było w tym jak na niego patrzyła i jak do niego przylgnęła, jak go przytuliła i jak powtarzała do ucha, że wszystko będzie dobrze. Naprawdę miała taką nadzieję.
- Więc dobrze, że uciekł – mruknęła, bo kłopoty ze złamaną szczęką i pogruchotaną dłonią były ostatnią rzeczą, której potrzebowali – Usiądźcie. – wskazała na krzesła w poczekalni – Spróbuję się czegoś dowiedzieć. Może ktoś nam powie jak idzie operacja i w jakim stanie jest Robert – zaproponowała i spojrzała to na Logana, to na jego matkę. Współczuła kobiecie. Nawet nie chciała wiedzieć przez co przechodziła za każdym razem, gdy jej mąż wyjeżdżał na tego typu eskapady, ciągnąć tam swojego syna… a teraz mógł tego nie przeżyć. Dlatego, gdy tylko oboje bezpiecznie usiedli na krzesełkach, ona zajęła się próbą przekonania pielęgniarki, którą znalazła w pobliskiej dyżurce, że powinna jej powiedzieć jak wygląda sytuacja na bloku operacyjnym, że jest lekarzem, chirurgiem, że wie jak to wygląda i że ci ludzie, którzy siedzą na korytarzu też są chirurgami i nie zadowolą się byle informacjami, potrzebują konkretów. Kobieta początkowo nie wydawała się być skora do współpracy, ale ostatecznie chyba zmęczyło ją gadania Elise, bo westchnęła i stwierdziła, że sprawdzi, co może dla nich zrobić. A Elise wróciła do męża i teściowej. Usiadła do Logana, ponownie złapała jego dłoń i pozostawało nic innego jak czekać.


Logan Trevisano
motywująca ara
nick autora
brak multikont
ODPOWIEDZ